Teraz jest 06 wrz 2025, 15:28



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103 ... 137  Następna strona
Etyka, moralność, obyczaje 
Autor Treść postu
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Trzy lata od zbrodni z nienawiści do PiS: słowa przepraszamy, żałujemy nie zostały nigdy wypowiedziane

Obrazek

Trzy lata temu w Łodzi zamordowany został Marek Rosiak, a ciężko zraniony Paweł Kowalski. Zbrodnia została popełniona z politycznej nienawiści.


Po trzech latach od tej zbrodni nic się w Polsce na lepsze nie zmieniło. Słowa przepraszamy, żałujemy nie zostały nigdy wypowiedziane.

Przypomnę słowa, które wypowiedziałem w Katedrze Łódzkiej nad trumna Marka Rosiaka, bo dziś nie znajduję niczego, co by z nich ująć albo dodać, poza słowami modlitwy o spokój Jego duszy.

Śmierć Marka Rosiaka przyszła tak nagle, że stajemy wobec niej w niedowierzaniu, w osłupieniu i stawiamy sobie pytanie "jak to się mogło stać?". Jak to się mogło stać, że ten człowiek, tak serdeczny i ciepły, człowiek wielkiego serca, wielkiej dobroci i miłości do ludzi zginął w niepojętym akcie politycznej nienawiści? Jak to się mogło stać? A jednak się stało.

19 października Marek Rosiak przyszedł jak zwykle do pracy w łódzkim biurze poselskim Parlamentu Europejskiego. Nad tym biurem znajduje się napis: "Prawo i Sprawiedliwość". Ten napis, ten znak, dobrze oddawał to, czym zajmowało się to biuro i czym zajmował się Marek Rosiak - pomoc ludziom, dochodzącym swoich praw i szukającym sprawiedliwości, tej sprawiedliwości, o którą dla prostego człowieka w Ojczyźnie naszej coraz trudniej. Są dziś w tej katedrze ludzie skrzywdzeni - ci, którym Marek Rosiak pomagał jako ostatnim, jeszcze w dniu swojej śmierci - przedsiębiorcy transportowi, transportowcy ziemi łódzkiej tracący swoje miejsca pracy. Ci ludzie ofiarowują mszę świętą za duszę Marka Rosiaka.

Biuro, w którym pracował było zawsze otwarte, każdy mógł tam przyjść. Przychodziło wielu ludzi, nikt nie był pytany skąd przychodzi, z jakiej jest partii, jakie są jego sympatie czy poglądy polityczne. Pytanie było zawsze jedno: "w czym trzeba pomóc?"

W czym pomóc... nie wiem czy to pytanie Marek Rosiak zdążył zadać człowiekowi, który 19 października, tuż po jedenastej, przyszedł do niego z pistoletem w dłoni i z nienawiścią w  sercu.

Ta nienawiść była adresowana. To była nienawiść do znaku, pod którym pracował Marek Rosiak - Prawa i Sprawiedliwości i do ludzi z tym znakiem związanych. Ziarno nienawiści wydało krwawy, tragiczny plon. Złe słowa rzucone gdzieś w przestrzeni odbiły się, zamieniły w kulę i ugodziły Marka Rosiaka śmiertelnym rykoszetem.

W obliczu strasznego skutku tych słów, tych złych słów jakże dotąd zabrakło jednego dobrego słowa - "przepraszamy". Jakże zabrakło ludzkiego słowa "żałujemy". Bez tych dwóch słów wszelkie gesty znaczą niewiele, znaczą zbyt mało. Jest jeszcze czas, żeby te słowa zostały wypowiedziane przez tych, którzy powinni je wypowiedzieć w imię sprawiedliwości i prawdy o tym, co zdarzyło się w Łodzi 19 października i w imię tego, by otworzyć drogę do prawdziwego pojednania. W imię tego, żebyśmy w Ojczyźnie naszej nie byli sobie wrogami, ale braćmi, prawdziwymi braćmi - spierającymi się czasem o wiele spraw, ale ,bo Ojczyznę mamy jedną. W tej Ojczyźnie każdy z nas ma tylko jedno życie, w dodatku krótkie i kruche. Jeśli to zrozumiemy ofiara życia i tragicznej śmierci Marka Rosiaka nie pozostanie daremna.

Pani Halino, żegnająca dziś swego męża, panie Marku, synu, żegnający się z ojcem, w chwili jak ta poza modlitwą nie ma lepszych słów na pocieszenie. Modlimy się dzisiaj razem z Wami.

Panie Marku, za chwilę z tej łódzkiej katedry pójdziemy za tobą w ostatnią Twoją drogę. Zabierzesz w nią dobre uczynki, z którymi szedłeś przez życie, zabierzesz je przed oblicze Pana Boga. Nam tu na ziemi pozostanie dobro, które czyniłeś, zapisane we wdzięcznej pamięci ludzi, w tej pamięci żyjesz i będziesz żył zawsze.

Panie Marku, nieodżałowany mój współpracowniku! Żegnam Cię i dziękuję za wszystko, za wszystko dobre, co robiłeś dla ludzi i co zrobiłeś dla mnie. Żegnam cię z ciężkim sercem i z tą myślą bolesną, że gdybym Cię nie prosił o współpracę w prowadzeniu moich poselskich spraw, może 19 października nie byłbyś w tym miejscu,w które przyszła po Ciebie śmierć. Wybacz.

Wiem, że lubiłeś muzykę, z całego świata, różną. Nie wiem, czy lubiłeś piosenki Georgesa Brassensa, bo chciałbym Cię pożegnać słowami jednej z nich. Słowami, które trochę dla Ciebie zmieniłem:

A gdy cię wezwał dobry Bóg
Za dobre czyny idź w ten próg,
Najlepszy adres jaki znam
Wprost do nieba bram


http://wpolityce.pl/artykuly/65087-trzy ... owiedziane

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


20 paź 2013, 14:37
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Polowanie na katechetów

Ministerstwo Edukacji Narodowej na wniosek Klubu Poselskiego Twój Ruch zleciło kuratoriom oświaty zebranie informacji na temat przypadków pedofilii lub molestowania seksualnego nieletnich przez księży i katechetów. Rozpalanie antyklerykalnej i antykościelnej histerii dotarło do szkół.


Odpowiadając na pytanie „Naszego Dziennika”, czy MEN zbiera informacje na temat przypadków pedofilii lub molestowania seksualnego nieletnich przez księży i katechetów, biuro prasowe tego resortu przesłało nam pismo z Sejmu skierowane do ministra edukacji narodowej. Czytamy w nim, że 9 października br. do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży wpłynął wniosek Klubu Poselskiego Twój Ruch o przedstawienie „informacji Minister Edukacji Narodowej Pani Krystyny Szumilas w sprawie nadzoru nad nauczaniem przedmiotu religii przez duchownych, księży, katechetów oraz informacji na temat zgłaszanych w szkołach zdarzeń dotyczących zachowań mających charakter molestowania seksualnego, pedofilii”.

Przewodniczący tejże komisji Piotr Paweł Bauć zadanie to powierzył MEN, które usprawiedliwia swoje działania regulaminem Sejmu, nakładającym na ministrów obowiązek przedstawienia we wskazanym terminie sprawozdania na żądanie prezydium komisji. Dlatego zadanie zebrania informacji, jakich zażądał Twój Ruch, zostało przekazane przez MEN do kuratoriów oświaty.
Potwierdził to „Naszemu Dziennikowi” Andrzej Kulmatycki, dyrektor Wydziału Zarządzania Informacją Kuratorium Oświaty w Warszawie, który przyznał, że kuratorium sporządziło już taką informację dla resortu edukacji. Ministerstwo ma czas do 15 listopada br. na opracowanie całości zebranego materiału. W połowie listopada w Sejmie planowane jest posiedzenie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, w czasie którego mają zostać przedstawione informacje przesłane do MEN przez kuratoria.

W całej sprawie bulwersuje to, że zbieranie informacji o przypadkach pedofilii i molestowania seksualnego zostało zlecone w bardzo jednoznacznym kontekście określonym we wniosku Twojego Ruchu: „duchownych, księży, katechetów”. W tym świetle niewiarygodnie brzmi tłumaczenie MEN, że „zbierane informacje dotyczące zachowań mających charakter molestowania seksualnego, pedofilii, dotyczą wszystkich przypadków, bez podziału na poszczególne grupy nauczycieli, czy pracowników szkoły”.

We wniosku jest wyraźnie wymieniona jedna i konkretna grupa – ta związana z nauczaniem religii w szkołach. Zresztą w piśmie z kuratorium, które dotarło do dyrektorów szkół na Mazowszu, chodziło nie tylko o przekazanie informacji o tym, czy zgłaszane były przypadki pedofilii, ale także „czy były przypadki, że osoby kierowane przez władze kościołów i związków wyznaniowych do nauczania religii w szkołach publicznych nie posiadały odpowiednich kwalifikacji i uprawnień pedagogicznych”, o czym informowała KAI.
– Wiemy, że Twój Ruch wykonuje takie działania z powodów ideologicznych i trudno się tu dziwić. Zaskakiwać tylko może postawa MEN, gdyż daje się wykorzystywać w walce z Kościołem – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” ks. prof. Piotr Tomasik, koordynator Biura Programowania Katechezy przy Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski. – Takie akcje wpisują się w nagonkę na księży. Tworzy się bardzo niedobra atmosfera wokół nauczania religii w szkole, co jest zupełnie niepotrzebne – dodaje.

Podobnego zdania jest prof. Piotr Jaroszyński, kierownik Katedry Filozofii Kultury na KUL.

– Wniosek skierowała nowa lewica, prowadząca wojny podjazdowe z Kościołem, których celem jest podważenie zaufania do księży i katechetów. Taka akcja sugeruje, że szczególnie katecheci są potencjalnymi pedofilami – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.

Jak ocenia, wobec tak złej atmosfery część rodziców nie będzie posyłać swoich dzieci na lekcje religii. Wskazuje, że celem tej nagonki jest z jednej strony odebranie dobrego imienia uczącym religii, a z drugiej wytworzenie w szkole antyklerykalnej i antykościelnej atmosfery. I jak zwraca uwagę – instrumentem w realizacji tego celu jest kierowane przez polityka z PO Ministerstwo Edukacji Narodowej. – Przykre jest to, że to środowisko opanowało struktury, które odpowiadają za świadomość społeczną, czyli kulturę, naukę i edukację. Te instytucje, zamiast służyć rozwojowi Polaków, stają się narzędziem walki z polskością i Kościołem – zaznacza prof. Jaroszyński.

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/5843 ... hetow.html

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Mocne świadectwo Muńka Staszczyka: "W Kościele poczułem miłość i wsparcie. Wcześniej się śmiałem z różańca, że to zabobon, a teraz jestem pierwszy do niego..."

50. urodziny można obchodzić w różny sposób.
Niektórzy - jak pewien prezenter z TVN - robią wszystko, by pokazać, że zatrzymali czas i wciąż panuje w nich dusza nastolatka. Muniek Staszczyk pokazuje, że da się inaczej - z refleksją, spokojem i spojrzeniem wstecz.
W rozmowie z weekendową "Rzeczpospolitą" wokalista zespołu T. Love mówi, że w ostatnim czasie zmienił swoje podejście do życia. Pomógł mu w tym roczny urlop, kiedy to Muńka nie widzieliśmy ani na scenie, ani w mediach. Efekty?

Kiedyś mnie to łechtało, że np. TVN mnie tak często zaprasza i mogę wypowiedzieć się we wszystkich dziedzinach, a przecież ja się na tych wszystkich dziedzinach nie znam. Mogę mówić o muzyce, bo się na tym znam. Mogę mówić o historii Polski ostatnich 30 lat, bo ją dobrze znam, bo uczestniczyłem w tych wydarzeniach. Ale zapotrzebowanie jest na sensację i na liczby
- przekonuje Staszczyk.

W rozmowie pojawia się również kwestia wiary w Boga. Piosenkarz tłumaczy, że ciężko o tym mówić, ale z każdym dniem powraca do Boga i Kościoła. Stąd też decyzja o rocznej przerwie w koncertach:

Lubię sobie czasami chodzić do kościoła i pamiętam taki wieczór, że siedziałem w tygodniu na mszy i przyszła na mnie taka mocna myśl, właściwie jakby ktoś mi to powiedział: idź teraz do domu i zdecyduj, że od stycznia robisz sobie roczny urlop. (...) Jestem wierzący i nie chcę się na ten temat rozwodzić, ale jestem przekonany, że ja sam nic nie mogę zaplanować. Nie ja jestem panem swojego losu. Oczywiście nie jestem bezwolny w tym wszystkim, bo dużo ode mnie zależy, natomiast ja już się tak bardzo nie obawiam o przyszłość
- mówi wokalista.

I dodaje:
Nie jestem nawiedzony, nie dostałem nagle pigułek szczęścia, ale prawda jest taka, że dawniej byłem kłębkiem strachu, a teraz nie mam w sobie ani strachu, ani agresji, tylko spokój. I to jest fajne
- opowiada.

Muniek nie ukrywa, że zmiana w jego życiu była spowodowana ścianą, do której doszedł, zapętlając się w świecie show biznesu i permanentnego braku czasu:

Było mi z moim życiem źle, cztery lata temu myślałem o samobójstwie. Przyglądałem się ostrym przedmiotom. Czułem działanie złych mocy. Nie radziłem sobie z tym i być może to była właśnie ta trwoga, o której wspominasz. O tym właśnie jest nasza piosenka „Lucy Phere" - o pozornym zbliżeniu się do rzeczy dobrych, a takim wymanewrowaniu, przez tego przeciwnika naszego, że budzisz się z ręką w nocniku, że dochodzisz do ściany
- ocenia piosenkarz.

Powrót do wiary nie był jednak prosty. Staszczyk zastanawia się jednak, skąd taka niechęć wobec ludzi wierzących:

Nie ma we mnie również agresji wobec ateistów, ale zastanawiam się, czemu ludzie niewierzący mają tyle agresji do katolików. I dlaczego stereotypowo myślą? Oczywiście, jest wiele Diabła nawet w Kościele, ale prawda jest taka, że jak jesteś wierzący, od razu zrobią z ciebie debila. To łatwo powiedzieć: katolicyzm to ciemnogród. A ja mówię: Boże kochany, nawet taka prosta wiejska wiara to przecież jest coś, za co tu ludzi atakować?
- pyta wokalista.

Staszczyk opowiada, jak dużo odniesień do rzeczywistości odnalazł w Biblii i jak doświadczył mocy modlitwy. W pewnym momencie wywiad przekształcił się w coś na kształt świadectwa muzyka.

Mówiąc krótko - w Kościele poczułem miłość i wsparcie. Wiara to dla mnie realne uczucie miłości, troski i wsparcia. Namacalnie to poczułem. (...) Wcześniej się śmiałem z różańca, że to jakiś zabobon, a teraz jestem pierwszy do różańca
- uśmiecha się Muniek.


I choć sam jest świadom zdziwienia, jakie musi wywołać taka rozmowa, to - jak mówi - po prostu jest szczery w tym, co mówi:

Jeśli teraz czyta to ktoś, kto nigdy nie był w kościele, ktoś kto nie wierzy, to polecam, żeby poszedł do kościoła i powiedział Bogu o swych problemach. Ja ze swojego doświadczenia mogę się założyć, że będzie się działo. Pomoc przychodzi
- kończy wokalista T. Love.

Całość wywiadu na stronach "Rzeczpospolitej".

http://wpolityce.pl/wydarzenia/66063-mo ... y-do-niego

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


03 lis 2013, 20:58
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Ikonowicz siedzi a Kiszczak spaceruje na wolności

Załącznik:
piotr-ikonowicz_17598543.jpg

To się nazywa sprawiedliwość?! Opozycjonista z czasów PRL Piotr Ikonowicz (56 l.) siedzi w areszcie, a szef bezpieki gen. Czesław Kiszczak (88 l.) spaceruje sobie po parku, bo nikt nie jest w stanie go osądzić. I jak ustalił "Super Express", szybko nie osądzi...

Piotr Ikonowicz trafił do więzienia na warszawskim Grochowie w ubiegłym tygodniu. Odbywa karę trzech miesięcy aresztu za rzekome pobicie kamienicznika. Społecznik siedzi w celi z trzema innymi skazanymi, śpi na wąskiej pryczy. Wstaje o 6 rano, a kładzie się o 21. Sporo czyta, ma też możliwość codziennego spaceru.  
To nie jest jego pierwsza odsiadka. Przebywał w areszcie za komuny, kiedy szefem MSW był nie kto inny jak gen. Kiszczak. W 1982 r. Ikonowicz został skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności. Został wtedy zatrzymany za organizowanie niezależnych obchodów pierwszomajowych. Spędził pół roku na Białołęce. Tak wtedy, jak i dziś prowadził głodówkę na znak protestu.

Załącznik:
kiszczak_17598570.png

Takich zmartwień absolutnie nie ma gen. Kiszczak. Kilka dni temu można było go spotkać w jednym z warszawskich parków, gdzie spacerował z żoną. Wyglądał rześko i zdrowo. Jednak według sądu, jego zły stan zdrowia wymaga bezterminowego odroczenia ciągnących się latami procesów przeciw niemu. Kiszczak do dzisiaj nie odpowiedział ani za przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek" w 1981 roku, ani za wprowadzenie wraz z gen. Wojciechem Jaruzelskim (90 l.) stanu wojennego.

- Postępowanie karne z uwagi na stan zdrowia oskarżonego od 5 czerwca 2013 r. zostało zawieszone - mówi "SE" Agnieszka Domańska z warszawskiego sądu. Z naszych informacji wynika, że nieprędko się to zmieni...

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/ikonow ... 64838.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


08 lis 2013, 21:33
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Komunistycznym bonzom żyje się najlepiej w niepodległej Polsce

Załącznik:
635194348147504129.jpg

Gnębili Polaków, zabijali, łamali ludziom życie, albo opływali w dostatki jako komunistyczni dygnitarze. W wolnej i niepodległej Polsce mieli zostać rozliczeni. Ale nic takiego nie nastąpiło. Byli esbecy, którzy mają krew na rękach i PRL-owscy dygnitarze żyją sobie spokojnie w dostatku i luksusie

To oni – a nie ci, którzy walczyli o wolność i demokrację – mają wysokie emerytury i święty spokój. Pułkownik Adam Pietruszka (75 l.) zabójca ks. Jerzego Popiełuszki (†37 l.) bierze 3,9 tys. zł emerytury, kapitan Marek Kuczkowski (62 l.), który porywał opozycjonistów ma 3 tys. zł emerytury i prowadzi własny biznes, a oficer prowadzący ojca Konrada Hejmę (37 l.) pułkownik Wacław Głowacki (82 l.) bierze prawie 5 tys. zł. Czy o takiej niepodległej Polsce, w której najlepiej jest dawnym ubekom i komunistycznym dygnitarzom, marzyliśmy?

1. Twórca stanu wojennego
Gen. Wojciech Jaruzelski (90l.), 6 tys. zł emerytury
Gen. Wojciech Jaruzelski przez lata dowodził polskim wojskiem i stał na czele Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a jako szef Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego podjął decyzję o wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego.

2. Rzecznik rządu
Jerzy Urban (80 l.), 4,7 tys. zł emerytury
To on stał się symbolem znienawidzonego przez Polaków reżimu, gdy został rzecznikiem prasowym komunistycznego rządu na usługach sowietów. Pełnił tę funkcję do 1989 r. Po przełomie zajął się działalnością wydawniczą, przez lata znajdował się w czołówce najbogatszych Polaków.

3.Nadzorca bezpieki
Gen. Czesław Kiszczak (88 l.), 4,1 tys. zł emerytury
Był ministrem spraw wewnętrznych w czasie stanu wojennego i po nim aż do 1990 r. To jemu podlegała komunistyczna Służba Bezpieczeństwa, która gnębiła opozycjonistów i duchownych. Od lat skutecznie unika wymiaru sprawiedliwości i wyroków za śmierć górników z kopalni „Wujek” oraz wprowadzenie stanu wojennego.

4. Prześladowca opozycji
Płk Jan Lesiak (68 l.), 3,1 tys. zł emerytury
Przez lata jako funkcjonariusz Departamentu III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zajmował się zwalczaniem opozycji demokratycznej. W ramach pracy operacyjnej rozpracowywał opozycjonistów PRL m.in. Jarosława Kaczyńskiego (6 4l.) i Jacka Kuronia (†70 l.). Lesiak podejrzewany jest o sfałszowanie lojalki Jarosława Kaczyńskiego. Po 1989 r. pułkownik trafił do Urzędu Ochrony Państwa i stał za akcją inwigilacji prawicy. Jak wyszło na jaw, materiały operacyjne dotyczące inwigilacji prawicowych partii politycznych, były przez niego przechowywane. Jednak nie odpowiedział za sprawę „szafy Lesiaka” – została ona umorzona z powodu przedawnienia.

5. Porywacz opozycjonistów
Kpt. Marek Kuczkowski (62 l.), 3 tys. zł emerytury
Kuczkowski należał go założonej w 1984r. nieformalnej grupy w toruńskim oddziale bezpieki znanej jako „Organizacja Anty Solidarność”. Esbecy z tej grupy znani byli z przeprowadzania wyjątkowo brutalnych porwań opozycjonistów. Działaczy porywano, wywożono do lasu, przykuwano kajdankami do drzewa, przystawiano broń do głowy, polewano toksycznym fenolem, ciężko bito i głodzono. Torturom takim poddany był m.in. poseł Antoni Mężydło (59 l.).
Kapitan po 1989 r. zajął się własnym biznesem, od lat prowadzi Akademię Psychologii Biznesu.

6. Prześladowca „Solidarności”
Gen. Józef Sasin (79 l.), 8 tys. zł emerytury
Po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 r. stanął na czele specjalnie powołanej przez kierownictwo MSW grupy operacyjnej, która miała koordynować zwalczanie członków „Solidarności”. W wolnej Polsce z powodzeniem zajął się biznesem, był jedną z osób, która ostatnia widziała przed śmiercią gen. Marka Papałę (†39 l.).

7. Śledził duchownych
Mjr Andrzej Szczepański (72l.), 2,9 tys. zł emerytury
Zastępca szefa Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Zakopanem. Rozpracowywał m.in. księdza Mirosława Drozdka (†65l.), kustosza sanktuarium na Krzeptówkach, przyjaciela Ojca Świętego Jana Pawła II (†85l.)

8. Oficer prowadzący
Płk Wacław Głowacki (78l.), 4,9 tys. zł emerytury
Wieloletni oficer departamentu IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który zajmował się zwalczaniem Kościoła. Głowacki był m.in. oficerem prowadzącym ks. Konrada Hejmę.

9. Niszczył Kościół
Kpt. Kazimierz Aleksanderek (66l.), 2 tys. zł emerytury.
To jedna z najczarniejszych postaci krakowskiej esbecji. Łamał, podsłuchiwał i werbował duchownych. To jego ludzie m.in. stali za skatowaniem kapelana nowohuckiej „Solidarności” ks. Tadeusza Isakowicza – Zaleskiego (57l.).

10. Zabójca księdza
Płk Adam Pietruszka (75l.), 3,9 tys. zł emerytury
Wieloletni pułkownik Służby Bezpieczeństwa, zastępca dyrektora Departamentu IV MSW zajmującego się walką z Kościołem. Odpowiedzialny za zabójstwo księdza Jerzego Popiełuszki. Pietruszka został skazany za to na 25 lat więzienia, wyszedł w 1995 r.

11. Szef bezpieki
Gen. Władysław Ciastoń (89l.), 8 tys. zł emerytury
Szef Służby Bezpieczeństwa od 1981 r. W 1984 r. był podejrzany o sprawstwo kierownicze zabójstwa ks. Popiełuszki, ale w wyniku interwencji najwyższych organów partyjno–państwowych jego sprawę wyłączono z procesu toruńskiego a on sam został uniewinniony. Po zwolnieniu z resortu do 1990 r. był chargé d'affaires i ambasadorem w Tiranie.


WASZYM ZDANIEM
Czy w Polsce jest sprawiedliwość?
nie - 92%
tak - 8%

http://www.fakt.pl/najlepiej-zyje-sie-e ... 115,1.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


10 lis 2013, 08:39
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
"Tak że ostrożnie, z Agnieszką Radwańską proszę ostrożnie" - ojciec tenisistki ostrzega salon

Obrazek

Robert Radwański mówi w wywiadzie dla dziennikarzy Przeglądu Sportowego mówi o nagonce medialnej, jaką po porażce w Igrzyskach Olimpijskich na Agnieszkę Radwańską urządziły media.

Nikt nie wiedział, że miała wtedy osiem tabletek przeciwbólowymi w sobie. Można przegrać w pierwszej rundzie. Zaczęła się nagonka na nią. Ludzie zachowywali się niesprawiedliwie, przypominam o paszkwilu TVN. Moja córka jest tak miłą osobą, sympatyczną, że trzeba być niezłym propagandzistą, by przyprawić jej taką gębę. To była kontrolowana akcja. (…) Środowisk, które nie lubią nas, a tak naprawdę mnie. Atak na Agnieszkę był wymierzony w jej ojca. To są środowiska salonowców.

Radwański ubolewa, że „polityka wraca do nas jak bumerang”.

Na sztandarach wszyscy mają wypisane, że sport powinien być apolityczny. Do czasu. Przyjęcie przez Agnieszkę orderu od Bronisława Komorowskiego jest aktem politycznym i od tego nie uciekniemy. Jeżeli ktoś nie wie, co to jest salon warszawski, polecam felietony pana Michalkiewicza.

Ojciec sióstr Radwańskich mówi także, że bojkot TVN-u nie rozpoczął się z winy Radwańskich, którzy widocznie nacisnęli komuś na odcisk.

(…) poszła kontra. Były dwie opcje – idziemy do sądu albo bojkotujemy TVN. Ta druga okazała się lepsza, bo mocniej zabolała. Media nie są już bezkarne, że ktoś coś chlapnie i nie poniesie konsekwencji. Agnieszka ma możliwości, żeby się zrewanżować. Na jej konferencje przychodzi pięćdziesięciu dziennikarzy z całego świata. Może powiedzieć takie rzeczy, że niektórym popsuje interesy. Tak że ostrożnie, z Agnieszką Radwańską proszę ostrożnie

- ostrzega Robert Radwański.

źródło: ofensywni.przegladsportowy.pl/Wuj

http://wpolityce.pl/wydarzenia/66692-ta ... zega-salon

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


10 lis 2013, 19:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Przykład moralności w POlandi.
Z portalu wpolityce.

Wszelkie granice zostały już zatarte? Szokujący atak na Krucjatę Różańcową. Mężczyzna oddał mocz na modlących się.

Kampania niszczenia podstaw chrześcijańskiej cywilizacji dotarła do Wrocławia. Miasto było świadkiem zdziczenia i skandalicznego ataku na osoby modlące się. Działacze Krucjaty Młodych zostali zaatakowani przez jednego z mężczyznę. Pijąc piwo podszedł on do osób publicznie odmawiających różaniec i... oddał na nim mocz. Niestety policja proszona o interwencję nie schwytała mężczyzny.

Wydarzenia miały miejsce w sobotę. Działacze Krucjaty Młodych modlili się wtedy na wrocławskim Rynku na różańcu. Ustawili się na jednej z głównych ulic, podnieśli sztandar i rozpoczęli modlitwę różańcową w intencji wynagrodzenia Matce Najświętszej i Chrystusowi za publiczny grzech homoseksualizmu. Przechodnie chętnie przystawali, przysłuchiwali się modlitwie, prowadzonej po łacinie. Część osób włączało się w modlitwę.

Jednak nie wszyscy byli w stanie uszanować modlących się.
Wśród słuchających zdarzyły się jednak osoby, na których pobożne wezwania zadziałały jak płachta na byka. W pewnym momencie w odległości ok. 50 metrów dobiegł głos mężczyzny w średnim wieku z kuflem piwa w ręku. Zaczął on coś bełkotać i krzyczeć wulgarnie w stronę modlących się. Jednocześnie zagroził w niecenzuralnych słowach, że zaraz odda na nich mocz. Swoją groźbę zrealizował. Stanął obok modlących się i oddał mocz
- relacjonują działacze Krucjaty Młodych.

Modlący się młodzi ludzie uznali, że nie będą reagować na zachowanie mężczyzny i kontynuowali modlitwy.
Liczna grupa gapiów, którzy obserwowali zdarzenie stała skonsternowana i zszokowana jego przebiegiem. Prawdopodobnie ci przechodnie nigdy wcześniej nie widzieli na własne oczy tak bydlęcego zachowania. Jak się później okazało, ten człowiek przyznał się do bycia homoseksualistą
- pisze dalej Krucjata Młodych.

Mężczyzna oddalił się z miejsca zdarzenia. Jednak całe zajście zostało dobrze udokumentowane. Krucjata zapowiada, że będzie chciała doprowadzić do pociągnięcia agresora do odpowiedzialności.
Organizatorzy upublicznią wizerunek sprawcy i zwrócą się do mieszkańców Wrocławia o pomoc w jego identyfikacji. Skierują się także z oficjalnym zawiadomieniem na policję. Niestety, zamiennik zwrócenie się do funkcjonariuszy policji o interwencję bezpośrednio po zdarzeniu zakończyła się odmową. Pokazuje to, że uwaga policjantów jest raczej zwrócona na ściganie za "kolportaż ulotek" i "używanie tuby pielgrzymkowej" (pod takimi pretekstami przerywane były poprzednie manifestacje Krucjaty) niż karanie osób siejących powszechne zgorszenie i dopuszczających się czynnych napaści
- czytamy na stronie Krucjaty.

Jej relacja kończy się uwagą, że zajście z Wrocławia jest "dowodem na słuszność podejmowanych przez Krucjatę działań".
Prawda o homoseksualizmie, a w szczególności modlitwa różańcowa wywołują furię przeciwników tradycyjnych zasad. Dopuszczają się oni już nie tylko wyzwisk i szkalowania, ale coraz częściej stosują agresję fizyczną, a nawet dopuszczają się zwierzęcych zachowań, jak oddawanie moczu na swoich przeciwników
- piszą organizatorzy modlitw.

Jak widać kampania nienawiści wymierzona w Kościół i wartości chrześcijańskie przynosi coraz bardziej niepokojące skutki.

link do artykułu ze zdjęciami tego szmaciarza:
http://wpolityce.pl/galerie/66736-wszelkie-granice-zostaly-juz-zatarte-szokujacy-atak-na-krucjate-rozancowa-mezczyzna-oddal-mocz-na-modlacych-sie-zobacz-zdjecia?page=7#galeria


12 lis 2013, 00:44
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Kilkadziesiąt osób ewakuowanych w Gliwicach po groźbach desperata.
Młody mężczyzna, który groźbami wysadzenia swojego bloku w powietrze spowodował konieczność ewakuacji ok. 60 mieszkańców osiedla Obrońców Pokoju w Gliwicach, po kilku godzinach oddał się w ręce policji i trafił do szpitala.

Co piszą internauci?



Tęcze Mu spalili
picek
Zgadzam się z opinią87Nie zgadzam się z opinią16

W ODWECIE ZA TĘCZE SPALI BLOK!!!
~kmaciej1
Zgadzam się z opinią195Nie zgadzam się z opinią18

Kolejny utracjusz z zielonej wyspy.
~robi
Zgadzam się z opinią30 Nie zgadzam się z opinią2

Do tego doprowadził reżim Tuska.
~hg
Zgadzam się z opinią101 Nie zgadzam się z opinią16

za duzo cpania
~kamil kucharski

tak żyją młodzi w dobrobycie Tuska. Za dwa dni mam pogrzeb w rodzinie bo 20-latek bez pracy i perspektyw na przyszłe życie nie poradził sobie ze sobą i popełnił samobójstwo. Takie życie zgotował młodym Tusk i PO.
~wróżka
Zgadzam się z opinią43 Nie zgadzam się z opinią8

~n
Niedługo w Polsce takie wiadomości będą codzienną normą.
Już staje się to niemalże na porządku dziennym. Tak się żyje w Polsce.


http://wiadomosci.wp.pl/kat,1019409,tit ... omosc.html

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


13 lis 2013, 22:19
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
"Pan Bóg został obrażony. A krzyż zbezczeszczony".
Trwa okupacja CSW.


Człon­ko­wie Kru­cja­ty Ró­żań­co­wej po­sta­no­wi­li oku­po­wać salę sto­łecz­ne­go Cen­trum Sztu­ki Współ­cze­snej, w któ­rej wy­sta­wio­no pracę Jacka Mar­kie­wi­cza "Ad­o­ra­cja Chry­stu­sa".

- Ta praca nie jest kon­tro­wer­syj­na. Ona jest ob­ra­zo­bur­cza.
Ka­to­lik nie może obok niej przejść obo­jęt­nie. Pan Bóg zo­stał ob­ra­żo­ny. A krzyż zbez­czesz­czo­ny - mówi One­to­wi Anna Ko­ła­kow­ska, jedna z or­ga­ni­za­to­rek pro­te­stu.

Protestujący chcą zostać w budynku CSW do skutku. Z różańcami przybyło ok. 60 osób.
- I cały czas nas przybywa - dodaje Kołakowska, która apeluje o przynoszenie śpiworów i jedzenia. Modląca się grupa chce bowiem tam nocować.
- Domagamy się, żeby ta praca ("Adoracja Chrystusa") została natychmiast zlikwidowany. Domagamy się od dyrektora CSW zobowiązania na piśmie, że tak się stanie. Dopóki nie ma takiej decyzji, to zostajemy - do końca, może to będzie noc, może dwie. Do skutku, bo to jest walka w obronie wiary - zapowiada Kołakowska.

"Adoracja Chrystusa" (z roku 1993) to praca dyplomowa Jacka Markiewicza. Jest to film, który przedstawia nagiego artystę, pieszczącego leżący na podłodze średniowieczny krucyfiks z prawie nagą postacią Jezusa.
(....)
W czwartek metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz wyraził głębokie ubolewanie z powodu "tak drastycznego przekroczenia granic artystycznego wyrazu i elementarnych norm etycznych". Przeciwko wystawie protestują środowiska katolickie, wspierane przez niektórych polityków PiS.
Doniesienia o obrazie uczuć religijnych wpłynęły już do prokuratury.


(....)
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci ... -csw/4v244


"Genitalia na krzyżu" w Gdańsku, Palenie Biblii przez "artystów" na scenach, "Adoracja" w CSW, tęcza Gejów, Lesbijek, Transwestytów i Biseksualistów na Placu Zbawiciela  w Warszawie.
To tak ma wyglądać "współczesna" Polska AD 2013 ?   :(

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


14 lis 2013, 22:48
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Krzyż do kruchty, tęcza przed kościół!

1. Nie popieram podpalania czegokolwiek, ani budek, ani tęczy. Wręcz przeciwnie – potępiam takie podpalanie.

Ale też nie popieram stawiania tęczy naprzeciwko kościoła. Tęcza symbolizuje bowiem zachowania, które Kościół uważa za grzeszne. Można się z Kościołem w tej sprawie zgadzać albo nie, ale tęczy naprzeciw kościoła stawiać nie przystoi.
Prawo zakazuje urządzania w pobliżu kościoła knajp, podobny zakaz powinien dotyczyć tęcz, bo jedne i drugie z powagą kościoła nie licują.
Jeśli nie ze względu na religię, to chociażby ze względu na kulturę.

2. Lewica podnosi zarzuty, że w przestrzeni publicznej nie powinien znajdować się krzyż. Co rusz gdzieś słychać o zdejmowaniu krzyża, to w szkole, to w komendzie policji w Radomiu. O krzyżu na Krakowskim Przedmieściu nawet nie wspominam, była wielka awantura, trzeba było ten krzyż zabrać i do kościoła odprowadzić, bo kłuł i drażnił w oczy, pana prezydenta i całą lewicę.

Krzyż z przestrzeni publicznej – won do kruchty! – może nie wprost, ale taki słyszeliśmy przekaz.

3. Na krzyż ma nie być miejsca w przestrzeni publicznej, a na tęczę jest.
I to w dodatku przed kościołem…


Janusz Wojciechowski
środa, 13 listopada 2013 23:44
http://www.januszwojciechowski.pl/

(Artykuł publikowany za zgodą Autora.)

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


17 lis 2013, 14:54
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
W Szpitalu Miejskim w Białymstoku zmarła przed południem Marianna Popiełuszko
- poinformował dyrektor szpitala Krzysztof Teodoruk. Informację o śmierci matki bł. ks. Jerzego Popiełuszki podała też Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność".

Obrazek

"Z wielkim żalem informujemy, że w Szpitalu Miejskim w Białymstoku zmarła mama ks. Jerzego Popiełuszki" - napisał w komunikacie rzecznik przewodniczącego KK NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski.
Poinformował, że ogłoszono żałobę, która będzie trwała do dnia pogrzebu. W związku z tym na budynku KK NSZZ "Solidarność" w Gdańsku flaga związku została obniżona do połowy. Władze związku apelują do wszystkich struktur o wywieszenie flag związkowych. Przewodniczący podlaskiej Solidarności Józef Mozolewski poinformował, że związek zaangażuje się w organizację uroczystości pogrzebowych, ale nie są znane jeszcze szczegóły.

Marianna Popiełuszko od 10 listopada przebywała w Szpitalu Miejskim w Białymstoku - powiedział Teodoruk. Szpital nie udziela informacji na temat przyczyny jej śmierci. Dyrektor powiedział, że chora była wiekową osobą.
- Po ludzku powiem, że organizm się wyczerpuje z wiekiem. Jeszcze nie mamy konkretnych bezpośrednich rozpoznań- powiedział Teodoruk i dodał, że o szczegółach będzie informowana rodzina.

   Niektóre źródła jako datę urodzenia Marianny Popiełuszko podają rok 1920, a nie - rok wykazany w akcie urodzenia i dowodzie osobistym, czyli 1910. Marianna Popiełuszko mieszkała we wsi Okopy koło Suchowoli (Podlaskie), miała pięcioro dzieci. Mieszkała z rodziną jednego z synów, stale opiekowali się nią też działacze podlaskiej Solidarności.

     Mozolewski, wspominając zmarłą, powiedział, że była to osoba szczególna, "ciepła, serdeczna i święta".
- Była wzorem do naśladowania - dodał. Mówił, że przeżyła ona różne trudne sytuacje - śmierć syna, pochowała męża, wnuka, zięcia i synową, ale była pogodzona z tymi wydarzeniami.
  - Zawsze mówiła, zwracając się do nas, dzieci, "to jest wola Boża, tak musiało być, to Pan decyduje o tym". Nie wiem, czy komukolwiek z nas udałoby się pogodzić z tymi faktami tak spokojnie. Musiała cierpieć, musiała mieć żal, a pomimo wszystko potrafiła stanąć ponad wszystkim i pokazać, jak się powinniśmy zachowywać w codziennym życiu - dodał.

     Mozolewski powiedział, że o swoim synu nie mówiła "to mój Jurek, mój syn", a nazywała go "księdzem Jerzym". Dodał, że oddała swojego syna Kościołowi, "bo - jak mówiła - Kościół o wszystkim decyduje".
   Przewodniczący mówił też, że Marianna Popiełuszko była również wielkim patronem wszystkich poszkodowanych, kontynuowała dzieło ks. Popiełuszki, np. pielgrzymki Ludzi Pracy, które on zapoczątkował. Dodał, że jeszcze we wrześniu tego roku uczestniczyła w takiej pielgrzymce.

     Setne urodziny Marianna Popiełuszko obchodziła 1 czerwca 2010 - kilka dni przed beatyfikacją syna, która odbyła się 6 czerwca w Warszawie. Odwiedzili ją wówczas przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, były życzenia i list gratulacyjny m.in. od premiera Donalda Tuska. Przed beatyfikacją ks. Popiełuszki w 2010 roku powiedziała dziennikarzom, że aby wychować świętego, należy "kochać Boga i ludzi, kochać sercem i czynami". Podkreślała, że zawsze trzeba się cieszyć.

W 2011 roku matka ks. Jerzego Popiełuszki została "Człowiekiem roku 2011 Tygodnika Solidarność". Przyznano jej go za - jak pisano wówczas w uzasadnieniu - "trwanie na straży pamięci o błogosławionym Księdzu Jerzym, który oddał życie za głoszenie prawdy".
  - Marianna Popiełuszko zawsze była głęboko wierzącą osobą. Jej wychowanie w dużej mierze ukształtowało charakter błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. Po jego śmierci Marianna Popiełuszko stała się kontynuatorką dzieła swego syna. Od wielu lat jest także wielką przyjaciółką Solidarności - uzasadniano wtedy uhonorowanie jej tym tytułem.

  W czerwcu 2013 r. Marianna Popiełuszko odebrała w Toruniu tytuł honorowego obywatela województwa kujawsko-pomorskiego. To region związany z męczeńską śmiercią jej syna. Ks. Popiełuszko 19 października 1984 r. gościł na zaproszenie Duszpasterstwa Ludzi Pracy w kościele Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy, gdzie odprawił mszę świętą i odmówił z wiernymi różaniec. W drodze powrotnej z Bydgoszczy do Warszawy, w Górsku k. Torunia ks. Popiełuszko został porwany przez trzech funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, a następnie skatowany i wrzucony do Wisły przy tamie we Włocławku.

     W wywiadzie dla watykańskiej gazety "L'Osservatore Romano" w marcu 2013 roku Marianna Popiełuszko opowiedziała o swoim ostatnim spotkaniu z synem.
 - Było to we wrześniu 1984 r. Przyjechał do domu bez zapowiedzi. Nie mówił o sobie, ale wiedziałam, że go śledzono: nawet z okien naszego domu widać było auta z agentami. Ale on był odważny, pomimo że fizycznie słaby - powiedziała.
  Następnie dodała: "zostawił mi do zacerowania swoją sutannę, mówiąc: 'zabiorę ją następnym razem. Jeżeli nie, to będziesz miała po mnie pamiątkę'. A żegnając nas, powiedział: 'pamiętajcie, jeśli umrę, nie opłakujcie mnie'". - Skamieniałam, bo nigdy nie mówił w taki sposób - wyznała.

Podkreślała, że nigdy nie myślała o tym, że jej syn zginie męczeńską śmiercią.
- Lecz dzisiaj myślę, że zostając księdzem musiał myśleć o tym, że może umrzeć jak męczennik, bo to jest wpisane w powołanie kapłańskie - zauważyła Marianna Popiełuszko.
Ojciec ks. Jerzego, Władysław Popiełuszko, zmarł w 2002 roku, miał 92 lata

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


19 lis 2013, 20:02
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Bolesna tragedia "matki świętego"

Ja mam spokój w duszy, bo wszystko przyjmuję z ręki Bożej.


Marianny Popiełuszko recepta na życie.

O godz. 19.30 włączyła telewizor, by obejrzeć dziennik telewizyjny. Gdy dowiedziała się, że został porwany jej syn, zamarła - tak jak cała Polska. To był ogromny szok. Najgorsze przyszło 11 dni później.

Matka błogosławionego Jerzego Popiełuszki, była niezwykłą kobietą. Przeżyła w życiu niejedną tragedię, ale najgorszym dniem był 30 października 1984 roku, gdy potwierdzono, że jej syn zginął męczeńską śmiercią. Zaraz po ogłoszeniu wiadomości o zabójstwie powiedziała: "Przebaczam mordercom. Najbardziej bym chciała, żeby mordercy się nawrócili".

Na takie słowa i taką postawę pozwoliła jej silna wiara. Jej losy opisała Milena Kindziuk w książce "Matka świętego. Przejmujące świadectwo Marianny Popiełuszko", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. Oto niezwykła recepta na życie.
Z Mileną Kindziuk rozmawiał Przemysław Henzel. Wywiad został przeprowadzony w grudniu ubiegłego roku.

Czy ksiądz Jerzy Popiełuszko nie jest najbardziej tragicznym bohaterem walki o wolną Polskę? Kapelan warszawskiej "Solidarności" zapłacił za swoją służbę Bogu i ludziom najwyższą cenę.
-  Przede wszystkim ks. Jerzy jest męczennikiem za wiarę. To, że bronił prawdy, że wstawiał się za internowanymi, że uczył, by zło dobrem zwyciężać, że upominał się o poszanowanie godności ludzkiej - to wszystko wynikało z jego wiary, z ewangelicznej miłości. Tragizm polegał na tym, że przyszło mu żyć w systemie, który zakładał programową ateizację, który był oparty na kłamstwie i nie tolerował prawdziwej wolności ani religii. Ale ks. Jerzy nie jest bohaterem tragicznym, bo ofiara jego życia nie poszła na marne, ale pomogła bardzo wielu ludziom i całemu krajowi.

Co było najważniejsze dla księdza Jerzego?
- Trzeba pamiętać, że nie da się rozpatrywać jego ofiary jedynie w kategoriach politycznych. Zresztą, pamiętajmy, że on bardzo łatwo mógł stać się jakimś działaczem, mógł zrobić karierę polityczną, bo miał tak duże poparcie wśród ludzi i miał tak wielki autorytet w ówczesnej opozycji politycznej. Nigdy tego autorytetu nie wykorzystał w celach politycznych. Nie na tym mu zależało. Ważny dla niego był natomiast każdy człowiek - takim był dokładnie w pierwszych latach kapłaństwa i taki się okazał w stanie wojennym. Warto o nim pamiętać także dziś, gdy wspominamy kolejną rocznicę stanu wojennego w Polsce. Bo to, co wtedy było istotne i co dawał wtedy ks. Jerzy - to była nadzieja, podtrzymanie wiary, pomoc duchowa, nierzadko, w miarę możliwości, także materialna. Istotna było jego prawdziwa solidarność i obecność wśród tych, którzy byli prześladowani, internowani, niesprawiedliwie osądzani.

Ważne były jego słynne Msze za Ojczyznę, które nie tylko niosły nadzieję, ale uczyły także, jak być wolnym od nienawiści do swych wrogów i - co najważniejsze - przybliżały do wiary, do spowiedzi i do przyjęcia innych sakramentów. Ks. Jerzy miał charyzmę gromadzenia wokół siebie ludzi. Czymś, co miał w sobie - a co było ludzka i zarazem ewangeliczną miłością - potrafił przyciągać innych, jednoczyć ludzi wokół Kościoła i wokół prawdy, co w czasach reżimu komunistycznego było niezwykle ważne.


Jaką kobietą jest Marianna Popiełuszko, matka Sługi Bożego Jerzego Popiełuszki?
- Z jednej strony to bardzo zwyczajna kobieta, która całe dorosłe życie spędziła w białostockiej wsi Okopy, ciężko pracowała całe życie, zajmowała się domem, dziećmi, gospodarstwem. Z drugiej strony zaś to postać wyjątkowa, wyrazista, prawdziwa, mocna, którą zachwyca swą prostotą, ale też swą wiarą, mądrością życia, także radością, pozytywnym spojrzeniem na trudne nieraz wydarzenia. To ona przekazywała dzieciom wartości, ucząc, że nie wolno podnieść gruszki z sadu sąsiada, bo jest to nieuczciwe. To ona organizowała wspólne modlitwy całej rodziny. Wiara, uczciwość, miłość drugiego człowieka były dla niej zawsze czymś naturalnym.
Może być wzorem matki, która nie tylko kocha dzieci, ale potrafi je "wypuścić ze swego gniazdka", kiedy potrzeba. Zawsze powtarzała, że "najważniejsze - to dać dzieciom Boga" oraz że "nikt nie ma dziecka dla siebie; ono jest po to, by poszło w świat i spełniło wolę Bożą".


Czy to silna osobowość Marianny Popiełuszko ukształtowała jej syna, Jerzego i wpłynęła na wybór przez niego drogi kapłana?
- Z pewnością. Gdy się patrzy na Mariannę Popiełuszko, na jej jasne, wyraźne zasady życia, tego zwykłego ludzkiego i zarazem religijnego, to widać, że taka sama motywacja, taka sama miłość i wiara kierowała jej synem. Tu była podstawa jego życia, umocniona niewątpliwie powołaniem i charyzmatem kapłańskim. Ale ks. Jerzy przyciągał innych jako dobry, uczciwy, szlachetny i kochający, a zarazem mocno wierzący człowiek czyli, tymi wartościami, jakie wyniósł z domu.

W rodzinie księdza Popiełuszki żywe były zawsze tradycje niepodległościowe.
- Tak, w jego domu rodzinnym kultywowano pamięć stryja, Alfonsa Popiełuszki, żołnierza AK, który brał udział w powstaniu warszawskim i zginał z rąk sowieckich. To była ważna postać w rodzinie, dla ks. Jerzego był to wzór. Poza tym pani Marianna zawsze powtarzała swoim dzieciom, że ojczyzna jest jak rodzona matka, która nas wykarmiła i należy jej się szacunek. Z pamięci recytowała też wiersze, ucząc przywiązania do tradycji. Tradycja, mówiła, jest tak samo ważna jak wiara.

Marianna Popiełuszko wycierpiała się za życia podwójnie. Sama mówi o sobie tylko, że z zawodu jest rolnikiem i matką pięciorga dzieci. Co dało jej siłę, by przejść przez wszystkie ciężkie chwile?
- Wiara, wiara i jeszcze raz wiara. Autentyczna, prawdziwa, taka, która przekłada się na życie. Gdy zmarła jej dwuletnia córeczka, umiała powiedzieć sobie, że taka widocznie była wola Boża. I chociaż dla młodej mężatki była to wielka tragedia, nie koncentrowała się potem na sobie, tylko zajęła się domem, wychowywaniem dzieci, które zostały. Nie pozwoliła sobie na załamanie, nie wiedziała co to depresja czy źle przeżywana żałoba. Podobnie zareagowała po śmierci ks. Jerzego. Cierpiała bardzo, to nie ulega wątpliwości. Ale umiała oddać swoje cierpienie Bogu, przekuć je w modlitwę. Bez krzyża nie można do nieba się dostać - mówi. - Dlatego ja nie oddam nikomu swojego, bo wtedy gorszy dostanę.

Wspomina Pani, że ludzie często zwracają się do Marianny Popiełuszko "mamo" i proszą o modlitwę i wstawiennictwo. O co ludzie proszą najczęściej?
- O modlitwę za kogoś chorego, o czyjeś nawrócenie, siły do życia, wyzwolenie z nałogu. Ludzie przychodzą do pani Marianny ze wszystkimi swoimi bolączkami, z życiem takim jakie jest, jego trudami, cierpieniem, ufając, że matka świętego wyprosi za wstawiennictwem syna potrzebne łaski. A ona cierpliwie się modli. Za wszystkich, którzy o to poproszą. - Jak nie pamiętam czyjegoś imienia, to powierzam Bogu sprawę, z którą ten ktoś do mnie przyszedł. On będzie wiedział, o kogo chodzi - podkreśla. I przeplata paciorki różańca. To, według niej, drabina do nieba. Dlatego pani Marianna z różańcem się nie rozstaje.
Sama też doznała łaski za wstawiennictwem syna. Bolały ją bardzo kiedyś nogi, nie mogła już chodzić ani kopać kartofli, pracować w polu. Nawiedziła grób ks. Jerzego w Warszawie, modliła się tam bardzo długo. Kiedy wróciła do domu, dolegliwości ustąpiły. Nawet zapowiadana przez lekarzy operacja okazała się zbędna.


Marianna Popiełuszki spotykała się wielokrotnie z możnymi tego świata. Które z tych spotkań było dla niej najważniejsze?
- Myślę, że to z Janem Pawłem II. Papież nawiedził grób ks. Popiełuszki w czerwcu 1987 roku. Wtedy też spotkał się z rodzicami kapłana. Gdy podszedł do pani Marianny, powiedział do niej: "Matko, dałaś nam wielkiego syna". A ona na to: "To nie ja dałam, to Bóg dał Go przeze mnie światu". Papież pobłogosławił ją, wręczył różaniec. Matka ks. Jerzego codziennie na nim się modli.

Jak Marianna Popiełuszko wspomina dzień 19 października 1984 roku - dzień śmierci syna? Dziś mówi, że "ta rana jest i zawsze będzie".
- Był to piątek. Po całym dniu pracy w polu, wróciła do domu, wstawiła do pieca chleb, który tego dnia zwykle piekła, odmówiła z mężem różaniec, po czym o 19.30 włączyła telewizor, by obejrzeć dziennik telewizyjny. I wtedy, tak zresztą jak cała Polska, dowiedziała się, że porwany został ks. Jerzy Popiełuszko. Jej syn. Dla matki był to ogromny szok.

Pisze Pani, że najbardziej tragicznym dniem życia Marianny Popiełuszko był dzień 30 października, gdy podano do publicznej wiadomości, że ks. Jerzy nie żyje.
- Tak. Pani Marianna wciąż miała nadzieję, że jej syn żyje, że będzie jak dotąd, kiedy go Służba Bezpieczeństwa go zatrzymywała, a potem wypuszczała na wolność. Tym razem jednak było inaczej. Znów z Dziennika Telewizyjnego dowiedziała się, ze w wodach zalewu wiślanego odnaleziono ciało ks. Popiełuszki. Gdy to usłyszała, jakby zamarła. Była jak pieta, zbolała, cierpiąca. Prawie do rana siedziała nieruchomo na krześle. Kiedy o świcie przyjechał do Okopów kuzyn z Warszawy, ks. Kazimierz Gniedziejko, pierwsze słowa jakie do niej powiedział brzmiały: "To teraz ciociu mamy świętego…". Ale ona nadal milczała. Odruchowo włożyła na głowę czarną chustkę i udała się z kuzynem i z mężem do Warszawy. A potem zaczęła się jej droga krzyżowa: musiała włączyć się w organizację pogrzebu, pojechała do prosektorium, by zidentyfikować ciało syna i z nim się pożegnać, wreszcie wzięła udział w pogrzebie. Od tej pory nigdy nie będzie już tą samą Marianną Popiełuszko.

Marianna Popiełuszko przebaczyła zabójcom jej syna. To był akt niezwykłej ludzkiej odwagi, siły i niezłomności.
- Zaraz po ogłoszeniu wiadomości o zabójstwie powiedziała: "przebaczam mordercom. Najbardziej bym chciała, żeby mordercy się nawrócili". Na takie słowa i taką postawę pozwoliła jej silna, autentyczna wiara.

Jaka jest recepta na życie Marianny Popiełuszko?
- Akceptacja życia. Takiego, jakie jest. Z trudami, cierpieniami, ze śmiercią. Pani Marianna to życie akceptuje. Mimo że nie wszystko rozumie. Ufa, że to Bóg, nie człowiek, wie, co jest najlepsze.
W swoim życiu matka ks. Jerzego przeżyła naprawdę wiele: najpierw śmierć małej córeczki, potem zamordowanie syna. W międzyczasie na jej rękach zmarł ukochany ojciec, potem matka. Nagle umarła młodziutka synowa, która osierociła trójkę małych dzieci. Pani Marianna je wychowała. Potem niespodziewanie zmarł 18-letni wnuk. A ostatnio - na nowotwór umarł mąż jednej z wnuczek, potem mąż drugiej wnuczki. Mimo to, matka ks. Jerzego mówi dzisiaj: "Życie było dobre".


- Jak to dobre, mama? - pytam. - Bardzo trudne! A pani Marianna na to:
- A co, ty bez krzyża do nieba chciałaś się dostać? Tam dobrze, gdzie nas nie ma. Jak jest, tak jest dobrze. Jak nie akceptujesz życia jakie masz, nie znajdziesz spokoju. Ja mam spokój w duszy, bo wszystko przyjmuję z ręki Bożej.

To właśnie jest Marianny Popiełuszko recepta na życie.

źródło:http://wiadomosci.onet.pl/religia/bolesna-tragedia-matki-swietego/0dbyg

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 19 lis 2013, 23:39 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



19 lis 2013, 23:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA17 gru 2010, 09:22

 POSTY        624
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
No to matoły mają w końcu efekty swojego podejścia biznesowego w administracji. Skutek to największa afera korupcyjna w historii. Główne zarzuty postawiono między innymi Witoldowi D. Skąd wziął się Witold D były wiceminister MSWiA ? Proszę bardzo:

" ...Witold D. był wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji w czasach, gdy resortem zarządzał Grzegorz Schetyna. D. odpowiadał przede wszystkim za informatyzację państwa oraz za nadzór nad rejestrami i ewidencjami państwowymi. Wcześniej pracował w spółce informatycznej. Po odejściu z ministerstwa D. wrócił do biznesu."

Niech ktoś się wreszcie opamięta. Nie ma w tym kraju normalnych ludzi zdolnych do uczciwego rządzenia ? Koniecznie trzeba szukać ich w szambie polskich rzekomych elit, gdzie codzienność to manipulacje, kradzieże, oszustwa a zdarzył się nawet przypadek obcinania palców nielegalnie zatrudnianej niewolniczej sile roboczej ? I przy tym wszystkim kuriozalny jest fakt, że cała górka władzy bez szczypty wazeliny włazi im do  :dupa:.

Wiem, że bez tego nie będzie kasy na kolejną kampanię wyborczą ale mnie i myślę, że zdecydowaną większość obywateli tego kraju gówno to obchodzi. Karykatury o mentalności Bernarda Madoffa niech idą won. Nikt za nimi płakać nie będzie a swoje stworzone miejsca pracy niech wsadzą sobie tam gdzie wciska się im elita władzy. Mam nadzieję, że d... mają pojemne.

@mozeanglia - tak walisz w urzędników to może masz jakąś mowę obronną dla Witolda D. ? Biznes wyssał z mlekiem matki, urzędnikiem jak się okazuje był tymczasowo a i tak zdążył zrobić swoje.

____________________________________
"Wszelkie poglądy, opinie czy wnioski wyciągnięte zostały wyłącznie na podstawie obserwacji poczynionych na własnym podwórku, o ile w treści postu nie zostało wskazane wprost, że jest inaczej"


22 lis 2013, 22:00
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
"Złodzieje, pajace!".

Dość złodziejstwu, dość łapówkarstwu.
 :zly1:

Załącznik:
Złodzieje, pajace!.JPG


No i co z tego?  :dupa:

Załącznik:
No i co z tego!.JPG



- Dość złodziejstwu, dość łapówkarstwu, dość wypompowywaniu pieniędzy z naszych kieszeni, tylko po to,
żeby kilku kolesi czuło się w tym kraju dobrze - grzmiała z sejmowej trybuny Beata Kempa.

W sejmie wybuchła burza po ujawnieniu przez CBA afery korupcyjnej dotyczącej przetargów informatycznych.

- Nie wolno wam obrażać innych ludzi tylko za to, że dzisiaj Polska jest chroniona przed korupcją  - reagował na zarzuty opozycji szef klubu PO.  Podczas jego wystąpienia z ław poselskich słychać było okrzyki "Złodzieje, pajace!".

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... &_ticrsn=3

Grupiński. Ty nie bądź Głupiński.  :nonono:

I nie strugaj wariata.


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 22 lis 2013, 23:52 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



22 lis 2013, 23:51
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Burmistrz Goleniowa zawierzył swoją gminę Chrystusowi. SLD grozi prokuraturą

Obrazek

Po wcześniejszych zapowiedziach, Robert Krupowicz zawierzył siebie, swoją rodzinę i mieszkańców Goleniowa Jezusowi Chrystusowi Królowi Wszechświata. Abp Andrzej Dzięga, podczas wczorajszej homilii wygłoszonej w szczecińskiej katedrze na zakończenie Roku Wiary, pochwalił publiczne świadectwo wiary. SLD grozi skierowaniem sprawy do prokuratury.


Uroczystość zawierzenia mieszkańców gminy Jezusowi Chrystusowi Królowi Wszechświata odbyła się wczoraj o 18.30 w kościele pw. św. Jerzego w Goleniowie. Wchodząc na Mszę św. burmistrz rzucił krótko dziennikarzom:

To jedna z najważniejszych chwil w moim życiu.

Po ogłoszeniu swojej decyzji radnym miasta, burmistrz Goleniowa stał się ofiarą ostrej krytyki ze strony Sojuszu Lewicy Demokratycznej.


W Goleniowie mieszkają nie tylko katolicy, ale i wyznawcy innych religii, a także ateiści

- stwierdził Dariusz Wieczorek, wiceprzewodniczący regionu SLD, podkreślając że partia złoży zawiadomienie do prokuratury o łamaniu rozdziału państwa od kościoła. Lewica zarzuciła burmistrzowi, że jest człowiekiem prywatnym po godzinach pracy, a w czasie wykonywania funkcji musi działać jak urzędnik.

Tu jest różnica interpretacji sformułowania kim człowiek jest. Rozumiem, że panowie z SLD są z zawodu posłami, radnymi i dyrektorami. Jestem przede wszystkim Robertem Krupowiczem, ze swoim światopoglądem, ze swoimi poglądami, który pełni w różnych momentach życia różne funkcje. nie jestem człowiekiem, który swoje poglądy zostawia w szatni

- wyjaśnia Krupowicz w rozmowie z portalem gs24.pl i dodaje:

Proszę nie odmawiać mi swobody i wolności wyznania wiary czy też praktyk religijnych. Nie mogę chodzić co niedzielę do kościoła, bo pełnię funkcję burmistrza?

Burmistrz Goleniowa dziwi się stanowisku lewicy.

Cała ta dyskusja jest żałosna. Ja  nie kwestionuję swobody wiary u panów z SLD, Wieczorka i Napieralskiego i tego, w co wierzą. Podejrzewam, że pan Wieczorek wierzy w Marksa, ja w Jezusa Chrystusa. Co mnie do tego, w co wierzą. Niech wierzy w co chce i niech czyni praktyki jakie uważa. Proszę tego samego nie odmawiać mnie, bo ograniczone są moje swobody obywatelskie

- podkreśla i dodaje:

Wszyscy w tej chwili rozmawiają w naszym kraju na temat konieczności postępowania w duchu tolerancji. Gdzież ta tolerancja, skoro jestem publicznie piętnowany za akt wiary osoby prywatnej?



Wczoraj podczas Mszy św. na zakończenie Roku Wiary w szczecińskiej katedrze, abp Andrzej Dzięga apelował o dawanie świadectwa swojej wiary. Pochwalił akt jednego z samorządowców, choć nie wymienił jego nazwiska.


To jest ktoś z grona prezydentów i burmistrzów naszych miast, kto powiedział "chcę stanąć dziś pośrodku ludzi i powiedzieć głośno, co mówi moje serce". Pobłogosławiłem temu dziełu, bo ma do tego prawo. Ma prawo wyznać swoją wiarę także w związku z tym, czym na co dzień żyje, co na co dzień czyni i za co na co dzień odpowiada. Niech Bóg błogosławi takie świadectwo i niech ta metoda przenosi się na wszystkich

- zakończył abp Dzięga.

Diecezjalny wizytator katechetyczny, ks. Paweł Płaczek wyjaśnia, że osoba, która dokonuje aktu zawierzenia Jezusowi, deklaruje w ten sposób wierność wartościom chrześcijańskim.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/67903-bu ... rokuratura

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


24 lis 2013, 16:10
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103 ... 137  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: