Teraz jest 06 wrz 2025, 15:15



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2579 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167 ... 185  Następna strona
Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
1/ Złupieni na lekach! Polscy emeryci płacą za leki najwięcej w Europie

Pacjenci z apteki często muszą odchodzić z kwitkiem. Gdyby wydali na leki, nie mieliby na jedzenie.
Choć w Polsce leki refundowane są tańsze niż za granicą, to seniorzy mają również najniższe świadczenia. A państwo im nie pomaga. Ba, zamiast im ulżyć, odbiera nadzieję na rozwiązania, które są oczywiste w krajach, do których aspirujemy tak, jak w ubiegłym tygodniu zrobił Senat. Odrzucił on propozycję przyznania darmowych leków dla najbiedniejszych emerytów i rencistów. Zmiana kosztowałaby ok. 200 mln złotych, czyli tyle, ile roczne utrzymanie senatorów

Czy żądamy od ministra zdrowia za dużo? Nie mówmy o bogatej Holandii, gdzie chorzy nie płacą w aptekach za leki wypisywane na receptę. Ale już nawet Hiszpania daje emerytom, rencistom i niepełnosprawnym leki za darmo! A w Polsce?

– Statystyki pokazują, że Polacy dopłacają do leków najwięcej ze wszystkich w Europie, średnio ok. 40 proc. Co z tego, że mamy dużo leków na liście refundacyjnej, skoro pacjentów często na nie stać na ich wykupieni? – mówi Faktowi Krzysztof Łanda, prezes Fundacji Watch Health Care. – System dopłat do leków jest ustawiony przeciw pacjentowi, natomiast troszczy się o finanse NFZ. Sejm i Senat potrafią bez szemrania przegłosować każdą, nawet najgłupszą propozycję Ministerstwa Zdrowia. To degrengolada – dodaje ekspert.

Ofiary takiego postępowania to osoby, które bez wsparcia państwa nie kupią leków, bo nie będą miały za co żyć. Tym bardziej że obecnie koszty leków pochłaniają najwięcej z miesięcznych budżetów domowych właśnie emerytów. Pan Zdzisław Utratny (74 l.), emeryt z Katowic, tego, że leki kosztują coraz więcej, doświadcza na własnej skórze co miesiąc.

– Najwięcej wydaję na lekarstwa.Tyle mam po latach ciężkiej, fizycznej pracy! Muszę kombinować, by przeżyć. A rewaloryzacja emerytur? To kpina! W tym roku dostałem 18 zł więcej. Co z tego, skoro życie drożeje w szybszym tempie? Ceny lekarstw idą co roku w górę, a miały tanieć – żali się pan Zdzisław

http://www.fakt.pl/polityka/polscy-pacj ... 80599.html

2/ Od przyszłego roku LEKI BĘDĄ JESZCZE DROŻSZE!

Szykuje się kolejny dramat pacjentów! W przyszłym roku NFZ mniej pieniędzy dopłaci do leków na receptę. - Stąd prosty wniosek. Leki będą droższe dla pacjentów - prorokuje poseł Czesław Hoc (60 l.), wiceszef sejmowej Komisji Zdrowia. Ale za to więcej pieniędzy znalazło się na urzędników zatrudnionych w funduszu!

W planie finansowym NFZ na refundację leków zapisano 7,785 mld zł. Jest to dokładnie o 373 mln zł mniej niż w tym roku. - To może oznaczać tylko jedno. Pacjenci powinni być przygotowani na to, że leki na receptę będą droższe - mówi Czesław Hoc z PiS. Poseł jest prywatnie lekarzem. W kołobrzeskim szpitalu prowadzi poradnię endokrynologiczną. W ostatni poniedziałek przyjął ok. 80 pacjentów. Zna więc ich problemy. - Niestety, ludzie mają coraz większe trudności z wykupieniem leków. Obserwuję, że już teraz co czwarty pacjent nie realizuje recepty. W przyszłym roku jak część leków zdrożeje, nie będzie stać na leczenie co trzeciego chorego - diagnozuje Hoc. Poseł alarmował o tym problemie podczas posiedzenia Komisji Zdrowia. Także o tym, że wciąż rosną wydatki administracyjne Funduszu.
Od 2015 leki będą droższe!

Zgodnie z planem finansowym w przyszłym roku na urzędników będziemy musieli wydać 722 mln zł, czyli o 20 mln zł więcej niż w tym roku. - Jest to skandal, zwłaszcza że nie tylko mniej będzie na leki, ale też na leczenie uzdrowiskowe, na stomatologię - dodaje poseł. Plan finansowy został już podpisany przez ministra zdrowia. Czy zdrożeją leki? Pacjenci są o tym przekonani. - Nie wierzę już w zapowiedzi polityków, że w służbie zdrowia będzie lepiej. Także w to, że będą tańsze leki. Osobiście nie znam nikogo, kogo stać jest na leczenie w prywatnych gabinetach i kto nie narzeka na drogie leki - mówi Jadwiga Polińska (82 l.), emerytka z Białegostoku (woj. podlaskie).

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/jest-k ... 16600.html

3/ Przedsiębiorcy rozpoczynają wojnę z premierem? Cezary Kaźmierczak: Jesteście gorsi od mafii

Przedsiębiorcy idą na wojnę z premierem? "Z naszego punktu widzenia jesteście gorsi od mafii" - pisze w liście do Donalda Tuska (57 l.) prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak (50 l.).

"Nie ma miesiąca, żeby Pana ludzie nie weszli do jakiegoś sektora gospodarki i bez zmiany jakichkolwiek przepisów nagle powiedzieli, że to, co do tej pory robiliśmy w zakresie prawno-podatkowym, było niezgodne z prawem i każą płacić podatki 5 lat wstecz wraz z odsetkami. Pod nóż idą sektory rozproszone, które skupiają małe i średnie polskie firmy.

Korporacji, najczęściej zagranicznych, nie ruszacie - wytyka szef związku zrzeszającego małe i średnie przedsiębiorstwa. - Jeśli się to jakoś szybko nie zmieni, to przypuszczam, że z tych, którzy nie zostali wykończeni, większość wyjedzie albo zrezygnuje, a działalność gospodarcza pozostanie tylko dla szaleńców.

- Jeśli stać Pana na odrobinę refleksji, proszę zajrzeć do swoich programów wyborczych 2007/2011, obejrzeć swoje wystąpienia i swoje obietnice w stosunku do nas. A potem proszę spróbować spojrzeć w lustro" - podsumowuje Kaźmierczak.

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/przeds ... 17031.html


13 sie 2014, 18:33
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
„Skoro są bramki, to są korki”. Autostradowy skandal z beztroską minister Bieńkowską w tle

Obrazek

Nie dość, że budowa autostrad i dróg szybkiego ruchu idzie rządowi
Tuska jak po grudzie, to coraz mocniej narasta skandal związany z zarządzaniem ruchem na tych odcinkach, które do tej pory wybudowano.


Przypomnijmy tylko, że rządząca koalicja Platformy i PSL-u, wydała w ciągu ostatnich 7 lat, ponad 100 mld zł na budowę dróg szybkiego ruchu i autostrad nie ma i długo jeszcze nie będzie pełnego ciągu autostradowego z Zachodu na Wschód (A-2, A-4), ani z Północy na Południe (A-1).

Wystarczy popatrzeć na aktualną mapę prezentowaną na stronie GDDKiA, żeby zorientować się, że nastąpi to nieprędko, a autostrada A-2 do wschodniej granicy naszego kraju, być może nigdy nie powstanie. Podobnie jest z autostradą A-1 z Północy na Południe, brakuje jeszcze kilku jej odcinków, a blisko 200 kilometrowy pomiędzy Piotrkowem, a Katowicami, jest dopiero w przygotowaniu.

Z kolei autostrada A-4 z Zachodu na Wschód od granicy z Niemcami do granicy z Ukrainą, miała być gotowa do połowy 2012 roku (mieli się nią przemieszczać na Ukrainę, goście mistrzostw Europy w piłce nożnej) ale termin jej zakończenia ostatnio GDDKiA przesunęła na rok 2016.

Inny poważny problem związany z budową autostrad i dróg szybkiego ruchu w Polsce w ostatnich 7 latach to problem braku płatności dla wykonawców tych inwestycji, który spowodował i ciągle powoduje masowe upadłości w sektorze budowlanym.

Na przykład w Hiszpanii podczas wielkiego programu budowy autostrad realizowanego przez ten kraj w dużej części za unijne pieniądze, powstał silny sektor budowlany z kilkoma dużymi firmami budowlanymi, które teraz wygrywają przetargi budowlane w całej Europie (w tym także w Polsce).

W naszym kraju zaś wydaliśmy ogromne pieniądze, wybudowano za nie rozproszone odcinki dróg, a połowa sektora budowlanego, który uczestniczył w tych kontraktach już znalazła się w upadłości.

Od 3 lat narasta kolejny poważny problem związany z autostradami, pokazujący, że GDDKiA nie daje kompletnie rady z zarządzaniem ruchem na płatnych odcinkach tych dróg.

Każdy wakacyjny weekend zaczyna się od medialnych informacji o długości kolejek przed „bramkami” na których albo pobiera się bilety aby później przy zjeździe za autostrady zapłacić za przejechany odcinek albo też uiszcza się opłaty. Ponieważ natężenie ruchu w tym okresie sięga kilkudziesięciu tysięcy pojazdów na dobę, a pobór biletu albo jego opłacenie w zależności od tempa przeprowadzenia tych czynności, wynosi od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu sekund na jeden samochód przed bramkami tworzą się wielokilometrowe kolejki w których rekordziści stoją nawet 4 godziny (tak było w ostatni weekend na bramkach pod Wrocławiem na autostradzie A-4, niewiele krócej stali kierowcy, którzy chcieli się dostać z rodzinami nad polskie morze na autostradzie A-1 pod Toruniem). Pani wicepremier i minister infrastruktury i rozwoju Elżbieta Bieńkowska, która ma wyjątkowe szczęście do wygłaszania bon motów, rozsierdzających Polaków do białości (zimą o zamarzających i spóźniających się pociągach - „sorry taki mamy klimat”), tym razem wypaliła: „wszędzie w Europie gdzie są bramki, są korki, wczoraj sprawdzałam”.

Przez te ostatnie 3 lata nic w tej sprawie nie zrobiono, nie uporządkowano nawet sprawy płacenia przez kierowców ciężarówek na drogach zarządzanych przez koncesjonariuszy - gotówką w sytuacji kiedy na drogach zarządzanych przez GDDKiA, korzystają oni z elektronicznego systemu poboru opłat viaTOLL. Nawet nie próbuje się upowszechniać elektronicznego systemu opłat dotyczących samochodów osobowych. Ba - część kierowców, którzy takie urządzenia sobie kupili, jadąc nad morze autostradą A-1, nie mogą z nic skorzystać, ponieważ akurat na tej autostradzie takie systemu poboru opłat do tej pory nie przewidziano.

Z kolei koncesjonariusze pobierane opłaty w pełni odprowadzają na Fundusz Drogowy w związku z tym nie są zainteresowani ani wielkością natężenia ruchu na „swoich” odcinkach ani sprawnością obsługi na „bramkach”. Oni dostają 1,3 mld zł rocznie za dostępność koncesjonowanych odcinków autostrad i koncentrują się na corocznej waloryzacji tej kwoty.

I w tej sprawie przez ostatnie 3 lata rządowi nie udało się zmienić prawa. Narastający skandal z zarządzaniem ruchem na autostradach doprowadził tylko do tego, że minister Bieńkowska zapowiedziała, że jej resort „już jesienią”, zaprezentuje nową koncepcję pobierania opłat na płatnych odcinkach autostrad, a jej wdrożenie przewidziane jest na przełom roku 2015 i 2016.

http://wpolityce.pl/polityka/207839-sko ... wska-w-tle

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Za pomysł Tuska z A1 zapłacimy wszyscy. „Zachowuje się niczym PRL­owski sekretarz”

Decyzją Donalda Tuska od piątku do niedzieli przejazd autostradą A1 będzie bezpłatny. Na komfort wybierających się nad polskie morze złożą się wszyscy Polacy, bo straty zarządcy infrastruktury pokryje budżet. Na bezpłatny przejazd nie mogą liczyć jednak użytkownicy innych autostrad, w tym A4, którzy nadal będą stali w korkach i słono płacili. – Donald Tusk zachowuje się niczym pierwszy PRLowski sekretarz inżynierii ruchu drogowego – mówi „Gazecie Polskiej Codziennej” Jerzy Polaczek, były minister transportu w rządzie PiSu.


W ubiegły weekend dziesiątki tysięcy Polaków udających się nad Bałtyk utknęły w korkach. W niemiłosiernym upale wielu z nich ponad godzinę czekało, aby móc zapłacić za przejazd nowo wybudowanymi autostradami.

Stało się to powodem do narzekań i drwin z rządu, a szczególnie z minister infrastruktury i rozwoju Elżbiety Bieńkowskiej, która na swoje usprawiedliwienie powiedziała jedynie, że tam, „gdzie są bramki, tam są korki”.

Sytuacja była tak nie w smak rządowi, że wywołała reakcję Donalda Tuska, który zdecydował o otwarciu bramek i niepobieraniu opłat za przejazd autostradą. Premier nie posłuchał jednak złotej myśli minister Bieńkowskiej i zniósł opłaty jedynie na autostradzie A1. Na innych autostradach sytuacja się nie zmieniła. Wczoraj o godz. 16, a więc jeszcze przed szczytem, na autostradzie A4 w Brzęczkowicach do punktu poboru opłat czekało się prawie pół godziny. Stojący w 30stopniowym upale i wielokilometrowych korkach kierowcy zapewne zastanawiali się, dlaczego i oni nie zostali zwolnieni z opłat. Odpowiedział im na antenie TVN24 Paweł Graś, były rzecznik rządu. – Nie chodzi o to, aby na drogach ćwiczyć system sprawiedliwości społecznej – podkreślił Graś.

Zdaniem posłów opozycji jest to jednak jawna dyskryminacja. – Donald Tusk w rządzeniu państwem przypomina lekarza, który na wszystkie choroby stosuje puder – mówi „Codziennej” Andrzej Adamczyk, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury z PiSu. – Niestety premier wraz z kolejnymi ministrami odpowiadającymi za infrastrukturę doprowadził do ogromnego bałaganu. Teraz wprowadza się zmiany, które nic nie zmienią – podkreśla poseł.

Zgadza się z nim jego partyjny kolega Jerzy Polaczek, który podkreśla, że winę za bałagan na autostradach ponosi rząd i Ministerstwo Infrastruktury. – W tym momencie należy renegocjować umowy z partnerami, tak aby wprowadzić elektroniczny system poboru opłat – mówi „Codziennej” Polaczek.

Jak się okazuje, dwa lata temu urzędnicy resortu infrastruktury i GDDKiA przygotowali już plany strategii i dokumenty, dzięki którym możliwa byłaby zmiana systemu opłat, ale inicjatywy zaniechał minister Sławomir Nowak. – To, co zrobił premier Donald Tusk, jest przejawem ogromnej paniki. Rząd nie rozwiązał problemu, a za to partactwo zapłacimy wszyscy – podkreśla Jerzy Polaczek. – Propozycja premiera to uderzenie w cały system tylko po to, aby zadowolić mieszkańców Pomorza. To musi wywoływać wściekłość rozsądnie myślących Polaków – zaznacza Jerzy Polaczek.

Interpelację w sprawie autostradowej dyskryminacji złożył poseł Stanisław Pięta.

http://niezalezna.pl/58188-za-pomysl-tu ... -sekretarz

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


17 sie 2014, 16:44
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Pojedli i popili za nasze pieniądze. Trzeba im o tym stale przypominać.

"Co by tu można było jeszcze zjeść w cenie pensji minimalnej" i zdjęcie ministra Bartłomieja Sienkiewicza - to jeden z nowych plakatów, który będzie przypominał o aferze podsłuchowej z udziałem najważniejszych polityków Platformy Obywatelskiej. Pojawią się w internecie - to skutek cenzury jaką zastosowano przy billboardach.


Pierwszy plakat, rozpoczynający kampanię Prawa i Sprawiedliwości, miał mieć napis "By żyło się lepiej. SITWIE!", została nawet podpisana umowa na ich umieszczanie na billboardach. Ale problemy zaczęła stwarzać firma reklamowa AMS (należąca do Agory SA. wydającej "michnikowego szmatławca"). I postawiła warunek, aby "SITWA" zamienić na "WŁADZA". Cenzura odniosła jednak odwrotny skutek niż ratowanie marnego zresztą wizerunku Platformy Obywatelskiej. Jak wczoraj na antenie TVN24 celnie skomentował poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk, dzięki tej sytuacji Polacy teraz mogą jednoznacznie kojarzyć sitwę z władzą.

Obrazek

Na facebookowym profilu Prawa i Sprawiedliwości pojawiła się informacja: "W związku z blokadą eksponowania naszych plakatów na reklamie zewnętrznej ruszamy z akcją w mediach społecznościowych #CzasNaZmiany". Od razu też zaprezentowano dwa z nich. Głównym bohaterem jednego jest szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.

Obrazek

A na drugim przypomniano sondaż, w którym Polacy ocenili udział polityków Platformy Obywatelskiej w aferze podsłuchowej. I nie pomogą zaklęcia Sikorskiego, Sienkiewicza, Niesiołowskiego, którzy chcieliby mówić o nielegalnych podsłuchach, a nie treści podsłuchanych rozmów.

Obrazek

http://niezalezna.pl/58054-pojedli-i-po ... we-plakaty

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

PO odkryła biedę. W kampanii wyborczej zbierze zeszyty dla biednych Polaków

W listopadzie 2013 r. Jarosław Kaczyński stwierdził, że "w Polsce panuje wielka bieda", a "jej ojcem jest Donald Tusk". Platforma Obywatelska z opóźnieniem, ale wzięła sobie te słowa do serca i zajęła się "córką" przewodniczącego PO. W ramach kampanii wyborczej partia Donalda Tuska organizuje zbiórkę zeszytów dla najuboższych rodzin.


Jak wynika z najnowszego raportu Głównego Urzędu Statystycznego „Warunki życia rodzin w Polsce”, szaleje w naszym kraju bieda. Dotyka ona szczególnie rodziny wielodzietne i dzieci wychowywane w niepełnych rodzinach. Dużych rodzin coraz częściej nie stać na najpotrzebniejsze wydatki. Jak wskazuje GUS we wspomnianym badaniu, w skrajnej nędzy (poniżej tzw. minimum egzystencji) żyje blisko 10 proc. rodzin wychowujących troje dzieci i aż 26,6 proc. mających ich czworo lub więcej.

W sumie aż 1,5 mln dzieci żyje w biedzie lub niedostatku.

- To, co dzieje się dzisiaj w naszej ojczyźnie możemy nazwać "wielką biedą" - mówił Jarosław Kaczyński, inaugurując posiedzenie Rady Politycznej PiS w listopadzie zeszłego roku. - Jest w Polsce osoba, którą możemy nazwać ojcem tej biedy. Tą osobą jest Donald Tusk - podkreślał.

Tusk nie chciał wtedy komentować tych słów, jednak zapewne nie zapomniał ich. Tak samo jak jego podwładni, którzy postanowili chwilowo (na czas najbliższej kampanii wyborczej do Senatu) zacząć walczyć z biedą panującą w Polsce

Obrazek

Trudno nie dziwić się inicjatywie młodzieżówki PO, partii która wielokrotnie dała do zrozumienia, że los najbiedniejszych nie jest jej największym zmartwieniem. Pod koniec 2013 roku ("Roku Rodziny") rząd przyjął uchwałę o dożywianiu dzieci, zrzucając ten obowiązek na samorządy. Zamiast finansowego wsparcia, które najbiedniejsze rodziny miały do tej pory, samorządy, które chciałyby skorzystać z tych pieniędzy, muszą najpierw opracować program dożywiania, który musi być zatwierdzony przez radę gminy. Dopiero wtedy może wystąpić o pieniądze.

Na portalu niezalezna.pl wielokrotnie pisaliśmy o przypadkach, gdy zamiast pomocy rodzinom biednym i na skraju ubóstwa, zabiera im się dzieci. W lutym br. opisywaliśmy dramatyczną historię matki, której odebrano trzech synów, ponieważ rodzina miała problemy finansowe.

Skąd nagła chęć pomocy najbiedniejszym u rządzącej od 7 lat Platformy? Spójrzmy na daty. Akcja trwa do 25 sierpnia, a kampania wyborcza w najbliższych wyborach (uzupełniających do Senatu) trwa do 5 września.

A może sami posłowie PO, ministrowie, bądź członkowie państwowych spółek z nadania PO sami będą chcieli kupić zeszyty potrzebującym? Jak wyliczyli Internauci, jedna "prywatna" kolacja Bartłomieja Sienkiewicza i Marka Belki, za którą zapłacili podatnicy - to koszt ok. 1500 zeszytów. A i zegarki można sprzedać, jak się ma kilka...

Ta ostatnia sugestia stała się motywem jednej z przeróbek plakatu PO, znalezionej na Twitterze

Obrazek

http://niezalezna.pl/58193-po-odkryla-b ... ch-polakow

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Jak Platforma „rozumie” biednych?

1. Na ostatnim przed wakacyjną przerwą posiedzeniu Senatu, senatorowie Platformy ukradkiem odrzucili projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, przygotowaną przez Stowarzyszenie „Dzieci wojny”.


To stowarzyszenie złożyło projekt nowelizacji ustawy do senackiej komisji petycji, a do jej reprezentowania w toku dalszych prac, został upoważniony znany ze swoich prospołecznych poglądów, senator Platformy Jan Rulewski, co dawało nadzieję, że ma ona szansę na przyjęcie.

Nowelizacja wspomnianej ustawy polegała na tym aby rencistom i emerytom spełniającym dwa warunki: pobierającym świadczenia emerytalne lub rentowe na najniższym poziomie nie więcej niż 845 zł miesięcznie i mającym ukończone 75 lat, umożliwić nabywanie bezpłatnych leków, podobnie jak inwalidom wojennym i wojskowym czy osobom represjonowanym.

Koszt tego rozwiązania był szacowany na poziomie około 200 mln zł rocznie, co w sytuacji kiedy w ostatnich latach NFZ oszczędza na refundacji leków od 1,5 do 2 mld zł rocznie, wydawało się do przełknięcia dla rządzącej koalicji Platformy i PSL-u.

Ale niestety w ostatecznym głosowaniu, senatorowie Platformy zagłosowali gremialnie przeciwko temu rozwiązaniu (na 76 głosujących aż 49 senatorów głównie z Platformy było przeciwko temu rozwiązaniu).

2. Przypomnijmy tylko, dlaczego projekt nowelizacji ustawy „lekowej”, był tak ważny dla mniej zamożnych chorych?

Otóż w konsekwencji uchwalenia przez koalicję Platformy i PSL-u w 2011 roku, nowej ustawy refundacyjnej już w 2012 roku, odnotowaliśmy wyraźny wzrost współpłacenia pacjentów za leki na receptę (refundowane i nierefundowane) aż o 5,2 punktu procentowego (z 52,5% do 57,7%), a w przypadku tylko leków refundowanych o 2 punkty procentowe (z 36,7% w roku 2011 do 38,7% w roku 2012).

Korzystanie więc ze swoistych „dobrodziejstw” ustawy, spowodowało konieczność dodatkowego wydatkowania przez pacjentów w roku 2012 około 0,4 mld zł, podczas gdy jak donosiły media NFZ zaoszczędził wtedy na refundacji leków blisko 2 mld zł.

3. Tylko dzięki firmie IMS Health badającej rynek leków w Polsce niezależnie od ministerstwa zdrowia (ministerstwo zdrowia w po wprowadzeniu nowej ustawy refundacyjnej wręcz utajnia informacje dotyczące odpłatności za leki), znamy poziom odpłatności pacjentów za leki i wydatków refundacyjnych NFZ za cały rok 2013.

Otóż według tych danych, współpłacenie pacjentów za leki w 2013 roku, znowu wzrosło z 38,7% w 2012 roku do aż 42% (chodzi o leki refundowane sprzedawane na recepty z częściową i 100% odpłatnością), ponieważ aż 12,2% leków refundowanych pacjenci wykupują na recepty ze 100% odpłatnością.

Z kolei wydatki NFZ na refundację, spadły w stosunku do planowanych aż o 1,2 mld zł, a razem ze zmniejszonymi wydatkami do programów lekowych i chemioterapii, były mniejsze w roku 2013 o ponad 1,7 mld zł.

4. Należy przy okazji przypomnieć, że przekroczenie współpłacenia przez pacjentów za leki poziomu 40%, zgodnie ze standardami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), oznacza poważne ograniczenia dla chorych w dostępie do leków.

Ustawa refundacyjna jak widać pozwala NFZ -owi na ograniczenie wydatków na refundację leków o kolejne miliardy złotych, tyle tylko, że odpłatność pacjentów za leki refundowane gwałtownie rośnie z 36,7% w roku 2011 (z przed wprowadzenia ustawy) do 42% na koniec 2013, a więc aż o 5 pkt. procentowych.

To oznacza setki milionów dodatkowych wydatków na leki z kieszeni pacjentów, a ci którzy tych pieniędzy nie mają, odchodzą od okienek aptecznych z kwitkiem i z płaczem.

I właśnie w takiej sytuacji senatorowie Platformy, odrzucają społeczny projekt ustawy o bezpłatnych lekach dla chorych, którzy ukończyli 75 lat i otrzymują najniższe świadczenia rentowe bądź emerytalne.

http://tygodniksolidarnosc.com/pl/5383/ ... nych-.html

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Przed wyborami Platforma zawłaszcza program PiS. Jednak przekopią Mierzeję Wiślaną

Przez siedem lat rząd PO-PSL nie zrobił nic, aby zrealizować budowę kanału przez Mierzeję Wiślaną. Jeszcze rok temu szef MSZ-etu Radosław Sikorski nazwał PiS-owski projekt przekopania mierzei „pseudopatriotyzmem”, „demagogią” i „szarżą antyrosyjską”. Donald Tusk kpił z "imperialnych pomysłów o wątpliwym sensie ekonomicznym". Teraz nagle jego rząd wpisał go na listę prac rządu. – To pokazuje hipokryzję tej ekipy – mówi „Codziennej” Marek Gróbarczyk, były minister gospodarki morskiej.


Przekop przez Mierzeję Wiślaną jest kluczowym projektem dla regionu Warmii i Mazur. Szczególnie skorzystać mógłby położony nad Zalewem Wiślanym Elbląg, który dzięki polskiej drodze do otwartego morza miałby szansę na zwiększenie możliwości przeładunkowych portu. Dziś, aby wpłynąć do Elbląga, statki muszą korzystać z Cieśniny Pilawskiej, którą administruje Rosja. Sprawia to wiele kłopotów armatorom, a przede wszystkim uzależnia całkowicie od rosyjskich urzędników.

Dlatego w 2007 r. rząd Jarosława Kaczyńskiego podjął decyzję o budowie kanału żeglugowego przez polską część Mierzei Wiślanej. Niestety skutecznych działań nie podjęli następcy, co dokładnie opisuje najnowszy raport NIK‑u. Dokument „Wykorzystanie środków publicznych na inwestycje przez administrację morską” mówi wprost o „nierzetelności rządu”.

(...)

O tym, jakie było podejście rządu do kwestii przekopu Mierzei Wiślanej, świadczą zeszłoroczne wypowiedzi najważniejszych polityków tej partii. Donald Tusk wprost wyśmiewał pomysł PiS‑u, nazywając go „politycznym trikiem”. – Strach pomyśleć, co będą chcieli przekopać, bieg jakiej rzeki będą chcieli zmienić, jakie morze osuszyć, by wygrać wybory, nasi oponenci. Ja zaproponowałbym kąpiel w Zalewie Wiślanym, woda jeszcze jest chłodna i może trochę to ostudzi te imperialne pomysły – perorował Tusk. W podobnym tonie wypowiadał się szef MSZ-etu Radosław Sikorski. – Prawo i Sprawiedliwość z pseudopatriotyzmem obiecuje szarżę antyrosyjską i zbudowanie czegoś, co niekoniecznie jest opłacalne. Myślę, że władza lokalna w Elblągu umiałaby lepiej wykorzystać miliard złotych wydany na tę inwestycję – twierdził Radosław Sikorski.

Prezydent Elbląga Jerzy Wilk tłumaczy, że problem mierzei przedstawiał rok temu w Sejmie na posiedzeniu połączonych komisji infrastruktury i samorządu terytorialnego. Niestety, koalicja PO-PSL odrzuciła uchwałę o przyspieszeniu prac nad przekopem mierzei.

Nieoczekiwanie jednak projekt przekopu znalazł się w planach pracy rządu. Niewykluczone, że ok. roku 2020 ruszy jego budowa. – Zmieniła się sytuacja geopolityczna – tłumaczą teraz zgodnie politycy PO, wskazując na wojnę na Ukrainie i rosyjskie embargo na polskie produkty. W szczerość polityki koalicji nie wierzy Marek Gróbarczyk z PiS‑u. – Rząd przez te wszystkie lata nie zrobił nic, aby dokonać tego przekopu, a jedynie kłamał, że nie ma takiej potrzeby – podkreśla Gróbarczyk.

http://niezalezna.pl/58261-przed-wybora ... je-wislana

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Polska szkoła wykluczania zabójstw i zamachów

Niepotrzebne są sekcje zwłok, drobiazgowe badania, ekspertyzy. Wystarczy rzut oka na zwłoki – i jest diagnoza – udział osób trzecich wykluczony!


Polska szkoła wykluczania zabójstw rozwinęła się twórczo.  
Adepci tej szkoły – prokuratorzy, funkcjonariusze śledczy, członkowie komisji lotniczych – zadziwiają świat umiejętnością błyskawicznej diagnozy, że nie mamy do czynienia z zabójstwem czy zamachem, lecz z samobójstwem albo wypadkiem nieszczęśliwym.
Polska szkoła wykluczania zabójstw nie potrzebuje wnikliwych, szczegółowych badań. Nie są jej potrzebne sekcje zwłok, przesłuchania świadków, drobiazgowe oględziny, pomiary, wyliczenia analizy.
Polska szkoła wykluczania zabójstw potrafi błyskawicznie wykluczyć zabójstwo nawet wtedy, gdy wszelkie okoliczności podstępnie wskazują, że zabójstwo jednak było.
Nawet jeśli samobójca strzela do siebie trzy razy, gdy strzela sobie w plecy, albo wieszając się, ponabija sobie guzów i wybije kilka zębów – polska szkoła wykluczania zabójstw natychmiast wykrywa podstęp samobójcy i bezbłędnie orzeka – udział osób trzecich wykluczony.
Na nic zdają się też czynione przez niektórych samobójców misterne intrygi, żeby samobójstwo zamaskować. Taki samobójca wiedzie przykładne życie, snuje plany na przyszłość, nie zdradza żadnych objawów załamania, wszystko po to, aby śledczych wprowadzić w błąd – ale próżny trud. Adeptów polskiej szkoły wykluczania zabójstw takie zabiegi nie zmyla, oni przyjeżdżają na miejsce zabójstwa, a po trzech minutach już idzie w media oficjalny komunikat – udział osób trzecich wykluczony.
Znam sprawę młodej kobiety, która otruła się cyjankiem. Miotała się w boleściach po mieszkaniu, ponabijała sobie mnóstwo sińców i guzów, w tym na szyi i twarzy, zakrwawiła mieszkanie, potem je wysprzątała, wytarła podłogi, a następnie położyła się na tapczanie i umarła. Wszystko wskazywałoby, że ktoś jej przemocą wlał ten cyjanek, nawet krążą podejrzenia kto mógł być i dlaczego – ale polska szkoła natychmiast to wykluczyła i orzekła – samobójstwo, udział osób trzecich wykluczony.
A oto przykład profesjonalnego działania polskiej szkoły wykluczania zabójstw, z ostatnich dni:

W podwarszawskich Ząbkach odnaleziono zwłoki Marka K., majora Biura Ochrony Rządu. Zakrwawione ciało leżało w mieszkaniu oficera. Ze wstępnych ustaleń wynika, że major albo popełnił samobójstwo, albo miał nieszczęśliwy wypadek. „Rzeczpospolita” przypomina, że kilka miesięcy temu zastrzelił się inny funkcjonariusz BOR.
W mieszkaniu odnaleziono zakrwawione zwłoki Marka K. Mężczyzna miał ranę na łuku brwiowym, ale najprawdopodobniej to nie ona była przyczyną śmierci. Mieszkanie oficera było zamknięte, a drzwi balkonowe uchylone. Policjanci ocenili jednak, że nikt przez nie nie wchodził. Prokuratura założyła wstępnie, że major BOR popełnił samobójstwo lub miał wypadek.
W poniedziałek Marek K. wziął urlop. Nie zabrał ze sobą służbowej broni. Koledzy oficera, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita”, nie wierzą w wersję mówiącą o samobójstwie. – Dobrze mu się ostatnio układało. Kupił mieszkanie. Awansował. Był w kierownictwie – powiedział jeden z rozmówców dziennika.
"Nasz Dziennik" twierdzi, że mjr Marek K. brał udział w przygotowaniu prezydenckiej podróży do Katynia, podczas której doszło do katastrofy smoleńskiej. Oficer zeznawał w tej sprawie w prokuraturze.

Prawda, jak błyskawicznie potrafili wykluczyć zabójstwo? Rozbita głowa, zakrwawione zwłoki... no oczywiście, że to było samobójstwo albo wypadek. Dla polskiej szkoły wykluczania to jest jasne, bez zawracania sobie głowy sekcją zwłok.

Polska szkoła wykluczania zabójstw rozwinęła skrzydła i potrafi też znakomicie wykluczać zamachy i to w odniesieniu do zdarzeń, gdzie na zamach wskazuje wiele, albo zgoła wszystko. Przykładem jest Smoleńsk. Samolot rozbija się o bagno na tysiące szczątków, choć w innych przypadkach nawet o beton tak się nie rozbija.  Obsługa lotniska fałszywie naprowadza załogę, upewnia że są na kursie i na ścieżce. Na filmie ze zgliszcza słychać strzały. Wiele by wskazywało na zamach – ale polska szkoła wykluczania zamach wykluczyła i nie potrzeba jej do tego wraku, czarnych skrzynek, badań aerodynamicznych, czy nawet sekcji zwłok ofiar. Polska szkoła wykluczania wykluczyła zamach już po piętnastu minutach, by następnie, po kilku miesiącach, oficjalnie potwierdzić to wykluczenie.

Polska szkoła wykluczania zabójstw rozwija się systematycznie i jest na dobrej drodze do takiego mistrzostwa, które pozwoli jej wykluczyć zabójstwo nie tylko po, ale nawet przed popełnionym samobójstwem lub wypadkiem...

http://naszdziennik.pl/wpis/1183,polska ... achow.html

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


17 sie 2014, 16:50
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Szpital sprywatyzowano za 3% wartości

Obrazek

Szpital w Mysłowicach trafił za bezcen w prywatne ręce. We władzach spółki są radni Platformy.


Radny Prawa i Sprawiedliwości z Mysłowic ujawnia w Radio Wnet aferę związaną z prywatyzacją szpitala.

Mysłowicki szpital stał się własnością konsorcjum w skład, którego wchodzi spółka OLKMED. Jak się okazuje, udziałowcami spółki, która za bezcen przejęła państwowy szpital, są lokalnie radni Platformy Obywatelskiej.

Pomimo nagłośnienia sprawy przez radnego PiS-u Daniela Jacenta i zajęcia się sprawą przez CBA, szpital i tak został sprywatyzowany.

Radni PO, którzy są udziałowcami spółki OLKMED, to Jolanta Harchuła radna Mysłowic i Kajetan Gierlich radny z Gliwic, który wcześniej był dyrektorem tego szpitala. Zdaniem radnego Jacenta, Gierlich przygotowywał placówkę do prywatyzacji.

W wyniku afery, jedynym poszkodowanym jest Daniel Jacent, który został odwołany z funkcji wiceprzewodniczącego rady miasta Mysłowice.

http://www.stefczyk.info/wiadomosci/pol ... 1469368764

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


24 sie 2014, 17:14
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Obrazek

                                 Wsadzimy mniej czy więcej?

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


24 sie 2014, 21:19
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Premier dużego państwa porzuca rząd
– tego jeszcze nie było!


Skoro funkcja przewodniczącego jest tak ważna, to dlaczego nie aspirowali do niej Cameron, Merkel czy Hollande?
Trzeci raz w historii UE, na wysoki unijny urząd odchodzi aktualnie urzędujący premier.
Pierwszy był premier Luksemburga Jacques Santer, który w 1995 roku został przewodniczącym Komisji Europejskiej.
Skończył źle, dymisja całej komisji w atmosferze skandalu korupcyjnego.
Drugim był premier Belgii Hertman van Rompuy, wybrany w 2009 roku na przewodniczącego Rady.
A trzecim jest Donald Tusk.
Pamiętać wszak należy, że Luksemburg jest mały, Belgia średnia, a Polska duża.

Donald Tusk jest zatem pierwszym urzędującym premierem dużego państwa unijnego, który porzuca kierowany przez siebie rząd dla objęcia posady w Brukseli.

Owszem, pełnili wysokie unijne urzędy unijne byli premierzy, na przykład Prodi, czy ostatnio Barroso, ale nie porzucali oni premierostwa dla unijnych posad, gdyż premierowskie fotele opuścili wcześniej.

Tak się zastanawiam, czy jest możliwe, choćby tylko teoretyczne rozważanie, żeby do przewodnictwa Komisji czy Rady aspirowała kanclerz Merkel, premier Cameron, czy prezydent Hollande? Myślę, że oni propozycje objęcia takiej funkcji uznaliby za obrazę majestatu.

Za małe buty, żeby poważny europejski przywódca w nie wchodził.
A nas te małe buty jakże cieszą…

Autor: Janusz Wojciechowski.
http://januszwojciechowski.blog.onet.pl ... -nie-bylo/

Obrazek

Naobiecał, naobiecał, ciemny lud (w liczbie ok 30%) to kupił, a teraz pokazał mu (lemingom) :dupa:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 03 wrz 2014, 20:10 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



03 wrz 2014, 20:07
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
„W Polsce jak kraść, to miliony, wtedy na pewno się nie siedzi”.
List do Seremeta!


Obrazek

Wyrok w sprawie męża posłanki PO potwierdza zasadę: jak kraść, to miliony. W Polsce za kradzież powyżej mln zł nikt nie siedzi. List do Andrzeja Seremeta…


Szanowny Panie Prokuratorze Generalny,

Media informują o wyroku wydanym przez Sąd Rejonowy w Skarżysku, skazującym przedsiębiorcę Grzegorza D. na karę 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania oraz 25 tysięcy złotych grzywny, za przestępstwo polegające na wystawieniu fałszywych faktur na kwotę 6,6 miliona złotych i wyłudzenia w ten sposób podatku VAT na kwotę ponad 1,4 mln złotych. Oskarżony prywatnie jest mężem posłanki rządzącej w Polsce Platformy Obywatelskiej, co oczywiście nie miało wpływu na wyrok.

Wiem, że sąd jest niezawisły, a prokuratura niezależna i w zasadzie powinienem ten wyrok przyjąć z pochyleniem głowy, nie zadając żadnych pytań. Jednakże moi wyborcy, na spotkaniach, stawiają mi pytania, których sami nie mogą zadać, ani sędziom, ani prokuratorom, ani nawet Panu, bo jest Pan dla ludzi niedostępny.

Otóż ludzie mnie pytają – jak to jest w Polsce z ta równością wobec prawa? Chory, niepełnosprawny chłopak, o poziomie umysłowym 3-latka, za kradzież złomu wartości kilkuset złotych siedział ponad rok w więzieniu i wyszedł dopiero po ułaskawieniu go przez Prezydenta RP (chodzi o znaną medialnie sprawę Radosława Agatowskiego).

Ludzie pamiętają też drastyczną historie chłopaka, który znalazł się w więzieniu za kradzież batonika za 95 groszy i wyszedł dzięki temu, że litościwy dyrektor więzienia zapłacił za niego grzywnę (co przysporzyło mu skądinąd kłopotów prawnych).

Tymczasem oszust i złodziej, w pełni sprawny, a nawet – jak dowodzi jego czyn - nadzwyczaj sprawny umysłowo, za wyłudzenie kwoty 1,4 miliona złotych zostaje skazany na karę w zawieszeniu.

Ludzie mówią, że w Polsce jak kraść, to miliony, wtedy na pewno się nie siedzi. Wyrok w sprawie Grzegorza D. zdaje potwierdzać tę niepisaną zasadę.

Chciałem zapytać Pana Prokuratora Generalnego i przekazać wyborcom pańską odpowiedź:

Czy jako Prokurator Generalny akceptuje Pan wyrok skazujący na karę w zawieszeniu i zaledwie 25 tysięcy złotych grzywny sprawcę wyłudzenia majątku publicznego na kwotę ponad 1,4 mln złotych? Czy prokuratura będzie ten wyrok skarżyć, czy też uznała, że sprawiedliwości stało się zadość?

http://wpolityce.pl/polityka/211067-w-p ... o-seremeta

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
„Proputinowska” większość podjęła decyzję. Będzie komisja śledcza ds. likwidacji WSI

„Wasza polityka, i to jak głosowaliście ws. WSI, jest niczym innym, jak głosowaniem za Putinem” – mówił po głosowaniu ws. komisji śledczej ds. likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych poseł PiS Zbigniew Girzyński.


W trakcie piątkowego posiedzenia sejmu posłowie głosowali nad wnioskiem PiS o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu uchwały Twojego Ruchu ws. powołania komisji śledczej ds. likwidacji WSI.

Sejmowa większość odrzuciła wniosek PiS i skierowała projekt do dalszych prac.

Za odrzuceniem wniosku PiS zagłosowało 277 posłów – PO, część PSL, posłowie niezależni, TR i SLD. Przeciwko było 163 parlamentarzystów – PiS i SP. Natomiast sześciu posłów wstrzymało się od głosu.

Zaraz po głosowaniu na mównicę sejmową wszedł Zbigniew Girzyński, który w ostrych słowach odniósł się do decyzji posłów. Według niego, w sejmie jest nie tylko większość prorosyjska, ale wręcz proputinowska.

– To głosowanie dotyczyło WSI, ale fundamentów i suwerenności Rzeczpospolitej, czy Polska będzie suwerenna, czy będzie tylko kolonią Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej. Wasza polityka, i to jak głosowaliście ws. WSI, jest niczym innym, jak głosowaniem za Putinem. Możecie sobie wspólnie pogratulować. Putin dziś rechocze na Kremlu, patrząc na to, jak się zachowujecie – powiedział Girzyński do posłów, którzy głosowali za odrzuceniem wniosku PiS.

http://niezalezna.pl/58840-proputinowsk ... idacji-wsi

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Tusk zostawia za sobą spaloną ziemię. I w kraju, i w partii. Jego posłowie zaczynają to dostrzegać

Posłowie Platformy Obywatelskiej byli ostatnio bardzo niespokojni. A od wczoraj można mówić już o panice, która zaczęła się, kiedy dotarło do nich, że Donald Tusk naprawdę może ich opuścić i, jak to w restauracyjnych dialogach określał Paweł Graś - „iść na van Rompuya”. I stało się…

Ależ to była wczoraj zabawa, kiedy można było w sejmie obserwować proszonych o komentarz platformersów klekoczących partyjny przekaz dnia: „nie mówmy jeszcze o tym, czy premier pójdzie do Brukseli”, „jak zapadnie decyzja to będziemy się zastanawiać co dalej” i najlepsze: „jesteśmy dojrzałą partią poradzimy sobie w każdych warunkach”.

Prawda jest taka, że mówili to z niepewnością, zupełnie, jakby nic o tym nie wiedzieli. O wiele chętniej wypowiadali się o Antonim Macierewiczu i powstaniu komisji śledczej ws. likwidacji WSI, a gadanie o Tusku w Brukseli jakoś im nie szło. Dziwne, co? Czyżby prawdą było to, że Tusk utrzymał to wszystko w tajemnicy nawet przed swoim klubem poselskim? Czy prawdą jest to, że do wczoraj o kwestii „Tuska w Brukseli” wiedział na pewno tylko Paweł Graś? Bo przecież cała reszta do wczoraj pompowała temat Sikorskiego zastępującego Catherine Ashton i powtarzała słowa samego Tuska, że do Brukseli się nie wybiera.

To pokazuje jaka partią jest Platforma Obywatelska i do jakiego wąskiego narożnika zapędził sam siebie Donald Tusk. Władca niepodzielny wycinając po kolei i bezwzględnie wszystkich, którzy ewentualnie mogliby go zastąpić postawił się w sytuacji, w której może ufać tylko Grasiowi. Gdyby wcześniej w partii wydało się, że premier rzeczywiście ma ambicje europejskie na pewno znalazł by się ktoś, kto by chciał w tym zaszkodzić. Nie trzeba być wybitnym znawcą polskiej polityki, żeby się zorientować, że w samej Platformie jest takich wielu. Tusk wie, że ma się czego bać. Afera taśmowa została chwilowo zamieciona pod dywanik, ale za chwilę ktoś go jeszcze uniesie obnażając kupę śmieci. No i jest jeszcze sprawa smoleńska, która wisi nad premierem jak gradowa chmura. Bruksela to właściwie jedyne miejsce, gdzie chwilowo może być słonecznie. Wygląda to na klasyczna ucieczkę do przodu.

Wracając do paniki szeregowych platformersów. Ciekawe, czy któryś będzie miał na tyle jaj, żeby przyznać, że premier ich zrobił w konia? Bo opuszcza tonący partyjny okręt niczym kapitan Schettino (bez aluzji), nie czekając aż uratują się pasażerowie. No, bo cóż im tu w kraju zostawi? Ewę Kopacz jako premiera? Przecież to brzmi jak żart.

Tusk widząc jakie zgliszcza we własnej partii zostawia postanowił grać już tylko na siebie (no, może jeszcze na Grasia). Po brukselskiej kadencji wróci do Polski, ale partia (jeśli przetrwa) już go chyba nie będzie interesowała. Może wtedy opromieniony europejskim sukcesem ubiegać się o prezydenturę. Pomoże mu w tym obecny prezydent, wdzięczny za to, że Tusk wesprze go w staraniach o reelekcję w przyszłym roku. W tej układance prawie wszystko do siebie pasuje. Prawie wszystko. Bo po ułożeniu całego obrazka zostanie co najmniej kilkudziesięciu posłów PO, którzy nie bardzo będą wiedzieli co ze sobą zrobić, bo nigdy nie podejrzewali, że przyjdzie im działać w rzeczywistości bez Tuska. Szczególnie kiedy po przyspieszonych wyborach znajdą się poza Sejmem. A przecież obiecywał…

P.S. Panie i panowie posłowie PO. Wiecie co się robi z puzzlami, które do niczego nie pasują?

http://wpolityce.pl/polityka/211595-tus ... dostrzegac

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Zerówka w kontenerze

Obrazek

Dostawianie kontenerów ma być rozwiązaniem dla nadwyżki 5- i 6-letnich uczniów przyjętych do szkół po reformie MEN.


Z całego kraju napływają sygnały o szkołach, które nie mogą sobie poradzić z ilością uczniów, jaka weszła w ich progi 1 września. Oprócz systemu zmianowego powszechnego w większości szkół w większych miastach, sposobem na pomieszczenie najmłodszych jest rozpoczynanie zajęć lekcyjnych o bardzo wczesnych godzinach, a także dostawianie tzw. kontenerów.

Z takim problemem boryka się np. Szkoła Podstawowa nr 8 w Stargardzie Szczecińskim. W dniu rozpoczęcia roku szkolnego rodzice pięciolatków uczęszczających do szkolnej zerówki dowiedzieli się, że ich pociechy będą zaczynały zajęcia o godz. 6.30. To szczególnie uciążliwe dla uczniów dojeżdżających do placówki z okolicznych miejscowości: Witkowa Pierwszego, Witkowa Drugiego, Golczewa, Kurcewa i Strzyżna. Rodzice byli oburzeni i szykowali protest. Efekt? Wczoraj w tej szkole usłyszeliśmy, że dyrekcja zmieniła decyzję: dzieci będą przychodziły na pierwsze zajęcia godzinę później, czyli o 7.30.

Po zmianach wprowadzonych przez minister edukacji Joannę Kluzik-Rostkowską obowiązkiem „zerówkowym” objęte zostały w tym roku wszystkie pięciolatki. W efekcie szkoły zmuszone są wprowadzać systemy zmianowe. W stargardzkiej podstawówce dzieci chodzą do zerówki na dwie zmiany. Pierwsza rozpoczyna zajęcia o godz. 7.30 i kończy o godz. 12.30, druga zaczyna po 12.30 i kończy o 16.30. O ile pierwsza zmiana nie jest tak bardzo uciążliwa dla maluchów, bo po południu większość z nich zostaje do godz. 16.00 na świetlicy, to już dzieci, które w planie lekcji mają drugą zmianę, często rano przychodzą do szkoły na świetlicę, a zajęcia rozpoczynają dopiero po południu. Rodzice martwią się, czy tak małe dzieci są w stanie cokolwiek z tych zajęć skorzystać.

Utrudnień, z jakimi muszą zmierzyć się dzieci oraz ich rodzice, jest więcej. Na internetowym profilu Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców aż kipi od emocji i żalu. Rodzice z różnych stron kraju piszą, że dzieci za wcześnie rozpoczynają zajęcia, za późno je kończą, w niektórych placówkach klasy liczą nawet 28 osób. W niektórych brakuje nawet krzesełek i ławek. Standardem jest również tylko jeden opiekun na całą grupę zerówkową. Oznacza to, że dzieci nie mogą liczyć na pomoc w czynnościach higienicznych, same chodzą do często bardzo oddalonych toalet.

Rodzice są przerażeni chaosem panującym na szkolnych korytarzach. Nie są spokojni o swoje dzieci. Twierdzą, że mogą one wyjść ze szkoły same, przez nikogo niezauważone. Niektóre placówki, aby powiększyć swoje możliwości lokalowe, zdecydowały się na postawienie specjalnych kontenerów, w których uczą się najmłodsi. Takie rozwiązanie przyjęto np. w Szkole Podstawowej nr 3 im. Małego Powstańca w Ząbkach. W tym roku szkolnym dzieci zerówkowe uczą się w kontenerze piętrowym, postawionym na dziedzińcu szkolnym.

Rodzice dzieci z różnych szkół sygnalizują też brak oddzielenia podstawówki i gimnazjum w jednym budynku. W efekcie najmłodsi muszą się odnaleźć na korytarzach pełnych o wiele starszych uczniów, co naraża je na stres i nie ma co ukrywać – również na niebezpieczeństwo.

Jeśli rodzice zauważą tego typu nieprawidłowości, powinni interweniować u dyrekcji szkoły, a także w MEN i kuratorium oświaty.

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/9524 ... nerze.html

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Kolejki do lekarza jeszcze dłuższe

O sześć dni wydłużył się czas oczekiwania na wizytę do lekarza specjalisty, badanie lub operację, od kiedy w marcu premier Donald Tusk i minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zapowiedzieli skrócenie kolejek. Średnio trzeba dziś czekać 82 dni wynika z najnowszego Barometru Fundacji Watch Heath Care.


W niektórych dziedzinach kolejki są znacznie dłuższe. Na przykład na operację zaćmy czeka się przeciętnie dwa lata i 1,5 miesiąca, a na rekonstrukcje kosteczek słuchowych – półtora roku.

Także kolejki w onkologii wydłużyły się. Na wizytę u onkologa trzeba czekać trzy tygodnie, u chirurga onkologa – prawie dwa miesiące, u hematologa – prawie półtora miesiąca, u ginekologa onkologa – miesiąc.

Problemy są także z wykonaniem badań. Wielu pacjentów zmuszonych jest do zapłacenia za nie. I tak np. koszt rezonansu magnetycznego wynosi 400 zł, a scyntygrafii 360 zł.

http://tygodniksolidarnosc.com/pl/5767/ ... uzsze.html

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


09 wrz 2014, 20:59
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Co dały nam rządy PO - PSL? Ustabilizowaną korupcję, kolesiostwo, nepotyzm i funkcję szefa Rady Europejskiej dla Tuska

Obrazek

Platformie Obywatelskiej wyczerpały się argumenty. Ostatnim, używanym do znudzenia jest polityka nienawiści uprawiana przez Prawo i Sprawiedliwość przeciwko PO i Tuskowi.


We wtorkowej dyskusji telewizyjnej Paweł Zalewski były eurodeputowany zauważył ze smutkiem, że PiS nie widzi w działaniach ekipy Tuska nic pozytywnego i tylko sieje nienawiść.

A przecież III RP miała wiele sukcesów. Właśnie, kancelaria już byłego premiera Tuska podsumowała te sukcesy na jego pożegnanie, wywołując entuzjazm jednego internauty wśród setek wpisów na portalu Wirtualna Polska. Oczywiście jak to na takim portalu bywa, nie brak wyrazów nienawiści i pogardy pod adresem Jarosława Kaczyńskiego. Ale do tego już się przyzwyczailiśmy.

Ogólnie rzecz ujmując, zdecydowana większość forumowiczów właściwie ocenia rządy Tuska i jego sitwy, czego wyrazem jest następujący wpis:



Ach jak to wspaniale, tylko dlaczego w 2006 żyło się dużo lepiej niż w 2013!!! O 2014 nie wspominam, bo to dopiero padlina. Sukcesem tej koalicji jest trwanie tyle czasu na swych stołkach dzięki opiniotwórczym (czyt. wrednym) mediom, które żyją dostatnio dzięki kasie z reklam rządowych.


Nie tylko politycy Platformy Obywatelskiej i jej koalicjanta ubolewają nad krytycznym stosunkiem PiS do władzy, swoją dezaprobatę zgłaszają ludzie SLD i Twojego Ruchu. I zastanawiają się, czy jak premierem zostanie Ewa Kopacz, to ustaną waśnie na linii Kaczyński - Tusk, bo podobno przyczyną konfliktów były wodzowskie aspiracje obu polityków. Wzruszające brednie, za którymi kryje się lęk przed spadkiem poparcia dla lewactwa i lewicy (jeżeli taka istnieje) i nadzieja na wejście w koalicję z PO, po zwycięskich wyborach do Sejmu. I personalne nadzieje, takie same, jakie wiąże Tusk i jego pani, Elżbieta Bieńkowska z przynależnością do wyższej klasy brukselskiej biurokracji.

Bez wątpienia jest to ucieczka od odpowiedzialności za państwo i zwykła prywata. Sukces, który wyrósł na kampanii nienawiści, rozpoczętej w chwili dojścia do władzy Prawa i Sprawiedliwości i trwającej przez z górą dziewięć lat. W tym czasie owe media trwające dzięki cynicznemu wsparciu władzy dokonały czystki w mózgach znacznej części Polaków, propagując tzw. stabilizację, na którą zwrócił uwagę były europosel Paweł Zalewski. Żeby było śmieszniej, w podobnym duchu wypowiedział się politolog, człowiek znakomicie zorientowany w europejskiej i polskiej polityce Aleksander Smolar.

Co zatem dały nam rządy PO - PSL? Ano dały ustabilizowaną korupcję, ustabilizowane kolesiostwo, ustabilizowany nepotyzm i funkcję szefa Rady Europejskiej dla Tuska.

Aha, jeszcze ustabilizowaną premier Ewę Kopacz, o której można powiedzieć wszystko, ale nie to, że ma nieustabilizowane poglądy na polski naród, one są z góry zaprogramowane przez jej autorytet moralny i polityczny, przez szefa wszystkich szefów Platformy Obywatelskiej.

I tak będziemy szli do ustabilizowanej ruiny państwa i społeczeństwa, żeby stabilizacji stało się zadość, ministrowie Ewy Kopacz zaciągną kolejne kredyty na ratowanie kasy państwa i zedrą kolejne daniny z obywateli, którzy ledwo wiążą koniec z końcem choć stanowią większość i są solą tej ziemi.

I tak do wyborów, po drodze zdejmą z funkcji jakiegoś „taśmowego” Sienkiewicza, żeby zatkać gęby i odebrać argumenty opozycji, zmajstrują budżet, nie do odrzucenia, bo mają większość w Sejmie. Aż do ustabilizowanej klęski klasy panującej, klasy próżniaczej, bo lewactwo liberalne rządzące Polską jest cyniczne, leniwe, niekompetentne i pazerne. Nie tylko w III RP, w całej Unii Europejskiej i obywatele naszej wspólnoty zaczynają mieć tego dość. Idą zmiany.

http://wpolityce.pl/polityka/213051-co- ... -dla-tuska

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


12 wrz 2014, 16:42
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Za darmowy podręcznik zapłacą rodzice.
Szkoły wystawią rachunek


Obrazek

Miał być darmowy, a trzeba będzie za niego zapłacić. Chodzi o elementarz dla uczniów klasy pierwszej. Dyrektorzy szkół wystawią rachunek rodzicom na koniec roku za zniszczone podręczniki. Książka jest jednak tak wydana, że w rękach sześciolatków nie przetrwa trzech lat.


Na pierwszym zebraniu dowiedzieliśmy się, że jeżeli nasze dzieci zniszczą darmowy podręcznik, będziemy musieli za niego zapłacić – opowiada matka tegorocznego pierwszaka. Przyznaje, że nie widzi szans na to, aby „Nasz elementarz” w dobrym stanie przetrwał przynajmniej trzy lata. A takie są założenia Ministerstwa Edukacji Narodowej. Darmowy podręcznik w przeciwieństwie do elementarza Falskiego, z którego korzystały całe pokolenia, jest wydany oszczędnie. Ma nawet miękką okładkę, którą nietrudno uszkodzić.

Opłaty za zniszczoną książkę będą pobierały szkoły. Tylko że dyrektorzy nie mają szczegółowych wytycznych w tej sprawie. Na stronie internetowej ministerstwa NaszElementarz.men.gov.pl można przeczytać: „W przypadku zniszczenia podręcznika, uczniowi zostanie zapewniony kolejny jego egzemplarz. W takim przypadku szkoła będzie mogła żądać od rodziców zwrotu kosztów podręcznika”. Justyna Sadlak z biura prasowego MEN informuje, że kwoty uzyskane ze zwrotu elementarza stanowią dochód budżetu państwa. Za każdą zniszczoną część podręcznika rodzice zapłacą 4,30 zł. Suma za cały komplet to niecałe 20 zł.

– Rodzice, nauczyciele, a nawet wydawcy już dawno mówili, że darmowy elementarz to bubel. Teraz okazuje się, że za ten bubel trzeba będzie zapłacić – mówi członek sejmowej komisji edukacji poseł Dariusz Piontkowski. Natomiast wiceprzewodniczący komisji edukacji poseł Sławomir Kłosowski (PiS) podkreśla, że sprawy związane z ewentualnym zwrotem pieniędzy za zniszczony podręcznik powinny być określone rozporządzeniem lub zarządzeniem ministra edukacji. Zwraca uwagę na dużą dowolność w określeniu tego, który elementarz jest zniszczony i w jakim stopniu. – Tak nie może być – zaznacza.

http://niezalezna.pl/59373-za-darmowy-p ... a-rachunek

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

W szkołach wdrażają program Michnika.
Przymusowa lektura „michnikowego szmatławca”


Obrazek

Nauczycielka wiedzy o społeczeństwie zarządziła obowiązkową lekturę „michnikowego szmatławca” i zobowiązała uczniów do codziennego śledzenia programu informacyjnego TVN-u. Nie było mowy o innych mediach. To indoktrynacja – alarmuje w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” ojciec nastolatki z jednego ze słupskich gimnazjów.


- Nie mogłem uwierzyć córce, kiedy przyszła ze szkoły i powiedziała, że nauczycielka wiedzy o społeczeństwie zapowiedziała, że będzie odpytywała na ocenę z „michnikowego szmatławca” i „Faktów” TVN nadawanych o godz. 19 – mówi „Codziennej” ojciec gimnazjalistki (prosi, by nie ujawniać jego nazwiska). Nie kryje zdziwienia, bo gimnazjum nr 3 w Słupsku cieszy się dobrą renomą.

– Nie miałbym nic przeciw temu, gdyby nauczycielka wskazała kilka tytułów gazet czy programów telewizyjnych związanych z różnymi opcjami politycznymi lub światopoglądowymi i poprosiła np. o ich porównanie czy wyciągnięcie wniosków na temat relacjonowanego wydarzenia – podkreśla. W jego ocenie zachowanie nauczycielki, to zwykła indoktrynacja.

Ojciec uczennicy przypomina, że w czasach PRL‑u, kiedy chodził do szkoły, był zobowiązany do czytania organu PZPR – „Trybuny Ludu” oraz oglądania nachalnie propagandowego „Dziennika Telewizyjnego”.
– Wówczas też stawiano oceny za wiadomości uzyskane z jedynych słusznych mediów – denerwuje się.

Dyrektor szkoły Mariusz Domański unika komentarza na ten temat. Twierdzi, że informacje, które napłynęły do „Codziennej”, mają charakter donosu, a tych nie traktuje poważnie.
– W tej sprawie nie wpłynęły do mnie żadne skargi – mówi. Zapewnia, że rodzice mogą składać zażalenia na działalność szkoły codziennie od godz. 8 do 15. Nie chce odpowiedzieć na pytanie, czy uczniowie w ramach WOS‑u powinni uczyć się pluralizmu i samodzielnego myślenia. Wstrzemięźliwość dyrektora nie musi wcale dziwić, gdyż nauczycielka WOS‑u jest żoną jego zastępcy.

Z pewnością dziwić może jednak brak reakcji ze strony nadzoru pedagogicznego. Kiedy „Codzienna” zwróciła się o stanowisko w sprawie nauczania WOS‑u do delegatury kuratorium w Słupsku, urzędniczka odesłała dziennikarza do kuratorium w Gdańsku. Niestety stamtąd również nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Wody w usta nabrali nawet urzędnicy Ministerstwa Edukacji Narodowej. Justyna Sadlak z biura prasowego MEN-u wyjaśniła, że nie może się odnieść do sprawy, bo ma za mało danych na ten temat. Podkreśliła jednak, że jednym z celów kształcenia jest wykorzystanie i tworzenie informacji. „Zgodnie z podstawą programową kształcenia ogólnego uczeń kończący gimnazjum powinien potrafić znaleźć i wykorzystywać informacje na temat życia publicznego; wyrażać własne zdanie w wybranych sprawach publicznych i uzasadnić je; być otwartym na odmienne poglądy” – napisała.

Wskazała, że według podstawy programowej uczeń m.in. charakteryzuje prasę, telewizję, radio, internet jako środki masowej komunikacji i omawia wybrany tytuł, stację czy portal ze względu na specyfikę przekazu i odbiorców.

http://niezalezna.pl/59396-w-szkolach-w ... -wyborczej

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


21 wrz 2014, 05:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Bo ludziom należy zrobić gwno z mózgu. Mają myśleć jak waaaadza.


21 wrz 2014, 11:42
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Kompromitacja Ewy Kopacz.
W sprawie Wasiak i Ostachowicza zareagowała dopiero po burzy w mediach


Ewa Kopacz zareagowała w sprawie gigantycznej odprawy dla swojej minister i stanowiska dla Igora Ostachowicza w Orlenie dopiero po medialnych doniesieniach. Teraz, po oburzeniu, które wywołały obydwie sprawy, w panice każe zwracać Marii Wasiak pieniądze i blokuje nominację Ostachowicza. Wygląda na to, że nowa premier nie bardzo wie, co dzieje się w jej rządzie.


Jak dowiedziało się RMF FM, Kopacz postawiła nowej minister infrastruktury warunek – zwróci odprawę, albo traci posadę. Wasiak zrezygnowała z pieniędzy. Jak już pisaliśmy, za odejście z zarządu PKP S.A. otrzymała 510 tys. zł.

Ogromnych pieniędzy nie zarobi też Igor Ostachowicz. Były doradca Donalda Tuska trafił do zarządu PKN Orlen, gdzie jego dochody wynosiłyby około 2,5 mln rocznie.
Jednak pod groźbą dymisji Kopacz miała nakazać ministrowi Skarbu Państwa wycofanie rekomendacji dla Ostachowicza. Do zarządu PKN Orlem został on bowiem powołany na wniosek Włodzimierza Karpińskiego. Jak podaje RMF FM, minister wycofał rekomendację.

A jeszcze przed chwilą Donald Tusk bronił swojego byłego doradcy, twierdząc, że „nikt nie ma wątpliwości co do jego kompetencji”.
– Wyszło może niezręcznie, bo wygląda na to, że pospiesznie ktoś załatwił mu pracę – przyznał premier, dodając, że chciał Ostachowicza zabrać ze sobą do Brukseli. – Wyszło średnio, ale nie ma w tym nic dwuznacznego, poza tym, że źle wypadło – powiedział Tusk.

http://niezalezna.pl/59799-kompromitacj ... y-w-mediac

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Afera Amber Gold? Nic się nie stało...

Prokuratura nie będzie więcej zajmować się sprawą Amber Gold.
Przynajmniej w kontekście odpowiedzialności Donalda Tuska.
"Nic się nie stało..." śpiewane po raz kolejny.


Donald Tusk może być spokojny. Choć w sprawie Amber Gold popełnił rażące błędy i zaniechania, może spać spokojnie.
"Nie będzie wznowienia śledztwa dotyczącego niedopełnienia przez Donalda Tuska obowiązków w sprawie Amber Gold" - pisze RMF FM.

Stacja przypomina, że „podstawą umorzenia śledztwa był brak dowodów na to, że premier wiedział o piramidzie finansowej firmy jeszcze przed wybuchem afery Amber Gold”. Co ciekawe kolejne dowody w postaci choćby rozmowy Marka Belki z Bartłomiejem Sienkiewiczem nie zmieniły decyzji śledczych. Prezes NBP tymczasem mówił wprost, że informował Donalda Tuska, że Amber Gold to piramida finansowa znacznie wcześniej niż afera wybuchła.

Jak podaje RMF FM „prokuratura Warszawa-Praga przesłuchała prezesa NBP Marka Belkę”.
"Kluczowe było wyjaśnienie, czy mówił o tym premierowi wówczas, gdy firmą zajmowali się już śledczy czy wcześniej, kiedy premier powinien tę informację przekazać prokuraturze" - zaznacza radio.

Ponoć zeznania szefa banku centralnego świadczyły, że Belka rozmawiał z Tuskiem już wtedy, gdy przestępczy charakter Amber Gold nie był już tajemnicą, a śledztwa już trwały.
Prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie już dwa lata temu, teraz odrzuciła tylko wniosek PiS o jego wznowienie po ujawnieniu treści rozmowy Belka-Sienkiewicz.

http://www.stefczyk.info/wiadomosci/pol ... 1791861885

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Męczeństwo Igora Ostachowicza

To jednak jest ironia losu. Igor Ostachowicz dbający o wizerunek premiera Tuska i PO, stał się na odchodne z URM symbolem dna moralnego tej szajki dojącej Polskę.


Igora Ostachowicza pozbawiono w brutalny sposób konfitur, które mu się rzetelnie należały, za prace na rzecz ocieplenia wizerunku Donalda Tuska. A praca to była rzeczywiście na miarę czyszczenia stajni Augiasza. Tyle afer, tyle ewidentnie złych rzeczy z zaniechaniem śledztwa smoleńskiego i  zniszczeniem polskich stoczni w pierwszym rzędzie, przykryć medialną woalką nobliwego przywódcy o lekko zagubionym spojrzeniu,  jest z pewnością sztuką  niebywałą.

I tak naprawdę nagroda się za to należała. Nagrody jak wiadomo rozdawane są przez rządzących  w sposób prostacki, ale skuteczny. Doi się bez najmniejszych skrupułów spółkę Skarbu Państwa czyli rozgrabia publiczne fundusze.

Ten sposób działania wszedł w krew ekipie Tuska. Stał się normą, oczywistością, rutynką. Wzmaga ten styl sprawowania władzy  poczucie kompletnej bezkarności. „Skoczyć nam mogą”. Mamy prasę, radio, telewizję, Internet, a jak to nie wystarczy to prokuratura i sądy wiedzą co robić. Eldorado.
I nagle w tym Eldorado noga omsknęła się  jego twórcy. To jest jednak ewidentna niesprawiedliwość by demiurg tego złodziejskiego systemu sam nie mógł z niego skorzystać.

A co najgorsze człowiek cienia Donalda Tuska, dbający przez lata o swoją anonimowość stanął nagle w świetle reflektorów rzucając czarne światło na metody  stosowane  przez Platformę.
Ci ludzie nie zauważyli, że stworzyli potwora, który może ich pożreć. Szastają milionami z budżetu by się bez opamiętania nachapać i zero wyrzutów sumienia, zero refleksji, że może coś jest w tym procederze odrażającego.

Zmuszenie Igora Ostachowicza  by zrezygnował z posady w zarządzie PKN Orlen za ponad 2 mln rocznie, jest przedstawiane jako zdrowy odruch nowej premier.

Nie bądźmy naiwniakami, żaden zdrowy odruch.
Strach i panika zmuszają tych troglodytów do dramatycznych ruchów. A ilu „fachowców” mianowanych przez Platformę nadal ssie krew z finansowego krwiobiegu państwa. A ilu jest zabezpieczonych sutymi odprawami jakby zmieniła się władza i musieli by się rozstać z synekurami.

W Platformie wiedzą, że  Igorowi Ostachowiczowi stała się krzywda. Pośpiech był zbędny. Po wyborach samorządowych sprawa by była łatwa do załatwienia.
I tylko skóra cierpnie  jak oni w tym Orlenie dadzą radę sprzedawać benzynę bez doradztwa tak wybitnego fachowca, który by pewnie potrafił wywindować cenę litra na 7.50 zł.

Ryszard Makowski

http://www.stefczyk.info/blogi/omnibus- ... 1798488400

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Schetynie i Grabarczykowi chodzi tylko i wyłącznie o władzę - wymsknęło się posłance PO

- O co im chodzi? O władzę?
- takie pytanie usłyszała Małgorzata Kidawa-Błońska, posłanka PO, była rzecznik rządu, obecnie sekretarz stanu w kancelarii premiera. Odpowiedź była szczera do bólu, posłanka PO przyznała, że ministrom w rządzie Ewy Kopacz i liderom partyjnych frakcji chodzi tylko i wyłącznie o władzę.
- To jest właśnie siła Platformy - przekonywała.


Prowadzący program w rynszTOK FM, Jan Wróbel próbował ustalić, co realnie, w sferze wartości, światopoglądu, czy podejścia np. do polityki zagranicznej, różni liderów dwóch konkurencyjnych frakcji w PO: Grzegorza Schetynę i Cezarego Grabarczyka. Stwierdził, że mimo usilnych starań nie jest w stanie dopatrzyć się programowych różnic między tymi stronnictwami.
- Ale właściwie o co im chodzi? - dopytywał, na co Kidawa-Błońska zaczęła: Tak jak zawsze...
- prowadzący przerwał: "O władzę?".
Wtedy pani minister wymownie skinęła głową. Tylko i wyłącznie - przyznała.

Gdy posłanka PO, zorientowała się, że wymsknęła jej się prawda o celach Platformy, zaczęła mówić o tym, jak wspaniałą partię reprezentuje.
- To jest właśnie siła Platformy i to, że damy sobie radę w trudnych sytuacjach i mam nadzieję, że będziemy takim ugrupowaniem, które powstało po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, które będzie ugrupowaniem nie tylko jednego szefa partii i potem zniknie - stwierdziła Kidawa-Błońska.

- Mam nadzieję, że PO właśnie przez to, że są w niej ludzie z różnym apetytem na władzę, zda egzamin i będzie już okrzepłą partią w okrzepłej demokracji - dodała.

http://niezalezna.pl/59937-schetynie-i- ... oslance-po

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Sulik nie tylko rzecznikiem Kopacz. Także w radzie CBOS.
No to czekamy na sondaże


Politycy Platformy Obywatelskiej od dawna mogą liczyć, że sondaże CBOS poprawią im humory, choćby inne badania były dla nich druzgocące. Teraz może być jeszcze ciekawiej. W radzie CBOS zasiada Iwona Sulik, rzecznik premier Ewy Kopacz. Chociaż jako "przedstawicielka Sejmu RP".


Centrum Badania Opinii Społecznej jest finansowane przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, a za czasów Donalda Tuska jako premiera, wyniki badań poparcia partii politycznych nierzadko wprawiały w osłupienie. Zawsze jednak Platforma Obywatelska mogła liczyć, że dzięki sondażom CBOS media sympatyzujące z rządem będą mogły napisać "Platformie rośnie poparcie". Na ten fenomen zwracaliśmy uwagę wielokrotnie.

A dzisiaj jeden z internautów (screen tweeta poniżej) zauważył coś ciekawego w składzie 11-osobowej rady CBOS. Jest tam również Iwona Sulik. Od 23 września rzecznik rządu. O dziwo, Sulik jest przedstawiana jako "przedstawiciel Sejmu RP", ale przecież jeszcze niedawno Ewa Kopacz była marszałkiem Sejmu.
Oczywiście, opublikowany pod koniec września sondaż CBOS, z którego wynikało, że niemal połowa badanych (46 proc.) uważa jako dobrą decyzję o powołaniu Ewy Kopacz na premiera, jest całkowicie przypadkowy.

Próbowaliśmy dzisiaj wieczorem skontaktować się z Iwoną Sulik i zapytać, czy będzie dbała o wizerunek szefowej rządu nie tylko podczas konferencji prasowych. Niestety, nie odbierała telefonu komórkowego. Nie odpowiedziała również na SMS-a.

Obrazek

To nie pierwsza kontrowersja związana z Iwoną Sulik, gdy została rzecznikiem rządu. Informowaliśmy tydzień temu, że jej córka znalazła pracę w dziale marketingu Polskiej Grupy Energetycznej, do którego trafiła kilkanaście dni przed tym, jak Sulik znalazła się w kancelarii premiera.
- Moje dziecko od ukończenia studiów wie, że może liczyć tylko na siebie - zapewniała w rozmowie z niezalezna.pl rzecznik rządu.

http://niezalezna.pl/60096-sulik-nie-ty ... na-sondaze

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Podyskutujmy o psiej kupie.
„Organa ścigania są po to, by przyklepać wszelką hucpę”


Zwolennicy Platformy dają władzy plenipotencje by traktowała obywateli z nonszalancką pogardą. Może to po prostu lubią.


Zmiana rządu  nie zmieniła na jotę stosunku instytucji państwa do przysłowiowego Kowalskiego i do Makowskiego też zresztą nie.
W dobrym momencie, tuż przed weekendem ogłoszono, że generała Papałę zabili złodzieje samochodów. Ta śmiała hipoteza była ośmieszona wielokrotnie. Wielokrotnie dowodzono, że  po pierwsze szef Policji jeździł autem, na który nie połaszczyłby się żaden szanujący się złodziej, a po drugie w światku przestępczym jest specjalizacja, złodzieje kradną, a nie mordują. Od mokrej roboty są fachowcy.

Nasze władze po sukcesie śledztwa smoleńskiego, kiedy to udało się zaszczepić lemingom wiedzę, że brzoza urywa skrzydło, a nasi najstaranniej wyszkolenie piloci to dyletanci, którzy widząc mgłę kompletnie głupieją, przetestowały, że można społeczeństwu „zżenić” każdą bzdurę.
I nie krepują się.

Albo wierzycie, że generała Papałę zabili jacyś tam przypadkowi gostkowie albo spadajcie. No macie wybór, znajcie nasz gest.
A że to ma się nijak do faktów i najprostszej logiki… Pecha macie, że wam te szare komórki tak pracują. Żebyście się nie przegrzali umysłowo.

Mówienie w przypadku wieloletniego śledztwa zakończonego na odwal się, o porażce wymiaru sprawiedliwości to śmiechowisko. Czego? Wymiaru sprawiedliwości? U nas nie ma czegoś takiego. Organa ścigania są wyłącznie po to by przyklepać wszelką hucpę paragrafami i dętymi wyrokami ferowanymi  z godłem państwowym na piersi.

Nowa pani minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska ogłosiła, że nie ujawni „taśm prawdy”, bo tym zajmuje się prokuratura. Jak się zajmuje to doskonale wiemy. Umorzyła śledztwo z w sprawie rozmowy Belka - Sienkiewicz, bo niczego się tam nie dopatrzyła. A resztę „taśm” też wnikliwie rozpatrzy.

Sprawę podsłuchów w „Sowa&Przyjaciele” miał wyjaśnić minister Bartłomiej Sienkiewicz. Już było zabawnie, bo jego też nagrali. Potem ruszył nasz sejmowy koalicyjny buhaj minister i wicepremier (ja też przecieram oczy) Piechociński, że jak do końca sierpnia… czy jakoś tak… nie wyjaśnią to on… i takie tam.
Potem uciekający premier Donald Tusk rzucił na odczepnego: do końca września wyjaśnimy.

A teraz klasyka: „pocałujta w rękę wójta”.
To już jest oficjalne stanowisko nowej pani minister spraw wewnętrznych wziętej nie wiadomo skąd.

W popołudniówce radiowej „Trójki” zajęto się ważnym tematem sprzątania psich kup. Urywały się telefony, setki pomysłów jak się powinno utylizować, szczególnie w przestrzeni miejskiej psie odchody.
Temat jakby nie patrzeć istotny.
Ważniejsze chyba jednak jest jak pozbyć się tej kupy którą mają w głowie zwolennicy Platformy.

Bo przez nich i inni ludzie są taktowani przez władze  jak śmiecie, którym można sprzedać każdy kit.

http://wpolityce.pl/polityka/216591-pod ... elka-hucpe

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


07 paź 2014, 23:07
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Rząd zapomniał o chorych na raka

Pobudka o godz. 3 w nocy i 60 km drogi. Wszystko, by zająć miejsce w kolejce, które daje co najwyżej szansę dostać się do przychodni Białostockiego Centrum Onkologii. Tak wygląda gehenna Teresy Grabali (68 l.), u której lekarze podejrzewają nowotwór i jej męża Mariana (69 l.).

Bartosz Arłukowicz (43 l.) obiecywał krótsze kolejki i szybkie leczenie.
Starsi ludzie nie mają jednak złudzeń – rząd Ewy Kopacz (58 l.) zapomniał o chorych na raka!

– Tylko pierwsi są przyjmowani tego samego dnia. Reszta dostaje odległe terminy. Dlatego wstaliśmy o godz. 3 w nocy, by chwilę po godz. 5 być już w kolejce – żali się Grabala, która mieszka we wsi Okopy obok Suchowoli. Przyjęcia w przychodni zaczynają się o godz. 7.30. O tej godzinie przed drzwiami kłębi się już tłum pacjentów.

Pani Teresa miała szczęście – dostała się na badania jako jedna z niewielu osób. Reszta chorych musiała zacisnąć zęby, uzbroić się w cierpliwość i czekać dalej. Z nadzieją, że na leczenie nowotworu nie będzie za późno. To jednak nie koniec męczarni pani Gibali – za tydzień, z wynikami badań, znów musi wstać o godz. 3 w nocy i ustawić się w kolejce! Dlaczego? Ponieważ na każdą wizytę trzeba się rejestrować od nowa

Co w tej sprawie robi rząd, który jeszcze niedawno tyle obiecywał walczącym z nowotworami? Premier Kopacz w expose o pakiecie kolejkowym wspomniała raptem pół zdaniem. Obiecała, że będzie więcej młodych lekarzy, co pomoże w realizacji reformy Arłukowicza, o której jednak wszyscy eksperci mówią, że nie ma szans powodzenia.
– Rząd o nas zapomniał – mówi z goryczą pani Teresa.

http://www.fakt.pl/polityka/rzad-zapomn ... 94320.html


10 paź 2014, 06:30
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Szewczak o „sukcesie” Kopacz na szczycie klimatycznym: Całkowita kapitulacja Polski

Ewa Kopacz ogłosiła po szczycie klimatycznym w Brukseli, że „dostaliśmy na maksa, czyli tyle, ile mieliśmy i nikt nam niczego nie zabrał”. Premier zapewniła też, że dzięki jej negocjacjom, nie będzie podwyżek cen prądu w Polsce. „To w rzeczywistości nasza całkowita kapitulacja. O sukcesie mogą mówić Niemcy, Francja i Gazprom” – komentuje „sukces” Kopacz w rozmowie z niezalezna.pl Janusz Szewczak.

 
– To nawet nie jest kompromis, to jest pełna kapitulacja, a dla polskiej gospodarki i resztek przemysłu to po prostu katastrofa – mówi główny ekonomista SKOK. – Można to nazwać wyrokiem z odroczonym terminem wykonania. W konsekwencji ustaleń szczytu klimatycznego, będziemy na szafot wchodzić nie po cztery schody, jak to było planowane, a po dwa. Mieli nas w sensie przemysłowym wieszać o 8.45, a powieszą o 9.30 dnia następnego – dodaje.
 
Jak zaznacza, „bajki o tym, że na szczycie coś uzyskaliśmy, czyli zapowiedź potencjalnych 31 miliardów w ramach darmowych certyfikatów dla polskich elektrowni, dla przemysłu, przy kosztach, które będziemy musieli ponieść, na poziomie 100 do nawet 200 miliardów, to jest kpina ze zdrowego rozsądku”.
 
– 7,5 miliarda złotych z tak zwanej rezerwy przeznaczonej na rekompensatę pewnych kosztów, to jest kropla w morzu, tym bardziej, że te pieniądze będą w gestii Europejskiego Banku Inwestycyjnego i ostatecznie są to tylko potencjalne możliwości, a nie realne – tłumaczy.
 
Według Janusza Szewczaka, mamy do czynienia z absolutnym dramatem. – Obietnice premier Kopacz, zresztą charakterystyczne dla Platformy Obywatelskiej, która obiecywała nam nawet weto na szczycie, są w rzeczywistości całkowitą kapitulacją. Oczywiście machina propagandowa będzie twierdziła, że coś osiągnęliśmy. Otóż nic nie osiągnęliśmy. Akceptujemy postanowienia szczytu klimatycznego, a to jest zabójcze dla resztek ciężkiego polskiego przemysłu, czyli górnictwa, hutnictwa i elektroenergetyki – podkreśla.
 
Główny ekonomista SKOK zauważa, że o sukcesie mogą w tym przypadku mówić inni.
 
– O ogromnym sukcesie mogą mówić Niemcy, które z pewnością wybudują nam jeszcze trochę wiatraków za nasze pieniądze. To jest też ogromny sukces Francji, która będzie gotowa pożyczyć nam poprzez banki francuskie 50 czy 80 miliardów, żeby wybudować elektrownię atomową. Myślę również, że i w Gazpromie powinny strzelić korki od szampanów, no bo jednak dopóki nie będziemy mieli własnego gazu łupkowego, to będziemy uzależnieni od gazu konwencjonalnego, jako tego czystszego paliwa – wyjaśnia.
 
Zdaniem Szewczaka, czekają nas dramatyczne wyzwania i gigantyczny niekorzystny wpływ na miejsca pracy. Szczególnie na Śląsku oraz na uprzemysłowionych regionach Polski.
 
– Z pewnością nie jest też prawdą, że nic nie straciliśmy. Straciliśmy olbrzymie pieniądze. I z pewnością nie jest też prawdą, że ceny prądu nie wzrosną. One rzecz jasna nie wzrosną od jutra, ale wzrosną. Już dawno duże koncerny zagraniczne działające w Polsce, jak RWE, czy wcześniej Vattenfall, nie liczyły się z żadnym polskim Urzędem Regulacji Energetyki i wprowadzały swoje ceny w zależności od tego, jak im odpowiadało – mówi portalowi niezalezna.pl ekonomista.
 
Zauważa też, że ceny energii elektrycznej z wiatraków w Niemczech są w olbrzymim stopniu dotowane przez państwo i są znacznie wyższe od cen energii osiąganej ze źródeł konwencjonalnych.
 
– Niemcy kupują węgiel na potęgę, są m.in. bardzo zainteresowani również węglem polskim, natomiast nie chcą i nie potrzebują konkurenta gospodarczego za Odrą. Stąd też przyjęcie warunków szczytu klimatycznego, czyli kapitulacja klimatyczna Polski w Brukseli, będzie oznaczać przyspieszone, ale nieco wolniejsze niż zakładano, wydatkowanie ogromnych polskich pieniędzy głównie na restrukturyzację naszej energetyki. Pieniędzy w budżecie brakuje prawie na wszystko i przy skali około 200 miliardów pieniędzy unijnych trzeba będzie znaleźć między 100 a 200 miliardów na skutki przyjęcia tej kapitulacji klimatycznej. W najlepszym wypadku wyjdziemy więc na zero – podkreśla.
 
– Lont pod polska gospodarkę podłożył jeszcze Donald Tusk w 2008 roku, a podpaliła go pani Ewa Kopacz. Konsekwencje tego dla przeciętnego Polaka będą bardzo negatywne – zapowiada Janusz Szewczak.

http://niezalezna.pl/60743-szewczak-o-s ... cja-polski

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


02 lis 2014, 09:39
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Za rok w służbie zdrowia będzie jeszcze gorzej!

Dramat w służbie zdrowia będzie się pogłębiał! Przyszły rok ma być dla polskich pacjentów jeszcze większym horrorem. Bartosz Arłukowicz zapowiedział. Ta reforma skończy się katastrofą?!

Jest źle, a ma być jeszcze gorzej! Minister Arłukowicz obiecuje, że pakiet kolejkowy i onkologiczny uzdrowią służbę zdrowia. Okazuje się jednak, że chyba jedynie na papierze, bo w praktyce nie ma pieniędzy na te zmiany!
Jak ujawnia specjalny raport Busines Center Club, rząd w przyszłym roku chce przeznaczyć na służbę zdrowia mniej pieniędzy niż w tym! Pula pieniędzy z budżetu ma zmniejszyć się o 400 mln zł. Rząd na leczenie w 2015 roku wyda 6,9 mld zł, podczas gdy w tym roku przeznaczył na ten cel ponad 7,3 mld zł.

To jednak nie koniec. Chaos i kolejkowy dramat zapowiada się także w związku z samymi zmianami, jakie zapowiedział Arłukowicz. Od stycznie to lekarze rodzinni mają diagnozować raka. Nie dostali jednak do tej pory na to pieniędzy, a szkolenia dla lekarzy, które mają ich wdrożyć w nowy system, idą jak krew z nosa – medycy narzekają, że niczego się na nich nie mogą dowiedzieć, a NFZ psioczy na lekarzy, że nie chcą ze szkoleń korzystać.

Mało tego! Choć reformy wchodzą w życie za niecałe dwa miesiące, wciąż brakuje odpowiednich rozwiązań legislacyjnych. Do dziś nie ma rozporządzeń do odpowiednich ustaw oraz źródeł finansowania zmian zapowiedzianych przez Arłukowicza. Przyszły rok zapowiada się zatem jeszcze bardziej dramatycznie! Chorzy przetrwają nieudolność rządu?

http://www.fakt.pl/polityka/dramat-w-sl ... 01470.html


07 lis 2014, 21:42
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2579 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167 ... 185  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: