Teraz jest 06 wrz 2025, 12:31



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4411 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 295, 296, 297, 298, 299, 300, 301 ... 316  Następna strona
Polityka i politycy 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Polityka i politycy
Taki jak Rysiek i Grzesiek


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


07 maja 2016, 13:03
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Polityka i politycy
Paweł Kukiz pomylił politykę z rozrywką. Polska nie jest estradą , jest państwem i narodem, który należy szanować

Paweł Kukiz najwyraźniej zapomniał, że jest politykiem, który odniósł spektakularny sukces w wyborach prezydenckich i parlamentarnych, zyskując poparcie między innymi za jego i jego formacji propaństwowe poglądy i krytykę antypaństwowej działalności rządzącej przez osiem lat koalicji PO-PSL.

Ruch Kukiz‘15 pełni w Sejmie - tak się przynajmniej zdawało - rolę konstruktywnej opozycji, która w odróżnieniu od postkomunistycznego betonu wystąpiła z różnego rodzaju inicjatywami, mniej lub bardziej sensownymi, ale sprzyjającymi ożywieniu życia politycznego w kraju. I chwała kukizowcom za to. Co się stało, że nagle, całkiem nieoczekiwanie dla zdrowo myślących ludzi w Polsce, Paweł Kukiz sprzymierzył się z „totalną opozycją” Schetyny i Petru? Jednym słowem wygłupiając się razem z nią ze zbojkotowaniem wyboru prof. Zbigniewa Jędrzejewskiego na nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Był on jedynym kandydatem na to stanowisko, ani Kukiz15 ani „totalna opozycja” nie zgłosiła swoich kandydatów. Można było być za, a nawet przeciw, tymczasem raczkująca w świecie polityki frakcja Kukiza wyszła z pomysłem zbojkotowania głosowania, wpisują się w ten sposób w program postkomunistycznej frakcji, której naczelnym hasłem jest nienawiść do Prawa i Sprawiedliwości i negowanie wszystkich inicjatyw te partii. Bojkotuje państwo polskie, jego interesy i jego bezpieczeństwo. Chce zmusić rząd i prezydenta do poddania się i przywrócenia do władzy ludzi skompromitowanych i skorumpowanych, których jedynym argumentem jest wiernopoddaństwo Brukseli i jej zdemoralizowanym urzędnikom.
Nie przemawia do mnie argumentacja, że Kukiz15 zbojkotował dlatego wybory, bo przedstawił rozwiązanie sporu wokół TK, którego nie przyjął z entuzjazmem PiS, a powinien, nie wiadomo dlaczego. Może jest nieprzemyślany i nierealistyczny? Tak jak nieprzemyślane są występy szefa tej partii, który z drobnego incydentu z głosowaniem „na cztery ręce”, nie mającym wpływu na wynik wyboru nowego sędziego TK zrobił szopkę, wyrzucając z klubu bohatera walki z komuną, założyciela i przywódcę Solidarności Walczącej, Kornela Morawieckiego, obrzucają tego powszechnie szanowanego człowieka, nawet przez postkomunistów, bluzgami i oskarżając go o zdradę partii, bo popiera swego syna, wicepremiera Mateusza Morawieckiego. A nie powinien? Miał więc miejsce triumfalny występ artysty estradowego Pawła Kukiza na estradzie sejmowej. Zaś widownię stanowili posłowie PO, PSL, Nowoczesnej i Kukiz 15. Aplauzowi widowni nie byłoby końca, gdyby nie to, że koncert się nie udał, nie pomógł też uścisk dłoni z Ryszardem Petru, tłustym misiem, zakodowanym niedoukiem profesora Balcerowicza.
Jeżeli chce się coś dobrego zrobić dla Ojczyzny, trzeba mieć poglądy i ich bronić. Jedni mają prawicowe, inni lewicowe, a jeszcze inni lewacko - liberalne, tak jak nasi postkomuniści i ich patroni z Brukseli. Najgorzej jednak, kiedy nie ma się żadnych poglądów, a działania są inspirowane przez media wrogie Polsce, występy u Moniki Olejnik z nadzieją na wzrost słupków poparcia. I na efekt wizerunkowy. Zwracam jednak uwagę, że bojkot jako taki jest wyrazem bezsiły i braku pomysłów na własny pozytywny program. Czy Paweł Kukiz słyszał wypowiedź swego nowego sojusznika Grzegorza Schetyny, że jego posłowie i senatorowie chcieli zbojkotować uroczyste posiedzenie Zgromadzenia Narodowego z okazji 1050 rocznicy chrztu Polski. Jednak nie zbojkotowali, a szkoda, wyszliby nie tylko na wrogów Polski ale i chrześcijaństwa. I kontynuatorów komuny, która 5O lat temu zbojkotowała obchody Tysiąclecia Chrztu Polski i prześladowała jej uczestników. Dziś PO o niczym innym nie marzy, tylko, żeby nie udały się Światowe Dni Młodzieży z udziałem papieża Franciszka. Żeby coś się stało, co udowodni tezę, że nowy rząd nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa uczestnikom zgromadzenia młodych ludzi z całego świata. No i żeby nie odbył się Szczyt NATO w Warszawie, zgodnie z życzeniem szefa frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim, lewaka Guy Verhofstadta, bo on sobie nie wyobraża, żeby przywódcy Sojuszu chcieli przybyć do kraju, w którym łamana jest konstytucja Andrzeja Rzeplińskiego. Z pewnością takiego samego zdania są macherzy z PO, w tym Rafał Trzaskowski, współautor antypolskiej rezolucji PE. Ale by było fajnie, marzą platformersi i różni „nowocześni”, .gdyby się nie odbył ten szczyt, trzeba coś wymyślić, żeby go uniemożliwić. A w razie czego zbojkotować przy pomocy TVN 24.
Paweł Kukiz budził moją sympatię, choć nie bez zastrzeżeń. Niestety, najwyraźniej pomylił politykę z rozrywką. Polska nie jest estradą , jest państwem i narodem, który należy szanować i z którym należy się liczyć. Taki jest sens bycia politykiem odpowiedzialnym, zaś wiązanie się nawet incydentalne z wrogami tego narodu dowodzi niedojrzałości politycznej i obywatelskiej. To się zemści na Kukiz15 wcześniej czy później, a byłoby szkoda, bo w szeregach tego ruchu jest wielu prawdziwych patriotów, wśród nich, szef tej partii.

http://wpolityce.pl/polityka/288998-paw ... z-rozrywka

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Jurek Kukiz – zamiast chorych dzieci patriotyzm do pełna i jedziemy!

Obrazek

Poznałem wystarczająco, również empirycznie, w jaki sposób funkcjonują w Polsce różne grupy wpływów i nie potrzebuję informacji szczegółowych, aby wydać wyrok. Ktokolwiek chce mnie przekonywać, że można być przyzwoitym, uczciwym patriotą i mieć dobre relacje z Moniką Olejnik, niech spróbuje przekonać konia, żeby jadł gwoździe. Cuda to się zdarzają w życiu, ale nie w polityce i biznesie. Za każdym razem gdy podaję tak oczywisty argument słyszę te wszystkie rzewne „tak nie można, przecież, to o niczym nie świadczy”. Dla naiwnych i cwaniaków żyjących z naiwnych może nic nie znaczyć, dla mnie jest to punkt wyjścia.
Nie istnieje taka siła, która mogłaby pogodzić ortodoksyjnego żyda z członkiem Hezbollahu, podobne bajki sprzedaje się tylko na potrzeby mieszania we łbach. O Kukizie pisałem rzeczowo, na temat i na wyrost, gdy wcale nie było to modne. Dostałem za te wpisy również od „naszych” i wszyscy razem częstowali mnie jakże oryginalnymi kontrami: „skończył się O., to się za Kukiza wziął, żeby klikalność rosła”. Ciekawym sprzedam słodką tajemnicę. Kto mnie zna lub się na mnie poznał, ten wie, że nie ma takiej siły, która powstrzymałaby „wariata” przed pisaniem i mówieniem tego, co myśli. Nic innego się nie liczy i nic innego nie ma sensu, jeśli chodzi o ludzkie relacje. W sposób szczególny mierzi mnie towarzystwo „czarusiów” i „zatroskanych”. Tacy z jednej strony powiedzą fałszywy komplement potencjalnemu sponsorowi i promotorowi, z drugiej mają na gębie przyklejone frazesy. Jeden drze się na cały świat, że dziecku do szpitala kompot z morelami przyniósł, drugi, że dla Polski to on życie odda z honorami. Problem w tym, że nikt nigdy nie widział ani kompotu z morelami, ani żadnego czynu patriotycznego, który choćby w promilu odpowiadał deklaracjom.

Kreowanie liderów opinii zawsze odbywa się w taki sam sposób. Na początku wybiera się typa, który ma podłączoną elektryczną obrożę, takie postępowe czasy, wcześniej był to łańcuch. Wynalazek ten pozwala przytępić nie tylko rozum, ale i zmysły. Uwiązanego do łańcucha widać razem z łańcuchem, żeby zobaczyć obrożę trzeba się napracować, bywa też, że konieczne jest rozebranie sterowanego niewolnika. Jak działa taka obroża? Na impuls elektryczny, który wyznacza teren. Wszyscy oddelegowani do zadań specjalnych mogą sobie biegać po zakreślonym terenie i czasami poza teren się wypuścić. Kukizowi na przykład pozwolono krzewić patriotyzm i idee narodowe, bo akurat takie było zapotrzebowanie. Tajne badania wskazywały, że młodzi wbrew pompowanemu chłamowi, żyją nową modą i jest to kult bohaterów. Zjawisko niebezpieczne dla lepszego towarzystwa, ale gdy się odpowiednio skanalizuje nastroje młodych, to we właściwym momencie można tej siły użyć na rzecz starych wyjadaczy. Wybrali Kukiza, założyli mu obrożę, pozwoli szpanować przed młodymi patriotami i robić za idola. Wszystko do czasu, gdy na pilocie nie błyśnie czerwony guzik, potem idzie impuls elektryczny i zamiast patrioty widzimy kundla z podkulonym ogonem, który waruje przed panem. Nie cierpię tego gatunku, nie wiem, może mam wbudowany siódmy zmysł, może jakiś inny ukryty talent, w każdym razie potrafię wskazać tresowanego pieska z blisko 100% skutecznością i tak też uczyniłem w przypadku Kukiza.

Dobrze się stało, że przy takiej głupocie, jak głosownie w sejmie, w końcu ludziom oczy się otworzyły, ale jak znam życie niemałej części znów się zamkną. Pierwsze, co zrobi Kukiz po tej wpadce? Znów wybiegnie, za pozwoleniem oczywiście, poza wyznaczony teren. Łatwo się domyślić czym będzie imponował, bo to zawsze są te same chwyty. Wystarczy, że wyrazi swój najgłębszy sprzeciw wobec „uchodźców” albo gorąco wesprze likwidację radzieckich pomników i zarobi sobie poparcie utrzymane na progu sejmowym. I tak w kółko. Cykl rytualny, czarownie przeplatane z wizytami u Olejnik, w razie potrzeby prądzik po ***, wykonanie zadania i powrót na żerowisko. Ludzie mądrzy, ludzie przyzwoici nie dadzą się oczarować tym spektaklem sterowanej hipokryzji, ale kawałek elektoratu i miejsce w sejmie Kukiz/Palikot/Inny zagospodaruje, co pozwoli skutecznie zablokować zmiany konstytucyjne. Najważniejsze jest to, żeby wiedzieć co się dzieje i z kim mamy do czynienia, dopiero wówczas można poważnie i realnie budować koalicję dla Polski i innych celów wyższych.

http://www.kontrowersje.net/jurek_kukiz ... i_jedziemy

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
O rzekomym dualizmie systemu prawa: nie dajmy sobą manipulować zbuntowanym korporacjom!

Brak publikacji pseudoorzeczeń Trybunału Konstytucyjnego nie stworzy w polskim systemie prawa żadnego dualizmu. Nie pozwala na to ani Konstytucja, ani rzeczywisty skutek wyroków TK. Nie dajmy sobą manipulować zbuntowanym korporacjom.


Zbuntowane korporacje

Od kilkunastu dni opozycja straszy Polaków kolejną rzekomą tragedią – powstaniem dualizmu prawnego. Miałby on powstać w efekcie sporu o Trybunał Konstytucyjny, kiedy z jednej strony niepublikowane orzeczenia TK będą honorowane przez zbuntowane sądy i jednostki samorządu terytorialnego, a nieprzestrzegane przez administrację rządową.
Tego rodzaju bzdury można byłoby zostawić bez komentarza. Ale kiedy do ich opowiadania, obok łatwowiernych dziennikarzy, włączają się osoby z tytułami naukowymi i piastujące poważne funkcje państwowe, chcąc manipulować społeczeństwem, należy to wyjaśnić.
Po pierwsze, system prawa jest jeden. Określa go art. 87 konstytucji, który tworzy katalog źródeł prawa. Są to: konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia oraz – lokalnie - akty prawa miejscowego. Nie ma tu orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, i prawnikom z tytułami wypadałoby to wiedzieć.
Po drugie, orzeczenia TK mogą na treść tego system pośrednio ingerować, ale tylko wtedy, gdy nabędą moc obowiązującą, a więc wejdą w życie. A zgodnie z art. 190 ust. 3 konstytucji, wchodzą w życie z momentem ogłoszenia (zasadniczo w Dzienniku Ustaw), chyba że TK określi w tym zakresie inny moment, odsuwając ten termin. W ten sposób wyroki TK, jako sądu prawa, różnią się od wyroków sądów powszechnych, które ogłaszane są tylko na sali rozpraw. I zbuntowana korporacja prawnicza o tym dobrze wie, tylko grą słów „ogłoszenie-publikacja” usiłuje oszukać tu społeczeństwo.

Strachy na Lachy

Po trzecie, dla rzeczywistych skutków prawnych ważny jest też rodzaj sprawy, w której Trybunał wydaje swoje orzeczenie. I tak w sporze kompetencyjnym między dwoma organami, obie zainteresowane strony toczące konkretny spór otrzymują odpisy wyroku TK, który działa tylko w stosunku do nich. Ewentualna publikacja jest dla nich ambiwalentna. Z podobną sytuacja mamy w wyniku orzeczenia wydanego w efekcie skargi konstytucyjnej lub pytania prawnego. One też nie oddziałują na system prawny, ponieważ dotyczą sytuacji zindywidualizowanych, a orzeczenia trafiają odpowiednio do skarżącego lub sądu pytającego. Ich efektem jest później indywidualne rozstrzygniecie, bo polskie prawo nie jest prawem precedensowym. Istnienie czy brak publikacji jest bez tu znaczenia.

Także brak publikacji rozstrzygnięcia w sprawach abstrakcyjnej zgodności norm ustawy (lub innych aktów prawnych) z konstytucją nie grozi dualizmem. Wydając je Trybunał również nie tworzy żadnych norm prawnych.
Nie ma przecież do tego kompetencji (patrz art. 188-189 konstytucji). On tu orzeka, czy badana norma jest zgodna lub niezgodna z konstytucją. Jeśli uzna jej zgodność, nie wpływa tym samym na stan prawny. Jeśli uzna niezgodność, deroguje normę z systemu prawnego. Nie następuje to jednak z chwila wydania wyroku, ale z momentem, w którym orzeczenie zaczyna obowiązywać, czyli najwcześniej z dniem ogłoszenia (publikacji w dzienniku ustaw). Do tego czasu, każdy podmiot jest zobowiązany postępować zgodnie z zaskarżoną normą, która formalnie jest konstytucyjna.
Ale nawet gdyby członkowie zbuntowanej korporacji prawniczej chcieli łamać prawo i stosować orzeczenia bez czekania na publikację, nadzieje opozycji na bałagan w kraju spełzną na niczym. Takie działanie jest niemożliwe z powodów racjonalnych. W sentencji wyroku TK znajdujemy przecież jedynie zapis, że konkretna norma „jest niezgodna z konstytucją”. Efekt ma charakter tylko formalny, bo dla osiągnięcia skutku rzeczywistego potrzebna jest tu jeszcze interwencja ustawodawcy, który musi na tej podstawie zrobić coś, czego Trybunał nie jest w stanie. Musi stworzyć nową normę prawną w ramach katalogu źródeł prawa (art. 87 konstytucji).

Bezsilność buntowników

Bardzo prosto można to zrozumieć na przykładzie jednego z ostatnio wydanych przez TK  pseudowyroków, a mianowicie orzeczenia w sprawie P5/14 (Podział gminy na okręgi wyborcze; odwołanie od orzeczenia Państwowej Komisji Wyborczej). Czytamy tam:
Art. 420 § 2 zdanie drugie ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. – Kodeks wyborczy (Dz. U. Nr 21, poz. 112, ze zm.) jest niezgodny z art. 45 ust. 1 w związku z art. 77 ust. 2 oraz z art. 165 ust. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.
Uznane za sprzeczny z konstytucją zdanie 2 do art. 420 § 2 kodeksu wyborczego brzmi:
(…) Od orzeczenia Państwowej Komisji Wyborczej nie przysługuje środek prawny.
I co wynika w rzeczywistości z tego orzeczenia? Formalnie, że powinna istnieć możliwość odwołania się do sądu. Ale faktycznie, kompletnie nic. Wyobraźmy sobie, że w najbliższych wyborach, opozycja chciałaby wykorzystać ten pseudowyrok. Powstaje pytanie do jakiego sądu kierować odwołanie? Powszechnego czy administracyjnego? Na jakim szczeblu? Rejonowym czy okręgowym. A może do Sądu Najwyższego lub NSA? Bez zmiany ustawy przez Sejm, mogą sobie pisać na przysłowiowy Berdyczów.
I tak będzie z każdym orzeczeniem TK w sprawie zgodności ustawy z konstytucją. Dla zbuntowanych sądów i organów samorządowych będzie jak wyrocznia delficka. Nikt nie będzie w stanie go wykonać. Brak publikacji może więc wywołać najwyżej niejasności w obowiązującym prawie, ale nie stworzy żadnego drugiego obiegu prawnego.
To z kolei prowadzi do puenty, że chyba zbyt dużo czasu minęło, odkąd pani prezydent Warszawy i pani Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego ostatni raz widziały na oczy Konstytucję. Może czas do tej książeczki ponownie zajrzeć.

http://wpolityce.pl/polityka/290378-o-r ... orporacjom

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Dr hab. Zaradkiewicz nie jest "pisowski". Wystarczy jednak odmienne zdanie, by został zglanowany przez tych, którzy jeszcze wczoraj wręczali mu nagrody

Dr hab. Kamil Zaradkiewicz, dyrektor Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego, w sprawie konfliktu wokół TK wcale nie miał skrajnie „pisowskich” poglądów.
Na początku sporu, gdy ten dotyczył jeszcze tylko kwestii wyboru pięciu sędziów TK, wypowiadał się bardzo wstrzemięźliwie, koncentrując na konkretach.
Uchwały Sejmu stwierdzające, że wybór 5 sędziów Trybunału Konstytucyjnego jest nieważny, niczego nie unieważniają, ale mam wątpliwości, czy TK może badać ważność tych uchwał. (…) I wczorajsze uchwały jedynie stwierdzają ten fakt - ale mają wymiar deklaratywny, a nie konstytutywny. Tak jak np. z uchwały Sejmu potępiającej stan wojenny nic wiążącego nie wynika dla stosowania prawa przez sądy
— mówił Polskiej Agencji Prasowej.
Może być tak, że tego dnia będą już wybrani - a może także zaprzysiężeni - nowi sędziowie TK, ale mam wątpliwości, czy Trybunał może oceniać uchwały Sejmu o wyborze sędziów. Wydaje mi się, że nie ma dziś żadnego organu państwa, który mógłby dokonać takiej oceny ze skutkiem wiążącym
— dodawał.
Mało tego, jest to prawnik chwalony publicznie przez prof. Rzeplińskiego i przynajmniej kilkukrotnie doceniony przez III RP, jej instytucje i autorytety. Za „wysoko oceniane osiągnięcia będące podstawą nadania stopnia naukowego doktora habilitowanego” otrzymał specjalne wyróżnienie od Prezesa Rady Ministrów (wówczas premier Kopacz).
Na wspólnej konferencji z Andrzejem Rzeplińskim przedstawiał zadania Zespołu Orzecznictwa i Studiów. omówił też główne tezy corocznej informacji o działalności orzeczniczej Trybunału Konstytucyjnego, wielokrotnie asystował Rzeplińskiemu podczas ważnych spotkań. Jego sukcesami cieszył się Adam Bodnar, cieszyli inni przedstawiciele elit - ślady tego pozostały w internecie.

Obrazek

We wrześniu 2015 roku Ewa Siedlecka („michnikowy szmatławiec”) wypytywała byłych sędziów TK i prawników o to, kto powinien zostać sędzią Trybunału. Wśród kilku nazwisk padała również propozycja Zaradkiewicza. W samym TK pełnił ważną i odpowiedzialną funkcję.
Krótko mówiąc, kariera rozwijała się bardzo dobrze, a sam Zaradkiewicz rokował wspaniale - także w oczach tych, którzy dzisiaj nie zostawiają suchej nitki na działaniach PiS.
Do czasu. Dyrektor Zaradkiewicz podpadł, bo śmiał… nie podzielać w stu procentach linii Andrzeja Rzeplińskiego. A nie opowiedział się przecież „po stronie PiS”, nie „przeszedł na drugą stronę”, nie skrytykował prezesa TK ani linii przyjętej przez opozycję.
Zaradkiewicz w swoim wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” nie odkrył też Ameryki - mówił, do bólu chłodno i bez emocji, o tym, jak traktować orzeczenia TK, które mogą mieć wadę prawną. Wskazywał na dziurę w polskim prawie, która powoduje, że nie można jednoznacznie rozstrzygnąć, czy któraś ze stron sporu ma 100 procent racji. Coś, o czym mówią inni prawnicy, eksperci, politycy.
Jak się jednak okazało, to wystarczyło, by na dyrektora Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego nałożyć knebel medialny, a następnie wymusić złożenie rezygnacji. Sprawa zapewne skończy się w najbliższych dniach jego zwolnieniem z TK.
Politycy Platformy poszli zresztą dalej - jak rzecznik Jan Grabiec - który sugerował również, że Zaradkiewicz: „może dostał propozycję od PiS i odnajdzie się na jakimś pisowskim stanowisku.” Człowiek wyróżniony przez premier Kopacz, prezesa Rzeplińskiego i cały wymiar sprawiedliwości ma „poczytać konstytucję”, bo tak powiedział mu Cezary Tomczyk z PO.
To bardzo przykra historia, pokazująca bowiem niemal sekciarskie standardy panujące w niektórych środowiskach. Grupa najważniejszych (niestety, również w kręgu prawniczym) nie pozwala nie tylko na sprzeciw ws. TK, ale nawet na to, by móc, nie rozstrzygając o kogokolwiek winie, ocenić całość sporu z perspektywy zapisów prawa.
Prezes Andrzej Rzepliński powinien się wstydzić swojej decyzji. Być może wydaje mu się, że swoim działaniem wygra, uciszając nie tyle niepokornego, co po prostu rozsądnego pracownika. Być może nawet w krótkiej perspektywie zyska to milczenie. W gruncie rzeczy to jednak kolejny krok do podkopania autorytetu TK. Krok, który wykonuje prezes Rzepliński. A przy okazji to bardzo wyraźne odsłonięcie się…
Spór polityczny wokół Trybunału bardzo mocno uderzy w środowisko prawników, których opinie były traktowane do tej pory jako w miarę niezależne. Uderzy na własne życzenie samych zainteresowanych. Trochę szkoda, ale może to czystsza sytuacja?
PS. Poniżej stanowisko obecnego sędziego TK prof. Marka Zubika z jego książki z 2011 roku. Pan sędzia odmawia udzielenia dziś wywiadu. Znamienne.

Obrazek

http://wpolityce.pl/polityka/291207-dr- ... mu-nagrody

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Projekt nowej ustawy o TK to test pokazujący, jak zakłamane są opozycja i środowiska prawnicze

Tylko nieco zmodyfikowaną ustawą z 1997 r. jest projekt nowych przepisów o Trybunale Konstytucyjnym wniesiony do Sejmu Przez Prawo i Sprawiedliwość.

Działała ona przez 18 lat, była w tym czasie podstawą orzeczeń i nigdy sędziowie TK nie zająknęli się o jej niekonstytucyjności. Nie minęła nawet godzina od udostępnienia projektu, gdy pojawiły się „analizy” nie zostawiające na nowelizacji suchej nitki, choć 99 proc. jej zapisów pokrywa się z ustawą obowiązującą do połowy 2015 r. W niezawodnej TVN 24 „eksperci”, szczególnie adwokaci Piotr Schramm i Łukasz Chojniak, wydziwiali na wszystkie strony nad projektem, wyliczając chyba więcej jego wad niż ma ona artykułów. Czyli de facto totalnie schlastano ustawę, wedle której TK orzekał przez 18 lat. To pokazuje, że po przejęciu władzy przez PiS mamy w Polsce do czynienia nie z wykładnią prawa, lecz z parodią prawa czy raczej prawną farsą.
Gdyby PiS uciekło się do fortelu i wniosło do Sejmu jako nowelizację jakąś wciąż obowiązującą i nigdy nie zakwestionowaną przez TK ustawę, można obstawiać, że pojawiłyby się interpretacje, które znalazłyby w niej tysiąc niekonstytucyjnych przepisów. Tak to prostu działa po wyborach 25 października 2015 r. i jest dowodem na kompletną paranoję w otoczeniu prawa, a coraz częściej w samym sercu prawa. Kwestionowanie a priori jakiejkolwiek ustawowej propozycji obecnej władzy stało się masowym sportem opozycji oraz dużej części środowisk prawniczych. Wszystko jest z gruntu złe i niekonstytucyjne, bo jest wnoszone do Sejmu przez PiS. Innego kryterium nie ma, a elastyczność pojawiających się interpretacji i wykładni jest godna podziwu. Raz jest tak, a raz owak, i to przede wszystkim w wyrokach oraz orzeczeniach Trybunału Konstytucyjnego oraz Sądu Najwyższego - w przeszłości i obecnie. Zwykłych użytkowników prawa wprawia to w skrajne zdumienie, no bo jak najwyższe sądy mogą być tak niestabilne intelektualnie i tak bardzo niekonsekwentne. To dlatego tak ostro potraktowano dr. hab. Kamila Zaradkiewicza, dyrektora Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego. Zwrócił on tylko uwagę na względność orzeczeń i brak w konstytucji przepisów stanowiących, że Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy czy inne sądy są nieomylne z definicji czy z jakiegoś boskiego nadania i wszystko, co wyprodukują jest niepodważalne niczym stała grawitacji.
Atak na najnowszy projekt ustawy PiS o Trybunale Konstytucyjnym, mimo że w ogromnym stopniu jest to stara ustawa, to koronny dowód na to, że na obecnym etapie walki z władzą i zacietrzewienia w tej wojnie zakwestionowano by nawet konstytucyjność systemu metrycznego czy ruchu prawostronnego. I właściwie można być pewnym, że tak samo zostanie niebawem potraktowana ustawa „Rodzina 500 plus”, mimo że program już działa i korzystają na tym tysiące rodzin. Skądinąd ten nowy projekt ustawy o TK to całkiem sprytna pułapka na opozycję i sam Trybunał Konstytucyjny Andrzeja Rzeplińskiego, bo jeśli wszystko jest w nim złe, to ustawa z 1997 r. w ogromnej części też była niekonstytucyjna. Tymczasem przez 18 lat TK w najlepsze orzekał na jej podstawie.
Po tym, co robi prezes TK Andrzej Rzepliński, co uchwalają SN, NSA, samorządy prawnicze i samorządy lokalne dostaliśmy nowe dowody na to, że instytucje systemu sprawiedliwości i środowiska prawnicze stały się regularną opozycją polityczną. I wszelkimi metodami zwalczają władzę wykonawczą oraz większość sprawującą władzę ustawodawczą. Ta sytuacja jest nie tylko paranoiczna, ale przede wszystkim podważa zaufanie obywateli do władzy sądowniczej. Nie tylko dlatego, że wbrew artykułowi dziesiątemu konstytucji stawia się ona wyżej od innych władz, ale przede wszystkim wskutek bezprzykładnego zaangażowania w polityczną wojnę. A jeszcze najwyższe sądy oraz trybunał, wspomagani przez polityków opozycji, wzywają sądy niższych instancji i ich sędziów do angażowania się w tę polityczną wojnę. To się nie zdarzyło nigdy w historii III RP. A skoro tak, to pokazuje, że toczy się totalna wojna z władzą spod znaku PiS, w której łamie się wszelkie możliwe reguły, z zasadą niezależności sądów i niezawisłości sędziowskiej na czele. Mamy obecnie w Polsce do czynienia z sądową anarchią w czystej postaci, mającą zdestabilizować całe państwo, a w rezultacie doprowadzić do zakwestionowania mandatu demokratycznie wybranej władzy. Środowiska sędziowskie i szerzej prawnicze włączyły się w totalną wojnę z kilku powodów.
Po pierwsze, są chyba najtrwalszym i najmniej zmienionym skansenem PRL spośród wszystkich wpływowych środowisk. Po drugie, obecna władza zagraża ich sobiepaństwu i poszerzaniu nieformalnej władzy. Po trzecie, chyba żadna inna grupa nie ma tylu praw i przywilejów, które nie pozwalają skutecznie walczyć z wewnętrznymi patologiami, a choćby ujawnić stan posiadania. Po czwarte wreszcie, to jedna z najbardziej zasłużonych grup w umacnianiu III RP jako płynnej kontynuacji PRL oraz w stabilizowaniu hierarchii autorytetu, prestiżu i wpływów ukształtowanych pod koniec lat 80. i na początku 90. To dlatego tak duża część środowiska sędziowskiego i generalnie prawniczego tak mocno angażuje się w obecną wojnę z rządem PiS, sejmową większością oraz prezydentem Andrzejem Dudą.
Fortel z nowo-starym projektem ustawy o TK i reakcja na to opozycji oraz dużej części środowisk prawniczych tylko pokazuje, jak bardzo wojna z PiS stała się nieracjonalna i niezależna od tego, co faktycznie władza robi i jakie błędy popełnia. Bo przecież jest oczywiste, że nie ma władzy nie robiącej błędów, i dotyczy to także tej reprezentowanej przez PiS. Tyle tylko, że te błędy nie mają żadnego znaczenia i nie mają wpływu na przebieg konfliktu. Wojna jest totalna z założenia, a gremialny udział w niej tzw. trzeciej władzy świadczy tylko o jej głębokim upadku.

http://wpolityce.pl/polityka/291401-pro ... -prawnicze

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
List otwarty do prof. Strzembosza: Jest Pan komandorem Orderu św. Grzegorza Wielkiego, a to zobowiązanie do głoszenia prawdy i bronienia prawdy

Obrazek

List otwarty do profesora Adama Strzembosza, byłego Prezesa Sądu Najwyższego

Ostatnio w przestrzeni publicznej pojawia się coraz więcej listów otwartych. Ja również, w dniu 20 grudnia ub. r. wystosowałem taki list do Prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Chociaż sam adresat deklarował wcześniej chęć podjęcia rozmowy z każdym na temat TK, to jednak przedstawionej przeze mnie propozycji nie zrealizował. Nawet na mój list nie raczył odpowiedzieć.
Nie zniechęciło mnie to do dalszego obserwowania i weryfikowania w dostępnych źródłach działań dotyczących TK. Podczas tego oglądu zauważyłem, że od pewnego czasu również Pan Profesor przedstawia oceny i poglądy na temat, który stał się bardziej tematem politycznym niż prawnym. W wielu też wypowiedziach różnych „prominentnych osób” pojawiają się przekłamania i manipulacje, które może zauważyć tylko ten, kto sięgnie do źródeł. Staram się korzystać właśnie z tej formy weryfikowania opinii pojawiających się w mediach. Zanim jednak przystąpię do przedstawienia moich uwag skierowanych do Pana Profesora, najpierw wyjaśnię dlaczego właśnie do Pana kieruję niniejszy list.
Skłoniło mnie do tego legitymowanie się przez Pana wysokim rangą wyróżnieniem papieskim. Jest Pan bowiem komandorem Orderu Świętego Grzegorza Wielkiego. A to powinno być traktowane przez każdego wyróżnionego jako zobowiązanie do głoszenia prawdy i bronienia prawdy. Znamy się również stąd, że obydwaj jesteśmy rycerzami Orderu Jasnogórskiej Bogarodzicy. Przed kilku laty podczas rozmowy kuluarowej z Panem Profesorem zwróciłem uwagę na znaczący Pana udział w zachowaniu struktur sędziowskich w czasie transformacji ustrojowej bez przeprowadzenia oceny wcześniejszej (przed okresem transformacji) postawy osób te struktury tworzących. Podtrzymywał Pan nadal swoje wcześniejsze przekonanie o tym, że struktury te „same oczyszczą się”. Potrzebują tylko czasu. Obserwacja zachowań ludzi występujących w tych strukturach i podejmowanych przez nich decyzji w długim już czasie transformacji świadczy wyraźnie o tym, że zamiast oczyszczenia następuje umocnienie starych układów i w tym samym duchu przygotowywanie nowych wychowanków. Mając to wszystko w pamięci i zauważając dziwne, wręcz niekiedy kuriozalne wypowiedzi Pana Profesora w sprawach związanych z TK zdecydowałem się na to publiczne wystąpienie. Zestawiam najważniejsze uwagi w kolejnych punktach.
1). Zawsze dobrze jest zacząć od początku. A początek w tej sprawie wyznacza ustawa uchwalona w dniu 25 czerwca 2015 r. przez Parlament poprzedniej kadencji. To ówczesna koalicja rządząca (PO-PSL) w uzgodnieniu z SLD, przy współdziałaniu z kierownictwem TK uchwalając tę ustawę dokonała poważnych zmian ustrojowych w Polsce. Przed wprowadzeniem tych zmian przestrzegał wówczas rządzących Prezydent – Elekt w przemówieniu po otrzymaniu oficjalnego potwierdzenia wyboru. Ustawa została jednak przez „dogadane” partie uchwalona. Zmiany ustrojowe zostały ujęte w przepisach przejściowych, dokładniej - w art. 137. W tym miejscu występuje tylko jedno zdanie. Stworzyło ono sprawującym wówczas władzę warunki do przejęcia kolejnych pięciu mandatów w TK przez sędziów przez nich wskazanych. Wprowadzono w ten sposób znaczącą zmianę ustrojową w odniesieniu do składu TK. Wtedy żaden z obecnie ujawniających się tzw. autorytetów prawniczych nie krytykował takiego przejęcia TK. Pan również!
2). A potem, kiedy TK wypowiadał się na temat zgodności z Konstytucją ustawy z 25 czerwca 2015 r. (a było to w dniu 3 grudnia 2015 r.) i zastosował kuriozalną wręcz ocenę zgodności z Konstytucją owego przepisu przejściowego ujętego w art. 137 tejże ustawy, to również owe tzw. autorytety prawnicze nie protestowały. Nie znalazłem też Pana opinii w tej sprawie. TK  twierdził, że to jedno zdanie odnoszące się do wyboru wszystkich sędziów w miejsce kończących kadencję w listopadzie i grudniu 2015 r. może być zgodne z Konstytucją (w odniesieniu do trzech sędziów) i niekonstytucyjne (w stosunku do dwóch sędziów). A przecież taka opinia nie jest oceną stanowionego prawa, ale oceną jego zastosowania. To zaś nie należy do kompetencji TK.
3). Wreszcie po przyjęciu w dniu 22 grudnia 2015 r. przez Sejm obecnej kadencji ustawy o TK Prezes TK wezwał 12 sędziów do zbadanie jej zgodności z Konstytucją i wyznaczył termin posiedzenia wezwanych na 9 marca 2016 r. Trzeba tu dodać, że w tym czasie zaprzysiężonych było 15 sędziów TK i obowiązywała ustawa z 22 grudnia 2015 r., która regulowała organizację i tryb postępowania przed TK. Konstytucja w art. 197 wyraźnie zobowiązuje TK do stosowania ustawy o organizacji i trybie postępowania TK. Wiadomo również, że do czasu stwierdzenia przez TK niezgodności sformułowania ustawowego z Konstytucją występuje domniemanie jego zgodności z Konstytucją. Tak więc TK powinien był obradować zgodnie z zapisami ustawy z dnia 22 grudnia 2015 r. Prezes TK nie zastosował się do zawartych w niej zapisów. Czyż więc to, co powstało w wyniku pracy 12 sędziów TK można uznać za orzeczenie TK? Pan i inni wliczani do tzw. autorytetów prawniczych powstałe stanowisko uznają jako orzeczenie TK i swymi wypowiedziami naciskają na opublikowanie tego dokumentu przywołując tylko art. 190 ust. 2 Konstytucji. Zapominają jednak o art. 197 tejże Konstytucji.
4). Pan Profesor powinien wiedzieć o tym najlepiej, że przywołując dokument powinno się rozpatrywać problem całościowo. Nie można powoływać się na niektóre sformułowania z Konstytucji, pomijając jednocześnie inne, dotyczące tego samego problemu. Posługa myślenia uczonego polega na tym, że wykazuje dociekliwość i wnikliwość w zadawaniu pytań oraz wiarygodność w poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania. Nie wykazuje się tą umiejętnością wielu naciskających na opublikowanie dokumentu opracowanego przez sędziów TK w dniu 9 marca 2016 r. Pan Profesor w swoich wypowiedziach poszedł jeszcze dalej. Z niedowierzaniem czytałem opinię Pana Profesora, chętnie przedstawianą przez media i powoływaną przez manipulujących prawem. Wypowiedź Pana Profesora zawarta w jednym z ostatnich wywiadów była wręcz kuriozalna. Stwierdził Pan, żeby „poważne gazety w Polsce publikowały orzeczenia Trybunału” i będzie to spełnieniem wymagań Konstytucji zawartych w art. 190 ust.2. Znając zapis przywołanego artykułu Konstytucji nie przyjmowałem tego do wiadomości dopóty, dopóki nie zweryfikowałem tego w kilku źródłach.
5). Potwierdzenie argumentacji przedstawionej przeze mnie powyżej znalazłem w krótkiej uchwale Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego z 26 kwietnia br. To tam przeczytałem, że do czasu wydania i ogłoszenia przez TK wyroku, legalnie uchwalona przez Parlament ustawa jest z definicji zgodna z Konstytucją. Na podstawie tego ogólnego sformułowania podanego w uchwale sędziów Sądu Najwyższego można stwierdzić, że Prezes TK powinien był zastosować ustawę o TK z 22 grudnia 2015 r. zwołując posiedzenie na 9 marca br. Jeśli jej nie zastosował, to powstały na posiedzeniu dokument nie może być uznany za orzeczenie TK. Wywołuje to dalsze konsekwencje w sprawie braku możliwości opublikowania tego dokumentu w dzienniku urzędowym wskazanym w art. 190 ust.2. Jak widać, Panie Profesorze, warto – zanim zacznie się wyrażać dziwne opinie - skorzystać z doświadczenia osób współcześnie tworzących Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego, którą to instytucją kierował Pan przed laty.
6). Szkoda, że z opinii zawartej w tej krótkiej uchwale sędziów SN nie skorzystali również sędziowie tworzący niektóre gremia różnych szczebli i przyjmowali uchwały sprzeczne z ogólnym stanowiskiem sędziów SN. Bo to, że kuriozalne uchwały podejmowały niektóre samorządy nie dziwi. Trzeba bowiem w odniesieniu do tego środowiska wziąć poprawkę na zamieszanie interpretacyjne powodowane wypowiedziami tzw. autorytetów prawniczych. Szkoda, że pewien udział w powstawaniu tych kuriozalnych uchwał gremiów samorządowych można przypisać również wypowiedziom Pana Profesora.
Niniejszy list wysyłam w dniu Święta Królowej Polski. Rycerze Orderu Jasnogórskiej Bogarodzicy stając przed swoją Hetmanką podejmują – jak wszyscy w tym dniu - zobowiązania zawarte w odnowionym Akcie Zawierzenia Matce Bożej. Trzeba nam w tym trudnym czasie upadku etycznego i relatywizmu głosić prawdę i stawać w jej obronie. Piszę do Pana mając nadzieję, że zechce Pan aktywnie uczestniczyć w wypełnianiu trudnego zadania bycia świadkiem prawdy również w sprawach w tym liście opisanych.
Z należnym szacunkiem
Prof. Janusz Kawecki
Kraków, dnia 3 maja 2016 r.

http://wpolityce.pl/polityka/291579-lis ... nia-prawdy

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


08 maja 2016, 20:24
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Polityka i politycy
Kobiety z Polski
Załącznik:
Kobiety z Polski.jpg

feministki z Tenkraju

Załącznik:
feministki z Tenkraju.jpg


Wybór należy do Ciebie!



Dżentelmen nie ma czego szukać na „Kongresie babochłopów”

Załącznik:
Bohater Kongresu Kobiet.jpg


U mnie konsekwencja jest na pierwszym miejscu, jeśli mówię, że powiewa mi rejting kilogramem kitu na agrafce, to nie mówię, tylko mi powiewa. Podniecenie się z góry zapłaconym szalbierstwem, nie ma najmniejszego sensu, co więcej dopóki podniety będą występowały, to szalbierze będą odcinać kupony. Nie odniosę się połówką słowa do cyrku zwłaszcza, że mam dużo ciekawszy temat.

Gdybym żył na przełomie XIX i XX wieku byłbym feministą. Poważnie i z pełnym przekonaniem składam niniejsze oświadczenie. W owym czasie społeczna pozycja kobiet była katastrofą i marnotrawstwem jednocześnie. Nie bez przyczyny w Seksmisji pojawiła się słynna riposta z Marią Skłodowską, bo właśnie takie kobiety przecierały szlaki przez samczą głupotę i próżność. Sto lat temu naruszanie praw człowieka, blokowanie karier, czyli po prostu najzwyklejsze w świecie poniżanie i wykorzystywanie kobiet było faktem blokującym rozwój cywilizacyjny i intelektualny. Pierwsze protesty sufrażystek nie polegały na dzisiejszej karykaturze kobiecości i społecznych wynaturzeń. Dotyczyły bardzo konkretnych i racjonalnie ułożonych spraw, z prawem do głosowania i wykonywania poszczególnych zawodów na czele. Naturalnie głowy za siebie nie dam i nie wiem do końca, jak bym się zachował żyjąc w tamtym czasie, ale na pewno z dzisiejszej perspektywy i wiedzy, nie mam cienia wątpliwości, że tamte kobiety miały rację. Inna rzecz, że bardzo szybko słuszność i mądrość przerodziła się w skrajną głupotę. Mało kto kojarzy, że słynne palenie staników to nie są happeningi w wykonaniu „Femenu”, ale pierwsza tego typu akcja miała miejsce w 1968 roku.

Spontanicznie skrzyknięta garstka znudzonych kobiet postanowiła zrobić wokół siebie szum i zaprotestować przeciw przedmiotowemu traktowaniu.
Ich protest odbył się przy okazji konkursu piękności Miss America w Atlantic City. Feministki wysparowały kartonowe tablice hasełkami, które krążą do dziś: „Women's Liberation” (Wyzwolenie Kobiet), „Let's judge ourselves as people” (oceniajmy siebie jako ludzi), „Can make-up cover the wounds of our oppression?” (czy makijaż przykryje ślady naszej opresji?). Do haseł dołączyły performance. Za główny rekwizyt służyła beczka, gdzie wrzucano symbole zniewolenia. Jakie? No jak sądzę większość kobiet sięgnęłaby do beczki i wyciągała te „narzędzia tortur” garściami. Były to: sztuczne rzęsy, pasy wyszczuplające, pończochy, patelnie, rondle, mopy i… biustonosze. Uczeni twierdzą, że to wydarzenie stało się mitem założycielskim feministek i od tamtej pory palenie staników zaczęło krążyć po świecie. Lata sześćdziesiąte, które kojarzą się z „rewolucją seksualną” na kolejne dziesięciolecia stały się wyznacznikiem i niestety zdegradowanym trendem ruchu kobiet. Dziś nie ma żadnych rzeczywistych i przez rozum filtrowanych postulatów, wszystko sprowadza się, za przeproszeniem, do ***. Łatwo zdiagnozować skąd ta zmiana. Bezpośrednią przyczyną jest postęp i całkowita zmiana funkcjonowania społeczeństwa. Jedynie ktoś naprawdę ślepy, głuchy lub zainfekowany ideologią, będzie twierdził, że kobiety nie mają dziś praw obywatelskich na równi z mężczyznami.

Z tej przyczyny trzeba było stworzyć sztuczne problemy i taką sztucznością był na przykład parytet, który jednak szybko został wyśmiany. Z braku laku dzielne wojowniczki sprowadziły „kobiecość” do: prawa do skrobanki, kultu transwestytów i transseksualistów, mowy nienawiści, seksizmu i to wszystko razem zostało spięte najnowszym wynalazkiem, czyli „dżender”.

W takim towarzystwie nie odnajdzie się normalna kobieta i dżentelmen nie ma co szukać, o czym przekonał się pełnomocnik rządu Wojciech Kaczmarczyk, zaproszony na „Kongres kobiet”. Został potraktowany dokładnie w taki sposób, jakie pretensje do świata zgłaszają „babochłopy”.
Wygwizdano go i sponiewierano za to, że jest:
a) facetem,
b) konserwatystą,
c) katolikiem,
d) prawicą,
e) przeciwnikiem aborcji,
f) heteroseksualnym mężem i ojcem .

To tak z grubsza, a jednym „nowoczesnym” zdaniem trzeba powiedzieć, że flekowały babochłopy człowieka ze względu na: przekonania polityczne, religijne, światopoglądowe, płeć i orientację seksualną. W przyrodzie zasady są proste, jest akcja, musi być reakcja. Nie było na „Kongresie babochłopów”, żadnej normalnej kobiety, dlatego dżentelmen zastał wygwizdany, a z honorami przyjęto alimenciarza w spódnicy.

MatkaKurka
http://kontrowersje.net/d_entelmen_nie_ ... 29a5b75f90

Dżentelmen nie ma czego szukać na „Kongresie babochłopów". Prawda.
Ale Kijowski znalazł.  :dokuczacz:


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


15 maja 2016, 13:57
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Polityka i politycy
Zaradkiewicz przerywa milczenie.
Wypowiedzi Rzeplińskiego są "bardzo przykre"


- Dobrą praktyką sędziów i prezesów TK było zawsze wyjaśnianie, że nie mogą wypowiadać się w sprawie przepisów, które mogą być przedmiotem rozstrzygania przez TK - stwierdził prof. Kamil Zaradkiewicz, który do niedawna był cenionym przez prezesa Andrzeja Rzeplińskiego ekspertem Trybunału Konstytucyjnego, ale jego opinia okazała się niewygodna dla poglądów wygłaszanych przez prezesa TK. I Zaradkiewiczowi nakazano milczeć, a nawet "zasugerowano" odejście.


Prof. Zaradkiewicz, dyrektor zespołu orzecznictwa i studiów Trybunału Konstytucyjnego, pod koniec kwietnia został poproszony o rezygnację ze stanowiska. Wcześniej otrzymał zakaz wypowiadania się w mediach, a awantura wywołana przez prezesa TK rozpętała się, po stwierdzeniu, że:

- Każdy sąd, a TK jest sądem, tyle że specyficznym, musi orzekać wg reguł, które ustala ustawodawca. To są chociażby reguły czysto formalne, przepisy dotyczące składów orzeczniczych. Konstytucja w wypadku żadnego sądu, ani Sądu Najwyższego, ani innych sądów, w tym Trybunału, takich reguł nie ustanawia. Ani konstytucja, ani żadna ustawa nie rozstrzyga, nie wskazuje organu kompetentnego, który miałby to rozstrzygać w sposób wiążący – tłumaczył Kamil Zaradkiewicz zaledwie na kilka dni przed wydaniem zakazu wystąpień w mediach.

Taka interpretacja prawa wzburzyła Rzeplińskiego i zareagował bardzo nerwowo.

Prof. Zaradkiewicz długo nie chciał komentować sytuacji. Dzisiaj pojawił się w studio Polskiego Radia. Jako "pracownik naukowy". Podkreślił, że "otrzymał zakaz wypowiedzi od Macieja Granieckiego, szefa Biura Trybunału Konstytucyjnego, który "nie sprecyzował ani zakresu zakazanych wypowiedzi, ani terminu, przez jaki miałby się nie wypowiadać" - czytamy na stronie rozgłośni.

- Stan spraw źle wygląda - mówię o sprawach, które nie dotyczą wyłącznie mojej osoby. Mówię o stanie prawa, o stanie dyskusji środowiska naukowego. (…) Jest mi bardzo przykro z powodu wypowiedzi prezesa Rzeplińskiego - czy to pan prezes, czy szef biura, wypowiadają się do mediów w mojej sprawie bez mojej obecności, bez wyjaśnienia mi, o co tak naprawdę chodzi - podkreślił Zaradkiewicz.

Prof. odniósł się do konstytucji RP.
"Artykuł 195 konstytucji mówi o tym, że sędzia jest związany tylko konstytucją w sprawowaniu urzędu. Odnosi się to do gwarancji niezależności i niezawisłości. Mianowicie chodzi o to, żeby sędziowie w jakikolwiek sposób nie byli uzależniani od zewnętrznych czynników w procesie rozstrzygania, jako sędziowie. Tymczasem artykuł 197, który przyznaje ustawodawcy kompetencje do uregulowania trybu postępowania przed Trybunałem, dotyczy zupełnie innej kwestii. On dotyczy tego w jaki sposób Trybunał Konstytucyjny ma procedować.
Pytany, czy orzekając o konstytucyjności ustawy o TK, sędziów obowiązywał art. 197 - odpowiedział:
"Jeśli mam  formułować pogląd jako pracownika naukowego, uważam, że tak - co do zasady sformułowania art. 197 konstytucji nakazuje TK procedowanie według przepisów ustawy o TK. (...) Konstytucja odsyła wprost do przepisów ustawy"

http://niezalezna.pl/80149-zaradkiewicz ... zo-przykre

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Gorzka pigułka dla Rzeplińskiego. Zaradkiewicz nie zamierza rezygnować

– Moje dotychczasowe wypowiedzi mieściły się w kanonie (…), nie uważam za właściwe rezygnowanie z pełnionych funkcji – oświadczył prof. Kamil Zaradkiewicz. Powiedział też, co myśli o sytuacji, w której TK zajmuje się ustawą dotyczącą funkcjonowania Trybunału. Prezes Andrzej Rzepliński raczej nie ucieszył się, słysząc te słowa.


Prof. Zaradkiewicz, dyrektor zespołu orzecznictwa i studiów Trybunału Konstytucyjnego, pod koniec kwietnia został poproszony o rezygnację ze stanowiska. Wcześniej otrzymał zakaz wypowiadania się w mediach.

W poniedziałek Kamil Zaradkiewicz był gościem programu „Minęła dwudziesta” w TVP Info. – Zgodziłem się skorzystać z zaproszenia, bo formułowane są ponad moją głową od dwóch tygodni opinie, komentarze pochodzące także z ust urzędników Trybunału Konstytucyjnego. Tymczasem, jeślibyśmy rozumieli ten zakaz wypowiadania się w bezwzględny sposób, trochę według obyczajów sowieckich: „jeśli ja ci zakaże mówić, to znaczy, że w ogóle nie istniejesz”, to wtedy mi się odbiera prawo do obrony – podkreślił, odnosząc się do zakazu.

Zapowiedział również, że nie ma zamiaru odchodzić ze stanowiska. – Doskonale zdaję sobie sprawę, co jest dopuszczalnym zakresem moich wypowiedzi publicznych jako urzędnika państwowego, pracownika akademickiego wyższej uczelni, a co poza ten zakres wykracza i czego nie powinienem mówić, komentować. Jako że uważam, iż moje dotychczasowe wypowiedzi mieściły się w tym kanonie zarówno jednym, jak i drugim, nie uważam za właściwe rezygnowanie z pełnionych funkcji – powiedział. Dodał także, iż nie rozumie, „co politycznego jest w teoretycznym rozważaniu dotyczącym charakteru orzeczeń, nie tylko Trybunału Konstytucyjnego”.

Przypomniał też, że „konstytucja wyznacza pewne standardy i mechanizmy, których należy się trzymać”. – Na przykład to, że sędziów ma być piętnastu – zaznaczył.

– Ta trudna sytuacja wynika stąd, że Trybunał Konstytucyjny faktycznie orzeka we własnej sprawie orzekając o ustawie o Trybunale. Trybunał określa także skutki własnych orzeczeń, dopiero w wyroku ustala, od którego momentu niekonstytucyjne przepisy tracą moc – stwierdził Zaradkiewicz.

Dodał też, że żaden sędzia nie powinien być autorem ustaw, mogą oni jedynie opiniować.

http://niezalezna.pl/80168-gorzka-pigul ... rezygnowac

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Mocne słowa Zaradkiewicza. "Wybrałem lojalność wobec państwa polskiego"

Obrazek

- Wybrałem lojalność wobec państwa polskiego. Każdy urzędnik ma taki obowiązek. Zasada obowiązuje mnie oraz prezesa Trybunału Konstytucyjnego - powiedział w programie "Odkodujmy Polskę" w Telewizji Republika, Kamil Zaradkiewicz.


Pod koniec kwietnia dyrektor zespołu orzecznictwa i studiów Trybunału Konstytucyjnego dostał zakaz publicznych wypowiedzi. Wszystko po tym jak wyraził pogląd, że orzeczenia wydawane przez Trybunał Konstytucyjny nie zawsze muszą być wiążące i ostateczne.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka napisała dziś, że:
„z orzecznictwa ETPC wynika, że funkcjonariusze publiczni i pracownicy służby cywilnej poddani są specyficznemu nakazowi lojalności wobec zatrudniającego ich podmiotu publicznego. Tym samym są zobowiązani do powściągliwości podczas publicznego zabierania głosu".
Odnosząc się do pisma Fundacji Zaradkiewicz podkreślił, że nie jest on sędzią, ale pracownikiem Trybunału Konstytucyjnego

– W mojej pracy jako urzędnika państwowego zawsze zdaje sobie sprawę gdzie są moje granice, tego co mi wolno, jakie są moje kompetencje, obowiązki, i tym czego mówić nie powinienem, stąd zawsze w moich wypowiedziach publicznych zastrzegam, że nie będę odnosił się krytycznie, komentował czy to postępowania TK, czy konkretnych rozstrzygnięć – powiedział.
Dodał, że sama konstytucja reguluje tylko kwestie podstawowe.

Szczegółowe przepisy, w tym wypadku uchwalane przez Sejm regulując detale pracy TK. – Bez tego Trybunał nie może wykonywać swojej funkcji – dodał. – Nie zazdroszczę sytuacji panie premier Szydło, bo nie ma żadnego gremium, które mogłoby zweryfikować czy takie działanie TK jest zgodne z prawem - stwierdził.

http://niezalezna.pl/80224-mocne-slowa- ... -polskiego

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


15 maja 2016, 20:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Obrazek

a za 3 i pół roku nowe wybory

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


16 maja 2016, 21:43
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Polityka i politycy
Załącznik:
i kto mu poda teraz rękę.jpg

No kto ?


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


17 maja 2016, 17:05
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Polityka i politycy
Minister Macierewicz o liście byłych szefów MON: "polityka bezczelności". O Sikorskim: "przegrał wszystko"

Byli szefowie MON wystosowali list, w którym żądają dymisji Antoniego Macierewicza. Głównym powodem miało być wystąpienie polityka, w którym mówił o niezdolności do zapewnienia bezpieczeństwa terytorium Polski. – To są ludzie współodpowiedzialni za dramatycznie zły stan armii, jaki zastałem jesienią 2015 roku. Pan Onyszkiewicz może by najpierw zwrócił blisko 300 tys. zł, jakie pobrał jako doradca ministra obrony – nie wiadomo za co, bo nie ma  żadnej dokumentacji skutków tego jego doradzania – powiedział na antenie radiowej Trójki minister Antoni Macierewicz.


Pod listem byłych szefów MON, opublikowanym przez gwno.pl, podpisali się: Janusz Onyszkiewicz, Bronisław Komorowski, Janusz Zemke, Radosław Sikorski, Bogdan Klich i Tomasz Siemoniak.
Każdy z nich ma na sumieniu naprawdę ciężkie grzechy wobec armii i Polski i to działanie to jest taka pedagogika bezczelności. Była polityka wstydu, teraz jest polityka bezczelności. Ludzie, którzy są odpowiedzialni za dramatyczne wydarzenia w Polsce, za zaniechania, bądź działania przeciwko Polsce od pól  roku próbują oskarżać Prawo i Sprawiedliwość
– podkreślił minister obrony narodowej.

Antoni Macierewicz przypomniał, co robił wiceminister obrony narodowej w rządzie Donalda Tuska i w gabinecie Tomasza Siemoniaka.
Biegał po wszystkich mediach i mówił, ze Rosjanie są zdolni w ciągu 3 dni do zajęcia Warszawy, żaden z tych ludzi słowa nie powiedział
– przypomniał szef MON.
Niestety diagnoza, iż Polska nie była przygotowana i zdolna do obronienia kraju w czasie niezbędnym, by nadeszła pomoc, jest bardzo skromną ostrożną diagnozą, którą przekazałem. Powtarzam jeszcze raz, niech ci ludzie wytłumaczą się ze swoich działań, a po drugie, niech wyjaśnią dlaczego nie reagowali wtedy, gdy reklamowali siły rosyjskie, jako zdolne do zajęcia Warszawy w ciągu trzech dni
– powiedział Antoni Macierewicz.

Polityk Prawa i Sprawiedliwości odniósł się również do tweeta Radosława Sikorskiego, który personalnie zaatakował obecnego szefa MON.

Czy mam też wskazać kiedy i gdzie (Radosław Sikorski – red.) mówił o tym, że robimy Amerykanom, przepraszam już nie pamiętam łaskę zdaje się, tak? Naprawdę bezczelność pana Sikorskiego przekracza wszelkie granice. Cała jego polityka była nakierowana na dążenie do tego, by wykazać, że Rosja jest najlepszym partnerem, że trzeba się otworzyć na Rosję, że trzeba przemilczeć wszystko, nawet dramat smoleński, byleby tylko Rosja była usatysfakcjonowana. Mówił także o tym, że jest wielka szansa, że Rosja wstąpi do NATO, że trzeba być na to przygotowanym. Cytat, prześlę, ale nie jemu, bo z nim nie ma o czym rozmawiać. Ten człowiek zmarnował wszystko, przegrał wszystko i jest jednym z największym szkodników politycznych w Polsce. Przecież to jego  odpowiedzialnością jest to, że tarcza antyrakietowa jest dopiero teraz. To on robił wszystko, by nie było tarczy, którą negocjował Pan prezydent Kaczyński
– mówił na antenie radiowej Trójki szef MON.

Nawiązano do audytu rządu PO-PSL, w trakcie którego Antoni Macierewicz mówił o czołgach Leopard. Minister mówił, że dostaliśmy je, lecz bez dokumentacji technicznej. Dodatkowo w umowie nie przewidziano żadnych kar za niedotrzymanie terminów np. napraw.

To brzmi groteskowo i to jest groteskowe. Jest to częścią całej ten koncepcji, która była związana z uzależnieniem się na trwałe od przemysłu niemieckiego, dlatego, że my nie kupiliśmy tych czołgów, my je dostaliśmy. Dostaliśmy pod warunkiem, że będziemy trwale je remontowali i unowocześniali właśnie w Niemczech nie mając dokumentacji technicznej i nie mogąc ich samemu modernizować tylko działać jako podzlecenia Niemieckie wyłączeni w tym zakresie. Nie było także przewidzianych w tej umowę kar umownych. W związku z tym, ten który wykonywał naprawy spóźnił się o rok, a my nie mogliśmy w jakikolwiek sposób zareagować. Tak było do grudnia 2015 roku, dopiero my to zmieniliśmy
– powiedział Antoni Macierewicz.

http://niezalezna.pl/80455-minister-mac ... zegral-wsz

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Kilka pytań do Radosława Sikorskiego

Obrazek

Piotr Wroński, emerytowany oficer wywiadu zadał kilka konkretnych pytań do Radosława Sikorskiego. Na swoim profilu facebookowym pyta byłego szefa MSZ w rządzie Donalda Tuska o jego początki w polityce w latach 90. - Czy na warszawskie salony polityczne wprowadził Pana na początku lat dziewięćdziesiątych wysoki urzędnik ambasady brytyjskiej w Warszawie, który został ujawniony jako pierwszy łącznik MI6 z polskim wywiadem? - pyta Wroński.


Kilka dni temu Sikorski wraz z byłymi szefami MON wystosowali list, w którym żądają dymisji Antoniego Macierewicza.

Piotr Wroński pyta Sikorskiego:
Panie ministrze Radosławie Sikorski,
Nie przywykłem tak jednoznacznie oceniać ludzi, jak Pan raczył był ocenić ministra Macierewicza, bez wyjaśnienia pewnych kwestii. Toteż, uprzejmie proszę Pana o odpowiedź na następujące pytania. Zaznaczam przy tym, że nic nie sugeruję, bo nie wiem po prostu, co mam myśleć, więc zamiast plotkować otwarcie pytam. Powtarzam: nie oceniam i nie przesądzam. Mam nawet nadzieję, że na wszystkie pytania odpowie Pan "nie", bo był Pan przecież ministrem polskiego rządu i marszałkiem polskiego Sejmu. Mam też nadzieję, że załączone zdjęcie jest "fejkiem", a przynajmniej nie o tego "Antka" chodzi.

1. Czy w czasie Pana urzędowania zapoznał się Pan z SMW, prowadzonym przez Wydz. III Departamentu I, nr IPN BU01824/311? Akta są jawne.

2. Czy to prawda, że wg relacji Alfreda P. z roku 1988 nie potrafił Pan wytłumaczyć źródeł finansowania swoich studiów oraz czy jego relacja w sprawie Pana ściągania na egzaminie w Oxfordzie jest prawdziwa? Jeśli tak, to czy jego wnioski, iż nie został Pan relegowany z uczelni i sprawa "została wyciszona" polegają na prawdzie? Alfred P. był rejestrowany jako kontakt przez pion wojskowy.

3. Czy to prawda, że przed pobytem w Wielkiej Brytanii pojawił się Pan w Rzymie w towarzystwie oficera pionu "N" Departamentu I już w roku 1980, lub na początku 1981?

4. Czy to prawda, że na warszawskie salony polityczne wprowadził Pana na początku lat dziewięćdziesiątych wysoki urzędnik ambasady brytyjskiej w Warszawie, który został ujawniony jako pierwszy łącznik MI6 z polskim wywiadem? Z oczywistych względów nie podaję nazwiska.

5. Kto wydrukował Panu pierwszą książeczkę o Afganistanie? W naszej ocenie z 1987 roku polskie podziemie dysponowało lepszą technologią.

Proszę tych pytań nie traktować jako uwłaczających Panu, ponieważ zadałem je, by w końcu rozwiać szereg Pana dotyczących plotek. Nie można pozwolić, by były ważny polski polityk był przedmiotem niesprawiedliwych podejrzeń. Dlatego je zadałem.
Wroński zamieścił ten wpis Sikorskiego

Radosław Sikorski ?@sikorskiradek
Panie Ministrze Obrony Narodowej, Antek, świrze, wskaż cytat kiedy rzekomo mówiłem, że 'Rosja wkrótce będzie członkiem NATO.'
20:33 - 15 maj 2016

Piotr Wroński pracował w wydziale XI Departamentu I SB MSW zajmującym się zwalczaniem dywersji ideologicznej. Po rozwiązaniu SB, został przyjęty do UOP. Od 2002 r. w Agencji Wywiadu. Przez 6 lat przebywał na placówce w Londynie. Z agencji odszedł w 2013 r. w stopniu pułkownika.

http://niezalezna.pl/80459-kilka-pytan- ... ikorskiego

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Sikorski robi sondę na Twitterze. A internauci na to: To upadek do własnoręcznie wykopanego dołu

Radosławowi Sikorskiemu coś musiało się stać. Na Twitterze urządził sondę, w której pyta o obecnego szefa Ministerstwa Obrony Narodowej. Wyniki głosowania nie są jednak po myśli właściciela pałacu w Chobielinie.


Całe zamieszanie zaczęło się, kiedy czterej byli ministrowie obrony narodowej (a jakże, z ramienia PO) skierowali list do Antoniego Macierewicza, nawołując do jego dymisji.

- Buńczuczny, głośny list publikowany na pierwszej stronie opozycyjnej gazety to narzędzie opozycji. To element walki politycznej, nic więcej - skwitował pismo Marek Magierowski, dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta RP.

Radosław Sikorski wydawał się niepocieszony. Dziś postanowił zabrać głos, odnosząc się w niewybredny sposób do obecnego szefa MON. „Panie Ministrze Obrony Narodowej, Antek, świrze” - napisał Sikorski.
Ten człowiek zmarnował wszystko, przegrał wszystko i jest jednym z największym szkodników politycznych w Polsce. Przecież to jego  odpowiedzialnością jest to, że tarcza antyrakietowa jest dopiero teraz. To on robił wszystko, by nie było tarczy, którą negocjował pan prezydent Kaczyński
- powiedział w radiowej Trójce Antoni Macierewicz.

Okazało się, że Sikorskiego ruszyło do żywego i przemówił po raz kolejny:

Radosław Sikorski ?@sikorskiradek
Ponieważ niektórzy z Państwa uważają, że przeholowałem nazywając pana ministra ON świrem, uprzejmie proszę o opinię.
AM to stateczny polityk
AM jest świrem
Zagłosuj
9 408 głosów • Zostało: 17 godzin

Wpis nie mógł ujść uwadze internautów:

Marek Fraszewski ?@fraszewski
@krysty_na @sampereira_ @sikorskiradek nie zna granic i kordonów głupota jego

Marek Fraszewski ?@fraszewski
@krysty_na @sampereira_ @sikorskiradek dwór jak garnitur pasuje dopiero w którymś pokoleniu

Radosław Sikorski ?@sikorskiradek
Ponieważ niektórzy z Państwa uważają, że przeholowałem nazywając pana ministra ON świrem, uprzejmie proszę o opinię.

cezary krysztopa ?@cezarykrysztopa
@sikorskiradek i jeszcze
Sikorski jest świrem
Sikorski nie jest świrem
Zagłosuj
1 875 głosów • Zostało: 18 godzin

Aga ?@Agamek83
@cezarykrysztopa ta sonda to upadek do własnoręcznie wykopanego dołu?

http://niezalezna.pl/80485-sikorski-rob ... anego-dolu

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Pełniejszy portret Ewy Kopacz. Była premier potwierdziła, że zasługuje na tytuł Królowej Kłamstwa

Obrazek

Ewa Kopacz swoją najnowszą wypowiedzią podtrzymuje opinię, że zasługuje na niekwestionowany tytuł „Królowej Kłamstwa”.
To, co zrobiła ostatnio było czystą groteską na granicy absurdu. A mimo to nie przeszkadzało jej i brnęła dalej w oczywiste kłamstwo.
Otóż, kilka dni temu w rozmowie z dziennikarzem, próbowała przekonać go, że do tej pory nie wiedziała o tym, iż lider KOD Mateusz Kijowski zalega z płaceniem alimentów. Kiedy więc dziennikarz zapytał, czy to w porządku, że przywódcą ludzi walczących o demokrację jest człowiekiem, który zalega z alimentami na trójkę dzieci w wysokości 80 tys. zł, udawała zaskoczoną i twierdziła, że nie miała o tym pojęcia. Tymczasem wiadomo, że sprawa ta została nagłośniona przez media w grudniu ubiegłego roku. Od tamtej pory była wielokrotnie powtarzana przez wszystkie media liberalno-prawicowe i większość lewicowych, sprzyjających obecnej opozycji.
Zarzut ten - podnoszono często – dyskwalifikuje Kijowskiego. Jest oczywiste, że ze względu na jego niskie morale, nie powinien być akceptowany jako przywódca ruchu społecznego w obronie demokracji. A ponadto, jego brak odpowiedzialności jako rodzica, obniża rangę przedsięwzięcia, którym kieruje. Może się zdarzyć, i pewnie tak jest, że jakaś część Polaków nie wie nawet, kim jest Mateusz Kijowski, czym jest KOD. A wśród tych, którzy wiedzą o jego roli społeczno-politycznej, jest jakaś część nie znających jego kłopotów alimentacyjnych. Tak, to możliwe. Niemożliwe jest jednak, aby o tym, że zalega z płaceniem alimentów, nie wiedział zawodowy polityk. I to jeden z liderów partii blisko współpracującej z ruchem utworzonym przez Kijowskiego. Najpierw więc Ewa Kopacz twierdziła, że to dla niej „nowy fakt”.
Aby jakoś wybrnąć z tego kłamstwa, by uciec od zrozumiałych w takiej sytuacji i oczekiwanych od niej słów nagany skierowanych pod adresem Kijowskiego, wyrazów potępienia go jako ojca, zaczęła podnosić jego zasługi:
Pan Kijowski wyzwolił w ludziach olbrzymią, pozytywną energię. W tej perspektywie oceniam przywódcę KOD. Zapytana przez dziennikarza powtórnie, czy problem z alimentami jej nie przeszkadza, zastosowała kolejny kłamliwy wybieg. - Na podstawie szczątkowych informacji, nie znając ich do końca, nie będę oceniać prywatnych spraw Kijowskiego
— mówiła.
Nie ona jedna w tej partii jest bez kręgosłupa moralnego. Nie ona jedna kłamała i nadal to robi. To jej druga natura, od której nie potrafi żyć. Przypomnę jedno z kłamstw najbardziej bolesne, związane z katastrofą smoleńską.
Trzy dni po katastrofie smoleńskiej mówiła:
Polscy patomorfolodzy ręka w rękę z patomorfologami rosyjskimi. Pracujemy jak jedna wspólna rodzina. Gdyby polscy lekarze nie robili sekcji zwłok, to jaka byłaby ich rola?
Połowa stycznia 2011 r.:
Polscy lekarze nie byli biegłymi uprawnionymi do robienia sekcji zwłok.
Po tym, jak kręciła sprawie smoleńskiej, nazwałem ją „Królową Kłamstwa”. To nie były najostrzejsze słowa. Znany polityk PiS i świetny felietonista Janusz Wojciechowski pisał: - Ewa Kopacz jest „księżniczką cynizmu, królową obłudy i arcymistrzynią kłamstwa”.
Tak, to z pewnością pełniejszy jej portret.

http://wpolityce.pl/polityka/293175-pel ... j-klamstwa

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Liroy pozytywnie zaskoczony Kaczyńskim i Pawłowicz: "To, jacy są naprawdę, koliduje z ich obrazem w mediach"

Obrazek

Piotr Liroy-Marzec przyznał, że dopiero osobiste spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim oraz z prof. Krystyną Pawłowicz pozwoliło mu poznać ich takimi, jacy są naprawdę. Był zdumiony, jak bardzo media zniekształcają obraz prezesa i posłanki PiS.

Dużym zaskoczeniem była dla mnie poseł Pawłowicz, która nagle na komisji debatującej nad ustawą o medycznej marihuanie dość mocno się postawiła i to między innymi dzięki jej determinacji zakończyliśmy to posiedzenie sukcesem
– opowiadał Liroy w programie „Pociąg do polityki” na Polsacie.
Przed którymś z głosowań poseł Kukiz‘15 miał również okazję zapoznać się z dorobkiem prof. Pawłowicz.
Byłem w szoku, jeżeli chodzi o dokonania i to, co robi w tej chwili. To kolidowało z obrazem pani Krystyny, który jest pokazywany w mediach. Nie ukrywam, że było to dla mnie dość duże zaskoczenie in plus
– dodał muzyk.
Podobne odczucia ma w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego, z którym raz zdarzyło mu się dość długo porozmawiać.
Zaskoczył normalnością. Chodzi o żartowanie z pewnych sytuacji, reagowanie, spostrzegawczość i pewne niuanse. To była rozmowa, której się nie spodziewałem – rozmowa z normalnym człowiekiem na temat istniejących problemów. Dystans był skrócony do minimum
– relacjonował Liroy.
Jarosław Kaczyński również nie krył pozytywnego zaskoczenia postawą Liroya, którego wcześniej znał tylko z mediów.
Odpowiedziałem: „Pan powinien chyba najlepiej wiedzieć, jak to z tym jest”
– wspominał Piotr Liroy-Marzec.

http://wpolityce.pl/polityka/293525-lir ... -w-mediach

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


21 maja 2016, 09:48
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
wbuluinadzieji                    



Kilka pytań do Radosława Sikorskiego

Sikorski robi sondę na Twitterze. A internauci na to: To upadek do własnoręcznie wykopanego dołu

Radosław Sikorski wydawał się niepocieszony. Dziś postanowił zabrać głos, odnosząc się w niewybredny sposób do obecnego szefa MON.
„Panie Ministrze Obrony Narodowej, Antek, świrze”
- napisał Sikorski.

Radosław Sikorski ?@sikorskiradek
Ponieważ niektórzy z Państwa uważają, że przeholowałem nazywając pana ministra ON świrem, uprzejmie proszę o opinię.
AM to stateczny polityk
AM jest świrem

Wyniki:
59 % AM to stateczny polityk
41% AM jest świrem


Sikorski został wyśmiany. W odpowiedzi na jego pomysł powstała nowa sonda, zbliżona do poprzedniej.
   „No to teraz w drugą stronę. Czas ocenić RS!
Czy uważasz, że ex szef MSZ @sikorskiradek:
   - to stateczny Polityk
   - jest świrem”

- czytamy na Twitterze.

Wyniki sondy:
8 % RS to stateczny polityk
92% RS jest świrem

http://niezalezna.pl/80559-sikorski-prz ... li-kolejna

Załącznik:
zawiodła go ta.jpg


Ankieta:
Intuicja?
Inteligencja?

Głosujmy.
Ja głosuję: inteligencja.


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


21 maja 2016, 13:39
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Polityka i politycy
Szok!
Wałęsa przekroczył kolejną granicę.
Zakpił ze zmarłego prezydenta!


Powiedz mi, z czego się śmiejesz, a powiem ci, kim jesteś – gdyby zastosować taką zasadę wobec Lecha Wałęsy, to prymitywne kpiny ze zmarłych wystawiają mu jak najgorsze świadectwo. Były prezydent zamieścił na Facebooku szyderczy obrazek przedstawiający pomnik śp. Lecha Kaczyńskiego siedzącego na ośle. Internauci nie dowierzają własnym oczom i ostro krytykują zachowanie Wałęsy.

Obrazek
Fot. Facebook/Lech Wałęsa

   Może być
– tak Wałęsa skomentował grafikę, na której tragicznie zmarły prezydent umieszczony jest na cokole pomnika księcia Józefa Poniatowskiego przed Pałacem Prezydenckim.

Na monumencie widnieje napis:  Prezydent Tysiąclecia Brat Jarosława Kaczyńskiego oraz Książę Józef Poniatowski.

Obrazek

Bardziej niż niesmaczny obrazek nieznanego autorstwa, oburza zachowanie Lecha Wałęsy, którego – jak widać - rozbawił prostacki żart.
Zraził tym do siebie nawet niektórych swoich zwolenników.

Oto kilka komentarzy, jakie pojawiły się pod wpisem byłego prezydenta.

  I Pan był prezydentem RP? Naprawdę żenada najniższych lotów;

   Panie Wałęsa, czy jest pan w stanie sobie wyobrazić jak Polacy będą sobie z pana żartować po pańskiej śmierci? Czy port lotniczy po pańskiej śmierci będzie się nazywał tak jak obecnie? Może nazwa będzie brzmieć Port Lotniczy im. Bolesława?

   Dno i kilometr mułu. Żal mi, że ktoś taki jak LW był kiedyś najważniejszą osobą w tym kraju;

   Taki właśnie z Pana wielki CHRZEŚCIJANIN i KATOLIK z Maryją w klapie, wstyd Panie Były Prezydencie;

   Szacunek dla zmarłych Panie Prezydencie. Jako Chrześcijanin powinien Pan o tym nie zapominać.

   Jest Pan małym i podłym człowiekiem. Kiedyś był Pan moim bohaterem…


http://wpolityce.pl/polityka/293485-szo ... prezydenta

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 21 maja 2016, 21:45 przez Badman, łącznie edytowano 4 razy



21 maja 2016, 21:30
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Polityka i polityczki

Załącznik:
Myszka agresorka.jpg

Załącznik:
Szydło i Straszydło.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 24 maja 2016, 19:52 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



24 maja 2016, 19:51
Zobacz profil
Zaawansowany
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA18 sie 2015, 21:06

 POSTY        49
Post Re: Polityka i politycy
Ciekawa analiza dot. 19-24 maja 2016 r. autorstwa Piotra Wielguckiego (MatkaKurka)


Trzy elementy doskonalej polityki opierają się na: komunikacie wewnętrznym, komunikacie zewnętrznym i grze zakulisowej. Zastosowanie tej triady w praktyce widzimy w ostatnich dniach jak na dłoni, mamy wręcz darmowa lekcję poglądową. Mniej więcej w środku ubiegłego tygodnia poszła informacja, że Komisja Europejska przygotowała radykalne stanowisko – Polska dostała ultimatum z terminem na poniedziałek. Podniecona opozycja biegała po sejmie i krzyczała do zaprzyjaźnionych kamer, że „żarty się skończyły”. Pierwszą reakcją polityka Kaczyńskiego na wygłupy krajowych i zagranicznych amatorów było wystosowanie komunikatu wewnętrznego. Ostre, ale w pełni wyreżyserowane wystąpienie Beaty Szydło w sejmie, dało poczucie wartości wyborcom i tej części Polaków, którzy bez względu na sympatie polityczne nie życzą sobie obcych decydentów. Z komunikatu wewnętrznego w sposób naturalny skorzystała Komisja Europejska, bo w przeciwieństwie do zwykłych Europejczyków, ci biurokraci wsłuchują się w nastroje polityczne w Polsce, w końcu za to im płacą. Polacy dostali potwierdzenie, że rząd dba o polski interes, brukselska administracja zobaczyła nową i zaskakującą dla siebie grę. Od 8 lat, a nawet więcej, nie było z Polską żadnych problemów, poprzednia ekipa wręcz się prześcigała w okazywaniu poddaństwa, dość wspomnieć niesławne wystąpienie Sikorskiego w Berlinie. Nagle nastąpił zwrot akcji, którego dłużej nie dało się czytać jako politycznej zabawy na potrzeby wewnętrzne. Każdy polityk i ten niezbyt lotny również, doskonale wie, że zobowiązania wobec elektoratu są święte.

Komisja Europejska też pojęła, że PiS dokładnie taką postawą, jaką prezentuje wygrywa wybory i utrzymuje poparcie. Owszem niemal wszyscy w Europie marzą o powrocie do starej sytuacji, w której Polskę można było traktować gorzej niż pionka, ale nikt się nie spodziewał, że klasycznymi środkami załatwić się tego nie da. Pokrzykiwanie na polski rząd i Prezydenta nie wywołało żadnej destabilizacji politycznej, nie licząc śmiesznych i sztucznie pompowanych demonstracji. Z drugiej strony brukselscy decydenci ponoszą niemałe koszty, bo w obecnych warunkach politycznych konflikt z Polską to dla nich zabójstwo. Bruksela chciała zatankować paliwo „polskiej” opozycji i zatankowała do pełna, ale widząc, że to nie tylko nic nie daje, a wręcz przynosi odwrotny skutek, musiała dokonać korekty. Nikt w Europie nie będzie odwalał roboty za nieudacznika Schetynę, chodzącą kompromitację Petru i jakiegoś na szybko wyhodowanego trybuna Kijowskiego. Po staropolsku brzmi to tak: skórka nie warta wyprawki. Zaczyna do europejskich graczy docierać, że będą musieli nauczyć się żyć z nową wersją Polski, bo dalsze eskalowanie konfliktu z rządem będzie przynosić wyłącznie straty. Kaczyński po pierwsze doskonale i znacznie wcześniej to rozumiał, po drugie nie panikował i spokojnie przeczekał, po trzecie dał komunikat na zewnątrz. Proszę bardzo, rozmawiajmy, ale wiecie już na jakich warunkach? Sprawa jest do bólu prosta, my mamy swoje polityczne cele, wy macie swoje, więc jeśli w ogóle będziemy o czymś z wami rozmawiać, to o takim rozstrzygnięciu, które da korzyści nam, a z was nie zrobi przegranych.

Odwieczne reguły politycznej gry, które jednak muszą być wsparte działaniami zakulisowymi i tutaj mamy kolejny przykład politycznego kunsztu Kaczyńskiego. Prezes wykasował Waszczykowskiego, który poprzez swoje ostre wystąpienia jest spalony na europejskich salonach i do boju rzucił człowieka o zupełnie innym usposobieniu i kontaktach zagranicznych. Konrad Szymański przygotował grunt pod kompromis, który miał tylko jeden koszt dla obu stron, jak się wydaje mało istotny. Otóż Kaczyński dogadał się z KE na jednej zasadzie – my rozmawiamy ze sobą i my jesteśmy dla siebie partnerami, tak zwana „opozycja” wylatuje z gry. Politycznie wszystko ułożone w taki sposób, że nikomu nie dzieje się krzywda. Kaczyński jednocześnie pokazuje, że ograł opozycję i potrafi rozmawiać z partnerami zagranicznymi. Biurokraci z KE w końcu czują się dowartościowani poważnym traktowaniem ze strony polskiego rządu, tym samym mają obrazek do kamer, że coś znaczą.

Gdy się patrzy na te partię wyłącznie politycznymi oczami, łapki się same składają do oklasków, tym bardziej, że to nie koniec. Cała akcja jest rozpisana na etapy, które mają kupić czas. Kaczyńskiemu potrzeba odrobinę spokoju w Polsce, przed wizytami Watykanu i NATO, potem będą wakacje, a po wakacjach Rzepińskiemu zostaną trzy miesiące zabawy w piaskownicy. Jak to było? Polityka jest sztuką osiągania celów realnych? Dokładnie tak i Kaczyński za jednym zamachem osiągnął kilka celów. Polakom pokazał siłę polskiego rządu, opozycję sponiewierał na oczach wyborców, ustawił do kąta i wyłączył z gry. W bonusie zapewnił sobie parę tygodni spokoju i kupił czas, by dalej obracać na ruszcie Rzeplińskiego. W zależności od rozwoju wypadków będzie mógł Jarosław Kaczyński przykracać i luzować jedną z dwóch śrubek albo podkręci komunikat wewnętrzny albo poluzuje komunikaty na zewnątrz. Wszystko dodatkowo może być korygowane różnymi wariantami i natężeniem. To się po prostu nazywa polityka!


http://kontrowersje.net/kaczy_ski_rozgr ... jak_dzieci


25 maja 2016, 06:46
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Polityka i politycy
kominiarz                    



wbuluinadzieji                    



Kilka pytań do Radosława Sikorskiego

Sikorski został wyśmiany. W odpowiedzi na jego pomysł powstała nowa sonda, zbliżona do poprzedniej.
Czy uważasz, że ex szef MSZ @sikorskiradek:
   - to stateczny Polityk
   - jest świrem”

- czytamy na Twitterze.

Wyniki sondy:
8 % RS to stateczny polityk
92% RS jest świrem



Taka tam rozmowa na temat ortografii
Załącznik:
twuj czy Twój.jpg

http://img.wiocha.pl/images/6/b/6bb2d30 ... 211f40.jpg
http://www.wiocha.pl/absurdy,3

Jakiś nerwowy ten Radek.
I jak źle wychowany!
A niby oxfordczyk.
Prawda?  :blush:


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 28 maja 2016, 21:33 przez Badman, łącznie edytowano 2 razy



28 maja 2016, 21:32
Zobacz profil
Znawca
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA17 paź 2009, 15:25

 POSTY        136
Post Re: Polityka i politycy
Pewnie takie insynuacje sprawiają mu ,,BUL".  ;)

____________________________________
Kto pracuje w KAS, ten się w cyrku nie śmieje


29 maja 2016, 12:47
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Polityka i politycy
Młoda, wykrztałcona z dórzego miasta
Ale słowa "inwokacja" i "inwektywa" to dla niej zbyt bardzo trudne słowa.
Polska język jest bardzo trudna język.


Obrazek

Do tej pory z Nowoczesnej to Ryszard Petru znany był ze swoich licznych wpadek i lapsusów językowych. W ślad za swoim liderem postanowiła najwyraźniej pójść Kamila Gasiuk-Pihowicz. W trakcie rozmowy w TVN24 z Maksem Kraczkowskim z Prawa i Sprawiedliwości posłanka pomyliła słowo "inwokacja" z "inwektywami". Internauci nie mogli przepuścić takiej okazji i błyskawicznie powstał na Twitterze hashtag #inwektywyAgresorki.

Gasiuk-Pihowicz w trakcie dyskusji mówiła bardzo szybko:
- Nikt nie dał się nabrać na sztuczki PiS-u przez ostatnie miesiące. (…) To jest absolutnie niebezpieczna sytuacja dla Polski.
Niszczycie ideę demokratycznej wolnej Polski! W imię czego? Kaprysu jednego człowieka?
Wówczas zareagował przedstawiciel PiS, który stwierdził:
- Jak pani poseł wygłosi swoją inwokację to chętnie się odniosę.
Posłanka bez zastanowienia odpowiedziała: - Ale bardzo proszę kulturalnie, bez epitetów.

Załącznik:
tylko bez inwektywy proszę.jpg


Internauci z miejsca zareagowali:

Załącznik:
Kamila uczy się inwektywy.jpg



Błyskawicznie powstały obrazki również z Ryszardem Petru, jak np. ten...:

Załącznik:
Petru chwali Kamilę.jpg

Ależ ona ma elewację!

Załącznik:
Petru chwali Kamilę igła w barszczu.jpg


Ryszard był pod wrażeniem występu #MyszkaAgresorka. Zaimpregnowała mu.
Człowiek Bóbr @czlowiek_bobr


Pojawiły się również żarty tekstowe jak np.

- Czy potwierdzi pani plotkę, że Petru to grubianin ?
- Absolutnie nie! Jest na ścisłej diecie !
#inwektywyAgresorki
MałaMi @MalaMi_

Dajcie spokój z tym #inwektywyAgresorki.
Ona i tak ma Was za idiomów.
Paulina
‏@MissFinezja


http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/co ... 46252.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 04 cze 2016, 16:14 przez Badman, łącznie edytowano 2 razy



04 cze 2016, 16:11
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 4411 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 295, 296, 297, 298, 299, 300, 301 ... 316  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: