Teraz jest 06 wrz 2025, 12:36



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4411 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 296, 297, 298, 299, 300, 301, 302 ... 316  Następna strona
Polityka i politycy 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Wyborcy mają dość socjaldemokratów

Kolejne kryzysy: bankowy, kredytowy, budżetowy, krymski, imigracyjny, boleśnie pokazały, jak bezsilne są te wszystkie dostojne urzędy wielkich ponadnarodowych instytucji. Bezrobocie wśród hiszpańskiej młodzieży wciąż przekracza 50 proc., Grecja dalej stacza się w stronę Trzeciego Świata, małe miasteczka w Austrii terroryzowane są przez uchodźców, Paryż sparaliżowany jest przez zdemoralizowanych związkowców, a kobiety na niemieckich ulicach wciąż nękane są przez gangi seksualnych drapieżników. To zwykły ludzki strach każe wyborcom szukać alternatywy dla chaosu i stagnacji gospodarczej odziedziczonej po beztroskich rządach socjaldemokratów
- pisze Tomasz Wróblewski dla WP.

Obrazek
Protesty we Francji przeciw zmianom w prawie pracy Protesty we Francji przeciw zmianom w prawie pracy (AFP / Georges Gobet)
      
Swoje największe sukcesy lewica zawdzięcza frazeologii. Zmieniając znaczenie słów wymusza głębokie zmiany systemowo-społeczne. Dyskryminacja z uwagi na płeć może być równouprawnieniem, jeżeli dotyczy obowiązkowych kwot kobiet w zarządach czy na listach wyborczych. Ochrona granic przed szturmującymi imigrantami staje się rasizmem. A teraz, narastający sentyment do idei narodowych nazywany jest faszyzmem.

Jakbyśmy nie obrzydzali i zaklinali procesów zachodzących w Europie, to faktem jest, że po latach panowania socjaldemokracji mamy dziś gwałtowny zwrot w stronę wartości narodowych. Nowe partie, ruchy polityczne, od nowa wyznaczają swoje priorytety i definiują interes narodowy.

Od dziś do końca 2018 roku, w kolejnych referendach i wyborach parlamentarnych, partyjna mapa Europy może zostać wywrócona do góry nogami. Internacjonalizm i bezgraniczna wiara w instytucje ponadnarodowe - wielki lewicowy fetysz ostatnich kilkudziesięciu lat - zastępować będą państwa narodowe. Nie za sprawą jakiejś mody, przekory, czy - jak chcą ideolodzy obecnego socjaldemokratycznego porządku politycznego - otumanienia mas. Po prostu, kolejne kryzysy: bankowy, kredytowy, budżetowy, krymski, imigracyjny, boleśnie pokazały, jak bezsilne są te wszystkie dostojne urzędy wielkich ponadnarodowych instytucji. Bezrobocie wśród hiszpańskiej młodzieży wciąż przekracza 50 proc., Grecja dalej stacza się w stronę Trzeciego Świata, małe miasteczka w Austrii terroryzowane są przez uchodźców, Paryż sparaliżowany jest przez zdemoralizowanych związkowców, a kobiety na niemieckich ulicach wciąż nękane są przez gangi seksualnych drapieżników. To zwykły ludzki strach każe wyborcom szukać alternatywy dla chaosu i stagnacji gospodarczej odziedziczonej po beztroskich rządach socjaldemokratów.

Faszyzm - zaprzeczenie narodowej demokracji

Utożsamianie tego z faszyzmem to największa manipulacja jakiej lewica dopuściła się w ostatnich latach. Można to wytłumaczyć poczuciem zagrożenia, żalem za utraconym światem. No cóż, ideologie zwykle umierają w bólach i myślę, że internacjonalizm nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nie zmienia to faktu, że sam przymiotnik "narodowy" nie czyni z narodowej demokracji faszyzmu, a z szukających ratunku w wyraźnie zdefiniowanym interesie narodowym - faszystów. Więcej, faszyzm jest zaprzeczeniem narodowej demokracji. Tak, jak komunizm jest zaprzeczeniem równości społecznej.

To właśnie kształtowaniu się świadomości narodowej zawdzięczamy współczesne prawa i wolności obywatelskie. To nie internacjonalizm ani socjalizm obaliły pierwsze naprawdę ponadnarodowe instytucje, czyli imperia monarchiczne. Prawo do samostanowienia, prawo głosu, to wszystko są zdobycze kolejnych zrywów narodowych. Polscy, tak jak węgierscy, włoscy, hiszpańscy narodowcy, walczyli o te wszystkie wolności, które dziś przypisują sobie globalne instytucje.

Komisja Europejska z całą swoją retoryką obrony wolności i praw obywatelskich, w rzeczywistości stoi na straży instytucji, a nie jednostek czy praw jednostki do kształtowania ustroju politycznego. Instytucje unijne, konsekwentnie wyjmowane spod kontroli wyborców, są dziś przyczyną większości politycznych i gospodarczych kryzysów w Europie. Ponadnarodowe regulacje ustanawiane w imię jakiegoś idealistycznego porządku społecznego i abstrakcyjnej powszechnej szczęśliwości, zamiast łączyć, dzielą narody. Zamiast gwarantować bezpieczeństwo obywateli, narażają ich na stres i kryzysy, jakich Europa nie pamięta od początku poprzedniego wieku. Międzynarodowe pakty handlowe mające gwarantować przejrzystość i wolność gospodarczą, w rzeczywistości negocjowane są w tajemnicy przez międzynarodowe korporacje i ponadnarodowe ciała, lekceważące interes małych i średnich firm, które zawsze były esencją każdego narodu w Europie. O jakiej faszyzacji my tu mówimy. To co najwyżej strach i niepokój o pogarszającą się jakość życia.

Lewica wmawia rodzącemu się ruchowi narodowemu chęć obalenia demokracji i zastąpienia wyborów dyktaturą. Coś, co oczywiście można przypisać faszystom, ale żadnej narodowej formacji w dzisiejszej Europie. Z wyjątkiem może zdeklarowanych faszystów. Ale skoro już o dyktacie politycznym, to nie kto inny tylko unijni ideolodzy roszczą sobie prawo do przegłosowania opinii narodowych parlamentów. To właśnie faszyzm, w przeciwieństwie do narodowej demokracji, nie uznawał prawa innych państw do obrony swoich granic, tworzenia stref demarkacyjnych. To faszystowskie Niemcy domagały się Sudetów, czy korytarza przecinającego Polskę. W dyskusji o kolejnej nitce gazociągu Nord Streem czy rygorach klimatycznych krytycy odwołują się właśnie do poszanowania narodowych interesów. Pełne podporządkowanie się unijnym wymogom klimatycznym oznaczałoby dla przeciętnego Polaka wzrost kosztów energii z 7 proc. przeciętnego dochodu do 12 proc. przy 5 proc. kosztów w Niemczech. Czy bunt przeciwko unijnym rygorom to faszyzm, czy wręcz przeciwnie - obrona interesów narodowych?

Nieskuteczni socjaliści

Porównania z faszyzmem czy insynuowanie faszystowskich inklinacji, jak to ostatnio podczas uroczystości 4 czerwca robił były prezydent Bronisław Komorowski, może i jest nośne, ale jakże fałszywe. Eliminowanie albo podporządkowywanie woli demokratycznej większości, ukochanych przez lewicę najrozmaitszych urzędów i biur rzeczników do pilnowania równości i politycznie poprawnych przekazów, w żaden sposób nie odnosi się do ograniczania demokracji. Wręcz przeciwnie, ogranicza biurokratyczny nadzór niezależnych biurokratycznych ciał nad każda dziedziną życia.

To że nazwiemy coś kampanią na rzecz praworządności czy tolerancji nie znaczy, że faktycznie te instytucje kierują się troską o człowieka. A już na pewno o kogoś oddalonego setki kilometrów od Brukseli. Podobnie jak ze wszystkimi ciałami powołanymi do regulowania firm, finansów, zasad wymiany handlowej i rynku pracy. Im bardziej chronią konkurencyjność i wolności rynkowe, tym mniej konkurencyjna staje się Europa. Rzecz stanowi raczej doskonały pretekst do rozbudowy całej maszynerii kontroli służącej tym, którzy te hasła i wartości definiują w zamian za gwarancje dostatniego życia.

Obrońcy internacjonalistycznego porządku świata oskarżający ruchy narodowe o faszyzm wygodnie zapominają, że to właśnie wokół organizacji narodowych koncentrował się opór przeciwko faszystowskiej agresji. W równym stopniu dotyczyło do Polski, Francji czy nawet organizacji żydowskich. Strach przed utratą praw i utrata bezpieczeństwa, w chwili kryzysu, w naturalny sposób powoduje, że ludzie wracają do swoich korzeni i zaczynają organizować się wokół tego, co jest im najbliższe. Narodu. Spór z Komisją Europejską, niezależnie jak zażarty, i niezależnie od tego czy skończy się Brexitem, zakazem przyjmowania imigrantów, rejestracją małżeństw homoseksualnych, czy może ograniczeniem rygorów klimatycznych, w żaden sposób nie oznacza rządów faszystów. To wciąż są decyzje podejmowane w ramach suwerennych demokratycznych państw narodowych. Presja na większą niezależność od międzynarodowych ciał wynika ze słabości tych instytucji i przekonania, że to one są odpowiedzialne za nasze problemy. Decyzje podejmowane przez narody bywają głupie i szkodliwe, ale to wciąż są integralne decyzje z zachowaniem zasad demokracji. Mało tego, marsze nacjonalistycznych organizacji, nieważne jak obrzydliwe hasła niosą na swoich transparentach i jak bardzo godzą w naszą wrażliwość społeczną, są tylko prawem do wyrażania własnych poglądów. Nie mniej ważne dla demokracji niż marsze, trąbki, znaczki i transparenty KOD-u. Korzystanie z tego prawa w żaden sposób nie narusza demokratycznego charakteru tych państw i nie ma nic wspólnego z faszyzmem.

Silne demokracje narodowe jak Stany Zjednoczone, Australia, Kanada, pewnie mają nad Europą przewagę dzięki swojej historii i geografii. Ale silne są właśnie dzięki dobrze zdefiniowanemu interesowi narodowemu wolnemu od mrzonek, że oddając część własnych kompetencji i rozkładając odpowiedzialność za własny los na obcych, są w stanie sobie lepiej z nimi radzić.

To nie faszyzm, to zdrowy rozsądek dyktuje ludziom zwrot w stronę narodowej demokracji.
      
Autor: Tomasz Wróblewski

Komentarze



Rewolucja Francuska pod hasełkami Równości , Wolności , Braterstwa dała światu w ramach tzw.'' Oświecenia '' ...niewolę , wyzysk, niewinną przelaną krew , Hitlera , Stalina ...[Orwell ładnie to wszystko opisał ] ...utopia w czystej postać nadal jest tłoczona w mózgi lemingozy a nasza Ojczyzna jest pod spec nadzorem tej masońskiej ideologi ...POLAKU PILNUJ POLSKI I ZACHOWAJ WIERNOŚĆ JHS A BĘDZIESZ WOLNY!
~twardy

Popatrzcie państwo, a w naszej "faszystowskiej" Polsce jaki spokój.
~NK  


http://wiadomosci.wp.pl/kat,141202,titl ... &_ticrsn=3

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


07 cze 2016, 21:42
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Oni jednak nic nie zrozumieli.

Obrazek

Lewica współwinna wygranej PiS? Wy jednak nic nie zrozumieliście!
Byliśmy głupi! - bił się w piersi jeszcze nie tak dawno temu Marcin Król.
Dziś po tamtej samokrytycznej atmosferze nie ma już jednak śladu.
Przeważająca część establishmentu III RP znów nie ma sobie nic do zarzucenia.
A ich zdaniem PiS spadł nam z kosmosu

- pisze Rafał Woś dla Wirtualnej Polski.

Dobrze to już było! Kiedy? Oczywiście za Kwaśniewskiego! - te słowa wygłosił w sobotę nie kto inny, jak... Aleksander Kwaśniewski. Były prezydent mówił to niby pół żartem. Ale dobrze wyczuł nastroje sali, która nagrodziła go gromkimi oklaskami. Audytorium było oczywiście specyficzne. Rzecz miała miejsce przy okazji otwarcia I Kongresu Progresywnych Organizacji Pozarządowych. Które to tajemnicze przedsięwzięcie okazało się po bliższym spojrzeniu mieszanką "starego SLD" (miejsca w pierwszych rządach zajęli Sławomir Wiatr, Longin Pastusiak, Robert Kwiatkowski czy Ryszard Kalisz). Oraz kilku młodszych pogrobowców nieudanego projektu Zjednoczonej Lewicy.

Sławomir Neumann ujawnia, co rozczula go w PiS
Problem w tym, że słuchając Kwaśniewskiego można było odnieść wrażenie, że polityczna lewica ma się w Polsce świetnie. A jej największe zmartwienie polega na tym, że w trakcie minionego 27-lecia... osiągnęła zbyt wiele. Więc się ludziom trochę opatrzyła. To znudzenie wykorzystali zaś "populiści" i zaczęli ów "wielki sukces" polskiej lewicy demontować. Ta ocena sformułowana przez byłego prezydenta była nie tylko samochwalcza, lecz również zwyczajnie nieprawdziwa. Zabrakło w niej bowiem tak wielu elementów otaczającej nas rzeczywistości, że aż postanowiłem je ponumerować.

Punkt pierwszy to neoliberalizm. Ten pojawiał się kilkakrotnie. Szkoda tylko, że Aleksander Kwaśniewski nie dostrzegł, iż to on i jego partia byli tegoż neoliberalizmu największymi budowniczymi. Bo przecież to nie Leszek Balcerowicz doprowadził do uśmieciowienia i prekaryzacji polskiego rynku pracy. Tylko SLDowski superminister Jerzy Hausner! A de facto liniowy i maksymalnie regresywny podatek otwierający na dodatek drogę do plagi sztucznego samozatrudnienia to z kolei dzieło innego "socjaldemokraty" - Grzegorza Kołodki. Dodajmy jeszcze do tego niechęć SLD do podatków majątkowych i kapitałowych, a dostaniemy prawdziwego winowajcę wielu dzisiejszych problemów z polską gospodarką.

Wszystkie te zjawiska nie zdarzyły się postkomunistom tak po prostu. Tylko były elementem pewnego kluczowego wyboru. I to jest punkt drugi. Bo SLDowska "lewica" stanęła po roku 1989 zdecydowanie po stronie zwycięzców transformacji. Do przegranych odwołując się tylko w czasie kampanii wyborczej. A i to nie zawsze. SLD wolało więc rozwijać czerwony dywan przed biznesem zaniedbując pracownika. Wspierając przy okazji przekonanie, że skoro ktoś odniósł komercyjny sukces to znaczy, że widocznie jest lepszy, bardziej pracowity albo przewidujący. Taka lewica wspierała więc dokładnie to przed czym powinna była się bronić i co należało w życiu publicznym tępić.

Po trzecie lewicy Kwaśniewskiego i Millera ani przez myśl nie przeszło, że to właśnie ich zadaniem było szukanie alternatywnego podejścia do takich zjawisk jak globalizacja. Okej, był to czas, kiedy nawet zachodnioeuropejska socjaldemokracja (tzw. koncepcja trzeciej drogi Blaira i Schrodera) miała z globalizacją olbrzymi problem. To znaczy zbyt łatwo uwierzyła w neoliberalny dogmat, że jak liberalizacja międzynarodowego handlu się zatrzyma to czeka nas nowa światowa wojna albo coś jeszcze gorszego. Nasi "lewicowcy" byli jednak na tym polu jednak wyjątkowo bezrefleksyjni. I do dziś wręcz domagają się odznaczeń za wyjątkową gorliwość we wprowadzaniu u nas w życie tzw. konsensu waszyngtońskiego. A więc wyjątkowo szkodliwego zestawu rad (zdereguluj, sprywatyzuj, obetnij wydatki...), którymi karmiono nas przez całe minione ćwierćwiecze. Podlewając to jeszcze sosem technokratyzacji polityki gospodarczej.

Po czwarte wreszcie to postkomuniści jako pierwsi dokonali autentycznego skoku na państwo. Tworząc swym niepohamowaniem w jego zawłaszczaniu precedens z którego korzystali potem wszyscy kolejni rządzący: najpierw PO i PSL, a od jesieni również Prawo i Sprawiedliwość.

Słuchanie Kwaśniewskiego było również rodzajem interesującego politycznego deja vu. Do złudzenia przypominało bowiem argumentację wysuwaną od kilku miesięcy przez nowych liderów Platformy Obywatelskiej z Grzegorzem Schetyną na czele. Bo wygląda na to, że tam też samorefleksja (jeśli w ogóle zachodzi) ogranicza się w zasadzie do wytykania sobie przez zwaśnione strony koterię błędów w sferze technologii politycznej. Czyli że na przykład Kopacz wypadała blado w mediach, a Komorowski za późno wziął się do kampanijnej roboty. Przy tym ani słowa o meritum. Czyli o:

Po pierwsze, błędnej filozofii dużych platformerskich reform państwa. Która doprowadziła do rozpanoszenia się logiki rynkowej tam, gdzie być jej nie powinno (szpitale, szkolnictwo wyższe, outsourcing usług publicznych). Albo jeszcze bardziej zderegulowała i tak już do bólu elastyczny rynek pracy w Polsce (tzw. deregulacja ministra Jarosława Gowina)

Po drugie, o zbyt późnym rozpoczęciu walki z patologiami rynku pracy i systemu podatkowego (zmierzył się z nimi w zasadzie dopiero rząd Ewy Kopacz). Co sprawiło, że na słuszne skądinąd postulaty nie starczyło już Platformie czasu.

Po trzecie, o zawłaszczaniu przez liberałów instytucji państwa (choć często w "białych rękawiczkach"). Oraz o cynicznym wykorzystywaniu strachu części elektoratu przed PiS-em, co Platformę niesamowicie rozleniwiło i zdemoralizowało.

Czy wreszcie po czwarte, o niedostrzeganiu całego szeregu problemów społecznych powstałych na tle nierównomiernego i niesprawiedliwego podziału owoców transformacji. Które nie zniknęły nawet wówczas, gdy establishment III RP ogłosił, iż minione 27 lat to najlepszy dla Polski czas od... epoki jagiellońskiej.

PostSLD i PostPlatformę prócz braku autorefleksji łączy dziś jeszcze jedno. I jedni i drudzy zdecydowanie najbardziej wolą koncentrować się na straszeniu PiS-em. Tak, jakby wciąż nie zdawali sobie sprawę, że to nie PiS im władzę zabrał. Tylko, że to oni Kaczyńskiemu tę władzę podali na tacy. To wszystko razem sprawia więc, że w szeregach opozycji najciekawsze i najbardziej inspirujące rzeczy dzieją się dziś poza dawnymi partiami (czy też ich prostymi kontynuacjami), a przynajmniej pomimo ich. A więc po stronie KOD-u i Razem (poza parlamentem) oraz w ruchu Kukiza (w Sejmie). Ale tego dawni prominenci w stylu Kwaśniewskiego czy Schetyny zdają się zupełnie nie rozumieć. Podobnie jak spora część opinii publicznej tęskniącej za przedPiSowskim status quo. Bo oni zdaje się wciąż niczego nie zrozumieli.

Rafał Woś dla Wirtualnej Polski




Pijaki, menele sprzedawczyki Polski i narodu polskiego !. Analfabeci i miłośnicy cudzych obrazów !. Oto co przedstawiają dwaj panowie po wyżej.
~AZG.

PO, SLD, parcie na tytuły bez nakładu pracy, bez wykształcenia : i tak : Wałęsa -wiadomo, Kwaśniewski - używał tytułu magistra, chociaż nie był magistrem - nie chciało mu się wysilić na końcówce, Bartoszewski -"profesor" - bez studiów, Komorowski - ani ortografia , ani kultura , ani erudycja
~mol




http://wiadomosci.wp.pl/kat,141202,titl ... &_ticrsn=3

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 08 cze 2016, 21:46 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



08 cze 2016, 21:45
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Petru pyta Kukiza: Jesteście opozycją czy koalicją?
Ten odpowiada: "U pana Polska istnieje tylko po to, by zaspokoić ego"


Obrazek

Mocna wymiana zdań między przedstawicielami opozycji totalnej i tej mniej agresywnej.
Ryszard Petru i Paweł Kukiz w korespondencyjnym pojedynku przerzucali się złośliwościami i docinkami.

Rozpoczął lider Nowoczesnej, który na antenie Radia Zet dopytywał o charakter ruchu Kukiz‘15:
Miałbym apel do Kukiz ’15, żeby się określił, czy są opozycją, czy koalicją rządową. Za każdym razem, jak brakuje głosów PiS-owi, jakiś poseł PiS-u przychodzi, np. poseł Suski, i tam rozmawia z Kukizem i oni nagle głosują tak, jak chce PiS. Trzeba być twardym i powiedzieć wprost: albo jesteśmy opozycją, albo koalicją. No nie są opozycją…
— mówił Petru.

Na odpowiedź Kukiza nie trzeba było długo czekać. Lider K‘15 odpisał w swoim stylu - na swoim profilu na Facebooku:

KUKIZ‘15 to opozycja, panie Petru. Opozycja KONSTRUKTYWNA. To nie opcja koryciarzy i histeryków, którzy utracili władzę i boją się, że poniosą konsekwencje za niezliczoną liczbę zaniedbań i nadużyć a opcja, której zadaniem jest służba Ojczyźnie. Kukiz‘15 to opcja, która nigdy nie zwróciłaby się o „bratnią pomoc” po to, by móc dzięki niej zdobyć władzę.
Mogę nie zgadzać się z polityką gospodarczą PiS ale w sprawach takich jak zapewnienie bezpieczeństwa Obywatelom RP, polityka historyczna, tożsamościowa, patriotyzm - w tych kwestiach jest nam do PiS bardzo blisko. Ja wiem, że dla pana nie do pojecia jest, że można Polskę stawiać ponad siebie. Wiem, że pan tego nie rozumie. Bo u pana - co widać po pańskiej „polityce” najpierw jest pan, a Polska dla pana tylko po to, by zaspakajać pańskie ego.
Żeby miał pan całkowita jasność - z takimi jak pan w żadne koalicje w życiu nie wchodziłem, nie wchodzę i wchodzić nie zamierzam. Chyba, że kiedyś pan zrozumie to, o czym piszę

- napisał Kukiz.

http://wpolityce.pl/polityka/295908-pet ... pokoic-ego

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


09 cze 2016, 21:21
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
funny, sad, angry


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


11 cze 2016, 12:26
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Polityka i politycy
Zbrodnicza szlachetność Rzeplińskiego i Biernata. Ich działania w normalnym kraju uznano by za możliwie najcięższe przestępstwo, za zdradę stanu

Obrazek

Od dwóch dekad i pół zajmuję się środowiskiem sędziowskim. Ze smutkiem, ale też z niezmąconym spokojem mogę powiedzieć, że poza nielicznymi wyjątkami polscy sędziowie są jedną z najbardziej zdegenerowanych branż w Polsce.

Środowiskiem, które do młodego demokratycznego państwa wniosło większość patologii rozwiniętych jeszcze w czasach PRL. Kilka z tych patologii w III RP wymiar sprawiedliwości doprowadził do rozkwitu. Między innymi niesamowitą butę i wynoszenie własnej pozycji i autorytetu ponad społeczeństwo, czy jak powiedział w Sejmie Kornel Morawiecki – ponad naród. Równie celnie scharakteryzował polskich sędziów Waldemar Łysiak, wykorzystując magiczne dla nich słowo –niezawisłość. Parawan, za którym skrywają wszystkie swoje wady, błędy i sprzeniewierzenia. Łysiak aforystycznie powiedział: Polscy sędziowie są w pełni niezawiśli, zaś głównie od sprawiedliwości.
Na jakiej podstawie mamy prawo wymagać od nieco ponad 4 tysięcznej rzeszy sędziów sądów powszechnych spełniania podstawowych powinności zawodowych, profesjonalizmu i nieskazitelnej postawy moralnej, jeśli najwyższe elity tego zawodu są najbardziej zdemoralizowane? Również inne negatywne cechy, w tym zaangażowanie polityczne jako główny czynnik podejmowanych decyzji za stołem sędziowskim i  w innych obszarach sędziowskiej działalności, występują w największym natężeniu wśród elit właśnie.
Jednakże to, co ujawnił Staszek Janecki na naszym portalu, przechodzi jakiekolwiek moje wyobrażenia. Działanie dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego – prezesa prof. Andrzeja Rzeplińskiego i jego zastępcy Stanisława Biernata, w normalnym kraju uznano by za możliwie najcięższe przestępstwo, za zdradę stanu. Obydwaj sędziowie z samego świecznika, sami sobie przyznali prawo do kierowania losami państwa zgodnie z własnym wyobrażeniem demokracji.
Demokracją jest wyłącznie to, co my uważamy za demokrację
-– wychodzą z prostego założenia prezes i wiceprezes TK.
Jeśli inaczej demokrację widzą rządzący wybrani w wolnych demokratycznych wyborach, to trzeba ich zniszczyć. My dwaj sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, będący nieoficjalnymi sympatykami partii politycznej, działając w imię interesów tej partii, całkowicie zbieżnymi z naszymi prywatnymi interesami, korzystając z naszych przywilejów musimy doprowadzić do jak najszybszego upadku rządu, który prowadzi politykę sprzeczną z naszymi potrzebami i aspiracjami. Jeśli nie ma możliwości zniszczenia tego rządu siłami wewnętrznymi, musimy na pomoc wezwać sojuszników naszej partii z zagranicy. Ponieważ nie możemy tego robić w sposób oficjalny, musimy uciec się do działań niejawnych.
Taka w przybliżeniu i ogromnym uproszczeniu była droga, która doprowadziła Rzeplińskiego i Biernata do popełnienia przestępstwa. Żyjemy w kraju, w którym tylko część opinii publicznej uzna, że obydwaj ci sędziowie dopuścili się złamania przepisu konstytucji, mówiącego, że sędziowie nie mogą angażować się w działalność polityczną. A w konsekwencji powinni obydwaj zostać ukarani zgodnie z kodeksem karnym.
Olbrzymia część polskiego społeczeństwa – pomijam środowiska partyjne będące obecnie w opozycji, niemalże całą branżę sędziowską, niejako z automatu stojące murem za Rzeplińskim i Biernatem jako rzecznikami ich interesów –obydwu zdrajców uważa za herosów, którzy mają odwagę walczyć o prawdziwą demokrację i przestrzeganie praw konstytucji. Że sami ją złamali? - To prawda – odpowiedzą ich zwolennicy. – Ale w jak szlachetnym celu.

http://wpolityce.pl/polityka/293997-zbr ... rade-stanu

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Tego Balcerowicz jeszcze o sobie nie słyszał. Saakaszwili się z nim nie cackał

Obrazek

„Polityk wyciągnięty z naftaliny”, który jest „najemnym wybielaczem skorumpowanych reżimów” – tak o Leszku Balcerowiczu mówił były prezydent Gruzji. Micheil Saakaszwili w popularnym programie ostro skrytykował obecnego doradcę ukraińskiego prezydenta.


Micheil Saakaszwili, który od ubiegłego roku jest gubernatorem obwodu odeskiego, wziął udział w internetowym politycznym talk show „Shuster LIVE”. Mówił tam m.in. o Leszku Balcerowiczu, mianowanym niedawno przez prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę na jego przedstawiciela i doradcę w rządzie.

Skrytykował go w ostrych słowach, przypominając, że Balcerowicz doradzał również w Gruzji, kiedy prezydentem był Eduard Szewardnadze.
Kiedy rząd Eduarda Szewardnadzego całkowicie ugrzązł w korupcji, kiedy sytuacja ta była bardzo podobna do tego, co dzieje się teraz na Ukrainie, wtedy Amerykanie wynajęli za duże pieniądze Leszka Balcerowicza, żeby jechał do Gruzji i udzielał porad Szewardnadzemu. On przyjechał i na wszelkie sposoby usprawiedliwiał, wybielał korupcję
– powiedział Saakaszwili. Dodał też, że Balcerowicz „to najemny wybielacz skorumpowanych reżimów”.

Saakaszwili podkreślił również, że były polski wicepremier przyjeżdża na Ukrainę raz w miesiącu tylko po to, aby wziąć pieniądze.
Myślę, że traci reputację, na którą rzeczywiście zasłużył. Wyciąganie ludzi z „naftaliny polskiej polityki” po to, by wybielali coś, czego wybielić się nie da, to niegodne podejście
– skwitował były prezydent Gruzji.

http://niezalezna.pl/81055-tego-balcero ... nie-cackal

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Dotarliśmy do stanowiska polskiego rządu w sprawie TK, jakie premier Szydło przekazała Timmermansowi

Obrazek

Bardzo sprzeczne komunikaty dotarły do opinii publicznej w trakcie i po wizycie w Polsce wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa. Sprzeczne, a przynajmniej bardzo różne były oceny tego, jakie stanowisko w sprawie kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego w imieniu rządu przedstawiła Fransowi Timmermansowi premier Beata Szydło. Po powrocie do Brukseli wiceprzewodniczący Timmermans tak relacjonował kolegom komisarzom swoje rozmowy w Warszawie, że wynikało z tego, iż wewnątrz rządu Beaty Szydło są dwa różne stanowiska: stanowcze i ugodowe.

Podczas wspólnej konferencji prasowej polskiej premier i wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Beata Szydło powiedziała, że poinformowała „jakie zmiany będziemy proponowali. Zgodziliśmy się, że Polska musi ten problem rozwiązać sama. (…) Jest wola porozumienia w sprawie. Trybunału Konstytucyjnego ze strony większości parlamentarnej, ze strony rządu”.
To jest wewnętrzny problem Polski, którego rozwiązanie powinno znaleźć się w Polsce
– stwierdził Frans Timmermans.
Jesteśmy w dialogu z Komisją Europejską od dłuższego czasu, to jest dobry dialog, konstruktywny. (…) Te propozycje, które przedłożymy, które już zostały przedłożone parlamentowi, zmierzają w tym kierunku, ażeby przede wszystkim doprowadzić do tego, by Trybunał mógł spokojnie funkcjonować, ażeby pracował transparentnie i ażeby to wszystko służyło polskiemu państwu. To jest nasza wspólna odpowiedzialność, wszystkich instytucji, które są wokół tego tematu zaangażowane, to jest odpowiedzialność sił politycznych w Polsce (…) Zmiany, które chcemy wprowadzić, mają uzdrowić sytuację wokół Trybunału, mają nie tylko wypełnić zasady demokratycznego państwa prawa, ale również zasady praworządności. Stąd nasza troska o to, aby wszystkie strony, które wokół Trybunału Konstytucyjnego są zaangażowane, które w tej chwili w tym sporze uczestniczą, ażeby przyjęły takie rozumowanie i ażeby poszukiwanie kompromisu objęło nas wszystkich
– dodała Beata Szydło. Frans Timmermans stwierdził wtedy, że zgadza się ze słowami Beaty Szydło, iż spór powinien zostać rozstrzygnięty w Polsce i zaznaczył, że jego zakończenie „jest w interesie Unii Europejskiej, bo Polska jest ważnym członkiem Wspólnoty. Jestem pewien, iż wkrótce spór zostanie rozwiązany”.
Opozycja w Polsce, a głównie politycy Platformy Obywatelskiej, powołując się na przecieki z Komisji Europejskiej, twierdziła, że w sporze o Trybunał Konstytucyjny niewiele się zmieniło, a rząd w tej sprawie tylko gra na czas. Z kręgów (najogólniej mówiąc) dyplomatycznych udało mi się zdobyć dokument przekazany wiceprzewodniczącemu KE Fransowi Timmermasowi przez premier Beatę Szydło jako oficjalne stanowisko rządu. Poniżej ten dokument.

Stanowisko Rządu Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie kompromisu konstytucyjnego (do przedłożenia Komisji Europejskiej):
Polska strona stanowczo oczekuje, że Prezes Trybunału Konstytucyjnego niezwłocznie powstrzyma się od arbitralnego i niezgodnego z prawem zachowania, a więc umożliwi orzekanie sędziom wybranym zgodnie z obowiązującym prawem 2 grudnia 2015 r. tj. sędziemu TK Henrykowi Ciochowi, sędziemu TK Lechowi Morawskiemu i sędziemu TK Mariuszowi Muszyńskiemu.
Polska strona zobowiązuje się doprowadzić do stworzenia ustawowego stanu prawnego umożliwiającego w przyszłości wprowadzenie do składu Trybunału Konstytucyjnego osób nieskutecznie wybranych w październiku 2015 r. przez koalicję PO-PSL do pełnienia funkcji sędziów TK (uchwały z wadą prawną): tj. Romana Hausera, Andrzeja Jakubeckiego i Krzysztofa Ślebzaka. Wprowadzanie tych osób do składu odbędzie się w przyszłości, stopniowo, na kolejne miejsca zwalniane przez sędziów kończących kadencję (grudzień 2016, maj 2017, lipiec 2019), tak by na każdym etapie skład Trybunału Konstytucyjnego nie przekroczył konstytucyjnej liczby 15 sędziów. Polska strona spowoduje, że rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego wydane z naruszeniem prawa (w składzie nieznanym ustawie o TK) od 10 marca 2016 r. do chwili zawarcia kompromisu zostaną poddane odpowiedniej ustawowej konwalidacji, co umożliwi ich wprowadzenie do obrotu prawnego poprzez publikację w odpowiednim dzienniku urzędowym. Rozstrzygniecie z 9 marca 2016 r. dotyczące ustawy o Trybunale Konstytucyjnym - mimo że nie spełniania przesłanek przewidzianych przez ustawę dla orzeczenia TK - zostanie opublikowane w „Monitorze Polskim” jako „historyczne”. W tym celu zostanie stworzona odpowiednia podstawa prawna.
Przygotowana w przyszłości przez Sejm ostateczna ustawa o Trybunale Konstytucyjnym będzie oparta o ustawę o TK z 1 sierpnia 1997 r. Polska strona zastrzega sobie prawo dokonania częściowych zmian, w tym odrębnej regulacji problematyki dotyczącej: składów orzekających, przyjmowania orzeczeń, wyłaniania prezesa i wiceprezesa Trybunału, kolejności kierowania spraw na rozprawę i terminów oczekiwania na rozprawę.
Polska strona obstaje przy zagwarantowaniu orzeczeniom w sprawach ustrojowych zapadania większością 2/3 głosów sędziów. Celem jest uzyskanie większej legitymizacji wyroków podejmowanych w kluczowych sprawach. W imię kompromisu, strona polska zgadza się rozważyć z pełną przychylnością propozycję Komisji, by zastąpić większość 2/3 tzw. mechanizmem hamującym wydanie orzeczenia, umożliwiającym dalsze negocjacje składu orzekającego nad treścią rozstrzygnięcia. Rezygnacja z większości 2/3 będzie rozpatrywana w powiązaniu z procedurę zmian w składzie osobowym Trybunału Konstytucyjnego. Kompromis może zostać zawarty wyłącznie jako całość. Punktem wyjścia jest zaprzestanie łamania prawa przez Prezesa Trybunału Konstytucyjnego.

http://wpolityce.pl/polityka/294520-nas ... i?strona=2

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Prof. Mariusz Muszyński, sędzia TK i przedstawiciel Polski w Komisji Weneckiej, miażdży jej opinię

Opinia Komisji Weneckiej roi się od szkolnych błędów i świadczy o kompletnej nieznajomości prawa obowiązującego w Polsce.

Za świętość i tekst naznaczony geniuszem prawniczego absolutu uważa się opinię Komisji Weneckiej dotyczącą przepisów regulujących funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego w Polsce (z 11 marca 2016 r.). Ta świętość długo nie była poddawana rzetelnej analizie prawnej, choć jak każda opinia takiej analizie podlega. Dopiero po kilku tygodniach zadziwiające milczenie wokół opinii Komisji Weneckiej przerwali profesorowie Lech Morawski, Bogusław Banaszak, Mariusz Muszyński i Krystyna Pawłowicz w specjalistycznym kwartalniku „Prawo i Więź”, w numerze 1 z 2016 r. Prof. Mariusz Muszyński, sędzia Trybunału Konstytucyjnego, którego prezes Andrzej Rzepliński nie dopuszcza do orzekania przygotował skróconą wersję polemicznych uwag do opinii Komisji Weneckiej specjalnie dla prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego. I zaproponował publikację tej opinii na stronie internetowej Trybunału Konstytucyjnego, co nie spotkało się jednak ze zrozumieniem.
Skoro prof. Andrzej Rzepliński nie zainteresował się opinią, prof. Muszyński rozesłał ją różnym osobom, głównie prawnikom konstytucjonalistom. Od jednego z nich otrzymałem ten dokument. Nie jest on zresztą niczym poufnym, bo to powtórzenie głównych tez zawartych w artykule na łamach „Prawa i Więzi”. Co ważne, od 29 kwietnia 2016 r. prof. Mariusz Muszyński jest przedstawicielem Polski w Komisji Weneckiej. I choć nie może uczestniczyć w przygotowywaniu opinii dotyczących Polski, może analizować już wydane opinie. I z takiej możliwości skorzystał. Jest szansa, że gruntowna analiza opinii Komisji Weneckiej w sprawie polskiego Trybunału Konstytucyjnego (w języku angielskim) dotrze do prawników pracujących w Komisji Weneckiej. I w ten sposób będą mieli przynajmniej okazję przekonać się, jakimi błędami obarczona jest opinia przyjęta 11 marca 2016 r.
Prof. Muszyński zwraca uwagę, że polskie władze (konkretnie minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski) prosiły Komisję Wenecką o analizę ustawy (z grudnia 2015 r.) nowelizującej organizację i sposób procedowania Trybunału Konstytucyjnego. A prawnicy Komisji Weneckiej oddelegowani do Warszawy przygotowali ocenę ustrojowego funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego w Polsce, co oznacza zdecydowane wyjście poza wskazany jej mandat. Okazuje się, że statut Komisji nakłada na nią obowiązek działania w granicach określonych przez podmiot, który przedstawicieli Komisji zaprasza i prosi o opinię. Tylko ten formalny błąd czy też przekroczenie statutu powinny dyskwalifikować opinię Komisji Weneckiej z 11 marca 2016 r.
Poza niejako grzechem założycielskim w opinii Komisji Weneckiej roi się od błędów i uzurpacji. Prof. Muszyński zauważa, iż w punkcie 15. opinii popełniono błąd wręcz uczniowski. Autorzy opinii twierdzą, że 23 października 2015 r. posłowie PiS złożyli wniosek konstytucyjny, w którym poddali pod ocenę Trybunału Konstytucyjnego, czy wybór pięciu sędziów przez sejmową większość PO-PSL był zgodny z konstytucją. Tymczasem Trybunał Konstytucyjny nie ma prawa kontrolować sposobu wyboru sędziów przez Sejm, gdyż dotyczy to stosowania prawa, podczas gdy TK zajmuje się badaniem z konstytucją abstrakcyjnych norm prawnych. Wniosek grupy posłów PiS dotyczył zgodności z konstytucją różnych przepisów ustawy z 25 czerwca 2015 r. o TK, a nie kwestii wyboru sędziów. W punkcie 49. Swej opinii Komisja Wenecka jako podstawę działania TK podaje ustawę z 1997 r., podczas gdy wówczas TK działał na podstawie ustawy z 25 czerwca 2015 r., znowelizowanej w grudniu 2015 r. Komisja Wenecka powołuje się na art. 137a ustawy o TK jako podstawę wyboru sędziów zgłoszonych przez PiS, ale wybrano ich już 2 grudnia 2015 r., zaś nowelizacja weszła w życie dopiero trzy dni później. W punkcie 54. opinii Komisji Weneckiej twierdzi się, że nowelizacja z grudnia 2015 r. wprowadziła zasadę rozstrzygania wszystkich spraw kierowanych do TK wedle kolejności wpływania, a przecież ta zasada dotyczyła wyłącznie wniosków konstytucyjnych, a nie skarg obywateli czy pytań prawnych pochodzących z sądów powszechnych.
W punkcie 24. opinii Komisji Weneckiej przypisano polskiemu TK kompetencje, których polskie prawo nie przewiduje. Zarzucono Sejmowi, że wyboru sędziów dokonano mimo zabezpieczenia wydanego przez TK. Ale takie zabezpieczenie było sprzeczne z praktyką TK i dotychczasową linią orzekania oraz z art. 188 i 189 konstytucji RP. To postanowienia było też sprzecznie z art. 68 ustawy o TK, w dodatku podpisali się pod nim również sędziowie wyłączeni z orzekania w tej sprawie. W punkcie 109. opinii Komisja Wenecka przypisuje TK wyłączne prawo wiążącej interpretacji konstytucji, ale to uprawnienie TK stracił w 1997 r. W projekcie z 25 czerwca 2015 r. uczestniczący w pracach nad ustawą sędziowie TK dopisali to uprawnienie, ale to nie znaczy, że jest ono konstytucyjne. Wielokrotnie w opinii Komisji Weneckiej pojawia się twierdzenie, że 3 grudnia 2015 r. TK potwierdził prawidłowość wyboru trzech sędziów w październiku 2015 r. Tymczasem TK jako sąd prawa, a nie faktów bada tylko zgodność norm z Konstytucją, a nie fakt wyboru sędziów, bo to stosowanie prawa. Zresztą rozstrzygnięcie TK z 3 grudnia 2016 r. dotyczy zgodności przepisu ustawy z Konstytucją, a nie wyboru i odnosi się tylko do sędziów ustępujących ze stanowiska.
Choćby po tych kilku przykładach widać, że opinia Komisji Weneckiej została przygotowana byle jak, z nieznajomością polskiego prawa, z licznymi błędami. I choć do niczego ona nie zobowiązuje, jest wykorzystywana jako prawny wzorzec z Sevres, choć niczym takim nie jest. A wskazane m.in. przez prof. Muszyńskiego błędy (czasem wręcz szkolne) rodzą pytanie, czy nie jest to po prostu zwykła prawna makulatura. To, że przez wielu prawników i polityków w Polsce jest traktowana jak świętość świadczy albo o tym, że jej nie przeczytali, albo o ich kompetencjach. Ale to już przyczynek do zupełnie innych rozważań. Podobnie jak powoływanie się Komisji Europejskiej na fatalną opinię Komisji Weneckiej - jakby była ona wyrazem geniuszu i miała postać absolutnej normy.
*
Oto opinia prof. Mariusza Muszyńskiego przygotowana dla prezesa Andrzeja Rzeplińskiego
Warszawa, 27 maja 2016 r.
Mariusz Muszyński
sędzia Trybunału Konstytucyjnego
Profesor UKSW
KRÓTKA ANALIZA OPINII KOMISJI WENECKIEJ Z 11 MARCA 2016 R. DOTYCZĄCEJ TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJNEGO DLA PANA ANDRZEJA RZEPLIŃSKIEGO, PREZESA TK
TEZY:
Opinia jest pełna skandalicznych błędów, nieuprawnionych uproszczeń i manipulacji.
Opinia przypisuje Trybunałowi Konstytucyjnemu kompetencje nie znajdujące umocowania w polskim prawie.
Opinia powiela bezpodstawne i upolitycznione interpretacje wyroku TK nr K 34/15 z 3 grudnia 2016 r.
WPROWADZENIE
Wydana 11 marca 2016 r. opinia Komisji Weneckiej jest ważnym dokumentem dotyczącym polskiego sporu konstytucyjnego. Stanowi prawną bazę intelektualną dla wielu stanowisk politycznych, w tym stanowiska Komisji Europejskiej.
Opinia ta niemal natychmiast stała się w Polsce prawnym dogmatem dla polityków partii opozycyjnych i niektórych środowisk prawniczych, choć nie została poddana jakiejkolwiek analizie czy publicznej dyskusji. A wnioski mogłyby być zaskakujące. Dlatego warto na jej temat napisać kilka słów krytycznej prawdy. Pozwoli to na przyjęcie słusznego dystansu, co do jej faktycznej treści.
Struktura opinii jest prosta. Na początku znajdujemy wprowadzenie, uwagi ogólne i opis chronologii zdarzeń (pkt 1 do 34). Dalej następują kolejno: uwagi do sprawy orzeczenia K 47/15, czyli przedmiotu spornego rozstrzygnięcia Trybunału dotyczącego grudniowej nowelizacji ustawy o TK (pkt 35 do 43); uwagi do samej grudniowej nowelizacji (pkt 44 do 97); analiza problemu wyboru sędziów TK przeprowadzonego jesienią 2015 r. (pkt 98 do 133). Opinia kończy się listą konkluzji (w pkt 134 do 144).
Już konstrukcja jasno pokazuje, że Polska otrzymała nie to, o co prosiła. Zamiast analizy grudniowej ustawy nowelizującej organizację i procedowanie Trybunału, o co przecież wnioskował polski minister spraw zagranicznych, Komisja przygotowała ocenę ustrojowego funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego w Polsce. Dlatego szkoda, że autorytety prawnicze milczą uporczywie w tej kwestii. Przecież Komisja wyszła poza zakres nadanego jej mandatu. A zgodnie ze Statutem, powinna działać w zakresie określonym przez podmiot zapraszający. Takie przekroczenie upoważnienia nie jest więc legalne. Godzi w państwową suwerenność i powinno opinię dyskwalifikować już na wstępie. Ale nawet i taka samowola nie stanowiłaby większego problemu, gdyby nie fakt, że w opinii znajdziemy wiele błędów i uproszczeń, jakich członkowie Komisji, często używający przed nazwiskiem tytułu profesora, nie powinni byli popełnić.
STUDENCKIE BŁĘDY
Problemy zaczynają się niemal od pierwszych słów. Zapowiedziana w pkt.10 lista chronologiczna wydarzeń zamiast opisywać rzeczywisty stan faktyczny, dokonuje jego jednostronnej interpretacji. Oczywiście krytycznej dla Polski. Dalej jest jeszcze gorzej. W pkt. 15 mamy błąd iście studencki. Komisja pisze, że 23 października 2015 r. posłowie PiS złożyli wniosek konstytucyjny, gdzie poddali pod ocenę Trybunału Konstytucyjnego, czy wybór pięciu sędziów przez koalicję PO-PSL był zgodny z konstytucją. A nawet student prawa wie, że Trybunał Konstytucyjny w Polsce nie ma uprawnień do kontroli procesu wyboru sędziów przez Sejm (stosowania prawa), bo bada tylko zgodność abstrakcyjnych norm prawnych z konstytucją. W rzeczywistości wniosek grupy posłów PiS dotyczył zgodności z konstytucją szeregu przepisów ustawy z 25 czerwca 2015 r. o Trybunale Konstytucyjnym.
Kolejny podobny błąd znajdziemy w pkt. 47. To błąd w dacie. Cytowane postanowienie o wyłączeniu sędziów jest z 30 listopada, a nie z 2015 listopada 2015 r. Kompletną klęską jest też pkt 49. Czytamy tam o ustawie z 1997 r. jako podstawie procedowania Trybunału Konstytucyjnego. Komisja nie zauważyła, że ustawa ta została zastąpiona ustawą z 25 czerwca 2015 r., znowelizowaną następnie w grudniu 2015 r., którą to nowelą właśnie powinna się zajmować.
Dla złośliwego recenzenta kolejnym dowodem na tezę, że Komisja nie zna sprawy, którą bada, jest pojawiające się kilkakrotnie w tekście odniesienie do art. 137a ustawy o TK. Komisja z uporem godnym maniaka twierdzi, że stanowi on podstawę wyboru sędziów zgłoszonych w grudniu przez PiS. Sprawozdawcy nie raczyli doczytać, że wybór tych sędziów odbywał się już 2 grudnia 2015 r., a nowela ustawy weszła w życie dopiero 5 grudnia. Polskim posłom można zarzucić wiele, ale nie to, że wybierają kandydatów na stanowiska państwowe na podstawie nieobowiązującego przepisu, znajdującego się w okresie vacatio legis. Na dodatek, co w świecie prawniczym jest raczej znane, norma ta nigdy nie została zastosowana, bo artykuł ją zawierający został uchylony wyrokiem TK wydanym już 9 grudnia 2015. Podobne żenujące stwierdzenie znajdujemy w pkt. 54, gdzie Komisja pisze, że grudniowa nowelizacja wprowadziła zasadę rozstrzygania wszystkich spraw kierowanych do Trybunału wg kolejności wpływu. Rzetelna lektura tekstu badanej noweli pokazałaby, że zasada ta dotyczyła tylko wniosków konstytucyjnych. Nie objęła skarg obywateli i pytań prawnych od sądów powszechnych. Nie mogła więc godzić w prawa człowieka przez to, że narusza prawo jednostki do sądu, co Komisja także zarzuciła ustawie, ponieważ większość podmiotów uprawnionych w Polsce do składania wniosków konstytucyjnych (art. 191 konstytucji), z ochrony praw człowieka nie korzysta.
Na tym tle już ze spokojem można przyjąć kolejną bzdurę. W pkt. 103 Komisja wspomina, że prezydent Andrzej Duda przyjął 3 grudnia 2015 r. ślubowanie od pięciu sędziów. W rzeczywistości ślubowało jedynie czterech. Ostatni sędzia ślubował 9 grudnia 2016 r.
JEDNOSTRONNOŚĆ I ABSURD
Zaskakuje także jednostronność analizy. W pkt. 24 Komisja przyznaje Trybunałowi kompetencje nie znajdujące w prawie polskim żadnych podstaw prawnych. Dokonuje w nim oceny działania Sejmu, zarzucając mu przeprowadzenie wyboru sędziów mimo postanowienia zabezpieczającego wydanego przez Trybunał 30 listopada 2015 r. A gdyby tylko zagłębiła się w problem, mogłaby dojść do interesujących wniosków. Po pierwsze, zauważyłaby, że w wydaniu przez TK postanowienia zabezpieczającego uczestniczyli sędziowie, którzy byli wyłączeni z orzekania w całej sprawie. Po drugie, dostrzegłaby, że wydanie postanowienia nastąpiło wbrew praktyce Trybunału i wbrew stanowisku wynikającemu z utrwalonej linii orzeczniczej. Wreszcie, po trzecie, wydanie postanowienia było sprzecznie z samą ustawą o TK. To przecież art. 68 tej ustawy mówi, że Trybunał może wydać postanowienie tymczasowe o zawieszeniu lub wstrzymaniu wykonania orzeczenia w sprawie, której skarga dotyczy, jeżeli wykonanie wyroku, decyzji lub innego rozstrzygnięcia mogłoby spowodować skutki nieodwracalne dla skarżącego albo gdy przemawia za tym ważny interes skarżącego lub ważny interes publiczny”. Nawet słabo znający prawo czytelnik zauważy, że zgodnie z jego treścią możliwe jest wydanie takiego postanowienia tylko w trakcie postępowań dotyczących skarg konstytucyjnych obywateli i tylko do orzeczenia sądów powszechnych. A sam TK nie ma konstytucyjnego upoważnienia dla blokowania prac Sejmu (vide: art. 188-189 konstytucji). On ocenia owoce tych prac i to tylko w aspekcie legislacyjnym (godność prawa konstytucją). Trybunał nie może także poszukiwać podstaw w stosowanym „odpowiednio” kodeksie postępowania cywilnego, w celu rozszerzania swoich kompetencji wbrew konstytucji, a wydanie 30 listopada 2015 r. postanowienia zabezpieczającego było właśnie takim działaniem.
Także szukając zagranicznych analogii, Komisja Wenecka dokonuje nieuprawnionej nadinterpretacji. Dla usprawiedliwienia ograniczenia składu polskiego Trybunału w sprawie K47/15, przywołuje swoje opinie dotyczące Albanii (pkt 34) oraz Rumunii (pkt 37). A sytuacje nie są tożsame. Sama Komisja pisze, że w Albanii i Rumunii sędziowie nie mogli orzekać „z powodów obiektywnych”. Spełniali bowiem przesłanki instytucji wyłączenia sędziego. A w polskim TK nie zaistniały takie przeszkody. Stąd nie było podstaw do zastosowania nadzwyczajnych środków przy procedowaniu, czyli działania w składzie 12 sędziów. Szczegóły dokładnie wyjaśnił 9 marca 2016 r. sędzia Piotr Pszczółkowski w swoim zdaniu odrębnym.
Z kolei w pkt. 109 Komisja twierdzi, że objęcie urzędu przez sędziego TK rozpoczyna się z dniem wyboru. I znów popełnia błąd. W Polsce sprawa ta nie jest w żaden sposób uregulowana prawnie, a w praktyce zdarzało się różnie. Wystarczyłoby, gdyby Komisja dokonała analizy uchwał o powołaniu sędziów TK począwszy od 1997 r. Znakomita większość z nich ma wprost określony początek kadencji w postaci daty. Objęcie urzędu w dniu następującym po dniu wyboru dotyczy tylko tych sędziów, których uchwały daty rozpoczęcia kadencji nie zawierają. Na dodatek takie rozumowanie Komisji prowadzi do absurdu. Gdyby uznać, że wadliwy wybór sędziów w październiku 2015 r. był skuteczny i rozpoczął ich urzędowanie, to z momentem wyboru w TK mielibyśmy 20 sędziów, przy konstytucyjnym wymogu 15, bo miejsca zwalniały się dopiero w listopadzie i w grudniu.
BRAK ZNAJOMOŚCI POLSKIEGO PRAWA
Szczególnie żenujące błędy Komisji znajdziemy w pkt. 108 opinii. Otóż Komisja uznaje w nim, że ślubowanie osoby wybranej na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego, ma w prawie polskim charakter głównie ceremonialny. Można z tym polemizować. Skoro stosowna norma znajduje się w ustawie, to już domniemany racjonalizm prawodawcy sugeruje, że ma znaczenie normatywne. Do tego można by dorzucić utrwaloną już praktykę konstytucyjną, która ze ślubowaniem łączy przejęcie pełni uprawnień sędziego TK. Jednak ta polemika nie jest wcale potrzebna. Rozstrzygnął o tym przecież sam TK w wyroku z 3 grudnia 2015 r., który Komisja otrzymała wraz z wnioskiem o opinię. Wystarczyło tylko, by sprawozdawcy przeczytali jego uzasadnienie. Znajdziemy tam następujący passus: „Ślubowanie składane wobec Prezydenta zgodnie z art. 21 ust. 1 ustawy o TK nie stanowi wyłącznie podniosłej uroczystości o charakterze symbolicznym, nawiązującej do tradycyjnej inauguracji okresu urzędowania. Wydarzenie to pełni dwie istotne funkcje. Po pierwsze, jest publicznym przyrzeczeniem sędziego do zachowania się zgodnie z rotą składanego ślubowania. W ten sposób sędzia deklaruje osobistą odpowiedzialność za bezstronne i staranne wykonywanie swoich obowiązków zgodnie z własnym sumieniem oraz poszanowaniem godności sprawowanego urzędu. Po drugie, złożenie ślubowania pozwala sędziemu rozpocząć urzędowanie, czyli wykonywanie powierzonego mu mandatu. Te dwa istotne aspekty ślubowania świadczą o tym, że nie jest to wyłącznie podniosła uroczystość, lecz zdarzenie wywołujące konkretne skutki prawne. Z tego względu włączenie Prezydenta w odbieranie ślubowania od wybranych przez Sejm sędziów TK należy ulokować w sferze realizacji kompetencji głowy państwa”.
KATASTROFA INTELEKTUALNA
Żeby nie pastwić się nad Komisją zbyt długo, bo ramy krótkiej analizy nie pozwalają na szersze wywody, jeszcze tylko dwie ciekawostki z tej opinii. Pierwszą zawiera pkt 109. Komisja przypisuje tu Trybunałowi prawo do dokonywania jedynej legalnej interpretacji konstytucji. Szkoda tylko, że kompetencji tej nie daje mu obowiązująca polska konstytucja. Taką możliwość Trybunał utracił w 1997 r. i to dzięki staraniom sędziów Sądu Najwyższego w ówczesnej komisji konstytucyjnej przygotowującej projekt tego aktu. Owszem, TK chciał otrzymać tak potężną władzę. I dlatego w projekcie ustawy z 25 czerwca 2015 r. o Trybunale Konstytucyjnym, którą przygotował, dopisał sobie do kompetencji takie uprawnienie (co wydaje się przekraczać zakres jego konstytucyjnych uprawnień). Ale już na początku prac nad projektem, zgodnie usunęli to z treści ustawy posłowie PO i PiS. Dlatego dziś każdy organ (Prezydent, Sejm itp.) stosując konstytucję może sam dokonywać jej wykładni operatywnej, nie czując się związany interpretacjami innych.
Kolejna zaskakująca bzdura, to wyraźna sugestia w wielu miejscach opinii, że w wyroku 3 grudnia 2015 r. Trybunał potwierdził prawidłowość wyboru trzech sędziów przeprowadzonego w październiku 2015 r. To ważne, bo ta tezę służy dziś do podważania działań Sejmu i jest jak mantra przytaczana publicznie przez niedouczonych polityków. A to zwykła manipulacja. Aby ją ujawnić, nie trzeba nawet złośliwie przypominać, że Trybunał Konstytucyjny jest sądem prawa, a nie faktu, i że bada abstrakcyjną zgodność norm z konstytucją, a nie ma kompetencji do oceny wyboru sędziów, które jest przecież stosowaniem prawa. Wystarczy po prostu zajrzeć do sentencji przywoływanego wyroku. Znajdziemy tam sformułowanie, że art. 137 jest zgodny z konstytucją „w zakresie w jakim dotyczy sędziów, których kadencja kończy się w dniu 6 listopada 2015 r”. Rozstrzygnięcie dotyczy więc zgodności przepisu ustawy z konstytucją, a nie wyboru, a literalnie odnosi się do sędziów ustępujących ze stanowiska. Podkreślam – ustępujących, a więc W. Hermelińskiego, M. Kotlinowskiego i M. Gintowt-Jankowicz, a nie R. Hausera, A. Jakubeckiego czy K. Ślebzaka, których wybór uznany został przez Sejm VIII kadencji za wadliwy. I wyciąganie z tego wyroku wniosku o skuteczności wyboru przeprowadzonego w październiku 2015 r. jest po prostu nieuprawnione.
PODSUMOWANIE
Puenta z lektury tej opinii jest bardzo smutna. Autorytet zyskuje się latami, traci nawet w jeden dzień. W Komisji Weneckiej zasiadają wybitni prawnicy. Liczba i rodzaj błędów jakie popełnili, godzi mocno w ich dotychczasowy dorobek. Są one tak fundamentalne, że nie da się ich przykryć wielkimi słowami o demokracji, państwie prawa czy konsensusie między politykami. Innymi słowy, opinia nie nadaje się do zastosowania. Warto o tym przypomnieć publicznie, szczególnie Komisji Europejskiej, która bezkrytycznie powołuje się właśnie na opinie Komisji Weneckiej.
Osoby zainteresowane pogłębionymi analizami opinii Komisji Weneckiej zapraszam do lektury kwartalnika „Prawo i Wieź” nr 1/2016.

http://wpolityce.pl/polityka/295429-nas ... jej-opinie

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Atmosfera zastraszania w Trybunale. A także potwierdzenie: "to spór polityczny, nie prawniczy"

Obrazek

Prof. Kamil Zaradkiewicz na antenie TVP Info stwierdził, że jego los w Trybunale Konstytucyjnym jest najprawdopodobniej już przesądzony. Sądzi, że prezes TK Andrzej Rzepliński „wkrótce podziękuje mu za współpracę”. Jednocześnie dyrektor zespołu orzecznictwa i studiów Trybunału Konstytucyjnego zwrócił uwagę na inny problem. – W Trybunale powstała atmosfera zastraszenia i lęku wśród pracowników. Pracownicy mojego zespołu mają zakaz kontaktowania się ze mną – powiedział.


Dyrektor zespołu orzecznictwa i studiów Trybunału Konstytucyjnego Kamil Zaradkiewicz stał się persona non grata po 20 kwietnia 2016 roku. Pojawił się wtedy na antenie TVP Info i mówił o tym, że orzeczenia wydawane przez Trybunał Konstytucyjny nie zawsze muszą być wiążące i ostateczne.

Prezes Rzepliński zakazał mu wtedy wypowiedzi przed kamerami. Został również poproszony o rezygnację ze stanowiska.

Teraz prof. Zaradkiewicz - będąc gościem programu "Dziś Wieczorem" TVP Info - mówi, że jego los w TK „jest już przesądzony” i że najprawdopodobniej wkrótce prof. Rzepliński „podziękuje mu za współpracę”.
Jestem przekonany, że miałem rację, gdy mówiłem słowa, które nie spodobały się sędziom Trybunału
– przyznał pracownik Trybunału.

Wrócił pamięcią do momentu, gdy dostał zakaz wypowiadania się  w mediach.
Poprosiłem Macieja Granieckiego, szefa biura Trybunału Konstytucyjnego, żeby przedstawił na piśmie sformułowany przez niego zakaz. Zależało mi na tym, aby ustalone było czego mi nie wolno. Usłyszałem - chyba pan żartuje
– mówił Kamil Zaradkiewicz na antenie TVP Info.

Powiedział, jaka atmosfera panuje w Trybunale.
W Trybunale powstała atmosfera zastraszenia i lęku wśród pracowników. Pracownicy mojego zespołu mają zakaz kontaktowania się ze mną
– dodał.

Według prof. Zaradkiewicza spór w TK z prawnego przekształcił się w polityczny. Ocenił, że nie da się już wyjść z impasu, najlepszym rozwiązaniem jest zmiana Konstytucji.
Tu nie chodzi o mnie, ale o odpowiedź na fundamentalne pytanie - czyja będzie Polska? Czy Polska będzie kształtowana przez demokratycznie wybrane władze, a zatem przez nas wszystkich, czy też będzie to Polska wąskiej grupy oligarchów politycznych, którzy będą chronienie różnego rodzaju dokumentami prawnymi, które z resztą sami tworzyli?
– pytał prawnik.

Zaradkiewicz przypomniał, że rozwiązania Konstytucji z 1997 roku nie były tematem szerokiej debaty publicznej.
To były wąskie debaty w gronie specjalistów, w gronie ówczesnych posłów zgromadzenia narodowego. Co więcej, warto przypomnieć, że referendum konstytucyjne było jedynym referendum, w ramach którego nie było wymagane minimum 50 proc. obywateli uczestniczących, żeby zatwierdzić konstytucję. Per saldo dawało taki wynik, że „za” przyjęciem Konstytucji w ogólnokrajowym referendum opowiedziało się 22 proc. obywateli
– przypomniał dyrektor TK.
Jeżeli dzisiaj słyszę, że to suweren zadecydował o takim a nie innym kształcie obowiązującej konstytucji to mam pewne wątpliwości czy na pewno, ci którzy tak mówią, wiedzą co mówią
– mówił profesor Kamil Zaradkiewicz.

Zobacz wideo: https://youtu.be/wrLSK5qUR0I

http://niezalezna.pl/81426-atmosfera-za ... -prawniczy

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


12 cze 2016, 14:25
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Polityka i politycy
Słynni politycy o Euro 2016

Załącznik:
szanse na 40procent.jpg


Załącznik:
Krystyna Pawłowicz o meczu z Niemcami.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


13 cze 2016, 22:16
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Platformersi skarżą i donoszą...


Platforma kiedyś broniła złodziei, teraz terrorystów.



"Sprawą zajmują się nasi prawnicy"
PO pozwie Kaczyńskiego za słowa o terrorystach?


Podczas piątkowej, burzliwej debaty w Sejmie na temat ustawy o działaniach antyterrorystycznych prezes PiS Jarosław Kaczyński rzucił pod adresem Platformy Obywatelskiej bardzo mocne słowa: - Kiedyś, mając przy tym poparcie niemałej części wymiaru sprawiedliwości, broniliście złodziei. Teraz bronicie terrorystów.

Wypowiedź prezesa PiS nie przeszła bez echa i niewykluczone, że znajdzie swój finał w sądzie. Pozwanie Jarosława Kaczyńskiego poważnie rozważa bowiem Platforma Obywatelska, której posłowie czują się pomówieni.
- Sugerowanie, że głosowaliśmy przeciw ustawie terrorystycznej dlatego, że chcemy wspierać terrorystów, jest zagraniem poniżej pasa. Są pewne granice używania figur retorycznych. Te słowa niewątpliwie padły tylko po to, by u części społeczeństwa stworzyć wrażenie, że PO rzeczywiście zależy na obronie terrorystów. Trudno słuchać pod swoim adresem takich słów. Takie rzeczy nie powinny się dziać w debacie publicznej. Jest to coś wyjątkowo haniebnego, dlatego teraz nasi prawnicy badają, czy doszło do złamania prawa - mówi w rozmowie z WP poseł PO Sławomir Nitras.

W podobnym tonie wypowiada się w rozmowie z WP również jego partyjny kolega Marcin Kierwiński. - Z naszej strony nie ma zgody na tak kłamliwe słowa wypowiadane w debacie publicznej. Zwłaszcza, gdy padają z ust lidera partii rządzącej, który już wcześniej dopuszczał się nieuprawnionych insynuacji i obrażania polityków opozycji. Chcemy postawić tamę dla tej ślepej agresji w życiu politycznym, dlatego poprosiliśmy prawników o analizę tej wypowiedzi pod kątem zgłoszenia sprawy do prokuratury lub do sądu. Teraz czekamy na ich opinię - mówi poseł PO.

Zarzuty i groźby złożenia sprawy do sądu nie robią jednak wrażenia na posłach PiS. - Nie mamy wpływu na to, co zamierza zrobić Platforma Obywatelska. W wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego ważny jest jednak kontekst. Mówimy o ustawie antyterrorystycznej, którą powinna przygotować za swoich rządów PO, a tego nie zrobiła. W propozycjach obecnej opozycji były wówczas zawarte jeszcze większe obostrzenia, o czym byli rządzący obecnie starają się nie mówić. Dla nas była to bardzo ważna ustawa, a jej nieprzyjęcie byłoby oddaniem pola do działania terrorystom. To, co w krótkich słowach powiedział Jarosław Kaczyński, odzwierciedla sens tej ustawy - komentuje dla WP poseł PiS Elżbieta Witek.

Nasza rozmówczyni przyznała również, że w jej opinii w tym przypadku nie przekroczono granicy debaty publicznej.
- Żyjemy w państwie demokratycznym, gdzie każdy może powiedzieć to, co myśli, a druga strona reagować tak, jak uzna to za właściwe. Myślę jednak, że obecnie mamy więcej poważnych problemów w kraju niż jedna wypowiedź prezesa PiS. Jesteśmy przed Światowymi Dniami Młodzieży oraz szczytem NATO i na tym teraz się skupiamy. Podczas burzliwych debat padają wyraziste słowa. To była bardzo ważna ustawa, a my chcieliśmy wziąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo Polaków

- tłumaczy Elżbieta Witek.

- Czym innym jest mówienie dosadnie i mocno, a czym innym sugerowanie, że ktoś broni w Polsce terrorystów. To przekracza granice słowa "wyraziste". Jest po prostu insynuacją, brakiem kultury politycznej i mową nienawiści w czystej postaci - odpowiada na takie postawienie sprawy poseł Kierwiński.

Sprawy zgłoszenia wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego do prokuratury lub sądu nie ułatwia fakt, że słowa Jarosława Kaczyńskiego padły z mównicy sejmowej. - Prawo mówi, że w takim przypadku poseł może odpowiadać tylko przed Komisją Etyki Poselskiej. Zdarzały się jednak precedensy, np. gdy skazano Andrzeja Leppera za pomówienia, które rzucał z mównicy sejmowej, więc mam nadzieję, że podobnie będzie tym razem - kończy Sławomir Nitras.


złodzieje, zdrajcy, zaprzańcy, donosiciele i lokaje obcych z PO - czują się obrażeni słowami prawdy! - to są istne kpiny! - Kaczyński ma absolutną rację!
~jack

Walczą pod hasłem KODu o wolność słowa i demokrację, a za słowa na sali Sejmowej skarżą do prokuratury.
POrąbało ich.

Nitras, antyPOlski łachu, wara od p. Kaczyńskiego! Bydlaku żresz moje emeryckie pieniądze.
Panu Kaczyńskiemu nie dorosłeś do nogawek, śmierdzielu.
~antyPO

Czy Nitras to ten, co na niemieckiej autostradzie jechał na wstecznym?
~Miron

PO przez 8 lat broniło złodziei i aferzystów, zatem nic nadzwyczajnego, że teraz broni terrorystów.
~zwykły Polak

Nie rozumiem, przecież powiedział prawdę! Przez lata korupcji PO robiła wszystko aby żadnej nie wykryć, nie mówiąc o sławnej knajpie gdzie robili interesy samiministrowie, ale to było tylko nieeteyczne. Kto ma wątpliwości to sam jest taki sam. Narodu nie da sie oszukać, a prezes powiedział tak jak jest.
~enmigma

Na terrorystów się obrazili, ale na złodziei już nie :)))
hehehe



http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html? ... i-prawnicy



Senator PO Jan Rulewski złożył zażalenie do KRRiT


Obrazek

- Ja panu radzę, żebyście się spakowali, wyjechali, bo kiedyś będziemy was rozliczać. Już niedługo – grzmiał do wieloletniego działacza opozycji, senatora Jana Rulewskiego jeden z gości (Ryszard Majdzik) programu w TVP.

- Złożyłem zażalenie do KRRiT.
(...)
http://www.wykop.pl/link/3220621/legend ... tudiu-tvp/

Ryszard Majdzik

Ryszard Majdzik (ur. 20 lipca 1958 w Skawinie) – polski działacz opozycji antykomunistycznej oraz związkowy. Syn Mieczysława Majdzika.
W latach 70. działacz opozycji demokratycznej: współpracownik KSS KOR, SKS, ROPCiO; od 1980 członek Konfederacji Polski Niepodległej. Po wprowadzeniu stanu wojennego, 13 grudnia 1981, został internowany w Ośrodkach Odosobnienia w Nowym Wiśniczu, Załężu k. Rzeszowa, Kielcach. W latach 80. organizator szeregu protestów i głodówek (m.in. w Elbudzie); wydawca, drukarz i kolporter prasy podziemnej, wielokrotnie aresztowany. W 1989 przeciwnik rozmów Okrągłego Stołu. Od 1990 w NSZZ Solidarność '80, przewodniczący Komisji Zakładowej i Komisji Krajowej. Odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2007)[5], Krzyżem Semper Fidelis (2009), Medalem „Niezłomnym w Słowie” (2011)[1] oraz Krzyżem Wolności i Solidarności (2015).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ryszard_Majdzik

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 14 cze 2016, 10:39 przez kominiarz, łącznie edytowano 4 razy



14 cze 2016, 10:31
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Polityka i politycy
Luśnia to pionek,
przy Macierewiczu i Kaczyńskim muszą się instalować zawodowi agenci



Parę miesięcy temu napisałem tekst, który wzbudził konsternację i być może nawet zażenowanie. Wymienione reakcje dotyczyły tak jednej, jak i drugiej strony politycznego boju o Polskę. Tekst nosił taki oto tytuł: W PiS musi być ruski agent albo właśnie jest werbowany to logika działania Kremla.

Jestem przyzwyczajony do szyderstw i krytyki wyjętej z miejsc, w które trener niemieckiej drużyny wkłada ręce, dlatego nie wracam do tej sprawy, aby triumfować, wracam, żeby przypomnieć. Ni stąd ni zowąd gorliwi przeciwnicy lustracji i prześmiewcy poszukiwaczy agentów, wynaleźli w otoczeniu Antoniego Macierewicza TW „Nonparel”. Niebywała sensacja, ale tylko dla frajerów.

Człowiek myślący logicznie i dysponujący elementarną wiedzą nie tylko założy w ciemno, że na najwyższym szczeblu PiS muszą być ulokowani ludzie służb, człowiek logiczny będzie miał również odwagę o tym głośno powiedzieć. Domorośli poszukiwacze ruskich agentów sprowadzają swoje działania do efekciarskich analiz wypowiedzi poszczególnych polityków lub osób publicznych. Ich kryteria rozpoznawcze są więcej niż naiwne, są szkodliwe.

Według prostej reguły, kto z nami ten nasz, kto przeciw nam ten agent, można rozpoznać co najwyżej kiełbie, bo tą wędką i płoci pływającej w mętnej politycznej wodzie złowić się nie da. Ruska i wiele innych znanych agentur na świecie, to nie są gówniarze i przypadkowi ludzie, działający według scenariusza tanich sensacyjnych seriali. Przy okazji wybiję też z głowy wszystkim koneserem literatury radzieckiej, takiej jak choćby „Akwarium”, że na podstawie tych dzieł można posiąść wiedzę tajemną. Autor tego harlequina bezpieczniackiego hula sobie po świecie i robi za kogoś pomiędzy polskim „Masą” i angielskim Bondem. KGB, nie wspominając o GRU dostarczycielom zakazanych owoców odcina łeb w środku dnia tak, żeby wszyscy widzieli. W ten sposób skończył Litwinienko. Suworow to dostarczyciel poczytnej sensacji, dlatego lata sobie po świecie i ani mu opona nie wybuchła, ani nie przedawkował Polonu. Dlaczego? Ponieważ tak to nie działa. Profesjonalna robota tajnych służb kończy się tam, gdzie byle konsument taniego piwa może sobie pisać w Internecie, że ten, czy tamten to agent. Towarzysz Suworow zdradził największe tajemnice KGB/GRU? Brednie dla ubogich.

Tajemnice nadal są tajne, a poważny ruski agent będzie się zachowywał podręcznikowo, czyli głosił gorliwie takie poglądy, jakie wyznają rozpracowywani i ich zwolennicy, ale to dopiero początek. Profesjonalista musi mieć swoją legendę, którą najczęściej się buduje heroicznym czynem, na przykład udział walce albo odsiadka w więzieniu. Próżno zatem szukać największych kretów wśród labilnych emocjonalnie i ideologicznie członków tej czy innej grupy. Fachowiec zawsze będzie najwierniejszym z wiernych, odznaczony w bojach za ochronę własną piersią życia i zdrowia wysokich członków organizacji. Nie zapuszczając się zbyt daleko, wystarczy krótko przeanalizować losy naszych Bolków. Jaki jest główny argument, przy legendowaniu Bolków?

Oni siedzieli! Michnik, Wałęsa, Frasyniuk, Komorowski – wszyscy siedzieli, no to jak mogą być związaniu z tymi, którzy ich wsadzili. Kaczyński przespał 13 grudnia do południa i to jest agent. Klasyka gatunku, po prostu klasyka gatunku. Przechodząc do konkretnej sytuacji, o której piszą media, jeszcze raz podkreślę, że mnie tu nic nie dziwi, dla mnie to było oczywiste. Mało rozsądne są też drwiny z Antoniego Macierewicza, że taki ekspert i dał się złapać. Każdy się da, nie tacy jak Macierewicz się dawali, bo do podobnej roboty deleguje się najlepszych. Po to latami szkoli się agentów, żeby mieli ponadprzeciętne umiejętności, pozwalające wykonać najbardziej nieprawdopodobne zadania. W ogóle nie chce się zajmować kto zacz ten „Luśnia” i od razu powiem, że to pionek. Aby dojść do powyższego wniosku wystarczą dwie informacje. Jego akta były na samym wierzchu ocalałego archiwum SB. Sąd RPIII uznał go za kłamcę lustracyjnego, a zdemaskowała go michnikowy szmatławiec.

Jeśli miałbym coś koniecznie powiedzieć o tym człowieku, to bardziej mi wygląda na „nawróconego”, niż śpiocha, w przeciwnym razie swoi, by go nie sprzedali. Niestety to jest ta dobra wiadomość, zła jest taka, że prawdziwego zawodowca, który z całą pewnością kręci się przy Macierewiczu albo Kaczyńskim nie znamy i nie poznamy długo, dopóki nie dorobimy się własnych profesjonalnych służb. Kretów nie szuka się na powierzchni, czyli w medialnych komentarzach i krytykach politycznych, kretów szuka się głęboko pod ziemią.

Przy całym szacunku dla Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego, ani jeden, ani drugi nie mają żadnych szans z KGB i GRU. Owszem wiedzą jak to działa, co do zasady, ale w praktyce są kompletnie bezbronni, bo ich wiedza jest nieporównywalna z umiejętnościami zawodowców szkolonych na Kremlu. Nie ma co się śmiać, nie ma co się pukać w głowę, mądry będzie powtarzał, że ruscy agenci nie robią łaski, tylko wykonują rozkazy i przedostają się do struktur PiS.

Głupi będzie się w takich oczywistościach doszukiwał zdrady i defetyzmu. Tu i teraz stan rzeczy jest przerażający, nie mamy żadnej broni, po pół roku nie da się odbudować służb, które nota bene są zadżumione od głowy po pięty. My się dopiero musimy dorobić służb, co potrwa minimum kilka lat, o ile intensywnie się za to odpowiedni ludzie wezmą.

Autor MatkaKurka
Źródło  http://kontrowersje.net/lu_nia_to_pione ... owi_agenci

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


20 cze 2016, 18:43
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Jarek im zazdrości

Załącznik:
Jarek im zazdrości.jpg


Jarek mu zazdrości

Załącznik:
Jarek zazdrościsz.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


28 cze 2016, 17:13
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
To uczucie...


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


12 lip 2016, 20:38
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Wałęsa chory z nienawiści.
Tym wpisem przekroczył wszelkie granice


Obrazek
foto: Piotr Galant/Gazeta Polska

Lech Wałęsa zdążył już przyzwyczaić internautów do swoich wpisów publikowanych w mediach społecznościowych. Nie od dziś wiadomo, że były one raczej dość niskich lotów. Tym razem jednak przeszedł samego siebie. - Poczytajcie sobie medyczne badania na temat blizniakow jednojajowych. Jak jeden zginie, to drugi juz do konca zycia jest nienormalny - napisał na TW Bolek.

Na swoim oficjalnym profilu na Facebooku Wałęsa polecił internautom zapoznanie się z badaniami medycznymi na temat bliźniaków jednojajowych.

   - Jak jeden zginie, to drugi juz do konca zycia jest nienormalny. Tym bardziej, jesli czuje sie odpowiedzialnym za jego smierc. Pierwsze co musi zrobic to zrzucic odpowiedzialnosc za smierc na innych, i wierzyc ze to nie jego wina. W ten sposob tworzy "wirytualna rzeczywistosc" do ktorej moze dorzucac co mu sie podoba. Zyje w urojonym swiecie, a rzadzi niestety rzeczywistymi ludzmi – przekonuje Lech Wałęsa (w cytacie zachowaliśmy oryginalną pisownię).

Wpis wywołał spore poruszenie wśród internautów.

   - Jak już sobie proponujemy pisma z dziedziny psychologii to ja polecam poczytać sobie na temat manii wielkości – napisał jeden z internautów.

Inny użytkownik Facebooka twierdza bez ogródek, że wpis był „chamski”, apelując jednocześnie o „troszkę taktu w obliczu śmierci drugiego człowieka”.

   - Panie Lech Wałęsa to co pan tu napisał to normalne chamstwo. Jak pan śmie? Nie żywię jakiejś szczególnej sympatii do pana prezesa Kaczyńskiego (mam wobec niego zastrzeżenia) ale nigdy bym się na takie chamstwo w stosunku do drugiego człowieka nie zdecydował. I pan jest katolikiem i pan nosi wizerunek Matki Boskiej na piersi? Zdejmij go pan bo takimi słowami nie zasługuje pan na to by nosić wizerunek Maryi. Parę lat temu zdaje się pana syn miał wypadek prawda? A gdyby zginął? Troszkę taktu w obliczu śmierci drugiego człowieka – czytamy na Facebooku.

http://niezalezna.pl/83289-walesa-chory ... ie-granice

Komentarze:

George | 14.07.2016 [22:26]
Wierzyć się nie chce ale takie zero moralne i umysłowe, osobnik będący genetycznym przykładem chamstwa i zaprzaństwa został kiedyś namaszczony na prezydenta tak dużego kraju jak Polska. Jakie świadectwo wystawią nam obcy i często wrodzy nam przedstawiciele innych nacji gdy przedstawi się im "wszystkie dokonania " tego agenta Bolka. Ten bezczelny typ uważa , że wpięcie w klapę marynarki wizerunku Matki Boskiej zwalnia go ze wszystkich szalbierstw i zdrad , które w życiu popełnił. Nic bardziej mylnego. Osobnik o poziomie umysłowym tryglodyty , który edukacje skończył na poziomie szkoły podstawowej / nie obrażając jej absolwentów , którzy dzięki swojemu dalszemu samokształceniu mogą osiągać wyżyna wiedzy / potrafi pluć na człowieka , któremu do pięt nie sięga. Ja rozumiem , że porównując się do Pana Prezesa Jarosława Kaczyńskiego ma wyrzuty sumienia , których na zewnątrz nie okaże , a jedynie dezawuuje je w formie chamskich i knajackich wypowiedzi mających pokryć jego nieczyste sumienie. Ciekaw jestem co o tym osobniku myślą młodzi Polscy obywatele , którzy nie znają całokształtu spraw związanych z działalnością tego donosiciela i współpracownika bezpieki , a którego namaszczono na prezydenta Polski. Ja przyznaję , że ta sprawa przyniosła nam jako narodowi tylko wstyd i poniżenie.

410612 | 14.07.2016 [22:09]
Panie Wałęsa jesteś chory z wściekłej nienawiści - Kiszczak pozwolił na takie działania pod ścisłym nadzorem SB. Pod płot przywieźli Cię samochodem z SB. Nie wypowiadaj głupstw, pamiętaj za takie kłamstwa Pan Bóg zapamięta.

ronin | 14.07.2016 [22:08]
Zdradziłeś Lechu górnikow!Pamiętamy!Skundliłeś się z poprańcami sowieckimi!Dawno byś zniknął i wielu innych,ale jesteście pomnikami sowieckimi!Czas upadku Pitina ,jeszcze obejrzysz!

V | 14.07.2016 [22:20]
Jeszcze cię w Gdańsku pogonimy, ty gnoju.

krzysztof1959 | 14.07.2016 [21:56]
Proponuje ignorować całkowicie to coś bo przecież nie człowiek to mówi, po prostu traktować to mniej niż zero jako powietrze, a swoje himalaje nienawiści, podłości i głupoty to niech podły bolek (mający kłopoty kilka słów po polsku z kartki przeczytać) w buty z których mu słoma wystaje sobie wsadzi.

Pol | 14.07.2016 [21:53]
Panie Prezydencie! Jak tak dalej będzie Pan truł siebie na Facebook to skończy Pan z takimi samymi honorami jak Śp. Jaruzelski.

timdan21 | 14.07.2016 [21:43]
Wałęsa brzydko zaczął, miał fatalny środek i brzydko kończy. Zaczął jako kapuś, kończy jako pluja. Bolek pisze: "Najbardziej agresywny jest w ostatnim czasie Jagielski Henryk, i Jasiński Jan. Największy udział bierze jednak Jagielski, który to wysuwa kompetencję rzucenia czerwonej flagi pod trybunę i sprawy żałoby". Lech Wałęsa, półanalfabeta, obarczony niepracującą żoną i gromadką dzieci, po tym jak przekonał się, że jest zupełnie bezradny wobec aparatu przemocy i sam ukręcił na siebie bat podpisując zgodę na współpracę z komunistyczną bezpieką i nie ma żadnych szans na żadną walkę podejmuje tę walkę stając na czele ogromnego ruchu sprzeciwu wobec komunistycznej bestii i zwycięża. Sytuacja i postać Wałęsy równie niedorzeczna jak ów analfabeta Nathaniel "Natty" Bumppo bohater pięcioksięgu Jamesa Fenimore Coopera Leatherstocking Tales, który żyje wprawdzie na prerii i nie miał w ręku nawet jednej książki, ale swobodnie cytuje a to Arystotelesa, a to znów Platona dorzucając wstawki z Shakespeare. Wałęsa jest niewdzięcznikiem. Gdyby nie tajne służby tak cywilne jak i wojskowe byłby nikim. Im zawdzięcza wszystko, a mimo to wstydzi się przyznać do związków z SB i WSW. Nieładnie panie Bolku. Współpraca z SB dla Wałęsy nie była wstydliwym epizodem ale kamieniem węgielnym jego alfą i omegą. Bez tej współpracy Wałęsy byłoby mniej niż zero. Inna sprawa. Jak to się stało, że inteligentni skądinąd ludzie Andrzej i Joanna Gwiazdowie, Krzysztof Wyszkowski, Anna Walentynowicz (mimo że suwnicowa, to przy Wałęsie arbiter elegantiarum), Alina Pieńkowska, znając Wałęsę i wiedząc, że to skończony buc nie protestowali na tyle skutecznie by nie stanął na czele strajku sierpniowego, zwłaszcza po tym jak 16 sierpnia poddał strajk. Prawdopodobnie zwyciężyło marksistowskie myślenie o wiodącej roli klasy robotniczej. Pamiętam pełne egzaltacji artykuły w zachodnich mediach, że oto robotnik/robotnicy obalił/obalili przodujący system zbudowany specjalnie dla ich dobra.

Ewa Gilles | 14.07.2016 [21:41]
WAŁĘSA - ty WSIowy luju - WSIowa obszczykropielnico - sam jesteś z sowieckich TROJACZKÓW jednojajowych i niedawno pochowałeś braci: JARUZELSKIEGO i KISZCZAKA. Cios emocjonalny związany ze zgonem twoich braci: Wojtusia i Czesia, pozbawił cię reszty pomyślunku, WSIowy KODomito POjebie.

zerber | 14.07.2016 [21:14]
Ten obrzydły spaślak zamiast mózgu ma g...o. Oglądałem idiotę dziś u Olejnik i to ,co tam tworzył,dało jednoznaczną diagnozę-nienormalny,zapatrzony w siebie bezkrytyczny bufon z ego wielkości jego brzuszyska.

ede | 14.07.2016 [21:13]
Wałęsa ty buraku jak jesteś taki mądry to powiedz co się dzieje z człowiekiem gdy umiera jego dziecko, badania historyczne dowodzą że niektórzy zostają TW

zenek | 14.07.2016 [20:49]
Drugi po chamie Lisie, wydawało się, że zeszmacenie ubeckie z Matka Boska w klapie jest dnem, a tu niespodzianka...dno odpadło i szmata w kloace wylądowała... Gdy taki szmaciarz jak Bolek przekracza granice... tfuuuu

Jowita | 14.07.2016 [20:28]
Nienawiść, to cecha ludzi małych. Postrzegają oni innych przez pryzmat własnej niedomogi psychicznej.
Wałęsa swoim wpisem tą prawidłowość potwierdził. Zatem nie należy dłużej na ten temat się rozwodzić, bo szkoda czasu.
Można jedynie dodać, że kto raz się ześwinił, będzie czynił tak do końca swoich marnych dni.

anka | 14.07.2016 [21:21]
Co się dziwicie że Wałęsa nosi wizerunek Matki Boskiej, wiemy wszyscy, że jeździła na osiołku,

Pamietliwy | 14.07.2016 [22:20]
Kiedyś pokazywali zdjęcie uśmiechniętych Bolka i świnie ...naprawdę byli do siebie POdobni !
Pokażcie to jeszcze raz.

Proszę bardzo:


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


17 lip 2016, 15:51
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Polityka i politycy
Hodowcy terrorystów

Załącznik:
Współcześni Lenin, Marks, Engels,.jpg


Francja sama wyhodowała sobie terrorystów.

Władze i służby francuskie wiedziały, że funkcjonują meczety, w których imamowie nawołują do dżihadu, tolerowały zamknięte dla białych dzielnice miast, gdzie kwitnie handel narkotykami i bronią. Zamach w Nicei był przeprowadzony przez imigranta, który się nie zintegrował. Wręcz przeciwnie, nienawidził białych ludzi, wśród których mieszkał. Po czwartkowym dramacie takie słowa prawdy można usłyszeć wreszcie nie tylko w TV Republika, lecz nawet od korespondentów TVP.

Ale to wszystko można przecież odnieść do innych, zmierzających do samozagłady elit państw zachodnich, a przede wszystkim do liderów Unii Europejskiej – ludzi z liberalnymi hasełkami na ustach, myślących jedynie o brukselskich apanażach i konserwowaniu układu. Trzeba skończyć z sianym przez nich moralnym nihilizmem.

Trzeba wreszcie zacząć głośno wołać, że pijak, ćpun, histeryczka i podstarzali lowelasowie zabiegający o posady dla swoich rozrywkowych przyjaciółek to nie jest towarzystwo godne kierowania Europą. Juncker, Tusk – natychmiast do dymisji. Czas gra na niekorzyść. Wystarczy zatrzymać się na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie i policzyć hidżaby.

Anita Gargas

Pani Anito - nie wymieniła Pani całego szacownego gremium, jest: pijak, ćpun, histeryczka i podstarzali lowelasowie ale pominięty został pedał.
Wania | 16.07.2016 [18:06]

Debil HOLLANDE idzie na wiec solidarności z ofiarami z Nicei, ze swoją FRYZJERKĄ, z którą się nie rozstaje i której płaci prawie 10 tysięcy EURO miesięcznej pensji. Kobieta ma najlepszą posadę świata, bo inkasuje dziesięć tysięcy, a nie ma co łysemu czesać.
Pogonić EUROZBOKÓW, POSTĘPAKÓW, KOMUNISTÓW wychowanych na łonie Breżniewa i Andropowa na rewolucjonistów 1968.
Ewa Gilles | 16.07.2016 [16:12]

http://m.niezalezna.pl/83379-hodowcy-terrorystow


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


17 lip 2016, 21:28
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Wałęsa trafił do Stoczni motorówką?
ABW ma nagranie.


ABW dysponuje nagraniem rozmowy funkcjonariuszy WSI, którzy opowiadają o tym, jak w 1980 roku do Stoczni Gdańskiej został dowieziony Lech Wałęsa. Jedną z osób, która jest na tym nagraniu to płk Leszek Tobiasz. Oficer zmarł dwa tygodnie temu - informuje "Nasz Dziennik".

Do spotkania oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych miało dojść w listopadzie 2007 roku w warszawskim hotelu Marriott. Podczas rozmowy o dowiezieniu Wałęsy do stoczni na strajk pojawia się nazwisko dowódcy okrętu - admirała Romualda Wagi.
Jednym z nagranych rozmówców jest pułkownik Leszek Tobiasz, który zmarł dwa tygodnie temu. Drugim Aleksander L. W trakcie rozmowy, której fragmenty cytuje dziennik, wspomniane osoby rozmawiają o książce Sławomira Cenckiewicza o Wałęsie.

W 1995 roku Anna Walentynowicz oskarżyła Lecha Wałęsę, że na sierpniowy strajk w Stoczni Gdańskiej został dowieziony wojskową motorówką. Sam były prezydent wielokrotnie zaprzeczał tym informacjom.

"Nasz Dziennik" przypomina, że ten oficer zrobił "oszałamiającą karierę", gdy lider "Solidarności" został prezydentem. Jego nazwisko pojawia się także w raporcie z działalności WSI. W 1980 roku Waga miał stopień komandora, a po 1989 roku został mianowany dowódcą Marynarki Wojennej. Pełnił ją do 1996 roku.


~Gość :
Bolek daj głos!Co ty na to i NATOBis na to??? Najważniejszy rejs kaprala.Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego dysponuje nagraniem rozmowy funkcjonariuszy WSI,relacjonujących kulisy dowiezienia Lecha Wałęsy motorówką Marynarki Wojennej na strajk w Stoczni Gdańskiej.Jednym z rozmówców jest płk Leszek Tobiasz,który zmarł dwa tygodnie temu w dziwnych okolicznościach.Kapitanem kutra miał być admirał Romuald Waga.20 listopada 2007 roku:dwaj funkcjonariusze Wojskowych Służb Informacyjnych spotykają się w warszawskim hotelu Marriott.Jednym z nich jest płk Leszek Tobiasz,który w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł dwa tygodnie temu.W rozmowie pojawia się wątek kulisów dowiezienia Lecha Wałęsy motorówką Marynarki Wojennej na strajk w Stoczni Gdańskiej.W trakcie wymiany zdań pada nazwisko dowódcy wojskowego kutra–wtedy komandora,a późniejszego admirała Romualda Wagi–który później zrobił oszałamiającą karierę w czasie prezydentury Wałęsy.Nazwisko Wagi wielokrotnie przewija się również w raporcie z działalności Wojskowych Służb Informacyjnych.W 1995 roku Anna Walentynowicz oskarżyła Lecha Wałęsę,że na słynny strajk do stoczni został dowieziony motorówką Marynarki Wojennej.Sam Wałęsa nigdy nie był w stanie wiarygodnie zrelacjonować tego,w jaki sposób dostał się do stoczni.Właśnie o kulisach tej historii rozmawiali wysocy rangą wojskowi z byłych Wojskowych Służb Wewnętrznych i Wojskowych Służb Informacyjnych.Nagranie badała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.Tobiasz nagrał długą rozmowę z Aleksandrem L.Stroną dominującą był Aleksander L.Mężczyzna zaczyna od komentowanego szeroko sporu,jaki wiosną 2007 r.wywołał Andrzej Gwiazda w trakcie przesłuchania przed Senatem.Jako kandydat na członka Kolegium IPN stwierdził,że strajk w sierpniu 1980 r.został sprowokowany przez Służbę Bezpieczeństwa.Pewne aspekty wskazują na to,że strajk był prowokowany,i mam nadzieję,że to się wyjaśni–mówił legendarny działacz pierwszego NSZZ Solidarność i uczestnik strajku z 1980 roku.Gwieździe chodziło o to,że mimo zakulisowych rozgrywek,jakie w tle protestów,które doprowadziły do upadku ekipy Edwarda Gierka,prowadził aparat bezpieczeństwa,robotnicy i ich liderzy przejęli nad strajkiem kontrolę.Podjęli walkę,która doprowadziła do powstania Solidarności i stała się początkiem końca reżimu komunistycznego.Ten kontekst pozwala zrozumieć dalszą część rozmowy żołnierzy WSI:
Aleksander L.:Wczoraj Tusk powiedział,on zapomniał,co mówił,że[Andrzej]Gwiazda obraził[Bogdana]Borusewicza,ponieważ powiedział,że pierwsza Solidarność,to wszystko było sterowane przez bezpiekę.
Leszek Tobiasz:Czyli jednak było sterowane…
Aleksander L.:jak to było?Od początku było sterowane,a jak Wałęsę dostarczyli awantura jest.Teraz Cenckiewicz…
Leszek Tobiasz:Cenckiewicz?
Aleksander L.:Cenckiewicz,ten z komisji likwidacyjnej.On książkę pisze,bo ma dobre materiały.On pisze prawdę.
Leszek Tobiasz:Cenckiewicz?
Aleksander L.:Tak,bo…Waga Andrzej[adm.Romuald Andrzej Waga-przyp.red.]był dowódcą kutra który przewoził Lecha.
Leszek Tobiasz: Admirał później?
Aleksander L.:tak który przywoził Lecha,od tyłu do stoczni,i Lecho został wsadzony do stoczni,wiadomo jak.
Jesień 2007 roku to gorący okres.Platforma Obywatelska przejęła władzę,a wraz z nią instytucje państwowe,w tym służby specjalne.Tobiasz jest już co najmniej po jednym spotkaniu z marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim,którego zdążył poinformować,że zna człowieka,który posiada dojście do aneksu do raportu z działalności WSI,wie o jego rzekomej sprzedaży Agorze,wydawcy michnikowego szmatławca,za którą mają stać członkowie Komisji Weryfikacyjnej współpracujący z Antonim Macierewiczem.Ma też znać mechanizm płatnej protekcji,w ramach której żołnierze byłych WSI mają załatwiać sobie pozytywną weryfikację.Tym człowiekiem jest płk Aleksander L.,również oficer byłych WSI.

Moja babcia od zawsze mówiła "Gdzie on tam skakał przez płot? Motorówką podrzucili bambaryłę".
Poza tym jego zgoda na bratanie się z komunistami po tzw. częściowo wolnych wyborach w 1989 roku mówi tyle, że SB samo wybrało i kierowało Bolkiem, żeby wprowadzić "gospodarkę wolnorynkową i demokrację". Taki plan w razie kolejnych problemów wymyślono już w czasie stanu wojennego. Drugim powodem był bliski upadek ZSRR. Bez wsparcia wielkiego brata ludzie rządzący w krajach satelickich zostaliby zapewne wymordowali przez ludzi.
~qwertius18



http://wiadomosci.onet.pl/kraj/walesa-t ... anie/jgbbs

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


19 lip 2016, 18:26
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Wykluczeni
Załącznik:
wykluczeni.jpg

Protasiewicz, Huskowski i Kamiński wyrzuceni z PO.
"Po tej decyzji możliwy jest rozłam w Platformie"

Decyzje o ich wykluczeniu z partii oraz klubu parlamentarnego podjął zarząd Platformy.
Z PO został wyrzucony też radny sejmiku lubuskiego Tomasz Możejko.


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


20 lip 2016, 21:25
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 4411 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 296, 297, 298, 299, 300, 301, 302 ... 316  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron