Teraz jest 05 wrz 2025, 21:56



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 185 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 14  Następna strona
Andrzej Duda na Prezydenta RP 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP
KTO stoi za DUDĄ?

Obrazek

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 03 cze 2015, 14:07 przez kominiarz, łącznie edytowano 2 razy



03 cze 2015, 13:54
Zobacz profil
Początkujący
Własny awatar

 REJESTRACJA18 maja 2009, 12:49

 POSTY        6
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP
Platforma już atakuje prezydenta elekta. Co tak naprawdę obiecał Andrzej Duda?

Nie wrócimy do poprzedniego wieku emerytalnego - tak według wersji rozsyłanej przez Radosława Sikorskiego i Platformę miał powiedzieć po wyborach Andrzej Duda. Ma to dowodzić, że wycofał się z obietnicy złożonej w kampanii wyborczej. To kłamstwo. Takie słowa nie padły, a nowy prezydent zamierza realizować dokładnie to, co obiecał przed pierwszą turą wyborów prezydenckich.

Andrzej Duda oficjalnie urząd głowy państwa obejmie 6 sierpnia. Obecnie, przez najbliższe dwa miesiące, prezydentem nadal jest Bronisław Komorowski. Mimo to, Platforma Obywatelska wzywa do rozliczania z obietnic nie polityka PO, który pełni jeszcze swój urząd, a właśnie Dudę. Mimo, że prezydent elekt nie ma jeszcze prawa składania projektów ustaw - już jest atakowany za ich brak.

Pretekstem do atakowania prezydenta Dudy jest obiecana przez niego zmiana w systemie emerytalnym. Platforma Obywatelska sugeruje, że przed wyborami obiecał powrót do wieku emerytalnego: 60 lat dla kobiet, 65 dla mężczyzny, a po wyborach się z tego wycofuje. Jak jest naprawdę?

Podczas konwencji inaugurującej kampanię wyborczą Andrzeja Dudy, w lutym tego roku, padła następująca deklaracja z ust kandydata Prawa i Sprawiedliwości:
„Jeżeli Andrzej Duda zostanie prezydentem, jeżeli Polacy mnie wybiorą, jednym z pierwszych projektów aktów prawnych, jakie w ramach swojej inicjatywy ustawodawczej wniesie do Sejmu prezydent, będzie ustawa przywracająca poprzedni wiek emerytalny”
Ta propozycja została jednak 5 maja, jeszcze w trakcie kampanii, zmodyfikowana. Stało się to w porozumieniu ze stroną związkową, a konkretnie Komisją Krajową NSZZ "Solidarność". W trakcie debaty prezydenckiej w TVP (przed pierwszą turą, na której nie było Bronisława Komorowskiego) Duda mówił o obniżeniu wieku emerytalnego, bez mówienia o wieku 60 i 65 lat.
Cytat:
''Jeżeli zostanę wybrany na urząd prezydenta, a głęboko wierzę, że tak się stanie, przygotuję i prześlę dwie ustawy, które są kluczowe dla życia Polaków. Pierwsza to obniżająca wiek emerytalny, a druga - podwyższająca kwotę wolną od podatku. Jeżeli bym tego nie zrobił, podam się do dymisji''.
Również 6 maja w wywiadzie dla "Polskiego Radia" Andrzej Duda mówił:
''Uważam, że wiek emerytalny trzeba obniżyć, kierując się oczywiście zdrowym rozsądkiem. Sądzę, że ten pomysł, który ma NSZZ "Solidarność" jest na pewno tym, który absolutnie warto rozważyć. To jest obniżenie wieku emerytalnego, ale w połączeniu z okresem składkowym''.

Jest to zgodne z wizją projektu zmian w ustawie emerytalnej, o którym mówił już po wygraniu wyborów w II turze, w wywiadzie dla radia RMF FM:
''Obniżenie wieku emerytalnego, możliwość dalszej pracy po jego osiągnięciu i kryterium 40 lat stażu pracy jako momentu przejścia na emeryturę - takie będą założenia projektu reformy emerytalnej (...) Chcę dać ludziom możliwość wyboru. Jeśli ktoś chce pracować dłużej, proszę bardzo. Podejrzewam, że wielu ludzi będzie chciało kontynuować zatrudnienie, zbierając w ten sposób większy kapitał''.

http://m.niezalezna.pl/67769-platforma- ... drzej-duda


07 cze 2015, 06:42
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP
Rodzice nowego prezydenta: "Kandydowanie Andrzeja uznaliśmy za wielkie wyróżnienie i misję. (...)
Podjęliśmy gorącą modlitwę - codziennie dodatkowe Różance za Ojczyznę"


Obrazek

Na  łamach „Naszego Dziennika” odnotowujemy ciekawą i ciepłą rozmowę z rodzicami prezydenta elekta: Janiną Milewską-Duda i Janem Dudą.

Kandydowanie Andrzeja uznaliśmy za wielkie wyróżnienie i misję, zawierzyliśmy wszystko Opatrzności. Nie prosiliśmy o zwycięstwo, ale by Pan Bóg dał najlepsze rozwiązanie. Wierzymy, że syn sobie poradzi, a wiara góry przenosi. Fakt, że u nas „bez Boga ani do proga”
— mówi mama nowego prezydenta.
A ojciec dodaje:
Ufam, że doczekamy się uczciwej władzy. Ludzie nie godzą się na władzę cyniczną, która manipuluje ludźmi, a oni często nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że są manipulowani
— czytamy.
Wykładająca na uczelni Milewska-Duda opowiada też o pierwszych reakcjach po zwycięskich wyborach:
Złożył mi życzenia z okazji Dnia Matki, był pierwszy z dzieci. Przytuliliśmy się i pomilczeliśmy. Rozumiemy się bez słów, wiemy, że wszystkich nas to musi kosztować, a szczególnie jego i jego rodzinę. Bo my jesteśmy na drugim planie
— mówi mama prezydenta.
Razem z Janem Dudą opowiadają też o początkach kampanii wyborczej w wykonaniu ich syna i o tym, jak ten wahał się nad przyjęciem propozycji o kandydowaniu.
Andrzej przyszedł dzień wcześniej i nam powiedział, że otrzymał propozycję od pana prezesa. Przeżywaliśmy razem z nim, bo to trudna misja, ale skoro wybrany został z czterech kandydatów, uznaliśmy to za wyróżnienie i podjęliśmy gorącą modlitwę - codziennie dodatkowe Różance za Ojczyznę
— czytamy.
W rozmowie zdradzają też, jak wyglądało codzienne życie Dudów.
Rano zwykle wszystko działo się szybko. Prosiłam dzieci, by jak wstaną, chociaż się przeżegnały. To ważne, by dzień zaczynać myślą skierowaną ku Panu Bogu. Wieczorem była zawsze wspólna modlitwa. Klękaliśmy wokół tapczanu, nieraz ta modlitwa trwała godzinę. Dzieci się wówczas otwierały i mówiły o swoich problemach
— zaznaczają rodzice prezydenta elekta.
Jan Duda przekonuje też, że działalność publiczna to duże zobowiązanie wobec ojczyzny i historii:
Uważam, że człowiek powinien być stale gotowy do służby publicznej, jak ma coś do zaoferowania lub powiedzenia, to powinien mówić, działać. (…) U nas w domu były tradycje patriotyczne. Jasi tata był żołnierzem, stryj był partyzantem AK - został schwytany i zakatowany w Tarnowie. Żyliśmy tym etosem, że byli ludzie, którzy oddali życie, byśmy mogli mieszkać spokojnie. To jest pewne zobowiązanie wobec historii
— czytamy.
Janina Milewska-Duda dodaje:
Naród obudził się do modlitwy, to wielka krucjata narodowa. Widzę, że wielu naszych znajomych modli się, aby w Ojczyźnie się zmieniło. Jest dużo nadziei w ludziach, że Pan Bóg może odmienić ten trudny czas
— zaznacza matka prezydenta.
A ojciec przekonuje:
Wśród ludzi młodych jest wzrost zainteresowania wartościami. Widocznie maja przesyt ideologią „róbta, co chceta”, libertynizmem. Trzeba pilnować wartości, opierajmy się naw wierze, szukajmy fundamentów, które są sprawdzone
— czytamy.
lw, „Nasz Dziennik”

http://wpolityce.pl/polityka/254342-rod ... a-ojczyzne

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Publikujemy wywiad z prezydentem, którego nie mogła doczekać się... Monika Olejnik

"Nie mogłam się doczekać wywiadu niepokornego dziennikarza Samuela Pereiry z prezydentem elektem" - oświadczyła Monika Olejnik, publikując listę pytań, które jej zdaniem powinny zostać mu zadane i jednocześnie atakując autora, co wywołało gorącą polemikę na naszych łamach. W związku ze zwiększonym zainteresowaniem wywiadem prezydenta Andrzeja Dudy dla "Gazety Polskiej" cytujemy go w całości. Miłej lektury.


Nowy prezydent, który zostanie zaprzysiężony 6 sierpnia, przedstawia w nim swoją wizję prezydentury. Pytany jest między innymi o media publiczne, ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, jego przeżywanie wiary, relacje prezydent-rząd oraz o to jak zbuduje relacje z wyborcami, którzy go nie poparli. Przedstawia również popierane przez niego metody rozwoju Polski i komentuje powstanie nowej partii NowoczesnaPL, dorobek 25 lat transformacji. W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" prezydent Duda pytany jest też o wizję swojej polityki historycznej, polityki zagranicznej w regionie, relacji z Niemcami, w tym o to jak przyjął depeszę od Angeli Merkel oraz o rozwój nauki, o współczesne ambicje ludzi młodych i to czy "Internet wygrał mu wybory".

Gdy otrzymał Pan oficjalny akt wyboru na prezydenta, zwrócił się Pan z prośbą do rządu i rządzącej w sejmie koalicji PO–PSL o wstrzymanie się z „poważnymi zmianami ustrojowymi” w okresie przejściowym między odejściem prezydenta Bronisława Komorowskiego a oficjalnym objęciem przez Pana tego urzędu. Szef klubu PO Rafał Grupiński uznał pańską prośbę za ingerencję w prace sejmu. To zwiastun trudnych relacji na linii prezydent–rząd?

- Jestem człowiekiem otwartym na dialog i stąd ta moja grzeczna prośba. Mandat prezydencki 24 maja przeszedł w moje ręce decyzją Narodu, Polaków.  Obywatele oczekują ode mnie troski o ich interesy i prawa. Także w tym przejściowym okresie, gdy jestem prezydentem-elektem, mam taki obowiązek. Uważam, że obecnie nie jest wskazane, by podejmowane były jakieś radykalne zmiany o charakterze prawnoustrojowym. Żeby była jasność: absolutnie nie chodzi mi o bieżące prace parlamentu czy rządu. Chodzi o decyzje, które mogą ingerować zasadniczo w ustrojowe formy działania instytucji państwa – jak np. pospieszne zmiany dotyczące Trybunału Konstytucyjnego. Trudno nie odnieść wrażenia, że działania w tej kwestii zostały dziwnie przyspieszone po przegranych przez PO i Bronisława Komorowskiego wyborach.

Premier Ewa Kopacz nazywa pański apel „zaskakującym”. Liczył Pan, że można ładnie poprosić, powołać się na mandat prezydencki i rząd na taką prośbę przystanie?

- Chciałbym, żeby została ona uszanowana. To też jest kwestia pewnej uczciwości w polityce. Gdybym zakładał, że będzie inaczej – nie wychodziłbym z takim apelem.

27 maja koalicja rządząca uchwaliła nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, zabezpieczającą większość w tej instytucji na wypadek przegranej w wyborach parlamentarnych. W skrócie: PO i PSL zagwarantowały sobie wybór całego składu TK jeszcze za tej kadencji, która kończy się na jesieni. Jak Pan ocenia ten ruch?

- Sprawa tej ustawy jest ewidentna. Tak wygląda psucie państwa. W ten sposób Platforma z Trybunału czyni instytucję polityczną. Z instytucji, która powinna stać na straży konstytucji, w ostatniej chwili przed wyborami parlamentarnymi czyni się urząd polityczny. Niestety, trzeba być naiwnym jak dziecko, by nie zauważyć,  że chodzi tutaj wyłącznie o zachowanie politycznych wpływów, nawet w sytuacji utraty władzy.

Pańska wizyta na Jasnej Górze dzień po wyborach wzbudziła u niektórych bardzo negatywne emocje. To była decyzja wynikająca z wiary? Czuje się Pan osobą religijną?

- Nie tylko się czuję, ale jestem osobą religijną. W związku z tym było dla mnie naturalne, że pojadę do Częstochowy pomodlić się i podziękować Matce Najświętszej. Byłem tam w trakcie kampanii, modliłem się, dla mnie to też jest pewne zobowiązanie.

Prezydent na klęczkach przed obrazem Maryi – niektórych to wystraszyło.

- Przecież ja nikomu nie każę się modlić, nie mam najmniejszego zamiaru tego robić. Każdy ma do tego prawo, chciałbym jednak, by mnie też nie odbierano prawa do przeżywania mojej wiary.

Czy jest w ogóle możliwe łączenie polityki z głęboką wiarą? Ta pierwsza często wymaga kompromisów natury moralnej.

- Szukanie dobrych rozwiązań w polityce nie musi oznaczać poświęcenia moralności. Klucz tkwi w znalezieniu porozumienia, nie zatracając, nie odwracając się od swoich wartości. Pierwszym krokiem jest rozmowa. Dialog to jest to, czego dziś najbardziej w polskiej polityce brakuje.

Może to trochę osobiste pytanie, ale dla wielu Polaków to ważny temat. Modli się Pan przed podjęciem ważnej decyzji politycznej?

- Trudno mi sobie przypomnieć taką jedną, konkretną decyzję. Wiele razy modliłem się do Ducha Świętego o mądrość, o to, by pomógł mi podejmować mądre decyzje. Jako człowiek wierzący modlę się codziennie.

Wracając do kampanii, pański sztab wyborczy ostro krytykował działania Telewizji Publicznej, m.in. za brak pluralizmu i jednostronność. Czy to był jedynie problem zakończonej już kampanii, czy szerszy?

- Media publiczne wymagają generalnej naprawy. Przede wszystkim jeśli media są publiczne, są w dużym stopniu finansowane przez społeczeństwo – powinny być mediami obiektywnymi.

Niedługo będzie miał Pan wpływ na media publiczne w Polsce. W przyszłym roku kończy się kadencja wszystkich pięciu członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, z czego dwóch nowych powoła Pan. Co konkretnie wymaga naprawy w mediach publicznych?

- Mogę powiedzieć dzisiaj na pewno, że chciałbym, aby telewizja wróciła na drogę działań misyjnych. Tego dzisiaj nie ma.

Jak jednak połączyć misyjność z komercyjnością, z przynoszeniem zysku?

- To nie jest tak, że obecny system finansowania uniemożliwia realizowanie misji. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób się działa, jak się dysponuje środkami publicznymi.

Spójrzmy teraz na internet. To on wygrał Panu wybory?

- Na pewno miał ogromne znaczenie. Zgodzę się tutaj z Pawłem Szefernakerem, szefem mojej kampanii internetowej, że rola internetu będzie wzrastać. Ilu ludzi dziś rezygnuje z tradycyjnej telewizji na rzecz mediów społecznościowych?

Przyznaję – sam nie mam telewizora.

- Dokładnie. Spójrzmy, jak wzrosło znaczenie internetu od 2010 r. Gdy pracowałem w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w większości nie mieliśmy internetu w komórkach. Dziś każdy może do niego sięgnąć w każdym właściwie momencie.

Jest Pan również prezydentem tych, którzy – być może w wyniku działań kampanijnych konkurencji – boją się Pana. Jak chce Pan z nimi nawiązać kontakt?

- Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że ludzie, którzy próbują w polityce budować poparcie społeczne na strachu, są przeciwnikami naszej narodowej wspólnoty i tym samym wzmocnienia potencjału obywatelskiego. Do naprawy kraju niezbędne jest poczucie, że jako obywatele zależymy jeden od drugiego i razem mamy szansę budować lepszą Polskę. Deklaracje dialogu składałem już w trakcie kampanii, teraz chcę to udowodnić moim działaniem. Swoje zapewnienia co do szukania porozumienia już złożyłem, teraz chcę je zrealizować. Przez ostatnie osiem lat działano na siłę, referenda, projekty obywatelskie trafiały do kosza, a ich inicjatorzy byli atakowani. Jak powstał ruch „Zmielonych”? 750 tysięcy podpisów zwykłych ludzi zostało najnormalniej w świecie przez Platformę Obywatelską zmielone, a ludzie oszukani. Władza zapłaciła w tych wyborach cenę swojej arogancji.

Tę arogancję zauważają również wyborcy PO, którzy piszą kolejne listy otwarte, a ich rozgoryczenie stara się dziś wyborczo zagospodarować były polityk Unii Wolności Ryszard Petru i środowisko Leszka Balcerowicza. Jak Pan ocenia inicjatywę utworzenia partii NowoczesnaPL?

- Ryszard Petru i Leszek Balcerowicz na czele „wkurzonych”? Oczywiście każdy ma prawo kolejny raz próbować swoich sił w polityce, ale Balcerowicz nie jest „nową twarzą” i Polacy powinni pamiętać, kto – przede wszystkim w sferze gospodarczej – doprowadził nasz kraj do obecnej sytuacji, kto chciał wszystko prywatyzować.

Profesor Marek W. Kozak z Komitetu Przestrzennego Zagospodarowania Kraju PAN zwraca uwagę, że 80 proc. środków unijnych wydajemy na beton: drogi, chodniki, budynki, remonty. Takie stawianie przede wszystkim na infrastrukturę kosztem pozostałych dziedzin nazywa on „atrapą rozwoju”. Zgadza się Pan z taką opinią?

- Nie podzielam poglądu, że realizacja takich przedsięwzięć jak nowe drogi czy sieci kolejowe to betonowanie kraju. Rozwój komunikacyjny jest ściśle związany z rozwojem kraju. W Polsce wciąż mamy za mało dróg ekspresowych i autostrad, ponieważ tych planów inwestycyjnych, które zakładała Platforma, nie udało się zakończyć. Inna sprawa, jak przeprowadzano te inwestycje, ile kosztuje podatnika w Polsce kilometr drogi. Jeżeli u nas jest on droższy niż w Niemczech, to pokazuje absurdalny sposób wydawania publicznych pieniędzy. Wielkie firmy zachodnie budowały u nas drogi, po czym wywiozły te środki unijne, a polscy podwykonawcy tych pieniędzy nie dostali.

Ktoś mógłby powiedzieć, że przynajmniej drogi nam zostały…

- Na tyle, na ile to możliwe, należało wykorzystać środki unijne prorozwojowo, czyli tak, by zostały w naszej gospodarce, w kieszeni polskich pracowników. Tak właśnie wygląda mądra polityka gospodarcza, której nam w ostatnich ośmiu latach brakuje.

W kampanii mówił Pan o potrzebie wykorzystania nauki do rozwoju. Jak konkretnie miałoby to wyglądać?

- Kwestia wspierania finansowo polskiej nauki jest niezwykle istotna. Obecnie inwestuje się w nią, jednak wciąż mamy do czynienia z niespożytkowanym potencjałem. Jeżeli go nie wykorzystujemy, jeżeli te pieniądze nie dają impulsu rozwojowego, to są one zmarnowane. Współpraca państwa z uczelniami, ze środowiskiem naukowym powinna być podstawą rozwoju kraju, ale właśnie pod tym warunkiem: wykorzystania potencjału. Wyniki wielu prac naukowych trafiają dziś na półki, ich myśl nie jest wykorzystana w sposób efektywny.

W depeszy gratulacyjnej do Pana od kanclerz Angeli Merkel pojawia się zwrot o „niemieckich zbrodniach dokonanych podczas drugiej wojny światowej”. Dla nas historycznie to zdanie jest oczywiste, jednak tutaj pada ono z ust kanclerz Niemiec. Pańskim zdaniem to sygnał większego szacunku w relacjach niemiecko-polskich?

- Bardzo mnie cieszy taka deklaracja pani kanclerz. W mojej ocenie z zasady relacje z naszymi sąsiadami powinniśmy wzmacniać, również ze względów gospodarczych, by dawać naszej przedsiębiorczości szanse rozwoju i gospodarczej ekspansji zagranicznej. Te sąsiedzkie relacje muszą jednak układać się na zasadach partnerskich i wzajemnego szacunku.

Jak Pan odbiera to pismo, w kontekście naszych relacji na płaszczyźnie historycznej? Jeszcze niedawno dyrektor FBI James Comey postawił nas w jednej linii z Niemcami, jako naród sprawców Holokaustu.

- Niemcy od lat prowadzą bardzo skuteczną politykę historyczną. Można powiedzieć, że działając w sposób konsekwentny, realizują ją praktycznie od zakończenia II wojny światowej. My również powinniśmy konsekwentnie kształtować naszą politykę historyczną, prowadząc skuteczne działania na arenie międzynarodowej. Konieczne jest powołanie specjalnej instytucji, która będzie podejmować zdecydowane interwencje w związku z przypadkami dyfamacji Polski na świecie, z drogą procesową włącznie. Chciałbym, aby działała pod auspicjami prezydenta, choć nie przeszkadzałby mi trójpatronat prezydenta, ministra spraw zagranicznych i premiera. Musimy twardo walczyć o nasze prawa, jednocześnie prowadząc własną politykę historyczną na zewnątrz.

W jaki konkretnie sposób Polska może ją prowadzić?

- Choćby w przestrzeni kultury, poprzez finansowanie filmów, które pokazywałyby prawdziwą historię Polski, pokazywałyby nasze zasługi dla Europy i świata. W tym jest ogromna rola prezydenta jako najwyższego przedstawiciela Rzeczypospolitej na świecie. Jego obecność i głos w trakcie rozmaitych uroczystości podkreśla rangę i wartość naszego stanowiska, również w sferze historycznej.

Bronisław Komorowski w trakcie swojej prezydentury powtarzał wciąż frazę „25 lat wolności”, przedstawiał transformację ustrojową w naszym kraju jako naszą wizytówkę. Z czym chciałby Pan, żeby Polska kojarzyła się na świecie, na koniec pańskiej prezydentury za pięć albo dziesięć lat?

- Polska jest krajem, który niezłomnie i bohatersko walczył o własną wolność, lecz także  o wolność innych państw i narodów. Chciałbym, by świat widział Polskę przez pryzmat tego, co w naszej historii najbardziej pozytywne, czyli ludzi bohaterskich i oddanych Ojczyźnie. Spójrzmy chociażby na to, ile miast Europy zostało wyzwolonych przez polskich żołnierzy w czasie II wojny światowej. To jest nasz konkretny wkład w wolność naszego kontynentu, w zakończenie wojny.

Publicysta Przemysław Piętak zwraca uwagę, że porównanie z PRL zastąpiło dziś u wyborców porównanie z krajami „starej Unii”. Czy to oznacza, że narracja o „25 latach wolności” nie przekonała Polaków?

- Młodzi Polacy widzą, że mimo zapewnień o sukcesie oni, ich znajomi, bliscy muszą wyjechać za granicę. Myślę, że przede wszystkim dlatego nie poparli prezydenta Komorowskiego. Oczywiście w wielu elementach te 25 lat to nasz sukces, jednak z pewnością nie jest tak, że można nazwać ten okres „złotym wiekiem” Polski. Gdyby społeczeństwo nie uważało, że naprawa i zmiana sytuacji w naszym kraju są potrzebne – podjęłoby inną decyzję w ostatnich wyborach. Pamiętając o korzyściach,  jesteśmy na etapie, że nasz polski sukces wciąż musimy budować. Musimy też pamiętać, jak i kto rozpoczął demontaż systemu komunistycznego w naszym regionie. Nie zaczął się on upadkiem Muru Berlińskiego, rozpoczęła go polska Solidarność.

Przed wyborami jeździł Pan po całym kraju. Czy w rozmowach z ludźmi potwierdziła się teza, że po 25 latach od transformacji wciąż więcej jest poszkodowanych przez system niż jego beneficjentów?

- Powiem więcej: wielu z tych, którzy uzyskali pewną pozycję finansową, zawdzięcza to często pracy ponad siły. Mam na myśli górników, hutników, lecz także ludzi pracujących w korporacjach. Oni mogą żyć na poziomie wyższym od przeciętnej, jednak dzieje się to ogromnym kosztem. Do tego dochodzi brak pewności zatrudnienia i związany z tym stres.

Jakie zmiany proponuje Pan w tym zakresie?

- Konieczna jest zmiana choćby w zakresie przestrzegania prawa pracy czy tzw. umów śmieciowych. Warunkiem poprawy sytuacji w Polsce jest także poprawa warunków pracy. To był również przedmiot porozumienia z Komisją Krajową „Solidarność”.

W kampanii wyborczej powoływał się Pan na dziedzictwo śp. Lecha Kaczyńskiego. Za jego prezydentury funkcjonował bardzo silny sojusz państw naszego regionu Europy i świata. Jak chce go Pan odbudować?

- Należy odbudować współpracę w ramach grupy wyszehradzkiej. Pojawia się problem obecnego prorosyjskiego stanowiska Węgier, odmiennego niż nasze i większości krajów Europy. Niezbędne jest, by mimo tych różnic szukać wspólnych interesów i je na arenie międzynarodowej realizować. Jako prezydent chcę dbać o stosunki z Litwą, niesąsiadującymi z nami: Łotwą i Estonią, lecz także Bułgarią i Rumunią. To są kraje, z którymi łączy nas doświadczenie komunizmu, a dziś budując regionalny sojusz – razem mamy szansę wzmocnienia naszej pozycji w Europie. To jest bardzo trudne zadanie, którego chcę się podjąć.

Jarosław Kaczyński zapowiada przedstawienie w lipcu nie gabinetu cieni Prawa i Sprawiedliwości, lecz „ekipy”. Podobno ma ona liczyć około 150 osób, ekspertów – potencjalnych kandydatów do realizacji programu PiS po wygranej na jesieni. Jak, już jako prezydent, podchodzi Pan do tego pomysłu?

- Jako prezydent będę na pewno przyglądał się temu z dużym zainteresowaniem. To sprawa bardzo ważna także dla Polski i jestem przekonany, że pojawi się tam wielu interesujących kandydatów.

http://niezalezna.pl/67771-publikujemy- ... ka-olejnik

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Zwycięska drużyna Andrzeja Dudy.
Jak Dudabus zatrzymał się w nowej Polsce


Obrazek

Jak Andrzej Duda znosił mordercze tempo kampanii i czym ujmował swoich współpracowników? Jak wyglądało jego życie na trasie? Kto wspierał go w walce o prezydenturę? „Gazeta Polska” zaprasza za kulisy najbardziej spektakularnej kampanii wyborczej w historii III RP.


„Dziękuję wszystkim członkom sztabu, ale szczególnie chciałem podziękować załodze Dudabusa. Wszystkim, którzy w autobusie spędzili ze mną tyle godzin, którzy w trakcie kampanii nie dosypiali, nie dojadali, bo tak ogromne było jej tempo” – mówił Andrzej Duda po ogłoszeniu sondażowych wyników drugiej tury wyborów prezydenckich.

Tempo rzeczywiście było zabójcze: kandydat PiS miał niecałe pół roku, aby objechać – tak jak zaplanował – wszystkie miasta powiatowe Polski. Udało się, ale tego sukcesu faktycznie nie byłoby bez wyjątkowego poświęcenia ludzi, którym dziękował w swoim wystąpieniu prezydent-elekt.

Młodzieżowa drużyna Dudy

„Już tęsknię za Dudabusem” – napisała kilka dni po wygranej Andrzeja Dudy młoda warszawska radna PiS Joanna Wieczorek. To właśnie ona była odpowiedzialna za organizowanie grup młodzieży, które towarzyszyły kandydatowi w drodze na debaty telewizyjne oraz podczas wielu wyjazdów. – Od 2010 r. działam w Forum Młodych PiS, wcześniej pomagałam już w kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego i samorządowej Jacka Sasina. W sztabie dostrzeżono, że mam dobry kontakt z młodymi ludźmi i tak to się zaczęło – opowiada Joanna Wieczorek „Gazecie Polskiej”.

Na wielu zdjęciach z Dudabusa widać, że pojazd jest wręcz wypełniony młodzieżą. Czy byli to ludzie z partyjnej łapanki? – Nikogo do niczego nie zmuszano, nawet nie było takiej potrzeby. Na stronie internetowej Andrzeja Dudy była zakładka pod tytułem „Drużyna Dudy”. Właśnie tam można było się zgłaszać na wyjazdy Dudabusem. Chętnych było tylu, że niektórym z przykrością musieliśmy odmawiać – wyjaśnia z uśmiechem Joanna Wieczorek. I dodaje, że młode osoby, które oferowały swoje wsparcie kandydatowi PiS, to nie tylko członkowie partyjnej młodzieżówki. – Do wyjazdów Dudabusem, a także na debaty, zgłaszało się wielu studentów. Przeważały osoby w wieku od 19 do 25 lat, choć najmłodsi członkowie „drużyny Dudy” mieli po 15–16 lat. W dłuższych i dalszych wyprawach Andrzejowi Dudzie towarzyszyli w autobusie lokalni parlamentarzyści, samorządowcy i oczywiście członkowie tamtejszych młodzieżówek – dodaje rozmówczyni "Gazety Polskiej".

Młode, ładne i uśmiechnięte twarze „drużyny Dudy” stały się jednym ze znaków rozpoznawczych kampanii kandydata PiS. Ale członkowie „drużyny” nie stanowili jedynie tła wyborczych wyjazdów. Brali udział także w telewizyjnych programach wyborczych i aktywnie promowali Andrzeja Dudę na swoich profilach w mediach społecznościowych. I – w przeciwieństwie do popierających Bronisława Komorowskiego działaczy PO – robili to spontanicznie i według własnych pomysłów, a nie na podstawie rozsyłanych z centrali SMS-ów.

– To, że młodzi ludzie z Dudabusa z własnej inicjatywy propagowali w mediach społecznościowych kandydaturę Andrzeja Dudy, z pewnością wynika z atmosfery, jaka panowała podczas wyjazdów. Nasz kandydat nigdy nie dał odczuć, że jest kimś ważniejszym od młodzieży z „drużyny”. Z każdym rozmawiał i żartował, chętnie pozował do wspólnych zdjęć, cały czas był uśmiechnięty. Dlatego każdy z nas tak dobrze wspomina te wyjazdy i dlatego na każdą kolejną wyprawę zgłaszało się coraz więcej chętnych – podkreśla Joanna Wieczorek.

Na początku był... samochód osobowy

Dudabus ruszył w Polskę 9 lutego. Teraz – po ogromnych emocjach związanych z wyborami – niewiele osób pamięta, że wcześniej, tj. w styczniu i na początku lutego, Andrzej Duda również jeździł po Polsce, tyle że... samochodem osobowym. Towarzyszyła mu jedynie czteroosobowa ekipa techniczna poruszająca się vanem.

Michał Figlewicz, młody pracownik Prawa i Sprawiedliwości, który jeździł w tym czasie z Andrzejem Dudą, wspomina: – Trudno w to uwierzyć, ale pierwsze spotkania odbywały się w małych salkach parafialnych, a przychodziło na nie najwyżej kilkadziesiąt osób. Zdarzały się sytuacje, że Andrzej Duda przemawiał do 15–20 ludzi, wśród których większość stanowili działacze PiS.

W kwietniu już w każdej miejscowości Andrzeja Dudę witały tłumy, ale dwa–trzy miesiące wcześniej dla wielu Polaków był on postacią niemalże anonimową. – Pamiętam sytuacje, gdy w styczniu zatrzymywaliśmy się na stacjach benzynowych, aby napić się kawy albo zjeść hot doga. Większość pracowników i klientów w ogóle nie rozpoznawała Andrzeja Dudy, inni co najwyżej podchodzili do nas, aby zapytać, czy to nie jest przypadkiem kandydat PiS na prezydenta – opowiada Figlewicz.

Michał Nowak, pracownik Prawa i Sprawiedliwości, który jeżdżąc z Andrzejem Dudą, odpowiedzialny był za transmisje wideo wszystkich wyborczych spotkań, potwierdza: – Pierwszy wyjazd na Podkarpacie, czyli do bastionu PiS, odbył się w dniach 16–18 stycznia. Przychodziło po dwadzieścia osób. Potem byliśmy w Bełchatowie, gdzie na spotkaniu zjawiło się trzynastu radnych PiS.

Ale kandydat, choć słabo jeszcze rozpoznawalny, już wtedy budził sympatię i ujmował wszystkich otwartością. Dotyczyło to także towarzyszącej mu ekipy. – Po jednym z pierwszych wyjazdów, kiedy jeździł jeszcze samochodem osobowym, Andrzej Duda pożegnał się nie tylko z całą naszą ekipą, a także z kierowcami. Zrobił to naprawdę serdecznie: podszedł, uścisnął im dłonie i podziękował za włożoną pracę. Jeden z nich, który raczej był apolityczny, stwierdził po tym wyjeździe: „To jest mój kandydat. Będę na niego głosował” – relacjonuje Michał Figlewicz.

Jeżeli chodzi o rozpoznawalność Andrzeja Dudy, przełomem okazała się słynna konwencja, która w lutym otworzyła jego właściwą kampanię wyborczą. – Od tego momentu na spotkania zaczęły przychodzić nie dziesiątki, lecz setki osób. Wkrótce te setki przerodziły się w tysiące. W kwietniu nawet w regionach, które uważa się za zdecydowanie sprzyjające Platformie, na rynki miasteczek schodziły się tłumy. To było coś niezwykłego. Oczywiście wtedy nie było już mowy, by ktoś nie rozpoznał Andrzeja Dudy w sklepie czy na stacji benzynowej – mówi „GP” Michał Nowak.

W polskim Dudabusie

– Sztab Bronisława Komorowskiego zdecydował, że w Polskę wyjedzie 16 Bronkobusów, co oczywiście było równoznaczne z wysłaniem do Polaków jednego prawdziwego prezydenta i 15 „tekturowych”. Nasz sztab zdecydował, że Dudabus będzie jeden, a Andrzej Duda musi objechać osobiście wszystkie miasta powiatowe. Dzięki niesamowitej determinacji naszego kandydata i ciężkiej pracy całej ekipy ten wyjątkowo trudny do realizacji plan zakończył się sukcesem – opowiada Paweł Szefernaker, szef kampanii internetowej Andrzeja Dudy.

Bronkobusy to niemieckie mercedesy, sztab Dudy zdecydował się na polski autokar marki Autosan. Dokładnie tego samego pojazdu używał śp. Lech Kaczyński, ze względów symbolicznych był to więc dobry wybór. Autosan nie był jednak tak nowoczesny i komfortowy jak autokar Bronisława Komorowskiego: nie było żadnych luksusów w rodzaju odgrodzonej kabiny dla kandydata, specjalnych miejsc do spania czy gadżetów elektronicznych. Jak mówią nam Michał Nowak i asystent Andrzeja Dudy Michał Ciechowski – czyli ci, którzy obok prezydenta spędzili najwięcej godzin w Dudabusie (każdy z nich przejechał około 37 tys. km!) – miejscem na sen był po prostu tył pojazdu. I nieważne, czy chodziło o kogoś z ekipy technicznej, czy o samego kandydata – osoba chcąca się przespać musiała ułożyć się pod kocem na niezbyt wygodnych fotelach.

Ale fakt, że Dudabus był w gruncie rzeczy zwykłym polskim autokarem, a nie luksusowym pojazdem z Niemiec, miał jedną niepodważalną zaletę: każdy z członków ekipy miał łatwy, bezpośredni dostęp do kandydata, co nie tylko bardzo usprawniało komunikację, lecz także budowało specjalną więź między nim a jego współpracownikami.

– Andrzej Duda regularnie sam do nas podchodził i uśmiechając się, zagajał jakąś rozmowę, często na tematy zupełnie niezwiązane z polityką i kampanią. To podnosiło nas na duchu – twierdzi w rozmowie z „GP” Michał Ciechowski. W Dudabusie był on prawą ręką Dudy: poczynając od kontaktu ze sztabem w Warszawie, poprzez pilnowanie laptopa kandydata, po zwracanie uwagi na wygląd jego krawata.

– Wszyscy na pokładzie Dudabusa wiedzieli, co mają robić, wszyscy byli też emocjonalnie zaangażowani w swoje obowiązki. Odpowiedzialny za przekaz wideo Michał Nowak dbał, by każde ujęcie kamery było jak najlepsze, prowadząca oficjalne konto Andrzeja Dudy na Twitterze Magdalena Żuraw przykładała się do najkrótszego nawet wpisu. Nikt nie pozwalał sobie na niedokładność lub kłótnie, bo wszyscy wierzyli we wspólny cel: zwycięstwo – opisuje Ciechowski.

Zabójcze tempo

Nikt też nie skarżył się na zmęczenie, choć odczuwali je wszyscy. – Na początku było bardzo dużo spotkań, nieraz aż dziesięć w ciągu dnia. Potem z kolei zwiększyła się częstotliwość samych wyjazdów. Nie było czasu na noclegi, więc bardzo często wyjeżdżaliśmy z samego rana, wracaliśmy późno w nocy, by następnego dnia znowu ruszyć przed świtem w zupełnie innym kierunku – mówi Michał Nowak. Jego zdaniem, najbardziej krytycznym momentem był wyjazd po debacie w TVP na Pomorze Zachodnie. – Wyczerpani po debacie, którą poprzedził przecież bezpośrednio inny męczący wyjazd, przyjechaliśmy nad ranem do Szczecina. I znów nie było nawet czasu na sen, bo tuż po godzinie 10 mieliśmy kolejne spotkanie – tłumaczy.

– Czasem budziłem się i nie wiedziałem, czy jestem w Dudabusie, w hotelu czy w domu. Dlatego byliśmy tak pełni podziwu dla Andrzeja Dudy. Nasz kandydat momentami był naprawdę wyczerpany, a mimo to znajdował w sobie siłę, by doskonale przemawiać i pracować nad kolejnymi publicznymi wystąpieniami. Obserwując go, nie mogliśmy skarżyć się na zmęczenie – mówi Michał Ciechowski.

Nie skarżono się również na ból. Tydzień przed II turą wyborów asystentka kandydata PiS Magdalena Żuraw niefortunne hamowanie Dudabusa okupiła pękniętymi żebrami. Pracowała jednak na pełnych obrotach do samego końca kampanii, za co Andrzej Duda osobiście podziękował jej na swoim prywatnym koncie na Twitterze.

– Tempo było mordercze, ale nasz kandydat i jego współpracownicy spisali się na medal. Kulminacją kampanii był 24-godzinny maraton po debacie w TVN. W ciągu nocy Andrzej Duda odbył kilka spotkań w różnych województwach, a na koniec dnia przemawiał w Krakowie do wielu tysięcy osób zgromadzonych na Rynku Głównym, wzbudzając ogromny entuzjazm. To było naprawdę niezwykłe – mówi „GP” Paweł Szefernaker.

Mimo potężnego zmęczenia Andrzej Duda czuwał nie tylko nad swoją kampanią. – Pewnego razu, gdy jechaliśmy na spotkanie, rozpętała się wielka ulewa. Andrzej Duda zauważył w którymś momencie, że na mijanym przez nasz autokar przystanku w jakiejś miejscowości stoją ludzie. Kazał zatrzymać Dudabus i ku ich zaskoczeniu zaproponował im podwiezienie. Podobnych sytuacji było wiele – wspomina Magdalena Żuraw.

– Nieocenioną pomocą w okresach największego zmęczenia były spotkania Andrzeja Dudy z rodziną. Odwiedziny żony i córki za każdym razem dawały mu spore zastrzyki energii – zdradza Michał Ciechowski.

Wzorowa koordynacja

Kampania z udziałem Dudabusa nie byłaby skuteczna, gdyby nie praca wielu ludzi w sztabie kierowanym przez Beatę Szydło. Struktury w regionie mobilizował poseł Joachim Brudziński, a decyzje, gdzie pojedzie autokar z Andrzejem Dudą, wypracowywano wspólnie. Ważną rolę w organizacji wyjazdów odegrało Biuro Prasowe PiS, m.in. Anna Plakwicz, Piotr Matczuk i Radosław Sosnowski. – Na początku planowaliśmy wyjazdy Dudabusa z mniej więcej dwutygodniowym lub tygodniowym wyprzedzeniem, potem sytuacja stała się dużo bardziej dynamiczna. Cele podróży trzeba było wówczas wyznaczać jeden lub dwa dni przed wyjazdem. Wszystko się powiodło dzięki ofiarnej pracy struktur w terenie, a także dzięki współpracy wielu organizacji społecznych – mówi „GP” Paweł Szrot, sekretarz sztabu Andrzeja Dudy.

Zdjęcia, filmy i teksty przygotowywane przez ekipę towarzyszącą Andrzejowi Dudzie podczas autokarowych wyjazdów trafiały na stronę internetową andrzejduda.pl, która okazała się nieporównywalnie bardziej popularna od konkurencyjnej witryny popieramkomorowskiego.pl. Obsługą strony kandydata PiS zajmowała się Karolina Mizerny. – Strona Bronisława Komorowskiego była o wiele rzadziej aktualizowana, my byliśmy znacznie bardziej na bieżąco. Mieliśmy dokładniejszy kalendarz spotkań oraz więcej relacji, zdjęć i filmów – mówi.

Lepsza też była koordynacja działań sztabu w mediach społecznościowych, za którą odpowiedzialna była m.in. Anna Krupka. W rozmowie z nami podkreśla: – Do tej pory uważało się, nawet w naszym obozie politycznym, że internet jest wtórny wobec telewizji, że powiela jej narrację. Kampania Andrzeja Dudy pokazała, że sytuacja się odwraca i narrację można kreować z pominięciem mediów głównego nurtu. W tych wyborach to internet częściej narzucał formę i treść przekazu telewizji.

Przykład dał sam przyszły prezydent. – Andrzej Duda podczas wyjazdów wyborczych bardzo rzadko oglądał telewizję. Stale za to śledził internet, w głównej mierze Twittera, co pozwoliło mu chyba o wiele trafniej odczytywać nastroje społeczeństwa. Nasz kandydat osobiście prowadził swoje prywatne konto na Twitterze i robił to nadzwyczaj aktywnie, często wchodząc w dyskusję z jego użytkownikami – zaznacza Michał Ciechowski, asystent Andrzeja Dudy.

To wszystko się opłaciło. W drugiej turze wyborów kandydat PiS zdobył 51,55 proc. poparcia, a jego rywal 48,45 proc. – Ten wynik pokazuje, że liczył się każdy wyjazd, każde spotkanie z wyborcami, każde wydarzenie. Dudabus objechał cały kraj, aż w końcu zatrzymał się w nowej Polsce – podsumowuje Paweł Szefernaker.

http://niezalezna.pl/67786-zwycieska-dr ... wej-polsce

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Andrzej Duda spotkał się z protestującymi rolnikami. „Jestem tu po to, aby podziękować za wsparcie”.

Prezydent elekt Andrzej Duda odwiedził rolników, którzy protestują już ponad 100 dni w tzw. zielonym miasteczku pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.

Duda wyraził swoją wdzięczność protestującym.
Jestem tu po to, aby podziękować za wsparcie
— podkreślił prezydent elekt.
Zwycięzca wyborów prezydenckich zapowiedział, że będzie walczył o interesy polskiej wsi.
Wierzę w to, że wszystkie te moje zamierzenia, które sprowadzają się do tego, żeby w Polsce wreszcie można było żyć łatwo, normalnie, żeby młodzi ludzie – ci, którzy dzisiaj z Polski wyjeżdżają, bo takie właśnie normalne życie znajdują gdzieś na zachodzie Europy – żeby takie życie możliwe było w Polsce. Żeby po prostu nie było u nas głodnych dzieci. A dziś jest ich najwięcej właśnie na polskiej wsi
— mówił Andrzej Duda.
Prezydent elekt udowodnił, że nie zapomniał o rolnikach, z którymi spotkał się wcześniej, jeszcze w czasie trwania kampanii wyborczej.
Pan Andrzej Duda jako kandydat na prezydenta przyszedł i przywitał się tu z rolnikami wtedy, kiedy notowania były jeszcze takie, że nie było szans na wygranie wyborów – tak przynajmniej mówiono. I przyszedł w tej chwili im podziękować za wsparcie i równocześnie za to, że tu stoją – że bronią polskich lasów, polskiej ziemi, naszej ojczyzny
— powiedział poseł PiS, prof. Jan Szyszko.
Rolnicy podkreślali, że rząd PO-PSL wciąż ignoruje ich postulaty, które pozostają bez zmian.
Przede wszystkim obrona polskiej ziemi, ale również oczywiście poprawa warunków opłacalności produkcji, czyli mleka, wieprzowiny i wielu innych branż, które są żywotnym interesem rolników pracujących, żyjących na wsi. Jeżeli nie nastąpi poprawa tych warunków, to wkrótce rolnicy będą, niestety, protestować
— podkreślił Sławomir Dąbrowski, wiceprzewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” w Wielkopolsce.
Dosyć obłudy, kłamstwa i złodziejstwa. Tyle afer – wszystko przeszło bokiem
— zauważył Ryszard Dominiak, rolnik z woj. Kujawsko-Pomorskiego.

https://www.youtube.com/watch?feature=p ... ja6-Cmghe8

gah/radiomaryja.pl

http://wpolityce.pl/polityka/255298-and ... rcie-wideo

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


20 cze 2015, 07:04
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP
Duda: Wybory musimy zacząć wygrywać prawdą i uczciwością

Obrazek

– To Beata Szydło zawsze mówiła, że musimy słuchać ludzi, a wybory w Polsce zacząć wygrywać prawdą i uczciwością. To dzięki temu udało się nam zwyciężyć – mówił na konwencji Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Duda.


Prezydent elekt chwalił byłą szefową sztabu za jej zaangażowanie podczas kampanii wyborczej.
– Nie byłoby mnie tutaj dzisiaj, gdyby nie ta niezwykle mądra i wspaniała kobieta – podkreślił Duda, dodając, że wybór Beaty Szydło na to stanowisko był najlepszym, jakiego dokonał.

–  Czeka ją teraz własna, trudna droga, ale tak już jest, że za dobrze wykonane zadanie dostajesz kolejne, trudniejsze. Dlatego jako ten, który otrzymał ze strony Beaty tyle pomocy proszę was teraz o maksymalne wsparcie dla niej – apelował Duda.
– Musicie zdobyć się na ten wysiłek, bo ona na to zasługuje – dodał.

–  Polska zasługuje dziś na mądrego premiera, który rozumie zarówno kwestie społeczne jak i biznesowe. Lidera, który będzie potrafił połączyć te dwie rzeczy, a jednocześnie podchodząc do każdego człowieka z troską i z szacunkiem – oświadczył Duda.

Prezydent elekt podziękował Jarosławowi Kaczyńskiemu za zaufanie, jakim prezes PiS obdarzył go jeszcze przed wyborami prezydenckimi.
– To była kwestia wielkiej politycznej odwagi, żeby w tak ważnym momencie dać szansę człowiekowi młodemu – mówił Duda.
To młodzi ludzie, którzy pracowali razem ze mną, doprowadzili  PiS do zwycięstwa. Dziękuje za pana patronat – oświadczył.

http://telewizjarepublika.pl/duda-wybor ... 20857.html

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


12 lip 2015, 09:32
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP
W sprawie Kingi Dudy było mi bardzo głupio

– Nie chcę się (…) usprawiedliwiać: w sprawie Kingi Dudy było mi bardzo głupio i przykro. Także dlatego, że mam córkę. Dlatego uznałem, że trzeba solidnie i szczerze za wszystko przeprosić, co zresztą natychmiast zrobiłem – powiedział w wywiadzie "wSieci" Tomasz Karolak.

18 maja uczestnicy programu "Tomasz Lis na żywo" rozmawiali o tym, co rzekomo Kinga Duda napisała na swoim profilu na Twitterze. Okazało się jednak, że konto było fałszywe i nie należało ono do córki Andrzeja Dudy. Już następnego dnia Tomasz Lis – na antenie TVP Info – przeprosił Kingę Dudę.

Rozmówca Marcina Fiołka podkreślił, że wydaje mu się, że Tomasz Lis znalazł się w takiej samej sytuacji jak on, czyli był przekonany co do wiarygodności tej informacji.

W dalszej części wywiadu Karolak tłumaczył, dlaczego zaangażował się w kampanię Bronisława Komorowskiego.
– Kiedy w 2010 roku wybuchł kryzys gospodarczy, byłem na początku mojej drogi z IMKĄ, teatrem, który założyłem (…). Nasze dni były policzone – zaczęli się wycofywać sponsorzy (…). I nagle, na premierze ("Dzienników" Witolda Gombrowicza – red.) zupełnie niezapowiedziany pojawił się prezydent Komorowski z żoną – relacjonował Karolak. Zaznaczył, że dzięki tej wizycie o teatrze zrobiło się głośno i zyskał on nowych inwestorów.

– Pojawienie się Komorowskiego w moim teatrze w beznadziejnej sytuacji gospodarczej było tym samym, czym moje pojawienie się w beznadziejnej kampanii wyborczej pana prezydenta – podsumował rozmówca tygodnika.

Aktor zaznaczył, że jego zaangażowanie w kampanie wyborcze się już wyczerpało.
– To miałoby sens, gdybym decydował się na wejście w politykę z konkretnym programem, z konkretnymi postulatami. Nie mam na to jednak czasu – stwierdził.

Tomasz Karolak wspomniał także o największych problemach, z jakimi zmagają się ludzie kultury w Polsce.
– Artyści to ludzie zupełnie niedoinwestowani, którzy – jeżeli nie mieszczą się w pierwszej dwudziestce gwiazd – wcale nie żyją w luksusach – mówił.  Aktor doszedł do smutnych konkluzji, iż obie strony sporu politycznego w Polsce nie mają sensownego pomysłu na nowoczesną kulturę.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/tomasz-k ... pio/hbl743


Właśnie dzisiaj czytałem całą rozmowę Marcina Fijołka (w artykule jest błędnie: Fiołka) z Tomaszem Karolakiem w "wSIECI".
Gość widać poszedł po rozum do głowy ;)

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 13 lip 2015, 17:20 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



13 lip 2015, 17:17
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP


Ktoś kto idzie do wyborów wiedząc, że ich nie wygra jest nie w porządku wobec wyborców
Bronisław Maria Komorowski (były prezydent Polski)




Andrzej Duda został zaprzysiężony na prezydenta Polski.

Przejęciu obowiązków przez nowego prezydenta towarzyszyło m.in. posiedzenie Zgromadzenia Narodowego, msza w warszawskiej archikatedrze, czy przejęcie obowiązków zwierzchnika sił zbrojnych. Tymczasem przed Pałacem Prezydenckim stanął krzyż, który był obiektem kłótni po katastrofie smoleńskiej.

Obrazek
Andrzej Duda wśród tłumu na Krakowskim Przedmieściu
Foto: Marcin Obara / PAP Andrzej Duda wśród tłumu na Krakowskim Przedmieściu

Po zaprzysiężeniu prezydent spotkał się z ustępującym Bronisławem Komorowski oraz jego małżonką. Następnie zobaczył się w gabinecie marszałka Sejmu z Konwentami Seniorów Sejmu i Senatu. Później uczestniczył w mszy świętej w warszawskiej Archikatedrze św. Jana Chrzciciela, z której przejechał do Zamku Królewskiego. Następnie udał się do Pałacu Prezydenckiego.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zaprzysi ... zie/f4r0er


19:27 Za kilka minut - w transmisji na żywo na FB z Pałacu Prezydenckiego - prezydent Duda odpowie na kilka pytań internautów.
19:33 Rozpoczęła się transmisja na żywo.
19:33 - Mam nadzieję, że to będzie mój dobry początek aktywności sieciowej - zaznaczył prezydent.
19:34 Jak się Pan czuje, jako prezydent Polski - zapytał jeden z internautów.
19:35 - Podjąłem wielkie zobowiązanie. Absolutnie podstawową sprawą jest naprawa wspólnoty. Uważam to za niezwykle ważny element - mówił.
19:36 Duda mówił także o młodych Polakach, którzy emigrują. Podkreślił, że to będzie bardzo ważna sprawa do rozwiązania podczas jego prezydentury.
19:37 Kolejne pytanie dotyczyło przyszłości młodych ludzi.
19:38 - Zadanie jest wielkie. To jest kwestia wzrostu wynagrodzeń, tworzenia miejsc pracy, wsparcia przedsiębiorców, takiego, że da się im więcej wolności, że państwo nie będzie na każdym kroku nakładało na nich kar. Trzeba dla nich wsparcia ze strony państwa - mówił.
19:39 Duda podkreślił także potrzebę dobrej współpracy z rządem. - Z mojej strony ręka jest wyciągnięta - podkreślił.
19:41 - Chcę podjąć dyskusję na temat systemu emerytalnego. Chcę porozmawiać z ekspertami na ten temat - podkreślił.
19:42 - Jak Pan chce przekonać Polaków do powrotu z emigracji - brzmiało kolejne pytanie.
19:42 - Nie mam zamiaru ich namawia do powrotu - mówił Duda. - Ja mówię, że tutaj trzeba stworzyć warunki, by oni z własnego przekonania chcieli tu wrócić - dodał.
19:43 Teraz powinniśmy wspierać Polaków, którzy są na emigracji. By mieli kontakt z polską kulturą , z językiem polskim - dodał.
19:44 Kolejne pytanie dotyczy o nauce o Żołnierzach Wyklętych w szkołach.
19:45 Duda z uznaniem wyraził się o Żołnierzach Wyklętych. Stwierdził, ze będzie robił wszystko, by o nich uczono w szkołach. - Polska zawsze powinna oddawać im cześć - mówił.
19:47 Kolejny internauta pyta o Polakach mieszkających za Wschodzie.
19:47 Prezydent wskazał na dużą rolę promowania polskiej kultury na tych ziemiach. Polskiej społeczności za granicą trzeba też bronić - i tu kluczowa jest rola polskiej dyplomacji - mówił. Duda podkreślił potrzebę wzmocnienie polskich ambasad.
19:53 Kolejne pytanie dotyczy polityki prorodzinnej. Duda zastrzega, że to nie leży wyłącznie w kompetencji prezydenta, ale wymaga współpracy rządu.
19:53 Jak Pan się odniesie do powszechne wśród ekonomistów przekonania, że nie można podnieść kwoty wolnej od podatku i obniżyć wieku emerytalnego? - pytano prezydenta.
19:54 - Kwota wolna podatku jest na poziomie żenującym - zaznaczył. Duda mówił, ze musi ona wynosić osiem tysięcy złotych. - Budżet? Przecież te pieniądze natychmiast wrócą do gospodarki, bo zostaną wydane. Niech mi nikt nie opowiada, że te pieniądze wpadną w czarną dziurę i znikną - podkreśla głowa państwa.
19:55 Prezydent zaznaczył, że zmiany nie będą skokowe, a przeprowadzane stopniowo. - Jestem przekonany, że systemowo można to rozwiązać - mówił.
19:56 Jakie są szanse na realizację zobowiązań wyborczych? - zapytano.
19:58 - Mam wiarę, że te zobowiązania uda mi się zrealizować. Liczę na to, ze będę miał wsparcie obywateli. Dzisiaj jest wielki głód obywateli na wpływ na rzeczywistość. Jeśli prezydent jest wybrany przez Naród, to musi go szanować - mówił Duda.
19:58 Pod koniec swojego wystąpienia Duda wyraził zadowolenie z tej formy komunikacji z Polakami. - Mam nadzieję, że nie po raz ostatni. Dziękuję - zakończył.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


06 sie 2015, 21:13
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP
Internauci podsumowują
dzień zaprzysiężenia Andrzeja Dudy na prezydenta Polski

Obrazek

Leminga nr 1 nie było
Obrazek

Piękny gest Dudy
Obrazek

Tuska też zaprosił
Obrazek
ale ten nie zrozumiał :(


barany
Obrazek

buce
Obrazek


mucha nie słyszała buczenia
Obrazek
Głucha?


buczą, bo tylko to potrafią
Obrazek


dorzuci się do piwka?
Obrazek


strach i chamstwo w jednym: szechter dał głos
Obrazek
akurat jego to nie dotyczy

Mędrzec Europy też dał głos
Obrazek


jeśli oni wszyscy tak go lubią
Obrazek

to co to będzie ?
Obrazek

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 08 sie 2015, 08:40 przez kominiarz, łącznie edytowano 2 razy



08 sie 2015, 08:28
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP
Prezydent Andrzej Duda: Grono moich współpracowników jest już skompletowane. 7 sierpnia wszystko będzie jasne

Obrazek

Oczywiście, że wezmę udział w referendum. To jest ten element demokracji bezpośredniej, który jest – co podkreślałem – bardzo ważny. A który w ostatnich latach był bardzo lekceważony. I skoro apelowałem o to, by postawa władz w stosunku do wniosków obywatelskich uległa zmianie, to teraz nie powiem, że nie idę do referendum. To byłby absurd

-– mówił Andrzej Duda w TVP Kraków.
Przyznał, że jest zwolennikiem utrzymaniem finansowania partii z budżetu.
Wtedy sytuacja jest czysta. Partie mają fundusze na swoją działalność i nie muszą się ubiegać o finansowanie od biznesu
-– argumentował prezydent elekt.
Przyznał, że brakuje mu poważnej debaty w Polsce dotyczącej JOW-ów i skutków ich ewentualnego wprowadzenia.
Widziałem tylko kilka artykułów na ten temat. A ja chciałbym prawdziwej, merytorycznej debaty. Przedstawienia tego, jak ten system zadziałał w innych krajach, choćby w Wielkiej Brytanii. To nie jest tak, że JOW-y w każdym układzie powodują zbawienne zmiany na scenie politycznej (…) W JOW-ach można manewrować okręgami wyborczymi i to jest pole do manipulacji wynikami wyborczymi
— tłumaczy.
Odnosząc się do nominacji w Kancelarii Prezydenta Andrzej Duda zapewnił, że grono jego współpracowników jest fajnie dobrane. Jednak wskazał, że na szczegóły trzeba jeszcze poczekać.
7 sierpnia wszystko będzie jasne, jeśli chodzi o kwestie personalne. Obsada personalna w zasadzie jest już gotowa, funkcje zostały rozdzielone
-– zapewniał.
Dla mnie to jest niezwykle ważne, żeby współpracownicy, którzy stanowią kierownictwo Kancelarii Prezydenta, byli nie tylko ludźmi, którzy po prostu ze sobą pracują, ale żeby byli grupą przyjaciół. Bo wtedy ta współpraca lepiej się układa
-– mówił prezydent elekt.
Prezydent Andrzej Duda zaznaczył, że jego prezydentura będzie aktywna. Przypomniał, że właśnie to zapowiadał w kampanii wyborczej.
Skoro deklarowałem, że to będzie dynamiczna prezydentura, to ona taka będzie
-– zapewniał.
Przybliżając wizję swojej misji w Pałacu Prezydenckim prezydent elekt wskazał:
Nie wyobrażam sobie, by była to prezydentura zamknięta w Pałacu. Będę odwiedzać moich rodaków tam, gdzie oni mieszkają, tak jak robiłem to w czasie kampanii. Może nie z taką intensywnością, bo obowiązki prezydenta RP na aż taką intensywność nie pozwalają. To będzie prezydentura otwarta – dla reprezentatywnych grup społecznych, dla inicjatyw społecznych, będzie proobywatelska. Składałem obietnice w kampanii i absolutnie chcę ich dotrzymać. Szacunek ze strony prezydenta wymaga, by podejmować rozmowy.
Wracając do priorytetowej w swojej kampanii kwestii wieku emerytalnego prezydent Duda wskazał, że „złoży projekt ustawy umożliwiającej obniżenie wieku emerytalnego”.
Obiecałem to w kampanii i zamierzam tej obietnicy dotrzymać. Podobnie jak projekt zwiększający kwotę wolną od podatku. Ja już właściwie podjąłem prace nad tymi tematami, mogę to powiedzieć. Miałem spotkanie z pracownikami „Solidarności”, z panem przewodniczącym Piotrem Dudą. Rozmawialiśmy na temat tego, jaki kształt powinna mieć ustawa o wieku emerytalnym. Jest kwestia tego, czy można połączyć to z latami składkowymi. „Solidarność” proponuje, by tych lat składkowych było 40
— tłumaczy.
I wskazuje, że „najważniejsze jest to, żeby ludzie mieli wybór”.
Mówiąc o polityce historycznej prezydent Duda zaznaczył, że będzie ona zajmowała ważne miejsce  w jego działalności.
Ona jest niezwykle ważna, jeśli chodzi o kształtowanie nowych pokoleń. One muszą mieć świadomość naszych dziejów. Historię trzeba przedstawiać prawdziwie, nawet gdy jest bolesna. Jej znajomość jest ważna, mamy piękną historię. Wychowujmy młodych ludzi w dumie z naszej historii, by pamiętać o bohaterskich postawach Polaków, które prowadziły do zwycięstw, jak w 1920 roku. **Potrafiliśmy zwyciężyć, Europa nam wiele zawdzięcza. Tej historii, pięknych i bolesnych kart trzeba uczyć Polaków. Trzeba czcić bohaterów, to równie kwestia polityki odnaczeniowej
— kwitował prezydent Andrzej Duda.

http://wpolityce.pl/polityka/260813-pre ... e?strona=2

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Duda honorowym prezesem Ruchu Społecznego im. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego

Obrazek

Prezydent elekt Andrzej Duda został honorowym prezesem Ruchu Społecznego im. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.


Informację na ten temat przekazał za pośrednictwem portalu społecznościowego Facebook sam Andrzej Duda.

Decyzja o powierzeniu Dudzie tej funkcji została podjęta 3 sierpnia przez walne zebranie członków Ruchu.

Przypomnijmy, że Duda - jako jeden z najbliższych współpracowników Lecha Kaczyńskiego - był jednym z założycieli stowarzyszenia. Był także przewodniczącym jego Komisji Rewizyjnej.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Polacy mogą sobie pogratulować! Rzeczpospolita Polska ma godnego Prezydenta. Nie zmarnujmy tej wielkiej szansy

Obrazek

Oby ta radość, którą dzisiaj mogliśmy zobaczyć na ulicach stolicy, trwała przez cały czas. Zaprzysiężenie w Sejmie, Msza św. w archikatedrze św. Jana, uroczystości na Zamku Królewskim, a potem na Placu Piłsudskim wzbudziły powszechny entuzjazm.

Polacy witając nowego Prezydenta RP znów się zjednoczyli  w piękny sposób. Co ważne, tysiące ludzi wyszły na ulice zupełnie spontanicznie, nie w momencie narodowej tragedii, ale w czasie ogromnej radości. Żaden polityk ostatnio nie potrafił osiągnąć to, czego już dokonał Andrzej Duda!
Dla mnie, jako młodej osoby, która mocno oczekuje zmian w polityce i w tym kraju, niezwykle wymowny był przemarsz prezydenta Dudy z Placu Piłsudskiego do Pałacu Prezydenckiego. Tłumy, tłumy i jeszcze raz tłumy. Mnóstwo młodych ludzi, i tych w średnim wieku  czy ludzi starszych. Czekający na Andrzeja Dudę dosłownie rzucali się prezydentowi na szyję! Ci ludzie są symbolem zmiany, reprezentantami Polaków, którzy czekają na normalność w swojej Ojczyźnie. Widać, że dla Andrzeja Dudy polskość to normalność (bo przecież był polityk w naszym kraju, który uważał coś zupełnie odwrotnego). Jest duża szansą, że stabilizację polskości zapewni nam nowy prezydent.
Prof. Andrzej Nowak na jednym z portali społecznościowych napisał:
Tak jest: rozpiera mnie duma, że mam nareszcie takiego prezydenta. Pięknie mówiącego po polsku, pięknie i z pasją rozważającego to, co dla naszej wspólnoty trzeba zrobić, co trzeba jej dać – a nie to tylko, co można jej wziąć. I budującego na tym swój program.
Kiedy prezydent przed Pałacem Prezydenckim zapewnił, że pamięta o swoich obietnicach wyborczych, ludzie reagowali z ogromnym entuzjazmem. Andrzej Duda zapewnił nas o naprawie naszej Ojczyzny. Czy dla ludzi, którzy kochają ten kraj, może być coś piękniejszego? To musi budzić nadzieję.
Nie słuchajcie państwo tego co opowiadają, że się w Polsce nie da obniżyć wieku emerytalnego, że się nie da podnieść kwoty wolnej od podatku, bo się budżet zawali, to bzdury. Wystarczy zacząć naprawiać polską gospodarkę, a tak naprawdę pieniądze z tego systemu znajdą się natychmiast
—mówił przed Pałacem Prezydenckim.
Bądźmy dumni z prezydenta Dudy, bądźmy też dumni z siebie! Czy ktoś pół roku temu spodziewał się, że dzisiaj zostanie zaprzysiężony nieznany szerszemu gronu Andrzej Duda? Możemy sobie wzajemnie pogratulować wyboru i naszej odwagi. Odwagi na zmianę. Polska trafiła w dobre ręce! Nie zmarnujmy tej wielkiej szansy!

http://wpolityce.pl/polityka/261594-pol ... iej-szansy

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Prezydent Andrzej Duda złożył kwiaty na grobie Lecha i Marii Kaczyńskich

W piątek wieczorem, dzień po zaprzysiężeniu, prezydent Andrzej Duda złożył kwiaty na sarkofagu Lecha i Marii Kaczyńskich oraz Józefa Piłsudskiego w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów w katedrze na Wawelu. Towarzyszyła mu małżonka Agata.


Na wzgórzu wawelskim prezydenta witali turyści okrzykami: „niech żyje” i „sto lat”. Przy wejściu do katedry, dowódca garnizonu Kraków – gen. Adam Joks, złożył mu meldunek. Na progu katedry przywitał go też metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. Po opuszczeniu krypty, prezydent wraz z małżonką i metropolitą udali się do „prałatówki”.

W dniu zaprzysiężenia prezydent złożył już kwiaty na grobach prezydentów: Ignacego Mościckiego, Gabriela Narutowicza oraz pod tablicą upamiętniającą prezydenta Stanisława Wojciechowskiego.

W piątek wieczorem złoży jeszcze kwiaty na grobie ostatniego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego w Panteonie Wielkich Polaków w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie.

Andrzej Duda składał już kwiaty na grobie prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako prezydent elekt, w dniu ogłoszenia przez PKW oficjalnych wyników wyborów 25 maja.

Rezydent podkreślał wówczas, że to przy śp. Lechu Kaczyńskim uczył się podejścia do spraw państwowych.

To przy nim uczyłem się etosu prezydenta, poczucia kim jest, jaką rolę ma do spełnienia, kogo reprezentuje poczucia godności, godności państwa polskiego, dumy narodowej. To właśnie pan prezydent profesor Lech Kaczyński mnie uczył, stąd moja obecność tutaj jest czymś zupełnie naturalnym
– zaznaczał wtedy i dodawał: – To był mąż stanu, wielki człowiek, który właściwie całe swoje dorosłe życie poświęcił służbie dla swoich rodaków (…) w tej służbie oddał życie.

Przypomniał też, że śp. Lech Kaczyński chciał państwa sprawiedliwego, równego dla wszystkich, w którym ludzie będą czuli się dobrze. – Mnie też ogromnie na tym zależy – podkreślił.

http://niezalezna.pl/69751-prezydent-an ... aczynskich

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
"Z żadnych obietnic się nie wycofuję". Wystąpienie Dudy obejrzało ponad 100 tys. internautów

Andrzej Duda od pierwszego dnia swojej prezydentury postawił na bezpośredni kontakt z wyborcami. Jego pierwsze nagranie na popularnym profilu społecznościowym obejrzało ponad pół miliona internautów, a sobotnie wystąpienie w Dąbrowie Tarnowskiej oglądało już ponad 100 tys. użytkowników Facebooka. - Ja się z żadnych obietnic wyborczych nie wycofuję. Wierzę, że znajdę sprzymierzeńców na obecnej sali sejmowej, na przyszłej sejmowej, w rządzie, że będzie się dało naprawiać Rzeczpospolitą – mówił Andrzej Duda na spotkaniu z mieszkańcami.


- Dzisiaj niektórzy dziennikarze i niektórzy politycy ochoczo manipulują moimi słowami mówiąc, że wycofuję się z obietnic wyborczych. Otóż ja się z żadnych obietnic wyborczych nie wycofuję - zadeklarował nowy prezydent. Odniósł się w ten sposób do pojawiających się na niektórych portalach i w komentarzach dziennikarzy tezy, że po wybraniu na prezydenta, Andrzej Duda wycofuje się z chęci spełnienia obietnic złożonych w trakcie kampanii prezydenckiej.

Obawy o manipulację, okazały się słuszne. Dziś Ewa Kopacz zarzuciła Andrzejowi Dudzie właśnie wycofywanie się z obietnic. – Skoro skończyła się prezydencka kampania wyborcza, to wszystkie obietnice są nieaktualne – mówiła Kopacz na warszawskim targu śniadaniowym, pytana o wczorajsze wystąpienie Andrzeja Dudy. Szefowa rządu zarzuciła Dudzie, że chce by zapowiadany projekt „500 zł na dziecko” za niego napisał rząd.

Jak w rzeczywistości brzmiała wypowiedź Andrzeja Dudy na sobotnim spotkaniu z sadownikami:
- Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie te programy które stawiam jako swoje plany, są możliwe do zrealizowania tylko przez prezydenta. Wspomniany program 500 zł na każde dziecko w rodzinach, w których sytuacja jest najtrudniejsza i 500 zł na drugie i kolejne dziecko w rodzinach gdzie sytuacja powiedzmy sobie jest średnia. To przede wszystkim wsparcie dla polskiej wsi. Ten plan musi zostać zrealizowany w absolutnym współdziałaniu z rządem, bo rząd będzie musiał przygotować projekt ustawy. Na pewno nie wyobrażam sobie możliwości przygotowania tego projektu bez bardzo ścisłej współpracy z rządem, bo to jest poważna kwestia finansowa. To też jest bardzo poważne wyzwanie dla państwa - powiedział Andrzej Duda.

Po kilku godzinach kancelaria prezydenta przekazała dziennikarzom, którzy w sobotę relacjonowali spotkania prezydenta, konkretne stanowisko w tej sprawie: "Andrzej Duda nie wycofuje się z projektu 500 zł na dziecko. Prezydent chce w tej sprawie współpracować z rządem"

Temat ten pojawił się tego samego dnia w trakcie spotkania z mieszkańcami Dąbrowy Tarnowskiej. Jak podkreślił Duda plan zmian, pozwalający dofinansować najbiedniejsze polskie rodziny musi być zrealizowany we współpracy z rządem:
- Dzisiaj niektórzy dziennikarze i niektórzy politycy ochoczo manipulują moimi słowami mówiąc, że wycofuję się z obietnic wyborczych. Otóż ja się z żadnych obietnic wyborczych nie wycofuję. Ja tylko niestety z przykrością stwierdzam, że ci państwo chyba nie chcą tej współpracy, że chyba nie chcą podjąć tej wyciągniętej ręki. Ja to robię z serca. Uważam, że to jest dziś potrzebne. Chciałbym, żebyśmy zmierzali nie do destrukcji, tylko do konstrukcji, do budowania, a nie do burzenia. Dlatego chciałbym, żeby zakończyło się wreszcie mówienie o innych z pogardą, o tych, którzy mają inne poglądy - powiedział prezydent w Dąbrowie Tarnowskiej.
OBEJRZYJ ZAPIS WYSTĄPIENIA ANDRZEJA DUDY:
https://www.facebook.com/andrzejduda/vi ... =2&theater

http://niezalezna.pl/69784-z-zadnych-ob ... nternautow

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


09 sie 2015, 20:38
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP
Takiego prezydenta jeszcze nie było.
E-prezydentura Andrzeja Dudy.


Like, retweet, stream – to hasła, z którymi za pan brat jest Prezydent RP Andrzej Duda. Na naszych oczach tworzy się swoista „e-prezydentura”, bo tak aktywny i efektowny w internecie nie był do tej pory żaden inny polityk wysokiego szczebla w Polsce. – Andrzej Duda jest konserwatywny światopoglądowo, ale mimo wszystko przedstawia siebie jako człowieka nowoczesnego i otwartego – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, psycholog społeczny SWPS, dr Konrad Maj. – Prezydent lubi interakcję z Polakami i sądzę, że będzie korzystał z jej wszelkich możliwych narzędzi – zdradza WP, współpracownik Andrzeja Dudy, Marcin Kędryna.

Innowacyjnie i tanio

Prezydent Andrzej Duda: zobowiązania z kampanii doprowadzę do końca
50 tysięcy na żywo, a do tej pory 551 tys. łącznych wyświetleń – to statystyki premierowej w Polsce 25-minutowej relacji użytkownika internetu, który wykorzystał innowacyjną usługę portalu społecznościowego – Facebook Live. Był to świeżo zaprzysiężony prezydent Andrzej Duda, który 6 sierpnia o 19:30 na żywo wystąpił na Facebooku. Był pierwszym politykiem w Polsce i jedną z pierwszych osób na świecie, która użyła takiej usługi.

Już na początku swojego wystąpienia zaznaczył, że dostrzega potęgę internetu. - Jest jednym z najważniejszych źródeł informacji, o ile już nie stał się najważniejszym. Eksperci potwierdzają, że wkrótce na pewno takim będzie – stwierdził Andrzej Duda. – Sam się o tym przekonałem jako aktywny użytkownik Twittera. Internet odegrał niezwykle istotną rolę w mojej kampanii prezydenckiej – dodał.

Po pierwszej relacji live głowa państwa nadal jest aktywna w internecie. Streamingi z jego wizyt np. w Janowie Lubelskim czy Suchej Beskidzkiej obejrzano dotychczas odpowiednio: 151 tys. i 73 tys. razy. W lipcu konto Andrzeja Dudy było najczęściej retweetowanym w stosunku do liczby umieszczonych wpisów w Polsce. Obecnie śledzi je 96 tys. osób. Dla porównania konto "Komorowski 2015" obserwuje jedynie niecałe 38 tys. Na Facebooku były prezydent przegrywa z obecnym o niemal 100 tys. polubień profilu. Komorowski zebrał 184 tys. like’ów – Duda ma 272 tys.

Spirtitus movens aktywności prezydenta w sieci był Paweł Szefernaker, przewodniczący Forum Młodych Prawa i Sprawiedliwości. Zarówno sam Andrzej Duda, jak i szefowa jego sztabu wyborczego, Beata Szydło docenili potęgę internetu – stąd specjalna funkcja szefa kampanii internetowej, która przypadła właśnie Szefernakerowi. - Wiem, że prezydent będzie kontynuował swoją aktywność na portalach społecznościowych i będzie tam nawiązywał kontakty z Polakami. On dobrze rozumie siłę internetu i jest otwarty na aktywność w jego obszarze, co potwierdza fakt, że sam obsługiwał swoje konto na Twitterze – mówi w rozmowie z WP, Paweł Szefernaker, który obecnie pracuje nad kampanią PiS.

Kontynuację działań głowy państwa w sieci potwierdza również jej współpracownik, Marcin Kędryna. - Uważam, że skoro pojawiają się nowe narzędzia komunikacji z obywatelami – to należy z nich korzystać. Jeśli Facebook daje możliwość dotarcia w czasie rzeczywistym do tysięcy ludzi, to jest to szansa na bliski kontakt z dużą rzeszą Polaków. Andrzej Duda lubi interakcję i sądzę, że będzie korzystał z jej instrumentów, bo brak obecności w internecie, byłby zwyczajnym marnowaniem energii, którą prezydent posiada – zdradza WP.

W dobie powszechnego dostępu do internetu jest to aktywność niezwykle efektywna. Pozwala odbiorcom łatwo i niemalże w każdym czasie śledzić działania prezydenta – na ekranie komputera, tabletu czy smartfona. Inną zaletą są koszty takich działań. – Warto zwrócić uwagę na istotny plus aktywności w sieci – jest ona zupełnie darmowa i nie wymaga nakładów pieniędzy publicznych - mówi Marcin Kędryna.

Skuteczna e-prezydentura drogą dotarcia do młodych

Eksperci chwalą sztab Andrzeja Dudy za umiejętne wykorzystywanie przestrzeni internetowej. Anna Miotk, dyrektor ds. komunikacji w firmie Polskie Badania Internetu uważa działania prezydenta za słuszne. - Andrzej Duda był aktywny w mediach społecznościowych zanim na dobre rozkręciła się kampania prezydencka i zanim stał się rozpoznawalny dla wszystkich. Wtedy jednak był już znany internautom, a jego funkcjonowanie w sieci było bardzo profesjonalne. To zaowocowało głosami młodszej części elektoratu – mówi Wirtualnej Polsce. – To typowe działanie dla polityków prawicy, którzy nie mają tak wielu możliwości zaistnienia w mediach głównego nurtu, a w internecie mogą kształtować swoją strategię tak jak chcą – dodaje Anna Miotk.

- Do tej pory elity polityczne były skoncentrowane na tradycyjnych mediach, głównie telewizji i docieraniu do większości elektoratu. Jednak jeśli spojrzymy na grupę 18-29 lat to proporcje się odwracają, bo ona około 70 proc. informacji czerpie z sieci www. Jeśli chce się zdobyć kilka niezbędnych procent do wygrania wyborów, trzeba być aktywnym w internecie – mówi WP dr Sergiusz Trzeciak, autor książki „Wizerunek publiczny w internecie”.

Jego zdaniem, aby należycie trafić do młodych należy połączyć trzy elementy. - Zarówno tematyka, treść, jak i forma przekazu musi być dostosowana do internautów. - Jeśli te ogniwa zagrają, to przy niewielkich różnicach w notowaniach kandydatów, dzięki aktywności w sieci, można wygrywać wybory. Andrzejowi Dudzie to się udało. On i jego sztab wyborczy sprawnie posługiwali się Twitterem i marketingiem wirusowym np. poprzez memy – dodaje Dr Trzeciak.

Wtóruje mu dr Włodzimierz Głodowski, specjalista ds. komunikowania masowego z UW. - Internet to przyszłościowa forma komunikacji z ludźmi, zwłaszcza młodymi. W związku z tym działania głowy państwa po prostu trzeba odczytywać jako skuteczne. Udowodniła to kampania prezydencka, w której Bronisław Komorowski nie rozumiał znaczenia internetu i to była jedna z głównych przyczyn jego przegranej – mówi w rozmowie z WP.

- Poprzedni prezydenci stronili od nowinek technologicznych. Osoba, która o to nie dba, może być postrzegana jako oddalona od rzeczywistości i nierozumiejąca młodych ludzi – uważa dr Konrad Maj, psycholog społeczny SWPS. – Andrzej Duda jest konserwatywny światopoglądowo, ale mimo wszystko przedstawia siebie jako człowieka nowoczesnego i otwartego. Bazuje on na efekcie młodości i nowości, a jego aktywność w sieci idealnie wpasowuje się w ten schemat – powiedział WP.

Konsultant i doradca polityczny z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej, Wiesław Gałązka nie sądzi, że aktywność w internecie wywiera wpływ głównie na młodych ludzi. - Nie zgodzę się z tym, że tak trafia się tylko do młodych. Starsi ludzie coraz częściej fascynują się internetem i do nich też tak można dotrzeć - mówi.

- Internet to taka dziedzina, w której jeśli porwie się ludzi, to nawet nie trzeba im płacić za to, że ci będą rozpowszechniać czyjś wizerunek. Działalność sztabu Dudy w sieci to majstersztyk – ocenia.
(...)
Całość:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1017099,tit ... aid=115638

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


12 sie 2015, 08:14
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP
Idą zmiany w Kancelarii Prezydenta. Wiemy, jakie!

Współpracowniczka Andrzeja Dudy zapowiada, że wydatki kancelarii będą racjonalne i efektywne.

Małgorzata Sadurska, nowa szefowa kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy, z impetem rozpoczęła porządki po poprzednikach i wdraża plan oszczędnościowy! - Zadbamy, by pieniądze były wydawanie z głową. Są to przecież pieniądze publiczne, a tu nie ma miejsca na nieuzasadnione wydatki - zapowiedziała w rozmowie z Faktem.

Fakt: Kiedy Andrzej Duda zadzwonił do pani z propozycją objęcia stanowiska szefowej prezydenckiej kancelarii?
Małgorzata Sadurska: Prezydent zaproponował mi stanowisko szefa kancelarii 11 czerwca. To był zaszczyt. Byłam mile zaskoczona, że wybrał mnie.

Podjęła pani decyzję w czasie rozmowy?
- Prezydent dał mi czas do namysłu, ale długo się nie zastanawiałam. Lubię wyzwania. Jedynym pytaniem, jakie sobie zadawałam, to to, czy dam radę, czy pan prezydent będzie zadowolony z mojej pracy. Czy będę pasowała do jego koncepcji funkcjonowania kancelarii.

Koncepcja była prosta, postawił na rówieśników, przyjaciół. To zadziała?
- To nie tak. Prezydent dużo uwagi skierował na to, żeby Kancelaria funkcjonowała sprawnie i efektywnie, żeby wspierała go w realizacji jego wizji prezydentury. A że jego współpracownicy znają się ze sobą to bardzo dobrze. Będziemy spędzać ze sobą mnóstwo czasu. Musimy zatem czuć się ze sobą dobrze.

Od kilku dni kieruje pani kancelarią. Pierwsze wrażenia?
- Z jednej strony to radość, bo prezydent obdarzył mnie ogromnym zaufaniem. Wspieranie pana prezydenta w jego misji to duże wyróżnienie. Z drugiej strony to ogromna odpowiedzialność, nowe zadania i wyzwania, które przed nami postawił. Przed nami trudny czas, nie tyle pracy, co służby.

Nie będzie lekko. Poprzednicy zostawili wam pustki w kancelarii. Choć - jak głosi oficjalny komunikat - wydatki ostatnich miesięcy były niższe o 22 proc. od planowanych - i tak były gigantyczne. Pozostał niesmak po tym, co zastaliście?
- Chcemy dokonać bilansu otwarcia, sprawdzić w jakim stanie finansowym zostawili nam ją poprzednicy, racjonalność wydatków dokonanych za publiczne pieniądze. Jesteśmy w trakcie roku budżetowego, przed nami jeszcze kilka miesięcy funkcjonowania, więc raport jest potrzebny. Oprócz kosztów kancelarii przeanalizujemy kwestię kadrowo-administracyjną.

Będą zwolnienia?
- Najpierw sprawdzę jak funkcjonują pracownicy kancelarii. Później będą podejmowane ewentualne decyzje. Chcę też wiedzieć jak wygląda stan załatwianych spraw, czy nie ma zaległości, które sprawy są najpilniejsze do załatwienia. Osoby, które posiadają odpowiednie kompetencje i chcą realizować wizję prezydentury Andrzeja Dudy znajdą miejsce w kancelarii.

Jak urządzi pani pracę kancelarii?
- Mam kilka pomysłów. O niektórych z nich mówił już pan prezydent. 6 sierpnia kancelaria dostała nowy statut, regulamin organizacyjny, powołano ważne jednostki - biuro ds. kontaktów z Polakami zagranicą, biuro interwencyjnej pomocy prawnej - tzw. Dudapomoc oraz biuro dialogu i inicjatyw obywatelskich. Stworzyliśmy też stanowisko dyrektora generalnego, który zajmie się koordynacją pracy administracyjnej urzędu kancelarii prezydenta.

Dyrektor odciąży panią w obowiązkach?
- Tak. Mój poprzednik miał dwóch zastępców, ja będę mieć dyrektora. Myślę, że to się doskonale sprawdzi.

Odejdą pani urzędnicze obowiązki. Na jakie zadania będzie więcej czasu?
- Będę wykonywała obowiązki, które powierzy mi prezydent. To człowiek otwarty na dialog i chce, by również taka była jego kancelaria. By współpracownicy nie zamykali się w swoich gabinetach. Moim celem jest realizacja jego wizji prezydentury a także stworzenie Polakom miejsca, do którego będą mogli zwrócić się ze swoimi problemami.

Na kim z poprzedników chce się pani wzorować?
- Nie ukrywam, że wzorem był dla mnie minister Władysław Stasiak. Osoba kompetentna, pracowita, niekonfliktowa, wyważona, nie agresywna. Będę się starała, być choć w części być takim szefem kancelarii.

Wracając do wydatków. Czy nowością będzie zaciskania pasa, ograniczanie wydatków? Pytam, ponieważ jeszcze w kampanii prezydenckiej, Andrzej Duda jawił się jako skromny polityk, robiący zakupy w popularnych sieciówkach.
- Chcemy, by wydatki kancelarii były racjonalne i efektywne. Bo nie zawsze duże wydatki przekładają się na efektywność.

Nie będzie luksusowych filiżanek z wiewiórkami?
- Zadbamy, by pieniądze były wydawanie z głową. Są to przecież pieniądze publiczne, a tu nie ma miejsca na nieuzasadnione wydatki.

Podobno pani już wdrożyła plan oszczędnościowy. Jak dowiedział się Fakt, podczas ostatniej wizyty w Krakowie uznała pani cenę za nocleg za zbyt wysoką i wydała decyzję, by w przyszłości ministrowie kancelarii sypiali w tańszych hotelach.
- To prawda. Noclegi na wyjazdach służbowych ministrów - co do tej pory było regułą -  są za drogie. A przydałby się umiar i rozsądek. Każdy polityk, czy to minister czy poseł, jest zwykłym człowiekiem i powinien mieć świadomość, jak żyją ci zwykli ludzie. Zamierzam razem z dyrektor generalną wdrażać tę racjonalność w praktyce.

Andrzej Duda znów ruszył w Polskę. Pojawiły się zarzuty, że nieformalnie włączył się w kampanię PiS przed jesiennymi wyborami.
- Prezydent robi to, co oczekują od niego Polacy i realizuje złożone w kampanii obietnice. Obiecał, że będzie wsłuchiwał się w problemy i objedzie większość powiatów. I robi to. To będzie prezydentura spotkań, prezydentura dialogu. Ale przede wszystkim będziemy pracować nad zmianami, które są w naszym państwie niezbędne.

http://www.fakt.pl/polityka/malgorzata- ... 65578.html


12 sie 2015, 17:12
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP
Jeden zero dla Dudy

Nawet jeśli ktoś nie cierpi prezydenta Andrzeja Dudy, to w skrytości ducha przyznać musi, że właśnie finezyjnie ograł Platformę Obywatelską i byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. W sprawie referendum z miną niewiniątka zastawił tak precyzyjną pułapkę, że Platforma już w nią wpadła i musi z niej wyjść poraniona. Pytanie tylko jak bardzo. Inna sprawa, że wszystko to stało się na własne życzenie Platformy.

Prezydent Duda kulturalnie ogłosił (ale nie wiem, co tam się działo w jego głowie), że szanuje wolę swojego poprzednika Bronisława Komorowskiego co do pierwszego referendum o JOW-ach, i że powinno się ono odbyć. Tyle tylko, że Komorowski ogłosił je chybcikiem, tuż przed wyborami i ze strachu, żeby przyciągnąć elektorat Pawła Kukiza, co, jak już wiemy, kompletnie się nie udało. Teraz Andrzej Duda mówi, że chce kolejnego referendum ważnego dla obywateli. Chce, żeby znalazły się w nim trzy pytania, o to czy sześciolatki muszą iść do szkoły, czy wiek emerytalny ma zostać tak, jak chce PO, czyli 67 lat, czy też zostać obniżony, i wreszcie pytanie o prywatyzację Lasów Państwowych. Referendum to miałoby być przeprowadzone przy okazji jesiennych wyborów parlamentarnych dla ograniczenia kosztów. I w ten sposób PO tkwi po uszy w pułapce. Jeśli zgodzi się na referendum Dudy, ludzie z dużym prawdopodobieństwem będą głosować za postulatami Dudy, czyli podnoszonymi przez PiS, czyli za PiS także w wyborach - tak to działa. Jeśli Senat zdominowany przez PO nie zgodzi się na drugie referendum, to PiS przy każdej nadarzającej się okazji do samych wyborów będzie o tym trąbił, mówiąc: widzicie, obywatele, Platforma ma was gdzieś, nie chce słyszeć waszego głosu i waszych potrzeb, chcecie, żeby ktoś taki rządził Polakami?

Podnoszenie argumentu, że Andrzej Duda nie jest prezydentem wszystkich Polaków, tylko PiS, jest równie trafione, co mówienie, że prezydent Bronisław Komorowski nie wyszedł z Platformy i że patrzył na nią przychylnym okiem. Przecież wiemy, jak jest. A jest tak, że zaczęła się wyborcza walka. Styl jest niezły, ale nie zapominajmy: chodzi tylko o to, żeby wygrać.

http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/slaw ... 64975.html


22 sie 2015, 05:45
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP
Oto różnica. Pierwsza decyzja Komorowskiego - uderzenie w krzyż.
Pierwsza decyzja Dudy - wyjście naprzeciw woli Polaków


Obrazek

I oto widzimy różnicę.
Pierwszą poważną decyzją prezydenta Komorowskiego było wezwanie do usunięcia sprzed pałacu prezydenckiego krzyża, pod którym modlili się obolali po Smoleńsku Polacy.
Pierwszą poważną decyzją prezydenta Dudy jest pozwolenie Polakom, by wypowiedzieli się w sprawach dla nich realnie ważnych.


Nawet jeśli i decyzja Komorowskiego, i decyzja Dudy, poprzedzone była analizami politycznymi (co normalne), to widzimy jasno, w którą stronę zmierzał Komorowski (nakręcanie emocjonalnego konfliktu), a w którą zmierza Duda (wzmocnienie praw demokratycznych obywateli).

Idźmy dalej: referendum Komorowskiego - cyniczne, puste, nastawione na oszukanie wyborców Pawła Kukiza. Referendum Dudy - wynikające z kilkuletniej batalii szerokich grup obywateli, wychodzące naprzeciw realnej energii społecznej.
I jeszcze jedna różnica: prezydent Duda uszanował referendum ogłoszone przez swojego poprzednika, choć jest ono tym, czym było od początku: polityczno-prawnym potworkiem, który dowodził intelektualnego pogubienia się Komorowskiego. Tymczasem Platforma ani myśli uszanować referendum prezydenta Dudy.
Do tego ładne, krótkie orędzie.

Wrzask obozu władzy towarzyszący decyzji prezydenta wynika z pełnego zrozumienia tego, co się dzieje. Pojawia się przerażenie. Bo już widać, że polityczny namiot, który rozbija na polskim polu prezydent Duda, przez lata może być namiotem największym.
Ale wrzasku nie należy lekceważyć. Obserwując od lat przemysł pogardy wiemy, że osiągnął od duży stopień orkiestracji, i nie zawaha się przekroczyć granic, które uważamy za nieprzekraczalne. I gdy np. czytamy niewiarygodnie agresywne twitterowe wpisy Tomasza Lisa, szydzące z głowy państwa, to musimy stawiać pytanie: czy oni chcą powtórzyć operację z lat 2005-2010? Czy znów chcą rozhulać nienawiść, znów chcą pozbawić prezydenta Rzeczypospolitej „godnościowych podstaw” sprawowania urzędu?
Tego nie można wykluczyć.
Dlatego nie można lekceważyć żadnego głosu nienawiści i czy szyderstwa. Zwłaszcza takiego, którego autorem jest wciąż główna twarz publicystyczna Telewizji Polskiej. (Panie prezesie Daszczyński, czy pan to pochwala i akceptuje?).

Ale pamiętajmy też: będzie im trudno, trudniej niż w latach 2005-2010. Prezydent Duda ma mandat najczystszy z możliwych, bo wygrał wbrew niemal całemu establishmentowi. Stoi za nim wola narodu, której nie da się podważyć. Jeżeli establishment mandatu prezydenta (do sprawowania urzędu, i do przeprowadzenia zmian) nie uszanuje, ryzykuje dużo więcej niż władzę polityczną.

http://wpolityce.pl/polityka/262898-oto ... li-polakow

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


22 sie 2015, 08:03
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP
Prezydent RP Andrzej Duda: Nie zgadzam się z kwotowym podziałem imigrantów

Jutro Komisja Europejska ma przedstawić plan przyjmowania imigrantów przez kraje UE. Według przecieków prasowych Polska będzie musiała przyjąć prawie 12 tys. osób. Dziś podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy prezydent Andrzej Duda stwierdził, że nie zgadza się z narzucaniem państwom "kwot". Jednocześnie prezydent powiedział, że pomoc imigrantom jest niezbędna.


- Jeżeli Europa przyjmie system kwotowy poprzez narzucanie go państwom – z czym się nie zgadzam – to powinno być to realizowane w miarę możliwości, jak państwa są w stanie pomóc, choć mam poczucie, że ta pomoc jest niezbędna - powiedział prezydent Duda cytowany przez 300polityka.pl.

Według planu Komisji Europejskiej, Polska musi przyjąć prawie 12 tys. osób, które w ostatnich miesiącach przybyli do UE – dowiedziała się agencja Reuters. Jednocześnie KE chce zaproponować „kary grzywny” dla krajów członkowskich za rezygnację z przyjęcia narzuconej liczby imigrantów – twierdzi brytyjski dziennik „Financial Times”.

Prezydent Andrzej Duda gości dziś na Forum Ekonomicznym w Krynicy. W swoim wystąpieniu odniósł się również do braku solidarności europejskiej.
„Nie zgadzam się na dyktat silnych. Na taką Europę, gdzie przewaga gospodarcza czy przewaga ludnościowa będzie powodem, dla którego innym krajom będą w sposób arbitralny narzucone rozwiązania bez uwzględniania specyfiki, a w szczególności interesów narodowych. Bo nie ma wtedy partnerstwa” - powiedział prezydent Duda.
Jak dodał:
Tym co jest niebezpieczne, to egoizmy państwowe. Co do tej jedności w ostatnim czasie trudno nie mieć wątpliwości gdy zostaje zawarta umowa dotyczące budowy Nordstream2, zupełnie pomijająca polskie interesy.

http://niezalezna.pl/70697-prezydent-rp ... imigrantow


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Duda-pomoc przyjęła 4 tys. TVN znalazł 2  niezadowolone

W ciągu 3 miesięcy nieprzerwanego funkcjonowania Duda-pomoc przyjęła ponad 4 tys. osób i podjęła ponad 2 tys. interwencji.
TVN znalazła dwie osoby niezadowolone...


Obrazek

Bolała ich ta Duda-pomoc od pierwszego dnia. Czatowali z kamerami dniami, tygodniami.
Najpierw liczyli, że nikt nie przyjdzie - przyszły tłumy.
Potem liczyli, że tego nie ogarniemy - ogarnęliśmy.
Mieli nadzieję, ze po wyborach zamkniemy pomoc - nie zamknęliśmy.
Wreszcie posunęli się do jawnych kłamstw, ogłaszając wczoraj, że Duda-pomoc okazała się fikcją.


O mnie ogłosili, że od dnia wyborów nikt mnie w Duda-pomocy nie widział, chociaż, wraz ze współpracownikami, aż do 15 sierpnia pracowałem tam i przyjmowałem ludzi niemal codziennie. Od rana do wieczora, od pierwszego do ostatniego interesanta. I pracowało tam wielu świetnych prawników i wolontariuszy, w sumie ponad 40 osób – pani Zofia Romaszewska, mecenasi Waldemar Buda, Andrzej Kojro, Piotr Jeżewski, prawnicy Tomasz Kulikowski, Ewa Rzymkowska, Tomasz Pilarski, liczni parlamentarzyści, w tym mój brat senator Grzegorz Wojciechowski – wymieniam tych, którzy pracowali najwięcej.

Przyjęliśmy ponad 4 tysiące osób, podjęliśmy prawie 2 tysiące interwencji, które są na różnym etapie załatwiania. Wiele osób już otrzymało konkretną pomoc, w większości spraw ta pomoc jest w trakcie udzielania, chodzi bowiem o długie i żmudne procedury sądowe czy administracyjne. Bardzo trudna, bo ludzie przychodzą często ze sprawami dano już zakończonymi, gdy zamknęły się wszelkie drogi prawne i trzeba dopiero szukać nadzwyczajnych środków zaskarżenia. Pracowaliśmy nieraz jak hospicjum, a nawet jak w prosektorium sprawiedliwości, bywało bowiem tak, że z uwagi na ograniczenia prawne jedyną możliwą reakcją było ustalenie przyczyn doznanych przez ludzi krzywd i refleksja nad zapobieżeniem podobnym krzywdom na przyszłość.

W wielu przypadkach udało się zapewnić ludziom szybką, niekiedy wręcz natychmiastowa pomoc, najtrudniejsze, skomplikowane sprawy są w toku. jak choćby sprawy odbieranych dzieci, czy niesprawiedliwych wyroków karnych. Trzeba podkreślić, że nie mamy ani czarodziejskiej różdżki, ani maczugi, pomoc z reguły udzielana jest w ramach żmudnych procedur prawnych. W ramach Duda-pomocy nie ograniczaliśmy się do przyjmowania interesantów w biurze, interweniowaliśmy w terenie, ja na przykład w sprawie odbieranych dzieci kilkakrotnie bywałem na Podkarpaciu, spotykałem się ze skrzywdzonymi ludźmi. Interweniowali w terenie inni moi współpracownicy, jak na przykład znakomita w sprawach interwencyjnych wolontariuszka Edyta Dziuba. Od 15 sierpnia idea Duda-pomocy realizowana jest w ramach biura w Kancelarii Prezydenta, jej organizacja jest w toku i zapewne wkrótce usłyszymy o nowym etapie tej działalności.

By nie być gołosłownym – załączam (z małymi skrótami) kopię sprawozdania z działalności Duda-pomocy wg stanu na 29 lipca 2015 roku, a więc już 2 miesiące po wyborach, ale jeszcze przed zaprzysiężeniem pana Prezydenta Dudy.

Duda-pomoc: Informacja o działalności w okresie 14 maja – 29 lipca 2015 roku

Akcja społeczna pod nazwą „Duda-pomoc” rozpoczęła się w trakcie kampanii prezydenckiej 14 maja 2015 roku i od początku spotkała się z ogromnym zainteresowaniem społecznym. W lokalu przy ul. Pięknej24 w Warszawie już pierwszego dnia zjawiło się ponad 100 osób oczekujących interwencji i pomocy, w następnych dniach było podobnie, 80-100 osób w ciągu dnia. Udzielaniem pomocy zajmował się zespół obejmujący ponad 40 osób, głównie prawników (adwokatów, radców prawnych, absolwentów prawa, ale także osób niebędących prawnikami, w tym parlamentarzystów, mających doświadczenie w prowadzeniu interwencyjnej działalności społecznej. Wszystkie te osoby działały na zasadzie wolontariatu, bez jakiegokolwiek wynagrodzenia. Po wyborach prezydenckich Duda-pomoc przeniosła swoja działalność tymczasowo do siedziby Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Nowogrodzkiej 84 w Warszawie, w stosunkowo lepsze warunki lokalowe.

W siedzibie Duda-pomocy jednocześnie przyjmowało 5-6 wolontariuszy. Wiele osób pracowało w Duda-pomocy codziennie lub prawie codziennie, wśród osób najczęściej przyjmujących wymienić należy w szczególności panią Zofię Romaszewską, osobę szczególnie znaną z pomagania osobom skrzywdzonym.
Duda-pomoc nie była i nie jest klasyczny, biurem porad prawnych, nie zastępuje profesjonalnej obsługi prawnej, lecz koncentruje się na interwencji, a więc na udzielaniu ludziom wsparcia wszędzie tam, gdzie widoczna jest krzywda ludzka i gdzie ludzie sami, bądź niekiedy również mając profesjonalna pomoc prawna, nie są w stanie uzyskać sprawiedliwego rozpatrzenia ich spraw.

W ciągu dwóch i pół miesiąca działalności, wolontariusze Duda-pomocy przyjęli łącznie 3744 osoby, z terenu całej Polski, były także pojedyncze osoby zza granicy, np. mieszkająca w Polsce obywatelka Ukrainy czy Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii.
Pomoc udzielana tym osobom polegała na wysłuchaniu ich, przejrzeniu okazanych dokumentów, udzieleniu informacji możliwości dalszej interwencji w ich sprawach. Nie wszystkie przedstawione sprawy nadawały się do dalszej interwencji, warto bowiem podkreślić, do Duda-pomocy zgłasza się wiele osób, które wcześniej wyczerpały już wszelka możliwą drogę prawna w swoich sprawach.

Te sprawy były analizowane głównie pod kątem możliwości zwrócenia się do organów państwa dysponujących nadzwyczajnymi środkami prawnymi, między innymi do Prokuratora Generalnego, Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka czy Ministra Sprawiedliwości.
Z uwagi na brak prawnego statusu biura, sprawy interwencyjne, przyjęte przez biuro, były kierowane do odpowiednich organów w formie interwencji poselskich bądź senatorskich, z przywołaniem jednak faktu, ze chodzi o osoby zgłaszające się do Duda-pomocy.
W okresie 2,5 miesięcznej działalności Duda-pomoc przyjęła do dalszej interwencyjnej pomocy ponad 1200 spraw, w tych sprawach już podjęte zostały działania interwencyjne, bądź też są one w trakcie przygotowania. W części spraw, mimo stwierdzenia niesprawiedliwego i krzywdzącego potraktowania ludzi przez organy państwowe, jakakolwiek interwencja w świetle obecnego prawa okazywała się niemożliwa. Te sprawy posłużą jednak za kanwę niezbędnych zmian prawnych, między innymi w zakresie wprowadzenia tak zwanej apelacji nadzwyczajnej. Chodzi o poszerzenie możliwości wzruszania prawomocnych orzeczeń, albowiem krzywda ludzka nigdy nie powinna być prawomocna i ostateczna. System prawny powinien być otwarty na możliwości naprawiania takich krzywd.

Krótki czas funkcjonowania oraz obciążenie bieżącą działalnością, związana z obsługą zgłaszających się osób, uniemożliwił przygotowanie bardziej wnikliwej analizy zgłaszanych spraw, ale na podstawie ogólnej ich percepcji można wyodrębnić kilka zasadniczych problemów, które powodują, że ludzie tak bardzo poszukują pomocy.
Problem pierwszy – odbieranie dzieci. Do Duda-pomocy trafiło kilkanaście spraw, niektóre bardzo drastyczne, dotyczące dzieci odbieranych rodzinom z powodu tak naprawdę biedy w rodzinach. Odbierane są i umieszczane w placówkach opiekuńczych bądź w rodzinach zastępczych dzieci z kochających się rodzin, gdzie nie ma przemocy, alkoholu, czy innych patologii. Trafiła do Duda-pomocy znana dziś w całej Polsce sprawa rodziny z Niska, gdzie matce sąd odebrał 6-miesięczne, karmione piersią niemowlę, kierując się absurdalnymi argumentami, między innymi obecnością w mieszkaniu psa i królika. Ta sprawa jest przedmiotem szeroko podjętej działalności interwencyjnej, na która jest odzew ze strony Prokuratora Generalnego, Rzecznika Praw Obywatelskich czy Rzecznika Praw Dziecka, zapewniliśmy też rodzinie bezpośrednia pomoc prawną, ale sytuacja dzieci (odebrane zostało tej matce także dwoje innych dzieci)nie uległa póki co zmianie, nie tracimy nadziei, że ulegnie.
Było też kilka innych podobnych spraw, między innymi sprawa odebrania jednej z rodzin aż jedenaściorga dzieci i rozdzielenia ich w trzech różnych placówkach, mimo, ze w tej rodzinie tez nie było patologii ani przemocy, a nawet i nie było szczególnej biedy.
Zgłosiły się tez o pomoc osoby, których dzieci odbierane są nie do placówek opiekuńczych, ale w ramach sporów między rodzicami, między innymi rozstrzyganych w trybie konwencji haskiej. Drastyczny jest przykład matki 5-letniego chłopca, która uciekła z dzieckiem z Danii przed przemocą ze strony jej partnera i ojca dziecka, sąd duński uznał jej racje i przyznał jej prawo do zabrania dziecka, a sad polski stanął po stronie duńskiego ojca i zarządził oddanie dziecka do Danii.
Zgłaszali się też ojcowie, ale i matki, którzy w sporach rodzinnych pozbawieni są kontaktów ze swoimi dziećmi.

W świetle doświadczeń płynących z Duda-pomocy rysuje się potrzeba zmian w prawie rodzinnym, zmierzających do wyeliminowania przedmiotowego traktowania dzieci i zapobiegających pochopnemu, nieuzasadnionemu odbieraniu ich z rodzin. Należy dążyć do tego, żeby praktycznie nie było możliwe odebranie dziecka rodzinie z przyczyn innych, niż zagrażająca temu dziecku przemoc. W innych sytuacjach rodzinie trzeba pomóc, a nie doprowadzać do jej rozbicia i rozdzielenia.
W kontekście spraw związanych z odbieraniem dzieci do placówek opiekuńczych i rodzin zastępczych, przemyślenia wymaga system pieczy zastępczej, a zwłaszcza jego finansowanie. Ludzie coraz częściej mówią niestety o procederze handlu dziećmi, mówią o tym, ze prawdziwa przyczyna odbierania dzieci w wielu przypadkach jest motyw finansowych. Rzeczywiście, znaczna skala pomocy finansowej, zwłaszcza dla rodzin zastępczych może motywować do swoistego pozyskiwania dzieci w celu uzyskania takich świadczeń. Nie należy bagatelizować skarg na tego rodzaju proceder, to jest już duży problem społeczny.
Druga ważna grupa spraw dotyczy problemów mieszkaniowych, w tym zwłaszcza eksmisji.

Zgłosiła się znaczna liczba osób, kilkadziesiąt, co do których już nastąpiła, albo którym grozi eksmisja z ich mieszkań niegdyś komunalnych, a obecnie przejętych przez nowych właścicieli, którzy po przejęciu budynków podnoszą czynsz do wysokości nierealnych dla lokatorów, chcą w ten sposób zmusić ich do opuszczenia tych lokali. Tak się dzieje zwłaszcza w Warszawie, gdzie znaczna liczba budynków została przejęta w ramach zwrotu mienia byłym właścicielom (a w praktyce osobom, które często w niejasnych okolicznościach nabyły roszczenia byłych właścicieli), ci nowi właściciele bywają wobec swoich lokatorów bardzo brutalni, znany jest na przykład proceder „czyszczenia kamienic”, polegający na dręczeniu i zastraszaniu lokatorów. To jest wielki problem, chyba niestety z korupcja w tle i musi być on przedmiotem wnikliwego zainteresowania zwłaszcza organów ścigania. Stosowne interwencje w tym zakresie zostały podjęte, Ale trzeba wkrótce wrócić do tych spraw.
Trzecim problemem wydaje się być działalność administracji geodezyjnej. Jest duża liczba spraw, z pewnością ponad sto, osób które maja problemy związane z nierzetelna ewidencja geodezyjna ich nieruchomości. Widok osób rozkładających na biurku mapy geodezyjne i pokazujących, jak i gdzie zostały przesunięte granice ich działek, to jeden z najczęstszych obrazków w Duda-pomocy. Mamy są zmieniane, przesuwane są granice działek, zmieniają się ich numery, okazuje się, ze ktoś wybudował dom na własnym gruncie, a według mamy stoi on na gruncie sąsiada, wynikają z tego wielkie problemy i wielkie koszty dla ludzi, koszt uporządkowania dokumentacji to wydatek często kilku, czy kilkunastu tysięcy złotych. Urzędnicy geodezyjni popełniają błędy, a koszty tych błędów ponoszą ludzie. W wielu przypadkach prowadzi to do ogromnego zamieszania prawnego, niepotrzebnych procesów ciągnących się latami.

Problemem jest brak właściwego nadzoru nad administracja geodezyjną, która merytorycznie podlega zwierzchnictwu Głównego Geodety Kraju, ale organizacyjnie i finansowo podlega starostom, w sumie nawet nie do końca jest jasne, do kogo zwracać się ze skargami na ich nieprawidłową działalność. Uporządkowanie spraw geodezyjnych wydaje się bardzo ważnym zadaniem, przy czym należy dążyć, by koszty tego uporządkowania nie były przerzucane na ludzi. Powinna obowiązywać zasada – urząd „namieszał” w dokumentacji geodezyjnej, urząd we własnym zakresie powinien to naprawić.
Podobne problemy dotyczą nadzoru budowlanego, który tez pozostaje, ze złymi tego skutkami, w podwójnym podporządkowaniu rządowemu i samorządowemu. Zgłaszały się do Duda-pomocy osoby ze skargami na opresyjne działania tych organów, na przykład na wybiórcze stosowanie przepisów o samowoli budowlanej, która u jednych się zwalcza, u innych toleruje. Natrafiliśmy na skrajny przypadek, gdy nadzór budowlany nakazał rodzinie rolniczej rozebrać dopiero co wybudowany nowy dom, a przyczyna decyzji były błędy, czy wręcz nadużycia urzędnika nadzoru budowlanego.

Powtarzają się problemy z nadużyciami dotyczącymi aktów notarialnych. Zgłosiła się na przykład pani, która aktem notarialnym nabyła mieszkanie za 230 tysięcy złotych, jak się okazało sprzedawca był oszustem, posługującym się fałszywymi dokumentami, w konsekwencji pani ta straciła pieniądze, a prokuratura nie ustaliła oszusta ani nie pociągnęła do odpowiedzialności notariusza. Podobnych przykładów jest więcej, zdarzają się wyłudzenia mienia od osób niepełnosprawnych, nieświadomych swego postępowania. Przepisy prawa wymuszają korzystanie z usług notarialnych, a równocześnie obywatel nie ma gwarancji, że akt notarialny uchroni go od wyłudzenia czy nadużycia.
Problemem, coraz niestety większym, jest praktycznie brak możliwości skarg na sądy. Z możliwości skarg wyłączona jest całkowicie sfera orzekania, praktycznie dopuszczalne są jedynie skargi na kwestie administracyjne i porządkowe, na sędziów skarżyć się nie można, co najwyżej na sekretarki i sprzątaczki sądowe, a i to w ograniczonym zakresie.

Ludzie skarżą się na arogancję sędziów, na to, że są w sądach poniżani, że w sądach się na nich krzyczy. I to nie jest margines, lecz niestety już zjawisko. Prawo do skargi jest konstytucyjnym prawem obywatela. Kodeks postępowania administracyjnego zobowiązuje wszystkie organy państwa do przyjmowania i rozpatrywania skarg, a kierownicy organów i instytucji państwowych mają ustawowy obowiązek przyjmowania przynajmniej raz w tygodniu obywateli w sprawach skarg i wniosków. Ten obowiązek dotyczy także prezesów sądów, ale niestety nie jest realizowany. Próby skierowania do prezesów sądów interesantów Duda-pomocy, przychodzących ze skargami na funkcjonowanie sądów, okazały się bezskuteczne, prezesi sądów w sprawach skarg nie przyjmują. Jest to łamanie prawa, a poza tym jest to wyizolowanie i oderwanie społeczne sądów. Ta sprawa powinna być pilnie naprawiona, prezesi sądów nie mogą się odwracać plecami do społeczeństwa, zwłaszcza, ze skargi dotyczą jedynie spraw administracyjnych , a nie sfery orzekania.
Zresztą źle, że sfera orzekania wyłączona jest ze skarg, wszak może się z nią wiązać wiele nieprawidłowości, nie zawsze możliwych do naprawienia w toku instancji.
W co najmniej dwóch sprawach natrafiliśmy na bardzo kontrowersyjne skazania karne, w jednym przypadku na dożywocie, w drugim na 7 lat pozbawienia wolności, w sytuacji braku dowodów winy, a nawet pominięcia dowodów niewinności. Liczymy, że Pan Prezydent zwróci się do Rzecznika Praw Obywatelskich o kasacje tych wyroków, a w ostateczności by rozważył ułaskawienie.

Przykłady skutecznych interwencji doraźnych
1) Sprawa p. J. z Kobyłki woj. mazowieckie. Pani J., matka 4 dzieci, w tym jednego niepełnosprawnego zwróciła się do nas z prośbą o interwencję w sprawie eksmisji. Udało nam się jednak, poprzez interwencję u burmistrza miasta Kobyłka, odroczyć dwukrotnie termin eksmisji pani J. , a następnie uzyskać dla niej przydział lokalu zastępczego o powierzchni 60 metrów kw. następnie drugiego o powierzchni 80 metrów. Pani J. Wybrała mniejszy, z uwagi na lepszą lokalizację. Udało się także po rozmowach z burmistrzem ustalić dogodny termin dla pani J. na przeprowadzkę. Na naszą prośbę został p.Janickiej wyremontowany lokal i udzielona pomoc w przewiezieniu rzeczy do nowego lokalu. Pani J. udzielamy także pomocy poprzez interwencję u rzecznika spraw pacjenta, ze względu na odmowę jej niepełnosprawnej córce możliwości skorzystania z sanatorium.
2) Sprawa pani P. z Warszawy - 90 letnia kobieta, która zgłosiła się do nas z błagalną prośbą o pomoc w znalezieniu jej jakiegoś mieszkania. Pani P. mieszka z synem ( który ma nakaz eksmisji ) w domu gdzie poprzednia właścicielka przed śmiercią obiecała jej , że będzie mogła mieszkać aż do śmierci. Obecna spadkobierczyni respektuje wolę zmarłej ale tylko w stosunku do pani P. syn dostał nakaz eksmisji. Z wywiadu okazało się, że lokal w którym mieszka pani P. jest w bardzo złym stanie technicznym a pomimo to obecna właścicielka podniosła czynsz do kwoty 800 zł miesięcznie. Po interwencji pani P. znalazła się na liście otrzymania lokalu socjalnego, sprawa ma być finalizowana w najbliższych tygodniach.
3) Sprawa pana B. z Warszawy - pan zwrócił się do nas z prośbą o interwencję w sprawie odszkodowania od firmy w której pracował , podczas drogi do pracy uległ wypadkowi , okazało się,że firma nie ubezpieczyła go ,umowa o prace jaką miał (na zlecenie) nie gwarantowała wypłaty za zwolnienie lekarskie , które musiał wziąć po wypadku . Sprawa dzięki naszej interwencji zakończyła się sukcesem. Firma wypłacił p.B odszkodowanie za zwolnienie , pieniądze trafiły już na jego konto bankowe.
4) Sprawa pana W, też z Warszawy. Zgłosił się do nas emerytowany funkcjonariusz policji, któremu groziła natychmiastowa eksmisja z mieszkania za długi czynszowe, eksmisja miała nastąpić właściwie z dnia na dzień , po naszej interwencji u Komendanta Głównego Policji, nie doszło jednak do eksmisji. Na dobrej drodze jest też kwestia rozłożenia spłaty jego długu na raty.

http://wpolityce.pl/polityka/264665-w-c ... zadowolone

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


13 wrz 2015, 06:46
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Andrzej Duda na Prezydenta RP
Premier Kopacz na czele przemysłu POgardy

Nie ma w zasadzie dnia, aby premier Ewa Kopacz „nie zaczepiła” w jakiś sposób prezydenta Andrzeja Dudy.
Robiła to już w okresie, kiedy był jeszcze prezydentem elektem, a kiedy został zaprzysiężony, tego rodzaju zaczepki mają miejsce na każdej konferencji prasowej.


Najpierw domagała się od prezydenta zwołania Rady Gabinetowej, później Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Zarówno zwołanie Rady Gabinetowej (czyli obrad Rady Ministrów pod przewodnictwem prezydenta), jak i powołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego (organu doradczego prezydenta w zakresie wewnętrznego i zewnętrznego bezpieczeństwa państwa) to wyłącznie kompetencje Prezydenta RP i aż dziw bierze, że premier polskiego rządu ciągle domaga się ich realizacji. Współpracownicy prezydenta Andrzeja Dudy wyjaśniali, że zwoła on posiedzenie Rady Gabinetowej, ale wtedy, kiedy uzna, że mamy do czynienia z problemami szczególnej wagi, bo tak opisuje to Konstytucja RP. Podobnie zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego, ale wtedy, kiedy nową koncepcję jej funkcjonowania opracuje niedawno powołany szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Nic to nie pomogło.
Premier Kopacz wróciła znowu do tych kwestii na wczorajszej konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Ministrów, które tym razem odbyło się w Białymstoku.
Premier Kopacz używa coraz „barwniejszych” określeń opisujących jej zdaniem zachowania i działania prezydenta Andrzeja Dudy.
Niedawno w wywiadzie w Programie I PR stwierdziła, że projekty ustaw zapowiedziane przez prezydenta Dudę „to nie jest sprawa pomocy dla obywateli, ale gry politycznej”, specjalnie się nie wysilając, aby przedstawić jakieś rzeczowe argumenty przemawiające za taką oceną.
I prawie na jednym oddechu znowu zażądała od prezydenta zwołania Rady Gabinetowej, podczas której miałaby go zapoznać z zamierzeniami poszczególnych ministrów na najbliższe tygodnie, które pozostały do wyborów.

Z kolei w wywiadzie dla Polsatu News była jeszcze bardziej dosadna, twierdząc, że propozycje ustawowe prezydenta Dudy przypominają „taką sytuację, że ktoś wchodzi do supermarketu, zbiera z półek, a trzeba podejść do kasy i zapłacić” (nie wiadomo, czy miała na myśli swoją ulubioną Biedronkę, którą tak zawzięcie reklamowała jakiś czas temu).

Ale na wczorajszej konferencji prasowej premier Kopacz pozwoliła sobie na zaczepkę wobec prezydenta Dudy, której nie powstydziłby się jej kiedyś kolega klubowy Janusz Palikot. Nawiązując do słów prezydenta Andrzeja Dudy na zamkniętym spotkaniu z Polonią w polskiej ambasadzie w Londynie, który mówił, że na razie nie zachęcałby Polaków do powrotu do Ojczyzny, bo nie ma ku temu warunków, ale będzie robił wszystko, żeby te warunki już w niedalekiej przyszłości stworzyć, stwierdziła, „że prezydent na pewno wróci, bo ma posadę całkiem niezłą”.
Nie omieszkała przy tym dodać, że ona „jest emocjonalnie związana z tym krajem” i „że obowiązkiem każdego, który w tym kraju żyje, jest mówienie o nim tylko i wyłącznie dobrze”.

Im mocniej premier Ewa Kopacz zaczepia i obraża prezydenta Andrzeja Dudę, tym wyraźniej widać, że nie jest godna sprawowania funkcji premiera, ba, żadnej funkcji publicznej.
Co więcej, te zaczepki są „wyborczo” dla Platformy przeciwskuteczne, bowiem prezydent Andrzej Duda cieszy się z tygodnia na tydzień coraz większym zaufaniem Polaków, więc jego brutalne atakowanie powoduje coraz większą niechęć do premier i jednocześnie szefowej Platformy Ewy Kopacz.

Dr Zbigniew Kuźmiuk Autor jest finansistą, posłem do Parlamentu Europejskiego.

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/1438 ... gardy.html

I ona "walczy" z hejtem. Hejciara!

I tupeciara :zygi:




"Kocmołuchy" są wściekłe, że ktoś ma klasę i potrafi to pokazać.

Janusz "Siara" Rewiński o atakach na prezydenta

- Widziałem tam dwóch gentelmanów siedzących naprzeciwko siebie. Dwóch gentlemanów, którzy wyglądali jak bracia.
mówi Janusz Rewiński w rozmowie z wPolityce.pl, komentując wizytę Andrzeja Dudy w Londynie.

Do słynnego aktora dzwonimy w dzień jego 66. urodzin.

wPolityce.pl: Jak Pan ocenia pierwszy miesiąc prezydentury Andrzeja Dudy? Czy Polacy czekali na taką prezydenturę, na takiego prezydenta?

Janusz Rewiński: Wątpię, by Polacy byli dobrze poinformowani o pierwszych krokach, o pierwszych tygodniach pracy pana prezydenta Andrzeja Dudy. Takie informacje rzetelnie są przekazywane przez was i Telewizję Republika. Ogólnopolskie media robią coś niebywałego. Niestety widzę na co pozwalają sobie ci dziennikarze. Dziwi mnie, że otoczenie pana prezydenta nie reaguje na to bardziej zdecydowanie. Gdzie jest ta gwardia prezydencka, która powinna go bronić przed takimi numerami? Pewnie istnieje jakaś strategia, ale potrzeba odpowiedzi na te szarpaniny, na nieinformowanie. Obecny prezydent jest bardzo elegancki i wytworny, a te kocmołuchowate głowy będą z nim walczyć do końca.

Z czego biorą się te ataki na nowego prezydenta?
- Oni tak są zaprogramowani. Ci, którzy im płacą, wymagają od nich takiego zachowania. Wymagają tego, co jest im na rękę. Chodzi o to by zniszczyć autorytet, żeby nie było tego państwa i naszego kraju. To wszystko składa się na ich postawę. Trudno się dziwić, skoro media są w rękach tych, a nie innych. Są przekonani, że skoro nie podbili naszego kraju bronią, to podbiją go ekonomicznie. Orły z dwoma i trzema głowami dalej budują sobie łączność pomiędzy dwoma zaborami. W skrócie można powiedzieć, że chcą stworzyć sobie państwo tranzytowe, „Hände hoch land”.

Śledził Pan wizytę Andrzej Dudy w Londynie?
- Przeglądałem zdjęcia na państwa portalu. Widziałem tam Andrzej Dudę i Davida Camerona, dwóch gentelmanów siedzących naprzeciwko siebie. Dwóch gentlemanów, którzy wyglądali jak bracia. Nie dostrzegam też żadnego rozdźwięku wizerunkowego chociażby pomiędzy Księżną Yorku, a naszą panią prezydentową. To piękna i budująca sytuacja. Można powiedzieć, że nareszcie.

Ale to strasznie drażni „kocmołucha”. „Kocmołuch” jest wściekły, że w naszym kraju są ludzie, którzy mają klasę i potrafią to pokazać. A do tego społeczeństwo postawiło właśnie na nich. Nie wybrało przaśnego „kocmołucha”, który pasuje do wyobrażeń naszych sąsiadów. W tych wyobrażeniach tacy właśnie powinniśmy być. Niedouczeni, na furmance, z awansu społecznego, wyciągnięci na zasadzie - teraz ty będziesz panem, a ty panią. To ich boli.

A wy, nie poddawajcie się i pamiętajcie słowa tego gentlemana, który dziś leży w Watykanie: „Ducha nie gaście!”.

Rozmawiał Tomasz Karpowicz

http://wpolityce.pl/polityka/265529-jan ... asz-wywiad



Prezydent Andrzej Duda przerabia „przemysł pogardy” na Detroit

Polityki trzeba się uczyć, wiem coś o tym, bo zaczynałem jakieś 10 lat temu i przez pierwsze 5 ośmieszałem się jak ostatni idiota, pisząc o polityce bez pojęcia o polityce. Porównałbym naukę polityczną do nauki języka obcego i to na poziomie technicznym. Musisz wiedzieć, co polityk do ciebie mówi, aby zrozumieć, co polityk chce przez to powiedzieć. Większość ludzi patrzy w okienko telewizora, gdzie podaje się ochłapy z politycznej kuchni, przystrojone świeżą natka pietruszki i tyle z tego rozumieją ile odpowiednie czynniki chcą, aby było zrozumiane.

Jak to się robi?
Przez całą kadencję poniewierano Lechem Kaczyńskim w nieludzki sposób, przy pomocy najniższych instynktów i skrajnych emocji. Było to możliwe z jedno paradoksalnego powodu. Lech Kaczyński nie potrafił się odnaleźć w tym stylu uprawiania polityki, to był prostoduszny człowiek w najlepszym tego słowa rozumieniu. Przypomnę legendarne spotkanie Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska w Juracie. Świadkowie mówią, że wewnątrz ośrodka odbyła się fantastyczna rozmowa, jak za starych czasów, między dwoma kumplami. Polało się wino, były wspominki, dowcipy i sympatyczna atmosfera. Tak też to spotkanie, naturalnie bez szczegółów, publicznie zrelacjonowała kancelaria Lecha Kaczyńskiego.
A co zrobił Tusk?
Wszyscy wiemy, chociaż nie wszyscy pamiętamy.
Rudy i fałszywy cynicznie odwrócił kota ogonem i dostarczył mediom nowej pożywki, jaki to Kaczyński jest zacofany, nic nie rozumie i doprowadzi do wojny na wschodzie i zachodzie.


Przypomniałem o tamtych podłych czasach, bo jest ku temu kilka poważnych okazji.

Niemoc towarzycha, któremu został jeszcze miesiąc ciężkiej agonii objawia się na każdym kroku. Próby bezpośredniego dyskredytowania Andrzeja Dudy okazały się bezskuteczne, a przyczyny opisywałem wielokrotnie. Zwyczajnie się nie da przerzucić wzrostu, braku prawa jazdy i kota braci Kaczyńskich na Prezydenta Dudę. Identycznie sprawy się mają z inną desperacją, mianowicie zabiegami dążącymi do zwarcia na linii prezydent i rząd. Te same brednie o awanturze, podpalaniu Polski i uniemożliwianiu rządowi prowadzenia skutecznej polityki międzynarodowej, odbijają się satyrą w kierunku prowokatorów.

W ostatnich dniach mamy na tapecie kwestię kto do kogo powinien przyjść i kto ma prawo zapraszać. Widzieliśmy to setki razy, tak zaszczuwano Jarosława Kaczyńskiego RBN zwoływaną bez sensu i potrzeby, tak „odbierano samolot” i odmawiano krzesła w Brukseli Lechowi Kaczyńskiemu.
Andrzej Duda pod wieloma względami jest bardzo podobny do Lecha Kaczyńskiego, w kwestii prostoduszności na pewno, ale Andrzej Duda widział od środka, jakich haniebnych metod używa klika PO wobec Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i wyciągnął wnioski. Wiedza praktyczna pozwoliła Andrzejowi Dudzie uodpornić się na ataki bezpośrednie i nie dać się wciągnąć w prymitywne gierki oparte na prowokowaniu konfliktu.

Warto sobie poukładać historie zaproszeń i apeli o spotkania.
Zaczęło się od wpraszania Kopacz na Radawę Gabinetową, potem były naciski, aby Prezydent zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Wszystkie te zabiegi to nic innego, jak stare i dobrze znane „zaproszenia” wysyłane do „lidera opozycji”, który swoimi odmowami budował „antysystemową faszystowską alternatywę”.
Andrzej Duda spokojnie przetrwał ataki i ominął podłożone świnie. Po drodze spotkał się z ministrami: Siemoniakiem i Schetyną. Do prowokacji PO wracała średnio raz w tygodniu, ale po drodze konająca w mękach klika wyłożyła się na tacy. Ktoś pomiędzy kucharką i salową, czyli niestety minister MSW Terenia Piotrowska była zmuszona pojechać do Brukseli i wydukać „nasze stanowisko”. Andrzej Duda idealnie wykorzystał ten moment i w ramach dialogu z rządem posłał zaproszenie Tereni, w sprawie, która żywo interesuje Polaków i której rząd łże bez pamięci. Strzał potrójnie celny. Na tle tej kobieciny to i paprotka wypada jak Atena, a przepaść między wygadanym i inteligentnym Andrzejem Dudą jest bezkresna. Po drugie próby dyskredytowania i ośmieszania zaproszenia i ponowne wpraszanie się Kopacz, kancelaria Prezydenta spokojnie przetrwała i grzecznie zaprosiła Terenię po raz drugi. Efekt? Dziś chodząca kompromitacja w randze ministra ma się stawić u Prezydenta.

Przeciętny Polak z tego wszystkiego zrozumie tyle, że znów się żrą i jeden lepszy od drugiego, ale i tutaj Prezydent Duda wypadnie lepiej, bo to Kopacz i PO ciskała gromy, gdy druga strona grzecznie prosiła i to dwa razy. Poza tym to nie jest kwestia rytualnych głupot, czyli co tam PiS powie do PO, ale żywy problem i brak odpowiedzi o co chodzi „uchodźcami”? Najważniejsze jest jednak, co to wszystko znaczy w technicznym języku politycznym.
Otóż najkrócej mówiąc mamy 3 do jaja dla Andrzeja Dudy.
Pierwszy strzał to wybicie z głowy PO i Kopacz, że będą mogli wyznaczać Prezydentowi terminy i skład spotkań.
Drugi gol to postawienie na swoim, żadnych Rad Gabinetowych i Bezpieczeństwa nie będzie, ale wedle życzenia Terania „ma się stawić”.
No i strzał dobijający, Ewka Kopacz z całą ekipą w języku polityki powiedziała, że nie ma żadnej kontroli i inicjatywy w tej grze, poddaje się, bo następne ruchy będą dla niej jeszcze bardziej pogrążające.
Tym prostym w sumie sposobem, Prezydent Andrzej Duda przerabia „przemysł pogardy” na Detroit. Dlatego kompletnie mnie nie interesują domorosłe analizy i cały polityczny magiel, w którym się bredzi o „politycznym przedszkolu”, czy żenujących scenach. Dla znawcy i miłośnika polityki, to co zrobił Prezydent Andrzej Duda z kliką PO jest majstersztykiem i uprawianiem polityki na najwyższym poziomie. Andrzej Duda nie tylko zniszczył broń przeciwnika, ale w białych rękawiczkach, paroma sztychami, ośmieszył niegdysiejszych dresiarzy, którzy dziś są tylko gówniarzami klęczącymi na grochu.

posted by MatkaKurka on czw., 2015-09-24 17:59

http://kontrowersje.net/prezydent_andrz ... na_detroit

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


26 wrz 2015, 20:09
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 185 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 14  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: