Jak w temacie. Ktoś coś wie? Ok 20 sierpnia było spotkanie, po którym przedstawiciel rządu poinformował, że wymiar podwyżek w budżetówce zostanie przedstawiony w ciągu 30 dni. Mamy już prawie połowę października i cisza. Ma ktoś z was jakieś aktualne informacje?

To może piszesz o tych 40zł. co mamy dostać (podwyższenie kwoty bazowej).

Kwota bazowa na 2019 rok i jej wzrost o 2,3% - 1916,94 zł to jedno. Miało być jednak jeszcze coś dodatkowego. Na każdą Izbę chyba indywidualnie i to jeszcze w tym roku, ale informacji na ten temat próżno szukać.

Co to znaczy - na każdą Izbę indywidualnie? Czyżby żołądki pracowników z np. z Warszawy były inne niż z Kielc czy Szczecina (miasta podane całkowicie przypadkowo)?

Drogi Wing- żołądki może takie same ale ceny inne. W moim poście odniosłem się do wypowiedzi Jacka Sasina z 20 lub 21 sierpnia, że ostateczny wymiar podwyżek poznamy w ciągu 30 dni. No i  

Z tymi cenami to bez przesady - samochody, sprzęt RTV czy inne wszędzie kosztują tyle samo    A że czynsze czy art. pierwszej potrzeby są różne to przecież zawsze można się przenieść gdzie jest taniej (oczywiście żart). Ale mimo wszystko - za tą samą pracę ta sama wypłata i basta!

Dlaczego niby basta? Masz racje, wakacje na Mauritiusie są w tej samej cenie. A nie sorry, z wylotem z Wawy są droższe. Mówię o bardziej przyziemnych sprawach jak chleb i czynsz. Jak już mówimy o autach i RTV to może są w tej samej cenie ale kupujesz je od wielkiego dzwonu a nie codziennie. Spójrz na ceny mieszkań w 200 tys. mieście i takim, które ma 1200 tys.mieszkańców.

Wydaje się, że mieszkanie kupujesz jeszcze bardziej od wielkiego dzwonu niż auta i RTV. A właśnie takie rzeczy jak chleb czy inne jedzenie kosztuje tyle samo, bo w każdym markecie (Biedronka, Lidl, Kaufland, ...) ceny są takie same w Warszawie jak w małym mieście. Więc to bzdura, że życie w wielkim mieście jest droższe (sama mieszkałam w Warszawie przez wiele lat, teraz w mniejszym mieście więc wiem o czym piszę).

Tylko widzisz przyjacielu, o ile bez samochodu można żyć, tak mieszkać gdzieś trzeba i to jest dość drogi artykuł pierwszej potrzeby. Zakup mieszkania to też nieraz zobowiązanie na spory kawałek życia. A przy cenach nieruchomości i najmu w np. Warszawie czy Gdańsku, takie miasta jak Łódź czy Olsztyn wydają się mieć sporą stałą przecenę, jeśli chodzi o ten element kosztów życia.

Droga miszmasz, skoro tak twierdzisz. Porównaj zatem ceny biletów komunikacji miejskiej albo do kina.

Teraz jest taniej: samochód klesy średniej (renault megane) kosztował ok 38000 (w 1999r.) ale przy średniej krajowej 1706zł (dane gus) dawało to 22 pensje. Teraz renault megane kosztuje ok 58000 co daje ok. 13 pensji (średnie w 2017r. to 4271zł)- więc wychodzi że teraz jest taniej

To może przedstawię na swoim przykładzie jak bardzo jesteś w błędzie.

Wcześniej pracowałam w US w Chorzowie, a mieszkałam w Katowicach, więc, mimo dojazd do pracy zajmował mi autobusem około 12 minut, płaciłam za kartę miejską na 2 miasta. Cena - 138 zł. W Warszawie obecnie płaci się 110 za kartę miejską, przy czym od nowego roku, z uwagi na to, że będę rozliczać się w Warszawie, będę mogła płacić za kartę 98 zł - na dwie strefy, więc Warszawa i wszystkie okoliczne miejscowości.

Jedynie co do kin jako tako masz rację, bo bilety w Multikinie są droższe w Warszawie niż w Katowicach, ale nie uważam chodzenia do kina za potrzebę pierwszego rzędu. Dodatkowo w Warszawie mnóstwo jest akcji w kinach alternatywnych typu 'poniedziałki za 10 zł' itd.

Skoro dla Ciebie liczy się tylko micha i praca to czeka Ciebie długa kariera w skarbówce. Takich szarych ludzi nam potrzeba.
Mieszkanie rzeczywiście kupuje się raz w życiu może trochę częściej. Tylko jesli w jednym mieście kupujesz za cenę X a w innym za X plus 30% i spłacasz kredyt to nie ma to wpływu na twoje wydatki i koszty życia?
Pozwól że podam ci ceny biletów z Wawy i Katowic.  Bilet Warszawiaka miesięczny na 2 strefy 98 zl bez ulgi to 180 zl. Bilet  z Katowic SC/AAT 138 zł. Czyli jak nie płacisz podatków w Wawie to 42 zł różnicy. Bilet za 98 zł wprowadzono chyba od września. Wcześniej nie było takiego udogodnienia. Zauważ też, że przemieszczałaś się między dwoma miastami.
Chciałbym się też licytować na np ceny karnetu na siłownię, biletów do teatru ale to nie są twoim zdaniem rzeczy niezbędne do życia.
Sugeruję też porównanie cen najmu mieszkań.

Tylko po co podawać cenę biletu na dwie strefy bez ulgi, skoro płaci się tu podatki i ulga przysługuje z automatu, trzeba jedynie złożyć papierek, dostajesz hologram i na rok masz spokój. Co do mojego życia kulturalnego, to bardzo byś się zdziwił, chodzi mi jedynie o to, że chociażby z definicji wyjścia do teatru czy na wystawę nie należą do podstawowych potrzeb. Nie wypowiedziałam się w kwestii jak to wygląda w moim przypadku, a Ty już zakładasz, że jestem burakiem, który chodzi do pracy, je i śpi, gratuluję toku rozumowania.