Teraz jest 06 wrz 2025, 18:00



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Zaawansowany

 REJESTRACJA04 sie 2013, 15:02

 POSTY        42
Post Re: Katastrofa smoleńska
I co z tego, że rozmawiali?
Czy cokolwiek, co mogło wynikać z tych rozmów przekazano załodze?
Nic poza tym, że nie ma warunków do przyjęcia.
Zgodę na podejście do lądowania wydano na wyraźną prośbę załogi.


14 wrz 2013, 12:02
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Zaskakujące słowa Seremeta w Moskwie o wraku tupolewa i śledztwie smoleńskim. Jeszcze bardziej zaskakująca radość ze współpracy z Rosjanami

Prokurator generalny RP znów zmienił zdanie i stwierdził, że polskim śledczym jednak będzie potrzebny wrak TU-154M jako dowód w postępowaniu dotyczącym tragedii smoleńskiej. Co ciekawe, wyraził również zadowolenie ze współpracy ze stroną rosyjską. Choć w tej samej wypowiedzi przyznał, że wciąż nie przekazała ona ważnych dokumentów.


Andrzej Seremet oświadczył, że Polska chciałaby otrzymać od Rosji informacje, jak daleko zaszło rosyjskie śledztwo w sprawie katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem i kiedy można spodziewać się jego zakończenia.

Seremet, który uczestniczy w Moskwie w XVIII Dorocznej Konferencji i Zgromadzeniu Ogólnym Międzynarodowego Stowarzyszenia Prokuratorów (IAP), powiedział to w wywiadzie dla agencji ITAR-TASS.

Podczas pobytu w stolicy Rosji polski prokurator generalny spotka się ze swym rosyjskim odpowiednikiem Jurijem Czajką oraz przewodniczącym Komitetu Śledczego FR Aleksandrem Bastrykinem. Rozmowy dotyczyć mają pomocy prawnej i współpracy w śledztwie w sprawie katastrofy polskiego samolotu z 10 kwietnia 2010 roku, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński.

Chcielibyśmy dowiedzieć się, jak daleko zaszło rosyjskie śledztwo i kiedy można spodziewać się jego zakończenia

- oznajmił Seremet.

Prokurator generalny RP podkreślił, że na pewno poruszy sprawę zwrotu wciąż znajdującego się na lotnisku w Smoleńsku wraku Tu-154M i terminu przekazania Polsce materiałów, o które występowała Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Dotyczą one statusu lotniska i zakresu obowiązków jego pracowników

- stwierdził.

Trzy i pół roku po katastrofie!!!

Seremet oświadczył też, że nie sądzi, by zakończenie polskiego śledztwa było możliwe w tym roku.

Brakuje nam końcowej dokumentacji medycznej, dokumentów związanych z lotniskiem i personelem, wraku samolotu i rejestratorów pokładowych

- wyliczył. Pytany o możliwość zakończenia polskiego śledztwa przed zwrotem wraku, prokurator generalny RP oznajmił, że "prokuratorzy chcieliby mieć go do swojej dyspozycji, ponieważ - po pierwsze - jest to własność państwa i - po drugie - ważny dowód rzeczowy".

W każdym razie będziemy dążyć do tego, aby wrak został zwrócony Polsce przed zakończeniem śledztwa

- zaznaczył.

Mimo wszystko Seremet wyraził zadowolenie ze współpracy polskiej i rosyjskiej prokuratury.

Spotykamy się często. Śledztwo w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem daje tej współpracy nieco inny impuls. Nie byłaby ona tak intensywna, gdyby nie to śledztwo, wymagające od nas stałych kontaktów

- powiedział.

W moskiewskiej konferencji, która potrwa do czwartku, uczestniczy około 900 prokuratorów i przedstawicieli kilkunastu organizacji międzynarodowych, m.in. Organizacji Narodów Zjednoczonych, Rady Europy, Unii Europejskiej i Wspólnoty Niepodległych Państw. Ponad 50 krajów reprezentują prokuratorzy generalni.

Uczestnicy dyskutują m.in. o tym, jakich norm moralnych musi przestrzegać prokurator w relacjach z władzami, policją, przestępcami, osobami poszkodowanymi, mediami i społeczeństwem obywatelskim. Konferencję zatytułowano "Prokurator a prymat prawa".

http://wpolityce.pl/wydarzenia/62142-za ... -rosjanami

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


14 wrz 2013, 12:13
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Racewicz: Wiem, kiedy politycy kłamią o Smoleńsku

Załącznik:
5415259-joanna-racewicz-643-444.jpg

"Jest mi wstyd, że pozwalamy - jako duży kraj w samym środku Europy - tak sobą pogrywać" - mówi w rozmowie z "Wprost" Joanna Racewicz, komentując przebieg śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Dlatego, jak dodała, bada sprawę na własną rękę.

Racewicz wyjaśnia, że jej celem jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, co się stało i czy rzeczywiście musiało się wydarzyć. Dziennikarka TVP Info przyznaje, że nie potrafi przestać czytać akt śledztwa, dokumentów ani unikać rozmów z ludźmi. - Być może mój problem i przekleństwo polegają na tym, że piekielnie trudno jest zrobić "pstryk" i powiedzieć sobie: a teraz zamieniam się w zawodowca, myślę profesjonalnie o tym, co się zdarzyło, o psujących się samolotach 36. Specpułku, o polsko-polskiej wojnie, która zaczęła się przed Smoleńskiem, katastrofie, w której zginął mój mąż - mówi Joanna Racewicz.

Dziennikarka pytana, czy potrafi rozpoznać, kiedy politycy kłamią, odpowiada, że dzieje się to wtedy, kiedy mówią oni, że "zrobili wszystko, co było możliwe". Za kuriozum uważa, że resztki samolotu do dziś leżą w prowizorycznym baraku i nie wróciły do Polski, wytyka zaniechania tym, którzy tuż po katastrofie smoleńskiej, będąc tam na miejscu, myśleli tylko o tym, by jak najszybciej wrócić do domu.

Na uwagę, że zadanie wyjaśniania sprawy leży również na mediach, w tym także na niej, odpowiada jednak serią pytań retorycznych: Co pani proponuje? Pikietę prokuratury? Kancelarii premiera? I sama odpowiada, że rejtanowskie gesty w tej sytuacji nie są rozwiązaniem. - Ale wiem, że kiedyś będę mogła odpowiedzieć z pełnym przekonaniem na pytania: co się stało? dlaczego? kto? Kilka fundamentalnych pytań - zapowiada.

http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/ar ... skiej.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


16 wrz 2013, 20:36
Zobacz profil
Zaawansowany

 REJESTRACJA04 sie 2013, 15:02

 POSTY        42
Post Re: Katastrofa smoleńska
Poniżej link do komunikatu Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
http://www.npw.gov.pl/491-Prezentacjane ... 98-p_1.htm

Lektura protokołów przesłuchań świadków - bezcenne wrażenia.
Polecam fragmenty dotyczących ich kompetencji "eksperckich".

Czy to już koniec Zespołu Parlamentarnego i jego "ekspertów"?
Mam taką nadzieję.


17 wrz 2013, 16:53
Zobacz profil
Znawca
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA15 lip 2013, 09:18

 POSTY        247

 LOKALIZACJAWhite Snow Hause :-)
Post Re: Katastrofa smoleńska
Polnywolak                    



Poniżej link do komunikatu Naczelnej Prokuratury Wojskowej - bezcenne wrażenia.


Bezcenne wrażenia, to ja z kolei miałem gdy za lot cywilny uznano przelot Tutki oznakowanej biało czerwoną szachownicą (zarezerwowane tylko dla wojska), pilotowanej przez zawodowych żołnierzy, na której pokładzie podróżował Naczelny Zwierzchnik Polskich Sił Zbrojnych (Prezydent). To jest dopiero bezcenne - EWENEMENT na skalę światową! :zly1:
i jak mnie wzrusza ta bezinteresowna troska mediów, aby broń Boże nikt mi nie zrobił wody z mózgu.  :zygi:


18 wrz 2013, 18:26
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Katastrofa smoleńska
A ja bezcenne wrażenia miałem kiedy prokuratura podała, że na wraku samolotu nie znaleziono śladów trotylu, a 2 miesiące później powiedziała, że znaleziono cząsteczki trotylu, ale... to nie oznacza, że... to był trotyl  :lol:

 :zeby:


:rotfl:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


18 wrz 2013, 18:57
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Kłamcy pozostali kłamcami. Kolejna kompromitacja "michnikowego szmatławca", która zupełnie jawnie włącza się w akcję PR-owską krojoną na potrzeby władzy


Na początek film ze znanej już debaty, którą zorganizowano w siedzibie "michnikowego szmatławca". Udział w nie wzięli członkowie komisji Millera, z Maciejem Laskiem na czele. Debata zbiegła się w czasie z oświadczeniem prokuratury wojskowej, która wydała jasne stanowisko - gen. pilot Andrzej Błasik był zwykłym pasażerem lotu do Smoleńska i nie ma żadnych dowodów na jego obecność w kokpicie tupolewa.

W czasie debaty zarówno pełnomocnik rodziny gen. Błasika jak i dziennikarze próbowali zapytać i red. Agnieszkę Kublik i Macieja Laska, czy zamierzają sprostować kłamstwa wygadywane i wypisywane na temat Błasika i jego rzekomej obecności w kokpicie, a także czy zamierzają przeprosić bliskich Błasika.

Warto ten film sobie przypomnieć, bowiem prośby o odniesienie się do tej sprawy zakończyły się fiaskiem, a kłamcy pozostali kłamcami.

Warto ten film przypomnieć sobie również przy okazji nowego tekstu red. Agnieszki Kublik, który już powinien być tematem kolejnych przeprosin. Na pierwszej stronie "michnikowego szmatławca" ukazał się artykuł, który wygląda jak typowa ustawka na linii: prokuratura, "GW", rząd. "Wyborcza", dzięki dojściu do prokuratury, która traktuje media prorządowe w zupełnie inny sposób niż te działające na rzecz ujawnienia prawdy smoleńskiej, miała szanse na hit.

Wygląda na to, że wbrew oficjalnemu stanowisku NPW "GW" dostała na tacy zeznania (w formie tekstu lub jedynie opowieści o nich) ekspertów niezależnych - gazeta sprawie poświęciła dokładnie 4058 znaków! I każdy z tych znaków wykorzystała do politycznej akcji na rzecz władzy, zamieszanej w smoleńskie matactwo.

Artykuł jest kompromitacją "GW", która zupełnie jawnie włączyła się w kolejną akcję PR-owską krojoną na potrzeby władzy. Kolejny raz pokazała, że w imię takiej działalności jest w stanie kłamać, manipulować i łamać etykę dziennikarską. O skandaliczności działań Kublik może przekonać się każdy, czytając materiały prokuratury.

Sprawa była prosta: "Wyborcza" zaatakuje zespół Antoniego Macierewicza, media podchwycą pełne insynuacji tezy nagłaśniając temat, Antoni Macierewicz zareaguje, Maciej Lasek zdyskredytuje zespół i jego ekspertów, rząd przywali opozycji, emocje społeczne pójdą w górę - wszyscy mieli zyskać.

"Wyborcza" takie działania ma wliczone zdaje się w linię redakcyjną, a jej tekst miał ją umocnić na liście najważniejszych mediów III RP i jej establishmentu. Zapewne sympatia władzy dla gazety, którą premier Donald Tusk nazwał "swoją gazetą" wzrosła.

Władza zyskała kolejny temat zastępczy, który zajmuje media i ogniskuje opinię publiczną na kłamstwach dotyczących śledztwa ws. 10/04. Utrzymuje Polaków w kłamliwym obrazie, jakoby sprawą doniesień niezależnych ekspertów nie należałoby się w ogóle zajmować. Dodatkowo pozwala zająć Polaków czymś innym niż coraz gorszy stan państwa polskiego.

Członkowie rządowej komisji, badającej przyczyny tragedii smoleńskiej, którzy dopuścili się wielu zaniedbań, fałszerstw i przymknęli oczy na niespójności dot. 10 kwietnia, zyskali silne narzędzie, które miało im umożliwić unikanie konfrontacji z tezami niezależnego śledztwa.

I wszystko poszło zgodnie z planem. Nawet mimo publikacji źródłowych materiałów prokuratury, które zostały ujawnione w reakcji na publikację.

"Wyborcza" natychmiast poszła w świat i zapewne trudno będzie odkręcić jej skandaliczne i kłamliwe tezy.

Na tekst odpowiedział szybko Antoni Macierewicz, który zapowiedział skierowanie sprawy do prokuratury.

Z kolei dziennikarze i ludzie władzy podbijali tezy "GW".

Antoni Macierewicz przez trzy lata zawracał ludziom głowę ekspertami, którzy są kompletnymi amatorami. Wybuchami, zamachami smoleńskimi i tymi wszystkimi bzdurami. Jego ekspertom uwierzyła jedna trzecia Polaków. (...) Macierewicz był już politycznym trupem, aż ten Frankenstein został reanimowany przez Jarosława Kaczyńskiego. I od trzech lat zwraca głowę wybuchami, zamachem smoleńskim i tymi wszystkimi bzdurami. Tymczasem Kaczyński chce go zrobić ważnym ministrem w swoim ewentualnym rządzie. Ja tylko proszę, aby pamiętać: my ostrzegamy przed Macierewiczem, jego ekspertami i jego sposobem robienia polityki

- mówił Radosław Sikorski.

Z pomocą władzy poszedł również pierwszy dziennikarz III RP Tomasz Lis, a wraz z nim jego cały parówkowy portal. Lis na Twitterze napisał:

Groźny zespół Macierewicza: Antoni Macierewicz protestuje. Ktoś ujawnił, że jego "eksperci", to modelarze i sklejacze samolotów oraz kompletni amatorzy. Toż to miała być tajemnica!

Podobnych tekstów i komentarzy tuzów polskiego dziennikarstwa można spotkać wiele. Bo i o to w publikacji "Wyborczej" chodziło.

W debacie rozpoczętej przez nierzetelny i skrajnie tendencyjny tekst "GW" nie mogło zabraknąć jeszcze jednego głosu. Maciej Lasek, który dzięki zmianom w prawie lotniczym dokonanym przez PO nie musi tłumaczyć się z pracy nad wyjaśnianiem tragedii smoleńskiej, postanowił wykorzystać doniesienia "GW" do własnych celów.

Po publikacji przyznał, że doniesienia "GW" należy rozumieć w kontekście rozważanej debaty eksperckiej, proponowanej m.in. przez prezesa PAN Michała Kleibera.

Nasze głębokie zaniepokojenie budzą także przedstawione w prokuraturze kompetencje rzekomych ekspertów. (...) Jestem całkowicie spokojny, że do naukowej dyskusji zostaną zakwalifikowane referaty poparte materiałem źródłowym i oparte na naukowej metodologii badań. Czy znajdą się w nich referaty opracowane przez tzw. ekspertów Antoniego Macierewicza, zobaczymy

- mówił Lasek, sugerując otwarcie, że tekst "GW" powinien posłużyć do wykluczenia niezależnych ekspertów z debat dotyczących Smoleńska.

Te trzy wypowiedzi pokazują, co stoi za kłamliwą publikacją "michnikowego szmatławca". Jej celem nie jest zamiennik szukania prawdy i wyjaśnienia najważniejszego śledztwa w Polsce. Tu chodziło o zmontowanie kolejnej akcji obliczonej na zyski dla władzy, na dalsze uniki ws. Smoleńska.

Znów zawiązano smoleński trójkąt bermudzki, który miał pochłonąć prawdę o śmierci elity polskiego narodu. Ten trójkąt budują od lat ci sami. I znów odegrali przygotowane im role. Bezbłędnie...

W wolnej chwili polecam zapoznanie się z materiałami NPW ws. smoleńskiej. Znów powinny paść pytania o przeprosiny. I znów Kublik, Lisy, Sikorskie i cała lista innych zdegradowanych moralnie uczestników życia publicznego w Polsce nabierze wody w usta...

http://wpolityce.pl/dzienniki/blog-stan ... eby-wladzy

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

DEMENTUJEMY kłamstwa "Wyborczej"! Zobacz jak Kublik zmanipulowała zeznania ekspertów zespołu Macierewicza

Agnieszka Kublik już na wstępie swojego wczorajszego tekstu  pt. „Trzej Zamachowcy”, opublikowanego w „michnikowemu szmatławcowi” stwierdziła, że żaden z trzech ekspertów parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej – Wiesław Binienda, Jan Obrębski ani Jacek Rońda - nie są specjalistami od lotnictwa czy katastrof. Na potwierdzenie swojej tezy przytacza wyrwane z kontekstu zdania, które brzmią zupełnie inaczej, gdy weźmie się pod uwagę całość wypowiedzi. Kompetencje przesłuchiwanych świadków opisane są wyraźnie w stenogramach odtajnionych przez Naczelną Prokuraturę Wojskową.

Świadek 1 (z zeznań wynika, że to Jacek Rońda):


Zeznaję, że z pierwszego wykształcenia jestem balistykiem wewnętrznym, ukończyłem ***, specjalność: budowa amunicji i rakiet. W czasie studiów przez 4 lata byłem stypendystą Ministra Obrony Narodowej. Po skończeniu studiów miałem pracować w Wojskowym Instytucie Technicznym Uzbrojenia w Zielonce. Tam miało być moje miejsce służby. Z obowiązku służby zostałem zwolniony rozkazem MON i skierowany do pracy na Politechnice Warszawskiej, na wskazanym przeze mnie Wydziale Mechaniczno-Technologicznym. W 1979 r. skończyłem pracę doktorską w ***, w zakresie dynamiki materiałów. Po tym zostałem zwolniony rozkazem MON z obowiązku służby wojskowej i przeszedłem na tzw. listę rezerwową wsparcia dla WITU, co obowiązywało tylko na wypadek mobilizacji. Na tym moja kariera, jeśli chodzi o sprawy wojskowe się zakończyła. Uczestniczyłem w różnych pracach badawczych dla wojskach, związanych z budową rakiety przeciwpancernej. Moja praca magisterska obejmowała problematykę związaną z napędem rakietowym na paliwo stałe. Za pracę tę dostałem nagrodę MON. Po doktoracie w 1981 r. przeszedłem z wydziału ***, gdzie przez 5 lat pracowałem w grupie zajmującą się technologią silników lotniczych. W 1983 r. wyjechałem z Polski na kontrakt do Uniwersytetu Technicznego w ***. Był to uniwersytet mający być konkurencją dla uczelni w Rostock. Pracowałem w ramach tematu, w który zaangażowane było ponad 30 uczelni niemieckich, w tym uniwersytet Bundeswehry, obejmujący kwestie związane ze spawaniem pod wodą. Program jaki wtedy opracowałem, został później sprzedany firmie Haliburton. W 1989 r. wyjechałem do ***, gdzie otrzymałem stanowisko starszego wykładowcy, odpowiadające tytułowi docenta na Uniwersytecie ***. W tej uczelni pracowałem do 2003 r. W 2000 roku skończyłem moją współpracę z Uniwersytetem *** w zakresie spawania podwodnego. W *** od 1996 do 2003 r. byłem przedstawicielem firmy ***, zajmującą się produkcją broni nuklearnej i elektrowni atomowych, obecnie nazywa się ***. Tam opracowałem dwa programy na symulacje przemian fazowych w stopach stałych, co jest ważne dla symulacji obiektów spawanych. Pierwszy raz do *** pojechałem w 1995 r. do Uniwersytetu w ***, gdzie w ramach urlopu udzielonego mi z macierzystej uczelni pracowałem dla firmy ***, dla działu obsługującego elektrownie atomowe, gdzie zajmowałem się bezpieczeństwem z zakresie połączeń spawanych. Pracowałem dla nich do ***, drugi raz pojechałem do *** w 2000 r. i przez 1,5 roku dalej pracowałem dla *** Jeśli chodzi o moje kontakty z lotnictwem, to 3 lata temu objąłem temat dla WSK Rzeszów, z udziałem 3 uczelni i jednego instytutu badawczego w zakresie silników turbinowych. Udział w tym brały ***. 3 miesiące temu wdrożyłem w *** platformę informatyczną do projektowania połączeń spawanych w silnikach turbinowych. Tak wygląda moja kariera zawodowa w zakresie termodynamiki i lotnictwa.

Mimo tak zwartego opisu, przedstawiające bogate doświadczenie świadka, Agnieszka Kublik określiła prof. Rońdę jako osobę, która „nie jest i nigdy nie była specjalistą w dziedzinie lotnictwa”.

Świadek 2 (z zeznań wynika, że to Jan Obrębski):


Jestem profesorem zwyczajnym ***. Zajmuję się problematyką wytrzymałości materiałów oraz mechaniką prętów cienkościennych. Wiąże się to to przede wszystkim z konstrukcjami mostowymi i lotniczymi. Jestem autorem książek na te tematy. Dodatkowo zajmuję się metodami numerycznymi, ale to nie ma związku z badaną problematyką. *** Nie brałem nigdy udziału w pracach badawczych związanych z katastrofami lotniczymi, natomiast prowadziłem badania laboratoryjne podstaw mechaniki prętów cienkościennych i wytrzymałości materiałów i w tej obszarze czuję się dobrze. Już od kilkuletniego chłopca interesowałem się bardzo lotnictwem, modelarstwem lotniczym, nawet zdarzało się, że na święto lotnictwa siedziałem w samolocie bojowym w Białej Podlaskiej, w pobliżu ***, gdzie się urodziłem. Oprócz tego wykonałem kilkaset godzin lotów odrzutowcami pasażerskimi, jako pasażer, przyglądając się temu jak pracują skrzydła i silniki samolotów w czasie lotu, również z obrazu kamer, jeżeli samolot był w taki system wyposażony, w związku z tym czuję się dość kompetentny w tym zakresie. Jeżeli chodzi o materiały wybuchowe i skutki ich użycia, to zeznaję, że byłem w wojsku, gdzie miałem do czynienia na przykład, z bronią strzelecką, granatami czy środkami strzeleckimi przeciwpancernymi. Dodatkowo, jako dziecko oglądałem wybuchające stodoły w czasie pożarów po wojnie. Wielokrotnie jako dziecko czy młody człowiek widziałem skutki wybuchu materiałów wybuchowych.

Można przypuszczać, że do w.w. zeznań świadka 2 odnosi się, jakże sprytnie wyjęty z kontekstu, fragment wypowiedzi kpt. Maksjana zacytowany w „michnikowemu szmatławcowi”: „Jako podstawę do formułowania wniosków wskazywano np. doświadczenie związane z lataniem samolotami w charakterze pasażera”.

Świadek 3 (z zeznań wynika, że to Wiesław Binienda):


Jestem profesorem uczelni w której jestem zatrudniony, jestem dziekanem wydziału na tej uczelni – wydziału inżynierii cywilnej. Jestem redaktorem naczelnym pisma technicznego ***. Jestem dyrektorem laboratorium badawczego specjalizującym się w zachowaniu materiałów, w szczególności pod wpływem uderzeń wysokiej energii. Prowadzę na tej uczelni prace naukowe od 25 lat, wcześniej przez 6 lat na uniwersytecie ***. Praca naukowa, o której mówię, polega na tym, że konstruuję model samolotu i model drzewa bądź model ziemi i numerycznie, na pomocą zastosowania opisów matematycznych zachowania się materiałów, odpowiednich dla wybranych części, komponentów na przykład duraluminium dla samolotu i drzewa bądź miękkiej ziemi, jestem w stanie przyjąć warunki początkowe tego modelu i komputer za pomocą iteracji numerycznej oblicza zachowanie się tego obiektu w krokach nanosekundy lub krótszych, używając programu LSDyna 3d, czyli nieliniowego programu metody elementów skończonych, z algorytmem „explicit”. Komputer, po odpowiednim czasie obliczeniowym, pokazuje zachowanie się obiektów, które przyjąłem z warunkami początkowymi. Metodologia ta została rozwinięta przez konsorcjum lotnicze – w skład którego wchodzi NASA, FAA, Boeing, firmy produkujące napędy odrzutowe oraz uniwersytety specjalizujące się w analizie numerycznej uderzeń o dużej energii, którego jestem członkiem i była testowana przy katastrofie wahadłowca Columba, jak również do różnych komponentów samolotów. Dzięki tej pracy, opracowałem technologię materiałów kompozytowych plecionych, która została wykorzystana w silnikach odrzutowych przez firmę GE Aerospace, Honeywall i Williams Int. Mam więc osiągnięcia w zakresie opracowanej przeze mnie wraz z kolegami z NASA i FAA technologii. Posiadam na swojej uczelni unikalne laboratorium z wartość urządzeń ok. 10 mln USA, takie jak działo próżniowe, urządzenia do odkształcania materiałów i struktur oraz urządzenia rejestrujące, jak kamery szybkościowe czy czujniki do odkształceń. Laboratorium to jest używane do charakteryzowania materiału, który następnie opisuje się matematycznie w programie LSDyna, który to opis służy do obliczania zachowania się samolotu przy na przykład uderzenia w drzewo czy ziemię. Badania tego typu przeprowadzam od wielu lat i badanie dotyczące samolotu Tu-154M jest jednym z wielu, jakie przeprowadzałem używając tej metodologii.

Patrząc na wykształcenie i doświadczenie wyżej zacytowanych ekspertów, trzeba wykazać się dużą dawką braku odpowiedzialności za słowa kwestionując ich kompetencję. W artykule Agnieszki Kublik szczególnie podkreślone zostały zainteresowania – można przypuszczać prof. Jana Obrębskiego. Jednak poza tym fragmentem z zeznań, prof. Obrębski wymienia także szereg elementów ze swojej kariery naukowej, które potwierdzają jego kompetencje do badania przyczyn katastrofy smoleńskiej.

W tekście opublikowanym na łamach „GW” czytamy:

Kpt. Maksjan: „Jeden z przesłuchanych świadków wskazał, że podstawą wniosków na temat katastrofy był „eksperyment myślowy” oparty na wiedzy pochodzącej z fotografii z miejsca katastrofy.”

Tymczasem cały fragment zeznań świadka 1, który wypowiedział zdanie o „eksperymencie myślowym” brzmi tak:


(…) Wtedy zaczęliśmy oglądać zdjęcia i filmy z wypadków innych samolotów i obiektów. W każdym tym wypadku, stopień fragmentacji, jak również mechanika tej fragmentacji była zupełnie niepodobna do katastrofy smoleńskiej. W związku z tym, wróciłem do koncepcji, że prawdopodobnie w tym samolocie nastąpił wybuch, co najmniej jeden. Moim koronnym dowodem na to, jest ucięcie skrzydeł w miejscu największej różnicy sztywności. Oznacza to, że w obiekcie powstała fala uderzeniowa. Możliwe jest to jedynie w przypadku wybuchu. Ta fala nie mogłaby powstać na skutek kontaktu obiektu z podmokłym gruntem. Pan Poseł Macierewicz i koledzy z Zespołu Parlamentarnego oraz koledzy z USA pokazali mi zdjęcia satelitarne z rozkładem fragmentów samolotu. Dowiedziałem się również o tym, że w odległości kilkuset metrów od wrakowiska, patrząc w kierunku przeciwnym do kierunku lotu, na dachach baraków czy warsztatów, znaleziono fragmenty konstrukcji tego samolotu. Wtedy nabrałem przekonania, że samolot rozpadł się w powietrzu. O tych fragmentach dowiedziałem się od Pana Ministra Macierewicza. W związku z tym, nabrałem przekonania, że ten kierunek badania katastrofy, to znaczy wybuch i fragmentacja konstrukcji nad ziemią jest uprawniony. Następnie, jak już nabrałem tego przekonania, to przyjrzałem się temu kadłubowi i zauważyłem, że samolot rozpadł się na trzy zauważalne części: kokpit, część między kokpitem a skrzydłami oraz rozpad w części tylnej, tak że ucięty został ogon. Trzy silniki wiszą na takiej płetwie. Jest płyta dolna i w tej płycie jest ta płetwa, do której mocuje się silniki. Jest to najbardziej sztywna część konstrukcji. Następnie zauważyłem, że ten fragment gdzie są koła, to pęknięcie nastąpiło w miejscu – na płycie, czyli tak zwanym śródpałciu, prawie na osi samolotu w części dolnej. Jest to jedna z najbardziej sztywnych części samolotu, w zasadzie najbardziej sztywna część samolotu. To są takie eksperymenty myślowe mechanika, który zna się na konstrukcjach.

Dalsza wypowiedź kpt. Maksjana, przytoczona przez redaktor Kublik brzmi tak:

Inny świadek formułował wnioski w oparciu o 40-minutowy kontakt z niewielkim elementem metalowym, który jakoby pochodził z miejsca zdarzenia.

W tym zdaniu Maksjan odnosi się do zeznań świadka 2, które w całości fragmentu dotyczącego kontaktu z elementem z miejsca zdarzenia brzmią następująco:


Na zadane pytanie, ile było, wedle wiedzy świadka, wybuchów, w jakim momencie lotu nastąpiły, w jakiej lokalizacji (wnętrze skrzydła, kadłuba, na zewnątrz samolotu?), czy eksplodował ładunek materiału skondensowanego (bomba) czy raczej miał miejsce wybuch przestrzenny (np. mieszaniny par paliwa i powietrza)?, świadek zeznaje: bez wątpienia wyrwanie tak silnie zniszczonego fragmentu było dziełem wybuchu wewnątrz sąsiadującej z nim większej części samolotu. Być może, wybuch nastąpił właśnie wewnątrz tego elementu. Według mnie to było z całą pewnością skrzydło, o ile się orientuję, ta owiewka musiała być na skrzydle. Rodzaj substancji wybuchowej, jej charakter, nazwę, skład chemiczny, mogą być może ustalić badania specjalistyczne. Ja ten element widziałem 40 minut i wykonałem 44 zdjęcia, z których zamieściłem w referacie 40. Na pytanie zadane przez biegłego *** czy na podstawie samego wyglądu mechanicznych uszkodzeń elementu, może świadek powiedzieć coś na temat rodzaju, siły i wielkości ewentualnego ładunku wybuchowego, świadek zeznaje: Nie, natomiast zwracam uwagę na dziwne przekładki, które nazwałem tekturowymi – na fotografiach 39 i 45-48. Jak dotknąłem je paznokciem to stwierdziłem, że ten materiał jest miękki.

Agnieszka Kublik krytykuje też postawę podczas zeznań prof. Biniendy, pisząc, że

profesor nie przekazał śledczym słynnej symulacji, która ma dowodzić, że skrzydło winno wytrzymać zderzenie z brzozą. Mówił, że nie jest dysponentem tych materiałów, ani programu komputerowego, jest to własność uniwersytetu. (…) Profesor poprosił też prokuratorów o parametry skrzydła tupolewa. To ciekawe, bo bez tych danych nie da się stworzyć symulacji zachowania się skrzydła w zderzeniu z przeszkodą.

Tymczasem wypowiedź prof. Biniendy, który, jak wskazują stenogramy, jest świadkiem 3, wygląda tak:

Na zadane pytanie, czy świadek jest gotów udostępnić prokuraturze wszystkie znajdujące się w jego dyspozycji materiały wytworzone i przetworzone, w tym ich zapisy cyfrowe, będące podstawą oraz stanowiące wyniki badań związanych z katastrofą Tu-154M z dnia 10 kwietnia 2010 r., świadek zeznaje: Nie mogę powiedzieć, że wszystkich, ponieważ pracę wykonywała grupa moich doktorów, nie mam dostępu do wszystkich obliczeń, nie wszystkie były dla mnie wartościowe. W swoich prezentacjach mam jak najbardziej reprezentacyjne przykłady i każdy może sobie ściągnąć je ze strony internetowej. Nie wiem jak jeszcze mógłbym je przekazać. Mogę przekazać na przykład zapisy cyfrowe plików wygenerowanych przez program LS-Dyna, ale nie wszystkie, które opracowano są w mojej dyspozycji, część znajduje się w dyspozycji innych osób. Te, które są w mojej dyspozycji mógłbym na prośbę prokuratury przekazać, ale najpierw musiałbym dostać na to zezwolenie NASA i mojej uczelni, gdyż są tam pewne informacje, które mogą być tajne dla użytkowników poza USA. (…) Jeśli chodzi o moją pracę dotyczącą katastrofy Tu-154M nie była ona prowadzona w ramach jakiegoś odrębnego projektu naukowego. Była ona jednak prowadzona w ramach mojej pracy naukowej na zatrudniającej mnie uczelni. W związku z tym dysponentem praw do wyników tej pracy naukowej de facto jest uczelnia. Dlatego też, przed ewentualnym przekazaniem tych materiałów prokuraturze, muszę się skontaktować z władzami uczelni.

W stenogramie zeznań świadka 3, czyli prawdopodobnie prof. Biniendy, nie odnaleźliśmy natomiast prośby eksperta do prokuratorów o udostępnienie parametrów skrzydła tupolewa.

W swoim tekście Agnieszka Kublik dyskredytuje też kompetencje i badania prof. Obrębskiego:


Publicznie opowiada, że przeprowadził „badanie elementu o rozmiarach 20 cm na 20 cm, który ukazała mu nieznajoma osoba, zapewniając go, że to część Tu-154, choć nie wiadomo, z jakiej części samolotu pochodził”. Profesor po 40-minutowej analizie stwierdził, że element został „rozerwany od wewnątrz”. (…) Wskazywał też, że wnętrze elementu jest osmalone: - Może to świadczyć o punktowych eksplozjach.

Tymczasem, po dokładnym przeczytaniu zeznań prof. Obrębskiego, sytuacja jego badań rysuje się zupełnie inaczej.

Mogę stwierdzić, że wszędzie gdzie pisałem, nie używałem sformułowania o charakterze jednoznacznie stwierdzającym, że przyczyną katastrofy była „dobrze przygotowania wielopunktowa eksplozja”. O ile pamiętam, używałem sformułowania, że: „wszystko wskazuje na to, że była to wielopunktowa, dobrze przygotowana eksplozja”


- mówi świadek 2. Odnosi się też do oględzin fragmentu wraków:

Na zadane pytanie, czy świadek może opisać: badany obiekt, przeprowadzone czynności i zastosowane procedury badawcze – skąd pochodził badany obiekt, czy jest w jego dyspozycji, jeżeli nie, to gdzie on się teraz znajduje świadek zeznaje: Obiekt, o którym mowa miał wymiary rzędu czterdzieści na dwadzieścia na dwadzieścia kilka centymetrów. Był nieregularnego kształtu, porozrywany, pozaginany i osmalony. (…) Według mnie materiał ten jest wykonany z jakiegoś stopu aluminium, a jakiego, to wiedzą tylko Rosjanie. (…) Wygląda mi na to, że jest to element samolotowy. Element ten został mi przedstawiony jako pochodzący z miejsca wrakowiska w Smoleńsku. Element ten nie znajduje się w mojej dyspozycji, posiadałem go przez około 40 minut, o ile dobrze pamiętam w drugiej połowie sierpnia 2012 roku. Na zadane pytanie od kogo świadek otrzymał ten element, świadek zeznaje: przyniósł mi go Pan *** i odebrał go ode mnie. (…) Zeznaję, że stwierdziłem, że element ten pochodzi z samolotu Tu-154M nr 101, w oparciu o informację przekazaną mi przez Pana *** od którego ten fragment otrzymałem.

Gratulujemy Agnieszce Kublik wpasowania się w propagandę, która tworzy z zespołu Macierewicza "oszołomów" i "Frankensteinów" (cytując polskich polityków - a nawet ministrów). Tak sprytne zmanipulowanie zeznań trzech EKSPERTÓW to rzadko spotykany propagandowy majstersztyk. Wszyscy ochoczo komentują doniesienia "Wyborczej", lecz niewielu przeczytało całe stenogramy. Po zapoznaniu się z nimi obraz ekspertów Macierewicza rysuje się zupełnie inaczej, niż zaprezentowała go red. Kublik.

http://wpolityce.pl/artykuly/62784-deme ... cierewicza

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

"Podła manipulacja", "powrót do 68 roku", "papierowe zabójstwo", "Wyborcza ze statusem pokrzywdzonego" - twarda odpowiedź zespołu Macierewicza na publikację "GW"

Niezwykle emocjonujący był przebieg środowego posiedzenia zespołu smoleńskiego. I nic dziwnego - jego członkowie zajęli się bowiem pełnym skandalicznych manipulacji tekstem Agnieszki Kublik z "michnikowego szmatławca", która w sposób skrajnie tendencyjny pisała o zeznaniach ekspertów parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską.



Już od początku widać było, że sprawa ma ogromną wagę. Sala w Sejmie wypełniła się po brzegi, członkowie zespołu byli proszeni o wywiady na długo przed rozpoczęciem posiedzenia. Ostatecznie zainteresowanie mediów sprawiło, że zespół rozpoczął pracę z opóźnieniem.

Antoni Macierewicz rozpoczynając posiedzenie mówił, że zostało ono zwołane "w związku z wydarzeniami medialnymi oraz działaniem, które należy nazwać bezprecedensową nagonką na świat nauki".

Od 1968 roku nie pamiętam tak brutalnej nagonki na polskich naukowców, chcących służyć prawdzie, którzy chcą badać rzeczywisty obraz polskiej rzeczywistości. To wtedy słychać było podobne tezy. (...) Tak było za czasów Gomułki. To wstyd, dla tych którzy takie działania kontynuują

- tłumaczył Macierewicz.

Zespół zaprezentował następnie krótki filmik, który w laboratorium w USA nakręciła Telewizja Trwam. Został on zrealizowany w czasie wizyty w Ameryce posła PiS Adama Kwiatkowskiego. Fragment przedstawiał jedną z maszyn wykorzystywanych przez prof. Biniendę do prac i eksperymentów.

W czasie filmu oraz po nim prof. Wiesław Binienda powtórzył zaproszenie do USA. Mówił, że przyjechać i go odwiedzić może każdy. Binienda przypomniał, że zapraszał również polskich dziennikarzy, prokuraturę oraz ekspertów. Jednak oddźwięk był mały.

To materiał, który powinien zobaczyć każdy. Pokazano w tym filmie wszystkie urządzenia, na których profesor Binienda przeprowadzał badania, które zresztą są dostępne w sieci. Warto powtórzyć, że prof. Binienda zaprasza Polaków do wizyty w jego laboratorium. Byłem świadkiem, jak zapraszał również konsula RP w USA, ale ten powiedział, że nie jest to w jego gestii. Warto pamiętać, że prof. Binienda prosił wielokrotnie śledczych o materiały, ale niczego nie otrzymał. To powinno zmusić nas do refleksji, jak to się dzieje, że człowiek, który się angażuje w sprawę i poświęca nie otrzymuje żadnej pomocy

- mówił poseł Kwiatkowski.

Zabierając głos prof. Wiesław Binienda zaznaczył, że jego zespół wciąż prowadzi badania.

My wciąż pracujemy nad tematem tragedii smoleńskiej. Praca naukowa nie kończy się, zawsze można coś udoskonalić. Nawet teraz. Już zapraszam na kolejną konferencję smoleńską, którą organizuje prof. Piotr Witakowski. W ramach prezentacji pokażę wtedy wyniki ostatnich prac, które były wykonane przy udziale trzech Uniwersytetów, NASA i FAA. To unikatowa praca, a jej wyniki są bardzo ciekawe

- mówił.

Odnosząc się do publikacji "Wyborczej", wskazał:

Szkoda, że w Polsce są ludzie, którzy starają się obniżyć rangę polskich naukowców. Polska nauka jest bardzo dobra, naukowcy świetnie sobie radzą. I to również dlatego, że oni są dobrze przygotowywani na polskich uczelniach. Mam przyjemność współpracy z nimi.

Dodał, że artykuł w "GW "to nieszczęśliwy wypadek, jeśli chodzi o ludzi, którzy starają się nazywać dziennikarzami", dodał, że "smutne, że muszą się oni zniżać do takich metod".

Staramy się dać głos, tym, którym starano się ten głos zabrać. Próbowano dokonać swoistego papierowego zabójstwa. Starano się uniemożliwić otwartą debatę. Czasem mam wrażenie, że starano się zastraszyć kogoś, by nie brał udziału w debacie ekspertów

- mówił poseł Macierewicz.

Do sprawy publikacji odniósł się również prof. Jacek Rońda, jeden z bohaterów publikacji w "GW".

Chciałbym jako obywatel Polski przekazać swoje stanowisko. Fakt ujawnienia zeznań, które zostały zebrane pod przysięgą w czasie postępowania, to zamiennik zastraszenia polskiego świata naukowego, w tym szefa PAN. (...) Uważam, że publikacja protokołów przez NPW nie uwłacza mi w niczym. Nie występuję w tym wypadku, jako ekspert od katastrof lotniczych. Występuje jako ekspert od balistyki wewnętrznej, czyli termodynamiki wewnętrznej. Na tym się znam i będę ekspertem do końca życia

- tłumaczył.

Również on zaprosił wszystkich na konferencje smoleńską, której jest sekretarzem.

Rońda dodał również, że ma związki z lotnictwem, wbrew temu co pisała "GW".

Gdy pracowałem w RPA, wykonaliśmy wiele projektów dla firmy produkującej silniki lotnicze i samoloty na licencji francuskiej - Mirage. Kilka tygodni temu ukończyłem z kolei pracę dla firmy z Kanady. Stworzyłem platformę wykorzystywaną do spawania silników F100 do samolotów F16

- tłumaczył.

Po wypowiedzi profesora Rońdy zespół zaprezentował wypowiedzi członków komisji Millera oraz prokuratury, które pokazywały sprzeczności, kłamstwa i manipulacje.

To jest bardzo ograniczony zestaw, w którym widzimy, jak różny jest przekaz dotyczący przyczyn tragedii w raporcie Millera, a jak różny jest przekaz prokuratury. Widać również, jak prokuratura podchodzi do badania brzozy. Tak wygląda badanie ekspertów, którzy uważają, że mają monopol, którzy uważają, że polscy naukowcy nie mogą badać, jak zginął polski prezydent i elita

- tłumaczył z kolei Macierewicz.

W ciekawej wypowiedzi na ważne wątki zwracał uwagę mecenas Piotr Pszczółkowski. Zaczął od stwierdzenia, że "nie był zdumiony tym atakiem".

Dołączyliście panowie do klubu tych, którzy przeszkadzają. Są tacy, którzy mają monopol na prawdę, szybką smsową prawdę, Oni mają monopol. Innym stawia się zarzuty braku doświadczenia

- mówił odnosząc się do zaatakowanych profesorów.

Przypomniał również wątpliwości prawne związane z powstaniem komisji Millera.

Sądzę, że ta komisja działała bez stosownej podstawy prawnej. W krzywym zwierciadle będą zawsze ci, którzy pokazują inną prawdę niż komisja rządowa i prokuratura. To nie są podmioty, które są zainteresowane jakimkolwiek bytem, który dąży do ustaleń prawdy ws. Smoleńska

- tłumaczył pełnomocnik przypominając, że prawda o Smoleńsku może narazić i prokuratorów na odpowiedzialność karną.

Pszczółkowski zaznaczył również, że ekspehttp://wpolityce.pl/dzienniki/blog-stanislawa-zaryna/62734-klamcy-pozostali-klamcami-kolejna-kompromitacja-gazety-wyborczej-ktora-zupelnie-jawnie-wlacza-sie-w-akcje-pr-owska-krojona-na-potrzeby-wladzyrci zespołu parlamentarnego byli przesłuchiwani w obecności biegłego, który miał bardzo wąską specjalizację, a nie był ekspertem od wszystkiego. Tymczasem specjalistom pracującym z zespołem smoleńskim stawia się zarzut, że nie brali udziału w badaniu katastrof lotniczych.

Zdaniem Piotra Pszczółkowskiego publikacja "GW" miała cel:

Chodziło o to, by media zajęły się ekspertami i ich kompetencją, a nie skandaliczną sytuacją ws. raportu Edmunda Klicha.

Raport ten, jak ujawniły media, został ukryty przed opinią publiczną, choć zawierał dowody na rosyjską odpowiedzialność ws. smoleńskiej.

W każdym normalnym państwie nie byłoby potrzeby powołania zespołu parlamentarnego do badania takiej katastrofy lotniczej. Zespół musiał powstać, ponieważ wiarygodność publicznych działań była bardzo niska. A była niska w związku z doświadczeniem jakie płynie z tej sprawy

- tłumaczył dalej mecenas.

Swoją wypowiedź zakończył apelem o to, by akta smoleńskie zostały ujawnione.

Wtedy okaże się, jaka jest kompetencja strony rządowej, oficjalnej

- tłumaczył.

Jako przykład fatalnej pracy oficjalnych czynników podał sytuację związaną z badaniami DNA.

Moi klienci wciąż czekają na wyniki badań DNA. Trzy i pół roku po tragedii czekają na badania genetyczne ofiar

- zaznacza.

Zaapelował również o to, by eksperci nie poddali się presji i dalej współpracowali z zespołem sejmowym.

Mecenas Stefan Hambura z kolei zaczął od stwierdzenia, że od wczoraj "dowiedzieliśmy się, że 'michnikowy szmatławiec' uzyskała status pokrzywdzonego w tym śledztwie".

Ma wyższy status niż rodziny. (...) Od wczoraj widzę również, że w reakcji na działanie "GW" prokuratura publikuje akta w internecie. Ja nie mam takiej możliwości. Mogę iść jedynie z długopisem i muszę notować. Chcę pogratulować prokuraturze, bo to, co zrobiła, narusza konwencje dot. praw obywatelskich. Teraz wiem, że nie polegniemy w Strasburgu. Tylko tak dalej, panowie. Sądzę, że jeszcze wiele pojawi się wątków, które pozwolą na kolejne procesy sądowe

- zaznaczał Hambura.

Również on uważa, że w tej sytuacji akta powinny zostać ujawnione.

Wystąpiłem do prokuratora o udostępnienie całości materiałów smoleńskich. Obecnie prokuratura nie może dzielić materiałów na te bardziej i mniej tajne. Upublicznione skany umożliwiają nam złożenie wniosku o udostępnienie wszystkich. Wnoszę, by prokurator generalny objął patronatem ten proces

- skwitował mec. Hambura.

W tej sprawie wypowiedział się również poseł Macierewicz, wskazując, że jeśli nie dojdzie do ujawnienia wszystkich materiałów, to będzie sygnał, że publikacja z "GW" "to polityczna akcja".

Senator Alicja Zając, wdowa po tragicznie zmarłym senatorze PiS, Stanisławie zaznaczała, że mimo oporów przeczytała tajne akta sprawy smoleńskiej.

Obecnie nie żałuję. Uważam, że wszyscy powinni je przeczytać. (...) To byłby pierwszy krok ku wyjaśnieniu tragedii smoleńskiej

- wskazała.

Po niej emocjonalny głos zabrał senator Bogdan Pęk, który przyznał, że obecnie mamy do czynienia z sytuacją skandaliczną.

To, co się stało, to bezprzykładne draństwo, które w demokratycznym kraju nie powinno mieć miejsca. Panie Przewodniczący, gratuluję, bo to znaczy, że jest pan i pański zespół "na kursie i na ścieżce", wbrew temu, co nam się mówi. (...) Drogie, kochane media, my nie jesteśmy idiotami i do prawdy dojdziemy. Nie może być tak, by w kraju rządzili ludzie pogardzający prawdą

- mówił.

Zwracając się do mediów dodał:

Tak podłej manipulacji nie pamiętam. Polska wam to zapamięta.

Mimo prób nie udało się w czasie posiedzenia wyemitować fragmentu filmu Marii Dłużewskiej, opowiadającego o profesorach współpracujących z zespołem parlamentarnym. Film, który jest już na ukończeniu, ma mieć swoją premierę wkrótce.

Posiedzenie zespołu zakończyło się decyzją o przyjęciu wniosku do Prokuratury Generalnej o ujawnienie wszystkich materiałów śledztwa smoleńskiego.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/62802-po ... likacje-gw

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


19 wrz 2013, 00:20
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Katastrofa smoleńska
Polnywolak                    



Mam nadzieję, że wkrótce dojdzie do spotkania ekspertów komisji Millera i Zespołu Parlamentarnego.  


Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie coś o ekspertach Laska?

Nie da się skonfrontować ekspertów Macierewicza i ekspertów Laska, bo Lasek żadnych ekspertów nie ma.


Eksperci Macierewicza wiadomo kim są – profesorowie Binienda, Nowaczyk, Rońda, Gajewski, Szuladziński….

A czy ktokolwiek widział, ktokolwiek zna ekspertów Laska?

W odpowiedzi na 14 pytań senatorów PiS, którzy pytali Laska o jego ekspertów, Lasek nie podał ani jednego nazwiska. Ani jednego.
Zasłonił się tajemnicą, choć takowej, po zakończeniu badania katastrofy, w świetle prawa nie ma.

Jacy eksperci badali brzozę – nie wiadomo.

Jacy eksperci mierzyli brzozę i się pomylili prawie o dwa metry – nie wiadomo.

Jacy eksperci obliczyli, że brzoza mogła ściąć skrzydło – nie wiadomo.

Jacy eksperci badali wrak – nie wiadomo.

Jacy eksperci przeprowadzali badania na obecność trotylu – nie wiadomo.

Jacy eksperci badali oryginały czarnych skrzynek – nie wiadomo, prawdopodobnie żadni.

Jacy eksperci rozpoznali głos generała Błasika – nie wiadomo.

Jacy eksperci dokonywali oględzin miejsca katastrofy – nie wiadomo.

Jacy eksperci byli przy sekcjach zwłok – już wiadomo, że żadni.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek zna jakiegoś eksperta od Laska, który by stanął i powiedział – ja mierzyłem, ja obliczyłem, ja analizowałem, ja badałem?

Nie jest w związku z tym możliwa konfrontacja ekspertów Laska i ekspertów Macierewicza, bo Lasek żadnych ekspertów nie ma.

Ma co najwyżej skrybów, którzy mu przepisali kłamstwa z raportu Anodiny.

Autor: Janusz Wojciechowski
Janusz Czesław Wojciechowski – polski polityk i prawnik, sędzia, były prezes Najwyższej Izby Kontroli, poseł na Sejm II kadencji, wicemarszałek IV kadencji Sejmu, od 2004 deputowany do Parlamentu Europejskiego
Źródło: Oficjalny blog polityczny.
http://januszwojciechowski.blog.onet.pl ... ach-laska/

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


20 wrz 2013, 16:01
Zobacz profil
Zaawansowany

 REJESTRACJA04 sie 2013, 15:02

 POSTY        42
Post Re: Katastrofa smoleńska
Nadir                    



Eksperci Macierewicza wiadomo kim są – profesorowie Binienda, Nowaczyk, Rońda, Gajewski, Szuladziński….


Nie da się ukryć, Panie Sędzio Ludowy.

Binienda to specjalista od wytrzymałości materiałów kompozytowych (nie występują one w skrzydle TU-154M) z uczelni, która w rankingach światowych albo w ogóle nie jest uwzględniana, albo pojawia się ponad 300 miejsc za Politechniką Warszawską.

Nowaczyk to zatrudniony na wydziale medycznym specjalista od spektroskopii fluorescencyjnej, który onegdaj modlił się wraz z Panem Antonim podczas internowania.

Rońda to geniusz uniwersalny, który zamjował się paliwem rakietowym, spawaniem podwodnym i rurociągami, a ostatnio pracuje nad implantami kości twarzoczaszki.

Gajewski to doktor nauk rolniczych, który w młodości zajmował się warzeniem piwa.

Szuladziński to właściciel domowej firmy inżynierskiej z pięciodolarowym kapitałem, który wierzy, że TU-154M został rozerwany jedną straszliwą eksplozją vel kilkunastoma mikroeksplozjami, a następnie leciał dalej jakby się nic nie stało, co w cudowny sposób zarejestrowały urządzenia odcięte skądinąd od źródeł zasilania.

Dlaczego Pan Sędzia Ludowy pominął architekta wnętrz Dąbrowskiego, leśnika Ciszewskiego oraz inżyniera budowlanego Obrębskiego, który widział w dzieciństwie eksplodujące stodoły i strugał kozikiem modele z kory - to pozostaje do wyjaśnienia.

http://januszwojciechowski.salon24.pl/5 ... nt_8134755

W skład 34-osobowej polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, której przewodniczył Jerzy Miller, minister spraw wewnętrznych i administracji weszli eksperci badający wypadki wojskowe oraz cywilne. Do składu komisji zaproszono także prawników specjalizujących się w międzynarodowym i polskim prawie lotniczym, osoby czynnie wykonujące zawód pilota w liniach pasażerskich, obsługę pasażerskich portów lotniczych oraz osoby zajmujące się tematyką bezpieczeństwa w transporcie lotniczym. Tak szeroki skład gwarantował wnikliwe przeanalizowanie wszystkich czynników, które miały wpływ na wydarzenia z 10 kwietnia br. zarówno z punktu widzenia procedur wojskowych, jak i cywilnych.

Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego działała pod przewodnictwem Jerzego Millera, ministra spraw wewnętrznych i administracji. Poniżej lista pozostałych członków komisji
płk pil. mgr inż. Mirosław Grochowski pilot wojskowy w służbie Inspektorat MON ds.Bezpieczeństwa Lotów – Szef Inspektoratu W KBWL LP pełni funkcję Z-cy Przewodniczącego Komisji

mgr Agata Kaczyńska prawnik – prawo lotnicze cywil Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych – Sekretarz Komisji
W KBWL LP pełni funkcję Sekretarza Komisji

ppłk pil. mgr inż. Robert Benedict pilot wojskowy doświadczalny w służbie Inspektorat MON ds. Bezpieczeństwa Lotów - specjalista W KBWL LP pełni funkcję Przewodniczącego Podkomisji Lotniczej

mjr lek. med. Bogusław Biernat lekarz wojskowy anatomopatolog
w służbie Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej

mjr mgr inż. Dariusz Dawidziak inżynier lotniczy w służbie
Inspektorat MON ds.Bezpieczeństwa Lotów – specjalista

mjr mgr inż. Leszek Filipczyk inżynier lotniczy w służbie. Inspektorat MON ds. Bezpieczeństwa Lotów specjalista

mgr inż. Bogdan Fydrych specjalista z zakresu kontroli ruchu lotniczego
Członek Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych

mgr Wiesław Jedynak, pilot liniowy – czynny, instruktor cywil, Polskie Linie Lotnicze „LOT”
Członek Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych

prof. dr hab. Ryszard Krystek,inżynier, cywil, Politechnika Gdańska – Katedra Inżynierii Drogowej - Profesor Wykładowca akademicki

mjr mgr inż. Artur Kułaszka, inżynier lotniczy,w służbie, Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych – kierownik Pracowni Badań Silników Lotniczych

mec Agnieszka Kunert - Diallo,prawnik – specjalista prawa,lotniczego,cywil. Polskie Linie Lotnicze „LOT”

dr inż. Maciej Lasek pilot samolotowy,inżynier lotniczy, cywil
Zastępca Przewodniczągo Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych W KBWL LP pełni funkcję Z-cy Przewodniczącego Podkomisji Lotniczej

mgr inż. Krzysztof Lenartowicz pilot liniowy – czynny, cywil, Polskie Linie Lotnicze „LOT”

mgr inż. Piotr Lipiec inżynier, cywil
Członek Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych

mgr inż. Edward Łojek inżynier lotniczy,radiooperator, cywil
Polskie Linie Lotnicze „LOT” – kierownik Działu Planowania i Nadzoru Operacji Lotniczych

komandor rezerwy pil. Dariusz Majewski pilot wojskowy w rezerwie
Emeryt wojskowy

ppłk mgr inż. Dariusz Majewski, inżynier lotniczy, w służbie,Inspektorat MON ds. Bezpieczeństwa Lotów – starszy specjalista

mgr inż. Władysław Metelski, inżynier lotniczy,cywil, Polskie Linie Lotnicze „LOT”

ppłk dr inż. Sławomir Michalak,inżynier lotniczy,w służbie, Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych – kierownik Zakładu Awioniki

ppłk rez. mgr inż. Mirosław Milanowski, meteorolog, w rezerwie,Inspektorat MON ds.Bezpieczeństwa Lotów –pracownik cywilny wojska

ppłk mgr inż. Cezary Musiał inżynier lotniczy technik pokładowy
w służbie. Inspektorat MON ds. Bezpieczeństwa Lotów – starszy specjalista

ppłk mgr inż. Janusz Niczyj
inżynier lotniczy w służbie
Oddział Bezpieczeństwa Lotów Dowództwo Sił Powietrznych – inspektor Bezpieczeństwa Lotów

ppłk rez. mgr inż. Maciej Ostrowski
meteorolog w rezerwie
Emeryt wojskowy,
Wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego
Ekspert Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych

płk rez. mgr inż. Jacek Przybysz
inżynier lotniczy w rezerwie
Emeryt wojskowy

mjr rez. mgr inż. Jerzy Skrzypek
inżynier lotniczy w rezerwie
Emeryt wojskowy

mgr inż. Kazimierz Szostak
inżynier pokładowy cywil
Polskie Linie Lotnicze „LOT” – kierownik Działu Bezpieczeństwa Lotniczego

ppłk rez. mgr inż. Waldemar Targalski pilot wojskowy w rezerwie
pilot liniowy – czynny
Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych – Członek Komisji

płk dr Olaf Truszczyński psycholog lotniczy w służbie
Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej – Dyrektor W KBWL LP pełni funkcję Przewodniczącego Podkomisji medycznej

płk mgr inż. Mirosław Wierzbicki
inżynier lotniczy inżynier pokładowy
w służbie Inspektorat MON ds. Bezpieczeństwa Lotów – Szef Pionu Techniki Lotniczej
W KBWL LP – pełni funkcję Z-cy Przewodniczącego Podkomisji technicznej
płk dypl. rez. pilot dr Andrzej Winiewski pilot wojskowy w rezerwie
prawnik specjalista ds. funkcjonowania operacyjnego portów lotniczych
Emeryt wojskowy
Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze – Dyrektor Biura Operacyjnego Portu Lotniczego im. F. Chopina w Warszawie

mgr inż. Wiesław Wypych inżynier lotniczy cywil Polskie Linie Lotnicze „LOT”

dr hab. Marek Żylicz prawnik - specjalista prawa międzynarodowego lotniczego
cywil
Emeryt,
Wyższa Szkoła Handlowa w Radomiu - Wykładowca akademicki

dr inż. Stanisław Żurkowski
inżynier Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych – Członek Komisji
W KBWL LP – Przewodniczący Podkomisji technicznej

http://januszwojciechowski.salon24.pl/5 ... nt_8134755

Maciej Grzegorz Lasek (ur. 15 czerwca 1967 w Elblągu[1]) – polski inżynier, specjalizujący się w mechanice lotu, doktor nauk technicznych, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Życiorys[edytuj | edytuj kod źródłowy]

W 1992 ukończył studia na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej, specjalizując się w zakresie budowy płatowców[1]. W 2002 na podstawie rozprawy zatytułowanej Wpływ interferencji aerodynamicznej na ruch zrzucanych z samolotu zasobników uzyskał w Wojskowej Akademii Technicznej im. Jarosława Dąbrowskiego w Warszawie stopień doktora nauk technicznych w zakresie mechaniki[2]. Odbył także zagraniczne kursy poświęcone badaniom dużych katastrof lotniczych i zarządzaniem badaniem takich zdarzeń. Uzyskał uprawnienia pilota samolotowego i szybowcowego, a także uprawnienia instruktora szybowcowego, motoszybowcowego i pilota doświadczalnego[3]. Od 2003 do 2007 był redaktorem naczelnym periodyku „NIT – Nauka, Innowacje, Technika”[1].
Od 1992 do 2002 był pracownikiem Instytutu Lotnictwa. Następnie przeszedł do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, w czerwcu 2003 objął funkcję jej wiceprzewodniczącego ds. technicznych. Brał udział w badaniach około 120 wypadków i incydentów lotniczych. Udzielał się także jako biegły m.in. w postępowaniu dotyczącym katastrofy lotniczej w Mirosławcu. Od maja 2010 do lipca 2011 wchodził w skład Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego utworzonej do zbadania katastrofy Tu-154 w Smoleńsku z 10 kwietnia 2010. Pełnił w jej ramach funkcję zastępcy przewodniczącego podkomisji lotniczej[3].
W lutym 2012 został powołany na przewodniczącego PKBWL, zastępując Edmunda Klicha[3].

http://pl.wikipedia.org/wiki/Maciej_Lasek

PS. Od pewnego czasu, czytając wypociny J. Wojciechowskiego zastanawiam się, jak taki człowiek mógł zajść  tak daleko.


20 wrz 2013, 17:07
Zobacz profil
Zaawansowany

 REJESTRACJA04 sie 2013, 15:02

 POSTY        42
Post Re: Katastrofa smoleńska
Oświadczenie Rektorów AGH i PW w sprawie wystąpień pracowników związanych z pracami Zespołu Parlamentarnego

W związku z kierowanymi pod naszym adresem pytaniami i wątpliwościami dotyczącymi zaangażowania pracowników naszych uczelni w pracę Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M oświadczamy:

Zgodnie z naszą wiedzą zarówno prof. Jacek Rońda, jak i prof. Jan Obrębski nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych. W ramach stosunków pracy obowiązujących ich w Akademii Górniczo-Hutniczej jak i Politechnice Warszawskiej Panowie Profesorowie nie prowadzą badań związanych z tą tematyką. Zajmują się z powodzeniem informatyką, mechaniką, mechaniką budowli i wytrzymałością materiałów budowlanych. Jakiekolwiek poglądy i opinie przekazywane opinii publicznej formułowane przez Panów Profesorów, dotyczące wyjaśnianie przyczyn katastrofy lotniczej w Smoleńsku, traktować zatem należy wyłącznie jako ich prywatny pogląd, niezwiązany z działalnością naukowo-badawczą prowadzoną przez nich na naszych uczelniach.

Każdy pracownik uczelni ma pełne prawo do formułowania swoich poglądów i opinii, jednak publiczne głoszenie przez naukowców tez niezwiązanych z ich działalnością badawczą nie może być podpierane autorytetem uczelni, na których pracują. Takie postępowanie może bowiem godzić w dobre imię renomowanych instytucji, które są miejscem pracy wspomnianych Panów Profesorów.

Politechnika Warszawska i Akademia Górniczo-Hutnicza to obecnie największe i jedne z najlepiej ocenianych w rankingach uczelnie techniczne w Polsce. Politechnika Warszawska prowadzi różnego rodzaju badania związane z tematyką lotniczą, jednakże każdorazowo do ich wykonania desygnuje właściwych w tej materii specjalistów; przebieg prac jest sformalizowany, podobnie jak i informowanie o ich wynikach. Akademia Górniczo-Hutnicza w ogóle nie prowadzi badań czy ekspertyz związanych z wyjaśnianiem katastrof lotniczych.

Z poważaniem,


Prof. Tadeusz Słomka                                Prof. Jan Szmidt
Rektor Akademii Górniczo-Hutniczej          Rektor Politechniki Warszawskiej
im. Stanisława Staszica w Krakowie

http://www.agh.edu.pl/aktualnosci/info/?tx_ttnews[tt_news]=713&cHash=63bce1ef855c0ce234669de54fee530a


20 wrz 2013, 17:59
Zobacz profil
Zaawansowany

 REJESTRACJA04 sie 2013, 15:02

 POSTY        42
Post Re: Katastrofa smoleńska
makoma                    



Polnywolak                    



Poniżej link do komunikatu Naczelnej Prokuratury Wojskowej - bezcenne wrażenia.


Bezcenne wrażenia, to ja z kolei miałem gdy za lot cywilny uznano przelot Tutki oznakowanej biało czerwoną szachownicą (zarezerwowane tylko dla wojska), pilotowanej przez zawodowych żołnierzy, na której pokładzie podróżował Naczelny Zwierzchnik Polskich Sił Zbrojnych (Prezydent). To jest dopiero bezcenne - EWENEMENT na skalę światową! :zly1:
i jak mnie wzrusza ta bezinteresowna troska mediów, aby broń Boże nikt mi nie zrobił wody z mózgu.  :zygi:


Jeżeli lot był wojskowy, załoga wojskowa i lotnisko wojskowe, to pilotów obowiązywał Regulamin Lotów w wersji z 2006 roku ( (nr WLOP 370/2006), a tam paragraf 48:

§ 48 Loty w strefie niebezpiecznych zjawisk pogody.

1. Niebezpieczne zjawiska pogody (NZP) to zjawiska, które utrudniają lub uniemożliwiają:

start, lot i lądowanie statku powietrznego niezależnie od poziomu wyszkolenia pilota i rodzaju statku powietrznego lub takie, które mogą spowodować zniszczenie (uszkodzenie) statku powietrznego oraz sprzętu znajdującego się na lotnisku.

2. Do NZP zalicza się, między innymi:

1) burzę (w tym burzę pyłową lub piaskową);
2)mgłę;
3) intensywne oblodzenie;
4) silną turbulencję;
5) szkwał;
6) uskok wiatru;
7) trąbę powietrzną;
8) grad;
9) opady zmniejszające widzialność poniżej warunków minimalnych;
10) uniesiony pył lub piasek oraz wichurę pyłową lub piaskową zmniejszające widzialność poniżej warunków minimalnych;
11) zakrycie wierzchołków wzniesień przez chmury (w lotach według VFR).

3. Zabrania się wykonywania lotów w strefie NZP.

Gdy w czasie lotu statek powietrzny znajdzie się w strefie niebezpiecznych zjawisk pogody, w których warunki atmosferyczne są na tyle trudne, że dalszy w nich lot ze względu na bezpieczeństwo jest niemożliwy, należy przerwać wykonywanie zadania i w zależności od sytuacji wyjść ze strefy zagrożenia lub lądować na lotnisku własnym albo zapasowym(na śmigłowcach w terenie). O każdej z tych decyzji dowódca załogi zobowiązany jest meldować organowi, z którym utrzymuje aktualnie łączność”.


21 wrz 2013, 16:37
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Zwyciężymy z kłamstwem smoleńskim!

Zwyciężyliśmy z kłamstwem katyńskim, zwyciężymy z kłamstwem smoleńskim.
Te właśnie słowa cisną mi się na usta po ostatnich działaniach prokuratury wojskowej, konferencjach zespołu Laska oraz tekstach „Wyborczej”.


Czwartkowa konferencja prasowa Macieja Laska była zwieńczeniem akcji propagandowej, mającej na celu zdyskredytowanie komisji Macierewicza. W nagonce tej udział wzięła „michnikowy szmatławiec”, Wojskowa Prokuratura Okręgowa oraz rząd. Antoni Macierewicz bez problemu poradził sobie z manipulacjami i kłamstwami artykułowanymi przez opisany triumwirat. Możemy nawet dostrzec pewne pozytywne skutki tego ataku. Otóż wydarzenia ostatnich dni wyraźnie pokazały, jak marnymi narzędziami propagandowymi posługuje się rząd i jak niewiele ma do zaproponowania swoim wyznawcom – jedyne, na co go stać, to sięganie do znanych, wyświechtanych wręcz kłamstw smoleńskich.

Skoordynowana akcja

Wtorkowy materiał „michnikowego szmatławca” pt. „Trzej zamachowcy” napisany przez niezawodną Agnieszkę Kublik miał rozpocząć tę starannie zaplanowaną operację. Zawierał wyrwane z kontekstu zeznania ekspertów Macierewicza złożone w prokuraturze. Teoretycznie utajniono dane zeznających, ale można było się domyślić, po sposobie ich opisania, jakie są ich personalia. Na artykuł „Wyborczej” odpowiedziała Naczelna Prokuratura Wojskowa w Warszawie, która już po godzinach urzędowania opublikowała na swojej stronie stenogramy przesłuchań trzech świadków. Nadgorliwość prokuratury mogła niektórych zdumieć – wielokrotnie dziennikarze „Gazety Polskiej Codziennie”, „Gazety Polskiej” czy też portalu Niezależna.pl, którzy usiłowali uzyskać komentarz wojskowych śledczych ok. godz. 15, musieli się zadowolić odpowiedzią, którą dostawali dopiero następnego dnia. Więcej, prokuratura opublikowała materiały z czynnego śledztwa, co jest sytuacją właściwie niespotykaną. Skąd ten pośpiech? Nasuwa się przypuszczenie, że aby wspomóc publikację Kublik. Jednak główna refleksja, jaka nasuwa się po przeczytaniu protokołów przesłuchań trzech świadków i porównaniu ich z artykułem w „michnikowemu szmatławcowi” nie skłania do zachwytów nad rzetelnością i warsztatem dziennikarzy tej gazety. To, co zostało napisane w „GW”, jawnie przeczy rzeczywistości przedstawionej przez świadków. Pozostaje tylko zdziwić się, że gazeta Adama Michnika uważa swoich czytelników za skończonych durniów, myśląc, że nie dostrzegą oni elementarnych sprzeczności między tekstem Kublik a stenogramami.

Łażenie po prokuraturze

Publikacja ujawniła też niesamowitą hipokryzję „Wyborczej”. Kublik zarzuca ekspertom Macierewicza, że nie mają odpowiednich kompetencji. Tymczasem wystarczy przypomnieć, że eksperci, po których tak chętnie sięga Agnieszka Kublik, nie mają specjalizacji wymaganych do badania katastrof lotniczych. Przykładem może być postać prof. Pawła Artymowicza, z wykształcenia astrofizyka. W biogramie profesora czytamy, że „jego specjalnościami są astrofizyka, astronomia, astrofizyka teoretyczna, dynamika dysków astrofizycznych i układy planetarne”, lotnictwo zaś to jego…. hobby. Czy taki człowiek może być ekspertem w sprawie katastrofy smoleńskiej? Biorąc pod uwagę kryteria przedstawiane przez „GW” i komisję Laska – żadną miarą. Warto też przy tej okazji przypomnieć umieszczone na portalu społecznościowym Facebook wpisy autorstwa ks. Krzysztofa Mądela, ulubionego duchownego „michnikowego szmatławca”, z namiętnością komentującego sprawy przyczyn tragedii smoleńskiej. Otóż już pierwszego września ks. Mądel pisał: „Grupa Laska szykuje duży tekst przeciwko bzdurom Macierewicza, ale łażenie do prokuratury zajmuje im dużo czasu, więc nie wiem, kiedy skończą”. Dziś, po artykułach Kublik, można się domyślać, kto „łaził do prokuratury” i skąd ojciec Mądel miał wiedzę o planowanej publikacji.

Kolejni ludzie honoru

Pozostaje natomiast otwarte bardzo ważne pytanie, które zadali już niektórzy pełnomocnicy rodzin ofiar smoleńskiej tragedii: czy teraz prokuratura ujawni cały materiał dowodowy zebrany w śledztwie smoleńskim? Po ujawnieniu zeznań świadków powinna to zrobić. Warto też, by przedstawiła opinii publicznej także wyniki badań na obecność materiałów wybuchowych na wraku tupolewa. W ten sam sposób, w jaki ujawniła przesłuchania ekspertów komisji Antoniego Macierewicza: kładąc dokumenty na stół! Niech ludność się dowie, co dzielni prokuratorzy wojskowi i powołani przez nich biegli zrobili przez trzy i pół roku. A także całą korespondencję z Rosjanami – jak jawność to jawność! Niech na stronie internetowej NPW pojawią się rosyjskie protokoły – wtedy będzie można ocenić skalę kłamstw i manipulacji, jakiej dopuściła się strona rządowa podczas smoleńskiego śledztwa. I nie pomoże wtedy nawet „michnikowy szmatławiec” i pani Kublik. We wtorek jeden z blogerów na Salonie24.pl o nicku Kamil Gorzelańczyk zawnioskował o przyznanie nagrody Superwiktora dla Agnieszki Kublik. Panie Kamilu – nie ma takiej nagrody, która wynagrodziłaby ogrom pracy, jaki pani redaktor włożyła w szerzenie skompromitowanej i niemającej wiele wspólnego z rzeczywistością wersji rządowej przyczyn katastrofy smoleńskiej. Trzeba pani redaktor przyznać, że wspięła się na szczyty wazeliniarstwa. Pozostaje już tylko czekać, aż Maciej Lasek okaże się prawdziwym „człowiekiem honoru”, większym nawet od swojego pierwowzoru, czyli od Czesława Kiszczaka, z którym tak chętnie pani redaktor rozmawiała jakiś czas temu.

http://niezalezna.pl/46224-zwyciezymy-z ... smolenskim

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

"Klasa tej manipulacji zbiła mnie z nóg. Wątpię, by ktoś w to jeszcze wierzył".
Maria Dłużewska o tekście "GW".


wPolityce.pl: Kończy Pani film opowiadający o prof. Wiesławie Biniendzie, prof. Kazimierzu Nowaczyku, dr. inż. Grzegorzu Szuladzińskim i dr. inż. Wacławie Berczyńskim - ekspertach, którzy współpracują z parlamentarnym zespołem badającym przyczyny tragedii smoleńskiej. Spędziła Pani z nimi trochę czasu. Co Pani myśli, gdy "michnikowy szmatławiec" powtarza przekaz, że naukowcy współpracujący z zespołem nie znają się na niczym? Tak pisała ostatnio red. Kublik.

Maria Dłużewska[/b]: Byłam w szoku, gdy usłyszałam w bratniej wobec "michnikowego szmatławca" stacji TVN informacje o ostatnim tekście. Nie sądziłam, że dziś można jeszcze w taki sposób stawiać wszystko na głowie. Klasa tej manipulacji zbiła mnie z nóg. Na szczęście wątpię, by ktoś w to jeszcze wierzył. Może uwierzą w to ludzie, którzy nie dotykają w ogóle internetu. Tam przecież można przeczytać wszystko o bohaterach mojego filmu, o ekspertach zespołu. Można więc sądzić, że nie ma już jak kłamać. A jednak się kłamie. W mojej ocenie chodzi o to, by złapać tych ludzi zupełnie bezmyślnych. Tylko tyle.

Pani film opowiada o prof. Biniendzie, prof. Nowaczyku, dr. inż. Szuladzińskim i dr. inż. Berczyńskim. To ludzie godni zaufania?

Oni są bohaterami mojego filmu. Ja ich sobie wybrałam. Jestem dla nich pełna podziwu, podziwiałam i oglądałam to, co oni robią. Nie jestem specjalistką od spraw technicznych, ale przy okazji filmu poczytałam trochę i douczyłam się. Chciałam tych ludzi zatrzymać, zapisać ich historię i losy oraz utrwalić sylwetki. To są ludzie ogromnej klasy, to są również naukowcy wielkiej klasy. To są ludzie, którzy przysięgę, że naukowiec ma służyć prawdzie, biorą na poważnie. Są to również ludzie o wielkich osobowościach, fantastyczni ludzie z żelaznym systemem wartości, bardzo odważni. A niezależnie od tego, jak daleko od Polski mieszkają, jak ułożyło się ich życie, dla nich pierwszą rzeczą pozostała Polska. Oni z Polski nie wyjechali, oni zostali wyrzuceni, ale nigdy nie odeszli od niej. Dla nich sprawa smoleńska jest symbolicznym powrotem do Polski. Oni mogą coś konkretnego dla ojczyzny zrobić.

To widać w ich postawie?

To jest bardzo wyraźny motyw ich działań. To nie jest skryta motywacja, to jest widoczne. Jak ojczyzna w potrzebie to się idzie - taką, piękną postawę oni pokazują. To postawa Polaka. Dlatego mój film na tytuł "Polacy". Ten obraz jest już niemal gotowy. Zostały mi jeszcze prace techniczne, praca nad dźwiękiem itd.

Jest Pani filmowcem, a temat naukowców badających tragedię smoleńską jest niezwykle ciekawy i emocjonujący. Rozumiem, że musiała się Pani przepychać łokciami z konkurencją, by zrealizować film. Wielu stało w kolejce?

(Śmiech) Nie widzę nikogo, stoję sama na pustyni. Rozglądam się i nikogo nie ma. Sama jestem. Tu nie ma konkurencji, w takich tematach nie ma konkurencji. To jest w tej sprawie najsmutniejsze. Tych, którzy się zajmują takimi tematami, jest kilkoro w Polsce. Ja z największą atencją pochodzę do Anity Gargas, mojej koleżanki. Ona jest nieprawdopodobnie odważna, a w sprawie smoleńskiej zawdzięczamy jej ogromnie dużo.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

http://wpolityce.pl/wydarzenia/62926-kl ... asz-wywiad

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Katastrofa i "niefachowiec". Jedną z osób, która uczestniczyła w wyjaśnianiu katastrofy wahadłowca „Challenger”, był kompletny "niefachowiec" Richard Feynmann

To było dawno - w 1986 roku, czyli prawie 30 lat temu - światem wstrząsnęła wiadomość o katastrofie amerykańskiego wahadłowca „Challenger”. Kilkadziesiąt sekund po starcie, na skutek eksplozji zbiorników prom rozpadł się i zginęła cała załoga. Był to prawie nokautujący cios dla amerykańskiego programu kosmicznego. Prezydent USA błyskawicznie powołał komisję i rozpoczęto badania, poszukiwanie przyczyn. Jedną z osób, która uczestniczyła w tym procesie, był kompletny "niefachowiec" Richard Feynmann.

No bo jak nazwać kogoś, kto zajmuje się na co dzień relatywistyczną fizyką pola, jest wykładowcą i co gorsza właśnie dzięki uznaniu osiągnięć z zakresu fizyki został nagrodzony Nagrodą Nobla w 1965 r.!

Przecież to kompletny laik, jeśli chodzi katastrofy lotnicze. Można sobie łatwo wyobrazić, jak duet Lasek-Kublik miesza go z błotem, udowadniając brak kompetencji i fantazjowanie. Całe szczęście, że wtedy w USA nie było TVN i "GW". Ów niefachowiec właśnie przy pomocy m.in. znanego lotnika gen. D. Kutyny odkrył bezpośrednią przyczynę katastrofy: była nią uszczelka za kilkanaście dolarów, która w chłodny dzień startu promu do kolejnej misji straciła swoje właściwości (skruszała), co spowodowało wyciek i pożar zbiornika z wodorem, doprowadzając do eksplozji niszczącej prom.

Jak głosi anegdota, na problem z uszczelką zwrócił uwagę gen. Kutyna reperując w mroźny dzień swój samochód. Sprawę natomiast doprowadził do końca niefachowiec Feynmann. Czy uszczelka była wyłączną przyczyną tragedii?

Praca Feynmanna pokazała, jak do wypadku doprowadziło błędne kierowanie w NASA, brak odpowiedniej koncepcji zarządzania jakością, zakupy dokonywane wg kryterium najniższej ceny. Uszczelka była końcem olbrzymiego łańcucha przyczyn.

Dlatego w przypadku Smoleńska tak istotne jest zbadanie całego tła katastrofy: od kwestii technicznych poprzez psychologiczne, polityczne, techniczne, wojskowe. W przypadku NASA zastosowanie wniosków wypływających m.in. z ustaleń niefachowca Feynmanna doprowadziło do rewolucji w kierowaniu w NASA, wprowadzając m.in. metody TQM (Total Quality Management), czyli całościowego zarządzania jakością. Najbardziej istotne w działalności naukowej i wszelakiej badawczej jest bowiem głowa i umiejętność myślenia, stawiania pytań.

Stąd strach oficjalnych ciał rządowych. Szerokie spektrum prac komisji Macierewicza, nawet jeśli zawiera błędy, to może zwrócić uwagę na „niebezpieczne” politycznie aspekty wydarzenia (nie chodzi tylko o wybuch!), które mogą popsuć bardzo wiele „gier” ustawianych przez władzę. Dlatego taka walka o faktyczne ograniczenie katastrofy do wymiaru lotniczo-technicznego i pozorne załatwienie spraw błędnego zarządzania (rozwiązanie spec-pułku) oraz unikanie jak ognia szerszego (o czym wspomniałem) tła.

Patrząc na tragedię smoleńską widać jak na dłoni działanie zasady domina: jeden przewracający się kamień obala pozostałe, kto znajdzie ów pierwszy, pozna prawdę. Strach się bać. Lasek - ekspert pewnie na studiach czytał „Feynmanna wykłady z fizyki”. Jeśli nie, warto zrobić to teraz, przyda się do… badania katastrofy smoleńskiej. To wspaniała szkoła myślenia i naukowej uczciwości.

http://wpolityce.pl/artykuly/62952-kata ... d-feynmann

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


21 wrz 2013, 19:23
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Dwóch rektorów nagle obudziło się

po roku od konferencji smoleńskiej, w której uczestniczyło ponad stu profesorów z Polski i ze świata i na której przedstawiali swoje wyniki badań m.in. prof. Jacek Rońda i prof. Jan Obrębski.

"Zgodnie z naszą wiedzą zarówno prof. Jacek Rońda, jak i prof. Jan Obrębski nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych. W ramach stosunków pracy obowiązujących ich w Akademii Górniczo-Hutniczej i Politechnice Warszawskiej panowie profesorowie nie prowadzą badań związanych z tą tematyką. Zajmują się z powodzeniem informatyką, mechaniką, mechaniką budowli i wytrzymałością materiałów budowlanych" - napisali rektorzy tych dwóch uczelni, prof. Tadeusz Słomka i prof. Jan Szmidt.

Tymczasem do wszystkich uczelni zostały wysłane buklety z materiałami konferencyjnymi, więc rektorzy mogli zapoznać się z zakresem badań  przedstawianych przez profesorów.   Z ich lektury powinni wiedzieć, że przedstawiali wyniki badań prowadzonych jak najbardziej w zakresie własnych specjalizacji.

Trudno sobie wyobrazić by rektorzy nie zdawali sobie sprawy, że nie tylko specjaliści  "w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych" zajmują się badaniem katastrof lotniczych, ale także specjaliści w zakresie np. wytrzymałości materiałów, teorii sprężystości i plastyczności (prof. Obrębski) czy komputerowych symulacji wytrzymałości konstrukcji metodą elementów skończonych (prof. Rońda).

Swoim listem rektorzy zrównali się z takimi tuzami intelektu jak Kublik, Olejnik, Kraśko czy nowy Tumanowicz (nie wiem jak się nazywa, ale prowadzi "dyskusje" przedstawicieli partii w TVP info, czyli wdeptywanie w ziemię przedstawiciela PiSu w starciu siedmiu na jednego). Ci zadaniowani funkcjonariusze medialni także zarzucili profesorom mającym odwagę zakwestionować oficjalne raporty, to, że nie są specjalistami "w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych".

Swoim listem rektorzy wpisali się na listę hańby polskiej nauki. Tego już nie zmyją żadnymi przeszłymi ani przyszłymi zasługami. Elementy skończone można by powiedzieć posługując się terminologią symulacji wytrzymałości sztucznych konstrukcji.

To wyraźne propagandowe uderzenie w wybitnych naukowców zajmujących się bez żadnego wsparcia instytucjonalnego badaniami związanymi z katastrofą smoleńską, do którego tak ochoczo przyłączyli się rektorzy, odczytano już jako mające związek z propozycją prof. Michała Kleibera eksperckiej debaty ws. przyczyn katastrofy Tu-154M w Smoleńsku. Pamiętajmy też, że zbliża się druga naukowa konferencja dotycząca katastrofy smoleńskiej, na której oprócz sesji technicznej przewidziano również sesje medyczną, socjologiczną i prawną. Cel jest czytelny: wyeliminować profesorów najbardziej zaangażowanych w badania i zastraszyć pozostałych. Mam nadzieję, że działania rektorów nie znajdą zbyt wielu rezonatorów w środowiskach naukowych i że ani jedno ani drugie nie uda się.

http://naszeblogi.pl/41078-dwoch-rektor ... aign=blogi

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Wolność badań naukowych według dwóch dziarskich rektorów. Władze AGH i Politechniki Warszawskiej dołączają do odzierania z godności swoich pracowników

Kto jeszcze dołączy do brygady wszelkimi sposobami postponującej naukowców współpracujących z zespołem parlamentarnym zajmującym się wyjaśnianiem katastrofy smoleńskiej?


Władze Politechniki Warszawskiej (prof. Jan Szmidt) i krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej (prof. Tadeusz Słomka) wydały wspólne oświadczenie:

Zgodnie z naszą wiedzą zarówno prof. Jacek Rońda, jak i prof. Jan Obrębski nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych. W ramach stosunków pracy obowiązujących ich w Akademii Górniczo-Hutniczej jak i Politechnice Warszawskiej Panowie Profesorowie nie prowadzą badań związanych z tą tematyką. Zajmują się z powodzeniem informatyką, mechaniką, mechaniką budowli i wytrzymałością materiałów budowlanych. Jakiekolwiek poglądy i opinie przekazywane opinii publicznej formułowane przez Panów Profesorów, dotyczące wyjaśnianie przyczyn katastrofy lotniczej w Smoleńsku, traktować zatem należy wyłącznie jako ich prywatny pogląd, niezwiązany z działalnością naukowo-badawczą prowadzoną przez nich na naszych uczelniach.
Każdy pracownik uczelni ma pełne prawo do formułowania swoich poglądów i opinii, jednak publiczne głoszenie przez naukowców tez niezwiązanych z ich działalnością badawczą nie może być podpierane autorytetem uczelni, na których pracują.

Takie postępowanie może bowiem godzić w dobre imię renomowanych instytucji, które są miejscem pracy wspomnianych panów profesorów


- czytamy w oświadczeniu.

Politechnika Warszawska prowadzi różnego rodzaju badania związane z tematyką lotniczą, jednakże każdorazowo do ich wykonania desygnuje właściwych w tej materii specjalistów; przebieg prac jest sformalizowany, podobnie jak i informowanie o ich wynikach. Akademia Górniczo-Hutnicza w ogóle nie prowadzi badań czy ekspertyz związanych z wyjaśnianiem katastrof lotniczych

- dodali rektorzy.

Niezwykle dziwi, że rektorzy, podobnie do medialnych i politycznych propagandystów chcą wywołać wrażenie, jakoby obaj naukowcy zespołu podawali się za ekspertów od wypadków lotniczych. Jest przeciwnie - obaj profesorowie ani razu i nigdzie nie stwierdzili, że są takimi ekspertami. Przed prokuratorem objaśniali szczegółowo zakres swej wiedzy i doświadczenia naukowego w wąskich dziedzinach: wytrzymałości materiałów, mechaniki prętów cienkościennych i mechanice stosowanej. Podobnie czynili to też w późniejszych wypowiedziach medialnych już po publikacji tekstu w „Wyborczej”.

Gdyby powiedzieli, że są „specjalistami od katastrof lotniczych”, to faktycznie można by uznać ich za kłamców. Ale takowych specjalistów w zasadzie nie ma na świecie, a to z tego powodu, iż komisje badań wypadków lotniczych to grono interdyscyplinarne łączące fizyków, pilotów, często lingwistów, chemików i wielu innych ekspertów z wąskich dziedzin.

W przypadku katastrofy smoleńskiej o opinie proszony był psycholog, a w badaniu przyczyn słynnego przymusowego lądowania airbusa A320 na rzece Hudson w Nowym Jorku w 2009 r. brał udział ornitolog. To on stwierdził, że maszyna zderzyła się z kluczem gęsi kanadyjskich. Ornitolog nie mógł o sobie powiedzieć, że jest „ekspertem do badań przyczyn katastrof lotniczych”, choć do badania jednej z nich został poproszony. Podobnie stało się z dwoma zaszczuwanymi profesorami

Warto więc postawić pytania.

Czy obie uczelnie wydały same z siebie ten komunikat, który miał służyć do kontynuowania nagonki na naukowców?

Czy też może zostały „poproszone”, np. przez ich zwierzchniczkę Barbarę Kudrycką - minister nauki i szkolnictwa wyższego, która na kilku portalach społecznościowych napisała, że „wypowiedzi " ‘ekspertów’ Macierewicza to prawdziwy atak na powagę polskiej nauki. Ta sama gorliwa członkini rządu Donalda Tuska mająca na celu dobro polskiej nauki, zasłynęła wcześniej m.in. żądaniem kontroli na Uniwersytecie jagiellońskim tylko dlatego, że tam właśnie bronił pracę magisterską Paweł Zyzak, autor głośnej książki o przeszłości Lecha Wałęsy. Pani minister nie raz dowiodła, co w jej przypadku oznacza niezależność uczelni wyższych.

A może rektorzy swoim oświadczeniem odpowiedzieli na pilne zapotrzebowanie mediów na wszystkie możliwe sposoby próbujących ośmieszyć i zdezawuować doświadczonych naukowców, którzy odważyli się zająć sprawą, którą nie powinni.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/62958-wo ... racownikow

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


21 wrz 2013, 19:36
Zobacz profil
Zaawansowany

 REJESTRACJA04 sie 2013, 15:02

 POSTY        42
Post Re: Katastrofa smoleńska
W wywiadzie dla TVP Info A. Macierewicz powiedział, że istnieje dowód na wybuch w Tupolewie.
Jest nim... symulacja katastrofy wyemitowana 10.04.2010 r. przez Ria Novosti. W trzech wersjach językowych.
Porażające!

Wywiad posła:
http://www.youtube.com/watch?feature=pl ... P04OdedLRA

Dowód ostateczny:
http://www.youtube.com/watch?feature=pl ... N2TP0mpDDQ

To koniecznie należy zobaczyć!


22 wrz 2013, 12:38
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: