Wciąż to samo... Po pierwsze jeszcze nawet nie wiadomo, czy podwyżki w ogóle wejdą w życie, a co dopiero w jakiej formie... Po drugie w treści dokumentu wrzuconego przez Fruwaj jest także mowa o tych, którzy obecnie mają mnożnik wyższy niż 1.5. Poza tym jestem ciekaw jaki był stosunek pierwszej pensji do kwoty minimalnego wynagrodzenia gdy zaczynałeś pracę w administracji. Obecnie podstawa w US nie odbiega znacznie od płacy minimalnej, a nowi pracownicy także muszą opłacić czynsz, rachunki, kredyty studenckie itp. Trudno o dobre samopoczucie gdy ma się na uwadze, że poświęciło się tyle czasu i pieniędzy aby skończyć studia, zaczyna się pracę w skarbowości, a w Biedronce czy Lidlu można dostać wyższe wypłaty...

święte słowa...    

Skończcie już pieprzyć głupoty o stażu pracy i porównywaniu własnych ochłapów z jeszcze nędzniejszymi ochłapami, które otrzymują osoby zaczynające pracę. Pracujecie po 20-30 lat, czytacie skarbowców jak biblię i z uporem maniaka porównujecie się do nowoprzyjętych pracowników, którzy na wejście dostają 2.115,00 (słownie: DWA TYSIĄCE STO PIĘTNAŚCIE ZŁOTYCH BRUTTO PLN), mając w 90 procentach takie same obowiązki jak wy, starzy wyjadacze. Jeśli wam tak źle, to pomyślcie o egzaminie na urzędnika mianowanego, którego tak potępiacie ze wszystkich stron. Próbowaliście podejść do egzaminu? czy nie chce wam się poświęcić miesiąca na wkucie ustaw i zdanie egzaminu, który uprawni was do dodatkowego urlopu i dodatku do wynagrodzenia rzędu kilkuset złotych? Albo jak już tak narzekacie, to podejdźcie do egzaminu na doradcę podatkowego. Wymagane wyższe wykształcenie plus roczny staż w skarbówce. Później otwórzcie kancelarię doradztwa podatkowego i zgarniajacie grubą kasę za wykorzystywanie wiedzy tutaj zdobytej. Ale wam się NIE CHCE, wolicie stać w miejscu, być przeciętni i popijać kawę w oczekiwaniu na emeryturę.

@Gerwaz => dalej uważam że danie "nowym" podwyżek o 700zł, a pracownikom z 20 letnim stażem po kilkadziesiąt zł jest niesprawiedliwe. Po drugie - nie pisz drukowanymi literami, bo każdy czytać potrafi.

Widzę jakiś "wylew" wypowiedzi osób, które dopiero co się tutaj zarejestrowały...zapewne uderzam w Was - każdy chce dla siebie najlepiej... życie

Nie, wiesz co jest niesprawiedliwe? Że osoby, które wykonują czynności w stylu liczenia mebli, wydawania długopisów lub przybijania pieczątek, choćby miały 20 lat stażu, zarabiają grubo więcej niż osoby z młodym, np. rocznym czy dwuletnim stażem, zajmujące się stricte podatkami, postępowaniami, kontrolą itp.
Z pomocy starszych pracowników korzysta się kilka pierwszych miesięcy i basta, każdy na tym samym stanowisku wykonuje później tą samą pracę (co najwyżej wyniki ma lepsze lub gorsze, ale od tego są nagrody).

Konto jest faktycznie nowe, z racji tego, że pracuję dopiero 1.5 roku, w związku z czym podciągam się pod kategorię "nowego pracownika". Ale już po pół roku pracy mogłem powiedzieć, że moja praca niczym nie różni się od pracy starszych koleżanek, które pracowały w komórce przez 30 lat. No, może poza tym, że zauważyłem i zacząłem poprawiać merytoryczne błędy, które popełniały. I ich staż pracy bynajmniej nie wskazywał na to, że powinny dostawać choć pół grosza więcej ode mnie. Ale dostawały. I z uwagi na wyższy mnożnik, i z uwagi na stażowe. Dlatego nie uważam, że wyrównanie mnożnika do poziomu względnie akceptowalnego jest czymś, co nie powinno mieć miejsca.

Do Ataman.
Jak to jaki był stosunek wynagrodzenia do płacy minimalnej?
W moim urzędzie takie osoby 20 lat temu dostawały na dzień dobry 3-krotność minimalnego wynagrodzenia, a teraz by chciały żeby młodzi pracowali za najniższą krajową.

To jest oczywiste, że każdy chce dla siebie jak najlepiej, co nie znaczy, że każdy musi narzekać i z zawiścią wypisywać, że się komuś nie należy dodatkowy grosz. Ja nie zaglądam nikomu do portfela, a informacja, że być może nie będę musiał zamykać każdego miejsca z debetem na karcie kredytowej mnie cieszy. Mimo wszystko uważam, że praca jaką wykonuję jest warta więcej niż te 2001 zł brutto.
Poza tym patrząc na to obiektywnie nowy pracownik wymaga czasu aby poznać stanowisko pracy, raz więcej raz mniej, ale z czasem realizuje swoje zadania samodzielnie. Poza tym staż nie jest jednoznaczny z wiedzą. Co na przykład zrobić z osobą, która ma wieloletnie doświadczenie w pracy w urzędzie, ale zostaje przeniesiona do innego działu? Może też obniżyć pensje do 2001 zł brutto? W końcu nie jest przecież całkiem samodzielna i nieraz wymaga pomocy od pracownika, który pracuje od kilkunastu miesięcy, ale znajome są mu procedury dla danego działu.

Młodzi, gniewni, przebojowi z aspiracjami, z papierkiem, lecz minimalną wiedzą nie mówiąc o jej praktycznym stosowaniu. Do tego wszystkiego rozwichrzeni, luzaccy, niezdyscyplinowani, ot nowa inteligencja żądna podwyżek!

Do Studentka
Na jakiej podstawie wysuwa Pani takie wnioski? Czyżby ktoś Pani popadł i wyrobiła Pani sobie zdanie o wszyskich młodych pracownikach administracji?
Smutny jest fakt ile frustracji przelewa się na łamach tego forum... Rozumiem, że Pani nigdy nie była mloda, nie potrzebowała Pani praktyki? Urodziła się Pani dojrzała, doświadczona, z praktyczną wiedzą i nie chciała Pani podwyżek? Jak tak to gratuluję.
Pragnę zauważyć, że nikt z młodych nie domagał się podwyżek w tym wątku, wyrażono jedynie irytację nieustannie nawracającym twierdzeniom, że młodym się nic nie należy...

Hemoglobina, halucynacja, dwutlenek węgla... taka... sytuacja.
Studentko, czy mogłabyś wypowiedzieć się bardziej merytorycznie? Bo rozumiem, że przedstawiłaś się jako antyteza wszystkich cech, które wyżej wymieniłaś?

A ten post jest o podwyżkach czy nagrodach?

Trudno nie żądać skoro nawet w marketach płacą lepiej. A w porównaniu do korpo to jest płacowa przepaść.

Nikt ślubu z Urzędem nie brał, jak komuś się coś nie podoba to droga wolna. Nie pasuje Ci pensja (podwyżki dla młodych), KAS? Zamień Urząd Skarbowy na Urząd Pracy.