Teraz jest 06 wrz 2025, 15:54



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117 ... 137  Następna strona
Etyka, moralność, obyczaje 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Charamsa wykiwał Lisa i "Wprost",
a teraz redaktorzy płaczą, że nowy "idol" ich oszukał


Tuż przed rozpoczynającym się w Watykanie Synodem o rodzinie ks. Krzysztof Charamsa ogłosił że jest homoseksualistą i żyje z kochankiem. Media głównego nurtu przez cały weekend relacjonowały, komentowały i rozmawiały z księdzem. Później okazało się, że "bohater" oszukał niektóre redakcje. Okładki „Syfilisweeka” i „Wprost” są dziś niemal identyczne. Duchowny zarówno jednemu, jak i drugiemu tygodnikowi obiecał wyłączność.

Krzysztof Charamsa w piątek ogłosił, że jest prześladowanym przez Kościół gejem i że żyje z kochankiem o imieniu Eduardo. Zdenerwowało to dwa tygodniki.
  Wprowadził nas w błąd i wykorzystał, żeby się wypromować – powiedział Tomasz Wróblewski, naczelny „Wprost”.
Przyznał, że tygodnik miał obiecane, że będzie jedynym tytułem prasowym, z którym rozmawia ksiądz gej dokonujący coming outu.

  Nam też obiecał wyłączność – mówi z kolei Renata Kim, szefowa działu społeczeństwo w „Newsweeku”. Kobieta przeprowadziła wywiad z księdzem w Rzymie.

Konkurencyjne tygodniki wprowadzone były w błąd. Oba myślały, że mają rozmówcę na wyłączność.
Jeszcze zanim na światło dzienne wyszły nowe numery tych gazet, „michnikowy szmatławiec” opublikowała list Charamsy zawierający „nowy manifest wyzwolenia".
Żeby tego było mało na antenie TVN zaprezentowano wywiad z księdzem, a na YouTube pojawiło się wideo z jego manifestem.

Byliśmy ostrożni. Przeprowadzający rozmowę Marcin Dzierżanowski upewniał się, czy ksiądz nie pójdzie do innych mediów. Nie mieliśmy na to żadnej umowy, tylko słowo, którego ksiądz nie dotrzymał. Wiedząc, że nie będziemy jedyni, też byśmy się zajęli tematem
– mówi Tomasz Wróblewski i zapewnia, że nie poświęcono by wtedy księdzu okładki.

Do sprawy odniósł się również redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, Bogusław Chrabota.
Napisał, że „główną intencją sobotniego show była promocja mającej wyjść niedługo książki” księdza.

Opinie użytkowników



Czytając artykuł i komentarze stwierdzam, że mam rację nie korzystając z mediów typu tvn, wprost czy njusłik. Dlaczego brać udział w tym skrzyżowaniu show, z sabatem czarownic i kabaretem? Cały cyrk z jakimś sodomitą omija mnie. Niestety media niezależne dają się w to wciągnąć. KTO OGLĄDA TVN SAM SOBIE SZKODZI !
Piotrek | 05.10.2015 [18:18]

Jaki ksiądz??? Zdradził Pana Boga i swoich braci. Popełnił wielokrotny grzech świętokradztwa.
kuchniapolska | 05.10.2015 [18:17]

To ode mnie-Rudego102 https://www.youtube.com/watch?v=NBSddt1tnaA
Rudy102 | 05.10.2015 [18:06]

Matka jego chyba żałuje że go urodziła tak jak matka trynkiewicza mordercę i zboczeńca.
Polak młody | 05.10.2015 [18:03]

Kto go prześladuje. Każdy raczej mu współczuje, że tak sobie życie sp....ył. A po za tym obala dogmaty i MISJĘ Jezusa, który przyszedł obalić Stary Testament, gdzie roiło się od mordów i dewiacji seksualnych (...). Hochsztapler.
Gabi | 05.10.2015 [18:01]

Chcesz byc ksiedzem,musisz zyc w celibacie.Koniec ,kropka. Nie ma kochanek,ani kochankow. Zgrzeszyles -do spowiedzi. Ten Ksiadz Krzysztof udaje glupiego i przedstawia nam swojego od lat kochanka. Malo tego ,kaze to zaakceptowac katolikom. Normalnemu czlowiekowi ,to sie nie miesci w glowie. Czlowieku chcesz tak zyc,to zyj ,ale zrezygnuj z kaplanstwa .Ksiadz zwoluje konferencje prasowa i z szerokim usmiechem opowiada jaki on nieszczesliwy. Wysztyftowany, wypindrowany, odprasowany obsciskuje sie ze swoim kochankiem i kaze calemu Swiatu ogladac to niesmaczne widowisko.
W/g mnie robi to wszystko dla kariery(przyszlej)i swojej ksiazki,ktora zapowiada.Bardzo to wszystko smutne.
Maria nie pani | 05.10.2015 [17:51]

Ja mysle ze to taka szersza akcja w KK ktos za tym stoi I ktos go przygotowywal przez lata do tego wystapienia. Ci geje na swiecie I wkazdej instytucji coraz bardziej sie panosza I mysla ze im wszystko wypada I wszystko moga bo takie czasy nastaly. Oczywiscie, ze masoneria i zly rzadza tym swiatem . Coraz wiecej zboczen i zla zaobserwujemy w najblizszej przyszlosci. Zalew islamistow do swiata zachodniego tez jest jedna z dog szatana. Czasy sa trudne I nadchodza jeszcze gorsze, ale mam nadzieje ze niedlugo Jezus polozy kres temu wszystkiemu.
Geje sa i byly zawsze ale teraz uwazaja sie za pepek swiata I chca jak islamisci wprowadzac swoje "prawa" w kazdej dziedziinie.
Ten jest do tego glupi bo szuka poklasku slawy I czuje sie teraz bohaterem, haha. Dziwny czlowiek z tego Krzysztofa , zyl sobie spokojnie ze swoim Eduardo I wyskoczyl z szafy. On uwaza ze nastapi przelom w KK dzieki niemu a bog nie zmienia swoich praw co 200 lat tylko one sa wieczne.
skad tacy glupcy w KK ?
emily | 05.10.2015 [17:18]

Niestety, ze smutkiem stwierdzam, że ktoś Pan Panie Krzysztofie zwyczajnie wykorzystał. To co Pan mówi na temat zniszczonego obrazu siebie i życia w konflikcie to jedna strona medalu, oczywiście jak najbardziej prawdziwa, prawdopodobna i wręcz dramatyczna. Druga strona to kwestia interpretacji tej sytuacji i kontekstu w jakim Pan się wypowiada przed mediami. Wszyscy obserwatorzy mogą zobaczyć, że popełnia Pan zwyczajną promocję siebie, a raczej własnej książki, która zaraz będzie dostępna na półkach po włosku i po polsku (prawdopodobnie nie udostępni jej bezpłatnie). Taka mała uwaga do Pana Panie Krzysiu: to co Panu nie pozwoliło poczuć szczęścia na łonie kościoła katolickiego to głównie konflikt odnoszący się do poczucia winy za pragnienia i realizację (jak mniemam) własnej seksualności, co jest również problemem także wielu księży heteroseksualnych, którzy po prostu źle wybrali w życiu. Panu potrzeba było od lat nie sutanny ale partnera i relacji, co jak wiadomo mija się ze stanem kapłańskim. Po prostu trzeba było odejść z KK. Panie Krzysiu, ktoś Pana wprowadził w niezły kanał, bo jak myślę, to nie pańskie pomysły, tylko jakiś klakierów z boku, którzy Pana (i pańskie silne przeżycia) i wykorzystali do własnych celów. Prawdopodobnie wmówili też, że ta książka pozwoli się utrzymać w nowym życiu, ale też będzie czystym DOBREM dla wielu homoseksualistów (szczególnie w ramach kościoła). Przykro to pisać ale muszę - niestety to była manipulacja, za dużo tu prawdziwych przeżyć (pańskich) i zwykłego wyrachowania (kogoś innego). Nie zakładam, że Pan ma w sobie aż taki poziom psychopatii. Kiedy Pan to zrozumie to będzie smutna i bolesna nauka, bo zostanie tylko żal i czas na "wspaniałe" racjonalizacje, które będą trzymać Pana przy życiu, bo niestety Eduardo zniknie. Współczuję, że trafił Pan na złych doradców, którzy Pana jedynie ośmieszyli w oczach innych ludzi i zniszczyli Panu życie.
Psycholog | 05.10.2015 [17:12]

Krzysztof powinien zamieszkac w Sodomie lub Gomorze ! W miastach rozpusty , siedlisku zla moralnego, zepsuciu obyczjoww miejscach przekletych , gdzie uprawiano sex z ta sama plcia I zwierzetami! W miejscu gdzie przejawiany byl brak szacunku , do prawa I autorytetow , a w szczegolnosci wobec Boga ! To jest wlasciwe miejsce dla takich jak on ksiezy !
Miriam | 05.10.2015 [18:40]

Czuję wstręt do tego człowieka ale nie dlatego że posiada taką a nie inną orientację, nie dlatego że łamie celibat i współżyje ze swoim partnerem (nie cierpię tego słowa) oraz sprzeniewierza się zasadom kościelnym.
Najgorsze jest wg mnie to, że to po prostu zwykły karierowicz, dorobkiewicz, laluś-narcyz, któremu Kościół (a w zasadzie wierni) dał wikt i opierunek, którego wykształcono, pozwolono piąć się po szczeblach kościelnej hierarchii. Teraz, taki ktoś wbija nóż w plecy środowisku, dzięki któremu zawdzięcza edukację, tytuły naukowe (zakładam że jakieś posiada) i pozycję (tak, nie bójmy się tego słowa). Słowem: jest skrajnie nielojalny i wg mnie takie zachowanie zwyczajnie kłóci się to z elementarnym poczuciem przyzwoitości. Tak czy siak: dla mnie w tym robi jest niewiarygodny.
Dla mnie taka osoba to zwykła szuja, która dba tylko o siebie, chce się wypromować i zaistnieć. Pewnie jestem nienowoczesny: ale nie potrafię ogarnąć rozumem tego, że taki ktoś idzie do seminarium wiedząc o swoich skłonnościach (bo trudno mi uwierzyć że nie był tego świadom). Tak więc idąc dalej: można wysnuć wniosek że najprawdopodobniej robi to świadomie i chce zaszkodzić Kościołowi.
A do wszystkich, którzy teraz będą 'jechać' po Kościele i księżach mam jedno spostrzeżenie: jeśli ktoś odwraca się od Kościoła ze względu na to co robi jeden lub drugi ksiądz biskup tojest w błędzie. Ostatecznie nie chodzi się do Kościoła dla księży ale dlatego że się wierzy w Boga?Jezusa i po to by stawać się lepszym człowiekiem (i to pomimo tego co w instytucji KK się dzieje).
polon | 05.10.2015 [16:30]

Kościół wykiwał a głupie pismaki myślały że ich nie wykiwa i że jego słowo coś znaczy??
Widać, że mamy do czynienia ze zwykłym śmieciem a nie człowiekiem honoru czy kimś kto przestrzega jakiejkolwiek etyki!
Amelia | 05.10.2015 [16:41]

Mowie wam, to jest podstawiony Zyd! "... odkrywałem wszechobecną i ślepą homofobię, prawdziwą obsesję na punkcie osób homoseksualnych, jak kiedyś obsesja była na punkcie Żydów (w Polsce nie kiedyś, ale wciąż jeszcze żywa obsesja na punkcie naszych braci Żydów)...".. On nigdy nie przeczytal Ewangeli wg św. Mateusza.
glusiak | 05.10.2015 [18:34]


http://niezalezna.pl/71574-charamsa-wyk ... ch-oszukal

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 05 paź 2015, 18:18 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



05 paź 2015, 18:17
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Anna Maria Anders: Mnie też długo straszyli PiSem

- Dorastała pani jako córka żywej legendy - czy ta świadomość pojawiła się później?
- Raczej od razu. W domu to był dla mnie tatuś, ale kiedy zaczęłam chodzić z rodzicami na spotkania, ojciec w mundurze, kiedy wchodził na salę, wszyscy wstawali. Miałam poczucie, że jest kimś innym niż reszta. To było jednak w towarzystwie Polaków. Gdzie indziej nie był rozpoznawany, mógł spokojnie iść ze mną na spacer czy do cyrku.

- Polakom w Wielkiej Brytanii nie było z górki. Jak to wyglądało w rodzinie Andersów?
- Sytuacja ojca była nieco lepsza, bo ojciec dostawał jakąś pensję i nie musiał zmywać naczyń, tak jak wielu innych Polaków. Nie było to jednak bogactwo. Inni, jak np. generałowie Maczek czy Kopański, nie mieli jednak nawet tego i im było niezwykle trudno. Chodziłam do normalnej szkoły. Pierwszym moim językiem był polski i pamiętam, że kiedy poszłam do szkoły, to nie umiałam nawet zapytać o toaletę. Anglia nie była jednak wtedy wcale taka przyjazna dla Polaków.

- To znaczy?
- Pozwolono Polakom tam zostać, ale wcale nikt nas tam nie chciał, szybko zapomniano nasz wkład w II wojnę światową. Zabroniono udziału w defiladzie zwycięstwa. Moja mama do końca życia nienawidziła Churchilla, uważając, że to on sprzedał Polskę Sowietom. Ojciec miał pierwszy zawał serca po Jałcie, to był dla niego szok. Więcej rozmawiałam o tym z mamą, ojciec zmarł, kiedy szłam na studia.

- Czym się pani zajmowała w życiu?
- Skończyłam filologię hiszpańską i francuską, pracowałam w Paryżu dla UNESCO, a później w koncernach naftowych na całym świecie. Muszę przyznać, że miałam ciekawe, zróżnicowane życie. Od 20 lat mieszkam w USA, choć coraz częściej bywam w Polsce.

- Pani pierwszy przyjazd do Polski?
- W 1991 roku z mamą i mężem. Dla mamy to było olbrzymie przeżycie. Ona tu się urodziła i przeżyła piękne lata. Dla mnie nieco mniejsze, to była raczej ciekawość. I dziwne wrażenie, bo przyjechałam do kraju, którego językiem mówiłam, ale niczego w nim nie znałam.

- I jakie wrażenia?
- To zabrzmi dziś dziwnie, ale zaskoczenie, że wszystko jest odbudowane. Dziś Warszawa wygląda bez porównania lepiej, ale ja pierwszy raz jechałam do miasta, o którym wiedziałam, że zostało przez Niemców zrównane z ziemią. Wszyscy byli przemili, mama była bardzo wzruszona. Później przez lata nie miałam czasu, mama zawsze ogłaszała wyjazd w ostatniej chwili, ja wychowywałam syna. I ponownie udało mi się dopiero niemal po 20 latach, w 2010 roku. Wtedy dopiero pierwszy raz odczułam, jak istotną postacią był w Polsce mój ojciec, jakim cieszył się szacunkiem, respektem.

- Dlaczego dopiero wtedy?
- Wcześniej głównie towarzyszyłam mamie. To była jednak inna rola. A wtedy pojawiłam się bez niej. Początkiem naprawdę wielkiego zainteresowania Polską był wyjazd do Rosji. Spotkałam się z Polakami, którzy tam mieszkają. Budynek w Buzłuku, w którym był sztab Andersa, a teraz jest szkoła. I taka pamiętna scena, w której pokazano mi zdjęcie ojca, na którym siedział dokładnie w tym samym miejscu, w którym ja 70 lat później. Założyłam stowarzyszenie, później fundację i sprowadzamy Polaków stamtąd na studia do kraju. Można powiedzieć, że zaadoptował mnie Urząd ds. Kombatantów.

- Dziś mogą mieć za złe, bo kandyduje pani z PiS, a to była jeszcze obsada z PO... Część działaczy już narzeka, że pani "zdradziła"...
- Nigdy nie miałam kandydować z Platformy! Zawsze jako córka generała Andersa stawałam obok premiera, prezydenta na różnych uroczystościach. Wokół mnie kręcili się ludzie i z PO, i z PiS. Znajoma z PO powiedziała, że może by mi zaproponowali start, ale nie z tego okręgu, w którym może głosować Polonia.

- Dlaczego PiS?
- Podoba mi się program PiS, mam zbliżone poglądy. W Anglii popierałam konserwatystów, w USA Republikanów. To nie powinno dziwić, bo Polonia w USA częściej ma poglądy PiS-owskie. Nieco inaczej było w Wielkiej Brytanii, a przesądziły o tym media i bardzo skuteczna propaganda Platformy. Straszyli, że ludzie z PiS są tak okropni, a PO taka świetna... Pan też to na pewno słyszał.

- O, ile razy. W czasie rządów PiS mieszkałem za granicą i słyszałem niby poważnych publicystów, którzy twierdzili, że Kaczyńscy w 2007 roku "na pewno" nie oddadzą władzy i mogą wyprowadzić wojsko na ulice.
- Osobiście też byłam straszona PiS! Kiedy zaczęłam tu bywać, częściej okazywało się, że jest zupełnie inaczej. Poznałam tych ludzi. Tyle że większość mediów jest raczej w rękach Platformy...

- Aż tak to się pani rzuca w oczy?
- To widać. Jeden z dziennikarzy powiedział mi nawet wprost: "Pani Aniu, gdyby pani kandydowała z PO, to co innego. A tak zaproszenia do mediów nie będą walić drzwiami i oknami". To jest problem.

- Pani mama poparła w 2010 roku Bronisława Komorowskiego.
- Moja mama miała wówczas 90 lat i nie powinna być w to włączana. Z tego, co wiem, ktoś do niej zadzwonił, prezydent Komorowski chciał przyjść z wizytą. Była apolityczna, ktoś poprosił, ona się zgodziła.

- PO ją wykorzystała?
- Druga strona też by ją wykorzystała. Nie powinno się robić takich rzeczy. Do prezydenta Dudy i PiS, oprócz bliższego przyjrzenia się rzeczywistości, przekonało mnie jego sejmowe przemówienie. Właściwie pod wszystkim mogłam się podpisać. Dbanie o kulturę, historię. Szczególnie istotna była dla mnie współpraca z NATO i Stanami. Mój mąż był pułkownikiem armii amerykańskiej, syn jest w niej porucznikiem. Polska potrzebuje USA.

- Przez ostatnie lata rząd sugerował jednak zawód USA i skupienie się na Europie.
- Świetnie, tylko jeżeli Europa nie może się dogadać prawie w żadnej z ważnych spraw... Czy dogada się w sprawie bezpieczeństwa? Wolę polegać na NATO i USA. Nie oznacza to jednak, że jestem bezkrytyczna. To, co się dzieje na Bliskim Wschodzie, to w dużej mierze wina USA. Jestem mocno rozczarowana Obamą. Fantastyczny mówca, ale fatalny polityk. On i jego otoczenie są naiwni w wielu obszarach polityki międzynarodowej. Mitt Romney 3 lata temu powiedział w kampanii, że Rosja jest poważnym zagrożeniem, a Obama to wyśmiał! Demokraci za to oberwą.

- Republikańscy prezydenci też mają swoje za uszami...
- To prawda, fatalną decyzją Busha była też inwazja na Irak. Powiedzmy, że to wynik dezinformacji co do broni chemicznej Saddama. Jeszcze gorszą decyzją było jednak wyprowadzenie wojsk, zanim opanowano sytuację! Właśnie w tę lukę wśliznęło się Państwo Islamskie. I ta wiara, że kraje arabskie mogą być demokratyczne... Pracowałam z ludźmi stamtąd, jeździłam do Kuwejtu i Bahrajnu. Oni wprost mówili, że tamtejszy tygiel religijny nie pozwala na wprowadzenie demokracji.

- W życiu polityka PiS jest taki ważny moment, w którym spotyka się osobiście z Jarosławem Kaczyńskim...
- Spotykałam się z nim kilka razy, podczas uroczystości zamienialiśmy kilka słów. Pierwszy raz bliżej podczas spotkania w kinie Wisła. To dobry mówca, słuchało się go z przyjemnością.

- W tym momencie kilku Czytelników zasłabnie. Powinna pani powiedzieć, że to mówca bełkotliwy, który wygłasza tezy zagrażające demokracji, którego się wszyscy boją...
- Propaganda. Bardzo sympatyczny, poukładany i elegancki człowiek. Nieco rozczarowany, że wciąż nie poradziliśmy sobie ze spuścizną komunizmu. To też nas łączy. Mogę zrozumieć, że ktoś jest socjalistą czy konserwatystą. Trudno mi jednak pojąć, że ktoś mógł popierać komunizm. Próbowano mnie też łapać na opinii, czy uważam, że Polska jest wolna...

- I jak pani na to odpowiadała?
- Komuś, kto przyjedzie z Zachodu, może się wydawać, że wszystko funkcjonuje świetnie. Patrzy pobieżnie, widzi sklepy, może miło spędzić czas. Później poznałam jednak kulisy... Choćby scenarzystę, który przygotowywał sztukę o moim ojcu. I okazało się, że np. z wolnością słowa jest różnie. Jednym wolno mniej, innym wszystko.

- W czym tkwił problem?
- Mam wrażenie, że problemem Polski są kliki i układy. Tworzą się takie grupy mniejsze i większe, które coś zawłaszczają, nie dopuszczając ludzi z zewnątrz. Kuriozum jest dla mnie to, że natykam się czasami na ludzi, którzy są przeciwko Andersowi, i posługują się takimi samymi argumentami, jak w latach 40. lub 50.! A przecież on doprowadził do wyprowadzenia z Rosji, a więc uratowania 120 tysięcy ludzi! Jak można to krytykować z ludzkiego punktu widzenia?!

- Powiedzmy, że PiS będzie musiał po wyborach wejść w koalicję z lewicą. Czyli ludźmi, którzy uważają za bohatera Jaruzelskiego, a często mówili bardzo złe rzeczy o Andersie.
- Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Trudno mi zrozumieć to, że na Powązkach jest chowany komunista Kociołek, który odpowiadał za zbrodnię na stoczniowcach. Dopiero co był tam pogrzeb szczątków Żołnierzy Wyklętych! Wydaje mi się, że chowanie ofiar i morderców na tym samym cmentarzu jest czymś nie na miejscu. Czy ktoś pomyślał, jak czują się rodziny pomordowanych?!

- Zna pani wielu ludzi związanych z Platformą. Rozmawiała pani z nimi o tym? Np. o pogrzebie z honorami dla Jaruzelskiego, na którym byli obecni?
- Trudno mi to zrozumieć. To bolesne dla mnie, ale chyba jeszcze bardziej dla tych, których rządy i decyzje komunistów bezpośrednio dotykały? Wydaje mi się, że mimo wszystko wciąż za mało uświadamiamy ludziom, czym w istocie był komunizm. Jak wiele złego zrobiła w Polsce partia komunistyczna.

- Będzie to pani robiła jako senator?
- To też. Najważniejsze jest jednak bycie między ludźmi. W USA i Anglii parlamentarzyści mają bardzo częsty kontakt ze swoimi wyborcami. W Polsce jest inaczej. Chciałabym być często w okręgu, rozmawiać i spotykać się z ludźmi. W końcu na tym polega demokratyczna reprezentacja.

http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/anna ... 00484.html


10 paź 2015, 06:32
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Stonoga nie trafi do więzienia.
Decyzja sądu trochę dziwi, ale uzasadnienie zdumiewa


Obrazek
"Zachowuje się poprawnie", "ustabilizowany tryb życia", "może go zresocjalizować" - tak pozytywnie wypowiedział się sąd o skazanym, który miał trafić do więziennej celi, ale karę zamieniono na elektroniczny dozór. O kim? - o Zbigniewie Stonodze. To nie żart, sąd tak na poważnie.


Zbigniew Stonoga to ten sam człowiek, który opublikował w internecie akta śledztwa dotyczącego afery podsłuchowej, wulgarnie obrażający wszystkich krytyków, skazywany wieloma wyrokami za rozmaite przestępstwa. Co równie ważne, mocno zaangażowany politycznie i startujący w wyborach parlamentarnych.
Trzeba wierzyć, że to ostatnia okoliczności nie miała żadnego wpływu na postanowienie sądu w Warszawie, który bardzo złagodził karę Stonodze za oszustwo. Był bowiem skazany na rok pozbawienia wolności. Tymczasem nie pójdzie do więzienia.

"Sąd zamienił mu tę karę na areszt domowy. Stonoga spędzi więc rok z elektroniczną bransoletką na nodze" - podaje Radio Zet.

Brzmi to absurdalnie, bo Stonoga już raz miał taką "bransoletkę". Kilka miesięcy temu, na specjalnie zwołanej konferencji, w obecności dziennikarzy, jednak ją zniszczył (patrz zdjęcie). Ale teraz najciekawsze. Dziennikarze Radio Zet zapoznali się z uzasadnieniem sądowej decyzji. To zdumiewająca lektura.

"Z wywiadu środowiskowego przeprowadzonego przez sąd wynika, iż skazany prowadzi obecnie ustabilizowany tryb życia i wykonywanie kary w domu może go zresocjalizować" - to jeden fragment. Drugi jest jeszcze lepszy: "zdaniem sądu Stonoga, mimo że jest osobą wielokrotnie karaną za popełnianie przestępstw, aktualnie zachowuje się poprawnie i dąży do ustabilizowania swojej sytuacji życiowej".

Na jakikolwiek komentarz brakuje słów.

http://niezalezna.pl/71353-stonoga-nie- ... e-zdumiewa

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Judaszowy atak przed Synodem.
Histeria ks. Charamsy to żałosna manipulacja tęczowego lobby


Obrazek

Mocne lewackie tąpnięcie przed Synodem było kwestią czasu. Środowiska lesbijsko-gejowskie od dawna zwierają szyki, by dopiąć swego i uzyskać błogosławieństwo Kościoła dla sodomskich fantazji. Nadszedł czas na ostry strzał. Wystawiono ks. Charamsę, który z teatralną dumą obnaża swój homoseksualizm. Co ma na celu ten żałosny popis zagubionego w pysze księdza? Przestrzelona manipulacja odniesie odwrotny skutek.


W histerycznym wystąpieniu ks. Krzysztofa Charamsy jest wszystko – tytuły naukowe, zaszczyty kościelne, koloratka, patriotyzm, wolność, gejostwo, pretensja, tęsknota i rozstrój nerwowy. Do czego ma nas przekonać człowiek z obłędem w oczach, którego tęczowe LGBT zaprzęgło do brudnej walki z Kościołem?
Twierdzi, że „rodziny homoseksualne” są bezkarnie ignorowane przez prezydenta, który powinien im służyć. Gdy mówi o samobójstwie Dominika z Bieżunia, niemal łka.
Kościół podle, ohydnie milczy, gdy Dominik z Bieżunia odbiera sobie życie, bo nie może wytrzymać homofobii, nienawiści. Kościół wtedy milczy i wszystko zostawia jakiejś tam prokuraturze — krzyczy, nie dostrzegając jak daleko się zapędził w swoim szale.

O czym ma świadczyć obrona czternastoletniego chłopca przed zarzutem homoseksualizmu? Doskonale znamy tę demagogię środowisk LGBT, które nie bacząc na łamania prawa, które dopuszcza aktywność seksualną powyżej 15 roku życia, chciałoby, by 14-letnie dzieci potrafiły już wskazać swoją orientację seksualną a nawet decydować o płci społeczno-kulturowej.
Ks. Charamsa wyraźnie się zapędził. Jego „coming out” jest fragmentem pełnometrażowego filmu dokumentalnego „Artykuł Osiemnasty”, realizowanego przez środowisko związane przez portal Queer.pl. Patronują mu też Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza, magazyn „Replika” i Fundacja Feminoteka. Występują w nim same lewicowe tuzy, które chcą przekonać opinię publiczną, że homoseksualiści tworzą takie same rodziny jak pary heteroseksualne i należy im się ochrona państwa.

„Artykuł osiemnasty to pełnometrażowy film dokumentalny, w którym stawiamy pytanie, dlaczego w Polsce nie udało się dotąd wprowadzić prawa umożliwiającego formalizację związków osób tej samej płci. Mimo 25 lat wolności i demokracji osoby homoseksualne nadal spotykają się z dyskryminacją, a politycy nie traktują ich problemów poważnie. Brak możliwości zawarcia związku partnerskiego lub małżeństwa jest dla wielu z nich nie tylko problemem utrudniającym normalne, zwykłe życie, ale także symbolem traktowania przez własną ojczyznę jak obywateli i obywatelek drugiej kategorii — czytamy na stronie filmu. Pieniędzy na produkcję najwyraźniej brakuje, bo realizatorzy ogłosili zbiórkę publiczną. Jak na razie zainteresowanie marne. Według planu muszą uzbierać 50 tys. złotych. Jak na razie 184 osoby wpłaciły łącznie ponad 18 tys. zł. Wynika z tego, że na głowę przypada lekko ponad 110 zł. Jak na wsparcie koronnego dzieła niewiele.

Czy gejowska spowiedź ks. Charamsy pomoże? Skoro zna to środowisko tak dogłębnie, musi wiedzieć, że jego celem nie jest, bynajmniej, zbliżenie się Kościoła i wkupienie w jego łaski. Mimo rozemocjonowania i histerii, musi mieć świadomość, że swoim rozedrganym wystąpieniem daje przeciwnikom Kościoła narzędzie do walki. Sieje zamęt wśród wiernych, podważa wiarygodność innych kapłanów i w bardzo poważnie rozbija Wspólnotę. Dlaczego więc to robi? Jest jednym z agentów, którzy po przejściu błyskawicznej ścieżki kariery, uderzają  od środka? A może zagubionym księdzem, na którego ktoś zebrał haki? Bez względu na przyczyny, skutek jest jasny.
Ks. Charamsa, niezależnie od tego iloma purpurackimi tytułami poprzedzi swoje nazwisko, stawia samego siebie poza nurtem nauczania Kościoła, wyłącza się ze Wspólnoty. Mam nadzieję, ze jego przełożeni podejmą właściwe decyzje, tak wobec niego, jak i wobec innych kpiących z kapłaństwa przebierańców. Z pewnością należycie oceni to Pan Bóg, który radził gorszycielom uwiesić sobie u szyi kamień młyński.

Jeszcze trzy lata temu ks. Charamsa głosił płomienną konferencję o wierze w pelplińskim seminarium, zachęcając do podejmowania „biegu naszej wiary, która wymaga wciąż nowego zahartowania, treningu, ascezy, modlitwy, pokonania siebie”.
Kto trenuje chodzenie na ruchomej bieżni, w rytm głośnej muzyki, pewnie usłyszał od swojego trenera, że zawsze musi trzymać rytm, nie tracić go. Z wiarą jest podobnie. Ona pomaga utrzymania rytmu wspólnoty wierzących, wspólnoty wszystkich kroczących, ludu Bożego. Ona wymaga bieżni drogi Kościoła, bez której wiara wychodzi na bezdroża. Co więcej, traci grunt pod nogami, można sobie nogi połamać
— mówił. Trzy lata po wygłoszeniu tej przestrogi, zgubił rytm, wypadł z bieżni, stracił grunt i połamał sobie nogi. Jego tęczowi „przyjaciele” triumfują, że udało im się znokautować Kościół. W końcu nie byle kto pojawił się w ich szeregach: „funkcjonariusz Kongregacji Nauki Wiary, drugi sekretarz Międzynarodowej Komisji Teologicznej, wykładowca Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego”. Tylko czekać aż ogłoszą kolejnych. Lada moment pojawi się jakaś zakonnica lesbijka albo inny nieobliczalny przypadek emocjonalny. Wszystko zgodnie z precyzyjnie rozpisaną gejowską strategią.

CZYTAJ WIĘCEJ: Abecadło homopropagandy, czyli 6 etapów manipulacji. Jak środowiska LGBT programują nasze myślenie?
Czy ks. Charamsa zdoła zaszkodzić Kościołowi? Rozpasani pychą organizatorzy tęczowej akcji z pewnością są przekonani o wygranej. Ale zwycięstwo leży w zupełnie innym miejscu. Po bolesnym zgorszeniu zostanie tylko kurz i głęboki niesmak zdrady. Chrystusowy Kościół przetrwał zdradę Judasza. Przetrwa i kolejne.

http://wpolityce.pl/kosciol/267276-juda ... y?strona=2

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

„Tygodnik Powszechny” musi odpowiedzieć za zgorszenie!
Czas powtórzyć słowa bp. Stefanka: Kościół otwarty to kłamstwo. To zamiennik rozbicia Kościoła od środka


Obrazek

Błazen został ograny! „Tygodnik Powszechny”, który zawłaszczył przymiotnik katolicki do ciągłego ośmieszania Kościoła, wpadł we własną pułapkę. Lansowana przez redaktorów księdza Bonieckiego idea „kościoła otwartego” skompromitowała się doszczętnie. Taki jest skutek przebierania zdrajców za bohaterów. Czy krakowska gazeta poniesie należyte konsekwencje?


Trudno znaleźć jedną istotną sprawę, w której „Tygodnik Powszechny” stałby po stronie Kościoła i razem z nim bronił człowieka przed szkodliwymi zmianami cywilizacyjnymi. Mącił umysły, gdy ideologia gender ruszyła ze swoim spustoszeniem. Bronił chorych idei skrajnych feministek, szerzył postulaty genderystów, chronił sodomitów. Tworząc wspólny front z „michnikowym szmatławcem” atakował polskich biskupów. Ks. Boniecki wziął nawet w obronę satanistę Nergala, który profanował Pismo Święte na koncertach. Lubieżnicy, zdrajcy i gorszyciele mają w „Tygodniku Powszechnym” zaszczytne miejsca. Wszystko po to, by zaburzyć nurt nauczania Kościoła, w patologiczny sposób otworzyć go na zdeprawowaną rzeczywistość i złamać zasady ustanowione przez Chrystusa dwa tysiące lat temu. Zapiekłość redaktorów TP doprowadziła ich do szczytowej klęski. Wielki watykański teolog, który w przeintelektuwalizowanym tekście zaatakował ks. Dariusza Oko, okazał się prymitywnym, słabym, rozhisteryzowanym zdrajcą, niezdolnym do zachowania żadnych zasad.

Obrzydliwa konferencja prasowa ks. Charamsy, podczas której tulił się do swojego narzeczonego, pokazuje, że ustawka była przygotowywana od dawna. Możliwe, że Charamsa poszedł do seminarium jako jeden z agentów LGBT, których zadaniem jest przesmyknięcie się przez proces formacji, otrzymanie święceń, a następnie zdobycie ważnych stanowisk, by następnie skompromitować Kościół. Tak jak za czasów PRL służby specjalne wpuszczały do środowisk kapłańskich swoich ludzi, by skuteczniej inwigilować i detonować Kościół od środka, tak teraz grupy gejowskie próbują budować swoje siatki w strukturach kościelnych. Ks. Charamsa błyskawicznie wspinał się po szczeblach kariery. W polskim seminarium był tylko dwa lata, potem wyjechał za granicę. Czy pomagał mu ktoś z zewnątrz? Czy był przez kogoś kierowany? Jego coming out pokazuje, że nie działał sam, a jego aktywność bardzo silnie spleciona jest z działaniami organizacji LGBT.
Czy wiedział o tym wszystkim „Tygodnik Powszechny”? Musiał wiedział wiedzieć o współpracy ze środowiskiem Queer.pl przy filmie „Artykuł osiemnasty”. Z pewnością wiedział jeszcze więcej. Dlaczego więc wpuścił Charamsę na łamy i pozwolił zaatakować ks. Oko? Bo od lat walczy z polskim Kościołem. Skoro nawet satanista Nergal został przez ks. Bonieckiego użyty w tej walce i określony mianem „jasełkowego”, widać że TP potrafi zajść bardzo daleko.

W wydanej niedawno książce „We wszystkim Chrystus”, będącej zapisem rozmowy z ks. Bp. Stanisławem Stefankiem, zapytałam go ocenę tego gestu redaktora naczelnego „Tygodnika”.
Naszej szczodrobliwości nie może ograniczać egoizm. Celem jest miłość. Żeby tak było, muszę najpierw prawdziwie nazwać zachowanie mojego bliźniego, określić jego czyn jako zły. Dlatego zamiennik przeredagowania takiego bluźnierczego gestu na jakieś jasełkowe gesty jest krzywdą wyrządzoną świadomości społecznej, bo przecież ktoś może potraktować poważnie redaktora poważnego tygodnika. A w tym wypadku trzeba go potraktować też jasełkowo, na dokładnie tym samym poziomie, do jakiego on sprowadził tego artystę — powiedział ks. Bp Stefanek.

Rozmawialiśmy też o idei „kościoła otwartego” lansowanej przez autorów tygodnika i inne katolewicowe środowiska. Biskup Stefanek nie ma co do nich najmniejszych wątpliwości.
„Kościół otwarty” to jedno z największych kłamstw. To nie jest jakieś drobne przekłamanie. To zamiennik skrótowego uderzenia w samą istotę Kościoła i rozbicia go od środka. To jest wyjęcie nośnego filaru, na którym jest zwornik trzymający całą strukturę Kościoła. Jest to wyjątkowo niebezpieczne środowisko – zadufane w sobie, zadowolone ze swojej aktywności społecznej i oczekujące poklasku. Rzeczywiście sporo ludzi dołącza do nich w charakterze klakierów, ponieważ jest im to na rękę. Dobrze się w tym czują. Coś tam z tej religii zostało – kościółek, bozia, Jezusek, lilili, obyczaje, prezencik. Ksiądz może przyjść po kolędzie, nawet kopertkę dostanie, bo to taka działalność kulturalno-oświatowa, którą trzeba popierać, niech tam ma. Ale broń Bóg wymagania, Krzyż czy postawienie twardych zasad — odpowiada biskup senior diecezji łomżyńskiej. Zapytałam dlaczego tytuł lansujący tezy często sprzeczne z nauczaniem Kościoła, nadal bezkarnie używa przymiotnika „katolicki”.
Słowo „katolicki” podlega władzy biskupa miejsca. Biskup ma prawo odebrać ten przymiotnik tytułowi, który na jego terenie ma swoją siedzibę — wyjaśnił.

Czy krakowski biskup tym razem zareaguje? Sekwencja zdarzeń jest jednoznaczna. „Tygodnik Powszechny” w okładkowym tekście przedstawił Polakom księdza- bohatera walczącego z homofobią polskiego Kościoła. Zaprezentował go jako niezaprzeczalny autorytet – profesora z Kongregacji Nauki Wiary – a ks. Adam Boniecki posłużył się nim, by uderzyć w polski Episkopat. Kilka dni później ten sam, wylansowany przez „Tygodnik” ksiądz przyznaje się do życia w sodomii, zdeptania święceń kapłańskich, do zdrady Kościoła i nauczania Chrystusa. Ze swojej zdrady robi medialne show. Przytula się do swojego narzeczonego w koloratce, tak by ten szokujący obraz wbił się wszystkim w świadomość i przesunął nienaruszalną dotąd granicę. To podłość najwyższej próby, diabelska intryga, zgorszenie, gwałt świadomości, podważenie wiarygodności innych kapłanów i dyskredytacja Kościoła. Ks. Charamsa został już pozbawiony kościelnych zaszczytów. Mam nadzieję, że błyskawicznie zostanie wydalony ze stanu kapłańskiego. A co z „Tygodnikiem Powszechnym”? Najwyższa pora, by odebrać mu przymiotnik „katolicki”, którego nadużywa od lat.

http://wpolityce.pl/kosciol/267370-tygo ... a?strona=2

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Ksiądz Charamsa, czyli polski Chris Crocker

Kilka lat temu wielką karierę – choć wyłącznie jako przedmiot kpin – zrobiło w sieci nagranie amerykańskiego internetowego celebryty (a przy tym także m.in. aktora filmów porno) Chrisa Crockera, który w niezwykle histerycznym, egzaltowanym, groteskowym stylu żądał: „Leave Britney alone!”.

Chodziło wówczas o Britney Spears, której powrót na scenę po dłuższej przerwie wywołał, mówiąc delikatnie, mało przychylne komentarze i to się bardzo panu Crockerowi nie spodobało.
Ów pamiętny występ Crockera przypomniał mi się, gdy oglądałem wyznania księdza Charamsy, umieszczone w filmie, będącym propagandową agitką środowisk homoseksualnych. Identyczny ton, identyczna egzaltacja, tylko temat trochę inny.

Powie ktoś: jak pan może, panie redaktorze! Jak pan sobie może żartować, kiedy tu chodzi o poważne sprawy! Jedni się oburzą, że niezwykle sprawą niezwykłej wagi jest rzekomo złe traktowanie homoseksualistów przez Kościół, na co się skarży ksiądz histeryk. Inni – że to zaplanowana akcja, celowo uruchomiona praktycznie w przeddzień synodu, gdy i tak wiadomo, że wśród biskupów nie ma jednomyślności, a pęknięcie wokół spraw etyki staje się coraz bardziej widoczne. Ci ostatni mają zresztą rację – akcja jest z całą pewnością zaplanowana, choć poziom egzaltacji ks. Charamsy jest tak niebotyczny, iż mógł się on wymknąć spod kontroli swoim animatorom.
Jednak ja nie zamierzam się zajmować ks. Charamsą na poważnie. Bo pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, gdy oglądałem jego wystąpienie, brzmiała: „Co za pajac!” – i tej myśli będę się trzymał, nawet jeśli zdaniem niektórych moich redakcyjnych kolegów to przejaw bigoterii.
Wbrew pozorom nie jest to jednak płaska i mało subtelna refleksja. Rozmaite środowiska, złączone pod lewacką tęczową flagą, chcą, żeby na poważnie zajmować się rozmaitymi błazeństwami: panami w sukienkach i z brodą, „płcią umysłu”, prawem osób „transpłciowych” do korzystania z toalety wybranej płci albo „mową nienawiści”. To wszystko są zagadnienia, które z punktu widzenia zdrowego rozsądku nadają się tylko na porządny skecz. Taki jak ten pamiętny z „Żywota Briana” o Stanie, który chciał być kobietą i żądał, aby się do niego zwracać „Loretta”. Albo jak rola uroczego porucznika Grubera z „Allo, allo!”, nieszczęśliwie zadurzonego w René. Z całą pewnością natomiast nie nadają się na temat do poważnej dyskusji.

Miarą absurdu naszych czasów jest, że rozmaitym pajacom udaje się zmuszać posłów, publicystów, komentatorów i zwykłych Polaków do zajmowania się na serio ich błazenadami. Ba, wyciskają z tego granty i żyją całkiem nieźle, czasami wjeżdżają na tych zagadnieniach do parlamentu, wydają o tym książki i piszą artykuły.
Nie znaczy to, że problemy są całkiem wydumane. Do pewnego poziomu nie są. Do pewnego poziomu zasługują na uwagę, oczywiście w proporcji do swojej faktycznej wagi i liczby osób, których dotyczą. Na ogół jednak mamy do czynienia nie z próbą rozpoczęcia takiej właśnie poważnej rozmowy o sprawach faktycznie istotnych i ich o ich pragmatycznym uregulowaniu, ale z naciskami, aby zajmować się wspomnianymi błazeństwami.
Oczywiście, przypadek ks. Charamsy jest na swój sposób i symptomatyczny, i interesujący. Można sobie zasadnie zadawać pytanie, jak przez tyle lat mógł nie tylko funkcjonować w stanie kapłańskim, ale też zajmować w Kościele ważne stanowiska człowiek o takiej konstrukcji psychicznej. Można, a nawet trzeba sięgnąć do też ks. Isakowicza-Zaleskiego o homolobby w Kościele. Ale traktowanie samego Charamsy jako przyczynku do jakiejś poważnej rozmowy? Wybaczcie państwo, są jakieś granice absurdu.

Pokrzykujący ksiądz pederasta, który nie panuje nad swoimi emocjami, który od Kościoła czegoś tam żąda, a na koniec pokazuje się ze swoim „narzeczonym” Eduardo, kwalifikuje się do tej samej kategorii co wspomniany na początku Chris Crocker i tylko tak można oraz należy go traktować.

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/26734 ... is-crocker

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Takiej kompromitacji "Tygodnika Powszechnego", "Wyborczej" i innych wrogów Kościoła nie było od dawna!

Wygląda na to, że pan Krzysztof Charamsa, posługujący się oszukańczo (względem wiernych) tytułem księdza katolickiego i (tu oszukańczo względem Ojca Świętego) tytułem watykańskiej szychy, wywinął lewicowym agresorom-reformatorom Kościoła Katolickiego niezły numer. Nie było bowiem postaci, która by tak jednoznacznie i szynko skompromitowała ten nurt opisywania katolicyzmu. Najpierw wielka nawała propagandowa z pozycji rzekomo ewangelicznych, uderzenie ideologiczne i personalne (np. w stosunku do księdza profesora Dariusza Oko), następnie show w towarzystwie kochanka w sercu Watykanu… Przedstawiany jako „przedstawiciel Kongregacji Nauki i Wiary” osobnik, okazał się być reprezentantem siatki homoseksualnego rozpasania i niewiary.
Patrzymy na to i nie wierzymy! Gdyby jakiś złośliwy pisarz chciał napisać scenariusz mający obnażyć obłudę lewackich „reformatorów” Kościoła i krytyków polskich biskupów i księży, lepiej by tego nie wymyślił! Nawet filozofowie zrzucający sutanny, nawet ksiądz Lemański, nie zrobili aż tyle dla kompromitacji sprawy kato-lewicy.
Co więcej, to nie koniec zabawy! Wszystko wskazuje, że pełen zasięg kompromitacji dopiero poznamy.

Na dziś skompromitowani zostali:
1. „Tygodnik Powszechny”, który z Charamsy robił „watykański autorytet” mający zniszczyć księdza Oko. Ten numer jeszcze jest w kioskach!
2. „michnikowy szmatławiec”, która to wszystko z jeszcze większym hukiem powieliła.

Obrazek

3. Tygodnik „Wprost”, dość bełkotliwie tłumaczący się w Internecie z „ekskluzywnego wywiadu” z panem Charamsą, który właśnie się drukuje. Cytuję:

Obrazek

Dlaczego opublikowaliśmy wywiad z ks. Charamsą?
Ksiądz Krzysztof Charamsa w wielkiej tajemnicy skontaktował się z nami przed tygodniem, obiecując ekskluzywny wywiad. Chciał wyjawić swój dramat, rozterki życiowe kogoś, kto wspiął się wysoko w watykańskiej karierze, miał być autorytetem w kwestiach nauki i wiary. (…) W miarę upływu dni dowiadywaliśmy się o kolejnych tytułach czy stacjach radiowych w Europie, które otrzymały podobne obietnice. W końcu okazało się, że ksiądz, który od jakiegoś czasu planował książkę o swoim życiu w zakłamaniu, rozesłał listy czy wywiady do możliwie dużej liczby tytułów, dostosowując ich treść do profilów gazet w nadziei na lepszą promocję.
Ciekawy swoją drogą marketing oparty na antykościelnych sentymentach. Niezależnie od tego, na co liczył ksiądz prałat, uznaliśmy, że – w kontekście jego całego życia – rozmowa jest na tyle bulwersująca i oddająca coraz dziwniejsze procesy zachodzące w otoczeniu papieża Franciszka, że powinniśmy ją opublikować, dać szansę czytelnikom, żeby mogli wyrobić sobie własne zdanie. Dziś bardziej niż medialna kariera Charamsy i bardziej nawet niż moralna postawa księdza, który po latach służby i nauczania wiary objawia się jako zapiekły wróg fundamentalnych wartości Kościoła katolickiego, interesuje nas reakcja samego Watykanu. To ważny test dla Kościoła, zwłaszcza w kontekście bezceremonialnego ataku ks. Charamsy na polskich księży, na ich morale. Przez kogoś, kto ma nadzieję zapewnić sobie nową karierę – w kongregacji kapłanów gejów i lesbijek.
Przyznacie państwo, że zabawne?

4. Podejrzewam, że także tygodnik „Syfilisweek”, bo w czasie ostatniego naszego spotkania z panem Lisem na sali sądowej w ubiegłym tygodniu, pan redaktor z wypiekami na twarzy opowiadał o planowanym wywiadzie z ważnym księdzem. Zobaczymy.
Jak widać, uderzenie planowano od dawna, z użyciem wielu rodzajów artylerii. Ale stało się jak z niektórymi atakami chemicznymi w czasie I Wojny Światowej - trochę wiatru, złe obliczenia, i to co miało niszczyć wroga, zabija atakujących.
Dziś, po kompromitacji pana Charamsy, ten rzekomy świadek oskarżenia wobec prawowiernych i dzielnych księży, wobec polskich księży biskupów, staje się znakiem wielkiej kompromitacji jego promotorów. Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości po czyjej stronie jest prawdziwa wierność Kościołowi? Czy ktoś z inicjatorów nagonki przeprosi księdza profesora Oko i innych, których tak bardzo rozbudzony erotycznie pan Charamsa poobrażał?

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/26730 ... a?strona=2

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Ostre reakcje na prowokację Charamsy:
„To jego pajacowanie z koloratką i z jego partnerem przypomina serial o Leonciu i Isaurze”, „Pluje w twarz ludziom”…


Politycy ostro reagują na prowokację ks. Krzysztofa Charamsy, który zrobił medialny show ogłaszając, że jest gejem, pokazując się z partnerem i atakując przy tym Kościół, któremu składał śluby kapłańskie.

Dla mnie to już jest pan Charamsa. To jego pajacowanie z koloratką i z jego partnerem przypomina serial o Leonciu i Isaurze. On zaprzeczył całemu swojemu życiu. Oszukał swój Kościół, oszukał wiernych — powiedział w TVN24 Joachim Brudziński.
Według posła PiS, cała akcja mogła być zaplanowanym atakiem na Kościół.
Gdyby intencje były szczere, można by powiedzieć, że to był odważny i ryzykowny krok z wystąpieniem. Mam wrażenie, że to było od dawna zaplanowane przejście do życia świeckiego z zabezpieczeniem materialnym — ocenił Brudziński.

O ukartowanej akcji Charamsy mówił w programie „Kawa na ławę” również Tadeusz Cymański.
Ten człowiek jest zbyt inteligentny, żeby nie wiedzieć, że uderza w kondycję i tak przeżywającego już różne problemy Kościoła. Islam puka do naszych drzwi, a tutaj przystępujemy do rozprawy z chrześcijaństwem. Żal mi go — stwierdził polityk Solidarnej Polski.
Obce jest mi uczucie negatywne do osób o innych orientacjach seksualnych, ale on zna doskonale doktrynę Kościoła i on wie, że przez wiele lat oszukiwał, a teraz obnosi się z tym, czego powinien się wstydzić — dodał Cymański.
W podobnym tonie wypowiadał się Jarosław Kalinowski.
Myślę, że ks. Charamsa podjął już jakiś czas temu decyzję o tym, że opuści stan duchowny, a wykorzystał okazję synodu, żeby swoją pozycję nagłośnić. To kampania, żeby znaleźć dla siebie miejsce po tym, jak już księdzem nie będzie — powiedział europoseł PSL.
W rzekomy dramat Charamsy wczuwał się natomiast Leszek Miller.
Wiedział, że po takiej deklaracji zostanie usunięty z Kościoła. Czeka go teraz niepewność w nowym środowisku. To bardzo poważny wybór człowieka, który chce zerwać z pewnym fragmentem swojego życia i rozpocząć nowy rozdział w życiu, całkowicie mu nieznany. Życzę księdzu powodzenia w nowym etapie — współczuł autorowi skandalu szef SLD.
Wątpliwości w ocenie Charamsy nie miał Przemysław Wipler z partii KORWiN:
Ksiądz pokazuje się ze swoim partnerem Eduardo, gdyby się pokazał ze swoją partnerką Vanessą, zgorszenie byłoby takie samo. Ks. Charamsa pluje w twarz ludziom, którzy mu zawierzyli. Prowadzi prowokację wymierzoną w Kościół. To człowiek nielojalny

http://wpolityce.pl/polityka/267374-ost ... rz-ludziom

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

W Pomorskiem ostrzelano plebanię. Czy to zemsta za "niepoprawne politycznie" kazanie?

Nieznani sprawcy ostrzelali w nocy plebanię w miejscowości Białogarda w gminie Wicko w województwie pomorskim. Oddano sześć strzałów w okna. Sprawę bada policja. Sprawdza czy to chuligański wybryk, czy też zemsta parafian za zbyt „niepoprawne politycznie kazanie”.

Do niebezpiecznego incydentu doszło o wpół do pierwszej w nocy z soboty na niedzielę.
Ktoś oddał sześć strzałów. Huk był ogromny. W szybach pozostały ślady. Policja podejrzewa, że to była broń gazowa — relacjonuje nam ks. Krzysztof Kozakiewicz proboszcz parafii. Na szczęście kapłanowi nic się nie stało. Rano zawiadomił policję.

Jak sam przyznaje, wcześniej miał już kilka nieprzyjemnych incydentów, które mogły wiązać się z tym napadem. Wszystko w związku z uroczystościami z okazji Marszu Śmierci Stutthowiaków zorganizowanymi 28 września - jak co roku na terenie parafii. Z tej okazji w Krępie Kaszubskiej kazanie wygłosił zaproszony przez proboszcza Białogardy - ksiądz Andrzej Diedrych. W homilii upomniał się o przestrzeganie wartości chrześcijańskich. Mówił  o szczególnej odpowiedzialności polityków stanowiących prawo. Wszystko w oparciu na przewidziane na ten dzień ewangeliczne teksty.
W kazaniu znalazły się jednak treści, które nie spodobały się części parafian i gości : m.in. potępienie głosowania w sprawie aborcji czy in vitro.
W uroczystościach uczestniczyli m.in. samorządowcy  i lokalni politycy PO, którzy nie kryli swojego oburzenia kazaniem.
W kolejnych dniach ks. Kozakiewicz spotkał się kilkakrotnie z atakami słownymi, telefonami niektórych parafian - zwolenników PO. Paradoksalnie - adwersarze mieli do niego pretensje o kazanie wygłoszone przez… innego księdza. Żądali przeprosin.
Nie widziałem powodu, żeby przepraszać za nie swoje słowa. Zresztą nie mam nic do zarzucenia księdzu Andrzejowi — tłumaczy ks. Kozakiewicz.
Być może był to tylko chuligański wybryk — dodaje, komentując nocne wydarzenia.
Nie wyklucza jednak, że strzały mogły mieć związek z wcześniejszymi pogróżkami.
To się układa w pewien ciąg logiczny — tłumaczy.
Sprawę bada teraz policja.

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/26811 ... ie-kazanie

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


13 paź 2015, 23:07
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Fantazje feministki a rzeczywistość...

Obrazek

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


18 paź 2015, 15:03
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje

Zboczeńcy


Obrazek

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


21 paź 2015, 21:20
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Hycel z ubeckim genem pozazdrościł Lisowi
i próbował z Zelnika zrobić Karolaka


Do głowy, by mi nie przyszło, żeby zajmować się takim łajnem, jakie wyprodukował resortowy błazen, którego nazwiska, z szacunku dla samego siebie, nie wymienię. Ofiarą esbeckiego genu, padł sympatyczny i odważny człowiek, aktor Jerzy Zelnik. Była to jedna z tych durnowatych akcji: „Mamy cię”, w których ściąga się ludziom spodnie, bo to takie cholernie zabawne. Lewacki troll zadzwonił do Zelnika i przedstawił się jako Janusz z kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, który prosi o konsultacje w kwestii odesłania nieprawomyślnych aktorów na wcześniejszą emeryturę.
Rozmowa miała miejsce siedem tygodni temu, ale dopiero dziś została opublikowana i to w wersji nie mającej nic wspólnego z sensem i chronologią wypowiedzi po obu stronach. W efekcie z Jerzego Zelnika zrobiono kapusia, wciągającego swoich kolegów po fachu na czarną listę, a powodem miały być niewłaściwe poglądy polityczne. Naturalnie wszystko odbyło się atmosferze „frywolności” i dystansu, co pozwala przywalić w człowieka z dwóch stron. Jeśli się nie odezwiesz, to zostaniesz szmatą na wesoło, jeśli zaprotestujesz stanowczo, wówczas okażesz się ponurym moherem-talibem bez dystansu do siebie. Sprawa zaczęła żyć swoim życiem pojawiło się mnóstwo śmiesznych zdjęć, komentarzy i alarmów, że państwo policyjne wraca. Na konferencji Beaty Szydło pytanie o Zelnika wysunęło się na czołówkę, po korytarzach sejmowych też zbierano opinie od polityków. Przyznam uczciwie, że w nawale spraw, kompletnie nie miałem czasu, żeby się całej „aferze” przyjrzeć i byłem bardzo blisko od rzucenia fałszywego osądu. Kusiło mnie, żeby napisać coś karcącego i umoralniającego, na szczęście intuicja nade mną czuwa i zwyczajnie zlekceważyłem temat.

Co się okazało po kilku godzinach szczucia i wylewanie gnoju na głowę aktora? Z dwojga złego Jerzy Zelnik wybrał drugą opcję i postanowił powiedzieć, jak było naprawdę. Aktor oświadczył, że jego rozmowa z lewackim błaznem została prymitywnie poszatkowana i zmontowana. Do kretyńskich pytań ubecki syn dostosował odpowiedzi wyjęte z zupełnie innego kontekstu. Zacytuję cały spreparowany bełkot, żeby każdy sobie mógł na pierwszy rzut oka zobaczyć manipulację:

- Halo, Pan Zelnik? Tu Janusz z Kancelarii Prezydenta - mówią dziennikarze Rock Radia. - Którego antysystemowego artystę moglibyśmy wysłać na wcześniejszą emeryturę? - dopytują i precyzują: za nieprawomyślność i krytykowanie prezydenta Andrzeja Dudy.
Jerzy Zelnik się namyśla, w końcu odpowiada:
- Nie wiem, może Olek Łukaszewicz, prezes ZASP-u [Związku Artystów Scen Polskich - red.] - odpowiada.
- I on coś na Dudę opowiadał? - dopytywał dziennikarz.
- A nie, przepraszam, on już pobiera [emeryturę - red.], on ma już 69 [lat - red.] - mówi Zelnik i dodaje: - A może ten, Artur Barciś.
- On krytykował prezydenta? - upewniał się dziennikarz.
- Tak, on raczej za Komorowskim.
- No to już, na czarną listę. Zaczniemy od Barcisia - mówi dziennikarz.
Potem Zelnik żegna się serdecznie: - No, fajnie, z Bogiem.

Człowiek, który ma do czynienia z piórem na co dzień, czy też klawiaturą, nie stworzyłby czegoś takiego po pijaku. Dialog wyraźnie przypomina dwa monologi, które na siłę sklejono pod jedną tezę i wiadomo jaka to jest teza – idzie reżim, kapuś „Faron” sprzedaje kolegów. Tak się składa, że prócz doświadczenia w stukaniu po czcionkach, wielokrotnie zostałem przedstawiony w mediach i za cholerę nie rozpoznałem, ani siebie, ani swoich słów.

Szczytem „kreatywności” popisał się niezastąpiony TVN24, który nagrał ze mną tak zwaną „setkę”, z czego poszło tylko zdjęcie, a pod nim słowa, których nigdy nie wypowiedziałem. Jak zaznaczyłem na wstępie nie zajmowałabym się kolejnym upadkiem, kolejnego ubeckiego potomka resortu, ale jedna rzecz przeważyła. Wbrew pozorom to nie są nieistotne sprawy i akcje, takich prowokacji gnojących ludzi będzie do i po 25 X setki. Dlatego nie wolno ich lekceważyć, przeciwnie każdy hycel posługujący się podobnymi metodami, powinien być wytargany przed oblicze opinii publicznej i skończyć jak Karolak z Lisem.

http://www.kontrowersje.net/hycel_z_ube ... i_karolaka

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Zelnik contra Wojewódzki.
Miejmy nadzieję, że to już koniec tej hucpy


Obrazek

Kubę Wojewódzkiego poznałem, gdy mógł jeszcze – nierozpoznawalny i anonimowy – spokojnie spacerować po ulicach. Udział w pierwszej edycji „Idola” wywindował go na celebrytę pierwszej wielkości. Poczucie humoru, zgrabne bon moty i cięte riposty zwróciły na niego uwagę widzów. Wszyscy czekaliśmy na kolejne zabawne komentarze Kuby, w których przemycał w śmieszny sposób oczywiste wskazówki dla początkujących artystów.

Niewielu uczestników tego programu dorównało potem w popularności jego jurorom, a z czwórki Zapendowska-Leszczyński-Cygan-Wojewódzki – ten ostatni objawił się prawdziwą medialną „gwiazdą”. Autorskie programy telewizyjne i radiowe natychmiast ustawiły go finansowo, ale też coraz bardziej podnosiły poprzeczkę wymagań. Sam dowcip i refleks już nie wystarczały, by trwać w pierwszej lidze mainstreamowych mediów. Żeby utrzymać się na topie należało na bieżąco dostarczać „ludożerce” coraz większych sensacji i skandali.

I tak zaczęła się jazda po bandzie, z wtykaniem polskiej flagi w psie kupy i deklaratywnym „gwałtem” na ukraińskiej sprzątaczce… Pomimo ewidentnego chamstwa antenowego i pierwszych doniesień do prokuratury przydatność hucpiarskiego showmana w tępieniu opozycji była dla nadawcy na tyle cenna, że pracę stracił jedynie Michał Figurski, wspólnik ww. w rozsiewaniu niewybrednych „żartów”. Sam Wojewódzki trwał nieprzerwanie, a jego wsparcie dla rządzącej ekipy (że wspomnę tylko ostatni występ Bronisława Komorowskiego, zabiegającego w programie Kuby o głosy wyborców) było aż nadto widoczne.

Jerzego Zelnika znam – jak wszyscy – z jego wspaniałych ról filmowych. Za to zupełnie nieznany jest mi ze skandali towarzyszących zwykle branży filmowej. Kochający mąż, trwający do końca przy ciężko chorej żonie i dobry, przyzwoity człowiek, mający własne zdanie (np. w sprawie katastrofy smoleńskiej) – działał wbrew wysługującemu się Platformie Obywatelskiej środowisku aktorskiemu. Ta niekoniunkturalność i otwarcie manifestowana religijność narażały go na ostracyzm i kpiny. Nie przejmował się nimi, zachowując pogodę ducha i życiowy optymizm, który czerpał ze swej wiary. Do czasu haniebnej prowokacji Kuby Wojewódzkiego…
Preparowanie i przemontowywanie cudzych wypowiedzi nagranych na potrzeby walki politycznej jest najbardziej podłą i obrzydliwą rzeczą pod słońcem. Do tego karalną (w przypadku normalnego sądownictwa). Nie chcę przypominać ostatniej „prezydenckiej” fałszywki duetu Lis-Karolak, stronniczych tokowań Moniki Olejnik i zakłamanych działań całej resortowej żurnalistyki. Doprowadzało to już w przeszłości do niszczenia zacnych ludzi. Kto dziś pamięta jeszcze zaszczutego posła – śp. Andrzeja Kerna, do wykończenia którego wykorzystywano nawet przemysł filmowy?
Miejmy nadzieję, że to już koniec tej hucpy. Byle tylko dopilnować liczenia głosów. Być może 25 października trzecie pokolenie żołnierzy AK odzyska Rzeczpospolitą z łap trzeciego pokolenia ubeków…

PS  Z tomiku „Pro publico bono” przypominam wiersz na ww. temat.
ODA DO SPRZEDAJNYCH ŻURNALISTÓW
O, dziennikarskie hieny! Wy sprzedajne dziewki!
Znam ja was jak zły szeląg. Znam te wasze śpiewki.
*
To wy, z licem przymilnym, lub z pianą na pysku
Zacnych ludzi niszczycie. Dla sławy. Dla zysku.
*
Mnożycie się, plugawcy niczym karakany
Bez honoru, sumienia – słudzy swoich panów.
*
Cóż, że czasem skamlecie do przyjaciół, w domu:
„Wiesz… Kredytów nabrałem… Córce muszę pomóc…”…
*
Albo - w pijanym widzie – gdy was strach zadręcza –
Wypłakujecie grzechy, by ich nie pamiętać.
*
Tacyście mądrzy zawsze… Tacy wykształceni…
O! Gdybyście zechcieli, świat by można zmienić!
*
Lecz wyście już wybrali… Wiem ja, co to znaczy:
Ja przez swój wybór tracę. Wam ktoś zań zapłaci!
*
Po was – chociażby potop! Czas rzezi baranów.
Kraj nasz w biedę popadnie. Wy – pod nowych panów…
*
Jesteście ZŁYMI LUDŹMI! Dziećmi swoich maci!
Brzydzę się wami, podlcy – demokracji kaci!
*
Wiem, że próżna ma mowa, daremne me żale.
Śmiejecie się z naiwnych, drwicie z dawnych zalet.
*
Iluż ludzi zgubicie? Ilu przez was błądzi?
Naród kiedyś to przejrzy i – da Bóg – osądzi…
*
A z cyklu – znalezione w sieci – tytułowa ballada z płyty „PATRIOTYZM”.
Nazwę tego albumu zawdzięczam … Kubie Wojewódzkiemu! Wiele lat temu Kuba – wspólnie z niejakim Materną – przygotowywał dużą imprezę promującą Polskę w UE. Podczas wywiadu przechwalał się, jak to on przeflancuje nasz ciemnogrodzki patriotyzm na europejską modłę. Tym samy podsunął mi tytuł mego utworu.
Nawiasem mówiąc – zastrzegłem go w ZAIKS bez problemów; współczesnych polskich twórców zupełnie nie interesują takie tematy…

Autor: Lech Makowiecki
Z wykształcenia - inżynier budowy okrętów; z wyboru - bard, autor, kompozytor, scenarzysta, felietonista etc. Lider zespołu "ZAYAZD", admirator Mickiewicza (płyta „ZAYAZD U MISTRZA ADAMA"), "antygenderysta" (album "JA JESTEM TWÓJ DOM"), fan Józefa Piłsudskiego i JP II. Sformatowany na polską tradycję, kulturę i edukację historyczną młodego pokolenia przez szlachetnie pojmowaną rozrywkę (patrz - autorskie płyty: "KATYŃ 1940", "PATRIOTYZM", "OBUDŹ SIĘ, POLSKO" oraz tomiki wierszy: „PRO PUBLICO BONO" i "JA TU ZOSTAJĘ"). Więcej: na www.zayazd.pl
http://ds.serving-sys.com/BurstingRes/S ... c1137.webm

http://wpolityce.pl/kultura/268785-zeln ... y?strona=2

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Jerzy Zelnik: Nie zachowałbym się po świńsku, dla mojego pokolenia honor coś znaczył

– To ubecko-sowieckie metody – powiedział Jerzy Zelnik, komentując na antenie telewizji Republika manipulację Rock Radia. Aktor dodał, że nie jest całą sprawą „ani zmęczony, ani upodlony”, bo „jest dalece w zgodzie z własnym sumieniem”.


Jerzy Zelnik powiedział w TV Republika, że nie zamierza występować w związku z manipulacją rozgłośni na drogę sądową. – Gdyby to było w trybie wyborczym, gdybym zgodził się kandydować, sprawa rozstrzygnęłaby się szybko – mówił. Dodał, że cyfrową modyfikację nagrania trudno udowodnić, więc postępowanie na pewno trwałoby długo i byłoby to „słowo przeciwko słowu”, a on musiałby „udowadniać, że nie jest wielbłądem”. – Ja mam tylko swoje słowo honoru. Dla mojego pokolenia honor coś znaczył – mówił.

Aktor podkreślił też, iż powiedział prawdę i może zapewnić swoich przyjaciół, na których rzekomo miał donieść, że nie zachowałby się w tak świński sposób nawet w obliczu tortur.

Zelnik zapytany o reakcję środowiska aktorskiego na medialną nagonkę, odpowiedział, że raczej słyszy głosy oburzenia na prowokację. Dodał też, że otrzymał wsparcie nawet od osób, po których by się tego nie spodziewał. – Tylko pani Holland w todze Katona wydała wyrok, że pełnię rolę konfidenta. To chyba ostatnia rola w życiu, jaką mógłbym zagrać – zaznaczył aktor.

http://niezalezna.pl/72024-jerzy-zelnik ... os-znaczyl

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Co się działo między jedną rozmową a drugą.
Nowe fakty ws. prowokacji Wojewódzkiego


Rośnie krytyka wobec prowokacji Jakuba Wojewódzkiego, której ofiarą padł Jerzy Zelnik. Za aktorem wstawili się m.in. znany z lewicowych poglądów Jacek Poniedziałek i dziennikarz "GW" Grzegorz Sroczyński. Potwierdza się to, co mówił Zelnik: Po pierwszej (z trzech) rozmowie z pracownikiem Rock Radia, którą aktor rozumiał jako działania na rzecz środowiska artystycznego - odbył nawet w tej sprawie konsultacje z innymi aktorami - ustalił portal niezalezna.pl. W rozmowie z nami potwierdza to Joanna Szczepkowska.


W sobotę, w związku z kontrowersjami, związanymi z audycją sprzed miesiąca, Radio Rock opublikowało "surówkę" nagrania: całość, czyli trzy rozmowy z Jerzym Zelnikiem. - Pan prezydent Andrzej Duda rozważa zaproponowanie panu stanowiska doradcy do spraw kulturalnych - zaczyna rozmowę z Zelnikiem pracownik radia, podając się za pracownika Kancelarii Prezydenta. Całość wskazuje jednoznacznie, że to rozmówca próbuje wmówić aktorowi "donos", a on sam traktuje rozmowę jako pomoc w zorganizowaniu spotkania, bądź rozmów z aktorami, w tym z tymi, którzy w kampanii prezydenckiej popierali Bronisława Komorowskiego.

W trzeciej rozmowie - jak wskazuje kontekst przeprowadzonej następnego dnia, a której radio w pierwotnej audycji nie puściło - Jerzy Zelnik informuje, że już rozmawiał, kto mógłby doradzać prezydentowi ws. emerytur dla aktorów. Kolejny raz nie ma ani razu stwierdzenia, które by potwierdzało, że dla Zelnika była to rozmowa o jakimkolwiek donoszeniu. Zauważa, że w środowisku artystycznym mniej aktorzy mają problem z wcześniejszą emeryturą, co inne zawody, takie jak "tancerz, tancerka zwłaszcza".

Poszliśmy tym tropem i rozmawialiśmy z Jerzym Zelnikiem nt. tego, jakie działania podjął między jedną rozmową z pracownikiem Jakuba Wojewódzkiego, a drugą. Jak zauważa aktor, dowodem na to, że całą rozmowę potraktował jako pracę nad projektem zmian dla środowiska aktorskiego, jest to, że rozmawiał na ten temat z kolegami, aktorami. Wymienia w tym kontekście dwa nazwiska: Wojciecha Wysockiego i Joannę Szczepkowską.

Zweryfikowaliśmy jego słowa. Z Wysockim nie udało nam się skontaktować, porozmawialiśmy za to ze Szczepkowską. Aktorka potwierdza, że taka rozmowa z Zelnikiem miała miejsce.
Mówił, że ma za zadanie przeprowadzić taki sondaż kto byłby za wcześniejszymi emeryturami dla środowisk artystycznych. Zapytał mnie czy byłabym tym projektem zainteresowana
- mówi w rozmowie z niezalezna.pl Joanna Szczepkowska.

Jak dodaje aktorka, rozmowa nie trwała długo. - To była krótka rozmowa, to pytanie, taki projekt wydał mi się dziwny - mówi, dodając, że zdecydowanie rozmowa z Zelnikiem "nie miała charakteru donosu".

Na manipulację, której ofiarą padł Zelnik - zareagował jego zawodowy kolega: Jacek Poniedziałek.
Tzw "afera" Zelnika jest jedną z najprymitywniej grubymi nićmi szytą mistyfikacją i manipulacją jaką pamiętam. Prostacki montaż, ewidentnie pytania i odpowiedzi nie korespondują ze sobą na ucho najbardziej naiwnego dziecka. Nie zgadzam się z Jerzym Zelnikiem prawie w niczym, ale na taką chamską manipulację nie ma zgody. Ludzie, posłuchajcie sami tego tandetnego nagrania. Ręce opadają - napisał Poniedziałek na Facebooku.

http://niezalezna.pl/72051-co-sie-dzial ... ewodzkiego

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Dość kłamstw Radia Rock.
Zelnik zawiadamia prokuraturę


Prawnicy skierowali już do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez dziennikarzy Radia Rock. Chodzi o prymitywną prowokację, w której dziennikarze stacji za swój cel obrali Jerzego Zelnik.


„michnikowy szmatławiec” przypuściła atak na Jerzego Zelnika. Powód? Prowokacja Radia Rock, która sugeruje, że Zelnik, myśląc iż rozmawia z urzędnikiem kancelarii prezydenta, donosił na kolegów, aktorów - wskazując kogo należałoby przymusowo wysłać na wcześniejszą emeryturę. Jerzy Zelnik odpowiadając na zarzuty, stwierdził, że pytania dograno po rozmowie - nazywając całą akcję „ubecką prowokacją”. W odpowiedzi radio na swojej stronie internetowej opublikowała całość nagrania, czyli trzy rozmowy.  Ich treść i forma nie pozostawia wątpliwości: Zelnik rozmawiał o czym innym, niż sugerują atakujące go media.  

Przykro mi, że nazwiska moich Przyjaciół Aktorów zostały wmanipulowane w tę żałosną prowokację!” – napisał na Twitterze Jerzy Zelnik.
Aktor stwierdza, że Jakub Wojewódzki zmanipulował jego wypowiedź w jednej z rozgłośni, a mainstreamowe media natychmiast podchwyciły temat pisząc np., że „Zelnik donosi na kolegów”. „To ubecka prowokacja!” – podkreśla znany aktor.

Okazuje się, że sprawa najprawdopodobniej będzie miała finał na sali sądowej. W imieniu Jerzego Zelnika adwokaci Waldemar i Konstancja Puławscy złożyli już bowiem zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez dziennikarzy Radia Rock.

CZYTAJ WIĘCEJ: "Jedna z najprymitywniej grubymi nićmi szytych mistyfikacja". Znany aktor-gej staje w obronie Zelnika

Obrazek

http://niezalezna.pl/72126-dosc-klamstw ... rokurature

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


23 paź 2015, 20:45
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Korwin: Będzie pełno ludzkiego śmiecia

Obrazek

Janusz Korwin-Mikke krytykuje politykę prorodzinną Prawa i Sprawiedliwości. Jego zdaniem, wsparcie finansowe dla rodzin oznacza powstawanie "ludzkiego śmiecia".

"Albo te 500 zł nie zadziała, albo spowoduje, że ktoś z tego powodu urodzi dziecko. To w jakiej rodzinie się to dziecko urodzi? W rodzinie meneli, którzy za 500 zł wyprodukują dziecko?" - mówił w Polsacie Korwin.
"To zaśmieci naród polski. Zaśmieci śmieciem ludzkim, ludźmi którzy płodzą dzieci dla pieniędzy." - dodał polityk w muszce.
"A mówił pan prezes, że trzeba człowieka szanować" - przerwał mu Wincenty Elsner, drugi z gości programu.
"Ale nie wolno dawać im 500 zł. Ludzi trzeba zostawić sobie przestać im przeszkadzać." - odpowiedział szef Partii KORWiN.

http://www.stefczyk.info/publicystyka/o ... 5236006751

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


01 lis 2015, 21:56
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje

Guys will always be guys

Obrazek
Faceci już tacy są....

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


07 lis 2015, 20:03
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje

Multi-kulti-musli
Obrazek
Jak widać nie wszystkich w Paryżu opanowały smutek i niedowierzanie...

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


14 lis 2015, 23:53
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Ta cała awantura to ujadanie hien
Sędzia Johann o jazgocie po ułaskawieniu Kamińskiego


Obrazek

Jakiekolwiek próby przekonywania, że prezydent powinien oczekiwać na opinie Prokuratora Generalnego, czy sądów orzekających są manipulacją. Prezydent ma suwerenne prawo łaski i tak należy to rozumieć
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Wiesław Johann, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.

wPolityce.pl: Wielkie oburzenie wywołał w niektórych środowiskach akt łaski zastosowany przez prezydenta wobec byłego szefa CBA. Czy prezydent miał prawo ułaskawić Mariusza Kamińskiego?

Wiesław Johann: Nie mam najmniejszych wątpliwości natury prawnej. Można dokonywać różnych analiz, ale warto pamiętać o zasadniczej kwestii. Akt łaski stanowi prerogatywą prezydenta, zawartą w art. 139 Konstytucji RP. Jest instytucją zdecydowanie szerszą od ułaskawienia. Proszę zwrócić uwagę, że mamy do czynienia z dwoma bytami prawnymi – aktem łaski w rozumieniu konstytucyjnym i ułaskawieniem, które znajduje się w procedurze karnej. Prezydent może skorzystać ze swojej konstytucyjnej prerogatywy, także w stosunku do osób, przeciwko którym toczy się niezakończone jeszcze postępowanie karne. Dla mnie to sprawa oczywista, jasna i nie podlegająca dyskusji.

Czy podobnie jest w innych krajach?
- Przejrzałem niemal wszystkie systemy prawne Unii Europejskiej, konstytucje krajów UE. Głowy państwa też mają tam taką prerogatywę. Jest ona różnie pojmowana, ale generalnie chodzi o to, że głowa państwa – czy to prezydent, czy premier, czy król – mają to niezwykłe uprawnienie. Podkreślam jednak raz jeszcze – jeżeli patrzeć na to w kategoriach czysto prawniczych, to należy odróżnić dwa byty prawne. Jeden byt prawny, to prawo łaski, w rozumieniu konstytucyjnym, a drugi – to ułaskawienie w rozumieniu procedury karnej. Trzeba podkreślić absolutnie, ponad wszelką wątpliwość, że prawo łaski, w rozumieniu konstytucyjnym jest zdecydowanie szerszym pojęciem niż ułaskawienie, o którym mówi procedura karna.

Zero wątpliwości?
- Tak. Jako stary prawnik, który ma za sobą ponad 50 lat stażu zawodowego, jestem głęboko przekonany, że prezydent miał zdecydowane prawo, żeby z prawa łaski skorzystać, właśnie w takim ujęciu, w jakim to zrobił. Jakiekolwiek próby przekonywania, że prezydent powinien oczekiwać na opinie Prokuratora Generalnego, czy sądów orzekających są manipulacją. Prezydent ma suwerenne prawo łaski i tak należy to rozumieć.

"michnikowy szmatławiec" pisze, że „decyzja została podjęta pokątnie, bez konsultacji z prokuraturą, nie podpisał się pod nią żaden prawnik”. Co pan na to?
- To, co pisze "michnikowy szmatławiec" jednym ruchem wrzucam do kosza, ponieważ dla mnie absolutnie nie jest to miarodajne, ani w najmniejszym stopniu nie są to opinie, z którymi w ogóle chciałbym się zapoznawać. „michnikowy szmatławiec” uprawia swoją politykę. Może nawet napisać, że prezydent powinien Mariusza Kamińskiego i pozostałych rozstrzelać. Niech się pan nie powołuje na "michnikowego szmatławca", bo dla mnie to takie medium, którego brzydzę się brać do rąk.

Chodzi nie tylko o „GW”. Podobne zarzuty pojawiają się w TVN, telewizji publicznej, w wypowiedziach polityków Platformy…
- To niech się pojawiają, bardzo dobrze. Każdy może mieć takie, albo inne stanowisko. Ja mam pogląd wynikający z mojej wiedzy, doświadczenia i głębokiej analizy problemu. Powtarzam jeszcze raz. Prezydent bezwzględnie miał konstytucyjne prawo podjąć taką decyzję. Koniec i kropka. W ogóle nie ma nad czym dyskutować.

Czy można się zgodzić z argumentacją, że prezydent de facto uznał winę Mariusza Kamińskiego, bo ułaskawić można kogoś, kto jest winny.
- To kolejny błąd. Prezydent nie uznał winy, lecz zastosował tzw. indywidualny akt abolicyjny, który polega na tym, że puszcza się w niepamięć to, co się wydarzyło.
Jest oczywiste, że prezydent musiał zapoznać się ze stanem faktycznym, zwrócić uwagę na to, kogo będzie ta decyzja dotyczyła. Dla mnie Mariusz Kamiński, a znam go od ponad 30 lat, jest absolutnie kryształowym facetem.

Czy dałby pan głowę za Mariusza Kamińskiego?
- Tak. Położyłbym głowę za Mariusza Kamińskiego. To człowiek o nieposzlakowanej opinii, kryształowy, uczciwy i rzetelny. Jeszcze jako student, działając w poważnej polityce, miał przed sobą tylko jeden cel – interes państwa. Mówię to z pełną otwartością.

Tymczasem Ewa Kopacz mówiła dzisiaj, że sprawdza się jej czarna wizja państwa pod rządami PiS, którą zaprezentowała w Sejmie na pożegnanie z funkcją premiera…
- Jak pięknie ułożyła się polska współczesna historia, że pani Kopacz odchodzi w niebyt. Do końca życia nie zapomnę jej wystąpienia w Sejmie, kiedy mówiła o przekopaniu ziemi w Smoleńsku na metr w głąb. To człowiek, który nas obywateli oszukiwał, okłamywał. Dla mnie jej wypowiedzi są absolutnie niewiarygodne. Nie próbuję nawet zastanawiać się nad jej słowami. Niech ona sobie gada.

To, co zrobiła w Sejmie ostatnio, kiedy żegnała się ze swoją funkcją, było tragiczne, żałosne.
Żaden polityk, który ma odrobinę klasy, tak by nie postąpił.

To największe szczęście Rzeczpospolitej, że ta pani odchodzi w niebyt.


Jak pan odbiera histerię po decyzji prezydenta?
- Dla mnie ta cała awantura, która się w tej chwili dzieje, to ujadanie hien. Nie jestem człowiekiem, który przyzwyczaja się do swoich poglądów. Staram się patrzeć na naszą rzeczywistość w kategoriach obiektywnych.
Proszę zauważyć, jak atakowano Mariusza Kamińskiego, jakie mu piekło zgotowała prokuratura. Przez ostatnich parę lat musiał miotać się między Rzeszowem, a Lublinem. Między Lublinem, a Szczecinem. Przecież to jest coś nieprawdopodobnego!

http://wpolityce.pl/polityka/272279-sed ... d?strona=1

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 18 lis 2015, 21:25 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



18 lis 2015, 21:23
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
"Cham oblał kawą i nie przeprosił"  :zly1:
Poseł PO donosi na kumpla po fachu i skarży się na skandaliczne zachowanie nieokrzesanego posła.


Z  onetu:
Poseł Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba pożalił się "Superstacji" na nowych kolegów.
– Rozumiem, że posłowie Pawła Kukiza jeszcze bardzo niezdarnie chodzą po Sejmie, wszędzie się spieszą i nic z tego nie wynika.
Potrafią też na człowieka naprzeć i oblać kawą – stwierdził.
Parlamentarzysta zaprezentował przed kamerą oblaną marynarkę i brudną od kawy koszulę.

Obrazek
Poseł PO Michał Szczerba

– Nie przeprosił właśnie i to jest najbardziej skandaliczne w tej sytuacji. Pralnia też kosztuje.
Myślę, że to brak jeszcze doświadczenia parlamentarnego, ale to się wynosi z domu – powiedział Superstacji Szczerba.
Zaznaczył, że nie wie, jak nazywa się parlamentarzysta, ale wie, że jest posłem od Kukiza, bo kojarzy go z mównicy.
– Jestem przewodniczącym komisji skrutacyjnej. Jak ja będę wyglądał? – żalił się w rozmowie z Superstacją.  :mur:

Do zarzutów posła Szczerby nie chciał odnosić się szef klubu Kukiz'15 Paweł Kukiz.
– Co pan bierze, proszę pana? – spytał dziennikarza Superstacji.  
– Nic nie biorę – usłyszał.
– To może czas zacząć – powiedział Kukiz "Superstacji".  :dokuczacz:

Bardziej rozmowni byli inny posłowie z ruchu muzyka.
– Bardzo jest mi przykro, że posłowie Platformy Obywatelskiej zajmują się takimi drobnymi rzeczami. Bardzo jest mi przykro i w imieniu tego posła, nieznanego posła ruchu Kukiza, jeżeli to oczywiście prawda, to bardzo przepraszam – powiedział Superstacji Piotr Apel, poseł z ruchu Kukiz'15.

Po dwóch godzinach od incydentu Michał Szczerba z PO poinformował jednak "Superstację", że doszło do pomyłki i poseł, który miał go oblać kawą jest posłem Nowoczesnej, a nie ruchu obywatelskiego Kukiz'15.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/posel-po ... sil/b7sscs

...poseł, który miał go oblać kawą jest posłem Nowoczesnej.

Niby nowocześni, a słoma z butów wyłazi...  <_<

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


19 lis 2015, 19:10
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje

Gdzie był prof. Zoll i inni nabzdyczeni strażnicy demokracji,
gdy łamano elementarne standardy demokracji na zlecenie poprzedniej władzy?


Obrazek

Mowa Konstytucji jest krótka: „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu”.
Koniec kropka. Nie ma tu pola do interpretacji, nawet Sąd Najwyższy może się wypchać ze swoimi interpretacjami w tej materii.


Prezydent Andrzej Duda miał więc solidne podstawy, żeby ułaskawić ministra Mariusza Kamińskiego skazanego na polityczne zamówienie przez upolitycznionego sędziego. Tym bardziej miał takie prawo prezydent, że wyrok na Kamińskiego był nieprawomocny – skoro można zastosować prawo łaski do wyroku prawomocnego, który jest przecież aktem bardziej dolegliwym w sensie kary. Tu nie ma dwóch zdań, a brednie środowiska „michnikowego szmatławca” należy potraktować tak jak rzekomą apolityczność sędziego Łączewskiego, który skazał Kamińskiego, czyli jako polityczne zaangażowanie.

Podobnie dzieje się, gdy chodzi o zmianę ustawy o Trybunale Konstytucyjnym.
Kiedy Platforma dokonała skoku na Trybunał, przeprowadzając wybór sędziów przed końcem ich kadencji, to czcigodny prof. Zoll zaledwie bąknął nieśmiało, że:
można mieć pewne wątpliwości co do zapewnienia sobie przez rządzącą koalicję obsadzenia wszystkich pięciu zwalniających się w tym roku miejsc w Trybunale.
Natomiast gdy PiS usiłuje odkręcić oczywistą próbę zawładnięcia Trybunałem Konstytucyjnym przez Platformę, to czcigodny profesor Zoll mówi o:
przerażającej drodze śladami Białorusi, Kazachstanu czy Azerbejdżanu.

Obrazek

Jeśli to nie są podwójne standardy w wykonaniu Zolla, to już nic nie jest.
<_<

Zupełnie analogicznie jest z kwestią ostatnich wyborów samorządowych, co do których rzetelności prezydent Duda przedstawił swoje wątpliwości przy okazji zaprzysiężenia posłów.

Prawnicy, politycy oraz dziennikarze z okolic PO i GW argumentują, że prezydent nie powinien: suflować takiej szkodliwej dla demokracji opinii, skoro nikt nie przedstawił dowodów na sfałszowanie wyborów. Nikt z nich jednak nie zadał pytania, dlaczego żadna władza – sądy, prokuratura, policja – nie pokwapiła się do sprawdzenia kart do głosowania, które przecież po to są po wyborach składowane.

Czy to znamienne zaniechanie nie jest szkodliwe dla demokracji?
Czy nie bylibyśmy w znacznie lepszej sytuacji jako demokracja, gdyby te wątpliwości były dzisiaj rozstrzygnięte w najbardziej naturalny sposób – przez naoczne potwierdzenie prawdziwości lub nieprawdziwości tezy o sfałszowaniu wyborów?
Dlaczego prof. Zoll nie nalegał publicznie, żeby dokonać takiej kontroli?
A gdzie był prof. Zoll, gdy na skinienie byłego prezydenta Komorowskiego zlatywali się prezesi najwyższych instancji sądowniczych w Polsce i to jeszcze przed końcem wyborczej procedury, żeby potulnie przyklasnąć tezie Komorowskiego, że „kwestionowanie rzetelności wyborów to odmęty szaleństwa”?
Czy czcigodny prof. Zoll nie czuł wstydu na widok swoich czcigodnych kolegów z trzeciej władzy płaszczących się uniżenie przed prezydentem?
Czy to nie przypominało mu Azerbejdżanu?

A gdzie byli profesorowie Zoll, Stępień, Gersdorf, Rzepliński i inni, gdy kibic siedział trzy lata w areszcie bez postawienia zarzutów?
Dlaczego nie mówią o Białorusi, gdy w sfingowanym przez państwowe służby specjalne postępowaniu od kilku lat już siedzi w więzieniu rzekomy zamachowiec na parlament?
Kto tworzył takie zbójeckie prawo, a co najmniej patronował, jeśli nie czcigodni profesorowie?
Dlaczego profesor Zoll nie wypowiada się na temat procederu prezesa TK Rzeplińskiego, który antyszambrował w Sejmie w sprawie ustawy o TK?

To jest wołający o pomstę do nieba konflikt interesów?
A kto jeśli nie Sąd Najwyższy zdecydował o umorzeniu postępowania w sprawie korupcji we własnych szeregach?
Czemu czcigodni profesorowie nie nabzdyczą się groźnie na prawo, które pozwala latami więzić obywateli nie tylko bez wyroków, lecz i bez zarzutów?

To pytanie retoryczne, ale odpowiedź jest mimo wszystko - oni to zbójeckie prawo tworzyli i tolerowali.

Autor: Stanisław Januszewski
Dawniej zagoniony wielkomiejski mieszczanin, dzisiaj spokojny emeryt z podwejherowskiej wsi. Trochę rozdarty pomiędzy ściśle ścisłym wykształceniem a mniej ścisłymi aspiracjami. Teraz staram się to wszystko w miarę ogarnąć i wyrównać proporcje.

Źródło: http://wpolityce.pl/polityka/272219-gdz ... iej-wladzy


Celowo w temacie "Etyka, moralność, obyczaje".
Celowo na czerwono.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 20 lis 2015, 11:23 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



20 lis 2015, 10:53
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
To nie jest żart rodem z "South Park". W Dani imigranci masowo gwałcą kobiety. Władze będą posyłać ich na…lekcje wychowania seksualnego!

Obrazek

Nie, drodzy czytelnicy, to nie jest żart rodem z libertariańskiego „South Park” wyśmiewającego absurdy poprawności politycznej. Nie jest to też fragment ironicznego, podlanego czarnym humorem felietonu jakiejś prawicowej Kasandry.

Władze Danii zareagowały na szokujące informacje o coraz większej liczbie gwałtów wśród przybywających do Europy imigrantów. Imigranci będą musieli odbyć kursy edukacji seksualnej. Kursy mają odbywać się przy okazji kursów językowych.
informuje na swoich stronach internetowych „Wprost”. Pomysł edukowania seksualnego imigrantów poparły wszystkie 4 największe duńskie partie. Wszystko przez to, że „między 2013 a 2014 rokiem, 34,5 proc. wszystkich gwałtów zostało popełnionych przez imigrantów lub ich potomków, mimo tego, że grupa ta to tylko 12 proc. ludności kraju.” Jedyną możliwą reakcją na tak zastraszające dane jest wprowadzanie kuriozalnych rozwiązań wyjętych z podręcznika naćpanego własną mitologią lewaka. W zasadzie trudno się dziwić, że oni naprawdę wierzą, że do rozsądku i rozporka imigrantów przemówić może dopiero pani, pan albo pano nakładające prezerwatywę na banana w klasie lekcyjnej. W końcu surowe kary za gwałty odpowiedzią na problem nie są. Kilka dni temu imigranci z Afryki o wdzięcznych imionach Mohamed, Abdirizak i Mohamed za zbiorowy gwałt na 14 letnim dziecku dostali, uwaga, 10 i 17 miesięcy więzienia. Jeden z nich ma wykonać… 344 godzin prac społecznych.
Znów przypominam, że to nie jest żaden czarny humor, a rzeczywistość europejska. Nowy, Wspaniały Świat lewicowych pięknoduchów, którzy zacietrzewieni własną ideologią już nie tylko czarują rzeczywistość, ośmieszając się przy tym siebie, ale uderzają we własnych obywateli. Od dawna media informują, że lewica robi wszystko by ukryć skalę gwałtów wśród zalewających Europę mas. Ba, kazano się nawet uciszyć jednej ze zgwałconych działaczek organizacji humanitarnych by nie budzić nienawiści do imigrantów. Jak skomentować takie działania. Przepraszam, ale na to rzeczywiście brakuje słów.
Nie dziwi wyrzeczenie się przez lewicę zbiorowości narodowej, tradycji i religii, z którą „postępowa” rewolucja zawsze walczyła. Teraz jednak mamy do czynienia z czymś zgoła bardziej przerażającym. Milczący liberałowie, feministki i szeroko pojęte środowiska lewicowe wyrzekają się własnych wartości by nie przyznać racji tym, którzy przestrzegają przed realizacją utopijnego projektu multi kulti w wydaniu europejskim ( nie piszę o USA, gdzie udało się scalić przybyszów pod jedną kulturą). Gdzie są walczące z patriarchalnym uciskiem feministki, obserwujące kobiety w burkach i czadorach i Europejki gwałcone przez silnych samców? Gdzie wszyscy pogromcy pedofilów w sutannach nawołujący do potępienia biorących sobie za żony kilkunastoletnie dziewczynki muzułmanów? Gdzie ci, którzy nawołują do laicyzacji i skrajnego oderwania kościoła od państwa? Dlaczego nie krzyczą, że religijna ciemnota i fundamentalizm zmiata z powierzchni ziemi laickie wartości?
To oczywiście pytanie retoryczne. Nie trzeba czytelnikom tego portalu przypominać jaki jest powód wyrzeczenia się przez lewicę swoich wartości na rzecz wspierania rozbicia fundamentów cywilizacji judeochrześcijańskiej.
Jeżeli odpowiedzą na masowe gwałty radykalnych muzułmanów, które są wpisane w ich ogólne podejście do kobiet jest oferowanie im edukacji seksualnej to rzeczywiście nasza cywilizacja jest tak zdegenerowana, że nie ma po co jej bronić. Może trzeba otumanione lewacką poprawnością kraje zostawić na pożarcie muzułmanom i powoli zbierać armię w miejscu, gdzie nie dotarły rządy pożytecznych idiotów. Może rację ma Houellebecq, który wie już dziś, że dla kariery i z nienawiści do chrześcijaństwa lewica nawróci się na fundamentalny islam? Może rację ma Fallaci, która w ostatniej książce już chyba machnęła na ten świat ręką. Niech lewicowi „naprawiacze świata” dostaną karę na jaką zasłużyli. A my szykujmy się na uratowanie Europy…Choć może nie ma już co ratować?

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/27051 ... eksualnego

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
W Hamburgu muzułmańscy imigranci zaatakowali policjantów z psami służbowymi. Celem napastników były "nieczyste" w islamie czworonogi

Obrazek

W Hamburgu rozegrała się potyczka między muzułmańskimi uchodźcami a policjantami. Jednym z celów agresywnie zachowującego się tłumu imigrantów były… psy służbowe. Muzułmanie najwyraźniej chcieli je odebrać policjantom i zabić.

Wtorkowe zajścia w tym hanzeatyckim mieście niemieckim miało chwilami bardzo dramatyczny przebieg. Najpierw pobiło się między sobą 30-40 Syryjczyków i Irakijczyków. Po spacyfikowaniu tej grupy przez policję za pomocą gazu pieprzowego w innej części miasta, w innym obozie dla uchodźców, zgromadziło się ponad 50 Erytrejczyków.
Wówczas 10 z nich zaatakowało tych policjantów, którzy przybyli na akcję z psami służbowymi. Imigranci za wszelką cenę starali się kopniakami sięgnąć psy trzymane na smyczach. Policjanci i ich psy stanęli do walki w swojej obronie. Jeden z psów dosyć poważnie zranił w nadgarstek jednego z napastników. Leży on w szpitalu więziennym.
To nie pierwszy dowód na to, że mieszkańcy krajów, które zdecydowały się na przyjęcie muzułmańskich imigrantów mogą się martwić o swoich psich domowników. Pies w islamie jest zwierzęciem nieczystym i muzułmanie zrobią wszystko, aby pozbyć się ich ze swojego sąsiedztwa.
W 2012 r. głośna była sprawa z Hagi, gdy muzułmański członek rady miejskiej otwarcie zażądał likwidacji psich hodowli w mieście. Po odmowie przez chrześcijańską większość doszło do serii otruć czworonogów. W miastach brytyjskich i skandynawskich zdarza się, że taksówkarz-muzułmanin odmawiał podróży niewidomemu z psem przewodnikiem.

http://wpolityce.pl/swiat/270716-w-hamb ... czworonogi

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Papież Franciszek ostro krytykuje opóźnianie wieku emerytalnego aż do "aberracyjnych skrajności"

Obrazek

Do niedawna czymś zwyczajnym było kojarzenie przejścia na emeryturę z osiągnięciem tak zwanego trzeciego wieku. Tymczasem epoka współczesna zmieniła ten rytm
— oświadczył papież Franciszek, podkreślając że  nie można renegocjować wieku emerytalnego dochodząc aż do „aberracyjnych skrajności”. Podczas audiencji dla pracowników włoskiego odpowiednika ZUS papież mówił też o prawie do odpoczynku w niedzielę.

Z jednej strony jest możliwość wcześniejszego zakończenia pracy, niekiedy rozłożonego w czasie, a czasem ma miejsce jego renegocjowanie aż do aberracyjnych skrajności, co prowadzi do wynaturzenia zasady zakończenia pracy
— oznajmił Franciszek, zwracając się do delegacji INPS (Narodowy Instytut Opieki Społecznej) przybyłej do Watykanu.
Papież mówił o potrzebie ochrony prawa do emerytury, świadczeń dla bezrobotnych i zasiłków macierzyńskich.
Miejcie świadomość najwyższej godności każdego pracownika
— apelował, podkreślając że praca nie jest „zwykłym trybem w niegodziwym mechanizmie, który miele zasoby, by przynieść coraz większe zyski; nie może być przedłużana albo sprowadzana do funkcji źródła zarobku dla nielicznych”.
Godność człowieka - wskazał - nie może być nigdy poniewierana, także wtedy, gdy „przestaje być produktywny”. Pracę na czarno, bezrobocie i prekariat papież nazwał „hańbą” i „plagą”.
Wyraził przekonanie, że ekonomia nie może uciekać się do nowych szkodliwych jego zdaniem środków zaradczych, na przykład wzrostu dochodowości przy redukcji rynku pracy, bo to - ostrzegł - zwiększa szeregi wykluczonych.
Odpoczynek i praca są ze sobą połączone. Możesz odpoczywać, kiedy jesteś pewny swego miejsca pracy i tego, że zapewnia ona godność tobie i twojej rodzinie
— zauważył Franciszek mówiąc następnie o prawie każdego do odpoczynku.
Zwrócił uwagę na znaczenie niedzieli jako dnia odpoczynku, poświęcenia go rodzinie oraz życiu duchowemu, społecznemu i kulturalnemu.

http://wpolityce.pl/polityka/271053-pap ... skrajnosci

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Chciał być gwiazdą establishmentu III RP, może skończyć jako gwiazda... więziennictwa. Sędzia Łączewski naraża bezpieczeństwo państwa

Obrazek

Wojciech Łączewski wzbudza wielkie emocje od kilku miesięcy. Wydając zupełnie absurdalny wyrok na byłe kierownictwo CBA skupił na sobie uwagę mediów i Polaków. Surowość wyroku, jego ustne uzasadnienie od początku budziły zdziwienie i poczucie rażącej niesprawiedliwości. Fakt, że politycy znienawidzeni przez establishment III RP zostali skazani na tak wysokie kary za działania antykorupcyjne zakończone wyrokami sądu, nakazywały stawiać pytania o polityczne motywacje wyroku wydanego przez Łączewskiego. Z czasem opinie o sędzim i jego działaniach stawały się tylko gorsze.
Ze zdumieniem i oburzeniem przyjęto fakt, że sędzia – chętnie piętnujący domniemane łamanie procedur w CBA – sam nie wywiązał się z obowiązku sporządzenia pisemnego uzasadnienia wyroku w wyznaczonym terminie. Pisanie dokumentu zajęło sędziemu pół roku. Pisał go tak długo, że o wyroku można było mówić i w czasie kampanii prezydenckiej i parlamentarnej. Skończył na krótko przed wyborami. Wyśmienity termin, by dokument został opisany przez media w czasie kampanii wyborczej. Tak też się stało. Sędzia tłumaczy się zawiłością i tajnością sprawy, ale można podejrzewać, że tu jednak chodzi o kolejną polityczną grę wymierzoną w Kamińskiego i jego współpracowników.
Fakt opublikowania przez sędziego Łączewskiego uzasadnienia w kampanii wyborczej wywołał kolejny raz niesmak i podejrzenia o włączenie sądownictwa w kampanię wyborczą. Kolejna fala zaskoczenia przyszła po kilku dniach. Uzasadnienie pisemne, choć jeszcze wtedy nie dotarło do oskarżonych, trafiło do „GW” i zostało tam w części opisane. Kolejność wydarzeń wskazywała, że możemy mieć do czynienia z kolejną ustawką. Pytanie, czy do „GW” materiał wyciekł z sądu wydawało się zasadne. Publikacja szybko okazała się kolejną kompromitacją sędziego. Łączewski zawarł w piśmie dużo insynuacji, manipulacji, czy zwrotów, które wyglądały jak próby psychoanalizy ludzi sądzonych. Widać było brak znajomości realiów pracy służb oraz poszukiwanie czegoś, czym można uderzyć w Kamińskiego. Uzasadnienie na pewno nie tłumaczyło szokującej kary – 3 lata więzienia i 10 lat zakazu zajmowania stanowisk publicznych.
Wydaje się, że tekst „GW” choć miał być ciosem w Kamińskiego przede wszystkim był niewygodny dla sędziego. To jednak był dopiero początek…
Fragmenty pisma, jakie opublikowała gazeta z Czerskiej były dla Łączewskiego niewygodne. Natomiast to, co publikuje tygodnik „wSieci” jeży wręcz włosy na głowie. Okazuje się, że uzasadnieniem nie tylko skompromitował się do reszty, ale również naraził bezpieczeństwo państwa. Sędzia uznał bowiem za stosowne ujawnić w oficjalnym piśmie sądu dane agentów CBA pracujących pod przykryciem, a także ujawnił tajne zeznania Pawła Wojtunika, który opowiadał m.in. o tajnikach pracy Biura, ABW czy Policji. Czyn sędziego Łączewskiego zasługuje na ostre potępienie. Jego pismo naraża funkcjonariuszy CBA, ale także interesy służb oraz bezpieczeństwo państwa. Okazuje się, że sędzia jest dyletantem i nie powinien się zajmować tak poważnymi procesami, albo jest tak mocno zakorzeniony w politycznych układach, że nie uznał za stosowne zastanowić się co pisze w uzasadnieniu. Być może zapiekłość mu przeszkodziła… Tak czy inaczej pismo ws. Kamińskiego i współpracowników powinno przekreślić karierę sędziego i sprowadzić na niego bardzo poważne sankcje.
Tygodnik „wSieci” informuje, że do sprawy publikacji sędziego poważnie podchodzą i CBA i ABW. I nic dziwnego. Służby muszą dbać o bezpieczeństwo ludzi służb, szczególnie tzw. przykrywkowców. I oby tej sprawy nie odpuściły. Bowiem sytuacja, w które sędzia nie zna przepisów i realiów pracy służb, nie ma rozeznania ich procedurach, przez co naraża życie funkcjonariuszy, nie jest do zaakceptowania.
Opisany przez tygodnik „wSieci” dokument układa się w całość sprawy wyroku na Kamińskiego, Wąsika, Postka i Brendela. Ta historia pokazuje, że w polskim sądownictwie można znaleźć ludzi działających w sposób budzący grozę. Ludzi, którzy narażając bezpieczeństwo kraju, chcą sądzić innych. Sędzia Łączewski powinien trafić pod lupę służb, organów wewnętrznych sądownictwa, a także być może prokuratury. Szybko może się okazać, że Łączewski chciał być gwiazdą establishmentu III RP, a stanie się gwiazdą… systemu penitencjarnego.

http://wpolityce.pl/polityka/271507-chc ... wo-panstwa

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


22 lis 2015, 18:28
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Ahmed szuka żony w postępowej Europie

Obrazek

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


26 lis 2015, 22:07
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117 ... 137  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: