Teraz jest 06 wrz 2025, 13:44



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1058 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 76  Następna strona
Kącik Kulturalno-Patriotyczny 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
koniu                    



Ślicznie... Z waszych wypowiedzi wynika, że Patriotą jest ten kto miłuje pamięć, czyli człowiek z miażdżycą nie ma szans.

Naród, który traci pamięć, traci sumienie. Pisał Zbigniew Herbert.
A śp. Jan Paweł II mówił: Naród, który traci pamięć staje się Narodem bez przyszłości.

koniu                    



Mam świadomość, że za chwilę zostanę pokąsany przez "patriotów" :), ale nie cierpię zadęcia i nadęcia.

Chyba się mylisz. Nie gryzę. Choć możesz uznać powyższe cytaty za nadęcie. Albo zadęcie.
Żałuj, że nie zdążyłeś przeczytać posta Zielonki przed usunięciem go przez Moderatora.
Ja żałuję. Że go nie skopiowałem...

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


06 sie 2007, 18:40
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 paź 2006, 03:51

 POSTY        2661

 LOKALIZACJAmordor
Post 
Zielonka masz kopię zapasową całego forum - takie własne "taśmy prawdy" :D?

____________________________________
always look on the bright side of life


Ostatnio edytowano 07 sie 2007, 06:57 przez elsinore, łącznie edytowano 1 raz



06 sie 2007, 21:15
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 16:38

 POSTY        808
Post 
Takie czasy, by spokojnie żyć trzeba mieć to i owo. Ksiądz nie ma żony, ale tak na wszelki wypadek ma gospodynię.

____________________________________
Poborco, nie pytaj co Z Z P E A może zrobić dla Ciebie ? zapytaj, co TY możesz zrobić aby ON tego nie zrobił!


06 sie 2007, 21:28
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
Cud nad Wisłą (Bitwa Warszawska)

     "Cud nad Wisłą" dla wielu Polaków ma wymiar religijny. Jednak w kategoriach cudu Bitwę Warszawską rozpatrują także wojskowi i historycy. To, co zdarzyło się 15 sierpnia 1920 roku również z punktu widzenia sztuki wojennej było zdarzeniem niewiarygodnym i nieprawdopodobnym. Dziś obchodzimy 85 rocznicę tego niezwykłego wydarzenia.

        Rok 1918 przyniósł zakończenie I wojny światowej. Pokonana w wojnie armia niemiecka zmuszona została do opuszczenia zajętych wcześniej ziem polskich. Polska była młodym państwem, które właśnie po 123 latach niewoli odzyskało niepodległość i zaraz stanęło przed ogromnym wyzwaniem scalenia kraju z trzech pozaborowych terytoriów. Jednak już w pierwszych latach wolności Polacy musieli zmierzyć się z zagrożeniem, które mogło ponownie wpędzić ich w niewolę - ze światowym "pochodem bolszewickiej rewolucji". Powstały na nowo po I wojnie światowej kraj stanowił najkrótszą drogę do podboju Europy, a w szczególności Niemiec. Dlatego już od początku 1919 roku trwały w pasie przygranicznym Rzeczpospolitej przypominające partyzancką wojnę potyczki polsko-bolszewickie. Na tereny, leżące w granicach dawnej Rzeczypospolitej, wkroczyły oddziały bolszewickie, rozpoczynając tym samym "czerwony marsz" na Europę, który miał przyśpieszyć wielką proletariacką rewolucję światową. Wierzono w łatwy sukces, gdyż Europa ogarnięta plagą rewolucji łatwo przyswajała piękne hasła o pokoju, sprawiedliwości i dobrobycie...

        Bolszewicy anektowali stopniowo część Łotwy, Litwę i Białoruś. Nadszedł czas na rozpoczęcie eksportu rewolucji na zachód. Na drodze jednak stała, niedawno odrodzona, Rzeczpospolita Polska. Militarne Jej pokonanie i polityczne podporządkowanie władzy bolszewików stało się więc celem pierwszoplanowym sowieckiej Rosji. Ilustracją tych zamiarów jest szereg zachowanych dokumentów: rozkazy dowództwa radzieckiego, wytyczne Lenina, Kamieniowa i Trockiego, a także opublikowane później prace głównych uczestników tych zmagań: Tuchaczewskiego i Gaja. Moskwa chciała ustanowić nad Wisłą Polską Republikę Radziecką.

        Dyplomacja bolszewicka, by dać czas Rosjanom na dokończenie przygotowań do "Wielkiego Podboju", przedłużała rokowania z Polską. Piłsudski natomiast, chcąc zapobiec pełnemu przygotowaniu bolszewików, sprowokował Rosjan do podjęcia wcześniejszych działań. W kwietniu roku 1920 (po wcześniejszym zawarciu tajnej umowy wojskowej z przywódcą Ukrainy Naddnieprzańskiej - Semenem Petlurą) uderzył na Ukrainę.    Jednakże po początkowych sukcesach (zajęcie Kijowa) inicjatywę przejęła armia czerwona zmuszając Polaków do gwałtownego odwrotu. W tej sytuacji Sowieci rozpoczęli ofensywę, dowodzoną przez Michaila Tuchaczewskiego, jednego z najzdolniejszych dowódców radzieckich. Jego młody wiek (27 lat) i ziemiańskie pochodzenie, w świetle wielu poważnych osiągnięć militarnych, poszły w niepamięć. Zdecydowany atak Tuchaczewskiego miał na celu zdobycie Warszawy, jednocześnie armia Budionnego atakowała Polaków w rejonie Lwowa, zaś korpus kawalerii G. Gaj-Hana miał opanować północne Mazowsze, by w ten sposób całkowicie otoczyć i ostatecznie zwyciężyć siły polskie.

        Nad Narodem polskim zawisła poważna groźba unicestwienia, co spowodowało że całe społeczeństwo - choć politycznie zróżnicowane, żeby nie rzec skłócone - zjednoczyło się w gigantycznym wysiłku obronnym, udzielając wsparcia zarówno moralnego i materialnego. Ucichły waśnie partyjne. Rząd Obrony Narodowej skupił przedstawicieli wszystkich głównych partii politycznych. Po raz pierwszy wysokie funkcje państwowe objęli jednocześnie dwaj wielcy antagoniści polityczni: Józef Piłsudski i Roman Dmowski. Także w kwestii strategicznego rozmieszczenia sił poczyniono już konieczne przygotowania. Marszałek Piłsudski już w pierwszej połowie lipca planował doprowadzić do wielkiej bitwy, która rozstrzygnie na korzyść Polski losy wojny - a później przejdzie do historii jako BITWA WARSZAWSKA.

        Początkowo Piłsudski zamierzał zatrzymać odwrót polskiej armii na linii rzek Narwi i Bugu. Jednak szybszy i bardziej dramatyczny odwrót polskich wojsk, wymuszał znalezienie nowej podstawy terytorialnej dla rozpoczęcia polskiej ofensywy. Według nowej koncepcji, opracowanej wraz z gen. Tadeuszem Rozwadowskim, polska grupa uderzeniowa powinna się zgromadzić nad dolnym Wieprzem, między Dęblinem a Chełmem. Miała wejść w skład gruntownie zreorganizowanych polskich frontów. Wymagało to wprowadzenia, na krótki okres czasu, oddziałów z walki. Każdy samodzielny oddział i każda dywizja pod osłoną specjalnie wydzielonych oddziałów przemieszczały się w nowe rejony, gdzie oczekiwały uzupełnienia w postaci nowych jednostek, broni, amunicji i sprzętu wojennego.

       Linię obrony liczącą ok.800 km Piłsudski oparł o rzeki Orzyc - Narew - Wisła - Wieprz - Seret. Podzielił ją na trzy fronty, przydzielając dowództwo generałom do których miał największe zaufanie. Front Północny gen. Józefa Hallera ciągnął się przez 250km. Od Prus Wschodnich po Dęblin. Zadaniem tego frontu było powstrzymanie i związanie walką wrogich wojsk oraz obrona Warszawy. Skrajne, północne skrzydło między granicą z Prusami a Modlinem tworzyła 5 Armia gen. Sikorskiego. Centrum obsadzała 1 Armia gen. Lataniaka. Broniła ona stolicy. Południowe skrzydło utworzyła 2 Armia gen. Bolesława Roi. Decydującą rolę Piłsudski wyznaczył Frontowi Środkowemu, dowodzonemu przez gen. Edwarda Śmigłego-Rydza. Jemu właśnie przypadło zadanie wykonania uderzenia na wojska Tuchaczewskiego. 4 Armią na lewym skrzydle frontu, między Dęblinem a Kockiem, dowodził gen. Leonard Skierski. Dalej, aż do Brodów rozwinęła się 3 Armia gen. Zygmunta Zielińskiego. Pod jego rozkazami znalazły się obok jednostek polskich także oddziały ukraińskie, "białe" rosyjskie i białoruskie.
       Linię od Brodów po Dniestr tworzyły pozycje Frontu Południowego. Dowództwo nad nim Piłsudski chciał przekazać gen. Józefowi Dowbor-Muśnickiemu. Po odmowie generała, dowództwo nad frontem objął gen. Wacław Iwaszkiewicz. Trzon frontu tworzyła 6 Armia gen. Wacława Jędrzejewskiego. W składzie wojsk tego frontu znajdowali się również żołnierze ukraińscy.

       Głównym celem operacji zwanej "bitwa warszawska" było odcięcie korpusu Gaja od armii Tuchaczewskiego i od Ich własnego zaplecza oraz wydanie skoncentrowanej bitwy na przedpolu Warszawy. Operacja składała się z trzech skoordynowanych, lecz oddzielonych czasem i przestrzenią faz: obrony "przedmościa warszawskiego" na linii Wieprza, Wkry i Narwi - co stanowiło rodzaj działań wstępnych; rozstrzygającej ofensywy znad Wieprza (na północ, na skrzydło sił bolszewickich) i wyparcie Rosjan za Narew oraz pościg, osaczenie i rozbicie armii Tuchaczewskiego.
       W czasie polskich przygotowań do ostatecznego rozstrzygnięcia bolszewicy nieuchronnie zbliżali się do Warszawy. Uważano, że stolica padnie w ciągu kilku godzin. W tym czasie front południowy, którego komisarzem był niejaki Stalin, zatrzymał się pod Lwowem. Warszawę miały bezpośrednio atakować trzy armie: III, XV i XVI, natomiast IV armia wraz z konnym korpusem Gaja maszerowała na Włocławek i Toruń. Jej rozkazy brzmiały jasno - przejść Wisłę na Kujawach, wrócić na południe i wziąć Warszawę w kleszcze także od zachodu (podobny manewr wykonał, tłumiąc powstanie listopadowe w 1831r. Paskiewicz i odniósł wówczas sukces).

       Bitwa Warszawska rozpoczęła się 13 sierpnia, zażartym bojem przed stolicą, między innymi o Radzymin i okoliczne miejscowości. Do szczególnie krwawych chwil doszło po przerwaniu polskich pozycji na linii od Zawad do Helenowa. Radzymin kilkanaście razy przechodził "z rąk do rąk".
      Jednym z poległych 14 sierpnia w pobliskim Ossowie był ks. kapelan 236 ochotniczego pułku Legii Akademickiej - Ignacy Skorupka (Jego śmierć uwiecznili na płótnie m.in. W. Gutowski i L. Wintrowski):  "Spojrzałem na idącego obok mnie księdza Skorupkę. Szedł wyprostowany - wspominał jeden z oficerów 236 pułku piechoty - a jego usta poruszały się lekko. Prawdopodobnie omawiał modlitwę, błagając Królową Polski o zwycięstwo... Za nami z okrzykiem "hurra" biegła kompania. Zdawało mi się, że ksiądz Skorupka potknął się o bruzdę i upadł na ziemię".
      Ostatecznie polscy żołnierze, za cenę wielkich strat, utrzymali Radzymin i inne miejscowości oraz "odrzucili" nieprzyjaciela do kilkudziesięciu kilometrów od swoich pozycji. 16 sierpnia walka na przedpolu stolicy zakończyła się ich pełnym sukcesem. W tym też czasie, 14 sierpnia działania zaczepne na linii Wkry podjęła 5 armia gen. Sikorskiego, mająca przeciw sobie siły IV i XV armii radzieckiej. W zażartej walce pod modlińską twierdzą wyróżniała się m.in. 18 Dywizja Piechoty gen. Franciszka Krajewskiego. Ciężkie boje, również zakończone polskim sukcesem, miały miejsce pod Pułtuskiem oraz Serockiem. 16 sierpnia gen. Sikorski zdobył dość śmiałym atakiem Nasielsk. Mimo to inne jednostki radzieckie nie zaprzestały marszu w kierunku Brodnicy, Włocławka i Płocka.

      16 sierpnia nastąpiło polskie uderzenie znad Wieprza dowodzone przez Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego. Jednostki polskie przełamały opór, stosunkowo słabych na tym odcinku frontu, sił radzieckich i wykorzystując zaskoczenie w ciągu doby przesunęły się o 45 km na północ. Następnego dnia odbiły Mińsk Mazowiecki, Siedlce, Międzyrzec i Białą Podlaską. Tutaj Tuchaczewski (szczerze mówiąc mój cichy idol - może z racji młodego wieku) popełnił błąd. Zarówno On, jak i dowódca XVI armii zlekceważyli potężne, polskie natarcie. Byli przekonani, że to desperacka zamiennik odwrócenia, z góry przewidzianego biegu zdarzeń.
      17 sierpnia Tuchaczewski wydał dyrektywę nakazującą likwidowanie atakującej polskiej grupy wojsk, określając ją mianem "lubelskiej". Należy także wspomnieć o zaprzepaszczeniu szansy danej bolszewickim dowódcom przez los. Mianowicie, 13 sierpnia, przy poległym pod Dubienką dowódcy Ochotniczego Wołyńskiego Pułku Piechoty im. Stefana Batorego mjr. Wacławie Drojowskim znaleziono rozkaz operacyjny 3 Armii do kontrofensywy, datowany 8 sierpnia. Po wahaniach, uznali jednak, iż jest to zamiennik wprowadzenia ich w błąd przez Polaków. Nie podjęli, więc żadnych działań, w celu przygotowania się do polskiego natarcia.
      18 sierpnia po starciach pod Stanisławowem, Łosicami i Sławatyczami siły polskie znalazły się na linii Wyszków - Stanisławów - Drohiczyn - Siemiatycze - Janów Podlaski - Kodeń. W tym czasie 5 Armia gen. Sikorskiego, wiążąc przeważające siły radzieckie nacierające na nią z zachodu, przeszła do natarcia w kierunku wschodnim, zdobywając Pułtusk, a następnie Serock.
      19 sierpnia jednostki polskie na rozkaz Piłsudskiego przeszły do działań pościgowych, starając się uniemożliwić odwrót głównych sił Tuchaczewskiego, znajdujących się na północ od Warszawy.
       21 sierpnia rozpoczęła się decydująca faza działań pościgowych: 1 dywizja piechoty z 3 armii polskiej sforsowała Narew pod Rybakami, odcinając drogę odwrotu resztkom XVI Armii radzieckiej w kierunku na Białystok, natomiast 15 dywizja piechoty z IV Armii polskiej, po opanowaniu Wysokiego Mazowieckiego, odcięła odwrót oddziałom XV Armii radzieckiej spod rejonu Ostrołęki. Podobnie 5 Armia polska przesunęła się w kierunku Mławy. Na domiar złego (dla Rosjan oczywiście) IV Armia bolszewicka nic nie wiedząc o klęsce pod Warszawą (kilka dni wcześniej pod Ciechanowem stracili radiostację) atakowała, zgodnie z wytycznymi Włocławek - samej sobie zamykając drogę odwrotu. W tej sytuacji jedynym wyjściem było przekroczenie granicy Prus Wschodnich (co też zrobiła 24 sierpnia), gdzie część jej oddziałów została rozbrojona. Co ciekawe, wbrew przepisom konwencji Niemcy nie internowali żołnierzy tej armii, pozwalając im uciec na wschód.
       25 sierpnia polskie oddziały doszły do granicy pruskiej, kończąc tym samym działania pościgowe za spanikowanymi bolszewikami. Bitwa Warszawska osiągnęła wielki i jakże zaskakujący finał. Plany operacyjne Tuchaczewskiego, opierające się na przeświadczeniu i łatwości całej operacji, okazały się błędne. Zawiodło go także współdziałanie z armią konną Budionnego, który miał wesprzeć Tuchaczewskiego z kierunku lwowskiego, jednak sam będąc związany przez skierowane tam oddziały polskie nie wykonał tego rozkazu. Swoją rolę odegrały także osobiste ambicje Budionnego, który uporczywie dążył do zdobycia Lwowa i zbyt późno, jak również zbyt powolnie skierował się na pomoc Tuchaczewskiemu w czasie, gdy losy wojny były już przesądzone.

      Bitwa warszawska stanowiła punkt zwrotny w całej historii wojny polsko - bolszewickiej. Gdyby nie "Cud nad Wisłą" siły bolszewickie przedarłyby się do Niemiec łącząc się z powstańcami, co z pewnością doprowadziłoby nie tylko do kolejnego rozbioru Polski, ale także do zakłócenia słynnego po-napoleńskiego "Balance of power" w Europie, a w następstwie zalanie kontynentu bolszewicką propagandą. Można się tylko dziwić dlaczego praktycznie wszyscy alianci (może z wyjątkiem Francuzów i Węgrów) zachowywali taki dystans do kwestii bolszewickiej. Gdy premier Anglii - Lloyd George nazywał Polskę "krajem zagrażającym pokojowi" (głównie dlatego, iż rząd brytyjski chciał nawiązać kontakty handlowe z Rosją), Michaił Tuchaczewski głosił: "Na zachodzie rozstrzygają się losy powszechnej rewolucji, ponad martwym ciałem Białej Polski jaśnieje droga ku światowej pożodze".
     Już pod koniec sierpnia rozgorzała zażarta dyskusja na temat "kto jest prawdziwym autorem cudu nad Wisłą?". Wysuwano przeróżne tezy: por. ks. Skorupka (którego postawa miała rzekomo doprowadzić do przełomu moralnego w polskich szeregach i odwrócić losy bitwy), gen. Haller (jako obrońca stolicy), gen. Maxime Weygand (członek alianckiej misji w Warszawie, który w czasie narad sztabowych uznał pomysł ataku znad Wieprza "za tak ryzykowny i awanturniczy, że nie może wziąć zań odpowiedzialności"), czy wreszcie gen. Tadeusz Rozwadowski (szef Sztabu Generalnego i w opinii wielu historyków autor koncepcji zwrotu zaczepnego znad Wieprza). Głównym autorem był z pewnością marszałek Jóżef Piłsudski.
     Jednak największe znaczenie ma samo zwycięstwo i jego ogromne znaczenie dla odradzającego się po latach niewoli państwa polskiego. Uratowano przecież niepodległość i suwerenność, a społeczeństwo polskie udowodniło wielką zdolność do mobilizacji (pod koniec lipca dziesiątki tysięcy osób, z terenów jeszcze nie objętych mobilizacją, zgłaszało się do Armii Ochotniczej; formowały się oddziały studenckie, gimnazjalne, harcerskie, robotnicze, a nawet kobiece; zbierano na cele wojenne biżuterię i ofiary pieniężne; dzień pracy w fabrykach produkujących na potrzeby wojny trwał 12 godzin) i poświęceń (np.: por. S.Szymański w ataku pod Radzyminem, otrzymawszy postrzał w rękę, nie opuścił szeregu i brocząc krwią, szedł dalej w bój na czele kompani). Kadra dowodząca wykazała swe wysokie kwalifikacje w dziedzinie fachu wojennego, natomiast pospolity żołnierz włożył nadludzki wysiłek w toczone boje i moim zdanie historycy powinni się zastanowić czy to ON nie jest faktycznym autorem warszawskiego zwycięstwa.
     Gdybyśmy tę bitwę przegrali, świat wyglądałby inaczej - bez Polski.

     Dziś, w rocznicę Bitwy Warszawskiej obchodzony jest uroczyście Dzień Wojska Polskiego. Świętem państwowym ogłosił je już Józef Piłsudski w  1923 roku.  W rozkazie ministra spraw wojskowych, ustanawiającym to święto czytamy między innymi: "Dzień 15-go sierpnia jest Świętem Żołnierza. W tym dniu wojsko i społeczeństwo czci chwałę oręża polskiego, której uosobieniem i wyrazem jest żołnierz. W rocznicę wiekopomnego rozgromienia nawały bolszewickiej pod Warszawą święci się pamięć poległych w wiekowych walkach z wrogiem o całość i niepodległość Polski".  
     Po II wojnie światowej zmieniono datę wojskowego święta. Od roku 1947 obchodzono je 9. maja (na pamiątkę kapitulacji hitlerowskich Niemiec). W roku 1950 nastąpiła kolejna zmiana - na dzień 12. października, rocznicę bitwy pod Lenino (bojowego chrztu polskiej armii utworzonej na terenie Rosji Radzieckiej). Do świętowania Dnia Wojska Polskiego 15. sierpnia powrócono w 1992 roku.

I refleksja.
A dzisiejsza Polska? Nasi dzisiejsi przywódcy? A współcześni Polacy?
Ile jeszcze zostało w nas z tamtego patriotyzmu i miłości do Ojczyzny?

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


15 sie 2007, 22:15
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA20 paź 2006, 20:09

 POSTY        156

 LOKALIZACJAz dołu mapy
Post 
Dzisiaj pora jest dobra, o Piłsudskim się wiele mówi, natomast o faktycznym twórcy planu Bitwy i co za tym idzie zwycięstwa się milczy... Gen. Rozwadowski kole w oczy i uszy?
Bo co? Bo to typowy przykład "niepotrzebni musza odejść"?
Czysto polski przypadek. Za dobry dla rządzących dupków, za kiepski żeby pogrążać. :)


Ostatnio edytowano 16 sie 2007, 11:36 przez dapa, łącznie edytowano 1 raz



15 sie 2007, 23:01
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
Już przestały bić młoty, łuk elektrod nie świeci, bez ruchu tkwią puste kadłuby,
Stocznie stanęły, podniosły przyłbice - nadszedł czas walki i próby.
Dość zakłamania, krzywd i obłudy: dziś brać stoczniowa strajk głosi,
Stawia warunki i żąda wolności, pięść robotniczą podnosi

(wiersz anonimowy)

21 postulatów

 17 sierpnia 1980 roku Międzyzakładowy Komitet Strajkowy w Stoczni Gdańskiej im. Lenina w Gdańsku sformułował 21 postulatów strajkowych.

1.Zalegalizowanie niezależnych od partii i pracodawców związków zawodowych.
2.Zagwarantowanie prawa do strajku.
3.Przestrzeganie zagwarantowanej w Konstytucji PRL wolności słowa, druku i publikacji.
4.Przywrócenie do poprzednich praw ludzi zwolnionych z pracy po strajkach w 1970 i 1976 i studentów wydalonych z uczelni za przekonania, zniesienie represji za przekonania.
5.Podanie w środkach masowego przekazu informacji o utworzeniu MKS oraz opublikowanie jego żądań.
6.Podjęcie realnych działań wyprowadzających kraj z kryzysu.
7.Wypłacenie strajkującym zarobków za strajk, jak za urlop wypoczynkowy, z funduszu Centralnej Rady Związków Zawodowych (CRZZ).
8.Podniesienie zasadniczej płacy o 2 tys. zł.
9.Zagwarantowanie wzrostu płac równolegle do wzrostu cen.
10.Realizowanie pełnego zaopatrzenia rynku. Eksport wyłącznie nadwyżek.
11.Zniesienie cen komercyjnych oraz sprzedaży za dewizy w tzw. eksporcie wewnętrznym.
12.Wprowadzenie zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej oraz zniesienie przywilejów Milicji Obywatelskiej, Służby Bezpieczeństwa i aparatu partyjnego.
13.Wprowadzenie bonów żywnościowych na mięso.
14.Obniżenie wieku emerytalnego - dla kobiet do 50 lat, dla mężczyzn do 55, lub zapewnienie emerytur po przepracowaniu w PRL 30 lat dla kobiet i 35 dla mężczyzn.
15.Zrównanie rent i emerytur starego portfela.
16.Poprawienie warunków pracy służby zdrowia.
17.Zapewnienie odpowiedniej ilości miejsc w żłobkach i przedszkolach.
18.Wprowadzenie płatnych urlopów macierzyńskich przez 3 lata.
19.Skrócenie czasu oczekiwania na mieszkania.
20.Podniesienie diety z 40 do 100 złotych i dodatku za rozłąkę.
21.Wprowadzenie wszystkich sobót wolnych od pracy.

Lato 1980 roku nie zachęcało do wypoczynku i urlopów ? było pochmurne i deszczowe. Tymczasem atmosfera, która ogarnęła ówczesną Polskę, była wyjątkowa gorąca. Sytuacja gospodarcza kraju od dawna się pogarszała. Rządy na kredyt, sprawowane przez I sekretarza Edwarda Gierka, nie zdawały egzaminu, zadłużenie państwa rosło, a kolejki w sklepach dramatycznie się wydłużały. Społeczeństwo czuło się oszukane. W pamięci miało przecież krwawy Grudzień '70, ofiary tamtych wydarzeń i składane obietnice przez towarzysza Gierka. Obietnice, na które tak łatwo dali się nabrać. Wciąż brzmiały słowa wypowiedziane 25 I 1971 w Stoczni Gdańskiej: ?Pomożecie? - Pomożemy!?. To był przecież kredyt zaufania.

1 lipca władze podniosły ceny niektórych gatunków mięsa. Obawiając się reakcji ludności, postarano się dokonać tych zmian po cichu ? podwyżkę oficjalnie ogłoszono dopiero dnia następnego. Jednak na reakcję robotników nie trzeba było długo czekać. Rozpoczęły się strajki w Warszawie, Ursusie, Sanoku, Tczewie i Rzeszowie. Ponieważ władze nie czyniły nic, by w jakiś sposób zmniejszyć napięcie społeczne, wkrótce powstały zakłady w Poznaniu, Grudziądzu, Żyrardowie i Świdniku. Fala strajków rozlewała się na cały kraj: w Lublinie demonstrowali kolejarze, stały zakłady we Wrocławiu, Świdnicy i Ostrowie Wielkopolskim. 14 VIII 1980 zastrajkowała Stocznia Gdańska im. Lenina. Kolejnego dnia strajk na Wybrzeżu rozszerzył się na inne zakłady. Czara goryczy przelała się ? rozpoczęło się 16 miesięcy ?Solidarności?.

14 sierpnia 1980 roku wybuchł strajk. Dlaczego właśnie 14 sierpnia? Tego nikt do tej pory nie wie. Nie była to data z góry ustalona. Do strajku nikt się z góry nie przygotowywał. Społeczeństwo jednak przeczuwało, że po tym, co wydarzyło się chociażby w lipcu w Lublinie, demonstracje na Wybrzeżu są już tylko kwestią czasu. Ważniejszy jest bezpośredni powód dla którego strajk się rozpoczął. Jednym z pierwszych postulatów podniesionych przez robotników Stoczni Gdańskiej było żądanie przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz, zwolnionej dyscyplinarnie 9 sierpnia z art. 52 ? za sabotaż, pijaństwo, kradzieże. Takich kłamstw stoczniowcy nie mogli już znieść.
Na ceglanych murach budynków stoczniowych pojawiły się napisy:
    "Przywrócić Annę Walentynowicz do pracy",
    "Nie ma mięsa, masła, jajek, zginęła słonina, trzeba będzie z głodu żreć dzieło Lenina".
    "Głodny robotnik to nie chuligan",
    "Człowiek rodzi się i żyje wolnym",
    "Zwycięstwo będzie nasze"
.


Postulaty robotników wydawały się partii radykalne, ale nie pragnęli oni obalenia "władzy ludowej". Ówczesna sytuacja geopolityczna nie dawała nadziei na to, że mogą runąć mury oddzielające Polskę od wolnego świata. "Imperium zła" było wciąż groźne. Zgodnie z doktryną Leonida Breżniewa, żaden kraj należący do Układu Warszawskiego nie mógł zawrócić z drogi do komunizmu. Rządy osadzone przez ZSRR w krajach obozu wschodniego mogły w razie czego liczyć na "bratnią pomoc" od towarzyszy z państw sąsiednich. Przykładem była tutaj Praska Wiosna, która została siłą stłumiona dzięki inwazji wojsk Układu Warszawskiego (w tym Armii Czerwonej oraz Ludowego Wojska Polskiego).
Obawa przed obcą inwazją hamowała zapędy strajkujących, którzy wzywali do stworzenia "socjalizmu z ludzką twarzą". Wierzyli, że państwo "ludowe" można zreformować, aby polepszyć los szarego człowieka...


Jakieś refleksje?
PS
Byłem wtedy 26-letnim pracownikiem stoczniowym z 4-letnim stażem pracy.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 17 sie 2007, 21:28 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



17 sie 2007, 19:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 14:08

 POSTY        541

 LOKALIZACJAZewsząd
Post 
Nadir                    



"Imperium zła" było wciąż groźne.


A czy wiesz Nadir, że dawni obywatele ZSRR (Białorusini, których znam) nie uważają do dziś, że żyli w "Imperium zła", a na takie określenie uśmiechają się tylko z politowaniem (mówię tu o ludziach nastawionych antymoskiewsko i proeuropejsko)!!! Ciekawe co?


Ostatnio edytowano 20 sie 2007, 19:04 przez zoltar7, łącznie edytowano 1 raz



19 sie 2007, 13:34
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
zoltar7                    



A czy wiesz Nadir, że dawni obywatele ZSRR (Białorusini, których znam) nie uważają do dziś, że żyli w "Imperium zła", a na takie określenie uśmiechają się tylko z politowaniem (mówię tu o ludziach nastawionych antymoskiewsko i proeuropejsko)!!! Ciekawe co?

My też żyjąc kiedyś za "żelazną kurtyną" uśmiechaliśmy się z politowaniem. Do czasu pierwszego wyjazdu na zachód. Nieprawdaż?...
A oni nie wyjadą.  Nie dość, że nie mają za co, to i paszport na komendzie policji w sejfie. Poza tym to i po co im wyjeżdżać? Mają dach nad głową i miskę zupy. I sztoż im do szczastja nużno?
Wielu Rosjan do dziś czci Stalina. Każdy z nas widział te portrety wodza niesione podczas niektórych rocznic. Koreańczycy podobno też są szczęśliwi i żyją jak w raju. Takie przynajmniej wrażenie sprawiają, kiedy ogląda się te "spontaniczne" obchody kolejnych urodzin Wodza.
Ciekawe co?
Biskup Krasicki tak to ujął:
„Czegóż płaczesz"? - staremu mówił czyżyk młody.
Masz teraz lepsze w klatce wygody.
„Tyś w niej zrodzon - rzekł stary - przeto ci wybaczę.
Jam był wolny, dziś w klatce - i dlatego płaczę.”

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


20 sie 2007, 19:38
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
27. rocznica Sierpnia 80

27 lat temu władze pozwoliły na tworzenie wolnych związków zawodowych. To wynik porozumienia, które w imieniu Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego Lech Wałęsa słynnym czterdziestocentymetrowym długopisem podpisał 31 sierpnia 1980 r. w Stoczni Gdańskiej. Władze reprezentowała Komisja Rządowa.

Porozumienie to, wraz z porozumieniami w Szczecinie i Jastrzębiu, zakończyło falę protestów robotniczych i strajków.

Do Porozumienia Gdańskiego doszło w efekcie trwającego dwa tygodnie strajku w Stoczni, który z czasem rozszerzył się na wiele zakładów w całej Polsce.

Strajk w Gdańsku, którego wybuch miał decydujące znaczenie, zorganizowali działacze nielegalnych, związanych z Komitetem Samoobrony Społecznej KOR, Wolnych Związków Zawodowych.

Strajk przygotował członek KSS KOR i jeden z liderów WZZ Bogdan Borusewicz wraz z czterema współpracownikami-robotnikami. Poprzedziła go masowa akcja ulotkowa, propagująca żądanie przywrócenia do pracy zwolnionej ze stoczni działaczki WZZ Anny Walentynowicz. 14 sierpnia rano trzech związanych z WZZ robotników wezwało do strajku w obronie Walentynowicz. Na czele powstałego komitetu strajkowego stanął Lech Wałęsa, również działacz WZZ i uczestnik strajku w grudniu 1970 (w stoczni nie pracował od 1976).

Pierwszymi postulatami komitetu strajkowego, poza przywróceniem do pracy Walentynowicz i Wałęsy, były: podwyżka płac, wprowadzenie dodatku drożyźnianego oraz budowa pomnika upamiętniającego ofiary Grudnia 1970.

16 sierpnia strajkującym udało się podpisać gwarantujące spełnienie tych postulatów porozumienie z dyrekcją stoczni. Wałęsa ogłosił zakończenie strajku, ale protestować zaczęli przedstawiciele innych zakładów, które podjęły strajk.

W efekcie w stoczni pozostało ok. tysiąca osób, które postanowiły kontynuować protest jako strajk solidarnościowy. Utworzono MKS - na jego czele stanął Wałęsa, a w prezydium zasiedli przedstawiciele innych strajkujących zakładów, a także działacze WZZ.
Prezydium MKS tworzyli: Lech Wałęsa, dwóch wiceprzewodniczących Andrzej Kołodziej i Bogdan Lis oraz Lech Bądkowski, Wojciech Gruszewski, Andrzej Gwiazda, Stefan Izdebski, Jerzy Kwiecik, Zdzisław Kobyliński, Henryka Krzywonos, Stefan Lewandowski, Alina Pieńkowska, Józef Przybylski, Jerzy Sikorski, Lech Sobieszek, Tadeusz Stanny, Anna Walentynowicz i Florian Wiśniewski.

Spisano 21 postulatów MKS. Pierwszym było utworzenie "niezależnych od partii i pracodawców wolnych związków zawodowych". Kolejnymi - prawo do strajku; wolność słowa; przywrócenie do pracy zwolnionych z powodów politycznych; podanie w środkach masowego przekazu informacji o utworzeniu MKS i opublikowanie listy postulatów; wzrost płac; pełne zaopatrzenie rynku w artykuły żywnościowe; dobór kadry kierowniczej według kompetencji, a nie przynależności partyjnej; zniesienie przywilejów dla MO i SB; zniesienie sprzedaży za dewizy w tzw. eksporcie wewnętrznym; wprowadzenie kartek na mięso i przetwory; obniżenie wieku emerytalnego; poprawa warunków pracy służby zdrowia; skrócenie czasu oczekiwania na mieszkanie; wszystkie soboty wolne od pracy; waloryzacja płac, rent i emerytur; zwiększenie liczby miejsc w żłobkach i przedszkolach; wydłużenie urlopu macierzyńskiego.

17 sierpnia ks. Henryk Jankowski z gdańskiej parafii św. Brygidy odprawił w stoczni pierwszą mszę świętą. Zbiorowe modlitwy stały się zwyczajem w protestującej stoczni. Jej bramy tonęły w kwiatach; wywieszono narodowe flagi i portrety papieża Jana Pawła II. Dla strajkujących grali artyści. W stoczni wydawano niezależny biuletyn; drukowano ulotki. Na żądanie MKS w Trójmieście wprowadzono prohibicję.

20 sierpnia 64 intelektualistów wystosowało do władz apel o podjęcie rozmów z MKS: Apelujemy do władz politycznych i do strajkujących robotników, aby była to droga rozmów, droga kompromisu - napisali. Dwóch z nich - Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki, którzy przywieźli apel do Stoczni Gdańskiej - weszło w skład utworzonej przy MKS komisji ekspertów. Tworzyli ją też: Bogdan Cywiński, Tadeusz Kowalik, Waldemar Kuczyński, Jadwiga Staniszkis i Andrzej Wielowieyski.

Dopiero 23 sierpnia przybyła do Stoczni Gdańskiej delegacja rządowa, z wicepremierem Mieczysławem Jagielskim na czele. Jego rozmowy z MKS transmitowano na całą stocznię, w której zaczął się regularnie ukazywać biuletyn strajkowy "Solidarność". Obok Jagielskiego w skład Komisji Rządowej wchodzili: Zbigniew Zieliński, członek sekretariatu KC PZPR, Tadeusz Fiszbach, przewodniczący wojewódzkiej rady narodowej w Gdańsku, Jerzy Kołodziejski, wojewoda gdański.

Rozmowy ze strajkującymi, z pominięciem MKS, prowadził wicepremier Tadeusz Pyka; został jednak odwołany i zastąpił go w Gdańsku wicepremier Mieczysław Jagielski, w Szczecinie - wicepremier Kazimierz Barcikowski. W całej Polsce strajkowało już wówczas ok. 350 zakładów.

26 sierpnia prymas Polski kard. Stefan Wyszyński, który obawiał się interwencji sowieckiej, wezwał na Jasnej Górze, by zaprzestać strajków. Ocenzurowane fragmenty jego homilii pokazała telewizja.

31 sierpnia Jagielski i Wałęsa podpisali w Stoczni Gdańskiej porozumienie. Uroczystość na żywo transmitowała TVP. W pierwszym punkcie uzgodniono powstanie związków "niezależnych i samorządnych", w porozumieniu znalazły się też m.in. prawo do strajków, gwarancja wypuszczenia więźniów politycznych i ograniczenia cenzury. Strajkujący ustąpili z niektórych żądań ekonomicznych, ale otrzymali zapewnienie coniedzielnej transmisji mszy św. w radiu. Ustępstwem było też zapisanie w aneksie, że nowe związki będą uznawać zapisaną w konstytucji kierowniczą rolę PZPR w państwie.

W efekcie Porozumień Sierpniowych, 17 września 1980 r. delegaci utworzonych w różnych regionach nowych struktur związkowych postanowili utworzyć jeden, ogólnokrajowy związek - Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność". Związek zarejestrowano 10 listopada 1980.

"Solidarność" była pierwszą w dziejach krajów komunistycznych, niezależną od władz, legalną organizacją. Jej powstanie i istnienie w latach 1980-1981 były jedynym w historii PRL i innych krajów bloku radzieckiego przypadkiem wprowadzenia praktycznego pluralizmu politycznego.

Związek szybko osiągnął ok. 10 milionów członków i stał się poważnym politycznym przeciwnikiem dla władz PRL. Te 13 grudnia 1981 wprowadziły stan wojenny, który zawiesił funkcjonowanie NSZZ "Solidarność". Związek reaktywowano wiosną 1989 r. w wyniku porozumień okrągłego stołu.

W 2003 r. listę 21 postulatów wpisano na listę UNESCO Pamięć Świata.

W wielkim świecie zagubiona,
chudym latom wiecznie wierna
z twarzą szarą niespokojną,
pod sklepami w tłum wciśnięta
Kołysana pszenicami, posiekana wojenkami,
twoja Polska, nasza, święta.

Polsko, Polsko naszych zdarzeń,
Polsko, smutków klęsk zawiei,
Polsko, Polsko naszych marzeń,
Polsko, Polsko mej nadziei.

Niecierpliwa, gniewna, chmurna
wciąż daleka od przystani
Polsko, biedna, ale dumna,
Polsko, cóżeś ty za pani?

Z dni sierpniowych poddźwignięta,
z kruchych skorup poskładana,
w prawdzie słów odnaleziona
na pożytek przyszlym latom.
Z twego gniewu odrodzona,
by nie spytał syn twój kiedyś
a ty? A ty gdzieś był wtedy, tato?

Polsko, Polsko naszych zdarzeń,
Polsko, smutków klęsk zawiei,
Polsko, Polsko naszych marzeń,
Polsko, Polsko mej nadziei.

Niecierpliwa, gniewna, chmurna
wciąż daleka od przystani.
Polsko, biedna, ale dumna,
Polsko, cóżeś ty za pani?
Polsko, biedna, ale dumna,
Polsko, cóżeś ty za pani?

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 31 sie 2007, 17:16 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



31 sie 2007, 16:58
Zobacz profil
Zaawansowany
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA03 lip 2007, 17:39

 POSTY        87

 LOKALIZACJAHanyska
Post 
Znowu mi się kojarzy mało oryginalnie:

Żeby Polska była Polską

Z głębi dziejów, z krain mrocznych
Puszcz odwiecznych, pól i stepów.
Nasz rodowód, nasz początek
Hen od Piasta, Kraka, Lecha.
Długi łańcuch ludzkich istnień
Połączonych myślą prostą:

Żeby Polska, żeby Polska,
Żeby Polska była Polską.
Żeby Polska, żeby Polska,

Żeby Polska była Polską.

Wtedy, kiedy los nieznany
Rozsypywał nas po kątach,
Kiedy obce wiatry gnały,
Obce orły na proporcach.
Przy ogniskach wybuchała
Niezmożona nuta swojska:

Żeby Polska, żeby Polska,
Żeby Polska była Polską.
Żeby Polska, żeby Polska,

Żeby Polska była Polską.

Zrzucał uczeń portret cara,
Ksiądz Ściegienny wznosił modły,
Opatrywał wóz Drzymała,
Dumne wiersze pisał Norwid.
I kto szable mógł utrzymać,
Ten formował legion w wojsko:

Żeby Polska, żeby Polska,
Żeby Polska była Polską.
Żeby Polska, żeby Polska,
Żeby Polska była Polską.

Matki, żony w mrocznych izbach
Wyszywały na sztandarach,
Hasło: honor i Ojczyzna
I ruszała w pole wiara.
I ruszała wiara w pole
Od Chicago do Tobolska:

Żeby Polska, żeby Polska,
Żeby Polska była Polską.
Żeby Polska, żeby Polska,
Żeby Polska była Polską.

Żeby Polska, żeby Polska,

Żeby Polska była Polską.


Jan Pietrzak

____________________________________
Kwinto:Zamiast kraść jako dyrektor, fabrykant, sekretarz czy inny prezes, lepiej juz kraść par excellence jako złodziej. Tak jest chyba uczciwiej.


Ostatnio edytowano 04 wrz 2007, 08:24 przez Otusik, łącznie edytowano 1 raz



03 wrz 2007, 20:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
To ja dodam inny tekst Jana Pietrzaka!
Nie dość, że jest piękny, to wiąże się z tymi wydarzeniami.  :)

Nadzieja

W brudnym świcie smutnych miast
pełnym wiatrów bezlitosnych
mignie czasem twoja twarz
Jak niepewne tchnienie wiosny.
W przystankowy, zmięty tłum
Jakby cisnął ktoś dla żartu
bzu białego bukiet lub
same najszczęśliwsze karty.

Matką głupich cię nazwali, nadziejo
Ludzie podli, ludzie mali, nadziejo
Choć się z ciebie natrząsają, głośno śmieją
Ty nas jedna nie opuszczaj, nadziejo!
Prowadź nas, nadziejo w ciemny czas, nadziejo
W mrocznej mgle wyczaruj iskrę wiary.

Gdy fałszywych fanfar dźwięk
Zgaśnie w dali tak, jak żagiel
I wypełni głuchy jęk
Zakamarki duszy nagie.
Gdy już tylko walić w mur
Z dziką pasją pozostaje
Nie rozpaczaj, odłóż sznur
Ona istnieć nie przestaje

Matką głupich cię nazwali, nadziejo
Ludzie podli, ludzie mali, nadziejo
Choć się z ciebie natrząsają, głośno śmieją
Ty nas jedna nie opuszczaj, nadziejo!
Prowadź nas, nadziejo
W ciemny czas, nadziejo
W mrocznej mgle wyczaruj
Iskrę wiary.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 04 wrz 2007, 08:25 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



03 wrz 2007, 21:03
Zobacz profil
Zaawansowany
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA03 lip 2007, 17:39

 POSTY        87

 LOKALIZACJAHanyska
Post 
I myślę, że zawsze aktualny...
Jeszcze coś Jana Pietrzka, choć może powinnam poczekać z wstawieniem tego do grudnia:

1. Wiele polskich kwiatów, rozkwitało już,
Pod Casino maków, pąków białych róż.
Kwiatów, co czerwieńsze były niźli krew.
W wierszu i w piosence, i w okopów mgle.
Ale takie kwiaty, jakie kwitną tu,
Na warszawskim placu - to prawdziwy cud,
Szpicle i armaty stoją przeciw nim,
Pałki, automaty, tresowane psy.

Ref: Nielegalne kwiaty, zakazany krzyż,
Co dnia wyrastają z betonowych płyt.
Ludzie je składają, wierni sercom swym,
Co w nadziei trwają przeciw mocom złym.

2. To najdroższe kwiaty, jakie widział świat,
Można za nie płacić w celi parę lat.
Można stracić zęby za goździki trzy,
Liczyć krwawe pręgi, długo łykać łzy.
Tych najdroższych kwiatów codzień świeży stos,
Niosą warszawiacy, kiedy mija noc.
Ciemna noc dla tamtych, dla nas jasny dzień.
Z nami słońce prawdy, z nimi zdrady cień.

Ref: Nielegalne kwiaty...
Niepodległe kwiaty, niezniszczalny krzyż,
Huczą gabinety i imperium drży,
Śmieje się z generałów,
Nie lęka się wojska.
Nielegalny naród,
zakazana Polska.

Co tak naprawdę zostało w nas z tamtych dni? Ja byłam szczeniarą z podstawówki, ale do dziś pamiętam - najpierw tamtą radość, potem przerażenie, ale chyba najbardziej ludzką solidarność, nie taką zorganizowaną, z legitymacjami itp., ale tą, która kazała się podzielić wystaną kostką masła czy paczką waty z drugimi. Tą która kazała wrócić do Polski w sierpniu 80 roku mojej mamie z Niemiec, tą, z którą my - 11 letni gówniarze zawieszaliśmy w klasie Krzyż na ścianie... Resztę może dopowiedzieć sobie każdy kto to pamięta.
Co w nas zostało z tamtych dni?

____________________________________
Kwinto:Zamiast kraść jako dyrektor, fabrykant, sekretarz czy inny prezes, lepiej juz kraść par excellence jako złodziej. Tak jest chyba uczciwiej.


Ostatnio edytowano 05 wrz 2007, 13:52 przez Otusik, łącznie edytowano 1 raz



04 wrz 2007, 16:33
Zobacz profil
Amator
Własny awatar

 REJESTRACJA21 paź 2006, 18:27

 POSTY        19
Post 
Otusik                    



Znowu mi się kojarzy mało oryginalnie:

Żeby Polska była Polską



Styczeń 1982, Wrocław, akademiki na Wittiga.
Przez tydzień (może 10 dni) studenci, którym pozwolono wrócić na uczelnię wyrażali swój sprzeciw. Polegało to na tym, że o 20-tej w pięciu dziesięciopiętrowych akademikach (w tym jeden zamieszkiwany przez doktorantów) gasło światło a w oknach pojawiały się zapalone świeczki. "Żeby Polska" Janka Pietrzaka była słyszalna w całej okolicy, głośniki i wzmacniacze były niezłe. Tramwaje zatrzymywały się wtedy, a ludzie wysiadali z nich i w milczeniu, w skupieniu słuchali słów piosenki. Dla ówczesnych władz to oczywiście była niebezpieczna manifestacja (bo rzeczywiście była). Skończyło się tym że jednego dnia całe osiedle akademickie zostało otoczone przez ZOMO (stali z tarczami i pałami w odległości trzech kroków jeden od drugiego - dużo ich było) a potem weszli (ówczesne prawo na to nie pozwalało bez zgody rektora) do jednego z akademików. Pałowanie, "ścieżki zdrowia" (...)
Czy dzisiaj przypadkiem nie zmierzamy w tym samym kierunku? Do protestów tego typu jeszcze daleko ale to, do czego zmierza Jarek K. czyli pełnia władzy nad tym co wolno nam chcieć i czego wolno nam pragnąć bardzo przypomina mi tamtą sytuację.


Ostatnio edytowano 06 wrz 2007, 07:24 przez albert, łącznie edytowano 1 raz



05 wrz 2007, 21:49
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA22 paź 2006, 19:39

 POSTY        1834
Post 
zoltar7                    



A czy wiesz Nadir, że dawni obywatele ZSRR (Białorusini, których znam) nie uważają do dziś, że żyli w "Imperium zła",
a na takie określenie uśmiechają się tylko z politowaniem (mówię tu o ludziach nastawionych antymoskiewsko i proeuropejsko)!!! Ciekawe co?


Więc nawiązując do tematu przewodniego (jak Kultura to książki...):
Jean Améry napisał cykl esejów zatytułowany "Poza zbrodnią i karą" w dwie dekady po uwolnieniu z obozu koncentracyjnego w Bergen-Belsen. Przedstawia tutaj skrajny przypadek, jakim są funkcjonowanie intelektulisty w obozie oraz tortury. Człowiek intelektu, powiada Améry, przywykł podawać w wątpliwość istnienie władzy, w obozie jednak brakuje ku temu jakichkolwiek przesłanek: "W potwornym i nieprzezwyciężalnym kształcie wznosiła się przed więźniem władza państwa SS, rzeczywistość, której nie dało się obejść i która przez to na koniec zaczynała się wydawać rozsądna". Refleksje Améry`ego, jego konstrukcje myślowe i jego dialektyka, otworzyły zupełnie nową perspektywę w toczącym się w tamtych latach "dyskursie o Auschwitz". Améry zdiagnozował bezsilność umysłu, który w obozie nie dość że nie stanowi dla intelektualisty oparcia, to wręcz prowadzi "wprost ku tragicznej dialektyce samozniszczenia".
Améry w swoich esejach.
Amery Jean
"Poza winą i karą. Próby przełamania podjęte przez złamanego"

____________________________________
Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca


09 wrz 2007, 11:13
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1058 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 76  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron