Teraz jest 06 wrz 2025, 16:15



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 809 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26 ... 58  Następna strona
Władcy Marionetek... 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
Najciemniej pod latarnią

Inspektor Rafał Łysakowski to szara eminencja w Komendzie Głównej Policji, jeden z najbardziej zaufanych ludzi komendanta głównego Marka Działoszyńskiego. Reformuje policję, między innymi Centralne Biuro Śledcze, elitarną jednostkę odpowiedzialną za walkę z przestępczością zorganizowaną. Ten sam inspektor – jak ustalił „Wprost” – w dwuznacznych okolicznościach nabył luksusowego volkswagena. Krótko mówiąc, kupił auto wyjątkowo korzystnie. Dla zwykłych ludzi dilerzy nie mają takich ofert. W zasadzie w ogóle tak korzystnych ofert nie ma w salonach. Inspektor Łysakowski widocznie jest nadzwyczajny.

Swoje luksusowe auto inspektor parkował od kilku miesięcy przed Komendą Główną Policji. Musiało rzucać się w oczy. Takimi samochodami policjanci raczej nie jeżdżą. Nikt z Biura Spraw Wewnętrznych lub Biura Kontroli KGP nie zadał sobie pytań: „Skąd policjanta stać na tak okazałe auto?”; „Dlaczego dopiero po kilku miesiącach je przerejestrował?”; „Skąd bierze się łaskawość dilera samochodów dla inspektora?”. W aktualnym numerze piszemy, że praca szefa MSW Jacka Cichockiego w otoczeniu premiera jest źle oceniana. Nisko oceniany jest wiceminister Michał Deskur, który w resorcie Cichockiego odpowiada za policję. Jak mówią nasi rozmówcy, nikt w resorcie nie panuje nad policją. Nie ma pomysłu, jak powinna wyglądać reforma Komendy Głównej. Bo ta niby-reforma to odgrzewanie starych pomysłów, które padły, bo uznano je za nietrafione.

Opisywana sprawa samochodu inspektora Rafała Łysakowskiego dobrze pokazuje, że tam, gdzie nie ma kota, myszy harcują.

http://www.wprost.pl/blogi/sylwester_latkowski/?B=2316


18 lut 2013, 21:04
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
WARSZAWA: Mniej leni w Radzie Miasta

Finansowe kary dla leniuchów podziałały. Większość stołecznych radnych w obawie przed dotkliwymi cięciami rajcowskich diet niemal wcale nie opuszcza obrad. Z list obecności na ubiegłorocznych sesjach i komisjach wynika jednak, że niektórych nawet groźba mniejszych zarobków nie zmusza do sumiennej pracy.

Od września 2011 roku obowiązuje nowy regulamin opłacania radnych, zgodnie z którym rajcy dostają tyle pieniędzy, ile wypracują. Podstawowa dieta, średnio 2,6 tys. zł, może skurczyć się nawet o 35 proc. za nieobecności na komisjach i o kolejne 35 proc. za opuszczenie większości głosowań na sesjach. Efekt? - Z dużą satysfakcją stwierdzam, że to działa - przyznaje Ewa Malinowska-Grupińska (57 l.), szefowa Rady Warszawy.

W porównaniu z ubiegłymi latami, gdy frekwencja spadała nawet poniżej 70 proc., w 2012 roku radni stawiali się na sesjach niemal wzorowo. W ubiegłym roku rada zbierała się 20 razy. A najwięcej "wagarowiczów" jest w PO. Na obniżenie frekwencji klubu zapracowało 10 radnych, najbardziej Jolanta Gruszka (41 l.), która nie pojawiła się na 6 sesjach. Drugi jest Piotr Kalbarczyk (52 l.), który nie pojawił się na 3 sesjach i Michał Serzycki (42 l.), jeden z siedmiu "wagarowiczów" z PiS. W najmniej licznym, bo 10-osobowym klubie SLD, z czterech "leniuchów" najwięcej nieobecności, bo dwie, ma na koncie Sebastian Wierzbicki (36 l.).

Mamy jeszcze dane z 19 komisji. I tu wagarowiczów jest znacznie więcej. Rekordzistką jest Magdalena Czerwosz (64 l.) z PO, która opuściła aż 23 z 79 posiedzeń swoich komisji. Za nieobecności odpowiadają jednak jej problemy zdrowotne. Nadgorliwością nie popisali się też Andrzej Melak (69 l., PiS), który nie pojawił się na 19 z 81 spotkań, jego klubowy kolega Michał Serzycki (42 l.), który ma 12 nieobecności, oraz mająca 13 nieobecności Aleksandra Gajewska (24 l.) z PO. W SLD najrzadziej odwiedzali komisje Paulina Piechna-Więckiewicz (29 l.), która opuściła 12 z 85 spotkań oraz Krystian Legierski (35 l.), który miał 11 nieobecności, ale wyjątkowo dużo, bo aż 118 posiedzeń. Na pocieszenie - dziewięciu radnych nie ma na koncie żadnej nieobecności na komisjach.

http://www.se.pl/wydarzenia/warszawa/wa ... 07543.html


19 lut 2013, 20:39
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
Polską rządzi Matka Kurka i suka-alfa „Rita”....

Wysoki sądzie jeśli znieważyłem prezydenta, to Lecha Kaczyńskiego!
posted by MatkaKurka on śr., 16.01.2013 - 18:18

Ni stąd ni zowąd szerokie gremium medialne nagle zaczęło się interesować moimi poglądami i opiniami w obrębie wybranych zagadnień
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/ ... ,id,t.html

Póki co zainteresowania mają charakter pewnej takiej nieśmiałości, gdyż gremium zwraca się do mnie per Piotr W., zamieszkały we wsi pod Chojnowem. Proszę się nie krępować i jak to jest w zwyczaju internetowym walić po imieniu Piotrek, dla przyjaciół Matka Kurka, ewentualnie Wielbłąd – kumple z podstawówki będę wiedzieć o kogo chodzi.

Proszę, by redaktorzy GW więcej nie pisali do mnie i nie telefonowali z prośbą, abym się odniósł do własnych poglądów, których potem na łamach GW nie rozpoznam. Nie dysponuję też aktualnym zdjęciem toples, na rozkładówkę z czerwoną ramką gazety.
Z kolei cieszę się i dziękuję mediom, że już nie jestem Grzegorzem Z, tudzież C, ale nadal niepotrzebnie panowie redaktorzy dodajecie mi powagi i sędziwości 42 letnim wiekiem – nie skończyłem 41.
Jeśli chodzi o przedmiot i jak się okazało podmiot zainteresowania http://kontrowersje.net/tresc/polska_rz ... orowski.pl , przede wszystkim chcę się odnieść do całej kuriozalnej sytuacji standardową ripostą wszelkich forów: „cytat poproszę”.

Dostaję gęsiej skórki, taki jestem podniecony, gdy słyszę, że Piotr W., znany jako Matka Kurka publicznie nazwał Prezydenta Rzeczpospolitej Bronisława Komorowskiego „ruskim cwelem”. To by znaczyło, że posiadam talent literacki na miarę Joyce'a, którego nudnawe dzieło do dziś jest metaforyczną łamigłówką, z tej przyczyny, że autor sam nie wiedział, co jego schizofrenia ma na myśli. Trochę żal, ale Joyce'em nie jestem i schizofrenia w moim tekście nie miejsca.

Tekst wprawdzie jest metaforą i mój język daleko się usytuował od języka salonów, ale proszę mnie nie obrażać takimi sformułowaniami, że nie wiem co chciałem napisać. Wiem co chciałem napisać i dokładnie tyle napisałem, ani słowa więcej, ani słowa mniej. Gwarantuję, że prośbie o cytat nie można uczynić zadość, ponieważ fizycznie taki cytat w inkryminowanym teście zwyczajnie nie istnieje. Co więcej wszyscy, którzy dopatrzyli się w bardzo ostrej treści artykułu charakterystyki osoby Prezydenta RP muszą poważnie się zastanowić nad konsekwencjami, nim publicznie przytakną błędnie odczytanym intencjom autora. Sprawy mają się bowiem tak, że Piotr W. stanie przed sądem za coś, czego publicznie nigdy nie napisał, tak więc ktoś, kto publicznie wygłasza błędne interpretacje, w moim odczuciu ma jeszcze mniejsze szanse na uniknięcie rytualnej kary. Nie bez przyczyny wspomniałem o swoich szansach w procesie wytoczonym mi przez „państwo polskie”, przyczyną była wypowiedź rzecznika Sądu Okręgowego w Legnicy:

„W tekście autor wielokrotnie obraża publicznie głowę państwa, łamiąc przy tym jednocześnie artykuł 135 Kodeksu karnego (paragraf drugi), który mówi wyraźnie, że kto publicznie znieważa prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, ten podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 - wyjaśnia Jarosław Halikowski, rzecznik prasowy prezesa Sądu Okręgowego w Legnicy.”

Szanse?
Pozamiatane przed procesem, a sam proces chyba będzie przeprowadzony w modnej ostatnio stalinowskiej formule, ale nie śledztwa, to się odbyło, tylko procesu pokazowego. Jeśli rzecznik sądu stwierdza, że autor znieważa i wielokrotnie popełnił przestępstwo z art. 135, to ja już nawet nie mam śmiałości ripostować: „cytat poproszę”.
Wyrok zapadł zanim został ustalony termin rozprawy, co według słów rzecznika ma nastąpić wkrótce. I teraz mam taki spory dylemat. Dotąd słyszałem, że nie wolno oskarżać nikogo, szczególnie TW Bolka i wszystkie gwiazdy medialne, których tatusiowie sprawowali wysokie funkcje w aparacie bezpieczeństwa PRL, aż tu nagle dopadł mnie rzecznik sądowy, wyrokiem przed wyrokiem.

Czy to aby nie przypomina działań „dużego agenta Tomka”, Mariusza Kamińskiego lub mało przeze mnie poważanego Zbigniewa Ziobry?
Pochopne wnioski, na pewno wypowiedź rzecznika była w pełni demokratyczna i z całą pewnością potwierdzi to sędzia Tuleya oraz co najmniej trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego, byłych i obecnych. Marudzić jednak nie zamierzam, rejterować również, stawię się na procesie, by poznać rzeczywiste stanowisko sądu, przecież może być tak, że media jak zwykle coś poplątały i pan rzecznik nic podobnego nie orzekł. A na pewno będzie tak, że wysoki sąd w Legnicy nie weźmie pod uwagę medialnych komentarzy, lecz zajmie się ustalaniem prawdy materialnej. Trzeba odróżnić wyroki medialne od wyroków sądowych, nie ma powodów do bezpodstawnych i histerycznych reakcji, co zresztą usiłuje mi się tu i ówdzie wetknąć w brzuch.

Naturalnie spodziewam się medialnej ławy sądowej, ona w zasadzie już stoi i pręgierz też się nagrzewa. Zwyczajowo się zaczęło – od stygmatu, nie dość, że znieważył nowoczesnego prezydenta, chociaż nie znieważył, to jeszcze nazwał 60-letniego lidera młodzieży Jurka Owsiaka „królem łgarzy i żebraków”.
Wyobraża sobie ktoś takie rzeczy?
Cóż to za frustrat w berecie musi być, jak bardzo musi nie kochać ludzi i ile razy mama nie puściła go na Woodstock, że śmiał tak podle bluźnić? Marny ten stygmat, a przecież pod ręką są mocarne: „antysemita”, „homofob” i chociaż niby ateusz, to jakiś taki, że mu krzyże nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie krucjata ateistycznych błaznów wywołuje szczery śmiech. Proszę by się do rzeczy brać profesjonalnie, nie pstrykać mi tu Owsiakiem, ale batożyć jak starotestamentowy Bóg przykazał, za jedno oko dwa zęby. Kończąc długą listę próśb i uwag, które mam nadzieję uporządkowały wstępnie zaistniałe okoliczności, z czystym sumieniem mogę przejść do przedmiotu i podmiotu zainteresowania medialnego. Co chciałem napisać, co miałem na myśli, co ja sądzę?
Na te pytania wszystkie odpowiedzi szanowni redaktorzy znajdziecie w materiale dowodowym, czyli tekście o stanie mentalnym polskich elit i sporej części polskiego społeczeństwa. Wystarczy uważnie przeczytać i nie ma takiej możliwości, by się odpowiedzi nie narzuciły same, tylko nie wolno się podniecać prostymi skojarzeniami, należy się skupić na treści i użytych figurach stylistycznych. Takie są moje zalecenia, ale mam wrażenie, że panom redaktorom prosta robota wydaje się harówą i oczekiwaliby tak zwanego gotowca.

Zwykle nie jestem zainteresowany podobnymi kaprysami, ale w wyjątkowych okolicznościach wyłożę kawę na ławę i ulżę panom redaktorom. Matka Kurka publicznie nie znieważał Prezydenta, napisał jedynie tekst o marności szerokich grup społecznych w Polsce, resztę wyjaśni przed sądem. Natomiast Matka Kurka może publicznie oświadczyć, co sądzi o prezydencie Bronisławie Komorowskim, skoro to się stało przedmiotem medialnego pożądania i jest prawem demokracji.

My Polacy mamy nieszczęście, nie pierwsze i nie ostanie jak podejrzewam, być reprezentowani przez prezydenta, który jest wyjątkowo słabym prezydentem i to pod każdym względem. Bronisław Komorowski intelektualnie, charakterologicznie, kulturalnie i obyczajowo, ale przede wszystkim kompetencyjnie, plasuje się w kategorii beznadziejnie słaby prezydent. Zwyczajnie wstyd mi, że nie potrafiliśmy wybrać spośród siebie najwyższego urzędnika państwowego, który umiałaby się posługiwać językiem polskim, posiadałaby odpowiedni poziom wiedzy i kultury osobistej, wyróżniałaby się czymkolwiek, najlepiej ponadprzeciętną inteligencją. Prezydent Bronisław Komorowski w mojej ocenie miałby poważne problemy, aby zostać sołtysem we wsi pod Chojnowem, ponieważ mamy tu bardzo rzutką Panią sołtys. Widać tak chce zły los, który uparł się na Polskę, że wieś pod Chojnowem bezlitośnie wyznacza poziom prezydentury Bronisława Komorowskiego, ale to chyba i do końca nie jest moja wina.

Faktem pozostaje, że swego czasu uwierzyłem w te wszystkie pseudointelektualne brednie wypowiadane przez członków partii, do której należał Bronisław Komorowski i należy Donald Tusk.
Wybierałem mniejsze zło oferowane przez największe autorytety, bezlitośnie traktowałem przeciwną stronę, w tym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego, którego rzeczywiście mogłem obrazić, natchniony słowami i stosunkiem do Prezydenta ówczesnego marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego i jego towarzyszy.

Był taki nieszczęsny czas, że szacunku do prezydenta uczyli mnie konkretni ludzie: prezydent Komorowski, marszałek Niesiołowski, minister Władysław Bartoszewski, lider Ruchu Palikota, TW Bolek i premier Donald Tusk, który prezydenturę w Polsce uważa za robotę dla ciecia. Moi dawni nauczyciele nie ponieśli żadnych konsekwencji z powodu wysokiej korzyści społecznej. Głoszone przez nich opinie zostały uznane za ewangelię dobrego smaku, politycznej kultury i podnosiły jakość debaty publicznej. Szczęśliwie nie nazywam się Bronisław Komorowski, nie mam przyjaciela Palikota i przewodniczącego partii Donalda Tuska. Bezpartyjny i samotny jestem, dlatego kończę z żartami, co wolno Bolkowi TW, to nie Piotrowi W.

Jestem gotów przed wysokim sądem poddać się dobrowolnej i w pełni zasłużonej karze. Nie podzielam opinii, że w ramach wolności słowa można lżyć urząd prezydencki, jednocześnie oczekuję odrobiny racjonalizmu i szacunku dla faktów zarówno w mediach, jak i w wymiarze sprawiedliwości. Jeśli mam być skazany za obrazę prezydenta, to obawiam się, że mogłem popełnić podobny czyn, ale prokuratura musi sobie zadać trud z urzędu i odnaleźć tekst obrażający prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wysoki sąd uczciwym procesem ulżyłby mojemu sumieniu i poczuciu wstydu za poziom głupoty, jaki mnie dopadł na parę długich lat, ponieważ byłem zbyt leniwy, aby czytać i dociekać, dlatego szedłem na łatwiznę stadnego rżenia z postury, mlaskania i „prawdziwej polskości”.

Głupota, poniewieranie własnego kraju, poniewieranie ludzi, których jedynym grzechem była być może nieudolna, ale żarliwa zamiennik przywrócenia godności własnemu narodowi, powinna podlegać karze lub litościwemu ułaskawieniu o ile za usprawiedliwienie przyjąć, że takiego traktowania majestatu państwa, Polski i Polaków uczyli: marszałek Bronisław Komorowski, marszałek Stefan Niesiołowski, minister Władysław Bartoszewski, premier Donald Tusk i jego ogar z Biłgoraja. Kto poszedł za tym poziomem intelektualnym, za tą kondycją moralną, musiał być zwyczajnym leniem i powinien się wziąć za resocjalizacyjną robotę, a wielkim dzwonem kończącym długą intelektualną pauzę był kwiecień 2010. Jeśli są jeszcze jacyś śpiący, to może dzwoneczek mojej historii ocen prezydentów otworzy im oczy. Rozum i poszerzanie wiedzy wyleczył mnie ze stadnych instynktów z prostych skojarzeń, z socjotechnik medialnych i tych płynących z przemalowanych komitetów. W tamtym czasie poniosłem podwójną kompromitację, jako socjolog i jako Polak, co wydawało mi się wstydliwą naleciałością. Sadźcie mnie sądy wszelakie, ale za czyny popełnione, nie za brak wiedzy gimnazjalnej i umiejętności logicznego rozbioru zdania, czym popisała się prokuratura w Gdańsku i Złotoryi.

Głupotę mam za sobą i dobrze wiem, że musiałbym wrócić do głupoty, aby dziś, w III Rzeczypospolitej Polskiej nazywać urzędującego prezydenta brzydkim słowem. Tak można było, ale ponad 5 lat temu i nie w sądzie, tylko wcześniej w studiu Tomasza Lisa się lądowało, jak uniewinniony za „ch..a Kaczyńskiego” Hubert z dworca, który stawiał opór funkcjonariuszom policji, katował żonę i przepijał dzieciom skarbonki, a mimo wszystko był lubiany i przez to niewinny. Czuję się kiepsko, że swego czasu przyłożyłem głos do tak kompromitującego wyboru, jakim był wybór Bronisława Komorowskiego na marszałka RP i Donalda Tuska na premiera RP, to są najmarniejsi politycy jakich mieliśmy, ale nie ma sensu zakładać portali http://www.spieprzajdziadu.pl i „rzucać mięsem”, szkoda marnować energię na beznadziejne gesty, które właściwymi były tylko wobec jednego prezydenta w Polsce. Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego demokratyczną taczką należy wywieźć do Budy Ruskiej i tam zająć ich uprawą rzodkiewki. Tyle w przedmiocie i podmiocie zainteresowań medialnych, natomiast zupełnie odrębną kwestią pozostaje, co Piotr W., prywatnie sądzi o obecnym premierze i prezydencie Polski. Śmiem twierdzić, że żaden sąd w demokratycznym państwie, nie ma prawa osądzać moich prywatnych przekonań, bo do metod stalinowskich dojdzie Orwellowska policja myśli. Gdybym mi ktoś dziś zadał pytanie: „Piotrze W., czy ty uważasz prezydenta Bronisława Komorowskiego i premiera Donalda Tuska za dwóch „ruskich cweli”? Odpowiedziałbym, że to moja prywatna sprawa, a prywatnymi sprawami sadom Najjaśniejszej Rzeczypospolitej głowy nie należy zawracać, dość mają roboty z CBA.

A tytuł?
A tytuł jak tytuł, takie są medialne reguły ileż to razy Polską rządzili biskupi, tani romantyzm, „smoleńska sekta”, krzyż pod pałacem, mogą sobie porządzić dwa ruskie cwele i Matka Kurka z suką-alfa Ritą, rasy husky, której Piotr W. jest prawowitym właścicielem.

PS
Mam nadzieję, że pomogłem mediom i liczę na rewanż, prosiłbym o pośrednictwo w komunikacji z moim ciągle ewentualnym adwokatem Romanem Giertychem. Ponad dwa miesiące temu zwróciłem się o pomoc prawną, otrzymałem potwierdzenie odbioru listu poleconego, ale do pory nie uzyskałem odpowiedzi, czy Pan mecenas zechce i na jakich warunkach być moim obrońcą, czy też odmawia pomocy prawnej?

Źródło: http://www.wykop.pl/ramka/1391223/polsk ... alfa-rita/

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


23 lut 2013, 18:30
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
Jak "Wyborcza" z "Syfilisweekiem" kultury uczyły. "Trudno milczeć, gdy daltoniści próbują uczyć człowieka kolorów"

Obrazek

Nigdy nie chciałem być dziennikarzem śledczym. Za bardzo lubię Czarka Gmyza.
On mnie chyba też, bo tak się już stęsknił, że dopytuje na Twitterze, czy przechodzę do „Do Rzeczy”. Do rzeczy, owszem, przechodzę, ale bez cudzysłowu, bo nie o Czarku chciałem pisać, ale o sobie i swoim dziennikarskim śledztwie, które podjąłem, gdy w ostatniej „Loży prasowej” TVN24 wspomniano o „felietoniście tygodnika „w Sieci”, nie podając jego nazwiska.
Może dlatego, że ani Rafał Kalukin, ani Paweł Wroński nie wiedzieli, jak się nazwisko to czyta. A może dlatego, by go nie reklamować na antenie jedynie słusznej stacji. Na wszelki wypadek przeprowadziłem dochodzenie, którego wyniki nie pozostawiają wątpliwości – mówiono o mnie.

Ech, żebyście Państwo widzieli ten nagły atak radości mojej skromnej osoby, że ktoś o niej wspomniał w tak rzetelnie przygotowywanym programie publicystycznym, jak „Loża prasowa” Małgorzaty Łaszcz. Nic to, że bez nazwiska, bo przecież w końcu się go nauczą. Nic to, że bezosobowo. Najważniejsze, że się jaśniepaństwo pochylili nad człowiekiem, że go dostrzegli, mało tego – przeczytali, co napisał. I zrozumieli. Po swojemu, ale zawsze.

Kalukin opowiadał o „rechocie z gejów, takim najgorszym, jednego felietonisty z „w Sieci”. Wroński natychmiast mu przerwał, wtrącając szyderczo: „No, ale co to jest za felietonista”. Kalukin odpowiedział, że „jednak nagradzany w tamtym środowisku”, a prowadząca Małgorzata Łaszcz z niesmakiem ucięła: „Zostawmy to, zostawmy”. Na wszystkich trzech twarzach malował się wyraz bezbrzeżnej pogardy. Z jakiej okazji spotkał mnie ten zaszczyt? Ano z takiej, że przed tygodniem na łamach „w Sieci” ośmieliłem się zażartować ze świętości, jaką jest polski gej. Nie żaden konkretny, ale zupełnie zwyczajny, do tego całkowicie fikcyjny. Bohaterem swego felietonu „wcieleniowego” uczyniłem bowiem homoseksualistę Waldusia, który zwraca się z pytaniem do posła Biedronia – czy geje mogą zmieniać płeć? Czy transformacja narządów płciowych przysługuje wyłącznie osobom heteroseksualnym, czy też każdemu obywatelowi RP? Jedni się pośmiali, inni popukali w czoło, ale Kalukin z Wrońskim uznali tekst za obrzydliwy i skandaliczny. Być może inspiracją dla nich była minipetycja, jaką po ukazaniu się felietonu o Waldusiu na gościnnych łamach Salonu24.pl, wypuścił w obieg znany bloger Wojciech Sadurski. Ten z kolei pytał administratorów portalu, dlaczego „promują tak wulgarne, prymitywne chamstwo”? Dla ułatwienia dodam, że wulgaryzmu w tekście nie popełniłem ani jednego. No, chyba że Sadurski już samą propozycję, by mężczyzna zmieniał płeć, uważa za wulgarną.

Długo zastanawiałem się, skąd tak nerwowe reakcje towarzystwa gejowskiej adoracji i nadal nie wiem. Być może jest tak, że można drwić w Polsce ze wszystkich i wszystkiego. Z tragicznej śmierci 96 osób i tego, że ich rodziny domagają się ekshumacji zwłok, bo chcą wiedzieć, kogo pochowano w grobie najbliższej im osoby. Z czyjejś rasy, nacji czy religii, jak bywa często w mainstreamowych mediach. Z każdego, kto narażając się na szykany, nie chce wtopić się w tłum bezwolnych, sterowanych piórami Kalukina i Wrońskiego, lemingów. Ale od geja, proszę pani, proszę pana, wara. Gej z założenia nie może być śmieszny, a już na pewno nie głupi. Jak daleko stąd do homoterroru? Jak blisko do odkrycia, że mainstream wyciera sobie szczytnimi ideałami tolerancji i wolności słowa już nie tylko usta?

A jednak, poza satysfakcją, że TACY dziennikarze, jak Wroński i Kalukin, a także TACY blogerzy, jak Sadurski, doznali wstrząsu podczas czytania prześmiewczego tekstu o ruchach Ruchu Palikota, poczułem coś jeszcze. Bezbrzeżne zdziwienie – że TACY ludzie tak nisko cenią samych siebie. To mnie, biedacy, wynosicie na piedestał chamstwa, a sami chowacie po szufladach własne osiągnięcia?

Oto próbka „wyważonej” twórczości Wojciecha Sadurskiego:

Oto socjolog z niedalekiej Bremy, który w serii histerycznych artykułów wyraża swą teatralną pogardę dla tych, którzy przed katastrofą ważyli się krytykować tragicznie zmarłego prezydenta. Oto sędziwy, ale afektowany poeta, który grafomańsko nawołuje brata poległego prezydenta, by ten coś „zrobił w tej sprawie", i odmawiający atrybutu polskości tym, którzy nie głosują na partię przeżywającą zbiorowo, lecz cynicznie los „poległych" pod Smoleńskiem. Oto kiepski kabareciarz, który odreagowuje swą PZPR-owską przeszłość, piskliwie wzywając byłych krytyków prezydenta Kaczyńskiego „na kolana", jak gdyby ktokolwiek miał jakieś powody, by go słuchać z powagą. Oto była nieudolna minister i paradny bufon jadący do USA, by tam antyszambrować u polityków trzeciego sortu w sprawie „umiędzynarodowienia" śledztwa. Oto redaktor naczelny niszowego dotychczas pisemka budujący nakład swej gazety na podgrzewaniu paranoi i teorii spiskowej. Oto komentator brukowego tabloidu mnożący w swym blogu dziesiątki „pytań" i „wątpliwości" dotyczących katastrofy.

I tak dalej.

To może coś z Pawła Wrońskiego? Może z tekstu, w którym – ku uciesze kumpli z rynszTOK FM – zrównywał – tak „dla jaj” – katastrofę smoleńską z podaną przez tabloidy wiadomością o cypryjskich ekscesach dwóch posłów PiS, którzy podobno zniszczyli jakiś wózek golfowy. Wroński na łamach „GW” kpił wtedy z tych, którzy potraktowali smoleński raport Anodiny jako policzek: „Działalność sądu cypryjskiego jest niczym uderzenie w twarz Polski”. Drwił z prób szukania sprawiedliwości podejmowanych przez rodziny ofiar w instytucjach międzynarodowych:

Polska powinna w tej sprawie (wózków na Cyprze – przyp. KF) domagać się międzynarodowego śledztwa pod auspicjami Unii Europejskiej.

Rechotał z tragicznych w skutkach błędów rosyjskich kontrolerów:
Polskie dochodzenie udowodniłoby z pewnością, że całą winę za zniszczenie wózków ponoszą pracownicy ośrodka, którzy w odpowiednim momencie (...) nie zapobiegli temu, że posłowie pojechali w kierunku falochronu (...), nie skorygowali ich kursu i nie naprowadzili ich na ścieżkę wiodącą bezpiecznie na hotelowy parking.

Mam nadzieję, że Rafał Kalukin wybaczy mi pominięcie jego twórczości. Wystarczy podać nazwę tygodnika, w którym puszcza swoje artykuły. „Syfilisweek” Tomasza Lisa. Przecież nie będę cytował.
Na koniec – wierzę, że mi Państwo wybaczycie ewidentną prywatę, jaką jest powyższy tekst. Uznałem jednak, że moje osobiste doznania mogą mieć pewien wymiar uniwersalny. Trudno milczeć, gdy daltoniści próbują uczyć człowieka kolorów.

http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik- ... ury-uczyly

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Absurd! Bezrobocie dramatycznie rośnie, a rząd finansuje w "Wyborczej" ogłoszenia o tym iż "miejsc pracy nie przynosi bocian"

Szacunkowa stopa bezrobocia na koniec stycznia wyniosła 14,2 proc. - poinformowało w piątek Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Najniższe bezrobocia było w województwie wielkopolskim (10,7 proc.), a najwyższe w woj. warmińsko-mazurskim (22,3 proc.). W sumie w Polsce bez pracy jest 2 miliony 300 tysięcy osób.
To wielka klęska rządu. W założeniach do budżetu na 2013 r. gabinet Tuska przyjął, że bezrobocie na koniec tego roku wyniesie 13 proc.

Co na to władza? Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz przekonywał dziś w Polsat News, że wiosną będzie lepiej bo wzrost bezrobocia spowodowany jest czynnikiem sezonowym.
Czy jednak rzeczywiście? W końcu stycznia 2012 roku stopa bezrobocia wyniosła 13,3 procent, a więc była znacząco mniejsza.
Jak szacują eksperci z firmy Work Service, wskaźnik bezrobocia w Polsce może w tym roku sięgnąć nawet 14,5 procent. W tej sytuacji liczy się każdy grosz na walkę z bezrobociem. Na co jednak wydaje władza? A na przykład na reklamy takie jak w dzisiejszej "michnikowemu szmatławcowi":

Obrazek

W zbliżeniu wygląda to tak:

Obrazek

I tak:

Obrazek

Przeczytajmy jeszcze raz komunikat:

Możemy to już stwierdzić z całą pewnością - miejsc pracy nie przynosi bocian. Według najnowszych danych aż 2/3 miejsc pracy tworzą przedsiębiorcy.

I za ogłaszanie światu tego banału nad banały na wielkiej płachcie reklamowej w "GW" płaci polski i unijny podatnik! Równie dobrze można by reklamować wyniki badań z których wynika, że bez pracy nie ma kołaczy czy jak się pościelesz tak się wyśpisz. Można by też ogłaszać narodowi, że za złe, niepoważne, infantylne i nieuczciwe rządy prędzej czy później zapłacą bezrobociem i długiem obywatele. W jednym, drugim i trzecim wypadku efekt byłby podobny - "Wyborcza" zarobi, my zapłacimy, miejsc pracy nie przybędzie.
O szokujących transferach pieniędzy publicznych do prywatnych, prorządowych mediów w najnowszym numerze tygodnika "w Sieci" piszą Marek Pyza i Andrzej Rafał Potocki. Polecamy!

http://wpolityce.pl/artykuly/46942-absu ... osi-bocian

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

O czym milczą „Wiadomości”

W środę dr Krzysztof Szwagrzyk na specjalnej konferencji w IPN-ie ogłosił nazwiska kolejnych ofiar komunistycznego terroru. Główne „Wiadomości” TVP zlekceważyły ten fakt.


Po ekshumacjach i miesiącach żmudnych prac udało się ustalić tożsamość: Stanisława Kasznicy – komendanta NSZ, Stanisława Abramowskiego – żołnierza AK i NSZ, Bolesława Budlewskiego – żołnierza AK i NZW i Tadeusza Pelaka – porucznika AK i NSZ. Wszystkich zamordowano w mokotowskim więzieniu pod koniec lat czterdziestych. Publikacja ich nazwisk ma szczególną wymowę. Nie jest to informacja o archeologicznym odkryciu. Ten akt kwestionuje plan zbrodniarzy. Sowietom chodziło o to, by prócz uśmiercenia polskich patriotów, zabić pamięć o nich.
Wrzuceni do zbiorowego dołu, pozbawieni imion, mieli być zepchnięci w niebyt na wieczne czasy. Identyfikacja pokrzyżowała te plany. Teraz wyrwani z anonimowości, złożeni do indywidualnych grobów, będą odbierali cześć w miejscu swojego pochówku.

W głównym wydaniu „Wiadomości” publicznego nadawcy nie wspomniano o tym ani słowem. Była informacja o naradzie posłów PO u premiera, materiał promujący minikamery samochodowe (wraz z informacją, kto je sprzedaje)...
Skoro integralnym elementem komunistycznej zbrodni było skazanie bohaterów na anonimowość, wychodzi na to, że zespół Piotra Kraśki kontynuuje ten plan. Brak informacji o potwierdzeniu tożsamości ofiar potwierdza tożsamość szefa „Wiadomości”.

Niedaleko pada jabłko od jabłoni.

http://niezalezna.pl/38744-o-czym-milcza-wiadomosci

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


24 lut 2013, 11:49
Zobacz profil
Specjalista

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Władcy Marionetek...
Woda jest prawem człowieka? Plany UE wywołały sprzeciw niemieckich samorządów

Mimo sukcesu inicjatywy obywatelskiej "Woda jest prawem człowieka – Right 2 Water", niemieckie samorządy nadal obawiają się planowanej przez Unię Europejską liberalizacji usług dostaw wody pitnej.
Argument jest znany: konkurencja ożywia interes. Efektem większej konkurencji są często tańsze i lepsze produkty. Podkreśla to Unia Europejska, mówiąc o planowanej zmianie dyrektywy w sprawie usług, w ramach której liberalizacji mają ulec także dostawy wody pitnej, między innymi w Niemczech.

Dotychczas zaopatrzenie w wodę pitną leżało w gestii przedsiębiorstw publicznych. Miasta i gminy troszczą się o utrzymywanie w należytym stanie wodociągów i rur, dbają o to, by dostateczna ilość rur wodociągowych gwarantowała dostęp do wody pitnej każdemu gospodarstwu domowemu.
Miasta i gminy dbają też o należytą jakość wody pitnej. Czasami pojedyncze prace związane z zaopatrzeniem w wodę pitną zlecane są prywatnym przedsiębiorstwom. Bardzo rzadko natomiast dystrybucja wody pitnej przekazywana jest w prywatne ręce.

Zysk nie jest równy lepszej jakości

Planowane przez UE dyrektywy dotyczące usług, mają w całej Unii Europejskiej ujednolicić warunki przyznawania koncesji na wykonywanie usług, w tym związanych z dostawami wody pitnej. Odpowiedni projekt został przygotowany pod koniec 2011, w marcu odpowiednią decyzję ma podjąć PE.

Samorządy niemieckich miast i gmin obstają przy swoim prawie do samostanowienia i czują się wodzone za nos. Podkreślają też, że gospodarowanie wodą pitną musi być dostosowane do lokalnych warunków.
- W dowolny sposób można mieszać energię elektryczną pochodzącą z różnych źródeł, w przypadku wody jest to niedopuszczalne – mówi Hans-Joachim Reck, dyrektor Związku Przedsiębiorstw Komunalnych.

Jeżeli dystrybucję wody w Niemczech miałyby przejąć firmy aktywne w całej Europie, zagrożone są standardy higieniczne, dodaje Reck, bo "wszędzie tam, gdzie w Europie dostawy wody pitnej zostały sprywatyzowane, mieszkańcy mają złe doświadczenia".
W Paryżu chociażby, gdzie zaopatrzenie w wodę przez kilka lat było w prywatnych rękach, po złych doświadczeniach znowu jest ono w gestii samorządu miasta.

Dobro powszechne a nie towar handlowy

Mathias Ladstätter, ekspert ds. gospodarki wodnej Związku Zawodowego Pracowników Usług Verdi, robi wszystko, by nowe dyrektywy UE nie weszły w życie. Właśnie Verdi stoi na czele europejskiej inicjatywy „Right 2 Water”.

Jako negatywny przykład liberalizacji dystrybucji wody pitnej Mathias Ladstätter podaje Berlin, gdzie w 1999 roku miejskie przedsiębiorstwo wodociągowe zostało częściowo sprywatyzowane. Firma musiała się zobowiązać, że do 2003 roku nie podwyższy cen wody, zapowiedziała, że ceny nawet spadną. Stało się coś wręcz przeciwnego, mówi w rozmowie z Deutsche Welle Mathias Ladstätter.

Wbrew zapowiedziom i obietnicom, ceny wody w Berlinie ciągle rosną. Od 2004 do dzisiaj wzrosły o ponad 30 procent. – Co najmniej sześć do dziesięciu z tych 30 procent, to czysty prywatny zysk, którego śladu nie znajdzie się w wodociągach Berlina – zaznacza ekspert.

Zamiast inwestować w infrastrukturę, prywatni przedsiębiorcy czerpali tylko zyski. Inaczej samorządy miast i gmin, których obowiązkiem jest zaopatrzenie mieszkańcom podstawowych warunków bytowych, i które obowiązki te traktują poważnie.

Jednym z najbardziej skandalicznych przykładów rozwoju, do jakiego doprowadziła prywatyzacja zaopatrzenia w wodę pitną, jest Londyn - uważa niemiecka europosłanka Evelyn Gebhardt (SPD).
Według aktualnych szacunków, w londyńską ziemię wsiąka 40 procent wody pitnej rozprowadzanej po mieście, ponieważ prywatne firmy, w których rękach jest dystrybucja wody pitnej, nie inwestowały w rury wodociągowe. Zdaniem Mathiasa Ladstättera, najgorszym z możliwych scenariuszy, jaki mogłaby przynieść nowa dyrektywa UE,  byłoby "przymusowe sprywatyzowanie dostaw wody".

Taką zakamuflowaną furtkę otwiera dyrektywa, nie mówiąc o tym, że międzynarodowe koncerny od lat już z niecierpliwością czekają tylko na możliwość przejęcia miliardowego interesu, jakim jest dystrybucja wody pitnej.

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/deuts ... omosc.html


25 lut 2013, 22:29
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
"Wyborcza" atakuje "czcicieli" Żołnierzy Wyklętych: "antydemokraci" i "bojówkarze"

"Skrajni nacjonaliści", "judeosceptycy", "bojówkarze" i "antydemokratyczna prawica" - tak zastępca Adama Michnika Jarosław Kurski opisuje dziś w "michnikowemu szmatławcowi" Polaków, którzy wyszli wczoraj na ulice swoich miast oddać hołd bohaterskim "Żołnierzom Wyklętym". Portal Niezalezna.pl publikuje zdjęcia tych "faszystów", "antysemitów" i "wrogów demokracji".


"michnikowy szmatławiec" przypomniała sobie o Dniu Żołnierzy Wyklętych... dzień po obchodach (wczoraj jedynym tekstem historycznym na stronie głównej gwno.pl był artykuł zatytułowany "Jak Polacy mordowali Żydów").

- Dziś o "wyklętych" najgłośniej krzyczą skrajni nacjonaliści, "judeosceptycy" i bojówkarze, którzy 24 lata po obaleniu komunizmu wymachują antykomunistycznym proporcem i pochodniami - ocenił Jarosław Kurski, wicenaczelny gazety.

Kurski wyraził też oburzenie, że "antydemokratyczna prawica postanowiła ich (Żołnierzy Wyklętych - red.) użyć do ataków na wolną i demokratyczną Polskę".

Według dziennikarza "Wyborczej" "wielu wyklętych" nie życzyłoby sobie "takich czcicieli i groteskowych naśladowców". -  I tu tkwi sedno manipulacji. Nikt już "wyklętych" zapytać o zdanie nie może. Ani nie chce - ubolewa Kurski.

Oto "skrajni nacjonaliści":

Obrazek

Tu najwyraźniej stoją "judeosceptycy":

Obrazek

Hołd bohaterom przyszli też złożyć "bojówkarze":

Obrazek

Ujawniamy, jak wygląda "antydemokratyczna prawica": od lewej Tomasz Sakiewicz, Zofia Pilecka-Optułowicz (córka Rotmistrza Pileckiego), Dorota Kania

Obrazek

Komunizm został "przecież obalony 24 lata temu", ale na uroczystości przyszli też historyczni ignoranci. A może to jednak "bojówkarze"?

Obrazek

To "fałszywi czciciele" Żołnierzy Wyklętych:

Obrazek

Tu z kolei grupa "wykorzystująca pamięć o Żołnierzach Wyklętych do ataków na wolną i demokratyczną Polskę":

Obrazek

To ci ludzie, nie pytając nikogo o zgodę, wyszli na ulicę, mając czelność upamiętnić Wyklętych:

Obrazek

Tu widzimy z kolei "manipulatorkę" historią:

Obrazek

Takich "czcicieli i groteskowych naśladowców" nie życzyliby sobie - według "GW" - Żołnierze Wyklęci:

Obrazek

A tym bardziej składających kwiaty pod murami więzienia na Rakowieckiej, w którym katowano żołnierzy skazanych przez Stefana Michnika, przyrodniego brata szefa "michnikowego szmatławca":

Obrazek

PS. Niewątpliwie jednak artykuł Kurskiego jest pewnym progresem w relacji: "michnikowy szmatławiec" - historia. Kilka dni temu, gdy ekipa programu "Bliżej" Jana Pospieszalskiego próbowała zapytać Adama Michnika o Święto Wyklętych, redaktor naczelny "GW" uciekał przed kamerą, a redaktor Czuchnowski wystąpił jako ochroniarz swojego pryncypała.
Z kolei w cotygodniowym dodatku do "GW" mieniącym się "historycznym" jeszcze w poniedziałek redakcja nie znalazła miejsca nawet na króciutką wzmiankę o 1 marca. Okładkę periodyku poświęcili za to chińskiemu zbrodniarzowi komunistycznemu Mao.

http://niezalezna.pl/39032-wyborcza-ata ... bojowkarze

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


02 mar 2013, 16:43
Zobacz profil
Specjalista

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Władcy Marionetek...
Czyżby "demokratyczne " organy UE i/lub USA chciały okupować Węgry?!?! A może wypowiedzieć wojne...

Węgry: Przeszło kontrowersyjne prawo. UE ostrzega użyciem "wszelkich środków"

Węgierski parlament uchwalił w poniedziałek wywołujące kontrowersje zmiany w konstytucji, które zdaniem krytyków stanowią zagrożenie dla demokracji. Przeciwko zmianom, m.in. ograniczeniu kompetencji Trybunału Konstytucyjnego, protestowały m.in. UE i USA.

22 kontrowersyjne poprawki parlament zatwierdził mimo protestów wyrażanych również przez opozycję i organizacje pozarządowe.  Sesja przebiegła w burzliwej atmosferze. Za poprawkami głosowało 265 deputowanych, 11 było przeciwnych, a skrajnie prawicowy Jobbik wstrzymał się od głosu.

"Konstytucja to nie zabawka!"
Opozycyjna Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP) zbojkotowała debatę. - Udział w tym przedstawieniu nie ma sensu - stwierdził lider MSZP Attila Mesterhazy. Podczas obrad przed gmachem parlamentu demonstrowali przedstawiciele organizacji społecznych z transparentami "Konstytucja to nie zabawka!" i "Orban-dyktator". Grupę manifestantów, którzy usiłowali zablokować wyjazd poselskich limuzyn na plac Kossutha, policja usunęła siłą.

Kontrowersyjne zmiany w konstytucji dotyczą wielu dziedzin życia społecznego i politycznego. Mają przyczynić się do wzmocnienia instytucji małżeństwa zdefiniowanego jako związek kobiety i mężczyzny. Parlamentarzyści zyskują prawo do decydowania o tym, które organizacje religijne zostaną uznane za Kościoły, a które nie.

Nowelizacja zakazuje również prowadzenia kampanii przedwyborczej w mediach. Ponadto wprowadza zasadę odpracowania w kraju dwukrotnie dłuższego okresu niż czas trwania studiów (w przeciwnym wypadku studenci mają płacić połowę kosztów kształcenia). Kolejna poprawka dotyczy karania bezdomnych, którzy żyją na ulicach miast "w określonych obszarach przestrzeni publicznej".

Protestanci żądają weta
Niemal wszystkie wspomniane zmiany zakwestionował już węgierski Trybunał Konstytucyjny. Deputowani rządzącego Fideszu anulowali jednak jego orzeczenia wydane przed 1 stycznia 2012 roku, wprowadzając do konstytucji zapis, że trybunał nie może powoływać się na precedensy z ostatnich 22 lat i może podejmować decyzje jedynie w sprawach proceduralnych.


Zdaniem opozycji oznacza to poważne osłabienie kontrolnych funkcji Trybunału Konstytucyjnego. Ponadto sprawy sądowe mają podlegać powstałemu niedawno Narodowemu Urzędowi Sądownictwa.

Po zatwierdzeniu nowelizacji konstytucji protesty wybuchły z nowa siłą. Organizacje pozarządowe i społeczne wznowiły trzy demonstracje: przed gmachem parlamentu, przed centralą Fideszu i przed siedzibą prezydenta Janosa Adera. Wszystkie budynki rządowe otoczyła policja. Manifestanci domagali się, aby prezydent zawetował kontrowersyjne poprawki.


"Tu chodzi o nową konstytucję"
Nowelizację skrytykował również publicznie były prezydent Laszlo Sloyom (2005-2010) - znany prawnik, były przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego i ekspert prawa międzynarodowego. - Tu właściwie nie chodzi o nowelizację, lecz o nową konstytucję - uznał Solyom, ostrzegając przed "dewastacją" systemu konstytucyjnego na Węgrzech.

Prezydent Ader, który rozpoczął w poniedziałek dwudniową oficjalną wizytę w Niemczech, powiedział węgierskim dziennikarzom, że "skomentuje decyzję deputowanych dopiero po powrocie do Budapesztu i po zapoznaniu się z tekstem nowelizacji".

- Jesteśmy nadal otwarci na dialog. Możemy rozmawiać z kimkolwiek, o czymkolwiek i gdziekolwiek. Niezależni eksperci komisji weneckiej (organu doradczego Rady Europy) zawsze mogą zaopiniować wprowadzone poprawki - oświadczył w Brukseli szef węgierskiej dyplomacji Janos Martonyi.

Na kilka godzin przed głosowaniem rzeczniczka Komisji Europejskiej zapowiedziała, że "w razie konieczności użyte zostaną wszelkie środki", aby na Węgrzech przestrzegane były rządy prawa. Po decyzji parlamentu szefowie KE Jose Barroso i Rady Europy Thorbjoern Jagland oświadczyli, że przyjęte zmiany "budzą zaniepokojenie" w świetle standardów RE i przepisów unijnych.

http://fakty.interia.pl/raport-srodek-w ... nId,941678


11 mar 2013, 22:24
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
"michnikowy szmatławiec" zachwycona Franciszkiem. Katarzyna Wiśniewska z rozczulającą naiwnością rozważa "niepapieskie" gesty papieża
Obrazek
Papież Franciszek porwał serca całego świata. Jego wielka charyzma i autentyczna troska o dobro każdego człowieka promieniuje i zachwyca.
Po spotkaniu z Ojca Świętego z dziennikarzami, korespondent TVN24, Jacek Pałasiński, nie mógł wyjść z podziwu dla postawy papieża. Mówił, że pod wpływem papieża Franciszka, dziennikarze zrzucili z siebie pancerz sceptycyzmu i zawodowego obiektywizmu, dając się porwać atmosferze, mówił że zachowywali się bardziej jak wierni, niż jak dziennikarze.

Po pierwszej fali ataku na nowo wybranego papieża, w której "michnikowy szmatławiec" i inne lewicowe środowiska zarzucały mu współpracę z wojskową dyktaturą w Argentynie, nastąpił zwrot. Z pewnością przyczyniły się do tego świadectwa historyków i oświadczenie Watykanu, zapewniające o czystej przeszłości kard. Bergoglio, ale przeważyła szczera, otwarta i zatroskana o człowieka postawa papieża Franciszka.

"michnikowy szmatławiec", widząc że jest śmiesznie bezsilna forsując ton histerycznej nagonki na papieża, skorygowała nieco narrację. Katarzyna Wiśniewska, pierwsza antyklerykalna aktywistka GW, wymalowała dziś papieżowi laurkę, zachłystując się "niepapieskimi" gestami Ojca Świętego.

Papież Franciszek celuje w zachowaniach niepapieskich. Od pierwszej chwili konsekwentnie unika celebry i stawiania siebie wyżej niż przeciętni katolicy, nie mówiąc o niekatolikach

- pisze, wskazując na spotkanie papieża z dziennikarzami, podczas którego Ojciec Święty wzruszył wielu zgromadzonych faktem, że chcąc uszanować innowierców i ateistów, powiedział:

Biorąc pod uwagę, że wielu z was nie należy do Kościoła katolickiego, że są też osoby niewierzące, udzielam z serca tego błogosławieństwa w ciszy, każdemu z was, szanując sumienie każdego, wiedząc jednak, że każdy z was jest Bożym dzieckiem. Niech Bóg wam błogosławi.

Katarzyna Wiśniewska doznała objawienia. Ten niezwykle cenny i mądry gest Ojca Świętego, natychmiast zinterpretowała wybiórczo, jak na "michnikowego szmatławca" przystało.

Głowa Kościoła rezygnuje ze swojego przywileju, by pobłogosławić ludzi, czyli dostrzega, że krzyż nie dla wszystkich musi być symbolem miłości, może przeciwnie - opresji. I mają do tego prawo. Polscy duchowni, którzy nie ustają w zapewnieniach o wierności papieżowi, właśnie tego mogliby się od niego nauczyć: można mieć krzyż w sercu i w niczym to nie uwłacza chrześcijaństwu, jeśli nie wisi on na ścianie w każdej klasie

- pisze, dodając, że nasz rząd powinien brać z papieża przykład:

...na razie sam papież najwięcej mówi o obronie biednych, a dział w obronie chrześcijaństwa w Europie jakoś nie wytacza.

Cieszy nas ta otwartość pani Wiśniewskiej na przesłanie Ojca Świętego. Zapamiętajmy ten hurraoptymizm. Niebawem, gdy papież Franciszek zacznie podejmować zagadnienia świętości życia poczętego, gdy będzie się sprzeciwiać związkom partnerskim i promowaniu homoseksualizmu, jej pochwała papiestwa będzie bezcenna.

http://wpolityce.pl/artykuly/49443-gaze ... ty-papieza

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

"Powrót do praktyk z czasów PRL-u." Kapłani archidiecezji gdańskiej oburzeni tekstem "Wprost" przeciwko abp. Głódziowi
Obrazek
Gdańska Kuria Metropolitalna odpowiada na artykuł w tygodniku wydawanym przez Michała M. Lisieckiego bezceremonialnie oskarżający abp. Leszka Sławoja Głódzia. Pismo wykorzystało wybór nowego papieża Franciszka do opartego na anonimowych wypowiedziach ataku na hierarchę.

"Widać wyraźny zamiar poniżenia hierarchy, który w swych wypowiedziach odważnie broni wolności mediów i promuje wartości patriotyczne" - piszą duchowni.


Publikujemy pełny tekst oświadczenia Kurii Metropolitalnej Gdańskiej:

W nawiązaniu do artykułu „Cesarz Trójmiasta” opublikowanego w Tygodniku „Wprost” z dnia 18 marca 2013 r. jako duchowieństwo Archidiecezji Gdańskiej wyrażamy nasz protest i oburzenie na tak skandaliczny tekst przeciwko osobie Księdza Arcybiskupa Metropolity Gdańskiego.

Publikacja ta wyczerpuje znamiona zniesławienia prawnie ustanowionego biskupa diecezjalnego Kościoła Rzymsko-Katolickiego. W artykule Tygodnika „Wprost” widać wyraźny zamiar poniżenia hierarchy, który w swych wypowiedziach odważnie broni wolności mediów i promuje wartości patriotyczne.

Domagamy się zaprzestania obraźliwych pomówień, których rozpowszechnianie uderza w godność osób duchownych i całej wspólnoty Kościoła. Przyjmujemy to z bólem i oburzeniem, jako powrót do praktyk z czasów PRL-u. Takie stanowisko jednomyślnie deklarują wszyscy Dziekani Archidiecezji Gdańskiej. Otaczamy naszego Pasterza solidarną i szczerą modlitwą.

/-/ Ksiądz Infułat Stanisław Bogdanowicz
Wikariusz Generalny

/-/ Ksiądz Grzegorz Świst
Kanclerz Kurii

w imieniu Duchowieństwa Archidiecezji Gdańskiej
/-/ Dziekani 24 Dekanatów Archidiecezji Gdańskiej


http://wpolityce.pl/wydarzenia/49445-po ... -glodziowi

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

„Syfilisweek” szuka argumentów na obronę Drzewieckiego. Drzewiecki broni żony i straszy: „Niektórzy ludzie będą mieć sporo przykrości”
Obrazek
I wszystko jasne. Pani Drzewiecka z kradzieżą ciuchów nie ma kompletnie nic wspólnego. A jeśli ktoś ośmiela się – za amerykańską policją – pisać o tym, że została złapana na próbie wyjścia z butiku z niezapłaconym towarem, będzie przez byłego ministra sportu pozwany.


„Syfilisweek” pisze o głośnej sprawie, która największe polskie prorządowe media nie za bardzo chciały się zająć, czyli skandalu w sklepie odzieżowym na Florydzie.

Artykuł pełen jest ciepłych opinii o Drzewieckich. Innych w zasadzie w nim nie ma.

I tak po kolei – Andrzej Person, senator PO:

Co tu dużo mówić, żal mi Mirka. Przecież tyle zrobił dla Polski i dla partii.

Anonimowy „przyjaciel rodziny”:

Może panie wypiły kilka drinków i dały się ponieść fantazji. A może jest tak, jak to znajomym tłumaczy Mirek? Czyli Nina została we wszystko wmanewrowana. Nie wiedziała, że ta druga ma w torbie nieopłacone rzeczy.

Anonimowy „poseł PO”:

Słyszałem o tym Drzewieckim. Ta druga podobno odczepiła czujniki sama. Tylko Drzewieccy nie mogą tego na razie ujawnić. Muszą czekać na proces, który ma się odbyć na początku kwietnia.

I wreszcie sam były skarbnik Platformy mówi dziennikarzowi:

Nasza cisza w tej sprawie nie jest przypadkowa. Jesteśmy za granicą, ale jak wrócimy za dwa tygodnie, to pokażemy dokumenty, które rzucą zupełnie inne światło na sprawę.

W sprawie oskarżeń wobec żony jest stanowczy:

Na pewno jest niewinna. Wszystko wyjaśnię, jak wrócę. To będzie duża rzecz. Niektórzy ludzie będą mieć sporo przykrości. Mogę tylko powiedzieć, że sprawa wygląda inaczej, niż ją opisują gazety. Zresztą zamierzam je pozywać.

Ale w jakiej sprawie? Przecież to amerykańska policja udostępniła to zdjęcie wykonane po zatrzymaniu żony byłego ministra.
Obrazek

Ciążą na niej zarzuty kradzieży. Drzewiecki musiał wpłacić kaucję, by wyciągnąć żonę z aresztu.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/49448-ne ... przykrosci

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


19 mar 2013, 06:46
Zobacz profil
Specjalista

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Władcy Marionetek...
Dość tego! Oto nowe premie prezesów od Euro 2012

Wzięli jedne premie, a już mogą liczyć na kolejne. Prezesi od Euro, Marcin Herra i Andrzej Bogucki wzięli po 1,3 mln zł premii tylko za to, że mistrzostwa Europy w piłce nożnej się odbyły. A dostaną kolejne pieniądze – co najmniej po 125 tys. zł rocznie! – za straty, jakie ponosi Stadion Narodowy. Taki bonus obiecało im ministerstwo sportu.

Ministra sportu Joanna Mucha żaliła się, że najchętniej nie wypłacałaby gigantycznych premii prezesom od Euro 2012, ale nic nie może zrobić. Winą obciążała swoich poprzedników na tym stanowisku. Okazuje się, że nie jest od nich lepsza. Dała nową pracę prezesom spółki PL.2012 – Herrze i Boguckiemu.

Obaj – pod szyldem nowej spółki PL.2012 – będą zarządzać Stadionem Narodowym. Zarobią po 29 tys. zł miesięcznie. To jednak nie wszystko. Podczas, gdy w normalnych firmach wypłaca się premie od zysku, Herra i Bogucki dostaną premie... od straty. Na ten rok rząd założył, że Stadion Narodowy przyniesie aż 21 mln zł strat. Nowi prezesi premie dostaną za każdy wynik lepszy niż ten założony. Jeśli straty będą o milion mniejsze, czyli wyniosą 20 mln zł na minusie, Herra i Bogucki podzielą się jedną czwartą tej "zmniejszonej straty". Dostaną więc po 125 tys. zł. Jeżeli założoną stratę zmniejszą o 5 mln zł – dostaną 750 tys. zł do podziału. A jeśli o 10 mln zł – podzielą się okrągłym milionem złotych! Resort sportu przekonuje, że to uczciwe zasady i że w ten sposób motywuje nowych szefów Stadionu.
Pani ministro Mucho, każdy chciałby być tak zmotywowany!

http://finanse.wp.pl/kat,104132,title,D ... &_ticrsn=3


19 mar 2013, 22:45
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Władcy Marionetek...
Kto rządzi Polską i kto jest "ruskim cwelem"?



Wyrok z 22 lutego 2013 roku w sprawie zamieszczenia na portalu internetowym http://www.kontrowersje.net  artykułu pod tytułem "Polską rządzą dwa ruskie cwele",  w treści którego publicznie znieważył Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego, to jest o czyn a zrt. 13 par 2 kk.
I na podstawie art. 66 par.1 i art. 67 par.1 kk postepowanie wobec Piotra Wielguckiego warunkowo umarza na okres próby jednego roku
II na podstawie art. 624 par. 1 kk zwalnia oskarżonego od ponoszenia kosztów sądowych.

Załącznik:
uzasadnienie 1.png


Matka Kurka odwołuje się od wyroku!

Matka Kurka vs „państwo polskie – kilka tysięcy za apelację?  :zly1:        

We łbie się nie mieści i tyle do łba przychodzi, gdy się słyszy cenę za „usługę” zwaną sporządzenie karnej apelacji.
W zwykłej powiatowej kancelarii legnickiej śpiewają sobie od dwóch do trzech i więcej tysięcy netto.
Za co smutny jesienny boże?! Za błogosławione profesje – brzmi najkrótsza odpowiedź.
Istnieją co najmniej dwa zawody beatyfikowane, jeden to lekarz, drugi prawnik i co charakterystyczne w odbiorze społecznym oba zawody kojarzone są jak najgorzej, chociaż w zasadzie przedstawiciele zawodów pełnią tę samą rolę – ratują  :dupa: ę.

Tłumaczy się  ten stan rzeczy „bo on/ona się uczył”. Znam jedną nauczycielkę, która uczyła się przez pięć w szkole wrocławskiej filologii, a potem dwa lata w szkole podyplomowej. W sumie będzie mniej więcej tyle, ile trwają studia i aplikacja prawna albo studia i staż medyczny. Efekt? Dwa tysiące brutto, ale na miesiąc.
Ostrza swojej krytyki nie kieruję do prawników, którzy się do mnie zgłosili, doceniam ten gest, bo propozycje na starcie są łatwo weryfikowalne jako oferta specjalna i zamykają się w tysięcu złotych. Nie ma mowy, żebym dał się skubać przez Wyspę z dwóch stron, prawie rok będę przechodził przez system i jeszcze do tego mam za swój znój wybulić ciężką kasę!?

Kilka tysięcy za interpretację kto jest „ruskim cwelem”?
Naiwny zaraz krzyknie – dzwoń do fundacji! Dzwoniłem i… „ale ja dziś nie mam żadnego prawnika”. Inny powie obrońca z urzędu.

Jest taka opcja, ale przez słuchawkę usłyszałem, że muszę udowodnić to, co jeszcze parę miesięcy temu zostało mi narzucone siłą, a mianowicie potrzeba wyznaczenia obrońcy z urzędu. Czas na apelację to 14 dni i w tym czasie sąd musi rozpatrzeć mój wniosek, a Poczta Polska musi się spisać jak francuska. Teoretycznie da się i będę zabiegał, jednak jest jeszcze jedna przeszkoda, otóż miałem styczność z obroną urzędową…
Tak czy inaczej nie poddaję się i uczę bardzo szybko. Postudiowałem sobie wymogi i bełkot prawny, który musi zaistnieć, by apelacja została zaliczona. Po kilku godzinach studiów sporządziłem apelację samopas i śmiem twierdzić, że jest to niezłej jakości gotowiec, do którego trzeba przybić pieczątkę, ewentualnie poprawić błędy formalne.

Za pieczątkę daję stówę, za korektę, o ile będzie uzasadniona sporą liczbą błędów, drugą stówę, co jest ceną kosmicznie wygórowaną, ale jednocześnie kompromisową w ramach przywracania normalności i świeckości zawodów. Poniżej wklejam treść apelacji i pisemne uzasadnienie wyroku. Lawinowych ofert rzecz jasna się nie spodziewam, ale nie takie mam nadzieje. Marzy mi się przełamanie kolejnego tabu i do Ciebie śmiertelniku świecki zawodowo kieruję swoje doświadczenia, patrz i ucz się unikać paranoi. Poniżej wklejam treść apelacji i pisemne uzasadnienie wyroku.

Załącznik:
APELACJA.JPG


Ciekawa lektura blogu Matki Kurki tutaj:
http://kontrowersje.net/blogi/matkakurka


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


20 mar 2013, 20:40
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
Znaczny stopień społecznej szkodliwości czynu.

Posłanka PiS Anna Sobecka ukarana. Musi zapłacić 3,5 tys. zł.
Tak zdecydował sąd rejonowy w Toruniu.
To kara za opłacenie grzywny za o. Tadeusza Rydzyka.


Dyrektor Radia Maryja został w 2011 r. ukarany prawomocnie grzywną za wykroczenie, polegające na prowadzeniu nielegalnej zbiórki pieniędzy na finansowanie Telewizji Trwam, Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej oraz wierceń geotermalnych, realizowanych przez Fundację Lux Veritatis. Grzywnę 27 lutego 2012 r. zapłaciła posłanka Sobecka.
Sąd orzekł także przepadek 3,5 tys. zł zapłaconej grzywny za o. Rydzyka i przekazanie kwoty na Zespół Opieki Paliatywnej im. Jana Pawła II - Hospicjum "Światło" w Toruniu, a także zdecydował, że Anna Sobecka musi zapłacić 350 zł opłaty sądowej i obciążył ją wydatkami sądowymi w wysokości 100 zł.
Sędzia Aleksandra Marek-Ossowska podkreśliła, że obwiniona dopuściła się wykroczenia będącego przejawem "lekceważącego stosunku do ostatecznych orzeczeń sądowych" i wskazała na "znaczny stopień społecznej szkodliwości czynu".

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... &_ticrsn=3

Nienaczny stopień społecznej szkodliwości czynu.

Krzysztof Wyszkowski ma zapłacić 25 tys. złotych za przeprosiny, które w jego imieniu zamówił w TVN Lech Wałęsa egzekwując wyrok sądu gdańskiego z 2011 roku (Wyszkowski miał przeprosić Wałęsę za to, że nazwał go na antenie TVN Tajnym Współpracownikiem SB o ps. Bolek) - dowiedziała się "michnikowy szmatławiec". Tymczasem Wyszkowski zaapelował, by jego sympatycy nie organizowali zbiórki pieniędzy na jego rzecz.
Wałęsa zamówił emisję przeprosin w TVN ponieważ Wyszkowski odmawia wykonania wyroku sądu. Teraz Wyszkowski podkreśla na blogu, że "oczekuje na rozpatrzenie dwóch wniosków - o wznowienie postępowania w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku oraz skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu" a więc "zaspokajanie żądań Lecha Wałęsy jest niecelowe"
"Wszystkim osobom - świadomym, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem komunistycznej policji politycznej o pseudonimie "Bolek", donosił na swoich kolegów i pobierał za to wynagrodzenie - które udzieliły mi pomocy w walce o prawdę w polityce polskiej, składam serdeczne podziękowania" - dodaje Wyszkowski.

http://www.wprost.pl/ar/378904/Walesa-p ... 25-tys-zl/


I co Wy na takie podwójne standardy sprawiedliwości ???  <_<

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


21 mar 2013, 22:34
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...

Hiena Roku

Obrazek
Tomasz Lis nominowany do "Hieny Roku"


Jak informuje Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, do "Hieny Roku" 2013 został nominowany Tomasz Lis, redaktor naczelny "Syfilisweeka". Chodzi o kontrowersyjną okładkę tygodnika, przedstawiającą mężczyznę z różańcem, obejmującego dłonią głowę chłopca i tytułem "Polski Kościół kryje pedofilię".
Prezes SDP Krzysztof Skowroński i wiceprezesi: Agnieszka Romaszewska-Guzy i Piotr Legutko informują, że nominowano Lisa za "przekroczenie standardów dziennikarskich poprzez publikację okładki opartej na wulgarnych skojarzeniach, obrażającej uczucia religijne i tworzącej negatywne stereotypy".

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1347,title, ... &_ticrsn=3

Lis - hiena.
Nie wiadomo które zwierzę gorsze...  :blink:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


22 mar 2013, 17:26
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Władcy Marionetek...
Skandal w TVN24 !

W programie Bogdana Rymanowskiego „Kawa na ławę” na antenie TVN24 zaproszeni goście rozmawiali m.in. o problemie 800 tysięcy głodujących dzieci w Polsce.

Jako pierwszy głos zabrał poseł Platformy Obywatelskiej Adam Szejnfeld, który bagatelizując problem stwierdził opierając się na znanym mu przypadku, że rodzice głodujących dzieci są bydlakami, gdyż "chleją" codziennie wódę przepijając tym samym kwotę, która stanowi tygodniowy koszt obiadów dla dziecka.

Wypowiedź posła Platformy Obywatelskiej spotkała się z ostrym sprzeciwem pozostałych uczestnikow dyskusji.

Jak widzimy poseł Adam Szejnfeld przebił tym samym posła Stefana Niesiołowskiego, który sugerował by głodne dzieci jadły szczaw i mirabelki ulęgałki. Czekamy zatem na kolejne empatyczne wypowiedzi innych posłów Platformy Obywatelskiej.

Komentarze tutaj: http://puli.salon24.pl/492477,skandal-w-tvn24

Pytanie: z kim zadaje się poseł Szejnfeld?!  :wacko:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


23 mar 2013, 22:37
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
Pokrętne tłumaczenie TVP ws. blokowania filmu z „Debaty Smoleńskiej”

W ubiegłym tygodniu opisywaliśmy skandaliczne działanie TVP i zablokowanie w serwisie YouTube autorskiego filmu z „Debaty Smoleńskiej” na UKSW. Film zablokowano, ponieważ Telewizja Polska stwierdziła, że materiał narusza jej prawa autorskie. Gdy okazało się, że film został zarejestrowany prywatnym sprzętem, odpowiedzialny za nowe media i współpracę z YouTube ośrodek iTVP HD w dosyć pokrętny sposób próbował wytłumaczyć całe zamieszanie.


W odpowiedzi na interwencję Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, Marcin Oziewicz dyrektor Ośrodka iTVP-HD wyjaśnił, że w serwisie YouTube „nieustannie publikowane są treści pochodzące z anten i archiwów Telewizji Polskiej z pogwałceniem prawa, a ich „autorzy” nierzadko czerpią z nich korzyści majątkowe (np. poprzez emisję reklam)” Z tego właśnie względu ośrodek iTVP HD regularnie monitoruje i zgłasza roszczenia do wszystkich nielegalnych materiałów audiowizualnych tego typu. Ponadto Marcin Oziewicz tłumaczy, że jako oficjalny partner Google Telewizja Polska korzysta z mechanizmu, który automatycznie wykonuje część pracy związanej z weryfikowaniem legalności treści. To właśnie ten mechanizm jest rzekomo odpowiedzialny za zablokowanie filmu z „Debaty Smoleńskiej”.

- To narzędzie porównuje ścieżki dźwiękowe oraz klatki wideo z materiałami oficjalnych partnerów (w tym wypadku TVP). Kiedy stwierdza podobieństwo samodzielnie zgłasza roszczenia, co w praktyce oznacza zablokowanie materiału i wyświetlenie komunikatu – „ten film wideo jest już niedostępny z powodu otrzymania roszczenia dotyczącego praw autorskich przez TelewizjaPolska-itvp.” - tłumaczy Dyrektor Ośrodka iTVP-HD w liście do Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy i zapewnia, że po zweryfikowaniu problemu, roszczenia TVP zostały wycofane, a sam materiał został odblokowany.

Według Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy wyjaśnienia TVP robią wrażenie całkowicie nieprofesjonalnych, zarówno z powodu „lekceważącego potraktowania rzeczywiście naruszonych praw” autora materiału i jego nadawcy, przedstawiciela Solidarnych 2010 red. Grzegorza Kutermankiewicza, jak również z powodu „naciąganych przyczyn technicznych”.

- Nie ma znaczenia, dla naruszania praw, czy dokonał tego celowo jakiś osobnik czy też „urządzenie elektroniczne“ w takim właśnie celu zaprogramowane przez danego osobnika, w tym przypadku przez pracownika technicznego i jego decydentów w TVP.  Naruszenie praw producenckich i autorskich zostało dokonane przez TVP i nic tego faktu nie zmienia – czytamy w oświadczeniu wystosowanym po otrzymaniu odpowiedzi z TVP.

Według Stowarzyszenia Dziennikarzy Katolickich nie może być mowy o żadnym przypadku, ani błędzie człowieka czy „urządzenia”. Autor umieścił materiał filmowy podzielony na 3 kolejne części, filmowane w tym samym miejscu i czasie, jako relację z konferencji „Debata Smoleńska”. TVP zablokowała jedynie część pierwszą relacji. Przedstawiciele KSD uważają, że mogło to być spowodowane faktem, że to właśnie część pierwsza całego materiału filmowego była najatrakcyjniejsza informacyjnie, a z pewnością „nieemisyjna z punktu widzenia potrzeb ekranowych, a dosadniej politycznych, w rozumieniu TVP”. To właśnie w tym fragmencie relacji nagrane zostały wypowiedzi m.in. płk BOR, w tym b. Szefa BOR, płk. Andrzeja Pawlikowskiego, nt braku ochrony delegacji prezydenckiej do Smoleńska w dn.10.04.10 r. Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy zwraca uwagę, że pozostałych dwóch części, TVP jednak nie zablokowała, mimo, że wszystkie materiały pochodziły z tej samej kamery i posiadały dokładnie te same parametry techniczne.

W sensie autorskim i technicznym, nie zaistniała możliwość domniemanej identyczności lub choć większego podobieństwa materiałów z tych dwóch źródeł.
Większość konferencji prasowych i innych wydarzeń medialnych rejestrowanych jest przez wiele konkurujących ekip. Autor zablokowanego przez TVP filmu stał z kamerą w oddaleniu kilkunastu metrów od ekipy TVP i filmiwał z innym kątem ustawienia kamery. Poniżej publikujemy zdjęcie, którym wyraźnie widać jak daleko stała kamera TVP od kamery red. Kutermankiewicza:

Obrazek

W przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu przedstawiciele Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy zwracają uwagę, że obie kamery, należąca do TVP - profesjonalna i kamera amatorska - dziennikarza niezależnego, różnią się diametralnie pod względem charakterystyk i możliwości technicznych. Jest więc wręcz nieprawdopodobne, że mechanizm mógł rozpoznać amatorski film jako materiał TVP. Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy w adresowanym do prezesa TVP Juliusza Brauna piśmie wykazać podstawowe różnice techniczne, które w jednoznaczny sposób odrózniają film red. Grzegorza Kutermankiewicza od materiału TVP. Z kolei sam autor się publicznych przeprosin na antenie ogólnopolskiej TVP i wpisania tekstu przeprosin na stronę TVP oraz konto Youtube.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Propaganda i smutna rzeczywistość

Public relations – „publiczne relacje”, „PR” czy po prostu „pijar”, to jedna z dziedzin komunikowania społecznego, która zastępuje z sukcesem dawną – skompromitowaną przez reżimy totalitarne – propagandę.

Dziś ta dawna propaganda, zwłaszcza propaganda sukcesu, to coś złego, „pijar” zaś jest dobry, bo modny, nowoczesny i postępowy.

Wykłada się go jako naukę na uczelniach, bo zapotrzebowanie na specjalistów od „pijaru”, którzy zatroszczą się o dobry wizerunek firmy, organizacji, rządu, stale rośnie. Niestety, „pijar” czy raczej – powiedzmy to wprost – „pic na wodę – fotomontaż” skutecznie wypiera prawdziwe dziennikarstwo. A tylko ono jest dla „pijaru” zagrożeniem, bo „pijar” w przeciwieństwie do prawdziwego dziennikarstwa ma skrywać faktyczny stan rzeczy.

Dziś rzecznik prasowy to przede wszystkim „pijarowiec” – funkcjonariusz, od którego pracodawca oczekuje ochrony firmy przed światem zewnętrznym oraz pokrywania wpadek czy niedociągnięć firmy lukrem sukcesu. Prym w tym zawodzie wiodą kobiety, a pierwsze prawo polskiego „pijaru” brzmi: im gorsza instytucja, tym ładniejszy rzecznik prasowy. To ona ma ocieplać wizerunek firmy, zjednywać otoczenie, minimalizować krytykę. I jak tu taką panią rzecznik obwiniać o cokolwiek, jeszcze się rozpłacze. Pamiętamy, jak decydujący był udział płaczącej posłanki Beaty Sawickiej w sukcesie wyborczym Platformy.

Nie wiemy, ile osób w rządzie Donalda Tuska zajmuje się „pijarem”. Mówi się, że jest ich kilkaset, że bardzo liczy się z ich zdaniem premier, gdyż posiadły one umiejętność przekuwania porażek w sukces partii i rządu, wynosząc „sztukę pijaru” na poziom dawnej propagandy. To właśnie im, pracownikom propagandy, podającym się za „pijarowców”, zawdzięczamy wykoślawiony, fałszywy obraz Polski.

Pobyt premiera na targach nowych technologii CeBIT w Hanowerze i jego spotkanie z kanclerz Angelą Merkel dostarczył mediom propagandowego paliwa na kilka dni. „Polska ma największą dynamikę rozwoju przemysłu informatycznego w całej UE” – zakomunikował wiceminister gospodarki Dariusz Bogdan. „Polska posiada jeden z najnowocześniejszych na świecie systemów zakładania działalności gospodarczej – w 15 minut przez internet”.

Atrakcją targów okazała się replika prawdziwego domu, „mieszkania przyszłości”, w którym robot wchodzi w interakcję z człowiekiem. Spodobał się także „asystent osób starszych”.

Powodów do dumy z naszego udziału w targach jest znacznie więcej, i o to właśnie chodzi, by mówić, mówić jak najwięcej o tym, co ma nas ucieszyć, dowartościować, czym możemy się pochwalić. A że są to typowe propagandowe wodotryski, każdy może sprawdzić, próbując założyć w ciągu 15 minut firmę w internecie.

Natarczywe, wręcz nachalne poszukiwanie przez rząd Donalda Tuska sukcesu może i jest zrozumiałe, bo skoro nikt nas nie chwali, chwalmy się sami. Czy jednak sukcesami można przykrywać totalne klęski, tematy wstydliwe, wręcz kompromitujące nas w świecie?

Polska znajduje się na jednym z ostatnich miejsc w Europie (za nami tylko Rumunia i Bułgaria) pod względem wyżywienia dzieci. 800 tysięcy dzieci głoduje – wynika z raportu „Głód i niedożywienie dzieci w Polsce”, opracowanego przez Dom Badawczy Maison. W miastach powyżej 200 tysięcy mieszkańców głoduje co dziesiąte dziecko. Oto prawdziwa skala naszej „innowacyjności”, „postępu technologicznego”, „unowocześnienia” itd.

Spece premiera od propagandy milczą, gdy dociera do nich wiadomość o śmierci 2,5-letniej Dominiki, 3,5-miesięcznego Bartka, 9-letniej Karoliny, dzieci, którym nikt nie udzielił na czas pomocy. Gdyby ci spece wystukali sobie w internecie tylko dwa słowa: „zmarło dziecko”, znaleźliby prawdziwy obraz naszej służby zdrowia pod rządami Platformy.

To nie jest żadna „służba”, to bezlitosne przedsiębiorstwo, które w ramach „systemu” odhumanizowano i nastawiono na zysk. Żałosne, wręcz niemoralne jest chwalenie się „wysokimi technologiami”, gdy chore, umierające dziecko musi czekać na karetkę i gdy tyle dzieci głoduje.

Wojciech Reszczyński

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


01 kwi 2013, 22:18
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 809 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26 ... 58  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: