Teraz jest 06 wrz 2025, 22:16



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104 ... 137  Następna strona
Etyka, moralność, obyczaje 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Kondrat wraca do filmu, bo dopadła go bieda?

Załącznik:
635012858833507437.jpg

Miał skupić się na biznesie, zarzekał się, że nie wróci na scenę, a swoje role ograniczał do reklam banku. Jednak nie wytrzymał! Marek Kondrat (63 l.) wraca do kina, gdyż jego majątek zaczął niknąć w oczach

Miał skupić się na biznesie, wielokrotnie zarzekał się, że nie wróci do aktorstwa, a swoje role ograniczał do reklam banku. Jednak nie wytrzymał! Marek Kondrat (63 l.) pojawi się w nowym filmie Jerzego Skolimowskiego (75 l.). Czyżby kłopoty jego firmy winiarskiej odbiły się na kieszeni aktora?

Jeszcze w 2010 roku w wywiadzie z Faktem zapewniał, że nie myśli o kolejnej roli. – To nieprawda, że będę grał w filmie. Nie wracam do zawodu – mówił. Był zdecydowany oddać się w pełni swojej pasji: biznesowi winiarskiemu. – Już nie czuję w ogóle powołania do aktorstwa... Nie wrócę do kina na pewno. Rozstałem się z nim bezpowrotnie – dodawał przekonany, że nie trafi mu się żadna ciekawa propozycja.

Minęły trzy lata, a Marek Kondrat zmuszony był zmienić zdanie. Aktor zainwestował w sklepy z winami nie tylko dużą część swojego majątku, lecz również całe serce. Sądził, że to jest jego nowe powołanie, któremu z przyjemnością zamierzał oddawać się przez resztę swojego życia. Jednak po rozpadzie winiarskiej spółki dziś spotyka się z byłym wspólnikiem w sądzie.
Mimo zawirowań w jego biznesie winiarskim Kondrat przez jakiś czas mógł nie przejmować się finansami – miał przecież wysoki kontrakt reklamowy z jednym z banków. Czyżby to szczuplejszy portfel przyczynił się do zmiany decyzji aktora? Jak poinformował portal Onet, Marek Kondrat przyjął propozycję Jerzego Skolimowskiego. Zdjęcia do thrillera katastroficznego mają ruszyć w kwietniu przyszłego roku.

– Kondrat tęsknił do aktorstwa i żałował, że palnął kiedyś, że z nim kończy. Uznał, że powrót do zawodu w filmie Skolimowskiego będzie godnym powrotem. Marek dzięki reklamom banku przyzwyczaił się do wygodnego życia, lecz budżet został uszczuplony nieudanymi biznesami – mówi Faktowi osoba związana z przemysłem filmowym. Nowa produkcja ma tytuł „11 minut”. Oby powrót Kondrata przed kamerę nie trwał równie krótko...

http://www.fakt.pl/aktor-marek-kondrat- ... 802,1.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


30 lis 2013, 06:12
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Sekielskiego odwet dreszczowcem?

Załącznik:
sekielskiego-odwet-dreszczowcem_17758861.jpg

No, no, no. Nie spodziewałem się, że znany telewizyjny dziennikarz Tomasz Sekielski potrafi nie dość, że sprawnie operować piórem, to tworzyć jeszcze - według dobrych sprawdzonych wzorców - żwawe fabuły polityczno-medialnych dreszczowców.

Nowa książka tego autora "Obraz kontrolny" to godne polecenia coś więcej niż rozrywka. Być może nawet - jeśli się mylę, to raczej się nie mylę - rodzaj odwetu na niektórych znanych ludziach za niektóre mało znane sytuacje. To współczesna powieść z kluczem, chociaż na miejscu Sekielskiego raczej bym zaprzeczał.

Akcja toczy się we współczesnej Polsce na styku gigantycznych interesów służb i mediów. Starzy ubecy mają starą mentalność, nowe mają za to garnitury, domy, samochody oraz pieniądze. Duże pieniądze. Jest szalony, okaleczony przez życie dziennikarz paranoicznie spragniony prawdy i kilku barwnie naszkicowanych bezwzględnych skurczyflaków, których intencje należą do nieprzeniknionych. Czyta się to dobrze. Wciągające. Sekielskiego stać nawet na zabawę autoironią, kiedy jego bohaterowie w czasie przywołują znany program TVN tego "grubego i chudego", "a, Sekielski i Morozowski". Niezłe.

Autor przeżył jednak kilka dobrych lat w różnych stacjach telewizyjnych i jakoś dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami. Być może postacią z kluczem jest wyjątkowo obrzydliwa postać dziennikarza prezentera Ludwika Tokarczuka. "Kamera go kochała, elokwentny przystojny blondyn, miał, jak mawiają fachowcy, dar przechodzenia przez ekran". "Udało mu się, ciężko pracował i dotarł na sam szczyt. Gdy już się na nim znalazł, szybko uznał, że od ideałów i rzetelnego dziennikarstwa ważniejsze są pieniądze, sława i oglądalność". Tego tchórzliwego erotomana Sekielski charakteryzuje jeszcze słowami: "Gwiazdor DTV był spocony, jakby przebiegł maraton" i: "Jak ty to mówisz? Stado bezmózgich baranów? Ciemna masa podłączona do pilota?".

Tę książkę warto przeczytać właśnie po to, by w fikcji poszukać realiów. I na koniec łyżka dziegciu. Wytrawny redaktor wyrzuciłby takie zdania autora jak: "Tych dwoje okaleczonych przez życie ludzi przypominało spragnione ciepła i uczuć dzieci alkoholików" czy "Nie potrafiła opisać słowami tego, co wtedy czuła. Bo też nie ma słów, które mogłyby oddać uczucia matki tracącej dziecko". Banał może być piękny, o ile nie chrzęści w zębach.

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/seki ... 68716.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


30 lis 2013, 07:05
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Wierzący słuchają i modlą się.
Bezbożni podsłuchują i przeklinają


Biskup pomocniczy diecezji łowickiej Józef Zawitkowski powiedział w Toruniu, że "wierzący słuchają i modlą się z Radiem Maryja, a bezbożni podsłuchują i przeklinają". Duchowny uczestniczył w uroczystej mszy świętej z okazji 22. rocznicy rozgłośni.
- Ale tak już musi być do końca świata. Jedni będą przeklinać, inni będą błogosławić. A Bóg do człowieka mówi w ciszy. Hałaśliwych Bóg nie przekrzykuje. Posłuchajmy więc w tym kościele ciszy, abyśmy mogli usłyszeć słowa Boga - mówił w homilii bp Zawitkowski.
Biskup w swoich rozważaniach apelował też: "Obudź się, Polsko! (...) Dalej tak żyć nie możemy! Nie wystarczy rekonstrukcja rządu, trzeba nam zmienić myślenie i poszerzyć serca".

Mówił też z ironią, że bezbożnym żyje się lepiej.
- Nie modlą się. Nie nawracają się, bo nie mają grzechu. Nie kłamią, ani w radiu, ani w telewizji. Nie kradną, czasem, tylko defraudują, ale afera nigdy się nie wyda, bo bezbożnych wspomagają bezbożni. Pani ministra obroni pana ministra. Stąd w człowieku wierzącym może zrodzić się bunt, przecież tobie Boże zaufałem - dodał.

Uroczystej mszy świętej przewodniczył ordynariusz biskup toruński Andrzej Suski, a w koncelebrze uczestniczyli wraz z nim przewodniczący Rady Episkopatu ds. Środków Społecznego Przekazu, metropolita częstochowski abp Wacław Depo i 12 biskupów.
- Gromadzimy się dzisiaj w Toruniu na radosnym świętowaniu 22. rocznicy powstania Radia Maryja. Radość to znamienny klimat naszych spotkań rocznicowych. Cieszymy się z tego, że jesteśmy razem w wielkiej Rodzinie Radia Maryja (...) Jakże nie dziękować za rosnącą liczbę słuchaczy Radia Maryja i widzów Telewizji Trwam, i za szerokie wsparcie społeczne dla tej telewizji w jej słusznych dążeniach do miejsca na multipleksie - powiedział bp Suski.

Uczestnicy rocznicowych uroczystości tradycyjnie wystosowali list do Ojca Świętego.
"Z potrzeby serca przybywamy tu w kolejnych latach dziękując Maryi za wielki dar, jakim zostaliśmy obdarowani otrzymując Radio Maryja, wspaniałe narzędzie ewangelizacji oraz rozwijające się w klimacie przez nie stworzonym: Telewizję Trwam i Nasz Dziennik. To dzięki tym środkom społecznego komunikowania mogliśmy w Roku Wiary bezpośrednio uczestniczyć we wspólnocie Kościoła powszechnego we wszystkich ważnych wydarzeniach tego czasu" - napisano w liście do papieża Franciszka.
Zapewniono też "o stałej modlitwie całej Rodziny Radia Maryja w intencjach Piotra naszych czasów".
W rocznicowej uroczystości wzięło udział ok. 10 tysięcy osób. Obecnych było kilkudziesięciu posłów, senatorów i europosłów PiS m.in. Mariusz Błaszczak i Joachim Brudziński, a także liderzy Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro i Beata Kempa.

Radio Maryja rozpoczęło nadawanie programów 8 grudnia 1991 r. w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Początkowo audycje mogli słuchać tylko mieszkańcy Torunia i Bydgoszczy oraz okolicznych miejscowości. Później rozszerzył się zasięg rozgłośni o kolejne regiony Polski, a także inne kraje.

Opinia:

Jak można popierać rząd który, (w przybliżeniu) na 20 kanałach tv, opluwa tradycyjne wartości Polaków, niszczy polski przemysł, rolnictwo, pozwala wielkim marketom okradać państwo polskie, który dopuścił do władzy takie osoby jak Magdalena Środa i popiera ideologię gender. słuchając tv,polskiego radia i "sprzedajnych" dziennikarzy , możemy dojść do fałszywego wniosku że jesteśmy "rajem" a naprawdę jesteśmy ruiną, kierowaną przez złodziei,morderców,sprzedawczyków. Np.Arłukowicz przeszedł do rządu za posadkę ministra (dawniej sld), sikorski także(dawniej pis ) a obecnie Kluzik - rostkowska (dawniej pis). Zmiany na stanowiskach tych osób wiążą się z ich zmianą poglądów. Jak można traktować poważnie prezydenta i premiera, którzy co innego mówią w święta a co innego na co dzień, Premiera który ściska się z ruskim prezydentem,niemalże na grobach polskich patriotów i uśmiecha się jakby dziękował putinowi za to że ich wykończył. Najpierw sam ich wystawiając redukuje ochronę do minimum, TEN PREZYDENT , TEN PREMIER, TEN RZĄD, TA PARTIA , MUSI ODEJŚĆ
~kaleb



http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html

Już niedługo za takie słowa biskup może trafić do więzienia.
Póki co w planie zawiązania ust kościołowi jest projekt wysokiej grzywny.
Żeby się żyło lepiej. Tuskom, Muchom, Niesiołom i Palikotom. I Nowakom.  pije-===[

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


01 gru 2013, 23:07
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Hiena Roku dla p. Mikołajewskiej z Wyborczej

Są granice podłości, które wymagają reakcji. Tak jest w przypadku piątkowego tekstu pani Bianki Mikołajewskiej w Michnikowym Szmatławcvu o pieniądzach dla dzieci wdowy po Przemysławie Gosiewskim.

Przeanalizujmy tekst pani Mikołajewskiej. Najpierw kwestie warsztatowe. „Senator PIS Beata Gosiewska, członkini senackiej komisji finansów, całkowicie zgodnie z prawem nie wykazała w oświadczeniu majątkowym kilkudziesięciu tysięcy złotych otrzymanych od fundacji związanej z jedną z największych instytucji finansowych w Polsce - ze Spółdzielczymi Kasami Oszczędnościowo-Kredytowymi (SKOK)".

To clou tekstu w Wyborczej. Cóż tu mamy?
Z jednej strony oburzenie („całkowicie zgodnie z prawem") pomieszane z insynuacją (skoro jest członkinią komisji finansów to na pewno, dostając pieniądze od SKOK jest na jego usługach). Zaraz jednak autorka tekstu dodaje, że pani Gosiewska nie musiała ujawniać w oświadczeniu majątkowym tych kwot. Bo otrzymały je jej dzieci, sieroty po zmarłym tragicznie pod Smoleńskiem Przemysławie Gosiewskim. Gdzie zatem przewina wdowy? Co niby miała zrobic pani Gosiewska? O co chodzi? O ściganie wroga. O obrzucenie go błotem. Senator jest z PIS, a pieniądze daje SKOK. Zapewne gdyby była z PO, a pieniądze dawał bank – powstałby tekst o wspaniałym filantropie. Dziennikarstwo rynsztokowe.

Idźmy dalej. W swoim zacietrzewieniu pani Mikołajewska skrupulatnie wylicza ileż to zarobiła (sic!) pani Gosiewska. I jakie kwoty otrzymały jej dzieci w związku ze śmiercią jej męża. Jest tu nawet kwota 100 tys. zł z polisy ubezpieczeniowej Sejmu. Rozumiem, że z wcześniej opłacanych przez śp. Przemysława Gosiewskiego składek do prywatnej firmy ubezpieczeniowej, która wypłaciła po prostu wskazanym przez niego beneficjentom sumę ubezpieczenia zawartą w umowie. Nie jest to żadna łaska, ani nic nadzwyczajnego. O co zatem chodzi? O wypominanie: patrzcie bierze pieniądze ze SKOK, a taka jest bogata. Pani Mikołajewska nawet nie ukrywa jakie są jej intencje. Pisze „Jej ówczesna sytuacja finansowa raczej trudna nie była".

Podkreślmy, że dzieci pani Gosiewskiej otrzymują prywatne pieniądze od prywatnego podmiotu i wszystko jest tu zgodne z prawem. Skąd zatem to święte oburzenie?

Na koniec jeszcze dwie rzeczy o warsztatowej ignorancji. Mikołajewska nie daje wypowiedzieć się pani Gosiewskiej w tekście (elementarna zasada każdego dziennikarza brzmi: zapytaj drugą stronę), a jej wykwit żurnalistyki, jak sama przyznaje, powstaje przez przypadek. Pisze: „Informacje o udzielonym jej wsparciu znaleźliśmy przypadkiem w aktach rejestrowych Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych (FPZK)".

A teraz ludzka ocena tego co wyprawia pani Mikołajewska. Gdyby choć trochę pomyślała przed napisaniem tekstu doszłaby zapewne do wniosku, że żadne pieniądze nie są w stanie ukoić żalu po utracie bliskiej osoby. - To inne, nieporównywalne wymiary – mówi mi Joanna Krupska, szefowa Związku Dużych Rodzin 3+, która straciła w Smoleńsku męża, gdy rozmawiam z nią o tekście w Wyborczej. Mikołajewska jednak odważa się taksować śmierć, ból, stratę męża, ojca.

Dobrym obyczajem w Polsce jest to, by wielkie ludzkie tragedie traktować ze szczególną atencją. Najpierw myśleć o cierpieniu innych osób, gdy rozgrzebuje się pamięć. michnikowy szmatławiec widać przesuwa te granice. Ciekawie zbić to z jej misją obrony generała Jaruzelskiego, człowieka Moskwy, który służył jej interesom i ma na swoich rękach, choćby w wymiarze symbolicznym, krew.

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich co roku przyznaje tytuł Hieny Roku dziennikarzowi, który wyróżnił się „szczególną nierzetelnością i lekceważeniem zasad etyki dziennikarskiej". Myślę, że pani Mikołajewska pasuje do niej jak ulał. Można tylko dodać w jej przypadku, do nazwy nagrody, słowo „cmentarna".

http://www.rp.pl/artykul/9158,1068988-H ... rczej.html


03 gru 2013, 00:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
kto gwno wie, ten gwno znaczy


03 gru 2013, 02:47
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Zaleganie afektu, czyli dyplomacja w krótkich spodenkach

Premier Donald Tusk zabrał głos na temat gigantycznej wpadki swojego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.

Sikorski ma to nieszczęście, że ma telefon, a w tym telefonie ma niestety popularny program pozwalający na natychmiastowe przekazywanie krótkich komunikatów. Minister ma również to nieszczęście, że ma zaleganie afektu do Kaczyńskiego oraz też jeszcze to ma, że ma impulsywność nastolatka. Sporo więc Sikorski ma. I przy tym stanie posiadania napisał minister: "Oczekuję od polityków PiS deklaracji, ile polskich miliardów chcą wpompować w skorumpowaną gospodarkę Ukrainy, aby przekupić prezydenta Janukowycza".

I osłupiał naród polski wraz z ukraińskim.

Bo jak to? To ten minister tego rządu jest w końcu za tym, żeby Ukraina stowarzyszyła się z UE, czego chce Europa, czy żeby się nie stowarzyszyła, czego chce Rosja. Czy to możliwe, żeby Sikorski z czystej niechęci do PiS i do Kaczyńskiego zaczął reprezentować interesy Rosji? Hm. No chyba niemożliwe. Zaczęło się więc tłumaczenie Sikorskiego, że on wcale nie napisał tego, co napisał. Że wcale nie obraził niedyplomatycznie Ukraińców i że wcale nie uprawiał dyplomacji w krótkich spodenkach.

I wczoraj premier Tusk bronił - ale już dyplomatycznie - swojego ministra, mówiąc, że przekaz był dobry, chociaż: "Nie zachwycam się formą" oraz "Twitter nie jest najlepszym narzędziem do uprawiania dyplomacji". Gdybyśmy spróbowali przełożyć to na prawdziwe niedyplomatyczne emocje premiera, to zapewne brzmiałyby one mniej więcej tak: "Sikorski, czy ty zwariowałeś? Czy ty masz dobrze w głowie? Dawaj ten telefon. I żebyś mi się trzy razy zastanowił, zanim następnym razem coś ćwierkniesz".

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/sawo ... 69068.html


03 gru 2013, 18:10
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Niedorzecznik niedyplomatyczny, czyli dyplomatołki

Bo co to jest inteligencja? Inteligencja, proszę Państwa, to jest zdolność przystosowania się do trudnych warunków. I taki na przykład nowy rzecznik ministra dyplomacji Radosława Sikorskiego musi być inteligentny, bo po pierwsze, on był dopiero co dziennikarzem "michnikowego szmatławca" (a tam są sami bardzo inteligentni), a po drugie, to teraz od razu się do poziomu Ministerstwa Spraw Zagranicznych przystosował i błysnął równie jasno jak jego szef nieco wcześniej w sprawie Ukrainy.

Otóż dziennikarze Radia Zet zatelefonowali do tego rzecznika Wojciechowskiego Marcina z prośbą o komentarz, ponieważ do tego się rzeczników używa. I wtedy rzecznik Wojciechowski zrugał tych z Zetki jak bure suki, mówiąc: "Nie jestem panienką na telefon". Jako rzecznik prasowy mający służyć prasie jasno dał do zrozumienia, że owszem, od czasu do czasu może posłuży, ale jak mu się będzie chciało. No, to jest inteligentny, dobrze przystosowany człowiek ministra Radosława Sikorskiego.

Jednak wypowiedź Marcina "nie jestem panienką na telefon" Wojciechowskiego niesie pewne wątpliwości z powodu braku precyzji. Można ją bowiem zrozumieć na kilka sposobów. Na przykład że rzecznik, owszem, jest panienką, ale nie na telefon. Wtedy rodzi się pytanie, na co jest rzecznik i jakie są jego kanały dostępu. Ale tę samą wypowiedź można przecież zrozumieć także, że co prawda rzecznik nie jest panienką, tylko chłopakiem, ale jednak jest "na telefon", bo ten człon może nie być zanegowany. Wtedy ktoś o zadyszanych intencjach mógłby uznać rzecznika za "chłopaka na telefon", co radowałoby dusze nowoczesnych Europejczyków.

Kiedy pomyślałem o poincie tej laurki dla nowego rzecznika MSZ, nie wiedzieć czemu moją pamięcią zawładnął Władysław Bartoszewski i jego słynne określenie "dyplomatołki". Dobrze, że tych dyplomatołków w MSZ już nie ma.

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/slaw ... 69253.html


04 gru 2013, 06:11
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Telewizja rynsztokowa

Kiedy Umberto Eco powiedział mi kilkanaście lat temu, że współczesna telewizja stawia w centrum postać wioskowego głupka, uważałem, że przesadza.

Choćby 
z tego powodu, że udzielał mi wywiadu dla telewizji. Dziś wiem jednak, że miał rację i że wyciągnął właściwe wnioski z sukcesów stacji Silvia Berlusconiego w swoim rodzinnym kraju. Tyle że gdybyśmy rozmawiali dziś, dodałbym, że bohaterem ekranów stał się nie tylko głupek, ale i cham. Mentalny żul, by użyć słów klasyka. W telewizji, która zbliża się do rynsztoka, jest na swoim miejscu.

Ci z państwa, którzy śledzą, co się dzieje w polskich mediach, zapewne się domyślają, że kiedy to piszę, mam na myśli „Warsaw Shore. Ekipa z Warszawy", najnowszy hit MTV. Tak, tak, tej samej MTV, która kiedyś zrewolucjonizowała rynek muzyczny i język telewizji. Jej smutny upadek trwa już wiele lat, a ostatecznym symptomem są właśnie produkcje typu „Warsaw Shore". Gdyby Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zajmowała się tym, czym powinna, powinna dotkliwie ukarać nadawcę za pokazywanie tego czegoś (słowo „program" naprawdę tu nie pasuje).

O co chodzi? Otóż w „Warsaw Shore", które jest zresztą polską wersją produkcji amerykańskiej, oglądamy ośmioro młodych ludzi, którzy przyjechali do stolicy na trwającą miesiąc imprezę. Oglądamy ich, jak upijają się do nieprzytomności, uprawiają przypadkowy seks z kim popadnie, przeklinają, bekają, wymiotują, a narkotyków nie zażywają chyba tylko dlatego, że jest to w Polsce nielegalne. To znaczy robią publicznie wszystko to, czego ludzie kiedyś się wstydzili. A jeszcze bardziej szokujące jest to, że dokładnie tak samo postępują kobiety i mężczyźni. Bohaterem Internetu stał się niejaki Trybson, wytatuowany mięśniak, który błyszczy tekstami w rodzaju „Jestem ostrym dzikiem, każda świnia przy mnie krzyczy" albo „Idziesz spać, 
bo się nie wyśpisz, kur..." (w obu wypadkach chodzi oczywiście 
o seks). Ale od jednej z kobiecych bohaterek słyszymy teksty w rodzaju „kocham go w ch..." (o Radku Majdanie), od innej zaś, że jej ulubione zajęcie to kręcenie pupą, od jeszcze innej, że nie ma zwyczaju „się pier...".

Czy istnieje granica, za którą media się nie posuną? Nic na to nie wskazuje. Przecież ten proces na naszych oczach tylko przyspiesza. Niektóre telewizje informacyjne już od dawna nie informują, seriale nie są już serialami, bo grają w nich amatorzy, a media publiczne trudno odróżnić od komercyjnych. Nie obowiązują już żadne standardy.

http://www.rp.pl/artykul/1070342.html


06 gru 2013, 16:25
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Będziemy bronić krzyża, jego miejsce jest w Sejmie

PiS będzie bronić krzyża, jego miejsce jest w polskim Sejmie - powiedział rzecznik PiS poseł Andrzej Duda w Krakowie. To ważny dla nas znak, który w żaden sposób nie oznacza agitacji religijnej - podkreślił. Duda mówił, że cieszy się z orzeczenia sądu w sprawie obecności krzyża w sali sejmowej. Jak przyznał, spodziewał się, że właśnie takie ono będzie. - Znam uzasadnienie, które w tej sprawie przedstawił sąd pierwszej instancji. Jako prawnik patrzę na to z perspektywy prawa europejskiego. Jakiś czas temu Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu podejmował decyzję w podobnej sprawie, chodziło o krzyże we włoskich szkołach i w drugiej instancji, w powiększonym składzie, też wyraźnie powiedział, że krzyż w miejscach publicznych może pozostać - przypomniał Duda.
Według niego "należy rozróżnić posłów, którzy nie są katolikami od tych posłów, którzy uważają, że Pan Bóg jest ich osobistym wrogiem".
- Jest niestety dzisiaj kilku takich posłów w polskim Sejmie i to oni atakują wszystko, co związane z religią katolicką, atakują Kościół katolicki w sposób bezpardonowy, który trudno przyjąć - mówił Duda. - To jest garstka. My i większość posłów mamy zdanie jednoznaczne. Będziemy krzyża bronić. Jego miejsce jest w polskim Sejmie. Jest ważnym znakiem dla nas, a w żaden sposób nie oznacza żadnej agitacji religijnej, której nie ma. Krzyż po prostu jest, nikogo nie atakuje. To krzyż jest atakowany – wskazał polityk.

Jak podkreślił, znamienne jest to, że krzyż był atakowany w okresie komunizmu i że "znowu mamy takie czasy w Polsce, że są ludzie żądający tego, żeby krzyż usuwać z przestrzeni publicznej, w której porusza się większość Polaków będących katolikami, dla których krzyż jest znakiem bardzo ważnym".
Rzecznik PiS przypomniał, że większość posłów składając przyrzeczenie poselskie, kończyła je słowami: "Tak mi dopomóż Bóg", a więc wskazując na wartości dla nich ważne. - Krzyż to nie tylko symbol. Dla ludzi wierzących, dla katolików, a większość posłów to katolicy, to jest także wielkie zobowiązanie do tego, żeby rozumieć politykę jako rozumną troskę o dobro wspólne i krzyż wiszący tam jest swoistym nawoływaniem, przywołaniem do porządku. Ja po prostu uważam, że on jest tam potrzebny – powiedział Duda.

Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł w poniedziałek, że obecność krzyża w Sejmie nie narusza dóbr osobistych. Krzyż jest symbolem religijnym, ale nie można pomijać jego znaczenia jako symbolu kultury i tożsamości narodowej - mówiła sędzia Edyta Jefimko, uzasadniając wyrok. Sąd rozpatrywał apelację posłów Twojego Ruchu, oddalił ją, co spowodowało, że wyrok I instancji stał się prawomocny. Posłowie ugrupowania Janusza Palikota zapowiedzieli już, że po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem, złożą skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/andrzej- ... jmie/42v03

Premier Tusk powiedział że jemu krzyż nie przeszkadza. Na to niejaki Armand :lol: Rufiński z Tfojego Róchu oburzył się że premier powinien być premierem wszystkich Polaków, a nie tylko wybranych.
Rozumiem, że gdyby premier był przeciwko krzyżowi, to byłby "premierem wszystkich Polaków"? Bo Palikociarnia to są "wszyscy Polacy"? Według "logiki" Armanda :lol: Rufińskiego widać tak.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


09 gru 2013, 22:55
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
1/ Ogłupiali nas za komuny. Kim są teraz?

Załącznik:
635224488364430018.jpg

W nowej Polsce – jeśli nie mają wstydu, by sami zapaść się pod ziemię, powinni być skazani na pogardliwe milczenie i zapomnienie. Ale, niestety, tak nie jest. Taki Jerzy Urban (80 l.) jest zapraszany do telewizji, bryluje na salonach i zgrywa autorytet. Nie on jeden

W strasznym dla Polski czasie Urban kłamał rodakom w żywe oczy. Śmiał się i szydził w cotygodniowych konferencjach prasowych z biedy i upodlenia ludzi. – Rząd sam się wyżywi – odpowiadał cynicznie na pytanie o sankcje gospodarcze, jakie Stany Zjednoczone nałożyły na Polskę za stan wojenny. Wmawiał ludziom, że maturzystę Grzegorza Przemyka (†19 l.) pobili sanitariusze, a nie milicjanci.

Wielu dziennikarzom, którzy w stanie wojennym i po nim sączyli nam kłamstwa z ekranów telewizorów i ze szpalt gazet, wiedzie się znakomicie. Daniel Passent (75 l.) swoim sprawnym piórem legitymizował i usprawiedliwiał działania komunistycznej władzy. Do dziś publikuje, ma swój program w radio i występuje w telewizji jako autorytet.

- Trzeba było odwagi, żeby przystać do opozycji. Ja nie jestem herosem – usprawiedliwiał się Passent trzy lata temu w wywiadzie dla „Playboya”.

Jacek Skorus (56 l.) w stanie wojennym były reporterem w katowickiej TVP i realizował propagandowe materiały deprecjonujące „Solidarność”. Dziś jest szefem „Panoramy” w TVP 2. Sławomir Zieliński – w tamtych czasach pilnował właściwej linii w Polskim Radio i dochrapał się stanowiska wicenaczelnego „Trójki”.

W tym roku został dyrektorem biura koordynacji programowej TVP. Grzegorz Dziemidowicz (70 l.) za komuny odpowiednio przedstawiał informacje z zagranicy. Potem zrobił karierę w dyplomacji. Był ambasadorem w Kairze i Grecji. Dziś uczy studentów.



Waszym zdaniem
Czy propagandziści PRL powinni zniknąć z życia publicznego ?
TAK - 82%
NIE - 18%

http://www.fakt.pl/karnie-sluzyli-wladz ... 107,1.html


2/ Małgorzata Tusk żyje w luksusie, a narzeka na rachunki!

Załącznik:
ma-wszystko-a-marudzi-ze-jej-zimno_17845708.jpg

Zawsze myśleliśmy, że żonie Donalda Tuska (56 l.) tylko ptasiego mleka brakuje. Ale musimy zmienić zdanie. Zdarza się bowiem, że kiedy jej mąż premier grzeje się w świetle kamer, Małgorzata Tusk (56 l.) marznie samotnie w ich sopockim domu. No i pewnie czasem musi spać w rajtuzach albo skarpetach.

Dla pani Tusk nadchodzą ciężkie miesiące. Ten przerażający czas zapowiedział orkan Ksawery. Niestety, zima zbliża się nieubłaganie i nad morzem będzie wiało coraz silniej. Małżonka premiera będzie bardzo marznąć, a to tylko początek kłopotów.

- Zimą ciągnie od piwnicy i płacimy bardzo duże rachunki za gaz, bo jest tak zimno, że grzejemy na potęgę - cytuje Małgorzatę Tusk Dziennik.pl.

Pieniądze pieniędzmi, ale żona premiera podejrzewa, że ukochane przez nią mieszkanie w Dolnym Sopocie, kilkaset metrów od plaży w Zatoce Gdańskiej, mogło przyczynić się do jej choroby. Kiedy bowiem skończyła 37 lat, zaczęła cierpieć na reumatyzm.

I w tym momencie kończymy żarty. Gościec to przykra choroba. Ale trochę się dziwimy, że żona premiera marznie w domu. Nie ma na rachunki za gaz? Jej mąż od lat zarabia ponad 19 tys. zł i są to pieniądze, za które można przecież unowocześnić trochę mieszkanie i ocieplić. Trzeba coś zrobić, a nie marudzić. Przyszedł nam do głowy też inny pomysł. Pani premierowa mogłaby przezimować w Warszawie. Donald Tusk ma przecież do dyspozycji ogrzaną rządową willę, prawie 4 razy większą niż mieszkanko w Sopocie. Podatnicy płacą na jej utrzymanie ponad 5 tys. zł miesięcznie, a premier śpi w niej tylko kilka nocy w tygodniu.

Gdyby jego małżonka sprowadziła się do Warszawy, to przed domem nad morzem nie musiałby stać samochód z funkcjonariuszami BOR. Podatnicy płaciliby też mniej za przeloty Donalda Tuska w tę i z powrotem. W sumie od 2007 r. kosztowały one ok. 5 mln zł. Przeprowadzka miałaby więcej plusów niż minusów.

http://www.se.pl/rozrywka/plotki/maloga ... 71087.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


15 gru 2013, 05:32
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
1/ Księżniczka na ziarnku grochu

Wszyscy wiemy, że pieniądze szczęścia nie dają, ale trzeba je mieć. A ponieważ Małgorzata Tusk, czego próbuje dowieść swoim autobiograficznym dziełem "Między nami", jest jak każdy z nas, także ona przyswoiła sobie te prawdy. Kiedyś mówiła, że biedy należy się wstydzić, i jako osoba wierna swoim poglądom nigdy biedy i wstydu z niej wynikającego nie zaznała. Ale też dobrobyt nie rozwiązał wszystkich jej bolączek. Jak bowiem przyznaje w swojej refleksyjnej książce, w jej sopockiej wieży z kości słoniowej dręczą ją chłód ciągnący z piwnicy i wysokie rachunki za gaz, którym swoją samotnię ogrzewa.

Bardzo to ludzkie oblicze pani premierowej, która wbrew temu, co się wszystkim wydaje, ma przecież tak bardzo przyziemne troski. W jej jeremiadzie brzmią jednak fałszywe tony, bo jakoś trudno odnaleźć w sobie empatię dla majętnej skądinąd osoby, która uskarża się, że gaz taki drogi. Czekam jeszcze na wyznanie, że nie stać jej, żeby codziennie raczyć się kawiorem z bieługi i popijać go wykwintnym szampanem. Na przykład wartym 850 tys. zł 300-letnim Shipwrecked 1907 Heidsieck.

Otóż pani Małgorzato, jeśli mogę się tak bezczelnie spoufalać, wielu Polaków ma jednak trochę gorzej niż pani. Nie mieszka w ekskluzywnych dzielnicach ekskluzywnych miast, piwniczny chłód jest dla nich najmniejszym problemem, rachunki za media pochłaniają dużo większą część ich dochodów niż tych, które przynosi pani mąż do domu, a dla wielu szczytem luksusu jest konsumpcja wina musującego Sowietskoje Igristoje rocznik bieżący.

Warto wiedzieć takie rzeczy, zanim się człowiek zacznie nad sobą użalać. No, ale szlachectwo zobowiązuje i ziarnko grochu pod stertą miękkich materacy bardziej doskwiera niż sen na Madejowym łożu.

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/toma ... 71258.html


2/ Małgorzata Tusk żyje w oderwaniu od rzeczywistości?

Załącznik:
co-pani-wie-o-prawdziwym-zyciu_17851253.jpg

Żona premiera Małgorzata Tusk (56 l.) marudziła, że marznie w swoim luksusowym mieszkaniu w Sopocie (woj. pomorskie), bo... zimno ciągnie od piwnicy. Narzekała, że z tego powodu jej mąż musi wydawać krocie na ogrzewanie. Zabrzmiało to tak, jakby pani premierowa nie zdawała sobie sprawy z problemów, z jakimi muszą się borykać zwykli Polacy. Może historia państwa Kucharewiczów z Białegostoku (woj. podlaskie) da pani Małgorzacie do myślenia?

Opisane przez nas żale pani Tusk wydały nam się bardzo nie na miejscu. Wygląda to tak, jakby pani premierowa żyła w oderwaniu od rzeczywistości i w ogóle nie zdawała sobie sprawy z tego, jak wielu Polaków wegetuje na granicy nędzy. Tak jak państwo Andrzej (51 l.) i Elżbieta (38 l.) Kucharewiczowie z Białegostoku, rodzice czwórki dzieci: Mikołaja (1,5 r.), Beatki (3 l.), Radka (9 l.) i Waldka (11 l.). Oni o pensji w wysokości 19 tys. zł, jaką otrzymuje mąż pani premierowej, nawet nie marzą - im na utrzymanie musi wystarczyć zaledwie 1500 zł miesięcznie z różnych zasiłków.

- Skończyłam specjalistyczne kursy: komputerowy, obsługi kasy fiskalnej, fakturowania i wizażu, mam prawo jazdy, ale i tak nie mogę znaleźć żadnej pracy - mówi pani Elżbieta. Jej mąż Andrzej cierpi na chorobę wieńcową. Choć lekarz zabronił mu pracować, mężczyzna nie otrzymał renty. Mimo problemów zdrowotnych, ryzykując kalectwo lub nawet życie, stara się dorabiać na różnych budowach. - Już trzech pracodawców mnie oszukało i nie zapłaciło umówionej stawki - złości się mężczyzna.

To tylko jedna z ludzkich historii, jakich pełno w naszym kraju
. Może po jej przeczytaniu pani premierowa następnym razem ugryzie się w język, zanim zacznie narzekać na swoje rzekome niewygody.

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/malgor ... 71242.html


3/ Małgorzata Tusk marznie! Ekspert od ciepła sprawdzi kamerą termowizyjną jej mieszkanie

Żona premiera Małgorzata Tusk (56 l.) marudziła ostatnio, że razem z mężem płacą gigantyczne rachunki za ogrzewanie w ich luksusowym mieszkaniu. Wszystko dlatego, że zimą "ciągnie od piwnicy". Co robić? - Dogrzejemy premierową! - zapewnia Ludomir Duda, audytor energetyczny. - Możemy sprawić, żeby miała ciepło w mieszkaniu i żeby już nie chorowała...

"Zimą ciągnie od piwnicy i płacimy bardzo duże rachunki za gaz, bo jest tak zimno, że grzejemy na potęgę" - skarżyła się pani premierowa. To dlatego wciąż się przeziębiała i nabawiła się reumatyzmu. No i te wysokie rachunki za gaz, bo mieszkanie trzeba było dogrzewać.

- Możemy pomóc. Zbadamy kamerą termowizyjną mieszkanie od zewnątrz i od wnętrza. Przeanalizujemy dostępną dokumentację i na tej podstawie zrobimy audyt energetyczny. Oszacujemy, ile ciepła traci mieszkanie przez ściany, okna i podłogę. Na tej podstawie zaproponujemy opłacalne inwestycje w ocieplenie, lepsze okna i niezbędną modernizację instalacji. Wyliczymy, ile wyniosą rachunki za ciepło po inwestycji, a mogą być one nawet o 80 proc. mniejsze - zachwala pan Ludomir.

Panie premierze, remont może okazać się kosztowny! Ostatecznie może pan starać się o wsparcie z rządowego Funduszu Termomodernizacji i Remontów. Co prawda pański gabinet od kilku lat systematycznie obcina fundusze służące wsparciu termomodernizacji, ale tu chodzi o pańską małżonkę! Może więc przy okazji skorzystaliby i inni marznący...

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/malgor ... 71491.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


17 gru 2013, 05:57
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Bp Mering w pełni podpisuje się pod treścią listu KEP na Niedzielę Świętej Rodziny. Kuria włocławska dementuje przekłamania mediów

Obrazek

Ks. bp Wiesław Mering w pełni podpisuje się pod treścią listu Konferencji Episkopatu Polski na Niedzielę Świętej Rodziny i jest jednym z tych biskupów, którzy o zagrożeniach płynących z ideologii gender mówili otwarcie i wyraźnie. Sugerowanie w mediach, jakoby biskup włocławski odcinał się od tez zawartych we wspomnianym liście, jest nadużyciem” – powiedział w rozmowie z KAI ks. Artur Niemira, kanclerz Kurii Diecezjalnej we Włocławku.



Ks. Niemira wyjaśnia, że list rozesłany z Sekretariatu KEP od początku nosił adnotację „do duszpasterskiego wykorzystania w Niedzielę Świętej Rodziny”, a formę tego wykorzystania pozostawiono do decyzji biskupa diecezjalnego.

Dlatego ks. bp Wiesław Mering podjął decyzję zgodną z umieszczoną pod listem adnotacją i w rozesłanej korespondencji do księży diecezji włocławskiej znalazło się sformułowanie, że pozostawia jego treść do duszpasterskiego wykorzystania. Oznacza to, że księża mogą przeczytać go w całości lub wykorzystać wątki w nim zawarte do przygotowania niedzielnego kazania. W tym sensie jego lektura nie została zalecona jako obowiązkowa, bo forma przekazania wiernym jego treści może być inna

– mówi dla KAI kanclerz Kurii włocławskiej.


Jednocześnie podkreśla, że:

ks. bp Wiesław Mering w pełni podpisuje się pod treścią listu Konferencji Episkopatu Polski na Niedzielę Świętej Rodziny i jest jednym z tych biskupów, którzy o zagrożeniach płynących z ideologii gender mówili otwarcie i wyraźnie. Sugerowanie w niektórych mediach, jakoby biskup włocławski odcinał się od tez zawartych we wspomnianym liście i nie był przychylny jego odczytaniu w kościołach, co miałoby świadczyć nawet o rzekomym rozłamie wewnątrz Episkopatu, jest nieporozumieniem i nadużyciem.


Ks. Niemira przyznaje, że każdy dokument na etapie przygotowania jest konsultowany i omawiany, wnoszone są do niego uwagi, zastrzeżenia czy poprawki, wypracowywana jest ostateczna jego wersja, i tak dzieje się zapewne w przypadku listów pasterskich księży biskupów. Jednak wyciąganie z tego wniosku, jakoby biskupi byli w jego sprawie podzieleni, jest przesadzone, a opieranie tej tezy na jednym zdaniu treści korespondencji kurialnej - nieuzasadnione.


Jak przyznaje ks. Niemira, z posiadanych przez niego informacji w większości parafii diecezji włocławskiej list zostanie odczytany w całości, dla wielu duszpasterzy posłuży do przygotowania katechezy czy spotkania formacyjnego dla grup w parafiach, inni wykorzystają jego wątki w niedzielnym kazaniu.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/70503-bp ... nia-mediow

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Trzeba zatrzymać genderowy szantaż

Obrazek

Z JE ks. bp. Janem Wątrobą, ordynariuszem rzeszowskim, przewodniczącym Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski, rozmawia Sławomir Jagodziński

Episkopat Polski ostrzega przed niebezpieczeństwem ideologii gender. Jednocześnie w wielu mediach ukazywana jest ona jako coś pozytywnego: dążenie do równouprawnienia, przeciwdziałanie przemocy… Czy po raz kolejny próbuje się nam „sprzedać” zło w opakowaniu jakiegoś dobra?


– Mam podobne wrażenie. To wyraźna zamiennik zmanipulowania istoty problemu. Najbardziej groźna w ideologii gender jest przecież ta negacja znaczenia płci biologicznej i determinacji płciowej dla człowieka. Niepewność co do tożsamości płciowej ma dalekosiężne skutki: ani kobieta, ani mężczyzna nie są w stanie w takiej sytuacji odkryć i wypełnić zadań stojących przed nimi, tak w życiu małżeńskim, rodzinnym, jak i społecznym, a nawet zawodowym. Konsekwencje moralne wychowywania dzieci i młodzieży w duchu gender są tragiczne, bo seksualizują dzieci i młodzież, relatywizują wartość rodziny, małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Ale tego genderyści nie mają na sztandarach. Nagłaśniane jest to, co jest powszechnie akceptowane: wolność, równość, walka z przemocą w rodzinie czy wobec kobiet. Jednocześnie wszystkich, którzy krytykują gender, okrzykują wrogami tych wartości. A to jest przecież ogromna manipulacja i kłamstwo. Kościół od zawsze broni godności każdego człowieka, i to od poczęcia do naturalnej śmierci; każdego, a więc i kobiety, i mężczyzny. Uczy też o ich równości w powołaniu, w miłości, osobowej godności, oczywiście przy zachowaniu wszystkich różnic biologicznych wynikających z natury. I nie przestanie tego głosić. Niepokoi natomiast niemal powszechne ukrywanie pewnych elementów genderowskiego programu. Wszystko, co np. w edukacji dzieci wynika z gender, przebieranie chłopców za dziewczynki, a dziewczynek za chłopców, wymuszanie akceptacji dla jednopłciowych związków, nie jest tak nagłaśniane. Wymieszanie wielu spraw ze sobą jest manipulacją i dziś widzimy, że służy jedynie propagandzie antykościelnej.

Niektórzy odmawiają Kościołowi prawa krytykowania gender, ośmieszają księży i biskupów. Czy to nie jest zamiennik zaklejania ust?

– Ośmieszanie, deprecjonowanie, oskarżanie o ignorancję to na pewno zamiennik jakiegoś zastraszenia Kościoła katolickiego, który obecnie jako jedyny odważnie mówi prawdę o gender. Ale zamiennik kneblowania ust kapłanom, biskupom, aby nie zabierali głosu w tej materii, która dotyczy przecież podstawowej sprawy: zdrowej antropologii, to zamach na istotę nauczycielskiej misji Kościoła. Gdyby Kościół przestał głosić objawioną naukę, sprzeniewierzyłby się samemu sobie. Kościół ma prawo mówić o rodzinie, uczyć o godności, prawach i obowiązkach, jakie stoją przed katolicką rodziną. Ma objawiać światu odwieczny zamysł Boga. A ten zamysł jest znany: Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę i powołał do istnienia – jak zwykliśmy mówić – najbardziej podstawową komórkę, rodzinę zbudowaną na związku mężczyzny i kobiety. W Kościele ten związek dodatkowo usankcjonowany jest sakramentem małżeństwa.

Czy taka agresja ze strony propagatorów gender nie świadczy o tym, że obnażone zostało samo sedno ideologii, która jest wymierzona w chrześcijańską wizję człowieka i świata?

– Rzeczywiście, Kościół konsekwentnie demaskuje sedno ideologii, która bez wiedzy i akceptacji Polaków zaczęła przenikać do edukacji, służby zdrowia, szeroko rozumianej kultury, różnych organizacji. A chodzi o poważny błąd antropologiczny, herezję antropologiczną. Plany genderystów są demaskowane i to może nie podobać się wielu. Stąd ta agresja. Ale Kościół, głosząc prawdę i cierpiąc za prawdę, podziela los Chrystusa, który przyszedł na świat jako znak, któremu sprzeciwiać się będą. I dokąd określone środowiska wrogie Bogu, chrześcijaństwu sprzeciwiają się Kościołowi, dotąd oznaczać to będzie, że jest on sobą. Nie pierwszy raz Kościół jest poddawany takim naciskom, wyśmiewany. Ale powtarzam, to jest także znak, że jest wierny Chrystusowi i Jego nauce. I na nic się tu zda pisanie skargi do Ojca Świętego na polskich biskupów czy wytaczanie procesów, jak np. po kazaniu ks. abp. Michalika we Wrocławiu. Kościół nie przestanie głosić prawdy. Ksiądz arcybiskup Michalik w niedawnym wywiadzie powiedział, że chętnie pójdzie do więzienia za obronę prawdy Chrystusowej, za obronę życia ludzkiego. Zastraszanie ludzi Kościoła w Polsce się nie uda.

Jaka jest odpowiedzialność moralna rektorów uczelni, dyrektorów szkół, nauczycieli, którzy wpuszczają do placówek edukacyjnych programy przesycone ideologią gender?

– Każdy człowiek ma obowiązek kierowania się głosem sumienia, uformowanym według kryteriów obiektywnych, nie subiektywnych. Jeśli taka osoba jest katolikiem, to jego sumienie jest kształtowane przez Prawo Boże mające swe potwierdzenie w prawie naturalnym, przez Ewangelię, nauczanie Kościoła. Nie można być katolikiem tylko z nazwy albo tylko prywatnie, a w miejscu pracy czy pełniąc publiczną funkcję, odłożyć na bok wiarę i moralność. To jest zresztą zasada, która dotyczy nie tylko katolickich rektorów, dyrektorów, nauczycieli, wychowawców, katechetów, ale nas wszystkich. Jako katolik jestem zobowiązany do posłuszeństwa wiary wobec Kościoła. Przyzwalanie na wejście na uczelnie, do szkół czy przedszkoli programów genderowych to otwieranie drzwi złu i to jest moralnie naganne. Najistotniejsze elementy tej ideologii są sprzeczne z prawem Bożym i naturalnym.

A jak można ocenić sytuację, w której od przyjęcia tzw. programu równościowego, jak to nazywają genderyści, uzależniane jest udzielenie funduszy szkole czy jakiejś placówce?

– To szantaż, który uważam za działanie wysoce nieetyczne. Znamy to już dobrze także w skali międzynarodowej, gdy międzynarodowe organizacje uzależniają pomoc określonym krajom od przyjęcia przez nich programów antyludnościowych, tzw. zdrowia reprodukcyjnego, czyli promujących antykoncepcję, aborcję, sterylizację, legalizowanie jednopłciowych związków. „Jeśli spełnicie te warunki, otrzymacie pieniądze”. I wiele państw idzie na to. Taka metoda jest stosowana też w stosunku do różnych placówek edukacyjnych, oświatowych, organizacji. Tą drogą programy genderowe niejako tylnymi drzwiami pojawiają się np. w szkołach.

A jeżeli takiemu szantażowi ulegnie placówka kościelna, czym to grozi?

– Są takie przypadki w Niemczech, Stanach Zjednoczonych. Kardynał Zenon Grocholewski, prefekt Kongregacji Wychowania Katolickiego, przypomniał niedawno, że w katolickich szkołach nie ma miejsca na gender. Jeśli ulegną tej ideologii, tracą swą misję. Do pasterzy Kościoła należy podjęcie decyzji, czy takiej instytucji, organizacji, uczelni czy szkole przysługuje jeszcze tytuł katolicki. Bo on zakłada, że całe działanie tej instytucji jest zgodne z nauką Kościoła. Wzięcie pieniędzy przez katolicką instytucję w zamian za rezygnację z jakiegoś elementu depozytu wiary jest naganne. Kompromisy w życiu są czasem potrzebne i dobre, ale nie można nigdy zgodzić się na kompromis ze złem. I wcale nie musi być tak, że politycy czy osoby decydujące o kształcie edukacji muszą na takie kompromisy koniecznie iść.

Katoliccy nauczyciele, dyrektorzy szkół nie powinni chyba w tej walce zostawać sami…

– Być może czasem mają za małe wsparcie np. ze strony katolickich rodziców. Rodzice naprawdę mają coraz więcej do powiedzenia w szkole. Oni muszą w pierwszym rzędzie czuwać nad kształtem edukacji swoich dzieci. Rodzice mają dziś prawo domagać się wychowywania dzieci zgodnie z ich poglądami religijnymi. A jeśli coś ich niepokoi, to zdecydowanie interweniować. To pomoże też czasem i nauczycielowi, i dyrektorowi, aby pozostał człowiekiem czystego sumienia i nie wpuszczał gender do szkół. Dlatego ważne są też prężnie działające stowarzyszenia, ruchy, wspólnoty, także te, które bronią rodziny, bronią życia. Nauczyciele, a zwłaszcza dyrektorzy, powinni czuć wyraźne ich wsparcie.

Jak Ksiądz Biskup ocenia politykę państwa w odniesieniu do rodzin. Kończy się podobno Rok Rodziny…

– Utożsamiam się z tym, co do premiera napisało Forum Kobiet Polskich: „To nie był rok poświęcony rodzinie”. I to jest odpowiedź na pana pytanie. Bo ogłaszanie Roku Rodziny, a realizowanie polityki prorodzinnej w tym wypadku okazało się zupełnie różną kwestią. Nie doczekaliśmy się spodziewanych zmian. Obserwując sytuację rodziny, widzimy, że nie doczekała się ona jednolitego całościowego programu prorodzinnego w naszym kraju. Są jakieś jego pojedyncze elementy, jak np. wydłużenie urlopów macierzyńskich. Ale rodzina nadal czeka na cały kompleks działań. Tu nie chodzi o podniesienie zapomogi, jakąś ulgę, becikowe czy coś tam jeszcze. Chodzi o stworzenie odpowiedniej atmosfery, poczucia bezpieczeństwa socjalnego dla rodzin, aby one przede wszystkim mogły mieć dzieci. Aby młodzi ludzie mogli uwierzyć w bezpieczną przyszłość i decydować się na małżeństwo. Aby macierzyństwo i ojcostwo było pod szczególną troską państwa. Dziś samo macierzyństwo jest ośmieszane, tak jak typowa rola kobiety, która wychowuje dzieci.

Nie służy rodzinie też kultura, która np. z niewierności czyni cnotę…

– Dziś ukazuje się jako atrakcyjną każdą postać grzechu. To jest ciekawe, że w przeszłości ludzie grzeszyli, i to pewnie wcale nie mniej niż dzisiaj, ale się tego wstydzili. Nie afiszowali się z tym, nie promowali zła i nie narzucali go innym. Dzisiaj wszelkie formy kultury masowej, można by je długo wymieniać, lansują tego typu styl: stawianie na piedestale zła, dewiacji i ogłaszanie, że to coś atrakcyjnego. Promocja tego typu zachowań rzeczywiście osłabia i dezorientuje wielu ludzi. Przez ukazywanie tej swojej „atrakcyjnej” strony zło działa. Szybko jednak okazuje się zgubnym kłamstwem, które prowadzi do nieszczęścia i krzywdy wielu małżeństw i rodzin.

Ciekawe jest to, że polskie młode rodziny żyjące na emigracji mają więcej dzieci niż ich rówieśnicy w Polsce…

– To pokazuje zupełne fiasko polityki prorodzinnej polskich władz. Tak duża młoda emigracja to jest dramat. To jest taki ogromny drenaż talentów, ludzi z energią, z pasją, aktywnych. Dobrze, że nie wszyscy wyjechali, ale te ponad dwa miliony w skali kraju musi przerażać. Niektórzy niechętnie myślą o powrocie, znajdując poza Polską bardziej sprzyjające warunki, także w dziedzinie dzietności. Świadczy to o tym, że w innych krajach znaleźli oni bezpieczeństwo, zaufanie co do swojej przyszłości, większe niż w swojej Ojczyźnie. Tam decydują się na więcej dzieci, a w Polsce nie. To dowód klęski polityki prorodzinnej w naszym państwie. Czas się przebudzić, nim naprawdę będzie za późno.

Niedziela Świętej Rodziny to święto katolickich małżeństw i rodzin. Jako przewodniczący Rady ds. Rodziny KEP czego życzyłby Ekscelencja polskim rodzinom?

– W obliczu tych wszystkich okoliczności niesprzyjających rodzinie przede wszystkim życzę, aby pamiętali, że sam Bóg chciał instytucji rodziny. Rodzina narodziła się w sercu Boga. Nie grupa ludzi to wymyśliła, to nie Kościół stworzył naukę o rodzinie, to jest zamysł Boży. Broniąc jej, troszcząc się o nią, rozpoznajemy wolę Bożą. Sam Syn Boży chciał przez rodzinę przyjść na świat. Może miał miliony innych sposobów, aby nas zbawić, ale wybrał ubogą rodzinę i w niej pojawił się jako człowiek. Potrzebował rodziny, żeby móc dokonać dzieła odkupienia. Świadomość, że to jest droga Boga do nas, jest bardzo ważna. Bóg idzie do nas przez rodzinę. Niech to będzie źródłem takiej nadziei i siły, mimo różnych zakusów, mimo osłabiania roli rodziny. Niech wszyscy będą pewni, że nawet w trudnościach Jezus, Maryja i Józef opiekują się nimi.

Dziękuję za rozmowę.

http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w- ... antaz.html

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

"Wyborcza" na tropie afery bożonarodzeniowej: kierowca autobusu w Lublinie puścił z głośników transmisję Mszy Świętej. I nie chciał wyłączyć radia...

Obrazek

Czujność nie opuszcza "GW". Zwłaszcza w okresie Bożego Narodzenia, kiedy to katolicy - ze względu na swe zwyczaje - mogą być szczególnie uciążliwi, dla niektórych czytelników "Wyborczej". Jeden z poszkodowanych odkrył bożonarodzeniowy spisek w lubelskiej komunikacji miejskiej. Gazeta poszła tropem afery...


Czy ja kupiłem bilet na mszę katolicką czy w celu przejazdu?

- napisał do swego periodyku pasażer autobusu linii nr 10 w Lublinie, któremu - o zgrozo! - zdarzyło się w Boże Narodzenie wysłuchać fragmentu nabożeństwa.

Wszystko przez to, że kierowca - czy to przez roztargnienie, czy chcąc sprawić podróżnym radość - puścił przez głośniki transmisję Mszy Św.

Chciałbym się dowiedzieć, dlaczego publiczny tabor komunikacyjny wykorzystywany jest samowolnie przez kierowcę do jego prywatnych celów religijnych?

- zagrzmiał pan Rafał, ofiara afery bożonarodzeniowej.

Pan Rafał, jak twierdzi, wzywał do zaprzestania karygodnego procederu, ale kirowca nie usłuchał jego próśb. Co innego "GW", ta niemal natychmiast podjęła interwencję. Dyrektor ds. eksploatacyjnych MPK  w Lublinie - do którego zwróciła się gazeta - obiecał, że wyświetli dokładnie sprawę, jak tylko wróci ze świątecznego urlopu.

Ustaliłem nazwisko kierowcy, który w Boże Narodzenie jeździł na linii nr 10. Czego by nie słuchał, powinien to robić cicho. Oczywiście nie ma zakazu słuchania Mszy Świętej

- wyjaśnia na razie.

Więcej może powiedzieć zawezwana przez "Wyborczą"  do pilnego przypadku Dorota Wójcik, prezes Fundacji Wolność od Religii.

Na pewno tego rodzaju zachowanie kierowcy można uznać za próbę łamania sumienia i dyskryminację pasażera. Zwłaszcza, że prosił o wyłączenie radia. Nieuszanowanie jego prośby jest jednocześnie nieuszanowaniem jego światopoglądu. W przestrzeni publicznej, jaką jest miejski autobus, nie powinno dochodzić do promowania jednej religii

- wyrokuje Wójcik.

Pozostaje jeszcze orzeczenie kary dla kierowcy wraz z całym autobusem (wyjąwszy pana Rafała). W tej sprawie powinna wkrótce zabrać głos sędzia Magdalena Środa.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/70486-wy ... czyc-radia

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


29 gru 2013, 10:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Mendialna szczujnia zawsze czujna na chwałę lenina i ślepowrona herbu przechszter  :zygi: .


29 gru 2013, 12:32
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Gender - destrukcyjna utopia

Obrazek

List Pasterski Konferencji Episkopatu Polski na Niedzielę Świętej Rodziny




Umiłowani w Chrystusie Panu!

Siostry i Bracia!


Każdego roku w Oktawie Narodzenia Pańskiego przeżywamy Niedzielę Świętej Rodziny. Kierujemy myśl ku naszym rodzinom i podejmujemy refleksję na temat sytuacji współczesnej rodziny. Dzisiejsza Ewangelia ukazuje jak Rodzina z Nazaretu w trudnych sytuacjach starała się odczytać i wypełnić wolę Bożą. Taka postawa stawała się dla niej źródłem nowej siły. Jest to dla nas ważna wskazówka, że także dzisiaj posłuszeństwo Bogu i Jego woli jest gwarantem szczęścia w rodzinie.

Błogosławiony Jan Paweł II, do którego kanonizacji się przygotowujemy, przypomina, że prawda o małżeństwie jest „ponad wolą jednostek, kaprysami poszczególnych małżeństw, decyzjami organizmów społecznych i rządowych” . Prawdy tej należy szukać u Boga, ponieważ „sam Bóg jest twórcą małżeństwa” (GS 48; HV 8). To Bóg stworzył człowieka mężczyzną i kobietą, czyniąc ich niezastąpionym dla siebie darem. Rodzinę oparł na fundamencie małżeństwa złączonego na całe życie miłością nierozerwalną i wyłączną. Postanowił, że taka właśnie rodzina będzie właściwym środowiskiem rozwoju dzieci, którym przekaże życie oraz zapewni rozwój materialny i duchowy.

Chrześcijańska wizja objawia najgłębszy, wewnętrzny sens małżeństwa i rodziny. Odrzucanie tej wizji prowadzi nieuchronnie do rozkładu rodzin i do klęski człowieka. Jak pokazuje historia ludzkości, lekceważenie Stwórcy jest zawsze niebezpieczne i zagraża szczęśliwej przyszłości człowieka i świata. Nieliczenie się z wolą Boga w rodzinie prowadzi do osłabienia więzi jej członków, do powstawania przeróżnych patologii w domach, do plagi rozwodów, do tak zwanych „luźnych” czy „wolnych” związków praktykowanych już od młodości, często za zgodą czy przy milczącej akceptacji rodziców. Powoduje też brak otwarcia się małżonków na dar życia, czego owocem są negatywne demograficzne skutki. Z niepokojem obserwujemy coraz większe przyzwolenie społeczne na te zjawiska.

Zrozumiałe jest zatem, że muszą budzić nasz najwyższy niepokój również próby zmiany pojęcia małżeństwa i rodziny narzucane współcześnie, zwłaszcza przez zwolenników ideologii gender (czyt. dżender) i nagłaśniane przez media. Wobec nasilających się ataków skierowanych na różne obszary życia rodzinnego i społecznego czujemy się przynagleni, by z jednej strony stanowczo i jednoznacznie wypowiedzieć się w obronie małżeństwa i rodziny, fundamentalnych wartości, które je chronią, a z drugiej przestrzec przed zagrożeniami płynącymi z propagowania ich nowej wizji.

Spotykamy się z różnymi postawami wobec działań podejmowanych przez zwolenników ideologii gender. Zdecydowana większość nie wie, czym jest ta ideologia, nie wyczuwa więc żadnego niebezpieczeństwa. Wąskie grono osób – zwłaszcza nauczycieli, rodziców i wychowawców, w tym także katechetów i duszpasterzy – próbuje poszukiwać konstruktywnych sposobów jej przeciwdziałania. Są wreszcie i tacy, którzy widząc absurdalność tej ideologii uważają, że Polacy sami odrzucą proponowane im utopijne wizje. Tymczasem ideologia gender bez wiedzy społeczeństwa i zgody Polaków od wielu miesięcy wprowadzana jest w różne struktury życia społecznego: edukację, służbę zdrowia, działalność placówek kulturalno-oświatowych i organizacji pozarządowych. Przekaz medialny tych treści skupia się głównie na promowaniu równości i przeciwdziałaniu przemocy, przy jednoczesnym pomijaniu niebezpiecznych dalekosiężnych skutków tej ideologii.

1. Czym jest ideologia gender i dlaczego jest ona tak groźna?
Ideologia gender stanowi efekt trwających od dziesięcioleci przemian ideowo-kulturowych, mocno zakorzenionych w marksizmie i neomarksizmie, promowanych przez coraz bardziej radykalizujące się ruchy feministyczne oraz rewolucję seksualną zapoczątkowaną w 1968 roku. Gender promuje zasady całkowicie sprzeczne z rzeczywistością i tradycyjnym pojmowaniem natury człowieka. Twierdzi, że biologiczna płeć ma charakter jedynie kulturowy, że z biegiem czasu można ją sobie wybrać, a tradycyjna rodzina jest przeżytkiem i obciążeniem społecznym. Według gender, homoseksualizm jest wrodzony, zaś geje i lesbijki mają prawo do zakładania związków będących podstawą nowego typu rodziny, a nawet do adopcji i wychowywania dzieci. Promotorzy tej ideologii przekonują, że każdy człowiek ma tzw. prawa reprodukcyjne, w tym prawo do zmiany płci, do in vitro, antykoncepcji, a nawet aborcji.

Gender w swojej najbardziej radykalnej formie traktuje płeć biologiczną jako rodzaj przemocy natury wobec człowieka. Według niej, „człowiek zostaje uwikłany w płeć”, z której powinien się wyzwolić. Negując płeć biologiczną, człowiek zyskuje „prawdziwą, niczym nieskrępowaną wolność” i może wybierać tzw. płeć kulturową, która uwidacznia się wyłącznie w zewnętrznych zachowaniach. Człowiek ma ponadto prawo do spontanicznej zmiany dokonanych już w tym zakresie wyborów w obrębie pięciu płci, do których zalicza się: gej, lesbijka, osoba biseksualna, transseksualna i heteroseksualna.
Niebezpieczeństwo ideologii gender wynika w gruncie rzeczy z głęboko destrukcyjnego charakteru zarówno wobec osoby, jak i relacji międzyludzkich, a więc całego życia społecznego. Człowiek, pozbawiony stałej tożsamości płciowej, gubi bowiem sens swego istnienia, nie jest w stanie odkryć i wypełnić zadań stojących przed nim w jego rozwoju osobowym, rodzinnym i społecznym, także zadań dotyczących prokreacji.

2. W jakie obszary wprowadzana jest ideologia gender?
Ideologia gender jest wprowadzana do Polski na różnych płaszczyznach życia społecznego. Dokonuje się to najpierw poprzez prawodawstwo. Tworzone są dokumenty pozornie służące ochronie, bezpieczeństwu i dobru obywateli, które zawierają elementy mocno destrukcyjne. Przykładem jest Konwencja Rady Europy przeciwko przemocy wobec kobiet, która, choć poświęcona istotnemu problemowi przemocy wobec kobiet, promuje jednak tzw. „niestereotypowe role seksualne” oraz głęboko ingeruje w system wychowawczy nakładając obowiązek edukacji i promowania, m.in. homoseksualizmu i transseksualizmu. W ostatnim półroczu powstał nawet projekt tzw. ustawy „równościowej”, poszerzającej katalog zakazu dyskryminacji, m.in. ze względu na „tożsamość i ekspresję płciową”. Przyjęcie projektu ogranicza w konsekwencji wolność słowa i możliwość wyrażania poglądów religijnych. Ktokolwiek w przyszłości ośmieli się skrytykować propagandę homoseksualną będzie narażony na konsekwencje karne. Stanowi to zagrożenie także dla funkcjonowania mediów katolickich oraz zakłada właściwie konieczność wprowadzenia autocenzury.


W kwietniu 2013 roku zostały opublikowane standardy Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w odniesieniu do edukacji seksualnej, prowadzące do głębokiej deprawacji dzieci i młodzieży. Promują one m.in. masturbację dzieci w wieku przedszkolnym oraz odkrywanie przez nie radości i przyjemności, jakie płyną z dotykania zarówno własnego ciała, jak i ciała rówieśników. Elementy tych tzw. standardów są aktualnie wdrażane – powtórzmy: najczęściej bez wiedzy i zgody rodziców – np. w projekcie „Równościowe przedszkole″, współfinansowanym przez Unię Europejską. Autorki „Równościowego przedszkola” proponują między innymi, by w ramach zabawy chłopcy przebierali się za dziewczynki, dziewczynki za chłopców, a reszta dzieci zgadywała, kim są i tłumaczyła, dlaczego tak uważa. Projekt ten zawiera wiele innych podobnych kontrowersyjnych propozycji.

Takie standardy promowane są także w ramach szkoleń, warsztatów dla nauczycieli i wychowawców, czy projektów realizowanych w szkołach, placówkach wychowawczych i na uczelniach. Na wielu uniwersytetach w Polsce niemal nagle powstały kierunki studiów na temat gender (gender studies, czyt. dżender stadis). Kształci się na nich nowych propagatorów tej ideologii i głosi, że rodzina jest już przeżytkiem i nie ma znaczenia, czy dziecko jest wychowywane przez gejów czy lesbijki, bo jest w takich strukturach równie szczęśliwe, rozwijając się tak samo dobrze, jak dziecko wychowywane w tradycyjnej rodzinie. Przemilcza się natomiast badania, których wyniki wskazują na negatywne czy wręcz tragiczne skutki w życiu osób wzrastających w tego typu środowiskach: na tendencje samobójcze, zaburzenia w poczuciu tożsamości, depresje, wykorzystywanie seksualne czy molestowanie.

Gender sięga również obszaru kultury. Zgodnie z założeniami jej ideologów, w treści filmów, popularnych seriali, sztuk teatralnych, programów telewizyjnych, czy wystaw, są włączone – przy wykorzystaniu najnowszych technik manipulacyjnych – postacie i obrazy służące zmianie świadomości społecznej w kierunku przyjęcia ideologii gender.
Na polu medycyny mamy do czynienia z działaniami promującymi prawo do aborcji, antykoncepcji, zapłodnienia in vitro, chirurgicznej i hormonalnej zmiany płci, a także stopniowego wprowadzania „prawa” do eutanazji oraz do eugeniki, czyli możliwości eliminowania osób chorych, słabych, upośledzonych, które – zdaniem ideologów gender – są „niepełnowartościowe”. Wynika z tego, że człowiek w ogóle się już nie liczy, a ukrytym motywem są ostatecznie korzyści ekonomiczne.

Bardzo sprytnie pomija się fakt, że celem edukacji genderowej jest w gruncie rzeczy seksualizacja dzieci i młodzieży. Rozbudzanie seksualne już od najmłodszych lat prowadzi jednak do uzależnień w sferze seksualnej, a w późniejszym okresie życia do zniewolenia człowieka. Kultura „użycia” drugiej osoby dla zaspokojenia własnych potrzeb prowadzi przecież do degradacji człowieka, małżeństwa, rodziny i w konsekwencji życia społecznego. W następstwie takiego wychowania, realizowanego przez młodzieżowych edukatorów seksualnych, młody człowiek staje się stałym klientem koncernów farmaceutycznych, erotycznych, pornograficznych, pedofilskich i aborcyjnych. Poza tym zniewolenie seksualne często łączy się z innymi uzależnieniami (alkoholizm, narkomania, hazard) oraz z krzywdą wyrządzaną samemu sobie i innym (pedofilia, gwałty, przemoc seksualna). Taka edukacja to nic innego jak demontaż rodziny. Deprawacyjna działalność edukatorów seksualnych oparta o manipulacje jest możliwa, ponieważ większość rodziców, wychowawców, nauczycieli nie słyszała o działalności tego typu grup albo też nie widziała stosowanych przez nich materiałów edukacyjnych.

3. Co robić wobec ideologii gender?
Wobec ideologii gender niezwykle ważnym zadaniem jest uświadamianie zagrożeń, które z niej płyną oraz przypominanie podstawowych i niezbywalnych praw rodziny, przyjętych m.in. 30 lat temu przez Stolicę Apostolską w Karcie Praw Rodziny. Konieczne jest podjęcie działań, które przywrócą małżeństwu i rodzinie należne im miejsce, pozwolą rodzicom egzekwować ich prawo do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami i wartościami, zapewnią dzieciom możliwość integralnego rozwoju w domu i w szkole oraz pozwolą przedstawicielom nauki na przeprowadzanie i ogłaszanie wyników rzetelnych badań, pozbawionych presji ideologicznej.

Kościół stojący na straży dobra każdego człowieka ma nie tylko prawo, ale i obowiązek upominać się o naturalne Prawa Boże w życiu społecznym. Nie może więc milczeć wobec prób wprowadzania ideologii niszczącej antropologię chrześcijańską i zastępowania jej głęboko destrukcyjnymi utopiami, które niszczą nie tylko pojedynczego człowieka, ale i całe społeczeństwo. Nie mogą też pozostawać tu bezczynni chrześcijanie zaangażowani w politykę.

Zwracamy się zatem z gorącym apelem do przedstawicieli ruchów religijnych i stowarzyszeń kościelnych, aby odważnie podejmowali działania, które będą służyć upowszechnianiu prawdy o małżeństwie i rodzinie. Bardziej niż kiedykolwiek potrzebna jest dzisiaj edukacja środowisk wychowawczych. Trzeba koniecznie uświadamiać rodzicom, nauczycielom, osobom odpowiedzialnym za kształt polskiej szkoły, jak wielkie zagrożenie idzie wraz z ideologią gender. Trzeba to czynić tym bardziej, że niejednokrotnie nie mówi się rodzicom wprost o tym, że ta ideologia jest wprowadzana do danej placówki oświatowej, a związane z nią treści „ubiera się” w pozornie niegroźne i interesujące metody i formy, np. zabawy.

Apelujemy także do instytucji odpowiadających za polską edukację, aby nie ulegały naciskom nielicznych, choć bardzo głośnych środowisk dysponujących niemałymi środkami finansowymi, które w imię nowoczesnego wychowania dokonują eksperymentów na dzieciach i młodzieży. Wzywamy instytucje oświatowe, aby zaangażowały się w promowanie integralnej wizji człowieka.

Wszystkich wierzących prosimy o żarliwą modlitwę w intencji małżeństw, rodzin oraz wychowywanych w nich dzieci. Prośmy Ducha Świętego, aby udzielał nam nieustannie światła rozumienia i dostrzegania niebezpieczeństw oraz zagrożeń, przed jakimi staje dziś rodzina. Módlmy się także o odwagę bycia ludźmi wiary i odważnymi obrońcami Prawdy. Niech w podejmowaniu tego trudu wzorem do naśladowania oraz pomocą duchową będzie Święta Rodzina z Nazaretu, w której wychowywał się Syn Boży – Jezus Chrystus.

W tym duchu udzielamy wszystkim pasterskiego błogosławieństwa.

Podpisali: Pasterze Kościoła katolickiego w Polsce

Za zgodność:
+ Wojciech Polak
Sekretarz Generalny KEP

http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w- ... topia.html

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


29 gru 2013, 15:43
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104 ... 137  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: