Teraz jest 06 wrz 2025, 16:26



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114 ... 137  Następna strona
Etyka, moralność, obyczaje 
Autor Treść postu
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
TVN powołuje komisję! Proponuję szyld: „Do spraw Kamila Durczoka i Beaty Tadli”

Obrazek

Dotąd uważałem, że to Owsiak jest królem wszelkich błazeństw i tandetnych chwytów, które nawet obok PR nie leżały, a są zwykłą propagandą. Zmieniam zdanie, właściwie to konkurencja za mnie zmieniła i pobiła króla jednym manewrem oskrzydlającym. TVN swoją decyzją o powołaniu „komisji do spraw molestowania” przebił wszystkie skale pośmiewiska, prymitywizmu, hipokryzji i popularnego „rżnięcia głupa”. Dzięki Bogu te igrzyska dla konsumentów „polędwicy sopockiej” i „Tańca z gwiazdami” odbywają się za prywatne pieniądze, ale to wcale nie znaczy, że robienie z ludzi idiotów ma pozostać bezkarne. Ujawniłem nazwisko Durczoka, jednoczenie chroniłem nazwisko znanej prezenterki, ponieważ w niewielkim stopniu przemawiał do mnie argument „ona w końcu jest ofiarą”.
Jednak czas płynie, bezczelność poganiana obłudą narasta i mglisty argument po pierwsze się zużył, po drugie nie tylko Durczok jest hipokrytą, ale całe „środowisko” wyzwolonego dziennikarstwa, nie wykluczając Bety Tadli chcącej uchodzić za pokrzywdzoną. Przypomnijmy przede wszystkim czym żyją dziennikarskie magle i bazary, zanim znów się zacznie żarliwa dyskusja, z udziałem ekspertów, o wyższości dżinsów bez majtek nad majtkami bez dżinsów. Według słów „anonimowej” chociaż tak opisanej prezenterki, że klient „Providenta” domyśli się o kogo chodzi, do molestowania doszło kilka lat temu. Jak anonimowo relacjonuje Beta Tadla, dostała od Kamila Durczoka niewybredną propozycję sformułowaną mniej więcej tak: „Widzę, że nie masz majtek pod dżinsami. Jedziemy do mnie? Oprzesz się, suko, o ścianę, a ja wejdę od tyłu”. Odmówiła i chwała jej za to, jednak dalej moje współczucie dla prezenterki Tadli się kończy, bo jej zachowanie to czysty i wrachowany koniunkturalizm, z którym się zresztą nie kryje.

Po odmowie Beata Tadla została wykluczona z grona dopuszczonych do głosu i porannej ramówki, słowem: „od tej pory stałam się dla niego gównem”. Z problemem zgłosiła się do szefostwa TVN, zatem pan kabareciarz Edward Miszczak albo udaje szefa specjalnej troski albo nie ma nic w TVN do powiedzenia, skoro twierdzi, że brak mu wiedzy i powołuje komisję. Szefostwo zachowało się standardowo: „Jesteś dorosła, rób z tym, co chcesz” i prawdę mówiąc jest to niegłupia odpowiedź, bo zgodnie z prawem i przyzwoitością prezenterka Tadla powinna zgłosić sprawę policji lub prokuraturze i to z kilku paragrafów. Tak się nie stało z prostej przyczyny: „Zrozumiałam, że nagłośnienie sprawy zostanie odebrane jako nielojalność wobec firmy”. Zwracam uwagę, że Tadla nie usłyszała: „odezwiesz się, to wylecisz za nielojalność”, ona po prostu wiedziała, jakie w TVN obowiązują standardy i zamknęła buzię, nie ze strachu, tylko: „W pewnym momencie zrozumiałam, że przy nim kariery nie zrobię. Zaczął mnie lekceważyć, potem zwalczać”. W efekcie znana prezenterka za lojalność i dyplomację, która się wykazała, została potraktowana salomonowym wyrokiem, czyli „głośnym transferem z TVN do TVP”. Po latach, gdy już sobie ułożyła życie z panem Pogodynką, coś jej w środku podpowiedziało, żeby zwierzyć się dziennikarzom „Wprost”. Dziwnym rad sposobem zwierzenia te walą w skądinąd obciachowy TVN jak w bęben, jednoczenie pokazują TVP jako ostoję profesjonalizmu i schronienie dla molestowanych prezenterek. Również całkiem przypadkiem Tomasz Lis, były naczelny „Faktów” TVN, obecnie bywalec TVP, gdzie, jak zwykle, przyszedł w pakiecie ze swoją najnowszą żoną, na parówkowym portalu podnosi szlaban i pozwala walić w Durczoka ile wlezie, aż po szczeble władzy.

Nie mamy tutaj do czynienia z jednym czarnym bohaterem Durczokiem i niewinnymi owieczkami branymi od tyłu, nie mamy tutaj szlachetnej TVP i Sodomy z Gomorą w TVN. Mamy klasyczną, obrzydliwą rozgrywkę wewnętrzną między ludźmi, którzy na co dzień wiedzą, widzą i słyszą, co się dzieje. Wcale im to nie przeszkadza lub wpisują sobie w koszty, dopóki nie zacznie się jatka. W TVP i w TVN WSZYSCY znani i lubiani wiedzą o kogo i o co chodzi, podobnie zresztą jest we wszystkich redakcjach. Ze swej strony poinformowałem: dziennikarzy Wprost, TVP i Beatę Tadlę, TVN i TVN24, gwiazdy TVN: Monikę Olejnik, Katarzynę Kolendę-Zaleską, Jakuba Sobieniowskiego, Grzegorza Miecugowa, Krzysztofa Skórzyńskiego, Andrzeja Morozowskiego, Justynę Pochanke, samego Durczoka i wiele innych. Nikt nie pisnął słowem, chociaż był uprzedzony, że jakiś wariat za chwile „opluje” szefa Durczoka i „skrzywdzi” gwiazdę Tadlę.

O czym to świadczy? Przypomnę: „Zrozumiałam, że nagłośnienie sprawy zostanie odebrane jako nielojalność wobec firmy”. Rzygać się chce od tych pudrowanych twarzyczek rozmawiających z nabożeństwem o parytetach i równouprawnieniu cycków. A w studiu zaproszeni transwestyci, „geje”, Środy, Szczuki, Hartmany, zawsze wyszczekani i srogo patrzący z ambony na swoją europejską trzódkę. Trzask prask i nagle pochowali się wszyscy kaznodzieje, bez względu na obecną, czy też transformowaną płeć. Sprawa Durczoka i Tadli to jest wasze zwierciadło towarzysze i towarzyszki dziennikarze, autorytety i „autorytetki”. Tacy jesteście bez pudru i mikroportów, ciemnogród i dulszczyzna za fasadą „europejskości”. Ale najbardziej smutne jest to, że od lewa do prawa sami gieroje grillujący na zlecenie i tylko jedno słowo „pozew” zamyka gęby wojującym o wartości wszelakie. Na mnie pozew nie działa, marzy mi się pełna ława świadków złożona z gwiazd TVN, TVP i dyżurnych świeckich dobrodziejów, choć tak naprawdę wielu powinno zasiąść na ławie oskarżonych. Kogo się bać? Co wy sobą reprezentujecie, komedianci pociągani za sznureczki, niewolnicy, szara dziennikarska i „autorytatywna” maso, z pawim piórem w… kapeluszu?

http://www.kontrowersje.net/tvn_powo_uj ... eaty_tadli


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Przychodzi Sawicka do Wielowieyskiej, czyli beczy Durczok w rynszTOK FM

Kamili Durczok, niegdysiejszy twardziel, który tak dzielenie grillował wszystkich przeciwników Zjednoczonej w Oświeceniu Unii Europejskiej, który nie przepuścił księdzu pedofilowi, który razem z kolegami redakcyjnymi 123 razy pokazał materiał z pijanym Wiplerem i 213 razy wymachiwał z ekranu siusiakiem Hofmana, popłakał się dziś w rynszTOK FM na piersi siostry miłosierdzia Dominiki. Ryczał jak bóbr i tak wiarygodnie, jak swego czasu lamentowała „skrzywdzona” Sawicka. Potem się jakoś redaktor Durczok ogarnął i dość oryginalnie, bo nie poleciał „hejterem”, zapowiedział: „pismo procesowe skierowane do blogera”, w obronie swoich dóbr osobistych.
Słusznie, w takich okolicznościach tylko sądowe rozstrzygnięcie ma sens, ale za chińskiego boga nie rozumiem, w jaki sposób pan Durczok chce obronić cnotę, którą stracił gdy na świecie nie było jeszcze TVN? Mam nadzieję, że zobaczymy ten wyczyn już wkrótce. Oczywiście natychmiast znalazły się wzruszone ciotki i mamuśki medialne wyrażające jakże klasyczne oburzenie: „Durczok nie jest z mojej bajki, ale to podłość, tak insynuować”. Podobne dwulicowe i efekciarskie zdrowaśki padają zewsząd, tymczasem prawda jest jedna, chociaż złożona. Po pierwsze te same ciotki i mamuśki plotkują ile wlezie przy kawuni i ptysiu, ale tak po cichutku, dla rozrywki. Po drugie doskonale wiedzą, że nie chodzi o żadne „insynuacje”, ale o tabu, którym zamyka się buzie ofiarom i ludziom mającym odwagę powiedzieć głośno o kogo i o co chodzi. Po trzecie ciotki i mamuśki płci obojga dzięki swojej „ekumenicznej” postawie nadają sobie rozgrzeszenie i tytuł Moralizatora Roku jednocześnie i niczym nie ryzykując stają się beneficjentami tanich brawek ze strony środowiska. I wreszcie po czwarte, dokładnie o środowisko chodzi, bo gdyby chodziło o polityków, aktorki, czy zwykłego człowieka, mielibyśmy w „Faktach” i w „Faktach po Faktach” wesołą jazdę, aż do odwołania.

Durczok, który na wizji mieszał z błotem dziesiątki ludzi i był wieloletnim szefem programu mieszającego z błotem setki ludzi, popłakał się jak Sawicka nad własnym marnym losem. Mnie to nie wzrusza. Powtórzę głośno i wyraźnie, że nie ma żadnych insynuacji, są FAKTY i fakty po faktach. Znów napisałem prawdę, brzydką, wstydliwą, upokarzającą, jednak UDOKUMENTOWANĄ prawdę, której inni bali się dotknąć. Wykonałem dziennikarską robotę z zachowaniem wszelkich prawideł, zweryfikowałem źródła, zwróciłem się do każdej zainteresowanej strony, na wszystko mam potwierdzenia. Co więcej kolejne fakty spływają na skrzynkę i bardzo się cieszę, że będę mógł o dokonaniach pana Durczoka porozmawiać w sądzie, to najlepsze z możliwych miejsc. Dzień po dniu, żeby nie napisać o każdej porze dnia i nocy, tacy ludzie, jak Durczok i Wielowieyska czują się kapłanami i głosicielami jedynie słusznych racji. Rozstawiają po kątach, wychowują, dyscyplinują, szydzą, wyśmiewają, zasypują pytaniami i wątpliwościami. Widziałem setki gości zaproszonych do GW i TVN, widziałem setki przejechanych medialnym walcem, ale takiej żałości, jaką z siebie wydał Kamil Durczok i takiej dwulicowości, jaką popisała się siostra miłosierdzia Dominika, z gromnicą nie znajdziesz. Oboje doskonale wiedzą, że nie chodzi o pomówienia, że sprawa ta od lat była tematem rozmów przy kawusi, że poziom bezczelności i bezkarności Durczoka wyróżniał się na tle pozostałych bezkarnych i bezczelnych. Mimo wszystko medialne dzieci lepszego boga urządzają sobie żenujące widowisko, melodramat przy mikrofonie, gdzie wszystkie role zostały postawione na głowie.

Durczok traktował kobiety i mężczyzn, jak śmieci, ale zawsze można powiedzieć w radiu, że to „porywczy charakter i pewien specyficzny styl bycia”. Durczok odzywał się do kobiet i mężczyzn poniżej poziomu panów proszących o 2 złote brakujące do nalewki, ale w telewizji można to nazwać „pewnym problemem, jeśli chodzi o wyznaczenie granicy między zawodem i prywatnością, poczuciem humoru i niestosownością”. Takie jest życie panie Durczok. Wipler z obitą facjatą przeleciał się po wszystkich głównych wydaniach, Hofman w czasie prywatnej imprezy palnął banałem „erotycznym” i stał się tematem tygodnia. Teraz to pan Kamil leży pod knajpą w Warszawie, teraz pan Kamil macha siusiakiem i aż dziw bierze, że w standardzie, który redaktor Durczok sam stworzył i czuł się w nim doskonale, nagle się poryczał, jak Sawicka. Jeszcze mnie pan redaktor nie zdążył przeprosić za brednie i łgarstwa, jakie TVN opowiadała na mój temat, przy okazji procesu z Owsiakiem, a już będzie się Durczok o kota sądził, czy o „sukę”, bo nie bardzo zrozumiałem o jaki przecinek w moich tekstach chodzi. Śmieszni jesteście i przewidywalni do bólu, medialne książęta, śmieszne są wasze reżyserowane szopki umoralniające, śmieszne wyciskane łzy, śmieszne miny, śmieszne słowa i śmieszne pozwy pisane przez śmiesznie drogich mecenasów. Płaczcie dalej nad swoją mizerią, bo nic innego wam nie pozostało, a do łez będziecie doprowadzeni jeszcze nie raz – obrazkami z własnego życia.

http://www.kontrowersje.net/przychodzi_ ... k_w_tok_fm


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Wójciak jednak odpowie za obrazę papieża? Sprawa haniebnego wpisu wraca do prokuratury

Poznańska prokuratura ponownie zbada sprawę znieważenia papieża Franciszka przez b. dyrektorkę Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu Ewę Wójciak poprzez wpis na portalu społecznościowym. Taką decyzję podjął w poniedziałek sąd.

W marcu 2013 roku Wójciak, po wyborze papieża Franciszka, napisała na jednym z portali społecznościowych:
No i wybrali ch…, który donosił wojskowym na lewicujących księży
W czerwcu 2014 roku prokuratura umorzyła śledztwo ws. znieważenia papieża uznając, że choć wpis miał charakter ewidentnie znieważający, to nie miał charakteru publicznego. Zażalenie na tę decyzję złożyły osoby, które wcześniej powiadomiły prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Wójciak.
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Poznaniu ocenił, że prokuratura nie zebrała wystarczających materiałów, które uzasadniałyby umorzenie postępowania i przekazał sprawę do dalszego prowadzenia.
Konieczne jest uzupełnienie materiału przez prokuratora i przeprowadzenie jeszcze kilku dowodów, które zostaną wskazane przez sąd w pisemnym uzasadnieniu. Dopiero na tej podstawie prokurator będzie mógł podjąć decyzję merytoryczną w tej sprawie
– uznał sąd.
Jak powiedział w poniedziałek PAP Jerzy Pietrowicz z Komitetu w Obronie Praw Ludzi Wierzących, który składał zażalenie na decyzję prokuratury, decyzja sądu dowodzi, że uczucia religijne „są jednak w polskim prawie szanowane”. Pietrowicz dodał, że wpis Wójciak uderzał „w podstawowe prawa każdego człowieka do szacunku”.
Nie można pałać nienawiścią do człowieka. Żadna osoba, żadne uczucie, w tym religijne, nie może być szargane, ani deptane przez kogokolwiek
-– podkreślił.
Ewa Wójciak komentując decyzję sądu powiedziała w poniedziałek PAP, że sprawa „wpisuje się w działania podobne do tych, których rezultatem był atak na redakcję Charlie Hebdo w Paryżu, czy na kawiarnię w Kopenhadze, gdzie odbywała się dyskusja o wolności słowa”.
To są wprawdzie działania quasi-prawne, bo nie strzelają póki co, ale nękają sądy i prokuratury. Nieustannie wracając do tego tematu tworzą wokół atmosferę, która sprzyja potępianiu wolności słowa. Tym samym wpisują się w działania, które preferują ugrupowana islamskie. Stoją obok nich, choć póki co posługując się inną bronią
– dodała Wójciak.
Wieloletnia dyrektorka Teatru Ósmego Dnia została odwołana ze stanowiska w 2014 roku przez ówczesnego prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego. Jedną z przyczyn odwołania miało być właśnie „dopuszczenie się przez nią obraźliwych zachowań na forum publicznym”. Po odwołaniu, Wójciak skierowała sprawę do sądu pracy i złożyła pozew o odszkodowanie.

http://wpolityce.pl/polityka/233972-woj ... rokuratury

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


18 lut 2015, 19:11
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Mainstream chroni Durczoka. A gdyby w mieszkaniu z narkotykami, gumowymi lalkami i płytą zoofilską zamiast szefa „Faktów” spotkano księdza?

Obrazek

Sprawa Kamila Durczoka wygląda mocno podejrzanie. Już na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że ktoś postanowił go wyeliminować z rozgrywki. Kto? Jakie interesy za tym stoją? Nie czas, by to rozstrzygać. Jedno jest pewne: gdyby był czysty, nie byłoby kompromitacji. Gdyby nie było na niego haków, nie byłoby takiej rozsypki. Główne media postanowiły jednak sprawę przemilczeć. Skąd ta nagła zmiana linii? Przecież za każdym razem, gdy tylko wycieknie choć cień przypuszczenia o niepotwierdzonych plotkach oskarżających ludzi Kościoła, mainstreamowe media wałkują oparty na domniemaniach temat przez całe tygodnie.
„Ciemna strona Kamila Durczoka”? Dziwna historia szefa „Faktów TVN” z barykadą w apartamencie, białym proszkiem i zoofilską płytą w tle
Durczok jest szefem jednego z głównych programów informacyjnych oglądanego codziennie przez miliony widzów. Jego wpływ na kształtowanie opinii publicznej jest ogromny. Jako szef „Faktów” odpowiada za cały zespół dziennikarski, kierunek programowy i formację zawodową dziennikarskiego narybku.
Jako dziennikarz, którego zadaniem jest dążenie do prawdy i bezkompromisowe jej pokazywanie, powinien mieć silny kręgosłup moralny. Takie są przynajmniej założenia. Dziennikarz o takiej pozycji ma zdecydowanie większy wpływ na formowanie ludzkiego myślenia, niż niejeden nauczyciel, wychowawca czy ksiądz. Może więc czas zadać sobie pytanie czym żyją, jakimi wartościami się kierują i jakimi treściami przesiąknięci są dziennikarze, którzy każdego dnia mówią społeczeństwu jak ma żyć? Jeśli prawdą jest, że w mieszkaniu, w którym przebywał Durczok ze swoją znajomą, znaleziono narkotyki, gumowe lale, filmy pornograficzne także z treściami zoofilskimi, nie sposób postawić pytania o stan świadomości szefa „Faktów”. Tym bardziej, że w kwestii swojej obecności w lokalu nie zaprzecza.
Pojawia się tu pytanie kolejne: czy dziennikarz żyjący– delikatnie mówiąc – w sporej swobodzie obyczajowej, nie jest łatwym łupem dla wszelkiej maści szantażystów lub choćby dobrze przygotowanych lobbystów? Czy człowiek, na którego tak łatwo zebrać haki, może z pełną swobodą bronić prawdy i dysponować pełną niezależnością? Czy wreszcie jest człowiekiem wiarygodnym, skoro z jednej strony na wizji promuje materiały zwalczające przemoc seksualną, a z drugiej seksualne gadżety znalezione w mieszkaniu mogą świadczyć o określonych sympatiach? Tym bardziej, że według rozmaitych doniesień miał molestować swoje podwładne. Czy jest wiarygodny także w innych kwestiach gospodarczo, biznesowo, politycznych, skoro można przypuszczać, że jego styl życia łatwo wykorzystać do zastraszania czy choćby sterowania?
Mainstream broni Durczoka mówiąc, że to z kim sypia, w jaki sposób to robi i co przy tym zażywa, jest jego prywatną sprawą. Moralna schizofrenia to główna cecha liberałów, wmawiających społeczeństwu, że mamy żyć w rozczepieniu świadomości. Patologia ma stać się normą, osobowości zintegrowane to dziś oszołomstwo i margines. Tymczasem oczywistością jest, że sfery życia mają ze sobą ścisły związek. Dziennikarz, który aspiruje do roli mentora i informacyjnego guru, musi mieć tego pełną świadomość. Tym bardziej, że rozliczając innych, przyjmuje właśnie ten klucz.
Wyobraźmy sobie co by było, gdyby z mieszkania opisanego przez „Wprost” nie wyszedł Kamil Durczok, ale ksiądz. Czy ktokolwiek wysunąłby argument, że to jego życie prywatne? że nie miał pojęcia co znajduje się w mieszkaniu? że ktoś próbował go wrobić? że padł ofiarą zmowy ze strony wrogów, antyklerykałów lub ludzi chcących wyłudzić odszkodowanie od Kościoła? że należy poczekać na ustalenia komisji czy prokuratury? że płyty czy inne materiały zostały podrzucone później? Przecież WSZYSTKIE dotychczasowe materiały o pedofilii duchownych oparte są jedynie na pomówieniach, przypuszczeniach i poszlakach. Nawet w najgłośniejszej sprawie, pompowanej przez TVN od miesięcy, nie pojawił się oficjalnie żaden konkretny dowód. Są domniemania i zeznania.
Nie wiem czy to, co opisuje „Wprost” jest prawdą. Chcę jednak zestawić to z inną historią – wikariusza z Piecek, którego na podstawie mętnych przecieków z policji, ogłoszono pedofilem. Reporter TVN24 pojawił się przed posterunkiem policji niemal natychmiast po zgłoszeniu faktu, że ktoś znalazł telefon z treściami pedofilskimi, przy czym telefon należał do księdza. Sprawę wałkowano kilka dni, choć od samego początku ksiądz informował, że to zdjęcia rodzinne, zrobione przez jego siostrę, która podarowała mu aparat. Komunikat nie miał szansy, by przebić się do widzów. Hasło pedofilia i nagranie przedstawiające prowadzonego przez policję księdza w kajdankach przemawiały mocniej. Po kilku miesiącach prokuratura umorzyła postępowanie podkreślając, że przesłuchana siostra oskarżonego księdza osobiście wykonała kwestionowane zdjęcie, którego bohaterami byli jej syn i mąż. Nie było przeprosin. Nikt z panów redaktorów nie zdobył się na zwrócenie honoru niewinnemu człowiekowi. Prawdopodobnie byli zajęci szukaniem nowych ofiar. Dlaczego w przypadku duchownych wystarczy błahe, niepotwierdzone niczym pomówienie, by mainstream rozpętał piekło oskarżeń, a w przypadku Durczoka nawet mocne poszlaki, graniczące z dowodami, nie są w żadnym razie brane pod uwagę?
Żyjemy w świecie mediokracji. Medialni dyktatorzy mają własne prawa, klasa oglądaczy ma się im biernie podporządkować. Sprawa Durczoka doskonale pokazuje wszystkie odcienie hipokryzji. Jej przemilczenie mówi więcej, niż słowa. Może widzowie zaczną się teraz bardziej zastanawiać nad kondycją moralną i psychofizyczną tych, którzy uczą nas, jak mamy żyć.

http://wpolityce.pl/media/234208-mainst ... no-ksiedza

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
„Wprost” oskarża Durczoka o molestowanie seksualne i mobbing. A TVN o „zmowę milczenia” i dziwne praktyki w redakcji…

Obrazek

Kolejne kłopoty Kamila Durczoka - po publikacji opisującej jego dziwne zachowanie w jednym z warszawskich apartamentów, w którym znaleziono mnóstwo jego rzeczy i śladowe ilości narkotyków, pismo „Wprost” oskarżyło szefa „Faktów TVN” o molestowanie seksualne i mobbing. Samą zaś redakcję z Wiertniczej - o zmowę milczenia w całej sprawie.

CZYTAJ WIĘCEJ: „Ciemna strona Kamila Durczoka”? Dziwna historia szefa „Faktów TVN” z barykadą w apartamencie, białym proszkiem i zoofilską płytą w tle
Dziennikarze powołując się na anonimowe relacje współpracownic i podwładnych Durczoka - „Wprost” nie chce na razie ujawnić nazwisk ofiar - opisuje zachowania szefa „Faktów”, które stawiają go w naprawdę ciemnym świetle.
Jedna z kobiet cytowana na łamach pisma przekonuje, że działania Durczoka były koszmarne. Mężczyzna miał dla przykładu wysyłać w nocy - podczas wyjazdów służbowych - esemesy z prośbą o „wpadnięcie” do jego pokoju.
Był natarczywy. Nie wiedziałam, co z tym zrobić. Rozmawiałam z psychologiem, doradził spokój i jasny przekaz: „nie”. Bez emocji i histerii. Kiedy przychodził kolejny sms od niego, płakałam
— czytamy.
Jak przekonuje Magdalena (takie imię nadał jej „Wprost”), w redakcjach, w których rządził Durczok takie zachowania to „norma”.
Pisał dalej. Że siedzi w domu, w jacuzzi i że pije whisky. Potem, że zaprasza do siebie, robi najlepszą jajecznicę na świecie. Nie reagowałam. (…) On ma dom w Szczyrku. W nocy znów zaczął do mnie pisać. Że mam wpaść do niego na wino
— relacjonuje.
W czerwcu 2012 roku po kolejnej odmowie z jej strony, Durczok miał rozpoczął swoisty mobbing.
Facet regularnie wydziera się na ciebie na środku studia, gdzie poza twoją redakcją są też inne redakcje. Słucha tego kilkadziesiąt osób, spośród których nikt nie reaguje. (…) Pretensje były o wszystko: że podczas 12-godzinnego dyżuru wyszłam do toalety. Że reporter nie zdobył jakiegoś nagrania. Że operator nie miał odpowiedniego ujęcia. (…) Przed dyżurami płakałam i wymiotowałam z nerwów
— opowiada.
Po jakimś czasie Durczok miał miał wymóc na „Magdalenie” odejście. W reportażu „Wprost” czytamy również o bardzo dziwnych praktykach w redakcji TVN.
Jego zachowania szły w dół, pamiętam, jak jeden z kolegów, w zasadzie na równorzędnym stanowisku, wypalił do mnie na dzień dobry: „Czy mogę cię pocałować w cycuszki?”. Inni rzucali: „Chcesz seksu? Wpadnij na montaż”. Takie żarciki nawet już nikogo nie raziły
— czytamy.
„Wprost” opisuje także praktyki w „Faktach” pod rządami Durczoka - researcherkami mają być rzekomo jedynie kobiety, a dress code to obowiązkowe szpilki, spódniczki i makijaż. Szef redakcji miał również zabierać asystentki na służbowe wyjazdy.
Sam Durczok tydzień temu na antenie rynszTOK FM zapewnił, że nikogo nie molestował.

http://wpolityce.pl/media/234820-wprost ... w-redakcji

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


24 lut 2015, 23:45
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Pijany poseł PO wyrzucił z domu matkę z małym dzieckiem

To, że  PO jest partią najwyższych standardów wiemy od dawna. Cały szereg zdarzeń w wykonaniu nie tylko szeregowych posłów tej organizacji ale i ich rodzin nie wspominając o posłach pierwszego i drugiego szeregu dobitnie świadczą z jakimi standardami mamy do czynienia.

Dziwne spotkania na cmentarzach i stacjach benzynowych, interesy żon prominentnych posłów PO (np. Tomczykiewicza czy Grada ), noszenie pożyczonych dużej wartości zegarków (pos. Nowak), bełkotliwe wywiady (pos. Raś ), kupowanie głosów (pos. Protasiewicz ), itd., itd.

PO idzie dalej,
w ramach polityki prorodzinnej poseł  PO Jarosław Charłampowicz, około północy wyrzuca z domu swoją partnerkę z czteromiesięcznym dzieckiem z domu.
Zaniepokojeni  sąsiedzi wzywają policję, która przyjeżdża do domu posła zastając na korytarzu kobietę stojącą na klatce z płaczącym dzieckiem. Była to partnerka posła PO, którą ów "gentlemen", potraktował jak jakąś ............
Policja nie może wejść do domu posła, gdyż ten wytrenowanym ruchem pokazuje policji legitymację poselską. Kobieta odmawia powrotu do mieszkania, udaje się do znajomych.

W tym kontekście warto przypomnieć sprawę Hofmana, kiedy to na prywatnym spotkaniu, zachował się po sztubacku, powiedział coś sprośnego, dziwnym trafem akurat w tym miejscu znajdowała się reporterka „Wprost”, która nagrała tę wypowiedź.
Jakież używanie miała WSI 24, ileż to krytycznych uwag  wyraziły dyżurne autorytety, jakież  święte oburzenie  zapanowało wśród komisarzy medialnych.

Tu cham z PO w dodatku poseł, wyrzuca z domu o 12:00 w nocy, swoją partnerkę z ich czteromiesięcznym dzieckiem.  
Warto zwrócić uwagę na link z WSI 24, które w komunikacie o tym zdarzeniu podłącza wiadomość o byłej posłance PiS.
Widać nie ma dla komisarzy z  WSI 24 tematu, którym przy okazji nie można by było obrzucić błotem  PiS.

A przy okazji chce się spytać, czy w Polsce są jakieś organizacje feministyczne, które z zaciętością brytana walczą o Alicję Tysiąc, a przemoc w rodzinie u posła PO jakoś ich nie interesuje.

http://naszeblogi.pl/43897-pijany-posel ... -dzieckiem

Jaka partia takie standardy...

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


10 mar 2015, 21:26
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Kibice z Gorzowa: To za patriotyzm jesteśmy persona non grata

Obrazek

„Bez względu na represje i nagonkę ze strony milicjantów, nie przestaniemy czcić pamięci polskich bohaterów, ponieważ patriotyczne wartości mamy wypisane w sercach, a Ojczyzna jest dla nas celem nadrzędnym. Biorąc przykład z Żołnierzy Niezłomnych, nie ulegniemy reżimowi władzy” – napisali w swym oświadczeniu kibice Stilonu Gorzów, których mieszkania nachodzi policja po marcu z 1 marca.


Przypomnijmy, że kibice Stilonu wzięli udział w gorzowskim Marszu Żołnierzy Wyklętych. Byli podczas niego filmowani przez policyjnych tajniaków, którzy następnego dnia zaczęli nachodzić ich w mieszkaniach i zastraszać.

„Kibic-patriota to dla gorzowskiej policji persona non grata” – stwierdzili w swoim oświadczeniu kibice. O przebiegu w wizyt policjantów napisali: „Na próbę odmowy przyjęcia mandatu, funkcjonariusze odpowiedzieli groźbą rozprawy sądowej, której wyrok z góry orzeczono. (...) Wartym zaakcentowania jest fakt, że jedynym zarzutem przedstawianym przez policjantów stanowiło nieumiejętne obchodzenie się z ogniem. Należy więc zadać sobie pytanie dotyczące zasadności braku interwencji straży pożarnej podczas uroczystości. A może zagrożenia nie było żadnego, lecz w całym zamieszaniu chodzi tylko i wyłącznie o nękanie PATRIOTÓW?”.

CZYTAJ WIĘCEJ: PILNE! Naloty policji na mieszkania uczestników Marszu Żołnierzy Wyklętych w Gorzowie

Dalej piszą oni o represjach, którym są poddawani od dłuższego czasu. Nie interesują się nimi media:

„Standardem stają się prześladowania kibiców Stilonu, którzy biorą udział w różnego typu uroczystościach patriotycznych. W oparciu o powyższe przesłanki można jednoznacznie stwierdzić, że kibice są nękani za patriotyzm. Milicjanci, bo inaczej ich nazwać nie można, stosują różne metody, zaczynając na utrudnianiu uczestnictwa w uroczystościach przez np. celowego, żmudne spisywanie tylko wybranych osób, które reprezentują środowisko kibiców; poprzez wścibskie filmowanie kibiców i ich rodzin, w tym małych dzieci, a kończąc na wezwaniach do stawienia się na komendę i karanie mandatami lub wytyczanie spraw sądowych. Poniżej przedstawiamy tylko kilka wybranych przypadków z ostatnich lat:

– Rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego: początkowo policjanci zabraniają wspólnego przejścia na miejsce obchodów pod groźbą zatrzymania za nielegalne zgromadzenie. Następnie filmują i fotografują uczestników, a po zakończonych obchodach wielu spośród nas zostaje zatrzymanych i długo spisywanych
– Podczas zorganizowanego wyjścia na film „Sierpniowe niebo-63 dni chwały” policjanci nie odpuścili nam nawet w kinie. Co więcej, pojechali za nami na cmentarz, gdzie udaliśmy się złożyć kwiaty przy pomniku Armii Krajowej. Niestety panowie z gorzowskiej kryminalnej nie udali się tam, aby oddać hołd polskim bohaterom, lecz żeby uzupełnić swoje zbiory zdjęć z naszymi twarzami.
– W drodze na obchody rocznicy wybuchu stanu wojennego, jeden z samochodów, którym jechaliśmy był śledzony, a następnie zatrzymany pod pretekstem kontroli, która była niezwykle dokładna. Miała ona na celu powstrzymanie kilku z nas przed dotarciem na obchody. Każdy z pasażerów był przeszukiwany, a auto sprawdzane dokładniej niż na stacji kontroli pojazdów.
– Na gorzowskim Marszu Niepodległości jedynie za kibicami Stilonu stali tajniacy, którzy prowokacyjnie nagrywali zebranych kibiców. Kryminalni nie stronili przy tym od mało stosownych komentarzy, które świadczyły jedynie o ich prowokacyjnych zamiarach.
– Szczytem działań milicjantów z Gorzowa było ich zachowanie 1 listopada (Wszystkich Świętych). Podczas naszej wizyty przy grobach naszych zmarłych przyjaciół, cały czas byliśmy filmowani i fotografowani przez gorzowskich kryminalnych, którzy bezczelnie chodzili za nami po całym cmentarzu. Nawet w taki dzień nie mogliśmy w spokoju i we własnym gronie uczcić pamięci o zmarłych braciach.

To tylko niektóre z działań gorzowskiej policji, które mają na celu zniechęcenie nas do propagowania patriotyzmu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Po łapance w Gorzowie. „Policja ma służyć nie do represji, ale do zapewnienia bezpieczeństwa”

Nie trzeba być geniuszem, żeby zauważyć, iż za każdym razem, kiedy mamy pojawić się na patriotycznych uroczystościach siły i patrole policyjne są wzmożone, liczba tajniaków z roku na rok wzrasta. Co więcej, często policjanci w cywilu zachowują się prowokacyjne, a przede wszystkim w sposób niegodny pełnionej przez nich funkcji – funkcjonariusza publicznego. Podczas obchodów Powstania Warszawskiego chowają się za grobami lub w krzakach, a najbardziej rażącym i godzącym w patriotyczne wychowanie jest ich stosunek do hymnu państwowego, podczas którego nie raczyli nawet wstać z ławki i przyjąć odpowiednią postawę, co jest obowiązkiem każdego Polaka! Tajniacy często prowokują nas swoimi komentarzami, które w wielu przypadkach są chamskie i prostackie. Należy też zaznaczyć, że policjanci na obchodach pojawiają się tylko i wyłącznie w celu inwigilacji poszczególnych osób (kibiców), a nie po to, aby uczcić pamięć polskich bohaterów i godnie uczestniczyć w uroczystościach. Warte podkreślenia jest, że nie zdarzyło się jeszcze, aby na uroczystościach patriotycznych kibice Stilonu zachowywali się w sposób nieodpowiedni. Wręcz przeciwnie, za każdym razem nasza postawa jest budująca i godna naśladowania, co niejednokrotnie podkreślali organizatorzy, a także kombatanci lub pozostali uczestnicy oraz przedstawiciele mediów. Wielokrotnie można było usłyszeć, że to właśnie my nadaliśmy wydarzeniu podniosły charakter.

Zastanawiające jest, komu najbardziej przeszkadza pamięć o prawdziwych polskich bohaterach oraz patriotyzm młodych ludzi.

Na koniec chcemy przekazać, że bez względu na represje i nagonkę ze strony milicjantów, nie przestaniemy czcić pamięci polskich bohaterów, ponieważ patriotyczne wartości mamy wypisane w sercach, a Ojczyzna jest dla nas celem nadrzędnym. Biorąc przykład z Żołnierzy Niezłomnych, nie ulegniemy reżimowi władzy, który chce zniechęcić nas do postaw patriotycznych!

STILONOWCY – BASTION PRAWICY NA ZIEMI LUBUSKIEJ!”.

http://niezalezna.pl/64826-kibice-z-gor ... -non-grata

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Biskupi przypominają o naprotechnologii: Dlaczego rząd skupia się wyłącznie na in vitro?

Dlaczego nie sięga się po inne metody leczenia bezpłodności, na przykład naprotechnologii - zastanawiał się przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki komentując dla KAI przyjęcia przez rząd premier Ewy Kopacz projektu ustawy o in vitro, przygotowanej przez Ministerstwo Zdrowia.

Poniżej cały komentarz abp Stanisława Gądeckiego:
Trudno zrozumieć, dlaczego rząd nie bierze pod uwagę innych metod walki z bezpłodnością, na przykład narotechnologii a skupia się wyłącznie na zapłodnieniu pozaustrojowym. Nie nagłaśnia się tej metody, nic nie słychać o jej sukcesach. A że są realne, przekonałem się osobiście, gdyż w Poznaniu powstała pierwsza klinika naprotechnologii. Założyła ją grupa lekarzy, zgłosiło się już 141 małżeństw, 47 z nich spodziewa się dziecka. Jest to dobry wynik jak na pierwszy rok działalności. Gdy osoby, pragnące rozpropagować tę możliwość leczenia bezpłodności zgłosiły się do regionalnej TV z tematem, został on odrzucony i materiał nie powstał.
Warto przypomnieć, że procedura in vitro to koszt kilku tysięcy złotych, a w klinice naprotechnologii pacjenci płacą 600 zł. Okazuje się, że są już tematy zastrzeżone, o których nie zrobi materiału publiczna TV. Świadczy to o tym, że mamy do czynienia z grą interesów, że nie chodzi tylko o dzieci, które mogą urodzić się także dzięki naprotechnologii, która jest autentycznym leczeniem bezpłodności.
Obrońcy in vitro często tłumaczą, że są za życiem, dlatego je popierają. Ale to tylko półprawda, a hasło jest bardzo bałamutne. Przy procedurze zapłodnienia pozaustrojowego ginie kilka embrionów, więc jest to jedno życie kosztem kilku istnień, życie za śmierć. A poza tym jest to sztuczna inseminacja ludzi, która, choć to nie zamierzone, sprowadza ich do poziomu zwierząt. Rozrywa personalną więź między mężczyzną i kobietą, ojcem i matką. Rujnuje więzi międzyosobowe i morale człowieka.
Ta metoda zaspakaja naturalną potrzebę rodzicielstwa, ale nie uwzględnia drugiego człowieka. Dziecko zaś staje się towarem, który można sobie „załatwić”. Takie uprzedmiotowienie człowieka jest bardzo groźne. A ostatecznie chodzi o wielkie pieniądze, które zarabia się na tej metodzie, choć wszystko rzekomo dzieje się dla dobra ludzkości. W istocie in vitro rujnuje nie tylko więzi międzyosobowe, ale i samo morale człowieka. Gdyż jeżeli wprowadza się relatywizm w tak ważnej kwestii jak człowiek, właściwie nie ma już żadnej granicy.

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/23675 ... a-in-vitro

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


16 mar 2015, 21:37
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
POprzebierać papieża w garnitur? Co ma dać odzieranie świętego z kapłaństwa? Żenująca kampania szeregowców Platformy

Obrazek

Była już czekoladowa karykatura orła i różowe balony zamiast biało-czerwonych flag. Po zinfalntylnieniu symboli narodowych, Platforma zabrała się za sferę sacrum. Zaczęto od „oswajania” św. Jana Pawła II. Odebrano mu papieskie imię, pozbawiono przymiotu świętego, zdjęto sutannę, a nawet koloratkę. Wciśnięty w garnitur i krawat ma być nowoczesnym „kandydatem naszych codziennych wyborów”. Kandydatem na miarę naszych czasów!
W pierwszym odruchu byłam przekonana, że to kolejna antypapieska akcja Palikota. Po maskaradzie Urbana w stroju biskupa można się było tego spodziewać. Okazało się jednak, że kampania jest jak najbardziej serio.
Samorządowa przybudówka kulturalna, jaką jest finansowane przez warszawski ratusz Centrum Myśli Jana Pawła II, od dawna lansuje katolicką nowomowę i usilnie zabiega o zliberalizowanie nauczania papieża Polaka. Debaty zagorzałych feministek o dziedzictwie Karola Wojtyły to stały element działalności. 10 rocznica śmierci Jana Pawła II ma być okazją do przedstawienia go w nowym świetle – postępowym i wolnym od katolickich stereotypów.
Jako, że mamy rok wyborczy, uznano że i papież ma tu do odegrania swoją rolę. Żeby nie było przaśnie, Jana Pawła II zamieniono na Karola Wojtyłę. Nie wspomniano, że święty, że papież, że choćby kardynał czy ksiądz. Po co komu na stołecznych plakatach taki zaścianek? Jest nowoczesny obywatel w jarmułce (bo przecież nikt w krawacie piuski nie zakłada), na którego warto oddać swój głos. Gdyby komuś przyszło do głowy marudzić, ma jednozdaniową instrukcję: „Zawsze razem, nigdy przeciw sobie”. Ani to papieskie, ani chrześcijańskie. Zgoda za wszelką cenę, nawet za cenę prawdy, możliwa jest jedynie na plakatach Bronisława Komorowskiego.
Nowy szef Centrum Norbert Szczepański, były radny Platformy Obywatelskiej w dzielnicy Wawer, w której mieszka Hanna Gronkiewicz-Waltz, jest zachwycony kampanią przygotowaną na 10. rocznicę odejścia Jana Pawła II do Domu Ojca.
W 2011 roku zaprowadziliśmy małego Lolka do sześciolatków, później Wojtyła młodzieniec mówił do gimnazjalistów, że życie jest jak labirynt. W 10. rocznicę spoglądamy w kierunku każdego Polaka i jego codziennych wyborów
— mówi, podkreślając że hasło „Karol Wojtyła - twój kandydat w codziennych wyborach” ma
pobudzić Polaków do myślenia o wyborach podejmowanych każdego dnia, czy jednoczą, czy też dzielą Polaków? Czy nie uderzają w kogoś nienawiścią albo pogardą?
Wprzęgnięcie 10 rocznicy śmierci Ojca Świętego w kampanię wyborczą wypada bardzo blado, zwłaszcza gdy robią to ludzie nieustannie nastający na rzekome „wtrącanie się Kościoła do polityki”. Gdy polityka wdziera się absurdalnie do spraw religijnych, nikomu to nie przeszkadza. Trzeba chwalić.
Centrum Myśli Jana Pawła II przekonuje, że Karol Wojtyła w jarmułce ma być naszym codziennym wyborem. Czy to rzeczywiście zgodne z przesłaniem papieża? Co powiedziałby patrząc na to banalne hasełko? Pewnie to, co zawsze. Naszym wyborem ma być Chrystus. I to w tym wyborze mamy szansę, by spotkać się z Karolem Wojtyłą – księdzem, kardynałem, papieżem, świętym.
Czy przekonuje mnie „pan Karol” w jarmułce, ze znaczkiem centrum swojego imienia w klapie? Nie. Ani w tym prawdy, ani głębi, ani mądrości.
Przekonuje mnie zapatrzony w Chrystusa święty papież, który każe walczyć o jednoznaczność, wierność i prawdę w każdym aspekcie życia – osobistym, rodzinnym, społecznym, obywatelskim, politycznym. Przekonuje mnie papież, który każe mi bronić krzyża, usuwanego przez tych, którzy będą teraz świecić w blasku „karolowo-kandydackiej” kampanii. Przekonuje mnie papież, który każe chronić świętości i godności każdego życia, który nie pozwala chodzić na tanie kompromisy i zobowiązuje do radykalnych, wiernych, przejrzystych postaw. Próżno tego szukać w platformerskim Centrum Myśli Jana Pawła II. Myśli niestety coraz bardziej zapomnianej….

http://wpolityce.pl/kosciol/237772-popr ... w-platfomy

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Krakowskie Centrum JPII protestuje przeciwko warszawskiej kampanii: „Nie ma zgody na pozbawiony sacrum wizerunek papieża”

Obrazek

Wizerunek papieża, który jest promowany w kampanii Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie, został pozbawiony sacrum, na co nie można się zgodzić - podkreśla krakowskie Centrum Jana Pawła II.

Chciałbym stanowczo podkreślić, że wykorzystywanie wizerunku świętego Papieża i promowanie haseł, które jednoznacznie kojarzą z kampanią wyborczą prowadzoną w tym czasie jest niedopuszczalne
— zaznacza wikariusz biskupi ks. prałat Jan Kabziński, prezes Centrum Jana Pawła II w Krakowie i kustosz Sanktuarium św. Jana Pawła II.

Obrazek

To reakcja na żenującą kampanię społeczną autorstwa stołecznego Centrum Myśli Jana Pawła II, której elementem są infantylne plakaty przedstawiające papieża Polaka jako „kandydata naszych codziennych wyborów”.
CZYTAJ WIĘCEJ: POprzebierać papieża w garnitur? Co ma dać odzieranie świętego z kapłaństwa? Żenująca kampania szeregowców Platformy
Poniżej publikujemy treść całego oświadczenia przesłanego do naszej redakcji przez ks. prałata Jana Kabzińskiego.
Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się!” w Krakowie oraz Sanktuarium Świętego Jana Pawła II z ogromnym zaniepokojeniem przyjęło kampanię Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie rzekomo przypominającą o 10 rocznicy odejścia do Domu Ojca Papieża Jana Pawła II.
Chciałbym stanowczo podkreślić, że wykorzystywanie wizerunku świętego Papieża i promowanie haseł, które jednoznacznie kojarzą z kampanią wyborczą prowadzoną w tym czasie jest niedopuszczalne.
Należy także dodać, że zgodnie z decyzją Kościoła po beatyfikacji i kanonizacji świętego Jana Pawła II dniem Jego wspomnienia jest 22 października; zatem dzień 2 kwietnia - choć jest historyczną datą odejścia do Domu Ojca Papieża Jana Pawła II - nie powinien już być wykorzystywany do organizowania wszelkiego rodzaju uroczystości przypominających o śmierci Papieża, a tym bardziej kampanii, które z osobą Świętego nie mają nic wspólnego.
Polacy, pamiętający moment odejścia Papieża do Domu Ojca, dzisiaj proszą o Jego wstawiennictwo w niebie. Wierni, spoglądający na oficjalny obraz z beatyfikacji i kanonizacji świętego, przypominają sobie Jego nauczanie i wielkie dziedzictwo, które pozostawił.
Natomiast wizerunek papieża, który jest promowany w kampanii Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie, delikatnie mówiąc, został pozbawiony sacrum, na co w imieniu Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się! w Krakowie oraz pielgrzymów przybywających do Sanktuarium Świętego Jana Pawła II w Krakowie nie można się zgodzić.

http://wpolityce.pl/kosciol/237831-krak ... ek-papieza

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


29 mar 2015, 14:40
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Kard. Dziwisz krytykuje konwencję i in vitro. „Prawda i dobro nie podlegają głosowaniu”

Obrazek

Prawdziwy chrześcijanin, prawdziwy uczeń Jezusa nie będzie nigdy korzystał z niegodziwych praw, nawet uchwalonych w majestacie demokratycznego państwa, bo prawda i dobro nie podlegają głosowaniu. Te prawa do niczego nie zmuszają. Każdy z nas ma sumienie, znamy Dekalog i mamy Ewangelię

— mówił kard. Stanisław Dziwisz w Wielki Piątek w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Podkreślił, że w obecnych czasach istnieje pilna potrzeba „głoszenia zdrowej nauki o człowieku, małżeństwie i rodzinie”.
Pojawiają się bowiem systematyczne, zorganizowane próby deformowania fundamentalnej prawdy w tej dziedzinie, a nawet wprowadzania z gruntu fałszywych teorii i założeń do polskiego prawodawstwa
– powiedział do dziesiątków tysięcy pielgrzymów.
Krytykując „Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”, kardynał podkreślił, że płeć człowieka jest elementem konstytutywnym jego natury. Człowiek rodzi się mężczyzną lub kobietą. Dlatego nieporozumieniem nazwał zapominanie o płci biologicznej i definiowanie jej jako „społecznie skonstruowanych ról, zachowań, działań i atrybutów, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn”.
Jak dodał odpowiedzialnością za przemoc nie można obarczać małżeństwa, rodziny, całej zdrowej tradycji i dorobku cywilizacyjnego. Wskazał, że przyczyny przemocy leżą gdzie indziej. Jednocześnie skrytykował katolickich parlamentarzystów, którzy głosowali za przyjęciem Konwencji.
Zdaniem metropolity zagrożeniem dla zdrowia polskich kobiet jest dopuszczenie do sprzedaży, także bez recepty, „pigułki, która może się okazać wczesnoporonną, zabijając poczęte życie”.
Paradoksem – i to złowrogim – jest fakt, że polska 15-letnia dziewczyna nie może – i słusznie – kupić w sklepie butelki piwa, ale może bez żadnych przeszkód kupić śmiercionośną pigułkę
– mówił.
Przypomniał o stanowisku Kościoła uznającym metodę zapłodnienia in vitro jako moralnie niedopuszczalną.
Ubocznym, ale nieuniknionym jej skutkiem jest zabijanie albo zamrażanie ludzkich zarodków, czyli ludzkich istot. Cel nie uświęca środków. Pragnienie posiadania dziecka, samo w sobie słuszne, nie może być realizowane metodami niegodziwymi
– powiedział. Podkreślił jednocześnie, że dzieci urodzone dzięki tej metodzie są niewinne, a Kościół otacza je miłością i troską.
Hierarcha dodał, że Kościół pomaga wiernym żyć we współczesnym świecie i podążać drogą prawdy, sprawiedliwości i solidarności. Apelował, by rodziny w tym duchu wychowywały dzieci.
Ukazujmy im piękno rodzicielskiej miłości. Bierzmy w nasze ręce los polskich rodzin, nowego pokolenia
– przekonywał.
Piątkowa część misterium pasyjnego w Kalwarii Zebrzydowskiej rozpoczęła się o świcie przed Domem Kajfasza. Wierni przypatrywali się inscenizacji męki Zbawiciela, przygotowanej przez bernardynów oraz świeckich. Dróżkami Męki Pańskiej przeszli do Ratusza Piłata, gdzie został odczytany „Dekret skazujący Jezusa na śmierć”, a kardynał Dziwisz wygłosił słowo pasterskie. Wierni w Drodze Krzyżowej przeszli na Wzgórze Ukrzyżowania, gdzie odprawiona została liturgia Wielkiego Piątku. Ciało Chrystusa w Eucharystii przeniesiono do Kaplicy Grobu na szczycie góry. Do niedzieli będzie trwała jego adoracja.
Uroczystości wielkopiątkowe odbywały się w zimowej aurze.
Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej zostało ufundowane na początku XVII wieku przez rodzinę Zebrzydowskich. Równolegle powstały wokół niego Dróżki Męki Pańskiej, przypominające miejsca święte w Jerozolimie. Kalwaryjskie misteria pasyjne inauguruje Niedziela Palmowa. Zasadnicza część rozpoczyna się w Wielką Środę.

http://wpolityce.pl/kosciol/239627-kard ... glosowaniu

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


05 kwi 2015, 20:38
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Obłęd we mgle. Dziennikarze od lewej do prawej krytykują okładkę tygodnika Tomasza Lisa (aka Lisienko)

Obrazek

Najnowszą okładkę tygodnika Syfilisweek Polska – z Jarosławem Kaczyńskim jako zamachowcem smoleńskim – krytykują dziennikarze i wydawcy. Ponownie pojawia się pytanie: Jakie są granice? TVP odwołała poniedziałkowy program „Tomasz Lis na żywo”. Lis na portalu Na Temat zaprzecza, aby miało to związek z okładką Syfilisweeka, którą – jak pisze w oświadczeniu – ośmiela się uważać za absolutnie trafną.
Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny Super Expressu:

To wygląda na obłęd, jaki redaktor naczelny Syfilisweeka ma w stosunku do PiS-u, ale przede wszystkim Jarosława Kaczyńskiego. Nie wiem, czy nie powinny się tym zająć wyspecjalizowane jednostki medyczne, bo to jest kolejna okładka, która pokazuje w złym świetle – w najgorszym, jaki można sobie wyobrazić – opozycję w demokratycznym kraju. To wydaje się być przejaw obłędu. Poza tym po katastrofie malezyjskiego samolotu magazyn Times wydał podobną okładkę z Putinem. Wydaje się, że Syfilisweek ją skopiował. Nie dość, że to recykling to jeszcze przejaw aberracji.
Maciej Kuciel, dziennikarz TVN:
Niestety współczesne tygodniki przyzwyczaiły nas do szokujących okładek. Gdyby nie pytanie osobiście nie zwróciłbym uwagi na tytuł „Zamachowiec” i Jarosława Kaczyńskiego wyłaniającego się z mgły. Uważam, że już dawno większość prasy i politycznych programów publicystycznych skierowana jest do wyznawców jednej lub drugiej opcji. Ciężko w nich znaleźć obiektywne informacje. Dobór cytatów i kształt materiału publicystycznego ma tylko utwierdzać czytelnika czy widza w jego od dawna wyrobionym poglądzie. Sprawa katastrofy smoleńskiej już dawno jest częścią politycznego show, dlatego też omijam teksty i rewelacje publikowane na ten temat. Gdyby Jarosław Kaczyński był tylko szefem partii opozycyjnej okładkę uważałbym za dopuszczalną. Wyrażałby stanowisko redakcji piętnującej prezesa partii, jej zdaniem cynicznie wykorzystującego tragedię dla celów politycznych. Tymczasem wydaje mi się, że zapomniano, iż Jarosław Kaczyński na równi z innymi rodzinami jest również ofiarą tej katastrofy.
Michał Matys, dziennikarz „michnikowego szmatławca”:
Niezależnie od moich poglądów politycznych nie podoba mi się ta okładka. Nieważne, kto na niej jest, tylko to, jak się te okładki robi. To jest typowy przykład tabloidyzacji mediów. Okładka godna tabloidu, a nie poważnego, opiniotwórczego tytułu.
Wojciech Reszczyński, dziennikarz, współpracuje m.in. z Naszym Dziennikiem, z radiową Trójką i z Radiem Maryja, członek Zarządu Głównego SDP:
To jest przykład dziennikarskiego chamstwa, jakiego nie udało się w ostatnich latach zanotować. Chamstwem tym przebito wszystko, co do tej pory było publikowane. Sprawa kwalifikuje się do sądu, ale zastanawiam się czy niektóre sądy – i niektórzy sędziowie - czasami nie ośmielają do tego typu zachowań. Jednym słowem psucie Polski odbywa się na naszych oczach w sposób przyśpieszony, katastrofalny. Nie wiadomo, do czego to może doprowadzić. W każdym razie pan Tomasz Lis jest skompromitowany do końca życia. Jako dziennikarz wpisał się na listę hańby. Ten zawód powinien wypluć go, jak coś trującego.
Janusz Szostak, wydawca Expressu Sochaczewskiego i Reportera:
Nie chce mi się nawet tego komentować To jest dno. Ta nienawiść Lisa do Jarosława Kaczyńskiego, to chyba jest jakaś obsesja. Ten prymitywizm i agresja wymagają interwencji lekarskiej. Niestety, Tomasz Lis nawet nie ukrywa, że nie kieruje się etyką dziennikarską a politycznymi zleceniami. To dla mnie polityczna prostytucja a nie dziennikarstwo.

http://wpolityce.pl/smolensk/240778-obl ... masza-lisa

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Oto nazizm według Hanny Gronkiewicz-Waltz. Zobacz ZDJĘCIA "hitlerowskich" pomników

Obrazek

Pomnik światła to według Hanny Gronkiewicz Waltz pomysł rodem z NSDAP. Jeśli to prawda - to propagandę nazistowską uprawia Muzeum Historii Żydów Polskich. Dwa lata temu instytucja ta upamiętniła bowiem Powstanie w Getcie Warszawskim, kierując w niebo dwa snopy światła. Czy były to "nazistowskie" snopy światła?


Pomnik światła to postulowany przez część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej pomysł instalacji świetlnej przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu. Architekt Paweł Szychalski zaproponował, aby u podstawy słupów świetlnych umieszczone byłyby ryngrafy z nazwiskami oraz datami urodzin i śmierci wszystkich 96 ofiar katastrofy smoleńskiej. Para prezydencka miałaby jeden, wspólny, większy od innych ryngraf, z podwójną inskrypcją.

Co na to prezydent Warszawy z Platformy Obywatelskiej?

- Taki pomnik byłby na chodniku, widoczny byłby tylko w nocy i chodzilibyśmy po tych światełkach (...) To pomnik z 1937 roku, w Norymberdze, kiedy był zjazd NSDAP – powiedziała w TVN24 Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezentując zdjęcia nazistowskiego monumentu z 1937 r.

Po tych słowach w internecie zawrzało. Internauci rozpoczęli akcję wrzucania zdjęć pomników światła z różnych zakątków świata. Oto galeria świetlnych "nazistowskich" monumentów:

Nowy Jork
Obrazek

Islandia
Obrazek

A tu Gdańsk
Obrazek

Dodatkowo w 2013 r. warszawiacy byli świadkami instalacji świetlnej upamiętniającej Powstanie w Getcie Warszawskim. Spod Muzeum Powstania Warszawskiego i Muzeum Historii Żydów Polskich zostały skierowane w niebo dwa snopy światła – świetlny hołd dla powstańców getta i wszystkich ofiar Zagłady. - Instalację uruchomili: powstaniec z Getta Warszawskiego i uczestnik Powstania Warszawskiego Szymon Ratajzer „Kazik” oraz uczestnik Powstania Warszawskiego Eugeniusz Tyrajski „Sęk” - czytamy na stronie Muzeum.

Jednym słowem HGW - chcąc nie chcąc - zdemaskowała nazistów wśród kierownictwa tej placówki. Czekamy na reakcję Muzeum Historii Żydów Polskich...

Obrazek

http://niezalezna.pl/66073-oto-nazizm-w ... h-pomnikow

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Spokojnie, to tylko pomyłka - Arłukowicz odpowiedzialny za skutki błędu w klinice in vitro

Wadliwie oznakowany sprzęt, źle podpisany materiał pobrany od pacjentów oraz nieprawidłowe procedury były przyczyną pomyłki, w której wyniku kobieta poddana procedurze in vitro urodziła nie swoje dziecko. Do tragicznej w skutkach pomyłki doszło w Klinice Medycyny Rozrodu i Ginekologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Policach.


Niektórzy koledzy mogli się dopuścić zaniedbań – przyznał wczoraj podczas konferencji prasowej w Szczecinie tamtejszy rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy prof. Jacek Różański. W jego ocenie procedury w klinice były „zbyt ogólne i mało szczegółowe”.

Sprawa prawdopodobnie nie wyszłaby na jaw, gdyby dziecko urodziło się zdrowe. Niestety przyszło na świat z wieloma wadami. Wówczas przeprowadzono badania genetyczne. Wykazały one, że w trakcie procedury zapłodnienia pozaustrojowego przeprowadzonej w Klinice Medycyny Rozrodu i Ginekologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Policach połączono plemnik męża kobiety, która została matką, z komórką jajową innej kobiety.

Według prof. Różańskiego do błędu doszło prawdopodobnie dlatego, że procedura odławiania komórek, ich przechowywania oraz wszczepiania była przeprowadzana przez jednego laboranta. Jego działania nie były poddane kontroli przez innego laboranta, a takie powinny być standardy działania w klinikach in vitro.

Rzecznik odpowiedzialności zapowiedział, że po zebraniu wszystkich wyjaśnień ze strony kliniki zdecyduje, czy sprawę skierować do okręgowego sądu lekarskiego.

Tymczasem sprawą zajmują się prokuratorzy. – Śledztwo jest w toku – poinformował „Codzienną” prok. Jacek Powalski z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Śledczy skierowali wniosek do sądu o zgodę na przesłuchanie osób objętych tajemnicą lekarską. – Jeżeli tylko sąd podejmie taką decyzję, lekarze zostaną przesłuchani – zapewnia prok. Powalski. Prokuratura powoła również biegłych w tej dziedzinie. Opinia rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy prof. Jacka Różańskiego zostanie poddana ocenie jako dowód w śledztwie. Jeżeli sprawą zajmie się sąd, to wówczas również podda ocenie opinie prof. Różańskiego.

Klinika uniwersytecka w Policach k. Szczecina jeszcze do końca ubiegłego miesiąca realizowała zadania związane z rządowym programem wspierania in vitro. Choć minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zerwał z nią kontrakt, miała ona 30 dni na dokończenie rozpoczętych procedur zapłodnienia pozaustrojowego. Na klinikę nałożono karę w wysokości zaledwie ok. 80 tys. zł.

Rządowy program in vitro rozpoczął się w 2013 r. Na jego realizację przeznaczono 244 mln zł. W ubiegłym roku na refundację zapłodnienia pozaustrojowego wydano 80 mln zł. Program nadzoruje bezpośrednio minister Bartosz Arłukowicz i to on jest odpowiedzialny także za skutki tej pomyłki.

http://niezalezna.pl/66255-spokojnie-ty ... nice-vitro

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


22 kwi 2015, 05:12
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
1/ Słynny aferzysta bezkarny? Pojawił się w Sejmie

"Jeden z bohaterów afery Art-B. Andrzej Gąsiorowski, przez lata ścigany listem gończym przez polski wymiar sprawiedliwości, wziął udział w konferencji dotyczącej wartości w biznesie, odbywającej się… w Sejmie" - pisze nowy tygodnik "ABC".

To "szokujący popis bezczelności i potwierdzenie tezy, że aferzyści mogą się czuć w Polsce bezpieczni" - czytamy na pierwszej stronie pisma.

"Zamieszany w jedną z największych afer finansowych po 1989 r. powraca i jest przyjmowany w parlamencie niczym celebryta" - pisze o Gąsiorowskim "ABC". Tygodnik wyliczył przy okazji, że największe afery gospodarcze w Polsce ostatnich trzydziestu lat kosztowały podatników niemal 117 miliardów złotych.

Pod koniec lat 80. Andrzej Gąsiorowski i Bogusław Bagsik - właściciele Art-B - wymyślili tzw. oscylator. Korzystając z luki w prawie finansowym, wielokrotnie oprocentowywali te same pieniądze w różnych bankach.
W 1991 r. aferzyści uciekli do Izraela. Bagsika złapano w 1994 r. W 2000 r. dostał dziewięć lat więzienia. Na poczet kary zaliczono mu areszt i wyszedł w 2004 r.

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/prasa/news-abc- ... ign=chrome

2/ Sądy puszczają wolno łapówkarzy

Zaledwie pięć na sto skazanych za przestępstwa korupcyjne trafia za kraty. Co więcej, aż 90 proc. wyroków to wyroki w zawieszeniu. Tak wynika z danych Ministerstwa Sprawiedliwości, do których dotarł nowy tygodnik „Od A do Z”. Statystyki są porażające!
Resortowe dane nie pozostawiają złudzeń. Z zestawienia, do którego dotarła dziennikarka tygodnika „Od A do Z", wynika, że w 2014 roku za przestępstwa korupcyjne skazano 2172 osoby. Zaledwie...108 z nich usłyszało wyroki bez zawieszenia.

Z 83 skazanych za łapówki funkcjonariuszy publicznych tylko sześciu dostało kary bezwzględnego więzienia.
Tygodnik opublikował też dane CBA. Z raportu „Mapa korupcji w Polsce” wynika, że w ponad 90 wyrokach dotyczących korupcji na 100 skazani pozostawali na wolności...

Dlaczego łapówkarze są bezkarni? Stanisław Piotrowicz, poseł PiS i były prokurator, przyznaje otwarcie, że „w Polsce nie ma klimatu do ścigania  sprawców afer”. – Nastąpił atak na instrumenty prawne ważne w walce z korupcją: podsłuchy, kontrolowane wręczenie korzyści, instytucję świadka koronnego – mówi „Od A do Z” poseł.
Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa, dodaje, że choć generalizować i obarczać winą sędziów nie należy, „uchwycenie i wykazanie dowodowe korupcji przed sądem jest skomplikowane”. Dlatego trzeba „ścigać z użyciem niekonwencjonalnych metod, a potem karać surowo. By przestraszyć innych potencjalnych łapówkarzy”.

http://www.fakt.pl/polityka/szokujace-d ... 40078.html


22 kwi 2015, 23:05
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Przepraszam, czy tu nadal biją?
Podejrzana tragedia w Kutnie. Czy nie było jak w Olsztynie?


1. Jednocześnie przebiegły przez media wiadomości z Olsztyna, gdzie aresztowano czterech policjantów, którzy torturami wymuszali przyznanie się do winy.
A równocześnie tragiczna wiadomość z Kutna – przesłuchiwany w cztery oczy podejrzany chciał wyrwać policjantowi broń i zginął podczas szamotaniny…
Taka jest na razie oficjalna i niedokończona wersja, bo nie wiadomo, kto nacisnął na spust tak, że kula idealnie trafiła przesłuchiwanego w czoło.
Być może podejrzany zaatakował policjanta, mogło się to zdarzyć, choć, jak znam życie, przesłuchiwani raczej rzadko rzucają się na policjantów, zwłaszcza w komendach.
Ale równie dobrze mogło tam dziać się coś podobnego, jak w Olsztynie. Świadków przesłuchania nie było, monitoringu też nie….
Trzeba sprawdzić, czy nie była to egzekucja, podobna do tej, jaką kiedyś przeprowadził komendant policji w Łomazach, na Podlasiu. Tamten po prostu wziął pistolet i zastrzelił chłopaka podczas przesłuchania. Wkurzył go, że się nie przyznawał…

2. Przesłuchania policyjne w cztery oczy, a nawet w sześć czy osiem oczu, z który tylko jedna para należy do podejrzanego – to największy wróg sprawiedliwości. Możliwe jest wszystko, z torturami i wymuszaniem przyznawania się do niepopełnionych przestępstw, a to już prosta droga do obciążania winą i skazywania niewinnych ludzi. A nie ma gorszej zbrodni, niż skazanie niewinnego człowieka.
Na Pomorzu przesłuchiwany niepełnosprawny psychicznie biedaczyna przyznał się do zabójstwa dziecka, po czterech latach okazało się, że nie on zabił, tylko inny sprawca, który w tym czasie zamordował drugie dziecko. Gdyby za pierwszym razem nie pastwiono się nad niewinnym człowiekiem, można było dojść do prawdziwego sprawcy wcześniej, drugie dziecko by wtedy nie zginęło…

3. Przepraszam, czy tu biją… pytał bohater filmu Piwowarskiego, w którym milicjantów grali bokserscy mistrzowie olimpijscy Kulej i Szczepański.
W Olsztynie okazało się, że niestety nadal biją. I to podobno tak, że wycie katowanych podczas przesłuchań ludzi po całym gmachu komendy się rozchodziło, tylko komendant nie słyszał.
Na pewno niejeden powie - przestępców nie żałować. Tylko że prawdziwych przestępców nie biją. Gangsterów, obcinaczy palców, nie tkną, ci mogliby się kiedyś zemścić, za duże ryzyko. Jeśli biją, to raczej słabeuszy, takich, co to maja się przyznać, a może nie zrobili, mniejsza o szczegóły, byle sprawca był wykryty. Byle statystyka wykrywalności się poprawiła.

4. A potem… a potem podejrzany w sądzie odwołuje przyznanie się do winy, mówi, ze był bity, ale nikt mu nie wierzy. Wykrętna linia obrony – pisze sąd i skazuje na podstawie policyjnego przesłuchania, a prokurator wszczyna kolejna sprawę o fałszywe oskarżenie policjantów.
W Polsce sądy nie wymagają, żeby przyznanie się do winy znajdowało potwierdzenie w innych dowodach, nie wymagają, aby pomówienie innej osoby podczas takiego przesłuchania znalazło obiektywne potwierdzenie.
Chyba, że pomówienie dotyczy sędziego, wtedy nie wystarcza nawet do uchylenia immunitetu.

5. Myślę, że historia z Olsztyna i ta bardzo podejrzana tragedia z Kutna, to argumenty za zweryfikowaniem procedury karnej, tak, by policyjne przesłuchania przestały być kluczowym dowodem, zwłaszcza w sprawach o poważniejsze przestępstwa. Ważne przesłuchania w śledztwie powinny być prowadzone przez prokuratorów, a jeszcze lepiej byłoby powrócić do przedwojennej instytucji sędziego śledczego, który by przesłuchiwał podczas śledztw, gwarantując rzetelność tych przesłuchań.

Janusz Wojciechowski

http://januszwojciechowski.blog.onet.pl/

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


25 kwi 2015, 17:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Prof. Chazan, odmawiając kobiecie aborcji, nie złamał prawa

Prokuratorzy ze stołecznego Mokotowa, po przeanalizowaniu wszystkich dokumentów stwierdzili, że profesor Bogdan Chazan nie złamał prawa odmawiając kobiecie - która była pacjentką kierowanego przez niego szpitala - aborcji. Według przygotowanej przez Akademię Medyczną opinii biegłych, do której dotarło tvp.info, nie było podstaw do tego, by prof. Chazanowi postawić zarzuty.

„Narodziny dziecka nie zagrażały życiu i zdrowiu matki”
- podaje za opinią biegłych z AM tvp.info. Zagrożenie zdrowia pacjentki jest jednym z warunków, w jakich dopuszcza się legalne przeprowadzenie zabiegu aborcji - zabicia dziecka.

Wobec tego, że ciąża prowadzona była w sposób prawidłowy, a matce nie zagrażało niebezpieczeństwo, prof. Bogdan Chazan nie złamał prawa odmawiając usunięcia ciąży. Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie „narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w związku z odmową przeprowadzenia zabiegu usunięcia ciąży” .
„W poniedziałek 4 maja decyzja zostanie wysłana pokrzywdzonej kobiecie” – czytamy na tvp.info.

Prof. Chazana przesłuchano dwa tygodnie temu. Wcześniej śledczy przesłuchali prof. Romualda Dębskiego, który był lekarzem kobiety. Prokuratorzy analizowali również dokumentację ciąży pacjentki. Przyznawali od początku, że są nieduże szanse na postawienie zarzutów byłemu już dyrektorowi szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie.
- Tam gdzie w grę wchodzi klauzula sumienia, mamy prawnie związane ręce. Zarzuty w takiej sprawie mógłby usłyszeć podejrzany, gdyby „zmusił groźbą lub przemocą” pacjentkę do utrzymania ciąży. A tu nic takiego nie miało miejsca. Na chwilę obecną nie ma więc podstaw do przedstawienia komukolwiek zarzutów - powiedział cytowany przeze tvp.info jeden ze śledczych.

W lipcu 2014 roku prof. Bogdan Chazan otrzymał wypowiedzenie z funkcji dyrektora szpitala Św. Rodziny. Wcześniej powołując się na klauzulę sumienia, lekarz odmówił wykonania aborcji.

Źródło: http://niezalezna.pl/66610-jest-decyzja ... amal-prawa

Amen.
Teraz powinien zaskarżyć szpital o bezpodstawne zwolnienie go ze stanowiska dyrektora i żądać odszkodowania od Hajki G-W.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


01 maja 2015, 12:24
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Polscy biskupi mówią „Dość!”

Szesnastu polskich biskupów stanęło w obronie Polski i wiary. Ich wspólnie wypowiedziane „non possumus” to sprzeciw wobec triumfujących od kilku lat treści i tonu antypolskiej oraz antychrześcijańskiej propagandy.

„Naród bez dziejów, bez historii, bez przeszłości, staje się wkrótce narodem bezdomnym, bez przyszłości. Naród, który nie wierzy w wielkość i nie chce ludzi wielkich, kończy się. Trzeba wierzyć w swą wielkość i pragnąć jej.” - Kard. Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia


Nakładem wydawnictwa Biały Kruk ukazała się właśnie książka pt. „Polsko, uwierz w swoją wielkość”. Jest to dobitny dowód na to, że głos w obronie moralności, tradycji, polskości, normalności, w obronie uczciwości, a przeciwko chciwości wcale nie jest w Polsce odosobniony, także wśród hierarchów Kościoła.

Na przestrzeni wieków naród polski wielokrotnie słuchał głosu swoich biskupów – mówią oni także dzisiaj, jednak znacznie trudniej jest im się przebić przez wszechobecny szum medialny. W książce zawarte zostały przemyślenia 16 hierarchów Kościoła w Polsce, którzy poruszają wiele najbardziej aktualnych tematów. Uważne wczytanie się w głos biskupów dowodzi tego, że potrafią oni zatroszczyć się nie tylko o zagubionych moralnie, ale i o upadającą hutę, o tracących pracę, o emigrujących za chlebem, o śledztwo smoleńskie… Niepokoi ich bezduszna biurokracja, łamanie sumień, znieczulenie społeczne, katastrofalny poziom ochrony zdrowia czy szkolnej edukacji.

- Odważnie walczą o Polskę duchową, ale i tę materialną. Biskupi napominają, nieraz napiętnują, ale stawiają przy tym diagnozy. Kto i kiedy skorzysta z ich oczywistych recept? Głos hierarchów winien być z oczywistych powodów szczególnie doniosły. Dlaczego jest akurat odwrotnie? Trzeba przeczytać to kompendium, a odpowiedź przyjdzie sama. Przekaz ten obnaża ułudę i kłamstwa. Hierarchowie nasi posługują się przeważnie wspaniałym językiem polskim, są bardzo oczytani; przekazują wiedzę i prawdę z autentycznym talentem literackim – tłumaczy w rozmowie z portalem niezalezna.pl wydawnictwo Biały Kruk.

Rozdziały:
1. Niepodległość i suwerenność
2. Odpowiedzialność władzy
3. Hekatomba smoleńska
4. Świat nieludzki
5. Kościół nie będzie milczeć

Autorzy:
Bp Ignacy Dec
Abp Wacław Depo
Bp Antoni Dydycz
Abp Andrzej Dzięga
Kard. Stanisław Dziwisz
Bp Edward Frankowski
Abp Stanisław Gądecki
Abp Sławoj Leszek Głódź
Abp Henryk Hoser
Abp Marek Jędraszewski
Abp Józef Kupny
Bp Wiesław Mering
Abp Józef Michalik
Bp Stanisław Napierała
Bp Krzysztof Zadarko
Bp Józef Zawitkowski

Fotografie: Adam Bujak

280 stron, 20,5 x 25 cm, twarda oprawa, laminowana obwoluta

Obrazek
(fot. Biały Kruk)

Specjalnie dla czytelników portalu niezalezna.pl, poniżej publikujemy fragment wstępu do książki „Polsko, uwierz w swoją wielkość”:


Kierownictwa wielu partii wszakże stawiają się de facto ponad Bogiem i ponad sumieniem. Tymczasem nawet osobnicy bezgranicznie zatwardziali w swej niewierze powinni pojąć przynajmniej to, że życie bez sumienia prowadzi w konsekwencji do najgorszego, nawet do masowych zbrodni, jeśli nie wykonywanych osobiście, to gładko akceptowanych – analizą przykładów potwierdzających ten wniosek można by zapełnić całe tomy. Dlatego też słowo hierarchów, uargumentowane słowo stałego sprzeciwu wobec zła, powinno być nagłaśniane i popularyzowane z całej mocy. Jest, jak wiemy, dokładnie odwrotnie. Za to „mądrości” byle celebryty, znanego z jakiegoś skandalu bądź tylko z tego, że jest znany, serwuje się społeczeństwu na każdym kroku niczym prawdy objawione. Robi się to po to, by ludzi ogłupiać, bo ogłupionym łatwo mydlić oczy, łatwo takimi rządzić. Dlatego zastanówmy się, skąd czerpiemy wiedzę o Kościele, zwłaszcza gdy słyszymy różnych jego „naprawiaczy”; ci tak bardzo „zatroskani”, wprost lamentujący nad tym, co dzieje się z Kościołem, są jakże często po prostu jego podstępnymi wrogami.

Któż więc ma stanąć w obronie godności człowieka i w obronie jego – normalności? Bo właśnie normalność jest ze wszech stron atakowana! Ludzka normalność jest głównym celem napaści współczesnego Zła. Nowi władcy jawnie zaczęli stanowić złe prawa, gardząc i szydząc z prawa naturalnego. Im wolno regulować ludzkie życie, a Kościołowi – nie wolno na ten temat nawet wspominać. A przecież te „postępowe” regulacje sięgają brutalnie w głąb rodziny, w głąb dzieciństwa, ingerują w najintymniejsze zakamarki duszy i ciała. Któż więc stanie w obronie godności człowieka, jak nie przywódcy Kościoła…

Teraz prawdy się nie bada, nie docieka, lecz – stanowi. Pogarda i szyderstwo zastąpiły dyskusję merytoryczną. Nieustannie szermuje się pojęciami wyabstrahowanego postępu, tolerancji wobec każdej nienormalności; ostatnio toczy się już np. całkiem serio dyskusja – uniwersytecka, profesorska! – o legalizacji kazirodztwa. Nowi ideologowie obwieścili światu, że nie trzeba już bać się nie tylko Boga i praw natury, ale i własnego sumienia. Bać się trzeba natomiast – nienowoczesności!

Szykuje się jakiś zbiorowy obłęd. Kolejny. 70 lat temu wydawało się, że pokonane zostało jedno zbiorowe szaleństwo, brunatne. 25 lat temu odetchnęliśmy z ulgą, że z drugim, czerwonym, też się człowiek uporał. Tymczasem wyrasta kolejna wielogłowa hydra. Pożera już ona nie tylko człowieka wierzącego, ale i ubogiego. Bowiem wyszydzenie odwiecznych zasad moralnych i prawa naturalnego doprowadziło w konsekwencji do bezkarnego rozpasania chciwości. Chciwości, która staje się nie tylko pospolitym bodźcem działania wielu ludzi, lecz ubierając się w uczone teorie, podstawą różnych praw ekonomicznych i gospodarczych. Z jakąż łatwością i w majestacie ustaw likwiduje się w naszym kraju największe nawet środowiska pracy… Po stoczniowcach przyszła kolej na górników. Ci sami twórcy prawa, lekką ręką likwidujący kopalnie, chronią ustawami ekstremy wszelkiej maści, uznając seksualizację społeczeństwa za misję dziejową. Szykuje się nawet ustawę, która pośle nas do więzienia za nazwanie zboczonym tego, który całkowicie zboczył od normy i natury. To typowe postępowanie, znane nie od dziś: zło będą chronić ustawy stanowione przez złych ludzi lub ludzi wobec zła uległych. Uległych nawet nie ze strachu, lecz jakże często właśnie z chciwości.

Wielu ludzi dostrzega zło, lecz sądzą, że są wobec niego bezsilni. Myślą tak, bowiem wykazuje się im, że w swoim rozumowaniu są nie tylko nienowocześni, lecz również – odosobnieni. Ten efekt można uzyskać prostym sposobem: wystarczy opanować potężną tubę telewizyjną i przez nią nagłaśniać nową ideologię i jej nienormalnych liderów oraz wyznawców, a przemilczać na przykład – hierarchów Kościoła katolickiego. Jest bowiem tak, że człowiek przemilczany lub słabo słyszalny jakby nie istniał. Jeśli już nawet gdzieś wyrwie się mocniejszy głos sprzeciwu wobec „nowoczesnego” zła, to przedstawia się go jako głos sporadyczny, dziwaczny i odosobniony. Właśnie – odosobniony. Ta książka ma być dowodem, że głos w obronie moralności, tradycji, polskości, normalności, w obronie uczciwości, a przeciwko chciwości, że taki głos wcale nie jest w Polsce odosobniony.

Naród polski przez wieki słuchał głosu swoich biskupów – oni i teraz nie zamilkli! Tyle że marnie ich słychać w medialnym jazgocie. Owszem, wyraźnie słychać ich np. w katedrze, czasem nawet trochę szerzej na terenie diecezji, ale na te czasy to stanowczo za mało. Za mało, bo mają bardzo ważne rzeczy do przekazania, dotykające nie tylko akurat zgromadzonych w świątyni wiernych, lecz cały naród.

Zwalczanie i odrzucanie nauk oraz prawd ewangelicznych skutkuje negatywnie na wielu polach, praktycznie w każdej strefie ludzkiego życia. Dlatego też hierarchowie poruszają w swych wystąpieniach, tak jak w tej książce, bardzo wiele tematów. Potrafią zatroszczyć się nie tylko o zagubionych moralnie, ale i o upadającą hutę, o tracących pracę, o emigrujących za chlebem. Niepokoją ich bezduszne rządy, łamanie sumień, znieczulenie społeczne, katastrofalny poziom ochrony zdrowia oraz szkolnej edukacji, itd. W tej książce pokazują, kim są, co naprawdę myślą – jak walczą o Polskę duchową, ale i tę materialną. Oczywiście to kompendium, choć pokaźne, nie zawiera wszystkich wypowiedzi polskich hierarchów dotyczących życia w naszym kraju; to przegląd z ostatnich paru lat i daleko mu do miana całości. Sądzę jednak, że jest reprezentatywny. Biskupi napominają, nieraz napiętnują i stawiają przy tym diagnozy. Chcą także leczyć i wiedzą, jak to robić. Kto i kiedy skorzysta z ich prostych i oczywistych recept?

W Kościele rzecz jasna nie tylko biskupi walczą o normalny kształt kraju, o jego wiarę i polskość, ale głos hierarchów winien być z oczywistych powodów najdonioślejszy. Dlaczego nie jest? Trzeba przeczytać to kompendium, a odpowiedź przyjdzie sama. Ich przekaz daleki jest od oficjalnej propagandy, obnaża ułudę i kłamstwa nie tylko nowych ideologów, ale także różnych agentów wpływu ze Wschodu i Zachodu. Hierarchowie nasi posługują się przeważnie wspaniałym językiem polskim, są bardzo oczytani; przekazują wiedzę i prawdę z autentycznym talentem literackim (to też było jednym z kryteriów wyboru tekstów do tej publikacji). Demonstrują jedność przekazu i zarazem bogactwo stylów wypowiedzi.

http://niezalezna.pl/66288-polscy-biskupi-mowia-dosc

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Rymkiewicz nie przyjął nagrody od Gronkiewicz-Waltz. Powód – jej postępowanie po Smoleńsku

Obrazek

Dziś Jarosław Marek Rymkiewicz został wyróżniony podczas 8. edycji Nagrody Literackiej m.st. Warszawy. Jednak nagrody tej polski poeta nie przyjął, uzasadniając to zachowaniem prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz po śmierci polskiej delegacji pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. Wysokość nagrody, z której zrezygnował Rymkiewicz to 100 tysięcy złotych.


– Wypisuję się z tego państwa, to nie jest moje państwo, nie chcę mieć z nim nic wspólnego – oświadczył w rozmowie z Joanną Lichocką na antenie telewizji Republika. – To jest państwo niewolników Rosji i Niemiec. Państwo wolnych Polaków jest w naszych marzeniach – tłumaczył.

„Dziękuję jurorom za uznanie dla mojej twórczości. Nie przyjmuję tej nagrody. Nie chcę i nie mogę być laureatem nagrody, której patronuje Hanna Gronkiewicz-Waltz – ze względu na jej postępowanie po zamachu w Smoleńsku“ - napisał Jarosław Marek Rymkiewicz w swoim oświadczeniu, do którego dotarł portal niezalezna.pl.

W 2013 r. na łamach tygodnika „Gazeta Polska” opublikowano po raz pierwszy wiersz poety poświęcony śmierci polskiej delegacji na lotnisku pod Smoleńskiem.

KREW

Krew rozlepiona na afiszach
Krew na chodnikach i na ścianach
Krew – jak poranna wtedy cisza
Krew – czarne plamy na ekranach

Krew na kamiennych szarych płytach
Na białych rękawiczkach Tuska
Krew która o nic was nie pyta
Krew jak złamana w sadzie brzózka

I jak na polach polne maki
I nad polami białe chmury
Jak narodowi dane znaki
Oni wznosili się do góry

Krew na fotelach tupolewa
Zmywana szlauchem o świtaniu
Jeszcze wam ona pieśń zaśpiewa
To będzie pieśń o zmartwychwstaniu

18 października 2013

http://niezalezna.pl/66404-rymkiewicz-n ... -smolensku

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Leszek Żebrowski: Minuta ciszy dla tow. Barbary Blidy. To jest cyrk, nie parlament…

Obrazek

To jest cyrk, nie parlament. Minuta ciszy dla tow. Barbary Blidy, „bo wzięła się i zabiła”

— pisze na swoim profilu na Facebooku znany i ceniony historyk Leszek Żebrowski. Komentuje fakt, że Sejm minutą ciszy uczcił byłą minister w rządzie SLD, której prokuratura chciała postawić zarzuty korupcyjne ws. dotyczącej mafii węglowej.
CZYTAJ TAKŻE: Minuta ciszy w Sejmie. Na wniosek SLD posłowie uczcili pamięć Barbary Blidy w przeddzień 8. rocznicy jej śmierci
To jest cyrk, nie parlament. Minuta ciszy dla tow. Barbary Blidy, „bo wzięła się i zabiła”… Była specjalna Komisja Sejmowa (kosztowała nas miliony!), badała sprawę latami i jakoś nie wykazała, że było to coś innego niż samobójstwo. Jej szef - tow. Ryszard Kalisz wyjadał słone paluszki i wypijał sejmową wooodę mineralną (darmową, ot co!), aż się … rozprzestrzenił a nawet wigoru nabrał, mnożąc się teraz pośpiesznie
— wskazuje Żebrowski.
I dodaje:
A nasi Bohaterowie dziesiątkami tysięcy zalegają gdzieś w cmentarnych i pozacmentarnych dołach, czekając na wydobycie i identyfikację oraz godne uczczenie zgodnie z naszą wolą.
Leszek Żebrowski dodaje:
Czekamy na sprawiedliwość i zadośćuczynienie - dekomunizację, uznanie kierowniczych instancji PPR/PZPR za organizację zbrodniczą i zdradziecką, agenturalną. Na lustrację majątkową tych, którzy do 1989 r. mieli „Kapitał” Karola Marksa w głowie a nagle okazało się, że mają ogromny kapitał (ten realny) w kieszeniach, w sejfach, na kontach bankowych. Skąd?

http://wpolityce.pl/polityka/242135-les ... -parlament

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


01 maja 2015, 12:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Bardzo dobry opis osoby przez blogera MatkaKurka z portalu kontrowersje.net:

Pałka z trumny, knebel z nieboszczyka, to nie tradycja, to degrengolada
posted by MatkaKurka on sob., 2015-04-25 18:13

Sprawa jest bardzo poważna i nie ma nic wspólnego ze wzbudzaniem taniej sensacji, łatwym poklaskiem, ani też transcendencją moralną dla ubogich. Życie i śmierć człowieka to dwie krańcowe wartości i z całą pewnością winno się do nich podchodzić z należytym szacunkiem, bo inne zachowania z wartościami nie licują. Cieszymy się z narodzin dziecka, płaczemy nad trumnami bliskich nam ludzi, bliskich nie tylko w znaczeniu pokrewieństwa. W tym zakresie nie mam ochoty niczego zmieniać, ponieważ nie jestem zainteresowany krzewieniem barbarzyństwa, natomiast muszę zweryfikować swoje dotychczasowe postawy, które wiążą się z wymuszonym szacunkiem dla marnego życia zakończonego wybitną śmiercią. Długi czas poddawałem się obyczajowi, niektórzy twierdzą, że katolickiemu nakazowi religijnemu, ale to nieprawda, nie istnieje obowiązek milczenia nad trumną zmarłego i nie ma obowiązku wygłaszać laudacji. Sentencja de mortuis aut bene aut nihil, do której najczęściej odwołują się cenzorzy śmierci i życia, nie ma nic wspólnego z religią, słowa te wypowiedział niejaki Chilon ze Sparty, poganin i grecki filozof. Dotarłem do źródeł, aby obalić pierwszy fałszywy mit, to nie Jezus Chrystus i nie papież wprowadzili w życie, co do zasady słuszną regułę, na którą powołują się głównie katolicy, ale też niewierzący. Nie wiem w jakich okolicznościach padło to zdanie, ale domyślam się, że miało wyrażać szacunek dla zmarłego, z którym autor głęboko się nie zgadzał, ale w obliczu śmierci wyrozumiale pochylił się nad jego życiem. Dotąd zgoda, jeśli tylko jakiś sąsiad nie oddał mi 50 złotych albo palnął po pijaku parę wyzwisk, czy też nie był wybitnym myślicielem, jednak na co dzień dało się z nim wytrzymać, to rzeczywiście tylko ktoś małostkowy poleci do rodziny zmarłego z całą szczerą prawdą. W podobnych okolicznościach prawda nie jest nikomu potrzebna, zmarły nie usłyszy, rodzina chce widzieć te lepsze strony życia i tylko głosiciel prawdy może się „moralnie” wyżyć.

Wszystko diametralnie się zmienia, po odwróceniu ról i znaczeń. Od wczoraj do mojego domu, przy pomocy telewizyjnego i komputerowego ekranu wjechała trumna Władysława Bartoszewskiego. Nie prosiłem o to, ale tragedii nie robię, nic nadzwyczajnego, inaczej umiera król inaczej chłop, jak pisała poetka. Przeżyłbym w milczeniu tę wiadomość za radą greckiego filozofa, w pełnym milczeniu, ale to trumna zaczęła do mnie mówić, walić mnie po głowie, zatykać mi usta. Ktoś złamał tradycję, ktoś złamał obyczaj i tuż po tym śmiertelnym grzechu oczekuje ode mnie pokornego przyjmowania fałszu jako świętości. Moim molarnym i intelektualnym obowiązkiem jest oddanie szacunku dla życia i śmierci, poprzez zweryfikowanie kłamstw przyniesionych w trumnie. Umarł Władysław Bartoszewski, miał 93 lata. Z epitafium powinien zniknąć tytuł profesora, ponieważ nieboszczyk zaledwie skończył szkołę średnią. Jest wielką niegodziwością wobec zakatowanych i cudownie ocalałych więźniów obozu Auschwitz wspominanie na klepsydrze Władysława Bartoszewskiego o jego pobycie w obozie. Zmarły nigdy nie potrafił powiedzieć dlaczego i nie chciał wytłumaczyć jakim kosztem z obozu został zwolniony. W najlepszym razie półprawdą jest, że Władysław Bartoszewski był Powstańcem Warszawskim – nie był. Gdy jego koledzy i koleżanki rzucali butelki z benzyną na czołgi i ginęli w kanałach, on kleił koperty i fasował konserwy. Ktoś wyjątkowo zakłamany i niemądry wyrył na trumnie Władysława Bartoszewskiego szacunek dla ludzi, Polski i Polaków, wyrażony umiejętnością słuchania i cierpliwego przekonywania do swoich racji. Inny nieszczęśnik uczynił ze zmarłego wzór patriotyzmu, świętą osobistość i model wzorowego Polaka. Uchowaj nas Boże przed takim pojmowaniem polskości, przed takim traktowaniem Polaków przez Polaka, przed takimi wykładami, jakimi w głowach, dla kariery, mącił ludziom nieboszczyk.

Ludzi mali, ludzie źli, wjechali do mojego domu z głośną, pełną niedorzecznych frazesów trumną, Podsunęli mi pod oczy i duszę ten urnę zakłamania, kazali klęknąć i odmówić litanię albo milczeć. Tak się nie tworzy pomników, tak się gwałci i torturuje, tak się nie oddaje szacunku zmarłym, tak się profanuje zwłoki i nie daje żyć. Granicą szacunku dla śmierci jest minimum przyzwoitości za życia. Zmilczeć można występki, głupstwa, wpisane w życie wzloty i upadki, ale nie wolno milczeć, pod karą utraty godności, gdy fałszywy życiorys staje się fałszywym autorytetem. Który to już raz zamiast półboga wyrzeźbiono świątka, zamiast wiecznej opoki zatańczyły ruchome piaski, zamiast wielkości eksplodowało rozdęcie, zamiast nieśmiertelnego wzorca wyprodukowano kopię jednorazowego użytku. Milczenie zapadnie już a kilka dni, a najszybciej zamilczą dzisiejsi klakierzy, którzy trumną chcą zabić głosy sprzeciwu i własne sumienie. Komu po drodze z taką tradycją nich idzie i nie ogląda się za siebie, mnie trumną spałować się nie da i kneblowaniu fałszywym życiorysem nieboszczyka też dam odpowiedni odpór. Mogłem milczeć, gdyby mnie nie usiłowano zakrzyczeć, chciałem przejść obojętnie, ale ktoś mnie zaczepił i usiłował „moralnie” napastować.


04 maja 2015, 00:42
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Abp Stanisław Gądecki na Jasnej Górze: władza, która nie respektuje prawa Bożego, staje się bandą złoczyńców

Nie wystarczy powiedzieć, że każdy obywatel posiada prawo i obowiązek udziału w wyborach. Trzeba ponadto właściwie głosować, to znaczy zgodnie ze swoimi przekonaniami moralnymi. Ludzie wierzący winni oddać głos na te osoby, których postawa i poglądy są im bliskie, a przynajmniej nie sprzeciwiają się wierze katolickiej i katolickim wartościom oraz zasadom moralnym - mówił podczas uroczystości ku czci Królowej Polski abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Episkopatu Polski.


Święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski obchodzimy w Kościele w Polsce w dniu 3 maja. Zostało ono ustanowione przez papieża Benedykta XV w 1920 r. na prośbę polskich biskupów. Upamiętniono w ten sposób śluby lwowskie króla Jana Kazimierza, który podczas potopu szwedzkiego powierzył Polskę opiece Matki Bożej. Dziś w uroczystościach na Jasnej Górze wzięło udział 10 tys. pielgrzymów.

"Przynosimy nasze dziś do stóp Pani Jasnogórskiej, równocześnie pragniemy wyprosić łaskę, ażeby te wszystkie szlachetne poczynania, które zmierzają do odnowy życia naszego narodu, znalazły dla siebie właściwą drogę i właściwe zrozumienie. Doświadczyliśmy w ciągu minionych lat wielu znaków czuwającej nad nami Bożej Opatrzności, doświadczyliśmy siły ducha naszych duchowych przewodników na drogach wiary: św. Maksymiliana Kolbe, bł. ks. Jerzego Popiełuszki, a nade wszystko św. Jana Pawła II. Daliśmy także świadectwo szczególnej dojrzałości w niełatwych warunkach, w jakich żyje nasz naród, w niełatwym kontekście historycznym i geograficznym. Bądźmy wierni temu dziedzictwu naszych ojców, błagajmy, by ta ziemia coraz pełniej stawała się Królestwem Jezusa Chrystusa i Jego Matki” - podkreślił w imieniu ojców i braci paulinów o. Arnold Chrapkowski, generał Zakonu Paulinów

Znaczną część homilii abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Episkopatu Polski poświęcił nadchodzącym wyborom prezydenckim. „W bliskości wyborów prezydenckich, wypada najpierw przypomnieć o prawie i obowiązku katolika udziału w wolnych wyborach dla pożytku dobra wspólnego. To prawo i obowiązek wynika z naszej wolności, a wolność to przecież odpowiedzialność za siebie i za innych. A zatem dobrowolna rezygnacja z udziału w wyborach jest grzechem zaniedbania, ponieważ jest odrzuceniem odpowiedzialności za losy Ojczyzny” – stwierdził ks. arcybiskup. Przewodniczący KEP wskazał też, że w wyborach winno uczestniczyć jak najwięcej osób, bo tylko wówczas ich wyniki będą odzwierciedlać rzeczywistą wolę większości społeczeństwa.

„Nie wystarczy jednak powiedzieć, że każdy obywatel posiada prawo i obowiązek udziału w wyborach. Trzeba ponadto właściwie głosować, to znaczy zgodnie ze swoimi przekonaniami moralnymi. Ludzie wierzący winni oddać głos na te osoby, których postawa i poglądy są im bliskie, a przynajmniej nie sprzeciwiają się wierze katolickiej i katolickim wartościom oraz zasadom moralnym” – podkreślił abp Gądecki.

Nawiązał także do roli kapłanów i duszpasterzy, którzy „nie powinni angażować się w kampanii wyborczej po żadnej konkretnej stronie”. „Winni unikać prezentowania własnego wyboru jako jedynego uprawnionego. Winni również respektować dojrzałość ludzi świeckich i przez formację ich sumień pomagać im taką dojrzałość osiągnąć. Kapłan nie jest ustanowiony dla polityki, ale dla formacji sumień według Ewangelii tak, aby były one zdolne do podejmowania samodzielnych decyzji. Do zadań kapłańskich należy podawanie etycznych kryteriów wyborów i przedstawianie wiernym odpowiedzialności za ich decyzje” – mówił.

„Ojciec Święty Benedykt XVI przypomniał w swoim czasie szereg wartości nie podlegających żadnym negocjacjom. Są to: szacunek i obrona ludzkiego życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, rodzina oparta na trwałym małżeństwie mężczyzny i kobiety, prawo i obowiązek rodziców do wychowania dzieci oraz promocja dobra wspólnego we wszystkich jego formach (S.C., 83). W wyżej wymienionych kwestiach - i w wielu innych - nie może być mowy o kompromisie” – stwierdził z mocą przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.  „Tak więc, prosimy wszystkich wiernych świeckich, jak i osoby duchowne, zarówno w kraju jak i poza jego granicami, o modlitwę szczerą w intencji naszej Ojczyzny, o liczny udział w wyborach. Matce Bożej, Królowej Polski polecamy ważną dla nas wszystkich sprawę” – mówił ks. arcybiskup.

Kaznodzieja mówił też o zobowiązaniach, jakie spoczywają na tych politykach, którzy są katolikami. „Czy biskupi mają prawo ostrzegać polityków przed osłabieniem lub zerwaniem wspólnoty z Kościołem? Czy więź z krzewem winnym obowiązuje także tę specyficzną latorośl, jaką jest katolicki polityk?” - pytał abp Gądecki. „Z uwagi na to, każdy kto przez chrzest został włączony do Kościoła, lecz nie wyznaje głoszonej przez niego wiary i świadomie neguje jego nauczanie, ten osłabia swoją jedność z nim. Politycy, którzy należą do Kościoła, mają prawo różnić się między sobą w wielu sprawach. Mogą należeć do różnych partii politycznych, mogą proponować odmienne sposoby ochrony i promowania wartości. Kościół nie ogranicza ich sumienia w odniesieniu do wyboru doraźnych środków rozwiązywania problemów społecznych i gospodarczych, nie zmusza ich do członkostwa w tej czy innej partii, dopuszcza pluralizm w interpretowaniu podstawowych zasad teorii politycznych, nie zgadza się natomiast na to, by katolickiemu politykowi – w imię wolności sumienia – wolno było wszystko w odniesieniu do stanowienia prawa przekreślającego prawo Boże” - przypomniał.

"Trzymanie się nauczania Kościoła pozwala katolickiemu politykowi uniknąć swego rodzaju schizofrenii duchowej. Uniknąć życia w dwóch równoległych, a przeciwstawnych sobie światach; w świecie wyznawanej wiary i w świecie polityki. Polityk katolicki nie może abstrahować od zasad wiary i popierać regulacje prawne, które sprzeciwiają się tym zasadom. Odrzucenie tego rodzaju duchowej schizofrenii nie oznacza wcale, że wierzący polityk winien zastępować prawo państwowe prawem kanonicznym. Nie może on jednak zgodzić się na to, że racji stanu nie sposób pogodzić we wszystkim z racją sumienia, i że czasami trzeba o sumieniu zapomnieć, skoro taki grzech przyniesie większą korzyść państwu. Gdy bowiem zlekceważymy prawo Boże, nasze przedsięwzięcia doprowadzą nas prędzej czy później do zguby. Wszelka władza, która nie respektuje prawa Bożego, prędzej czy później staje się bandą złoczyńców" – powiedział św. Augustyn" - podkreślił przewodniczący Episkopatu Polski.

Podczas Eucharystii został ponowiony Milenijny Akt Oddania Matce Bożej.

http://niezalezna.pl/66660-abp-stanisla ... -sie-banda

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Bieńkowska roześmiana na pogrzebie Bartoszewskiego

Politycy Platformy Obywatelskiej nie do końca potrafili się zachować podczas uroczystości pogrzebowych śp. Władysława Bartoszewskiego. Z uśmiechem pozowała na tle przepasanego czarną szarfą portretu zmarłego była minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska, która jak pisze Fakt.pl "stała się negatywną bohaterką tej smutnej uroczystości". Była szefowa MEN twiitowała podczas uroczytości w świątyni. Promiennie uśmiechał się też w kościelnej ławie Kazimierz Marcinkiewicz.


Przykłady niestosownego zachowania podczas uroczystości pogrzebowych w Archikatedrze Warszawskiej.

Roześmiana Elżbieta Bieńkowska.

Obrazek
Fot. Twiiter.

Twiit Katarzyny Hall.
Obrazek
Fot. Twiitter.

Promiennego uśmiechu nie ukrywał też sprzyjający obecnej władzy Kazimierz Marcinkiewicz.
Obrazek

http://niezalezna.pl/66699-bienkowska-r ... szewskiego

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Świeckie misteria RP III!
Ksiądz był fałszywy, ale uśmiechy żałobników szczere!


Śmierci nie wybiera czasu i miejsca, ale gdy przyszła, to pogrzeb Bartoszewskiego miał być, bo tak został rozpisany, częścią kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego. Wszystkie założenia w zasadzie zostały zrealizowane, ponad 9 dni „Polskę radykalną” drażniono „racjonalnymi” cytatami, „ostrymi, ale dowcipnymi” mądrościami z dorobku nieboszczyka. Nie zabrakło „dyplomatołków”, „bydła” i tak dalej. Mam jednak wrażenie i chyba nie jestem odosobniony, że ta część politycznego planu kompletnie nie wypaliła. Trudno powiedzieć co się stało, ale to raczej nie przypadek, przecież wystarczyło w GW lub w TVN na czołówkach umieścić parę komentarzy z forów internetowych i po raz kolejny pokazać plujących jadem „prawdziwych Polaków”.


Nie podjęto podobnych prób i sam się zastanawiam, skąd to wycofanie, może chodziło o to, żeby trumną kneblować, a nie wszczynać awanturę, która popsułaby majestatyczny i światowy charakter uroczystości pogrzebowej. Tyle, że sama uroczystość wypadła jeszcze gorzej i zamieniła się w metaforyczną tragifarsę. Korzystam z wielu narzędzi internetowych dlatego na bieżąco mogę obserwować reakcje rozmaitych komentatorów. Absolutnym hitem pogrzebowym okazała się obecność „księdza” Lemańskiego, który nieco przyćmił „księdza” Bonieckiego. Nie znam się na prawie kościelnym, w każdym razie Lemański ma suspensę, jedni mówią, że w zawiasach, inni nie widzą różnicy. Tak, czy owak fałszywy ksiądz, któremu papież zabronił zakładania szat liturgicznych i uczestnictwa w liturgii, jest doskonałą metaforą życia i śmierci nieboszczyka Bartoszewskiego.
Oto centralną postacią pogrzebu stała się postać równie pyszna, próżna, wystrojona w szaty cesarza i nie przysługujące tytuły, jak sam nieodżałowany „autorytet”.

Co ciekawe od lewa do prawa padały niejednoznaczne komentarze pod adresem Lemańskiego i pogrzebowego incydentu. Gdy piszę te słowa ani Trybuna Ludu z Czerskiej, ani Radziecka Telewizja z Wiertniczej nie dotknęły skandalu. Dałoby się wytłumaczyć ten stan rzeczy innymi hitami, a jest w czym wybierać, gdyby nie fakt, że te hity są jeszcze bardziej kompromitujące. Rozumiejąc protokolarne obyczaje, mimo wszystko parsknąłem śmiechem, gdy na ambonę zaproszono Jego Ekscelencję Donalda Tuska.

Przypuszczam, że tę komediową formułkę udałoby się ominąć w prosty sposób, ale wtedy fałszywy katolik Tusk mógłby się poczuć urażony przed ostatnim pożegnaniem z fałszywym profesorem, w obecności fałszywego księdza. Wyszły jaja z pogrzebu i mój śmiech też ma potężne alibi, bo aparaty, kamery i telefony komórkowe uchwyciły oblicza, nie uśmiechniętych, tylko autentycznie rozbawionych: komisarz Bieńkowskiej i Kazia Marcinkiewicza. O takich drobiazgach, jak obecność rabinów i towarzysza Kwaśniewskiego, który zasiadł w tylnych ławach, w przeciwieństwie do TW „Bolka” siedzącego w awangardzie żałobnej, nie warto wspominać. Nie ma sensu drobnymi gagami przesłaniać całej tragikomedii, nie przypominającej pogrzebu. Dopełnieniem, tego w gruncie rzeczy smutnego widowiska, była natychmiastowa zbiórka całego towarzystwa w pałacu Bronka Komorowskiego, gdzie odbyła się uroczystość wręczenia nominacji ministrowi sprawiedliwości Borysowi Budce. To samo towarzycho, które dosłownie kilkadziesiąt minut temu albo udawało szczerze zasmuconych albo nie potrafiło powstrzymać śmiechu, wysłuchało jakże zabawnej anegdoty Bronka, jak to pan prezydent z Borysem żur na Śląsku warzyli.

W przeciwieństwie do wielu uczestników pogrzebu wcale nie jest mi tak wesoło, a już na pewno nie będą hipokrytą. Motywacje i intencje groteskowego towarzystwa były jednoznaczne, efekt fatalny i symbolicznie przygnębiający. No i właśnie ta druga cześć spokoju mi nie daje. Majestat śmierci sprowadzony do takiego cyrku, to jest coś, co mnie autentycznie ukłuło i poczułem jakąś dozę współczucia pomieszaną z odrobiną szacunku dla nieboszczyka. Jaki był, taki był, ale chyba na aż takie jaja z własnego pogrzebu nie zasłużył. Więcej współczucia i powagi zachowali krytycy Bartoszewskiego i wbrew oczekiwaniom nie było żadnego wycia, żadnych demonstracji, dodatkowo spora grupa wierzących przeciwników „profesora” zgodnie z Bożym przykazaniem oddała się modlitwie.
Biernie przyglądałem się temu wszystkiemu i wnioski mam bardzo przygnębiające. Fałszywe autorytety, fałszywi następcy, brak powagi, doraźność, cynizm i przez kilkadziesiąt minut sztucznie podtrzymywana pamięć. Taki system wartości zbudowała RP III, dla której nie ma żadnej świętości, nawet jeśli oddają ostatnią przysługę własnym bożkom. Teoretycznie nie moja sprawa, jednak to telewizji pokazują, a młodzi patrzą i się uczą od najgorszych. Warunkiem powrotu do kawałka normalności, do trwałego systemu wartości, jest przywrócenie powagi, bo degrengolada posunęła się tak daleko, że ciężko odróżnić pogrzeb autorytetu od deptania po pietach w „Tańcu z Gwiazdami”.

http://www.kontrowersje.net/wieckie_mis ... _w_szczere

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


08 maja 2015, 22:57
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Panie Komorowski, czy panu rozum odjęło?

Obrazek

Legendarny opozycjonista do Komorowskiego:
"Panie prezydencie Komorowski, czy panu i pana sztabowi rozum odjęło?"


Kornel Morawiecki, legendarny twórca „Solidarności Walczącej”, nadesłał do naszej redakcji krótką notatkę zatytułowaną „Rozum i serce”.
Oto jej treść:

      Jak może prezydent Polski przyjmować zaproszenie do programu Kuby Wojewódzkiego?
Człowieka, który został prawomocnie ukarany za zbezczeszczenie biało – czerwonej flagi?
Tę naszą narodową świętość, za którą krew przelewały pokolenia Polaków, celebryta Wojewódzki publicznie wkładał do psiej kupy.

Panie prezydencie Komorowski, czy panu i pana sztabowi rozum odjęło?
   Co stało się z pańskim przecież polskim sercem?
Kornel Morawiecki


  

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/24521 ... zum-odjelo

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 20 maja 2015, 20:24 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



20 maja 2015, 20:22
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114 ... 137  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: