Teraz jest 06 wrz 2025, 12:33



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 809 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25 ... 58  Następna strona
Władcy Marionetek... 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
Policjanci z Lidzbarka Warmińskiego pobili przesłuchiwanego
ale są niewinni

16 stycznia 2013 19:50

Przez dwa dni policjanci z Lidzbarka Warmińskiego wymuszali zeznania na 52-letnim mężczyźnie bijąc go policyjną pałką.
Po przesłuchaniach obie nogi miał fioletowe od siniaków.

Obrazek
Potem tak samo funkcjonariusze potraktowali jego sąsiada. Sprawą zajęła się prokuratura, ale po kilkumiesięcznym śledztwie nie potrafiła nikomu udowodnić winy, nikomu nie przedstawiła zarzutów. Dlaczego?

- Szedłem po chleb. Patrzę leżą dwa krążki. Wziąłem je i przyniosłem do chlewika. Poszedłem na złom sprzedać je. Nie pracuję. Mam opiekę nad mamą, która ma 84 lata. Nie chodzę po śmietnikach, żeby zbierać złom. Okazyjnie wtedy znalazłem dwa krążki przy żywopłocie, to wziąłem. Chciałem zarobić parę złotych – opowiada Kazimierz Wołkowski.
Właściciel skupu złomu nie przyjął ciężarków, bo podejrzewał, że mogły zostać skradzione z siłowni, do której kilka dni wcześniej ktoś się włamał. O wizycie pana Kazimierza powiadomił policję. Dwa dni później policjanci z Lidzbarka Warmińskiego przyjechali po pana Kazimierza i zabrali go na komendę, bo podejrzewali, że może mieć coś wspólnego z włamaniem i kradzieżą w siłowni.
- Wzięli mnie na piętro do pokoju. Siedziało tam czterech policjantów po cywilnemu. Zaczęli mnie przesłuchiwać skąd mam krążki. Powiedziałem, że znalazłem. A oni w kółko: skąd je mam, kto mi je dał. Kazali mi ściągnąć skarpety i klęknąć na krześle. Twarzą do ściany. Podszedł i dał mi pięć razy po stopach. I znowu pytał skąd mam krążki i kto je mi dał - mówi Kazimierz Wołkowski.
Po przesłuchaniu mężczyzna spędził noc w policyjnym areszcie. Nazajutrz znów zabrano go na kolejne przesłuchanie.
- Dostałem cztery serie po pięć czy sześć razy. Zęby zacisnąłem, łzy mi poszły z bólu. Straszny ból. Trząsłem się jak galareta. Z tego bólu nie wiedziałem, co robić. Powiedziałem, że to sąsiad. Potem odwoływałem te zeznania, bo sąsiad nic nie ukradł – tłumaczy Kazimierz Wołkowski.
Po przesłuchaniu pana Kazimierza policjanci przywieźli na komisariat jego sąsiada.
- Krzesło stało, kazali mi klęknąć. Zdjąłem buty i skarpetki. Jeden trzymał a drugi lał mnie po stopach. To był niesamowity ból. Pałką po stopach. Krzyczałem z bólu. Na końcu przesłuchania powiedziałem, że ich zaskarżę, więc dostałem w twarz. Miałem podbite oko - mówi Krystian Jacyno.

Obaj mężczyźni powiadomili prokuraturę o wydarzeniach w Komendzie Powiatowej Policji w Lidzbarku Warmińskim. Biegły lekarz nie miał wątpliwości, że rany na nogach powstały w wyniku bicia gumową pałką. Śledztwo prowadziła prokurator z kilkumiesięcznym stażem. Po siedmiu miesiącach ustaliła, że obaj mężczyźni zostali pobici. Śledztwo zostało jednak umorzone, bo prokuratura nie potrafiła ustalić, który policjant uderzał pokrzywdzonych.
- Policjanci, którzy brali udział w tym zdarzeniu niestety okazali się sprytniejsi od nas. Zrobiliśmy w tej sprawie wszystko, co było do zrobienia. Byli lepsi – tłumaczy Radosław Snopek, Prokurator Rejonowy w Bartoszycach.
- Zderzyłam się z murem milczenia ze strony policji. Żaden z policjantów nie powiedział, żeby widział, słyszał, żeby coś negatywnego działo się w komendzie podczas krytycznych dni. Materiał dowodowy w postaci innych świadków niż funkcjonariusze - opinia biegłego, konfrontacja przeprowadzona z pokrzywdzonymi, zeznania samych pokrzywdzonych doprowadził mnie do wniosku, że doszło do czynów zabronionych – mówi Anna Andruszkiewicz, asesor Prokuratury Rejonowej w Bartoszycach.

Mimo takich ustaleń prokuratury, żaden z policjantów, który uczestniczył w pobiciu obu mężczyzn, nie poniósł konsekwencji. Do dziś pracują w komendzie Powiatowej Policji w Lidzbarku Warmińskim.
- Jestem przeciwny stosowania jakiejkolwiek przemocy Policjanci tej jednostki wykonują swoją pracę zgodnie z prawem, tak jak mówią przepisy. Przepisy nie pozwalają na tego typu zachowania. Nie ma miejsca w naszych szeregach dla nikogo, kto taką przemoc stosuje, nie ma tolerancji dla takich zachowań. Takie osoby powinny być od razu usuwane z naszych szeregów. Przepisy prawa, jakie obowiązują w tym kraju, nie dały mi możliwości do podjęcia żadnych indywidualnych środków dyscyplinarnych. Ja po otrzymaniu informacji podjąłem również czynności wyjaśniające. Podobnie jak postępowanie prokuratorskie, nie umożliwiło sformułowania jakichkolwiek zarzutów jakiemukolwiek z funkcjonariuszy – tłumaczy mł. insp. Tomasz Kamiński, komendant Powiatowy Policji w Lidzbarku Warmińskim.

- Ktoś tutaj prawdy nie mówi. Bo jeżeli wszyscy policjanci byli przesłuchani, i wszyscy twierdzą, że nie miało miejsca a przynajmniej nie wiedzą, żeby ci panowie zostali pobici, a obdukcja stwierdza, że to pobicie miało miejsce, to nie ma możliwości, żeby wszyscy mówili prawdę - uważa Piotr Kładoczny, Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

- Porównałbym te metody do lat 50. i 40. Jakikolwiek funkcjonariusz pracujący w policji, który bije nie powinien tam pracować. To jest zwykły przestępca, bandyta – dodaje Radosław Snopek, Prokurator Rejonowy w Bartoszycach.

Pokrzywdzeni mężczyźni nie potrafią wskazać, którzy policjanci ich bili. Razy pałką zadawane były od tyłu, a w pomieszczeniu było wtedy kilku funkcjonariuszy. To, że przesłuchiwani zostali pobici nie budzi jednak wątpliwości. Dlatego pokrzywdzeni złożyli zażalenie na postanowienie prokuratury. Będą też domagać się wysokiego zadośćuczynienia za pobicie podczas przesłuchania.

Wyniki sondy sms-owej
Czy policja często stawia się ponad prawem?
Tak - 98%
Nie - 2%

Zobacz program UWAGA!
DATA: 16 stycznia 2013r.
http://www.wykop.pl/ramka/1381773/polic ... -mezczyzn/

Stalinowskie metody przesłuchań za rządów PO?
Czy te metody funkcjonariuszy Tuska nie przypominają metod funkcjonariuszy Stalina?

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


18 sty 2013, 22:07
Zobacz profil
Site Admin
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA09 maja 2006, 21:23

 POSTY        2059

 LOKALIZACJARada Krajowej Sekcji Administracji Skarbowej
Post Re: Władcy Marionetek...
Załącznik:
550580_521177254579425_1325210752_n.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Mów otwarcie i otwarcie działaj, gdy w kraju dobre panują rządy.Otwarcie działaj, lecz mów ostrożnie, gdy rządy są złe...


20 sty 2013, 17:12
Zobacz profil WWW
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Władcy Marionetek...
Policja udoskonala system podsłuchowy

Kolejne rządy tzw. “demokratycznej Polski” nie ustają w udoskonalaniu technik inwigilacji swoich obywateli. Jednym ze sposobów na prowadzenie tego procederu, jest stosowane od wielu lat podsłuchiwanie rozmów telefonicznych.

W celu walki z “przestępczością w XXI wieku” policja zakupiła niedawno polski system inwigilacji “Harnaś”, mający zastąpić użytkowany ledwo od dwóch lat izraelski system “Moniuszko” [sic! - admin]. Według źródeł Dziennika Gazeta Prawna, koszt jego zakupu wynosił od 15 do 20 mln złotych. System został zakupiony bez przetargów, a oficjalnymi danymi na temat ceny władza nie chce dzielić się z obywatelami.

Jakie były powody tej zamiany? Policja wymienia co najmniej kilka, między innymi niższą cenę i bezpieczeństwo kontrwywiadowcze. Jak się okazało, poprzedni system już od pierwszych chwil działania sprawiał kłopoty.

Gen. Andrzej Matejuk, ówczesny szef policji, zlecił nawet kontrolę działania izraelskiego systemu jednak jej wyniki nie zostały ujawnione, a system nadal był używany pomimo ustawicznych awarii. Zdarzało mu się nie funkcjonować nawet po kilka dni i nawet pomimo kilkakrotnych kontroli ekspertów z Izraela nie uzyskywiał on stabilności.

Poprzedni system nie gwarantował również bezpieczeństwa informacji, które zbierał. Izraelczycy nie udostępnili pełnych kodów źródłowych programu. Polscy eksperci wskazywali na możliwość istnienia w systemie ukrytych funkcji, pozwalających na przesyłanie danych lub jego zdalne sterowanie.

Uściślając, za grube pieniądze podatników został zakupiony system do ich szpiegowania, który nie dość ,że jest wadliwy to jeszcze może ułatwić szpiegowanie innym krajom, na przykład producenckiemu.


“Harnasiem” już posługują się policjanci odpowiedzialni za inwigilację obywateli. Jakie możliwości daje im nowy system? Oczywiście podstawową jest możliwość podsłuchiwania telefonów komórkowych ze wszystkich sieci dostępnych w kraju, jak również możliwość przechwytywania sms-ów i mms-ów oraz poczty elektronicznej wysyłanej i odbieranej przez smartfony, oraz natychmiastowa lokalizacja osoby korzystającej z aparatu telefonicznego.

“Błyskawiczna analiza danych jest kluczowa dla zapobiegania, ale również szukania sprawców, gdy już dojdzie do porwania, zabójstwa czy kradzieży” – wyjaśnia funkcjonariusz pionu kryminalnego. Nie wspomina jednak, że poza tropieniem przestępców, systemy tego typu są używane do podsłuchiwania obywateli niewygodnych dla władzy lub posiadających poglądy nieprzystające do dzisiejszych, postępowych czasów.

W 2011 roku policja podsłuchiwała około 5 tysięcy osób, danych na 2012-ty jeszcze nie udostępniono. Nie ma również winnych zakupu wadliwego sytemu – wszyscy są już na emeryturach.

http://marucha.wordpress.com/2013/01/18 ... more-29532


20 sty 2013, 23:53
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
Hipokryzja salonu
Obrazek
(Cezary Gmyz)


"Owad łajnolubny
Obrazek
– tak Farinelli dziennikarstwa Tomasz Lis  zatytułował swój wpis poświęcony mojej skromnej osobie po tym, jak opublikowałem tekst informujący, że matka sędziego Igora Tulei 17 lat służyła w komunistycznej bezpiece. Gwoli przypomnienia. To właśnie Tomasz Lis opublikował w „Newsweeku” tekst Cezarego Łazarewicza poświęcony ojcu Jarosława Kaczyńskiego. Tekst w dużej mierze oparty na anonimowych plotkach z sugestiami dotyczącymi spraw czysto obyczajowych.
Żeby jednak sprawa była jasna, wprawdzie moja opinia o tekście Łazarewicza jest krytyczna, nigdy nie odmawiałem żadnemu dziennikarzowi prawa do zajmowania się rodzinami polityków PiS‑u.

Demokratyczna oczywistość
W większości krajów o ugruntowanej demokracji media zajmują się nie tylko osobami publicznymi, ale również ich najbliższymi. Amerykańscy dziennikarze uznali, że obywatele mają prawo do wiedzy, kim byli przodkowie Baracka Obamy, badając jego pochodzenie do kilku pokoleń wstecz. Dotyczy to zresztą nie tylko polityków, ale w ogóle osób publicznych, np. słynnej dziennikarki Oprah Winfrey, której życiorys i koneksje rodzinne też dokładnie badano. Każdy Niemiec dzięki mediom wie, że ich prezydent Joachim Gauck w chwili obejmowania urzędu żył w konkubinacie, nie mając rozwodu z poprzednią żoną. Rodzina Angeli Merkel i jej pierwsze małżeństwo zostały przez niemieckie media prześwietlone bardzo szczegółowo. Francuzi dzięki dziennikarzom dowiedzieli się o Mazarine Pingeot, nieślubnej córce prezydenta François Mitterranda.

W Polsce po roku 1980 wielu naszym rodakom, może nawet większości, wmówiono, że badanie życiorysów osób publicznych i ich bliskich jest fuj. Nic dziwnego. Wielu z tych, którzy promowali politykę niepamięci i hasło „wybierzmy przyszłość”, miało powody, by się obawiać przypominania przeszłości ich lub ich bliskich. Nie było przecież specjalnym powodem do dumy, że brat jako stalinowski sędzia ferował wyroki śmierci polskim patriotom, że dziadek był ubeckim oprawcą, a ojciec kapusiem komunistycznej bezpieki. „Co to ma do rzeczy. To babranie się w ubeckich kwitach. Rodziców się nie wybiera. itd. itp.” –słychać było głosy oburzenia. Przy czym do zasady tej nie stosowano się konsekwentnie. Kiedy w kampanii prezydenckiej Lech Wałęsa zaczął podkreślać, że jest „Polakiem stąd” i pojawił się obrzydliwy antysemicki smród wokół jego konkurenta Tadeusza Mazowieckiego, ówczesny sekretarz episkopatu, a późniejszy biskup łowicki ks. Alojzy Orszulik ogłosił, że rodzina ówczesnego premiera jest polska od wielu pokoleń. Nikt wtedy nie mówił o grzebaniu w przeszłości. Podobnie jak nikt nie uważa, że czymś fuj jest przypominanie, że polityk Unii Wolności Janusz Onyszkiewicz poprzez żonę spowinowacony jest z Józefem Piłsudskim. Nikt jakoś nie rozdzierał szat, pytając „a jakie ma to znaczenie?”

Hipokryzja salonu
Dziennikarz „michnikowego szmatławca” Wojciech Orliński nie miał skrupułów, kiedy postanowił dowalić politykowi z nielubianego przez siebie PiS‑u. Zacytujmy próbkę „grzebalnej” twórczości Orlińskiego. „Mam mniej więcej tyle lat co były pisowski wojewoda Jacek Sasin. Wspomnienie Sasina o tym, jak to w PRL‑u zimą świetnie jeździły pociągi i komunikacja publiczna funkcjonowała bez zarzutu, mocno mnie zaskoczyło. Musieliśmy żyć w zupełnie innych PRL-ach. Link do biografii ojca Jacka Sasina, generała SB Józefa Sasina – dzięki Rpyzel! – wyjaśnia sprawę. Rzeczywiście, żyliśmy w różnych PRL-ach. Zimą 1979 r. Józef Sasin był zastępcą naczelnika Wydziału VI Departamentu III MSW (czyli po prostu Służby Bezpieczeństwa).To wyjaśnia, dlaczego Jacek Sasin zupełnie inaczej zapamiętał tę zimę od reszty społeczeństwa. Synuś pana generała raczej nie marzł wtedy razem z nami na przystanku” – podniecał się Orliński. Zresztą, jak błyskawicznie się okazało, podniecał się bezpodstawnie. Gen. Józef Sasin bowiem nie tylko nie był ojcem polityka PiS‑u, ale w ogóle nie był członkiem jego rodziny. Orliński zaś musiał wszystko odszczekać. Nie słychać było też wycia oburzenia salonu, kiedy Lech Wałęsa, chcąc dowalić prof. Sławomirowi Cenckiewiczowi, regularnie przypominał o jego dziadku z SB. Dodam tylko, że przeszłość swojego dziadka ujawnił sam historyk w rozmowie dla tygodnika „Wprost”. Zresztą akurat w tym wypadku przeszłość dziadka Cenckiewicza nie ma najmniejszego znaczenia, bo historyk nigdy go nie poznał, nie mógł więc esbek mieć najmniejszego wpływu na wychowanie przyszłego biografa Wałęsy.

Najsłynniejszym oczywiście przykładem grzebania w życiorysach była sprawa tzw. dziadka z Wehrmachtu. Wbrew jednak rozpowszechnionej wersji Tusk przegrał wybory prezydenckie nie przez ujawnienie przeszłości jego przodka, tylko przez własne krętactwa w tej sprawie. Tusk zapewniał bowiem, że o sprawie służby dziadka nie wiedział, co było wysoce wątpliwe.
Nawiasem mówiąc, ja nie mam problemu z mówieniem o przeszłości swojej rodziny. Tak jak Tusk, też miałem dziadka w Wehrmachcie. Był polskim Ślązakiem i został wcielony do Wehrmachtu, a konkretnie do Afrika Korps, skąd zresztą nawiał do gen. Andersa. Zmarł wiele lat przed moimi urodzinami, ale nie widzę powodu, by ukrywać przeszłość swojej rodziny.

Nauka dla sędziego Tulei
Sędzią Tuleyą nie zamierzałem się zajmować, dopóki w warszawskim sądzie nie spotkałem jego kolegi po fachu. – Gdybym pochodził z rodziny resortowej, byłbym ostrożniejszy w wypowiadaniu się o stalinizmie – stwierdził.
Nie mogłem w to uwierzyć. Wszak sędzia Tuleya w uzasadnieniu wyroku na dr. G. mówił: „Wzbudza to we mnie straszne skojarzenia, nawet nie z latami 80., ale z przesłuchaniami stosowanymi w latach 40. i na początku lat 50. W czasach największego stalinizmu”.
Innymi słowy Tuleya uznał, że SB, w której jego matka służyła również w latach 80., była instytucją lepszą niż służba niepodległego państwa polskiego, jaką jest Centralne Biuro Antykorupcyjne. Czymże to było, jeśli nie obroną przeszłości własnej matki, choć może i nieuświadomioną?

Jeśli miałem jakieś wątpliwości, to mnie opuściły, kiedy dowiedziałem się, że Igor Tuleya orzeka również w procesach lustracyjnych. W pamięci miałem bowiem pewną sędzię Trybunału Konstytucyjnego, nieskazitelnego charakteru, z opozycyjnym rodowodem nienaznaczonym choć cieniem podejrzenia o współpracę z komunistycznym aparatem represji. Kiedy jednak okazało się, że jedna z osób jej najbliższych miała epizod współpracy z SB, poprosiła o wyłączenie jej ze składu, który miał rozstrzygnąć o lustracji w Polsce.
Ona wiedziała, co zrobić. Szkoda, że sędzia Tuleya nie miał okazji pobierać u niej nauk.

Autor: Cezary Gmyz
http://niezalezna.pl/37526-grzebiac-w-zyciorysach

Komentarze:

kosikm () 21/01/2013 - 15:36.
nazwac matke sedziego łajnem Ten lis przekracza kolejne granice

Gość () 21/01/2013 - 18:09.
Lis nazwal lajnem zyciorys matki Tulei ...a co na to Tuleja,jesli jest honorowy powinien wezwac lisa na pojedynek

Gość () 21/01/2013 - 18:09.
Lis
Uwielbiam czołówkę do jego programu na żywo, Raz główka w lewo, raz w prawo, potem z przedziałkiem, wreszcie bystry wzrok i języczek ciety. Potem różne podpóreczki pod brodą, oczopląs, chwytanie za podbródek i...w końcu głos aklsamitny jak zgrzyt żelaza po szkle

loon () 21/01/2013 - 17:58.
Lis to Farinelli dziennikarstwa - niech Pan to spopularyzuje.
W środowisku studenckim jest to popularne określenie tego Bezjajowca!!!

11235813... () 21/01/2013 - 17:10.
lisie nikczemności, nie przynoszą już żadnego rezultatu. Wręcz przeciwnie. Z drugiej strony trudno się tej szui dziwić, wraz z konającą III RP, wali się jego zakłamane, ale mimo wszystko wygodne życie. Zaszedł wysoko, ale tym bardziej z większym hukiem zleci. Żałować bydlaka nie będziemy

wiara () 21/01/2013 - 17:24.
syberyjskie lisy.....
Wczoraj oglądałam program o przyrodzie Syberii i dowiedziałam się z niego ,że LISY polarne z braku LEMINGÓW (kiepski rok rozrodczy) którymi się żywią w obfitych latach i karmią swoje małe ,to w chudych latach, aby przeżyć jedzą ....odchody... naprawdę tak powiedziano w TV!!!!!!
Panie Czarku , to chyba wyjaśnia wszystko jeśli chodzi o LISY !!!!!!! one są łajnoluby bo karmione tym od dziecka z braku lemingów..... .jak ktoś mądry, kiedyś powiedział: "JESTEŚ TYM CO JESZ"....

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 21 sty 2013, 18:53 przez Badman, łącznie edytowano 2 razy



21 sty 2013, 18:47
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
Moskwa życzyła zwycięstwa Komorowskiemu

- W przeszłości miałem wątpliwą przyjemność współpracy z panem Komorowskim. (...) Źle na tym wyszedłem - mówi w rozmowie z "Uważam Rze" Romuald Szeremietiew. Były wiceminister obrony zaznacza, że prezydent nie jest osobą wartą zaufania. Zwraca też uwagę, że zwycięstwa Komorowskiemu w wyborach prezydenckich "życzono w Moskwie".

Z grudniowego sondażu CBOS wynika, że aż 69 proc. Polaków ufa prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu. – Jeśli te dane są prawdziwe, to bardzo mnie dziwi ta popularność – mówi Szeremietiew i pyta: "Czy można ufać komuś, kto jak Komorowski ustawicznie mija się z prawdą; kto twierdzi, że nie miał czasu nauczyć się angielskiego, bo w PRL siedział za kratami (przez miesiąc), chociaż przedtem w danych sejmowych podaje, że zna trzy języki? Czy można ufać komuś, kto ogłasza się jako doktor nauk, a następnie przez siedem lat nie jest w stanie napisać pracy doktorskiej?"

Jak twierdzi rozmówca "Uważam Rze", w przeszłości miał "wątpliwą przyjemność" współpracy z Komorowskim w resorcie obrony. – Źle na tym wyszedłem – zaznacza. Dodaje, że gdy w lipcu 2001 r. został oskarżony o korupcję, ówczesny minister obrony "nie tylko dał temu wiarę, ale też odegrał bardzo aktywną rolę" w zniszczeniu jego kariery.

Szeremietiew zaznacza, że "Komorowski jest autorem kuriozalnej tezy, że Sowieci nie mieli w PRL swoich agentów, więc tym samym po rozpadzie ZSRR Rosja nie ma swojej agentury w Polsce". Jednocześnie zwraca też uwagę, "że zwycięstwa Komorowskiemu (w wyborach prezydenckich – przyp. red.) życzono w Moskwie".

Były wiceminister obrony krytykuje politykę obronną Polski, gdyż mimo dużych nakładów finansowych przyjęto "nieodpowiedni model sił zbrojnych". – W zasadzie zrezygnowano z przygotowań do obrony kraju, np. zlikwidowano wojska obrony terytorialnej i nastawiono się na tworzenie sił do działań daleko od kraju – mówi.

W jego ocenie można mówić o zagrożeniu suwerenności naszego kraju. – Jeśli (…) siły zbrojne są w zapaści, koncepcja obrony oparta na fałszywych założeniach, a ludzie odpowiedzialni za obronność i przemysł obronny zachowują się tak, jakby nie dostrzegali zagrożeń, to wnioski są jednoznaczne – podkreśla Szeremietiew.

Więcej w najnowszym numerze "Uważam Rze".

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/szeremie ... omosc.html


21 sty 2013, 22:24
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
Niektórym redaktorom wydaje się chyba, że z togi sędziego Tuleyi da się zrobić kiełbasę, a z jego łańcucha pieniądze na wypłaty

Znowu nie posprzątałem starych gazet. Zresztą ze sprzątaniem biurka mam w ogóle problem. Ale czasem bywa z tego jakaś korzyść.
Już trzeci dzień przyglądam się leżącej na samej górze stosu prasowego ostatniej weekendowej "GWnianej". I rozbieram, automatycznie, redaktorskim nawykiem, na części pierwsze. Wygląda to tak:

Obrazek

Najważniejszy jest sędzia Tuleya. Redakcja nakręca emocje przy których redaktor Jastrzębowski okazuje się amatorem.

Celem jest nie tylko Tuleya. Chodzi o to by zamknąć usta sędziom

- grzmi Bodgan Wróblewski. Mamy się bać. Wiadomo kogo.

Przyczynę strachu precyzuje Jerzy Stuhr, który obok wyznaje iż nie znosi Polski w gorączce. Czy w ogóle znosi Polskę? Nie wiem. Ciężko mu z tym, zwłaszcza, że obok czytam iż "młodzi skręcają w prawo". Dlaczego? Odpowiedź poniżej w kolejnej zajawce: jak twierdzi Bauman "boimy się wolności, marzymy o wspólnocie". Przepraszam, ale jacy my?

Prawdziwie ważne wiadomości zaczynają się jeszcze niżej.
Głównym problemem Polski, obok nieszczęsnego sędziego Tuleyi, jest "prośba o dobrą śmierć". Były minister zdrowia Marek Balicki, zwykle ciepły, troskliwy człowiek, tym razem zatroskał się o możliwość dokonania samobójstwa w przypadku ciężkiej choroby. Nie chcę przesadzać, ale może pocieszeniem jakimś jest informacja, że przy tej służbie zdrowia ciężka choroba często oznacza niestety coraz częściej śmierć.

Jeszcze tylko promocja homozwiązków i jesteśmy w lewym dolnym rogu GW. Bardziej nie da się chyba ukryć pewnej wiadomości, która w tym żywym organizmie pierwszej strony zmieścić się musi, choć nie powinna w ogóle zaistnieć. Bo nie może być prawdziwa! Przy tak dobrych rządach? Przy takim  nieustającym rozwoju? A jednak! Czytamy:

GOSPODARKA TRZESZCZY

Produkcja w 2012 r. spadła o 10,6 proc.! Budowlana aż o jedną czwartą! To jeden z najgłębszych spadków w historii.


Tak sobie w dole stroniczki weekendowego dziennika lemingów dogorywa mit o zielonej wyspie. Gospodarka nie wali się, nie sypie, nie wpada w recesję. Nie, ona "trzeszczy". Długo musieli nad tym myśleć. Ach, gdyby to za rządów PiS. Można by się tematem pobawić, postraszyć, zatroskać i stwierdzić np., że "PiS zabija gospodarkę". Albo powiedzieć, że oto rachunek za rządy PiS. A tak - nic. Trzeszczy, Tak sobie sama nasza gospodarka trzeszczy! Zobaczmy jeszcze raz - mistrzowska ręka to skreśliła:

Obrazek

Jak widać niektórym redaktorom wydaje się chyba, że z togi sędziego Tuleyi da się zrobić kiełbasę, a z jego łańcucha pieniądze na wypłaty.

I tylko młodych lemingów żal. Wiem, że jestem w tym żalu może odosobniony, ale cena za pięć lat takiej zabawy, tej hucpiarskiej niepowagi, będzie dla nich i ich dzieci, podobnie jak dla nas i naszych dzieci, bardzo słona.

http://wpolityce.pl/dzienniki/jak-jest- ... na-wyplaty

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


24 sty 2013, 07:33
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Władcy Marionetek...
Straciła pracę, zmarła na zawał

W piątek na tyskim cmentarzu odbył się pogrzeb Barbary Kwaśny (+51 l.), pracownicy tyskiej fabryki Fiata, która po tym, jak otrzymała wypowiedzenie, dostała zawału serca. Kobieta osierociła dwie córki. Teraz dziewczyny w wieku 18 i 16 lat, których ojciec zmarł 15 lat temu, zostały zupełnie same...

Kiedy Barbara Kwaśny ( 51 l.) dowiedziała się, że zostanie zwolniona z pracy w fabryce Fiata w Tychach, nie mogła otrząsnąć się z szoku. Nie spodziewała się, że mimo zapewnień pracodawcy oraz związkowców, zostanie wyrzucona z pracy. Przecież była jedynym żywicielem rodziny.
...
– Kiedy trwały negocjacje, mieliśmy wszyscy dostać zabezpieczenia i gwarancje, że nikomu nie stanie się krzywda. A teraz mamy już pierwszą ofiarę tych przekształceń i restrukturyzacji – dodaje Mateusz Gruźla z Solidarności. – Staram się pomagać osieroconym dziewczynom, kontaktuję je z prawnikiem, by mogły otrzymać odszkodowanie za stratę matki.
...

Więcej:
http://praca.wp.pl/title,Stracila-prace ... &_ticrsn=3


24 sty 2013, 17:07
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Władcy Marionetek...
Gdzie jest Rzecznik Praw Obywatelskich?

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w "dzikim kraju" (cytując pewnego prominentnego działacza Platformy Obywatelskiej), był sobie Rzecznik Praw Obywatelskich, o którym wszyscy słyszeli. Śp. Janusz Kochanowski - przez jednych lubiany (tzw. zwolenników pięknej idei IV RP - trzeba przypomnieć, że był wybrany głosami zarówno Prawa i Sprawiedliwości jak i Platformy Obywatelskiej), przez innych traktowany z niechęcią (tzw. Salon, itp.). Co by nie powiedzieć o jego działalności, którą sobie cenię (oprócz kilku kontrowersji, tak jak ta ze szczepionkami na świńską grypę, ale tutaj życie prywatne zaważyło na przyjęciu takiego, a nie innego stanowiska), było o nim słychać, było go widać, rzucał pomysłami, interweniował w wielu sprawach, nawet proponował zmiany w Konstytucji (przemilczane przez mających inicjatywę ustawodawczą w tej sprawie). RPO powinien być przede wszystkim medialnym orędownikiem praw i wolności obywatelskich, tam zabiegać o posłuch, a to zadanie, jak się wydaje, Janusz Kochanowski wypełniał dobrze.

A teraz pytanie za sto punktów - czy ktoś wie, kim jest teraz Rzecznik Praw Obywatelskich, wybrany już prawie rok temu, po śmierci poprzedniego Rzecznika? Nie? Wydaje się, że go nie ma? No właśnie. Ja sam, który trochę polityką się interesuję, nie miałem zielonego pojęcia, kto aktualnie piastuje ten urząd. Musiałem zasięgnąć języka u źródeł - czyli na stronie internetowej polskiego ombudsmana, gdzie dowiedziałem się, że 10 czerwca 2010 roku w Sejmie została nań wybrana profesor Irena Lipowicz, na co wyraził zgodę Senat, a ślubowanie złożyła 21 lipca 2010 r.

Pani profesor jednak nie ma szczęścia do mediów albo po prostu nie stara się zdobyć ich poklasku. Jest to dość dziwne, zważywszy, że została wybrana przez jedynie słuszną władzę Frontu Jednoś... o, przepraszam, to znaczy PO, więc z definicji powinna być chwalona za większość działań. Nie neguję działalności pani profesor i nie twierdzę, że nie korzysta z licznych kompetencji przypisanych urzędowi, który sprawuje, być może jest o wiele bardziej aktywna niż Janusz Kochanowski (co jednak nie wydaje się prawdopodobne), ale jednym z największych atutów RPO powinna być medialność, umiejętność przekazania ważnych problemów szerszemu odbiorcy, zwracanie uwagi na istotne problemy związane z działalnością ombudsmana.

A może to celowy zabieg? Żeby nowy, nawet jeżeli wyznaczony przez jedynie słusznych Rzecznik Praw Obywatelskich tak bardzo się nie wychylał? Żeby pilnował swego nosa i nie przeszkadzał? Może to nowa polityka rządzących? Z IPN jest podobnie, ktoś tam zastępuje, ktoś tam kogoś wybiera, wszystko jakoś tak niemrawo, i tak to się ciągnie od śmierci Janusza Kurtyki. A dzięki temu IPN już nie przeszkadza tak bardzo jak kiedyś. Może o to samo chodzi z trzymaniem Rzecznika Praw Obywatelskich poza mediami?

Komentarze:
Zajmuje się obroną "praw homoseksualistów"! ....aby żyło się lepiej-wszystkim Zdzichom,Rychom i Adasiom!
SIGIS 01486 | 17.05.2011 23:30

nie ma potrzeby rozgłaszać, toż to mamy ministra od spraw "wykluczonych" teraz nie będzie potrzeby bronic praw obywateli
KLEMENTYNA 0831 | 17.05.2011 23:48


Autor: mad z Polski B
Prosty człowiek.

Link do bloga: http://mad.salon24.pl/307400,gdzie-jest ... watelskich

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


26 sty 2013, 19:05
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Władcy Marionetek...
Sex, hazard albo okienko, domenami posła Szejnfelda z PO

Szejnfeld jaki jest każdy widzi. Ale mimo wpadek , Ukochany Przywódca wysyła go na pierwszy ogień do przyjaciół z telewizji , aby mamił głupców , jeszcze wierzących w jego geniusz. I znowu głośno o pośle Szejnfeldzie. Można powiedzieć, ze za posłem ciągnie się nieprzyjemny zapach. Najpierw w świetle fanfar ten geniusz od gospodarki zaserwował , jedno okienko dla przedsiębiorców. Co z tego wyszło należałoby się spytać przedsiębiorców , ale wyszło tak jak ze wszystkimi obietnicami  Tuska i jego ludzi. Później jego nazwisko pojawiło się w kontekście afery hazardowej, którą cwaniacy z rządu sprytnie zamietli pod dywan. No i ostatnio w związku ze sprawą afery sexmodelek okazało się ,że pan poseł jest na zdjęciu z jedną z tych pań.

I tu dochodzimy do sedna sprawy , to co pan Szejnfeld potrafi najlepiej to jest p……..ć  głupoty na każdy temat w zaprzyjaźnionych telewizjach, stąd jego zdjęcie u boku sprzedajnej pani wcale nie dziwi.

http://ludwikdorn.salon24.pl/129097,afe ... ielewiczem
http://www.se.pl/sexmodelki,252424/
http://www.tarnowo24.pl/content/bubel-s ... no-okienko

KOMENTARZE



   Piękne zdjęcie !!!
   Ładnie Szejnfeld wyszedł na zamieszczonym powyżej zdjęciu.
   kontestator 27.01.2013 06:52:48

   Szejnfeld to obrzydliwy pies Pluto
   dalej nie napiszę bo obrzydzenie mam....
   jagna 26.01.2013 20:54:52

 @jagna 20:54:52
   bardzo proszę przeprosić psa Pluto... bo wyślę emaila do Myszki Mickey a ten ma dobre układy z US marines i może pani narobić kłopotu ;-)
   a poza tym Pluto jest sympatyczny no i z pewnością z po się nie zadawał...
   gorylisko 26.01.2013 22:24:34

@kontestator 06:52:48
 Szejnfeld fotografuje się z kurwą a publiczną TVP milczy. W śledztwie dotyczącym organizacji zagranicznych wyjazdów prostytutek, w trakcie przeszukania u jednej z głównych oskarżonych o sutenerstwo Joanny Borysewicz jak i jej matki, znaleziono zdjęcia Adama Szejnfelda z gwizdkiem bez skórki w towarzystwie Katarzyny Terleckiej, prostytutki, która wyjeżdżała za granicę w grupach prostytutek organizowanych m.in. przez Joannę Borysewicz oraz jej matkę(interes rodzinny!). Katarzyna Terlecka w 2007 roku została Miss Świata Parowozów i Miss Internetu. W 2008 roku zasiadła już jako juror konkursu w Wolsztynie u boku posła Szejnfelda. Jest embargo w mediach na tę informację, ale Szejnfeld jest posłem dlaczego media milczą w tej sprawie? Jak się jednak okazuje Katarzyna Terlecka (27 l.) ta "piękna kobieta która pozuje do erotycznych zdjęć" to "jedna z głównych gwiazd seks interesu. Z jej zeznań wynika, iż dość często wyjeżdżała za granicę, aby tam uprawiać seks za pieniądze". Jak widać granica miedzy sex modelką a kurwą jest dosyć płynna. Po zdobyciu tytułu miss lokomotyw już nie musiała wyjeżdżać na drugą stronę Odry, gdyż nagrzanych i nadzianych frajerów z partii rządzącej znalazła na miejscu. Zachowanie byłego ministra i czołowego funkcjonariusza platformy skłania raczej do twierdzenia, że bardziej był zainteresowany d..ą miss parowozów niż jej papierową lub digitalną wersją.
 Kula Lis 62 27.01.2013 09:50:00


MEDIA WATCH 26.01.2013 20:01
Morskie spojrzenie
Andy 51 - Mąż , ojciec lubiący iść pod prąd
http://mipan.nowyekran.pl/post/86839,se ... felda-z-po

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 27 sty 2013, 13:23 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



27 sty 2013, 13:20
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
1/ Korupcja i łapówkarstwo w Polsce

Spada liczba spraw o łapówkarstwo, ale korupcja wcale nie znalazła się w odwrocie - informuje "Rzeczpospolita". Śledczy zwracają uwagę na to, że ludzie są bardziej wyczuleni na korupcję i częściej niż w poprzednich latach anonimowo zgłaszają nawet drobne jej przypadki.

Różnego rodzaju kampanie antykorupcyjne i coraz mniejsze przyzwolenie społeczne na wręczanie dowodów wdzięczności sprawiły, że Polacy rzadziej dają łapówki. Natomiast jeśli już to robią - sumy są znacznie wyższe niż jeszcze niedawno.

Z danych Komendy Głównej Policji, wynika, że w ubiegłym roku znaleziono dowody na to, iż sprzedajni urzędnicy przyjęli łącznie 15,63 mln zł łapówek, czyli o ponad 100 proc. więcej niż w 2012 r., kiedy było to 6,39 mln.

W całym kraju zostało wszczętych 5512 spraw korupcyjnych, czyli o 140 mniej niż w 2011 r. (spadek o 2,5 proc.). Po przeprowadzeniu postępowań okazało się, że liczba przestępstw stwierdzonych wyniosła 10 805 i była o blisko 1,4 tys. mniejsza (spadek o 11,4 proc.) niż w 2011 r.

Gdzie bierze się i daje najwięcej łapówek? Niezmiennie w służbie zdrowia i w urzędach - wynika z analizy spraw prowadzonych przez policję.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html

2/ Coraz częściej, by dostać pracę Polacy muszą dać łapówkę

Wcześniej zjawisko posady za łapówkę było sytuacją wyjątkową, ale teraz na skutek kryzysu się to nasila - mówi "Dziennikowi Gazecie Prawnej" Grażyna Kopińska, dyrektor programu "Przeciw Korupcji" Fundacji im. Stefana Batorego.

Jak przewiduje, jeśli bezrobocie będzie rosnąć, a gospodarka dalej spowalniać, takie przypadki będą coraz częstsze. Podobnie jest z zamówieniami publicznymi - gdy teraz inwestycji jest dużo mniej, może dochodzić do kupowania przychylności osób, które decydują o przyznaniu kontraktu.

Kopińska podkreśla, że korupcję pobudza deficyt pożądanych dóbr - w PRL było to np. mięso czy papier toaletowy i łapówka trafiała do kierownika sklepu czy pani w kiosku.

Teraz takimi dobrami są kontrakt czy praca, bo jest zdecydowanie mniej inwestycji i projektów do realizacji. - Kiedy firmy biją się o kontrakty, a ludzie zrobią wszystko, by dostać lub utrzymać pracę, otwiera się nowe pole występowania zjawisk korupcyjnych - ocenia Kopińska.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html


30 sty 2013, 05:52
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
Nie dla psa kiełbasa?

Dariusz Joński, rzecznik SLD, domaga się likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Joński jest posłem już półtora roku, ale do tej pory dał się zapamiętać wyłącznie z tego, że Powstanie Warszawskie umiejscowił w 1988 roku, a stan wojenny w 1989. Co pozwala wierzyć, że człowiek o tak głębokiej wiedzy może trafnie oceniać sens istnienia bądź likwidacji CBA? Okazuje się, że bliskie związki z tą instytucją. Poprzez małżonkę.

Żona posła Jońskiego została zatrzymana przez CBA za poświadczenie nieprawdy w sprawie dotyczącej wyłudzania środków unijnych. Zabawne jest to, że zarzut łapówki obejmuje cztery kosze... kiełbas. Wyłudzona kwota 3 milionów złotych jest już mniej zabawna.

Najmniej zabawne jest jednak to, że niemal zawsze, gdy przyglądamy się uważniej "szczeremu oburzeniu" bądź zaangażowaniu polityków, okazuje się, że kryje się za nim jakieś drugie dno. A to, co oglądamy, to tylko teatr, na który chcą nas nabrać.

Poseł Joński z SLD chce likwidacji CBA? Okazuje się, że CBA prowadzi sprawę przeciwko jego żonie. Poseł Kalisz pała oburzeniem na skandaliczne słowa wicepremiera Giertycha? Prywatnie lubi go i bywa na imprezkach. Poseł Kurski uważa za skandaliczne opinie Niesiołowskiego o Lechu Kaczyńskim? Prywatnie bardzo się lubią. Poseł Niesiołowski wielokrotnie podkreśla, że tygodnik NIE jest obrzydliwy? Poza kadrem przyjmuje zaproszenia Jerzego Urbana i jeździ podstawioną przez niego limuzyną.

Jeszcze trochę, a okaże się, że Palikot zaczął z Macierewiczem grywać w golfa.

Kiedy oglądacie państwo te "autentyczne" emocje polskich polityków, pamiętajcie, że często jest to tylko teatr. Jak udowodnił "Super Express", kiedy chodzi o konkretne ćwierć miliona złotych leżące na stole, to potrafią je zgodnie rozparcelować wszystkie partie, tak pryncypialnie nielubiące się na co dzień.

Tylko skoro to tylko teatr, w dodatku słaby, to może nie powinniśmy za to przepłacać? Może powinniśmy obciąć tym aktorom pensje? Niemieccy posłowie, którzy tworzą prawo lepszej jakości, zarabiają dwie i pół średniej krajowej. Polscy posłowie zarabiają niemal trzy.
Czy ktokolwiek z nas potrafi uzasadnić, dlaczego Polacy powinni cenić swoich posłów wyżej niż Niemcy swoich?

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/miro ... 04650.html


02 lut 2013, 08:17
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Władcy Marionetek...
Czekoladowy Rambo terroryzuje Los Angeles

Przez kilka ostatnich dni, pomimo blokady medialnej, Stany żyją dramatyczną historią człowieka, który rozpoczął prywatną krucjatę przeciw skorumpowanym policjantom w Los Angeles.

"Przez kilka ostatnich dni, pomimo blokady medialnej, Stany żyją dramatyczną historią człowieka, który rozpoczął prywatną krucjatę przeciw skorumpowanym policjantom w Los Angeles. Nie jest to jednak ani gangster, ani drobny przestępca, tylko jeden z policjantów, który obserwował rozkład systemu od środka przez wiele lat i wreszcie powiedział dosyć. O ile zwykły policjant może być niebezpieczny dla kolegów, to ten człowiek służył w US Army w Afganistanie i Bahrainie jako strzelec wyborowy, zna taktykę walki partyzanckiej, zgromadził zapasy amunicji oraz broni na wiele dni, i jest totalnie zdeterminowany.

Trzeźwo myśląca osoba pomyśli, że taka wojna to misja samobójcza. Tak właśnie uznał sam Dorner, który przed popełnieniem pierwszych morderstw rozesłał 20-stronicowy manifest, w którym opisał powody swoich drastycznych działań. Tłumaczy w nim m.in. , że nie chce skrzywdzić nikogo, ale inaczej nikt nie zwróci uwagi na degrengoladę systemu wymiaru sprawiedliwości w Los Angeles. Pisze też, że ograniczy się do polowania na skorumpowanych policjantów i ich rodziny, i następnie z dużą dokładnością opisuje przestępstwa policjantów których był świadkiem. Wymienia też listę osób przeznaczonych do likwidacji.

Kontrowersji dodaje fakt, że policjantów w Stanach praktycznie nie wyrzuca się ze służby. Co chwilę trafiają do mediów jakieś filmy z przypadkami skrajnej brutalności służb, bardzo rzadko ktokolwiek ponosi w takich sprawach odpowiedzialność. Dorner jednak, po zgłoszeniu kilku incydentów swoim przełożonym (oraz na linię telefoniczną specjalnie do tego celu założoną) został usunięty z pracy. Ludzie odpowiedzialni za różne przewinienia, m.in. znęcanie się nad zakutą w kajdanki chorą psychicznie osobą, nie ponieśli żadnych konsekwencji.

Walka Christophera Dornera zaczęła się mniej więcej w niedzielę, drugiego lutego, kiedy zabił dwie osoby. Kobietę, córkę policjanta, który go wyrzucił z pracy, oraz jej narzeczonego. Kolejne strzały padły w czwartek w trakcie kontroli policyjnej, kiedy ranny został policjant patrolujący San Diego County. Kilka minut później, wezwane posiłki zostały przez Dornera zlikwidowane - jeden policjant zabity strzałem w głowę, drugi będąc ciężko ranny zdołał uciec. Policja LAPD wpadła w taką panikę, że sama udowodniła część zarzutów Dornera, m.in. to, że nie liczą się z życiem cywili. W czasie poszukiwań szarego SUV Nissana, którym poruszał się podejrzany (Dorner jest czarnoskóry, ma dwa metry wzrostu) dwóch policjantów wystrzelało bez ostrzeżenia po magazynku w niebieską Toyotę, którą jechały dwie azjatki rozwożące czasopisma. Obie w ciężkim stanie przewieziono do szpitala. Kolejne szaleństwo LAPD skoczyło się dla innego kierowcy szczęśliwiej, bo co prawda podziurawiono jego SUVa, ale jemu samemu nic się nie stało.

Dorner wtedy (prawdopodobnie żeby uniknąć kolejnych pomyłkowych ofiar policji, lub zatrzeć ślady) spalił swoje auto w górzystej okolicy San Brernardino. Wkrótce po odnalezieniu wraku, zaczęło się w tym rejonie największe w Stanach od wielu lat czasu polowanie na człowieka z wykorzystaniem sił policyjnych całego stanu, i wielu innych agencji z trzema literkami w nazwie. Ogromne opady śniegu z ostatnich dni utrudniły pracę helikopterom z kamerami na podczerwień, psy gończe straciły trop, największe w historii przeszukiwanie przez oddziały SWAT dom po domu też nie przyniosły rezultatów.

Do obecnej chwili, Czekoladowy Rambo, pozostaje nieuchwytny i prawdopodobnie planuje kolejny atak. LAPD jest spanikowane jak nigdy wcześniej, spełnił się w końcu dla nich najczarniejszy sen - walczy z nimi człowiek świetnie znający metody pracy policji, wojska, przeszkolony, i gotowy na wszystko. Na facebooku powstały już grupy popierające walkę tego człowieka z zepsutym systemem. Można zaryzykować stwierdzenie że prawie każdy poza LAPD uważa, że gość jest w porządku.

Problem policji polega także na sprawach wizerunkowych. Dorner prawie na każdym zdjęciu prezentuje jowialny, szczery uśmiech miłego człowieka. W dziesiątkach zdjęć z jego facebooka na każdym wygląda podobnie pozytywnie, trudno go więc zaprezentować jako kryminalistę. Nie jest to stereotypowa gęba mordercy, problemem dla władz jest także jego uczciwe życie. Kiedy przeprowadzano zwolnienie ze służby, przesłuchiwano różnych świadków żeby zdobyć na niego obciążające dowody. Nie zebrano od jego znajomych żadnych takich zeznań, wszyscy równo twierdzili, że jest świetnym, uczciwym facetem. Tak samo oceniają go koledzy i przełożeni z wojska. Wyszła też historia sprzed kilku lat, kiedy Dorner jako policjant zwrócił właścicielom znalezione przy drodze pieniądze(kilka tysięcy dolarów!), chociaż absolutnie nie musiał tego robić i nikt nigdy by się o tym nie dowiedział. Kolejny punkt dla Rambo.

Poniżej zamieszczam linki do artykułów o sprawie:

* http://losangeles.cbslocal.com/2013/02/ ... structure/
* http://ktla.com/2013/02/07/read-christo ... z2KDVW09yo
* http://losangeles.cbslocal.com/2013/02/ ... ally-shot/
* http://latimesblogs.latimes.com/lanow/2 ... tings.html
* http://www.latimes.com/entertainment/en ... 6979.story
* http://www.latimes.com/news/local/dorner-manhunt/
* http://www.reddit.com/r/WTF/comments/18 ... n_la_shot/

A teraz, co dla mnie osobiście w tej sprawie jest fascynujące? Dziwne rzeczy, które działy się od pierwszych godzin tej sprawy. Zacząłem się nią interesować, przez wątek w serwisie reddit, który błyskawicznie trafił na stronę główną, i w ciągu dosłownie godziny zebrał ok 5000 głosów (taka popularność się rzadko kiedy zdarza). Po chwili jednak link zniknął ze strony głównej jako rzekomo umieszczony w złej kategorii (skąd my to znamy?). Następnie zaczęło się masowe głosowanie przeciwko - prawie 4000 głosów przeciw w ciągu dosłownie 10 minut. Obecnie ten wątek na reddicie 'wykopało' ok. 12.400 osób, a 'zakopało' ok. 9.500 osób. Tylko, że po pierwsze kto chce zakopać takiego newsa, po drugie dlaczego zakopy pojawiły się w ciągu kilku minut? Po trzecie, ten wątek i wiele innych znów zyskały popularność (ok. 3000 głosów) ale nic o tej tematyce nie trafia już na stronę główną serwisu.

Do tego dochodzi częściowa blokada medialna, tzn piszą o tym głownie serwisy lokalne z Kaliforni, serwisy krajowe natomiast umieszczają sprawę w jakichś marginalnych linkach, pisząc głownie o największej od 30 lat śnieżycy ( a największe polowanie na człowieka od 40 lat? ), SuperBowl, celebrities i innych śmieciowych informacjach. W telewizji CNN prawie o tym nie wspominają, a jeszcze niedawno zwykły pościg relacjonowany był z helikoptera i z żółtym paskiem na dole ekranu. W ostatnich godzinach policja zabroniła lotów helikopterów nad terenem poszukiwań, co też można interpretować na różne sposoby.

Robi się jeszcze ciekawiej, kiedy człowiek przyjrzy się szerzonej dezinformacji. W oryginalnym manifeście tego desperata tłumaczy on po prostu bardzo szczegółowo dlaczego zrobi to co planuje i opisuje swoją historię. W manifeście publikowanym przez media ktoś wsadził kilka zdań o Obamie, jakichś amerykańskich gwiazdach tv, i ogólnie sprawia to wrażenie bełkotu szaleńca. Oczywiście wszystkie większe stacje TV używają spreparowanego dokumentu i przedstawiają go jako kolejnego wariata który chce zabić prezydenta i ogólnie ignorują temat. Osobiście bardzo się cieszę, że przypadkiem trafiłem na ten temat na reddicie zanim go ukryli, bo po pierwsze to jest historia na scenariusz filmowy, po drugie media próbują to wyciszyć, po trzecie dobrze zobaczyć mechanizmy dezinformacji i propagandy na żywo i na pewno warto wyciągnąć z tego lekcję na przyszłość. Ciekawe jak daleko potrafią posunąć się media żeby robić z nas idiotów?"

http://night-rat.nowyekran.pl/post/8763 ... os-angeles


11 lut 2013, 23:42
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
Polska ukarana przez Trybunał Praw Człowieka

Trybunał Praw Człowieka ukarał Polskę za przetrzymywanie niepełnosprawnego więźnia w nieodpowiednich warunkach. Polskie władze mają zapłacić skarżącemu 8 tysięcy euro zadośćuczynienia.
Skargę do Trybunału złożył młody mężczyzna, dotknięty przewlekłymi chorobami i przykuty do wózka inwalidzkiego. Skazany na osiem lat więzienia przebywał w kilku zakładach karnych między innymi w Siedlcach i Warszawie. Zarówno więzienne cele jak i sanitariaty nie były przystosowane dla inwalidów.
Aby skorzystać z toalety skarżący musiał prosić o pomoc współwięźniów. Nie zapewniono mu również odpowiedniej opieki medycznej. Polski sąd odrzucił prośby o zwolnienie z dalszego odbywania kary.
Sędziowie Trybunału jednogłośnie stwierdzili naruszenie przez Polskę artykułu Konwencji, który gwarantuje osobom chorym i niepełnosprawnym odpowiednie traktowanie i niezbędną opiekę medyczną podczas odbywania kary.
W uzasadnieniu Trybunał podkreślił, że jest to kolejna podobna skarga nadesłana z Polski. Zalecono polskim władzom rozwiązanie problemu nadmiernego przepełnienia więzień i stworzenia odpowiednich warunków, nie uwłaczających godności osób chorych i niepełnosprawnych.


~dziki kraj do ~ryt.:
"PRZYMKNIEMY CI MAMUSIĘ NA ROK, TO SIĘ PRZYZNASZ.

Stanisława Chmielewska była wieloletnim pracownikiem licznych instytucji państwowych. Najwięcej czasu przepracowała w Najwyższej Izbie Kontroli na odpowiedzialnych stanowiskach. Tam wykazała się niespotykanym w czasach PRL sukcesem – w wyniku jej działalności kilku ministrów i prezes Radiokomitetu utracili stanowiska. W ostatnich latach, aż do aresztowania, Chmielewska była doradcą prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych, gdzie zajmowała się, z dobrym zresztą skutkiem, wykrywaniem nieprawidłowości i przestępstw.
– Zajmowałam jakąś pozycję społeczną. Żyłam normalnie, spokojnie, mogłam się realizować zawodowo, mogłam się opiekować ciężko chorymi rodzicami. To wszystko mi odebrano.

20 lipca 2005 r. Stanisława Chmielewska została zatrzymana przez funkcjonariuszy CBŚ. 21 lipca Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu. Sędzia Ewa Szymańska w uzasadnieniu skrupulatnie wymienia, o co Chmielewska jest podejrzana. Czytamy, że Chmielewska wydawał polecenia, zalegalizował kwotę, czynności udaremnił lub znacznie utrudnił, założył i kierował zorganizowaną grupą.

Stanisława Chmielewska jest bez wątpienia kobietą. Starszą panią w wieku emerytalnym. Dlaczego sędzia pisze o niej w rodzaju męskim? Ano dlatego, że zarzuty są przepisane co do jednej kropeczki z aktu oskarżenia, który Prokuratura Apelacyjna w Krakowie postawiła parę miesięcy wcześniej Adamowi Chmielewskiemu, synowi pani Stanisławy.
– Prokuratura zorganizowała konferencję prasową, na której poinformowano, że postawiono mi zarzuty – mówi Chmielewska. – Dopiero po konferencji odczytano mi zarzuty. Zgodnie z prawem zażądałam ich uzasadnienia na piśmie. Doczekałam się tego po paru miesiącach.

Zarzuty przedstawił Chmielewskiej Łukasz Gramza, prokurator Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, jeden z członków grupy ds. zwalczania mafii paliwowej kierowanej wówczas przez prokuratora Marka Wełnę. Posiedzenie sądu w sprawie postanowienia o zastosowaniu aresztu odbyło się bez obecności adwokata. Mecenas Chmielewskiej przyjechał z Warszawy do Krakowa na czas. Rozdał swoje wizytówki prokuratorom i policjantom z CBŚ prosząc, by powiadomili go o ewentualnej zmianie terminu posiedzenia sądu. Termin w ostatniej chwili zmieniono. Nikt oczywiście do niego nie zadzwonił. Chmielewskiej na taki telefon nie pozwolono, a sędzia Szymańska na adwokata czekać nie chciała.
– Poprosiłam o głos. Pani sędzia zaczęła na mnie krzyczeć, że ona nie ma czasu słuchać tego, co mam do powiedzenia – opowiada Chmielewska.
– Po dłuższych targach pozwolono mi mówić. Powiedziałam, że jestem ciężko chora, że rozumiem przyczynę mojego zatrzymania jako próbę wymuszenia określonego zachowania na moim aresztowanym synu.

Syn ten, Adam Chmielewski, jest oficerem polskich służb specjalnych (celowo nie piszemy jakich, gdyż tropy idą w wielu kierunkach, a sam zainteresowany, co zrozumiałe, milczy). Jak udało nam się potwierdzić w kierownictwie ABW, Chmielewski odegrał czołową rolę w rozpracowaniu szajki przestępczej działającej w ONZ. Efektem tego była głośna afera w sprawie nazywanej potocznie „ropa za żywność”. Nasze służby (ABW) otrzymały w związku z tym liczne gratulacje od zachodnich partnerów, w tym od amerykańskich służb specjalnych. Niektórzy generałowie zostali odznaczeni orderami. Konsorcjum Victoria zostało w tej sprawie wykorzystane jako firma przykrywka, dzięki której Chmielewski mógł wniknąć w międzynarodowe struktury przestępcze.

Wkrótce potem Adam Chmielewski, o którym przełożeni mówili, że potrafi w kilka dni wykonać zadanie, które innym zajmuje miesiące, został skierowany do walki z mafią paliwową. Z naszych ustaleń wynika, że miał rozpoznać i udokumentować przestępczą działalność w polskich rafineriach. Czy w trakcie tego zadania przeszedł na drugą stronę? Związał się z mafią paliwową? Czy też w związku z wiedzą, jaką posiadł, został wyeliminowany? Nie nam to rozstrzygać, od tego są sądy.

Krótko przed zatrzymaniem Chmielewska napisała apel z prośbą o interwencję w sprawie syna. Fragment: Stał się wygodnym kozłem ofiarnym w bezwzględnej walce politycznej, sam nie zdając sobie sprawy z zakulisowych rozgrywek między politykami i służbami specjalnymi. Najgorszym jest jednakże to, że stan zdrowia mojego syna jest krytyczny i dalszy pobyt w więzieniu grozi mu śmiercią. Apel trafił do wszystkich posłów, ministrów i mediów. Dziś Chmielewska podejrzewa, że to właśnie była bezpośrednia przyczyna jej aresztowania.

– Zamknięto mnie w areszcie najpierw na trzy miesiące, potem nastąpiły przedłużenia. Łącznie spędziłam w areszcie rok i trzy miesiące. Przewieziono mnie z Krakowa do Kielc, później z Kielc do Warszawy, z Warszawy znowu do Krakowa i znowu do Warszawy. W tym czasie prokuratura nie przeprowadziła z moim udziałem żadnych czynności. Nie byłam przesłuchiwana, nie poddawano mnie żadnym konfrontacjom, nie przesłuchiwała mnie też policja, ABW czy CBŚ. Jeden jedyny raz, w marcu 2006 r., spotkał się ze mną prokurator Babiński, ale nie miało to charakteru przesłuchania, bo on mówił, a ja milczałam. Jedyne pytanie, jakie mi zadano, to czy Adam jest funkcjonariuszem ABW. Odpowiedziałam, że to pytanie nie do mnie. Pan prokurator mówił, że chyba będą musieli mnie przeprosić, w kilka dni później wnioskował o kolejne przedłużenie aresztu.

Wobec Chmielewskiej stosowano w areszcie takie środki ostrożności jak wobec gangsterów.
Badający Chmielewską lekarz z krakowskiego pogotowia po badaniu przed aresztowaniem napisał, że wyjątkowo wyraża zgodę na jeden dzień jej pobytu w izbie zatrzymań. W kilka dni po zatrzymaniu adwokat Chmielewskiej złożył wniosek o przebadanie jej przez biegłych lekarzy. Trzy dni przed opuszczeniem aresztu, czyli w rok i trzy miesiące od złożenia wniosku, biegli lekarze takie badanie przeprowadzili. Chmielewska jest wrakiem człowieka. Sześć guzów tarczycy, guz piersi, osteoporoza, cukrzyca, dyskopatia, pierwsza faza udaru mózgu z postępującym paraliżem kończyn dolnych i mimicznymi zmianami na twarzy. Większość z tych przypadłości rozwinęła się lub wręcz powstała w czasie pobytu w areszcie. O tym, jak Chmielewską „leczono” w areszcie, można by napisać książkę.

– Czy już rozumie pan sytuację? Podpisuje pan to, co chcemy, i wychodzi na zewnątrz razem z mamusią albo posiedzicie obydwoje – takie słowa miał usłyszeć Adam Chmielewski od przesłuchujących go prokuratorów. Nie podpisał.(...)  


http://wiadomosci.onet.pl/swiat/polska- ... omosc.html

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


12 lut 2013, 21:41
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
To wszystko za łapówki?

Załącznik:
634963756860718267.jpg

Stanowisko: skromny naczelnik wydziału infrastruktury w małej miejscowości. Zarobki: oficjalnie nie więcej niż kilka tysięcy. Majątek: willa za oficjalnie niespełna pół miliona, dwa eleganckie auta. Ksywka w gminie - Pan Koperta. Jego karierę miesiąc temu zakończyło CBA

Tajemnicą poliszynela było, że to dzięki kopertom z grubymi plikami banknotów można było u niego załatwić intratne zlecenie. Został zatrzymany w styczniu. Prokuratura Rejonowa w Giżycku przedstawiła mu 17 zarzutów, w tym: przyjmowania korzyści majątkowych, usuwania dokumentacji przetargowej oraz przekroczenia uprawnień.

Według ustaleń śledczych, mężczyzna przyjmował łapówki w zamian za „załatwienie” korzystnego rozstrzygnięcia prowadzonych przetargów. Jak powiedział po zatrzymaniu rzecznik prasowy CBA Jacek Dobrzyński, stworzony przez Piotra S. cennik opiewał na 10 proc. równowartości zamówienia publicznego. A te wcale nie są małe. Przyjrzeliśmy się kluczowym inwestycjom w Węgorzewie w 2008 roku: budowa ulic Akacjowej i Brzozowej za 212 tys. zł, II etap ulicy Młyńskiej za 76,5 tys. zł, IV etap budowy drogi w Kalu za 98,5 tys. zł, II etap budowy ulicy Portowej za 119 tys. zł, projekty drogi Chrobrego za 220 tys. zł, budowa targowiska miejskiego przy ul. Zamkowej za milion, budowa Centrum Kultury przy Placu Wolności za 650 tys. zł, budowa sali gimnastycznej przy szkole podstawowej nr 2 za 3,7 mln zł czy dokumentacje Parku Helwinga, ścieżki rowerowej i plaży miejskiej za 600 tys. zł. Jeśli Piotr S. brał 10 proc. od inwestycji to tylko z tych największych przetargów w jednym roku mógł wziąć w łapę prawie 350 tys. zł!

http://www.fakt.pl/Dorobil-sie-na-lapow ... 073,1.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


14 lut 2013, 06:01
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 809 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25 ... 58  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: