Tusk sie tylko uśmiecha...Inni także! Dlaczego Ci Smieciuchy,kazali Mafii go zabić? Zbigniew Kopacz
taka jest rzeczywistość w naszym kraju każdy na każdego ma dokumenty i dlatego nikt za nic nie odpowie skazać w Polsce jest ciężko ale zginąć ( popełnić samobójstwo) bardzo łatwo uugndfv dfgwas
I zabili jedynego który mówił prawdę ... tak ten durny naród stracił swojego Orbana slimi80
szkoda chłopa, ale jak się zadziera z mafią to tak się kończy Jan Kowalski
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 09 cze 2016, 21:07 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz
09 cze 2016, 21:07
Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Tomasz Arabski złamał sądowy nakaz. Nie stawił się na ławie oskarżonych
foto: Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Pomimo faktu, iż sąd zobowiązał Tomasza Arabskiego do stawienia się na dzisiejszej rozprawie, były szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie Donalda Tuska nie pojawił się na sali rozpraw. Proces jest wynikiem prywatnego aktu oskarżenia, który przeciwko Arabskiemu w imieniu części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej wniósł ich pełnomocnik.
Wniosek o zobowiązanie wezwania Arabskiego na rozprawę złożyła prokuratura. Sąd dotychczas nie odebrał nawet od byłego szefa KPRM danych osobowych ani zeznań, ponieważ nie stawiał się on na wcześniejsze rozprawy.
Proces Tomasza Arabskiego, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w czasie gdy premierem był Donald Tusk ruszył w marcu. Obok niego na ławie oskarżonych zasiadło dwoje urzędników kancelarii premiera – Monika B. i Mirosław K. – oraz dwoje pracowników Ambasady RP w Moskwie – Justyna G. i Grzegorz C.
Proces jest wynikiem prywatnego aktu oskarżenia, który w imieniu części rodzin wniósł ich ówczesny pełnomocnik mec. Piotr Pszczółkowski, obecnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Ukarania Arabskiego oraz czwórki innych urzędników Kancelarii Premiera domaga się 11 rodzin ofiar smoleńskiej katastrofy, m.in. bliscy Anny Walentynowicz, Bożeny Mamontowicz-Łojek, Janusza Kochanowskiego, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna.
Tomasz Arabski domagał się umorzenia sprawy, jednak przewodniczący składu sędzia Hubert Gąsior uznał, że „obecnie przedwczesne byłoby ustalenie, że Arabski nie podejmował czynności, które mogłyby mieć wpływ na organizację wizyty 10 kwietnia 2010 r.”. Według sądu merytoryczna ocena m.in. przedstawionych w akcie oskarżenia dowodów możliwa jest tylko podczas procesu.
Tymczasem, Tomasz Arabski, pomimo sądowego nakazu nie stawił się na kolejną rozprawę. Jego obrona obrona wniosła o przesłuchanie Arabskiego w miejscu jego zamieszkania.
W ramach pomocy krajowej jego obrona wniosła o przesłuchanie T. Arabskiego w miejscu jego zamieszkania. Powod: odległość 400 km od domu. Bartłomiej Graczak @bgraczak
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
10 cze 2016, 09:48
Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Miliony na portale dla gejów i kotów. „GP” ujawnia porażające fakty
Prawie 700 tys. zł na portal, na którym można utworzyć profil własnego kota. 560 tys. zł na stronę internetową o planowaniu podróży na Karaiby. Prawie pół miliona zł na nieistniejący serwis dla turystów-gejów. Niemal 800 tys. zł na portal randkowy, prowadzony przez firmę byłego doradcy Elżbiety Bieńkowskiej. Tak za rządów PO wydawano fundusze z programu Innowacyjna Gospodarka - ujawnia „Gazeta Polska”.
Gdy wicepremier Mateusz Morawiecki mówił w sejmie, że środki unijne za rządów PO–PSL wydawano m.in. na horoskopy dla psów, wielu wydawało się to niewiarygodne. Niestety, słowa ministra Morawieckiego były zgodne z prawdą. Chodziło o projekt o nazwie: „Stworzenie platformy internetowej, która dostarczać będzie użytkownikom prognozy życia ich zwierząt domowych”. Został on dofinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, a konkretnie w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka.
Sumy, jakie dostała warszawska spółka E-urope na swój absurdalny pomysł, porażają. Mowa o dofinansowaniu w wysokości 467,5 tys. zł! Portal kotdog.eu z horoskopami dla zwierząt istniał tylko kilkanaście miesięcy. Obecnie nie ma go w sieci – podobnie jak 467,5 tys. zł, które przepadły w ramach dofinansowania „innowacyjnej gospodarki”.
Niestety, według ustaleń „Gazety Polskiej” podobnych przypadków były dziesiątki.
Głównym celem unijnego Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka jest rozwój polskiej gospodarki w oparciu o innowacyjne przedsiębiorstwa. Dofinansowanie przez polskiego i europejskiego podatnika konkretnych projektów ma służyć „zwiększeniu innowacyjności przedsiębiorstw”, „wzrostowi konkurencyjności polskiej nauki”, „zwiększeniu znaczenia roli nauki w rozwoju gospodarczym”, „zwiększeniu udziału innowacyjnych produktów polskiej gospodarki w rynku międzynarodowym”, „tworzeniu trwałych i lepszych miejsc pracy” oraz „wzrostowi wykorzystania technologii informacyjnych i komunikacyjnych w gospodarce”.
W latach 2010–2011 w ramach Innowacyjnej Gospodarki polskie władze wsparły m.in. „platformę e-usług dla hodowców i właścicieli kotów Świat Kotów”. Łączna kwota dofinansowania to 672 tys. zł! Na stronie internetowej, która powstała za tak kolosalne pieniądze, można „dołączyć do kociej społeczności” poprzez „stworzenie profilu swojego kota”. Wśród kotów, które zarejestrowano na portalu, są m.in. Zdenek, Morfeusz, Kłapouch i Tofik. Każdy zarejestrowany na e-platformie zwierzak ma oprócz imienia podaną datę urodzin, wiek, płeć i miejsce zamieszkania, a także cechy charakterystyczne, np. „czuły”, „psotny” czy „sprytny”. Zdjęcia kotów można „lajkować” tak jak na Facebooku, a właściciele w imieniu czworonogów mogą umieszczać na stronie „kocie zapiski”. To wszystko wydaje się oczywiście sympatyczne, ale dlaczego państwo dołożyło do tej zabawy niemal 700 tys. zł – i to w dodatku w ramach wspierania „innowacyjnej gospodarki”?
Równie zagadkowe było wydanie 559 tys. zł na „stworzenie innowacyjnego portalu oferującego planowanie podróży po Karaibach”. Beneficjentem dofinansowania była Aleksandra Ita Olszewska i jej spółka Coco Caribe. Na „innowacyjnej” stronie internetowej czytamy: „Coco Caribe z Brian Tracy International oferuje pośrednictwo oraz organizację wyjazdów na rejsy katamaranami po Karaibach (...). Podczas podróży można odwiedzić najciekawsze wyspy, zatoki i rafy koralowe Wschodnich Karaibów”. Portal, który kosztował podatników ponad pół miliona złotych, zaprasza m.in. na „rejsy rumowe, na których porównujemy rumy produkowane na różnych wyspach, poznajemy historię produkcji, uczymy się przygotowywać drinki rumowe i przy okazji się bawimy”.
Prokuratura rozlicza afery i skandale poprzedniej ekipy.
Kilka śledztw już zostało wszczętych, a kolejne zawiadomienia o nieprawidłowościach popełnionych przez ekipę PO-PSL są analizowane w ramach postępowań sprawdzających. Większość spraw prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Tam też portal niezalezna.pl dowiedział się czego dotyczą poszczególne śledztwa.
Po audycie dokonanym przez członków obecnego rządu Beaty Szydło w poszczególnych resortach i odkryciu porażających nieprawidłowości do jakich doszło podczas kadencji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, sporządzono dziesiątki zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Skala nieprawidłowości jest gigantyczna.
Ponieważ każdy z szefów resortów samodzielnie decydował o zawiadomieniu wymiaru sprawiedliwości o nadużyciach, postanowiliśmy sprawdzić iloma skandalami ekipy PO-PSL już zajmuje się prokuratura.
Jak poinformował portal niezalezna.pl prokurator Michał Dziekański, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, "w okresie od 18 listopada 2015 r. do Prokuratury Okręgowej w Warszawie oraz podległych prokuratur rejonowych ze strony ministerstwa oraz innych centralnych i naczelnych organów administracji publicznej, a także służb specjalnych i Komendy Głównej Policji" wpłynęło kilkadziesiąt zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstw.
W przypadku niektórych już zapadły decyzje o wszczęciu śledztw, wszystkie są prowadzone "w sprawie", czyli dotychczas nikomu nie postawiono zarzutów. Natomiast część materiałów nadal jest analizowana.
ŚLEDZTWA WSZCZĘTE:
Z zawiadomienia Kancelarii Prezydenta - w sprawie przekroczenia uprawnień i poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy publicznych oraz przywłaszczenia rzeczy ruchomych z Rezydencji Prezydenckiej w Klarysewie tj. o przestępstwa z art. 231 § 1 kk, 271 § 1 kk i 284 § 1 kk
Z zawiadomienia Ministerstwo Sprawiedliwości - w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych wskutek bezpodstawnego wydatkowania środków publicznych przy wykonywaniu zamówienia „Wdrożenie usług informatycznych w systemie informatycznym” tj. o przestępstwo z art. 231 § 1 kk
- w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych przy udzielaniu pożyczki mieszkaniowej tj. o przestępstwo z art. 231 § 1 kk
Z zawiadomienia Ministerstwa Finansów i Ministerstwo Zdrowia - w sprawie doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości przy realizacji zamówienia za zakup sprzętu komputerowego oraz ujawnienia na nim nielegalnego oprogramowania tj. o przestępstwa z art. 286 § 1 kk i 278 § 2 kk
Z zawiadomienia Ministerstwa Obrony Narodowej - w sprawie ujawnienia przez funkcjonariuszy SKW informacji uzyskanych w związku z wykonywaniem czynności służbowych, których ujawnienie mogłoby narazić na szkodę interes MON, SKW i Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO tj. o przestępstwo z art. 266 § 2 kk
- w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków określonych w ustawie z 5.08.2010 r. o ochronie informacji niejawnych przez funkcjonariuszy publicznych tj. o przestępstwo z art. 231 § 1 kk
Z zawiadomienia Centralnego Biura Antykorupcyjnego - w sprawie przekroczenia uprawnień przez dyrektora Departamentu Operacyjno-Śledczego CBA tj. o przestępstwo z art. 231 § 1 kk (sprawa niejawna)
Z zawiadomienia Komendy Głównej Policji - przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych przy realizacji przetargu na dostawę komputerów przenośnych dla Komendy Stołecznej Policji tj. o przestępstwo z art. 231 § 1 kk i z art. 305 § 1 kk
Z zawiadomienia Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - w sprawie przekroczenia uprawnień przez dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Audytu ABW poprzez zmianę warunków oddelegowania funkcjonariusza Agencji tj. o przestępstwo z art. 231 § 1 kk
POSTĘPOWANIE SPRAWDZAJĄCE:
Z zawiadomienia Ministerstwo Sprawiedliwości: - w sprawie niedopełnienia obowiązków przez Ministra Sprawiedliwości przy wydaniu rozporządzeń z 22.10.2015 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie i radców prawnych oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu tj. o przestępstwo z art. 231 § 1 kk
Z zawiadomienia Ministerstwa Ochrony Środowiska - w sprawie spowodowania zniszczenia środowiska przyrodniczego w znacznych rozmiarach na terenie Puszczy Białowieskiej oraz spowodowania istotnej szkody w środowisku tj. o przestępstwa z art. 181 § 1 kk i 187 §1 kk
- w sprawie wyrządzenia Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej szkody majątkowej w wielkich rozmiarach wskutek wypowiedzenia umowy Fundacji Lux Veritatis tj. o przestępstwo z art. 296 § 1 i 3 kk
Z zawiadomienia Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa - w sprawie wyrządzenia szkody majątkowej poprzez nadużycie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przez osoby zarządzające podmiotami gospodarczymi z Grupy PKP tj. o przestępstwo z art. 296 § 1 kk
Z zawiadomienia Ministerstwa Rozwoju - w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych – byłych dyrektorów Departamentu Jednostek Nadzorowanych i Podległych Ministerstwu Gospodarki oraz Biura Ochrony Informacji Niejawnych oraz uzyskania nienależnego zwrotu podatku VAT tj. o przestępstwo z art. 76 § 1 kks
Z zawiadomienia Służby Kontrwywiadu Wojskowego - w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych tj. o przestępstwo z art. 231 § 1 kk (sprawa niejawna)
W przypadku pojedynczych zawiadomień prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, m.in. w sprawie remontu w gabinecie szefa policji.
Ponieważ najczęściej pojawia się artykuł 231 § 1 kodeksu karnego, wyjaśniamy czego dotyczy: "Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Skarb Państwa straci miliony złotych. "Wprost" dotarł do raportu CBA ws. pl.ID.
Dziennikarze "Wprost" dotarli do raportu CBA dotyczącego pl.ID - jednego z największych projektów informatycznych poprzedniego rządu. Zdaniem funkcjonariuszy Biura Skarb Państwa z powodu błędnych decyzji najwyższych urzędników stracił ponad 100 milionów złotych. Może stracić znacznie więcej. Projekt pl.ID miał zrewolucjonizować polską administrację i sprawić, że wejdzie ona w epokę cyfrową. Wszystko za unijne pieniądze. Teraz nowy rząd, aby uniknąć zwrotu nawet 200 milionów złotych do unijnej kasy, musi stosować kruczki prawne. Projekt uznany jest za "niefunkcjonujący", co daje czas na doprowadzenie go do końca. Na dzisiaj wiadomo, że Polska z własnego budżetu będzie musiała przekazać 60 milionów złotych. Kolejne 40 milionów prawdopodobnie nie zostanie certyfikowane, co oznacza, że w sumie Polska będzie musiała oddać za niedziałający projekt ponad 100 milionów złotych.
Raport CBA wskazuje winnych zaistniałej sytuacji. Są to najbliżsi współpracownicy byłych szefów MSWiA Jacka Cichockiego i Bartłomieja Sienkiewicza. Chodzi o byłego wiceministra MSW Rafała Magrysia, który podpisywał niekorzystne dla resortu aneksy do umowy z Centralnym Ośrodkiem Informatyki (COI). COI był odpowiedzialny za wprowadzenie pl.ID. Zamieszany w sprawę jest również Nikodem Bończa-Tomaszewski, który był szefem COI i jednocześnie doradcą w gabinecie politycznym ministra Cichockiego.
Raport CBA ujawnia m.in., że COI zajęło się wprowadzaniem projektu pl.ID bez przetargu i w atmosferze nacisków ze strony ministerstwa. W sumie w raporcie Centralnego Biura Antykorupcyjnego stwierdzono siedem naruszeń prawa. Szeroki opis afery i wnioski z raportu CBA znajdują się w dzisiejszym wydaniu tygodnika "Wprost".
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
13 cze 2016, 12:16
Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Zakochaj się w Warszawie
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
28 cze 2016, 17:21
Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
HGW w oparach absurdu
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
12 lip 2016, 20:51
Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Załącznik:
Nawet Schetynie wstyd za Kopacz.jpg
Nawet Schetynie wstyd za Kopacz
Ewa Kopacz będzie następna? Kulisy wojny w Platformie: O jej wykluczeniu także rozmawiano na zarządzie PO...
Niewiele brakowało, aby była Premier Ewa Kopacz została upokorzona przez zarząd partii. O karze dla Kopacz rozmawiano w kuluarach zarządu oraz w trakcie przygotowań do dzisiejszego spotkania kierownictwa PO.
Sprawa Protasiewicza i Kamińskiego była oczywista, ale rozmawiano także o jakiejś zdecydowanej reakcji zarządu na samowolkę, którą Kopacz uprawia w mediach i nie tylko. Były osoby, które naciskały, by zawiesić Ewę na miesiąc. — mówi nam osoba z bliskiego otoczenia Grzegorza Schetyny.
Grzegorz się na to jednak nie zgodził, bo jego doradcy sugerowali mu, że taki ruch, byłby źle odebrany przez przychylne nam media i część elektoratu. Szkoda, bo część z nas uważa, że Kopacz nie może uprawiać swojej polityki kosztem całej partii. — dodaje.
Nasz rozmówca zaznacza, że wyrzucenie grupy posłów, to przede wszystkim ostrzeżenie dla Ewy Kopacz, której Grzegorz Schetyna zarzuca nielojalność i przewodzenie nieformalnej opozycji przeciwko przeciwko swojemu przywództwu. Dlaczego decyzja o wykluczeniu posłów zapadła właśnie teraz?
Ostatnie sondaże były dla PO bardzo przyzwoite. Spadło tez Nowoczesnej, a do tego, w ubiegłym tygodniu Tusk powiedział w wywiadzie, że nie będzie angażował się w wewnętrzną politykę. Grzegorz uznał więc, że to dobry moment na wykonanie szybkiego cięcia. — odpowiada polityk PO.
Teraz jest dobry czas na wielkie porządki w partii. Poczuliśmy wiatr w żaglach i chcemy jednym frontem walczyć z PiS. Nie ma u nas miejsca dla rozłamowców. A sprawa Kopacz wróci najdalej za kilka miesięcy. — dodaje.
Zdaniem naszych rozmówców, po uporządkowaniu sytuacji w partii, Grzegorz Schetyna stanie do konfrontacji z…Ryszardem Petru. Politycy PO, którzy blisko współpracują z szefem partii są zdania, że opozycja powinna mieć jednego lidera i tym liderem bardzo pragnie zostać właśnie Schetyna. Jednocześnie Schetyna jako medialna twarz opozycji może paradoksalnie sprawić Platformie sporo problemów. W partii mówi się, że z wewnętrznych sondaży PO wynika, iż Schetyna jest za mało medialny, by samodzielnie przekonać Polaków do masowego głosowania na tę partię.
Wniosek jest jeden: Platforma kończy wielkie porządki w swoim gronie, a w partii mówi się o wielkiej jesiennej ofensywie i mobilizacji członków Platformy Obywatelskiej.
Schetyna pokazał, że się boi, to nie wojna i nie rozłam, to rozkład PO
Z PO wyleciało trzech członków: Kamiński, Protasiewicz, Huskowski. Rozłam, wojna? Nie sadzę, raczej kontynuacja rozkładu, ale po kolei. W dynamice zdarzeń przelotny, a nawet i uważny kibic polityczny traci orientację i nie jest to żadna krytyka, po prostu ludzka pamięć ma swoje ograniczenia. Tak się szczęśliwie złożyło, że zapamiętałem pewien epizod, który sam w sobie nie ma znaczenia, ale w kontekście rzekomej czystki w PO pokazuje problem Schetyny w pigułce.
Parę miesięcy temu Grzesiek zakończył wywiad z dziennikarką TVN zerwaniem kabla i trzaśnięciem drzwiami. Trzymał się dość dzielnie przy zdawaniu trudnych pytań, do czasu gdy usłyszał, że brakuje mu charyzmy.
Główne media nie ruszyły tematu, ale te mniejsze szeroko komentowały zajście, chociaż nie do końca wiedziały, co komentują. Nie wiedziałem i ja, dopóki nie przyszła kolejna informacja. Według kilku kręcących się wokół PO dziennikarzy, Tusk biegał po zapleczu i gabinetach sugerując, by Schetynę media pokazywały bez parawanu, jaki sam Tusk miał zapewniony przez lata.
Takie prośby, między wierszami, miały padać już po wyborze Schetyny na szefa PO i pierwszych ruchach kadrowych, jakie Grzesiu zarządził. Co z tego wszystkiego wynika? Przede wszystkim media posłuchały Tuska i rzeczywiście rozmowy TVN ze Schetyną to zupełnie inna bajka. Zaledwie parę dni temu Kasia Kolenda-Zaleska wykąpała się w wazelinie i przeprowadziła wywiad z „prezydentem z Europy”. Ślepy, głuchy i do tego niespełna rozumu mógł nie dostrzec w tej rozmowie uwielbienia i hołdu złożonego przez dziennikarkę upadłemu politykowi.
Tusk ma pełną sympatię mediów, w których brylował i nie przepadają te same media za Schetyną, dlatego specjalnie nikt nie musiał ich prosić o odpowiednie zachowanie. Gdy się poskłada te dane w całość, to widać gołym okiem, że Schetyna musi się przed mediami czołgać, żeby przetrwać. Wszyscy też wiedzą, że PO bez mediów umrze w ciągu godziny. Wniosek? Jeśli lider partii, która zawdzięcza swój żywot wyłącznie medialnej bladze, nie jest w stanie zapewnić partii odpowiedniej opieki medialnej, to on zwyczajnie nie jest liderem. Grzegorz Schetyna nie przeprowadził żadnych czystek w PO, on dokonał osobistej i tchórzliwej zemsty, według schematu opisanego w balladzie Młynarskiego. Autora nigdy nie lubiłem, a ostatnio wręcz napawa mnie odrazą, ale tekst „Ballady o dwóch koniach”, jak wiele innych jego tekstów ociera się o geniusz. Przypomnijmy:
Po czym w stajni, już przy żłobie Ten woźnica bat swój brał, Brał go tęgo w dłonie obie I... grzecznego konia prał...
A do niegrzecznego mawiał, Strojąc głos na srogi ton: Jak się będziesz, draniu, stawiał, To zarobisz tak jak on!
Z tej balladki smakowitej Niech popłynie morał w świat: Gdy mieć pragnie autorytet Bandzior, co ma w ręku bat.
Kto się stawia ten ma z tego Mimo wszystko jakiś zysk, A kto słucha i ulega, Ten najpierwszy bierze w pysk...
Kogo batem potraktował Schetyna, a kto mu wierzga najbardziej? Pierwsza cześć odpowiedzi jest znana. Po *** dostały stare chabety, takiego „Miśka” elektorat PO nigdy nie zaakceptował. Protasiewicz staczał się w hierarchii PO od dawana, a po „hajhitla” na lotnisku stał się pośmiewiskiem niczym Rokita w samolocie. Pozostaje Huskowski, którego kojarzy może co 5 wyborca PO, bo dla reszty elektoratu jest niemal anonimowy. Owszem cała trójka to ludzie Tuska, ale gdzie im tam do arabów, które Tusk ma w swojej stajni. Poważny lider PO, znający swoją wartość, przy kasowaniu wrogów z obozu Donalda na pierwszym miejscu ściąłby Ewkę Kopacz, Stefana Niesiołowskiego, Kidawę-Błońską, smarkatego Tomczyka i spółdzielcę Grabarczyka, to tak na wstępie, chociaż zestaw do dyskusji. Schetyna strzelił z bata w zupełnie innym i nieistotnym kierunku, licząc, że marny los starych szkap da do myślenia arabom Tuska. Jasne, że nie da, z tego prostego powodu, że ciągle trwa korespondencyjna walka między Donaldem i Grzesiem, a w tym pojedynku Schetyna pokazał słabość, nie siłę. Nie wylecieli z PO najważniejsi współpracownicy i najważniejsza spółdzielnia Tuska, bo Schetyna się przestraszył i swojego rywala i całkowitej utraty mediów.
Na tym etapie wszystko, co można o ruchach w PO powiedzieć, to nie wojna i nie rozłam, to nadal gnicie.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 21 lip 2016, 20:44 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz
21 lip 2016, 20:41
Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
PO-wska mafia w Warszawie.
40 tys. ludzi pozbawiono mieszkań i prawa do obrony. Polityczna odpowiedzialność spada na Gronkiewicz-Waltz
Hanna Gronkiewicz-Waltz (East News, Fot: Marek Zieliński)
V RP urodzi się w Warszawie
Warszawska reprywatyzacja to nie jest żaden lokalny koloryt, ale bomba, która nareszcie zrobi dziurę w niszczącym polską demokrację sporze PiS-u z antyPiS-em. Byleśmy tylko nie dali się zbałamucić. Bo że będą bałamucić to pewne - pisze Rafał Woś dla WP Opinii.
Pisofobi już zaczęli snuć swoją starą opowieść. Głoszą, że cała ta reprywatyzacyjna awantura to w sumie przecież nienowy i rozdmuchany temat. No pewnie - mówią - że "tu i ówdzie popełniono parę błędów", ale trzeba przecież "pamiętać o kontekście". A tym kontekstem jest oczywiście straszliwy PiS. A kto tego nie dostrzega, ten jest ograniczonym naiwniakiem. Pożytecznym idiotą otwierającym prawicy drogę do zawłaszczania kolejnych przyczółków polskiego państwa. Chcecie - pytają retorycznie - by PiS wziął jeszcze samorząd stolicy? A potem żeby zrobił z nim to samo, co z telewizją publiczną albo spółkami skarbu państwa? Żeby wspierał tylko zgodne z ich wizją świata przedsięwzięcia kulturalne i organizacje pozarządowe? Tego chcecie? Tymczasem z drugiej strony do uszka zaczynają już szeptać Pisofile. Przekonując, że problemem jest wyłącznie Hanna Gronkiewicz-Waltz, która zamieniła piękne i kwitnące miasto stołeczne w cuchnącą stajnię Augiasza. I że wystarczy wpuścić do ratusza jakiegoś prawowitego następcę Lecha Kaczyńskiego, a wszystko będzie w porządku. Winni reprywatyzacyjnych przekrętów zostaną ukarani, a sprawiedliwość przywrócona.
40 tys. ludzi wyrzuconych z mieszkań
Obie te opowieści należy jednak odrzucić. Dlaczego? Bo temat warszawskiej reprywatyzacji nie zaczął się wczoraj. Handlarze roszczeń wyspecjalizowani w błyskawicznym "odzyskiwaniu" intratnych działek działają w Warszawie od lat. Działali w niej za czasów prezydentów z Platformy, PiS oraz Unii Wolności. Sprzyjał im trwający wokół tematu reprywatyzacji przez cały okres III RP chaos prawny, którego nie rozwiązali ani liberałowie, ani prawicowcy ani postkomuniści. A skutkiem ich poważnych zaniedbań (to trochę eufemizm) było niesprawiedliwe i nielegalne uwłaszczanie się dobrze umocowanej i uprzywilejowanej garstki na majątku wspólnym. Kosztem dobra publicznego i łamania praw człowieka na szeroką skalę.
Szacuje się, że "odzyskane" budynki zostały "wyczyszczone" z ok. 40 tys. ludzi, którym odebrano prawo do obrony na jakimkolwiek etapie postępowania administracyjnego. Do tego dochodzi szokująca i niewyjaśniona śmierć działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej. Wszystko to razem składa się na obraz straszliwej patologii. I to nie gdzieś na głębokiej prowincji poza radarem mediów i społeczeństwa obywatelskiego. Tylko tu, w największej, najbogatszej i najbardziej wpływowej polskiej metropolii! W środku kraju Unii Europejskiej przeżywającego rzekomo najwspanialszy czas rozwoju i prosperity.
Polityczną odpowiedzialność za ten stan rzeczy można i należy przypisać. W pierwszej linii spada ona oczywiście na urzędującą prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Bo to pod jej długimi rządami proceder, o którym tu mowa, trwał w najlepsze. Mało tego. Partia, której pani prezydent była wiceprzewodniczącą, rządziła w całym kraju. Gdyby w roku, powiedzmy, 2011 Gronkiewicz-Waltz powiedziała "Nie, tak dalej być nie może. Roszczeń jest coraz więcej, miasto się wykrwawia, ludzi tracą mieszkania, a do tego w niewyjaśnionych okolicznościach ginie działaczka lokatorska. Trzeba z tym skończyć!", to dziś sprawa wyglądałaby inaczej. Platforma zrobiła to w wersji mini dopiero w roku 2015, tuż przed wyborami parlamentarnymi (mowa o tzw. małej ustawie reprywatyzacyjnej). Jednocześnie wkładając ją rękami prezydenta Komorowskiego do zamrażarki.
I to dlatego dopiero rok później Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że jest zgodna z konstytucją. Anglicy mają powiedzonko "too little, too late". I ono chyba najlepiej oddaje wysiłki Hanny Gronkiewicz Waltz w temacie reprywatyzacyjnym. Nie działa na jej korzyść również pośrednie uwikłanie w sprawę kamienicy przy Noakowskiego 16 (odzyskał ją mąż pani prezydent). Jednak również PiS nie może tak łatwo zgrywać "reprywatyzacyjnej dziewicy". Zwłaszcza, że znaczącej i skutecznej próby posprzątania reprywatyzacyjnego bałaganu nie podjął ani prezydent Lech Kaczyński, ani jego następca Kazimierz Marcinkiewicz. Nie jest też tak, że opozycyjny klub warszawskich radnych PiS bił na alarm, gdy zamordowano Jolantę Brzeską. Nie było ich również u boku działaczy lokatorskich próbujących przez całe lata nagłaśniać temat dzikiej reprywatyzacji. Te tematy w politycznym menu PiS-u pojawiły się niestety dopiero dziś. Gdy można wykuć z nich pałkę na Platformę. Dlatego część politycznej odpowiedzialności za obecne patologie spada również na nich. A na pewno nadszarpuje w temacie reprywatyzacyjnym ich wiarygodność.
Ze strachu przed "straszliwym Kaczorem"
Nauka płynie stąd prosta. Dziś jak ognia musimy unikać przeniesienia prostego schematu PiS-antyPiS na ocenę afery reprywatyzacyjnej. Z jednej strony dlatego, że ten właśnie schemat przez lata tworzył idealną przykrywkę dla warszawskich patologii. Od lat były one bowiem zamiatane pod dywan ze strachu, że przyjdzie zły PiS. Przecież właśnie dlatego dramat dzikiej reprywatyzacji trwał w Warszawie tak długo, bo nie można mówić źle o pani prezydent i o partii rządzącej. Ze strachu przed "straszliwym Kaczorem".
Dokładnie ten sam schemat doprowadził do podwójnego sukcesu PiS w wyborach 2015 roku, gdy partia Kaczyńskiego podniosła zbyt długo ignorowane tematy, takie jak patologie rynku pracy czy podwyższanie wieku emerytalnego, bez wyjaśnienia ludziom po co, dlaczego i czy to jest sprawiedliwe. Z kolei z drugiej strony PiS zdążył w ostatnich miesiącach pokazać, że przestrogi przed nim nie były straszeniem na wyrost. I że szereg sensownych pomysłów (głównie gospodarczych, o czym nieraz pisałem) szybko utonął w morzu działań budzących opór i szkodliwych, takich jak: niechęć i nieumiejętność zakończenia sporu o Trybunał, obsadzenie instytucji publicznych swoimi w stopniu nie mniejszym niż PSL, SLD czy PO. Godnościowa, ale bezproduktywna polityka europejska czy brak umiejętności podjęcia dialogu z umiarkowanymi krytykami. Słowem: dla tych wszystkich, którzy mieli nadzieję, że partia Kaczyńskiego odrobiła lekcję z lat 2005-2007, miniony rok powinien być jak kubeł zimnej wody. I nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że po wzięciu władzy w Warszawie PiS nagle zacznie rządzić inaczej.
Po wyciągnięciu tej nauki wniosek jest tylko jeden. Musi powstać w polskiej polityce trzecie siła, która będzie umiała wyprowadzić nas z niszczącego i jałowego klinczu PiS-antyPiS. Warszawa daje wręcz idealne pole doświadczalne dla takich eksperymentów, które potem mogą zostać powtórzone w skali całego kraju. Gdzie szukać takiej siły zdolnej zawalczyć w Warszawie z układem PiS-antyPiS? Pewnie gdzieś pomiędzy wrażliwością dopasowanej i dorabiającej się klasy średniej (ktoś mógłby rzec lemingów), sprzyjającej Nowoczesnej, a zbuntowanym elektoratem prekariuszy z Partii Razem, coraz śmielej wypuszczającej swoje czułki w "lud", ze szczególnym uwzględnieniem ruchów miejskich (Miasto Jest Nasze) Jana Śpiewaka oraz zasłużonych w reprywatyzacyjnych bojach organizacji lokatorskich.
Programowo trzeba z kolei znaleźć kompromis pomiędzy tak różnymi politycznymi narracjami jak "płacę podatki, więc domagam się usług publicznych na odpowiednio wysokim poziomie", przez "trzeba wyrwać przestrzeń publiczną z rąk egoistycznego biznesu", po "prawo do mieszkania socjalnego to nie jest fanaberia, tylko fundament sprawiedliwości społecznej". W Warszawie o taki fundament współpracy będzie łatwiej niż na szczeblu ogólnopolskim.
Nazwisko, które ten pomysł może firmować? Pole do popisu jest duże. Na giełdzie nazwisk są i te bardziej centrowe (doświadczony dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski) i jednoznacznie progresywne kandydatury, np. Roberta Biedronia, który swoją prezydenturą w Słupsku już dawno wyrósł ponad bycie politykiem znanym tylko z orientacji homoseksualnej. Albo może ktoś ze starszej gwardii symbolizującego niezrealizowaną (niestety) ścieżkę rozwoju III RP (Ryszard Bugaj). A może jeszcze ktoś inny?
Tak czy inaczej okienko możliwości się otworzyło. A na to, co się w nim pojawi, czeka ta część polskiej opinii publicznej i elektoratu, która już solidnie zgłodniała odrobiny świeżości w jałowym sporze PiS-u z antyPiS-em.
Rafał Woś - publicysta "Polityki", autor "Dziecięcej choroby liberalizmu", laureat Nagrody Fikusa i Grand Press Economy.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
25 sie 2016, 20:20
Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Nie miała wahań, aby przyznawać urzędnikom nagrody. To znaczy, że nadzorowała i oceniała ich pracę. Ale nie czuje się odpowiedzialna za nich
Hanna Gronkiewicz-Waltz nie czuje się odpowiedzialna. • Prezydent Warszawy uważa, że nie ponosi odpowiedzialności politycznej ws. afery reprywatyzacyjnej • HGW: nie wiedziałam, co się działo. Odpowiedzialność ponoszą urzędnicy • R. Chwedoruk: jej wypowiedź jest niedopuszczalna. Polityk bierze odpowiedzialność za urząd
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz nie czuje odpowiedzialności za to, co dzieje się w związku z reprywatyzacją w stolicy. - Uważam, że dyrektorzy mają tak daleko idące uprawnienia, że powinni nadzorować decyzje, za które odpowiadają. Prezydent i wiceprezydenci odpowiadają, kiedy wiedzą, że jakaś decyzja została wydana. Nie wiedziałam, co się działo. Odpowiedzialność ponoszą urzędnicy. Nie każdy nadzorujący prezydent lub wiceprezydent ponosi polityczną odpowiedzialność - mówiła dziennikarzom podczas piątkowej konferencji Gronkiewicz-Waltz.
Tłumaczenie prezydent Warszawy nie przekonuje ekspertów, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska. - Polityczna odpowiedzialność Hanny Gronkiewicz-Waltz jest w pełni oczywista. Jej wypowiedź jest niedopuszczalna. Gdyby inni poszli tą drogą, minister finansów mógłby tłumaczyć, że nie odpowiada za deficyt budżetowy, Sejm za ustawodawstwo, a szef MON za armię. Polityk musi mieć świadomość, że bierze odpowiedzialność za sprawowany urząd - tłumaczy WP dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog Uniwersytetu Warszawskiego.
Krytycznie słowa Gronkiewicz-Waltz komentuje również profesor Wawrzyniec Konarski. - Pani prezydent się myli, a to, co mówi jest błędem logicznym. Skoro nie miała specjalnych wahań, aby w ciągu ostatnich lat przyznawać swoim urzędnikom duże nagrody pieniężne, to znaczy, że nadzorowała ich pracę i doceniała ją - mówi politolog Uniwersytetu Jagiellońskiego. W ocenie Konarskiego obecna retoryka Gronkiewicz-Waltz jest zaprzeczeniem stosowanych wcześniej kryteriów oceny - Gdy przyznawała nagrody, to wiedziała, co się dzieje. Wtedy też mogła mówić, że nie wie, a jednak tego nie zrobiła - podkreśla politolog UJ. - Nie mamy do czynienia z anarchistyczną, sieciową federacją równorzędnych, ad hoc działających grupek, tylko hierarchicznie zorganizowanymi instytucjami, powstającymi na mocy politycznej woli obywateli. Urzędnicy byli podwładnymi Hanny Gronkiewicz-Waltz. Osoba, która ponosi polityczną odpowiedzialność za działania pracowników ratusza jest prezydent miasta - dodaje Chwedoruk.
W piątek prezydent Warszawy poinformowała, że postanowiła zwolnić dyscyplinarnie trzech urzędników. Są to dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcin Bajko i jego zastępca Jerzy Mrygonia, a także Krzysztof Śledziewski, który pracował przy sprawie zwrotu działki przy Chmielnej 70. HGW zadeklarowała również, że BGN zostanie rozwiązane. Prezydent zwróci się do rady miasta o powołanie nadzwyczajnej komisji, która "powinna ogłosić przetarg na zewnętrzny audyt" spraw związanych z reprywatyzacją gruntów i obiektów warszawskich z ostatnich lat. W jej skład mają wejść przedstawiciele wszystkich partii. Zapowiedziała również, że PO zgłosi we wrześniu projekt dużej ustawy reprywatyzacyjnej. - Wszelkie tego typu obietnice są pozytywnie odbierane. Dobrze, że pani prezydent chce zaprosić do współpracy opozycję na poziomie warszawskim - mówi profesor Konarski.
Eksperci zgodnie przyznają, że na zamieszaniu wokół stołecznej reprywatyzacji, najwięcej zyska Prawo i Sprawiedliwość. - PiS odniesie korzyści, bo jest głównym przeciwnikiem PO, która otrzymała potężny cios i to we własnym bastionie - tłumaczy politolog UW. - PiS jest partią długodystansową, nastawioną na długotrwałe utrzymanie władzy i kokietowanie opinii publicznej. Jeśli będzie konsekwentnie prezentował wizerunek czyściciela Stajni Augiasza, to będzie to korzystne dla tej partii - dodaje prof. Konarski.
Zamieszanie wokół reprywatyzacji zaktywizowało również Nowoczesną. Widać wyraźnie, że partia Petru atakuje PO i próbuje wykorzystać potknięcie rywala, z którym toczy bój o przywództwo wśród ugrupowań opozycyjnych. - Dla Nowoczesnej, która w ostatnim czasie traciła w sondażach, afera reprywatyzacyjna jest pewnego rodzaju tlenem. Nie sądzę jednak, aby w dużym stopniu skorzystała na kłopotach PO. Proszę pamiętać, że elektorat liberalny, który głosuje na obie partie, nie jest zainteresowany reprywatyzacją, ponieważ nie jest jej ofiarą - wyjaśnia Chwedoruk.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
26 sie 2016, 20:05
Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Czy akcja z HGW jest przygotowana pod prezydenta stolicy Rzeplińskiego?
Normalnie, chociaż właściwie nienormalnie wszystko powinno się odbywać według wielokrotnie przetrenowanego scenariusza. Totalitarne służby putinowskie, kierowane przez narodowych socjalistów z PiS dokonają zamachu na demokratycznie wybraną prezydent Warszawy. ORMO w sobotę wychodzi na ulicę, w zachodnich mediach pojawiają się alarmujące artykuły i wywiady, które jednoznacznie odnoszą się do pełzającego zamachu stanu w Polsce. Komisje, co najmniej europejskie, ale i światowe organizacje walczące o pokój, są zobowiązane do wydania odpowiednich komunikatów. W TVN do grobowego podkładu muzycznego tańczą wykrzywione, czarno-białe, twarze Macierewicza, Kamińskiego i oczywiście Kaczyńskiego. Hanka nie poci się przed kamerą, tylko płacze jak Sawicka w rytm podpowiedzi konsultantki oddelegowanej przez najdroższą zachodnią agencję PR. Pełnomocnikiem nieludzko zaatakowanej kobiety, która tyle dobrego zrobiła dla miasta, zostaje Roman Giertych. Artyści, pisarze, śpiewaczki, rady uczelniane i Jerzy O., podpisują listy protestacyjne, robią happeningi i wyrażają najwyższe oburzenie wraz z największą troską.
Tymczasem nic, zupełnie nic, ani jednego kadru ze znanego scenariusza, wręcz przeciwnie osamotniona Hanka poci się na konferencjach, jak Chlebowski. Zupełnie przypadkiem przyszło mi do głowy to skojarzenie, ale zaraz po nim dopadła mnie jeszcze jedna natrętna myśl. Z Chlebowskim, z Drzewieckim i innymi było tak, że zostali poddani zasadzie Tuska. Polega to na bardzo prostym teście. Wypuszcza się delikwenta na konferencję prasową i sprawdza, czy przeżyje, jakie będą reakcje mediów przed i po. Jeśli test wypadnie dobrze, partia PO stanie za swoim członkiem, jeśli delikwent zaliczy Chlebowskiego albo Nowaka, aktyw i egzekutywa obraca się na pięcie.
W przypadku Gronkiewicz-Waltz mamy połączenie Nowaka z Chlebowskim. Wszyscy siedzący w PO i stojący za PO doskonale wiedzą, jakie lewe, po prostu mafijne, interesy na nieruchomościach przeprowadzano od lat i to na grube miliardy. Dopóki PO była u władzy sprawy się elegancko tuszowało, teraz dostęp do dokumentów ma wróg największy, a ponieważ akcje szły na rympał, to zawartość teczek jest, jak to się mówi, porażająca. W takich przypadkach wyrzuca się balast z sanek. Choćby Hanka wypadła przed kamerą lepiej od Roberta De Niro, to nie znajdzie się odważny adwokat przy takim materiale dowodowym. Efekt jest taki, jak widzimy. Bufetowa konsekwentnie wypychana z sanek i pozostawiona samej sobie popełnia błąd za błędem. Całe lata odpowiedź była jedna, wszystko jest w porządku, tylko spiskowcy szukają sensacji.
Dziś po raz pierwszy Hanka nie tylko się przyznała, że jest nie w porządku, ale zgrillowała parę płotek, wylała dyscyplinarnie jakichś tam dyrektorów, którzy pono „zbyt pochopnie” podpisali kwity. Takich rzeczy się nie wybacza, klasyka złodziejska nie pozostawia miejsca na podobne słabości. Zawsze i wszędzie krzyczysz „to nie moja ręka, łapaj złodzieja”. Gdy się puszcza farbę, żeby ratować własny tyłek, nikt z kliki takiego smrodu na siebie nie weźmie. Tak by wyglądała jedna strona medalu, którą widać, ale znacznie ważniejsza jest druga, której nie widać. Nie ma większego problemu ze wskazaniem nagle narodzonych krytyków HGW, mamy tu pełną paletę od Nowoczesnej, przez GW po TVN, a i część PO zachowuje się co najmniej dwuznacznie.
Pytanie brzmi! Kto pozwolił na takie harce? Nawet jeśli Hanka tonie, co niemal jest faktem, to przecież można zachować standardową neutralność. Poczekajmy na wyniki śledztwa i prawomocne wyroki sadu. Nikt nie czeka! Mało tego mówi się wprost o układzie, mafii, złodziejstwie i to kto mówi? Petru, Żakowski, młody Śpiewak i wiele innych gwiazd lewicowo-liberalnych. Niespotykana i fascynująca historia. O ile doskonale rozumiem samo zaangażowanie w krytykę przekrętów w Warszawie, bo jest się o co bić, przecież władza w stolicy to doskonała trampolina do władzy centralnej, o tyle nagłaśnianie tych akcji jest dla mnie wielką tajemnicą.
Ryzyko, że wraz z HGW zatopi się zacznie więcej jest ogromne i prawdopodobnie zostało to zauważone, bo od dzisiejszej konferencji nagle na łagodniejszy ton przeszła Nowoczesna, a GW i TVN oszczędnie gospodarują tematem. Może to chaos i brak dalszych wytycznych, może kontrolowane wypychanie HGW z sanek. Obojętnie jak jest, na pytanie kto na to wszystko pozwolił nadal nie ma odpowiedzi. W obecnych warunkach nie ma jednego silnego, poza Sorosem, w związku z tym skłaniałbym się w kierunku tezy, że nowa grupa trzymająca władzę szuka dla siebie szansy. Sporo mówiło się o politycznych aspiracjach Rzeplińskiego, z jego kandydatury na Prezydenta RP można się tylko głośno pośmiać, ale jako kandydat na prezydenta Warszawy z poparciem „nowej siły” miałby w stolicy bardzo realne szanse.
Czy o to w tym wszystkim chodzi?
posted by MatkaKurka on pt., 2016-08-26 17:58
Komentarze:
HaGieWu (chuj go wie) Najśmieszniejsze jest to ze w jej przypadku narracja: "gorliwa katoliczka córka żołnierza AK i uczestnika PW zamieszana w handel mieniem pożydowskim" szyta jak pod GoWno jest równie prawdopodobna. By Stary Maciej
"Hanna Gronkiewicz-Waltz świadomie kryła układ i ośmiornicę reprywatyzacyjną!. Miasto Jest Nasze przypomina złodziejstwo kamienicy z Noakowskiego 16. Jest wyrok sądu, który nakazywał wykreślenie wuja HGW z hipoteki tego domu. W latach 90. rodzina Waltzów zgłosiła się po kamienice jak gdyby nigdy nic. Pani prezydent świadomie kryła układ i ośmiornicę reprywatyzacyjną" By Jacek NH --
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
26 sie 2016, 22:04
Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Zwolniony urzędnik poda Hannę Gronkiewicz-Waltz do sądu. "Zrobiono ze mnie kozła ofiarnego"
- Podawane przez panią prezydent powody, dla których miałbym zostać zwolniony, to bzdury i pomówienia. Będą bronił swego dobrego imienia przed sądem – mówi w rozmowie z Onetem Marcin Bajko, były już dyrektor stołecznego Biura Gospodarowania Nieruchomościami, którego dyscyplinarne zwolnienie z pracy, w związku z aferą reprywatyzacyjną w Warszawie, zapowiedziała w piątek Hanna Gronkiewicz-Waltz. Bajko podkreśla, że nie czekał na zwolnienie i dziś sam złożył wypowiedzenie. - Te wszystkie zarzuty, że nie dopilnowałem procedur w tej sprawie z działką przy Chmielnej 70 to bzdury i pomówienia. Podkreślam, że jak dotąd w tej kwestii nie zostały złamane żadne procedury prawne. W świetle dokumentów, które otrzymaliśmy z Ministerstwa Finansów, ten Duńczyk nie otrzymał odszkodowania za tę nieruchomość, bo zresztą sam tego nie chciał. Wszystko przebiegało więc zgodnie z procedurami prawnymi. W tej sprawie nie mam sobie nic do zarzucenia - mówi Onetowi Marcin Bajko.
Bajko: miałem pseudonim "hamulcowy" - Zostałem niesłusznie oskarżony o zaniedbania. Zrobiono ze mnie kozła ofiarnego. Ja w urzędzie miałem zawsze pseudonim "hamulcowy", właśnie dlatego, że zawsze skrupulatnie pilnowałem przestrzegania prawa i twardo trzymałem się wszystkich procedur. Inni urzędnicy wiedzieli, że nie da się ze mną nic załatwić po znajomości, że nie przymknę oka, jeżeli łamane jest prawo. Najwidoczniej ktoś uznał na dwa lata przed wyborami, że "hamulcowy" nie jest już potrzebny – uważa były dyrektor BGN.
Nasz rozmówca podkreśla, że nie otrzymał żadnego zwolnienia dyscyplinarnego, mimo że w piątek zapowiedziała to Hanna Gronkiewicz-Waltz. W związku z tym nie czekał, tylko dziś rano sam złożył wypowiedzenie z pracy. Na tym jednak nie zamierza poprzestać. - W najbliższym czasie podejmę dalsze kroki prawne. Zamierzam podać panią prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz do sądu, ponieważ uważam, że zostałem pomówiony i zniesławiony. Będę walczył o moje dobre imię i będę domagał się od pani prezydent odszkodowania finansowego i wpłacenia pewnej kwoty na cele publiczne oraz sprostowania w mediach tych kłamstw, które wypowiedziała w stosunku do mojej osoby – zapewnia Marcin Bajko. Gronkiewicz-Waltz: decyzja o zwrocie działki była pochopna
Przypomnijmy, Hanna Gronkiewicz-Waltz podjęła w piątek kilka decyzji związanych z aferą reprywatyzacyjną. – Doszłam do wniosku, że nasi urzędnicy nie dołożyli należytej staranności. W związku z tym decyzja o zwrocie tej działki była pochopna. I dlatego też wszyscy ci, którzy informowali nas, również wprowadzając w błąd i mnie, będą dyscyplinarnie zwolnieni – oświadczyła prezydent stolicy.
Chodzi o trzech urzędników Ratusza, w tym Marcina Bajko, szefa Biura Gospodarowania Nieruchomościami.
Zwrot tej działki przy PKIN, która dawniej miała adres Chmielna 70, stał się początkiem afery reprywatyzacyjnej w Warszawie [...]
urzędnik : Bardzo dobrze, ze facet idzie do sądu. Ktoś mu kazał coś robić, miał szefów nad sobą. Nie wierzę, po prostu nie wierzę, bo sam jestem urzędnikiem, że samodzielnie coś podpisywano, bez konsultacji, rozmów, grzebania w dokumentach. Tak sie już dziś nie robi. To nie jest nawet do pomyślenia, żeby robić jakieś przekręty. Bufetowa musiał wiedzieć, musiała sama wymuszać, kazać pisać decyzje i sama poganiała szybciej, szybciej do podpisu mi dawać. Znam mechanizmy urzędowe. Wiem jak to od środka wygląda. Urzędnicy to wyrobnicy, mają napisać a ktoś wyżej podpisuje no i bierze za to odpowiedzialność. Każdy, który w Wawie wyleci powinien od razu do sądu pracy iść. I proces cywilny o zniesławienie dodatkowo.
Kilka dni wcześniej szła w zaparte, że wszystko jets thanpahentne, a tu nagle w czasie urlopu olśniło ją, że były jakieś niephawidłowości i bez żadnego badania sprawy zwolniła dyscyplinarnie trzech z brzegu urzędników. I myśli, że ktoś da się nabrać na plewy
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 29 sie 2016, 22:14 przez kominiarz, łącznie edytowano 2 razy
29 sie 2016, 22:07
Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Nieroby! Zmarnowali Polsce 8 lat!
Załącznik:
mistrzowie kręcenia lodów.jpg
Poseł Kukiz' 15, Marek Jakubiak mocno potraktował włodarzy i byłych rządzących Platformy Obywatelskiej.
Załącznik:
POkemony.jpg
Marek Jakubiak, poseł ugrupowania Kukiz' 15 odniósł się do rządów Platformy obywatelskiej i reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. "Słychać było po trzęsącym się głosie HGW, że ma problem. To problem leniucha, który w puchu siedział przez kilka lat i myślał, że jakoś to będzie. To ciepła woda, jaką proponowała PO" - powiedział poseł Kukiz' 15.
Załącznik:
110 miejsce.jpg
"Dziś Gronkiewicz-Waltz ma czelność mówić, że oni coś proponowali, ale nie wyszło? Kto wam nie dawał wprowadzać ustawy reprywatyzacyjnej? Mieli 8 lat, prezydenta... Nieroby! Zmarnowali Polsce osiem lat, a HGW niech dodatkowo odpowie, dlaczego obwodnica warszawska jest tak droga..." - ostro skrytykował Marek Jakubiak.
Załącznik:
Hanna_GronkiewiczWaltz.jpg
Kukiz' 15 na trzecim miejscu najnowszego sondażu, wyprzedził między innymi Nowoczesną, Ryszarda Petru. "Żadna satysfakcja, bo to żadna radość przeganiać ugrupowanie, które nie wie, czy kropkę stawia się przed nazwą, czy po, a chce rządzić Polską. Od samego początku mówię, że to błysk na niebie, o którym szybko zapomnimy. To ruch oparty o nietrafionego lidera..." - ironicznie powiedział wiceprzewodniczący Kukiz' 15.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
30 sie 2016, 21:24
Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
PO i jej idole. Dziedzina: kultura. Agnieszka Holland
Załącznik:
młodzi neofaszyści.jpg
kiedy jest w pieprzonej Polsce
Załącznik:
PO i jej idole - dziedzina -kultura.jpg
Grzegorz Miecugow
Załącznik:
Nacjonalizm według Miecugowa.jpg
Patrioci
Załącznik:
Czy faktycznie POLSCY.jpg
Nie pamiętają co mówili wczoraj
Załącznik:
nie pamietają co mówili wczoraj.jpg
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
02 wrz 2016, 14:25
Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Nie wajcha, ale naturalny mechanizm szczura działa na okręcie HGW
M/s "Platforma Obywatelska"
Gdzie nie zajrzeć tam się pojawiają pytania kto przestawił wajchę?
Ewidentnie media głównego nurtu prawie cała opozycja, w tym spora cześć PO nie mają najmniejszego zamiaru umierać za Hannę Gronkiewicz-Waltz. Wszystko prawda, ale w natłoku spraw zapomina się, że to przecież druga zamiennik ugotowania HGW, pierwszą było referendum i warto się przy nim zatrzymać. W przeciwieństwie do obecnej sytuacji, poprzednio za HGW całą PO stanęła murem. Komorowski i Tusk dogadali się natychmiast, wszystkie frakcje w PO nie wyłączając jednostkowego Schetyny mówiły tym samym głosem. Podjęto też kroki nadzwyczajne, pierwszy raz w historii RP III prezydent, premier i cała masa autorytetów namawiali społeczeństwo nie do głosowania, ale do pozostania w domach.
Ówczesna determinacja wydawała się mieć bardzo proste podłoże, chodziło o to, żeby PO nie zaliczyła precedensu i nie przegrała ważnych wyborów w Warszawie. Zawodowi obserwatorzy polskiej sceny politycznej nie mają problemu z odtworzeniem w pamięci, co się działo w czasie wyborów w Elblągu, gdzie PiS wygrał z PO i zaczęło się głośno mówić o przełomie w polityce. Takie to były czasy, że Polacy żyli kolejnymi wyborami lokalnymi, wywołanymi poprzez afery baronów PO. Referendum w Warszawie wydawało się kulminacją tego procesu, ale reprywatyzacja prawie w ogóle nie była obecna w kampanii. Padały zarzuty ogólne: "Gronkiewicz-Waltz zapomniała kompletnie o Warszawie i nie zajmuje się problemami mieszkańców żyjących w tym mieście", a karierę robił niejaki Guział. Z perspektywy czasu wiadomo już, że to niebywałe zaangażowanie PO i establishmentu w obronę HGW miało o wiele głębsze podłoże, które widzimy dziś.
Gdyby w 2013 roku PO utraciła władzę w stolicy, cały syf nagromadzony przez lata wypłynąłby wodospadem. Nowe władze natychmiast pokazałaby dokumenty, którymi teraz interesuje się prokuratura i motywacja polityczna wcale nie musi tu być nadrzędna. Skala przekrętów była tak duża, że żaden następca nie wziąłby tego bałaganu na swoje barki. Nie jest to przypuszczenie, ale fakt, dość wspomnieć, że PO mówiła otwarcie, że bez względu na wyniki referendum kandydatką na prezydenta Warszawy nadal będzie HGW. W 2013 roku udało się utrzymać bastion skrywający dowody na to, w jaki sposób funkcjonuje mafia zbudowana przez ludzi PO. Wszyscy w PO byli zainteresowani i zdeterminowani, żeby absolutnie nic się w Warszawie nie zmieniło. Jedni drugich za łby trzymali, usunięcie Hanny Gronkiewicz-Waltz przez PO byłoby ruchem samobójczym, pozostawiona samej sobie natychmiast zaczęłaby sypać, żeby się ratować, co pociągnęłoby na dno całą partię. Zawarto prostą umowę, ratujemy Hankę, bo wszyscy popłyniemy.
Trzy lata później okoliczności i priorytety całkowicie się zmieniły. Ratować nie ma czego, PO oddała władzę i pozbierać się nie może. Następcy dysponują dokumentami, świadkami i co kluczowe przychylnością opinii publicznej. Jest to siła nieporównywalna ze wcześniejszymi protestami mieszkańców i publikacjami w niszowej prasie, która ujawniała warszawskie afery. Potrzeba w takiej sytuacji jakiejś konkretnej wajchy?
O ile coś podobnego zaistniało, to mamy do czynienia z klasycznym wyważeniem otwartych drzwi. Nie wajcha rządzi rekcjami zainteresowanych, ale inny dobrze znany naturalny mechanizm – wielka ucieczka szczurów z tonącej łajby. Resztki PO jeszcze stoją lub udają, że stoją przy HGW, bo walczą o przetrwanie. Kolejny cios, czyli rozmazanie wiceprzewodniczącej partii, prowadzi na ścieżkę SLD. Entuzjazmu i determinacji jednak nie widać, wychodzą przed kamery i próbują robić cokolwiek, ale sami nie wiedzą, co gorsze.
Życzliwi doradzają całkowite odcięcie się od HGW, jednak tutaj w stosunku do roku 2013 zmieniło się na gorsze. Koleżanka Hanka postawiona przed prokuraturą i sądem, nie będzie miała żadnego wyboru, przerzucanie winy i sypanie kolesiów to jedyna strategia obrony. Suma summarum sprawy mają się tak, że zdecydowana większość pogrzebała HGW i usiłuje się ratować, żeby nie być kojarzonym z bagnem.
Ostatnie niedobitki z PO tkwią w matni i obojętnie jakie przyjmą strategie, będzie to wyłącznie technika obracania się na ruszcie.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników