"Idę ze świadkami, żeby znowu nikt mnie nie oszukał"
- coraz bardziej groteskowy Wałęsa przed debatą o "Bolku" broni się przez atakDebata ma odbyć się 16 marca. Lech wałęsa zadeklarował, że zrobi wszystko, by być na debacie, której sam chciał.
Moje biuro już pracuje nad tym, by terminy wyjazdu przełożyć, a jak się nie da, zupełnie odwołać te wykłady.
Ja niczego nie cofam i jestem gotów stanąć do walki - zadeklarował Wałęsa w rozmowie z Radiem Gdańsk.
Były prezydent chyba zakłada, że debata może nic nie wyjaśnić, bo na zapas atakuje IPN. IPN przyjął argumentację komunistów i papiery przez nich robione. Na tym piszą książki i mnie oczerniają -broni się Wałęsa atakując historyków.
Prawda jest po mojej stronie - dodaje.
Były prezydent stara się też podważyć ustalenia Sławomira Cenckiewicza. Nie rozumiem Cenckiewicza i innych autorów książek, że produkują takie gnioty, w których mnie pomawiają. Moim zdaniem Cenckiewicz jest kompletnie przegrany -zaznacza Wałęsa i dodaje, że według niego historyk pisał książki sprzeczne z prawem.
http://wpolityce.pl/polityka/280156-ide ... przez-atakTo na nas donosił „Bolek”.
Bez naszego udziału taka debata nie ma żadnego sensu.
Henryk Jagielski o debacie nt. Wałęsy.
Wpolityce.pl: Coraz głośniej o debacie, jaką IPN zdecydował się zorganizować po apelu Lecha Wałęsy. Instytut organizuje debatę na temat TW Bolka. Taka debata powinna się odbyć?
Henryk Jagielski Uważam, że taka debata powinna się odbyć, ale nie na tych zasadach, które obecnie są proponowane. Pytanie co Wałęsa chce obecnie udowadniać. Lech Wałęsa jest sam jak palec, nic nie stoi za jego wersją wydarzeń. Kogo on przyprowadzi na tę debatę, Borusewicza? A kim on jest? Dla mnie to jest bzdura. Szczególnie, że Lech Wałęsa donosił na nas, więc bez nas, bez tych, którzy byli ofiarami „Bolka”, ta debata to kpiny.
Będą jednak historycy, którzy pisali o TW Bolku, prof. Cenckiewicz, czy dr Gontarczyk.
- Powstaje pytanie, po co zatem taka debata. Przecież Wałęsa ich nie przekona. Oni mają dokumenty, ich wersja wydarzeń jest nie tylko prawdziwa, ale i udokumentowana źródłami. Historia była zupełnie inna niż mówi Wałęsa. On donosił nie tylko na mnie, ale i na wielu innych ludzi. Oni mieli bardzo duże problemy przez donosy Wałęsy. Bez tych ludzi, bez nas nie ma co rozmawiać o TW Bolku.
Nie ma Pan wątpliwości, że Lech Wałęsa to „Bolek”?
- To wynika z materiałów, jakie są w IPN. Pamiętam wiele rozmów z Wałęsą, które odbywaliśmy jedynie w cztery oczy. Potem wiadomości z tych rozmów znajdowały się w materiałach SB. Opisy są bardzo dokładne, a świadków naszych spotkań nie było. To jak to inaczej tłumaczyć? Lech Wałęsa przekonuje, że my cudujemy. Nie! Takie są fakty.
Pana na tę debatę nikt nie zapraszał? Wałęsa nie mówił, że chce się z Panem spotkać?
- Lech Wałęsa na pewno mnie nie zaprosi. On nie zaprosi żadnego z tych, na których donosił. Wałęsa się boi prawdy, zresztą jak cała Platforma. Tu wszystko jest oparte na kłamstwie i obłudzie.
IPN też się do Pana nie zgłaszał?
- Z IPN-em mam dobre kontakty, nagrywałem dla nich wiele wypowiedzi i historii. Mam im jeszcze wiele do powiedzenia. Chętnie im pomogę w propagowaniu wiedzy o historii. Jednak w sprawie debaty nikt z Instytutu się do mnie nie zgłaszał. Sądzę, że Wałęsa nie ma takiego życzenia, by na tej debacie byli świadkowie, ludzie pokrzywdzeni przez Bolka. Dużo świadków jego współpracy już nie żyje. On mógł donosić na kilkadziesiąt osób. Kilka osób wciąż jednak żyje. Wątpię, by Wałęsa chciał z nami rozmawiać.
Lech Wałęsa sam wyszedł z inicjatywą debaty o Bolku. Po co mu to zatem?
- To jest dobre pytanie, ale nie znam odpowiedzi. Lech Wałęsa wciąż straszy, że jeszcze wróci do polityki, że będzie rządził, że weźmie politykę w swoje ręce. I straszy Polaków, straszy, co to będzie, jak PiS będzie rządził dalej. On gra. I ta debata to też gra. Szczególnie, że Wałęsa nie przekona prof. Cenckiewicza czy innych historyków.
Wałęsa tłumaczy, że ma świadków swojej wersji wydarzeń.
- Ja się jego i jego wersji nie boję, zawsze byłem za prawdą. Są materiały na temat Bolka, są jeszcze świadkowie jego współpracy. Dlatego tak ważny jest również nasz udział. Wałęsa jest sam, kogo on może przyprowadzić? Kto może poprzeć jego wersje?
Rozmawiał Stanisław Żaryn
http://wpolityce.pl/polityka/279618-hen ... asz-wywiadOfiary donosów TW "Bolka": "reprezentujemy nie tylko siebie, ale i tych kolegów, którzy zginęli, albo już nie żyją"
Od lewej: Sławomir Cenckiewicz, Krzysztof Wyszkowski, Józef Szyler, Henryk Jagielski,
Na dzisiejszej konferencji prasowej poświęconej sprawie dokumentów dotyczących TW "Bolka", odnalezionych w kancelarii Sejmu, obok Krzysztofa Wyszkowskiego i Sławomira Cenckiewicza wystąpiły także ofiary donosów TW "Bolka":
- Henryk Jagielski – uczestnik Grudnia ’70 w Gdańsku, w późniejszym czasie rozpracowywany przez TW ps. „Bolek”, działacz NSZZ „Solidarność”;
- Józef Szyler – uczestnik Grudnia ’70 w Gdańsku, aktywnie rozpracowywany przez TW ps. „Bolek”;
Sławomir Cenckiewicz przypomniał dokumenty związane z TW "Bolkiem", a dotyczące obu robotników:
To jest wyjątkowa sytuacja, w której panowie Szyler i Jagielski publicznie występują, i dlatego zdecydowaliśmy się na publiczną prezentację tych - znanych już - dokumentów. Pierwszy z nich to jest dokument z roku 1971 - to fragment doniesienia TW "Bolek", przepisanego na maszynie. Czytamy w nim:
Najbardziej agresywny w ostatnim czasie jest Jagielski Henryk, i Jasiński Jan. Największy udział bierze jednak Jagielski, który to wysuwa kompetencję rzucenia czerwonej flagi pod trybunę i sprawy żałoby.
Chodzi o to, że pan Henryk Jagielski, który z nami jest, 1 maja współorganizował z kolegami tzw. Czarny Marsz, 1 maja 1971 roku w Gdańsku. I rzeczywiście miał ideę rzucenia tej czerwonej flagi pod oficjalną trybunę partyjną, i tę sprawę rozeznał na terenie zakładu pracy. Henryk Jagielski pracował razem z Tajnym Współpracownikiem "Bolek", na wydziale W4 Stoczni Gdańskiej. Jak widzicie państwo, "Bolek" przekazał informację na ten temat swojemu oficerowi prowadzącemu SB.
Drugi dokument dotyczy pana Józefa Szylera. Tu zdecydowaliśmy się na prezentację zadań, które otrzymał w oparciu o wcześniej złożone doniesienia agenturalne Tajny Współpracownik "Bolek". I cytat:
Być w stałym i ciągłym kontakcie z Józefem Szylerem. Kontrolować jego postępowanie i zamierzenia. Ustalać wszystkie jego kontakty na wydziale W4 Stoczni. W razie gdyby próbował wywołać strajk, w sposób umiejętny temperować go i rozładowywać sytuację.
Chciałbym jeszcze jedną rzecz podkreślić: z tej pożogi archiwalnej, która miała miejsce w latach 1992-1995, kiedy zginęło bardzo dużo dokumentów dotyczących przeszłości Lecha Wałęsy, ocalało jednak tyle, że pisząc książkę "SB a Lech Wałęsa" mogliśmy stwierdzić, iż na podstawie doniesień TW "Bolka" Służba Bezpieczeństwa założyła sprawę operacyjną przeciwko Józefowi Szylerowi.
Henryk Jagielski stwierdził z kolei:
Ja reprezentują kolebkę "Solidarności", tych wszystkich, którzy strajkowali w Stoczni Gdańskiej w roku 1970-ym i 1980-ym. Tych, którzy byli potem represjonowani. Reprezentuję więc nie tylko siebie, ale i tych kolegów, którzy zginęli. Nas, którzy w tym uczestniczyli, jest już bardzo mało. I czas najwyższy, żeby ta sprawa została w końcu zakończona. Te dokumenty znajdują się niecały kilometr stąd, w Sejmie. Obawiamy się o ich los. Ale wiemy gdzie są, i żądamy tych dokumentów. Bo to jest nasz obowiązek, wobec tych wszystkich kolegów, którzy brali w tym udział.
Dużo z nas, jak powiedziałem, nie żyje. Byłem przy niektórych, w szpitalu, już umierali, i mówili: Heniek, ty jeszcze trzymasz się. Zrób wszystko, żeby wyszła ta prawda nasza. Myśmy nigdy nie chcieli jakiejś kariery politycznej robić. Po prostu walczyliśmy o godność naszą, o naszą przyszłość, naszych dzieci i naszych wnuków. I za to jesteśmy nazywani, każdy wie, jak. Czy myśmy zasłużyli na to, pytam?
Domagamy się od tych, którzy są dziś odpowiedzialni za te dokumenty, żeby w końcu załatwili sprawę, żeby te dokumenty znalazły się w odpowiednim IPN-ie.
My jesteśmy razem z Józkiem [Szylerem] tą żywą historią. Również mogliśmy zginąć, mogliśmy być przed stocznią na tej tablicy, jak nasi koledzy. I to im jesteśmy winni, tym naszym kolegom. Ciągnie się ta sprawa lata, i nie ma żadnych efektów. A w końcu trzeba ją wyjaśnić.
Józef Szyler dodał zaś:
Ja przyjechałem specjalnie 300 kilometrów, żeby zaapelować do wszystkich redaktorów, młodych redaktorów, którzy nie ulegli zmanipulowaniu, aby dołożyli wszelkich starań, aby dojść do prawdy, wykazać prawdziwą historię naszego kraju, by nasze dzieci nie uczyły się historii, którą ktoś dyktował albo ktoś opracował poprzez mury magdalenkowe. W związku z powyższym przyłączyłem się do apelu o udostępnienie dokumentów, które leżą w kancelarii Sejmu. Musimy dowiedzieć się prawdy, dobrej albo złej. Naród, który nie zna historii, traci niepodległość, takie jest motto tego wszystkiego.
Zapytani, czy to możliwe, że donosił na nich jakiś inny TW "Bolek", odpowiedzieli:
Józef Szyler:
Jeżeli chodzi o mnie, to nie mógł żaden inny "Bolek" tego napisać. Jedna wypowiedź pochodzi z rozmowy między Wałęsą a mną. To była rozmowa można powiedzieć tajna, a ja ją dostałem z donosów "Bolka" po prostu, z IPN-u.
Henryk Jagielski:
"Bolek" był szczególnie aktywny na pierwszego maja. Przy tej rozmowie nikogo nie było. I ta wypowiedź znalazła się w dokumentach IPN. Co będziemy robić 1 maja... Nikogo nie było, żadnego świadka. To, jak nas do wojska brali, czy wiele innych tematów. Nie ulega wątpliwości. My i 28 kolegów [na których "Bolek" donosił] jesteśmy żywym dowodem. Ja przytoczę Heńka Lenarciaka, nie miał za co żyć, on pomnik budował, kościół budował.
Zarówno Henryk Jagielski, jak i Józef Szyler, podpisali się pod apelem "Do opinii publicznej" o udostępnienie historykom dokumentów odnalezionych w Kancelarii Sejmu.
O nowych dokumentach poinformował w najnowszym wydaniu tygodnik "Uważam Rze". Tam również obszerny artykuł Sławomira Cenckiewicza oraz wywiad z Krzysztofem Wyszkowskim.
http://wpolityce.pl/polityka/127397-ofi ... z-nie-zyjaDr Gontarczyk: Wałęsa chce debatować o "Bolku"? " Sądzę, że to PRowski chwyt.
Byłoby ładnie, gdyby Lech Wałęsa zaczął od przeprosin Sławomira Cenckiewicza". 
Jeżeli więc Lech Wałęsa chce podyskutować, to niech zmierzy się z opublikowanymi przez nas faktami i dokumentami. Chętnie wysłuchamy i ustosunkujemy się do merytorycznej krytyki
— mówi portalowi wPolityce.pl dr Piotr Gontarczyk, odpowiadając na inicjatywę Lecha Wałęsy.
wPolityce.pl: Lech Wałęsa w liście do gdańskiego oddziału IPN apeluje o organizacje debaty dotyczącej „Bolka”. Były prezydent zaprasza historyków, którzy pisali o jego przeszłości, i wskazuje, że chce rozwiać wątpliwości raz na zawsze. Jak Pan przyjmuje taką inicjatywę?
Dr Piotr Gontarczyk: Nie spodziewam się po tej deklaracji i liście specjalnie wiele. Nie sądzę, by doszło do zmian w podejściu Lecha Wałęsy do jego przeszłości. Rozpatrywałbym to raczej w kategorii chwytu PR-owego, a nie poważnej inicjatywy i chęci rzeczowej debaty.
Wyklucza Pan to?
- Wykluczyć nie mogę, ale Wałęsa miał znacznie lepsze okazje, żeby powiedzieć prawdę, choćby w 1992 roku i kilak razy potem, choćby w czasie lustracji. Mijał się z oczywistymi faktami wtedy, w tak ważnych momentach historycznych, więc dlaczego jakiś przełom miałby akurat nastąpić teraz.
Teraz IPN wyraził wolę organizacji takiej debaty.
- Jeśli ona się odbędzie i zostanę zaproszony, to z wielu powodów będę chciał wziąć w niej udział. Jednak nie obiecuję sobie po niej zbyt wiele.
Lech Wałęsa przez lata zapewniał, że nie ma nic wspólnego z „Bolkiem”. I był wspierany przez wiele wpływowych osób. Sądzi Pan, że teraz możemy usłyszeć, że jednak Wałęsa miał coś wspólnego z „Bolkiem”?
- Sądzę, że Wałęsa się nie wycofa i do końca życia będzie już brnął w kłamstwa. Wspierają go wciąż liczni politycy, publicyści i historycy, którzy wiedzą, że „sprawa Wałęsy” to dla wielu jeden ze zworników konstrukcji i kamień węgielny budynku z napisem „III RP”, więc raczej będzie szedł w zaparte do końca. Chciałbym się mylić, ale usłyszymy raczej słowotok kolejnych krętactw i wyzwisk, którego z naukowego obowiązku musielibyśmy ze Sławkiem Cenckiewiczem pro publico bono wysłuchać.
Może Lech Wałęsa spodziewa się, że taka debata pokaże to, co on mówił o sobie do tej pory?
- To, co o sprawie „Bolka” miałem wraz ze Sławomirem Cenckiewiczem do przekazania, zawarliśmy w książce poświęconej historii dot. Lecha Wałęsy. Z tego, co wiem, żaden poważny historyk nie podważył tego, co napisaliśmy. To jest jest, poza detalami, aktualny stan wiedzy wiedzy, który już jest w podstawowej literaturze przedmiotu i encyklopediach. Jeżeli więc Lech Wałęsa chce podyskutować, to niech zmierzy się z opublikowanymi przez nas faktami i dokumentami. Chętnie wysłuchamy i ustosunkujemy się do merytorycznej krytyki, co byłoby naszym obowiązkiem. Byłoby też ładnie, gdyby Wałęsa zaczął od przeprosin Sławomira Cenckiewicza za stek obelg i pomówień pod jego adresem.
Skoro wszystko wiadomo, to może nie ma o czym debatować?
- Zawsze należy wierzyć, że kiedyś Lech Wałęsa zechce powiedzieć prawdę Trzeba więc mu dać szansę i się na taką debatę stawić. Czy będzie ona rzeczowa, czy będzie to tylko propagandowa blaga, trudno dziś przesądzać.
Sprawa przeszłości Lecha Wałęsy budzi do dziś emocje. Czy historia polskiej transformacji jest żywa? Warto rozjaśniać tajemnice, jakie się z nią wiążą?
- Polską transformację powinniśmy badać i analizować. Nie wszystko przecież wciąż wiadomo. Wiele dokumentów spoczywa jeszcze w archiwach i nie jest nawet udostępnianych historykom. Jest wciąż wiele znaków zapytania dotyczących tego momentu historii, różnorodnych konsekwencji pokojowego przejścia od komunizmu do III RP., znaczenia tych procesów dla współczesności. To wszystko naprawdę jest niebagatelne i dziś wpływa na kondycje państwa i losy milionów Polaków. Proszę poczytać choćby prace prof. Zybertowicza. To zdecydowanie nie jest temat zamknięty, a nawet skłaniam się do tezy, że pod wieloma względami należałoby go wręcz otworzyć.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Książka, którą trzeba przeczytać!
„Sprawa Lecha Wałęsy” - Sławomir Cenckiewicz.
http://wpolityce.pl/polityka/277781-dr- ... asz-wywiadO 26 lat za późno, Panie o Wielu Imionach.
Kukiz punktuje Wałęsę.O 26 lat za późno, panie prezydencie
- tymi słowami Paweł Kukiz skomentował inicjatywę byłego prezydenta Lecha Wałęsy, który ogłosił, że chce publicznie zakończyć sprawę "Bolka".
– Brak dekomunizacji i "gruba kreska" doprowadziły do systemu "hakowego" w Polsce. Do systemu opartego na szantażu, na wszechwładzy tych, którzy byli dysponentami teczek. Nie trzeba było czekać aż pańska spłonie albo zjedzą ją mole
– wypunktował Kukiz na Facebooku.
Były prezydent Lech Wałęsa ogłosił ostatnio, że napisał do gdańskiego oddziału IPN list, w którym prosi o zorganizowanie spotkania, na którym chciałby się porozmawiać z pisarzami i osobami publicznymi, które oskarżają go o agenturalną przeszłość.
– Proponuję publiczny finał sprawy tzw. Bolka z moim udziałem – zainicjował Wałęsa.
Jak zaproponował, spotkanie miało by być nagrywane, a uczestniczyć by w nim miało ok. 10-15 osób.
Pomysł byłego prezydenta skomentował w ostrych słowa Paweł Kukiz. Jak ocenił, na Wałęsa zdecydował się na ten krok za późno." O 26 lat za późno, panie prezydencie. Brak dekomunizacji i „gruba kreska” doprowadziły do systemu „hakowego” w Polsce. Do systemu opartego na szantażu, na wszechwładzy tych, którzy byli dysponentami teczek. Nie trzeba było czekać aż pańska spłonie albo zjedzą ją mole" – napisał na Facebooku. "To dzięki panu, Mazowieckiemu i innym Michnikom mamy dziś w Polsce partiokrację i skłócone rodziny.
O 26 lat za późno, Panie o Wielu Imionach" – dodał.
https://www.facebook.com/kukizpawel/?fref=nfhttp://www.fakt.pl/politycy/pawel-kukiz ... 03312.html