Witam. Zakładm nowy temat i myślę, że jest wart tego, aby poruszyć go na forum. Jak jest w Państwa Urzędach rozwiązany problem udostępniania pracownikom pojazdów służbowych w celach wykonywania czynności służbowych poza urzędem. Druga kwestia to czy te pojazdy mają ubezpieczenie AC i NNW? Co w sytuacji jak pojazd nie posiada takiego ubezpieczenia czy możemy odmówić wyjazdu w teren?

U nas nie ma tego problemu, bo samochodu nie udostępnia się pracownikom. Jeździ nim kierowca bądź (raczej bardzo rzadko) NUS.

Też nie ma problemu - własny samochód albo komunikacja publiczna.

Wg wyliczeń,  globalny koszt ubezpieczeń AC był wyższy niż koszty faktycznie wykonanych napraw samochodów uszkodzonych w wypadkach. Co do NNW wg mnie brak jakiegokolwiek uzasadnienia. W moim Us brak ograniczeń dla pracowników w kwestii korzystania z samochodu służbowego - oczywiście w celach służbowych, tyle tylko, że pracownicy przechodzą poszerzone badania lekarskie.

W moim us możesz odmówić wyjazdu w teren autem służbowym. Ci, którzy jeżdżą, mają poszerzone badania, ale to nie oznacza, że muszą się zgodzić na wyjazd nieubezpieczonym samochodem.

To że samochód nie ma AC nie powoduje że nie może poruszać się po drogach, bo brak ubezpieczenia AC powoduje tylko tyle, że jak zdarzy się szkoda to właściciel finansuje naprawę. W przypadku gdy pojazd jest ubezpieczony w AC i z twojej winy zdarzy się szkoda to ubezpieczyciel wypłaci odszkodowanie ale może wytoczyć regres do sprawcy. Ale w sumie nie rozumiem w czym rzecz - nie chcesz jeździć służbowym bo wolisz prywatnym, czy komunikacja miejska lub pieszkom?

Problem w tym, że w przypadku szkody np. na parkingu (bez winy kierowcy) gdzie nie można ustalić sprawcy - kosztami naprawy zostanie obciążony użytkownik.

Według mnie to daleko idąca nadinterpretacja Przecież w tym przypadku (na parkingu, bez winy kierowcy) z samochodu mógł korzystać zarówno kierowca, jak i pracownik, czy NUS. Skoro pracodawca stwierdził, że nie ekonomiczne jest opłacanie składek AC , to podjął to ryzyko i nie będzie obciążał nim użytkownika samochodu, tylko ujmie to w kosztach. Chyba, że użytkownik jest pod wpływem alkoholu bądź innych środków odurzających ale to już inna bajka

Pogadamy jak dojdzie gdzieś (nikomu nie życzę) do takiego zdarzenia. Ale podoba mi się Twój tok myślenia