Grecja, czyli bezkrwawy Anschluss i przestroga dla Polski
Na pytanie co się stało w Grecji najłatwiej odpowiedzieć i jednocześnie wytłumaczyć na tak zwanym przykładzie z życia wziętym. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku mieszkania komunalne można było wykupić na własność za śmieszną kwotę. Natychmiast wokół tego przepisu powstał interes i przy okazji szara strefa. W moim miasteczku znany recydywista biegał od pijaczka do pijaczka, pożyczał im kasę, jakiej na oczy nie widzieli i gdy nie byli w stanie długów spłacić, prócz odsetek pakowali się w „szarą” hipotekę. Tą metodą kolega recydywista stał się największym developerem w mieście. Rzecz jasna wszystko odbywało się z naruszeniem prawa, ale nawet kryminogenny developer miał swój kodeks biznesowy i nigdy nie pakował w długi pijaczków, którzy pasożytowali na rodzinie. Tam, gdzie była matka z dwojgiem dzieci i pijak przepijający 3/4 wypłaty, recydywista się nie zapuszczał. W Grecji mamy identyczny przypadek, z tą różnicą, że niemieckie, francuskie i brytyjskie banki nie mają żadnego kodeksu moralnego. W dyskusji na temat Gracji pojawiają się dwa argumenty, jeden odwołuje się do hulaszczego trybu życia Greków, drugi do bankierskiego gangsterstwa. Nic bardziej niemądrego zrobić nie można, niż przeciwstawiać sobie te dwie diagnozy stanu rzeczy. Jedno i drugie bez siebie nie istnieje. Banki w przeciwieństwie do recydywisty z mojego miasteczka, doskonałe wiedziały do jakich pijaczków pójść, żeby tanim kosztem pozyskać nieruchomości i inne srebra rodowe. Wiedziały też, że przejęcie majątku uczyni z biednych członków rodziny pijaczka, kompletnych nędzarzy. Z całą wiedzą, świadomością i perfidią Grecy zostali wciągnięci w pułapkę, klasyczny dług, którego nie da się spłacić.
Kasę i to w dodatku za łapówki brali greccy politycy, a bankierzy i politycy zachodni wciskali kolejne luksusy, które pogłębiały pułapkę finansową. Tym sposobem Grecja nabyła niemiecką broń, wybudowała nikomu niepotrzebne obiekty olimpijskie, a resztę, żeby lud siedział cicho, przeznaczono na wybujałe socjalne gry i zabawy. Tak było z Grecją i teraz poszerzę pytanie? Kto jest temu winien, bankierscy złodzieje z moralnością poniżej recydywisty, czy politycy, którzy sprzedali własny naród? Nic się nie zmieniło i znów jedno nie powinno być oddzielane od drugiego. Banki razem z kanclerz Merkel doskonale wiedziały, jak się to wszystko skończy, co więcej finał był zaplanowany i realizowany z pełną premedytacją. Można założyć, że kolejne rządy w Grecji były tak głupie, że nie wyczuły pułapki, ale wystarczy popatrzeć na skalę zadłużenia, aby odrzucić tę wersję wydarzeń. W efekcie gangsterzy międzynarodowi i rodzimi greccy złodzieje doprowadzili do upadku całego kraju. Jedni okazali się zaprzańcami, drudzy prowadzili biznesy poniżej działalności mafii. Jak widać nie potrzeba żadnej broni atomowej, rakiet, Tygrysów, a nawet pistoletu. Do prowadzenia współczesnej wojny potrzebna jest jedynie „niewidzialna ręka rynku”.
Wróciłem ponownie do Grecji, chociaż zauważam pewne znużenie wśród ludzi tym tematem, bo jednym z elementów kampanii Ewki Kopacz jest strasznie identycznym scenariuszem. Czy to jest w Polsce możliwe do powtórzenia? Owszem i w dodatku więcej niż połowa planu jest już wykonana. W 6 lat partia rządząca doprowadziła do zadłużenia na poziomie biliona złotych, z czego pół biliona to tylko i wyłącznie „dorobek” PO. Dodatkowo, by zszyć budżet na najbliższe lata, złodzieje wyjęli z OFE następne 100 miliardów. Razem 600 miliardów złotych, czyli około 150 miliardów ero. O ile dobrze pamiętam Grecja ma około 300 miliardów długu, ale jak dotąd zachowała swoje firmy, stocznie i przede wszystkim porty razem z przemysłem turystycznym, który stanowi około 20% greckiego PKB. Tusk i Kopacz wyprzedali bądź zlikwidowali w Polsce prawie wszystko, zostały nam montownie, korporacje zachodnie i hipermarkety. No i wszystko się zgadza, strasznie Grecją jest głęboko uzasadnione, tylko kierunek straszenia z księżyca wzięty. Nie gdy PiS dojdzie do władzy będziemy mieli drugą Grecję, ale gdy PO przy władzy na kolejną kadencję zostanie.
posted by MatkaKurka on wt., 2015-07-14 18:49
Komentarze
Problem Grecji trafnie nazwał P. Cywiński ''nie wchodzi sie z pochodnią do prochowni''. Sprawa nie jest prosta.. pospieszne wprowadzenie wspólnej waluty-euro-nie jest lekiem na całe zło. Prawem kaduka znaleźli się w eurogrupie i stali się ofiarą ''kreatywnej buchalterii''. Grecy chcieli ,,zjeść ciastko i mieć ciastko,, By eva.a
Twierdzę, że jesteśmy w gorszej sytuacji niż Grecja, co zilustruję małą wrzutką: "Zagraniczne koncerny płacą w Polsce 2-krotnie niższe podatki. Rabunek kapitałowy trwa w najlepsze, a władze nie robią nic, aby temu zapobiec! Okazuje się, że 500 największych firm z kapitałem zagranicznym, które w latach 2011-2013 działały na terytorium Polski, odprowadziło ponad dwa razy mniej podatku CIT niż 500 największych firm z polskim kapitałem. Z raportu organizacji Global Financial Integrity (GFI) wynika, że Polska jest liderem w UE jeśli chodzi o drenaż kapitału przez zagraniczne podmioty. Oficjalne statystyki NBP na temat bilansu płatniczego Polski również nie napawają optymizmem. W ciągu ostatnich 10 lat zagraniczne koncerny, rządy czy instytucje unijne wytransferowały poza granice naszego kraju równowartość ok. 540 mld zł! Kto chce wiedzieć więcej - znajdzie tu: http://niewygodne.info.pl/ Oczywiście mechanizm brania w niewolę jest i w Grecji, i w Polsce identyczny. Przekupuje się jednostki (tysiące jednostek - stać ich na to), by niszczyły (wyprzedawały, rozkradały) własny kraj. Dlatego u nas (po wygranych wyborach) należy wprowadzić drakońskie kary w kodeksie karnym (z tysiąckrotnym podkreśleniem drakońskie!) za działanie na szkodę szeroko pojętego interesu narodowego. By wrednick
Odium zła spadnie na PIS Najgorsze we wszystkim jest, że całą tę katastrofę, złodzieje i łajzy, które ją spowodowały, będą żenić z PIS-m. Jeżeli powstanie konflikt społeczny i zamieszanie, wysadzi każdy rząd, i każdą formację społeczno-polityczną. Zdaje się, że opozycji i wszystkim śniącym o innej Polsce złodziejska banda podrzuca kwadratowe jajco, z wykluwającym się greckim scenariuszem, i kryzysem społecznym w rozmiarach jakie można sobie tylko wyobrazić. Za całe zło obarczy się prawicę, bo przecież za platformy był taki rozkwit i spokój. Szumowiny tylko czekają na zmętnienie wody by wypłynąć na wierzch i wyjść na swoje. Nieraz diabolicznie myślę żeby złodzieje wygrały i doprowadziły swe dzieło do końca, żeby później można było mieć motyw, by im wyprawić noc św. Bartłomieja. By Olej
Noc św. Bartłomieja. Czyżbyśmy jeszcze nie mieli powodów wymierzyć zdrajcom sprawiedliwości? Oczekując aż zamienią wszystko co nasze w popiół nie łudźmy się że to my będziemy odgrzebywać tkwiący pod tym popiołem diament. Przepraszam za prl - owską metaforę. By Karlik
Odium zła spadnie na PIS Dlatego PiS powinien przygotować dokładny bilans otwarcia z komentarzem fachowców. Polacy muszą wiedzieć co i ile z ośmiorniczkami zżarły jeszcze peowskie liberały i "gumiaki" tzw. PSL. Komuchów sędziów i prokuratorów na średnią krajową emeryturę a polscy młodzi sędziowie do roboty. Nie żaden kabaret pod nazwą Trybunał Konstytucyjny, zwyczajny sąd i szafot. By oxygen49
Grecja to scenariusz wojny ekonomicznej Do 1998 roku w Grecji bylo w miare wszystko pod kontrola. Potem zaczęło sie zadłużanie (trwało 10 lat), następnie romans z Goldman & Sachs, który mniej więcej od 2000 roku (nikt nie podaje dokładnej daty) robi za księgowego u Greków i ukrywa kreatywnie długi. Gdy w 2008/9 wszystkim sie wydaje, ze USA znalazły receptę na kryzys światowy, Goldman & Sachs odpala wiadomość o rzeczywistym rozmiarze zadłużenia Grecji. Euro-strefa wpada w spirale kryzysu, z której nie wychodzi do dziś, a Grecja zostaje de facto wzięta pod zastaw jako hipoteka... Najbardziej mi się śmiać chce, jak dziś się wmawia Polakom, ze to leniwi Grecy przejedli... Oni do 2009 roku nawet NIE WIEDZIELI, ze mieli zaciągnięte kredyty. A potem to już nie mieli nic do powiedzenia. W Polsce pułapka zadłużenia już prawie została domknięta (ciekaw jestem oprocentowania i zapadalności tych kredytów). Zadłużenie jest wystarczające, żeby nas sprzedać razem z butami. Zostało bardzo wąskie pole manewru i jak go szybko nie wykorzystamy (mamy maks. 2 lata), to sami im te nasze lasy państwowe będziemy oddawaćc - jako hipotekę pod kredyty już dawno zaciągnięte. I mam nadzieje, że nagle się nie okaże, ze ktoś, gdzieś podpisał jakąś umowę na linie kredytowa w MFW czy innym Morgan Bank, która wypchnie nas, jak i Greków, poza wszelka możliwość negocjacji... By ten_ktory_pamieta
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 16 lip 2015, 17:05 przez kominiarz, łącznie edytowano 2 razy
16 lip 2015, 17:00
Re: Polityka zagraniczna
Upadająca Grecja i rozwijająca się Polska
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
20 lip 2015, 21:20
Re: Polityka zagraniczna
Niemcy lamentują po stracie Sikorskiego. To znaczy, że sprawy idą w dobrą stronę. Na jesieni lament będzie jeszcze głośniejszy
Może przeglądałem nieuważnie, ale nie zauważyłem jakiejś większej paniki na europejskich łamach z powodu rezygnacji Radosława Sikorskiego z zamiarów ubiegania się o miejsce w parlamencie. Z jednym wyjątkiem – niemieckich mediów. Jeden z tamtejszych publicystów napisał nawet, że odejście Sikorskiego z polityki, to „polska tragedia”. Autorem tej wzniosłej myśli jest Gerhard Gnauck, korespondent „Die Welt” rezydujący w Warszawie.
Po pierwsze, będąc na miejscu niemieckiego dziennikarza, wystrzegałbym się używania słowa tragedia, szczególnie, jeśli ma się ono odnosić do odczuć Polaków. Tak się bowiem składa, o czym być może pan Gnauc chętnie zapomina, że sprawcami największych tragedii Polaków byli najczęściej jego rodacy, a używanie tego terminu wobec bardzo banalnego faktu, którym jest rezygnacja Sikorskiego z ubiegania się o mandat jest umysłową tandetą i wielkim nadużyciem.
Można mieć świadomość, że odejście Sikorskiego jest pewnym przeżyciem, właśnie przede wszystkim dla rządzącej elity niemieckiej. Wszak nikt inny nie wychwalał tak niemieckich poczynań w Europie, jak Sikorski i Tusk. Tusk dostał w podzięce jurgielt z najwyższej półki, z Sikorskim rzecz nie może się już udać. Przynajmniej na podobnym poziomie. Ale od czego niemieckie fundacje i inne przedsięwzięcia, na które wielki wpływ mają czynniki rządowe?
Sikorski wiedział, że musi prędko odpracować swe dawne wygłupy, kiedy to, będąc w rządzie PiS, przyrównał budowę bałtyckiego rurociągu do podobnego układu, jakim był pakt Ribbentrop – Mołotow. W rządzie Tuska błyskawicznie ten nieodpowiedzialny wybryk naprawił, nakrywając go całą serią wiernopoddańczych zaklęć i hołdów. Ciągle wzywał Niemcy do europejskiego przywództwa i czym bardziej się ono spełniało, tym głośniej obwieszczał, że to wciąż za mało. Zatem, czy takiego klakiera nie musi się opłakiwać?
Można być pewnym tylko jednego – gdyby niemiecki minister spraw zagranicznych dał się przyłapać na wygadywanie głupot o transatlantyckich sojuszach, gdyby wyszły na jaw jego infantylne bankiety na koszt podatnika, wyleciałby z posady w parę kwadransów po ujawnieniu tych wieści. Nawet nikt nie musiałby go wyrzucać z urzędu, sam przyniósłby natychmiast rezygnację i z pokorą przepraszałby za marność charakteru. Ale dla Niemców taki facet był wspaniałym ministrem. W Polsce.
I dlatego jeszcze raz przypomnę mądrość, którą usłyszałem niegdyś w Jerozolimie od starego Żyda, kiedyś mieszkającego gdzieś pod Lublinem. Josi powiedział mi tak – teraz macie proste oceny, jeśli was w Moskwie i Berlinie nie lubią, to znaczy, że wszystko jest OK. Strzeżcie się ich pochwał. Czyli nowsza wersja Wergiliusza z „Eneidy”. Tej o Grekach i podarkach.
Za rządów PIS i prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego w Moskwie i Berlinie nas nie lubili... Zydów można nie lubić, Żydom można zarzucać wiele, ale mądrości nikt im nie może odmówić.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
22 lip 2015, 20:26
Re: Polityka zagraniczna
O kryzysie w Grecji inaczej
Kryzys w Grecji to temat niemal każdych informacji telewizyjnych i radiowych. Cała Europa, w tym także Polacy, składają się na Grecję, a Grecy... siedzą w kawiarniach i piją kawę.
Ostatnie dwa tygodnie spędziłam w Grecji. Byłam w kilku nadmorskich miasteczkach, rozmawiałam z ludźmi tam mieszkającymi i z turystami. Po tych dwutygodniowych obserwacjach mam tylko jedno spostrzeżenie – kiedy cały świat mówi o kryzysie, Grecy wcale się nim nie przejmują i jak dawniej, tak i dziś od rana piją kawę, a potem odbywają sjestę, bo przecież gorąc męczy. Christos, właściciel jednego z hoteli, mówi: – U nas nie ma kryzysu. Zobacz, ilu ja mam turystów. Przez całe wakacje mam zapełnione wszystkie pokoje. Podnieśli mi podatki, to nie robię śniadań, a cena pozostaje ta sama. Marija także nie ma problemu z zapełnieniem hotelu.
– Najwięcej jest Polaków, a wy przywozicie gotówkę. Nie muszę się więc bać, że braknie nam pieniędzy przez najbliższy rok na pewno – mówi. Paralia, Olimpic Beach – nadmorskie miejscowości są pełne turystów. Na każdym kroku słychać język polski. Na pytanie, czy bali się przyjechać do kraju ogarniętego kryzysem, najczęściej wybuchają śmiechem. – Gdzie tu pani widzi kryzys? Tyle towaru i takich cen nie ma u nas w Krakowie. Oliwki, mandarynki, pomidory czy winogrona można kupić za mniej niż euro! – mówi pani Katarzyna i dodaje, że dla niej jest wielkim skandalem to, że my, którzy zarabiamy dużo mniej niż Grecy, musimy składać się na ten kraj.
– Ja nie zarabiam 4 tys. euro! Ja nie siedzę cały dzień, tylko ciężko pracuję, a liczę każdy pieniądz. Proszę zobaczyć, jak zachowują się Grecy, choćby na plaży – siedzą i piją kawę, jedzą lody – opowiada. Podobnego zdania jest pan Grzegorz z Podkarpacia. – Już od kilku lat jeżdżę na wakacje do Grecji i nie widzę, żeby oni jakoś przejmowali się kryzysem, o którym tyle u nas się mówi. Tu żyje się beztrosko. Wystarczy wyjść na ulice i pogadać z nimi – Grecy nie przejmują się niczym. Są leniwi i wiedzą, że jakoś to będzie. A my, biedacy, dajemy im pieniądze. Trudno się z tym pogodzić – zaznacza. I tych wszystkich, którzy się wybierają do Grecji, informuję: na stacjach benzynowych nie brakuje paliwa, sklepy i bazary są pełne towaru, w bankomatach można wybierać pieniądze, a w sklepach płacić kartą. Ja przez dwa tygodnie nie zauważyłam kryzysu, a w gorącym słońcu, na piaszczystej plaży, nieźle odpoczęłam.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 05 sie 2015, 19:11 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz
05 sie 2015, 19:08
Re: Polityka zagraniczna
1/ Już nas tam nie chcą. W Wielkiej Brytanii Polacy szykują wielki protest
Tysiące polskich pracowników będą 20 sierpnia protestować w Londynie przeciwko obwinianiu ich o problemy brytyjskiej gospodarki. Wyspiarska prasa zauważa, że będzie to pierwszy w historii strajk imigrantów z Polski.
Czwartkowy protest Polaków będzie nieoficjalnym strajkiem. Za wydarzeniem nie stoi żaden związek zawodowy. Polacy skrzyknęli się w serwisach społecznościowych. Mają już dość gorszego traktowania. Nie podoba im się antyimigracyjna polityka rządu Davida Camerona. Polacy już teraz zaopatrują się w czerwone koszulki z napisem "Enough! Stop blaming us" ("Dosyć! Przestańcie nas obwiniać").
"To po prostu nasz sposób na pokazanie Brytyjczykom, że imigranci są ważną częścią Wielkiej Brytanii. Chcemy przekazać, że mieszkamy tutaj, pracujemy i chcielibyśmy, żeby nas doceniano" - wyjaśnił w rozmowie z "The Independent" Tomasz Kowalski, polonijny dziennikarz, jeden z liderów protestu.
Ponieważ eksperci wskazują, że strajk Polaków może nie spełniać wymogów formalnych, by być chronionym przez prawo, organizatorzy namawiają uczestników, by oddawali tego dnia krew, za co przysługuje dzień wolny od pracy. Na Twitterze powstał nawet specjalny hashtag #Polishblood.
W Wielkiej Brytanii mieszka już ponad 680 tys. Polaków. Około pół miliona pracuje w budownictwie, cateringu i służbie zdrowia. Jak wskazują badania, imigranci z Unii Europejskiej, którzy przybyli na Wyspy w latach 2000-2011, zapłacili w podatkach 20 miliardów funtów więcej niż otrzymali w świadczeniach socjalnych.
2/ Co skłoni Polaków w Londynie do powrotu do kraju? Dobra praca.
PAP zapytała mieszkających w Londynie w Polaków, co może ich skłonić do powrotu do kraju. - Dobra praca z przyzwoitą pensją - odpowiadają zgodnie ci, którzy rozważają powrót. - Nic nas nie przekona - mówią wprost inni.
- W Londynie jestem od 6 lat. Do powrotu do Polski z pewnością skłoniłaby mnie dobra oferta pracy, z warunkami finansowymi, które pozwoliłyby na nie gorszy standard życia niż tutaj, w Wielkiej Brytanii - mówi jeden z mieszkających w Londynie Polaków nagrany w ulicznej sondzie. - Możliwość bezstresowego życia z jednej pensji na pewno by mnie przekonała do powrotu - dodaje inna z rozmówczyń. - Płace w Polsce nie są na tyle przyzwoite, żeby godnie, dobrze żyć. Tutaj tracąc pracę mam szansę na inną. Tam (w Polsce) - już nie - podkreśla kolejny rozmówca. Wielu jest też takich, którzy przeprowadzki do Polski w ogóle nie rozważają. - Obecnie nic nie jest w stanie skłonić mnie do powrotu do Polski. Nie sądzę, że w najbliższym czasie nastąpią jakieś wielkie zmiany. Eldorado na pewno nie będzie - mówi jeden z mieszkających w Londynie Polaków. - Nie ma niczego takiego, co by sprawiło, że wróciłbym do Polski, szczególnie po ostatnich wyborach, kiedy okazało się, że jeżeli coś się zmieni w tym kraju to na gorsze. Kraj stanie się jeszcze bardziej konserwatywny, a powiązania między władzami a Kościołem - jeszcze mocniejsze - mówi kolejny.
W czwartkowym orędziu do Zgromadzenia Narodowego wygłoszonym po zaprzysiężeniu prezydent Andrzej Duda zapowiedział m.in. utworzenie biura ds. Polonii i Polaków. Prezydent ocenił też, że największym problem są wyjeżdżający od lat z Polski młodzi ludzie "za pracą, za godnym życiem, szukający dla siebie szans". Podkreślił, że potrzebne jest wsparcie dla polskich przedsiębiorców, którzy mają tworzyć miejsca pracy.
3/ Wielkie oczekiwania młodych Polaków wobec prezydentury Andrzeja Dudy
Energia, dialog, poprawa sytuacji na rynku pracy - to główne oczekiwania młodych Polaków, związane z prezydenturą Andrzeja Dudy. - Prezydent po wyborach wykazywał zainteresowanie i inicjatywę oraz zapowiedział, że przystąpi do realizacji obietnic z kampanii wyborczej - mówi prezes stowarzyszenia Młodzi dla Polski, Sebastian Kaleta.
Sytuacja młodych ludzi w Polsce była jedną z najczęściej poruszanych kwestii w prezydenckiej kampanii wyborczej. Zatrzymanie emigracji, rozwój przedsiębiorczości, poprawienie warunków rynku pracy i wsparcie przy zakładaniu rodziny to kwestie, którymi najpilniej powinni zając się rządzący, by ułatwić życie młodemu pokoleniu. W związku z tym, zmiana na stanowisku głowy państwa wzbudziła duże nadzieje.
Andrzej Duda już w czasie kampanii wyborczej wyszedł bowiem naprzeciw oczekiwaniom organizacji zrzeszających młodych Polaków. Podpisał program "Wizja dla młodego pokolenia", którego postulaty zostały przygotowane przez stowarzyszenia: Młodzi dla Polski, KoLiber oraz Studenci dla Rzeczypospolitej.
- Najważniejszymi założeniami programu, które chcemy żeby zostały zrealizowane przez nowego prezydenta są te związane z poprawą sytuacji młodych na rynku pracy - powiedział dla WP wiceprezes stowarzyszenia KoLiber, Piotr Mazurek. - W ostatnim czasie udało nam się spotkać z szefową kancelarii prezydenta, Małgorzatą Sadurską, która potwierdziła gotowość do współpracy i realizacji złożonych przez nas postulatów. Współpracownicy Andrzeja Dudy również potwierdzali nam absolutną chęć realizacji tego programu. Mamy nadzieję, że po zaprzysiężeniu nic się nie zmieni - dodał.
Program "Wizja dla młodego pokolenia" składa się z 12 punktów. W kwestii gospodarki zakłada m.in. zwiększenie kwoty wolnej od podatku, deregulację prawa gospodarczego jedynie do niezbędnych przepisów wymaganych przez Unię Europejską (UE+0) oraz wprowadzenie instytucji firmy na próbę. - Jest to rozwiązanie wzorowane na Wielkiej Brytanii, gdzie się bardzo dobrze sprawdziło. Polega ono na ułatwieniu wejścia na rynek młodym przedsiębiorcom, którzy byliby zwolnieni z dużej ilości obciążeń fiskalnych przez pierwszy rok od założenia własnej działalności - tłumaczy Mazurek.
Wiceprezes stowarzyszenia KoLiber wierzy, że podwyższeniem kwoty wolnej od podatku będzie, zgodnie z obietnicami, jednym z pierwszych działań nowego prezydenta. Liczy również na pełnienie przez niego funkcji w sposób otwarty i oparty na dialogu z młodymi, czego wyrazem miałoby być powołanie Centrum Obywatelskiego Dialogu z Młodzieżą przy Prezydencie RP.
Prezes Młodych dla Polski, Sebastian Kaleta w rozmowie z WP podziela optymizm związany z prezydenturą Andrzeja Dudy. - Przede wszystkim oczekujemy prezydenta, który będzie chciał rozmawiać z młodymi ludźmi i starał się rozwiązywać ich najważniejsze problemy. Najistotniejsza jest poprawa ich sytuacji na rynku pracy, pomoc przy założeniu rodziny, żeby nie martwić się o jej zabezpieczenie ekonomiczne - powiedział.
- Niestety poprzedni prezydent nie przykładał wagi do odpowiedzialnej rozmowy z Polakami i słuchania tych, z którymi się nie zgadzał. Liczymy na to, że Andrzej Duda będzie prezydentem dialogu. Po wyborach wykazywał zainteresowanie i inicjatywę oraz zapowiedział, że przystąpi do realizacji obietnic z kampanii wyborczej, a to daje silne przesłanki do tego, że będzie głową państwa gotową do współpracy - dodaje Kaleta.
Młodzi dla Polski - tak jak KoLiber - także oczekują, że w pierwszej kolejności Duda zajmie się podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Prezes stowarzyszenia rozumie, że nie wszystkie cele mogą zostać zrealizowane od razu, ale wierzy, że zaakceptowane przez Andrzeja Dudę postulaty "Wizji dla młodego pokolenia" wyznaczą kierunek działań Prezydenta na rzecz młodego pokolenia przez najbliższe pięć lat.
Maciej Onasz, przewodniczący Federacji Młodych Socjaldemokratów jest bardziej sceptyczny od kolegów z innych stowarzyszeń. Zaznacza, że jego stowarzyszenie patrzy z rezerwą na nowego prezydenta, ale daje mu "czystą kartę". - Po okresie biernej prezydentury Bronisława Komorowskiego, który przypomniał sobie dopiero o młodych w kampanii wyborczej, przed Andrzejem Dudą stoją ogromne oczekiwania zmiany stylu rządzenia i patrzenia na Polskę - powiedział w rozmowie WP.
Zaznacza, że choć wiele różni młodych socjaldemokratów i Andrzeja Dudę, to można doszukać się punktów wspólnych. - Kiedy inicjatywy prezydenta będą dotyczyły poprawy warunków na rynku pracy np. zatrudnienia śmieciowego czy bezpłatnych staży, problemów mieszkaniowych czy emigracji wśród młodych, które poruszał w trakcie kampanii wyborczej i które są zbliżone do naszej socjaldemokratycznej wizji polityki społecznej, to jesteśmy otwarci na współpracę - mówi Onasz.
Sprzeciw FMS wzbudzi z kolei prezydentura idąca w kierunku Polski zamkniętej, ultrakonserwatywnej i nieprzyjaznej młodym ludziom. Ponadto organizacja nie popiera idei firmy na próbę, powodującej inflację samozatrudnienia. Bliski natomiast jest im pomysł podwyższenia kwoty wolnej od podatku.
Kredyt zaufania dla Andrzeja Dudy i nadzieję na dialog ma również przewodniczący stowarzyszenia Miasto jest Nasze, Jan Śpiewak. - Oczekujemy po tej prezydenturze świeżej energii, otwartości i oderwania się od ciągłej walki PO i PiS. Polska ma nowe wyzwania i dla ich realizacji nie może ciągle patrzeć w przeszłość. Andrzej Duda daje nadzieję na to, że PiS stanie się nowoczesną konserwatywną formacją, a nie XIX-wieczną, jak obecnie - powiedział
Jego zdaniem, do najważniejszych zadań, które mają wpłynąć na jakość życia młodych, należy poprawa sytuacji na rynku nieruchomości i przełamania monopolu deweloperów oraz reforma polskich uczelni wyższych. - W liście do "michnikowego szmatławca" pisał o zrównoważonym rozwoju całego kraju, co jest bardzo zbieżne z poglądem naszej organizacji - powiedział Śpiewak w rozmowie z WP.
Problemy młodych ludzi to również problemy studentów. Mateusz Mrozek, Przewodniczący Parlamentu Studentów RP ma nadzieję, że energia zaprezentowana przez Dudę w kampanii wyborczej przełoży się na dialog i dobre relacje ze środowiskiem studenckim.
- Szkolnictwo wyższe mentalnie zostało w latach 90. W związku z tym chcemy żeby prezydent objął patronat nad nową ustawą w tym zakresie. Prezydent powinien być urzędem inkubowania projektów ponad partyjnymi podziałami, a szkolnictwo wyższe jest takim obszarem. Chcemy rozmawiać z nim o problemach studentów. Dialog i energia to jest to, co powinno wyróżniać głowę państwa i mamy nadzieję, że spełni on oczekiwania przedstawione w kampanii wyborczej - stwierdził Mrozek w rozmowie z WP.
Obietnice wyborcze Andrzeja Dudy skierowane w stronę młodych wywołały ogromne oczekiwania. Dostaje on duży kredyt zaufania od młodego pokolenia, ale zawieszona przez niego samego poprzeczka wisi naprawdę wysoko.
Jest taka ważna i nienowa książka Amerykanina Johna Perkinsa pt. "Hit Man. Wyznania ekonomisty od brudnej roboty". Perkins opowiada w niej, w czym brał osobiście udział. Otóż pracował dla amerykańskich korporacji, a sugeruje, że więcej niż dla korporacji, których celem było totalne podporządkowanie innych krajów Ameryce.
Sposoby były różne, w tym morderstwa uczciwych przywódców, którzy nie chcieli się podporządkować, a także klasyczne wywoływanie wojen. Perkins podaje jednak cudowny sposób, który można by nazwać okupacją w białych rękawiczkach. Mechanizm z grubsza jest taki: jakiemuś niebogatemu krajowi poprzez jego mało patriotyczne elity proponuje się pożyczki, a członkowie tych elit zarabiają bardzo duże pieniądze. Wielkie pożyczki. Na przykład na rozwój infrastruktury czy czegoś tam jeszcze. W dany kraj inwestuje się naprawdę duże pieniądze. Gigantyczne pieniądze. Dobrze, jeżeli te pieniądze jakoś, pośrednio lub bezpośrednio, wracają do firmy kraju, który pożyczki udziela. Wystarczy, żeby amerykańska firma dostała zlecenia na budowę za pożyczone pieniądze. Kiedy krajowi napożycza się już tyle, że nie może długów i odsetek spłacić, mówi się mu: słuchaj, kraju, no niestety, za dużo zupełnie bez głowy pożyczałeś i nie stać cię. W związku z tym kochany zadłużony kraju, musisz prywatyzować, to znaczy sprzedać nam swoje na przykład sieci energetyczne, handel energią, telefonię, wodociągi, kopalnie, złoża, co tam masz najlepszego. Potem amerykańskie firmy podnoszą mieszkańcom ceny prądu, wody etc. i już. Wielkie bogate państwo zamieniło się w pasożyta, który wyhodował sobie żywiciela i wysysa z niego miliardy dolarów. Tyle książka. Wróćmy do Europy. Grecji różne instytucje Unii Europejskiej pożyczały miliardy euro. Grecja nie jest w stanie spłacić długu. W Unii najpotężniejszą gospodarką są Niemcy. Niemiecka firma właśnie kupiła 14 greckich lotnisk.
Okupacja w białych rękawiczkach? Scenariusz Perkinsa? Czy ten scenariusz jest realizowany w Polsce?
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
04 wrz 2015, 11:51
Re: Polityka zagraniczna
Prof. Szczerski: Prezydent mówił o długoterminowym poszukiwaniu rozwiązań pokojowych, a nie o dopisaniu Polski do formatu normandzkiego.
Praca trwa. Wiele osób, które dziś ekscytują się jakimiś jednostkowymi sygnałami czy słowami, będzie łykało ze wstydem język. To nie jest moment, w którym można sobie harcować — mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Krzysztof Szczerski, sekretarza stanu w kancelarii prezydenta. wPolityce.pl: Medialna burza wybuchła po słowach Andrzeja Dudy, który zapowiedział starania o zmianę „formatu normandzkiego” i dołączenie Polski do rozmów o Ukrainie. Czy rząd Polski oraz prezydent Poroszenko mogli być zaskoczeni tą wypowiedzią Prezydenta RP? Prof. Krzysztof Szczerski: Wszystkim, którzy komentują tę sprawę w Polsce, zalecam daleko idącą powściągliwość. Praca dyplomatyczna się toczy. Ona nie dotyczy dopisania Polski do formatu normandzkiego, bowiem to nie było nigdy naszym celem, nigdy tej sprawy nie stawialiśmy. Format normandzki swoje decyzje w Mińsku już podjął. Obecnie jesteśmy zainteresowani tym, by kraje, które wzięły za tamte decyzje odpowiedzialność, potrafiły je skutecznie wyegzekwować.
Ze słów prezydenta Dudy można było zrozumieć, że chodzi o rozbudowę formatu normandzkiego - Zawsze byliśmy zainteresowani sukcesem rozmów mińskich, nie byliśmy zainteresowani dopisywaniem Polski do formatu rozmów w Mińsku. On jest zamknięty.
W takim razie o co chodziło prezydentowi Dudzie? - Prezydent Duda mówił o długoterminowym poszukiwaniu rozwiązań pokojowych dla Wschodu. To nie jest żadnym zaskoczeniem dla nikogo. Minister Schetyna takie stanowisko prezentował w imieniu polskiego rządu. Myśmy również komunikowali taka inicjatywę partnerom. Jak mówiłem, gra dyplomatyczna się toczy. Apeluję do polityków i publicystów, by rozumieli, na czym polega praca dyplomatyczna. Ekscytacja, jaką obserwujemy w Polsce, może jedynie zaprzepaścić, czy obniżyć ciężką pracę polskiej dyplomacji, w tym Prezydenta RP.
Trudno jednak nie komentować życia politycznego - Trzeba się znać na polityce zagranicznej, by ją komentować. Dziś widzę natomiast, że każdy jest ekspertem ds. polityki zagranicznej, każdy jest gotowy do komentowania wydarzeń, choć nikt nie wie jaki jest stan rozmów.
Wiemy, że w Polsce to rząd ma rolę przewodnią w polityce zagranicznej. Czy zatem to nie rząd, MSZ powinien informować o takich inicjatywach, jak walka o nową formułę negocjacji dot. Ukrainy? - Prezydent mówił o swoich oczekiwaniach. I słusznie, ponieważ w polityce zagranicznej współpraca z rządem jest pełna. We wtorek byłem na rozmowach w Berlinie, które poprzedzały wizytę prezydenta Dudy w Niemczech, w środę prowadzę rozmowy w Paryżu, przed wizytą Andrzeja Dudy we Francji. Spotykam się z moimi odpowiednikami w MSZ, urzędzie prezydenta czy premiera oby państw. Wszędzie pracuje razem z ambasadorami Polski w Niemczech czy Francji. Tu nie ma żadnych różnic, czy pęknięć. Mamy współpracę polskiej dyplomacji. Jeśli ktoś w tej sprawie działa niekorzystnie, to politycy w kraju, którzy kosztem współpracy dyplomatycznej chcą prowadzić jakieś spory polityczne. Apeluje o powściągliwość, bowiem naprawdę można takimi działaniami zaprzepaścić prace zespołu ludzi, działających na rzecz pokoju na Wschodzie, czy wzmocnienia naszej pozycji w polityce międzynarodowej. To nie jest ani moment, ani pole, na którym można sobie harcować, dezawuując przy tym rolę i pozycję prezydenta Dudy, na dwa dni przed wizytą w Niemczech. Apeluje o rozsądek i powściągliwość.
Powściągliwości nie ułatwiają sygnały wysyłane przez Kijów. Z jednej strony mieliśmy słowa prezydenta Poroszenko, który mówił, że Polski w rozmowach o przyszłości Ukraina nie potrzebuje, z drugiej oświadczenie MSZ w Kijowie, że resort chce rozmów o włączeniu Polski w negocjacje. O co tu chodzi? - Powiedziawszy to, co mówiłem przed chwilą, zważywszy na mój apel, muszę się wstrzymać od ocen polityki ukraińskiej. Nie będę komentował zdań i sygnałów z Kijowa. Praca trwa. Wiele osób, które dziś ekscytują się jakimiś jednostkowymi sygnałami czy słowami, będzie łykało ze wstydem swój język. W sprawach zagranicznych nie należy żyć doniesieniami medialnymi, tylko czekać na efekty prac całego aparatu dyplomatycznego.
Czekać na co? Do kiedy? Media, politycy jednak muszą jakoś oceniać i komentować bieżącą politykę. - Cały aparat dyplomatyczny jest dziś zaangażowany w prace na rzecz wzmocnienia polskiego bezpieczeństwa, polskiej obecności na arenie międzynarodowej oraz bezpieczeństwa na Wschodzie. Praca trwa.
Wizyta w Niemczech to zwykła rutynowa podróż, czy też ważny etap na dyplomatycznej drodze? - To będzie na pewno ważna wizyta. Na pewno ważne będą również pierwsze rozmowy. Pamiętajmy, że czas na nasze działanie to okres najbliższego roku, do szczytu NATO w Warszawie. Jeśli chcemy odpowiedzialnie analizować i komentować działania dyplomatyczne, to właśnie jest ta data, po której będziemy mogli oceniać starania dyplomatyczne. W kwestiach międzynarodowych nie należy się skupiać na emocjach dotyczących jednej wypowiedzi. Realną ocenę działań w polityce zagranicznej będziemy mogli formułować za rok. Komentatorzy muszą wiedzieć, na czym polega praca dyplomatyczna, która trwa często długo. Dziś terminem, wyznaczonym dla naszych działań, jest lipiec 2016 roku. Dziś pracujemy. Dopiero w 2016 roku będziemy mogli poddać ocenie starania dotyczące bezpieczeństwa na Wschodzie, starań o pokój na Ukrainie, czy wzrost naszego statusu w NATO.
Inwazja barbarzyńców 2015 Europy nie zalewa obecnie fala uchodźców czy też imigrantów. To inwazja barbarzyńców - tylko, że jeszcze na mniejszą skalę niż w V w. n.e. Gdyby ci przybysze byli rzeczywiście uchodźcami uciekającymi przed wojną to powinni zachowywać się u nas tak jak goście. Szanować nasze prawa i zwyczaje. A jak się zachowują? Jak małpoludy pasujące do najgorszych rasistowskich stereotypów.
W necie krąży relacja Polaka, który obserwował ową dzicz na granicy włosko-austriackiej:
"Ta potężna masa ludzi - przepraszam, że to napiszę - ale to absolutna dzicz... Wulgaryzmy, rzucanie butelkami, głośne okrzyki "Chcemy do Niemiec" - czy Niemcy to obecnie jakiś raj? Widziałem, jak otoczyli samochód starszej Włoszki, wyciągnęli ją za włosy z samochodu i chcieli tym samochodem odjechać. Autokar, w którym się znajdowałem z grupą, próbowano rozhuśtać. Rzucano w nas gównem, walili w drzwi, żeby je kierowca otworzył, pluli na szybę... Pytam się, w jakim celu? Jak ta dzicz ma się zasymilować w Niemczech? Czułem się przez chwilę jak na wojnie...
(...)
Dodam jeszcze, że podjechały auta z pomocą humanitarną - przede wszystkim z jedzeniem i wodą, a oni te autazwyczajnie przewracali... Z megafonów Austriacy nadawali komunikat, że jest zgoda, by przeszli przez granicę - chcieli ich zarejestrować i puścić dalej - ale oni tych komunikatów nie rozumieli. Nic nie rozumieli. I to było w tym wszystkim największym horrorem... Na tych kilka tysięcy osób nikt nie rozumiał ani po włosku, ani po angielksu, ani po niemiecku, ani po rosyjsku, ani hiszpańsku... Liczyło się prawo pięści... Walczyli o zgodę na przejście dalej i tą zgodę mieli - ale nie rozumieli, że ją mają! W autokarze grupy francuskiej pootwierali luki bagażowe - wszystko, co znajdowało się w środku, w ciągu krótkiej chwili zostało rozkradzione, część rzeczy leżała na ziemi..."
I co Wojciechu Sadurski oraz inni liberalni debile? Mamy tych małpoludów ugościć na naszej ziemi chlebem i solą? Mamy zapewnić im mieszkania, zasiłki i pracę - w momencie gdy mieszkań, pracy i zasiłków brakuje dla Polaków i Europejczyków? Co te małpoludy wniosą do naszego społeczeństwa? Jak przysłużą się naszej gospodarce? Co one potrafią oprócz rzucania gównem?
Naprawdę podziwiam saudyjską monarchię. Ona nie przyjmuje tej dziczy. Dzicz się zresztą do Saudów nie wybiera, bo wie, że przy próbie wywołania zamieszek poznałaby całą srogość saudyjskiej bezpieki.
Jak więc rozwiązać problem imigrantów. Są trzy opcje: a) Podobnie jak to zrobiła Australia - zapłacić jakiemuś państewku za ich trzymanie w obozach. Jeśli się zorientują, że zamiast do Niemiec trafią do Uzbekistanu, przestaną przyjeżdżać. b) Wysłać ich wszystkich do Niemiec. Niech ta enerdowska dywersantka Adrea Dorothea Merkel (mająca za zadanie zniszczyć UE) sama się nimi zajmie. To Niemcy sprowokowali ten kryzys rozpowszechniając na Bliskim Wschodzie i w Afryce filmiki pokazujące, że Niemcy to raj dla uchodźców. c) Wypuścić Breivika z więzienia i dać mu nieograniczony dostęp do amunicji. Islam staje się z kolei religią coraz bardziej atrakcyjną dla sfrustrowanych kryzysem gospodarczym, ideowym i tożsamościowym Europejczyków. Dlaczego biali mieszkańcy Starego Kontynentu wstępują na ochotnika w szeregi Państwa Islamskiego? Bo islam w wersji Państwa Islamskiego jest religią, która pozwala wiernym zabijać, gwałcić i kraść. Byłby jeszcze bardziej atrakcyjny gdyby się zmodernizował, czyli pozwolił na picie alkoholu, jedzenie wieprzowiny i zamiast okrywać kobiety burkami nakazywałbym co ładniejszym chodzić nago. A tymczasem chrześcijaństwo - no cóż, uczy mężczyzn by byli przykładnymi ojcami i mężami i by ciężko harowali i łożyli kasę na gromadkę obsranych bachorów. Ponieważ zniknął w chrześcijaństwie element magiczny (który wciąż jest obecny w religiach Dalekiego Wschodu) zwykła wiara w "zbawienie" po śmierci nie wystarcza już by napędzać cywilizację Zachodu. Liberalizm ze swoimi obietnicami wypalił się jeszcze mocniej. Podobnie inne ideologie - od komunizmu i zohydzonego przez Niemców narodowego socjalizmu po reakcyjny monarchizm. Koniec historii wygląda inaczej niż się spodziewano
____________________________________ Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto autor zastrzega sobie prawo zmiany poglądów, bez podawania przyczyny.
06 wrz 2015, 14:26
Re: Polityka zagraniczna
Żydzi z michnikowego szmatławca zapraszają islamskich fanatyków – będzie ubój rytualny
Polaków żyjących w Polsce według sił postępu należałoby nauczyć moresu i pozbawić wszystkich atawistycznych zachowań. W szkole nie może wisieć krzyż, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nie powinien chodzić do kościoła, bo to narusza uczucia religijne ateistów. W polskim parlamencie obowiązkowo wprowadzić parytet, czyli połowa posłanek ma zasiąść w łamach nie z mocy demokracji, ale z mocy dekretu. Tradycyjna rodzima, w której tata jest tatą, mama mamą, to szkodliwe naruszenie wolności osobistych i schematyczne postrzeganie ról społecznych. Prawo kościelne nigdy nie ma prawa przenikać do prawa świeckiego, religia w szkołach nie dopuszczalna.
Polski seksizm, polska homofonia, wreszcie polski antysemityzm to największe plagi i wstyd na cały świat. Fanatyzm religijny, nacjonalizm – zło najgorsze. Takie apokalipsy każdego dnia docierają do Polaków mieszkających w Polsce, ze strony nauczycieli nowoczesności mieszkających w „tym kraju”.
I nagle, ni stąd ni zowąd to samo ciało pedagogiczne, które z obrzydzeniem patrzyło na polską otyłość, pot w tramwaju, rozpościera ramiona i wita na polskiej ziemi „kozich synów”. A kto zacz? Ano przede wszystkim naród, a właściwie plemię nie uznające żadnych innych plemion, którym podrzyna gardła. Normalnie to się nazywa faszyści, ale tym razem „nasi bliźni potrzebujący pomocy”. Plemię to wyznaje tylko jedną religię i nie toleruje żadnej innej, że o państwie świeckim nawet nie ma co wspominać. Ich zasady zawierają się w jednym słowie – szariat. To prawo stanowione, religijny zamordyzm, nie znający litości i obowiązujący w sądach, prokuraturach, komendach policji itd.
Według szariatu kobieta zgwałcona jest pohańbiona i mąż ma prawo ją pogonić z chałupy, a jak zabije to też zostanie bohaterem. Kobieta „koziego syna” jest poniżej kozy właściwej, nie ma prawa spojrzeć na innego mężczyznę, nie ma prawa uczestniczyć w ceremoniach i jest niegodna tego, żeby pójść do szkoły. Prawo jazdy nie dla kobiet, zawody sportowe nie dla kobiet, a strój zakonnic katolickich, przy stroju kobiet „kozich synów”, to pełne wyuzdanie i szyk. Robiąc sobie takie proste zestawienie, czarno na białym, chciałbym odpowiedzieć rozmaitym tchórzom intelektualnym, którzy nie mają odwagi powiedzieć, bo myśleć to na pewno sobie pomyśleli, że to się wszystko nijak kupy nie trzyma.
W ramach otwartości i gościnności, miejscowa hołota, miejscowy margines ideologiczny nienawidzący kraju, w którym żyje, gotowy jest na wszystko, żeby tylko okazać swoją nienawiść dla wroga największego – Polaka i katolika. Dzicz założy burki, zniesie wezwania imama o 5.00 rano z minaretu, zapomni o parytecie, srecie, seksizmie sryzmie i ochronie rozwielitki uszatej. Ba! Oni zniosą obecność największych antysemitów świata, którzy kwestię żydowską rozwiążą historyczną powtórką. Wszystko w jednym celu, żeby polską rękę, która karmi wszelkiej proweniencji fundacje, instytucje, „artystów”, „dziennikarzy”, „postępowych polityków”, odgryźć i obsrać. Ponarzekałem sobie rutynowo, ale jestem pewien, że za chwilę dostanę miedzy oczy jednym żądaniem: „ale co z tym, zrobić”.
Wszystko już wyżej zostało opisane! Gdzie? No w kontraście kulturowym dzielącym katolików i muzułmanów. Żydzi z michnikowego szmatławca oraz pozostali piewcy baby bez cycków i chłopa bez jaj, czują respekt tylko wobec tych, którzy się z nimi nie liczą i mają za nic. Tak było w przypadku Związku Radzieckiego i stalinowskich doktrynerów z czasów PRL, którzy poczuli się „demokratami” dopiero w 1968, gdy przestali w kazamatach torturować i zabijać, a sami stali się zwierzyną łowną.
Tak się dzieje w przypadku islamskiej dziczy wywołującej paniczny strach i dzięki temu szacunek. Mamy w tej układance trzy klocki, dwa żyją według zasad oko za oko, ząb za ząb, trzeci nadstawia drugi policzek. Proroka nie potrzeba, aby wiedzieć, który klocek nie pasuje do dwóch pozostałych. Żarty się skończyły i nadszedł czas najprostszego wyboru: „Albo my albo oni”. Rzecz nie dotyczy gustu, „poglądów”, wolnych wyborów, ale najzwyczajniej w świecie przetrwania.
Być jeleniem to jeszcze nie taka wielka tragedia, ale jeleń, który przyjmuje od wilka zaproszenia na kolację, to już baran.
Odwróćmy ten cep i pokażmy islamskim braciom, w których miejscach Polski mieszkają najwięksi obrońcy Izraela, praw kobiet, „gejów”, likwidacji religii. Każdy Polak te adresy zna i wystarczy, że gościnnie podpowie: „Dokąd „kozie syny” was zawieźć na Wiertniczą 166, czy Czerską 10/8?”.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
08 wrz 2015, 16:09
Re: Polityka zagraniczna
Ofermy sukcesu
Cóż może zrobić średniej wielkości 10-milionowy kraj zalewany przez tysiące uciekinierów? Bruksela powinna albo pomóc wzmocnić ochronę granicy węgierskiej, albo przyjąć uchodźców.
Jeździło się po Europie, opowiadało o niebywałych sukcesach Polski, o zielonej wyspie, to niech teraz Tusk i Kopacz smoleński spijają to piwo, które nawarzyli. Jeszcze niedawno były prezydent Bredzisław opowiadał, że Polska jest w złotym okresie, i to musiało dotrzeć do Angeli Merkel. Sam były Tusk powtarzał, że kanclerz Niemiec zazdrości nam wzrostu gospodarczego. Skoro tak, to nie można mieć pretensji do Merkel, że wymaga, byśmy podzielili się tym sukcesem z kilkoma tysiącami uchodźców z Syrii i innych krajów ogarniętych wojną. Oczarowane platformerską propagandą sukcesu zachodnie media domagają się otwarcia Polski na tysiące uciekinierów ze wschodu i południa. Postępowi żurnaliści oskarżają nas o ksenofobię, nacjonalizm i brak solidarności europejskiej. Kiedy się czyta te połajanki wielkich wychowawców medialnych Zachodu, to wstyd być Polakiem. Wstyd też być Czechem, Słowakiem, a zwłaszcza Węgrem, których zachodnie media biczują niemiłosiernie. Co prawda Węgrzy, strzegąc wewnętrznej granicy UE, z Serbią, nie powinni wpuścić żadnego uchodźcy. Takie zobowiązanie nakłada porozumienie z Schengen, do którego nie należą Syria, Libia i inne kraje pozaeuropejskie. Cóż może zrobić średniej wielkości 10-milionowy kraj zalewany przez tysiące uciekinierów? Bruksela powinna albo pomóc wzmocnić ochronę granicy węgierskiej, albo przyjąć uchodźców. Batożenie słowem przez postępaków medialnych władz węgierskich przypomina zachowanie Cygana z głupiego dowcipu. Otóż Cygan bije żonę, nie wie, za co, lecz ona musi wiedzieć, z jakiego powodu jest katowana. Wytłumaczalne jest zachowanie Merkel wobec będącej w złotym okresie kwitnącej Polski. Czym zawinił węgierski premier Orban, który nie biegał po europejskich stolicach i nie chwalił się sukcesem tak jak Tusk, wzbudzając zazdrość w Paryżu, Berlinie czy Brukseli? Przez takie zadęcie propagandowe rządzącej PO Polska robi teraz za ofermę sukcesu fikcji PO w Unii Europejskiej. Angela Merkel już dawno powinna wezwać Tuska i natrzeć mu uszu za obstrukcję Kopacz smoleńskiej w dzieleniu się dobrobytem z biednymi uchodźcami. Oczywiście obecny prezydent Europy bajerował Merkel swoimi sukcesami, a ta uwierzyła mu na słowo. I teraz za ofermę sukcesu fikcji Tuska musimy płacić koszty. Zadłużone po uszy państwo polskie będzie musiało sfinansować pobyt na razie 2 tysięcy uchodźców. Niedawno Bruksela opublikowała wskaźnik ESI, ocen gospodarczych obywateli z krajów UE. Polska znalazła się na końcu tego rankingu ze wskaźnikiem 98,4. Na czele znalazły się Węgry (114,2), które mają dużo wyższy wzrost gospodarczy i wyższy poziom życia niż w Polsce. A mimo wszystko uchodźcy chcą jechać do Niemiec, choć w rankingu ESI uzyskały 105,8 pkt, a nie do Polski czy na Węgry. Biedni uchodźcy, podobnie jak większość Polaków, są mądrzejsi niż propaganda sukcesu Platformy i jej mediów. I takich emigrantów nawet Kopacz nie przekona, że popełniają błąd, wybierając wolno rozwijające się Niemcy, a nie Polskę, by żyło się lepiej rządzącym ofermom sukcesu.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników