Od dawna jestem obserwatorem tego forum. Biernym obserwatorem. Ale może już wystarczy. Obudźmy się. Idziemy dalej ze łzami w oczach obserwowali jak kolejne grupy zawodowe dostają podwyżki a o Nas jakoś nawet nikt nie wspomina. Wczoraj usłyszałem jak minister spraw wewnętrznych tłumaczył, że podwyżki ( cały plan podwyżek rozpisany na lata) służbom mundurowym się należą, bo czynnie walczą z mafią VAT-owską i że się przyczyniają, poświęcają itd.  A My  dalej piszmy na forum jak nas się pomija popłaczemy w kącie i dalej zap—dalać od poniedziałku do piątku bo ktoś to musi robić.  Minął rok od reformy KAS już czas.
Zaprotestujmy, domagajmy się, walczmy!!!
Niech każdy (zwłaszcza w US-ach)  weźmie na 26,27 kwietnia urlop na żądanie. To jest ostatni moment składania PIT. Niech każdy z Nas znajdzie jakieś kontakty w mediach, napisze na fejsie, rozpowie wśród znajomych dlaczego chcemy protestować. Niech od poniedziałku będzie głośno o Naszej akcji. To jedyny moment w roku kiedy możemy zostać dostrzeżeni. Jeśli nie teraz to kiedy.  Przestańmy się bać.  Proponuję hasła do wykorzystania:
„Chcemy zarabiać więcej niż w Biedronce”
„Chcemy też spróbować owoców uszczelnienia VAT”
„Koniec 1.61”
„Też jesteśmy suwerenem”
Panie Inspektorze proszę o poparcie i rozgłos w mediach.

Słusznie. Popieram.

Ale obawiam się, że skończy się jak zwykle - na forum poplujemy na siebie, na celników i inne grupy zawodowe, kategorycznie stwierdzimy, że mamy wszyscy dosyć i wrócimy do swojej przyjemnej i dobrze płatnej pracy.

HERONIM - daj sobie spokój, bo i tak nic nie zdziałasz. Jak chcesz wyższych zarobków to szukaj innej pracy. Wśród Skarbowców panuje taki marazm, że i tak nikt nie kiwnie palcem. Najwyżej popyszczą tu na forum i ewentualnie w zaciszu toalet, a jak skończą to wezmą się do pracy, bo przecież mają tyle roboty a ktoś to przecież musi zrobić - jak tu często piszą.  To tacy dpowiedzialni za swój kraj męczennicy. Jak nic pasuje tu powiedzenie:  Biedni bo głupi, głupi bo biedni.

Niechęć do strajku wynika pewnie z tego, że nikt nas skarbowców nie poprze. Społeczeństwo jest przeciw. Celnicy są postrzegani jako tako pozytywnie, ale skarbowcy są znienawidzeni przez wszystkich, nie tylko przedsiębiorców, ale zwykłych obywateli, inne urzędy, np. kontrola środków unijnych w UW straszy kontrolą dawniej z UKS, teraz MF?
Co bardziej rozgarnięci i zdesperowani odchodzą ze skarbówki i tyle. Ci, którzy zostają to niestety osoby słabe merytorycznie, albo wygodne (mowa o dużych miastach). Ja osobiście należę do kategorii idiotów, którzy już dawno powinni odejść, ale ponieważ mąż zarabia dużo więcej to jakość dajemy radę. Na pewno nie odejdę do żadnej złodziejskiej firmy i nie przejdę na ciemną stronę mocy:)

Nie wiem czy jestem idiotą czy mniej rozgarnięty (i słaby merytorycznie) ale trochę już tutaj siedzę. Myślę o zmianie i nie będę miał oporów do przejścia na ciemną stronę mocy. Pytanie tylko, która strona jest tą złą?!

Jeśli możesz to nie obrażaj wszystkich pracowników skarbowości twierdząc, że są albo słabi merytorycznie albo leniwi, i tylko tacy pozostają w skarbowości. Jeżeli siebie uważasz za głupka lub leniwca proszę bardzo, masz do tego pełne prawo! Każdy ma inną sytuację w życiu i nie każdy ma dobrze zarabiającego męża. W skarbowości pozostają również osoby inteligentne, którym zależy na tej pracy albo po prostu lubią swoją pracę, albo takie, które ze względu na swą sytuację życiową, w danej chwili nie mogą sobie pozwolić na zmianę pracy.
Szanujmy się wzajemnie!!!

Jak Wy chcecie cokolwiek osiągną jak co drugi post się nawzajem obrażacie? Jak ktoś coś proponuje, wychodzi z inicjatywą to za 5 minut zostaje zhejtowmy i zrównany z ziemią i podajecie pięć powodów dlaczego nic się nie zmieni? Może zamiast pisać takie komentarze typu "nie bo po co? i tak nic z tego nie będzie?" to napiszcie kiedyś coś pozytywnego? Zobaczcie jak inne grupy zawodowe są zgrane, u nauczycieli wystarczy tylko powiedzieć, że strajk i jadą choć zarabiają więcej niż my za mniej godzin pracy ale walczą o to cały czas. U nas tylko narzekanie i biadolenie. Ale jak się pojawie kolejny temat o nagrodach to komentujecie co 5 sekund pytając co w Mazowieckim? A co na Podkarpaciu? A kiedy dadzą na Warmii? A Łódzkim znowu nic nie wiadomo?    

Moim skromnym zdaniem  tu się nic nie zmieni z uwagi na to, że jest to branża zdominowana przez kobiety. Nie jestem szowinistą. Uważam jednak, że mimo ch***j pensji nasze kochane panie ( a na pewno większość ) nigdy nie zdecydują się na protest ponieważ :

- 8 godzin w pracy i do domu do dziecka
- poczucie stabilizacji
- i tak jak napisała tu już jedna pani "mąż więcej zarabia", to na wuj się wysilać

W skrócie - jest im tu dobrze, a gadają dla gadania.

Maniektkd w zawodzie nauczyciela też jest większość kobiet i jakoś im to nie przeszkadza jutro protestować i domagać się 1000 zł podwyżki a mnie skarbowcy zjechali za pomysł żebyśmy też mieli zniżki na PKP ja nauczyciele.  Z czym do ludzi? Jesteśmy beznadziejną niezgraną grupą zawodową.

Proponuję iść na strajk nauczycieli z hasłem:
"Pracuje w Urzędzie Skarbowym, chciałbym za 40 godz. pracy tygodniowo zarabiać tyle, ile nauczyciele zarabiają za 18 godz." ale byłoby oburzenie.

Oburzenie? Raczej współczucie dla kretyna trzymającego tabliczkę z takim napisem.

Wsadzę kij w mrowisko pewnie ale co tam. Moim zdaniem, przynajmniej w US i IAS (nie wiem jak w UCS) nie ma chętnych do protestu bo większość jest po prostu... zadowolona. Tak, tak nie oszukujemy się. Ogromna większość pracowników jest kiepsko wykształcona (tak wiem, już prawie każdy ma mgr przed nazwiskiem ale to obecnie niewiele znaczy, zwłaszcza jeżeli chodzi chodzi o absolwentów wyższych szkół gotowania na parze szczególnie w trybie zaocznym a takich jest mnóstwo) i nie posiada żadnych szczególnych kwalifikacji. Jest przyuczona do pewnego dość wąskiego zakresu zadań, niespecjalnie skomplikowanych, w znacznej części nieznajdującego zastosowania poza resortem i tyle. Alternatywą jest praca w biurze rachunkowym jako fakturzystka. Stawiam dolary przeciwko orzechom że więcej nie zarobią.  Dostali w ciągu 2 lat ok.1000  zł podwyżki, połowa korzysta z 500+, to przeciwko czemu ma protestować ? Zarabiają przeciętnie 3000 zł + 10/15 procent stażowego + premie (nędzne ale zawsze) + 13-tka+dopłaty typu wczasy pod gruszą czyli łącznie 4000-5000 brutto. I nigdzie więcej nie dostaną.
Owszem, jest grupa niezadowolonych. Szacuje ją na ok. 20 procent. Na nią składa się pewna grupa rzeczywiście wyrastająca kwalifikacjami ponad przeciętną, lepiej wykształcona i obarczona bardziej skomplikowanymi zadaniami zwłaszcza w kontroli i postępowaniach (oczywiście nie wszyscy, tam też są kiepscy którym powierza się najprostsze zadania wg powtarzalnych schematów); do tego część młodych pracowników nierozumiejących czemu zarabiają mniej od starych choć często wykonują taką samą pracę tylko lepiej i szybciej. No i znienawidzeni kierownicy, którym nie podoba się spłaszczenie wynagrodzeń. Ogólnie KAS nie odstaje od standardów przyjętych ogólnie - kult "szarego zwykłego" człowieka. Ten zyskał. Każdy kto się wychyla ponad przecietniaka dostaje po łbie. Króluje dewiza - nawet marnie, ale po równo. I niestety, ale większości to się podoba.

Jest jeszcze grupa wykształcona w wieku przedemerytalnym.
Nie oszukujmy się. Młodzi dobrze wykształceni nie przyjdą za takie pieniądze, no może w małych miejscowościach ze względu na rodzinę i dom/mieszkanie.
Lepiej to już było.

Trafiłaś w sedno - nic dodać, nic ująć
Ale jednak coś dodam.
W każdej dostateczne dużej grupie osób jest tak samo. Tych najlepszy (a także najwyższych, czy najgrubszych etc.) jest niewielki procent. Tych beznadziejnych (a także najniższych, czy najchudszych etc.) również. Największą grupę stanowią ci najbardziej średni. Taka jest prawidłowość statystyczna (tzw. rozkład Gaussa).
Tak jak u nas jest w każdej firmie, szkole, szpitalu, w każdym narodzie nawet.
Pomimo to protesty się jednak zdarzają, bo nawet ci średni mogą się wzburzyć.

W zeszłym roku na spartakiadzie w Świnoujściu SzKAS został wygwizdany i wybuczany, ale to było przed "podwyżkami". Zobaczymy jak będzie w Wiśle - czy nastroje się zmieniły, czy nie.

To już sukces - wygwizdano! Ja też wsadzę kij w mrowisko. Wszystko na co nas stać to zapalić świeczkę w oknie i popyszczyć z koleżanką zza biurka. Nic nie zrobimy bo nie jesteśmy zdolni się zjednoczyć i zawalczyć o swoje. Nawet wziąć urlopu na żądanie w określony dzień.