Andrzej Duda odpowiada Kancelarii Prezydenta: „Plagiat Komorowskiego? Jestem głęboko zdumiony!” I zaprasza do debaty…

Andrzej Duda odniósł się na konferencji prasowej do zarzutu „plagiatu”, jaki stawia mu Kancelaria Prezydenta i wyraził głębokie zdumienie stylem prowadzenia kampanii przez Bronisława Komorowskiego.Przyniosłem na konferencję mój program po sobotniej prezentacji - tak jak powiedziałem - ta umowa, jaką podpisałem w sobotę z obywatelami. To umowa, która będzie się cały czas wypełniała postanowieniami, jakie powinny być w naszym kraju realizowane. Usłyszałem ze strony Kancelarii Prezydenta, że stanowią one plagiat postanowień programowych kandydata Platformy, Bronisława Komorowskiego. Z głębokim zdumieniem przyjąłem te słowa. Prezydent Komorowski jest prezydentem od 5 lat - i nie pamiętam, by realizował program, w którym jest powrót do poprzedniego wieku emerytalnego. Nie widziałem działalności prezydenta w kwestii dialogu jako ważnej dziedziny działalności prezydenta. Pan prezydent nie spotykał się z grupami społecznymi, które protestowały w Warszawie
— wyliczał Duda.
Kandydat PiS na prezydenta podkreślił przy tym, że rozmawiał w ostatnich dniach z rodzicami dzieci niepełnosprawnych, którzy protestowali przed Sejmem, a także z państwem Elbanowskich. Jak mówił - dla nich Komorowski również nie znalazł chwili.
Nie było czasu dla górników, dla rolników - jeden z tygodników pisał, że pan prezydent dyskutował nad prywatyzacją polskich lasów. Mój program to obrona polskiej własności, obrona Lasów Państwowych i jasne stwierdzenie, że Lasy powinny pozostać pod pieczą Skarbu Państwa
— mówił.
Duda podkreślał, że Bronisław Komorowski wpisał się w politykę psucia państwa, jaką prowadzi Platforma Obywatelska.
Jeżeli moje wystąpienie było kopią tego, co robi pan prezydent - bo rozumiem, że teraz debata się odbędzie i porozmawiamy z panem prezydentem na oczach milionów Polaków
— mówił.
Polityk PiS był też pytany o swoją obecność na pogrzebie Borysa Niemcowa. Jak mówił, nie wybiera się, ale chce, by polskie państwo miało swojego przedstawiciela.
Dudę pytano też o przywrócenie poboru wojskowego.
Nie jestem zwolennikiem powszechnej służby wojskowej i przywrócenia poboru. Natomiast uważam, że trzeba by rozważyć szkolenie wojskowe na kierunkach związanych z bezpieczeństwem
— ocenił.
Wezwał też do debaty Bronisława Komorowskiego.
Mam nadzieję, że debata odbędzie się przed I turą. Jeżeli pan prezydent dalej będzie tak działał i lekceważył wyborców, to straci w oczach rodaków. Czy pan prezydent jest innym kandydatem niż pozostali? Nie widzę powodu, dlaczego miałby nie stanąć do debaty
— ocenił.
I nawiązał w sprawie raportu NIK o gazoporcie w Świnoujściu.
Gazoport miał poprawić kwestię naszej niepodległości energetycznej, ale ta sprawa pokazuje, że mój. Jak prezydent działał ws. gazoportu? Ponaglał rząd? Angażował się? Jeśli w programie ma bezpieczeństwo, to jak reaguje w tej sprawie? Rząd próbuje utajniać wszystko, co pokazuje, że nie realizuje podstawowych obowiązków wobec obywateli. Tak jak cały czas unika tematu afery taśmowej
— mówił.
http://wpolityce.pl/polityka/235704-and ... -do-debaty* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Andrzej Duda: „Jeżeli chodzi o sprawy społeczne, nie mam żadnych wątpliwości – Bronisław Komorowski nie zdał egzaminu”

Największym wyzwaniem rządzących jest przywrócenie Polski na drogę rozwoju gospodarczego – uważa kandydat PiS na prezydenta, Andrzej Duda. Zdaniem polityka, istotne jest też stworzenie perspektyw dla młodych ludzi.Duda w ramach kampanii wyborczej odwiedził w piątek woj. świętokrzyskie. W Ostrowcu Świętokrzyskim spotkał się ze związkowcami NSZZ „Solidarność” i pracownikami miejscowej huty.
Polityk mówił m.in. o ustawie podwyższającej wiek emerytalny.
„Polacy powinni mieć wybór (…) - jeśli ktoś chce i zdrowotnie może, to niech pracuje dłużej, ale nie wolno prowadzić nielogicznej polityki, gdzie sześciolatkom nakazuje się iść do szkoły (…) na siłę wbrew rodzicom, tłumacząc, że potrzeba, by młode pokolenie wcześnie wchodziło na rynek pracy. Problem polega na tym, że ten rynek pracy jeszcze musiałby być (…)”
— argumentował Duda.
Zdaniem kandydata PiS trzeba prowadzić aktywną politykę gospodarczą, sprzyjającą przedsiębiorczym, tworzącą miejsca pracy, a nie likwidować zakłady, jak – wymienił - uczyniono z przemysłem stoczniowym, a niedawno próbowano zrobić z kopalniami.
„To jest polityka zgodna z Polską racją stanu? Dziś w Komisji Europejskiej głównie mówi się o restrukturalizacji Europy(…) Nie ma żadnych wątpliwości - Polska potrzebuje odbudowy gospodarczej, tworzenia nowych miejsc pracy, wzrostu poziomu życia obywateli. (…) To nie jest tylko kwestia tego, że nam się dzisiaj źle żyje, ale to przede wszystkim problem tego, że młodzi ludzie dzisiaj mówią, że nie ma dla nich w naszym kraju żadnej perspektywy – i to jest najgroźniejsze”
— ocenił.
Duda podkreślił, że młodzi - „rzutcy, kreatywni, odważni” wyjeżdżają z kraju i zaczynają życie za granicą.
„Jeżeli my w Polsce nie stworzymy rzeczywistej alternatywy ekonomicznej, materialnej, to nie będziemy mieli następnego pokolenia. A jeżeli nie będziemy mieli następnego pokolenia, to Polska znajdzie się w stanie autentycznego zagrożenia co do dalszego bytu polskiej państwowości, bo nie będziemy mieli kim tej luki zapełnić”
— podkreślił Duda.
„Dziś największym wyzwaniem rządzących (…) także prezydenta, jest przywrócenie Polski na drogę rozwoju gospodarczego, stworzenie dobrych warunków dla polskich przedsiębiorców (…)”
— powiedział polityk. Zdaniem Dudy, trzeba zmienić prawo utrudniające prowadzenie działalności gospodarczej oraz „absurdalne” przepisy, które powodują, że „najbardziej wszystkim opłaca się pracować w taki sposób, by nie być chronionym kodeksem pracy”.
W jego ocenie ważna jest także odbudowa polskiego przemysłu zbrojeniowego.
„Potrzebujemy dziś silnej, dobrze wyposażonej armii, armii obronnej (…) Większość tego uzbrojenia powinniśmy produkować w naszym kraju – niekoniecznie naszej myśli technicznej - jak jest ze śmigłowcem firmy Sikorski”
— wyjaśniał.
„Ktoś mnie zapyta – +to są zadania rządu, nie prezydenta+. Będzie w błędzie, będzie ulegał telewizyjnej propagandzie, że prezydent +nic nie może+. Tak mówią, bo chcą usprawiedliwić ostatnie pięć lat (…) Jeżeli chodzi o sprawy społeczne i odpowiedzialność za nie, a także państwowe, to nie mam żadnych wątpliwości – Bronisław Komorowski nie zdał tego egzaminu”
— mówił Duda.
Zdaniem polityka, prezydent ma pełnić rolę arbitra na scenie politycznej, a Komorowski nie podjął się takiej roli np. w sporze rządu z górnikami i z rolnikami.
„Jeżeli pyta się mnie, czy ja będę prezydentem zależnym - tak, będę zależnym od tych, którzy mnie wybrali - polskiego społeczeństwa. Bo prezydent reprezentuje Rzeczpospolitą Polską, jest jej najwyższym przedstawicielem, a Rzeczpospolita Polska to naród, który żyje w państwie polskim i poza granicami. I to właśnie naród polski prezydent powinien reprezentować i jego interesy powinien przede wszystkim realizować i zabezpieczać – to jest najważniejszy obowiązek prezydenta”
— podkreślił Duda.
http://wpolityce.pl/polityka/236290-and ... l-egzaminu* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Na konwencji Komorowskiego znów straszenie PiS-em i banały o "zgodzie narodowej"
To już prawdziwe pasmo klęsk. Po całej serii ostatnich wpadek sztabowcy Bronisława Komorowskiego zaliczyli kolejną. I to przy okazji konwencji prezydenta, która pewnie w ich zamyśle miała przykryć poprzednie wtopy głowy państwa. Nie wyszło, przyznają to nawet mainstreamowi dziennikarze.Zaścianek, zacofanie, kłótnie, dzielenie Polaków jako zagrożenia ze strony PiS, a Duda jako "techniczny kandydat Kaczyńskiego" na prezydenta - to wizja wyłaniająca się z przemówienia Ewy Kopacz na konwencji Bronisława Komorowskiego. Sam kandydat PO mówił, a raczej czytał z kartki, głównie o "zgodzie i bezpieczeństwie".
"Bronku, miliony Polaków życzą Ci zwycięstwa!" - krzyczała Ewa Kopacz na konwencji wyborczej Bronisława Komorowskiego. Jej przemówienie zdominowały agresywne ataki na PiS, Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Dudę.
Kopacz podawała przykład kryzysowej sytuacji w państwie. "Jacy ludzie odbiorą wtedy w nocy telefon?" - pytała. I straszyła, że "ludzie Kaczyńskiego", choć internauci odpowiadali jej na Twitterze: "Szogun z Nałęczem!"
Premier Ewa Kopacz twierdziła także, że "Jarosław Kaczyński boi się Bronisława Komorowskiego i dlatego postanowił schować się za kolejnym technicznym kandydatem".
Wystąpienie Komorowskiego było spokojniejsze, ale przerażająco nudne. Kandydat PO czytał z kartki i jak mantrę powtarzał, że najważniejsza dla Polski jest "zgoda i bezpieczeństwo". "Wybierz zgodę i bezpieczeństwo" to zresztą hasło wyborcze Komorowskiego.
Polityk dodawał również, że "trzeba przeciwdziałać pokusom wojny polsko-polskiej. Polacy oczekują Polski, która łączy, a nie dzieli. Polacy nie chcą i nie potrzebują konfliktu". Zdaniem Komorowskiego "trzeba być ślepym, żeby nie widzieć, że żyjemy w złotym okresie dla Polski".
Przemówienie Komorowskiego okazało się jednak mało strawne dla słuchających. Przyznają to nawet media mainstreamowe. Sprzyjająca rządowi dziennikarka Katarzyna Kolenda-Zaleska skomentowała na Twitterze:

Z kolei korespondentka „michnikowego szmatławca”, która śledziła konwencję na miejscu, zauważyła, że ludzie podczas wystąpienia prezydenta zaczęli wychodzić z sali.
„Brawa przerywające przemówienie są jakby mniej entuzjastyczne niż na początku. Nasza korespondentka dodaje, że coraz więcej osób wychodzi z sali” – czytamy w relacji „Wyborczej”.
Internautów rozbawił natomiast fakt, że twitty na profilu Bronisława Komorowskiego były pisane w pierwszej osobie, w tym samym czasie, kiedy ten przemawiał. Wykpił to nawet Jarosław Kuźniar z TVN.

http://niezalezna.pl/64875-na-konwencji ... -narodowej* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Duda dla niezalezna.pl: Komorowski, jako prezydent był jedynie wykonawcą wytycznych partii

Kto obiecywał w wyborach w 2007 r., że młodzi Polacy „już wkrótce zaczną wracać z emigracji, bo praca tu będzie się opłacać”? Donald Tusk był wtedy w Londynie. Co zrobił, żeby mogli wrócić? Niech pokażę choć jedną rzecz, jaką zrobił, by tę obietnicę zrealizować. Nic nie zrobił, a jeszcze dodatkowo pogorszył warunki w Polsce - mówi dla portalu niezalezna.pl kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta. Z Andrzejem Dudą rozmawia Samuel Pereira.
Po powrocie z Londynu kontynuuje Pan objazd po wszystkich powiatach w Polsce. Wiek emerytalny – to chyba najbardziej interesujący wyborców temat na tych spotkaniach. Jak Pan ocenia fakt – który za przyczyną Artura Dębskiego kilka dni temu wyszedł na jaw – osobistych interwencji prezydenta Bronisława Komorowskiego u Janusza Palikota w tej sprawie?To tylko pokazuje istotę jego postawy. W mojej podróży po kraju podkreślam, że prezydent ma mandat od obywateli, powinien narodowi służyć. Ludzie chcieli referendum ws. wieku emerytalnego, przynieśli do Sejmu blisko 1,5 miliona podpisów i prezydent ich nie wsparł. Zamiast tego wsparł partię rządzącą, której był kandydatem i dziś znowu jest w kampanii wyborczej. Widać dla kogo działa i jak bardzo jest w stanie realizować interesy jednej partii. Komorowski zarzuca konkurentom, w tym również mnie, że jestem kandydatem na prezydenta, który będzie słuchał poleceń. Sam był przez 5 lat prezydentem wykonującym wytyczne Donalda Tuska i swojej partii, nie rozumiejąc istoty prezydenckiego mandatu.
Wracając do wizyty w Wielkiej Brytanii. Jakby Pan określił główny cel swojej wizyty w Londynie?
Rozmowa z tymi, którzy zdecydowali się wyjechać z Polski. Chciałem poznać przyczynę, w jakiej sytuacji są młodzi ludzie, rodziny w Polsce, poznać motywacje jakie nimi kierują, by z naszego kraju wyjechać – rozmawiając z ich przedstawicielami. Drobni przedsiębiorcy, którzy w Londynie już coś swojego w różnych branżach zbudowali, osiągnęli jakąś stabilizację, mają dzieci. Rozmawialiśmy o tym, czego oczekują od Polski i czy – jeśli sytuacja w Polsce się poprawi – są gotowi wrócić.
Mówi Pan, że osiągnęli stabilizację w Anglii. Czy rzeczywiście są gotowi wrócić?
Wszyscy mówili o tym, że jeśli sytuacja ekonomiczna w Polsce się poprawi – są gotowi wrócić, że chcą wrócić, jeśli Polska jako państwo nie będzie tak utrudniać życia przedsiębiorcy, a koszty działalności nie będą tak wysokie, zwłaszcza w początkowej fazie. Wielokrotnie słyszałem: W Polsce teraz absolutnie nie ma dla nas „klimatu”, a w Anglii państwo sprzyja ludziom przedsiębiorczym, którzy chcą działać. Tu nie odczuwa się opresji, także w sprawach podatkowych - jeżeli czegoś zapomnisz w rozliczeniu podatkowym, grzecznie zadzwonią. W Polsce taka delikatność spotyka co najwyżej Sławomira Nowaka i jego małżonkę.
W Polsce obecna jest też taka opinia, że ci co wyjechali, to z egoizmu opuszczają swój kraj.
Moi rozmówcy podkreślali, że w dużej mierze o ich decyzji zdecydowały dzieci, założenie rodziny, bo oferta polskiego państwa dla rodzin jest niewystarczająca. Rozmawialiśmy także o sytuacji samotnych matek, jak są traktowane przez państwo. W Anglii samotna matka z trójką dzieci w zasadzie otrzymuje mieszkanie od państwa. Wielokrotnie podkreślali, że w Anglii można powiedzieć, że wręcz opłaca się mieć dzieci. Do głównych argumentów dochodzi poczucie opresyjności administracji państwowej w Polsce, czują że nakłada się im kamień u nogi. Jedna z matek, która zajmuje się księgowością dla drobnych przedsiębiorców i zna się na tym. Porównywała koszty działalności, biurokrację, ubezpieczeń społecznych – one są tam wielokrotnie niższe, niż w Polsce.
Przewijał się również temat ZUS, składek dla tej instytucji i wpływu na sytuację finansową
W dyskusji rzeczywiście ZUS pojawiał się bardzo często, wraz z oceną tego systemu, który jest zwyczajnie chory i wymaga uzdrowienia. Z jednej strony wymusza na przedsiębiorcach strasznie wysokie składki – moi rozmówcy porównywali 800 zł jakie w przeliczeniu płacą w Anglii za rok, z 1000 zł jakie w Polsce muszą płacić co miesiąc i co im za nie przysługuje. Z drugiej strony – jak te składki wpływają na koszty działalności i utrudniają życie szczególnie młodym, którzy dopiero ją zaczynają. A na koniec z tych gigantycznych składek wypłacane są głodowe emerytury. System ubezpieczeniowy jest nieudolny i wymaga reformy. Po 1989 roku tak naprawdę nikt się na to nie odważył i trzeba się będzie tego zadania podjąć.
Nie obawia się Pan, że zmiana w funkcjonowania systemu ZUS, z którym związana jest ogromna sieć urzędników, ich rodziny, czy nawet sama zapowiedź może zmniejszyć poparcie w wyborach?
Jesteśmy w takiej sytuacji, że nie ma innej drogi, bo za chwilę się ten system rozpadnie. Do tego dochodzi kwestia OFE, które, nie waham się tego powiedzieć – okazało się wielkim oszustwem. Mówiono „na emeryturze nie będziesz musiał udawać życia”, wszyscy Polacy wpłacali, potem okazało się, że 24 zł dostają? Przecież to jest śmiech na sali.
Rozmawiał Pan również z nauczycielami, których w szkole pojawiło się kilkadziesiąt. O czym była ta rozmowa?
Tutaj głównym tematem były kwestie emerytalne i sytuacja nauczycieli uczących w takich właśnie sobotnich szkołach, którzy nie są traktowani przez polskie państwo tak jak nauczyciele w kraju, czy ci w placówkach konsularnych. Nie mogą realizować ścieżki kariery zawodowej: nauczyciel mianowany, dyplomowany i oni czują się pokrzywdzeni, że są w innej sytuacji, a przecież też ucząc polskie dzieci polskiego spełniają bardzo ważną rolę dla państwa. Rozmawialiśmy też o podręcznikach dla dzieci, których nie ma. Te, które są w Polsce są zbyt skomplikowane na angielskie warunki, te ze Stanów Zjednoczonych są z kolei zbyt przestarzałe i nie pasują choćby językowo do współczesnych realiów. Wskazywali na brak wsparcia ze strony polskich władz, w ich pracy, jaką też dla Polski przecież wykonują. Młode pokolenie urodzone na Wyspach Brytyjskich zaczyna zatracać swój ojczysty język.
http://niezalezna.pl/uploads/zdjecie201 ... 848383.jpgSpotkanie i obiad w polskiej restauracji Gryf, przy parafii Ealing / Fot Igor Smirnow/Gazeta Polska
Wiele z tych kwestii, o których Pan mówi to jednak prerogatywy rządu, nie prezydenta
To jest oczywiście nakreślenie wizji i celów prezydentury, ale też etap ustalenia co jest Polakom potrzebne, by w przyszłości np. zaproponować konkretne projekty ustaw, co prezydent może robić. Jeśli Polacy przyjmą moją wizję prezydentury, ja będę również wywierał nacisk, by rząd tę wizję realizował. Prezydent ma prawo zabierać głos w sprawach zagranicznych, a przecież to, jak polskie państwo wspiera, bądź nie swoich rodaków za granicą – to jest sprawa zagraniczna. Jeżeli chcemy żeby wrócili, to musimy przede wszystkim dbać o pokolenie ich dzieci, by jak z rodzicami wrócą do kraju – miały poczucie więzi z Polską. To jest najważniejsze w budowaniu tożsamości, by nie wrócili do kraju, gdzie będą czuć się obco, bądź odepchnięci i zaraz wrócą zagranicę, czując się bardziej obywatelami Wielkiej Brytanii, niż Polski.
Bronisław Komorowski na konwencji, w kontrze do pańskiej wizyty mówił, że największy wzrost emigracji był za rządów Prawa i Sprawiedliwości, w latach 2005-2007.
Granice w Europie dla Polski otworzyły się po wejściu do Unii Europejskiej, w maju 2004 r. To Platforma Obywatelska po 8 latach rządów tłumaczyła, że Polacy wciąż są na emigracji, bo chcą po prostu podróżować i odkrywać nowe kraje, bo mamy w UE otwarte granice. Kto obiecywał w wyborach w 2007 r., że młodzi Polacy „już wkrótce zaczną wracać z emigracji, bo praca tu będzie się opłacać”? Donald Tusk był wtedy w Londynie. Co zrobił, żeby mogli wrócić? Niech pokażę choć jedną rzecz, jaką zrobił, by tę obietnicę zrealizować. Nic nie zrobił, a jeszcze dodatkowo pogorszył warunki w Polsce.
http://niezalezna.pl/64911-duda-dla-nie ... ych-partii