A nie jest czasem tak, że zgodnie z ustawą o zz związki uzgadniają z pracodawcą ZASADY wynagradzania, a nie wysokość wynagrodzeń (nagród) dla poszczególnych pracowników?

A czy ja pisałem, że mają znać wysokość premii każdego pracownika? Znają wysokość kwoty przeznaczoną na premie i średnią wysokość premii na pracownika. A to przyznasz, że daje niezły pogląd na traktowanie poszczególnych pracowników...
A już jak tak chciałbyś bardziej szczegółowo - wystarczy zwrócić się w trybie informacji publicznej o podanie kwoty (średniej) w poszczególnych komórkach organizacyjnych przeznaczonej na premie. I wtedy każdy ma pogląd na to jak on osobiście jest traktowany na tle pozostałych. Jeżeli średnia w komórce jest 1000zł jest 4 pracowników a jeden z nich dostaje 500 - to ktoś musiał dostać duuużo więcej.
Można zażyczyć sobie nawet podania najwyższej i najniższej kwoty w komórce. Oczywiście bez podawania nazwisk. Ale tu mogą się bronić, że są dwuosobowe komórki - to wtedy mogą podać średnią.
Tylko trzeba odważnego żeby o to zapytać.
Jesteś odważny?

Jestem odważny, z tym, że ta odwaga mi się nie przyda, bo u mnie w komórce nagrody są jawne. Wiem, jaka była kwota, ile dostałem (i za co), kto dostał  najwięcej (i dlaczego), a także kto ma najmniej. Tyle, że to specyficzna komórka.

Radców prawnych jest niewielu. Co do jawności zarobków to kwestia dyskusyjna... Jestem jak najbardziej za nią.

W moim US nie ma związków zawodowych, nie ma żadnej jawności co do wysokości premii. Gdy ktoś coś dostanie nabiera wody w usta. Powoli oswajam się z myślą, że za II kwartał znowu nic

W mojej skromnej ocenie, te porównania wysokości nagród są rzeczą baaaaardzo iluzoryczną. W moim US zwykle znana jest wysokość kwoty 100% nagrody kwartalnej przypadającej na pracownika, ale przecież mało kto (albo i nikt) nie dostaje tej nagrody w takiej wysokości, są to raczej przedziały 30%-80%, zatem, to że ktoś napisze, że ma 200 zł, a inny że 1000 zł, i nagle wielkie oburzenie, jakie to różnice, wcale może nie być takiej faktycznej rozbieżności, bo np. ta pierwsze osoba dostała 20% nagrody, a ta druga 100%, wtedy te różnice się całkowicie niwelują....Taka drobnostka, a wydaje się, że nikt nie zwraca na to uwagi, ja na szczęście pracuje w takim US, w którym kwota 100% nagrody jest jawna, i mogę jedynie (albo i aż) narzekać na wysokość kwoty bazowej...

W moim US publicznie ogłaszana jest średnia nagrody w dziale, a reszty dowiadujemy się za pomocą plotek. Niestety wiem tylko, ile wynosiła średnia w moim dziale, a ile wynosiła w innych nie mam pojęcia.

To załóżcie do chole.y związki i przestańcie narzekać... I niech oni się tym zajmują!

Nie cwaniakuj. Teraz nawet związku g... mogą zrobić. Biorą składki i co? w razie potrzeby nawet nie stają w obronie pracowników bo i tak główny pokaże gdzie ich miejsce i siedzą jak potulne baraneczki.

Wszędzie słychać takich palantów co to twierdzą - "lepiej się nie wychylać... i tak nic się nie da zrobić... związki nic nie robią... nic nie mogą... oni mogą wszystko - a po co coś robić"? A idź się powieś z taką filozofią życiową. Tym bardziej, że to nie dość że bzdury - to jeszcze kłamstwa.
A poza tym związki biorą składki i występują w obronie (lub przynajmniej w imieniu) SWOICH członków. A nie wszystkich pracowników. Jak pracownik CHCE żeby ktoś w jego imieniu występował - to wstępuje do związków i wymaga (!) reprezentowania jego interesów wobec pracodawcy. A jak jest tchórzem... to sam jest sobie winien.

No widać związkową działalność na rzecz pracowników tzn. polityczną na rzecz jednej partii. Waszą skuteczność działania najlepiej oddaje to iż od ponad 5 lat nie mamy podwyzek i raczej w przyszłym roku też nie będzie.

Wiesz co? Ostatnio oglądałem takie śmieszne zawody (zdaje się w Poznaniu) gdzie jeden Norwego wpadł w grupę gapiów i 19 osób potrącił... Idąc Twoim tokiem rozumowania poszukiwanie winnego - które ogłosiły organa ścigania - jest zbędne! Bo gdyby tych 19 osób tam nie było to i do wypadku by nie doszło. Czyli to oni spowodowali wypadek... A Norweg i organizator są kryci. Tak samo twoje oczekiwanie, że związki zawodowe da ci podwyżkę jest co najmniej śmieszne. Tym bardziej, że nie jesteś członkiem organizacji związkowej. Osobiście to oceniłbym cię po twojej wypowiedzi jako trutnia - roszczeniowego wobec wszystkich dookoła a nie dającego nic od siebie. Oczekujesz od związków załatwiania twoich problemów a nawet się do nich nie zapiszesz, składek nie zapłacisz, protestu nie poprzesz, na manifestację nie pojedziesz... Prawda, że o wiele się nie pomyliłem? I jeszcze napyskujesz na związki jak to ci nic nie załatwią... jak to ci dobrze nie chcą zrobić. Czekaj dalej.
Co do upolitycznienia działalności związkowej - czy widzisz możliwość spierania się z przedstawicielami partii POLITYCZNEJ, które nie będzie przedstawione jako sprawa POLITYCZNA i brutalny atak opozycji? Czy uważasz, że jak juz ta druga partia dojdzie do władzy to nastanie wieczna szczęśliwość i związki zasiądą na zapiecku bez potrzeby dialogu i uzgodnień? Chyba nie? No chyba, że jesteś bardziej .... niż ustawy przewidują.

Harakiri - zgadzam się z Tobą.
Natomiast, nie umyka mojej uwadze, że liderzy związkowi traktują ZZ jako odszkocznie do polityki. Tak zrobili Wałęsa, Krzaklewski i Śniadek. Sądząc po symptomach - Duda też planuje zostać posłem (z ramienia PiS). Tyle tylko, że moim zdaniem trzeba odróżnić ambicje liderów, od ciężkiej (i często niewdzęcznej) pracy związkowych działaczy "na dole".

Z tym drugim muszę się zgodzić - bo to nie Duda zwraca się do każdego pracodawcy w sprawach pracowniczych tylko własnie kolejny przewodniczący komisji zakładowej (albo któryś z działaczy związkowych). I ich obrażają takie generalizowania i ujadania na związki - bo robią co mogą aby dla pracowników coś uzyskać, coś poprawić - w czymś pomóc.
Natomiast co do polityki.... Obawiam się, że pomimo złych doświadczeń w tym względzie - bez reprezentacji w ławach sejmowych związki nic nie osiągną - są marginalizowane przez olewanie dialogu społecznego - lub chodźby prze plany PO ograniczenia uprawnień ZZ. Jak tak dalej pójdzie to zostaną pracodawcy i rząd. I banda oszołomionych niewolników - bez prawa głosu. Bo ustawy i głosy kupią ci, których na to stać będzie. I można będzie tylko po kątach narzekać - jak to już wielu robi obecnie (tak aby broń Boże ktoś nie usłyszał...). I do domu zanosić swoje stresy i coraz mniejsze pieniądze.
Zupełnie innym problemem jest to co dzieje się z ludźmi po uzyskaniu statusu "posła", "senatora" czy "prezydenta".... I tu niestety jest wiele złych przykładów. Poczynając od Tuska, Komorowskiego, Krzaklewskiego aż do Wałęsy proponującego pałowanie związkowców!!! Ale jak to mi powiedział doświadczony związkowiec - "szanuj ojca swego, nawet gdy na starość rozum straci...". Trzeba mieć nadzieję, że ktoś wreszcie zamiast dla własnej kiesy i prywaty zacznie myśleć też o Polsce - jako zbiorze wszystkich Polaków, dla których ma zrobić ile się da, na ile mu zdrowia i siły starczy. I o to warto się modlić codziennie. Rano i wieczorem.
Amen.