Jakiś czas temu darto łacha z nastolatki, która na Facebooku zaprosiła znajomych na imprezę do domu. O oznaczonej godzinie ponad 2 tysiące osób pojawiło się przed wejściem do jej domu. W przeciętnym domostwie nie ma zastawy na taką liczbę gości, chyba, że ktoś mieszka na Stadionie Narodowym lub w Bundestagu. I właśnie kanclerz Angela Merkel postąpiła identycznie jak fejsbukowiczka.
Zaprosiła do Niemiec 800 tys. uchodźców z Bliskiego Wschodu, co potwierdzała w kilku wystąpieniach. Kiedy do Bawarii dotarło ponad 160 tysięcy tzw. uchodźców, zalewając Monachium tuż przed Octoberfest, Niemcy dostały stuporu. I choć to była ledwie jedna czwarta spośród 800 tys., które chciała przyjąć Merkel, Niemcy okazały się nieprzygotowane. Zobacz: Prof. Wolfgang Merkel: Unia nie powinna zmuszać Polski do przyjmowania uchodźców Różnica między pozbawioną wyobraźni fejsbukowiczką a nieodpowiedzialną kanclerz Niemiec jest taka, że nastolatka widząc gości, przeprosiła ich za nieporozumienie i pożegnała. Choć mogła postąpić jak Merkel i zacząć zmuszać sąsiadów, by ich przyjęli, zamiast niej. Nikt poza Niemcami nie zapraszał emigrantów do Europy. Mało tego, Niemcy za pośrednictwem jakiejś organizacji prowadziły w arabskim internecie rekrutację do Niemiec. Akcja była zilustrowana scenką, w której niemiecki urzędnik w rozmowie z arabską rodziną zapewniał przydział mieszkania, zasiłek i znalezienie pracy w RFN. Dlatego arabscy emigranci maszerują do Niemiec, skandując: "Germany, Germany".
Niemcom dedykuję piosenkę Wiesława Michnikowskiego: "bo słowo musi być święte, zapraszało się, to potem chciało się, czy nie chciało się - jest mus". A sąsiadów to Niemcy mogą ewentualnie grzecznie poprosić, by przenocowali część gości. Podobno Merkel uległa naciskom związków pracodawców, którzy obawiają się, że wkrótce zabraknie rąk do pracy w przemyśle. Nie chciałbym być oskarżony o ksenofobię, rasizm, nazizm czy kanibalizm, więc proponuję krytykę konstruktywną. Czy nie lepiej i prościej wynająć kilkanaście promów morskich i dowieźć brakującą silę roboczą bezpośrednio z obozów dla uchodźców? Mogę to wziąć na siebie, zatrudniając do tej roboty europejskich postępaków, dając im się wyżyć w wolontariacie. Rozwiązanie to oszczędziłoby Europie, a zwłaszcza braciom Węgrom, wielu niepotrzebnych problemów. Jedyną wadą jest to, że postępaki straciłyby okazję, by znęcać się nad Victorem Orbanem. Policja węgierska nie musiałaby bić po głowie red. Jacka Tacika, a ten o swojej martyrologii nie mógłby opowiadać w telewizji rosyjskiej. Moje rozwiązanie byłoby dobre dla Niemiec i UE, a taka zgodność interesów rzadko się zdarza. Apeluję: promujmy Niemcy na kolejnych falach uchodźstwa.
____________________________________ Nie rusz GWna, nie będzie śmierdzieć.
21 wrz 2015, 05:32
Re: Polityka zagraniczna
UE przegłosowała podział 120 tysięcy uchodźców Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przegłosowali podział 120 tysięcy uchodźców - poinformowała luksemburska prezydencja UE. Według nieoficjalnych informacji przeciw były Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia. Wstrzymała się Finlandia. Na spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Brukseli Polska zaakceptowała decyzję o podziale uchodźców - potwierdziły źródła dyplomatyczne.
Załącznik:
UE przegłosowała podział 120 tysięcy uchodźców.JPG
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
22 wrz 2015, 18:00
Re: Polityka zagraniczna
Jak zostać uchodźcą z Syrii.
Syryjczyk podcięty przez węgierską dziennikarkę członkiem syryjskiego odłamu Al-Kaidy.
Osama Abdul Mohsen, któremu dwa tygodnie temu na Węgrzech jedna z dziennikarek podstawiła nogę, gdy uciekał z obozu z dzieckiem na rękach, znalazł schronienie w Hiszpanii. Słynny Syryjczyk spotkał się z piłkarzami Realu Madryt, w tym z gwiazdorem Cristiano Ronaldo. Jak informuje "Duhok Post", powołując się na źródła kurdyjskie - Mohsen jest członkiem islamskiej organizacji Dżabhat an-Nusra, uznawanej za odłam Al-Kaidy w Syrii. Zarówno on, jak i jego syn Mohmmad Al Ghadabe na swoich profilach w mediach społecznościowych nie kryją sympatii do tej bojówki.
"Syryjski imigrant, który został podcięty przez węgierską operatorkę kamery, zaangażowany w wymordowanie Kurdów w powstaniu w Qamishlo" - poinformował na Twitterze "Duhokpost" z Kurdystanu. - Kurdyjskie źródła mówią, że był on również członkiem Frontu Al Nusra (syryjski odłam Al-Kaidy) przed opuszczeniem Syrii - dodaje.
"Gwałtowne walki wybuchły 16 lipca w guberni Hassaka. Kurdów zaatakowały powiązane z Al-Kaidą ugrupowania Front al-Nusra oraz Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIS). W antykurdyjskie działania zaangażowana miała być nawet Wolna Armia Syryjska, najsilniejsze zbrojne ugrupowanie rebeliantów. Po dwóch dniach regularnych bojów Kurdowie odparli agresora i zajęli miasto Ras al-Ain na granicy z Turcją w ub. miesiącu, co było poważną porażką dżihadystów. Islamiści odpowiedzieli serią mordów w Qamishli, mieście zamieszkałym przez Kurdów, Arabów chrześcijan. Wielu uchodźców twierdzi, że ekstremiści z Frontu al-Nusra porywają i ścinają głowy kurdyjskim cywilom" - pisał w sierpniu 2013 r. portal tvn24.pl
O sprawie syryjskiego trenera pisze też Zaid Benjamin z Radio Sawa w Waszyngtonie, powołując się na oficjalną stronę kurdyjskiej Partii Demokratycznej Jedności, która również twierdzi, że walczył on z Kurdami. Nie udało nam się na razie zweryfikować informacji o samej przynależności do syryjskiej bojówki, faktem jest, że Osama Abdul Mohsena i jego syn - Mohmmad Al Ghadabe nie kryją sympatii z Frontem Al Nusra. Przeglądając profile facebookowe Osamy Abdul Mohsena i jego syna - Mohmmada Al Ghadabe'a można bez problemu znaleźć zdjęcia z flagą tej organizacji, które obaj wstawili jako zdjęcia w tle profilowego. Zdjęcie na profilu ojca, po tym jak informacja o tym pojawiła się w internecie - zostało skasowane...
Jak twierdzą osoby znające sytuację w Syrii w rozmowie z portalem niezalezna.pl, Front Al Nusra mimo swojej terrorystycznej działalności cieszy się sympatią zwykłych obywateli. - Al Nusra stała się synonimiem tzw. Dobrych albo lepszych dżihadystów - mówi jeden z naszych rozmówców. - Mają do wyboru albo Państwo Islamskie, albo Nusrę - dodaje. Uchodźca kopnięty przez operatorkę kamery jednej z węgierskich telewizji podczas ucieczki z obozu Roszke na Węgrzech znalazł pracę w Hiszpanii. Będzie trenerem piłkarskim - został właśnie członkiem sztabu szkoleniowego Getafe. W piątek razem z dwójką swoich synów spotkał się z gwiazdami Realu Madryt, w tym z portugalskim piłkarzem Cristiano Ronaldo.
Syryjski trener stał się znany z powodu nagrania, które obiegło świat, na którym widać jak węgierska dziennikarka podcina mu nogę, gdy trzymał syna na rękach, uciekając z obozu dla uchodźców. Po tym wydarzeniu została zwolniona. “ „Bardzo żałuje tego co zrobiłam, nie jestem rasistką, jest mi na prawdę przykro” - pisała na łamach jednej z węgierskich gazet Petra Laszlo, była już dziennikarka i operatorka kamery telewizji N1TV. „Jestem bezrobotną matką małych dzieci, która dokonała złej decyzji. Jest mi naprawdę przykro” – dodała.
Osama Abdul Mohsen nie chce jednak pojednania. - Jak mam jej wybaczyć? - pyta w rozmowie z brytyjskim "Daily Mail".
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
23 wrz 2015, 17:40
Re: Polityka zagraniczna
Ewunia, Terenia i Grzesiek, czyli janusze dyplomacji
Uzyskaliśmy zapewnienie, że gdyby zaczęli się do nas zjeżdżać uchodźcy z Ukrainy, to nie będziemy musieli przyjmować kolejnych z Bliskiego Wschodu czy skąd tam oni jeszcze są. Czyli, jeśli dobrze rozumiem, gdyby nie nasz genialny manewr dyplomatyczny, musielibyśmy przyjmować i jednych, i drugich?
Rząd odniósł w sprawie przyjmowania imigrantów druzgocące zwycięstwo. Wystrychnęliśmy na dudka byłych sojuszników Hitlera - jak o nich elegancko napisał na Facebooku senator PO Janusz Sepioł - czyli Słowaków, Węgrów i Rumunów (nie wiem, co z Czechami, ale to detal), żeby jak należy stanąć po stronie potomków Hitlera. Uratowaliśmy w ten sposób Europę, a może i świat. No i oczywiście obroniliśmy nasz własny interes.
Tak się tylko zastanawiam - a nikt jakoś nie może mi tego wyjaśnić, choć pytałem na Twitterze samego ministra Trzaskowskiego - na czym polega nasz oszałamiający zysk. Poza, rzecz jasna, faktem, że zamiast być ubogaconym przez dwa tysiące imigrantów, będziemy ostatecznie ubogaceni przez 10 tysięcy, a razem z rodzinami zapewne jakieś 50 tysięcy. Już samo to pokazuje skalę naszej wiktorii.
Rząd powiada, że wygraliśmy, bo UE zaakceptowała nasz postulat oddzielania imigrantów ekonomicznych od uchodźców. Czy mam rozumieć, że gdybyśmy nie skapitulowali i trwali w oporze, nie byłoby oddzielania jednych od drugich?
Wygraliśmy podobno także dlatego, że Unia zgodziła się pilnować swoich granic. To również był nasz niezłomny warunek. Czyli - poprawcie mnie, jeśli się mylę - gdybyśmy nie stanęli po stronie ciotki Angeli, to Unia by swoich granic nie pilnowała, tak?
No i wreszcie - co pieczętuje nasze wiekopomne zwycięstwo - uzyskaliśmy zapewnienie, że gdyby zaczęli się do nas zjeżdżać uchodźcy z Ukrainy, to nie będziemy musieli przyjmować kolejnych z Bliskiego Wschodu czy skąd tam oni jeszcze są. Czyli, jeśli dobrze rozumiem, gdyby nie nasz genialny manewr dyplomatyczny, musielibyśmy przyjmować i jednych, i drugich?
Czy nasza wiekopomna wygrana przyniosła nam jeszcze jakieś owoce - nie wiem. Ale już i tych jest dosyć, żeby stwierdzić, że trio w składzie: Ewunia, Terenia i Grzesiek przebija w umiejętnościach Talleyranda, Metternicha i Richelieu razem wziętych. No bo zobaczmy, ile udało się zrobić za jednym zamachem: dobrowolnie przyjąć dyktat w sprawie liczby imigrantów pięć razy większej niż początkowe założenia, zyskać zapewnienia, że Unia będzie robić to, co i tak by robiła, przekonać naszych partnerów z Europy Środkowej, że w żadnym wypadku nie można nam ufać, a innych - że cokolwiek się stanie, zawsze ostatecznie zrobimy tak, jak chce ciocia Angela.
Tereniu, Ewuniu, Grzesiu - janusze dyplomacji, chylę przed wami czoło!
Nie pozwolimy, aby Izrael został zalany falą nielegalnych imigrantów i terrorystów!
Nigdy jeszcze nie wylano takiego morza pustosłowia i demagogii jak przy okazji obecnego kryzysu imigracyjnego w Europie. Brutalne ataki biurokracji brukselskiej, lewicy i liberałów na Viktora Orbana, demagogiczne krzyki o odradzającym się rzekomo – a szczególnie w Europie Środkowej – rasizmie, szowinizmie i oczywiście faszyzmie.
Oderwane od rzeczywistości recepty rozwiązania kryzysu autorstwa przewodniczącego Komisji Europejskiej Jeana-Claude’a Junckera, czy wreszcie płynące z Niemiec i Austrii pohukiwania i groźby redukcji funduszy unijnych dla krajów Europy Środkowej, które opierają się przyjmowaniu imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. To tylko najważniejsze fragmenty histerii rozpętanej przez spanikowane elity unijne i ich zaplecze medialno-propagandowe. Spanikowane kryzysem, który same spowodowały i którego nie potrafią rozwiązać.
Gasnący świat Zachodu
W natłoku medialnego szumu i demagogii umknęły dwa bardzo ważne fakty. 4 września rzecznik Białego Domu Josh Earnest oświadczył, że USA nie przyjmą uchodźców z Syrii. „Życzymy naszym europejskim partnerom powodzenia w rozwiązaniu tego kryzysu” – stwierdził. Tydzień później prezydent Obama poinformował, że w 2016 roku USA przyjmą najwyżej 10 tys. uchodźców z Syrii.
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że USA są głównym sprawcą kryzysu imigracyjnego. To właśnie polityka amerykańska – wspierana przez europejskich sojuszników Waszyngtonu – doprowadziła w ciągu ostatniej dekady do politycznego zdemolowania Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, w tym do wywołania w 2011 roku wojny domowej w Syrii i pojawienia się tzw. Państwa Islamskiego. My stworzyliśmy problem, a wy go rozwiążcie – mówi teraz Waszyngton krajom europejskim.
Drugim istotnym zagadnieniem jest stosunek Izraela do kryzysu imigracyjnego. „Nie pozwolimy, aby Izrael został zalany falą nielegalnych imigrantów i terrorystów” – to są słowa premiera Izraela Benjamina Netanjahu. „Izrael (…) jest małym państwem, bardzo małym demograficznie i geograficznie i dlatego musimy kontrolować nasze granice” – dodał Netanjahu, zapowiadając budowę specjalnego ogrodzenia wzdłuż granicy z Jordanią i Syrią. Dokładnie takiego samego jakie Węgry instalują na granicy z Serbią.
Nie można nie zauważyć, że Netanjahu powiedział niemal to samo co premier Węgier. O ile jednak Viktor Orban został za to napiętnowany przez koła kierownicze Unii Europejskiej jako prawicowy ekstremista, ksenofob, rasista i neonazista, to premierowi Izraela nikt takich zarzutów nie postawił. Taka postawa biurokracji brukselskiej przypomina do złudzenia słynną wypowiedź marszałka Rzeszy Hermanna Göringa, że „o tym kto jest Żydem decyduję ja”. Obecnie o tym kto jest rasistą i neonazistą decydują Jeane-Claude Juncker, Martin Schulz i Donald Tusk.
Pominięcie dyskretnym milczeniem stanowiska Białego Domu i premiera Netanjahu wobec kryzysu imigracyjnego było szczególnie dobrze widoczne w polskich demokratycznych mediach, zawsze wyjątkowo wrażliwych na jakąkolwiek, nawet najdelikatniejszą krytykę USA i Izraela. Ale identycznie postrzegają rzeczywistość salony polityczne UE. Nikt tam się nie zająknie, że najuczciwszą postawą wobec kryzysu imigracyjnego byłoby kierowanie rzesz imigrantów do ambasad i konsulatów USA.
Nikt nie powie, że jedynym realnym sposobem na powstrzymanie kryzysu imigracyjnego jest zaniechanie polityki destabilizowania regionu Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, w tym sterowanych z zewnątrz działań zmierzających do obalenia legalnego prezydenta Syrii. Zamiast tego mamy tradycyjny wylew frazesów o ksenofobii i rasizmie oraz konieczności przyjmowania setek tysięcy imigrantów z krajów islamskich. Świadczy to tylko o tym, że Europa Zachodnia, której polityczną emanacją jest Unia Europejska, nie jest w stanie już niczego nowego stworzyć na polu geopolityki i myśli politycznej. To gasnący świat.
Jedyne, co ten gasnący świat potrafi zrobić w obliczu spowodowanego przez siebie kryzysu humanitarnego jest stosowanie brutalnych nacisków połączonych z szantażem moralnym wobec tych państw, które nie chcą się podporządkować narzucanym odgórnie kontyngentom imigrantów. W kampanii takich nacisków wobec Polski uruchomiono na koniec pana Jana T. Grossa, który na łamach „Die Welt” popisał się następującymi refleksjami: „ohydne oblicze Polaków pochodzi jeszcze z czasów nazistowskich. (…) korzenie postawy wschodniej Europy, która teraz pokazuje swoje ohydne oblicze, biorą się bezpośrednio z drugiej wojny światowej i z czasów tuż po jej zakończeniu. Polacy (…) faktycznie podczas wojny zabili więcej Żydów niż Niemców”.
Zdaniem Grossa, Polacy nie rozumieją konieczności przyjmowania imigrantów, ponieważ nie dokonali „rozprawy ze swoją zbrodniczą przeszłością”. Są prymitywnym narodem zatrutym zbrodnią rzekomo popełnioną przez ich przodków na Żydach. Czegóż jeszcze Polacy szukają w tym gasnącym świecie? Kolorowych supermarketów i pracy w charakterze gastarbeiterów?
Ukraińskie bagienko
W szumie informacyjnym wokół kryzysu imigracyjnego rzadziej przebijają się ostatnio wiadomości z Ukrainy. A przecież stamtąd może ruszyć w każdej chwili na Zachód, a w pierwszej kolejności do Polski, nowa rzeka uchodźców i imigrantów, znacznie większa niż ta, która płynie z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Pomajdanowa Ukraina jest państwem dosyć szczególnym nawet jak na państwo upadłe. Najwyższe stanowiska państwowe oprócz oligarchów typu Poroszenki i jawnych agentów CIA typu Jaceniuka sprawują tam obcokrajowcy. Ministrem finansów odpowiedzialnym za tzw. prywatyzację, czyli deindustrializację Ukrainy, jest Natalie Ann Jaresko – obywatelka USA oraz była funkcjonariuszka Departamentu Stanu USA, która jako pracownica ambasady amerykańskiej w Kijowie bezpośrednio kierowała „rewolucją godności” w 2014 roku. Ministrem rozwoju gospodarczego i handlu jest pochodzący z Litwy bankier Ajwaras Abramowiczius, ministrem spraw wewnętrznych Ormianin Arsen Awakow, a ministrem zdrowia Gruzin Ołeksandr Kwitaszwili.
Inny wybitny Gruzin – ceniony w środowisku PiS-owskim Micheil Saakaszwili – zadowolił się tylko stanowiskiem gubernatora obwodu odeskiego, co jak na byłego prezydenta Gruzji stanowi raczej degradację. To jednak właśnie gubernator Saakaszwili stwierdził niedawno, że Ukraina będzie potrzebowała 15 lat, by wrócić do wskaźników gospodarczych z czasów obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza.
Spadek PKB w pierwszym półroczu 2015 roku wyniósł 16,3 proc., a ukraiński ekonomista Aleksander Ochrimenko nazwał budżet Ukrainy na rok 2015 wirtualnym. „Poziom rozwoju gospodarczego Ukrainy zbliżył się do afrykańskiego Gabonu” – szczerze wyznał Saakaszwili. Do takich rezultatów właśnie prowadzą sterowne przez USA i ich aliantów kolorowe rewolucje. Niestety ta ważna wypowiedź została zupełnie przemilczana przez polskie demokratyczne media mimo, że gubernator Odessy – podobnie jak kiedyś Jarosław Kaczyński – odwołał się porównawczo do Gabonu.
Spośród obywateli polskich działających na Ukrainie, a wcześniej aktywnie zaangażowanych w przewrót polityczny z 2014 roku, należy wymienić pana Radosława Sikorskiego, który został członkiem międzynarodowej rady konsultacyjnej przy prezydencie Poroszence.
Taki a nie inny obraz pomajdanowej Ukrainy przewidział ponad 80 lat temu Roman Dmowski, który w 1930 roku napisał: „Nie ma siły ludzkiej, zdolnej przeszkodzić temu, ażeby oderwana od Rosji i przekształcona na niezawisłe państwo Ukraina stała się zbiegowiskiem aferzystów całego świata, którym dziś bardzo ciasno jest we własnych krajach (…). Te wszystkie żywioły przy udziale sprytniejszych, bardziej biegłych w interesach Ukraińców, wytworzyłyby przewodnią warstwę, elitę kraju. Byłaby to wszakże szczególna elita, bo chyba żaden kraj nie mógłby poszczycić się tak bogatą kolekcją międzynarodowych kanalii. Ukraina stałaby się wrzodem na ciele Europy; ludzie zaś marzący o wytworzeniu kulturalnego, zdrowego i silnego narodu ukraińskiego, dojrzewającego we własnym państwie, przekonaliby się, że zamiast własnego państwa mają międzynarodowe przedsiębiorstwo, a zamiast zdrowego rozwoju szybki postęp rozkładu i zgnilizny” (Roman Dmowski, „Kwestia ukraińska”).
W Polsce nadal podtrzymuje się na kierunku ukraińskim oficjalny entuzjazm propagandowy. Nie przykryje on jednak fiaska ukraińskiej polityki Warszawy, którego wymownym wyrazem było zablokowanie przez Poroszenkę aspiracji prezydenta Dudy do udziału w negocjacjach na temat przyszłości Ukrainy. Oficjalna propaganda polska nie przykryje też postępującego renesansu banderowszczyzny na Ukrainie oraz coraz bardziej jawnego antypolonizmu środowisk postbanderowskich, który znalazł ostatnio ujście w pobiciu trzech pracowników Konsulatu Generalnego RP w Kijowie. Marek Bućko – były zastępca ambasadora RP w Mińsku – ostrzegł, że „jeśli idziesz po Kijowie i rozmawiasz po polsku – zostaniesz pobity. Wbrew oficjalnym deklaracjom przyjaźni wygłaszanym przez polityków (…), praktyka jest inna: za mówienie po polsku można oberwać”.
Zatem dzięki m.in. polityce Warszawy płyną z Ukrainy coraz bardziej poważne zagrożenia. Praktycznie każdy negatywny scenariusz jest możliwy do realizacji w tym kraju. Wielka fala uchodźców czy imigrantów jest najbardziej optymistycznym z tych scenariuszy.
Geopolityczne centrum w Azji
Wielkie uroczystości, jakie zorganizowano w Pekinie 3 września z okazji 70. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej na Dalekim Wschodzie potraktowano w Polsce jako ciekawostkę. Było to jednak jedno z najważniejszych wydarzeń politycznych roku, a kto wie czy nie najważniejsze. Do Pekinu na spotkanie z przywódcą Chin Xi Jinpingiem przybyło kilkudziesięciu prezydentów i premierów, w tym m.in. przywódcy Rosji, Serbii, Białorusi, Kazachstanu, Wenezueli i RPA oraz sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon. Przywódcy USA, Europy Zachodniej i Japonii zbojkotowali uroczystości w Pekinie. Z bojkotu tego potrafił się jednak wyłamać prezydent Czech Milosz Zeman.
Polska była reprezentowana przez marszałek Sejmu Małgorzatę Kidawę-Błońską, co stanowiło próbę znalezienia kompromisu pomiędzy zachodnim bojkotem a utrzymaniem poprawnych stosunków z Chinami. W wielkiej defiladzie na placu Niebiańskiego Spokoju z udziałem 12 tys. żołnierzy, oprócz pododdziałów wojsk chińskich, wzięły udział także pododdziały wojsk z Rosji, Białorusi, Serbii, Mongolii, Afganistanu, Kambodży, Kuby, Egiptu, Fidżi, Kazachstanu, Kirgistanu, Laosu, Meksyku, Pakistanu, Tadżykistanu, Vanuatu i Wenezueli. Była to nie tyle parada państw-weteranów drugiej wojny światowej (Meksyk i Wenezuela uczestniczyły w tej wojnie tylko formalnie, a Kuba wcale), co członków rodzącego się bloku polityczno-wojskowego.
Główną postacią uroczystości obok Xi Jinpinga był prezydent Rosji Władimir Putin. Przy okazji obchodów rocznicy zwycięstwa w drugiej wojnie światowej nad Japonią strona chińska podniosła znaczenie ofensywy Armii Czerwonej w sierpniu 1945 roku w ostatecznym wyzwoleniu Chin spod okupacji japońskiej. Brzmi to niemal jak herezja na tle uprawianej w Polsce abstrakcyjnej polityki historycznej, wedle której w 1945 roku nie było wyzwolenia, ale zniewolenie i to podobno jeszcze gorsze niż w czasie okupacji niemieckiej.
Nie wiem czy nad Wisłą ktokolwiek z polityków i publicystów, zwłaszcza tzw. prawicowych, ma świadomość tego, że Polska jest osamotniona i izolowana w przedstawianiu Armii Czerwonej jako siły inwazyjnej zniewalającej w 1945 roku Europę. Taki punkt widzenia jest podzielany w co najwyżej tak znakomitych ośrodkach geopolitycznych jak Kijów, Wilno, Ryga i Tallin. Nie podzielają go już jednak w Pradze, Bratysławie i Budapeszcie. Przede wszystkim jednak nie jest podzielany tam – gdzie jak mawiał Piłsudski – politykę się robi. I nie chodzi tu tylko o Pekin.
Stanowisko władz chińskich odnośnie uznania wkładu ZSRR w zwycięstwo nad Japonią stanowi potwierdzenie dalszego zacieśnienia stosunków chińsko-rosyjskich i podniesienia ich na poziom strategicznego sojuszu geopolitycznego. Ten sojusz geopolityczny staje się osią budowania szerokiego bloku państw – od Ameryki Łacińskiej po Azję Wschodnią – sprzeciwiających się globalnej dominacji politycznej i ekonomicznej USA. Zmierzających do niezależności politycznej i wypracowania alternatywnego dla neoliberalnego modelu gospodarczego. Nikt od zakończenia zimnej wojny nie rzucił takiego wyzwania globalnej dominacji USA.
Innym ważnym wydarzeniem, jakie miało miejsce w Pekinie było podziękowanie złożone przez prezydenta Serbii Tomislava Nikolicia na ręce prezydenta Putina za zablokowanie przez Rosję rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, uznającej masakrę w Srebrenicy za ludobójstwo. Rezolucji zgłoszonej przez Wielką Brytanię z inspiracji USA. Jest to kolejny ważny sygnał krystalizowania się antyamerykańskiej osi geopolitycznej.
Już w lipcu 2014 roku zainteresowanie współpracą w ramach bloku BRICS wyraziły Argentyna i dziewięć innych krajów Ameryki Łacińskiej. Po raz kolejny gotowość do szybkiej integracji z BRICS prezydent Argentyny Cristina Fernández de Kirchner zadeklarowała na początku września obecnego roku.
Nie ulega wątpliwości, że sojusz pomiędzy Brazylią, Rosją, Indiami, Chinami i Afryką Południową jest poważną polityczną i ekonomiczną alternatywą dla systemu globalnej hegemonii USA. Alternatywą coraz bardziej atrakcyjną dla krajów rozwijających się, pozostających dotąd w orbicie polityczno-ekonomicznej zależności od światowego hegemona. Centrum polityczne świata zaczyna przesuwać się z Ameryki Północnej i Europy Zachodniej do Azji Wschodniej, a postzimnowojenny świat jednobiegunowy przekształca się w wielobiegunowy. Proces ten tak czy inaczej będzie postępował, mimo ujawnionych ostatnio problemów gospodarczych Chin.
Końca historii nie będzie
W 1989 roku jeden z czołowych ideologów amerykańskiego neokonserwatyzmu, Francis Fukuyama, ogłosił tzw. koniec historii. Wszyscy mieli przyjąć neoliberalny kapitalizm jako najdoskonalszy ustrój i podporządkować się globalnej hegemonii USA jako strażnika tego porządku. W ten koniec historii uwierzyły prawie wszystkie siły polityczne działające w Polsce po 1989 roku, łącznie z wywodzącą się z PZPR lewicą. W latach 90. XX wieku mogło się wydawać, że świat jednobiegunowy pozostanie rzeczywistością trwałą, ale już na początku XXI wieku porządek ten zaczął się sypać.
Dzisiaj wiadomo na pewno, że końca historii nie będzie. Interwencje zbrojne USA w Afganistanie i Iraku, tzw. arabska wiosna, wojna domowa w Syrii i kryzys na Ukrainie są niczym innym jak nerwowymi próbami Waszyngtonu przeciwdziałania kształtowaniu się w świecie systemu policentrycznego.
zamiennik zachowania systemu jednobiegunowego za wszelką cenę doprowadziła do bezpośredniej konfrontacji Zachodu i Rosji na Ukrainie i w Syrii. O ile konfrontacja ta nie zakończy się wojną światową i zagładą nuklearną świata, to USA prędzej czy później będą musiały pogodzić się z porządkiem wielobiegunowym, a nawet utratą pozycji dolara jako waluty rezerwowej.
Niewątpliwie świat stoi u progu wielkiej zmiany geopolitycznej. Niestety Polsce – gdzie jedna strona sceny politycznej nadal wierzy w koniec historii, a druga żyje w kręgu mitologii przyświecającej przywódcom powstania styczniowego – w nadchodzącej globalnej rozgrywce przypadnie rola pionka.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
26 wrz 2015, 20:30
Re: Polityka zagraniczna
Niech Bruksela nie uczy nas solidarności. Przyjęliśmy już prawie 100 tys. imigrantów
Przyjęliśmy już 62 tysiące Ukraińców. Zdecydowana większość z nich przybyła do naszego kraju w ciągu ostatnich dwóch lat, czyli po Majdanie i agresji Rosji na Ukrainę. To dane, których pouczający nas urzędnicy unijni nie chcą brać pod uwagę - pisze „Gazeta Polska”.
W gorącej dyskusji o narzucanych nam przez Komisję Europejską tzw. kwotach uchodźców z Syrii często zapomina się, że jako sąsiad Ukrainy wzięliśmy na siebie główny ciężar przyjmowania obywateli tego kraju. Wydarzenia na Majdanie, a następnie rosyjska agresja sprawiły, że to właśnie w Polsce obywatele Ukrainy szukają bezpieczeństwa i lepszego życia. Statystyki mówią same za siebie: w ciągu ostatnich dwóch lat zgodę na czasowy lub stały pobyt w naszym kraju uzyskało ok. 40 tys. Ukraińców. To ponaddwukrotny wzrost w porównaniu z latami 2012–2013.
Urząd ds. Cudzoziemców wyróżnia trzy profile Ukraińców ubiegających się o status uchodźcy w Polsce. 11 proc. z nich można najogólniej określić jako uchodźców z Majdanu – to osoby, które zadeklarowały, że uczestniczyły w wydarzeniach Euromajdanu w Kijowie bądź brały udział w regionalnych protestach w innych miastach. 13 proc. to uchodźcy z Krymu – zdecydowana większość z nich deklaruje narodowość ukraińską (ok. 65 proc.) lub tatarską (ok. 34 proc.). Wreszcie 59 proc. wnioskodawców pochodzi ze wschodniej Ukrainy. Jak informuje Urząd ds. Cudzoziemców, „wszyscy powołują się na ogólną niebezpieczną sytuację w regionie ich zamieszkania. Z oświadczeń cudzoziemców wynika, iż w dużej części są to również osoby, które obawiają się o swoje bezpieczeństwo ze względu na wcześniejszy udział w regionalnych manifestacjach popierających jedność Ukrainy lub publiczne wypowiedzi na ten temat czy aktywne wspieranie armii ukraińskiej”.
Ale oprócz Ukraińców ubiegających się o status uchodźcy gwałtownie wzrosła po Majdanie i rosyjskiej agresji liczba obywateli Ukrainy chcących uzyskać zgodę na pobyt stały lub czasowy w Polsce. W 2013 r. nasz kraj zezwolił na pobyt czasowy w RP 9,5 tys. Ukraińcom, w 2014 r. taką zgodę wydano już 17 tys. obywateli Ukrainy. Liczba ta jednak cały czas rośnie – tylko w pierwszych ośmiu miesiącach 2015 r. decyzję o udzieleniu zezwolenia na pobyt czasowy w Polsce wydano 21,6 tys. Ukraińców. Podsumowując: w ciągu ostatnich dwóch lat na terytorium RP trafiło – prócz uchodźców – aż 40 tys. obywateli Ukrainy uciekających przed biedą i zagrożeniami życia codziennego. Łącznie – wliczając w to osoby, które przybyły do nas przed Majdanem – obywatele Ukrainy posiadają blisko 62 tys. ważnych kart pobytu w Polsce. 60 proc. z nich to kobiety.
Antyrasista to szyfrogram dla "anty-biały". Nikt nie mówi, że czarna dzielnica potrzebuje więcej "różnorodności". Nikt nie mówi, że azjatycka dzielnica potrzebuje "różnorodności". To o białych i tylko białych osiedlach mówi się, że potrzebują więcej "różnorodności".
Dość pieprzenia tych głupot!
Niemcy są już stracone, tak samo Francja. Za kilkanaście, może kilkadziesiąt lat mniejszość muzułmańska zacznie domagać się coraz więcej, zacznie być większością, a ich liczba się potroi. W razie wybuchu zamieszek czy nawet konfliktu na tle religijnym, jednolite etnicznie państwa wschodniej Europy takie jak Polska, mogłyby na dłuższą metę stanowić zagrożenie dla dominacji Niemiec i przejąć inicjatywę w regionie. Wyjadacz Ocena: 15 (glosow:17) 2015-09-08 12:30:21
Kontrola na granicy
Bohaterski uchodźca
Import - Export
Michelle Obama i brytyjska młodzież
Tak się rozprzestrzeniają.
Przepraszamy sojuszników
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 27 wrz 2015, 19:03 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz
27 wrz 2015, 19:00
Re: Polityka zagraniczna
Rząd niemocy
Tygodnik ABC obala mity na temat islamskich imigrantów
Tygodnik „ABC” bezkompromisowo rozprawia się z mitami, stereotypami i plotkami na temat imigrantów z Bliskiego Wschodu. „Media od tygodni karmią nas naiwną papką informacyjną dotyczącą problemu uchodźców. Wiele w relacjach przekłamań i zwykłych niedorzeczności.
Obalamy więc mity, które narosły wokół tego problemu. Bez zbędnych sentymentów i egzaltacji rodem z Facebooka” – czytamy na łamach nowego wydania „ABC”.
Czy szturmujący granice Europy Syryjczycy, to rzeczywiście uchodźcy religijni? Czemu w relacjach telewizyjnych wciąż widzimy zdesperowane matki z małymi dziećmi i czy tak właśnie wygląda migracja z Bliskiego Wschodu? Czy wszyscy to uciekinierzy z Syrii i Iraku? Czy uda im się zintegrować z Europejczykami? – na te i kilka innych pytań, jakie stawiają sobie Polacy, oglądający relacje telewizyjne z granicy Węgier, Austrii i Niemiec odpowiada publikacja tygodnika „ABC”.
Najczęściej powtarzanym w mediach całej Europy „zaklęciem” jest stwierdzenie, że imigranci to w zdecydowanej większości zwyczajni wyznawcy Allaha, a nie muzułmańscy radykałowie. To jednak nie oznacza, że nie mogą być wśród nich bojownicy Państwa Islamskiego. A nawet już są, jeśli wierzyć doniesieniom bawarskiego dziennika „Neue Passauer Presse”, który twierdzi, że niemiecki kontrwywiad zidentyfikował wśród imigrantów, którzy dotarli do Monachium, 29 dżihadystów IS.
„Codziennie do kontrwywiadu docierają informacje o domniemanych bojownikach z Syrii. Imigranci sami ich denuncjują, bo się ich boją” – twierdzi gazeta.
W nowym wydaniu tygodnika „ABC” także historia imigrantów, którzy otoczeni pomocą Polaków postanowili uciekać dalej, do Niemiec. Bez słowa „dziękuję”, pod osłoną nocy opuścili zaoferowane mieszkanie i odrzucili wsparcie mieszkańców Śremu. Dlaczego, mimo udzielonej pomocy, wybierają tułaczkę – opowiada m.in. Czeczenka, Kamisa Dzhamaldinov, która kilka lat temu została uratowana na polskiej granicy. W czasie ucieczki z Czeczeni straciła trzy małe córki. Mimo otrzymanego w Polsce schronienia dla całej rodziny, pewnego dnia wraz z mężem wyjechała na zachód Europy.
Raport na temat uchodźców zamyka w tym tygodniu relacja „ABC” z Berlina. Ostatnie dni pokazały, że niemiecka „maszyna” rządowa pracuje w sprawie uchodźców na pełnych obrotach, choć już widać, że niektóre „lokalne trybiki” zaczynają odmawiać posłuszeństwa.
Mamy tu do czynienia z kryzysem o wymiarze historycznym, będącym dla nas znacznie większym wyzwaniem niż przyjęcie wypędzonych po II WŚ czy rodaków z NRD po zjednoczeniu państwa. Ci ludzie mają zupełnie inny kulturowy „background”, całkiem odmienne religijne doświadczenia - przekonuje były prezydent Niemiec Christian Wulff, wątpiący w słuszność otwartości Angeli Merkel. - Można się spodziewać, że niecierpliwość Niemców będzie rosła wraz z liczbą napływających imigrantów. Dopiero za kilka dobrych lat dowiemy się, czy rozsyłany dziś pospiesznie obraz „solidarnych” Niemiec był uzasadniony – czytamy na łamach „ABC”. Nowe wydanie „ABC – tygodnika aktualnego, bezkompromisowego, ciekawego” już w kioskach.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
28 wrz 2015, 07:57
Re: Polityka zagraniczna
Polski przydział
Szariat - Lepsze jutro
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
06 paź 2015, 18:55
Re: Polityka zagraniczna
Greenline
Plecak a'la muslim
Przedmieścia Berlina
Gigantyczne protesty przeciwko ISIS w Niemczech. W Berlinie demonstracja na 250 tysięcy osób.
A w polskich mediach cisza...
Cisza do wyborów, a po wyborach szambo wypłynie .
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
18 paź 2015, 15:07
Re: Polityka zagraniczna
Szokujące poglądy syna muftiego Ligi Muzułmańskiej w RP
Prawo szariatu uważa za najdoskonalszy system, nawet jeżeli zgodnie z nim musiałby zabić matkę, która dopuściła się zdrady małżeńskiej.
Tak syn muftiego Ligi Muzułmańskiej w RP Adam Wajeeh Abdel Fatah objaśnia zasady islamu muzułmanom i niewiernym na profilu "Islam Na Polski", założonym na stronie Ask.fm.
O sprawie pisze Jan Wójcik z portalu Euroislam.pl. Koran Koran (Wikimedia Commons / Juanedc)
Czarnecki: Polska nie jest krajem islamofobicznym. PiS ma na liście wyborczej muzułmanina. Wśród tysięcy stron pytań zadanych mu przez czytelników przeważają obyczajowe i religijne. Czy dziewczyna może tańczyć z chłopakiem? Czy pogo też nie mogą? Jak muzułmanie obchodzą urodziny? Co oznacza słowo Allah?
Trafiają się jednak takie odpowiedzi, po których trzeba postawić pytania. Pytania o to, kto będzie sprawował rząd dusz nad polskimi muzułmanami, których liczba rośnie i urośnie bardziej wraz z przyjętymi uchodźcami. Jeżeli ma być to "tata" (Nedal Abu Tabaq, mufti Ligi Muzułmańskiej), czy "wujek Ali" (Ali Abi Issa - przewodniczący Ligi Muzułmańskiej), to autor bloga za wzorzec integracji im nie posłuży.
Najbardziej szokująca odpowiedź pada na pytanie, czy dopuściłby się ukamienowania kogoś bliskiego (siostry, brata, matki) za cudzołóstwo? "Jeżeli zrobiłby to będąc po ślubie, a ja żyłbym w kraju islamskim, to tak" - pisze Adam. I w odpowiedzi na następne pytanie wyjaśnia: "Chciałbym, żeby obejmowało mnie prawo szariatu, ale żyję w Polsce, która mi na to nie pozwala i muszę to uszanować". Niedowierzanie czytelnika - "serio, własną mamę albo siostrę?!" - spotyka się z potwierdzeniem: "i brata i ojca, jeżeli by tego dokonali. Oczywiście jeżeli byliby muzułmanami, bo szariat dotyczy tylko muzułmanów".
W szariacie mieści się także obcięcie dłoni złodziejowi. "Cóż odcinanie dłoni to jest kara, z którą idzie ból. Dłoń ma jednak być odcięta szybko i wyparzona szybko, by nie wdało się zakażenie i by nie ubyło zbyt wiele krwi. Co z tego ma ukarany? Nie idzie do więzienia. Po wykonaniu kary nie ma już grzechu" - wyjaśnia Tabaq junior. Gwałciciel też nie ma lekko - "Ukrzyżowanie lub obcięcie ręki i nogi naprzemianlegle. Zależy od brutalności gwałtu".
Istnieją jeszcze inne przestępstwa karane przez islam - np. obnoszenie się z homoseksualizmem. "Kary obowiązują homo, którzy AFISZUJĄ się ze swoją orientacją. Jeżeli robią to w tajemnicy, to mają ogromny grzech, ale nie obowiązuje ich kara".
Powszechnie błędnym przekonaniem jest, że kary nie są równe dla obu płci. "Mężczyzna uprawiający seks pozamałżeński podlega karze 80 batów lub ukamienowaniu, jeżeli zdradza żonę". Te same baty powinny spotkać prostytutki, uważa Adam.
Szariat w Europie
To nie są wymysły świeżego konwertyty czy osoby nie znającej islamu. "Mój tata jest muftim Ligi Muzułmańskiej w Polsce. Skończył prawo szariatu we Francji, więc proszę mi wierzyć, że jest kompetentną osobą" - podpiera się autorytetem ojca. Mufti to muzułmański prawnik i teolog, który wydaje opinie odnośnie zasad islamu. Liga Muzułmańska to najdynamiczniej rozwijająca się organizacja muzułmańska w Polsce. Skupia głównie muzułmanów, którzy są napływowi z państw bliskowschodnich i konwertytów, w odróżnieniu od Muzułmańskiego Związku Religijnego, opierającego się głównie na polskich Tatarach. O powiązaniach Ligi z Bractwem Muzułmańskim wielokrotnie informował portal Euroislam.pl.
Syn muftiego postuluje wprowadzenie szariatu dla muzułmanów w Europie - ponieważ wtedy byłby porządek i muzułmanin morderca zostałby zabity, a nie szargał opinii islamu. "Oczywiście, islam nie zgadza się z wieloma sferami i prawami cywilizacji. Tutaj gwałciciel dostaje zawiasy, a islam nakazuje go ukrzyżować. Morderca dostaje u was 25 lat, u nas spotyka go śmierć. Zdrajcy są u was na wolności, islam karze ich śmiercią" - krytykuje europejskie prawodawstwo Tabaq junior.
Z wprowadzenia szariatu jest jego zdaniem wiele korzyści: "Najbliżej do szariatu jest Turcji i Katarowi, choć i tam nie ma całkowitego prawa Allaha SWT. Erdogan pomału wdraża je w Turcji, dlatego ten kraj tak kwitnie niemalże na każdej płaszczyźnie".
Islam opisywany przez syna Abu Tabaqa jawi się jako religia o trudnych zasadach współżycia społecznego. W dodatku ekspansywna, bo wszystko nastawione jest w niej na przyrost liczby muzułmanów. Muzułmanin, poza muzułmanką, może być w związku tylko z żydówką lub chrześcijanką. Muzułmanka natomiast z żadnym innowiercą nie powinna się wiązać. "A jak chłopak nie będzie chciał się przekonać do islamu, to wtedy musimy zerwać ze sobą?", pyta czytelniczka. Bez wahania pada odpowiedź: "Tak". Miłość do Boga i posłuszeństwo nakazom ma brać górę nad porywami serca.
Dziecko w związku międzyreligijnym musi być wychowywane na muzułmanina. Gdyby się tak zdarzyło, że w małżeństwie dwojga chrześcijan żona przejdzie na islam, to "powinna go nakłaniać do islamu, ale jeżeli mężczyzna powie, że nie przyjmie islamu, to niestety małżeństwo przestaje istnieć".
Muzułmanin może mieć więcej kobiet, ponieważ mężczyzna, tłumaczy Adam naukowo, z natury jest poligamistą. I chociaż w związku usankcjonowanym mężczyzna może mieć więcej partnerek, to przyjaciół płci przeciwnej muzułmanin ani muzułmanka przytulić nigdy nie mogą. "Ja nie chciałbym, żeby moja córka przytulała się z 'kolegami'. Nie chciałbym, żeby moja żona robiła to ze 'znajomymi'. To, że wasze społeczeństwo nie wyobraża sobie by zachować cnotę tylko dla tej jedynej osoby, nie oznacza, że to jest dobre" - bulwersuje się syn muftiego.
Z drugiej strony, jeżeli muzułmanka będzie dojrzała psychicznie i fizycznie, jak żona proroka, która "według waszego świeckiego prawa nie była pełnoletnia", to mając 13 lat i żyjąc w kraju islamskim może się zaręczyć i wziąć ślub.
Niestety, na wybaczenie za cudzołóstwo nie ma miejsca. Na pytanie: "Czy według prawa szariatu, gdy jedna osoba w małżeństwie dopuści się zdrady to druga może mu/jej wybaczyć i odstąpić od wykonywania jakiejkolwiek kary?", Adam odpowiada: "Nie, karą za cudzołóstwo jest ukamienowanie".
Islam i polityka
Blog nie stroni od tematów politycznych. Adam deklaruje się jako zwolennik Bractwa Muzułmańskiego. I jako taki nienawidzi bliskowschodnich dyktatorów Baszara al-Asada i generała Abdula Fattaha al-Sisiego. Przeciwko nim wypowiadał się także jego ojciec w chutbie (kazaniu) z końca roku 2014: "I na Allaha, jak bym był tam w Egipcie. Coś, co mogę teraz odpowiadać za to, nawet teraz przed rządem tutaj. Allach widziałby ode mnie coś, co by go uradowało, ale niestety nie jestem tam" - mówił Abu Tabaq (polszczyzna oryginalna). Nigdy nie dowiedzieliśmy się, jaki to czyn muftiego miałby być sprzeczny z prawem. Jego syn nie ma wątpliwości. Czytelniczka bloga pisze o Sisim, że "nawet gdyby mieli za to mnie zabić, okrutnie zabiłabym go, gdybym miała tylko okazję". "Ja też, ale Assad i tak jest gorszy", odpowiada Adam. W innym miejscu pisze: "Jakby ktoś mnie poprosił, żebym odrąbał łeb Sisiemu albo Assadowi, to poszedłbym tam na kolanach i z największą radością".
Jednak i tak najgorsi są syjoniści, a za wszystkim, jak w popularnym rysunku satyrycznym, stoją Żydzi. Ataturk - Żyd, Sisi - matka Żydówka. Starbucks - finansuje Izrael, picie kawy w tym lokalu to grzech. Syjonizm - najgorsze zło. Media - proizraelskie. Nawet Polska Liga Obrony (PDL) jest finansowana przez syjonistów. Dla Żydów, choć nie wszystkich Żydów, wszyscy inni są gojami, czyli podludźmi. W Palestynie Żydzi prowadzą holokaust.
To zło syjonizmu usprawiedliwia zamachy samobójcze: "Co innego jest odebrać sobie bezsensownie życie, a czym innym jest oddanie życia w walce za ojczyznę" - uważa Adam. A niewinnych w Izraelu, poza dziećmi, nie ma: "Bojownicy Hamasu (musicie wiedzieć, że jestem zwolennikiem Hamasu) kilkukrotnie odwoływali ataki, ponieważ w danym miejscu znajdowały się dzieci żydowskie. Każdy inny zabity nie jest niewinnym, ponieważ obowiązek odbycia służby w izraelskiej armii mają tak kobiety jak i mężczyźni".
Syn muftiego potępia Państwo Islamskie, które uważa za terrorystów i twór nieislamski. Z drugiej strony chciałby kalifatu, który stosowałby prawo szariatu. "Czy gdyby istniał Kalifat to byłyby tam przeprowadzane publiczne egzekucje?", pyta czytelnik. "Jeśli byliby tam mordercy to tak" - odpowiada. Wierzy w znaki zwiastujące koniec świata: brak szacunku dzieci do rodziców, wzrost liczby trzęsień ziemi, wzrost liczby nieślubnych dzieci, wzrost spożycia środków odurzających.
Z inicjatywy dr hab. Katarzyny Górak-Sosnowskiej powstała kampania "Jestem Syryjczykiem, jestem muzułmaninem, jestem Polakiem". Odbiór nagranych tam wypowiedzi muzułmanów jest pozytywny. W większości przedstawiają taki obraz wyznawcy islamu, który nie powinien stanowić problemu dla społeczeństwa, a wręcz może być wartościowym jego składnikiem. A kim jest Adam Wajeeh Abdel Fatah syn jednej z najważniejszych postaci w Lidze Muzułmańskiej w RP?
"Mężczyzna, muzułmanin, student, pół Polak, pół Palestyńczyk, gorący zwolennik nauk Bractwa Muzułmańskiego i prawa szariatu" - opisuje siebie krótko na prośbę jednego z czytelników. Czy na pewno pomoże nam w integracji syryjskich uchodźców w polskim społeczeństwie?
Strona na Ask.fm została zdezaktywowana w dniu, kiedy materiał był gotowy. "Dziś około południa dezaktywuję aska na najbliższy czas. Za dużo czasu mi on kradnie" - napisał autor w ostatnim poście dodanym we wtorek.
Do momentu publikacji nie udało się uzyskać komentarza ani Adama Wajeeha Abdela Fataha, ani muftiego Ligi Muzułmańskiej, jego ojca. Na facebookowym profilu Islam na Polski nikt nie odpowiedział na zadane pytanie. Oficjalny telefon do Ligi Muzułmańskiej podany na ich stronie milczy.
Telefon do lublińskiego ośrodka Ligi Muzułmańskiej odpowiada, że "nie ma takiego numeru". Zapytanie wysłane na trzy adresy mailowe muftiego pozostało bez odpowiedzi.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 21 paź 2015, 20:48 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz
21 paź 2015, 20:46
Re: Polityka zagraniczna
Biedne matki i ich dzieci
Troskliwy niemiecki pastor
Ale będą edukować
Kiedy k...a dostanę dom i samochód?!
Nie pierwszy nie ostatni. Teraz to strach będzie pójść do solarium żeby się opalić !
Wojciech Cejrowski mówi jak jest Czy uchodźcy prosiliby o azyl, jakby chcieli pracować?
Angela M.
Kiedy to w końcu dotrze do tej baby?
Tak jest w Szwajcarii. Miemy nadzieję, że i w Polsce też tak będzie.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Ostatnio edytowano 07 lis 2015, 19:28 przez Badman, łącznie edytowano 2 razy
07 lis 2015, 19:24
Re: Polityka zagraniczna
Dlaczego nieformalny szczyt na Malcie jest taki ważny? Bo to ostanie Criminal Tango PO!
Budowanie konfliktów i zarządzanie konfliktami to broń, którą klika PO stosowała od 8 lat.
W każdym tygodniu, nawet dniu pojawiały się sztucznie wykreowane afery, zasłaniające prawdziwe afery. Przykładów nie będę przytaczał, po chciałabym w końcu odetchnąć od całego tego ścieku, ale przykładów rzecz jasna nie brakuje. Rzutem na taśmę Ewka Kopacz próbowała zaistnieć po raz ostatni i przygotowała show w stylu „Kierownika” Tuska. W stylu, to nie znaczy w formie i treści, ponieważ ryży i fałszywy miał wybitny talent do tego typu intryg i naprawdę trzeba było się dobrze wsłuchać, żeby wychwycić fałsz. Ewka jest okropna w tych swoich występach i niereformowalna. Jej aktorstwo od pierwszych gestów, zanim padną jakiekolwiek słowa, zdradza, że za chwilę poleci kolejny odcinek opery mydlanej.
Dokładnie taki występ dała dziś, czyniąc rację stanę z bzdurnego spotkania na Malcie. Może krótko wyjaśnię okoliczności zajścia.
Otóż wszystko zaczęło się od szczytu Afryka Unia Europejska, który był zaplanowany bardzo dawno, gdzieś na początku roku. Rozmaici redaktorzy bawiący się teraz w konstytucjonalistów i znawców prawa międzynarodowego, słowem się nie zająknęli, że coś podobnego ma się na dniach odbyć. Mało tego pierwszego dnia będzie tam nas reprezentował bodaj ambasador, drugiego jakiś minister. Szczyt nie istniał w świadomości medialnej. Tym bardziej nikt nie wspominał o nowym pomyśle Tuska, który walcząc o życie w UE i utrzymanie wpływów w PO, kilka dni temu dołożył dodatkowe spotkanie z terminem 12 listopada. Kto choć trochę zna Tuska ten musi wiedzieć, że on skorzysta z każdej okazji, aby obsikać nogawki. Jestem pewien, że „Kierownik” całe dnie spędza na śledzeniu wydarzeń w Polsce, bo doskonale wie z ilu paragrafów powinien siedzieć.
Tusk usiłował się włączyć do gry i pociągnąć za sobą swoją frakcję w PO, ale sprawy się skomplikowały. Polityczna Polska od dwóch tygodni żyje budowaniem rządu PiS i pierwszym posiedzeniem sejmu. Jednym z ciekawszych wątków budowy i posiedzenia był czas. Większość obserwatorów i to po obu stronach wywierała presję, żeby jak najszybciej zobaczyć nowy parlament i ogłosić skład nowego rządu. Dla ludzi znających realia i konstytucję było jasne, że po tygodniu nic takiego się nie stanie. W kolejnym tygodniu mamy święto 11 listopada i pozostawiając margines czasowy na normalne zawirowania w trakcie budowania gabinetu, należało założyć, że najwcześniej 12 listopada uda się dokonać wymarzonych zmian. Tak też się stało o czym 5 listopada poinformowała szefowa kancelarii Prezydenta.
3 listopada Tusk podejmuje decyzję o grillu na Malcie, ale pismo trafia tylko na biurko Kopacz, do Pałacu Prezydenckiego nic nie dociera. Ile tu było przypadku, a ile planowania nie umiem powiedzieć. Z całą pewnością wyznaczenie daty szczytu Rady Europejskiej na 12 listopada z natury rzeczy kolidowało z biegiem wydarzeń w Polsce. Trochę intryg, trochę szczęścia i zbiegów okoliczności złożyło się na ostatnie Criminal Tango PO. Znaleźli okazję to się zabawili ostatni raz. Skóra cierpnie, gdy sobie człowiek pomyśli, że mielibyśmy kolejne cztery lata takiej nędzy i produkcji afer na siłę, ale na szczęście tak się nie stanie.
PO nie ma już żadnych możliwości kreowania konfliktów i zarządzania kryzysem. Teoretycznie został im Tusk w Brukseli jednak jego europejskie dni są policzone, a poza tym najmniej połowie Platformy zależy, aby „Kierownika” dobić do końca. Podsumowując, mieliśmy do czynienia z ostatnią żenadą, z pożegnalną szopką, kończy się ta obrzydliwa, do wyrzygania niestrawna „polityka” kierowana do magli medialnych i kółek gospodyń. Nie ma narzędzi, nie ma ludzi.
Relacje na linii rząd Prezydent nabiorą zupełnie nowego wymiaru, bo Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński doskonale wiedzą, że ewentualny konflikt byłby samobójstwem obustronnym. Poza jakimiś naturalnymi różnicami zdań w kwestii drobiazgów, Pałac Prezydencki i gabinet rządowy są skazane na zgodną współpracę, a tym samym powinniśmy odpocząć. Co do meritum, którym rzekomo ma być obecność na szczycie Rady Europejskiej, to warto napisać kilka otrzeźwiających zdań. Cameron powiedział Tuskowi, że ma wizytę premiera Indii i na żadną Maltę nie jedzie. Tak zachowują się politycy znający swoją wartość i przede wszystkim wartość swojego kraju, tego się musimy nauczyć.
Jaką biedę trzeba mieć w głowie i sercu, żeby przedkładać historyczne dla Polski wydarzenia, Święto Narodowe wyczekiwane od 25 lat, nad żałosne wygłupy mopsa Merkel.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników