Teraz jest 06 wrz 2025, 16:10



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 591 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34 ... 43  Następna strona
Historia 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Historia
Muzeum pamięci...

Obrazek

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


18 paź 2015, 15:13
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
Obrazek

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


25 lis 2015, 20:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
Dwie Legendy "S"

Obrazek

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


03 gru 2015, 20:59
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
„Konstytucję z 1997 r. Krzywonos drukowała nocami 1982 roku,
a nawet wcześniej”.

Posłanka PO pośmiewiskiem internautów


Obrazek
foto: Marcin Pegaz/Gazeta Polska

Siedzieliśmy [w więzieniu - przyp. red.] i byliśmy poniewierani, drukowaliśmy i robiliśmy różne rzeczy, kawałki tej Konstytucji
– przekonywała z mównicy Sejmu posłanka PO Henryka Krzywonos.

Miały to być jej wspomnienia z działalności w antykomunistycznym ruchu z lat 1980-ch.
Sęk w tym, że Konstytucja RP, którą polityk miała rzekomo „drukować”, została uchwalona dopiero... w 1997 r. za rządów postkomunistycznych
- premiera Włodzimierza Cimoszewicza i prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Przed glosowaniem ws. nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego na mównicy pojawiły się Agnieszka Pomaska i Henryka Krzywonos
z Platformy Obywatelskiej. Obie trzymały w rękach Konstytucję RP z 1997 r.

Niespodziewanie, Krzywonos stwierdziła, że właśnie tę Konstytucję miała przedrukowywać jako opozycjonistka w latach 1980-ch.

Panie Marszałku! Szanowna Izbo! Chciałam powiedzieć, że tu nie chodzi o tych pięciu sędziów, absolutnie.
Gdyby tak bardzo o to chodziło, to pan prezes siedziałby na tej sali. (Oklaski) To po pierwsze.
A druga sprawa, zobaczcie na ławy PiS-u, jak ich jest mało. (Głos z sali: Tutaj siedzimy.)
W ogóle, tak szczerze, nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby zmienić, tylko i wyłącznie zmienić konstytucję Polski…
(Poseł Arkadiusz Czartoryski: No i co z tego?)
…tę, na którą tak mocno wszyscy pracowaliśmy.
Mówiłam tutaj do posłów PiS-u, jest ich bardzo dużo. Kolega mówi: ja siedziałem. (Poruszenie na sali)
Siedzieliśmy za tę konstytucję, za wolność, za demokrację.
Siedzieliśmy i byliśmy poniewierani, drukowaliśmy i robiliśmy różne rzeczy, kawałki tej konstytucji.
I nie wiem, czy wam nie jest wstyd, bo mnie za was bardzo. (Oklaski)”
- czytamy w stenogramie obrad Sejmu.

Na Twitterze pojawiły się komentarze do słów polityk PO.

Obrazek

Najwyraźniej „uskrzydlona” swoimi sejmowymi wystąpieniami Henryka Krzywonos-Strycharska znów zaczyna brylować w mediach. W programie Moniki Olejnik w TVN24 ostro zaatakowała posła PiS Andrzeja Jaworskiego.
- Wracamy do lat komunistycznych, tylko że wtedy mieliśmy wszyscy jednego wspólnego wroga. Dzisiaj nasi koledzy są naszymi wrogami - mówiła w „Kropce nad i” Henryka Krzywonos-Strycharska.
W dalszej części programu odniosła się do słów posła Jaworskiego, który polemizował z przedstawianym przez część mediów „mitem” Krzywonos.

Pani Krzywonos dzisiaj występuje jako osoba, która potrafi pokazać, że jest wielkim człowiekiem stanu wojennego. Ja do dzisiaj słyszę w Gdańsku informacje o tym, że nie jest trudno zatrzymać tramwaj, gdy w tym czasie wyłączony jest prąd – mówił poseł Jaworski.
To właśnie te słowa rozwścieczyły Henrykę Krzywonos-Strycharską, której wyraźnie puściły nerwy. Sugerowała ona nawet, że jedynymi, słusznymi działaczami opozycji antykomunistycznej byli ludzie których znała osobiście, bo jak przekonuje znała „wszystkich chłopców”, którzy wówczas działali.
- Słyszałam od ludzi, że mówił, iż jest bohaterem. Może tak, spod Stalingradu. (..) Wszystkich chłopców, którzy pracowali w latach 80. znałam. Roznosili ulotki, robili cokolwiek. Tam nie było pana Jaworskiego. Więc pan Jaworski nie może o niczym mówić – przekonywała Henryka Krzywonos-Strycharska.

Śp. Anna Walentynowicz o Henryce Krzywonos. Posłuchaj:

http://vod.gazetapolska.pl/11884-ostatn ... -krzywonos

http://niezalezna.pl/73559-konstytucje- ... o-posmiewi

marcus | 04.12.2015 [20:20]
Henryka Krzywonos bohaterka z przypadku temat na całkiem zabawną komedię Juliusza Machulskiego.
Zasłynęła z tego, że zatrzymała tramwaj, albo raczej tramwaj stanął bo nie było prądu na tym odcinku.
Prawdą jest, że podczas strajku wyjechała z zajezdni na trasę, a kiedy przejeżdżała koło zakładu autobusowego strajkujący wygrażali jadącemu tramwajowi.
Prawdą jest, że nie została delegowana przez załogę zajezdni w Nowym Porcie do MKS, pomimo tego reprezentowała WPK Gdańsk w prezydium MKS, tym sposobem została sygnatariuszem porozumień gdańskich.
Po zakończeniu wielkiego strajku w 1980 komitet założycielski NSZZ Solidarność WPK Gdańsk odwołał ją oficjalnym pismem z Międzyzakładowego Komitetu
Założycielskiego nie chciano, aby dalej reprezentowała pracowników WPK.

Antoni z Torunia | 04.12.2015 [18:55]
POsłowie przegranej i zdychającej Partii Oszustów tupali, walili pięściami w pulpity. POjawiły się krzyki: „Konstytucja! Konstytucja!” oraz „Marszałek łamie regulamin Sejmu!”. Część posłów PO weszła na mównicę Sejmową z egzemplarzami Konstytucji w rękach i krzycząc „Konstytucja”. W tym – nomen omen – Krzywonos i -nomen omen-
POmaska. Ta pieniacza i bardzo POdła POlszewia, machająca czerwonymi książeczkami jak w Chinach za niby Rewolucji Kulturalnej, wyjąca i jęcząca, chyba jednak przeciwko sobie np. : precz z komuną - POkazała kolejną odsłoną swojej arogancji oraz kompletnej ignorancji. Skąd się tacy biorą ??
Tak, wielu z ww. było – i jest mentalnie nadal - zakorzenionych w PRL jako współpracownicy, a nawet i miłośnicy komunizmu.
Jak już pisano, Platforma krzyczy „precz z komuną”, a w jej ławach zasiada członek sekretariatu Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Dobrze POwiedział Paweł Kukiz , że oni krzyczą przeciwko sobie !!
POparcie spada na łeb i szyję…. Ale niech tak czynią ! Tu chciałbym im wszystkim i im POdobnym bardzo POdziękować za wielkie przyczynienie się do POtężnej klęski platformwrsów. Dzięki Bogu ! I tak trzymać !!
- Także chciałbym się jeszcze odnieść do kreującej się i wykreowywanej na niby męża stanu Henryki K. Szacunek, jakby NIE było, do kobiet, powoduje, że powstrzymam się przed tym żeby POwiedzieć kim ta kobieta naprawdę była. Cała jej kariera została zbudowana na współpracy z Jolantą Kwaśniewską, a POotem wysługiwaniu się PO. . Wystarczy znać opinię o niej p. Walentynowicz – Matki Solidarności.
https://www.youtube.com/results?search_ ... +krzywonos
http://www.radiownet.pl/#/publikacje/o- ... -w-stoczni
http://vod.gazetapolska.pl/11869-kim-je ... e-historie
Jeszcze Polska będzie Polska !!

Recydywa | 04.12.2015 [17:20]
Wymieniła styropian na stołek. Drukowała konstytucję u kolegów z gdańskiego SB, którzy mając kupę forsy, postanowili wycyckać mocodawców z warszawskiej PZPR.

toja | 04.12.2015 [17:01]
jak tu powiedziec,ze nadszedl koniec palikociarni skoro w sejmie Henka Krzywonosowa, przebija panne Anne G. no nie! palikociarnia zyje.

1980 | 04.12.2015 [17:28]
Krzysztof Wyszkowski o Henryce Krzywonos
"Ale mówienie o tym, że Ona [Krzywonos] odegrała ważną rolę to już jest kłamstwo ..."
https://www.youtube.com/watch?v=XvGAriMA_Ho
http://wpolityce.pl/polityka/105306-czy ... uje-ze-nie
http://vod.gazetapolska.pl/11869-kim-je ... e-historie

leonia | 04.12.2015 [17:12]
Ta Henia hipokrytka bryluje po sejmie i już wszystkie rozumy pozjadała, ma czelność wymachiwać książeczką , a krzyczy, bo jej to zostało jak chodziła pijana, a to internowanie to była często izba wytrzeźwień. Ona się tylko "pomyliła" mówiąc, że siedziała w więzieniu. Ciekawe czy Ona czyta te komentarze, dam głowę, że nie ma komputera, a jeżeli ma, to i tak się na nim nie zna, bo jest za bardzo prymitywna.

emma | 04.12.2015 [17:05]
'Bolek'w babskim wykonaniu.zona bylego ZOMO-wca.

m | 04.12.2015 [15:02]
Konstytucja RP została napisana przez rząd pijanego Kwaśniewskiego.TK powołała na własnych zasadach pro niemiecko - ruska PO! Jesli konstytucja i TK nie służą narodowi tylko kilku wybrańcom do ochrony ich interesów. to koniecznie TRZEBA JE ZMIENIĆ natychmiast! Ich autorzy ze starymi, udającymi Nowoczesnych specami od OFE i kredytów we frankach, doradców UW, SLD, PO, PSL szczekają i kąsają rząd PiS! Priorytetem jest poprawa konstytucji i TK! Petru, PO i PSL niech szczekają!,,,

Niewierny | 04.12.2015 [14:31]
"Dzisiaj nasi koledzy są naszymi wrogami " - no tak, bo jak Hiena wybrała sobie na kolegów partyjnych młodego Cimoszewicza, Jolkę "Kwaśniewską", Rosatiego, Święcikiego i całe to KLDowsko złodziejskie i PZPR PO siódmym liftingu - więc jak się z taką kolegowa

Urodzony i zasiedzony w Gdańsku | 04.12.2015 [17:24]
Pani Henryka Krzywonos -Strycharska łże jak z nut to zwykła donosicielka i Pracowniczka urzędu bezpieczeństwa żyje też ze starym ubekiem
wtedy wcale nie poroniła tylko chlała na umór i poronieniem dzieciaka by Alkohol. Była wtyczką Ubecką kłamie tramwajom wyłączono prąd
i zablokowano telefony. Są słuchy w Gdańsku że baba jest pazerna na pieniądze nabrała pełną chatę (adopcja czy opiekun to jej było obojętnie
ważne ażeby forsa do kieszeni wpadła ) dzieciaków i kasowała 4 tysiące na każdego. Są słuchy o molestowaniu tych dzieciaków
Kuratorzy muszą przesłuchać tą całą czeredę ,kto tu kłamie w żywe oczy . Już po jej historii z partiami do których przystał widać
że to wywłoka i kombinatorka obrzydliwe babsko prowadzi tryb siedzącej matrony skoczka platformowego z platformy na platformę
aby do żłoba i pieniędzy Jak by była prawą kobietą to by została przy Prawie i Sprawiedliwości

POgarda | 04.12.2015 [16:17]
Krzywonos wypłynęła na "salony " dzięki Kwaśniewskiej,a to mówi samo za siebie

sarmata | 04.12.2015 [15:20]
Ktoś kto ma prawdziwe zasługi ,zazwyczaj jest skromny i nie potrzebuje oklasków ,wręcz go zawstydzają.
A takie zera jak Prof.Bartoszewski i Krzywonos to przypisują sobie zasługi innych i opowiadają bzdury.
Najważniejsza w życiu jest PRAWDA. BRAK KLASY I GODNOŚCI W TEJ BABIE

tyle ze po face liftingu ! | 04.12.2015 [15:19]
Grube, głupie, prymitywne, chamskie i agresywne babsko !

Na krzywy ryj !!!!!!!!! | 04.12.2015 [20:08]
"Henia Tramwaj " Zejdż nam z oczu !!!!!!! IKONĄ SOLIDARNOŚCI ZAWSZE BYŁA śp.ANNA WALENTYNOWICZ !!!!!!!!!! Kłamaczko wstydu oszczędż !!!


http://niezalezna.pl/73559-konstytucje- ... o-posmiewi




Kim jest Henryka Krzywonos
czyli
jak się fałszuje historię


Filmy:
1. Ze spotkania z Andrzejem i Joanną Gwiazdami w Łodzi. (20.11.2012)
https://youtu.be/ZRkm8fTnl9s

2. Anna Walentynowicz o Henryce Krzywonos
https://youtu.be/djW3XP-rmeI

3. Krzysztof Wyszkowski o Henryce Krzywonos
https://youtu.be/XvGAriMA_Ho

http://vod.gazetapolska.pl/11869-kim-je ... e-historie

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 04 gru 2015, 23:10 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



04 gru 2015, 23:06
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Historia

Mit Krzywonos zbudowany na kłamstwie
Kolejne fakty.


Strona byłych działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża


Budowana od jakiegoś czasu legenda pani Krzywonos jako osoby, która zatrzymując tramwaj, miała rozpocząć strajk komunikacji miejskiej w Trójmieście, jest z gruntu nieprawdziwa. To kierowca Marian Posyniak i motorniczy Stanisław Kinal rzeczywiście rozpoczęli strajk w trójmiejskiej komunikacji.

Z dr. Arkadiuszem Kazańskim, historykiem IPN, rozmawia Przemysław Harczuk.

Od 1999 r. funkcjonuje tworzony przez media, głównie ''michnikowego szmatławca'', a ostatnio także środowisko ''Krytyki Politycznej'', mit Henryki Krzywonos, bohaterki ?Solidarności?, która zatrzymując tramwaj, rozpoczęła strajk komunikacji miejskiej w Trójmieście w sierpniu 1980 r. Pana artykuł w Biuletynie IPN zadaje kłam tej wersji wydarzeń.
 Oczywiście budowana od jakiegoś czasu legenda pani Krzywonos jako osoby, która zatrzymując tramwaj, miała rozpocząć strajk komunikacji miejskiej w Trójmieście, jest z gruntu nieprawdziwa. Na miasto nie wyruszyli kierowcy autobusów z zajezdni przy ul. Karola Marksa i motorniczowie z Gdańska Wrzeszcza. Henryka Krzywonos była motorniczą w Gdańsku Nowym Porcie i stamtąd tramwaje w trasę wyjechały. Henryka Krzywonos mogła się co najwyżej do strajku dołączyć, jednak z pewnością nie ona go rozpoczęła.

Kto w takim razie rozpoczął ten strajk?
 Wybuchł spontanicznie.
Dzień wcześniej, 14 sierpnia, strajkować zaczęła Stocznia Gdańska. Obok zakładu do dziś przebiegają tory tramwajowe. W 1980 r., w miejscu, gdzie teraz jest pomnik Poległych Stoczniowców, znajdowała się pętla tramwajowa. Zatrzymujący się tam motorniczy mieli kontakt ze strajkującymi, którzy namawiali ich do przyłączenia się do protestu. Namowy te przyniosły skutek. 15 sierpnia z zajezdni autobusowej miał o godzinie 4.07 wyjechać kierowca Marian Posyniak. Gdy wyruszył ze swojego miejsca w zajezdni, zamiast jechać w trasę, postawił autobus w poprzek bramy, uniemożliwiając tym samym wyjazd innym. Jego koledzy dołączyli się do protestu. Początkowo głównymi postulatami były sprawy socjalne ? podwyżka płac, poprawa warunków pracy. Ukonstytuował się komitet strajkowy, na którego czele stanął kierowca Jan Wojewoda. Już wcześniej znany był on z tego, że potrafił upomnieć się o poprawę warunków pracy.
Z kolei w zajezdni tramwajowej przy ulicy Wita Stwosza strajk rozpoczął Stanisław Kinal.
To on zatrzymał tramwaj przy wyjeździe z zajezdni. Jego skład zablokował wyjazd innym. Pomimo gróźb ze strony dyrekcji Kinal nie załamał się, wspólnie z kolegami zaczęli zgłaszać swoje postulaty. Dyrekcja, widząc, że to nie przelewki, zadeklarowała podjęcie natychmiastowych rozmów.

Jak w takim razie wyglądała sytuacja w zajezdni, w której pracowała Henryka Krzywonos?
Motorniczy z tej zajezdni jak co dzień wyjechali na trasę. Henryka Krzywonos musiała zorientować się, że jej koledzy strajkują. Szczególnie, że ?piętnastka?, tramwaj, który prowadziła, przejeżdża akurat obok strajkującej zajezdni przy ul. Karola Marksa. Motorniczowie się znają, Krzywonos widziała, że wielu z nich po prostu nie ma na trasie. Prawdopodobnie wtedy dołączyła do strajku.

Czyli jej działanie nie było spontaniczne?
Tego nie wiem. Być może poczuła nagłą wewnętrzną potrzebę protestu, dlatego się do niego dołączyła. Nie zmienia to faktu, że to nie ona strajk ten rozpoczęła. Warto wspomnieć też o tym, że sama Krzywonos podaje różne wersje na temat przebiegu tamtych wydarzeń. Według jednej z nich porzuciła tramwaj na trasie, udając się bezpośrednio do stoczni. Według innej ? wcześniej miała pojechać do zajezdni i dopiero stamtąd udać się na strajk. We wtorek 31 sierpnia w bezpłatnej gazecie ?Metro? ze zdumieniem przeczytałem wywiad, w którym opowiada, jak to tramwajem numer piętnaście jechała w stronę Stoczni Gdańskiej. Problem w tym, że ten tramwaj nigdy tam nie jeździł! Może pani Henryce mylą się fakty, jednak wersji spójnej nie ma.

Ale dlaczego?! Doskonale pamiętam, co robiłem w dniu, w którym nastąpił atak na World Trade Center, pamiętam i będę pamiętał do końca życia dzień, w którym zginął prezydent Kaczyński. Gdybym był bohaterem strajku, dzięki któremu zmieniły się losy Polski i świata, nawet po wielu latach raczej nie miałbym problemu z podaniem spójnej wersji.
Lech Wałęsa też nie pamięta, w którym miejscu przeskoczył płot w Stoczni Gdańskiej. Trudno mi to zrozumieć. Przez kilka lat pracował w tym zakładzie, wydaje się niemożliwe, by zapomnieć, w którym miejscu się przez ten płot przeskoczyło. Oczywiście pod warunkiem, że taka sytuacja miała miejsce. W przypadku Henryki Krzywonos nie potrafię wyjaśnić powodów jej amnezji. Być może jest tak, że skoro nie rozpoczęła tego strajku, a wciąż zmuszana jest do tego, by grać tę rolę, musi konstruować swoją historię na nowo.

Krąży też mit o trzech kobietach, które zatrzymały strajk w Stoczni Gdańskiej. Oprócz Anny Walentynowicz i Aliny Pienkowskiej miała wśród nich być Henryka Krzywonos?
Znam relację Anny Walentynowicz, która twierdziła, że Henryki Krzywonos nie było wśród osób, które zatrzymywały na bramie wychodzących z zakładu stoczniowców.

Skąd zatem wzięła się legenda Henryki Krzywonos?
 Ktoś ten wizerunek buduje. Pani Henryka jest wykorzystywana przez pewne środowiska jako sztucznie napompowana legenda, osoba, która rozpoczęła strajk w komunikacji miejskiej. Ta historia jest dla pewnych grup wygodna.

O jakich środowiskach pan mówi?
Jako pracownik IPN zajmuję się historią. Nie jest moim zadaniem mówić o sprawach bieżących.

Jaka była rzeczywista rola Henryki Krzywonos podczas strajku w Stoczni Gdańskiej?
Pracownicy komunikacji byli jedną z najważniejszych grup podczas strajku. Ich dołączenie się do protestu sprawiało, że strajk był zauważalny, a jego ranga większa. Przedstawiciel tej grupy musiał więc wejść w skład Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Dlaczego była to Henryka Krzywonos? Zadecydowały pewne cechy osobowościowe. Wiele osób w Gdańsku zwyczajnie się jej boi. Już trzydzieści lat temu pani Henryka znana była z tego, że potrafi głośno krzyknąć, użyć mocnych słów. Dzięki temu dostała się do MKS. Moim zdaniem zdecydowanie lepsze predyspozycje do tego, by być delegatem miał Zenon Kwoka. Pamiętajmy jednak, że z wagi strajków sierpniowych sprawę zdajemy sobie dopiero teraz. Wówczas to, kto będzie delegatem, zdawało się nie mieć aż takiego znaczenia. Oczywiście nie należy umniejszać roli Henryki Krzywonos w Stoczni Gdańskiej, sygnatariuszką porozumień sierpniowych była, i to jest bezsporny fakt.

Przemysław Harczuk

Opublikowany w aktualności, wywiady przez Maciejewski Kazimierz w dniu 9 Wrzesień 2010

https://wzzw.wordpress.com/2010/09/09/m ... klamstwie/

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 07 gru 2015, 09:31 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



07 gru 2015, 09:30
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia
Kornel Morawiecki - twórca "Solidarności Walczącej".

W stanie wojennym walka z komuną to było wariactwo


Obrazek



– Idealizm – tak, był. Pięknoduchostwo – też. A nierównowaga sił? Oczywiście, była ogromna.
To właściwie było wariactwo, bo z jednej strony była garstka konspiratorów
z jakimiś głośnikami, radyjkami i gazetami, a z drugiej cała machina PRL-u

– mówi Onetowi Kornel Morawiecki.
Z twórcą "Solidarności Walczącej" rozmawia Jacek Gądek.

Jacek Gądek: 13 grudnia. 34 lata temu.
Kornel Morawiecki: – Sytuacja była taka, że my, ludzie "Solidarności" mieliśmy – tak nam się wydawało – olbrzymią szansę, by Polska zrobiła coś dla świata. Ta szansa została brutalnie złamana właśnie 13 grudnia. Komuniści wiarołomnie zerwali umowę, którą w sierpniu 1980 r. podpisali z "Solidarnością", a de facto z narodem.

Pan zaczął więc…
…organizować podziemie solidarnościowe.

Stan wojenny dotknął Pana także osobiście?
(...)
My, Polacy, już wiele razy byliśmy w potwornych sytuacjach: powstania narodowe, wojna, okupacja. Oczywiście nie porównuję tu pokolenia "Solidarności" do pokolenia II wojny światowej, bo wobec nich byliśmy dziećmi szczęścia. Mnie i moim kolegom się wydawało, że podjęcie działalności w podziemiu jest naszym obowiązkiem. To był moralny, narodowy obowiązek. I tak zrobiliśmy.
(...)

W starciu z machiną wojska i bezpieki, to…
…było w dużym stopniu naiwne. To obrona bardziej moralna, a nie realna. Jednak udało nam się stworzyć bardzo trudny do likwidacji system wydawnictw konspiracyjnych.

Wiara w pokonanie komuny wyparowywała wraz z trwaniem stanu wojennego?
Pierwsze hasła jak "zima wasza, wiosna nasza" szybko okazały się iluzją. Zrozumieliśmy, że musimy się szykować na coś dłuższego i poważniejszego. Dlatego też pomysł budowania "Solidarności Walczącej".
(...)

Jedną z takich krzywd było pobicie Pana syna.
No ale co mu zrobili? Trochę po twarzy dostał. Nic wielkiego mu się nie stało.

Paradoksalnie: przydało mu się to w życiu?
Myślę, że tak. Mój syn Mateusz także się ukrywał. Dla chłopca to były wielkie przeżycia. Miał poczucie, że wokół niego dzieje się coś ważnego. Uświadamiał sobie, jak kocha swojego ojca. Sam symbolicznie też w walce z komuną uczestniczył. Wyrabiał wtedy swój charakter i hardość – był może nawet nastawiony bardziej bojowo i twardo niż ja sam!

Z dzisiejszej perspektywy patrzy Pan na to – jeśli dobrze odczytuję – z pogodą ducha?
Tak. Ale stan wojenny złamał polską nadzieję. Była to straszna krzywda dla Polski.
W 1989 r. władza komunistyczna się cofnęła i oddała władzę, ale nowy układ władzy nie sięgnął do mitu "Solidarności", tylko wpadł w koleiny liberalnej demokracji i w zasadzie wciąż w nich tkwi. "Solidarność" chciała czegoś innego – i dlatego byliśmy ciekawi dla świata

Stan wojenny opóźnił upadek komuny?
Myślę, że tak. Wicepremier Aleksander Kopeć, który za czasów I sek. Edwarda Gierka został wicepremierem, mówił mi rok temu: "Panie Kornelu, myśmy chcieli robić okrągły stół, ale wtedy! Na początku 1981 roku. Przekonywaliśmy Jaruzelskiego, żeby wtedy zaproponować jakieś wyjście i razem z »Solidarnością« zmieniać ustrój".

Zamiast rozmów były jednak internowania.
Generał się nie zgodził na rozmowy. Władze początkowo się jednak bały. Czekali do zimy i prowadzili jakieś rozmowy z ZSRR. Z dokumentów wynika, że stan wojenny to była jednak bardziej polska niż sowiecka decyzja.
(...)
Nie można powiedzieć, aby byli ludźmi honoru. Zerwali umowę społeczną zawartą z narodem w 1980 r. i odsunęli w czasie nasze, polskie szanse na godniejsze życie. To smutne. Komuniści to byli ludzie Moskwy: oni reprezentowali tamte interesy, a nie polskie. Nie odbieram im jednak tego, że mówili po polsku.
(...)
Być może oni służbę Moskwie rozumieli jako patriotyzm. Sytuacja Polski po wojnie była potworna, a rządy po 1945 r. były rządami namiestniczymi.
W 1926 r., gdy doszło do przewrotu majowego, po obydwu stronach barykady były polskie obozy. Zginęło ok. 400 osób. Ale nikt nie miał wątpliwości, że obu stronom zależy na Polsce. Jak tymczasem było z rządami komunistów po wojnie? Jaruzelskiemu czy Kiszczakowi nie zależało na Polsce, choć potem mówili oni, że istniała groźba interwencji sowieckiej. Nie jestem historykiem, ale z dokumentów wydobytych z rosyjskich archiwów przez Władimira Bukowskiego wynika, że sowieci wcale nie chcieli uderzyć wojskiem w Polskę. Rosjanie chcieli, aby załatwili to ich namiestnicy w Warszawie. Ponadto w archiwach Jaruzelski i Kiszczak widnieją jako radzieccy agenci.

Zdrajcy?
Komuniści byli jednak zdrajcami Polski i działali w obcym interesie.

Rozmawiał Jacek Gądek
Całość rozmowy: http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci ... two/xpjvl3

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


13 gru 2015, 09:10
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Historia

Pierwsza taka rocznica 13 grudnia - bez Jaruzelskiego i Kiszczaka

Obrazek

13 grudnia przeciwnicy stanu wojennego nie mają już powodu, aby palić świeczki pod domem gen. Wojciecha Jaruzelskiego lub gen. Czesława Kiszczaka. Obydwaj już nie żyją. To pierwsza rocznica bez generałów, którzy byli architektami stanu wojennego.
Gen. Wojciech Jaruzelski zmarł 25 maja 2014r. Miał 91 lat.
Gen. Czesław Kiszczak zmarł 5 listopada 2015r. Miał 90 lat.

Smutne epilogi


Do śmierci generałów smutne epilogi - ale z domieszką groteski - dopisało życie.

Na pogrzebie Jaruzelskiego doszło do awantur. Ceremonii towarzyszyła wojskowa asysta honorowa, co tylko podgrzało emocje i napędziło protesty. A po uroczystości mogiła była stale chroniona przez policję - w obawie przed profanacją. Wdowa po generale - Barbara Jaruzelska - w ostatnich dniach życia męża i po jego śmierci trafiała na łamy tabloidów. Wyznawała na przykład, że mąż nawiedza ją w snach i te sny opisywała. Żaliła się też, że za życia generał wręcz wcale nie wyznawał jej miłości. Wypływały też historie rodzinne o tym, w jak bardzo przyjacielskich relacjach zmarły generał pozostawał ze swoją opiekunką.

Pogrzeb Kiszczaka był dużo skromniejszy - bez asysty wojskowej, bardzo krótki, z niewielką liczbą uczestników, wśród których była m.in. Monika Jaruzelska, córka gen. Jaruzelskiego. Ale był też symboliczny.

- Bóg Ci zapłaci za wszystkie krzywdy, którymi niewdzięczny, niegodny Polak ci czynił. Zakazałeś użycia broni w kopalni "Wujek". Nie wydałeś żadnego rozkazu użycia broni. Twoje bohaterskie czyny zostaną odkryte
- mówiła nad grobem wdowa po generale, Maria Teresa Kiszczak.

Jej słowa wywołały konsternację. Przypomnijmy: Kiszczak został skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu za udział w grupie przestępczej przygotowującej stan wojenny.

Wdowa pomstowała też na "złych i zakłamanych ludzi”. Według niej mąż był "bohaterem". Wdowa po śmierci Kiszczaka, po 57 latach małżeństwa wyszła z jego cienia i na krótko stała się gwiazdą mediów. Dlaczego? Wydała książkę ze wspomnieniami: "Kiszczakowa. Tajemnice Generałowej". Zwierzała się też, że jej mąż był despotą, ale oczywiście z miłości. Nie omieszkała opisać w książce, której wydanie zbiegło się ze śmiercią męża, jak podczas ferii zimowych w Szklarskiej Porębie - a była już wtedy mężatką - flirtowała z Jaruzelskim.
- Miałam jednak do niego żal, że kiedy po kolacji odbywały się wieczorne dansingi, nie prosił mnie do tańca - ubolewała.

On mi mówi na "ty”, ja do niego nadal "panie generale".

O nastawieniu dziś już wdowy po Kiszczaku sporo mówi wywiad z generałem z 2009 r. w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Żona wtrąciła się do długiej rozmowy tylko raz - gdy padło pytanie, czy Kiszczakowi obcięli już emeryturę. On odpowiedział, że póki co nie. A Maria Teresa dorzuciła:
"Nie byłoby zmartwienia, gdybyś zrobił jak twoi znajomi, którzy poszli w latach 90. do zarządów i rad nadzorczych spółek".

Takie historie tylko zakłócają ciszę nad grobami. Grobami przyjaciół.
Jaruzelski i Kiszczak byli w bliskich relacjach.
- On mi mówi na "ty”, ja do niego nadal "panie generale" albo "obywatelu generale" - mówił Kiszczak. Ale między nimi była zażyłość.

Obydwoje w ostatnich swoich wywiadach się wybielali i starali pokazywać swoje ludzkie oblicze. Kiszczak na przykład wspominał: "Do niedawna co roku urządzaliśmy z żoną hucznie moje urodziny, 50-60 gości. Ale Jaruzelski na takie przyjęcia z wódką się nie nadaje. Każdy pił, ile mógł. Generał nie pije i nie znosi, kiedy piją wokół niego. Dawniej, kiedy zbliżały się jego urodziny, koledzy mnie delegowali, żebym dzwonił i zapowiedział, że chcemy przyjść z życzeniami. Sami faceci, bez kobiet. Mruczał, ale się zgadzał. Kiedyś się ośmieliłem i powiedziałem, że mógłby dobrą wódkę postawić. Obruszył się. Gdy przyszliśmy, wyciągnął z kredensu nalewkę, wlał do naparstków i schował butelkę. Chyba po to, żebyśmy się nie urżnęli".

Razem od początków PRL-u

Ale spojrzenie historyczne na te dwie postacie, których kariery były związane ze sobą niemal od początku PRL-u, takie przyjazne nie jest. Wojciech Sawicki z IPN stwierdził na podstawie badań archiwalnych, że Kiszczak miał w 1952 r. zwerbować Jaruzelskiego jako agenta wojskowej bezpieki o pseudonimie "Wolski" i miał go też ratować przed wyrzuceniem z armii. A potem ich kariery się splotły. Aż do upadku komunizmu: Jaruzelski wycofał się z życia publicznego odchodząc z funkcji prezydenta (1990 r.), a Kiszczak w tym samym roku ze stanowiska wicepremiera. Wcześniej kolekcjonowali państwowe stanowiska.
I jeden, i drugi są w społecznej świadomości jednak kojarzeni głównie ze stanem wojennym.

Dwugłos - Gwiazda i Rolicki

O generałów Onet pyta dwie osoby o różnych życiorysach i poglądach.
Andrzej Gwiazda internowany w stanie wojennym był od razu - 13 grudnia 1981 r. Potem aresztowany i sądzony za "próbę obalenia ustroju”. W PRL-u był jednym z najbardziej zasłużonych opozycjonistów. Na Okrągły Stół patrzy bardzo krytycznie. I jest zwolennikiem Prawa i Sprawiedliwości.

Janusz Rolicki jest lewicowym dziennikarzem, byłym redaktorem naczelnym SLD-owskiego dziennika "Trybuna”. A w odleglejszej przeszłości członkiem PZPR - do 1981 r. Legitymacją partyjną rzucił w poniedziałek po wprowadzeniu stanu wojennego. To też autor reportaży i długich wywiadów z Edwardem Gierkiem, I sekretarzem KC PZPR w latach 70.

W rozmowie z Onetem Andrzej Gwiazda - pytany o Kiszczaka i Jaruzelskiego - podkreśla: "To moskiewska agentura. Wszystko na to wskazuje".

Janusz Rolicki jest bardziej stonowany: "Życiorys Jaruzelskiego jest tragiczny, smutny i pokazuje tragiczny polski los. Jest mnóstwo posunięć Jaruzelskiego, które były podyktowane rosyjską racją stanu. Konradem Wallenrodem na pewno nie był. Ale na jego życie patrzę w sposób szczególny dlatego, że w sprzyjających warunkach zdecydował się na oddanie władzy. A wcale nie musiał".

Kiszczak - "janczar”, "zdrajca"

A Kiszczak? "Kiszczak od początku był janczarem systemu komunistycznego. Ale to on odegrał, kto wie czy nie zasadniczą rolę, w okresie przed i po Okrągłym Stole. Parł do rozmów, parł do Magdalenki. Cały czas pchał Jaruzelskiego do liberalnych reform i porozumienia z »Solidarnością«. Przy jego ocenianiu trzeba o tym pamiętać" - ocenia Janusz Rolicki.

Gwiazda uznaje Okrągły Stół za zdradę: "Układ z komuną, który zawarły tzw. elity w myśl porozumienia Okrągłego Stołu, dostały poważny udział we władzy i uniemożliwiły osądzenie stanu wojennego".

Rolicki: "Jak słyszę opinie, że Okrągły Stół to była zdrada i nie trzeba było rozmawiać, to pytam: a jak inaczej można było spowodować, by system upadł i przejąć władzę? Był krótki okres, kiedy - w czasie rządów Gorbaczowa - sytuacja pozwalała na wymskniecie się spod rosyjskiego buta. Polacy wykorzystali to mistrzowsko. To był niemal cud. A ci, którzy w Polsce oddali władze, mieli zasadnicze znaczenie".

Pierwsza taka rocznica

Obydwoje - Rolicki i Gwiazda - patrzą na historię z perspektywy swojego świadomego życia w niemal całym PRL-u i III RP. Pierwszy ma 77 lat. Drugi - 80. Obserwowali polski komunizm, jego erozję, stan wojenny i jego kolejne rocznice. A w tym roku to już rocznica numer 34. Ale zarazem pierwsza bez głównych architektów: Jaruzelskiego i Kiszczaka. Czy przez to rocznica 13 grudnia jest wyjątkowa?

W 2014 r. 13 grudnia manifestacja rocznicowa przeniosła się pod dom Kiszczaka - bo Jaruzelski został pochowany w maju ubiegłego roku. - Tradycja, żeby 13 grudnia robić demonstrację przed domem Jaruzelskiego się skończyła. Zniknął punkt, który tradycyjnie był miejscem wyrażania swoich opinii - mówi dziś Andrzej Gwiazda. W listopadzie, po śmierci Kiszczaka, tego roku zniknęła też drugie miejsce.

Rolicki podziela tę opinię: "Brakuje wyrazistych symboli. A te symbole już przecież nie żyją, więc w sposób automatyczny emocje będą wygasać. Bo jak można by teraz organizować demonstracje pod domem Jaruzelskiego? Przecież nie o dom chodziło, ale o gospodarza".

Zdaniem Gwiazdy pamięć o Kiszczaku i Jaruzelskim "nie powinna umrzeć, ale nie jest to miła pamięć". - O wrogu, który zachowuje się rycersko, można zachować pamięć bez wstrętu. A o tych dwóch panach - ze względu na to jak postępowali - jest ona bardzo przykra - mówi. Opozycjonista oddaje jednak Kiszczakowi, że "przy wszystkich swoich przestępstwach wykazał pewną elegancję". Jak? - Skromny pogrzeb trzeba jemu i jego rodzinie policzyć na plus - ocenia Gwiazda

Gwiazda krytykuje, Rolicki tonuje

Janusz Rolicki broni decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego, bo według niego jedyną alternatywą była radziecka interwencja. A o jego przebiegu mówi tak: "W czasie zamachu majowego w 1926 r. dokonanego przez Piłsudskiego zginęło ok. 600 osób. A przez cały okres stanu wojennego ok. 100. Był to zatem majstersztyk techniki wojskowej. Gdy Breżniew całował Jaruzelskiego, to robi to z całego serca i z ogromnym rozmachem - bo stan wojenny bardzo ulżył Rosjanom".

Natomiast w ocenie Andrzeja Gwiazdy Rosjanie wcale nie chcieli zbrojnie interweniować w Polsce.
Dla pana kim byli zatem autorzy stanu wojennego?
Gwiazda: "Wrogami".


http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci ... aka/ffy1jb

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


13 gru 2015, 15:10
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
Fałszywe autorytety "Solidarności" - Henryka Krzywonos


Godząc się na nazywanie Henryki Krzywonos "ikoną Solidarności" zgadzamy się na jawne fałszowanie historii. Jeśli nie będziemy się sprzeciwiać w tego typu kwestiach na własnym, polskim podwórku, to nie dziwmy się, że zagranicą używają określeń "polskie obozy zagłady" a Polaków utożsamiają z nazistami. Odzyskiwanie własnej historii musimy rozpocząć od samym siebie, od mediów, podręczników i polityków.

Każda władza musi opierać się na autorytetach, na osobach mających posłuch społeczny, powszechnie szanowanych. Jest to naturalne i funkcjonuje od początków ludzkości. Problem pojawia się jednak wtedy kiedy autorytety nie pochodzą od ludzi a są fikcyjnie wykreowanymi tworami mającymi służyć władzy abyście mieli iść po jednej wytyczonej przez nich ścieżce, abyście myśleli tak jak oni chcą i aby ich poglądy stały się waszymi. Ojcowie założyciele III Rzeczpospolitej – Adam Michnik, Czesław Kiszczak, Wojciech Jaruzelski czy Aleksander Kwaśniewski zadbali o to aby stworzyć podległy sztab „reżimowych autorytetów”, które zapraszane do mediów będą mogły ostro ganić nieposłuszny naród i mówić mu jak mają myśleć! Jeśli chcecie poznać listę „obowiązkowych autorytetów” to znajdźcie sobie w Internecie honorowy komitet poparcia Bronisława Komorowskiego, same tuzy krzyczące dzisiaj o „wprowadzaniu stanu wojennego” i „niszczeniu demokracji”.

Cały ten układ został zburzony przez pojawienie się Internetu.
Nagle wyrosło nowe pokolenie – dzisiejszych dwudziesto-trzydziesto latków, którzy nie oglądają telewizji, nie słuchają radia i nie kupują gazet. Mogłoby się wydawać, że przez to totalnie nie są zainteresowani polityką a jest wręcz przeciwnie. Szukają opiniotwórczych blogerów, dyskutują na forach, informacje zamiast z Onetu czy Interii czerpią z portali takich jak wpolityce.pl czy niezależna.pl Są to ludzie w pełni świadomi i w pełni odrzucają to co próbował ukuć w Polsce Adam Michnik przez ostatnie 26 lat. Opinie o „niekwestionowanych autorytetach” pokroju Geremka czy Bartoszewskiego Polacy zbijają dzisiaj głośnym śmiechem. Jedną z takich fikcyjnych, ukutych na kłamstwie autorytetów jest Henryka Krzywonos. Jej historia najdobitniej pokazuje, że nie liczy się prawda a liczy się to komu się liże dupę. Dzisiaj Henryka Krzywonos jest posłanką PO i z sejmowej mównicy wykrzykuje hasła o „łamaniu demokracji”. 2 grudnia 2015 roku, kiedy Prawo i Sprawiedliwość odbijało Trybunał Konstytucyjny z rąk postkomunistycznej sitwy wybranej przez Platformę, pani Henryka krzyczała z sejmowej mównicy, że dzisiaj może się powtórzyć stan wojenny. Machała przy tym Konstytucją napisaną przez komunistę Aleksandra Kwaśniewskiego.

Nie zamierzam przytaczać Państwu oficjalnego życiorysu Henryki Krzywonos, możecie go sobie wygooglować, przeczytać na Wikipedii czy sięgnąć po jakąś książkę od historii. To też zamierzam zrobić, mam w swojej biblioteczce kilka książek dotyczących czasów „Solidarności”, sprawdźmy co mówią o „ikonie” Solidarności: „Rewolucja Solidarności” Andrzeja Friszke, na prawie tysiącu stron Henryka Krzywonos jest wymieniona na jednej i nawet na tej jednej stronie historia z wikipedii trochę mija się z historią zawartą w książce. Kim jest autor książki? Był dwukrotnie rekomendowany do pracy w Insytucie Pamięci Narodowej, najpierw z Unii Wolności a następnie z Platformy Obywatelskiej. W książce „Solidarność Kronika 1980-2015”, wydawnictwa Biały Kruk nie ma nawet słowa o Krzywonos.
https://www.youtube.com/watch?v=OTiFl4rgxuk
http://vod.gazetapolska.pl/11919-falszy ... -krzywonos

Piotr Semka o Henryce Krzywonos
Piotr Semka, publicysta tygodnika Do Rzeczy komentuje wywiad Henryki Krzywonos udzielony tygodnikowi Wprost na temat Lecha Wałęsy.
https://www.youtube.com/watch?v=ezjvvTffWgY

Zenon Kwoka o Henryce Krzywonos w programie ''Pod Prąd''
Fragment Program "Pod prąd" Lata 2006/2007 (odc. 43) - Zenon Kwoka - działacz podziemnej Gdańskiej Solidarności, przyjaciel zamordowanego w 1983 r. Jana Samsonowicza, działacza „Solidarności" o Henryce Krzywonos.
https://www.youtube.com/watch?v=BkdjU0IftpM

Krzysztof Wyszkowski o Henryce Krzywonos
https://www.youtube.com/watch?v=XvGAriMA_Ho

Joanna Gwiazda: Kim jest Henryka Krzywonos?
Ze spotkania z Andrzejem i Joanną Gwiazdami w Łodzi. (20.11.2012)
https://www.youtube.com/watch?v=ZRkm8fTnl9s

Krzywonos, fikcyjna legenda, niebywałe relacje świadka.
https://www.youtube.com/watch?v=HOCNP29DkSU

Podrabiana bohaterka!
Szokująca prawda o Henryce Krzywonos!

Ryszard Czajkowski Radiowa Agencja Solidarność Gdańsk
http://gloria.tv/media/JQSk5CmnjX7

Ostatni wywiad z Anią Walentynowicz o Krzywonos
w lutym 2010 roku - trwało to ok. 2 godz.,
opowiedziała nam swoją drogę do Solidarności 80r.
https://www.youtube.com/watch?v=djW3XP-rmeI



A Prawda Was wyzwoli.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


03 sty 2016, 19:13
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Historia
Dancingi, wódeczka i schadzki? Ryszard Czajkowski wspomina „solidarnościową” działalność Henryki Krzywonos. „W strachu wskoczyła do tramwaju, złamała strajk i wyjechała”.

Obrazek

Wcale nie zatrzymywała tych tramwajów, tylko za jakieś swoje przewinienia w zakładzie pracy miała stanąć na dywanik. W tym momencie wybuchł strajk i załoga zadecydowała, że tramwaje nie wyjeżdżają z zajezdni w Nowym Porcie. Ona się wystraszyła, że jak nie wyjedzie, to będzie pretekst, żeby ją natychmiast dyscyplinarnie zwolnić, więc w strachu wskoczyła do tramwaju, złamała strajk i wyjechała tym tramwajem. Dojechała do opery, gdzie podstacja trakcyjna przyłączyła się do strajku i wyłączyła zasilanie. I ona na wysokości opery tą „piętnastką” stanęła. Nie miała wyjścia. Tramwaj stanął. Pieszo dodarła do stoczni i powiedziała, ze to ona zatrzymała tramwaje

— relacjonuje Ryszard Czajkowski „Docent” z radiowej agencji „Solidarność Gdańsk” , wspominając Henrykę Krzywonos z czasów działalności na Wybrzeżu.

W opublikowanym w Internecie materiale filmowym, wyjaśnia czy mogło dojść do zatrzymania tramwaju przez Henrykę Krzywonos. Rozmawia także zapomnianą postacią strajków ‘80 Janem Wojewodą, który był przywódcą strajku w zajezdni autobusowej.
Wspomina także towarzyską działalność obecnej posłanki PO.
Przychodziła na dobrym rauszu, czasem z wódeczką, m.in. mnie próbowała zaprosić czy innych do Cristalu czy „Pod kominek” na dancingi. Ja niestety ani w takich imprezach, ani tym bardziej w takim towarzystwie nie miałem zamiaru uczestniczyć. Nie wybierałem się tam nigdy. Raz pamiętam, że po takim dancingu wróciła jeszcze z wódeczką i z tymi kolesiami, którzy przy związku coś tam działali, wracając nad ranem otrzymywała klucze od pokoi, gdzie jeszcze na górze były pokoje hotelowe
— mówi Czajkowski.
Brała klucze od pokoi i szła z tymi kolesiami, gdzie jeszcze kończyli imprezkę. Tam niezłe odgłosy odchodziły… To była taka działaczka i bohaterka
— dodaje.
Ryszard Czajkowski relacjonuje też sytuację, której był świadkiem. Twierdzi, że Henryka Krzywonos przywłaszczyła sobie pieniądze z publicznej kasy „Solidarności”, ukrywając banknoty w bieliźnie.

Obrazek

Tu stał stolik i na tym stoliku taka kupa pieniędzy. To była cała kasa strajkowa, gdzie m.in. widziałem banknoty stu dolarowe. Bo to z całego świata przychodziły pieniądze. Tu jest wejście, toalety, każdy mógł wejść i się zaopiekować tą kasą
— relacjonuje Czajkowski, dodając że panie maszynistki, które miały komisyjnie liczyć pieniądze przeszły do drugiego pomieszczenia na czas podpisywania porozumień. Gdy zobaczył, że nikt nie opiekuje się pieniędzmi, poszedł zwrócić kobietom uwagę.
Usłyszałem tu jakieś zamieszanie, krzyki. Cofnąłem się, żeby zobaczyć co się dzieje. W tym momencie widziałem jak te panie tu złapały panią Henrykę Krzywonos jak te pieniądze sobie za stanik pakowała
— wspomina Czajkowski, dodając że dla dobra sprawy, afery nie robiono.
Pełna relacja Ryszarda Czajkowskiego i Jana Wojewody:

https://youtu.be/HfdagTgGVf4

http://wpolityce.pl/polityka/276851-dan ... hala-wideo

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


17 sty 2016, 09:01
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Historia
Rocznica

Obrazek

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


24 sty 2016, 14:16
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia
74 lata temu powstała Armia Krajowa.
Jej rozmach budzi szacunek!
Fenomen na skalę światową.

Obrazek

Po niemiecko-rosyjskiej agresji na Polskę w 1939 roku Polacy podjęli walkę z agresorami a potem okupantami. Najpierw walczyli na froncie, a potem w ramach podziemnego państwa. W 2016 roku przypada 74. rocznica powołania Armii Krajowej. Walcząca o wolną Polskę AK była fenomenem na skalę światową.

Armia powstała 14 lutego 1942 r. na mocy rozkazu gen. Władysława Sikorskiego, Naczelnego Wodza Sił Zbrojnych. AK powstała przez przekształcenie Związku Walki Zbrojnej. ZWZ była początkowo krajową organizacją konspiracyjną podległą rządowi polskiemu w Paryżu.

AK była zakonspirowaną siłą zbrojna polskiego podziemia, działającą pod okupacją niemiecką państwa polskiego i sowiecką w granicach sprzed 1 września 1939 r. oraz poza nimi. Była najsilniejszą i najlepiej zorganizowaną armią podziemną z działających w tamtym czasie w Europie.

W chwili największej zdolności bojowej, wiosną 1944 roku, siły Armii Krajowej liczyły około 380 tysięcy żołnierzy i oficerów. Celem Armii Krajowej było prowadzenie oporu zbrojnego i przygotowanie do planowanego ogólnokrajowego powstania.

Kolejnymi dowódcami AK byli: gen. Stefan Rowecki „Grot”, gen. Tadeusz Komorowski „Bór”, gen. Leopold Okulicki „Niedźwiadek”. Organem dowodzenia AK była Komenda Główna, która dzieliła się na wydziały ściśle wojskowe oraz komórki specjalne, jak Biuro Informacji i Propagandy (BIP), Kierownictwo Dywersji (Kedyw) i inne. AK powołała wojskowe sądy specjalne dla sądzenia osób popełniających przestępstwa: zdrady, szpiegostwa, denuncjacji, prześladowania ludności polskiej i czyny godzące w bezpieczeństwo AK. Struktura terytorialna AK opierała się na podziale na: wielkie obszary (odpowiednik regionów), w ramach których działały okręgi (odpowiednik województw), które były podzielone na obwody (odpowiednik powiatów). Na czele jednostek terytorialnych AK stali komendanci.

Żołnierze Armii Krajowej składali przysięgę następującej treści:

   W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak Męki i Zbawienia, i przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił – aż do ofiary życia mego.
   Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń Dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało. Tak mi dopomóż Bóg.


Źródło: http://wpolityce.pl/polityka/281619-fen ... i-szacunek

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


14 lut 2016, 17:44
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Historia
Efekt wieloletnich zaniedbań IPN

Prokuratorzy IPN już wiele lat temu mogli i powinni wejść do domu gen. Czesława Kiszczaka, aby zająć tajne akta peerelowskich służb


Obrazek

Gdyby nie ujawnienie ich przez żonę niedawno zmarłego generała, w domu szefa tajnych służb PRL i współtwórcy stanu wojennego spokojnie leżałyby tomy sekretnych akt - czytamy w "Rzeczpospolitej". W niepowołanych rękach mogłyby służyć szantażowaniu „bohaterów" tych dokumentów.
Historycy dość zgodnie wskazują, że były poszlaki, iż gen. Kiszczak posiada tajne akta. Wskazywało na to też doświadczenie życiowe, tym bardziej zatem nie ma prawnego uzasadnienia dla tak niefrasobliwego, jak się okazuje, podejścia do tej sprawy przez odpowiednie służby.
Tym bardziej że zgodnie z art. 28 ust. 1 ustawy z 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej każdy, kto bez podstawy prawnej posiada dokumenty, rejestry i kartoteki wytworzone oraz zgromadzone przez organy bezpieczeństwa PRL, organy więziennictwa, sądy i prokuratury, jest obowiązany wydać je bezzwłocznie prezesowi IPN.
A każdy, kto je ukrywa, uszkadza lub zmienia zapis dokumentu, podlega karze od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Tej samej karze podlega każdy, kto będąc w posiadaniu dokumentów lub np. filmu czy nagrania informacji podlegających przekazaniu IPN, uchyla się od ich przekazania, utrudnia przekazanie lub je udaremnia.

Zatem w sytuacji podejrzenia, że jakaś osoba dysponuje takimi dokumentami, prokuratorzy IPN mogą i winni podjąć natychmiast kroki w celu ich zabezpieczenia. I tu obowiązują ogólne reguły procedury karnej, jak przy innych przestępstwach.
- Niedopuszczalne byłoby wkroczenie do domu funkcjonariusza SB w poszukiwaniu dokumentów tylko na takiej podstawie, że był esbekiem. Jeśli jednak policja lub prokurator uzyska choćby anonimową informację, że może je mieć, to zobowiązany jest podjąć czynności sprawdzające - wskazuje adwokat Rafał Sarbiński.

Tego samego zdania jest prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego:
- Mając podejrzenie co do takich dokumentów, prokurator winien wezwać indywidualnie daną osobę do przekazania dokumentów, nie dając jej oczywiście czasu na ich niszczenie czy zacieranie śladów.
Jest więc oczywiste, że pion śledczy IPN powinien wcześniej wkroczyć do akcji w sprawie akt gen. Kiszczaka.

IPN oraz organy ścigania mają całą gamę narzędzi, by zabezpieczyć dokumenty czy inne dowody w razie uzyskania o nich informacji. Na przykład w wypadku niecierpiącym zwłoki mogą nawet, jeszcze przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa lub dochodzenia, przeprowadzić niezbędne czynności, zwłaszcza oględziny rzeczy lub lokalu, przeszukanie (rewizje) mieszkania czy innych pomieszczeń, i mogą przesłuchać podejrzanego o popełnienie przestępstwa (dysponowanie nielegalnie dokumentami) bez formalnego przedstawieniu mu zarzutów.

Co można jeszcze zrobić, by takie zaniedbania się nie powtarzały i takie „bomby" z aktami jak ta w domu gen. Kiszczaka nie tykały w prywatnych domach?
- Aby zapewnić skuteczność IPN w pozyskaniu dokumentów, które zgodnie z przepisami powinny znaleźć się w tej instytucji, prezes IPN powinien publicznie zwrócić się do wszystkich osób, u których mogą znajdować się tego rodzaju dokumenty, by je przekazały IPN, gdyż nie wszyscy ich dysponenci mają zapewne świadomość ciążącego na nich z mocy ustawy o IPN obowiązku przekazania dokumentów - mówi adwokat Roman Nowosielski.
- Część osób może traktować te dokumenty jako zbiory historyczne czy kolekcjonerskie.

Drugi sposób, ale o coraz mniejszym zastosowaniu, wskazuje adwokat Jerzy Naumann.
- Można odbierać od kończących służbę funkcjonariuszy oświadczenia, pod wysoką odpowiedzialnością karną, że nie posiadają żadnych materiałów ani nie przekazali ich osobie trzeciej, jak również że nic im nie wiadomo o podobnych okolicznościach dotyczących innych funkcjonariuszy państwowych. Nieuchronność trafienia za kratki w razie złożenia nieprawdziwego oświadczenia mogłaby wielu zniechęcić, acz ludzie podli zawsze znajdą sposób na zatarcie śladów - zauważa.

Marek Domagalski

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1041267,tit ... omosc.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


20 lut 2016, 20:44
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
Zabójstwo Anieli Piesiewicz.
Zemsta na Krzysztofie Piesiewiczu za udział w procesie zabójców ks. Popiełuszki?


Obrazek

Proces oskarżonych o uprowadzenie, torturowanie i zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki (tzw. proces toruński), moment ogłoszenia wyroku. Na zdjęciu: oskarżeni płk Adam Pietruszka (pierwszy od lewej) i kpt. Grzegorz Piotrowski (pierwszy od prawej), 1985 r. (fot. PAP / )

• 22 lipca 1989 r. nad ranem adwokat i scenarzysta Krzysztof Piesiewicz znalazł zwłoki swojej matki
• Ciało Anieli Piesiewicz skrępowano w sposób, w jaki kilka lat wcześniej związano ks. Jerzego Popiełuszkę
• Morderstwo mogło być zemstą SB na Piesiewiczu za to, że był oskarżycielem w procesie zabójców ks. Popiełuszki

Krzysztof Piesiewicz zajrzał do pokoju i łazienki. Nikogo nie zobaczył. Po chwili spojrzał na łóżko, w nienaturalny sposób zasłonięte odwróconym fotelem i poduszkami. Obok ujrzał obcęgi i pilnik. Trzęsącymi się rękami odrzucił fotel, przesunął poduszki. Wtedy dostrzegł nogi. I sznur – a raczej rodzaj kabla – którym te nogi były obwiązane. Kabel wiązał również ręce, biegł ku górze i kończył się pętlą na szyi. Pętla była założona w taki sposób, by każdy ruch samoczynnie ją zaciskał. Piesiewicza przeszyła myśl, że dokładnie tak samo, w fachowy sposób, został związany ks. Jerzy Popiełuszko. Oskarżał przecież jego morderców na przełomie 1984 i 1985 r., więc znał całą sprawę aż za dobrze. Syn dotknął ręki matki. Była jeszcze ciepła.

Działo się to 22 lipca 1989 r. rano – w dniu ostatniego w historii święta PRL. Dwa dni wcześniej Wojciech Jaruzelski został efemerycznym prezydentem jeszcze ''ludowej'' Polski. Czy brutalne zabójstwo 82-letniej Anieli Piesiewicz było zemstą komunistycznego aparatu represji za udział jej syna, Krzysztofa, w procesie przeciwko zabójcom księdza Popiełuszki? Wiele na to wskazuje. Z zemstą wstrzymano się kilka lat. Doszło do niej - paradoksalnie - w momencie agonii PRL.

Atakując morderców księdza

Piesiewicz już po strajkach z czerwca 1976 r. zaangażował się w obronę szykanowanych robotników. Od trzech lat pracował jako adwokat. Pod koniec lat siedemdziesiątych wszedł do Komisji Informacyjnej Okręgowej Rady Adwokackiej – instytucji o charakterze samorządu adwokackiego. Wtedy poznał ks. Jerzego Popiełuszkę.

Po wybuchu ''Solidarności'' komisja zachowywała pewien dystans, ale popierała żądania niezależnych zwiazkowców. Sam Piesiewicz, podobnie jak wcześniej, starał się pomagać represjonowanym przez władze działaczom, m.in. został obrońcą w procesie przywódców Konfederacji Polski Niepodległej. Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. nie zaprzestał tej aktywności i w dalszym ciągu angażował się w obronę prześladowanych przez wojskowy reżim opozycjonistów. Uczestniczył np. w procesie założycieli Radia ''Solidarność'', bronił m.in. Karola Modzelewskiego i Jana Rulewskiego.

Zaangażowanie polityczne Piesiewicza ułatwiał fakt, że dzięki wydanej na Zachodzie powieści cieszył się w miarę niezależnym statusem materialnym. Był zarazem zatrudniony w zespole adwokackim przy pl. Zbawiciela. W tym czasie poznał też Krzysztofa Kieślowskiego, z którym zaczął pisać scenariusze filmowe.

Jego aktywność musiała doprowadzić do kontrreakcji bezpieki: wielokrotnie zatrzymywano go i otoczono permanentną obserwacją. Inwigilacja osiągnęła punkt kulminacyjny na przełomie 1984 i 1985 r., podczas tzw. procesu toruńskiego, w którym sądzono zabójców ks. Popiełuszki. Sam Piesiewicz uznaje tę sprawę za najważniejszą w jego zawodowym - i chyba nie tylko - życiu. Był jednym z czterech oskarżycieli posiłkowych. Taka rola na pewno nie mogła się podobać - łagodnie mówiąc - kolegom osądzanych esbeków. Poczucie bezkarności, powiązane z pragnieniem zemsty na prawnikach, którzy atakowali ''naszych'', nie wróżyło niczego dobrego. Tym bardziej, że na procesie Piesiewicz starał się neutralizować wysiłki głównego oskarżyciela próbującego wykorzystać sprawę zabójstwa do oczerniania samego ks. Popiełuszki.

Inwigilacją Piesiewicza zajął się nie tylko zwalczający opozycję Departament III MSW, ale też kontrwywiad. Adwokat żył w permanentnym strachu. Po latach wspomina jeden epizod, który dobrze oddaje atmosferę tych dni: ''wieczorem 26 grudnia [1984 r.] wsiadłem do pociągu. W korytarzu zobaczyłem kilkanaście dziwnych postaci. Jakby poprzebieranych. Zajęliśmy przedział grupą pełnomocników. Pociąg rusza. Za oknami ponury mrok. Nastroje też nie najlepsze. I nagle w progu przedziału staje elegancka pani. Grażyna Szapołowska. To rozjaśniło nam podróż''.

Dzieci z przedziurawionymi oczami

Proces toruński szybko się skończył, ale w SB nie zapomniano o knąbrnym adwokacie. Skazanie ''naszych'' musiało rozwścieczyć funkcjonariuszy. Trudno było się mścić na wierchuszce partyjno-państwowej, która postanowiła poświęcić czterech oficerów. O wiele łatwiej było uderzyć w ''cywilnych'' adwokatów. Według niektórych relacji, Piesiewicz znajdował w biurku w swojej kancelarii adwokackiej zdjęcia własnych dzieci z przedziurawionymi oczami. W MSW rozumiano jednak, że bezpośrednie uderzenie w któregoś z adwokatów będzie zbyt czytelne. Można było zadziałać bardziej dyskretnie i sprawić im ból zupełnie innego rodzaju.

21 lipca 1989 r. około godz. 21:30 Piesiewicz jak zwykle zadzwonił do 82-letniej Anieli. Powiedział, że przyjedzie za pół godziny, by trochę posprzątać, pomóc matce zażyć lekarstwa. Zasiedział się jednak u swego przyjaciela Krzysztofa Kieślowskiego i wyszedł z jego mieszkania dopiero przed 23.00. Wsiadł do samochodu i ruszył w stronę ul. Długiej w Warszawie, przy której mieszkała Aniela. Podjechał pod dom, ale - kierując się niewytłumaczalnym impulsem nie wysiadł z pojazdu i pojechał dalej, obiecując sobie, że wróci następnego dnia. Być może uznał, że jest już za późno. Niewykluczone, że gdyby wszedł do środka, też pożegnałby się z życiem. Albo też wystraszyłby zabójców swojej matki.

Rankiem następnego dnia do Krzysztofa zadzwoniła pielęgniarka, która przychodziła do Anieli z regularną porcją zastrzyków. Lekko zdenerwowanym głosem stwierdziła, że nie była w stanie otworzyć drzwi do mieszkania. Przestraszony Piesiewicz wraz z żoną natychmiast zbiegł do samochodu i zajechał pod budynek. Drzwi rzeczywiście były zamknięte, nikt nie otwierał. Po chwili konsternacji weszli do mieszkania przez taras. Na widok maczety leżącej na korytarzu przy drzwiach Krzysztof zaniemówił. Ze ściśniętym sercem zaczął bezwiednie kręcić się po mieszkaniu, szukając Anieli. ''Myszka'' (czyli jego żona Maria) wybiegła na podwórko. Po chwili Piesiewicz dostrzegł zabarykadowane łóżko.

Pomimo ciężkiego szoku, Piesiewiczowie zdołali zadzwonić na milicję. Nie wiadomo dlaczego pierwszy na miejscu zbrodni zjawił się pewien asesor prokuratorski. Dopiero potem przybyli milicjanci. Zgodnie z rutynowym postępowaniem zabezpieczono mieszkanie zmarłej i zarządzono sekcję zwłok. Z racji święta mogła się odbyć dopiero następnego dnia. Specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej z ul. Oczki stwierdzili, że Aniela zmarła w wyniku zagardlenia, czyli gwałtownego uduszenia.

I to właściwie jedyna pewna rzecz, jaką udało się ustalić w ramach śledztwa. Umorzono je niecały rok później, w czerwcu 1990 r. Powód – niewykrycie sprawców. Oburzony Piesiewicz wniósł zażalenie. O dziwo, warszawska Prokuratura Wojewódzka przyjęła jego punkt widzenia i wznowiła postępowanie. Czy był jedynie przypadkiem fakt, że właśnie wtedy rozpoczął się demontaż imperium gen. Kiszczaka? Miesiąc przed umorzeniem zlikwidowano SB, a miesiąc po - Kiszczak przestał kierować MSW.

Nowe śledztwo przyniosło nowe tropy. Zatrzymano niezidentyfikowanego wcześniej podejrzanego: Zygmunta G., który rozpowiadał o swym udziale w ''prasowaniu babki żelazkiem''. Przekonywał, że ''kobieta została przykryta kocami, narzutami, krzesłami''. Po aresztowaniu tłumaczył, że usłyszał tę historię od kolegi w celi więziennej. Doprowadzono do konfrontacji obu mężczyzn, jednak nie przyniosła ona żadnych rezultatów.

odobnie stało się w przypadku Mariusza J., który chwalił się wiedzą na temat bandy dokonującej napadów na Starym Mieście. Udało się dotrzeć do kilku członków grupy. Jeden z nich przyznał, że zabójstwo Anieli Piesiewicz wiązało się z działalnością byłej SB. Według tego świadka Mariusz J. był również informatorem Komendy Głównej MO. Jednak i te rewelacje nie przyniosły przełomu. Ostatecznie w 2005 r., po latach niemrawego śledztwa, śródmiejska Prokuratura Rejonowa po raz drugi - i na razie ostatni - umorzyła postępowanie. Własne śledztwo wciąż prowadzą prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej.

Klątwa ks. Popiełuszki?

Czy możemy dziś odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zginęła Aniela Piesiewicz? Przynajmniej dwa fakty zmuszają do zastanowienia się nad politycznym podłożem tej zbrodni. Po pierwsze, uderzające są podobieństwa tej sprawy z wcześniejszą o 4 lata śmiercią Małgorzaty Grabińskiej - młodej tłumaczki, której nieznany sprawca poderżnął gardło. Nie można wykluczyć, że doszło wtedy do upiornej pomyłki, a celem zabójców miała być inna Małgorzata Grabińska: synowa Andrzeja Grabińskiego - kolegi Piesiewicza i kolejnego oskarżyciela w procesie toruńskim. Czy zatem obie kobiety padły ofiarą ''klątwy'' ks. Popiełuszki?

Po drugie, zadziwiający jest sposób pozbawienia Anieli życia, na wzór ks. Jerzego. Można by to uznać za czysty przypadek, gdyby nie fakt, że Piesiewicz był tak mocno zaangażowany w proces toruński i przyczynił się do skazania funkcjonariuszy SB. ''Zwykły'' morderca nie miałby przecież powodu pastwić się nad ofiarą i zadawać sobie tyle trudu, by ją obezwładnić. Schorowana staruszka straciłaby życie od pojedynczego, mocnego uderzenia. Jaki sens miało więc tworzenie skomplikowanych więzów, w dodatku dokładnie w ten sam sposób, jak w przypadku ks. Popiełuszki? Czy sprawcy tylko bezmyślnie torturowali niegroźną ofiarę? A może zamierzali przekazać jej synowi czytelny sygnał? Albo zaczaić się także na niego? Przecież planował odwiedzić matkę.

Z mieszkania Anieli nic nie zginęło - zabójstwo na tle rabunkowym jest więc wysoce nieprawdopodobne. Co innego z tezą o zemście funkcjonariuszy komunistycznego aparatu represji, której obiektem nie była tak naprawdę Bogu ducha winna staruszka, tylko znienawidzony adwokat. Zszokowany brutalnym mordem Krzysztof Kieślowski, z którym Piesiewicz pracował właśnie nad scenariuszem do filmu ''Podwójne życie Weroniki'', zaczął namawiać przyjaciela emigracji. - Ktoś cię bardzo nie lubi - stwierdził.

Pytania bez odpowiedzi

Nie można z całą pewnością dowieść, że wewnątrz SB ktoś na zimno zaplanował zabójstwo osób bliskich dwóm oskarżycielom posiłkowym w procesie toruńskim: Andrzejowi Grabińskiemu i Krzysztofowi Piesiewiczowi. Nie można jednak tego wykluczyć. Czy to, że Małgorzatę Grabińską zamordowano w Dzień Zwycięstwa (9 maja), a Anielę Piesiewicz - w święto Polski Ludowej, to tylko przypadkowa zbieżność dat? Czy rację ma prawnik Jerzy Stępień, według którego w ''ludowe'' święta spadała czujność w więzieniach, co pozwalało na kilkugodzinne wyprowadzenie bezwzględnych kryminalistów, którzy - za obietnicę skrócenia kary - wykonywaliby dla SB ''mokrą robotę''? Pytania te pozostają bez odpowiedzi.

Jak się wydaje, przypadek Anieli Piesiewicz - jak również Małgorzaty Grabińskiej czy serii tajemniczych zgonów księży w 1989 r. - może stanowić przykład nawet nie politycznej, co mafijno-gangsterskiej działalności osób powiązanych z MSW PRL. Paradoksalnie to właśnie rozpad systemu - czas chaosu, rozprężenia i niepokoju - wydatnie zwiększał objętość szarej strefy, w której rodziły się takie związki. Gdy służby zrywają się z łańcucha, giną niewinni ludzie.

Prof. Patryk Pleskot dla Wirtualnej Polski



Opinie:

Komuna w Polsce nie upadła i jeszcze długo będzie się trzymać doskonale,bo jeden pan zasiadający przy Okrągłym Stole jest rozdającym dziś karty w polityce a drugi jest szefem największej gazety. A obaj udają zwaśnionych a przecież pochodzą z jednej stajni. A my Polacy jesteśmy ogrywani każdego dnia, mamy reglamentowana wolność i wmawianą niepodległość...
~wrutex 2016-02-17 (15:15)

po całym tzw. przewrocie wszyscy komunisci powinni być wywaleni na zbity pysk,co na niektórych wykonana kara śmierci,ale cóż wyszło jak zwykle o d...ę rozbić- na dodatek trzy grosze kościoła , a dawni notable dalej są przy władzy a narodowi dalej się oczy mydli,---czy w tym kraju nigdy nie będzie naprawdę dobrze??????????
~nina 2016-02-17 (20:56)

A Bolek i jego rodzina przetrwała bez szwanku bo był ubeckim donosicielem za niego inni ginęli
~POLAK 56 2016-02-17 (10:22)

Jeśli Bolek, o ile to prawda, mógł zostać prezydentem, to reszta elity solidarnościowej mieści się między szmatą a ścierwem.
~XYZ 2016-02-17 (22:17)


http://historia.wp.pl/title,Zabojstwo-A ... omosc.html

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 21 lut 2016, 12:33 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



21 lut 2016, 12:32
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Historia

„Przysięgał na krzyżyk, że nigdy nie zdradzi, że będzie współpracował”.

Esbecy wspominają złamanie Wałęsy


Obrazek

Internauci przypominają film… TVN-u

W internecie nic nie ginie. W tle debaty, jaką wywołała sprawa „szafy Kiszczaka”, internauci przypominają ciekawy film, „Tajne specjalnego znaczenia”. Film powstały na zlecenie TVN-u zawiera m.in. wspomnienia i rozmowy z esbekami, którzy prowadzili działania wymierzone w Wałęsę.

Wśród rozmówców autorów filmu znajduje się m.in. oficer Wydziału III SB w Gdańsku.
Na drugim piętrze gabinet zastępcy naczelnika – tam była prowadzona rozmowa z Lechem Wałęsą. Do prowadzenia tej rozmowy zostali wytypowani koledzy, którzy przyjechali w ramach pomocy z Olsztyna, kpt. Rapczyński i kpt. Graczyk. W pewnym momencie wchodzi Rapczyński, zaciera ręce mówi: „mamy go”. Wałęsa przysięgał na krzyżyk, że nigdy nie zdradzi, że będzie współpracował, że będzie realizował to, co od niego chcemy. A w kontaktach ze Służbą występował będzie jako Bolek - wspomina były esbek.

Wskazuje, że „Wałęsa został wytypowany do próby pozyskania”.
Raz, że wchodził w skład komitetu, dwa, że był człowiekiem, który miał jakiś posłuch u stoczniowców. Apelował do stoczniowców, żeby wracali do stoczni - mówi esbek.

Inny z funkcjonariuszy wspomina, że w Olsztynie powszechnie wiadomo było wśród esbeków, że Graczyk zwerbował Wałęsę.
  To, że Graczyk zwerbował Wałęsę, było wiedzą powszechnie znaną, kiedy on coś zaczął znaczyć. Wszyscy o tym mówili, każdy o tym wiedział. Graczyk o tym paplał. (…) To pijaczyna był, on powinien za to siedzieć, bo zdradził tajemnicę państwową - mówi esbek.

Na filmie słychać i opinie różnych historyków m.in. Andrzeja Paczkowskiego, czy Antoniego Dudka. Prof. Dudek odnosząc się do historii współpracy
Wałęsy zaznacza:
To historia człowieka, który został zastraszony, sterroryzowany. Wydaje mu się, że będzie prowadził jakąś grę z bezpieką. Mówił, że prowadził negocjacje z SB. W moim przekonaniu ktoś taki, jak Wałęsa, nie mógł w latach 70. prowadzić z SB  żadnych negocjacji.

Okazuje się, że obraz autorstwa Moniki Góralewskiej, Piotra Pizło i Krzysztofa Brożyka ma historię równie ciekawą jak i  treść.
Telewizja TVN blokuje emisję w internecie filmu o Lechu Wałęsie, który powstał w tej stacji - pisała „michnikowy szmatławiec” w 2010 roku.
   Chodzi o film, który pod tytułem „Tajne spec. znaczenia” znalazł się we wtorek na kilku portalach internetowych z dopiskiem, że TVN nie chce go wyemitować, bo potwierdza, że pierwszy przywódca „Solidarności” współpracował z SB - zaznaczała „GW”.

Film powstały na zlecenie TVN-u można obejrzeć w internecie:
https://youtu.be/gFn3itSS1-Y




Jaka cała prawda? Dlaczego w filmie przemilczano niezwykle ważny moment zakończenia przez Bolka strajku w sierpniu 1980r, który uratowała Anna Walentynowicz? Film spełnia wszystkie warunki podtrzymania "legendy Wałęsy", nie wnosi niczego nowego do ujawnienia zdrady "konstruktywnej opozycji" której przewodził formalnie Bolek. Nie ujawnia roli Bolka w zniszczeniu I Solidarności i utworzenia jej namiastki nr.2. Proces ten odbył się wbrew statutowi Solidarności i pod dyktando Kiszczaka oraz rad czerwonych doradców (Geremek, Kuroń, Michnik, Mazowiecki...). Wobec ostatnich wydarzeń - "szafa Kiszczaka" - film należy sobie darować. Chyba że ma nadal spełniać swoją mącącą rolę. Paczkowski jest żałosny. Dudek, Hall, Kozłowski, Miodowicz... Sami swoi. Żadnej refleksji odnośnie zdrady przy stole z kantami. Kontynuacja zakłamania. Transformacja w miejsce wolności i niepodległości. Erzac III RP w miejsce Polski. Jedyny pozytyw? Dokumentacja kradzieży kwitów przez Wałęsę i współwinn7y6ch dygnitarzy przekazujących mu te dokumenty. Dlaczego jeszcze nie zadziałał prokurator. Oni są winni przestępstwa. Liczy się tylko ściganie, sądzenie i karanie tych drani, którzy nielegalnie przechowują teczki. Z Kiszczakową włącznie.
rodakvision11 dzień temu


http://wpolityce.pl/polityka/282468-esb ... film-tvn-u



Jak Bolek Wałęsa zniszczył Solidarność
Zakazany, ukrywany 27 lat film.
Dokumentacja wideo - pokazuje jak Wałęsa manipulował i dogadywał się z komunistami, aby osłabić i zniszczyć Solidarność.

1981 Marzec.
Krajowy Komitet Strajkowy. Wałęsa usiłuje przekonać ludzi, aby NIE STRAJKOWALI !!
Strajk Krajowy został przygotowany przez Solidarność i Solidarność Rolników.
Rolnicy zgromadzili żywność na strajk długoterminowy. Wałęsa zdradził Solidarność układając się z rządem komunistów PRL-u.
Do strajku nie doszło, a w grudniu 1981 Jaruzelski wprowadził stan wojenny.
Film, którego produkcję rozpoczęto na zlecenie TVP, został zablokowany - krótko po rozpoczęciu nagrań, następnie własnym wykonawcy sumptem ukończyli produkcję (na taśmach dostarczonych prywatnie przez operatorów), i kręcony film kończono nielegalnie i niestety z tego powodu, zabrakło profesjonalnej obróbki filmu i niestety efektem kiepska jakość tych taśm.
Przez 27 lat taśmy przeleżały ukryte, nigdzie nie emitowane.
Ciekawostka nr 1. Stenogramy z posiedzenia Biura Politycznego PZPR z 1984 r. dokumentują wypowiedź Rakowskiego o tym, że zupełnie niepotrzebny jest "ostrzał" Wałęsy bo to jest swój człowiek i nim się steruje.
( Archiwum Akt Nowych, KC PZPR, sygn. V/246, fragment stenogramu z posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR w dniu 27 listopada 1984 r. , wypowiedź Mieczysława F. Rakowskiego )
Ciekawostka nr 2. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do przyjacielskich powiązań Wałęsy z Jaruzelskim, Rakowskim, Kanią, Kiszczakiem i innymi komuchami, polecam relację (całkiem świeże wydarzenie z początku lipca 2012 roku.) - jak Wałęsa gości się u Jaruzelskiego na nalewce

Film zamieścił:
Obrazek nie przebaczaj za zdradzonych



Kilka komentarzy. Niektóre dla przyzwoitości wygwiazdkowałem



Falstart  na starcie-  to pycha i duma Wałęsy  utrzymywana do dnia dzisiejszego,  a mamy już 2015r.  Czy Wałęsa  noszący  Matke Boską w klapie  wreszcie przestanie rosnąć w pyche i przeprosi uczciwie za bałagan do jakiego  doprowadził???
Elżbieta Sordyl 2 miesiące temu

I ten stary pi***olec jeździ teraz po Europie i p****li głupoty w komunistycznych mediach, że Kaczor nam reżim wprowadził. Boi się Bolek, że go rozliczą
renegatt1 1 miesiąc temu

*****olony Bolek
Ivan Dragon 1 miesiąc temu

Wałęsa ty pionie ***any, zobacz w jakim kraju teraz żyjemy przez cb
gwardzino 2 miesiące temu

On zrobił najgorszą rzecz w życiu, zdradził przyjaciół. Nie zasługuje na jakikolwiek szacunek.
Obibok Na Własny Koszt  1 tygodzień temu

Lech Wałęsa - "zdrajca" narodu polskiego, agent SB-KGB i swołocz masońska, polski Żyd! Trzeba sądzić go i ukarać! ;-)
Andrei Valkevich 2 tygodnie temu

Nie potrafię w to uwierzyć, ze taki człowiek, jak walesa, bez wsparcia z zewnątrz mógł być przewodniczącym jakiegokolwiek ugrupowania. Przecież on nawet nie potrafi się wysłowić, zbudować zdania poprawnie po polsku. Jak go słyszę to jest mi wstyd, ze tak kala nasz język ojczysty.
Polska WiN 4 miesiące temu

tuman wąsaty i karierowicz
krzysztof Welna 2 tygodnie temu

No i widzisz, taki prostak i prymityw a żyje jak pączek w maśle, to jest *** nie do pomyślenia!!!
Emi Grant1 miesiąc temu

Tak jak Kwaśniewski Wałęsa całe życie zamula tematy, pozoruje - świnie manipulatorskie!!! Grzegorz Braun na prezydenta Polski
84Nietzsche 3 dni temu

Katarzyna Strykowska - tak durna i naiwna może być tylko kobieta. Jeszcze szmata wyłączyła komentarze,
typowa wolność słowa rodem z czerwonej michnikowego szmatławca. Kretynko komuniści i wałęsowska Solidarność to jedno i to samo.
Wojciech Chmielewski 3 tygodnie temu

***nia obżarta na krwawicy polaków, powinni go ****szyć jak ***nie na haku i *****ć łeb
BeingofEvil 2 dni temu

Bolek został JUDASZEM Polski na wieki w kartach historii.
Zofia Ksok 3 dni temu

Niestety. A kiedyś był dla mnie kimś, teraz dno.
Amiga Rulez 1 dzień temu

Jak sie **j nie wstydzi Narodu i wlasnej Rodziny:::
Zbigniew Kopacz 22 godziny temu

czy ten szpicel Bolek  odpowie kiedyś za swoje grzechy ?
OBCY Alien 1 miesiąc temu

Nie wiem, czemu tak się podniecacie i przeceniacie rolę Bolka Wałęsy... Przecież on nigdy nie odgrywał większej roli. Był tylko marionetką w rękach SB i zwykłym debilem..
jan kapusta 9 miesięcy temu

Odgrywał ogromną rolę. To on szefował Solidarności bo był mocny w gębie, głośny i szedł po trupach do celu.
blase1101 20 godzin temu

Mocny w gębie,bo miał $$ilne plecy. A tymi plecami była V-ta kolumna sprzymierzonych,zakonspirowanych,me$jaszków z korpo-lichwy i Watykanu
Dawid Krzyżowy 19 godzin temu


https://www.youtube.com/watch?v=EGJVfEIx6Uc

=======================================================


"Nocna zmiana",
Opublikowany 15.04.2013

Przypominam film Jacka Kurskiego pt. "Nocna zmiana", pokazujący w sposób ewidentny, kto z byłych i obecnych polityków obawiał się realizacji uchwały sejmowej, zobowiązującej min. Spraw Wewnętrznych do publikacji listy agentów SB będących wciąż posłami, członkami Rządu, lub pełniących inne ważne funkcje państwowe. Warto zapamiętać te twarze i ich nazwiska...
Gdyby rządu Olszewskiego nie obalono, być może to ostatnie dwudziestolecie przypominałoby dwudziestolecie międzywojenne, kiedy dźwigając się z kompletnej ruiny i rozsypki - dzięki prowadzeniu suwerennej polskiej polityki - potrafiliśmy nieomal dogonić bogate państwa zachodnie.

Kilka komentarzy.



Bolek ty elektryku , jesli rozmawiasz z premierem który jest człowiekiem wykształconym to nie siedź na sofie jak spasiony knur .
Ilona McMelnyk 3 dni temu (edytowany)
      
To był moment przełomowy, ale rząd Jana Olszewskiego został obalony i zatrzymaliśmy się w rozwoju na ponad 20 lat. Dziś w 2015 stoimy w tym samym punkcie, jeśli rząd Szydło zostanie obalony to znów Polska i Polacy przegrają.
Mich Ck1 miesiąc temu

prekursor KOD-U
http://www.youtube.com/watch?v=hu1a3xT9db0&t=12m28s
Posłuchajcie  jego idiotycznych argumentów . Powinni go zwyczajnie rozstrzelać  jak Nicolae i Elenę z Rumunii
Donalt Tasak 4 dni temu

żal pomyśleć jak głupim jesteśmy narodem
sławomir dworczak 4 miesiące temu

Szok i niedowierzanie, miałam wtedy 15 lat i nie zdawałam sobie sprawy, to jest mafia, Wałesa za to powinien być osadzony, ale nie moge w to uwierzyć jaki naród jest głupi, wyprał potem Kwacha, Tuska i wielu innych mafiozów, winne media robią ludziom pranie mózgu.
Beata Romek 2 miesiące temu

szacunek dla Kaczyńskich tyle lat opluwani i manipulowani oskarżani - zal tylko ze komuniści zostali bezkarni!!!! zal i wstyd
JARUZELSKI KISZCZAK I WIELU INNYCH - BOLEK OBIECAŁ NIETYKALNOŚĆ
DLATEGO KACZYNSCY OPUSCILI WAŁESE BO MÓWILI PRAWDE - TW BOLEK
Olszewski człowiek klasa.  NARODZIE OBUDŹ SIE!!!!
lukasz tarkan 2 miesiące temu

ZAWSZE ZDRADA ,- jak nie w prawą stronę, to w lewą. Czy teraz uda się Prezydentowi Dudzie i nowemu Rządowi, zaprowadzić ład i porządek w Polsce? Czy uda się wyciągnąć Naród Polski z tego szamba jakie pozostawiło PO? Trudna to będzie walka z tymi HIENAMI, których opanowała żądza WŁADZY I PIENIĄDZA.
Stanisław Krzemień 3 miesiące temu


https://www.youtube.com/watch?v=hu1a3xT9db0

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 21 lut 2016, 19:04 przez kominiarz, łącznie edytowano 2 razy



21 lut 2016, 18:59
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 591 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34 ... 43  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: