Teraz jest 06 wrz 2025, 10:04



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 591 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36 ... 43  Następna strona
Historia 
Autor Treść postu
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Historia
A to niespodzianka - Michnik też pisał do Kiszczaka. Odnaleziono oryginał listu

Obrazek

Celiński, Passent, Tyszkiewcz... Nie tylko oni - za PRL-u - pisali listy do szefa komunistycznej bezpieki. Także Adam Michnik wysłał wiadomość do Czesława Kiszczaka. Oryginał listu odnaleziono w jego domu, a znalazł się w jednym z pakietów zabezpieczonych przez prokuratorów IPN.


Po odkryciu archiwum Kiszczaka znaleziono nie tylko teczkę TW "Bolka" i własnoręcznie podpisane przez Lecha Wałęsę zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Odkryto także wiele listów, które Kiszczak dostawał w PRL-u od ludzi o znanych w III RP nazwiskach. Ze świata polityki, kultury, mediów.

"Szanowny Panie Generale! W tych trudnych dla kraju i Pana osobiście dniach ośmielam się napisać kilka słów, by dać dowód pamięci i poparcia dla linii, którą Pan realizuje" - pisał m.in. Daniel Passent, dziennikarz "Polityki".

A teraz najnowszy news. Jak podał Instytut Pamięci Narodowej w jednym z pakietów zabezpieczonych dokumentów jest również: "oryginał odręcznego listu Adama Michnika z 11 grudnia 1983 r. do ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka, wysłanego z Aresztu Śledczego przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie".

Dzisiaj naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie, przekazał prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej "ostatnią partię dokumentów zabezpieczonych 16 lutego 2016 r. w domu Marii Kiszczak".

Oprócz listu Michnika jest tam też m.in. "­Opracowanie bez tytułu dotyczące stosunków państwo–Kościół przed pielgrzymką Jana Pawła II do Polski w 1983 r." czy "­Odpis postanowienia z 12 stycznia 1957 r. o umorzeniu śledztwa przeciwko Stefanowi Kilanowiczowi vel Grzegorzowi Korczyńskiemu".

http://niezalezna.pl/77957-niespodziank ... inal-listu

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Wszyscy święci ubekistanu. III RP niczym sekta samobójcy Jima Jonesa

Obrazek

„Naprawdę uważasz, że masz prawo ją krytykować? Ty, który siedzisz wygodnie przed ekranem swojego komputera” – napisała do krytyków wypowiedzi Janiny Ochojskiej o uchodźcach publicystka „Syfilisweeka”. To, co jej się wymsknęło, czyli absurdalna sugestia, że poglądów Ochojskiej krytykować nie wolno, bo zajmuje się działalnością charytatywną, jest wielce znaczące. Produkcja nietykalnych „świętych” to jeden z ważniejszych chwytów socjotechnicznych, cyklicznie stosowanych przez establishment III RP - pisze Piotr Lisiewicz w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.


O Janinie Ochojskiej stało się ostatnio głośno z powodu jej kuriozalnych wypowiedzi o uchodźcach. „Gdyby przeciętny muzułmanin zobaczył, jak się w Polsce traktuje kobiety, to by się przeraził. Przeraziłby się tym maltretowaniem, poniżaniem. Nie twierdzę, że aktów przemocy wobec kobiet w rodzinach muzułmańskich nie ma, ale popatrzmy na siebie” – stwierdziła Ochojska. Zasugerowała też, jakie konsekwencje powinna mieć postawa Polski: „Jeśli taką postawę będziemy mieć w Unii Europejskiej, to nie zasługujemy na pomoc, która do nas z Unii płynie”.

Atak chamski, aż nie do uwierzenia

Wypowiedzi te musiały wywołać ostrą krytykę, zarówno ze strony publicystów czy polityków, jak i internautów. W odpowiedzi media Tomasza Lisa rozpoczęły kampanię na temat „hejtu”, którego ofiarą miała stać się Ochojska.

„Internetowy hejt na Janinę Ochojską za wypowiedź o muzułmanach. Skala chamstwa jest nie do uwierzenia” – zaalarmował Jakub Noch z portalu NaTemat.pl. Jeszcze bardziej absurdalny tekst, w formie „listu do hejtera”, opublikowała w „Newsweeku” Renata Kim. Napisała w nim:
„Często się za Ciebie wstydzę, a jeszcze innym razem przez Ciebie rozpaczam. Tak jak teraz, gdy postanowiłeś, że zaszczujesz Janinę Ochojską. Bo ośmieliła się powiedzieć, że nie może być dumna z Polski i jej stosunku do uchodźców”.

Odnotujmy, że redaktor Kim mocno nieprecyzyjnie wskazała, co było powodem ostrej reakcji internautów. Do tego dodała następującą argumentację:
„I tu mam do Ciebie pierwsze pytanie: czy Ty, hejterze, wiesz, kim jest Janina Ochojska? Wiesz, ilu ludziom w najróżniejszych zakątkach świata pomogła? Wiesz, ile razy ryzykowała dla nich życie? Tak jak ćwierć wieku temu, gdy jako pierwsza i jedyna pojechała z konwojem pomocy humanitarnej do ogarniętej wojną byłej Jugosławii. Naprawdę uważasz, że masz prawo ją krytykować? Ty, który siedzisz wygodnie przed ekranem swojego komputera”.

W obronie TW i antypolskiego kłamcy

Powyższe słowa pokazują jak na dłoni metodę manipulacji, którą postkomunistyczny establishment stosował skutecznie przez ćwierć wieku III RP. Nie tylko lansowanie fałszywych autorytetów, lecz także postaci, które w mediach otrzymywały status świeckich świętych.

Prawdopodobnie obecne pojawienie się w mediach Ochojskiej wynika z faktu, że pewnej erozji uległ status świętego, jaki miał przez lata Jerzy Owsiak. Problemy z rozliczeniami jego fundacji, stosowanie przemocy wobec dziennikarza, jawne kłamstwa i zbyt częste wygrażanie przeciwnikom spowodowały, że Owsiak w oczach znacznej części Polaków utracił nimb świętości.

Tymczasem Ochojska, prowadząca pożyteczną działalność charytatywną, pozostawała w ostatnich latach na uboczu. Dlatego młodszym rocznikom nie kojarzy się z polityczną propagandą.

Tymczasem we wcześniejszych latach uprawiała ona ją niekiedy niewiele mniej ostro od Owsiaka. Pamiętam Ochojską jako uczestniczkę promocji antypolskiej książki Jana Tomasza Grossa. I jako współautorkę „Listu solidarności z ks. Czajkowskim”, gdy ten okazał się – według dokumentów IPN – cennym agentem SB, otrzymującym pieniądze za współpracę. Jako laureatkę nagrody Lecha Wałęsy, przyznanej jej w 2010 r. Jako uczestniczkę akcji młodzieżówki Unii Wolności oraz gościa poznańskiego Teatru Ósmego Dnia, którego szefowa nazwała później papieża Franciszka słowem na „ch”.

Jeśli przyjąć stanowisko publicystki „Syfilisweeka”, internautom nie wolno krytykować jej za żadne z tych działań, bo pomaga potrzebującym.

„Spotykasz najbardziej przyjaznych ludzi na świecie”

Właściciele III RP po 1989 r. wierzyli w siłę metody polegającej na wprowadzaniu do życia publicznego postaci mających status świeckich świętych. Na czym ona polega?

W ekstremalny sposób pokazuje to przykład amerykańskiej sekty Jima Jonesa. Jones, charyzmatyczny amerykański kaznodzieja, prowadził dom opieki dla osób starszych, organizował bezpłatne badania lekarskie i pomagał ubogim zdobyć zasiłek. Głosił miłość, pokój i walkę z rasizmem, a tłumy zwolenników oddawały mu swoje pieniądze i tańczyły oraz kołysały się w rytm muzyki. Sielanka skończyła się 18 listopada 1978 r., gdy 909 wyznawców Jonesa popełniło zbiorowe samobójstwo.

Jeannie Mills, która trafiła do sekty Jonesa, pozostawiła po sobie tekst, w którym opisała początki swojej tragedii:
„Spotykasz najbardziej przyjaznych ludzi na świecie, którzy wprowadzają cię do najserdeczniejszej grupy, jaką możesz sobie tylko wyobrazić (…), przywódca wydaje ci się osobą najbardziej oświeconą, uprzedzająco grzeczną, pełną współczucia i zrozumienia (…), dowiadujesz się, że celem grupy jest coś, czego spełnienie nie wydawało ci się możliwe nawet w najśmielszych marzeniach, a wszystko to wydaje ci się zbyt piękne, aby być prawdziwe. I rzeczywiście: to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe”.

O historii sekty Jonesa pisał w swojej bestsellerowej książce „Wywieranie wpływu na ludzi” prof. Robert Cialdini z Uniwersytetu Stanowego w Arizonie. Uznał on samobójstwo członków sekty za najbardziej skrajny przykład tego, jak skutecznym narzędziem wywierania wpływu na ludzi jest tzw. reguła wzajemności, tkwiący w nas obowiązek zrewanżowania się za dobro, które ktoś zrobił dla nas. Ktoś dał nam prezent na urodziny, to i my damy jemu itp. Inaczej zasługujemy na miano niewdzięcznika, a więc zostajemy zdegradowani społecznie.

Przypadek Jonesa jest najbardziej drastyczny. Członkowie sekty popełnili samobójstwo, bo uważali, że święty człowiek zrobił dla nich tyle dobrego, iż byłoby czymś nieludzkim opuścić go w takiej chwili.

Jones był wcześniej bohaterem mediów, dostawał nagrody za działalność społeczną i walkę z rasizmem. Przyciągnął biednych, ale także ludzi wykształconych, pragnących im pomagać. Wielu oddawało mu swój majątek, a nawet domy. Zachowały się filmy pokazujące ich szczęśliwych i rozśpiewanych.

Jak pisze prof. Cialdini, tylko niewielu członków jego sekty się uratowało, a wśród nich Diana Louie:
„Swoje nieposłuszeństwo przypisywała potem temu, że gdy wcześniej była chora, odmówiła Jonesowi, gdy ten chciał jej oddać przysługę. Nie zgodziła się przyjąć specjalnego pożywienia, ponieważ, jak mówi, »wiedziałam, że gdyby już raz mnie obdarzył jakimiś przywilejami, to już by mnie miał. Nie chciałam mu niczego zawdzięczać«”.

AK, czyli Władysław Bartoszewski

Mechanizm podobny do tego, który zastosował Jim Jones, elity III RP konsekwentnie wykorzystywały przez lata. Ich celem nie było doprowadzanie Polaków do fizycznego samobójstwa, lecz do samobójstwa narodowego. W III RP nasi „najbardziej przyjaźni ludzie na świecie” lansowani byli na świętych długo, natomiast w ostrych starciach politycznych używani byli rzadko, ale zawsze w najbardziej kluczowych momentach, gdy interesy establishmentu były poważnie zagrożone.

Oprócz Ochojskiej i Owsiaka podobny status mieli przez pewien czas nieżyjący już Bronisław Geremek, Władysław Bartoszewski czy Andrzej Szczypiorski. Podobny status próbowano też później nadać Henryce Krzywonos.

W najbardziej wyrafinowanej wersji owych świeckich świętych używano do pacyfikowania wpływu środowisk niebezpiecznych dla oligarchii na resztę społeczeństwa. Ów święty był szczególnie wartościowy dla systemu, jeśli wywodził się z wrogiego środowiska, a był gotowy głosić poglądy sprzeczne o 180 st. z tym, co ono myśli.

Kto był kiedykolwiek na warszawskich Powązkach 1 sierpnia, ten wie, jaka panuje tam atmosfera. Są tam przede wszystkim rodziny powstańców i ci, którzy identyfikują się z powstańczą tradycją. I praktycznie wszyscy myślą to samo także o współczesności.

Establishment wymyślił więc kontrakcję: jeśli niemal całe środowisko byłych AK-owców i powstańców warszawskich jest przeciwko nam, wynajdujemy jednego, o porządnym życiorysie, który z jakichś powodów jest – lub można go skłonić, by był – po naszej stronie. Za pomocą setek programów telewizyjnych i wywiadów zabiegamy o to, by legenda walki Polaków o wolność miała jego twarz. Innych bohaterów, których rola była nieporównanie większa, zamilczamy na śmierć.

Skoro w tym samym czasie gdzie indziej staramy się ośmieszać i deprecjonować sens Powstania, to nasz bohater powinien być pozbawiony negatywnych cech przypisywanych ośmieszanym. Jest najbardziej szlachetną, otwartą, rozumiejącą świat odmianą powstańca. Jest świętym.

Tym świętym można było – jeszcze parę lat temu, zanim rozwinął się internet – okładać przeciwników politycznych jak kijem bejsbolowym. Córka esbeka Monika Olejnik mogła przepytywać Jarosława Kaczyńskiego, pałając moralnym oburzeniem, jak to on, mały, nienawistny polityk, śmie atakować powstańca i więźnia Auschwitz Władysława Bartoszewskiego! I większość widzów podzielała jej oburzenie i zniesmaczenie.

Solidarność, czyli Henryka Krzywonos

Skoro „Bolek” się zdewaluował, a ponad 90 proc. bohaterów pierwszej Solidarności jest przeciwko nam, to musimy wylansować własną ikonę, którą ogłosimy ucieleśnieniem ideałów Solidarności – rozumował establishment, lansując po bandzie Henrykę Krzywonos. Ta kreacja udała się w niewielkim stopniu, ale jednak odegrała pewną rolę. Niezbyt mądrzy uczestnicy marszów KOD tłumaczą przecież, że to oni są kontynuatorami idei Solidarności, mimo że na owych marszach pojawiał się spiker Dziennika Telewizyjnego Marek Barański. Bo przecież dwie wielki ikony Solidarności – Krzywonos i Wałęsa – są z nami.

Podobnie skoro ponad 90 proc. księży jest po przeciwnej stronie, my staramy się wylansować kilku własnych duchownych, którzy mają uosabiać wszystko, co w chrześcijaństwie najpiękniejsze. Tak lansowano abp. Tadeusza Gocłowskiego, bp. Tadeusza Pieronka czy ks. Adama Bonieckiego.

Że większość katolików mało ich ceni? Nie szkodzi, ważne, że uda się rozmyć postawę wobec postkomunizmu pewnej ich części, nawet niewielkiej. Każdy taki drobiazg ma stabilizować postkomunistyczny system.

Kontynuator niepodległościowej emigracji Andrzej Szczypiorski

Nie przypadkiem wśród owych świętych III RP wymieniam sporo osób nieżyjących. Bo starość w ich przypadku sprzyjać miała budowaniu nimbu świętości. O ile stary moher miał budzić obrzydzenie, o tyle wiekowy Władysław Bartoszewski – podziw.

Szczególnie w początkach III RP do budowania autorytetu owych świętych używano tytułów naukowych. Władysław Bartoszewski musiał być profesorem, nawet jeśli nim nie był. Piotr Wierzbicki w książce „Podręcznik Europejczyka. Z ciemnogrodu do Paryża” z 1996 r. kpił z tego, że jedynym politykiem, przy którego nazwisku obowiązkowo trzeba było wymieniać z nabożną czcią tytuł „profesor”, był Bronisław Geremek.

Najbardziej kuriozalnym z owych świętych był zaś pisarz Andrzej Szczypiorski, który – jak wynika z akt IPN – pomagał SB w rozpracowywaniu własnego ojca, pepeesowskiego emigranta Adama Szczypiorskiego. Z esbekiem uzgadniał nawet treść listu do rodziców, w których namawiał ich do powrotu do kraju, stwierdzając, że „nieprawdą są oszczerstwa zachodniej propagandy o ucisku w Polsce ludzi różnych przekonań. Zarówno komuniści, jak i niekomuniści żyją wspólnie jednym celem: utrzymaniem pokoju na świecie i walką o dalszy wzrost dobrobytu w Polsce”.

Któż lepiej nadawałby się na kontynuatora idei niepodległościowej emigracji? Licealiści i studenci w początkach III RP uczeni byli, iż Szczypiorski to jeden z najwybitniejszych pisarzy i autorytetów moralnych.

Drogowskaz Józefa Bocheńskiego

Polska miała w XX w. niezwykłego filozofa, logika i myśliciela o. Józefa Bocheńskiego. Łączył on rozumienie najtrudniejszych filozoficznych zagadnień z umiejętnością przekładania – po żołniersku – dyskusji na ich temat na język zrozumiały dla ludzi, którzy filozofami nie są. A także odwagę wyciągania z idei wniosków praktycznych: to prof. Bocheński, rektor Uniwersytetu we Fryburgu, przyczynił się jako biegły sądowy do delegalizacji partii komunistycznej w Republice Federalnej Niemiec.

To, co ojciec Bocheński, nie przypadkiem nieobecny w mainstreamowym przekazie, pisał o autorytecie, powinno być dla Polaków skuteczną szczepionką na uleganie wpływom fałszywych świętych.

Pisał on, iż szkodliwym zabobonem związanym z autorytetem jest „przekonanie, że istnieją autorytety, że tak powiem, powszechne, to jest ludzie, którzy są autorytetami we wszystkich dziedzinach”. Komentował, iż „każdy człowiek jest najwyżej autorytetem w jakiejś określonej dziedzinie albo paru dziedzinach, ale nigdy we wszystkich. Einstein na przykład był niewątpliwie autorytetem w dziedzinie fizyki, ale bynajmniej nie w dziedzinie moralności, polityki albo religii”.

Patrząc nie tylko na III RP, stwierdzał, że „uznawanie takich powszechnych autorytetów jest zabobonem bardzo rozpowszechnionym”. Kiedy na przykład grono profesorów uniwersyteckich podpisuje zbiorowo manifest polityczny, zakłada się, że „czytelnicy będą ich uważali za autorytety w dziedzinie polityki, którymi oni oczywiście nie są – a więc coś w rodzaju uznania autorytetu powszechnego uczonych. Bo ci profesorowie są zapewne autorytetami w dziedzinie rewolucji francuskiej, ceramiki chińskiej albo rachunku prawdopodobieństwa, ale nie w dziedzinie polityki – i nadużywają przez takie oświadczenie swojego autorytetu”.

http://niezalezna.pl/78816-wszyscy-swie ... ima-jonesa

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


10 kwi 2016, 13:35
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
Żydokomuna ubrała PiS w żonkile, jak Niemcy Żydów w gwiazdę Dawida

Obrazek

W każdej batalii ideologicznej i politycznej, symbolika ma znaczenie generalne, nie da się bez zaznaczenia swojego terenu i swojej racji obronić swoich wartości. Jest mało istotne, czy proporce, sztandary, flagi i barwy bojowe to wyrafinowana, czy też prymitywna forma okazania wyższości, ważne, że takie zachowania jednoznacznie wskazuje kto tu rządzi. Z tego, co się zdążyłem wstępnie zorientować stan wiedzy w ogóle i wiedzy historycznej w szczegółach jest więcej niż katastrofalny.

Cała ta żenada z żonkilami została wypromowana przez TVN-GW i jest to „tradycja” zaledwie kilkuletnia.
Kto pamięta, aby 10 lat temu coś podobnego miało miejsce? Rzecz się tak naprawdę pojawiła i nasiliła dopiero po śmierci komunisty i posła PRL Marka Edelmana. Wspomniany Edelman, jako członek lewackiego politycznej BUNDU, organizacji żydowskiej czynnej od XIX wieku, składał żonkile w dniu Powstawania w Getcie. Symbol ten jako taki nigdy nie był symbolem samego powstania, ale konkretnej opcji politycznej, z której nota bene nic wspólnego nie chce mieć zdecydowana większość Żydów. Proszę spytać premiera albo prezydenta Izraela, co sądzi o żonkilach, Marku Edelmanie i przede wszystkim o organizacji BUND. Uprzedzam, że nasłuchacie się antysemickich uwag, a to z tego prostego powodu, że BUND i Edelman prócz miłości do ZSRR, byli antysyjonistami. Nie należy tego mylić z neologizmem „antysemityzm”, ale jest blisko. Otóż BUND był przeciwnikiem powstania samodzielnego państwa Izrael, jak większość członków Międzynarodówki.

Jeśli chodzi o samo Powstanie w Getcie, to mało kto wie i mówi o „żydowskim piekle”.

Nawet w obliczu pewnej zgłady, Żydzi nie byli w stanie wspólnie stanąć do walki. Na 70 tysięcy Żydów, którzy wiedzieli, że idą na pewną śmierć, w powstaniu wzięło udział około 1000 osób i to tylko dzięki pomocy Armii Krajowej. Brak jednego dowództwa, brak skoordynowania działań, doprowadził do podziału na strefy obrony. Dwa stronnictwa żydowskie: lewicowa Żydowska Organizacja Bojowa (ŻOB) i prawicowy Żydowski Związek Wojskowy (ŻZW) ustaliły tylko tyle, że każdy sobie z Niemcem będzie walczył. Po stronie ŻOB dowódcami byli Mordechaj Anielewicz i jego zastępca Icchak Cukierman. Po stronie ŻŻW do sztabu weszli Dawid Wdowiński, Michał Strykowski, Leon Rodal i wojskowy dowódca Paweł Frenkel. Głowę dam, że 99% Polaków nie ma o tym wszystkim bladego pojęcia i stąd nawet PIS zakwitło żonkilami BUNDU.

Tymczasem wynalazca żonkili Marek Edelman w powstańczej układance praktycznie się nie liczył, dopiero w trakcie powstania Edelman zstąpił Berka Szajndmila i zajął się wywiadem. Bóg jedyny wie jaki cudem Marek Edelman jako jedyny ze sztabu uniknął nie tylko śmierci, ale obozu Auschwitz, fascynująca ta legenda niczym zwolnienie lekarskie z obozu koncentracyjnego innej „legendy” – Władysława Bartoszewskiego.
W każdym razie Edelman uciekł z getta w tym samym czasie, gdy grupa 300 jego towarzyszy z ŻOB, w tym dowódca Mordechaj Anielewicz broniła się do końca, by w ostatnim akcie popełnić zbiorowe samobójstw. Dlaczego świeccy nowocześni nie czczą pamięci Mordechaja Anielewicza i pozostałych żydowskich bohaterów, a wybrali na herosa uciekiniera Edelmana, nie mam pojęcia.

Pewnie taka tradycja, zawsze kapuś, dekownik, oszust miał w tym środowisku największe poważanie.

Ośrodki pompowania wody do mózgu zakodowały w świadomości gojów jednego jedynego bohatera Powstania w Getcie i jest nim tak skrajny lewak, że nawet Żydzi go nie tolerowali. Zastanawiam się i pojąć nie mogę, skąd politykom PiS i Prezydentowi Andrzejowi Dudzie przyszło do głowy, żeby się wpisywać w tę idiotyczną świecką tradycję, którą zapoczątkowali i wypromowali propagandyści z dwóch znanych warszawskich ulic. Od polskiego rządu i partii, która tyle mówi o świadomości historycznej, oczekuję po pierwsze minimum wiedzy, po drugie minimum rozumu. Równie dobrze PiS i Prezydent mogli razem z „Trujką” założyć różowe okulary i pokłonić się orłowi z czekolady.

Na odpowiedź w sferze symboli i walki o rację, nie trzeba było długo czekać.
Gdy chłopcy i dziewczęta z PiS przebierali się jak smarkaci w żonkile BUNDU, Hanka Gronkiwicz-Waltz poleciała polskim antysemityzmem, paleniem kukieł i mszą nazistowską w Białymstoku. Tak kończą frajerzy, tak kończy się niebezpieczna zabawa z okazywaniem słabości symbolicznej i narodowej. Oczy 100 razy przecierałem, po każdym żonkilu i do teraz widzę te żarówki politycznej, historycznej i narodowej głupoty wpięte w klapy.

Nie ma tu mowy o żadnym szacunku dla Żydów, którym za sprzeciw wobec niemieckiego barbarzyństwa niewątpliwie szacunek się należy.
Mamy do czynienia ze zwykłym prymitywnym ideologicznym tresowaniem gojów.
Żydokomuna oznaczyła Polaków niczym Niemcy Żydów za okupacji, tylko kolor i symbol opasek się zmienił.
Smutne.

Autor:  MatkaKurka
Źródło: http://kontrowersje.net/ydokomuna_ubra_ ... azd_dawida

Ciekawy tekst.
Ciekawe również - jak zawsze - są komentarze pod nim

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 19 kwi 2016, 20:41 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



19 kwi 2016, 20:34
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia
    Dwudziesty lutego, rok czterdziesty czwarty, dla ludzi z Huciska to pamiętna data.
    W tym dniu wieś zginęła z rąk Kaina - brata.


    Zagłada Huciska Brodzkiego

    Rapsod żałobny



    Tę ziemię łupili przez wiele stuleci
    Moskale, Tatarzy, Kozacy i Turcy.
    Chcieli ją nam zabrać w dwudziestym Sowieci,
    Rozbici nad Wisłą z przyzwolenia Stwórcy.

    Po łupy Tatarzyn odwiedzał te strony,
    Najeżdżając kraj nasz swym utartym szlakiem.
    Kozak kraj pustoszył, gdyż pragnął korony,
    Dziś cię zarżnie Rusin, bo jesteś Polakiem.

    Podpisał Bandera cyrograf z szatanem:
    - Ja swoich rodaków do cna odczłowieczę,
    Ty zaś mi pozwolisz być tej ziemi panem
    I mieć nad ziomkami absolutną pieczę.

    Romanowi dałem generalską gażę,
    Bo on ciemnych chłopów do zbrodni przyucza.
    Muszą być gotowi, gdy wkrótce rozkażę
    Wyrżnąć wszystkich Lachów od Sanu do Zbrucza".

    Bo wiedział, że plan ten nigdy się nie ziści,
    Czyli że Polaków nigdy nie zwycięży,
    Jeśli nie rozbudzi w kmiotach nienawiści.
    I tu mu się przydał cały zastęp księży.

    Ci wpierw na Wołyniu, później na Podolu
    Wzywali swych wiernych, często w imię Boże,
    Że już czas oczyścić pszenicę z kąkolu,
    Święcili siekiery i rzeźnickie noże.

    Niebawem z Wołynia wieść dotarła sroga,
    Że tam Ukraińcy Polaków mordują,
    Że uznali wszystkich za swojego wroga,
    Ich chałupy palą, a mienie rabują.

    Prawdziwość tych wieści potwierdzają łuny,
    Które okraszały wołyński firmament.
    Były to już pewne tych nieszczęść zwiastuny.
    Budziły niepokój, wprowadzały zamęt.

    Tu się wszyscy bali kurenia z Czernicy,
    Gdyż było wiadomo, że wielu "czużyńców",
    A zwłaszcza Polaków w tamtej okolicy,
    Straciło już życie z rąk tych barbarzyńców.

    Służąc szatanowi wyrzekli się Boga,
    Kpiąc z nakazów wiary o zbawieniu duszy.
    Rżnąć im nakazano Lachów jako wroga
    I oni w tej zbrodni utkwili po uszy.

    W Wołochach Żeglińskim "zdjęli rękawiczki",
    Do Kadłubisk poszli rozciąć brzuch kobiecie,
    By potem na stopniach przydrożnej kapliczki
    W hołdzie szatanowi położyć jej dziecię.

    Masłowskich z Czernicy nożami zadźgali,
    Piotra Kochańskiego przybili do belki,
    Sikorów z Nakwaszy piłą ćwiartowali,
    W Ikwie utopili Zbigniewa z Grobelki.

    Chłopiec brnął za ojcem po głębokim śniegu,
    Lecz wnet go złapała męcząca zadyszka,
    Ojciec go ponaglał do szybszego biegu,
    Jego nie złapali, lecz złapali Zbyszka.

    Złapany się zdobył na inny wysiłek -
    Jego krzyk słyszano w odległej Ponikwie.
    Złapał go za nogi bandyta osiłek
    I zanurzył głową w lodowatej Ikwie.

    Wkrótce każdy bandzior, co działał w terenie,
    Oraz każda mała uzbrojona grupa,
    Tworzyli już sotnie i śmierci kurenie,
    By palić wsie polskie pod przewodem UPA.

    Kureń był w Czernicy niedaleko Brodów,
    Ale tuż za lasem, a więc całkiem blisko,
    Leżał założony przez ciąg polskich rodów
    Szlachecki zaścianek - wieś Brodzkie Hucisko.

    Orzekli wodzowie kurenia z Czernicy:
    Tę wieś trzeba zniszczyć! Lecz sami się bali,
    Ściągnęli więc łotrów z całej okolicy,
    I pewnej niedzieli zaatakowali.

    Franciszek Pinkiewicz poznał ich zamiary.
    Zniweczyć je da się tylko naszym męstwem,
    Atak odeprzemy, choć będą ofiary,
    I to będzie można nazywać zwycięstwem.

    Zbrodnia szła z Wołynia potężną lawiną,
    I przed bandytami nie było ucieczki.
    Ich plan przewidywał, że Polacy zginą,
    Dlatego ich rżnęli jak słabe owieczki.

    Łaknęli uznania, nęciły ich łupy,
    Dążyli do władzy, mołojeckiej sławy.
    Gdzie się pojawili, zostawiali trupy.
    Dowolny był powód okrutnej zabawy.

    Jednego zabili, bo miał dobre buty,
    Inny padł ofiarą z powodu kożucha,
    Kolejny bandyta z sumienia wyzuty
    Wyciął swych sąsiadów dla sytości brzucha.

    Bo wiedział, że Polak ma w spichlerzu zboże,
    Kusiły ubrania, nawet pościel nowa,
    Para ładnych koni i krowy w oborze -
    A kto wie, co jeszcze w swoim domu chowa.

    Zamęczyć poczciwca to nawet nie sztuka,
    Gdy ten miast się bronić, o litość go błagał.
    I by go przekonać, argumentów szuka:
    Że gdy był w potrzebie chętnie mu pomagał.

    Jednakże Pinkiewicz nie znał dnia, godziny
    Przyszłego napadu, toteż pełen troski
    Ruszył do Litowisk po polskie rodziny,
    Które chciały uciec z banderowskiej wioski.

    Obroną w Hucisku nikt więc nie kierował,
    Lecz kto miał karabin, ten walczył do końca.
    Bezbronny uciekał lub w lochu się chował,
    Trudno więc powiedzieć, że to był obrońca.

    Wróciwszy z Litowisk, wnet wyciągnął wnioski,
    Choć wieś stała w ogniu i byli zabici,
    Przypuścił kontratak i odbił część wioski,
    Którą nieco wcześniej zajęli bandyci.

    Jego podkomendni z nim samym na czele
    Walczyli jak Bartosz pod Racławicami.
    Odpierali szturmy, a było ich wiele,
    Choć na tych pozycjach byli tylko sami.

    Wieś spowiły dymy, strzelały płomienie,
    Przypalane krowy zrywały łańcuchy,
    A ogień pożerał całe ludzkie mienie.
    W ruch puszczono noże, widły i obuchy.

    Tą "bronią" władali mordercy - rizuni.
    To oni krzyczeli: "Żywych dla nas łapcie!".
    By potem na oczach bezsilnej babuni
    Poćwiartować dzieci, a na końcu babcię.

    By ratować życie swoje i córeczki
    Janina Żeglińska - wcale nie bez racji -
    Podjęła nieszczęsna ryzyko ucieczki,
    Bo co mogła zrobić w takiej sytuacji"

    Pomysł by się udał - była przecież młoda -
    Gdyby nie świszczące kule koło ucha.
    Trafiona padła jak podcięta kłoda,
    Wykrzyknęła "dziecko!" i oddała ducha.

    Tuż za nią uciekał biegiem/ chyżo Tadek Mucha,
    Chwycił dziecko w biegu i je uratował.
    Potem mu nadano szczytne miano zucha,
    Zaś ojciec maleństwa gorąco dziękował.

    Tomasz Michalewski od samego rana
    Zapewniał, że z Jankiem wszystkiemu podoła,
    Bo chciał, żeby Anna odświętnie ubrana
    Mogła pójść z innymi w tym dniu do kościoła.

    Wiedział, że nad wioską osobiście czuwa
    Oficer Pinkiewicz oraz jego "chłopcy".
    Grupa Wołyniaków też butów nie zzuwa,
    Choć nie mają rodzin i są tutaj obcy.

    Ci w razie napadu nie ustąpią pola,
    Mszcząc się za rodziny, spalone zagrody.
    Walczą nieulękle na ziemi Podola,
    Chcą ratować innych, nie pragną nagrody.

    Nie myśląc o bandzie, podniósł dziecko z łóżka
    I żeby je uśpić, włożył do kołyski.
    Odwzajemnił czuły uśmiech Tadeuszka,
    Gdy huknęły strzały, powodując błyski.

    Bandyci! - wykrzyknął i w mig włożył kurtkę,
    Dziecko w pled owinął, zawiązując rogi.
    Wyskoczywszy na dwór, w biegu kopnął furtkę
    I jak sarna zniknął za zakrętem drogi.

    Bandyci strzelali, lecz Tomasz nie wiedział
    Kto był dla nich celem - on czy inni ludzie.
    Między nim a nimi pomniejszał się przedział,
    A kroki bandytów dudniły po grudzie.

    Wiedział, że na pewno nie ujdzie pogoni,
    Że zginie od kuli lub gorzej - od noża.
    Tadzia też zabiją, gdy go nie ochroni
    Przed tymi zbójami dzisiaj ręka Boża.

    I runął na skarpę, markując śmierć własną,
    Ale Tadeuszka nie wypuścił z ręki.
    Słyszał jak do innych jakiś bandzior wrzasnął:
    "Od mojej padł kuli i nie zaznał męki".

    Trik Michalewskiego aż trzy grupy zmylił.
    On bandytów widział, słyszał ich rozmowę,
    Jeden z nich dosłyszał, że chłopczyk zakwilił,
    Przystanął i strzałem roztrzaskał mu głowę.

    Pocisk, który ojcu pogruchotał kości,
    Był klasy "dum-dum" (miał na płaszczu znamię),
    Pozbawił syna życia, ojca przytomności,
    Łamiąc jednocześnie jego lewe ramię.

    Duszę Tadeuszka bez najmniejszej zwłoki
    Anioły uniosły do nieba na wieki.
    Tę drugą Bóg wrócił do ziemskiej powłoki
    I kazał jej śledzić zbrodnię spod powieki.

    Tak więc Tomasz widział płonące chałupy,
    Rozbiegłe zwierzęta, rizunów z "orężem",
    Rabujących mienie, bezczeszczących trupy,
    Lubo się pastwiących nad złapanym mężem.

    Wśród bandytów widział dużo znanych twarzy
    Z Ponikwy, z Litowisk, Żarkowa, Czernicy -
    Samych nikczemników, nie zaś gospodarzy
    Cieszących się mirem w tamtej okolicy.

    Bandyci biegali po wiosce jak z pieprzem,
    Wpadali do piwnic, stodół, każdej nory,
    Lub się uganiali za opasłym wieprzem,
    Który cudem uszedł z płonącej obory.

    A od wrzasku we wsi aż bolały uszy,
    Padały komendy wydawane krzykiem,
    Wrzask robiło ptactwo osiadłe na gruszy,
    Przypiekane krowy skarżyły się rykiem.

    Ból swój wyrażały rżeniem również konie,
    Śmierć swoją czujące pod płonącym dachem.
    Chromy starzec złożył do modlitwy dłonie,
    Bo nie mógł uciekać ogarnięty strachem.

    Nie miał zresztą na to żadnych możliwości -
    Był człowiekiem starym, z przytępionym słuchem.
    Nie myślał, że gest ten bandytę rozzłości
    I że z całej siły zdzieli go obuchem.

    Wściekły cios bandyty rozłupał mu ciemię,
    I właściciel domu oddał ducha Bogu.
    Przelaną krwią zrosił swą rodzinna ziemię,
    Czym również podkreślił świętość tego progu.

    A co z małym Józiem, niespełna trzylatkiem?
    Kiedy dziadek ręce złożył do pacierza,
    On drżący ze strachu schował się za dziadkiem,
    A gdy dziadek upadł, uciekł do alkierza.

    Lecz wściekły bandyta chwycił go za włosy,
    Wyciągnął zza szafy, rzucił o podłogę.
    Józio w swej obronie krzyczał w niebogłosy,
    I wtedy bandyta przydepnął mu nogę,

    Drugą wziąwszy w łapy, szarpał nią do góry
    Niczym dzika bestia, chcąc swoją ofiarę
    Rozerwać na dwoje, jak sęp padłe kury.
    Chodziło mu o to, by cierpiał nad miarę.

    Wiedział Michalewski, że wraz z krwi upływem
    Plączą mu się myśli i ciało grabieje.
    Stąd wiara w moc Bożą była mu motywem
    I w cichej modlitwie budziła nadzieje.

    Obrona wciąż trwała, wieś nie jest zdobyta -
    Słychać odgłos strzałów z drugiego wsi końca.
    "Kto do kogo strzela - do naszych bandyta,
    Czy może bandytę wziął na cel obrońca"

    Gdzieś tam jest mój Janek - chroń go Panie Boże,
    Chroń wszystkich obrońców, mego brata Staszka.
    Ja pewnie umieram, lecz proszę w pokorze
    Niechaj sczeźnie UPA, zwłaszcza jej watażka.

    On stworzył tę zgraję i na wzór Kaina,
    Łamiąc Twe odwieczne święte przykazanie,
    Zabija Polaka - brata Słowianina.
    Temu Kainowi klęskę ześlij Panie.

    Dziś większość mieszkańców poszła do kościoła,
    Wróg ma znacznie więcej ludzi i oręża.
    Ta garstka obrońców oprzeć się nie zdoła,
    Już widać, że Kain Polaków zwycięża.

    Zobaczył, jak dzielnie bronił stanowiska
    Jeden z Wołyniaków, choć był tutaj obcy.
    To była obrona Brodzkiego Huciska ,
    A brali zeń przykład nawet nasi chłopcy.

    Dzięki tej odwadze i celnemu oku
    Znieśli z pola walki banderowców kilku.
    Lecz jeden z nich zaszedł bohatera z boku
    I tu się sprawdziło przysłowie o wilku.

    Choć sam wilkiem nie był, bo walczył w obronie -
    Tej ziemi, Polaków i swego honoru.
    Wolał zginąć w walce w ostatniej odsłonie,
    Niż oddać bandytom wioskę bez oporu.

    Z tak dobrej osłony wielu tu korzysta,
    Oto jeden z Schützów uchodzi pogoni,
    Za nim gna z siekierą rusiński faszysta,
    Pewnie zwykły rizun, bo bez palnej broni.

    Tam między domami czai się za rogiem
    Stanisław Bojarski, za nim widać Sznuka,
    Który tak się skrada i kryje przed wrogiem,
    Pewnie desperacko wyjścia z matni szuka.

    A tamten przed chwilą zarąbał Suczawę.
    To jakiś sadysta albo pomyleniec,
    Pragnący zbrodniami zdobyć sobie sławę,
    Aprobatę zbirów i laurowy wieniec.

    "Och, gdybym automat miał do dyspozycji -
    Myśl Michalewskiemu chodziła po głowie -
    No i sprawną rękę, to z mojej pozycji
    Takich okrutników wystrzelałbym mrowie!

    To byłaby zemsta za śmierć mych rodaków,
    Za strzaskaną rękę i za Tadeuszka.
    Wieś odbudujemy jak przodkowie Kraków..."
    Majaki rannego czy pusta pogróżka"

    Zuchwałość rizunów niepomiernie wzrosła,
    Kiedy przestał strzelać Wołyniak zza węgła,
    Wszak byli szkoleni do tego rzemiosła
    I do takiej roli UPA ich zaprzęgła.

    Dali się oszukać albo z własnej woli
    Wzięli nóż do ręki, aby zostać katem
    Polskich matek, dzieci lub w oprawcy roli
    Pastwić się świadomie nad swym polskim bratem.

    Z wściekłością lub często z szyderstwem na twarzy,
    Kat kazał ofierze żegnać się z dorobkiem.
    I palił budynki świetnych gospodarzy,
    Wszak byli "panami", on zawsze parobkiem.

    Wskutek podniecenia oraz krwi utraty
    Ranny Michalewski czuł, że dokądś leci.
    Już nie widział ludzi ani żadnej chaty,
    Nie słyszał rizunów ani krzyku dzieci.

    "Chryste zabroń duszy uciekać od ciała,
    Gdy już się to stało, to nakaż jej Panie
    Wrócić nawet wtedy, gdyby już nie chciała.
    Wierzę w Twoje moce, wierzę w zmartwychwstanie".

    Poszukując dzieci w mieszkaniach i lochach
    Rizuni biegali od domu do domu.
    Nawet nie myśleli, że gdzieś tam w Wołochach
    Ojcowie tych dzieci życzą im pogromu.

    Niektóre kobiety, aż mdlały z wrażenia
    Na wieść o napadzie na Brodzkie Hucisko.
    Mężczyźni też byli pełni przerażenia,
    Bo ich wieś to teraz rozległe ognisko.

    Jęli się naradzać, jak dotrzeć z pomocą
    Napadniętym braciom, jak ratować matki,
    Staruszków i ludzi złożonych niemocą -
    Ich sam strach zabije, również nasze dziatki.

    "Chcesz się przeciwstawić gołymi rękami
    Gotowej na wszystko, rozjuszonej sforze" -"
    Spytał Kozaczewski. - Chcecie zginąć sami?
    Wezwę pomoc Niemców stojących we dworze".

    Przekonywał dalej mieszkańców Huciska:
    "Inne możliwości nie wchodzą w rachubę.
    Dymy świadczą o tym, że wróg wciąż naciska,
    Wkrótce może przynieść mieszkańcom wsi zgubę".

    Tak bez większych wahań i większego sporu
    Zaakceptowano najlepszy z wariantów:
    Delegacja poszła do Bocheńskich dworu,
    Mówić o napadzie ruskich partyzantów.

    "Rozbili swój tabor na naszym Zbarażu,
    Czekając, aż wioska spełni ich żądania:
    Dostarczy im koni i dla nich furażu,
    Dla ludzi słoniny, chleba i ubrania".

    Kapitan zdziwiony, że oto w tej głuszy
    Nieznany mu Polak mówi jego mową.
    Dlatego tym chętniej nadstawił swe uszy,
    Gotów wziąć za prawdę bajeczkę Tadkową.

    A Kozaczewski ciągnął: "Wioska już oddała
    Cały swój kontyngent dla niemieckiej armii.
    Ruskim odmówiła, wszak to wioska mała
    I aż tylu ludzi naraz nie wykarmi.

    Ruscy bez cywilów obejść się nie mogą,
    Toteż się starają trzymać ludzi w strachu.
    Wieś spalą, by była dla innych przestrogą,
    Pewnie nie pominą ni jednego dachu".

    Jeszcze pan Tadeusz nie wyszedł z pałacu,
    Bo Prusak się pysznił filozofem Kantem,
    Uzbrojone wojsko stało już na placu,
    By ruszyć do walki z "ruskim partyzantem".

    Po chwili skulony za czołgu pancerzem,
    Prowadził to wojsko na Brodzkie Hucisko.
    Nie czuł się co prawda pancernym rycerzem,
    Lecz miana "wybawcy" był wszak bardzo blisko.

    Bo huknęły działa i banda w popłochu
    Pierzchła niczym zając przed myśliwską sforą -
    Zbrojni banderowcy na czele motłochu,
    Który dla tej zgrai jest zawsze podporą.

    Na zbieranie rannych nie mieli już czasu,
    Nikt się nie spodziewał takiego pogromu.
    Kto tę odsiecz przeżył, uciekał do lasu,
    By się jakoś dostać do własnego domu.

    Huk armat zbudził Tomasza z omdlenia,
    Który ciągle leżał na zmarzniętej skarpie.
    Chłop nie tracił wiary ni nadziei cienia,
    Że ból przezwycięży, choć mu rękę szarpie.

    Słyszał, że na nowo rozgorzała bitwa,
    Wróciła mu wiara w jego braci męstwo.
    Zapanował popłoch, pospieszna gonitwa,
    Pewnie Bóg odebrał Kainom zwycięstwo.

    Wróciwszy z kościoła, ludzie się rozbiegli
    Po całym Hucisku i swoich szukali.
    Zliczono czterdziestu tych, którzy polegli.
    Nikt się nie spodziewał klęski w takiej skali.

    Anna Michalewska zasłabła z rozpaczy:
    Tadeuszek martwy, mąż walczy o życie,
    Gdzie Janek, gdzie tato? Niech Bóg mi wybaczy -
    Nie chroniłam swego domu należycie.

    Tomka trzeba szybko zawieść do szpitala.
    Bo nie przeżyje bez takiej pomocy.
    Każdy dziś nad własną stratą się użala
    I każdy się boi nadchodzącej nocy.

    Banda może wrócić, by się mścić za straty,
    Które im zadali Niemcy oraz "chłopcy"
    Boże, przyślij pomoc Michała lub taty,
    Bo mi nie pomoże dzisiaj żaden obcy.

    Daj znać Michałowi, myślę, że on żyje,
    Słyszałam odgłosy walki na Granicy -
    Strzelały peemy, chociaż nie wiem czyje.
    I nie było dymów w tamtej okolicy.

    Michał wpadł saniami jak na zawołanie.
    Z nim wrócił do domu Janek przerażony.
    Szybko miękkim sianem wymościli sanie,
    Włożyli rannego, a ten rzekł do żony:

    "Lepiej będzie dla was, gdy mnie zostawicie,
    Ludzie opuszczają już Brodzkie Hucisko,
    Wy też uciekajcie, ratujcie swe życie.
    Na razie do Wołoch, bo to nawet blisko.

    Każdy ruch to dla mnie okropne katusze,
    Straciłem krwi tyle, że mąci się w głowie.
    A jeśli mam umrzeć, to czy cierpieć muszę,
    Gdzie jest w tym logika, kto z was mi odpowie?"

    "Koń pójdzie powoli jak starzec po schodach -
    Tak Michał cierpliwie tłumaczył Tomkowi -
    Noc spędzisz w Wołochach, a już rano w Brodach
    Rękę ci opatrzą chirurdzy wojskowi".

    Wjechali do Wołoch, zerkając ku słońcu,
    Które swoją barwą mróz zapowiadało.
    Na polskich podwórkach - na tym wioski końcu -
    Jak na złość po kilka furmanek już stało.

    Będzie tutaj trudno o jakiś przytułek,
    Choć Rusin tu korny jak bezbronna owca.
    Ale nikt nie wejdzie na żaden zaułek,
    Bo tam można spotkać nawet banderowca.

    Pod swój dach ich przyjął Stelmaszuk Kiryło,
    Posłaniem im była słoma na polepie.
    Pretensji nie mieli, bo widać to było,
    Że ten dobry Rusin wielką biedę klepie.

    W Brodach było słychać huk armat daleki,
    Jeździły karetki, wojsko, ambulanse.
    Kto tu zechce słuchać cywila kaleki?
    Tu na wyleczenie są niewielkie szanse.

    A tymczasem lekarz bez chwili wahania,
    Hipokratesowi będąc wierny szczerze,
    Kazał ściągnąć z Tomka te brudne ubrania
    I za operację wkrótce się zabierze.

    Ten zastrzyk - powiedział - ból jemu uśmierzy,
    Potem mu poskładam połamane kości.
    Dzisiaj mi przywieźli trzech rannych żołnierzy,
    Stąd ich zoperuję w pierwszej kolejności.

    Lekarz dwie godziny Tomka rękę składał,
    Ale nie usunął obcych ciał z ramienia.
    Zapewnił, że ranny będzie ręką władał,
    A to już wystarczy dla jego sumienia.

    "Zrobiłem, co trzeba w takiej sytuacji -
    Poskładałem kości, jednak pani ranny
    Potrzebuje dalszej rehabilitacji" -
    Rzekł, by rozwiać smutek zrozpaczonej Anny.

    Anna sprowadziła krewnego z Warszawy,
    Wiedząc, że nie dozna tu żadnej pomocy.
    Ignacy Wąsowicz, człek możny i prawy,
    Przyjechał do Brodów już następnej nocy.

    Zrobił rozeznanie i wyciągnął wnioski:
    "Tam już nie wrócicie. Żal mi serce ściska,
    Że nikt nie obronił czysto polskiej wioski,
    Nie ustrzegł przed UPA naszego Huciska.

    Tu was poćwiartują - tego jestem pewny,
    A ja takiej śmierci nie życzę nikomu.
    Dlatego oświadczam, że jako wasz krewny
    Wezmę was niezwłocznie do swojego domu".

    Trudno było ludziom opuszczać swe domy -
    Trud wielu wyrzeczeń i wysiłku mistrza.
    Bandytom wystarczył mały wiecheć słomy,
    By je zmienić w gruzy i w dymiące zgliszcza.

    Zbierali zabitych, zwozili na cmentarz
    I tam ich grzebali bez udziału księdza.
    Inni zaś spędzali swój żywy inwentarz,
    Którego nie skradła Kainowa nędza.

    Narażając życie jeździli też po to,
    By opróżnić schowki z zapasów pszenicy,
    Które dla nich były cenniejsze niż złoto,
    A także kartofle z kopca lub piwnicy.

    Rusini z okolic zapewne wiedzieli,
    Że im taka gratka w życiu się nie zdarzy,
    Stąd postanowili następnej niedzieli
    Zagrabić majątek polskich gospodarzy:

    Przeróżne maszyny, pługi i kieraty,
    Szafy, łóżka, krzesła taborety, stoły,
    A w końcu materiał z rozwalonej chaty,
    Sieczkarnie, młocarnie, zawartość stodoły.

    W niedzielę napadli znowu dużą siłą,
    Mordując okrutnie dalszych siedem osób.
    W tym jedną ofiarę pokroili piłą.
    A przy takiej groźbie bywać tam nie sposób.

    Dwudziesty lutego, rok czterdziesty czwarty
    Dla ludzi z Huciska to pamiętna data,
    Ostatni już zapis kronikarskiej karty:
    W tym dniu wieś zginęła z rąk Kaina - brata.

Autor: Edward Gross
Edward Gross urodzony w Wołochach, wsi odległej od Huciska Brodzkiego o 2 km, był świadkiem zbrodni dokonanej przez bandy UPA w Hucisku Brodzkim 13 i 20 lutego 1944 r.


Objaśnienia autora

"Kozak kraj pustoszył, gdyż pragnął korony" - mam na myśli Bohdana Chmielnickiego.

"Podpisał Bandera cyrograf z szatanem" - chodzi o Stepana Banderę. 14 marca 1923 roku Rada Ambasadorów przyznała Polsce na wschodzie ziemie aż po rzekę Zbrucz. Wówczas ukraińscy oficerowie, którzy przegrali walkę o niepodległość państwa ukraińskiego, utworzyli UWO (Ukraińską Wojskową Organizację), a później OUN (Organizację Ukraińskich Nacjonalistów).
Organizacje te, nie godząc się z przegraną, postanowiły dalej walczyć, przede wszystkim drogą terroru. W 1932 roku Stepan Bandera został przywódcą, czyli prowidnykiem OUN na tzw. ziemie "zachodnioukraińskie", i komendantem krajowym OUW. Organizował zabójstwa, zamachy na przedstawicieli państwa polskiego, napady na urzędy, np. poczty, posterunki policji itp. Jako współorganizator zamachu na ministra Pierackiego został skazany na karę śmierci, zamienioną na dożywotnie więzienie.
We wrześniu 1939 roku wypuszczono go na wolność. W 1940 roku doszło w OUN do rozłamu. Powstały trzy odłamy. Bandera stanął na czele frakcji najbardziej radykalnej. Z czasem podporządkował sobie siłą pozostałe frakcje. Ci, którzy nie chcieli mu się podporządkować, zostali po prostu zabici. Banderowcy postanowili powołać do życia bojówkę, czyli zbrojne ramię OUN.
Bojówce tej nadano nazwę UPA (Ukraińska Powstańcza Armia). Jej zadaniem było "oczyszczenie ukraińskiej ziemi z czużyńców", czyli o fizyczną likwidację Polaków Żydów, Ormian, Rosjan i innych żyjących od wieków na tych ziemiach.

"Romanowi dałem generalską gażę" - OUN powierzyła Romanowi Szuchewyczowi stworzenie UPA i nadała mu stopień generała (wcześniej był pułkownikiem Wojska Polskiego).

"Cały zastęp księży" - wielu księży greckokatolickich (uniccy) z ochotą propagowało z ambon idee OUN-UPA i zachęcało wiernych do dokonywania zbrodni na "czużyńcach", przede wszystkim na Polakach i Żydach. W czasie służby bożej (mszy) święcili narzędzia zbrodni: noże, siekiery itp., mówiąc: "Żeby żniwa były obfite" oraz "Nadszedł czas pielenia pszenicy z kąkolu".

"Tu się wszyscy bali kurenia z Czernicy" - Ugrupowanie UPA powstało między innymi w Czernicy. Była to duża wieś, którą w omawianym czasie zamieszkiwali przeważnie Rusini już zaczynający nazywać siebie Ukraińcami. Polaków było tam niewielu. Właśnie to ugrupowanie, wielkości kurenia (kompanii), 13 lutego 1944 roku napadło na Hucisko Brodzkie. Oczywiście jak zawsze towarzyszyli im rizuni. W totalnej zagładzie wsi w tym dniu przeszkodziła im samoobrona, a w głównej mierze Niemcy, dlatego banderowcy z Czernicy powtórzyli napad w następną niedzielę. W Hucisku Brodzkim zamordowali 40 osób, a w całym powiecie brodzkim z rąk terrorystów i rizunów zginęły 3142 osoby.

"W Wołochach Żeglińskim "zdjęli rękawiczki"" - Zdejmowanie rękawiczek polegało na przecinaniu skóry na przedramieniu i ściąganiu jej aż na palce. Widziałem to na własne oczy w rodzinnych Wołochach. W tym wypadku ofiarami byli Leon i Ignacy Żeglińscy oraz Dymitr Benedyk, zięć Ignacego. Ten ostatni był Ukraińcem, który ożenił się z Polką.

"Oficer Pinkiewicz oraz jego "chłopcy"" - Franciszek Pinkiewicz urodził się w Hucisku Brodzkim. W roku 1938 ukończył szkołę oficerską, a rok później brał udział w kampanii wrześniowej. W czasie walk z Niemcami gdzieś w okolicach Sieradza został ranny i dostał się do szpitala w Łodzi. Wkrótce ze szpitala uciekł i ukrywał się we Lwowie. Lwowskie AK wydało mu polecenie, aby wrócił do Huciska Brodzkiego i zorganizował tam placówkę AK.
W tym czasie istniały już tam zawiązki samoobrony, ponieważ pojawił się problem banderowców. Pinkiewicz nie tylko zorganizował placówkę AK, której został komendantem, ale wziął pod swoją komendę "chłopców", którzy do AK nie należeli, ale szkolili się do obrony wsi przed banderowcami. W czasie napadu na Hucisko Brodzkie Pinkiewicz był poza wsią. Napadu się nie spodziewał, ponieważ dotychczas banderowcy napadali tylko w nocy.

"Tą "bronią" władali mordercy - rizuni" - Rizun to ten, który rżnie, czyli zabija nożem, siekierą, kosą a nawet sierpem. Banderowcom w czasie napadu zawsze towarzyszyła banda takich rizunów.

"Grupa Wołyniaków też butów nie zzuwa" - Na sąsiadującym z Podolem Wołyniu Niemcy powołali do życia ukraińską policję pomocniczą, która współpracowała z banderowcami i często wykonywała zlecone przez nich zadania. Komendantem głównym tej policji był Roman Szuchewycz. Na polecenie Bandery Szuchewycz rozkazał podległej mu czterotysięcznej armii dobrze uzbrojonych policjantów pójść do lasu, wprost do szeregów UPA.
Na jej miejsce w celu utrzymania porządku na okupowanym terenie Niemcy utworzyli nową policję, werbując do niej Polaków. Wstępowali do niej ci, którym Ukraińcy wymordowali rodziny i zniszczyli domostwa i dobytek. Dzięki temu, że otrzymali od Niemców broń, sami czuli się bezpieczniejsi i mogli występować w obronie innych Polaków, których UPA dotychczas nie zdążyła wymordować. Ale na w miarę przybliżania się frontu ci polscy policjanci porzucali służbę u okupanta i w większości przeszli na Podole. Przyjęły ich do siebie Hucisko Brodzkie, Majdan, Huta Pieniacka, miasto Brody i inne. My nazywaliśmy ich po prostu Wołyniakami.

"Z Ponikwy, z Litowisk, Żarkowa, Czernicy " - nazwy wsi sąsiadujących z Huciskiem Brodzkim, w których przeważała ludność rusińska, nazywana teraz Ukraińcami.

"... Spytał Kozaczewski ..." - We dworze hrabiów Bocheńskich w Ponikwie stacjonowała w tym czasie niemiecka jednostka wojskowa. Jeden z mieszkańców Wołoch, Tadeusz Kozaczewski (AK-owiec), który w czasie nabożeństw grał na organach w kościele, wpadł na pomysł, by do odpędzenia banderowców wykorzystać właśnie tę jednostkę. Poinformował dowódcę Niemców, że na Hucisko Brodzkie napadli rosyjscy partyzanci.
Oczywiście była to nieprawda, ale dzięki temu banderowcy nie zdążyli wymordować wielu ludzi, którzy ukrywali się w różnych schowkach i w pobliskim lesie. Niestety, na drugi dzień gestapo ustaliło, kim byli naprawdę sprawcy napadu, i za wprowadzenie Niemców w błąd Kozaczewski został aresztowany, a dowódca jednostki , który ruszył z odsieczą Polakom, wysłany na front.

"Słyszałem odgłosy walki na Granicy" - "Granica" to część Huciska Brodzkiego, podobnie jak "Zbaraż".

"Boże, przyślij pomoc Michała lub taty" - Michał Michalewski, brat Tomasza, brał udział w wyprawie do Litowisk po polskie rodziny. Mieszkał na Granicy, która nie została przez banderowców zdobyta. U niego w czasie napadu przebywał starszy syn Tomasza, Janek. Dzięki temu udało mu się przeżyć napad. Kilka dni później jednak Michał Michalewski zaginął bez śladu. Jeden z uczciwych Ukraińców powiedział nam w sekrecie, kto nosi kożuch Michała.

"Ignacy Wąsowicz, człek możny i prawy" - Ignacy Wąsowicz urodził się w Hucisku Brodzkim, był handlowcem i dorobił się pokaźnego majątku. Mieszkał w Warszawie. Zabrawszy do siebie Michalewskich, umieścił Tomka w Szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie, gdzie zajęto się dalszym leczeniem jego ręki.
Na wschodnich terenach II Rzeczypospolitej po 17 września 1939 roku zginęły setki tysięcy Polaków. Liczbę zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów historycy szacują na co najmniej 80 tysięcy, a masowość mordów, zwłaszcza na Wołyniu i Podolu, oraz ich zorganizowany charakter upoważnia do nazywania ich ludobójstwem. Polacy byli nadal tam mordowani po formalnym zakończeniu wojny.
Tylko na południowo-wschodnich terenach Polski w jej powojennych granicach zamordowano 12 tysięcy Polaków - osób cywilnych, a w walkach z bandami UPA zginęło 2300 żołnierzy MBP i WP.
W tej sytuacji rząd PRL podjął w kwietniu 1947 roku decyzję o wysiedleniu z terenów objętych działalnością UPA wszystkich mieszkańców, niezależnie od narodowości, czyli Łemków, Ukraińców i Polaków. Chodziło o to, by pozbawić UPA zaplecza zaopatrzeniowego.
Była to tzw. Operacja Wisła. Pomysł okazał się skuteczny, walki ustały. Tak więc Łemkowie i Ukraińcy, którzy zostali usunięci ze swoich domów, zawdzięczają to nie Polakom, lecz banderowcom, którzy zmusili rząd polski do takiego kroku.

Źródło: http://www.prawica.net

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


30 kwi 2016, 17:12
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia

Jesteśmy wszyscy dumni z naszych barw!
Niech zdobią nas, niech znaczą Polskę i niech znaczą polskość


Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej


Załącznik:
Biało-czerwona.jpg


Uroczystości z okazji Dnia Flagi Rzeczypospolitej Polskiej.
Prezydent wręczył odznaczenia zasłużonym działaczom polonijnym

W poniedziałek w Dniu Flagi uroczyście podniesiono flagę na wieży zegarowej Zamku Królewskiego w Warszawie; w uroczystości wziął udział prezydent Andrzej Duda wraz z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą. Flagę podniesiono też przed Pałacem Prezydenckim.

W Belwederze nastąpiło podpisanie pierwszej inicjatywy legislacyjnej prezydenta z zakresu oświaty polonijnej, a po południu w Pałacu Prezydenckim odbędzie się posiedzenie Rady Polonii Świata z udziałem szefa gabinetu prezydenta Adama Kwiatkowskiego. Następnie Kwiatkowski w Pałacu Prezydenckim otworzy wystawę historycznych sztandarów Związku Polaków w Niemczech. Planowane jest wystąpienie szefa gabinetu prezydenta.

W Belwederze prezydent Andrzej Duda wręczył odznaczenia państwowe zasłużonym działaczom polonijnym, w tym przedstawicielce Sybiraków z Republiki Południowej Afryki. Specjalne flagi otrzymali też przedstawiciele różnych środowisk z Polski i zagranicy, m.in. harcerze i przedstawiciele szkół. Flagę otrzymał także dyrektor Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej im. rodziny Ulmów, dr Mateusz Szpytma.

W trakcie uroczystości na Placu Zamkowym odegrano także hejnał warszawski. Następnie odbyła się defilada wojskowej asysty honorowej. Po uroczystości para prezydencka podeszła do zgromadzonych i rozdawała im flagi państwowe.

Uroczystość podniesienia flagi odbyła się także na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego. Uczestniczył w niej szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch.

Po południu na dziedzińcu Ministerstwa Obrony Narodowej odbędzie się uroczystość z udziałem szefa MON Antoniego Macierewicza. W programie, oprócz podniesienia flagi, planowane jest odczytanie i wręczenie rozkazów personalnych wyznaczających na nowe stanowiska służbowe, przemówienie ministra Macierewicza, prezentacja filmu oraz odegranie utworu okolicznościowego i defilada orkiestry wojskowej wraz z Kompanią Reprezentacyjną WP.

Dzień Flagi RP ustanowiono w 2004 roku. Historycznie polskie barwy narodowe wywodzą się z barw herbu Królestwa Polskiego i herbu Wielkiego Księstwa Litewskiego. W symbolice polskiej flagi biel pochodzi od bieli orła, będącego godłem Polski i bieli Pogoni - rycerza galopującego na koniu - godła Litwy. Oba godła znajdują się na czerwonych tłach tarcz herbowych. Na naszej fladze biel znalazła się u góry, ponieważ w polskiej heraldyce ważniejszy jest kolor godła niż tła.

2 maja - oprócz Dnia Flagi RP - obchodzony jest także Dzień Polonii i Polaków za Granicą ustanowiony przez Senat w 2002 r.

Źródło: http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/29145 ... polonijnym


Tylko te ściany Zamku Królewskiego... Ech.


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


02 maja 2016, 20:29
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia
3 Maja 1791 - 3 Maja 2016
225 rocznica uchwalenie Konstytucji.


Czy uchwalenie Konstytucji 3 Maja było błędem, który kosztował Polskę niepodległość?

Obrazek
Obraz "Konstytucja 3 Maja 1791 roku" Jana Matejki z 1891r.

Polskę w otchłań nieistnienia popchnęła - i jest to niewątpliwie jeden z największych paradoksów w historii najszej Ojczyzny – chęć uratowania kraju. Lawina, którą wywołało uchwalenie Konstytucji, starła Polskę z mapy Europy na 123 trudne lata – pisze Robert Jurszo, Wirtualna Polska

Lubimy się chwalić Konstytucją 3 Maja.
Z upodobaniem powtarzamy, że była pierwsza w Europie, a druga – po konstytucji Stanów Zjednoczonych – na świecie. Zachwycamy się jej – rzecz jasna, jak na czasy, w których powstała – nowoczesnością i innowacyjnością. I dobrze, bo to naprawdę był światły dokument, dojrzały owoc najlepszych politycznych tradycji polskiego Oświecenia. Konstytucja budziła również podziw współczesnych. Tak pisał o niej Edmund Burke (1729-1797 r.), jeden z ojców politycznego konserwatyzmu: ''Jak dotąd, jest to niezawodnie najczystsze dobrodziejstwo, jakie kiedykolwiek ludzkość spotkało. [...] A wreszcie ta ustawa posiada w sobie zawiązek wszelkich przyszłych ulepszeń, i jako na takich podwalinach założona, doprowadzić może do wszystkich trwałych korzyści naszej angielskiej konstytucji''.

Niestety, rozpływając się w pochwałach rzadko przypominamy prawdy równie oczywiste, co nieprzyjemne i już mniej krzepiące na duchu. I nie chodzi tylko o to, że Konstytucja 3 Maja była – jak nazwali ją jedni z jej twórców, Ignacy Potocki i Hugon Kołłątaj - ''ostatnią wolą i testamentem gasnącej Ojczyzny''. Zresztą to ostatnie nie było do końca prawdą, bo szerokie masy szlacheckie XVIII-wiecznej Polski były jej przeciwne, gdyż widziały w niej zamach na swoją wolność. Ponura prawda jest również taka, że uchwalenie Konstytucji 3 Maja przyczyniło się do... ostatecznego upadku Rzeczpospolitej.

Państwo istniejące ''teoretycznie''.
Brzmi to szokująco i paradoksalnie, prawda? Ale by zrozumieć, dlaczego tak się stało, trzeba cofnąć się kilkaset lat wstecz, do średniowiecza. Właśnie wtedy zaistniał trend rozwojowy, który miał okazać się zgubnym dla Polski. Najogólniej rzecz ujmując, polegał on na rosnącym – stulecie po stuleciu – politycznym znaczeniu szlachty, co odbywało się kosztem władzy monarszej. Najbardziej patologiczną aberracją tego procesu była niesławna zasada ''liberum veto'', która pozwalała na zrywanie sejmów i – tym samym - unieważnianie wszystkich podjętych na nich uchwał. ''Nadmiar wolności politycznych szlachty, w tym prawo wypowiadania posłuszeństwa królowi, nadmiar demokracji - to wszystko okazało się [...] katastrofalne'' – zauważył w jednym z wywiadów prof. Andrzej Chwalba (''Polacy w przeddzień zaborów''). Niestety, tak hołubiona ''złota wolność'' w praktyce oznaczała przedkładanie w coraz większym stopniu przez szlachtę i magnaterię interesów prywatnych i środowiskowych nad dobro wspólne, jakim było Królestwo Polskie. Poszczególni możni skłonni byli układać się z wrogimi Polsce mocarstwami ościennymi nawet na szkodę własnego kraju, jeśli tylko wiązało się to dla nich z jakimiś korzyściami. W takich warunkach król nie mógł prowadzić konsekwentnej, spójnej i - przede wszystkim - skutecznej polityki. Dlatego w XVIII w. Polska – odwołując się do współczesnej metafory – istniała ''teoretycznie''. W praktyce, była rozrywanym wewnętrznymi konfliktami politycznymi, podupadającym tworem politycznym, coraz bardziej zżeranym przez własne fatalne wady ustrojowe, które toczyły ją niczym rak.

Momentem gwałtownego przebudzenia części sił politycznych w Polsce był I rozbiór Polski w 1772 r., w wyniku którego Polska i Litwa utraciły łącznie 211 tys. km². W szczególności młoda szlachta i magnateria, zapatrzona w płynące z Zachodu idee oświeceniowe, skłonna była działać na rzecz naprawy stanu państwa. Rosła świadomość tego, że za opłakany stan kraju w znacznym, jeśli nie głównym, stopniu odpowiada zbyt mocna polityczna pozycja stanów wyższych. Reformatorzy rozumieli, że jeśli państwo ma przetrwać, to arystokracja Rzeczpospolitej musi dokonać politycznego samoograniczenia, albo należy ją do tego zmusić.

Najdojrzalszym efektem tych reformatorskich zapędów był Sejm Czteroletni (1788-1791 r.), którego najdoskonalszym dziełem była uchwalona 3 maja 1791 r. Konstytucja. Zawierała ona kompleksowy program naprawy państwa. Wprowadzała głosowanie większością, znosiła ''liberum veto'', ustanawiała powołany przez króla - ale odpowiedzialny przed parlamentem – rząd, otwierała drogę do społecznego i politycznego awansu mieszczaństwu, podkopując tym samym polityczny monopol arystokracji. Ale to był projekt, który stawał w kontrze nie tylko z wolą ościennych mocarstw, które pragnęły demontażu polskiej państwowości. Kłócił się również z liczącą setki lat rodzimą tradycją polityczną, która, jak wspomniałem, narodziła się już w średniowieczu. Reformatorzy byli w mniejszości a ich pomysły całkowicie rewolucyjne. Jak się miało okazać – nazbyt rewolucyjne, by mogły się udać.

Kamień, który spowodował lawinę
'Można sobie wyobrazić – mówi prof. Chwalba w rozmowie ''Konstytucja 3 maja zgubiła Rzeczpospolitą'' - że 3 maja 1791 r. nie uchwalono Konstytucji. Wówczas nie byłoby wojny w jej obronie i drugiego rozbioru. Nie wybuchłoby powstanie kościuszkowskie, które doprowadziło do trzeciego rozbioru i wymazania Rzeczpospolitej z mapy Europy. […] Konstytucja była kamieniem, który spowodował lawinę''.

Sercem tej lawiny był sprzeciw ościennych mocarstw, w szczególności carskej Rosji, która nie zamierzała przyglądać się biernie rozwojowi wypadków za swoją zachodnią granicą. Ona – jak i pozostali rozbiorcy: Austria i Prusy - już od dawna szła odmienną drogą politycznego rozwoju. Nie stawiała na rozpieszczanie kolejnymi przywilejami zachłannej arystokracji, ale dążyła do centralizacji władzy. A to właśnie ona umożliwiała prowadzenie wyraźnej i skutecznej imperialnej polityki międzynarodowej. Caryca Katarzyna II wsparła przeciwną reformom w Polsce konfederację targowicką, która pod hasłem – a jakże! - ''obrony zagrożonej wolności'' położyła kres marzeniom o przemianie kraju w monarchię konstytucyjną.

Konstytucja 3 Maja była dziełem ludzi doskonale rozumiejących źródła politycznych bolączek Rzeczpospolitej. Problem polega jednak na tym, że o ile obozowi reformatorów nie brakowało zdolności do wnikliwej analizy fundamentów rozkładu państwa, to zabrakło im praktycznej mądrości politycznej. Błąd leżał nie w idei, ale w działaniu. Prof. Chwalba: ''Prawdziwi mężowie stanu nie uchwalaliby Konstytucji. Krok po kroku kontynuowaliby reformy. Sejm, który rozpoczął obrady w 1788 r., wiele zmienił na lepsze. […] Te zdobycze można było zachować, bo Rosja godziła się na ograniczoną przebudowę państwa. Niestety, polskie elity polityczne nie określiły granic realnych do wykonania zmian''.

Twórcy Konstytucji nie wzięli pod uwagę tego, że jej uchwalenie wywoła skrajny opór konserwatywnie nastawionej – tzn. zainteresowanej zachowaniem status quo – arystokracji. I – jak wspomniałem – Prus, Austrii i Rosji, które dysponowały efektywniejszą w tamtych warunkach kulturą polityczną. Zatem wróg znajdował się nie tylko na zewnątrz kraju, ale też w obrębie jego granic. W takiej sytuacji – jak się wydaje – należało działać w sposób bardziej ostrożny, obliczony na zrealizowanie reform politycznych w dłuższym okresie. Z perspektywy czasu, uchwalenie Konstytucji 3 Maja wydaje się być w swej wymowie symbolicznej gestem pięknym, ale również nierozważnym i nierozsądnym.

Brzmi to zaskakująco, ale Polskę w otchłań nieistnienia popchnęła - i jest to niewątpliwie jeden z największych paradoksów w historii naszej Ojczyzny – chęć uratowania kraju. Bowiem lawina, którą wywołało uchwalenie Konstytucji, starła Polskę z mapy Europy na 123 trudne lata.

Autor: Robert Jurszo.
Źródło: http://historia.wp.pl/title,Czy-uchwale ... omosc.html

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


03 maja 2016, 14:51
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
Obalić ci, lumpiarzu, komunę?


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


07 maja 2016, 12:54
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Historia
Przemówienie, które wyciska łzy z oczu. Bogdan Kasprowicz na pogrzebie „Łupaszki”

Obrazek

– Dziś u twojej trumny dumni, ostatni twoi zawsze zwycięzcy żołnierze. I ta wspaniała polska młodzież, która podniosła z błota hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna”, która dzisiaj na ulicach woła „Chwała Bohaterom!” – mówił dziś na mszy świętej pogrzebowej Bogdan Kasprowicz, siostrzeniec Zygmunta Szendzielarza. Jego słowa przytaczamy poniżej.


– Panie pułkowniku Szendzielarz, panie komendancie! Na Boga, „Te Deum” grają. Prawdziwie, radosny nam dziś dzień nastał. Christus resurexit est, Polonia resurexit est. I wychodzą z cienia prawdziwi bohaterowie Rzeczpospolitej. Patrz, patrz Łupaszko na nas z nieba, jak w twej chwale będziem brodzić. Twego ducha było trzeba, by Ojczyznę oswobodzić. Wyzwolić z więzów nieprawości, zła, kłamstwa poddaństwa, zaprzaństwa. By pozbyć się fałszywych przyjaciół i zdjąć z cokołów obcych bohaterów – rozpoczął Bogdan Kasprowicz.
Patrz, patrz Łupaszko na nas z nieba. Ty, którego pohańbiono, opluto, zabito, wrzucono w doły śmierci, o którym mieliśmy wszyscy na zawsze zapomnieć. Patrz, dzisiaj u twej trumny, gdzie z pietyzmem i pieczołowitością pozbierane najdrobniejsze twoje kosteczki, ubrane w mundur oficera 4 Pułku Ułanów Zaniemeńskich. A przy tej trumnie majestat Rzeczypospolitej - prezydent Andrzej Duda, przedstawiciele rządu, parlamentu, wojsko, sztandary... Rzeczypospolita tu, u twojej trumny mówi: „Pamiętam, zawsze będę pamiętać”.

Dziś u twojej trumny dumni, ostatni twoi zawsze zwycięzcy żołnierze. I twoja ukochana „Lalka”. Pamiętaliśmy. Pamiętamy. Zawsze będziemy pamiętać. I nie jest to dziś dzień smutku. Patrz, Warszawa biało-czerwona wita dzisiaj twoje umęczone ciało. I ta wspaniała polska młodzież, która podniosła z błota hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna”, która dzisiaj na ulicach woła „Chwała Bohaterom!”, która śpiewa twoje pieśni V Brygady Wileńskiej, aby padając w boju widzieć Polskę wolną i czystą jak łza.

Nie, nie pójdziemy dziś w kondukcie żałobnym, nie będą panny żałobne zbierać łez w konchy. My pójdziemy dumni i radośni. A zebraliśmy się tutaj, żeby złożyć u twojej trumny przy duchach twoich żołnierzy, wszystkich Żołnierzy Wyklętych - „Inki”, Pileckiego - złożyć przyrzeczenie: Rzeczypospolitej służyć wiernie i odważnie, przy krzyżu trwać jak przez 1050 lat trwali nasi przodkowie. Bo tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak Polakiem. Bo tylko pod krzyżem Europa pozostanie Europą.

I jeszcze jedno przyrzeczenie. Zawsze - jak dotąd pamiętaliśmy - tak jutro, pojutrze, zawsze pamiętać będziemy o naszych bohaterach, szczególnie takich, jakim byłeś ty, pułkowniku Zygmuncie Szendzielarzu.

Tak nam dopomóż Bóg w Trójcy Świętej Jedyny i Matka Jezusa Chrystusa, Pani Ostrobramska, Lwowska, Częstochowska. Amen!
– mówił Bogdan Kasprowicz.

http://niezalezna.pl/79469-przemowienie ... e-lupaszki

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


08 maja 2016, 20:20
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
Nie jest pazerny

Załącznik:
nie jest pazerny.png


Chciałby tylko 4 liczby



Źródło: https://www.facebook.com/lechwalesa/


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 09 maja 2016, 21:20 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



09 maja 2016, 21:19
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
Wyniki sobotniej kumulacji


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 10 maja 2016, 19:02 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



10 maja 2016, 19:02
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
32 lata temu
Kartka z historii.


Bili tak, by nie pozostawiać śladów
Grzegorz Przemyk - ofiara komunistycznej nienawiści


Obrazek
08 Rzeszów, wystawa plenerowa "Ofiary stanu wojennego", zorganizowana przez IPN.

Gdy zginął, nie miał nawet dziewiętnastu lat. Zapłacił życiem za opozycyjną działalność matki - poetki Barbary Sadowskiej. Do dzisiaj nie wyjaśniono wszystkich szczegółów zbrodni, do której doszło w komisariacie Milicji Obywatelskiej przy ulicy Jezuickiej w Warszawie.

12 maja 1984 roku funkcjonariusze MO zatrzymali na Placu Zamkowym Grzegorza Przemyka, który wraz z kolegami z XVII Liceum Ogólnokształcącego świętował maturę. Ponieważ nie miał przy sobie dokumentów, przewieziono go do pobliskiego komisariatu, gdzie został bestialsko pobity. Uderzenia były fachowe - niszczyły organy wewnętrzne, nie pozostawiając śladów na ciele. Maturzysta zmarł dwa dni później. Próbujący uratować go chirurdzy stwierdzili, że obrażenia Przemyka przypominały skutki "rozjechania człowieka przez samochód"; chłopak miał liczne i rozległe urazy jamy brzusznej.

Obrazek

Urban wkracza do akcji
Pogrzeb Grzegorza Przemyka, który odbył się 19 maja, zgromadził ponad sto tysięcy uczestników. Zgromadzeni chcieli nie tylko uczcić pamięć zamordowanego (co do tego nikt nie miał wątpliwości), ale także zamanifestować sprzeciw przeciwko władzom PRL.

Pogrzeb maturzysty stał się pierwszą tak liczną manifestacją od czasu wprowadzenia stanu wojennego.

Przerażony społeczną reakcją komunistyczny reżim postanowił przeprowadzić szeroką akcję dezinformacyjną, która miała ochronić rzeczywistych sprawców mordu. O jej sprawny przebieg zadbał Jerzy Urban, niegdyś dziennikarz, a w tych czasach rzecznik wojskowo-partyjnej junty.

W piśmie skierowanym do Wojciecha Jaruzelskiego, a ujawnionym w 2013 roku przez tygodnik "Wprost", Urban zaproponował działania mające siać zwątpienie w społeczeństwie co do rzeczywistego przebiegu wydarzeń w komisariacie na Jezuickiej. Ludzie, według Urbana, powinni zacząć się zastanawiać, "kto go [Przemyka] pobił, gdzie go pobito i czy Przemyk mógłby tak długo żyć, gdyby go biło MO".

Zło zwyciężyło

Obrazek
Jerzy Urban z szampanem po ogłoszeniu zwycięstwa SLD w 1993 roku


Całość:
http://facet.wp.pl/gid,18326292,kat,103 ... aid=116ff4

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 12 maja 2016, 19:56 przez Badman, łącznie edytowano 3 razy



12 maja 2016, 19:49
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Historia
Kara dla zdrajców Ojczyzny

Obrazek

W maju 1794 roku na Starym Rynku w Warszawie zbudowano trzy szubienice, na Krakowskim Przedmieściu – jedną. Na każdej z nich widniał napis: „Kara dla zdrajców ojczyzny”. 9 maja zawiśli na nich pierwsi targowiczanie.


22 kwietnia utworzono Sąd Kryminalny Księstwa Mazowieckiego, którego zadaniem było ściganie zdrady i zbrodni przeciwko powstaniu kościuszkowskiemu. Wkrótce zatrzymano biskupa inflancki Józefa a Kossakowskiego, hetmana wielkiego koronnego Piotra Ożarowskiego, marszałka Rady Nieustającej Józefa Ankwicza i hetmana polnego litewskiego Józefa Zabiełłę.

Sąd nakazał przeszukanie korespondencji zatrzymanych, protokołów Rady Nieustającej i dokumentów carskiej ambasady. Podejrzani o zdradę zostali osadzeni w kilku więzieniach m.in. w dawnej prochowni czy w pałacach Krasińskich i Brühla. Na początku cieszyli się oni na tyle dużą swobodą, że zdołali nawet zza krat pozacierać przynajmniej niektóre ślady swej zdrady. Już 1 maja tłum warszawiaków żądał przed ratuszem kary dla zdrajców. Powtarzano sobie z ust do ust, że  w Wilnie przecież dość szybko powieszono hetmana Szymona Kossakowskiego, stronnika Rosji.

9 maja, gdy Rada debatowała o losie targowiczan, uzbrojony lud warszawski wtargnął do ratusza. Więźniów skazano na śmierć, infamię i konfiskatę majątku na podstawie ustawy o sądach sejmowych z 17 maja 1791 roku, która to ustawa karała śmiercią przyjmowanie pieniędzy od obcych mocarstw. Na podstawie papierów i podpisanych kwitów znalezionych w zdobytej rosyjskiej ambasadzie udowodniono wszystkim pobieranie stałej pensji od Katarzyny II, współudział w obaleniu reform Sejmu Wielkiego, działalność podczas konfederacji targowickiej i sejmu grodzieńskiego, doprowadzenie do rozbioru kraju i prześladowanie patriotów.

Jeszcze tego samego dnia wyrok wykonano.

http://niezalezna.pl/80156-kara-dla-zdrajcow-ojczyzny

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


15 maja 2016, 20:34
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Historia
Szkoda...

Obrazek

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


16 maja 2016, 21:00
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Historia
„Gadka o honorze kosztowała nas 6 mln trupów”.
Ohydne słowa Sikorskiego.


Obrazek
foto: Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

Po wystąpieniu premier Beaty Szydło w Sejmie, politycy Platformy Obywatelskiej mocno się ożywili. Natychmiast zaczęli w mediach atakować szefową rządu. Jednak wszelkie granice przekroczył Radosław Sikorski, któremu nie spodobały się porównania przemówienia Beaty Szydło do słów Józefa Becka.

Premier Beata Szydło odniosła się w Sejmie do komunikatu Komisji Europejskiej dotyczącego sytuacji w Polsce. Szefowa polskiego rządu upomniała polityków opozycji szkalujących wizerunek Polski za granicą: „ Polska jest krajem suwerennym, a wy o tym zapominacie. Polacy widzieli, że polityczny spór przenosicie za granicę” - mówiła premier Szydło, a jej wystąpienie zakończyło się owacją posłów.

Do przemówienia Becka wystąpienie premier Szydło porównał m.in. Polityk PiS Dominik Tarczyński.
   - Jednoznacznie trzeba stwierdzić, że wystąpienie pani premier będzie wystąpieniem historycznym. Historycznym dlatego, że odnosiło się do fundamentalnych wartości, na których budujemy niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej, czyli do suwerenności. W tym kontekście pozwoliłem sobie porównać to wystąpienie do wystąpienia Józefa Becka, który też w momencie zagrożenia Polski podkreślał wagę suwerenności. - mówił Tarczyński w rozmowie z portalem Fronda.pl

Pytany, czy porównanie do przemówienia Józefa Becka jest rzeczywiście uprawnione, poseł Tarczyński podkreśla, że nie powinno to nikogo dziwić.
   - Oczywiście to była odmienna sytuacja, bo teraz nie stoimy w obliczu zagrożenia militarnego i nie jesteśmy w stanie wojny. Jednak pomimo tego, że nie ma bezpośredniego zagrożenia dla suwerenności Polski, mamy do czynienia z naciskami zza granicy. Naciski nie mocarstw, lecz struktur w których jesteśmy i w których, co trzeba podkreślić, chcemy być. Musimy jednak podkreślać, że Unia Europejska jest wspólnotą równych sobie i suwerennych państw. To właśnie podkreślała dziś pani premier – tłumaczy poseł Dominik Tarczyński.

Innego zdania są jednak politycy Platformy Obywatelskiej. Na antenie TVP Info porównywanie słów Szydło i Becka ostro skrytykował poseł PO Marcin Kierwiński.
   - Porównywanie przemówienia premier Szydło do przemówienia Becka… To jak porównywać UE do nazistowskich Niemiec – mówił dziś w TVP Info poseł PO.

Znacznie dalej posunął się jednak Radosław Sikorski. Twitterowy wpis były szefa polskiej dyplomacji i byłego marszałka Sejmu wywołał spore oburzenie wśród internautów.

Radosław Sikorski@sikorskiradek
Przemówienie PBS jak przemówienie min. Becka z 1939 roku?  Gadka o honorze kosztowała nas 6 mln trupów.  Oby tym razem rachunek był niższy.

http://niezalezna.pl/80759-ohydne-slowa ... mln-trupow

Nie tylko świr (92% ankietowanych), ale i... zresztą poczytajcie sobie sami co myślą o nim  internauci:




 @sikorskiradek wszyscy kochamy demagogiczne uproszczenia. Czyli trzeba było wybrać Oś?
Jerzy Kwaśniewski

Tak, trzeba było ochronić naród przed eksterminacją i kraj przed całkowitą dewastacją. Nawet kosztem honoru.
'Niehonorowi' Czesi stracili bodajże 30,000 współobywateli.  I dzisiaj turyści walą raczej do Pragi.
Radosław Sikorski ‏@sikorskiradek 14 godzin temu

125 000 killed
@SitlerJiri

@SitlerJiri Przyjmuję korektę. Czesi stracili podczas 2 wojny światowej 130, 000 obywateli. I też zyskali terytorium od Niemiec.
Radosław Sikorski ‏@sikorskiradek

@sikorskiradek Czesi nie mieli nic do gadania.Monachium 1938.Myśli Pan jak Ci z tej konferencji.Nie da się utrzymać pokoju pokazując słabość
Andrzej ‏@enja6711

@enja6711 Gotowi byli walczyć gdyby mieli jednego realnego sojusznika. Ale my,  patriotycznie się nabzdyczając, wbiliśmy im nóż w plecy.
Radosław Sikorski ‏@sikorskiradek

 @sikorskiradek Ale wie Pan ze Hitler by i tak zaatakował RP? Bardzo nieuczciwa  retoryka... Alternatywą jest darcie uchwał sejmu RP?
 Jerzy Waśko ‏@JurekWu

   @sikorskiradek jak pana czytam teraz to nie wierzę że to ten człowiek którego znam który do Heratu z kałachem doszedł pod sowiecką okupacją.
Jacek Czarnecki ‏@JacekCzarnecki
 
   @sikorskiradek Moją cała rodzinę od strony babci spaloną żywcem przez Niemców za pomoc partyzantom nie uważam za TRUPY ale za BOHATERÓW!
Małgorzata Olma ‏@GosiaOlma

   Ten ćpun był ministrem. Nie usprawiedliwia go to, że był naćpany jak to napisał. #dno
   Wyty Kacz ️ ‏@Wytykacz

Gdyby @sikorskiradek był w 39 na miejscu Becka zrobiłby inaczej, czyli jak? Bez honoru? Może we współpracy z Niemcami?
Karo ‏@karo_nex

@sikorskiradek zrobiłby laskę a potem nadstawił d., to oczywiste
   Robert Szklarz ‏@RobSzklarz

   @sikorskiradek bardzo niefortunne sformułowanie. Czy sądzi Pan, że w 1939 roku powinniśmy byli po prostu skapitulować bez walki?
Piotr Klucha ‏@zakopianczyk

@sikorskiradek To ma znaczyć że towarzysz zdRadek już akt kapitulacji wynegocjował tylko zabrakło kilku miesięcy przy korycie ale z kim kon?
Klepacz ‏@Turbokaczysta

@sikorskiradek trupem to jesteście wy politycznym i moralnym. Trochę  szacunku dla zmarłych i kultury osobistej.
w ‏@WojB_ 3

@sikorskiradek Od kiedy to człowiek bez honoru zna się na honorze ? Nawet dla PO-wców stał się Pan wstydem.
Piotr Kotyrba ‏@pitersonpiotr 3 godz.3 godziny temu Ruda Śląska, Polska

@sikorskiradek Beckowi mógłby pan co najwyżej czyścić buty.
Zdzislaw Gębołyś ‏@ZdzislawY

@sikorskiradek "gadka o honorze"??? Widać, że nie ma Pan pojęcia o tym, o czym mówił Beck...
Jan Zujewicz ‏@zujewicz

@sikorskiradek Właśnie tym wpisem pokazał Pan, że nie wie co to honor :) Życzę Panu, żeby się Pan jednak nauczył definicji tego słowa.
Andżelika Wójcik ‏@an_wojcik

@sikorskiradek To sie chyba nazywa patriotyzm i niektorzy sa z tego dumni a inni kleczac na kolanach liza *** niemcom I sie dziwia.
Pawel Gliwa ‏@gliwapawel u

@sikorskiradek  dziś Pan radzi Ukrainie oddać swoje terytorium a w 1939 pewnie oddałby Pan Niemcom pomorze, Śląsk i dorzucił Wielkopolskę
Jan Lew ‏@Welnaj

@sikorskiradek bardziej sochaczew niż harvard
Szo ‏@LegionAzuI

@sikorskiradek Pan to już też jest trup....polityczny i nic Pana nie uratuje.
Daniel ‏@vinncenty

@sikorskiradek  Co za brednie! Tak, będzie niższy. Najedzie nas Gej Verhofstadt swoją pancerną szpicą i tylko Słupsk podda się bez walki.
Robert Szeląg ‏@SzelagRobert

@sikorskiradek ty chujku ruski.
zbigniew waleszyński ‏@ZWaleszyski

@sikorskiradek co ty czlowieku piszesz...naprawde jestes bezmózgiiem
MirkaZet ‏@Tezakrim

@sikorskiradek Pan naprawdę pracuje na Harvardzie? Był pan dyplomatą? Prymityw i słoma. Nic więcej.
jankbur ‏@jankbur

@sikorskiradek "Gadka o honorze". No tak,o honorze można tylko paplać. Nie to co ośmiorniczki i robienie laski Ameryce.Fajnie tam było, nie?
Cyprian Dembicki ‏@CyprianDembicki

@sikorskiradek te 6 mln trupów było przez takich jak ty sprzedawczyku jebany! obrona takich wartości jak honor czyni nas ludźmi!
Tomasz Kozłowski ‏@T_Causeloveskey

@sikorskiradek porównywanie UE do II Rzeszy to już prawdziwa pogarda dla rozumu
 KO Tarnów ‏@KO_Tarnow

@sikorskiradek czy pan wciąga nosem jakieś proszki?
lupus71 ‏@Ty2_911

@sikorskiradek ...a ile szarych komórek kosztowało napisanie takich bredni? Zostały jakieś?
Varulv fra Bedoń ‏@BedonUlv 44 min44 minuty temu

@sikorskiradek Ogromna większość Żydów nie podjęła walki tylko chciała się układać i co ich spotkało? Panie Sikorski Pan po prostu bredzi.
Dawid Węglarz ‏@WeglarzDawid

@sikorskiradek lepiej złożyć hołd lenny ? Człowieku zajmij się żoną nie polityką!
John Weber ‏@weber_john 2 godz.2 godziny temu Międzyrzec Podlaski, Polska

@sikorskiradek Trudno mi zrozumieć, że b. minister spraw zagranicznych Polski, mógł napisać taki post. Jak to powiedział LM - Jest pan ZEREM
Falunin ‏@Faflunin

@sikorskiradek Tak może mówić i myśleć TYLKO człowiek honoru pozbawiony. Sługus Niemców i tych co się im laskę robi. To wasz standard.
FerdekKiepski ‏@EryqWiking

@sikorskiradek to tyle co liczba Polaków którzy wyemigrowali za Waszych rządów bydlaku
Dominik Piasecki ‏@pyahoo80

@sikorskiradek To poprzez takie myślenie  rozpieprzyli nam kraj. Już wiem czemu ludzie nazywają Pana ZDRADEK.
Dawid Węglarz ‏@WeglarzDawid


https://twitter.com/sikorskiradek/statu ... _src=twsrc^tfw

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 22 maja 2016, 14:24 przez kominiarz, łącznie edytowano 4 razy



22 maja 2016, 14:12
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
Całe moje pokolenie, czyli pocałujcie Nas z tyłu w dniu 4 czerwca

Obrazek

W 1989 roku miałem 17 lat i całe życie spędziłem w PRL. W 1990 roku zdawałem maturę, na którą w ogóle nie miałem zamiaru się wybierać, poszedłem jednak na ciężkim kacu, a cudu tego dokonała moja Mama. Sam nie pamiętam, co wtedy powiedziała, w każdym razie wstałem i poszedłem bez cienia wiary i stresu. Tematem numer jeden w tamtym czasie była „kuroniówka”. Gdziekolwiek się nie obróciłeś, z kimkolwiek nie rozmawiałeś zawsze temat schodził na „kuroniówkę”. Większość zapewne wie o co i o kogo chodzi, młodszym krótko wyjaśnię, że był taki facet, który się nazywał Jacek Kuroń i co wtorek opowiadał jak przeżyć w nowych czasach. Gotował w telewizorze zupę dla biednych i od jego nazwiska powstała nazwa „kuroniówka”, czyli nędzny zasiłek na poziomie kilograma mirabelek i 10 kg szczawiu.

Maturę zdałem bez najmniejszego przygotowania i nawet poszedłem na studia, ale uciekłem po 4 dniach. Swoją drogą studiowałem filologię rosyjską i do dziś nie zapomniałem twarzy wykładowców, jakby się okładki „Prawdy” oglądało, sami aktywiści, panie w złotej biżuterii, panowie w marynarkach bez krawata. Jednym z powodów, dla którego zrezygnowałem ze studiów było masowe bezrobocie. Moje miasteczko przez wiele lat było na pierwszym miejscu pod względem stopy bezrobocia. W rekordowym czasie około 60% mieszkańców nie miało pracy. Rodzice, ale też prawie wszyscy w rodzinie z dnia na dzień przeszli na „kuroniówkę”. Identycznie wyglądała sytuacja prawie wszystkich moich kolegów, nawet dzieci niegdysiejszych szych zapoznały się ze smakiem „kuroniówki”. Zaraz po rezygnacji ze studiów trafiłem do kotłowni, jako pomocnik palacza, praca była sezonowa i pozwalała jakoś przetrwać od zimy do zimy. Trzy albo cztery sezony w ten sposób przepracowałem, potem i to się urwało.

Przełom PRL i RPIII to dla mnie i jak przypuszczam dla sporej części mojego pokolenia jeden wielki bajzel, okres tak ponury, że niejeden z nas grzeszył tęsknotą za PRL. Nie chciało się nic. Nagle z raju, jakim był młodzieńczy bunt przeciw całej rzeczywistości, trafiliśmy do piekła egzystencjalnych wyborów. Marzyliśmy o tym by pisać, tworzyć, robić rzeczy wyjątkowe, tymczasem „przełom” zaproponowała nam marketing z zarządzaniem i sezonową robotę w kotłowni.

Kto wtedy miał pojęcie czym jest marketing i jak bardzo ogłupiono ludzi, że po zaliczeniu tej specjalizacji świat stanie otworem. Między koślawe bajki można włożyć możliwości rozwoju, nauki i przedsiębiorczości. Burmistrzem w mojej mieścinie został „złotówa”, pierwsze sklepy zakładali cinkciarze i handlarze ruskim złotem, a pierwsze knajpy lokalne gangi.

Zlikwidowane zakłady pracy i to tak perspektywiczne jak jedna z największy w Polsce papierni (wtedy opakowanie i papier szły jak woda) zostały przerobione na kilka lokali, gdzie wzajemnie wyżynali się byli kierownicy, dyrektorzy i syndycy, którzy tam siedzieli od głębokiego PRL. Przez długi czas za jedyny zakład pracy, gdzie ludzie znajdowali zatrudnienie robił były POM. Kupił go Niemiec za psi grosz, tyle samo włożył na farbę i parę paneli aluminiowanych, potem zatrudnił tam Polaków za „kuroniówkę” plus 30%. W takiej nędzy i rozpaczy, w takim syfie rodziła się „wolność” i jak wiadomo tę wolność też nam zawinięto jak gówno w papierek, przy okrągłym stole.

Niech mi nikt nie próbuje z najbardziej parszywego okresu w moim życiu i życiu mojego pokolenie, robić „święta wolności”.

W 1989 roku zamieniono komunistyczny barak na czworaki i proletariackie dzielnice, na wzór tych z „Ziemi obiecanej”.

Komuna nigdzie nie odeszła, komuna przebrała się z kufajek w garnitury i zaczęła gnoić naród jeszcze bardziej niż wcześniej.


Po 26 latach pierwszy raz czuję, że coś się zmienia, że komuna zdycha, że chce mi się zdawać maturę i w końcu mogę realizować swoje ambicje i marzenia za czasów liceum.

Nie zawdzięczam tego żadnej partii politycznej, żadnemu wodzowi, ale jest to błogosławiony efekt, który nazywa się zmiana świadomości. Polacy wygrzebują się z garnka Kuronia, otrzepują z kompleksów, wyznaczają sobie cele odległe o sto kilometrów od sezonowej roboty w kotłowni. Z beznadziei i gwałtu na charakterze, wychodzimy na otwartą przestrzeń własnych wyborów. Młodzieńczą radość i poczucie polskiej wartości osiągnąłem w wieku 44 lat i jeśli mam świętować jakąś datę przełomową to bez wahania wybieram rok 2015, w którym komuna jeszcze nie upadła, ale nigdy wcześniej nie dostała takich batów.

Nie twierdzę, że jest cudownie i co gorsze nie wiem, jak długo się to utrzyma, wiem jednak, że nic gorszego niż przeformatowanie PRL w RPIII dotąd mnie nie spotkało, a symboliczną datę tej zbrodni jest 4 czerwca.

Piszę na dwa tygodnie przed „rocznicą”, bo na samą myśl ile łgarstw i idiotyzmów wyleje się za kilkanaście dni rzygam „kuroniówką”.

MatkaKurka sob., 2016-05-21 17:06

http://kontrowersje.net/ca_e_moje_pokol ... _4_czerwca



Komentarze



Gotuj z Kuroniem.
Wiadro wody, jedna mrówka i wychodzi kuroniówka.
By Jan Adr...

Taki Frasyniuk to odwrotnie - on sobie chwali, dlatego będzie go wszędzie pełno
By Cyceron

Mdli mnie, na dźwięk nazwiska, Można by im pomnik ***...ąć w centrum stolicy, pięciopiętrowy kocioł z napisem kuroniówka i z całą plejadą magdalenkowych facjat i nazwisk.
By Olej

toć już powstał komitet budowy pomnika "prof. Bydłoszewskiego"...lokalizacja? zgadnijcie gdzie? na krakowskim przedmieściu!
By cichy1974

Prowokują. Chcieliby dostać po ryju, żeby sie rozedrzeć, ale... nic z tego.
Myślę, że część wystąpień "opozycji" w Sejmie wczoraj tez była na to obliczona.
Żadnej przemocy - ani bezprawnej, ani prawnej. Obojętność, w granicach zakreślanych przez KK.
Ignorować, odciąć od kasy i zagłodzić ***.
By Zolw


Pierwszy raz zmianę poczułem w 2005 roku. Wtedy też pierwszy raz poszedłem świadomie na wybory zagłosować na Lecha Kaczyńskiego i PiS. Raz dałem się oszukać i w drugiej turze oddałem głos na Bolka. Poczytuję to sobie obecnie jako plamę na honorze.
Na pocieszenie mogę dodać, że byłem wtedy w zacnym gronie:-(
By g@llux

w tamtym czasie każdy głosował na bolka Wałęsę tylko, że my wtedy nie wiedzieliśmy, że to jest prawdziwy BOLEK. Zresztą wybór był żaden...
By marias

mieszkałem na Wybrzeżu pismo nosem poczułem wcześniej, kapusiowi Bolkowi nie ufałem od momentu jak pozbył się tych którzy nie chcieli ugody z komuchami (Andrzej Gwiazda)
Jak zobaczyłem dokąd to wszystko zmierza, w czerwcu 1988 wyjechałem z Polski na "wakacje" do Kanady, zaczynałem wszystko od zera. Będąc poza krajem tez można Polsce i Polakom pomagać.
By max

Jam również jest z tego pokolenia. Dziś mam 46 lat i z małymi wyjątkami przeszedłem taką samą drogę rozpaczy jak autor.
Konkluzja i wnioski jakie nasuwają się po tych 46-ciu latach z wyjątkiem dwóch, spędzonych na ciężkiej pracy w "Reichu", jest krótka i prosta. Nie będzie Polski, nie będzie wolności, suwerenności i dobrobytu bez odpowiedzialności-od przysłowiowego robola i sprzątaczki do samego prezydenta, precz z immunitetami i świętymi krowami.Jeżeli prawo pozwala wsadzać za kradzież kostki masła i jazdę po piwie na rowerze to musi to dotyczyć każdego Polaka, bez żadnego wyjątku to jest klucz i początek wszystkiego to od tego należy zacząć wszystkie inne drogi to lipa. Pozdrawiam.
By Alfonso van Vorden
 
totalne odprzemysłowienie
W każdym mieście można by wydać album fotografii typu "dawniej i dziś" Na jednej stronie fabryki, kina, baseny kąpielowe, a na drugiej obecne ruiny. U mnie to np zdjęcia ruin po fabryce motocykli "Junak", po papierni Skolwin, po hucie Szczecin, po stoczni.
Chyba skoczę cyknąć fotkę wyjątkowo malowniczej ruiny po jednym z kin. To nie znaczy że nic się w Polsce nie buduje. Upiększane są rynki, rosną akwaparki w gminach, wszędzie fontanny podświetlane diodami, banki.
Kraj pięknieje. Obchody 4 czerwca są coraz bledsze, zanikają jak 1 maja.
By chlor

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


04 cze 2016, 15:57
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 591 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36 ... 43  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: