Teraz jest 06 wrz 2025, 09:36



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4411 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 297, 298, 299, 300, 301, 302, 303 ... 316  Następna strona
Polityka i politycy 
Autor Treść postu
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA27 kwi 2007, 20:48

 POSTY        41
Post Re: Polityka i politycy
kominiarz                    



Wykluczeni
Protasiewicz, Huskowski i Kamiński wyrzuceni z PO.
"Po tej decyzji możliwy jest rozłam w Platformie"
Decyzje o ich wykluczeniu z partii oraz klubu parlamentarnego podjął zarząd Platformy.
Z PO został wyrzucony też radny sejmiku lubuskiego Tomasz Możejko.


To teraz Kamińskiemu zostaje Nowoczesna :lol:


20 lip 2016, 21:49
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Polityka i politycy
Jagoda2                    



To teraz Kamińskiemu zostaje Nowoczesna :lol:

Póki co jest do wynajęcia


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


21 lip 2016, 16:43
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Misiek na rozdrożu


Misiek. Czas na PSL.

Załącznik:
Misiek. Czas na PSL.jpg


Misiek, teraz idziesz do Nowoczesnej

Załącznik:
Misiek, teraz idziesz do Nowoczesnej!.jpg



A tak się starał!
I wierzył w to co robił.

Miś Kamiński do końca walczył o przetrwanie.
Znajdzie przystań w Nowoczesnej?


Obrazek

Jeszcze kilka dni temu „Miś” Kamiński zażarcie walczył o przetrwanie i publicznie podlizywał się swoim obecnym i byłym szefom w Platformie Obywatelskiej! „Jestem lojalnym członkiem partii i nigdy nie powiedziałem niczego, co byłoby niezgodne z linią Platformy.” – mówił w wywiadzie dla Polski The Times”

Decyzja o wykluczeniu Michała Kamińskiego z Platformy Obywatelskiej musiała być dla niego sporym szokiem. Jeszcze kilka tygodni temu mocno kpił sobie z Grzegorza Schetyny, ale jednocześnie starał się za wszelką cenę utrzymać na partyjnej powierzchni.

   A dlaczego miałbym odchodzić? Bardzo dużo kosztowało mnie wejście do Platformy, zapłaciłem za to wysoką cenę. Cierpliwie znoszę wiele niesprawiedliwych i złośliwych uwag wypowiadanych przez ważnych polityków Platformy pod moim adresem.
– mówił kilka dni temu w wywiadzie dla Polska The Times

   Cieszę się, kiedy inni ważni politycy PO chwalą mnie i biorą w obronę. Natomiast nie reaguję na prowokacje i sprowokować się nie dam. Jestem lojalnym członkiem partii i nigdy nie powiedziałem niczego, co byłoby niezgodne z linią Platformy.
– zapewniał.

Michał Kamiński do samego końca podkreślał też, że jedyną jego zasługą dla Platformy Obywatelskiej jest szkodzenie Prawu i Sprawiedliwości.
   Nikt też nie może mieć wątpliwości, że w ciągu ostatnich paru lat dość dużo zrobiłem, aby politycznie walczyć z Prawem i Sprawiedliwością.
– mówił Kamiński.

Co zrobi teraz wykluczony Kamiński?
W kuluarach mówi się, że będzie kręcił się wokół Ryszarda Petru. Może Nowoczesna znajdzie dla niego miejsce?

http://wpolityce.pl/polityka/301472-a-t ... owoczesnej


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


21 lip 2016, 20:33
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Polityka i politycy
Opozycja idzie na zwarcie, ale ze społeczeństwem.
Naprawdę wolą Majdan od debaty w Sejmie?


Obrazek

Jak to dobrze, że od czasu do czasu Komitet Obrony D… musi zorganizować coś więcej niż spotkanie z Tomaszem Nałęczem albo marsz solidarności z byłym tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Dobrze, bo dawno nie było u nas tak fasadowego „ruchu społecznego”, a dzięki kolejnym wywiadom z Mateuszem Kijowskim, ale jeszcze bardziej – dzięki akcjom, w których KOD musi zrobić coś na poważnie, a nie „dla beki”, ostatni naiwni mogą poznać prawdę.

Ostatnio mogli się dowiedzieć, jak Komitet Obrony Demokracji traktuje samą demokrację. A także - gdzie ma ludzi, którym obiecał, że zajmie się ważnym tematem, wreszcie - w jak głębokim poważaniu przechowuje wolę kompromisu oraz chęć zakończenia wojny o Trybunał Konstytucyjny. Oto Sejm zaczął zajmować się projektami dotyczącymi rozwiązania konfliktu narosłego wokół TK. I co? I Nowoczesna swój projekt w ostatniej chwili wycofała, uznając, że PiS „może to wykorzystać jako zasłonę dymną”, tj. budować wokół tego narrację, iż coś konstruktywnego wokół TK się dzieje. A te barany z Unii – zdają się mówić Nowocześni – na pewno się na to nabiorą.
To nie koniec absurdów. Oto obywatelski projekt złożony przez KOD został poparty przez PiS, a niepoparty przez Nowoczesną i Platformę, gdyż… tego właśnie chcieli autorzy projektu.Powtórzmy to jasno i przejrzyście, wszak mogą to czytać lemingi: najpierw pan Kijowski wzywał obywateli do zbierania podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o TK, potem dudnił na marszach, że „nie masz w Polszcze demokracji”, ale kiedy Sejm, a konkretniej partia rządząca traktuje projekt KOD-ziarzy poważnie i chce o nim rozmawiać na spotkaniach sejmowych komisji, zarówno sam KOD, jak i PO czy Nowoczesna wołają: „Pobite gary!”. I wycofują swoje projekty albo głosują przeciwko projektowi obywatelskiemu w porozumieniu z projektu tego autorami…
Jakby tego było mało, jedynym wyjaśnieniem tego cyrku są puste jak dzwon hasła o tym, że „PiS mógłby wykorzystać projekty KOD i Nowoczesnej jako zasłonę dymną i dowód, że coś się zmienia na lepsze”. Na to zaś – jak widzimy – zgody w opozycji nie ma. Ma się zmieniać wyłącznie na gorsze. Cena nie gra roli.

http://wpolityce.pl/polityka/296543-opo ... y-w-sejmie

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Zarobiony obieżyświat! Europoseł Szejnfeld skarży się na brak urlopu od 19 lat.
Każda chwila w służbie ojczyzny


Obrazek

Europoseł Adam Szejnfeld nie pracuje, on tyra. Zarobiony jest od rana do wieczora, od poniedziałku do niedzieli i o każdej porze roku. Bez chwili wytchnienia, bez urlopu, bez odpoczynku… Tak Szejnfeld myśli sam o sobie, na rozmijaniu się z prawdę łatwo jednak go przyłapać i zrobił to dziennik „Fakt”.

Mój czas pracy, drogi panie, wynosi od 20 lat niezmiennie ok. 18 h dziennie w dni powszednie i ok. 14 godzin w niedziele i święta!
— w ten sposób tłumaczył się Szejnfeld na Twitterze, gdy zarzucono mu, że nie przepracowuje się jako europoseł za swoje prawie 70 tys. zł miesięcznie.
19 lat bez urlopu! Takie tempo pracy może wytrzymać tylko polityk Platformy Obywatelskiej. Nikt inny nie dałby rady…
Tymczasem tabloid publikuje zdjęcia europosła zapracowanego na polu golfowym i na nartach. Szejnfeld w pocie czoła tyra leżąc na materacu i opalając się w ciepłym morzu Egejskim, zwiedzając Koloseum oraz Jerozolimę. Ciężki los europosła można także obserwować na jego portalach społecznościowych. Między przepisami na duszone kurki i krewetki jest też miejsce na chwalenie się występami w telewizji i zaproszenie na marsz KOD. Ciężkie jest życie polityka.

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/29766 ... e-ojczyzny

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Jarosław Kaczyński - przyczyna i skutek, początek i koniec, alfa i omega globalnej polityki

Obrazek

Hanna Gronkiewicz-Waltz śle rozpaczliwe sygnały, że po szczycie NATO i Światowych Dniach Młodzieży, PiS zacznie „wsadzać opozycję do więzień”.

Tak, proszę państwa. To nie sądy będą ich zamykać, nie sędziowie mają ferować wyroki, nie wymiar sprawiedliwości ma ludzi opozycji ścigać, lecz PiS. Oczywiście na polecenie Jarosława Kaczyńskiego. Tako rzecze prezydent Warszawy, która „o siebie się nie boi, ale o przyszłość dzieci i wnuków”. Taki długowieczny ten Kaczyński jest.
Dlaczego dopiero po wyjeździe papieża PiS ma zamykać HG-W? Ano dlatego, żeby papież się nie dowiedział, bo jak wyjedzie z Krakowa do Watykanu, to skąd ma się dowiedzieć o zamiarach PiS? Całe to NATO również się po szczycie rozjedzie i nie przeszkodzi pisowskim oprawcom. Niby mamy globalizm, ale z Kaczyńskim, to nawet globalizm się nie sprawdza.
michnikowy szmatławiec z kolei dość szczegółowo opisuje szatański zamysł Kaczyńskiego co do Trybunału Konstytucyjnego, który właśnie wchodzi w życie. Makiaweliczny plan wypalił i już nie ma ratunku ani schowania dla TK i jego prezesa Rzeplińskiego. Bezradny jest Parlament Europejski, Komisja Europejska, Rada Europejska. Zgromadzenie Ogólne Sędziów w Polsce będzie musiało wydać Rzeplińskiego siepaczom, gdyż zostało zapędzone przez Kaczyńskiego w kozi róg.
Pozostał już tylko tydzień na uchwalenie ustawy o TK i jeśli do tego czasu NATO, Ameryka i UE nie powstrzymają Kaczyńskiego, to będzie koniec demokratycznego państwa prawa – ostrzegają zdesperowani czerscy dziennikarze. Ale kto ich namówi, skoro sami twierdzą, że w polskich „środowiskach prawniczych i naukowych zapanował koniunkturalizm znany świetnie z PRL-u”?
Czy świat zda egzamin, czy obroni nas przed Kaczyńskim? – trwożnie zdają się pytać czerscy. Gdzie tu się udać po pomoc, nawet Kościół nie pomoże, skoro Kaczyński nakazał proboszczom nie dawać rozgrzeszenia „rolnikom, którzy powątpiewają w dobrą zmianę” – donosi wiejska korespondentka z ulicy Czerskiej w Warszawie. Rząd PiS doprowadzi do tego, że kolejnych wyborów w ogóle nie będzie – bije na alarm Gronkiewicz-Waltz.
Brytyjczycy zrealizowali pisowski plan – mówi zdruzgotany Grzegorz Schetyna. Dodaje co prawda, że Platforma nie pozwoli Kaczyńskiemu na opuszczenie Unii, ale co może taki Schetyna, gdy nawet Cameron nie powstrzymał Kaczyńskiego w sprawie Brexitu? Co może w ogóle Unia, która właśnie odłożyła sprawę polskiego TK ad calendas graecas? Przecież nie bez kozery michnikowy szmatławiec pisze, iż „były europoseł PiS-u Janusz Wojciechowski, został nagrodzony posadą członka Europejskiego Trybunału Obrachunkowego”. Tylko głupi może powątpiewać, że to Kaczyński go nagrodził. I wiadomo za co – to na jego polecenie Wojciechowski skutecznie przekabacił unijnych przywódców na pisowską modłę.
PS. W kuluarach Komisji Europejskiej mówi się coraz głośniej, że Kaczyński jednak powinien zarządzić powtórzenie referendum w Wielkiej Brytanii. Barack Obama będzie go do tego namawiał podczas szczytu NATO. O ile oczywiście Jarek będzie w Warszawie, bo podobno w lipcu planuje urlop.

http://wpolityce.pl/polityka/299053-jar ... j-polityki

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Gdyby ktoś dla potrzeb szmira-komedii chciał sparodiować opozycję, to wystarczy dokładnie przekalkować tę naszą

Dzisiejsza konwencja PO potwierdza, że obecna opozycja chce przejść do historii jak zestaw pajaców nawet bez prowincjonalnej klasy.

Czy to jest przypadkowy zbieg nieoczekiwanych okoliczności (składnia zamierzona), że konwencję PO zorganizowano dokładnie w tym samym terminie, co kongresu PiS? Ależ skąd!!! Wielkie głowy w PO doszły do wniosku, że gdy w przestrzeni medialnej pojawi się głos Jarosława Kaczyńskiego, to musi być równorzędna riposta męża stanu marki Grzegorz Schetyna. I ogólnie trudno się czepić. Pomysł rewelacyjny. Jest tylko jeden malutki szkopułek.
Dokąd sięga Grzegorz Schetyna Jarosławowi Kaczyńskiemu? Popularnie mówi się, że ktoś komuś do pięt nie sięga. I tu pojawia się pewna niewygoda metaforyczna. Po prostu są to postacie z zupełnie innych wymiarów.
Jakiekolwiek próby kojarzenia prezesa PiS z objazdowym sztukmistrzem z Wrocławia, mogą być tylko ciosem we wszelkie nauki psychosocjologiczne. Bo czy można doszukiwać się podobieństwa, politykiera z rozbieganymi oczkami, z niezłomnym charakterem. Czy można tworzyć paralele, stawiając obok siebie przaśnego karierowicza z człowiekiem idei. No i wreszcie czy można bez wybuchnięcia śmiechem konfrontować kuglarza od jednorękich bandytów z majestatem Rzeczypospolitej? No zwyczajnie się nie da, bez dostania zajadów od śmiechu.
Tenże Grzegorz Schetyna wygłasza dzisiaj sentencję:
„Polacy muszą zdecydować, jakiej Polski chcą - silnej czy bezradnej, demokratycznej czy jednopartyjnej, Polski europejskiej czy PiS-owskiej”
Czy coś takiego, może wyartykułować poważny człowiek? Przecież Polacy zdecydowali w ostatnich wyborach, kogo chcą widzieć we władzach. A wystarczy spojrzeć na aktualne sondaże by wiedzieć, jakiej Polski nadal chcą obywatele. Poza tym, jakim to trzeba być arogantem, żeby mówić o Polsce jednopartyjnej jako czymś nagannym. Taką Polskę, mieliśmy przez osiem lat. Koalicja łupienia Polaków (PO – PSL) hulała w najlepsze. Podrasowywała wybory, okradała nas co do grosika w imieniu światowej finansjery, wspierając ochoczo ruminującą kraj politykę banksterów. I teraz beneficjent „złodziejskiej zmiany” śmie jeszcze pouczać, wymagać, żądać. „Czy wam się sufit na głowę nie spadł” ?
Ale najzabawniejsze jest to, że Grzegorz Schetyna stanął na czele PO, bo jest najwybitniejszy w całej Platformie. To jest dopiero miara upadku tej partii. W bezbrzeżną depresję, nawet najbardziej zagorzałych miłośników tego ugrupowania musiała wpędzać Ewa Kopacz. Jasełka jakie zafundowała swojemu elektoratowi, miotając się w kampanii wyborczej po wagonach Pendolino, sterowana przez gościa o imagu podwarszawskiego gangstera, musiał zmrozić nawet najbardziej oddanych. Stała się obiektem niewybrednych drwin.
Pamiętajmy, że także Bronisław Komorowski, którego kampania wyborcza, to gotowy scenariusz komedii, to też podpora opozycji. Co ciekawe, nie odpuszcza. Nadal robi, co może, by poprawić dobry humor rodakom.
Patrząc na  całą naszą polityczną zbieraninę dążącą do obalenia PiS, mamy same postacie marionetkowe. Ryszard Petru i jego nowoczesne aniołki, raz po raz wywołują spazmy śmiechu.
Mateusz Kijowski i KOD, to gang Olsena, wypisz wymaluj. Choć ostatnia zamiennik KOD Kapeli, którą opisałem na stefczyk.info w zasadzie konkuruje z filmem Rejs.
Więcej na portalu Stefczyk.info
PSL, pod wodzą przewodniczącego Władysława Kosiniaka – Kamysza, kojarzy się ewidentnie z „Akademią Policyjną” w wydaniu strażackim.
Trzeba cenić ludzi, którzy poprawiają nam nastrój. I za to tej opozycji należy się wdzięczność. Chociaż taki z niej mamy pożytek.

http://wpolityce.pl/blogi/ryszard-makow ... c-te-nasza

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
W odpowiedzi na zarzuty prezesa TK do nowej ustawy o Trybunale

7 lipca Sejm RP uchwalił nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, która ma służyć rozwiązaniu sporu dotyczącego skutków wydanego w składzie nieznanym Konstytucji ani ustawie „orzeczenia” K 47/15. Wydanie nowych przepisów jest konieczne dla celu odblokowania Trybunału w związku z odmową podporządkowania się przez prezesa TK obowiązującej ustawie z 25 czerwca 2015 r.

Podstawą przyjętych przepisów jest nieobowiązująca już ustawa z 1 sierpnia 1997 r., dobrze znana z praktyki stosowania zarówno Trybunałowi, jak i innym organom państwowym. Jej stosowanie, w przeciwieństwie do ustawy z 25 czerwca 2015 r., nigdy nie budziło większych kontrowersji ani sporów. W stosunku do ustawy z 1997 r. w nowej ustawie wprowadzono zaledwie kilka zasadniczych zmian.
W toku prac nad ustawą większość parlamentarna zdecydowała się na kilka bardzo istotnych ustępstw względem postulatów opozycji. Poprzez poprawki usunięto z niej, m. in. zapis, zgodnie z którym w niektórych sytuacjach orzeczenia TK zapadałyby większością 2/3 głosów, co miało utrudniać przekształcanie sądu konstytucyjnego w „trzecią izbę parlamentu”. Z ustawy usunięto także uprawnienie Prezydenta RP i Prokuratora Generalnego do składania wniosków o rozpatrzenie spraw w pełnym składzie.
Obecny kształt ustawy jest rzeczywiście kompromisowy. Zarzuty skierowane do  nowej procedury w sejmowym wystąpieniu prezesa TK budzą zdumienie z racji na swoją dalece posuniętą ogólność. Rzekoma niezgodność z Konstytucją nie została poparta konkretnymi argumentami wskazującymi przepisy, który miały zostać naruszone.
Poniżej odniosę się jedynie do niektórych zarzutów sformułowanych przez prezesa TK dotyczących rzekomej niekonstytucyjności przepisów:
1) wymagających zgody Prezydenta RP na usunięcie sędziego ze stanowiska (art. 12 ust. 2);
2) dotyczących procedury wyboru nowego prezesa TK;
3) rozpatrywania spraw przez TK według kolejności ich wpływu do Trybunału;
4) zobowiązania prezesa TK do włączenia sędziów określanych przez niego jako „nieorzekających” do aktywnej pracy w Trybunale;
Ad. 1 Prezes TK twierdzi, że wprowadzenie wymogu zgody Prezydenta na usunięcie sędziego ze stanowiska jest „niedopuszczalną ingerencją władzy wykonawczej w procedurę wykonywania prawomocnego orzeczenia dyscyplinarnego”. Andrzej Rzepliński nie był w stanie jednak wskazać, z którym przepisem Konstytucji ta regulacja miałaby być sprzeczna. Stanowi ona wzmocnienie gwarancji niezawisłości sędziego Trybunału, wprowadzając dodatkowe utrudnienie (zgodę Prezydenta) przy usuwaniu sędziego ze stanowiska. Sędzia powinien być bowiem niezawisły w orzekaniu zarówno od innych władz, jak i innych sędziów. Nowa ustawa wymaga, aby po prawomocnym orzeczeniu dyscyplinarnym o usunięciu sędziego ze stanowiska zgodę (w formie wniosku do głowy państwa) wyraziło najpierw Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, a dopiero potem Prezydent RP. Wyprowadzenie ostatniego etapu procedury dyscyplinarnej poza grono sędziowskie bez wątpienia wzmacnia gwarancje niezawisłości sędziego.
Ad. 2. Zarzuty niekonstytucyjności skierowane względem nowej procedury wyboru prezesa TK są całkowicie bezpodstawne. Wynika to z faktu, że Konstytucja w żaden sposób nie reguluje tej materii, pozostawiając ją w gestii ustawodawcy. Jedynym konstytucyjnym wymogiem (art. 194 ust. 2 ustawy zasadniczej) jest to, aby kandydatów na prezesa Trybunału przedstawiało Zgromadzenie Ogólne. Cała procedura (np. ilość kandydatów) to kwestia pozostawiona do swobodnej decyzji parlamentu. Konstytucja, wbrew temu co twierdzi Andrzej Rzepliński, w żaden sposób nie ogranicza liczby kandydatów na prezesa Trybunału. Podobnie jak w przypadku zarzutu nr 1, prezes TK nie był w stanie wskazać przepisów Konstytucji, które zostają przez tę procedurę naruszone.
Ad. 3. Wprowadzenie zasady rozpatrywania spraw według kolejności ich wpływu gwarantuje sprawność rozpatrywania kolejnych wniosków przez Trybunał. Prezes TK nie będzie mógł wedle swoich prywatnych preferencji dzielić spraw na istotne i mniej istotne. Gwarantuje to wszystkim wnioskodawcom równe traktowanie przez Trybunał oraz sprzyja braku zaległości w orzekaniu. Zasada rozpatrywania spraw według kolejności wpływu nie jest jednak bezwzględna. Pierwszeństwo zapewnione mają wymienione w katalogu zamkniętym sprawy szczególnie istotne dla państwa, takie jak, m. in. wniosek w sprawie zgodności z Konstytucją ustaw przed ich podpisaniem lub umów międzynarodowych przed ich ratyfikacją, czy wniosek w sprawie zbadania zgodności z Konstytucją ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Także i w tym przypadku prezes TK nie był w stanie wskazać przepisu Konstytucji, z którą krytykowana regulacja jest rzekomo niezgodna.
Ad. 4. Prezes Rzepliński wprowadził nieznany ustawie zasadniczej podział sędziów konstytucyjnych na „orzekających” oraz „nieorzekających”. Sędziowie „nieorzekający” to tacy, których prezes TK uznał za pełnoprawnych sędziów, przydzielił im pokoje oraz wypłaca wynagrodzenia, a jednocześnie nie przydziela im spraw. Tymczasem żaden przepis Konstytucji bądź ustawy o TK nie daje prezesowi Trybunału kompetencji do dzielenia sędziów na takie kategorie. Prezes Rzepliński zwyczajnie nie posiada takich uprawnień. Przyznanie ich sobie samemu przez prezesa TK jest rażąco niezgodne z wyrażoną w Konstytucji zasadą legalizmu (art. 7 ustawy zasadniczej). Prezes Trybunału, podobnie jak każda instytucja lub organ państwa, może bowiem działać wyłącznie na podstawie i w granicach prawa. Przepis zobowiązujący prezesa TK umożliwienie nowym sędziom Trybunału warunków do pracy jest jedynie prostym powtórzeniem jego obowiązków dotąd uznawanych za oczywiste. Andrzej Rzepliński kolejny raz nie był w stanie wskazać konkretnego przepisu Konstytucji, z którym krytykowana przez niego regulacja miałaby być niezgodna. Przywołał jedynie orzeczenie TK w sprawie K 34/15, które jednak – wbrew temu co twierdzi prezes TK – wcale nie stwierdziło, że trzech sędziów wybranych w poprzedniej kadencji zostało wybranych prawidłowo. Trybunał orzeka bowiem o konstytucyjności przepisów, a nie o stosowaniu prawa. Fragment dotyczący obowiązku zaprzysiężenia tych sędziów przez Prezydenta nie tworzy dla niego żadnego zobowiązania, ponieważ znajduje się w uzasadnieniu do wyroku, a nie w jego sentencji. To, co najbardziej niepokoi w wystąpieniu sejmowym prezesa Trybunału, to zapowiedź nieprzestrzegania przez niego zapisów nowej ustawy, gdy wejdzie już ona w życie. Andrzej Rzepliński posługuje się w tym miejscu terminem „ustawy pozornej”, która jego zdaniem „nie jest prawem”. Tymczasem należy podkreślić, że polskie prawo nie zna takich terminów, jak „ustawa pozorna” ani nie daje prezesowi Trybunału kompetencji do jednoosobowego wyłączania poszczególnych ustaw spod obowiązywania. Eliminowanie ustaw z obrotu prawnego to kompetencja zastrzeżona dla TK, który może to zrobić stwierdzając w odpowiednim trybie jej niezgodność z Konstytucją, bądź parlamentu, który może ustawę uchylić. Prezes Trybunału, podobnie jak każdy inny obywatel oraz jak każdy organ państwowy, musi przestrzegać obowiązującego prawa.

http://wpolityce.pl/polityka/300165-w-o ... -trybunale

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


23 lip 2016, 10:41
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Niemiecka prasa krytykuje wystąpienie Angeli Merkel po zamachach

Obrazek

Konferencja prasowa Angeli Merkel, na której niemiecka kanclerz broniła swojej polityki migracyjnej i przedstawiła propozycje poprawy bezpieczeństwa w kraju, spotkała się z krytycznym przyjęciem niemieckich komentatorów.

Największy niemiecki dziennik opiniotwórczy "Sueddeutsche Zeitung" zwraca uwagę, że w "epoce siekier" (nawiązanie do ataku młodego Afgańczyka uzbrojonego w siekierę na pasażerów pociągu) zaufanie do Merkel "mocno spadło".

Autor komentarza Kurt Kister zauważa, że przemówienia Merkel nigdy nie są udane, gdyż "brakuje jej zdolności do ubierania uczuć w słowa". Merkel jest "chłodną królową pragmatycznego rozsądku" i sprawia wrażenie osoby aroganckiej lub takiej, której sprawy ludzi są bardzo dalekie.

"(Wśród ludzi) widać zwątpienie i strach, bezradność, bezsilność i gniew. Chętnie usłyszelibyśmy od kobiety, która od 11 lat rządzi Niemcami, coś bardziej wyczerpującego na ten temat" - pisze Kister.

Komentator podkreśla, że Merkel potwierdziła swoje stanowisko w sprawie imigrantów i powtórzyła hasło "Damy radę". Zauważa krytycznie, że niemiecka kanclerz wykazała się ubóstwem słownictwa, mówiąc, że obecna sytuacja stanowi "próbę wytrzymałości". "Merkel użyłaby prawdopodobnie tych słów także w przypadku zatonięcia Titanica albo powstania z grobu Johna Lennona" – pisze z ironią Kister.

"SZ" zastrzega, że pomimo wezwań z lewej i prawej strony sceny politycznej do ustąpienia Merkel nie ma obecnie z kim przegrać –ani w partiach opozycyjnych, ani w jej własnej partii CDU.

"Frankfurter Rundschau" zwraca uwagę, że wystąpienie Merkel po raz kolejny unaoczniło kontrast między niepokojem panującym w kraju a stylem działania pani kanclerz.

"Jej przypominająca automat rzeczowość jest daleka od rzeczywistości" – ocenia komentator. "Kraj czuje, że »wypracowanie« ustawy poprawiającej bezpieczeństwo i zaostrzenie przepisów o azylu już nie wystarczy, by móc żyć tak, jak dotychczas” – dodaje dziennikarz "FR". "Niemcy obudziły się z potężną porcją strachu, a kanclerz nuci nadal swoje kołysanki. To jest przyczyna jej porażki" – czytamy w "Frankfurter Rundschau".

Obrazek

Podobne stanowisko zajmuje wydawany w Berlinie "Tagesspiegel". "Kraj jest zaniepokojony, a Angela Merkel nie tylko nie ma planu, ale nawet nie chce powiedzieć, czy chce nadal pozostać na stanowisku (czy będzie kandydowała w wyborach do Bundestagu w 2017 r.)" – krytykuje autor komentarza.

"»Damy radę« – w porządku, ale jak? Z nią czy bez niej?" – pyta dziennikarz "Tagesspiegla". Niemcy muszą wiedzieć, o co chodzi – pisze komentator.

"Die Welt" należy do nielicznych gazet, które chwalą wystąpienie Merkel. "W czasach kryzysu i terroru politycy wręcz walczą o to, by ich słowa ukazały się jako pierwsze. Fakt, że Merkel zabiera głos dopiero wtedy, gdy ma coś ważnego do zakomunikowania, jest objawem pozytywnym" – ocenia Jacques Schuster.

"Obywatele doceniają polityków, którzy nawet w chwilach burzy zachowują zimną krew" – zaznacza komentator, porównując Merkel ze znanym z ciętego języka Helmutem Schmidtem, kanclerzem RFN na przełomie lat 70. i 80.

"Merkel nie jest Schmidtem. Brak jej przede wszystkim potoczystego stylu wypowiedzi. Na konferencji prasowej emanowała jednak spokojną siłą woli, która z pewnością odniesie skutek. Merkel była tak pewna siebie, że pozwoliła sobie na powtórzenie hasła »Damy radę«" – pisze Schuster.

To hasło napawa optymizmem, ale równocześnie przykrywa to, że polityka migracyjna rządu uległa zmianie. Merkel nie przyzna się do błędu, ale przynajmniej czegoś się z niego nauczyła. "Nie będzie już otwartych granic dla wszystkich" – konkluduje komentator "Die Welt".

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/niemiek ... ach/dmgn2q

NRD'owska komunistka.  <_<
Jeszcze komunizm jej z głowy nie wyparował.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


29 lip 2016, 09:48
Zobacz profil
Specjalista

 REJESTRACJA21 maja 2009, 07:07

 POSTY        323
Post Re: Polityka i politycy
Obrazek


Jacek Kurski nie jest już prezesem TVP - dowiedział się portal niezalezna.pl. Taką decyzję na posiedzeniu podjęła Rada Mediów Narodowych. Do 15 października ma być wybrany nowy prezes telewizji publicznej. W najbliższych dniach zostanie rozpisany konkurs na stanowisko szefa TVP.

Za odwołaniem Kurskiego głosowało 4 z 5 członków Rady Mediów Narodowych.

Do godz. 16:30 trwa przerwa w posiedzeniu Rady. Po wznowieniu obrad zostanie powołana osoba, która będzie kierować telewizją publiczną do czasu rozstrzygnięcia konkursu.

Rada Mediów Narodowych do instytucja wprowadzona przez ustawę, która weszła w życie 7 lipca. Pięcioosobowa Rada, której kadencja ma trwać sześć lat, ma powoływać i odwoływać zarządy i rady nadzorcze TVP, Polskiego Radia i PAP.

Krzysztof Czabański jest przewodniczącym Rady Mediów Narodowych. Oprócz niego w Radzie zasiadają Juliusz Braun, Grzegorz Podżorny oraz Elżbieta Kruk i Joanna Lichocka.

http://niezalezna.pl/84177-jacek-kurski ... rezesa-tvp


02 sie 2016, 18:58
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Polityka i politycy
Hallowed                    



Obrazek

Jacek Kurski nie jest już prezesem TVP - dowiedział się portal niezalezna.pl. Taką decyzję na posiedzeniu podjęła Rada Mediów Narodowych. Do 15 października ma być wybrany nowy prezes telewizji publicznej. W najbliższych dniach zostanie rozpisany konkurs na stanowisko szefa TVP.


Jacek Kurski nadal jest prezesem TVP

Po awanturze z Jackiem Kurskim RMN do likwidacji?
Dyscyplinujące przecieki to stara metoda Jarosława Kaczyńskiego

      
Jacek Kurski został prezesem TVP w styczniu na mocy "ustawy kadrowej", która ministrowi Skarbu Państwa pozwoliła wybrać prezesów mediów publicznych. Stery Polskiego Radia objęła natomiast Barbara Stanisławczyk. Z Kurskim skonfliktowany jest twórca reformy medialnej Krzysztof Czabański - dziś szef Rady Mediów Narodowych. Stanisławczyk jest z kolei protegowaną Czabańskiego - jej RMN nie chciała odwoływać.

Kurski odchodzi i wraca
Na pierwszym posiedzeniu RMN podjęła uchwałę - by po kilku godzinach de facto się z niej wycofać - o dymisji Jacka Kurskiego. Przywrócenie prezesa wymusił na Radzie Jarosław Kaczyński. Zamieszanie wokół Kurskiego ściągnęło na RMN falę krytyki w PiS i w mediach bliskich tej formacji.
Bliski PiS-owi serwis wPolityce.pl cytuje "ważnego polityka PiS, mającego wpływ na strategiczne decyzje tej partii", który stwierdza, że RMN "powinna zakończyć żywot jak najszybciej, a nadzór nad mediami powinien wrócić do zreformowanej, ze zmienioną nazwą i poszerzonymi kompetencjami, obecnej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji".

Suski: wiele już rzeczy w życiu widziałem
Poseł PiS Marek Suski na pytanie o to, czy możliwe jest zlikwidowanie Rady Mediów Narodowych, odpowiada: - Wiele już rzeczy w życiu widziałem. Niczego wykluczyć nie można - stwierdza. Marek Suski nie chce wprost odpowiedzieć na pytanie, czy anonimowe wypowiedzi polityków PiS o zniesieniu RMN to wywieranie presji na członkach Rady, czy faktyczna zapowiedź jej likwidacji.
- Nie wiem, czemu służyło odwołanie, a potem powoływanie Jacka Kurskiego na prezesa TVP. Wszyscy byli tym nieco zaskoczeni, sam też byłem. W mojej opinii Kurski w trudnej sytuacji, w jakiej znajdują się media publiczne po zniszczeniu abonamentu przez ekipę PO, radzi sobie całkiem nieźle. Oceniam go pozytywnie - mówi WP poseł Marek Suski (PiS).

Krzysztof Czabański pod presją
Takie dyscyplinowanie ludzi perspektywą utraty przez nich stanowiska to dla prezesa PiS nie byłaby nowość. Przykład: po wygranych przez PiS wyborach ten sam serwis informował, że kandydatem na premiera w nowym rządzie ma być nie Beata Szydło, ale prof. Piotr Gliński. Szefową gabinetu została ostatecznie Szydło, ale już na wstępie prezes Kaczyński pokazał, kto faktycznie jest decydentem.
- Jestem przekonany, że Rada Mediów Narodowych będzie funkcjonować, o ile będzie pasem transmisyjnym woli prezesa PiS. Jarosław Kaczyński nie zamierza tolerować niezależności i autonomii ciała, które ma nadzorować i tworzyć media publiczne, a zasadzie media rządowe - mówi dr Jacek Sokołowski.

"Pierwsze wyraźne pęknięcie w obozie PiS"
Politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego podkreśla, że "spór o prezesurę TVP to pierwsze wyraźne pęknięcie w obozie PiS od czasu od objęcia władzy przez tę partię".
- Likwidacja RMN zaraz po jej utworzeniu i w reakcji na niesubordynację byłaby przyznaniem się do wielkiej porażki. Prezesowi zdecydowanie lepiej jest mieć instytucję ubezwłasnowolnioną, niż świeżo po stworzeniu ją likwidować, tym bardziej, że była przedstawiana jako środek do sanacji mediów publicznych. Przecieki o możliwej likwidacji Rady to więc raczej wywieranie presji na obecny jej skład; przypominanie, że los Rady całkowicie zależy od woli większości sejmowej - dodaje Sokołowski w rozmowie z WP.

"Kaczyński nr 1 w zdolności do dyscyplinowania polityków"
Podobnie sprawę widzi prof. Rafał Chwedoruk.
- Jarosław Kaczyński jest absolutnym nr 1 w zdolności do dyscyplinowania polityków - mówi WP wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego. Jest on zdania, że i teraz to przejaw dyscyplinowanie członków RMN.
- Nie sądzę, aby PiS chciało się teraz wycofywać z koncepcji RMN, bo miała ona być rozpoznaniem bojem ew. przyszłych propozycji rozwiązań konstytucyjnych zmierzających do całkowitego zniesienia KRRiT - dodaje politolog.

Chwedoruk wskazuje, że Kaczyński w żadnym razie nie będzie chciał utracić kontroli nad mediami publicznymi, bo PiS ma gros wyborców skoncentrowanych w mniejszych miejscowościach, gdzie TVP wciąż odgrywa istotną rolę.
W rozmowie z WP politolog z UW wskazuje, że dotychczas PiS był wzorem partii zdyscyplinowanej i skoncentrowanej na realizacji podjętych decyzji.
- Najwyraźniej teraz na chwilę sytuacja totalnie wymknęła się spod kontroli. Zaskakuje skala improwizacji, ale niedługo mogą po cichu polecieć w PiS głowy za doprowadzenie do chaosu - przewiduje Chwedoruk. W PiS zdziwienie wojną Krzysztofa Czabańskiego i Joanny Lichockiej z Jackiem Kurskim miesza się z rozbawieniem.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1027139,tit ... aid=1177d5


Jacek Kurski: jestem twardy.
To cios w TVP.


- Jestem twardy. Zabolało w tym sensie, że to cios w TVP. Telewizja to transatlantyk. Zmiana kapitana w czasie zmiany kursu jest działaniem na szkodę projektu przywracania Polakom prawdziwej Telewizji Publicznej. Tym bardziej to przykre, że walczymy na wielu frontach, zagroziliśmy monopolom i wielkim interesom, zaczynamy odkrywać mechanizmy przekrętów i patologii w TVP. Próbowano mnie odwołać w chwili największych od lat triumfów telewizji - powiedział Jacek Kurski w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "wSieci".
- Niech każdy robi to, co do niego należy. Ja odpowiadam za realne zmiany w TVP, odbudowę telewizji publicznej z prawdziwego zdarzenia. Lepiej czy gorzej, to jednak to robię. Pan poseł Krzysztof Czabański odpowiadał za zabezpieczenia finansowe dla mediów publicznych i przygotowanie ustawy, która pozwoliłaby na głębokie zmiany kadrowe. Wciąż na to czekamy - powiedział Kurski.

W wywiadzie dla tygodnika Jacek Kurski stwierdził również, że ataki na niego przeprowadzono w bardzo nieodpowiedniej chwili: - Czyli skoków oglądalności przy odbudowie wspólnoty narodowej i łączeniu Polaków wokół ważnych publicznych wydarzeń: po Euro 2016, kiedy gromadziliśmy ponad 10-milionową widownię na meczach reprezentacji narodowej, której mecze kupiłem intuicyjnie w ostatniej chwili, czując, że nasi zagrają dobrze; po szczycie NATO, gdy jako nadawca główny dawaliśmy sygnał na cały świat bez najmniejszej wpadki. I w końcu po Światowych Dniach Młodzieży, których sukces telewizyjny przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Na wiele dni pokonał konkurencję. Do tego stopnia, że nie tylko TVP1, lecz i TVP Info, czyli kanał informacyjny, wygrywał z dużymi antenami Polsatu i TVN. Docenił to Kościół. Półtorej godziny po konferencji z bp. Arturem Mizińskim w TVP w tej sprawie udałem się na posiedzenie Rady Mediów Narodowych. A tam pucz. Nie pojmuję tego - przyznał prezes TVP.

Wyznał, że zamiennik pozbawienia go stanowiska była dla niego zaskoczeniem: - Nie chciałbym się wypowiadać w tonie konfrontacyjnym, ale byłem zdumiony tą całą sytuacją. Przyjechałem na Radę Mediów Narodowych, podczas której zaprezentowałem stan spółki. Prezentacja wypadła, jak oceniam, przekonująco, wiarygodnie i miarodajnie. (…) Pozwalam sobie na taką samoocenę, bo nie usłyszałem też od Rady niczego, co by ten obraz zmieniło. Polemizował jedynie Juliusz Braun, ale odbierałem to jako odwet za ocenę stanu, w jakim zostawił spółkę, i za informację o dwóch sprawach skierowanych do prokuratury dotyczących okresu jego rządów. Do głowy mi wtedy nie przyszło, że za chwilę tenże Braun, nominat PO, współodpowiedzialny za kilka lat przemysłu pogardy, zaniechanie budowy platformy satelitarnej, wyrzucenie z telewizji ponad 400 dziennikarzy, montażystów i grafików, za oddanie badań telemetrycznych firmie Nielsen z ogromną szkodą dla TVP, nabijanie kabzy producentom zewnętrznym, zostanie za chwilę zaproszony przez Krzysztofa Czabańskiego do wspólnego odwoływania mnie z funkcji prezesa TVP. To był szok – skomentował Jacek Kurski w rozmowie z tygodnikiem „wSieci”.
- Telewizja Polska to wielki okręt, zmiana jego kursu zajmuje całe miesiące. Pracujemy nad tym każdego dnia. To, co jest w tej chwili, to może 25 proc. tego, co planujemy jako efekt finalny. Ramówka, z której chciałbym być w pełni rozliczany, to ta, która wejdzie w życie jesienią 2017 r. – zapowiedział Jacek Kurski.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title, ... aid=117843

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


09 sie 2016, 10:14
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
To jego mieszkanie przeszukiwał UOP po wybuchu w Gdańsku.
Kim jest Adam Hodysz?

      
Obrazek

Prawdziwą sensację wywołała informacja ujawniona przez Sławomira Cenckiewicza. Chodzi o kulisy poszukiwania kopii dokumentów agenturalnych TW Bolka. Pojawia się tam nazwisko Adama Hodysza, byłego esbeka, a następnie wysokiego funkcjonariusza UOP. W zawalonym bloku mieszkał płk. Adam Hodysz, którego ekipa prezydenta Lecha Wałęsy z delegatury UOP w Gdańsku, podejrzewała o przetrzymywanie kopii dokumentów agenturalnych Wałęsy/”Bolka”. Według niepotwierdzonych informacji to właśnie w jego mieszkaniu szukano kopii dokumentów. Kim jest Hodysz i dlaczego tak panicznie obawiał się go Lech Wałęsa?

„Upozorowali wybuch gazu żeby wyprowadzić później wszystkich mieszkańców i wejść do mieszkania płk. Adama Hodysza, którego ekipa prezydenta Lecha Wałęsy z delegatury UOP w Gdańsku podejrzewała o przetrzymywanie kopii dokumentów agenturalnych Wałęsy/”Bolka”. Przesadzili, budynek się zawalił i zginęli ludzie. Ale do mieszkania i tak weszli”. Wskazywał ( pewien funkcjonariusz b. SB, - red) na ekipę wałęsiarzy z UOP w Gdańsku opisaną w książce „SB a Lech Wałęsa”… Prezydent Wałęsa i jego ludzie czyścili wówczas archiwa ze wszystkich komprmateriałów” – napisał na Facebooku Sławomir Cenckiewicz.

Adam Hodysz to postać niezwykle interesująca. W latach 1964-1974 oficer kontrwywiadu, a w 1975-1984 oficer Wydziału Śledczego KW MO w Gdańsku. W 1978 roku nawiązał kontakt z opozycją przez zatrzymanego i przesłuchiwanego Aleksandra Halla, którego następnie informował o metodach działania SB, planowanych zatrzymaniach prewencyjnych, agentach w strukturach opozycji i „Solidarności”. To właśnie dzięki jego informacjom w ciągu 6 lat udało się zdemaskować wielu tajnych współpracowników SB w szeregach opozycji antykomunistycznej. W grudniu 1981 roku ostrzegał, że należy się liczyć „z operacją nadzwyczajną”.  

   - Do Służby Bezpieczeństwa Adam Hodysz trafił przez przypadek. Ukończył Wyższą Szkołę Pedagogiczną. Był rok 1964, miał 24 lata i wszystko wskazywało na to, że będzie nauczycielem matematyki.O przyjęciu propozycji pracy w SB zadecydowały względy przyziemne – a konkretnie mieszkanie. Został zatrudniony w kontrwywiadzie. Do jego zadań należała m.in. inwigilacja cudzoziemców z rzadka wówczas odwiedzających PRL. Cieszył się dobrą opinią przełożonych. „W pracy śledczej osiągał dobre wyniki, szczególnie w sprawach o przestępstwa gospodarcze” – napisano w opinii służbowej sporządzonej w 1984 roku już po odkryciu, że współpracował potajemnie z opozycją. - pisał o nim Hodyszu a łamach „Rzeczpospolitej” Cezary Gmyz.

Zagrożony aresztowaniem odrzucił propozycję, aby się ukryć. 5 marca 1984 napisał wniosek o zwolnienie ze służby, a 24 października 1984 roku został aresztowany. Jak informuje „Encyklopedia Solidarności” konsekwentnie odmawiał zeznań, a we wrześniu1985 roku został skazany wyrokiem Sądu Okręgowego w Słupsku na 3 lata więzienia, SN podwyższył jednak wyrok do 6 lat.

   „Podejrzewano, że gdańska SB jest cała naszpikowana agentami „S”. Zwłaszcza że Siedliński w rozmowie z Roplewskim mówił o grupie funkcjonariuszy. W końcu ustalono, że głównym kretem jest Hodysz. Ten miał świadomość, co się dzieje.25 października 1984 r. został aresztowany. Trafił do jednej celi z mordercą księdza Jerzego Popiełuszki Grzegorzem Piotrowskim – pisał w 2008 roku na łamach „Rzeczpospolitej” Cezary Gmyz.

Adam Hodysz 30 grudnia 1988 roku został zwolniony warunkowo, a w 1990 roku  w wyniku rewizji nadzwyczajnej SN oczyścił go z zarzutów.  

   (...)

Niezwykle ciekawy jest wątek dotyczący akt TW Bolka szerzej opisany w książce Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka „SB a Lech Wałęsa”.

Gdy władza szykowała się do Okrągłego Stołu. 30 grudnia 1988 r. Adam Hodysz opuścił zakład karny w Koszalinie. Na wolności powitał go sam Lech Wałęsa.

   – „Solidarność” podziwia i dziękuje panu – witał go Lech Wałęsa.
Hodysz przypomniał mu, że poznali się w 1979 r., po zatrzymaniu Wałęsy na 48 godzin.
   – Nie pamiętam – odparł Wałęsa.

Po namowach przyjaciół Adam Hodysz złożył podanie o pracę w UOP. Został szefem gdańskiej delegatury. 1 czerwca 1992 r. w delegaturze pojawili się funkcjonariusze szukający akt „Bolka”.
(...)

Poniżej publikujemy archiwalny tekst Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka „Najciekawsze fragmenty głośnej książki o Lechu Wałęsie”, który ukazał się na łamach „Niezależnej Gazety Polskiej” w 2008 roku.

 NISZCZENIE AKT W GDAŃSKU (1993–1995)

(...)




No to mamy drugiego Putina, który dla władzy wysadził blok w Wołgodońsku. Tylko że Putin nadal rządzi, a Bolek jest tylko pajacem i "autorytetem moralnym" bandy pajaców z ulicy Czerskiej.
Hubal | 09.08.2016 [17:02]

Proszę skojarzyć - 1985 Sąd Najwyższy podwyższa wyrok dla Hodysza z 3 lat na 6, a w 1990 Sąd Najwyższy uniewinnia p. Hodysza.
Domagam się podania nazwisk sędziów SN w jednej i drugiej sprawie.
zenek | 09.08.2016 [18:36]

Trudno uwierzyć, że służby używają gazu i wybuchu aby wejśc do czyjegoś domu. Mogli faceta wyciągnąć na ryby a rodzinę jeśli miał na piknik i spokojnie wejść do mieszkania przeszukać wszystko a dla pozoru wziąć stary zegarek i TV. Jeśli rzeczywiście to celowe działanie z tym gazem to bardziej prawdopodobne jest, że ktoś chciał faceta załatwić. Mogli wynająć zwykłego złodziejaszka, który by wszedł do tego mieszkania nie robiąc nawet śladów. Z tym wybuchem aby wejść do mieszkania to bzdura.
Obserwator-2015 | 09.08.2016 [15:44]

Po pierwsze nie chodziło o wybuch tylko stworzenie zagrożenia by wyprowadzić wszystkich z bloku. Dwa, to był blok zbudowany dla rodzin wojskowych i służb, którzy mogliby kogoś rozpoznać albo się przyczepić etc. Trzy, rok '95 co tu ukrywać wciąż był jeszcze nawyk sprawdzania kto się kręci po klatkach przez judasza. Odgłos kroków sąsiada każdy znał, gdy szedł ktoś obcy to człowiek był czujny niczym wyżeł. Pomysł był niezły ale wykonanie fatalne. Zostało sporo śladów, że sprawa wybuchu objęła dość szerokie kręgi np. raporty z gazowni.
grundy | 09.08.2016 [16:38]

Czy Spółdzielnia Usług ... to ta sama w której pracował Tusk i gdzie wystawiali lewe faktury?
Gogol | 09.08.2016 [15:37]

ta sama, ten sam krąg TW
MOLAS | 09.08.2016 [16:15]


Całość: http://niezalezna.pl/84469-jego-mieszka ... dam-hodysz

==================================


Gdańsk 17 kwietnia 1995  
Smoleńsk 10 kwietnia 2010

Czy te zdarzenia są przypadkowe?
Czy obie wymagają prawdziwie rzetelnego śledztwa?

Przypominam, że wiosną  zarówno 1995 jak i 2010 roku rozpoczynały się kampanie prezydenckie.
"Mądralom" twierdzącym, że w 2010 roku "Kaczyński i tak nie miał szans na zwycięstwo" przypominam, że na początku kampanii prezydenckiej 2015 Andrzej Duda też ''nie miał szans" - poparcie 15%, Bronisław Komorowski 65%.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 11 sie 2016, 16:58 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



11 sie 2016, 16:58
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Z cyklu Prekursorzy mody.

Załącznik:
prekursor mody.jpg


Przypominam, że jednymi z pierwszych prekursorów mody była m.in. George Sand i Coco Chanel, które jako pierwsze zaczęły nosić spodnie. Ale jeszcze bez sandałów.
I bez białych skarpet.

:rotfl:


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 25 sie 2016, 21:24 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



25 sie 2016, 21:23
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Polityka i politycy
.


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


26 sie 2016, 20:02
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Handel Gruntami Warszawy szuka winnych

Obrazek

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


26 sie 2016, 22:09
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Tempus fugit


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


30 sie 2016, 21:27
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Polityka i politycy
Prowadzący i prowadzony
Załącznik:
Z lewej oficer prowadzący, z prawej podwładny.jpg



Czytelnik
Załącznik:
Wałęsa na tle biblioteki.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


02 wrz 2016, 14:07
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Polityka i politycy
Senyszyn i Wałęsa do nagrody czy leczenia?
On pogromca komunizmu, ona jego wierną, by nie rzec zatwardziała orędowniczką


Obrazek

Świat się ciągle zmienia i zaskakuje. Przemieszczają się strefy globalnych ekonomicznych potęg, światowe centra kultury i sztuki, a nawet strefy klimatyczne. Podobnie z kabaretami.

Przez dziesiątki, jeśli nie setki lat, dwa miasta promieniały na cały nasz piękny i doprawdy ciekawy kraj. siłą i wysoką klasą swoich kabaretów – Kraków i Warszawa. Niespodziewanie na naszych oczach rodzi się nowa potęga kabaretowa. W miejscu zdawałoby się dalekim od możliwości dokonania znaczącego postępu w strefie, czy jak niektórzy mówią, w sferze sztuki. To Wybrzeże. Słynne między innymi z obfitości wybitnych i przedsiębiorczych polityków - Tusk, Arabski, Nowak, upadku stoczni oraz złotego interesu „Amber Gold”.
„Ojcami” (zaraz dowiecie się państwo, dlaczego słowo to biorę w cudzysłów) gdańskiego kabaretu jest dwójka znanych bojowników, stojących jeszcze do zeszłego tygodnia na przeciwnych biegunach swojego ideowego zaangażowania – Lech Wałęsa i Joanna Senyszyn. On pogromca komunizmu, ona jego wierną, by nie rzec zatwardziała orędowniczką. I oto połączyła ich pasja kabaretowa. Obydwoje tworzą cudowne teksty, które wywołują niepohamowane spazmy śmiechu. Żywiołem ich twórczości są diagnozy najbliższej politycznej przyszłości. Senyszyn napisała tekst o tym, jak za rządów PiS narodziła się tyrania, a Polska stała się państwem totalitarnym.
Tym samym torem prowadzi swoją twórczość Wałęsa. W jego skeczu, wkrótce w Polsce wybuchnie wojna domowa. Prawdziwi patrioci z KOD sięgną po kosy „postawią je na sztorc” i ruszą do walki z PiS. Ich zwycięstwo jest pewne. Uratują się tylko ci żołnierze armii PiS, którzy zdążą wyskoczyć przez okno. Zwycięzcy nie będą okazywali litości pokonanym, bo takie zasady obowiązują w rewolucji. Wyrżną wszystkich. Od sołtysów do ministrów.
Obydwa teksty kandydują do dorocznej nagrody ministra kultury w kategorii „Humor i satyra”. Dodatkowym ich walorem jest fakt, że kilka osób była przekonana, że są teksty na serio. Niektórzy proponowali nawet, żeby ich autorów poddać leczeniu.

http://wpolityce.pl/polityka/303604-sen ... edowniczka

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Od szefa MSW do... pracy dla Lisa.
Bartłomiej Sienkiewicz zostanie pracownikiem "Syfilisweeka"


Obrazek

Według tygodnika „Wprost” Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych, został redaktorem prowadzącym w miesięczniku „Syfilisweek Historia” (Ringier Axel Springer Polska) i będzie publikował artykuły w tygodniku „Syfilisweek Polska”.

Na stanowisku redaktora prowadzącego zastąpił Łukasza Małachowskiego. Bartłomiej Sienkiewicz od lutego 2013 roku do września 2014 roku pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych. Odszedł w atmosferze skandalu po wybuchu afery taśmowej.

http://wpolityce.pl/media/304739-od-sze ... -newsweeka

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein, czyli kariera z Sorosem w tle...
"Zachowuje się, jakby wykonywała czyjeś zlecenie…"


Obrazek

Informacja o pojawieniu się nazwiska Róży Marii Graefin von Thun und Hohenstein na tzw. liście Sorosa nie była dla nikogo zaskoczeniem. Europosłanka Platformy Obywatelskiej niemal od początku swojej politycznej kariery, z zapałem i zaangażowaniem, służyła interesom europejskiej biurokracji, która od wielu lat zapatrzona jest w działalność bankowego magnata Georga Sorosa. Odkąd w Polsce rządzi jednak Prawo i Sprawiedliwość, Róży Maria Graefin von Thun und Hohenstein wyraźnie się ożywiła i zradykalizowała.

O kontrowersyjnej Róży Marii Graefin von Thun und Hohenstein polscy wyborcy dowiedzieli się wiosną 2009 roku. Znana wcześniej jedynie wąskiemu kręgowi euroentuzjastów (od 1992 do 2005 pełniła funkcję dyrektora generalnego, a następnie prezesa zarządu Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana), stanęła wtedy na czele listy PO w wyborach do europarlamentu. Wsławiła się pismem do Państwowej Komisji Wyborczej, w którym apelowała o zmianę decyzji w sprawie umieszczenia na karcie wyborczej jej nazwiska w pełnym brzemieniu. Uznała, że długie i z niemiecka brzmiące nazwisko może „wprowadzić wyborców w błąd”. W piśmie tłumaczyła, ze nazwisko jest tak trudne i długie, że umieszczenie go na listach wyborczych sprawi kłopot głosującym. W Krakowie (startowała z okręgu świętokrzysko-małopolskiego”, jej polityczni znajomi zanosili się ze śmiechu.
Róża bała się, że niemieckie nazwisko odstraszy wyborców, ma z tym kłopot i rodzaj kompleksu.
– mówi jeden z jej znajomych i współpracownik z tego okresu.
To wielka pani z wielkiego świata, przewrażliwiona, ze „plebs” będzie podchodził do jej nazwiska nieufnie.
– dodaje.
Róża Maria Graefin von Thun und Hohenstein dostała się jednak do europarlamentu i to dwukrotnie, ale dopiero w lipcu 2009 roku wstąpiła do PO, stając się szarą eminencją tej partii nie tylko w Małopolsce, ale także w ścisłym kierownictwie tej partii. Donald Tusk ufał jej i często się jej radził. Złośliwi twierdzą, że prostemu chłopakowi z Kaszub imponowały rozległe zagraniczne kontakty europarlamentarzystki oraz jej talent do języków obcych. Te kontakty, tak z wielkim biznesem, jak i elitą intelektualną brukselskiej biurokracji bardzo przydały się Tuskowi w latach późniejszych.
W Parlamencie Europejskim nie wykazywała się jednak jakimiś szczególnymi osiągnięciami, mimo, że w swoich materiałach wyborczych i na filmikach, tworzonych na potrzeby kampanii, podpinała się pod wiele „sukcesów”. Na jednym z nich popisywała się znajomością kilku języków i wytykała opozycji brak koncepcji i wiedzy:

https://youtu.be/1loIfjjhVaM

Co takiego się stało, że o Róży Marii Graefin von Thun und Hohenstein stało się głośno? Wszystko zaczęło się pod koniec lipca 2015, gdy ostro wystąpiła przeciwko własnej partii, której władze zadecydowały, że na liście wyborczej do Senatu znajdzie się Roman Giertych.
Pamiętam Romana Giertycha z okresu wchodzenia Polski do Unii Europejskiej i on był zagorzałym przeciwnikiem UE. Jego marna wiarygodność polega na tym, że nigdy się nie odżegnał od tych poglądów. Co więcej, dziś twierdzi, że nigdy nie był przeciwko wejściu Polski do UE, co jest nieprawdą. Kompletnie mi to nie pasuje do profilu partii, która walczy o silną pozycję Polski w UE, jaką jest Platforma Obywatelska
— grzmiała arystokratka na łamach michnikowego szmatławca, na którą poparcie zawsze mogła liczyć, szczególnie przed kolejnymi wyborami do europarlamentu.
Jednak prawdziwym medialnym przebudzeniem Róży Marii Graefin von Thun und Hohenstein stało się zwycięstwo Andrzeja Dudy oraz Prawa i sprawiedliwości w elekcjach roku 2015. Nagle, ta znana ze spokojnych wypowiedzi europosłanka, stała się najzagorzalszą oponentką nowych władz w Brukseli.
Przydała się na tym odcinku, chociaż nie była szczególnie naciskana przez władze partii. Jej samodzielność w ostrych atakach na PiS i kontrowersyjne wypowiedzi dziwiły nawet niektórych członków partii — mówi nam jeden z prominentnych polityków PO, dziś należący do bliskiego otoczenia Grzegorza Schetyny.
Nawet żartowaliśmy, że Róża zachowuje się, jakby wykonywała czyjeś zlecenie… – dodaje tajemniczo.
Czyje zlecenie mogła więc realizować? Co tak bardzo nie podoba się Róży Marii Graefin von Thun und Hohenstein? Oczywiście „dobra zmiana”. Europosłanka nie wahała się włączyć w donosicielski nurt swoich kolegów z PO w Parlamencie i Komisji Europejskiej. Byłą jednym z najważniejszych europarlamentarzystów, którzy dążyli do „debaty o Polsce” w Parlamencie Europejskim.
To, że zażądano tej debaty, że Komisja zajęła się Polską to jest dowód, że jesteśmy ważni dla polityków europejskich, całej wspólnoty europejskiej, która się kieruje demokracją, prawami człowieka.  Że oni sobie nas jeszcze nie odpuścili (…)Prawdopodobnie debata będzie bardzo ostra pod adresem Polski, bo taki jest nastrój wśród polityków europejskich. — mówiła w styczniu tego roku na antenie TVN24.

Zdaniem wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości, właśnie o ten antypolski „nastrój”, sumiennie walczyła Róża Maria Graefin von Thun und Hohenstein. To właśnie ona znalazła się na liście ponad 500 europosłów, którzy w kwietniu 2016 głosowali za rezolucją przeciw Polsce. Eurodeputowani wezwali wtedy polski rząd do „przestrzegania, opublikowania i pełnego oraz bezzwłocznego wykonania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego” z 9 marca 2016 r., który dotyczył zgodności z konstytucją nowelizacji ustawy o Trybunale, a także wezwali do wykonania orzeczeń TK z grudnia 2015 r.
To głosowanie tylko potwierdziło, że interesy europejskich możnych i elit, Róża Maria Graefin von Thun und Hohenstein, stawia ponad interesy narodowe. Dała temu wyraz także w trakcie marcowego głosowania przeciwko Januszowi Wojciechowskiemu, jako kandydatowi Polski do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego.
– W tym trybunale obrachunkowym zasiada 28 osób z każdego kraju członkowskiego po jednym. Jak nie pan Wojciechowski, to następny Polak
— mówiła Thun, próbując wytłumaczyć swoje dziwne zachowanie.

Róża Maria Graefin von Thun und Hohenstein, ma jeszcze jedno hobby.
To zażarty antyklerykalizm, któremu europosłanka jednak zawsze zaprzecza. Jak więc tłumaczyć takie jej wypowiedzi?
Kościół powinien przypominać, czym są miłość, prawda i szacunek dla bliźnich. A nie milczeć i zajmować się życiem seksualnym. Może my, katolicy, dojrzeliśmy do tego, żeby huknąć. Skoro biskupi od lat nie dają sobie rady z ks. Rydzykiem, to znaczy, że nie ma dyscypliny, że nie słuchają papieża Franciszka.
— mówiła Róża Thun w kilku rozmowach dla (a jakże!) dla „michnikowego szmatławca”.
Informacja, z której wynika, że Róża Maria Graefin von Thun und Hohenstein to zażarta orędowniczka idei, które promuje i finansuje George Soros, nie zdziwiła nikogo także z innego powodu. Finansista i spekulant walutowy z uporem maniaka wspiera bowiem wszelkie inicjatywy, służące przyjęciu milionów islamskich uchodźców w Europie. Tak się „dziwnie” składa, że od jakiegoś czasu, ta właśnie idea Sorosa jest bliska sercu europosłance PO. We wrześniu 2015 roku głosowała też za przymusowym rozdziałem imigrantów na terenie krajów unijnych.
Społeczeństwo otwarte, to otwarte na drugiego człowieka i na miłość bliźniego swego. Jeśli Fundacja Sorosa bierze w tym udział, to bardzo dobrze — mówiła.

Przypomnijmy więc sobie słynne słowa Georga Sorosa: "UE powinna przyjmować w najbliższej przyszłości przynajmniej milion uchodźców rocznie, a ich rozmieszczenie powinno być zgodne z warunkami wynegocjowanymi na ostatnim szczycie. Dodatkowo UE powinna zapewnić 15 000 euro na każdego uchodźcę przez dwa lata, aby opłacić koszty mieszkania, opieki medycznej i edukacji”.
A teraz przeczytajmy co o uchodźcach sądzi Maria Graefin von Thun und Hohenstein:
Ludzie, którzy podejmują straszne ryzyko dotarcia do Europy, mogą stać się cennym elementem w społeczeństwie. Właściwie nie mieliśmy nigdy dyskusji o społeczeństwie wielokulturowym, wieloreligijnym, wielojęzycznym. I w Polsce nie jesteśmy na to w ogóle przygotowani. Muszę przyznać, że budzi to mój niepokój — mówiła o uchodźcach w rozmowie z Deutsche Welle.
We wrześniu 2015 roku głosowała też za przymusowym rozdziałem imigrantów na terenie krajów unijnych.
„Przypadkowo” po myśli Georga Sorosa…

http://wpolityce.pl/polityka/305291-roz ... s-zlecenie

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

NASZ WYWIAD. Prof. Legutko o tzw. liście Sorosa:
"To element większej całości. Ilustruje to postawę, jaka jest obecna w europejskich elitach"


Pan George Soros jest człowiekiem niezwykle niebezpiecznym, nie tylko ze względu na swoje działania finansowe, ale na ideologię, którą wyznaje

—mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko, odnosząc się do ujawnionej tzw. listy sojuszników Sorosa, na której znaleźli się polscy europosłowie.
wPolityce.pl: Kilka dni temu do internetu wyciekło ponad 2,5 tys. dokumentów związanych z fundacją Georga Sorosa. Znalazła się tam również lista zaufanych osób miliardera, a na niej nazwiska polskich europarlamentarzystów.
Prof. Ryszard Legutko: Pan George Soros jest człowiekiem niezwykle niebezpiecznym, nie tylko ze względu na swoje działania finansowe, ale na ideologię, którą wyznaje. Soros wyznaje idee „otwartego społeczeństwa”, które jest w rzeczywistości społeczeństwem zamkniętym. Podlega ono modelowaniu przez selekcje rozmaitych antypatycznych mu organizacji. Za przykład można podać Collegium Invisibile finansowaną niegdyś przez Sorosa, co zapewniało najlepszym studentom na posiadanie indywidualnej opieki profesorów. W pewnym momencie jednak miliarder zaprzestał finansowania Collegium ze względu na zbyt wysoki poziom kształcenia nowych elit. Wydawać by się mogło, że jeżeli ktoś jest orędownikiem „otwartego społeczeństwa” to powinien takie instytucje z ochotą wspierać, Soros jednak je likwidował. Jego działania można określić jako swoisty konstruktywizm. Mając pieniądze próbuje ingerować wedle własnego uznania bądź kaprysu, dopierając sobie przy okazji przychylnych mu polityków.
Zważając na to, że większość instytucji europejskich współgra z działaniami Sorosa poprzez m.in. właśnie konstruktywizm, wtrącanie się, ingerowanie, regulowanie, nie dziwi więc, że to właśnie tam szuka szuka on swoich popleczników. Nie mogę stwierdzić czy polscy europosłowie na tej tzw. liście Sorosa znaleźli się świadomie czy nie, ale osobiście, gdybym się tam znalazł, to bym się bardzo zasępił. Byłoby to równoznaczne z tym, że jest się elementem w pewnej nieczystej i nieprzyjemnej gry.
Pani Róża Thun wydaje się być zadowolona z obecności w tym towarzystwie.
Znając poglądy pani Róży Thun, która jest pełna nabożnej afirmacji dla wszystkich działań instytucji europejskiej agresywnie ingerujących w materie społeczną, nie jestem tym wcale zaskoczony. Musimy jednak pamiętać, żeby nie uleć magii języka. Jeżeli Soros mówi, że jest orędownikiem „otwartego społeczeństwa”, to w rzeczywistości wcale tak nie jest.
Podobną sytuację mamy w przypadku zwolenników tolerancji, którzy non-stop mówią o tolerancji, a w tak naprawdę są największymi zamordystami. Należy podkreślić, że Soros w bardzo zdecydowany wykorzystuję tę platformę do głębokiej ingerencji w tkankę społeczną.
Są też inne nazwiska. Martin Schulz i Guy Verhofstadt znani m.in. z zaciekłych ataków na Polskę.
Nie jest to dla nas zaskoczenie. Słyszeliśmy już opinię Sorosa i Martina Schulza na temat polskiego rządu i tego co się dzieje w Polsce. I jak widać harmonia pomiędzy panami jest doskonała. Jest to z pewnością element większej całości. Ilustruje to postawę jaka jest obecna w europejskich elitach politycznych, intelektualnych czy finansowych Europy, które są zwolennikami utworzenia nowego społeczeństwa. Zbieżność poglądów jest oczywista. Nie jestem jednak pewien, czy Martin Schulz podziela entuzjazm pani Thun z powodu obecności na tzw. liście Sorosa.
Wydaje mi się, że Schulz nie chciałby działać jako sprzymierzeniec miliardera znanego ze swoich wątpliwych działań spekulacyjnych, a raczej chciałby być odbierany jako dobrodziej Europy. Dla niego, który wydaje się być nieco inteligentniejszy niż polska posłanka, obecność na tej liście może być wątpliwym zaszczytem.

http://wpolityce.pl/polityka/305279-nas ... ch-elitach

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Odpowiedź sędziego TK Mariusza Muszyńskiego na komentarz prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego

Obrazek

Z Trybunału Konstytucyjnego uzyskaliśmy oświadczenie przesłane przez sędziego TK, prof. Mariusza Muszyńskiego do prezesa TK, prof. Andrzeja Rzeplińskiego oraz rzecznika prasowego trybunału.

Jak się dowiedzieliśmy w Trybunale Konstytucyjnym, sędzia Muszyński poprosił prezesa Rzeplińskiego o opublikowanie oświadczenia na internetowej stronie TK, czyli tam, gdzie znalazł się komentarz Andrzeja Rzeplińskiego. Poprosił również o udostępnienie oświadczenia mediom. Ponieważ nic takiego się nie stało, publikujemy ten dokument.
Zespół wPolityce.pl
Odpowiedź sędziego Mariusza Muszyńskiego na komentarza Prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego z 18 sierpnia 2016 r. przekazany TVN i wywieszony na stronie internetowej TK (według kolejności tez).
1) Pisząc, że powstały spór nie jest sporem osobistym między sędzią Trybunału a Prezesem Trybunału ma Pan rację. Ten spór to poważny problem z zakresu funkcjonowania państwa i równowagi władzy. W demokratycznym państwie prawa każdy organ działa na podstawie i w granicach prawa. Pozbawienie mnie możliwości orzekania nie znajduje takich podstaw i przekracza granice prawa. Podważa mój status sędziego, a tym samym godzi w konstytucyjne prawo Sejmu do wyboru sędziów TK i narusza konstytucyjną równowagę władz. Władza sądownicza jest bardzo ważna, ale i ona ma swoje konstytucyjne ograniczenia.
2) Treścią orzeczenia Trybunału jest stwierdzenie zgodności albo niezgodności przepisu z konstytucją. Wyrok TK o niekonstytucyjności eliminuje z systemu wadliwą normę prawną, a to zobowiązuje Sejm do podjęcia działań legislacyjnych, jeśli bez tej normy powstałaby luka prawna. Dla innych organów państwa oznacza to, że nie mogą one stosować przepisów uznanych za niekonstytucyjne. Orzeczenie o zgodności przepisu z konstytucją potwierdza, że jest on legalną częścią systemu prawnego. Badane przez TK przepisy ustawy o TK były adresowane do Sejmu i to ten organ musiał je odpowiednio zastosować. Adresatem przepisów nie był Prezes TK i dlatego po wyroku nie do niego należy stosowanie albo odmowa ich zastosowania. A wywodzenie obowiązku stosowania tego wyroku TK przez TK w przedmiotowym zakresie jest nadużyciem.
3) Jak Pan słusznie zauważył, orzeczenie K 34/15 z 3 grudnia 2015 r. potwierdziło zgodność z konstytucją przepisu ustawy dotyczącego terminu składania wniosków z nazwiskami kandydatów (art. 137 ustawy z 25 czerwca 2015 r. o Trybunale Konstytucyjnym). Nie było – jak się próbuje wmówić opinii publicznej – orzeczeniem o rzekomej nielegalności mojego wyboru. Także Sejm VIII kadencji, przeprowadzając ponowny wybór sędziów w grudniu 2015 r. wcale nie podważał konstytucyjności tej normy. Sejm VIII kadencji uznał, że wybór przeprowadzony na jej podstawie jeszcze w październiku 2015 r. przez Sejm VII kadencji, czyli sposób wykonania tej normy, nastąpił z naruszeniem prawa. Dlatego stwierdził jego bezskuteczność.
4) Przywołanie jako podstawy prawnej stwierdzającej rzekomą legalność wyboru „sędziów październikowych” uzasadnienia do postanowienia w sprawie U 8/15 jest intelektualną manipulacją polską opinią publiczną z trzech powodów:
— po pierwsze, Trybunał nie jest kompetentny do kontroli aktów wyboru sędziów TK ani sposobu dokonywania tych aktów przez Sejm. Zakres jego kompetencji wyraźnie określa konstytucja. Dlatego Trybunał nie mógł się i nie powinien się w tej sprawie w żaden sposób wypowiedzieć. I stąd przywołane przez Pana postanowienie U 8/15 jest w rzeczywistości postanowieniem umarzającym sprawę uchwał o wyborze sędziów Trybunału, a podstawę prawną umorzenia stanowi przepis art. 104 ust. 1 pkt 2 mówiący o tym, że wydanie orzeczenia jest niedopuszczalne (ten fakt Pan przemilcza);
— po drugie, uzasadnienie do postanowienia, które Pan przywołuje zamiast sentencji wyroku, nie jest wiążącą prawnie częścią orzeczenia, a jedynie przedstawia motywy działania składu orzekającego;
— po trzecie, akurat w przywołanej sprawie zawarte w uzasadnieniu motywy nie mają żadnego związku z sentencją o umorzeniu. Pisząc w nim o wyborze sędziów przeprowadzonym przez Sejm VII kadencji w październiku 2015 r., Trybunał odniósł się do kwestii, która nie była – bo nie mogła – być przedmiotem sentencji.
5) W swoim żądaniu dopuszczenia do orzekania nie powoływałem się na art. 90 ustawy z 22 lipca 2016 r., którego zgodność z konstytucją Pan podważa, ale na obowiązujący art. 6 ust. 7 tej ustawy, nakazujący Prezesowi TK umożliwienie sędziom Trybunału wykonywania ich konstytucyjnych obowiązków, a także na akt wyboru mojej osoby na sędziego Trybunału Konstytucyjnego i konstytucyjną istotę funkcji sędziego. Przy tej okazji chciałbym przypomnieć, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego obowiązuje od momentu ogłoszenia w Dzienniku Ustaw, o czym wielokrotnie pisał TK, także ostatnio w uzasadnieniu do wyroku K 35/15. Osobiście mam też prawne wątpliwości, czy przedmiotowe rozstrzygnięcie w sprawie K 39/16 należy traktować jak wyrok Trybunału, ponieważ nie spełnia ustawowych warunków przewidzianych dla orzeczenia TK. O statusie wyroku nie świadczy nadruk na papierze słowa „wyrok”, ale również spełnianie przez taki akt wszystkich standardów prawa przewidzianych dla wyroku.
Mariusz Muszyński
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego

http://wpolityce.pl/polityka/305269-tyl ... plinskiego

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

„Gazeta Polska” UJAWNIA: Córka Rzeplińskiego z pieniędzmi od Sorosa.
Lista płac kontrowersyjnego miliardera


Do stowarzyszenia Róży Rzeplińskiej, córki prezesa Trybunału Konstytucyjnego, od lat płyną pieniądze George’a Sorosa – kontrowersyjnego miliardera inwestującego w rajach podatkowych. Środki te zasilają konto zarówno organizacji, jak i samej Rzeplińskiej. Tylko w 2014 r. zarobiła ona na pracy w swoim stowarzyszeniu niemal 50 tys. zł


Chodzi o Stowarzyszenie 61. Zrobiło się o nim głośno w 2015 r., gdy podczas jednej z debat prezydenckich Bronisław Komorowski machał planszą z wydrukiem z witryny tej organizacji (mamprawowiedziec.pl). Prezydent (były) kilka razy wymienił też nazwę tego portalu. Wówczas odkryto, że Komorowski zareklamował stronę stowarzyszenia, w którego władzach zasiadała jego córka. Po ujawnieniu tych rewelacji nazwisko Zofii Komorowskiej zniknęło z oficjalnej strony Stowarzyszenia 61, ale ślad po jej obecności w zarządzie pozostał w danych KRS.
Wówczas mało kto zwrócił uwagę na fakt, że prezesem zarządu Stowarzyszenia 61 jest Róża Rzeplińska – córka Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa TK, którego na to stanowisko w 2010 r. powołał Bronisław Komorowski.

Setki tysięcy z zagranicy
Z czego utrzymuje się Stowarzyszenie 61, które zdecydowaną większość pieniędzy wydaje na wynagrodzenia (w 2015 r. koszty jego działalności wyniosły 476 tys. zł, z czego na wynagrodzenia i inne świadczenia wydano 385 tys. zł)? Od lat jednym z głównych donatorów organizacji Rzeplińskiej jest George Soros, który wspiera Stowarzyszenie 61 poprzez finansowane przez siebie podmioty.

Dla przykładu: w 2014 r. z kwoty pół miliona złotych, jaką Stowarzyszenie 61 otrzymało od grantodawców, ponad 300 tys. zł przypadło na Fundację im. S. Batorego. A ta została założona i jest finansowana (via Open Society Institute) przez George’a Sorosa. Fundacja Batorego wspierała zresztą stowarzyszenie Rzeplińskiej od samego początku. Między 2006 a 2007 r. sponsorowała projekt „Mam prawo wiedzieć” (145 tys. zł), a w kolejnych latach na portal mamprawowiedziec.pl przeznaczyła 285 tys. zł.

Założona przez Sorosa Fundacja Batorego wdraża i realizuje również program Obywatele dla Demokracji (finansowany z Funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego). Jego dyrektorem jest Anna Rozicka, dyrektorka programowa Fundacji im. Stefana Batorego. W latach 2014–2016 r. stowarzyszenie Rzeplińskiej otrzymało z programu Obywatele dla Demokracji niemal 700 tys. zł!
[...]

Róża, Maja i rajski George
Pieniądze z podmiotów finansowanych przez Sorosa trafiają nie tylko na konto Stowarzyszenia 61, lecz także do portfela Róży Rzeplińskiej. Tylko w 2014 r. zarobiła ona na tej organizacji 47 tys. zł. Podobne kwoty wpłynęły na konta dwóch głównych „koordynatorek projektów” w stowarzyszeniu. Warto również zauważyć, że na liście płac można też znaleźć Maję Rzeplińską, młodszą córką Andrzeja Rzeplińskiego. W Stowarzyszeniu 61 zajmuje się ona promocją.

http://niezalezna.pl/85381-gazeta-polsk ... rsyjnego-m

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


03 wrz 2016, 09:45
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 4411 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 297, 298, 299, 300, 301, 302, 303 ... 316  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: