Teraz jest 06 wrz 2025, 22:13



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2579 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164 ... 185  Następna strona
Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja 
Autor Treść postu
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Pendolino - to już nie tylko przekręcony przetarg, ale rozbój w biały dzień! To miał być szybki interes, a nie szybki pociąg…

Wiadomość z sieci 13 grudnia 2013 roku:

PiS składa wniosek o kontrole NIK w sprawie zakupu Pendolino.


„Są wszelkie podejrzenia, że mamy do czynienia z kolejnym korupcjogennym postępowaniem państwowej spółki i brakiem nadzoru ze strony rządu. Rola ministerstw, rządu w tej sprawie powinna być wyjaśniona przez NIK - powiedział europoseł, b. prezes NIK Janusz Wojciechowski. Podkreślił, że kontrola w trybie doraźnym powinna być jak najszybciej podjęta przez prezesa Izby Krzysztofa Kwiatkowskiego. Według posła PiS Jerzego Polaczka w przetargu „zaakceptowano wyłącznie jedną, ważną ofertę”. - To dość niezwykła sytuacja, jeśli chodzi o stosowanie ustawy o zamówieniach publicznych - powiedział.

We wniosku posłowie PiS pytają m.in. kto i dlaczego zaakceptował techniczną specyfikację, kto był doradcą w procesie zakupu pociągów i za jaką kwotę, kto dokonywał analizy ekonomicznej oraz zasadności zakupu Pendolino.

NIK na nasz wniosek wzięła się do roboty, a po 4 miesiącach taka oto nowa wiadomość w sieci:

Wicepremier Janusz Piechociński uważa, że Polska nie powinna płacić producentowi pociągów Pendolino, jeśli ten nie wywiąże się z kontraktu i nie dostarczy pociągów z certyfikowaną prędkością powyżej 160 km/h. Podobne zdanie ma wicepremier Elżbieta Bieńkowska…”

No i proszę, no i proszę - jak celnie trafiliśmy!

To już nie tylko przekręcony przetarg, ale rozbój w biały dzień! Sprzedawcy Pendolino, wiedzeni doświadczeniem uznali, że z polskiego rządu można sobie robić każde jaja. Pociąg ładny, błyszczący, lamy mu świecą, a że zamiast dwieście dwadzieścia wyciąga ledwie sto sześćdziesiąt – to ci gamonie pewnie się nie zorientują.

I nie mam co do tego wątpliwości – gdybyśmy w PiS nie włączyli czerwonego semafora, nie zaalarmowali NIK, to oni by to Pendolino zapłacili, wszystko jedno, ile jedzie.

Zresztą nikt by tego nie sprawdził, bo u nas na dwieście dwadzieścia nie ma torów. Są akurat na sto sześćdziesiąt.

Bo to miał być szybki interes, a nie szybki pociąg…

Janusz Wojciechowski

http://wpolityce.pl/polityka/191092-pen ... bki-pociag

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


13 kwi 2014, 10:21
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Jak ministrowie Tuska doją państwo

Ministrowie z rządu Donalda Tuska jeżdżą służbowymi limuzynami, a mimo to tankują prywatne auta za pieniądze Polaków. Jak podaje „Super Express” pierwsze miejsce w dojeniu kieszeni podatników zajął Bartosz Arłukowicz. W 2013 „wyjeździł" 17,6 tys. zł.


Każdy minister dysponuje służbową limuzyną. Korzystać może z niej również poza pracą. Jak się okazuje, mimo, że luksusowe samochody są do dyspozycji ministrów na każde życzenie, to niektórzy ciągną z Kancelarii Sejmu pieniądze na paliwo do prywatnych aut.

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz jest numerem jeden jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy podatników na paliwo do prywatnego samochodu. Biorąc pod uwagę rozliczenie wydatków biura poselskiego w 2013 roku na ten cel pobrał 17,6 tys. zł. Własnym autem mógł przejechać około 31 tysięcy kilometrów.
 
Na drugim miejscu plasuje się Stanisław Kalemba. Gdy piastował stanowisko ministra rolnictwa wydał 11,5 tys. zł na paliwo do swojego prywatnego auta. Trzecie miejsce zajął Radosław Sikorski. Wyjeździł "za nasze" 9,6 tys. zł. Ministra Spraw Zagranicznych goni Paweł Graś – były rzecznik rządu. Wydał na benzynę 9,5 tys. zł.
 
- Sytuacja jest bulwersująca, szczególnie jeśli chodzi o tych polityków, którzy mają w dyspozycji samochody służbowe – powiedział niedawno Donald Tusk na wieść o tym, że ministrowie pobierają pieniądze na benzynę mając służbowe auta.
 
Ministrowie nie słuchają premiera?

http://niezalezna.pl/54182-jak-ministro ... ja-panstwo

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Prezes PiS liczył na zmianę polityki rządu Tuska. "I znów się zawiodłem" - mówi J. Kaczyński

Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział dzisiaj, że liczył na to, iż kryzys na Ukrainie wpłynie na zmianę polityki polskich władz, w tym premiera Donalda Tuska, wobec Rosji. - Liczyłem na zmianę i znów się zawiodłem - podkreślił.


Kaczyński pytany był w TVN24 dlaczego obecnie ostro krytykuje premiera i rząd za ich działania wobec Ukrainy, choć na początku ukraińskiego kryzysu popierał je, m.in. uczestnicząc w spotkaniu w kancelarii premiera.

- Wybrałem interesy nie partykularne, ale interes wspólny, Polski, bo liczyłem na to, że rzeczywiście nastąpi zmiana, że po latach udawanej przyjaźni z Władimirem Putinem i zgodzie na to, że dzieje się źle, a my udajemy, że dzieje się dobrze, nastąpi zmiana - powiedział prezes PiS.

Według niego obecnie widać, że "ta zmiana to jest sfera, jak zwykle u Donalda Tuska, PR, czyli propagandy, słów, niczego więcej".
- Muszę to krytykować, bo chodzi o interes Polski - powiedział lider Prawa i Sprawiedliwości. - Gdyby mi nie zależało na Polsce, to bym nie klaskał (w trakcie debaty sejmowej na temat sytuacji na Ukrainie - PAP), nie poszedłbym na spotkanie. Liczyłem na zmianę i znów się zawiodłem - dodał Kaczyński.

Zdaniem prezesa PiS "Donald Tusk nie uczynił w ciągu tych lat niczego, żeby zabezpieczyć Polskę, pod żadnym względem - militarnym czy jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne lub konsolidację Polaków". Według niego Tusk "poza słowami nie czyni niczego". Zwrócił m.in. uwagę na porozumienie między Polską a Rosją, podpisane przez ministrów spraw zagranicznych w grudniu ub.r. i organizację Roku Polski w Rosji i Roku Rosji w Polsce.

- Nie można by było czegoś w tej sprawie zrobić, dać sygnał, że to nie tylko słowa, nie tylko demonstracje, ale fakty? - pytał prezes PiS.

Kaczyński dopytywany był także, jakie podjąłby działania wobec Rosji, gdyby to on był obecnie premierem.
- Wycofałbym się ze wszystkich przedsięwzięć, które ostatnio były podjęte, zakładając, że to byłby stan zastany. Przez całe sześć i pół roku rządów Donalda Tuska działałbym zupełnie inaczej i mogłoby to przynieść poważne zmiany - deklarował prezes PiS.

- Byłbym w pierwszej linii krajów, które chcą powstrzymać ekspansjonizm rosyjski, bo to grozi Ukrainie, ale grozi także Polsce. Niezatrzymanie tego ekspansjonizmu będzie oznaczało bezpośrednie zagrożenie dla Polski - powiedział Kaczyński. - Taki typ monachijskiego tchórzostwa zawsze prowadzi do nieszczęścia, a był uprawiany przez lata - ocenił.

W trakcie rozmowy z Bogdanem Rymanowski na antenie TVN24 poruszono również temat nadchodzących wyborów. Prezes Kaczyński podkreślił, że "wszystkie instytucje demokratyczne, wszystkie instytucje związane z praworządnością opierają się na zasadzie ograniczonego zaufania".
- Mieliśmy tego rodzaju dziwne wydarzenia, jak wizyty przedstawicieli Państwowej Komisji Wyborczej w Moskwie - przypomniał Kaczyński. - Zwykła współpraca? W jakiej sprawie? Czy w Rosji są wybory, o których można powiedzieć, że są uczciwe? - zastanawiał się polityk.

Według lidera Prawa i Sprawiedliwości, "najwyraźniej Donald Tusk boi się niezależnego liczenia głosów w trakcie wyborów".
- Strzeżonego pan Bóg strzeże. Po co są ci wszyscy, którzy w ramach normalnego mechanizmu wyborczego kontrolują wybory - mężowie zaufania, członkowie komisji wyborczych z różnych partii? - dociekał Kaczyński.

Jak dodał, jego partia chce zorganizować alternatywny system liczenia głosów, bo ma "różnego rodzaju zastrzeżenia".
- Ci, którzy boją się kontroli, sami dają sobie świadectwo i to jest niedobre świadectwo - uważa Kaczyński. Jak podkreślił, zaczyna "obawiać się o polską demokrację".

http://niezalezna.pl/54166-prezes-pis-l ... -kaczynski

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


16 kwi 2014, 22:45
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Złodzieje znów mnie okradli

Człowiek, który w dzisiejszej Polsce, rządzonej przez PO, mówi, że chciałby więcej oddawać fiskusowi, nie jest do końca normalny.
To jakieś zboczenie, całkiem groźne.

/Łukasz Warzecha/


Za kilka dni koniec roku podatkowego. Jak co roku o tej porze padam ofiarą brutalnego wymuszenia. Bandyta okrada mnie z moich ciężko zarobionych pieniędzy (w tym roku z powodu niekorzystnych zmian w podatkach z wyjątkowo pokaźnej sumy), terroryzując mnie groźbami straszliwych sankcji. Od zwykłego rozboju czy wymuszenia ta procedura różni się jedynie tym, że bandyta ma twarz ministra finansów i żadna jednostka policji nie zechce przyjąć mojego zgłoszenia - pisze Łukasz Warzecha w felietonie dla WP.PL.

Znam osoby, które twierdzą, że chciałyby płacić wyższe podatki. Szczerze przyznaję: mam ich za dewiantów. Człowiek, który w dzisiejszej Polsce, rządzonej przez PO, mówi, że chciałby więcej oddawać fiskusowi, nie jest do końca normalny. To jakieś zboczenie, całkiem groźne.

Znam takich, którzy uparcie twierdzą, że w Polsce podatki są relatywnie niskie. Na dowód przytaczają suche stawki podatkowe w innych państwach. Tym mogę odpowiedzieć tak: jeśli ktoś oferuje mi towar dobrej jakości, to bez przykrości gotów jestem za niego zapłacić więcej. Jeśli ktoś zaś oferuje mi towar odrobinę tańszy, ale mam świadomość, że posłuży mi on przez moment, a potem się rozsypie, nie mam ochoty płacić za niego ani grosza. Wielka Brytania oferuje przyjazne i dobrze działające państwo. Polskie państwo za moje podatki oferuje mi towar kiepski – mówiąc najdelikatniej. Jest jak ten opisywany przez Wiecha zbir, który składał propozycję nie do odrzucenia: „Kup pan cegłę!”. I ja tę cegłę muszę kupować, bo jeśli jej nie kupię, zostanę zniszczony. Potem z rozpaczy, spoglądając na swój PIT, mogę sobie w nią najwyżej walić głową.

W 2007 r., po objęciu władzy, fałszywy liberał Donald Tusk zaklinał się na wszystkie świętości, że prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niż on pozwoli któremuś ze swoich ministrów wspomnieć o podniesieniu podatków.
Powiedzieć, że minął się z prawdą, znaczyłoby nie docenić dokonań pana premiera.
To trzeba nazwać po imieniu:
Tusk kłamał jak z nut.

Tu chciałbym przypomnieć o paru faktach.
Po pierwsze - że w Polsce kwota wolna od podatku jest żenująco, śmiesznie, kpiąco niska. W naszym kraju władzuchna raczyła ją po raz ostatni podnieść w roku 2009, do oszałamiającego poziomu 3091 zł i nie zamierza jej waloryzować. W Wielkiej Brytanii podniesiono ją właśnie do 10 tys. funtów, czyli ponad 50 tys. zł. Jest więc o ponad 16 razy większa niż w Polsce. Nawet uwzględniając różnicę w poziomie wynagrodzeń, to porażająca różnica.

Po drugie - od dawna nie waloryzowano progów podatkowych. II próg zaczyna się i będzie się nadal zaczynał od nieco ponad 85 tys. zł dochodu. W wieloletnim planie finansowym, który władzuchna była właśnie uprzejma zaprezentować, jest mowa o niezmienianiu tej wartości przynajmniej do 2017 r. Wszystkim, którzy wierzą jeszcze w kłamstwa Tuska o niepodwyższaniu podatków osobistych chciałbym uświadomić, że zamrożenie wartości progów podatkowych to właśnie faktyczne podnoszenie podatków. To powinien rozumieć każdy, kto zna podstawy ekonomii.

Po trzecie - władzuchna zlikwidowała wiele ulg.
Dla wielu rodzin niedostępna jest już ulga rodzinna. Praktycznie nie ma ulgi internetowej. Potwornie dostali w tyłek przedstawiciele wolnych zawodów, którym zlikwidowano możliwość odliczenia 50 procent kosztów uzyskania przychodów od ich całości. Teraz mogą to uczynić jedynie do wysokości I progu podatkowego, a więc ok. 85 tys. Od reszty przychodów nie przysługuje im już żadne odliczenie. Dla niektórych oznacza to całkowity podatek dwukrotnie albo i więcej wyższy niż w poprzednich latach. Cóż to, do diabła, jest, jeśli nie radykalna podwyżka podatków?!

Po czwarte - władzuchna raczyła podnieść nam chwilowo podatek VAT z 22 do 23 procent.
Chwila miała trwać do tego roku, ale już wiadomo, że potrwa znacznie dłużej. Jak długo – nie wiadomo. Planów powrotu do poprzedniej stawki na razie nie ma.

Po piąte - władzuchna podwyższyła akcyzę na paliwo, alkohol, wyroby tytoniowe.
Władzuchna jest przy tym ogromnie zaskoczona, że zamiast zaplanowanego wzrostu wpływów, odnotowuje spadek, a ludzie na potęgę starają się ominąć wyższe ceny papierosów czy wódki. Jeśli zaskoczenie władzuchny jest autentyczne, może to oznaczać tylko tyle, że sprawami finansów i gospodarki zajmują się w obecnej administracji kompletni ekonomiczni debile, którzy nie rozumieją prostej zależności pomiędzy cenami a popytem i którym wydaje się, że obciążenia można podnosić w nieskończoność, a wpływy będą rosły.

Po szóste - żeby ratować ZUS, władzuchna postanowiła - podpierając się populistycznymi hasłami, przy wtórze populistów ze związków zawodowych - obłożyć podatkiem na ZUS (zwanym dla niepoznaki składkami) umowy cywilnoprawne. Za moment pracujący na takich umowach odczują we własnych portfelach geniusz władzuchny.

Proszę sobie teraz to wszystko podliczyć i podsumować. Bo przecież podatki to nie tylko to, co musimy wpisać do formularza PIT. To wszystkie inne obciążenia, również parapodatkowe. Składki na ZUS, podatek drogowy w cenie paliwa, akcyzy, VAT… Moment, w którym zaczynamy pracować już tylko dla siebie, czyli przestajemy pracować dla państwa (w krajach cywilizowanych) lub tyrać na haracz dla państwowych złodziei (w Polsce) jest nazywany Dniem Wolności Podatkowej. W USA w roku 2013 ten dzień przypadał już 18 kwietnia. W Polsce to… 22 czerwca. Zatem niemal pół roku musimy tyrać, żeby odpalić dolę terroryzującym nas bandziorom na państwowych posadach.

Ale - spyta ktoś - może jednak warto? Może tak trzeba?

Płacąc swój haracz, zastanawiam się, co za niego dostaję. Pomyślmy. Autostrady, na których muszę opłacać myto w horrendalnej wysokości. Policję, która nie jest w stanie pomóc mi w najprostszych sprawach, ale za to chętnie skasuje mnie za przekroczenie prędkości. Ministerstwo Finansów, które traktuje podatników jak przestępców i tworzy coraz bardziej kuriozalne interpretacje, byle wycisnąć z nas więcej kasy. Służbę zdrowia, w której terminy do specjalistów zaczynają się już po kilkunastu miesiącach czekania. Straże miejskie, które zajmują się sprzątaniem zniczy sprzed Pałacu Prezydenckiego i zakładaniem blokad na koła. Basen Narodowy ze sprzętem kuchennym za 13 baniek. Koncert Madonny na tymże stadionie, na którym stracono 5 baniek. Spot o tym, jak wspaniale jest nam w UE, za siedem baniek, z czego większość to pójdzie do słusznych stacji telewizyjnych jako opłaty za emisję. Macieja Laska ze swoją komisją, wciskającego za publiczną kasę kity w sprawie katastrofy w Smoleńsku. I wiele, wiele innych, równie atrakcyjnych produktów.

To jest wszystko ta cegła, którą wciska nam państwo pod kierownictwem Tuska w zamian za naszą krwawicę. Pytam więc: czy można to nazwać inaczej niż zwykłym, pospolitym złodziejstwem?

Łukasz Warzecha specjalnie dla WP.PL       


Powiem wam szczerze że głosowałam na PO 2 razy ale bardzo tego załuje Tusk z Rostowskim doprowadzili kraj do dramatu, moze ktoś z was ma prace i kase, ale wieelu moich znajomych nie stać na obiad, i media, mój kolega obiad je w kuchni dla ubogich. Jest po studiach, b. inteligentny bardzo ambitny ale nie ma dla niego miejsca w polsce. Brak słów. PO to Układy, łapówki itd....
~janek 1 godzinę i 11 minut temu
Zgadzam się z opinią 20
Nie zgadzam się z opinią 2

I do takich właśnie mam największy żal, bo dzięki nim przyszło mi żyć w takim "szambie" Wyborcy PO niczym dzieci: naobiecywano im, powiedziano kto jest bee a oni jak dzieci uwierzyli. Trochę późny ten twój zal, ale lepszy taki niż żaden.
~gość


http://wiadomosci.wp.pl/kat,36474,title ... omosc.html

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 25 kwi 2014, 14:58 przez kominiarz, łącznie edytowano 2 razy



25 kwi 2014, 14:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Żenująca rzeczywistość, którą przedstawia poniższy fragment felietonu z portalu wpolityce.pl:

"...Najlepszym podsumowaniem 25 lat III RP i 10 lat w UE, niech będą kwoty zwolnione od podatków czyli te, które decydują o poziomie życia ludzi pracy.
Są to kwoty w przeliczeniu na złotówki z dnia 06.03.2014 (dane z „michnikowego szmatławca”)
Cypr -             81 627
Hiszpania -      74 122
Wlk Brytania - 48 002
Niemcy –         34 032
Grecja -          20 093
Szwecja -         8 889
Irlandia -          6 905
Polska –           3 091 !

A teraz świętujmy!..."

To do myślenia (obca czynność dla polskojęzycznej lemingozy) na długi weekend.


01 maja 2014, 17:03
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Dzierżawski: Co jest większe - obłuda rządu Donalda Tuska, czy jego pogarda dla Polaków?

Obrazek

Mariusz Dzierżawski z Fundacji „PRO – prawo do życia” ostro skrytykował działania rządu Donalda Tuska, który zaraz po powrocie z kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII skierował do procedury ratyfikacyjnej „Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej".


- Nazwa jest wymyślona sprytnie – każdy, kto miałby zastrzeżenia wobec konwencji, musi na wstępie tłumaczyć się, że nie popiera damskich bokserów. Jeśli jednak szantażowi „poprawności politycznej" nie ulegniemy, znajdziemy artykuł 12, a w nim istotny cel tego dokumentu – podkreśla Mariusz Dzierżawski.

Treść fragmentu przywołanego fragmentu artykułu głosi:
„Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn”.

Z kolei w w artykule 14 pojawia się obszerny fragment dotyczący edukacji:
„(...) Strony podejmują działania konieczne do wprowadzenia do oficjalnych programów nauczania na wszystkich poziomach edukacji (...)dotyczących (...) niestereotypowych ról przypisanych płciom”.

Pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz przekonuje, że „w konwencji nie ma artykułu, który by uderzał w tradycję; konwencja mówi jedynie, że przemocy nie można usprawiedliwiać tradycją ani religią”. Tymczasem przedstawiciele Fundacji „PRO – prawo do życia” zarzucają jej kłamstwo podkreślając, że wykorzenienie „stereotypowej” rodziny, jest „samoistnym celem dokumentu”.

- Pani Kozłowska-Rajewicz będzie zapewne argumentowała, że nikt nie musi interpretować dokumentu w taki sposób. Konwencja i inne akty prawne, które po jej ratyfikacji nastąpią, będą interpretowane przez „GREVIO", ciało złożone z kilkunastu zasłużonych na polu „walki z dyskryminacją" osób. Przedmiotem wątpliwości może być czy Polskę będzie reprezentować w nim poseł Biedroń czy posła Grodzka. Co do sposobu interpretacji ,wątpliwości nie ma. 48 godzin po entuzjastycznej obecności na kanonizacji Papieża Rodziny, polscy ministrowie, podejmują działania aby tę rodzinę zniszczyć. Zastanawiam się co jest większe: obłuda rządu Donalda Tuska, czy jego pogarda dla Polaków – tłumaczy Mariusz Dzierżawski.

http://niezalezna.pl/54711-dzierzawski- ... la-polakow

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Platforma majstruje przy wyborach - listonosz „mężem zaufania”?

Obrazek

Platforma Obywatelska domaga się umożliwienia wszystkim wyborcom głosowania korespondencyjnego. Tego typu głosowanie miałoby być możliwe już od wyborów prezydenckich i parlamentarnych w 2015 roku. Przeciwko projektowi stanowczo protestuje PiS, a eksperci przestrzegają przed dużym ryzykiem kupowania głosów wyborców.


Projekt w sprawie listowego głosowania Platforma złożyła w lipcu 2013 r., po pracach w sejmowej podkomisji, teraz PO przekonuje, że po raz pierwszy powszechne głosowanie korespondencyjne byłoby możliwe już od wyborów prezydenckich i parlamentarnych w 2015 roku.
 
W Polsce głosowanie korespondencyjne obowiązuje od 2011 roku, jednak mogą z niego korzystać tylko osoby niepełnosprawne oraz wyborcy przebywający za granicą. PO chce natomiast, by pakiet do głosowania mógł otrzymać każdy wyborca. Będzie musiał tylko złożyć z wyprzedzeniem zgłoszenie w gminie.  Pakiet wyborczy (zawierający m.in. kartę do głosowania, kopertę zwrotną oraz oświadczenie, że zagłosował osobiście) wyborca odbierze w urzędzie gminy, albo zostanie on przesłany bezpośrednio do domu wyborcy. Wyborca wypełni kartę do głosowania i odeśle ją w do komisji wyborczej lub do urzędu gminy, a urząd następnie przekaże ją do odpowiedniej komisji.
 
Prawo i Sprawiedliwość jeszcze w październiku 2013 roku próbowało przeforsować wniosek o odrzucenie projektu i zapowiadało sprzeciw w kolejnych głosowaniach. Głównym powodem jest obawa przed kupowaniem głosów. Niespełna miesiąc temu Bartosz Kownacki z PiS, zastępca szefa podkomisji zajmującej się projektem, przypominał, że często o zwycięstwie decyduje kilkadziesiąt głosów. Z kolei szef klubu PiS Mariusz Błaszczak odnosząc się do pomysłu PO podkreślał, że majstrowanie w kodeksie wyborczym przed wyborami jest niezwykle niebezpieczne.

- Posłom PO dedykuję sytuację na Białorusi - tam również można głosować korespondencyjnie, i to tydzień przed wyborami – mówił Błaszczak.

Ponadto poważne zastrzeżenia do projektu PO zgłaszali również eksperci z Biura Analiz Sejmowych. Jeszcze w trakcie prac nad projektem ostrzegali oni przed zagrożeniem kupowania głosów. Przypomnieli też, że z tego powodu unieważniono m.in. wyniki z dwóch okręgów w wyborach lokalnych w 2004 roku w Wielkiej Brytanii.

Tymczasem poseł PO Mariusz Witczak poinformował, że zmiany w kodeksie wyborczym - zakładające powszechne głosowanie korespondencyjne - zostały przyjęte przez stałą podkomisję, która zajmuje się zmianami w kodeksie wyborczym. Zgodnie z jego zapowiedzią Sejm będzie mógł zająć się projektem w najbliższym miesiącu.

http://niezalezna.pl/54446-platforma-ma ... m-zaufania

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


04 maja 2014, 23:21
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Kolejny „fantastyczny” pomysł rządu Tuska.
Jeśli nie płacisz abonamentu, nie dostaniesz kredytu


Wygląda na to, że Donald Tusk, który jeszcze nie tak dawno zachęcał swoich potencjalnych wyborców do niepłacenia abonamentu za radio i telewizję, a nawet obiecywał, że po dojściu do władzy go zlikwiduje, teraz sam chce zmienić się w wielkiego windykatora należności.


Wszyscy oporni mogą bowiem trafić do spisu dłużników, której przygotowanie już zapowiada rząd. Jak informuje „Fakt”, to najnowszy pomysł Ministerstwa Gospodarki. Każdy, kto nie zapłaci abonamentu za radio lub telewizję znajdzie się na czarnej liście. Co to oznacza? Taki obywatel nie będzie mógł np. zaciągnąć kredytu w banku.

Według badań abonamentu nie płaci ok. 2 mln osób w Polsce, a zaległości  z tego tytułu sięgają aż 3 mld zł. Spis osób, które uchylają się od uregulowania należności będzie prowadzić Biuro Informacji Gospodarczej.
Z informacji zawartych w BIG-ach korzystają m.in. banki czy firmy telekomunikacyjne. Osoby, które są na takiej czarnej liście, mają potem problem z zaciągnięciem kredytu, zakupem na raty czy kupnem telefonu komórkowego z abonamentem - informuje „Fakt”.

Okazuje się, że nie trzeba zbyt wiele, aby znaleźć się na takiej czarnej liście. Wystarczy mieć 200 zł zaległości (w przypadku osób fizycznych) lub 500 zł (w przypadku firm), aby popaść w kłopoty.

Byłoby możliwe wpisywanie właśnie takich należności, a także zaległości z podatków i składek płaconych do ZUS czy KRUS
— powiedział wiceminister gospodarki Mariusz Haładyj w wywiadzie dla Polskiego Radia.

Dłużnicy abonamentowi to spora grupa. Poza tym publiczna telewizja i radio są wierzycielami
— stwierdził wiceminister.

Wygląda na to, że rząd chce załatwić tę sprawę nadzwyczaj szybko. Projekt ustawy ws. ściągania abonamentu ma być gotowy jeszcze w tym roku.
Może niektórzy pozbędą się do tego czasu swoich odbiorników?

http://wpolityce.pl/lifestyle/194937-ko ... sz-kredytu

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Sędziowie podzieleni

NSZZ „Solidarność” wystąpi do Międzynarodowej Organizacji Pracy o zbadanie legalności podniesienia wieku emerytalnego Polakom


Podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn jest zgodne z Konstytucją i ratyfikowaną przez Polskę konwencją Międzynarodowej Organizacji Pracy – orzekł Trybunał Konstytucyjny w 12-osobowym składzie. Sześcioro sędziów złożyło zdania odrębne.

Trybunał uznał, że decyzja władz w tej sprawie nie narusza konstytucyjnej zasady zaufania obywateli do państwa i stanowionego prawa, ochrony praw nabytych, sprawiedliwości społecznej i równego traktowania. Nie narusza też ratyfikowanej przez Polskę konwencji nr 102 MOP, która standardowy wiek emerytalny ustala na 65 lat, a na jego podniesienie pozwala tylko, jeśli w danym kraju są warunki do wykonywania pracy przez osoby starsze i osiągnięcia przez nie wieku emerytalnego.

Opozycja uznała decyzję TK za werdykt polityczny. „Solidarność” zapowiada skargę do organów międzynarodowych, w pierwszej kolejności do MOP. – Większości sędziów Trybunału Konstytucyjnego zabrakło odwagi w naprawieniu skutków głupich decyzji politycznych, które każą Polakom pracować aż do śmierci – skomentował orzeczenie Piotr Duda, przewodniczący KK NSZZ „S”.
Wolnoamerykanka

Werdykt zapadł w pełnym składzie, ale aż sześciu sędziów zgłosiło zdania odrębne do wyroku w jego poszczególnych częściach. Rozprawie przewodniczył sędzia Andrzej Rzepliński, prezes Trybunału Konstytucyjnego.

– Państwo ma obowiązek zapewnić obywatelom bezpieczeństwo emerytalne (art. 67 ust. 1 Konstytucji). Ustawodawca, mając świadomość złej kondycji systemu emerytalnego, miał nie tylko prawo, ale i powinność podjęcia działań naprawczych. Jako środek naprawczy wybrał metodę podwyższenia wieku emerytalnego. Miał prawo to uczynić. W prawa socjalne można ingerować głęboko, jeśli nie mają pozostać pustą obietnicą – uzasadniała stanowisko Trybunału sędzia Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz. Zwróciła uwagę, że Konstytucja RP nie określa wieku emerytalnego, odsyłając w tej sprawie do ustaw zwykłych, ale zastrzegła, że wyznaczenie tego wieku na zbyt wysokim poziomie, „niemożliwym do wyegzekwowania”, byłoby naruszeniem Konstytucji.

Wronkowska-Jaśkiewicz tylko pobieżnie odniosła się do konwencji MOP. – Prognozy przedstawiono. Mogą się nie potwierdzić. Wtedy możliwe będzie zaskarżenie tej ustawy przed organami międzynarodowymi – powiedziała. Wątpliwości TK wzbudził też brak po stronie rządu kompleksowych działań naprawczych systemu, takich jak polityka prorodzinna czy rozwiązania rynku pracy.

Zdanie odrębne do całości wyroku TK złożył sędzia Zbigniew Cieślak. Argumentował, że ustawodawca, podnosząc wiek emerytalny, naruszył Konstytucję RP w stopniu kwalifikowanym, co powinno skutkować usunięciem całej ustawy z systemu prawnego. Trybunał, jak podkreślił, powinien patrzyć na Konstytucję w sposób systemowy, tj. oceniać treść normatywną przepisów w świetle zawarowanych Ustawą Zasadniczą wartości, które w tym wypadku zostały naruszone.

Sędzia Mirosław Granat w zdaniu odrębnym nie podzielił stanowiska TK, iż Konstytucja przyznaje ustawodawcy zwykłemu „carte blanche” w kwestii ustalania wieku emerytalnego. – Kwestia wieku emerytalnego nie może być scedowana wyłącznie na ustawodawcę. Inaczej kto powstrzyma kolejne rządy przed dalszym podnoszeniem tego wieku? – podnosił sędzia Granat. – Skoro Trybunał uchylił się od zinterpretowania tej sprawy w świetle Konstytucji, to obecnie nie ma żadnych gwarancji prawnych, za wyjątkiem stanu finansów państwa i rynku. Zasady państwa prawa ustępują zasadzie równowagi budżetowej – zauważył.

Złamana umowa

– Ustawodawca naruszył zasadę zaufania obywatela do państwa i tworzonego przez nie prawa. Umowa społeczna będąca podstawą każdego systemu ubezpieczeń społecznych została przez państwo złamana – stwierdziła w zdaniu odrębnym sędzia Teresa Liszcz. Doszło także, jej zdaniem, do naruszenia konwencji MOP, ponieważ Polska nie spełnia warunków MOP, które pozwalają wydłużyć okres pracy powyżej 65 lat.

– Jesteśmy na dalekim 87. miejscu w świecie pod względem stanu zdrowia populacji. Jakość opieki zdrowotnej jest fatalna, zwłaszcza opieki nad starszymi. Owszem, medycyna przedłuża ludziom życie, ale to nie jest życie w zdrowiu pozwalającym na pracę zarobkową. Przekwalifikowanie do lżejszej pracy to czysta teoria. Gdzie program? Gdzie miejsca lekkiej pracy? Obecnie stopień aktywizacji zawodowej wśród ludzi po sześćdziesiątce jest śladowy, a przecież od podwyższenia wieku emerytalnego ani zatrudnienie, ani PKB nie wzrośnie – uzasadniała sędzia Liszcz. – Mamy 13-procentową stopę bezrobocia, dwa miliony bezrobotnych, w tym jedna czwarta młodzieży. Czy jest sens wymuszania pracy na 60-latkach w tej sytuacji? – pytała sędzia. Polemizując z sędzią Rzeplińskim, który przekonywał na rozprawie, że praca „nie jest katorgą”, lecz warunkiem godności człowieka, sędzia Liszcz zwróciła uwagę, że „nie wszyscy mają szczęście pracować w tak komfortowych warunkach jak Trybunał”.

– Znam ludzi, dla których praca jest katorgą. Wielu pracodawców, zwłaszcza prywatnych, narusza godność pracowników. Ci ludzie odliczają czas do emerytury – oświadczyła Liszcz.

Według sędziego Marka Kotlinowskiego, ustawodawca może ingerować w stosunki ubezpieczeniowe tylko na przyszłość, nie ma natomiast prawa zmieniać zakresu ryzyka ubezpieczeniowego pracowników w okresie pracy.

– W Polsce wyodrębniły się dwie grupy obywateli. Pierwsza to służby mundurowe, wobec których ustawodawca dotrzymuje słowa, a druga to zwykli obywatele płacący na ZUS, którym w każdej chwili można zmienić zasady ubezpieczenia – powiedział Kotlinowski. – Państwo powinno traktować jednakowo wszystkich obywateli – podkreślił.

Spośród przepisów ustawy z 2012 r. o podniesieniu wieku emerytalnego, zaskarżonych do TK przez KK NSZZ „Solidarność”, grupę posłów PiS oraz OPZZ, Trybunał tylko jeden przepis uznał za sprzeczny z Ustawą Zasadniczą. Chodzi o regulacje dotyczące emerytur częściowych, które przyznają kobietom prawo do częściowego świadczenia (50 proc. emerytury) wcześniej niż mężczyznom. Mężczyźni mogą starać się o świadczenie po ukończeniu 65 lat, podczas gdy kobiety – 62 lat. Zakwestionowane przepisy nie zostały jednak uchylone przez TK. Będą obowiązywać w dotychczasowym kształcie do czasu poprawienia ich przez parlament.

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/7674 ... eleni.html

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Minister reklamowała "elementarz" będący plagiatem. Zdumienie ekspertów i wydawców

Obrazek

- Wszystkie rozwiązania, zawarte w propozycji MEN swymi korzeniami zahaczają o inne wydawnictwa. Czasami to plagiaty, czasami zapożyczenia. Nie dziwi mnie oburzenie wydawców - mówi portalowi niezalezna.pl Dorota Dziamska, pedagog i ekspert Stowarzyszenia  Rzecznik Praw Rodziców.


30 procent pierwszej części "Naszego elementarza" przygotowanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej pochodzi z podręczników Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych - twierdzi prezes WSiP Jerzy Garlicki. Wykorzystane rozwiązania graficzne, metodologiczne i koncepcyjne wypracowane w Wydawnictwach Szkolnych i Pedagogicznych.

- Rozwiązania te są wynikiem działania zespołu specjalistów, który od stycznia 2011 r. przygotowuje nowy pakiet edukacyjny dla klas I-III - mówił Garlicki. - Wszystkie informacje związane z tym projektem są objęte tajemnicą przedsiębiorstwa WSiP. Tym bardziej zaskakuje to, że doszło do nieuprawnionego przejęcia owoców pracy naszego wydawnictwa - podkreślił.  - Po głębszej analizie okazało się, że w podręczniku znajdują się teksty nam już znane, z którymi spotkaliśmy się w innych podręcznikach - mówiła Lidia Puławska, kierowniczka redakcji, w której powstał nowy podręcznik WSiP. Pierwszy z podręczników, z którego według WSiP pochodzą zapożyczenia, to "Elementarz klasy pierwszej" z 1993 r., autorstwa Marii Lorek, twórczyni MEN-owskiego "Naszego elementarza". Kolejne zaczerpnięcia - jak twierdzi wydawnictwo - pochodzą z podręcznika "Wesoła szkoła i przyjaciele" (WSiP 2009) oraz książki, przygotowywanej przez WSiP, której premiera zapowiedziana jest na 2015 r.

Jako przykład zapożyczenia Puławska podała na konferencji sposób wprowadzenia literki "Ś" w "Naszym elementarzu". - Literka "Ś" wprowadzona jest na słowie "ślimak". Przy wprowadzeniu tej litery wykorzystany jest ten sam komiks o ślimaku i maślaku. W podręczniku z 1993 r. jest Jaś, który maluje komiks o ślimaku i maślaku, tak samo jest w podręczniku MEN - wyliczała Puławska. Według niej, powtarzają się także dialogi, imiona bohaterów podręcznika. Podczas konferencji Garlicki zaznaczył, że "jest jeszcze czas, żeby tej książki nie drukować, nie ponosić kosztów społecznych i żeby można było zachować podstawowe wartości, jakie są w branży edukacyjnej - poszanowanie prawa autorskiego, myśli i koncepcji intelektualnej". Jak podkreślił, do przygotowania rzetelnego podręcznika w komfortowych warunkach pracy potrzeba przynajmniej dwóch lat.

Rzeczniczka MEN Joanna Dębek stanowczo odrzuciła oskarżenia o plagiat. - Nie ma mowy o plagiacie. Absurdalnym jest zarzut skopiowania podręcznika, którego nie ma na rynku, nad którym rzekomo pracują Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne. Trudno odnieść się do insynuacji, a jest to insynuacja - powiedziała. - Zarzuca nam się skopiowanie podręcznika, który podobno powstaje. Nasz podręcznik jest dostępny w sieci od 17 kwietnia. Każdy może go zobaczyć. Zarzuca nam się także skopiowanie schematów, wykorzystanych w podręczniku z 1993 roku. Chciałabym zaznaczyć, że podręcznik z 1993 r. i ten obecny jest podręcznikiem autorstwa Marii Lorek, która w każdym ze swoich podręczników wykorzystuje pewne schematy, wypróbowane na uczniach- powiedziała.

Ciekawostka z ministerialnego podręcznika

Obrazek

Natomiast Dorota Dziamska specjalnie dla portalu niezalezna.pl skomentowała skandaliczną sytuację z "Nowym elementarzem":

Już sama nazwa menowskiej supertorpedy wskazuje na fakt, iż co nasze, to zrobione przez nas, czyli przez osoby, które od lat pracują na rynku wydawniczym. Tym razem bractwo, kończąc pracę w znanych dotąd wydawnictwach, przeszło sobie do nowego ministerialnego, a trudno być kreatywnym na gwizdek. Nie tylko Pani Lorek, ale i graficy czerpią sobie pomysły z tzw. "naszego" dorobku. Oburzenie prezesa Garlickiego jest całkowicie uzasadnione, a interpretacja rzeczniczki MEN- u, pani Joanny Dębek - kuriozalna.

Jeżeli Pani Lorek w 1993 roku wykorzystała w swojej książce te same schematy, dotyczące wprowadzania liter, co obecnie w „Naszym elementarzu", wydanym już w innym wydawnictwie, to właśnie to jest ten plagiat. Autor nie może napisać podręcznika w jednym wydawnictwie, a zawarte w nim rozwiązania metodyczne włożyć do kolejnego podręcznika wydawanego w drugim wydawnictwie.

Pani Joanna Dębek swoją wypowiedzią kompromituje również samego autora ministerialnej superprodukcji. W XXI wieku ministerstwo produkuje ponoć darmowe narzędzie do edukacji dzieci ze schematami metodycznymi wprowadzania liter wypróbowanymi na dzieciach do 1993 roku. Nie wiem, czy pracownicy ministerstwa wiedzą, ale mamy 2014 rok, czyli minęło już przeszło dwadzieścia lat. Rzeczywistość wokół dzieci znacznie się zmieniła, a powielanie tych samych schematów metodycznych sugeruje nauczycielom,  iż nowy podręcznik to stare narzędzie, zakorzeniające tę samą strategię uczenia po śladzie schematu, co 20 lat temu. I znów warto przytoczyć słowa premiera o tzw. „skoku cywilizacyjnym“.

Oto współczesny sześciolatek idzie  do pierwszej klasy, aby ponoć uczyć się lepiej niż w przedszkolu,  szkoła daje mu w prezencie ponoć darmowy podręcznik, którego rozwiązania metodyczne jego autorka wypróbowała na dzieciach 21 lat temu.  Co zatem jest tym skokiem cywilizacyjnym? Powielony schemat metodyczny wprowadzania literki  "j" na wyrazie jajko – według pani Dębek?

Przerażający jest fakt,  iż rzeczniczka MEN-u operuje związkiem składniowym: schemat metodyczny - pewna metodyka nauczania, a nie dostrzega, że w MEN-owskim koszu wszystkiego, co od wydawnictw autorzy podebrali cichaczem, nie istnieje żadna metodyka nauczania. Gdyby takowa była, to przy wprowadzaniu literki "j" na wyrazie jajko  dzieci na obrazkach wykonywałyby sałatkę z wykorzystaniem jajka. Niestety, w "Naszym elementarzu" nie ma tej integracji. Dzieci wykonują sałatkę z owoców. Dlaczego?

Drugą niekonsekwencją prezentującą znikomą wiedzę rzeczniczki MEN–u jest stwierdzenie:  np. literki "j" uczymy na podstawie słowa "jajko", ponieważ musi być to słowo proste, znane dziecku. Wyraz "jajko", owszem, dzieciom jest znany, ale jest to wyraz tworzący dziecku sześcioletniemu wielki problem w zakresie wyodrębnienia głosek w wyrazie. Dużo prostszym wyrazem jest wyraz "jama", szczególnie w sytuacji gdy Pani Lorek wprowadza do elementarza komiks o smokach. Ale autorka w ogóle nie myśli o strategiach uczenia dzieci i konsekwencji metodycznej wypływającej z tych strategii.  Najbardziej jednak przerażającą część wypowiedzi pracownika MEN-u,  który przecież od tego jest, aby do plagiatu się nie przyznawać i za cenę publicznej intelektualnej wpadki bronić z determinacją słynnego już podręcznika, stanowi wypowiedź  o usunięciu fragmentu z literką „ś” . Literkę tę autorzy usuwają, a w zamian będzie więcej matematyki.

Oto dzięki negatywnej ocenie nauczycieli nagle Pani Lorek zorientowała się, że schemat metodyczny wypróbowany 21 lat temu jest za trudny, więc zamieni go  na więcej matematyki. Zatem przekaz jest jednoznaczny. Matematyka konkuruje z językiem polskim. Jeżeli jest za trudna literka, to ją można wyrzucić i w lukę po literce wstawić zadanie matematyczne. Takiej metodologii tworzenia podręczników jeszcze w historii polskiej oświaty nikt nie widział.

Zapożyczenie, o którym wspomina redaktor Lidia Puławska, zostaje usunięte nie dlatego, że jest zapożyczeniem, ale zbyt trudnym fragmentem dla dziecka w wieku sześciu lat. Rzeczywistość jest jednak nieco inna.  Fragment ze ślimakiem jest podwójną wpadką autorów. Jest zapożyczeniem i całkowicie nieadekwatnym  do potrzeb rozwojowych dzieci sześcioletnich fragmentem elementarza.  Za taki bubel autorzy powinni zostać usunięci z projektu. Ale przecież nie ma takiej potrzeby. Nasz elementarz to nasza odpowiedzialność. I ty, nauczycielu, możesz stać się jego twórcą, napisz tylko, jakie masz uwagi, wszystkie wykorzystamy! Nasi autorzy, nasi graficy, nasze dzieci, nasz elementarz, nasze pieniądze, za które będzie wydrukowany, nasze błędy i nasze plagiaty!

Odnosząc się do oburzenia pracowników wydawnictwa WSiP - patrzę na labirynt w elementarzu Pani Lorek; to zapożyczenie z książek tym razem Nowej Ery. Fotomontaże, ilustracje, fotografie, sposoby ich kompozycji. Wszystkie rozwiązania zawarte w propozycji MEN swymi korzeniami zahaczają o inne wydawnictwa. Czasami to plagiaty, czasami zapożyczenia. Pozostaje pogratulować ministerstwu doboru autorów, którzy już na starcie wartość swojej pracy określili jako szansę dla polskiej edukacji. Nie dziwi mnie oburzenie wydawców i bulwersuje jednocześnie kuriozalna obrona rzecznika MEN-u produktu, który spowoduje zapaść w jakości pracy szkół, demontaż metodyki nauczania na poziomie klas I – III przy jednoczesnym dobrym samopoczuciu pani minister Joanny Kluzik-Rostkowskiej - uważa Dziamska.

http://niezalezna.pl/55131-minister-rek ... i-wydawcow

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Prokuratura Apelacyjna przekazuję „SMS-y Kasi Tusk” do Prokuratury Okręgowej

Nie dziwi nic! Zaczęła się podróż za jeden znaczek, nie uśmiech, po prokuraturach wszelakich. Póki co listonosz się nie nabiega, bo wszystko się dzieje w ramach miasta stołecznego Warszawa, ale zapowiedzi są obiecujące. Przypomnę krótko o co chodzi, 16 kwietnia 2014 roku sporządziłem i następnego dnia wysłałem zawiadomienie do Prokuratury Generalnej, w którym wskazuję na możliwość popełnienia przestępstwa prze Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska i nieustaloną osobę. 22 kwietnia Prokuratura Generalna odbiera pismo i przekazuje do Departamentu Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Generalnej. Po kilku dniach, 28 kwietnia, departament Prokuratury Generalnej przekazuje moje zawiadomienie do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, celem podjęcia stosownych działań.
7 maja Prokuratura Apelacyjna wysyła pismo do mnie i do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, a w treści pisma pojawia się znamienne zdanie: „W przypadku stwierdzenia właściwości innej jednostki organizacyjnej prokuratury, do postępowania w określonym zakresie, proszę o przekazanie stosownych materiałów bezpośrednio do właściwej jednostki”. Po lekturze dwóch kolejnych odpowiedzi prokuratury rodzi się klasyczny dylemat – śmiać się, czy płakać? Na razie powstrzymam się przed jedną i drugą reakcją, chociaż podejrzewam, że przed podjęciem jakiejkolwiek konkretnych kroków otrzymam jeszcze kilka pism. Przed wyborami do PE żadna decyzja nie zapadnie, teoretycznie prokuratura ma 30 dni na rozpatrzenie zawiadomienia i ten termin minie 22 maja, czyli za tydzień z okładem, ale przerzucanie dokumentów rozpoczyna nowy cykl. Termin ustawowy zacznie biec dopiero z chwilą, gdy Prokuratura ustali, której podległej jednostce należy przekazać sprawę. Domyślam się, że przyczyna groteskowej operacji wcale nie leży w strachu przed podjęciem decyzji, w każdym razie nie tylko strach paraliżuje ruchy prokuratorskie.

Głównego powodu modelowej biurokratycznej „spychologii" szukałbym mimo wszystko gdzie indziej. Otóż każda decyzja prokuratury prze wyborami europejskim ośmieszyłaby Donalda Tuska. Możliwości są dwie, zatem szybko i łatwo można je przeanalizować. Najpierw weźmy na tapetę optymistyczne wszczęcie postępowania. Taki ruch prokuratorski oznaczałby, co najmniej prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa przez Donalda Tuska i nieustaloną osobę. Stąd do skrócenia nazwiska jeszcze daleka droga, ponieważ wszczęcie postępowania to zupełnie inna procedura niż postawienie zarzutów, ale w kulminacyjnym momencie kampanii informacja idzie w świat. Druga wersja wydarzeń wiąże się z umorzeniem postępowania i tutaj przyczyn umorzenia da się wyprodukować kilkanaście. Wydawać by się mogło, że to rozwiązanie jest korzystniejsze, nic podobnego, podobny komunikat ze strony prokuratury oznaczałby, że Donald Tusk robił sobie jaja i żadnego zamachu ze strony „sekty smoleńskiej” nie było, a córeczka dostała ochronę BOR, żeby jej drogocennego bloga nie ukradli. Suma sumarum, zamiast jakiejkolwiek decyzji narażającej Tuska na śmieszność, prokuratura robi wszystko, żeby decyzja pojawiła się we właściwym czasie. Spodziewałem się i takiego scenariusza, zresztą nie trzeba być medium, żeby brać pod uwagę wręcz stereotypowe zachowanie prokuratury przy takich „okazjach”.

Analizując możliwości i powody, tak sobie myślę, że właśnie stereotyp postępowania blokuje wszelką inicjatywę. Zmęczony biurokracją i rzeczywistością obywatel RPIII na samą myśl, że miałby walczyć o cokolwiek w instytucjach państwowych opuszcza ręce i odreagowuje popularnym pytaniem retorycznym: „A co to ku..a da?”. W zamierzchłych czasach rzeczywiście trudno było uzyskać choćby minimalny efekt, ale w dobie Internetu wystarczy wkleić dokumenty i opisać sprawę, żeby ugrać swoje. Tusk z propagandystami trzy razy się zastanowi nim następnym razem odstawi podobną szopkę i nie dlatego, że się zlęknie Matki Kurki, ale będzie się obawiał podjęcia sprawy przez kogoś o znacznie większych możliwościach medialnych. Obecny stan rzeczy wygląda tak, że to władza dyscyplinuje obywateli, mnie się marzy odwrócenie proporcji i każda taka kłoda rzucona pod nogi rządowej propagandy ma swoje znaczenie. Poza wszystkim nie widzę najmniejszego powodu, żeby obracać się na pięcie i pozwalać nietykalnym na nietykalność. Z mojej strony litości nie będzie i niech się ludzie śmieją z naiwności, lepsze to niż bierność i rezygnacja w drodze do rzeźni.

Obrazek

http://www.kontrowersje.net/prokuratura ... _okr_gowej

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

I już po pendolino. Nawet Piechociński przyznaje, że kontrakt może zostać zerwany

"To nie była najlepsza decyzja" - tak wicepremier Janusz Piechociński ocenił zakup pendolino. Politycy Platformy Obywatelskiej chętnie fotografowali się w pociągu, który miał być wizerunkowym ratunkiem dla polskich kolei, a okazał się ogromnym problem. Jak większość pomysłów ekipy rządzącej.


Wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński na antenie RMF FM nie pozostawił suchej nikt na pomyśle o zakupie pendolino. I zapowiada, że kontrakt zostanie zerwany.
- Ten kontrakt skończy się konfliktem. Nie zostały spełnione warunki zamówienia - tłumaczy i dodaje: „trzeba było postawić na pociągi osiągające prędkość do 160 km/h”.

Akcja pod hasłem "pendolino" forsował były już minister transportu Sławomir Nowak. PKP Intercity kupiło pociągi od Alstomu w maju 2011 r. Koszt 20 pociągów to ok. 400 mln euro. Kontrakt o wartości 665 mln euro obejmuje także budowę zaplecza technicznego w Warszawie oraz koszty utrzymania technicznego pociągów przez 17 lat.

A jeszcze na początku maja prezes PKP Intercity Marcin Celejewski zapewniał, że "mimo opóźnienia w przekazaniu pociągów Pendolino przez ich dostawcę, grudniowy termin wprowadzenia tych pociągów do eksploatacji nie jest zagrożony". Ciekawe, czy powtórzyłby to dzisiaj - po słowach Piechocińskiego.

http://niezalezna.pl/55284-i-juz-po-pen ... ac-zerwany

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


18 maja 2014, 16:52
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Jak Platforma „ratuje” finanse publiczne

Na ostatnim posiedzeniu Sejmu większość koalicyjna Platformy i PSL-u, przegłosowała zmiany w ustawie o finansach publicznych, które wcześniej zapowiedziała przy okazji przechwycenia około 150 mld zł z Otwartych Funduszy Emerytalnych.

Niestety zmiany zostały przeprowadzone nie w takim kształcie jak wcześniej zapowiadano, obniżono wprawdzie tzw. progi ostrożnościowe, ale w odniesieniu do tzw. reguły wydatkowej mającej zastosowanie do wydatków budżetowych, a nie całego sektora finansów publicznych.

Przypomnijmy tylko, że ze 150 mld zł obligacji przejętych z OFE, ponad 130 mld zł to obligacje Skarbu Państwa, które można było umorzyć, a na rachunkach ubezpieczonych w ZUS umieścić zapisy odpowiadające ich wartości.

W ten sposób przynajmniej na papierze można było zmniejszyć dług publiczny, który po tej operacji umorzenia obligacji w relacji do PKB, zmalał o aż 7,6%.

Rządząca koalicja nie zdecydowała się niestety na wprowadzenie niższych progów ostrożnościowych w odniesieniu do wydatków całego sektora finansów publicznych, a wprowadziła progi ostrożnościowe tylko w odniesieniu do wydatków budżetowych.
Owe progi wynoszą teraz 43% PKB (zamiast dotychczasowego zresztą zawieszonego od 2 lat, progu 50% PKB) i 48% PKB (zamiast dotychczasowego progu 55% PKB, przy czym próg ten pozostał w ustawie także w odniesieniu do wydatków całego sektora finansów publicznych).

Niejako „przy okazji” udało się ministrowi finansów „skręcić” 0,6% PKB, co w wartościach bezwzględnych oznacza około 10 mld zł swoistego „luzu finansowego” na dodatkowe zadłużanie sektora finansów publicznych.
„Poprawiono” także, zdaniem ministra finansów, relacje pomiędzy sektorem finansów publicznych, a Funduszem Rezerwy Demograficznej, który został powołany w 1999 roku przy okazji wprowadzenia kapitałowej formuły ubezpieczeń społecznych.

Otóż od 5 lat Platforma i PSL korzystają z tego Funduszu, przenosząc w ramach corocznej ustawy budżetowej do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w ZUS, brakujące środki finansowe na wypłatę emerytur i rent. Do tej pory przejęto już z tego Funduszu ponad 14 mld zł (choć ze środków tego Funduszu miano korzystać dopiero po roku 2020, wtedy kiedy znacząco pogorszy się relacja pomiędzy ilością pracujących w gospodarce, a ilością pobierających świadczenia emerytalne i rentowe).

Fundusz ten jest wprawdzie corocznie uzupełniany pewną częścią wpływów pochodzących z wyprzedaży majątku narodowego (dla niepoznaki nazywanej w Polsce prywatyzacją) ale w ostatnich latach wpłaty FRD do FUS, znacząco przekraczają jego przychody.
Teraz ZUS zawiadujący zarówno FUS jak i FRD, będzie mógł swobodnie korzystać ze środków tego ostatniego, nie pytając o zgodę ani ministra finansów, a tym bardziej polskiego Parlamentu.

Jeżeli będzie brakowało środków na bieżące wypłaty rent i emerytur, to prezes ZUS przejmie z FRG odpowiednią ilość środków finansowych, a o saldzie tych operacji poinformuje ministra finansów, a ten Parlament, dopiero przy omawianiu sprawozdania rządu z wykonania budżetu za dany rok.
Parlament będzie dowiadywał się więc dopiero po upływie wielu miesięcy ile brakowało środków na wypłatę świadczeń emerytalnych w danym roku i że przejęto je z FRD żeby móc wywiązać się ze zobowiązań wobec ubezpieczonych w ZUS.

Takiego sposobu „ratowania” finansów publicznych przez koalicję Platformy i PSL-u, klub Prawa i Sprawiedliwości nie mógł jednak poprzeć, mimo tego, że to my wcześniej upominaliśmy się o obniżenie progów ostrożnościowych w ustawie o finansach publicznych, po przejęciu przez rząd Tuska 150 mld zł z OFE.

Zbigniew Kuźmiuk

http://wpolityce.pl/polityka/195008-jak ... -publiczne

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


18 maja 2014, 19:15
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Tacy właśnie sędziowie, jak Paweł Chodkowski z Wrocławia, są ozdobą każdego reżimu

Obrazek

Kolejny sędzia wpisał się na listę hańby polskiego wymiaru sprawiedliwości. Zapamiętajmy to nazwisko - Paweł Chodkowski. Sędzia z Wrocławia.
W obecnej sytuacji politycznej wróżę mu piękną karierę, włącznie do prezesury Izby Karnej  w Sądzie Najwyższym. Pierwszy krok w tym kierunku już zrobił. Skazał na kary aresztu i grzywny 19 uczestników protestu, którzy zakłócili wykład stalinowskiego oficera zbrodniczego Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego z lat 50, prof. Zygmunta Baumana.

Na sekundę tylko skupię się na jednej tezie sędziego Chodkowskiego, która stanowiła przesłankę skazujących wyroków młodych ludzi, których w ten sposób naznaczył jako kryminalistów. Otóż jego zdaniem, protestujący okazali pogardę wobec państwa.

Tym uzasadnieniem sędzia Chodkowski obnaża mimowolnie prawdziwe oblicze III RP. Mówi więc, że jesteśmy państwem, które hołubi zdrajców własnego narodu, wysługującego się okupantowi. A zdrajca ów, czyli dzisiejszy uczony, Zygmunt Bauman właśnie dlatego, że jest człowiekiem wielkiej przenikliwości, wiedział doskonale, że służy stalinowskiemu terrorowi. Systemowi politycznemu, który dążąc z pełną premedytacją do fizycznego wyniszczenia narodu polskiego, w latach 40 dokonał na Polakach zbrodni ludobójstwa. I kontynuował to straszliwe wyniszczenie Polaków i polskości rękami takich zdrajców, jak dzisiejszy prof. Zygmunt Bauman.

Prawdą więc jest, że nazwani dziś przez maintsreamowe media narodowcami i kibolami, młodzi Wrocławianie, okazują pogardę takiemu państwu i takiemu prawu. Przeciwstawiają się regułom, które każą byłego oficera narodowości polskiej, wykonującego bolszewickie zlecenia krwawej rozprawy z polskimi patriotami, traktować jako człowieka godnego szacunku i uznania, przyjmowanego z honorami na polskim uniwersytecie.

Inną sprawą jest cynizm i buta samego owego profesora.
Rozwijając twórczo teorie psychospołeczne, ogarniające najwyższe rejony abstrakcji, Zygmunt Bauman jednocześnie jest tak kaleki intelektualnie (a może tylko psychicznie ), że nie umie znaleźć w sobie odrobiny elementarnej, osobistej przyzwoitości, która byłaby hamulcem przed jego niepohamowanym tupetem, by prowadzić wykłady na uniwersytecie  w wolnej, nie komunistycznej Polsce. Najpoważniejszą jednakże kwestią jest obecna władza, która niemal za zaszczyt poczytuje sobie wizytę na polskiej uczelni komunistycznego łajdaka, przebranego  w togę europejskiego profesora.

Trzeba mieć tylko nadzieję, że skandaliczny wyrok wydany przez sędziego Chodkowskiego, otworzy wielu ludziom oczy na obecną patologiczną rzeczywistość pod rządami Platformy Obywatelskiej.

Służalczy wobec władzy sąd, przesiąknięty w dodatku mentalnością PRL (Ten Chodkiewicz, z jego poczuciem państwowego i prawnego legalizmu, dopiero byłby diamentem w koronie reżimu Jaruzelskiego i Kiszczaka), a władza, przyjmująca z honorami dawnego zdrajcę. I chroniąca go przed tymi, którzy gotowi są mimo represji państwa, realizowanych z nadzwyczajną nadgorliwością przez marionetkowego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, wykrzyczeć prosto w oczy niewygodną dla niego prawdę.

Jerzy Jachowicz

http://wpolityce.pl/polityka/196370-jer ... ego-rezimu

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


24 maja 2014, 17:01
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Znany aktor: ZUS i Tusk zaje...li 150 mld zł.
Jacek Braciak wulgarnie o rządzie


Jacek Braciak, znany między innymi z seriali „Miodowe Lata” czy „Brzydula”, pokusił o wyrzucenie swoich politycznych frustracji przed kamerą. Popularny aktor zamieścił w internecie filmik, w którym, prowadząc samochód, opowiada bardzo dosadnie o polskiej ponurej rzeczywistości

Filmik trwa niewiele ponad 4 minuty, ale treści i słownictwa nie powstydziłby się sam Władysław Pasikowski (twórca Krola, Psów itd.). Szczególny żal Braciak ma do Donalda Tuska i ZUS. Niecenzuralnie oskarża ich (mówiąc do osoby siedzącej w samochodzie), że oszukali Polaków na grube miliardy.

- ZUS cię dyma ku..a, Tusk cię dyma, jego jedenastu kolegów cię dyma. Zaje...li ci z OFE 150 mld. A ty nawet tego nie poczułeś – mówi o rządach PO Braciak.

W trakcie dyskusji ze swoim współtowarzyszem aktor powiedział nawet, że postępowanie Putina jest już lepsze, bo prezydent Rosji liczy się chociaż z opinią obywateli.
– Putin (w przeciwieństwie do Tuska) zrobił jakieś referendum i zapytał się obywateli Krymu, gdzie chcą być. A Tusk okradnie cię bez pytania – mówił Braciak.

Pod koniec filmiku skomentował również fotoradary. I tutaj też nie owijał w bawełnę.
– Co chwila jest żółta szafa. Niedługo to nawet przy wjeździe do ogródka działkowego będziesz miał fotoradar, żebyś prędkości taczką nie przekroczył – ironizował sfrustrowany Jacek Braciak.

Zobacz cały filmik

http://www.fakt.pl/jacek-braciak-o-dona ... 208,1.html


28 maja 2014, 21:12
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Szef kampanii PO: afera z Pendolino to wina... Prawa i Sprawiedliwości

Obrazek

Europoseł PO Tadeusz Zwiefka zasugerował w rozmowie z RMF FM, że za skandal związany z pociągiem Pendolino odpowiada... PiS. Ludzie Donalda Tuska chyba już naprawdę stracili kontakt z rzeczywistością.


Dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki najpierw przyłapał Tadeusza Zwiefkę na niewiedzy dotyczącej kosztów zakupu słynnego Pendolino, które od wielu miesięcy stoi bezużytecznie w miejscu. "Dziesiątki milionów?" - próbował zgadywać Zwiefka. "Dużo więcej: 400 mln euro, czyli ponad 1,5 mld zł" - poprawił go dziennikarz.

Jeszcze gorzej było z pytaniem o sensowność sztandarowej inwestycji PO. "Przyznam, że jeśli miałbym mieć jakiekolwiek zarzuty do tego rządu, to tylko takie, że w momencie kiedy rząd PO-PSL obejmował władzę, to pozostawił we władzach spółki PKP ludzi, których obsadził tam PiS, którzy zaczęli przygotowywać kontrakt z Pendolino i doprowadzili go do końca" - stwierdził Zwiefka.

Wypowiedź Zwiefki rozbawiła Piaseckiego, który ironicznie podsumował: "Czyli wszystko przez PiS".

Tadeusz Zwiefka, do 1990 r. członek komunistycznej Polskiej Zjednoczonej Partii, o wiele bardziej przekonująco uprawiał propagandę jako reżimowy dziennikarz niż jako polityk PO:

Obrazek

http://niezalezna.pl/55380-szef-kampani ... iedliwosci

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


31 maja 2014, 09:50
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
1/ Bieda nadwiślańska. Coraz więcej ludzi żyje w nędzy. Gdzie przybywa ich najwięcej?

Co siódmy mieszkaniec Warmii i Mazur żyje w skrajnym ubóstwie. Ale to nie tam biedy przybywa. Dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazują prawdę o tym, jak rozrasta się grono ludzi ledwie wiążących koniec z końcem.
(...)
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzeni ... ostwa.html


2/ Inwestuj w Polsce, bo tu mało płacą pracownikom

Polska krajem taniej siły roboczej? Tak reklamuje nas rząd za granicą! Rządowa agencja stworzyła spot, który miał zareklamować polski rynek i przyciągnąć zagranicznych inwestorów, tymczasem chwali się, że pracownicy w Polsce harują za grosze!

Filmik pt. „Invest in Poland”, nakręcony na zlecenie Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, z założenia miał reklamować polski rynek i zachęcić zagranicznych przedsiębiorców do inwestowania nad Wisłą. Okazało się, że reklamuje, ale głównie niskie koszty pracy w Polsce.
(...)
http://www.fakt.pl/praca-w-polsce-jest- ... 464,1.html


05 cze 2014, 05:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Jest decyzja ws. opłaty za drugi kierunek studiów

Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy dotyczące odpłatności za drugi kierunek studiów są niezgodne z konstytucją. Skargę do Trybunału zgłosiła grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości.
(...)
Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/raport-matura-2 ... gn=firefox


05 cze 2014, 19:10
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Mamy wolność?
Władza usunęła Solidarnych2010 za transparent o Smoleńsku


Obrazek

Na Placu Zamkowym w Warszawie wśród osób przybyłych na centralne obchody 25-lecia "wolnej Polski" pojawiła się delegacja stowarzyszenia Solidarni 2010 z transparentem (po angielsku): „Polski prezydent został w Rosji zamordowany”. Policja siłą wyrzuciła Solidarnych z placu.


O godz. 10:45 -  tuż przed rozpoczęciem głównych uroczystości z udziałem zagranicznych przywódców - delegacja Solidarnych2010 rozwinęła banner tuż na wprost Kamienia Katyńskiego na skraju Placu Zamkowego.

Transparent od razu zwrócił uwagę policji. Zaczęły się negocjacje i przepychanki, a funkcjonariusze próbowali zwinąć banner. Akcja nie powiodła się. Dopiero po godz. 12, gdy policjanci podwoili wysiłki, delegacja Solidarnych 2010 została siłą zmuszona do opuszczenia Placu Zamkowego.

Na transparencie nie było żadnych niedozwolonych treści, mimo to policja - w 25. rocznicę rzekomego odzyskania wolności - wyrzuciła z Placu Zamkowego ludzi, którzy prezentowali swoje poglądy. Witamy w III RP...

http://niezalezna.pl/56026-mamy-wolnosc ... -smolensku

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


05 cze 2014, 21:14
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Ruszyły kontrole w polskich domach


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 06 cze 2014, 20:59 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



06 cze 2014, 20:59
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2579 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164 ... 185  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: