Teraz jest 06 wrz 2025, 10:48



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Miejsce upadku zestrzelonego Boeinga. Obrazy znane ze Smoleńska

Obrazek

Rosyjska telewizja pokazuje drastyczne zdjęcia z miejsca, w którym spadł zestrzelony malezyjski Boeing-777. To, co można zobaczyć na fotografiach, bardzo przypomina sceny, które oglądaliśmy po katastrofie rządowego Tu-154 w Smoleńsku.


Na zdjęciach widać, że szczątki malezyjskiego samolotu są rozrzucone na dość dużym obszarze. Uwagę przykuwają ciała ofiar – tak jak w Smoleńsku są one pozbawione ubrań.

Co jeszcze przypomina katastrofę smoleńską? Terroryści, którzy zestrzelili samolot, a teraz ogrodzili miejsce, w którym spadł Boeing, już zapowiedzieli, że czarne skrzynki zostaną przekazane do Moskwy. Ma je zbadać MAK… A pomoc w identyfikacji ofiar zaoferowali rosyjscy lekarze.

Zdjęcia z miejsca katastrofy Boeinga 777:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zdjęcia z miejsca katastrofy Tu-154:
Obrazek
Obrazek
Obrazek

http://niezalezna.pl/57423-miejsce-upad ... -smolenska

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Kolejny bestialski zamach władców z Kremla.
Atak na samolot Malaysia Airlines powinien otrzeźwić przede wszystkim nas, Polaków


Od czterech lat gdy spada samolot w tragicznych okolicznościach wracamy myślami do tragedii smoleńskiej. Tym bardziej, że i tym razem mamy sytuację gdy w grę wchodzą interesy Rosji.


Koincydencja wydarzeń: sankcje amerykańskie, rachityczne sankcje Unii Europejskiej (ale zawsze), spadki na moskiewskiej giełdzie, pogróżki Putina  i spada samolot w takich okolicznościach, że można obarczyć tym Ukrainę, bo to na jej terytorium.

Tak samo jak rankiem 10.04.2010 roku wiedzieliśmy co się wydarzyło, tak teraz tylko jakieś bojaźliwe pięknoduchy mogą mieć wątpliwości. To jest ruska robota.
I nie należy też zapominać o katastrofie w moskiewskim metrze. Może to nie ma nic wspólnego, a może ma. W takim kraju jak Rosja nigdy nie wiadomo kto komu co?

A jeszcze w niedzielę prezydent Putin siedział w glorii cara na trybunie honorowej Maracany. To nic, że nie tak dawno podstępnie wyrwał Krym suwerennemu państwu, to nic, że rosyjskie wojska stoją na granicy z Ukrainą, to nic że rosyjscy terroryści pod szyldem separatystów zabijają obywateli Ukrainy. To nic, przecież ten Putin jest cywilizowanym przywódcą dużego kraju a konflikty się zdarzają.

Mamy kolejną próbkę metod rządzenia tego cywilizowanego następcy Stalina.
Teraz separatyści nie dopuszczają niezależnych obserwatorów do wraku. Do wraku Tu – 154M też nie można było podchodzić, a dzisiaj teren jest przykryty betonowymi płytami.

Dziwne jest tylko to, że nie wiadomo jakie są przyczyny tragedii malezyjskiego samolotu. Jeśli chodzi o nasz rządowy Tu przyczyny znane były od razu. Naciski na pilotów (wiadomo czyje), marne umiejętności pilotów i brzoza rozwalająca skrzydło.
Członkowie Platformy dostawali SMS: „Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił”.

Zamach na samolot Malaysia Airlines powinien otrzeźwić przede wszystkim nas, Polaków. Świat może być naiwny, my nie. To jest dla nas kolejny znak, że nie możemy żyć w państwie, które istnieje tylko teoretycznie.

Dopuściliśmy do tego, że premierem jest gość, który w najtragiczniejszym dniu naszej współczesnej historii robił sobie „żółwika” z Putinem na miejscu katastrofy. Marszalkiem Sejmu jest kłamca smoleński niejaka Kopacz, która to niby przekopała miejsce katastrofy na metr i uczestniczyła w identyfikacji zwłok. Tak dokładnie, że do dziś nie wiemy gdzie spoczywa Anna Walentynowicz. Prezydentem zaś został nominat ruskich serwerów, który nawet nie czekał na potwierdzenie śmierci prezydenta, tylko w kwietniową sobotę gnał ile sił do Pałacu Namiestnikowskiego. Jeśli my Polacy jak najszybciej nie pozbędziemy się zbrodniczej władzy, która dewastuje naszą kochaną ojczyznę nikt nas nie obroni, gdy przyjdą mroczne dni dla świata.

A to że mogą przyjść staje się to coraz bardziej jasne.
Nie ma co się bać, przepowiednie dla Polski są przychylne.
Jednak nie można liczyć wyłącznie na Opatrzność, jeśli my sami czegoś nie zrobimy, pokolenia nam tego nie wybaczą.

http://wpolityce.pl/swiat/205504-kolejn ... as-polakow

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Żałosna grupka firmująca manipulację smoleńską została właśnie ostatecznie skompromitowana. Ale wstydu nie mają, sami nie odejdą

Już w czwartek wieczorem, kilka godzin po tragedii, prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama zadzwonił do prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki i - jak czytam na stronach internetowych amerykańskich mediów - mocno naciskał by wszystkie dowody i części po katastrofie pozostały na terytorium Ukrainy do czasu aż międzynarodowa komisja dochodzeniowa będzie zdolna zbadać wszystkie aspekty tej tragedii.

Wstrząśnięte niewyobrażalną katastrofą i śmiercią swoich obywateli władze i media nie straciły głowy: procedury muszą być zachowane. To się należy ofiarom i ich bliskim, to jest drugi, po modlitwie, odruch członka naszej cywilizacji.
W tym samym czasie Maciej Lasek, szef polskiej komisji badania wypadków lotniczych i pracownik etatowy wydziały propagandy rządu Donalda Tuska dowodził w TVP.Info, że Rosyjska komisja MAK ma pełne prawo, aby badać tę katastrofę.

Co może przyświecać panu Laskowi w tych wywodach? Zamierza wydać kolejne rodziny na wieloletnie męki niepewności czy w pochowanych trumnach na pewno leżą ich bliscy? Chce by znajdowali w czaszkach ofiar moskiewskie rękawice chirurgiczne? Pragnie by malezyjscy piloci okazali się pijakami, którzy sami siebie naprowadzili na spokojnie lecącą rakietę? Marzy o kolejnym upokarzającym anodinowskim spektaklu z wyciem przerażonych ludzi w finale? Planuje zorganizowanie zrozpaczonym ojcom i matkom internetowych pokazów zmasakrowanych, okaleczonych ciał najdroższych osób? A może chce żeby pani Ewa Kopacz mogła po starej znajomości popędzić na miejsce aby potem przysięgać kłamliwie rodakom, że przekopała ziemię metr w głąb? Że polscy lekarze ramię w ramię pracowali z lekarzami?

Nie, nie sądzę. Gra jest dużo poważniejsza. Oto polska i światowa opinia publiczna będzie mogła zobaczyć jak poważne państwo i honorowi ludzie dochodzą prawdy o śmierci swoich rodaków. Maciej Lasek wie, że na tym tle to jego zawodowy i honorowy koniec. To już zresztą widzimy - zabezpieczenie dowodów, oto pierwszy odruch amerykańskiego prezydenta. Polski premier na miejscu śmierci polskiego prezydenta przybijał radosne żółwiki z głównym podejrzanym, a pierwszym odruchem obecnego prezydenta było przejąć władzę i rozpruć właściwe sejfy.

Dowody, skrzynki, próbki obchodziły ich zaś tyle, co zeszłoroczny śnieg. Mogli Rosjanie porozbijać wrak łomami, mogli rzucić na kupę śmieci, mogli wypucować chemią. Raz, ciach pogrzeby, dwa żałoba (ale nie za długa!), trzy zwinąć krzyż i przybijać piątki przy szyderstwach, że ta opozycja taka nieporadna. To był sposób działania elit postkomunistycznych. I ani jedna oficjalna prośba nie wyszła z Polski do NATO czy Stanów Zjednoczonych o pomoc, żadne dane satelitarne nie zostały pozyskane… Zaś zamiast obrony przed rosyjską maszyną propagandy i manipulacji (teraz też Rosjanie próbowali, ale świat ich wyśmiał) dostaliśmy jej powielenie w Polsce.

Pan Maciej Lasek to wie, podobnie jak jego szef Donald Tusk i jego prezydent - Bronisław Komorowski. Jak ich pochlebcy z TVN i „Wyborczej”. Wszyscy to wiedzą. Rady pana Laska są więc zarówno dowodem ostatecznego spsienia ekipy to wszystko firmującej, jak i płaczliwym skomleniem o litość bezradnych, skompromitowanych ostatecznie (także przez uwikłania w relacje z Rosją) ludzi.

Ale niestety, wstydu nie mają, sami nie odejdą.

http://wpolityce.pl/smolensk/205516-zal ... nie-odejda

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

„Smoleńscy eksperci” już wiedzą: Malezyjski Boeing zestrzelony przez pomyłkę

„Eksperci” od lotnictwa, którzy jednym głosem mówili ws. katastrofy smoleńskiej – brzoza, wywieranie presji na pilotów itp. – również w przypadku zestrzelenia malezyjskiego Boeinga są wyjątkowo zgodni. Według nich, samolot został zestrzelony… przez pomyłkę.

 
Tomasz Hypki, prezes Agencji Lotniczej „Altair”, uważa, że „mogło dojść do pomyłki tego, który strzelał, takiej, że albo pomylił cel, albo strzelał do innego samolotu, a rakieta poleciała w kierunku innego”.
  – Tego nie można wykluczyć: systemy naprowadzania tego typu pocisków, dosyć starych, nie są precyzyjne i często naprowadzają się na inny cel. Trzeba mieć bardzo precyzyjne, cyfrowe systemy, żeby rozdzielać cele z dużej odległości, żeby ta głowica widziała cel, albo specjalne go podświetlać, co w przypadku takich prymitywnych systemów i – przede wszystkim – prymitywnego sposobu użycia, należy raczej wykluczyć – tłumaczył Hypki w RMF FM.

Wtórował mu – tyle że w TVN24 – były pilot Michał Fiszer.  
– Zdarzają się pomyłki w lotnictwie. Zapewne ci, którzy strzelali, nie mieli pewności, że strzelali do samolotu cywilnego. Samoloty cywilne posługują się transponderami ICAO.  To jest system, który jest powszechny na Zachodzie. W tym systemie pracuje całe lotnictwo cywilne, a także samoloty NATO – mówił Fiszer.

Jak dodawał, zestrzelenie malezyjskiego Boeinga przy granicy ukraińsko-rosyjskiej mogło nastąpić przypadkowo, jeśli korzystano z rosyjskiego sprzętu wojskowego.
  – Rosjanie przyjęli inną koncepcję na swoich wojskowych urządzeniach mają inny system identyfikacji, rozpoznają tylko samoloty należące do sił wojskowych Rosji, a wszystkie inne są obce dla nich. Nawet cywilne samoloty rosyjskie. W samolotach krajów zachodnich jest inaczej. Rosjanie w system ICAO się nie włączyli – opowiadał w „Faktach po Faktach”.
– Ktoś, kto wystrzelił tę rakietę, mógł założyć, że to samolot ukraiński, skoro w tym terenie prowadzone są działania wojenne i nie rozpoznano rosyjskiego samolotu wojskowego – dodawał.
 
Cóż, skoro nie da się już ukryć, że malezyjski Boeing został zestrzelony, to trzeba znaleźć jakieś „wiarygodne” wytłumaczenie. Pomyłka wydaje się idealna.

http://niezalezna.pl/57439-smolenscy-ek ... ez-pomylke

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Pancerne brzozy na Ukrainie. My, Polacy – powinniśmy uważnie przyglądać się rozpoczynającemu się na naszych oczach śledztwu

Z przyjemnością wysłuchałem kilku medialnych wystąpień doktora Laska – wczorajszego gościa wszystkich serwisów informacyjnych. Nawet podgłośniłem telewizor, aby nie uronić ani słowa z jego argumentacji: dlaczego to akurat rosyjski MAK jest instytucją najbardziej predysponowaną do wyjaśniania katastrofy samolotu malezyjskich linii lotniczych nad Ukrainą.


Zaciekawiona hałasem odbiornika żona zajrzała do pokoju, a słysząc naszego eksperta od badania katastrofy smoleńskiej pokręciła tylko głową z podziwem.

Ciekawe, gdzie oni znajdą tę dziesięciokilometrową, „pancerną brzozę”. Bo, że już jej szukają, to jest pewne…
– skomentowała cierpko. I wyszła, niezbyt zainteresowania ciągiem dalszym narracji szefa polskiej komisji do badania wypadków lotniczych…

Pomyślałem, że właśnie my, Polacy – powinniśmy uważnie przyglądać się rozpoczynającemu się na naszych oczach śledztwu.
Wiem, zazdrość – brzydkie uczucie…

Ale jestem pewien, że będzie to wzorcowy wręcz pokaz procedur postępowania. Nikt nie będzie mówił o malezyjsko-holenderskiej sekcie i straszył wojną z Rosją. Twardo, naukowo, krok po kroku  i do bólu wyjaśniane będzie całe zdarzenie. Bez cyrków medialnych, szopek z trotylem, zalutowanych trumien, zamiany zwłok, przekopywania terenu na metr w głąb (tylko na tyle metrów, na ile będzie to konieczne), z wykorzystaniem (natychmiastowym wręcz) amerykańskich zdjęć z satelity. Itd. Itp. Etc.

Bo Holandia jest Holandią, Malezja – Malezją, tak jak i każdy kraj którego obywatele lecieli pechowym „Boeing’iem 777” (Francja? Anglia? USA? i in.) posiada swą tożsamość, dumę i sprawne, demokratyczne struktury państwowe.
Na szczęście na pokładzie maszyny nie było (podobno) Polaków… Komisja pana dr Laska może odetchnąć z ulgą… Nie trzeba będzie zgłaszać odrębnej opinii…

P.S. Za Naszym Dziennikiem (PRO PUBLICO BONO) – coś w temacie wojennym.

WOJNA POLSKO-PEOWSKA

Zewsząd słychać wołania:
„Stop mowie nienawiści!
Kres wojny polsko-polskiej
Powinien się już ziścić!

Jak długo jeszcze rodak
Z rodakiem będzie walczyć?
Podajmy sobie ręce!
Odłóżmy miecz i tarczę!”

Ci, co najgłośniej krzyczą
O zawieszeniu broni –
Szeptem, w restauracjach
I za naszą „mamonę” –

Spiskują przeciw Państwu,
Okradając nas wszystkich –
(Od starców-emerytów,
Aż po dzieci z kołyski…)

I tak żerują – knując,
Bez ustanku, codziennie
Ludzie biegli w łacinie…
(A zwłaszcza – w tej „kuchennej”).

Czasami jedni drugich
Nagrają przy kolacji,
By łatwiej szantażować…
Przymusić do swych racji…

Czy to jest polsko-polska
Wojna? Skąd pomysł taki?!
Ktoś, kto Ojczyznę niszczy,
Nie może być Polakiem!

A naród skołowany
Tym medialnym serialem –
POLSKO-PEOWSKIEJ wojny
Nie dostrzega dziś wcale…

Napisane w stanie wojennym. Więc ciągle aktualne…

http://wpolityce.pl/swiat/205613-pancer ... h-sledztwu

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Będzie komisja międzynarodowa czy wystarczy MAK? Ciekawe, czy malezyjscy i holenderscy prokuratorzy pojawią się na miejscu tragedii niezwłocznie, czy mniej więcej za półtora roku?

Wierzyć się nie chcę, że można ot, tak sobie, zestrzelić samolot wypełniony trzema setkami Bogu ducha winnych ludzi. Nie leciał tam przecież żaden prezydent, żaden generał NATO…


I że stało się to na terytorium kontrolowanym przez państwo tak pokojowo nastawione, tak przyjazne, o czym my Polacy mogliśmy się przekonać wielokrotnie.
Samolot spadł na terytorium Ukrainy, ale kontrolowanym przez separatystów, czyli przez Rosję…

Ciekawe, czy Malezja (właściciel samolotu) i Holandia (ojczyzna większości ofiar) zwrócą się o pomoc USA, NATO, Unii Europejskiej, czy powstanie komisja międzynarodowa, czy też sprawę wyjaśni MAK, pod zwierzchnictwem Putina i kierownictwem generalissy Anodiny?

Ciekawe, czy malezyjscy i holenderscy prokuratorzy i eksperci pojawią się na miejscu tragedii niezwłocznie, czy mniej więcej za półtora roku?

Ciekawe, czy holenderscy prokuratorzy i lekarze zostaną dopuszczeni do sekcji zwłok, czy się na nie już spóźnili?

Ciekawe, czy wrak i czarne skrzynki pozostaną w Ługańsku i Moskwie, czy tez zostaną zwrócone właścicielom samolotu?

Ciekawe, czy badania na obecność materiałów wybuchowych przeprowadzone zostaną natychmiast, czy może raczej za trzy lata?

Ciekawe, czy ziemia zostanie przekopana na metr w głąb?

Ciekawe, czy w Holandii i Malezji pojawia się napisy – dziękujemy prezydencie Putin…

http://wpolityce.pl/swiat/205626-bedzie ... ltora-roku

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


19 lip 2014, 05:54
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Prof. Binienda został doradcą Obamy

Prezydent Barack Obama zaprosił do współpracy profesora Wiesława Biniendę, konsultanta zespołu Antoniego Macierewicza ds. katastrofy smoleńskiej i zaproponował mu stanowisko swojego doradcy - podaje "Gazeta Polska Codziennie".

Jak wynika z tej informacji, prezydent powołał Komitet Wykonawczy Partnerstwa Zaawansowanych Technologii Przemysłowych. Jego zadaniem jest przygotowanie strategii rozwoju wysokich technologii w najważniejszych dziedzinach przemysłu amerykańskiego.

Członkami komitetu jest kilkanaście najważniejszych amerykańskich firm przemysłowych oraz kilka uczelni, w tym Uniwersytet Akron, gdzie dziekanem jednego z wydziałów jest prof. Binienda.

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/prasa/news-gaze ... gn=firefox


28 lip 2014, 16:46
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Wspólne śledztwo ws. katastrofy malezyjskiego samolotu

Dwanaście państw porozumiało się ws. powołania wspólnej ekipy śledczej, która ma wyjaśnić przyczyny katastrofy malezyjskiego boeinga.

W siedzibie Eurojust w Hadze w poniedziałek spotkały się delegacje władz Holandii, Australii, Malezji, Wielkiej Brytanii, Belgii, Niemiec, Filipin, Kanady, Nowej Zelandii, Indonezji, Stanów Zjednoczonych i Ukrainy. W spotkaniu uczestniczyli także reprezentanci Europolu i Interpolu. Rzeczniczka Eurojustu Jacalyn Birk poinformowała, że miejsce ewentualnego późniejszego postępowania karnego oraz prawo, do którego będzie odnosiła się procedura, zostaną ustalone w trakcie dochodzenia.

Oficjalne porozumienie dotyczące współpracy jeszcze nie zostało podpisane.

"Zadanie jest poważne - oświadczył przedstawiciel Holandii, Han Moraal. - Lecz z takim podejściem i chęcią wspólnej pracy mam nadzieję uda się współdziałać wydajnie i skutecznie, aby wykryć przyczyny katastrofy i domagać się sprawiedliwości dla 298 niewinnych ofiar i ich pogrążonych w smutku rodzin".

Boeing 777 linii Malaysia Airlines z 298 osobami na pokładzie został zestrzelony 17 lipca w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy, na obszarze kontrolowanym przez separatystów. W katastrofie maszyny lecącej z Amsterdamu do Kuala Lumpur zginęli wszyscy pasażerowie i cała załoga. Samolotem leciało m.in. 193 Holendrów, 43 Malezyjczyków i 28 Australijczyków.

Zdaniem wysokiego komisarza ONZ ds. praw człowieka Navi Pillaya zniszczenie samolotu pasażerskiego nad Ukrainą można porównać do "zbrodni wojennej".

Na miejscu katastrofy od ponad tygodnia przebywa przedstawiciel holenderskiej prokuratury. To właśnie Holandia zwróciła się do Eurojust z prośbą o pomoc w organizacji spotkania międzynarodowego.

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/raport-samolot- ... gn=firefox


29 lip 2014, 15:18
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Śledztwo smoleńskie wznowione! Co mają na organizatorów lotu?

Sąd zdecydował o ponownym przeprowadzeniu śledztwa w sprawie organizacji lotów do Smoleńska.

Ponownie rozpatrywany będzie cywilny wątek katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku. Warszawski sąd zdecydował we wtorek, że prokuratorzy mają ponownie zbadać wątek dotyczący organizacji lotów do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku, kiedy doszło do tragicznej w skutkach katastrofy prezydenckiego samolotu. Wątek cywilny śledztwa został wyłączony ze śledztwa wojskowego.

Śledztwo cywilne było już dwukrotnie umarzane. Po raz pierwszy pod koniec czerwca 2012 a po raz drugi we wrześniu 2013. Powodem umorzenia był „brak znamion przestępstwa cywilnych urzędników państwowych”

Od decyzji po raz drugi odwołali się przedstawiciele 21 rodzin, których członkowie zginęli 10 kwietnia 2010 na przedmieściach Smoleńska. Bliscy ofiar podnoszą fakt, że podczas organizacji lotów doszło do rażących zaniedbań ze strony przedstawicieli Biura Ochrony Rządu, Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Kancelarii Premiera.

– Zwracam się do sądu z apelem, aby wziął pod uwagę fakt, że nie można pobłażać urzędnikom państwowym i pozwalać im na destrukcję państwa - mówiła Dorota Skrzypek, która złożyła zażalenie

Sąd do apelu się przychylił. Rodziny ofiar domagają się ukarania winnych zaniedbań i żądają sprawiedliwości.

http://www.fakt.pl/polityka/sledztwo-w- ... 79362.html


05 sie 2014, 17:43
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
W świetle polskiego prawa lotniska w Smoleńsku nie było
(...)
Sędzia Wojciech Łączewski przekonywał, że trzykrotnie analizował argumentację decyzji śledczych i nie dopatrzył się w niej oceny dowodów. Zastrzegł jednak, że nie jest władny nakazać prokuraturze, aby stawiała zarzuty i wnosiła akt oskarżenia. - Ale sąd jest władny nakazać ponowną ocenę dowodów przez pryzmat Kodeksu karnego - tłumaczył.

W ocenie sądu, prokuratura nie rozstrzygnęła m.in. charakteru wizyty z 10 kwietnia, tego czy być może miała ona charakter prywatny, czy może roboczy, zaś ustalenie takie musi wpływać na ocenę działań urzędników. - Prokurator mówi, że była to wizyta zagraniczna, ale to trochę mało - przekonywał. Ponadto po analizie prawa lotniczego sąd doszedł do wniosku, że w świetle polskiego prawa lotniska w Smoleńsku nie było.

- Czy zatem premier powinien lądować na tym lotnisku? Nie. Prezydent w wizycie prywatnej - tak. Ale jeśli miał lądować, należało wykonać cały szereg czynności przygotowawczych - zastrzegł sędzia.

Wytknął też błędy Kancelarii Prezydenta, która powinna sprawdzić, czy szef Biura Ochrony Rządu nadał lotowi do Smoleńska status HEAD. Sędzia uznał, że na skutek tych działań urzędników naruszono autorytet państwa i zostało narażone bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie.

Prokuratura badała sprawę ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych Kancelarii Prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie w związku z przygotowaniami w 2010 roku lotów do Smoleńska - premiera z 7 kwietnia i prezydenta z 10 kwietnia. Ale w obliczu niedopatrzenia się znamion przestępstwa postępowanie umorzono pierwszy raz w czerwcu 2012 roku, a potem ponownie we wrześniu 2013. Zażalenie złożyli jednak pełnomocnicy rodzin ofiar smoleńskich i choć sąd z ich argumentacją się nie zgodził, nakazał wszcząć śledztwo po własnej analizie dokumentu.

Prokuratura nie chciała komentować rozstrzygnięcia sądu. Krystyna Witkowska zapewniła jedynie, że po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem decyzji śledczy wykonają wszystkie wskazane tam czynności. Z kolei adwokaci nie kryli zadowolenia, licząc, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie.

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzeni ... wione.html


05 sie 2014, 20:35
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Paradne! Maciej Lasek podnosi alarm: Rosjanie zacierają ślady i są niewiarygodni! „Potrzebne czarne skrzynki!”

Dostęp do szczątków samolotu mają nieuprawnione osoby, które nie znają się na prowadzeniu dochodzenia i mogą świadomie dokonywać zmian w położeniu szczątków lub je wywozić. To zacieranie śladów.


Czyje to słowa? Nikogo innego jak Macieja Laska, któremu nie przeszkadzało pozostawienie wraku tupolewa bez żadnego zabezpieczenia i który zupełnie zignorował fakt, że na miejsce katastrofy polskiego rządowego samolotu miały dostęp osoby nieuprawnione.

Analizy jakich dokonuje przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, odnosząc się do katastrofy malezyjskiego boeinga na Ukrainie mogą naprawdę zadziwić. Lasek zwraca bowiem uwagę m. in. na odpowiednie zabezpieczenie terenu, gdyż brak takowego utrudnia przeprowadzenie rzetelnego śledztwa. Podkreślił też, że dostęp do terenu dla osób postronnych może prowadzić do zacierania śladów.

Szef PKBWL odniósł się także do kwestii dowodów. Ich brak nie przeszkadzał „ekspertom” Komisji Millera i Zespołu Laska wyjaśnić katastrofę smoleńską, jednak najwyraźniej przypadek boeinga lecącego z Amsterdamu do Kuala Lumpur jest inny. Tym razem bowiem konieczne jest uzyskanie dowodów.

Co innego nasze przekonania, a co innego dowody na temat przyczyn katastrofy

— mówił.

O dziwo, Lasek uważa też, że konieczne jest… odzyskanie czarnych skrzynek. Szkoda, że Polakom, po 10/04 musiały wystarczyć kopie.

Co ciekawe, szef PKBWL odniósł się także do… rozrzutu szczątek.

Prawdopodobnie ich zapis urywa się bez żadnych symptomów tego, że coś się dzieje. Wrak rozrzucony na tak dużej przestrzeni - mówi się o 15  na 10 km - wskazuje, że samolot rozpadł się na bardzo dużej wysokości…

— wskazywał.

A w przypadku Smoleńska podobne sugestie były brane za oszołomstwo… Czyżby prorządowi eksperci lotniczy mieli rozdwojenie jaźni? Czy po prostu stosują podwójne standardy?

http://wpolityce.pl/smolensk/205761-par ... e-skrzynki

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Porównywanie MH17 do TU 154M jest profanacją

Z jednej strony nie chciałbym traktować ostro ludzi, którzy takich porównań dokonują, bo byłbym hipokrytą, moje skojarzenia również poszły w oczywistym kierunku, z drugiej strony warto chyba zlać sobie łeb kubłem zimnej wody, bo tu NIE MA ANALOGII, ALE SĄ DRASTYCZNE RÓŻNICE. Zacznijmy od najbardziej elementarnej, Smoleńsk był zaplanowaną z premedytacją zbrodnią, cel był wybrany precyzyjnie i świadomie, strącenie pasażerskiego samolotu to bandycki akt celujących na oślep kagiebowskich rezerwistów, a nie planowany zamach. Druga różnica. Od pierwszych chwili było jasne, że MH17 został zestrzelony, po jednym dniu cały świat, łącznie z Putinem, nie kwestionuje przyczyny tragedii.
Co było i dalej się dzieje z TU 154M nie będę tłumaczył. Trzecia różnica. Zestrzelanie samolotu pasażerskiego zdarzało się kilkukrotnie Amerykanom i Związkowi Radzieckiemu, wysadzenie w powietrze samolotu NATO z prezydentem kraju i wysokimi przedstawicielami władz jest precedensem niespotykanym w historii międzynarodowego bandytyzmu. Czwarta różnica. Z wyjątkiem podsłuchanej rozmowy kagiebistów, nikt na świecie nie miał odwagi drwić, lżyć, szargać pamięci pilotów i pasażerów MH17. Pamięć pasażerów i załogę TU154 M zbezczeszczono w kraju ofiar i na świecie. Piąta różnica. W przypadku MH17 świat jest nad wyraz odważny i niemal zgodnie czyni odpowiedzialnym Putina, przy TU 154M sama myśl wypowiedziana szeptem byłaby międzynarodowym skandalem. Szósta różnica. Nie słyszałem żadnego Ćwiąkalskiego, Giertycha, czy innego „eksperta”, który wskazywałby na konieczność oddania śledztwa Rosji Radzieckiej, przez wszystkie kontynenty biegnie jedna wykładnia – śledztwo międzynarodowe. Siódma różnica. Z wyjątkiem michnikowego szmatławca, TVN, Macieja Laska i pozostałych hien smoleńskich, żaden cywilizowany kraj i człowiek nie kupuje i nawet nie roztrząsa bajki Putina o odpowiedzialności Ukrainy, która chciała zestrzelić samolot prezydenta Rosji Radzieckiej. Przy Smoleńsku radziecka wersja od początku do końca stała się wersją obowiązującą dla polskiej prokuratury, PKBWL, mediów i „elit”, a także, jeśli nie przede wszystkim dla „zachodu”.

Różnic jest znacznie więcej, tego samego dnia znaliśmy godzinę katastrofy, wiedzieliśmy, że samolot był pasażerski, wiedzieliśmy kto organizował lot, nikt nie kwestionował wrzucanych na Twittera i YouTube materiałów zdjęciowych z miejsca zbrodni, świadkowie, którzy widzieli zbrodnie nie zostali uznani za pijanych wariatów. Inne różnice objawią się w najbliższym czasie. Nie przewiduję badania na obecność materiałów wybuchowych po trzech latach, odczytywania zdjęć satelitarnych po jeszcze dłuższym czasie, ekshumacji ciał pasażerów. Nieprawdopodobne wydaje się również i to, że premierzy państw, których obywatele zostali zamordowani uznają, że Rosja jest w pełni demokratycznym krajem, która wykazała wiele empatii dla pogrążonych w żałobie. Bardzo ogólne, wręcz skrótowe zestawienie różnic jest wystarczającym powodem, aby nie profanować pamięci ofiar radzieckiego bandytyzmu, ponieważ jednocześnie wyrządza się krzywdę pasażerom MH17 i TU 154M. Pasażerowie TU 154M zostali zamordowani z premedytacją, pasażerów MH17 zamordowano, ponieważ znaleźli się w niewłaściwym czasie i niewłaściwym miejscu, gdzie najemni pijani czekiści dorwali się do rakietowego sprzętu. Donikąd prowadzą analogie, których zwyczajnie nie ma, nie da się i nie wolno porównywać planowanej zbrodni z ofiarami wśród cywilów, w trakcie prowadzenia działań wojennych.

Istnieją jednak dwa podobieństwa, na które trzeba zwracać uwagę. Za obie zbrodnie odpowiada pułkownik KGB Władimir Putin i za obie zbrodnie, ten bandyta, będzie obwiniał ofiary swojej zbrodni. Przestrzegam i proszę, żeby nie iść drogą emocjonalnych i fałszywych porównań, bo to nie droga, tylko ślepy zaułek. Całe nieszczęście nagromadzone wokół tragedii smoleńskiej polega właśnie na tym, że ta zbrodnia w ogóle nie przypomina zbrodni donieckiej. Szkodliwość porównań polega też na tym, że zawiera fałszywe nadzieje. Kto w Boga wierzy i zna historię niech szybko pozbędzie się złudzeń, że kiedykolwiek będziemy mieli takie narzędzia, warunki i międzynarodowy klimat, przy badaniu zbrodni smoleńskiej, choćby nawet doszło do zmiany władzy zdeterminowanej do wskazania bandyty. Trzeba mieć świadomość, że jesteśmy skazani na dalsze, systematyczne, mozolne odkrywanie niewielkich kawałków prawdy, które może kiedyś złożyą się w całość. Mam na myśli takie ułożenie, które pokaże obraz zrozumiały dla wszystkich i czytelny, jak najnowsze masowe morderstwo Putina.

http://www.kontrowersje.net/por_wnywani ... _profanacj

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Reakcje rządów na katastrofę? Waszczykowski: „Różnica w zachowaniu premierów Holandii i Polski jest ogromna…”

Obrazek

Holenderski premier oświadczył konkretnie, że nie spocznie i musi wyjaśnić przyczyny katastrofy, natomiast Donald Tusk wprost stwierdził, że „on na wojnę z Rosją nie pójdzie”.

– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS, były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Witold Waszczykowski.

wPolityce.pl: Czy dostrzega pan analogię w zachowaniu Rosjan w kontekście dwóch katastrof: smoleńskiej oraz ostatniej na Ukrainie, gdzie samolot z blisko 300 osobami na pokładzie został zestrzelony?

Witold Waszczykowski:
Formą wiążącą oba wydarzenia jest jednakowe zachowanie Rosjan, którzy 10 kwietnia 2010 roku, podobnie jak teraz - całkowicie odrzucają od siebie odpowiedzialną. Rosjanie próbują jednocześnie wprowadzić narrację i tłumaczenia, które mają odwrócić uwagę świata od Moskwy, a jak wszyscy doskonale pamiętamy podobnie było po katastrofie smoleńskiej. Natomiast należy zwrócić uwagę, że my cztery lata temu od polskich władz oczekiwaliśmy takiego zachowania jakim teraz wykazuje się strona ukraińska.

Jakiego zachowania? Przecież ukraińskie służby nie są dopuszczane do miejsca katastrofy?

Ale działają tak jak powinny. Władze w Kijowie skierowały natychmiastową prośbę o wsparcie międzynarodowe, co nie nastąpiło w przypadku polskiego rządu po 10 kwietnia 2010 r. Wówczas oczekiwaliśmy stanowczej reakcji świata, gdyż w Smoleńsku zginął polski prezydent, generałowie – czyli przedstawiciele państwa członkowskiego NATO i Unii Europejskiej. W przypadku katastrofy smoleńskiej reakcji świata nie było. Natomiast obecnie obserwujemy natychmiastowe działania wielu krajów. Wystarczy spojrzeć na zachowanie prezydenta USA Baracka Obamy, który już dwa dni po katastrofie wypowiedział się publicznie i wskazał winnych.

Czyli służby musiały dostarczyć mu odpowiednich analiz?

Musiał posiadać odpowiednie informacje wojskowe, bez tego nie wypowiadałby się w tak stanowczy sposób. Proszę zwrócić uwagę, że prezydent USA natychmiast zadeklarował pomoc FBI oraz ekspertów od katastrof lotniczych. Pokazuje to ogromne różnice w zachowaniu świata, ale również władz polskich i ukraińskich. Cztery lata temu mieliśmy do czynienia z polską biernością, której efekty obserwujemy do dziś.

Premier Holandii zapowiedział, że nie spocznie dopóki nie wyjaśni przyczyn katastrofy na Ukrainie, a winni nie zostaną ukarani. Czy tak powinien zachować się premier Donald Tusk?

Różnica w zachowaniu i reakcji obu premierów jest ogromna. Holenderski premier oświadczył konkretnie, że nie spocznie i musi wyjaśnić przyczyny katastrofy, natomiast Donald Tusk wprost stwierdził, że „on na wojnę z Rosją nie pójdzie”. Oczywiście, trzeba zaznaczyć, że sytuacja polityczna w Polsce po katastrofie smoleńskiej doprowadziła do przymusowej kampanii wyborczej. Tuskowi było na rękę, że śledztwo natychmiast przejęli Rosjanie. Premier nie musiał wówczas w czasie trwania kampanii wyborczej odpowiadać na pytania społeczeństwa, nie musiał relacjonować poszczególnych etapów śledztwa. Media nie rozliczały premiera za prowadzenie dochodzenia, dlatego mógł spokojnie przejść przez wybory. Sprawa została upolityczniona dopiero po publikacji raportu MAK, który okazał się kompletną bujdą i nawet Donald Tusk nie mógł stanąć wobec niego obojętnie.

Malezyjski samolot został zestrzelony i spadł na ziemię z wysokości 10 kilometrów. Mimo to większość ciał pasażerów pozostała w całości, podobnie jak ich bagaże, które na zdjęciach często wyglądają jak nienaruszone. Po katastrofie smoleńskiej wrak TU-154M miał o wiele więcej zniszczeń, podobnie jak stan ciał ofiar katastrofy był dużo gorszy. Czy w Polsce powinna rozpocząć się ponowna dyskusja dotycząca wydarzeń w Smoleńsku?

Dyskusja dotycząca wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej nigdy nie została zamknięta. W czasie obrad Zespołu Parlamentarnego ds. Wyjaśnienia Przyczyn Katastrofy TU-154M, wielokrotnie i od samego początku wskazywaliśmy, że sposób upadku polskiego samolotu jest dziwny. Sposób upadku maszyny i rozrzucenie jej elementów nie odpowiada oficjalnej wersji głoszonej przez PKBWL. Warto zaznaczyć, że elementy samolotu były po katastrofie przenoszone przez ludzi, znajdowały się na szerokim terenie. To może świadczyć o tym, że samolot rozpadał się zanim uderzył w mityczną brzozę. Pokazywaliśmy w jaki sposób są rozwarte burty samolotu, jak wypalone jest jego wnętrze. Zniszczenia Tupolewa nie odpowiadają narracji mówiące o uderzeniu w drzewo.

Główne media jednak to bagatelizują - podobnie jak przewodniczący PKBWL Maciej Lasek. Czy po ewentualnej wygranej PiS w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych będziecie próbowali oficjalnymi metodami wrócić do wyjaśnienia przyczyn katastrofy?

Będziemy próbowali jeszcze raz przeprowadzić śledztwo. Zwrócimy się do świata o pomoc i będziemy starali się wnieść sprawę do międzynarodowych trybunałów aby zaskarżyć Rosję o przetrzymywanie wraku TU154M i nieprofesjonalność w prowadzeniu śledztwa. Nie pójdziemy na wojnę z Rosją. Pójdziemy do sądów i po wsparcie międzynarodowe aby wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej.

Rozmawiał Łukasz Żygadło

http://wpolityce.pl/smolensk/205809-rea ... asz-wywiad

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Holendrzy sami zbadają ciała rodaków. Po Smoleńsku zabroniono otwierać trumien

W środę pierwszy samolot z ciałami ofiar zestrzelenia Boeinga wyląduje w holenderskim Eindhoven. Trumny zostaną otwarte, a holenderscy eksperci dokonają identyfikacji i sekcji zwłok. Dlaczego w Smoleńsku stało się inaczej?


Pierwszy samolot z ciałami ofiar wyląduje niedługo w holenderskim Eindhoven. Trumny zostaną otwarte, a holenderscy eksperci dokonają identyfikacji i sekcji zwłok. - Holendrom towarzyszyć będzie 6 ukraińskich specjalistów - zapowiedział wicepremier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman.

Jak wyglądały standardy w tym zakresie, gdy zginął śp. Lech Kaczyński, prezydent RP, i polityczno-wojskowa elita państwa? Otóż w III RP już 10 kwietnia 2010 r. premier Donald Tusk dowiedział się od rosyjskiej minister zdrowia Tatiany Golikowej, że to Rosjanie - bez polskich lekarzy i prokuratorów - przeprowadzą sekcje zwłok. Szef polskiego rządu nie zaprotestował.

Wkrótce po powiadomieniu Tuska o „gotowości” rosyjskich specjalistów, Rosjanie zabrali się do pracy. Była to noc z 10 na 11 kwietnia 2010 r. Gdy 11 kwietnia do Moskwy przybyli polscy prokuratorzy oraz Ewa Kopacz, obdukcje ofiar były już zakończone.

Sekcje wykonane przez Rosjan były albo pozorowane, albo skrajnie nieprofesjonalne. Niektóre ciała włożono do niewłaściwych trumien, a np. w dokumentach sekcyjnych śp. Zbigniewa Wassermanna rosyjscy lekarze nie wymienili kilkudziesięciu znaków szczególnych i śladów przebytych chorób. Opisali także pęcherzyk żółciowy, który został u polityka wycięty długo przed katastrofą. W rosyjskim protokole podano też nieprawidłowy wzrost i kolor oczu śp. posła PiS. To nie wszystko. „Śledzionę i serce zamiast w jamie brzusznej zaszyto ojcu w nodze. Nie umyto zwłok po sekcji. Nie zaszyto głowy. Pozostawiono otwartą czaszkę” - mówiła Małgorzata Wassermann, córka ofiary, na II Konferencji Smoleńskiej.

Po rosyjskich sekcjach, które zaaprobował Tusk, zwłoki ofiar wróciły z Moskwy do Polski w zalutowanych trumnach. W obecności niektórych rodzin oraz Rosjan minister Tomasz Arabski, szef kancelarii premiera, stwierdził, że trumny nie będą już otwierane. Także minister zdrowia, Ewa Kopacz, zabroniła - według wdowy po marszałku Krzysztofie Putrze z PiS - otwierania trumien. Warta przypomnienia jest również wypowiedź Jerzego Nowackiego, wdowca po Izabeli Jarudze-Nowackiej, który mówił w RMF FM: "Rozpoznałem żonę w Moskwie, natomiast w kraju nie otwieraliśmy trumny. Spotkałem się ze stwierdzeniem ze strony urzędnika ambasady, że nie ma na to zgody".

Z pewnością może zastanawiać, dlaczego polska prokuratura wojskowa, prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, nie wydała decyzji, by trumny po powrocie do Polski otwarto.

- Z polskiego kodeksu postępowania karnego jednoznacznie wynika, że kiedy istnieje podejrzenie przestępczego spowodowania śmierci, a takie podejrzenie istniało i istnieje w związku z katastrofą, obowiązkiem polskich prokuratorów było dokonanie po przyjeździe tych zwłok do Polski, oględzin zewnętrznych i ewentualnie zarządzenie sekcji. Tego nie zrobiono, nie wiem dlaczego – mówił „Gazecie Polskiej” prokurator Bogdan Święczkowski, były szef Agencji bezpieczeństwa Wewnętrznego.

http://niezalezna.pl/57571-holendrzy-sa ... ac-trumien

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Czarne skrzynki malezyjskiego boeinga są już w Wielkiej Brytanii. A nasze od czterech lat leżą w Moskwie…

Czarne skrzynki malezyjskiego Boeinga 777, zestrzelonego w ubiegłym
tygodniu na wschodzie Ukrainy, zostały przekazane do Wielkiej Brytanii - poinformowała w środę ukraińska komisja rządowa ds. badania przyczyn katastrofy samolotu.


Rejestratory boeinga, w katastrofie którego zginęło prawie 300 osób, dostarczyli do Wielkiej Brytanii eksperci Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Dotarły one na miejsce o godzinie 7.45 czasu ukraińskiego (godz. 6.45 w Polsce).

Strona ukraińska poinformowała, że jej przedstawiciele widzieli czarne skrzynki, jednak

ani przez chwilę nie pozostawały one w ich rękach.

Po podpisaniu protokołów przekazania, pod nadzorem ICAO, zostały one odesłane samolotem do Kijowa, a następnie do Wielkiej Brytanii.

We wtorek brytyjski premier David Cameron poinformował, że jego kraj zaakceptował wniosek Holandii, by dane z dwóch czarnych skrzynek malezyjskiego samolotu odczytali brytyjscy eksperci.

Skrzynki te mogą pomóc w definitywnym ustaleniu, czy odbywający lot MH17 z Amsterdamu do Kuala Lumpur Boeing 777 towarzystwa Malaysia Airlines został trafiony rakietą przeciwlotniczą, wystrzeloną z terenu kontrolowanego przez prorosyjskich separatystów.

Blisko dwie trzecie zabitych w katastrofie było obywatelami Holandii.

Zgodziliśmy się na żądanie Holandii, by eksperci do spraw wypadków lotniczych w Farnborough odczytali dane z czarnych skrzynek MH17 dla międzynarodowej analizy

— napisał Cameron na Twitterze.

W Farnborough w południowej Anglii ma swą siedzibę Ośrodek Badania Wypadków Lotniczych (Air Accidents Investigation Branch - AAIB) brytyjskiego ministerstwa transportu.

Czarne skrzynki przekazał malezyjskim ekspertom w obecności dziennikarzy w nocy z poniedziałku na wtorek w siedzibie władz samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej jeden z przywódców separatystów Aleksandr Borodaj.

Pierwotnie czarne skrzynki terroryści chcieli odesłać do Moskwy. Jednak zdecydowali się na oddanie ich w ręce malezyjskich ekspertów po pertraktacjach z rządem w Kuala Lumpur. Warto porównać to z postępowaniem polskiego rządu, który chyba zapomniał już o czarnych skrzynkach z TU-154M, które wciąż leżą zamknięte w sejfie w Moskwie…

Premier Malezji Mohamed Najib bin Abdul Razak oświadczył, iż skrzynki są w dobrym stanie i otrzyma je w celu zbadania międzynarodowa komisja śledcza.

http://wpolityce.pl/swiat/206240-czarne ... -w-moskwie

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Polskie władze mogą zapadać się pod ziemię. Międzynarodowa komisja staje się faktem. Pokierują Holendrzy

Holenderski urząd ds. bezpieczeństwa (OVV) poinformował w środę, że
pokieruje międzynarodowym śledztwem ws. katastrofy lotniczej na Ukrainie, w której 17 lipca zginęło 298 osób, głównie Holendrzy. OVV będzie koordynował prace 24 ekspertów z kilku krajów.


Urząd zbada m.in., czy czarne skrzynki malezyjskiego Boeinga 777 pozostały nietknięte. Przez kilka dni po zestrzeleniu samolotu rejestratory lotu były w rękach prorosyjskich separatystów, którzy kontrolują obszar, na którym rozbiła się maszyna. W nocy z poniedziałku na wtorek przekazali oni urządzenia malezyjskim ekspertom, a ci następnie oddali je Holendrom.

We wtorek rejestratory lotu zostały przekazane Ośrodkowi Badania Wypadków Lotniczych w Farnborough, w Wielkiej Brytanii, gdzie są obecnie badane przez specjalistów. Według OVV analiza danych z tych czarnych skrzynek może zająć kilka tygodni.

OVV poinformował, że w skład międzynarodowej komisji śledczej wchodzą 24 eksperci z Ukrainy, Malezji, Australii, Francji, Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii, Rosji, a także Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Czterech holenderskich ekspertów przebywa obecnie na Ukrainie.

OVV chce, aby eksperci mieli „przez długi okres” bezpieczny i swobodny dostęp do miejsca katastrofy malezyjskiego boeinga.

Choć dowody zostały uszkodzone lub zabrane, OVV oczekuje, że będzie mógł zebrać wystarczająco dużo informacji z miejsca tragedii

— czytamy w oświadczeniu.

Urząd poinformował też, że przeprowadzi oddzielne dochodzenia w sprawie procesu podejmowania decyzji o trasach lotów oraz dostępności list pasażerów. Raporty na ten temat będą dostępne wcześniej niż raport w sprawie katastrofy na Ukrainie.

OVV ma siedzibę w Hadze i bada m.in. wypadki lotnicze, morskie, kolejowe czy budowalne.

Boeing 777 malezyjskich linii, lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur, rozbił się 17 lipca w obwodzie donieckim na Ukrainie, na terenach kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów. Zachód i władze ukraińskie twierdzą, że został zestrzelony przez separatystów z zestawu rakietowego Buk.

Zginęło 298 osób, w tym 193 Holendrów. Na pokładzie byli również m.in. obywatele Malezji, Indonezji, Australii i Wielkiej Brytanii.

http://wpolityce.pl/swiat/206334-polski ... -holendrzy

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Polskie państwo nic nie znaczy, nikt się z nami nie liczy – Bogdanowi Klichowi wyrwała się posmoleńska prawda

To było do przewidzenia. Spirala kłamstw, w jaką zapędziły się polskie
władze po 10/04 musiała kiedyś się odwrócić. To jest ten moment. Szkoda, że dzieje się to dopiero po zamachu na malezyjski samolot i śmierci blisko 300 niewinnych osób.


Ta tragedia pozwala nam w zupełnie ostry sposób spojrzeć na katastrofę smoleńską, kondycję polskiego państwa wtedy i dziś oraz na zakłamanie ludzi sprawujących nad Wisłą władzę.

We wczorajszej rozmowie z portalem wPolityce.pl Bogdan Klich – dziś senator Platformy Obywatelskiej, a w 2010 r. minister obrony narodowej – zapewne zupełnie nieświadomie – przyznał się do czegoś, co jego ekipa przez lata próbowała pudrować. Anna Sarzyńska zapytała go:

A gdy pan patrzy na to, co się dzieje wokół tego zamachu, nie uważa pan, że zrezygnowanie z powołania międzynarodowej komisji do zbadania katastrofy smoleńskiej było błędem? Dziś wszyscy mówią, że tylko taka komisja może wyjaśnić, co się stało na Ukrainie. Stanowisko Zachodu jest jednoznaczne. I nawet prezydent Putin się na to zgadza. Czyli jak się chce, to można…

Klich odpowiedział:

Reakcja Zachodu jest inna, gdyż w tej katastrofie nad Ukrainą zginęli obywatele innych krajów, a nie tylko Polski. Tam zginęli obywatele wielu krajów zachodnich, w związku z tym jest presja wewnętrzna na rządy tych krajów: rząd holenderski, rząd niemiecki, amerykański, brytyjski, żeby tą sprawą się zająć. Dlatego w sposób naturalny reakcja społeczności międzynarodowej w tym przypadku jest inna niż wcześniej.

Byłemu ministrowi należą się podziękowania za słowa prawdy! Zachód nie reagował, bo miał nas gdzieś! Polskie państwo nic nie znaczy. Nikt się z nami nie liczy. Między bajki można włożyć opowieści o tym, jacy to nasi politycy są szanowani na Zachodzie. Klich to powiedział wprost!

Drugi jego argument jest taki, że wewnętrzna presja na rządy państw, których obywatele zginęli w boeingu 777 powoduje ich „zajęcie się sprawą”. Mówi to w kontekście walki o międzynarodową komisję do wyjaśnienia przyczyn katastrofy. A w Polsce nie było takiej presji? Była o wiele, wiele większa, tyle że państwo polskie i grupa nieudaczników (to najłagodniejsze określenie) stojących na jego czele robiła wszystko, by do powstania takiej komisji nie dopuścić. Nie występowała do Komisji Europejskiej, NATO, Rady Europejskiej, naszych sojuszników w Waszyngtonie, Berlinie, Londynie czy Paryżu, mimo że niektórzy sami deklarowali wsparcie, a inni jednoznacznie podkreślali, że przychylą się do każdej prośby o pomoc ze strony polskich władz, o ile takowa się pojawi. Nie pojawiła się.

Dodatkowo władze nie wsparły inicjatywy obywatelskiej, jaką była petycja do Parlamentu Europejskiego (300 000 podpisów!!!), by umiędzynarodowić badanie katastrofy, w której zginęła polska elita. W tym tygodniu petycja będzie ponowiona. Jest szansa, że po zamachu nad Ukrainą również Smoleńskiem zajmą się instytucje unijne. Trzeba o to walczyć!

Tragedia malezyjskiego samolotu i reakcja rządów, które w naturalny sposób stanęły w obronie swoich państw i obywateli, w niezwykle bolesny sposób obnaża zaniechania, strach i małość Donalda Tuska oraz jego ministrów. Miesiącami opowiadali: „nie jątrzmy, poczekajmy, wszystko jest pod kontrolą”. Było, ale rosyjską.

Codziennie światowe agencje przynoszą kolejne informacje, które dowodzą, co robią władze cywilizowanego państwa w sytuacjach takich tragedii, gdy mają do czynienia z wrogą polityką Moskwy (nawet jeżeli przyjąć, że w Smoleńsku nie doszło do zamachu, obstrukcja, manipulacje i pogarda okazywane na każdym kroku przez Kreml i jego służby były i są niepodważalne):

Czarne skrzynki? Koniecznie i natychmiast! Nie zostawiać ich w MAK-owskim sejfie z pieczęcią, której „strażnikiem” jest Krzysztof Parulski. Nie jakieś siedem ich marnych kopii, każda inna, bez przerwy dowożone z Rosji, ale oryginały! Te z boeinga już są w Londynie.

Ciała ofiar? Nie wracają do ojczyzn w zalutowanych trumnach po haniebnych procedurach identyfikacyjnych i nie są z marszu składane do pomylonych grobów. Będą identyfikowane i poddawane sekcjom – zgodnie z obowiązującymi we wszystkich normalnych państwach (w Polsce też) procedurami.

Prokuratury Holandii czy Wielkiej Brytanii nie będą po czterech latach wszczynać śledztw, że nie dopełniono obowiązków, a dokumenty sekcyjne przysłane ze Wschodu były sfałszowane.

Władze państw oczekujących na przylot szczątków swoich obywateli nie rechoczą na płycie lotniska.

Komisja międzynarodowa? Oczywiście! Już wiadomo, kto w niej zasiądzie. Moskwa nie będzie miała praktycznie nic do gadania.

Szanowna ekipo Platformy Obywatelskiej! Czujecie to nieprzyjemne uczucie w gardle? To ściskanie za mostkiem? To drżenie rąk? Ból głowy? Zimny pot budzący nad ranem? Raczej będą się intensyfikować. Na powiedzenie prawdy, przyznanie się do błędów nigdy nie jest za późno. Nikt nie mówi, że zostanie Wam wybaczone. Nikt nie zakłada, że macie resztki honoru. Ale mimo wszystko taniej będzie wyspowiadać się przed narodem samodzielnie niż być krojonym na plasterki po kolejnych kłamstwach, w których labiryncie nie jesteście już w stanie się odnaleźć. I po kolejnych faktach wypływających przy okazji innej tragedii. Nie macie kontroli nad tym tematem. Zgubiliście ją bezpowrotnie.

http://wpolityce.pl/smolensk/206436-pol ... ska-prawda

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Identyfikacja ciał z Boeinga: 200 specjalistów, miesiące pracy. W Smoleńsku trwała... 10 dni

W identyfikacji ofiar z zestrzelonego Boeinga będzie brało udział aż dwustu specjalistów z ośmiu krajów. - Proces ten zajmie tygodnie, a nawet miesiące - powiedział Arie de Bruyn, rzecznik holenderskiego instytytu medycyny sądowej. Ofiary katastrofy smoleńskiej identyfikowali wyłącznie rosyjscy "eksperci" - zajęło im to tylko dziesięć dni.


Zespół, który zajmie się identyfikacją ofiar z Boeinga, składa się ze 120 ekspertów z Holandii oraz z 80 specjalistów z Niemiec, Belgii, Wielkiej Brytanii, Australii, Nowej Zelandii, Indonezji i Malezji.

Proces zajmie tygodnie lub miesiące - zapowiada rzecznik holenderskiego instytutu medycyny sądowej.

W Smoleńsku wszystko przebiegło "sprawniej". Identyfikacją ciał zajęło się tylko i wyłącznie rosyjskie Ministerstwo Zdrowia, którego pracownicy dokonywali także sekcji zwłok. Podczas identyfikacji i sekcji nie było ani polskich prokuratorów, ani polskich lekarzy.

Większość ciał (71 z 96) zidentyfikowano i włożono do trumien już po czterech dniach od katastrofy. Polskie władze przekazywały przy tym rodzinom informacje, że po przylocie do Polski trumny muszą pozostać zamknięte.

Efekt?

25 września 2012 r. rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej poinformował, że wyniki badań genetycznych ekshumowanych zwłok świadczą jednoznacznie, iż przed oficjalnymi pogrzebami w kwietniu 2010 r. ciała Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej zostały zamienione i pochowane w niewłaściwych grobach. W grudniu 2013 r. "Gazeta Polska" ujawniła, że dokumentacja przypisana do osoby pochowanej po ekshumacjach w grobie Anny Walentynowicz nie dotyczy bohaterki "Solidarności". Co więcej, spośród 24 rosyjskich dokumentacji medyczno-sekcyjnych dotyczących 24 kobiet, które zginęły na pokładzie tupolewa, żadna nie opisuje śp. Anny Walentynowicz. Oznacza to, że już drugie ciało, które miało należeć do śp. Anny Walentynowicz, to inna ofiara katastrofy smoleńskiej.

30 października 2012 r. wojskowy prokurator na konferencji w Warszawie oświadczył, że ciało prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego zostało niewłaściwie zidentyfikowane i pochowane pod innym nazwiskiem, co potwierdziły badania DNA.

21 listopada 2012 r. media poinformowały, iż ciała dwóch duchownych, ofiar katastrofy, ekshumowane w listopadzie 2012 r., "omyłkowo" włożono do innych trumien, co potwierdziły badania genetyczne. Dane ekshumowanych ofiar nie zostały oficjalnie ujawnione.

http://niezalezna.pl/57654-identyfikacj ... ala-10-dni

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


06 sie 2014, 22:15
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Zestrzelenie Boeinga 777 malezyjskich linii lotniczych: Anodina znowu zbada czarne skrzynki

Cztery lata temu polski rząd, przy pełnej akceptacji mainstreamowych mediów, oddał Rosjanom śledztwo smoleńskie. Tymczasem dziś Donald Tusk mówi o braku zaufania do Rosji, Radosław Sikorski nazywa jej separatystów bandytami, Monika Olejnik domaga się międzynarodowej komisji, a oburzona „michnikowy szmatławiec” pisze, że już kilka godzin po tragedii Rosja narzuciła jedynie prawdziwą, propagandową wersję wydarzeń. Jest jednak kilka analogii między obiema katastrofami – wyjaśnieniem także teraz zajmie się Tatiana Anodina. Ukraina nie zerwała z Rosją porozumienia, które oddaje MAK owi pieczę nad wyjaśnianiem powietrznych katastrof - pisze "Gazeta Polska Codziennie".


Chociaż z uwagi na okoliczności nie sposób porównywać tragedii samolotu Malaysia Airlines, który w czwartek został zestrzelony na wschodzie Ukrainy, z katastrofą Tu-154M w 2010 r., to jednak pojawia się wiele analogii. Wspólnym mianownikiem w obu wypadkach jest niejasna rola Rosji, a przyczyny katastrofy boeinga 777 będzie badać osławiony już MAK, na którego czele stoi zaufana Władimira Putina Tatiana Anodina.

Ponadto obserwując reakcje mediów i stanowiska polityków po tragicznym w skutkach rejsie malezyjskiej maszyny, jaskrawo widać, jak wasalne wobec Rosji było zachowanie polskich władz po katastrofie smoleńskiej. Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk już w czwartek wieczorem oświadczył, że konieczne jest przeprowadzenie międzynarodowego śledztwa. Równocześnie szef rządu Malezji zapowiedział, że jego kraj przeprowadzi własne, niezależne od ukraińskiego śledztwo.

Chociaż nie było jeszcze wiadomo, kto i dlaczego zestrzelił maszynę, od początku wykluczono zaufanie do wersji rosyjskiej. Tymczasem cztery lata temu właśnie Rosji polskie władze oddały do prowadzenia najważniejsze ze śledztw w powojennej historii Polski. 13 kwietnia 2010 r. w Moskwie przy jednym stole z Władimirem Putinem zasiedli stojąca na czele polskiej delegacji obecna marszałek Sejmu Ewa Kopacz, b. przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich, b. szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski oraz szefowa Międzynarodowego Komitetu Lotniczego Tatiana Anodina. W spotkaniu uczestniczył także gen. Krzysztof Parulski, zdymisjonowany później prokurator wojskowy. Zebranie zadecydowało o całym śledztwie smoleńskim. Zapadły na nim kluczowe ustalenia, narzucone polskiej stronie przez Rosjan. Spotkanie było krótkie i rzeczowe, a główny wniosek następujący – postępowanie prowadzi strona rosyjska, MAK przygotuje raport, a do tego czasu wrak tupolewa zostaje w Rosji. Strona polska na wszystko się godziła, nie wyraziła najmniejszego sprzeciwu. Ze stenogramów z tego spotkania wynika także, że chociaż międzynarodowe organizacje i eksperci zaoferowali swoją pomoc w śledztwie, to MAK te propozycje odrzucił, a polski rząd nie zaprotestował.

Tymczasem wczoraj premier Donald Tusk, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, usłużna rządowi „michnikowy szmatławiec”, a nawet dziennikarka Monika Olejnik mówili zgodnie o konieczności jak najszybszego powołania międzynarodowej komisji, która rzetelnie wyjaśni okoliczności tragedii boeinga 777. Takiej komisji od czterech lat domaga się znaczna część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Postulują o to m.in. w Unii Europejskiej politycy PiS. Bezskutecznie. Potrzebny jest wniosek z prośbą wystosowany oficjalnie przez polskie władze. A te nie widzą takiej potrzeby, uważając, że Rosja jest zaufanym dysponentem śledztwa.

Przypomnijmy kilka wypowiedzi członków rządu i klubu Platformy Obywatelskiej na temat powołania międzynarodowej komisji lub pomocy USA przy śledztwie smoleńskim:

Bronisław Komorowski: „To niepoważne, szkodliwe i nieskuteczne”.

Radosław Sikorski: „Zamiast międzynarodowej komisji przydałoby się międzynarodowe konsylium”.

Jerzy Miller: „Nie ma takiej praktyki, to gra polityczna”.

Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".

http://niezalezna.pl/57462-zestrzelenie ... e-skrzynki

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Bajania Macieja Laska: Smoleńsk wyjaśniano podręcznikowo, ws. Boeinga jest inaczej

Obrazek

Maciej Lasek nie widzi żadnych analogii między katastrofą w Smoleńsku a zestrzeleniem malezyjskiego Boeinga. – W Smoleńsku teren był od razu zabezpieczony, a polscy specjaliści byli na miejscu po kilku godzinach i mieli dostęp do miejsca wypadku, wraku i czarnych skrzynek – baja w rozmowie z dziennikiem.pl szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.


Jednak na tym Lasek nie poprzestaje i snuje swoją wersję wydarzeń dalej. Według niego, z badania katastrofy smoleńskiej „powstał raport opisujący wszystkie przyczyny i okoliczności wypadku, którego nie kwestionuje zarówno środowisko lotnicze, jaki i badacze wypadków lotniczych w kraju i za granicą”.

Na Ukrainie jest inaczej. – (…) specjaliści nie mają dostępu do miejsca zdarzenia, a osoby nieuprawnione dokonują zmian, których celem może być zacieranie śladów wskazujących na sprawcę tej tragedii – mówi szef PKBWL.

Zdaniem Laska – i tu ma on oczywiście rację – żeby móc dokładnie wyjaśnić okoliczności zestrzelenia Boeinga 777, „niezbędne jest jak najszybsze zabezpieczenie terenu i wpuszczenie tam międzynarodowych ekspertów ds. badań katastrof lotniczych”.

– Ale to będzie możliwe tylko wtedy, jeśli zapewni się im bezpieczeństwo. Po dotarciu na miejsce oni powinni prowadzić normalne badanie. W grupie powinno się wydzielić zespoły: m.in. taki, który dokumentuje miejsce wypadku, oraz do poszukiwania czarnych skrzynek – wymądrza się Lasek w dzienniku.pl.

Bo Lasek dobrze wie także, że rejestratory lotu są wyjątkowo istotne przy wyjaśnianiu wypadków lotniczych. – Jednym z ważnych elementów badania jest odnalezienie, zabezpieczenie i odczyt informacji zawartych w czarnych skrzynkach. Mogą to zrobić tylko specjaliści przy współudziale ekspertów z linii lotniczej, do której należał samolot – mówi. Nie wspomina jednak nic, że orginalne
czarne skrzynki Tu-154M nadal są w Moskwie.

Okazuje się również, że przewodniczący PKBWL doskonale rozumie, że aby należycie wyjaśnić sprawę malezyjskiego Boeinga, należy „znaleźć wszystkie części samolotu, udokumentować ich położenie, opisać dokładne położenie ofiar, to gdzie one siedziały, itd. Jednocześnie trzeba zabezpieczyć zapisy z radarów, korespondencję radiową i przesłuchać świadków”. – Opóźnienie w zabezpieczeniu terenu utrudni śledztwo, ale to nie znaczy, że nie da się wyjaśnić przyczyn tej tragedii – zaznacza jednak.

I choć Maciej Lasek stwierdza, iż wszystkie dotychczasowe informacje wskazują, że Boeing 777 został zestrzelony, to jego dociekliwość każe mu wątpić. – (…) potrzebne są dowody na to, że przyczyną wypadku była na sto procent wystrzelona rakieta – stwierdza w rozmowie z dziennikiem.pl.

Boeinga 777 malezyjskich linii lotniczych zestrzelono w ubiegły czwartek przy granicy ukraińsko-rosyjskiej. Zginęli wszyscy, którzy znajdowali się na podkładzie samolotu – w sumie 298 osób.

http://niezalezna.pl/57551-bajania-maci ... st-inaczej

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Naprawdę kilka lat temu nikt tego nie przewidywał? Przejrzeli na oczy dopiero, gdy na Ukrainie przelały się hektolitry krwi

Straszą nas wojną ci sami, którzy w 2008 roku atakowali prezydenta
Kaczyńskiego za „pobrzękiwanie szabelką” i rusofobię.


Putin zje bezradną Europę!

— alarmuje na łamach GW Paweł Wroński.

Sto lat temu również wydawało się, że świat jest ułożony i spokojny. A kilka lat temu nikt nie przypuszczał, że Europa może być terenem wojny

— przestrzega publicysta michnikowego szmatławca.

Jestem pod wrażeniem tych przestróg, nie tylko GW, bo ostrzeżeń w rodzaju, że 1 września dzieci nie pójdą do szkoły, było ostatnio wiele.

Czy rzeczywiście kilka lat temu nikt tego nie przewidywał? Nikt nie ostrzegał, gdy czołgi szły na Tbilisi, że dziś Gruzja jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a potem może i Polska?

Zdaje się, że był taki polityk, nazywał się Lech Kaczyński i on ostrzegał. I nie tylko ostrzegał, ale odważnie pojechał do zaatakowanej Gruzji i skutecznie przyczynił się do powstrzymania rosyjskiej agresji. I prawdopodobnie zapłacił za to życiem.

Ci, którzy dziś straszą wojną, wtedy z prezydenta Kaczyńskiego kpili. Boki sobie wręcz zrywali! Jaka wizyta taki zamach! Ślepy snajper trafiłby lepiej. Pobrzękiwanie szabelką! Rusofobia!

A przecież Putin najlepszym naszym przyjacielem jest!

I spacery na molo….

Nie mieli za grosz wyobraźni. Za złamany szeląg nie mieli analizy sytuacji politycznej w Europie i w świecie. Byli ślepi, głusi i otumanieni. Przejrzeli na oczy dopiero, gdy na Ukrainie przelały się hektolitry krwi.

Nie przeszkadza im to od lat sprawować w Polsce władzy urzędów i dusz. I na przemian straszyć, jak nie wojną światową, to PiS-em…

http://wpolityce.pl/polityka/206374-nap ... litry-krwi

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

I tak w koło Macieju! Niereformowalny propagandzista Lasek powtarza w GW te swoje brednie o Smoleńsku

Lasek Maciej, to nazwisko będzie pamiętał każdy student dziennikarstwa po przerobieniu lekcji o nachalnej propagandzie. Ów opłacany z publicznych pieniędzy „ekspert” nie ustaje w „wyjaśnianiu” czarnemu smoleńskiemu ludowi, co wydarzało się z samolotem, w którym zginął Prezydent RP i 95 innych osób. Tym razem czyni to wypytywany niby o różnice między Donieckiem a Smoleńskiem.

Katastrofa smoleńska zapisze się w historii, bo zginęły w niej ważne osoby na czele z prezydentem Polski, i pod tym względem jest wyjątkowa, ale mimo swego tragicznego wymiaru jako samo zdarzenie była zwykłym wypadkiem lotniczym. Wszystkie dowody z czarnych skrzynek, szczątków samolotu, śladów na ziemi, zeznań świadków i zgromadzonego materiału jednoznacznie i bez żadnych wątpliwości wskazują na przyczynę katastrofy. Od początku nie było i nie ma do dziś żadnych dowodów, które wskazywałyby na inne przyczyny niż wypadek spowodowany zbyt niskim podejściem przy małej widoczności

— idzie w zaparte „ekspert”.

Trudno określić co powoduje dr. Laskiem, że gada te swoje głupoty. Ale brak reakcji ze strony dziennikarza wyjaśnia tylko jedno. Że tym dziennikarzem jest Wojciech Czuchnowski, a rozmowa toczy się na łamach michnikowego szmatławca.

Pod Smoleńskiem teren wypadku został natychmiast zabezpieczony. Pierwsi specjaliści z Polski byli na miejscu jeszcze tego samego dnia. Czarne skrzynki odnaleziono bardzo szybko, kilka godzin po wypadku, a Polaków od razu dopuszczono do ich badania. Za zgodą naszych ekspertów i w ich obecności rejestratory przewieziono do Moskwy, tak by w laboratorium najbliższym miejsca katastrofy zrobić ich odczyt i wykonać kopie, na których można było dalej pracować. Dodatkowo rejestrator ATM-QAR został odczytany w Polsce. Polscy specjaliści pracowali w Moskwie i w Smoleńsku. Byli dopuszczani do czynności podejmowanych przez MAK

— mówi Maciej Lasek. Nie precyzuje jednak co oznacza „badanie” czarnych skrzynek przez polskich specjalistów tuz po katastrofie. Ale wiele osób pamięta jak relacjonował to słynny już pułkownik Rzepa z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Lasek mówi także o innych „szczegółach”, które według niego stanowią, że katastrofa na Ukrainie różni się zasadniczo od tej w Smoleńsku.

(…) choć to nie moja dziedzina - kwestia zabezpieczenia ciał (w Smoleńsku - przyp. red.). Polscy lekarze byli przy ich identyfikacji i bardzo szybko zostały one przewiezione do kraju

— mówi Lasek. Nie mówi jednak jak przebiegały te „identyfikacje” i dlaczego w Polsce nie otwarto już trumien. O pomyleniu ciał i innych wątpliwościach też oczywiście ani słowa.

Wyniki badania katastrofy smoleńskiej zostały opublikowane w raporcie końcowym komisji Millera, który nie wzbudza jakichkolwiek wątpliwości wśród specjalistów

— mówi Lasek, podkreślając ważność ustaleń komisji Millera, których założenia skompromitowano już dawno.

Na koniec mówi jeszcze takie zdanie na temat katastrofy malezyjskiego Boeinga:

Na pewno presja międzynarodowa pomoże w rozwiązaniu tej sytuacji (…)

— to słowa Macieja Laska. Po Smoleńsku jakoś tak nie twierdził. Dobrze czasem przeczytać taki wywiad, można chociaż przekonać się, że kiedyś Laska oceniliśmy prawidłowo i nic w tej ocenie nie należy zmieniać.

http://wpolityce.pl/smolensk/206497-i-t ... -smolensku

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


06 sie 2014, 22:21
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Niemiecki ekspert bije w smoleńskich mądrali: do stwierdzenia przyczyn katastrofy lotniczej konieczne jest zbadanie nienaruszonego wraku

Po tragedii smoleńskiej „niezależni eksperci” przekonywali Polaków w „zaprzyjaźnionych mediach”, że do wyjaśnienia przyczyn katastrofy lotniczej wystarczy odczytać i przeanalizować zapisy czarnych skrzynek. Jednak pragmatyka badań katastrof lotniczych jest zupełnie inna…


Na pewno nie jest tak, że wystarczy przeanalizować zapisane w niej dane, żeby można było od razu odpowiedzieć na wszystkie pytania dotyczące przyczyn wypadku. Ważna część informacji pochodzi z rejestratorów parametrów lotu, ale nie wszystkie
— mówi w wywiadzie dla „Deutsche Welle” Jens Friedmann z Federalnej Placówki ds. Badania Wypadków Lotniczych. Bierze on udział w wyjaśnianiu okoliczności zestrzelenia malezyjskiego boeinga przez rosyjskich terrorystów.

Friedman zostałby zbesztany zapewne przez Macieja Laska. W tym samym wywiadzie powiedział bowiem, że:
- Podczas oględzin wraku samolotu na miejscu wypadku chodzi przede wszystkim o ustalenie, jak samolot rozbił się o ziemię. Czy uderzył o nią w jednym kawałku, a jeśli tak, to pod jakim kątem i jak długo pracowały silniki maszyny. Z położenia części wraku można wyciągnąć wnioski, czy samolot zaczął się rozpadać już w powietrzu i na jakiej wysokości to nastąpiło. Poza tym wypytuje się świadków.

Piotr Lipiec, jeden z członków zespołu Laska w maju ubiegłego roku  o przeniesieniu jednej z części rozbitego pod Smoleńskiem tupolewa powiedział:
- Mogę tylko potwierdzić, że ten statecznik faktycznie, zgodnie z informacjami od kolegów, którzy byli na miejscu, został faktycznie przeniesiony z rejonu drogi, bliżej miejsca upadku samolotu. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czemu miało to służyć. Prawdopodobnie chodziło o zmniejszenie terenu, na jakim miała pracować komisja. Statecznik był jedynym elementem, który znajdował się daleko więc prawdopodobnie przeniesiono go, by znajdował się trochę bliżej.

16 kwietnia 2010 - Smoleńsk w zachodniej Rosji:
Obrazek
fot. wPolityce.pl

21 kwietnia 2014 - Grabovo, na wschodzie Ukrainy:
Obrazek
PAP/ EPA

Pewnie przy okazji publikowanych zdjęć niszczenia wraku boeinga przez Rosjan usłyszymy głosy oburzenia ludzi Laska i całej chmary publicystów, którzy milczeli lub bagatelizowali niszczenie wraku tupolewa…

http://wpolityce.pl/swiat/205995-niemie ... nego-wraku

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Czy czarne skrzynki mogą nagrać wybuch? „Zapisy na rejestratorze dźwięku (CVR) wskazujące na wystąpienie eksplozji są wyjątkiem, a nie regułą”

W licznych wypowiedziach medialnych Maciej Lasek, przewodniczący rządowego Zespołu do spraw wyjaśniania opinii publicznej treści informacji i materiałów dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy lotniczej z dnia 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem, informował opinię publiczną, że brak zarejestrowanego odgłosu wybuchu na rejestratorze dźwięku (CVR) oraz brak zarejestrowania skoku ciśnienia przez rejestrator parametrów lotu (FDR) samolotu TU-154M nr 101 stanowią jedne z najważniejszych dowodów bezwzględnie wykluczających zasadność weryfikacji hipotezy o eksplozji ładunku wybuchowego jako przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem (przykłady:
https://www.youtube.com/watch?feature=p ... x07yaPuZSU
od 01:59, a następnie od 04:20;
https://www.youtube.com/watch?feature=p ... 9okYuFTtNA
od 02:41).

Tymczasem w związku z katastrofą lotu MH17 inny ekspert, Edmund Klich – polski akredytowany przy MAK w trakcie badania przyczyn katastrofy w Smoleńsku, stwierdził, że do potwierdzenia ataku rakietowego jako przyczyny katastrofy najważniejszy będzie wrak, bo na nim będą ślady uderzenia rakiety, a nie same czarne skrzynki. Z rejestratorów będzie można odczytać dokładnie czas, wysokość, prędkość samolotu, ale prawdopodobnie rejestratory w momencie uderzenia rakiety przestały działać.

Czy – przez analogię – takie rozumowanie nie powinno być na miejscu również w przypadku rozważania hipotezy o eksplozji w kadłubie TU-154M?
Wydaje się, że literatura przedmiotu jednoznacznie obnaża fałsz wypowiedzi Macieja Laska.

Przede wszystkim wydany przez Międzynarodową Organizację Lotnictwa Cywilnego (ICAO) „Manual of Aircraft Accident and Incident Investigation. Part III: Investigation” („Podręcznik badania przyczyn wypadków i incydentów lotniczych. Część III: Badanie przyczyn”) w rozdziale 19 „Investigation of explosives sabotage” („Badanie zamachów bombowych”) stwierdza:

19.2.14 On rare occasions the CVR operating from a number of microphones on the flight deck, has given a clue to the events that occurred immediately before the incident, for example, remarks by the crew or a millisecond noise swamping the recording equipment as a result of the shock-wave from detonation of an explosives device. (…) 19.2.15 (…) When preliminary investigation supports the opinion that explosives sabotage was involved the read-out and analysis of both data an CVR recorders must always be undertaken by experts, preferably those experienced in examining recorder traces from previous cases of explosives sabotage in aircraft.

W rzadkich przypadkach rejestrator dźwięku sprzężony z pewną liczbą mikrofonów na pokładzie samolotu dawał wskazówki odnośnie tego, co stało się tuż przed zdarzeniem, takie jak np. uwagi wypowiadane przez załogę czy dźwięk rzędu milisekund „zalewający” urządzenia nagrywające jako rezultat fali uderzeniowej powstałej w wyniku detonacji ładunku wybuchowego. (…) Kiedy wstępne ustalenia dają podstawę twierdzeniu, że doszło do zamachu bombowego, eksperci – najlepiej mający doświadczenie w badaniu zapisów rejestratorów we wcześniejszych przypadkach zamachów bombowych na statki powietrzne - muszą dokonać odczytu i analizy rejestratora parametrów oraz rejestratora dźwięku.

(zob. s. 594 dokumentu dostępnego m.in. pod adresem mtc.gov.kz/images/stories/contents/09_Doc%209756_3.pdf).

Z przytoczonego fragmentu wynika, że zapisy na rejestratorze dźwięku (CVR) wskazujące na wystąpienie eksplozji są wyjątkiem, a nie regułą. Można domniemywać, że w związku z faktem, iż prędkość fali uderzeniowej w przypadku eksplozji środków wybuchowych przekracza wielokrotnie prędkość dźwięku, spowodowane wybuchem odcięcie zasilania i samej aparatury nagrywającej uniemożliwia rejestrację „dźwięku wybuchu”. Nawet jeżeli „w rzadkich przypadkach” dochodzi do rejestracji, to zarówno tu, jak i w innych publikacjach mowa jest o „głośnym dźwięku” – będącym „reakcją” urządzeń na falę uderzeniową, a nie faktycznym zjawisku akustycznym „dźwięku wybuchu”. W związku z tym to hipoteza o zaistnieniu wybuchu bazująca na wstępnych ustaleniach POPRZEDZA analizę CVR pod tym kątem,  a nie – jak twierdzi Maciej Lasek – odczyt i analiza CVR przesądza z góry o wykluczeniu takiej hipotezy. O nietrywialności problemu analizy zapisów mogących wskazywać na eksplozję świadczy również zalecenie wykonywania jej przez osoby mające doświadczenie w odsłuchu i analizie „czarnych skrzynek” innych samolotów zniszczonych w wyniku zamachu.

Również w innej publikacji „CVR Recordings of Explosions and Structural Failure Decompressions” (“Zapisy ekslpozji i dekompresji w wyniku uszkodzeń struktury na rejestratorach dźwięku”) autorstwa S. Dyne’a z Instytutu Badań nad Dźwiękiem i Wibracjami z Uniwersytetu Southampton znaleźć można sformułowania sceptycznie oceniające możliwości wnioskowania na podstawie zapisów CVR o przyczynie katastrofy w przypadku zamachu bombowego:
the level of vibration produced in accidents is so high that the dynamic range of the CAM/CVR is likely to be exceeded thereby masking the arrival of the explosion blast wave or decompression rarefaction wave in the cockpit
Poziom wibracji powstający w wypadkach [lotniczych] jest tak wysoki, że niemal na pewno przekracza zakres dynamiczny mikrofonu kabinowego/rejestratora dźwięku, tak że nadejście fali uderzeniowej wybuchu lub fali podciśnienia w wyniku dekompresji jest maskowane.

(zob. strona 10 dokumentu http://www.isvr.co.uk/reprints/isasi.pdf).

Z publikacji tej można się również dowiedzieć, że czas trwania skoku ciśnienia w związku z eksplozją ładunków wybuchowych w kadłubie samolotu jest rzędu zaledwie ok. 0,06 s (wykres 5 na Rysunku 1, strona 4 ww. dokumentu). Analogiczne dane odczytać można również z Wykresu 23 zawartego w załączniku 12-B do raportu z badania przyczyn katastrofy lotu TWA800 (strona 33 http://www.twa800.com/ntsb/8-15-00/docket/Ex_12B.pdf).

Ponieważ urządzenia rejestrujące zamontowane w samolocie TU-154M nr 101 operowały na kadrach o długości 0,5s (a więc blisko 10-krotnie dłuższych), jest oczywiste, że mogły one nie zarejestrować skoku ciśnienia, jeśli eksplozja wystąpiłaby na tyle wcześnie przed kolejnym momentem zapisu, że w tzw. międzyczasie w wyniku wybuchu uszkodzeniu uległoby  ich zasilanie.  

Powyższe wnioski z analizy literatury przesłałem panu Laskowi i w trybie wniosków o udzielenie informacji publicznej (w okresie kwiecień-czerwiec 2014) poprosiłem o ustosunkowanie się do nich. Pan Maciej Lasek nie tylko nie odniósł się merytorycznie do wskazanych informacji i danych, które falsyfikują jego twierdzenia przywołane na początku artykułu, ale nie był również w stanie podać nawet jednego przykładu z praktyki badania katastrof lotniczych spowodowanych przez eksplozję ładunku wybuchowego na pokładzie samolotu, w przypadku którego na fakt wybuchu jednoznacznie wskazywałyby zapisy CVR i rejestratora lotu (parametr ciśnienia).

Tymczasem powszechnie wiadome jest, że konkluzją raportu z badań przyczyn katastrofy nad Lockerbie, było wskazanie detonacji materiału wybuchowego jako przyczyny katastrofy, mimo że:
the analysis of the flight recorders, using currently accepted techniques, did not reveal positive evidence of an explosive event
analiza rejestratorów lotu przy wykorzystaniu obecnie akceptowanych technik nie wykazała dowodu na zaistnienie wybuchu

(zob. s. 44 dokumentu http://www.aaib.gov.uk/cms_resources.cf ... 503158.pdf ).

Już ten jeden przypadek obala twierdzenie o bezwzględnie występującej zależności między zapisami rejestratorów lotu a możliwością odrzucenia na ich podstawie hipotezy o wystąpieniu eksplozji na pokładzie samolotu.

Co prawda na obronę swoich tez Maciej Lasek przywołał przypadek badania przyczyn oraz przeprowadzonych przy ich okazji eksperymentów w związku z katastrofą samolotu Boeing 747 (TWA800), jednakże wbrew jego interpretacji wnioski raportu z badania tego wypadku (https://www.ntsb.gov/doclib/reports/2000/AAR0003.pdf) pokrywają się z syntetycznym opisem roli analizy CVR w przypadkach eksplozji materiałów wybuchowych zawartym w podręczniku ICAO.

Cały podrozdział (1.11.1.1, s. 59-60) Raportu TWA800 poświęcony jest szczegółowemu opisowi analizy spektrum dźwięku, ze szczególnym naciskiem położonym na analizę tła, którego źródłem jest pole elektryczne generowane przez urządzenia pokładowe. Jest w nim również mowa o „bardzo głośnym dźwięku” trwającym do końca zapisu. Jednakże jest wyraźnie zaznaczone, że dźwięku tego nie można zidentyfikować przez zwykły odsłuch rejestratora i został on zidentyfikowany przez analizę spektrum dźwiękowego – tym samym nie został umieszczony w transkrypcji nagrania CVR.

W kolejnym podrozdziale (1.11.1.2, s. 60-61) opisano testy polegające na przeprowadzeniu kontrolowanych eksplozji m. in. materiałów wybuchowych umieszczonych w różnych miejscach samolotu 747-100. Wykresy spektrów dźwiękowych nagrań zarejestrowanych przez rejestratory umieszczone w tej maszynie porównano z zapisem nagrania z lotu TWA800 oraz zapisami z kilku innych znanych przypadków eksplozji, m.in. katastrofy nad Lockerbie. Stwierdzono, że wszystkie zapisy zarejestrowały bardzo głośne dźwięki tuż przed końcem nagrania. Zaznaczono jednak również, że długość narastania, trwania i wygasania tego dźwięku na nagraniach z rejestratorów samolotów, które uległy katastrofie w wyniku eksplozji materiałów wybuchowych jest znacznie krótsza niż w przypadkach eksplozji spowodowanych innymi czynnikami (np. wybuch mieszanki paliwowo-powietrznej).

W przypadku katastrofy, która była przedmiotem tego raportu (a podkreślić należy, że nie była ona wynikiem eksplozji materiałów wybuchowych), ten „bardzo głośny dźwięk” trwał zaledwie 0,117 s (s. 3).
Warte podkreślenia jest również to, że w żadnym miejscu Raportu TWA800 ani jego załączników nie ma mowy o „dźwięku wybuchu” (którym to sformułowaniem posługuje się pan Maciej Lasek), a jedynie o „bardzo głośnym dźwięku” .

A zatem fakt, że
a) zapisy dźwiękowe występujące na końcu nagrań z lotów przerwanych przez eksplozję mają rząd długości dziesiętnych sekundy;
b) ich identyfikacja wymaga skomplikowanych analiz (spektrogramy) oraz że
c) nie pozwalają one na jednoznaczną identyfikację zjawiska wybuchu, a jedynie mogą one służyć jako materiał do wnioskowania przez analogię poprzez ich porównanie z zapisami z innych katastrof itp., co skonkludował również autor przywołanego wcześniej artykułu „CVR Recordings of Explosions and Structural Failure Decompressions”:

a loud sound at the end of the TWA 800 recording was subject to detailed and meticulous analysis by the NTSB but did not reveal the cause of the accident and was therefore of little diagnostic value
głośny dźwięk na końcu nagrania z lotu TWA800 był przedmiotem wielu drobiazgowych i skrupulatnych analiz w wykonaniu NTSB, jednakże nie ujawnił on przyczyny katastrofy i miał w związku z tym niewielkie znaczenie diagnostyczne
potwierdza tezę podręcznika ICAO o konieczności ostrożnego traktowania CVR jako materiału dowodowego w takich przypadkach oraz wyklucza jego jednoznacznie rozstrzygający charakter, a tym samym uniemożliwia zastosowanie tego przypadku do wsparcia tez pana Macieja Laska.

Nawet jednak zakładając, że przypadek ten mógłby stanowić źródło pewnej inspiracji do metodologii badania przyczyn katastrofy samolotu TU-154M nr 101, to ani z tzw. Raportu Millera ani z korespondencji z panem Maciejem Laskiem nie wynika, by niezbędne w tym zakresie analizy (spektrogram) zostały faktycznie przeprowadzone. Tym samym nie ma podstaw, by ten przypadek przytaczać w kontekście wyjaśniania kwestii związanych z katastrofą smoleńską.

Podsumowując: stwierdzenia o roli analiz „czarnych skrzynek” w wykluczeniu hipotezy eksplozji materiałów wybuchowych jako przyczyny katastrof lotniczych, których autorem jest m.in. pan Maciej Lasek, są sprzeczne z literaturą przedmiotu oraz nie znajdują potwierdzenia we wnioskach z dochodzenia przyczyn innych katastrof lotniczych spowodowanych eksplozją materiałów wybuchowych.

A odpowiadając na pytanie z tytułu: tak, mogą - kapiszona lub petardy.

Paweł Reniecki

Inspirację do podjęcia tematu stanowiły m. in. publikacje blogerów Peemka i Tiger65.
Autor nie jest ekspertem w dziedzinie badania katastrof lotniczych. Ponieważ jednak wydaje się, że nominalni eksperci lotniczy w IIIRP uzależniają treść swoich ekspertyz od listy nazwisk ofiar katastrofy, autor nie czuje, by stanowiło to jakąkolwiek okoliczność dyskwalifikującą dla wniosków z powyższej analizy.

http://wpolityce.pl/smolensk/206063-czy ... nie-regula

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

„Początkowo myślałem, że to zwykły wypadek. Teraz mam wątpliwości.”
Niemiecki dziennikarz śledczy pisze książkę o Smoleńsku.



W przyszłym roku w niemieckich księgarniach pojawi się książka na temat katastrofy smoleńskiej autorstwa niemieckiego dziennikarza śledczego - Jürgena Rotha. Nieznany jest jeszcze tytuł publikacji, ani szczegóły informacji, do których dotarł publicysta specjalizujący się w opisywaniu przestępczości zorganizowanej. Jednak, jak opowiada, przeszedł on drogę od przekonania, że był to zwykły wypadek, do przeświadczenia, że mogło to być jednak coś zupełnie innego.


Rozmawiamy z nim o katastrofie smoleńskiej, także w kontekście ostatnich dramatycznych wydarzeń na Ukrainie.

wPolityce.pl: Niedawno napisał pan na Twitterze: „Jeśli czarne skrzynki zestrzelonego samolotu rzeczywiście trafią do Moskwy, to można być pewnym, że – podobnie jak to się stało przy katastrofie smoleńskiej – zostaną zmanipulowane i zafałszowane”. Skąd ma pan przekonanie lub podejrzenia, że skrzynki ze Smoleńska zostały zmanipulowane i zafałszowane?

Jürgen Roth: - Natrafiłem podczas moich intensywnych poszukiwań na wskazówki, że polskie władze nie otrzymały wszystkich informacji, które były zawarte w czarnych skrzynkach TU-154M. Bądź, że te informacje nie zostały odpowiednio przeanalizowane przez komisję Millera. Poszedłem tym tropem. Tylko tyle mogę na razie powiedzieć.

Co myślał pan o katastrofie smoleńskiej zaraz po niej? Jak tłumaczył sobie jej przyczyny?

Początkowo myślałem, że to był zwykły wypadek. Teraz mam co do tego poważne wątpliwości.

Pisze pan książkę o tragedii 10/04. Czy może pan zdradzić jakiego rodzaju informacje udało się Panu zebrać?

Niestety nie mogę zdradzić szczegółów na temat tego, czego się dowiedziałem pracując nad książką o Smoleńsku. Uczynię to dopiero po ukazaniu się książki.

A chociaż jaki będzie jej tytuł?

Nie został jeszcze ustalony, bo ma się ona ukazać dopiero na wiosnę przyszłego roku.

Gdzie zbierał pan materiały do publikacji?

Informacje do książki zbierałem w Polsce, Rosji, USA i Szwajcarii. W tych krajach jest wiele dostępnych źródeł.

Zmieńmy temat. Dlaczego pańscy rodacy są tacy prorosyjscy? Według niedawnego sondażu przeprowadzonego przez „Wall Street Journal” 60 procent Niemców stoi po stronie Rosji w jej konflikcie przeciwko Zachodowi. Zaś 77 procent jest przeciwnych wzmocnieniu NATO i relokacji wojsk Paktu na tereny państw Środkowej Europy.

Nie ufam tym sondażom. Nie jestem w stanie uwierzyć, że aż 60 proc. Niemców jest prorosyjskich. Prawdą jest jednak, że wielu Niemców wierzy w „silnego człowieka”. Jest nim ich zdaniem Władimir Putin. W Niemczech panuje także silny antyamerykanizm. To też oczywiście w pewnym sensie pcha Niemców w ramiona Rosji. W Niemczech panują także nacjonalistyczne nastroje, co powoduje, że Putin wydaje się niektórym ludziom bardzo bliski. Swoją rolę odgrywa tu także propaganda Kremla. Wielu ludzi w Niemczech daje się na nią nabrać.

Co wolny świat powinien zrobić teraz, po zestrzeleniu samolotu pasażerskiego nad wschodnią Ukrainą? Jak powinniśmy się zachować?

Wolny świat powinien nie tylko zająć jasne stanowisko wobec Rosji, ale także zdecydować się na ostre sankcje wobec Kremla.

Kanclerz Angela Merkel zaraz po zestrzeleniu malezyjskiego boeinga powiedziała, że „nie ma alternatywy dla dialogu z Putinem”. Czy rzeczywiście nie ma? Czy nie powinny zostać np. zbojkotowane mistrzostwa świata w piłce nożnej, które mają odbyć się w 2018 r. w Rosji?

Dialog jest oczywiście zawsze konieczny. Bez dialogu nie ma rozwiązania problemów. To nie oznacza, że nie można dać Putinowi do zrozumienia, gdzie są granice. Uważam, że bojkot mistrzostw świata w piłce nożnej w 2018 r. w Rosji to dobry pomysł. Moim zdaniem należało już zbojkotować zimowe igrzyska olimpijskie w Soczi.

Jak ocenia pan politykę kanclerz Merkel wobec Putina?

Angela Merkel prowadzi, można powiedzieć, bardzo dyplomatyczną politykę wobec Rosji. Nie widzę zbyt wielu powodów do krytyki wobec pani kanclerz. Za ten przyjazny kurs rządu w Berlinie odpowiada raczej partner koalicyjny chadecji - Socjaldemokraci. Uważam, że Merkel dość sprytnie manewruje w tym konflikcie. Oczywiście trzeba odczekać co się jeszcze wydarzy, może postawa niemieckiego rządu po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu się jeszcze zmieni. Ale to raczej mało prawdopodobne. Wydaje mi się, że pani kanclerz potrafi dokładnie ocenić Putina i wie, że nie jest on poważnym partnerem.

http://wpolityce.pl/smolensk/206331-poc ... asz-wywiad

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


06 sie 2014, 22:29
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Prof. Wiesław Binienda doradcą prezydenta USA!

Obrazek

Czołowy konsultant Zespołu Smoleńskiego, prof. Wiesław Binienda został doradcą powołanej przez Baracka Obamę, Prezydenckiej Rady Ekspertów ds. Nauki i Techniki. Rolą tej elitarnej grupy jest przygotowanie strategii rozwoju wysokich technologii w najważniejszych dziedzinach przemysłu amerykańskiego - dowiedziała się "Gazeta Polska Codziennie".


– Niedawno podczas spotkania rozmowa zeszła na temat katastrofy smoleńskiej. Jeden z kolegów wspomniał, jak samoloty wbijały się w stalowe konstrukcje WTC, a Tu-154M nie mógł przeciąć nawet brzozy. Wszyscy siedzący przy stole zaczęli się śmiać – mówi prof. Binienda.

Podczas gdy w Polsce środowisko związane głównie z tzw. zespołem Laska i „michnikowym szmatławcem” od miesięcy prowadzi kampanię ośmieszania i podważania kompetencji prof. Wiesława Biniendy, to w Stanach Zjednoczonych należy on do ścisłego grona naukowej elity. Do współpracy zaprosił go Barack Obama. Prezydent USA powołał Komitet Wykonawczy Partnerstwa Zaawansowanych Technologii Przemysłowych, którego zadaniem jest przygotowanie strategii rozwoju wysokich technologii w najważniejszych dziedzinach przemysłu amerykańskiego.

Członkami komitetu jest kilkanaście najważniejszych amerykańskich firm przemysłowych, takich jak Northrop, Grumman, Honeywell, Alcoa, Dow Chemical, Siemens oraz kilka uczelni, w tym Berkeley, Georgia Tech, MIT, jak również Uniwersytet Akron gdzie dziekanem jednego z wydziałów jest prof. Binienda.

- Nie ukrywam, że czuję się zaszczycony zaproszeniem do tej współpracy. Szczególnie, że zostałem poproszony o konsultację w zespole opracowującym strategię rozwoju w dwóch bardzo ważnych dziedzinach: analizy wielkich baz danych oraz ich wizualizacji oraz w wielkiej prędkości obliczeń i symulacji komputerowych najbardziej zaawansowanych technologii – mówi prof. Binienda w rozmowie z „Codzienną”.

http://niezalezna.pl/57725-prof-wieslaw ... ydenta-usa

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Prof. Binienda w Białym Domu, a z dr. Laskiem wciąż nikt poważny współpracować nie chce

Obrazek

Fot. M.Czutko/wPolityce.pl


Prorządowa propaganda dotycząca naukowców, którzy pracują na rzecz prawdy o katastrofie smoleńskiej, od początku deptała wszelkie zasady przyzwoitości. Kłamliwej akcji ośmieszania naukowców i prób odbierania im wiarygodności nie zatrzymały oczywiste fakt. Ani to, że naukowcy angażujący się w prace smoleńskie są wysokiej klasy specjalistami. Ani to, że ich prac na gruncie naukowym nikt nigdy nie podważył. Ani to, że to oni nie mają żadnego powodu, by manipulować i kłamać ws. Smoleńska. O drugiej stronie tego powiedzieć nie można.

Dla medialnych manipulatorów i obrońców pancernej brzozy nic nie miało znaczenia. Trzeba było budować przekonanie, że smoleńskich naukowców nie sposób w ogóle brać na poważnie. To nic, że prof. Binienda brał udział w wyjaśnianiu katastrofy Columbia w USA, to nic, że brał udział w budowie elementów nowego Dreamlinera, który wywoływał zachwyt polskiej opinii publicznej. To nic, że dr inż. Wacław Berczyński pracował przez dekady dla Boeinga i konstruował maszyny. To nic, że Bogdan Gajewski pracuje od lat nad wyjaśnieniem wypadków lotniczych w kanadyjskiej agencji rządowej National Aircraft Certification. To nic, że prof. Kazimierz Nowaczyk wykazał jasno, że dane zawarte w raporcie MAK i komisji Millera dają inny obraz tragedii smoleńskiej niż wynika to z wniosków tych dokumentów. To nic, że dr Grzegorz Szuladziński ma wieloletnie doświadczenie w badaniu mechanizmów zniszczenia konstrukcji w wyniku eksplozji. To nic, że Glenn Jorgensen prowadzi w Danii od lat swoją praktykę dotyczącą badania katastrof lotniczych. To nic, że polscy prof. prof. — Obrębski, Witakowski, Ziółkowski, Bramski — są uznanymi fachowcami, honorowanymi różnymi nagrodami. To nie miało znaczenia. Podobnie, jak fakt, że liczba publikacji naukowych ludzi zajmujących się naukowo tragedią smoleńską przewyższa w sposób ogromny liczbę publikacji naukowych rządowych ekspertów od Smoleńska.

Zmasowana propaganda nigdy nie trzyma się faktów. Zawsze opiera się na manipulacji, kłamstwie i chwytach erystycznych. Ponieważ z naukowcami badającymi tragedię smoleńską nikt nie był w stanie prowadzić merytorycznej dyskusji, trzeba było ich ośmieszyć i zdyskredytować.

I właśnie dlatego niezwykle silnym ciosem w rządowych propagandystów są ostatnie doniesienia zza Oceanu. Jak podała Telewizja Republika prof. Wiesław Binienda jest członkiem komisji doradczej przy prezydencie USA. Co więcej, wszedł w skład ciała badającego m.in. sprawę katastrof lotniczych. Co więcej, okazuje się, że nominacja jest również uznaniem jego profesjonalizmu w obszarze i metodzie badawczej, które wykorzystywał właśnie w swoich smoleńskich analizach, z których jasno wynika, że rosyjsko-rządowa wersja wydarzeń nie jest możliwa. Skrzydło rządowego tupolewa nie mogło zostać odcięte przez brzozę! Tu nie może być obecnie żadnych wątpliwości.

Zdaje się, że również prezydent USA Barack Obama, albo jego otoczenie nie miało wątpliwości. Nie miało wątpliwości, że prof. Biniendy warto słuchać, radzić się go i zaufać jego dorobkowi, wiedzy i umiejętności.

Jak to możliwe, że w Polsce media i rząd mają czelność obrażać i dyskredytować naukowca, Polaka, który ma zaufanie najbardziej wpływowego przywódcy na świecie?

Należy niestety wątpić, by nominacja dla naukowca zakończyła festiwal kłamliwej, ohydnej kampanii przeciwko ludziom zajmującym się Smoleńskiem. Ale być może na chwilę chociaż stępi jej ostrze. Sygnał płynący zza Oceanu jest bowiem na tyle silny, że podważa wiarygodność rządowej opowieści o naukowcach, którzy są niczym chłopcy we mgle. Skoro najbardziej atakowany prof. Binenda jest w elitarnym gronie prezydenckich doradców, to może warto go jednak posłuchać…

Rząd i prorządowi narratorzy mają nie mały orzech do zgryzienia. Prof. Binienda jest w Białym Domu, a z dr. Laskiem wciąż nikt poważny współpracować nie chce. Jego działalność jest wiarygodna tylko dla płacącego mu skompromitowanego obozu rządowego i jego akolitów.

Taka jest różnica w wiarygodność obu stron…

http://wpolityce.pl/smolensk/207417-pro ... c-nie-chce

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


06 sie 2014, 22:32
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Sąd skarcił prokuraturę.
Ponownie będzie badana organizacja lotów do Smoleńska


Sąd po raz kolejny uznał, że warszawscy prokuratorzy przedwcześnie umorzyli śledztwo dotyczące organizacji lotów do Smoleńska - premiera z 7 kwietnia i prezydenta z 10 kwietnia.


Prokuratura badała sprawę niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie w związku z przygotowaniami w 2010 r. lotów do Smoleńska.

Po raz pierwszy śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Okręgową Warszawa Praga zostało umorzone 30 czerwca 2012 roku. Co zdumiewające wtedy, prokuratorzy wskazali na liczne nieprawidłowości i zaniedbania instytucji państwowych, ale uznał, że nie były one przestępstwem. Sąd również wówczas uchylił postanowienie nakazując wznowienie śledztwa. Ale prokuratura znowu - we wrześniu 2013 r. - podjęła decyzję o umorzeniu. Ona także została zaskarżona.

Jak informował portal niezalezna.pl już kilka miesięcy temu na dzisiaj wyznaczone było posiedzenie sądu, który miał badać zasadność prokuratorskiego postanowienia. Sędzia Wojciech Łączewski zwrócił uwagę, że decyzja o uchyleniu umorzenia została podjęta z urzędu. I dosadnie ocenił uzasadnienie prokuratury. Przede wszystkim fakt, że prascy śledczy zaniechali analizy dowodów.
- Prokurator umorzył postępowanie, ale nie wiadomo, dlaczego tak zrobił, bo tego nie uzasadnił - stwierdził sędzia.

Sąd uchylił postanowienie prokuratury w całości i nakazał wznowienie śledztwa.

- Zaniechania ze strony urzędników państwowych są bardzo poważne. To przede wszystkim niezabezpieczenie we właściwy sposób wizyty pana prezydenta, co było bezpośrednim narażeniem go na niebezpieczeństwo. Nieudolność i brak kompetencji ze strony funkcjonariuszy państwowych powinny być sankcjonowane prawnie - tłumaczył cytowany przez wprost.pl mecenas Bartosz Kownacki, pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy.

http://niezalezna.pl/58036-sad-skarcil- ... -smolenska

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Wątpliwości prokuratury. Na wraku były ślady materiałów wybuchowych?
Będzie nowa opinia


Wojskowi prokuratorzy poprosili biegłych z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji o uzupełniającą opinię dotyczącą badania próbek pobranych z wraku tupolewa na obecność materiałów wybuchowych. To efekt ekspertyzy dostarczonej śledczym przez mecenas Piotra Pszczółkowskiego. - Opinia przygotowana przez dwójkę profesorów wykazała karygodne błędy w pracy CLKP. Dlatego stratą czasu jest proszenie tę instytucję o ponowne badanie - tłumaczy portalowi niezalezna.pl mecenas Pszczółkowski.

- Wnioskowałem, aby badanie próbek przekazać innemu podmiotowi. Najlepiej zagranicznemu, ale prokuratura upiera się przy CLKP
- dodaje pełnomocnik części rodzin smoleńskich.

W wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej ppłk Janusz Wójcik z Naczelnej Prokuratury Wojskowej potwierdził, że wniosek o uzupełniającą opinię ma na celu: "odniesienie się do kwestii podnoszonych w treści materiału dostarczonego przez jednego z pełnomocników pokrzywdzonych". I biegli CLKP dostali czas do 30 września.
Zapytaliśmy więc mecenasa Pszczółkowskiego, czy będzie to opinia, czy może prokuratura dała możliwość specjalistom CLKP na polemikę z niewygodnymi dla nich faktami.
- Formalnie będzie to opinia uzupełniająca, ale bardzo trafnie to pan określił - powiedział nam mecenas Pszczółkowski.

W opinii przygotowanej na potrzeby wojskowej prokuratury prowadzącej śledztwo smoleńskie, biegli CLKP stwierdzili, że ani na wraku samolotu, ani ciałach ofiar katastrofy, nie znaleziono śladów materiałów wybuchowych. Ale eksperci poproszeni przez prawnika reprezentującego rodziny smoleńskie o ocenę pracy biegłych CLKP, wręcz zmiażdżyli ich metody pracy.

- Wskazali między innymi, że wykorzystywane podczas badań urządzenia były brudne, a za najbardziej kompromitujący przykład podali fakt, że biegli wykazali obecność pewnej substancji, której wykrycie za pomocą przyrządów stosowanych przez biegłych jest niemożliwe - dodaje prawnik.

- Dlatego uważam, że proszenie CLKP o uzupełniającą opinię jest jedynie stratą czasu - podkreśla mecenas Pszczółkowski.

http://niezalezna.pl/58047-watpliwosci- ... owa-opinia

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Czy komisja Millera badała „pancerną” brzozę? Chyba nie…

Obrazek
fot. faktysmolensk.gov.pl

Senatorowie Prawa i Sprawiedliwości 24 kwietnia zapytali w oświadczeniu
senatorskim doktora Laska o badania „pancernej brzozy” w Smoleńsku.


Zapytali między innymi:

Czy komisja pod przewodnictwem pana ministra Millera badała przedmiotową brzozę?

Czy odnalazła w niej fragmenty pochodzące z samolotu, który uległ katastrofie? Ile było tych fragmentów i z jakich elementów konstrukcyjnych samolotu te fragmenty pochodziły?

Na podstawie jakich badań komisja stwierdziła, że znalezione w brzozie fragmenty metalowe pochodziły z rozbitego samolotu?

W odpowiedzi Pan doktor Lasek napisał o polskich specjalistach z kilku polskich placówek badawczych, którzy dotarli na miejsce katastrofy 10 i 11 kwietnia i pozostali w Smoleńsku do czasu zakończenia prac przez polskiego akredytowanego przedstawiciela Edmunda Klicha.

W kolejnym oświadczeniu senatorowie PiS wskazali, że przecież pan Klich był polskim przedstawicielem w komisji MAK, a zatem wskazani specjaliści uczestniczyli w badaniach prowadzonych przez MAK. Nie były to badania prowadzone w ramach prac Komisji Millera.

Tymczasem senatorowie pytali o badania wykonywane w ramach prac polskiej Komisji Millera. W odpowiedzi na to drugie pytanie doktor Lasek poinformował senatorów, że Edmund Klich w okresie między 10 a 28 kwietnia był równocześnie akredytowanym polskim przedstawicielem w MAK-u i członkiem polskiej komisji badania wypadków lotniczych.

Ta odpowiedź pogłębiła wątpliwości senatorów – czy Komisja Millera w ogóle badała słynną brzozę? Więc senatorowie pytają jeszcze raz i proszą o konkretne odpowiedzi:

1) Czy Komisja Millera badała brzozę, a jeśli tak, to kto konkretnie z grona 34 osób podpisanych pod raportem końcowym Komisji Millera w tych badaniach brał udział?
2) Kiedy zostało przeprowadzone to badanie?
3) Czy z badania brzozy przez członków Komisji Millera został sporządzony jakikolwiek protokół, a jeśli tak, to gdzie się on znajduje?
4) Ilu polskich ekspertów i jakich specjalności brało udział w badaniu brzozy?
5) Kto i w jakim trybie wyznaczył tych ekspertów?
6) Kto kierował pracą tych ekspertów na miejscu katastrofy?
7) Na podstawie jakich badań Komisja Millera miała pewność, że znalezione w brzozie elementy zostały w nią wbite wskutek katastrofy?

Obawiam się, że te pytania pozostaną bez odpowiedzi, bo podejrzewam, że Komisja Millera posłużyła się tylko badaniami MAK-u i żadnych własnych badań brzozy nie przeprowadziła.

Chętnie odwołam te podejrzenia, jeśli doktor Lasek położy na stół protokół własnych, prowadzonych przez Komisję Millera badań brzozy. Tej brzozy, która według raportu Millera, stała się początkiem destrukcji samolotu.

http://wpolityce.pl/smolensk/208152-czy ... -chyba-nie

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Śledczy wreszcie wzięli się do roboty, lecz nadal nie znamy prawdziwego przebiegu tragedii

Niektórzy członkowie rodzin zamiast obaw, czy modlą się nad właściwym grobem, mają pewność co do tego, że ciała zostały pozamieniane. To wynika jasno z dokumentacji medycznej, którą dostali od strony rosyjskiej – mówi lekarz wojskowy Dariusz Fedorowicz, brat śp. Aleksandra Fedorowicza, tłumacza śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej, w rozmowie z Katarzyną Pawlak.

Słyszał Pan, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo ws. sfałszowanych przez Rosjan sekcji zwłok ofiar katastrofy w Smoleńsku?

Te wątki były wielokrotnie i od dawna podnoszone przez rodziny ofiar. Nikt nie chciał nas słuchać. A to nie tylko bulwersująca proceduralnie, ale przede wszystkim bolesna sprawa. Należało się temu przyjrzeć zdecydowanie wcześniej, chociażby wtedy, kiedy przy okazji wykonywanych ekshumacji wyszły na jaw skandaliczne fakty i szczegóły: zamiana ciał, ich bezczeszczenie. Wtedy sprawy nikt nie ruszał. Ale oczywiście ta decyzja w jakiś sposób cieszy według zasady „lepiej później niż wcale”.

Śledczy przekonują, że powodem ponadczteroletniego „opóźnienia” jest to, że dopiero niedawno przekazano materiały między prokuraturami wojskową i okręgową. Wierzy Pan w te wyjaśnienia?
Gdybym szczerze miał szukać przyczyn, to uznałbym, że jest to niestety decyzja polityczna. Mówiąc brutalnie: panowie spojrzeli na sondaże i postanowili wreszcie wziąć się do roboty. Wciąż jednak wiele pracy przed nimi – niewyjaśnione są kwestie najważniejsze: nie znamy prawdziwego przebiegu tragedii i jej przyczyn. Nie dajmy sobie wmówić, że jest inaczej.

Jednak wątek związany z przeprowadzeniem sekcji jest o tyle ważny, że ekshumacji było już dziewięć. Wiele rodzin, np. Ewa Kochanowska, wdowa po rzeczniku praw obywatelskich Januszu Kochanowskim, do dziś mówi publicznie, że tak naprawdę nie wie, nad czyim grobem się modli.
Myślę, że wszyscy mamy podobne obawy. Wszyscy, którzy nie doświadczyli jeszcze tej ciężkiej procedury, jaką jest ekshumacja. Niektórzy nawet zamiast obaw, czy modlą się nad właściwym grobem, mają pewność co do tego, że ciała zostały pozamieniane. To jasno wynika z dokumentacji medycznej, którą dostali od strony rosyjskiej. Wręczono im dane dotyczące zupełnie obcego człowieka przypisanego do trumny, którą wcześniej pochowali, myśląc, że są w niej szczątki bliskiego. Niemniej podkreślam – najważniejsze jest dziś ustalenie przyczyn tej katastrofy. Mam nadzieję, że decyzja o wszczęciu śledztwa ws. sekcji to bardzo ważny krok w tym kierunku.

http://niezalezna.pl/58082-sledczy-wres ... u-tragedii

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


06 sie 2014, 22:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Lech Kaczyński nie bałby się stanąć przeciw Rosji

Putin zawsze atakuje w sierpniu (Abchazja, Gruzja, Czeczenia), gdy większość przywódców Zachodu jest na wakacjach i nikt nie ma czasu się nim zajmować - mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" b. prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili. Atak na Gruzję w 2008 r. i teraz na Ukrainę to ta sama imperialna walka Putina o przywrócenie granic sowieckiego Imperium Zła - dodaje.

Saakaszwili mówi, że Lech Kaczyński z pewnością byłby teraz na Ukrainie i tak jak w 2008 r. nie bałby się stanąć przeciw Rosji. Gruzja nigdy nie zapomni, że to on nas wtedy uratował - mówi.

Nigdy też nie zapomnę co się wydarzyło w Smoleńsku, i jak nieludzko rosyjscy żołnierze zachowywali się na pobojowisku po katastrofie - dodaje. - Dokładnie tak samo zachowywali się na pobojowisku po katastrofie malezyjskiego boeinga. Rosja nigdy się nie zmieni - ocenia

Według b. prezydenta Gruzji UE powinna zamrozić konta wszystkich rosyjskich banków, a nie tylko wybranych, powinna w końcu zareagować militarnie i przestać bać się Putina.

Pozycja Putina i tak jest bardzo zagrożona: nie ma przyjaciół poza kilkoma oligarchami i swoimi wasalami, ma też wiele problemów wewnątrz Rosji - wylicza.

- Na szczęście świat zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, co się dzieje  - kończy Saakaszwili.

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/raport-zamieszk ... gn=firefox


10 sie 2014, 14:44
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Katastrofa smoleńska
Czyżby kolejny "seryjny samobójca" ...

Tragicznie zmarły major BOR to Marek K. "Koper". Brał udział w przygotowaniu lotu do Smoleńska

Major Marek K., oficer BOR, który został znaleziony martwy w swoim domu w podwarszawskich Ząbkach, w 2010 r. brał udział w przygotowaniu wizyty Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. Jak dowiedział się portal niezalezna.pl - oficer znany był w Biurze jako "Koper" i miał opinię bardzo dobrego fachowca.

- To był jeden z niewielu porządnych ludzi w BOR. Ostatnio zaczął wychodzić na prostą, trudno mi uwierzyć w samobójstwo - mówi nam jeden z byłych oficerów Biura Ochrony Rządu. Jeszcze niedawno, 26 czerwca 2014 r., zmarły major brał udział w uroczystym zakończeniu roku akademickiego Wydziału Bezpieczeństwa Narodowego Akademii Obrony Narodowej.

Marek K., znany w BOR jako "Koper", w 2010 r. brał udział w przygotowaniu wizyty Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. Zeznawał nawet w tej sprawie we wznowionym ostatnio cywilnym śledztwie smoleńskim. Czy niedawna decyzja sądu mogła mieć jakiś wpływ na dramatyczną decyzję oficera?

Ciało 44-letniego majora BOR znaleziono w mieszkaniu w Ząbkach pod Warszawą. Funkcjonariusza zaczęto szukać, gdy od kilku dni nie odpowiadał na telefony. Zabójstwo zostało wstępnie wykluczone.

- Rodzina funkcjonariusza od kilku dni nie miała z nim kontaktu, chciała sprawdzić, co się dzieje. Drzwi do mieszkania były zamknięte, a nikt nie reagował na telefony, więc wezwano ślusarza – mówił jeden z policjantów.

Marek K. ostatni raz widziany był w niedzielę. Poniedziałek miał wolny od pracy, a broń zostawił w jednostce. Biegli biorą pod uwagę nieszczęśliwy wypadek lub samobójstwo. Koledzy z jednostki wykluczają tę drugą opcję – donosiła dziś rano „Rzeczpospolita”.

Według "Naszego Dziennika" martwy funkcjonariusz miał rozcięty łuk brwiowy. Jak podkreśla policja, rana ta nie mogła być przyczyną śmierci.

http://niezalezna.pl/58302-tragicznie-z ... -smolenska


13 sie 2014, 13:24
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Brzoza mocna niczym „Buk”…
Czy samolot po uderzeniu w drzewo wyglądałby podobnie do maszyny roztrzaskanej przez rakietę?


Obrazek

Cały świat zamarł przerażony tym, do czego doprowadziła zgoda na agresywną politykę Kremla. Śmierć niemal 300 niewinnych ofiar jest kolejną ceną, jaką Zachód płaci za utrzymywanie przez lata przyjaznych stosunków z Putinem, łamiącym od dekady zasady cywilizowanego świata. Przywódcy całego świata mogą muszą mieć poczucie wstydu za brak stanowczej reakcji na to, co „car” z Kremla wyczynia w Europie.

Wielu z przywódców powinno szczególnie gorzko wspominać moment, w którym przekreślono szanse na rzetelne sprawdzenie, co zdarzyło się w Smoleńsku. Świat zachodni zdaje się przywiązuje większą wagę do śmierci przypadkowych cywilów niż do śmierci prezydenta kraju NATO oraz całej generalicji sojuszniczej armii. Dziś mało kto jest w stanie zrozumieć zachowanie światowych przywódców po 10/04.

Zaskakuje również obecna buta premiera Donalda Tuska. Jego wypowiedź jest tak wypruta z realiów działań polskiego rządu, że aż brzmi kabaretowo.
Oburzenie na sprawców tej zbrodni musi się także przekładać na oburzenie wobec tych, którzy wspierają jej sprawców
- mówił Donald Tusk, jakby zapomniał, że to on właśnie i jego rząd przez lata prowadzili promocję tych, którzy przyczynili się do tego zamachu, którzy mają krew ofiar z Ukrainy na rękach.

Szef rządu dalej ciągnął, apelując, że trzeba „przeprowadzić dochodzenie wyjaśniające wszystkie okoliczności tej zbrodni”. Niestety w sprawie smoleńskiej Tusk wiedział wszystko zawczasu… Zgodnie z wytycznymi, jakie Platforma Obywatelska rozsyłała już w dzień tragedii smoleńskiej „zawinili piloci, do ustalenia pozostało kto ich do tego zmusił”.
Tusk zdaje się uznaje, że sprawa tragedii smoleńskiej była znacznie mniej znacząca niż sprawa zamachu na malezyjski samolot…

Rozmawiałem z szefem Rady Europy Hermanem van Rompuyem o koniecznych krokach, jakie powinna podjąć Unia Europejska i będziemy oczekiwali od ministrów spraw zagranicznych, którzy spotkają się w poniedziałek, aby wypracowali stanowisko, którego konsekwencją może będzie także nadzwyczajne posiedzenie Rady Europejskiej
- tłumaczył Tusk, choć w sprawie smoleńskiej do dziś wszelkie próby umiędzynarodowienia śledztwa uważa za przejaw zdrady i oskarżania rządu o morderstwo.

Tusk przekonuje, że „ta tragedia (na Ukrainie – red.) nie może pozostać bez reakcji”. Jednak sam o odpowiedzialności politycznej za sprawę tragedii smoleńskiej ani myśli. Sprawa odpowiedzialności politycznej w Polsce jest w ogóle symboliczna.
Gdy Donald Tusk pełen przejęcia odnosił się do zamachu nad Ukrainą, na Twitterowym profilu Kancelarii Premiera pojawił się wpis:

@premiertusk: nie ma żadnego usprawiedliwienia dla zestrzeliwania samolotów.

Patrząc na to, co rząd robił i mówił ws. smoleńskiej, można odnieść wrażenie, że w Polsce jest sytuacja, która daje takie usprawiedliwienie… Jeśli na pokładzie samolotu, który uległ katastrofie, znajduje się znienawidzony przez ludzi Tuska polityk, nikt o prawdę o tragedii nie będzie kruszył kopii…

P.S.

Ci, którzy jeszcze mają cień wątpliwości, czy weryfikacją tezy o zamachu w Smoleńsku warto zająć się na poważnie powinni obejrzeć zestawienie zdjęć ze Smoleńska oraz z Ukrainy.

ZOBACZ ZDJĘCIA:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jak widać na zdjęciach zobrazowane są podobnie wyglądające części. Widać zupełną miazgę na miejscu upadku samolotów, widać podobnie oderwane fragmenty poszycia, widać podobnie stopione i nadpalone elementy. Zdjęcia szczątków ludzkich, które widoczne są na fotografiach ze Smoleńska oraz z Ukrainy, również są podobne. Ich jednak nie sposób pokazywać publicznie…

Po obejrzeniu fotografii oczywistym staje się pytanie:
Czy samolot po uderzeniu w brzozę wyglądałby podobnie do maszyny roztrzaskanej przez rakietę na pułapie 10 tys. metrów?

http://wpolityce.pl/smolensk/205636-brz ... cz-zdjecia

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Tupet Sikorskiego poraża. Do rodzin smoleńskich: sami pozywajcie Rosjan

W październiku zeszłego roku Radosław Sikorski napisał o "faktycznych rosyjskich winach" w związku z katastrofą smoleńską. Tematu jednak nie chciał ciągnąć. Dzisiaj jego słowa przypomniał dziennikarz portalu niezalezna.pl i "Gazety Polskiej Codziennie". Odpowiedź szefa MSZ jest szokująca. I oburzyła wiele osób.

Samuel Pereira zwrócił uwagę Sikorskiemu, że od kilku miesięcy brakuje odpowiedzi co konkretnie miał na myśli, pisząc ponad pół roku temu o "faktycznych rosyjskich winach", które przyczyniły się do katastrofy smoleńskiej. I szef polskiej dyplomacji zareagował.

"Winą rosyjską były błędy w naprowadzaniu samolotu, które mogły być podstawą do roszczeń, zamiast chybionych teorii zamachowych" - napisał Radosław Sikorski odpowiadając naszemu dziennikarzowi.

Obrazek

Te słowa wywołały zdumienie. Marzena Paczuska słusznie zwróciła uwagę: "Mogły być"? To dlaczego nie są?". Dodając później: "W przypadku błędów w naprowadzaniu samolotu mówimy o odpowiedzialności karnej. To prok. stawia zarzuty". Sikorski jest jednak zbyt aroganckim politykiem, aby zamilknąć nawet przy oczywistych argumentach. Brnął więc dalej i popisał się wpisem, który oburzył dziennikarzy i prawników.

"Prawa do roszczeń, tak w przypadku MH-17 jak i Tu-154M mają rodziny ofiar" - napisał Sikorski. Bezczelność szefa polskiej dyplomacji zdaje się nie mieć granic.

Obrazek

Reakcja na takie słowa była natychmiastowa.

Obrazek

Samuel Pereira próbował ustalić, dlaczego przez ostatnie cztery lata, rząd Donalda Tuska i minister Sikorski nie zajmowali się rosyjską winą za katastrofę. - Może zamiast teorii brzozowych (zespołu KPRM finansowanego z pieniędzy publicznych) rząd skupiłby się na tej odpowiedzialności rosyjskiej? - spytał dziennikarz. - Proszę popędzać niezależną od rządu prokuraturę. A wasze zamachowe brednie odciągnęły uwagę od sedna sprawy - odpowiedział Sikorski.

Nie odniósł się jednak do pytań Internautów, dlaczego przyznaje, że Rosjanie błędnie naprowadzali tupolewa, a jednocześnie wyklucza ich umyślne działanie, pisząc o "zamachowych bredniach". Z kolei Cezary Gmyz, dziennikarz śledczy "Do Rzeczy" przypomniał szefowi MSZ, że teorie o zamachu nie są "wasze", ale "nasze", bo sam Sikorski z Jackiem Żakowskim przyznali w jednej z rozmów radiowych, że w Smoleńsku doszło do zamachu. - Sam Pan je propagował w rozmowie z Żakowskim - przypomniał Gmyz.

http://niezalezna.pl/57724-tupet-sikors ... cie-rosjan

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Poruszający list Ewy Błasik do bliskich ofiar zamachu na boeinga.
"Winni odpowiedzą przed sądem"


Podczas wczorajszego posiedzenia parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską Ewa Błasik, wdowa po śp. gen. Andrzeju Błasiku, odczytała treść listu otwartego do rodzin, które straciły bliskich w zamachu na boeinga 777, przeprowadzonym przez terrorystów wspieranych przez Rosję.


Szanowni Państwo,
Na wstępie pragniemy wyrazić głębokie wyrazy współczucia rodzinom, których bliscy zginęli w katastrofie malezyjskiego boeinga.

Gdy w kwietniu 2010 r. uległ katastrofie rządowy TU-154 M nikt nie mógł pojąć, że samolot z najważniejszymi ludźmi w państwie polskim, mógł się rozbić. Cała późniejsza seria wydarzeń propagandowych, serwowanych nam przez Rosjan i nieuczciwych, bezmyślnych Polaków, przeszła nasze najśmielsze oczekiwania.
Mój nieżyjący, bezbronny Mąż i ja osobiście byłam kłamliwie atakowana i osaczana z każdej strony. Rosjanie, spektakularnie próbowali wmówić, że to polska strona ponosi odpowiedzialność za tę katastrofę.

W celu ukrycia faktycznych przyczyn tej tragedii rosyjski MAK bezpodstawnie oskarżył mojego męża – generała Wojska Polskiego, dowódcę Sił Powietrznych RP, wzorowego oficera NATO, iż pod wpływem alkoholu wywierał naciski na pilotów. Po kilkunastu miesiącach wnikliwe badania udowodniły, że było to okrutne fałszerstwo propagandy rosyjskiej.
Teraz słyszymy zupełnie to samo w odniesieniu do tragedii pasażerów malezyjskiego boeinga, gdzie zginęło blisko 300 niewinnych osób. Administracja Prezydenta Władimira Putina próbuje wmówić światu, że za tą tragedią stoi Ukraina.

Jesteście Państwo w o tyle lepszej sytuacji, niż my ponad cztery lata temu, że macie wsparcie nie tylko własnego rządu, ale również innych państw zachodnich. My, wdowy, matki, córki, synowie, mężowie, bracia — przy wsparciu Zespołu Parlamentarnego oraz niezależnych mediów musieliśmy osobiście odkłamywać kłamstwa smoleńskie. Nigdy nie zaakceptowaliśmy fałszywych i tendencyjnych tez Rosjan. Zaraz po śmierci naszych bliskich, podjęliśmy tę nierówną walkę o prawdę. Tą drogą będziemy dalej podążać i walczyć dopóty dopóki świat nie pozna prawdy o tragedii z 10 kwietnia 2010 r.

Zestrzelenie malezyjskiego boeinga i katastrofa Tu-154 m zarówno w zakresie zachowywania się Rosji, jak i w odbierze społecznym zawiera wiele podobieństw. Dlatego deklarujemy wolę współpracy przy wyjaśnianiu przyczyn obu katastrof.
Jesteśmy pewni, że przy wspólnych wysiłkach i staraniach doprowadzimy, że winni odpowiedzą przed sądem, a prawda o śmierci naszych bliskich będzie znana na całym świecie.

http://niezalezna.pl/58167-poruszajacy- ... rzed-sadem

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Unieważnić raport Millera i badać Smoleńsk od nowa!

Nielegalność badania Smoleńska przez Komisję Millera wydaje się oczywistością. Katastrofa była poza granicami Polski, nie było wtedy przepisu dającego jej zagraniczne kompetencje (został dodany później), zawarte zostało porozumienie, że katastrofę bada MAK, czyli Rosja.


Wobec tego raport Millera niby jest, a jakoby go nigdy nie było. A teraz jest już nowa podstawa prawna – artykuł 140 ust. 1 b prawa lotniczego, który stanowi:

.. Komisja Lotnictwa Państwowego może prowadzić badania wypadków i poważnych incydentów lotniczych zaistniałych poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, w których uczestniczyły statki powietrzne lotnictwa państwowego, jeżeli przewidują to umowy międzynarodowe, których Rzeczpospolita Polska jest stroną, albo jeżeli właściwy organ obcego państwa przekaże tej Komisji uprawnienia do przeprowadzenia badania, albo jeżeli sam nie podjął badania…

Prosta rzecz – polskie badania Komisji Millera (ściślej mówiąc niby-badania) były nielegalne, a Rosja żadnych badań nie podjęła. Trudno przecież mówić o badaniu katastrofy, jeśli Rosjanie tłukli i pucowali wrak, wymieniali lampy na lotnisku, nie dopuścili nikogo do sekcji zwłok, zachachmęcili gdzieś jedną z czarnych skrzynek. No i całkowicie pominęli kluczowy watek odpowiedzialności kontrolerów, co to upewniali, że na kursie i na ścieżce.

Zachodzą zatem wszelkie przesłanki do uznania, że Polska dotychczas nie badała katastrofy legalnie, a Rosja nie badała jej faktycznie.
Zachodzą zatem wszelkie podstawy, by nowy rząd Prawa i Sprawiedliwości powołał nową komisję, która zbada Smoleńsk rzetelnie, obiektywnie i uczciwie. Prawda musi być ustalona, jakakolwiek by nie była…

http://wpolityce.pl/smolensk/208491-uni ... sk-od-nowa

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Zespół Macierewicza: Tupolew jak boeing. Podobieństwa i różnice dwóch katastrof

Tu-154M także mógł rozpaść się w powietrzu, tak jak zestrzelony nad wschodnią Ukrainą przez prorosyjskich separatystów boeing 777 malezyjskich linii lotniczych.


Takie są wnioski z badań, które zaprezentował prof. Wiesław Binienda w Sejmie na piątkowym posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. badania katastrofy smoleńskiej. Binienda eksperyment przeprowadził przy pomocy tzw. działa gazowo-próżniowego. Urządzenie to może rozpędzać próbki przedmiotów do prędkości dźwięku. Prof. Binienda wykorzystał urządzenie do tego, żeby zbadać jak zachowa się duraluminium przy zderzeniu, z którego było wykonane poszycie Tu-154M.
Obiektem badanym była puszka wykonana z duraluminium, którą rozpędziłem do prędkości samolotu Tu-154M, a także dwukrotnej, trzykrotnej i czterokrotnej prędkości samolotu. Widzimy, że przy zderzeniu, materiał ten się gnie i zwija, ale nie rozpryskuje na drobne kawałki
– powiedział Wiesław Binienda.

Dodał, że z pracy archeologów, którzy pracowali na miejscu katastrofy prezydenckiego Tu-154M, wynika, że na miejscu katastrofy znaleziono ok. 60 tys. małych fragmentów rozbitej maszyny, co według niego oznacza, że prezydencki samolot także rozpadł się w powietrzu.
Z eksperymentu jasno wynika, że to jest materiał plastyczny, a nie kruchy i nie rozbija się na fragmenty, nawet jeśli uderzy w ziemię z prędkością czterokrotnie większą od prędkości prezydenckiego Tu-154M
– dodał Wiesław Binienda.

Wśród ekspertów, których zaprosił na dzisiejsze posiedzenie Antoni Macierewicz, na spotkaniu parlamentarnego zespołu ds. badania katastrofy smoleńskiej był obecny także aktor i reżyser Redbad Klynstra, którego ojciec jest Holendrem. Opowiadał m.in. o tym, jak odbierana i komentowana w Holandii jest katastrofa malezyjskiego boeinga 777 zestrzelonego nad Ukrainą.

Król Holandii powiedział, że to wydarzenie zmieni nasze społeczeństwo. Wszyscy obywatele zostali poproszeni o pomoc i wspieranie rodzin tych, którzy polegli w katastrofie na Ukrainie. Nie oskarżamy nikogo, zanim nie zostanie przeprowadzone śledztwo. Ten, kto nie współpracuje, sam na siebie wydaje wyrok
– mówił Klynstra, komentując strącenie boeinga 777 nad Ukrainą. Podkreślił, że należy osądzić konkretnych podejrzanych, a ze strony Holandii nie ma chęci szukania konfrontacji za wszelką cenę.
Antoni Macierewicz przedstawił zdjęcia, które jego zdaniem udowadniają analogiczne uszkodzenia wraków polskiego tupolewa i malezyjskiego boeinga.

Obrazek

Po prawej stronie zdjęcie przestrzelonego boeinga z przestrzałami, a po lewej stronie również zdjęcie z przestrzałami, to jest lewy centropłat z TU154M. Po lewej stronie na klapie widać przestrzeliny, analogiczne przestrzeliny
— komentował zaprezentowane slajdy.

Jego zdaniem, analogii jest przynajmniej kilka.
Nie da się ukryć, że podobieństwa występują głównie w zachowaniu Federacji Rosyjskiej. W zachowaniu tych, którzy do tych tragedii doprowadzili. A różnice widać w reakcjach rządów, mediów, opinii publicznej
powiedział Macierewicz.

Malezyjski boeing 777 rozbił się w 17 lipca w obwodzie donieckim, objętym walkami wschodzie Ukrainy. Zginęło 298 osób, w tym 193 Holendrów. Wiele wskazuje na to, że samolot został zestrzelony pociskiem rakietowym odpalonym z terenów kontrolowanych przez separatystów i że broń tę – zapewne zestaw rakietowy Buk – separatyści musieli otrzymać z Rosji.

http://wpolityce.pl/smolensk/208523-zes ... -katastrof

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Niewyjaśniona śmierć BOR-owca

„Nasz Dziennik” ujawnia: Major Marek K., oficer Biura Ochrony Rządu, został znaleziony martwy w swoim domu w podwarszawskich Ząbkach. W 2010 roku brał udział w przygotowaniu wizyt prezydenta i premiera 7 i 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu. W tej sprawie zeznawał w prokuraturze.
 

Marek K. był szefem wydziału, który zabezpieczał wizyty najważniejszych osób w państwie. Nadzorował też sprawy związane z nadzorem technicznym tzw. VIP-ów w czasie, gdy podsłuchiwano polityków.  
W nocy z poniedziałku na wtorek rodzina odnalazła martwego funkcjonariusza w jego domu z rozciętym łukiem brwiowym. Jak podkreśla policja, rana ta nie mogła być przyczyną śmierci. Major nie miał skłonności depresyjnych.

Na początku sierpnia br. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście uchylił decyzję Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która umorzyła śledztwo w sprawie organizacji lotów prezydenta i premiera do Smoleńska w 2010 r. Prokuratura musi wznowić tzw. cywilny wątek śledztwa smoleńskiego.

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/9112 ... -owca.html

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


17 sie 2014, 17:03
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Pilotów tupolewa fałszywie naprowadzano. Są zeznania świadków - ujawnia prof. Nowaczyk

- Kontrolerzy w wieży w Smoleńsku wydali polecenie zejścia na wysokość 50 metrów - powiedział na antenie Telewizji Republika prof. Kazimierz Nowaczyk, powołując się na zeznania dwóch świadków. Podkreślił, że jeśli mówią prawdę: "oznacza to, że sfałszowano zapisy z kokpitu, piloci byli fałszywie naprowadzani, samolot był intencjonalnie sprowadzany w bok od kursu, a jego wysokość była źle określona".


Zwrócił również uwagę, że informacji o poleceniu zejścia na wysokość 50 metrów nie ma w rozmowach z kokpitu, które Rosjanie przekazali Polsce.

– Główna teza raportu MAK i raportu Millera była taka, że to był błąd pilotów, że nie odeszli oni od lądowania na wysokości 100 metrów – zaznaczył ekspert parlamentarnego zespołu, którego słowa cytuje portal telewizjarepublika. – Jeżeli wieża kontrolna wydała im polecenie zejścia do 50 metrów, to zupełnie zmienia postać rzeczy.

W momencie lądowania tupolewa warunki atmosferyczne były fatalne, ale lotnisko nie zostało zamknięte - przypomniał prof. Nowaczyk
– Podczas mgły dla pilotów, którzy nie widzą pasa lotniska bezwzględnymi wskazaniami są polecenia z wieży kontrolnej, piloci nie mają w takich warunkach żadnego punktu odniesienia – stwierdził. – Oni byli fałszywie naprowadzani, samolot był intencjonalnie sprowadzany w bok od kursu, a jego wysokość była źle określona.

http://niezalezna.pl/58647-pilotow-tupo ... f-nowaczyk

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


24 sie 2014, 16:49
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: