Teraz jest 06 wrz 2025, 10:27



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 809 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23 ... 58  Następna strona
Władcy Marionetek... 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Władcy Marionetek...
Przyczyną śmierci oficera BOR nie był uraz mechaniczny

Sekcja zwłok oficera BOR, który zmarł nagle w Kazachstanie po tym jak miał zostać pobity, nie wykazała, aby jakikolwiek uraz mechaniczny miał związek z jego śmiercią - dowiedział się portal tvp.info. Na ciele funkcjonariusza stwierdzono jednak zasinienia i otarcia, które mogą być wynikiem bójki.

- Przeprowadzona w warszawskim Zakładzie Medycyny Sądowej sekcja zwłok funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu, wykazała na jego ciele powierzchowne obrażenia w postaci zasinień i otarć. Jednocześnie biegli nie stwierdzili, aby jakikolwiek uraz mechaniczny miał związek ze śmiercią tego mężczyzny. To jednak opinia wstępna. Dokładną przyczynę śmierci funkcjonariusza poznamy prawdopodobnie w ciągu miesiąca - powiedział tvp.info prok. Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

W czasie sekcji stwierdzono także, że w Kazachstanie dokonano już prawdopodobnie sekcji zwłok oficera. Teraz biegli będą czekać na dodatkowe ekspertyzy biegłych medycyny sądowej. W poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie pobicia w Kazachstanie oficera BOR Adama A.

Martwego funkcjonariusza rano znaleźli w pokoju koledzy. Dwa dni wcześniej miał być na kolacji z kolegą. Wtedy miał zostać pobity. Gdy wrócił, nie widać było, aby doznał poważniejszych obrażeń. Nie skarżył się też na dolegliwości. W noc poprzedzającą zgon, położył się spać i już się nie obudził. Prokuratura zamierza przesłuchać wszystkich pracowników placówki w Ałma-Acie. Zwróci się także o pomoc prawną do Kazachstanu.

~polak
nie zdążył sie powiesic !!!

~andrer
Nie był to uraz mechaniczny ponieważ izotop polonu 210 podawany w herbacie ma charakter bioelektrochemiczny.

~Pytek
Może lepiej skorzystać ze sprawdzonej PO-mocy Rosjan?


http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 15 lis 2012, 21:29 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



15 lis 2012, 21:28
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Władcy Marionetek...
Trybunał Stanu przykrywką dla porażek rządu

Klub PO żąda postawienia przed Trybunałem Stanu Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry. Politycy PiS-u i Solidarnej Polski zgodnie twierdzą, że jest to intryga polityczna. Sceptyczny jest także PSL, który pod kierownictwem Janusza Piechocińskiego coraz bardziej dystansuje się od pomysłów współkoalicjanta.

Platforma zarzuca byłemu premierowi oraz byłemu ministrowi sprawiedliwości m.in. naruszenie konstytucji. Jarosław Kaczyński ich zdaniem na początku rządów PiS-u, choć nie był premierem, faktycznie rządził Radą Ministrów. Zbigniewowi Ziobrze zarzuca się przekroczenie uprawnień i nadzór nad niepodległymi mu bezpośrednio służbami. W obu wnioskach jest mowa o nieprawidłowych, zdaniem Platformy, działaniach w „walce z układem”, a na poparcie tych zarzutów przedstawione są rzekome dowody z dwóch komisji śledczych – komisji badającej przyczyny śmierci Barbary Blidy i komisji ds. nacisków na służby specjalne. Wnioskom PO przyklaskują posłowie SLD i Ruchu Palikota. Zdaniem tych ostatnich zarzuty są oczywiste.

– Tusk zapowiedział, że chce spokoju, po czym wyleciał do Brukseli, a jego pomagierzy złożyli wniosek. Kiedy zestawić to z jego słowami, że w jednym kraju trudno ułożyć sobie życie z liderem opozycji, to doskonale widać, że premierowi marzy się sytuacja polityczna żywcem przeniesiona z Ukrainy – mówi „Codziennej” Joachim Brudziński. Przewodniczący komitetu wykonawczego PiSu uważa wnioski za bezzasadne:
– Przecież nawet Andrzej Czuma, szef komisji ds. nacisków na służby specjalne, jednoznacznie stwierdził, że to wszystko duby smalone, a nie merytoryczne zarzuty.
– Ten wniosek to przykrywka, bo rząd jest całkowicie nieskuteczny, czego najlepszy dowód mamy dziś w Brukseli – dodaje.


Również Zbigniew Ziobro uważa, że wniosek PO ma przykryć porażkę negocjacji ws. budżetu Unii Europejskiej. – Premier czuje, że może wrócić z nich „na tarczy” i dlatego robi komedię – mówi Ziobro.
– Jeśli jednak wnioski przejdą, będzie to doskonała okazja do wyświetlenia patologii Platformy Obywatelskiej – zapowiada Ziobro w rozmowie z „Codzienną”.

Specjaliści są jednak sceptyczni co do tego, czy wnioski przejdą.
– Z powodu układu sił w Sejmie wniosek nie ma szans. Jest to raczej wydarzenie medialne niż konkretne działanie polityczne – mówi „Codziennej” dr Maciej Zakrzewski z Uniwersytetu im. Jana Pawła II. – Ten wniosek jest raczej wynikiem walki politycznej niż decyzją podyktowaną troską o stan państwa – dodaje.
Politolog zwraca uwagę, że przed Trybunałem Stanu nie stanęli nawet członkowie WRON-u odpowiedzialni za wprowadzenie stanu wojennego, choć w ich wypadku zarzuty były oczywiste.

O tym, że pomysł z Trybunałem Stanu nie przypadł do gustu nawet współkoalicjantom, świadczy wypowiedź Janusza Piechocińskiego. Nowy prezes PSL-u mówi, że nie widzi powodu, by eskalować napięcie w debacie publicznej.
– Wniosek czeka na ocenę formalną i prawną, jest za wcześnie, by się na ten temat wypowiadać – ucina pytany przez „Codzienną” poseł PO Andrzej Halicki.


25 lis 2012, 21:05
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
Komunistyczne klany

Największymi beneficjentami III RP są środowiska związane z partią komunistyczną, dawni politrucy, urzędnicy zwalczający Kościół, marksistowscy wykładowcy, dyspozycyjni wojskowi, funkcjonariusze i osoby wywodzące się ze służb specjalnych PRL oraz ich rodziny. Po 1989 r. zachowane zostały dawne związki rodzinne, towarzyskie, finansowe, te uzależnienia funkcjonują również w gospodarce, w administracji, w instytucjach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa.

  Gruba kreska w MSZ i na uczelniach


Konsekwencje grubej kreski widoczne są w MSZ. Bulwersującą sprawą jest fakt, że w ostatnich latach absolwenci sowieckiej uczelni MGIMO obejmowali ambasady, awansowali w centrali. Nominacji doczekał się np. wiceszef kadr w MSZ Roman Kowalski, który ukończył MGIMO.

W ostatnim okresie do sądów trafiło kilkanaście wniosków biura lustracyjnego dotyczących pracowników MSZ. W październiku 2012 r. wiceszefowa MSZ Grażyna Bernatowicz poinformowała posłów, że w tym resorcie nadal pracuje 131 byłych tajnych współpracowników służb PRL, a 7 z nich kieruje polskimi placówkami dyplomatycznymi.

Jednak są to pracownicy, którzy przyznali się do współpracy w oświadczeniu. W dodatku nie wszyscy pracownicy MSZ są lustrowani, spośród 2700 osób, które wchodzą w skład służby zagranicznej, tylko ok. 1500 podlega temu obowiązkowi. Z kolei media wskazywały, że w MSZ prawie 240 dyplomatów przyznało się do współpracy z komunistycznymi służbami specjalnymi.

Wiosną 2012 r. MSZ rekomendowało na konsulów czterech dyplomatów z czasów PRL, byłych członków PZPR. Jeden z nich był nawet współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.

Według zachowanych dokumentów SB, prof. Jan Barcz, bliski współpracownik min. Sikorskiego, miał być zarejestrowany jako kontakt operacyjny „Jaksa”. W III RP Barcz był m.in. ambasadorem RP w Wiedniu i dyrektorem gabinetu szefa MSZ. U Sikorskiego był przewodniczącym Doradczego Komitetu Prawnego przy Ministrze Spraw Zagranicznych. Był także wykładowcą w Krajowej Szkole Administracji Publicznej i SGH.

Wiele osób z dawnego aparatu PZPR odnalazło się w szkolnictwie wyższym III RP. Profesor Janusz Reykowski był współzałożycielem Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, został też przewodniczącym Rady Programowej tej szkoły. Pod koniec lat 80. Reykowski zasiadał w Biurze Politycznym KC PZPR, w latach 1983-1989 był członkiem Rady Krajowej Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego – fasadowej organizacji prokomunistycznej.

Od kilku lat prof. Jerzy J. Wiatr pełni funkcję rektora Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Warszawie. W stanie wojennym Wiatr był członkiem Zespołu Partyjnych Socjologów przy KC PZPR, a w latach 1981-1984 dyrektorem Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu KC PZPR. Wiatr był ministrem edukacji narodowej w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza. W 1996 r. został odznaczony przez Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Jego syn, Sławomir Wiatr, jest z kolei rektorem Wyższej Szkoły Cła i Logistyki w Warszawie. Również Wiatr junior był wieloletnim aparatczykiem PZPR, w 1989 r. został nawet sekretarzem KC. Zasłynął z faktu, że złożył dwa wykluczające się oświadczenia lustracyjne. W 2003 r. po objęciu funkcji pełnomocnika rządu ds. informacji europejskiej Sławomir Wiatr oświadczył, że był świadomym i tajnym współpracownikiem służb PRL, jednak kilka miesięcy później złożył drugie oświadczenie, podając, iż nie był współpracownikiem.
Innym przykładem takich sytuacji jest rynek mediów w Polsce.

  Propaganda „dzieci komunizmu”

Dziennikarze, twórcy, artyści, których rodzice aktywnie wspierali system komunistyczny i reżim Jaruzelskiego, mają niezwykle korzystną pozycję w mediach. Jednocześnie dziennikarze o poglądach prawicowych, mówiący o rozliczeniu PRL, podkreślający swoje związki z Kościołem są usuwani z największych mediów.

W okresie stanu wojennego przeprowadzono czystkę wśród dziennikarzy. Z redakcji usunięto krytykujących ustrój komunistyczny, pozostawiono lojalnych wobec PZPR. W latach 80. funkcje redaktorów naczelnych były rozdawane z klucza partyjnego, przykładem jest kariera Aleksandra Kwaśniewskiego w „itd.” i w „Sztandarze Młodych”.

W III RP osoby z PRL-owskimi życiorysami miały zasadniczy wpływ na rozwój rynku prasy, telewizji i radia. Pierwszym szefem Radiokomitetu został Andrzej Drawicz, a jego zastępcą Lew Rywin (odpowiadał za finanse i administrację). Po latach ujawniono, że z akt SB wynika, iż Drawicz był zarejestrowany jako tajny współpracownik „Kowalski” i „Zbigniew”. Natomiast Rywin miał być zarejestrowany jako TW „Eden”. Agent ten donosił m.in. na amerykańskich dziennikarzy relacjonujących pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski. Rywin kategorycznie zaprzeczał, że współpracował z SB.

PRL odcisnęła piętno również na założycielach największych komercyjnych stacji telewizyjnych. Naciski i gry wokół uzyskania pierwszych koncesji nadawczych opisał prof. Ryszard Bender, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, w książce „Wojna o media”, np. Canal Plus wziął „w opiekę” Janusz Romanowski, członek władz ZSMP i członek kierownictwa ORMO, który został udziałowcem tej stacji.

Właściciel Polsatu Zygmunt Solorz tłumaczył, że nie był agentem SB. W oświadczeniu stwierdził: „W 1983 r. zostałem zmuszony szantażem do podpisania zobowiązania o współpracy. Podpisałem to, co mi SB kazało podpisywać. Nie czuję się jednak winny, bo na nikogo nie donosiłem i nikomu nie zaszkodziłem”.

Natomiast Mariusz Walter, współtwórca koncernu ITI i stacji TVN, był wieloletnim członkiem PZPR. W listopadzie 1979 r. ówczesny szef MSW zatwierdził wniosek komisji nagród MSW o nagrodę dla Waltera. W lutym 1983 r. Jerzy Urban rekomendował Waltera na stanowisko głównego konsultanta w zespole ds. propagandy na rzecz poprawy wizerunku służb MSW, ale pomysł odrzucił gen. Kiszczak.
W 1983 r. Walter założył z Janem Wejchertem firmę ITI, która otrzymała koncesję od władz PRL na import sprzętu elektronicznego.

  Redaktorzy z „czerwonej arystokracji”

Od stycznia br. szefem „Wiadomości” TVP1 jest Piotr Kraśko, syn funkcyjnego dziennikarza w PRL Tadeusza Kraśki i wnuk Wincentego Kraśki, komunistycznego dygnitarza PRL. Po ekshumacji śp. Anny Walentynowicz „Wiadomości” Piotra Kraśki wsławiły się tym, że nie podały żadnej informacji, iż w jej grobie pochowano inną osobę.

Tadeusz Kraśko był autorem kilku książek, np. „Pasjans telewizyjny”, zawierającej wywiady z komunistycznymi urzędnikami i dziennikarzami. Wincenty Kraśko zajmował wiele wysokich funkcji, był m.in. wicepremierem w rządzie Piotra Jaroszewicza, szefem towarzystwa „Polonia”, członkiem Rady Państwa, długoletnim posłem PRL. Jego wnuczką jest także Monika Richardson. W latach 1995-2011 była prezenterką TVP, autorką wielu programów publicystycznych, kulturalnych. Pracowała w stacji TTV, tej samej, która nadaje z pierwszego multipleksu cyfrowego.

Kolejną dziennikarką z podobnymi koneksjami jest Hanna Lis, związana z Tomaszem Lisem – autorem programu w TVP i obecnym redaktorem naczelnym tygodnika „Syfilisweek. Polska”. Hanna Lis przez wiele lat prowadziła „Teleexpress”, „Wydarzenia” Polsatu, „Wiadomości” TVP1. Obecnie pracuje w „Panoramie” TVP2. Jej rodzice – Aleksandra i Waldemar Kedaj, byli peerelowskimi dziennikarzami.

Waldemar Kedaj pracował w „Trybunie Ludu”, w PAP był członkiem egzekutywy PZPR. Był korespondentem zagranicznym w Wietnamie, Watykanie. Po ujawnieniu dokumentów SB o zarejestrowaniu go w 1974 r. jako kontakt operacyjny „Mento” Kedaj opublikował oświadczenie, iż nigdy świadomie nie podjął współpracy z tajnymi służbami PRL.

Matka Hanny Lis w czasach PRL była m.in. korespondentką „Życia Warszawy”. Pracowała też w „Dzienniku” komunistycznej telewizji, była sekretarzem Działu Publicystyki i Informacji. Wojciech Reszczyński wspominał po latach zachowanie Aleksandry Kedaj przed propagandowym referendum w 1987 roku. Wezwała go do siebie i przepytywała, dlaczego nie dał się sfilmować podczas wrzucania głosu do urny wyborczej. Tłumaczyła, jakie znaczenie miał dla władz pozytywny wynik referendum.

Z kolei Robert Kwiatkowski (członek KRRiT w latach 1996-1998 i prezes TVP w latach 1998-2004) jest synem płk. Stanisława Kwiatkowskiego. Pułkownik Kwiatkowski ukończył WAT oraz Wojskową Akademię Polityczną im. Feliksa Dzierżyńskiego, gdzie był wykładowcą.

W latach 80. był doradcą Jaruzelskiego, został też powołany w stanie wojennym w skład Zespołu Partyjnych Socjologów przy KC PZPR. Pułkownik Kwiatkowski był organizatorem i pierwszym dyrektorem Centrum Badania Opinii Społecznej oraz Instytutu GfK Polonia. Z kolei Kwiatkowski junior był członkiem Rady Nadzorczej Polskiego Radia. W 1995 r. pracował w sztabie wyborczym Aleksandra Kwaśniewskiego. Ostatnio Robert Kwiatkowski został członkiem rady programowej think tanku Ruchu Palikota.

  Szklane gwiazdy rodem z PRL

Peerelowskim dziennikarzem był także ojciec gwiazdy programu rozrywkowego TVN „Kuchenne rewolucje” Magdy Gessler – Mirosław Ikonowicz. Był on m.in. pracownikiem Katedry Historii Powszechnej Instytutu Kształcenia Kadr Naukowych przy KC PZPR oraz szefem Biuletynu Specjalnego PAP. W 1973 r. został zarejestrowany jako kontakt operacyjny wywiadu PRL. W tym okresie pracował jako korespondent w Madrycie i w Watykanie.

Inna gwiazda programów rozrywkowych Michał Figurski pochodzi z polsko-rosyjskiej rodziny. Urodził się w 1973 r., kiedy jego ojciec Zbigniew Figurski, dyplomata, przebywał w delegacji w Moskwie. Od połowy lat 80. mieszkał i uczył się w Libanie, ojciec pracował tam na kontrakcie. Na początku lat 90. Zbigniew Figurski był zastępcą likwidatora FOZZ, wcześniej był zastępcą dyrektora FOZZ – Grzegorza Żemka.

W III RP Michał Figurski prowadził audycje muzyczne w TVP, RMF, Eska Rock, był współtwórcą stacji Antyradio. Wywołał kilka skandali. Przed 10 kwietnia 2010 r. obrażał Lecha Kaczyńskiego, a po smoleńskiej tragedii wsławił się piosenką o Jarosławie Kaczyńskim „Po trupach do celu”. Przed turniejem Euro 2012 na antenie Eska Rock obraził Ukraińców.

Z kolei matka prezenterki TVN Justyny Pochanke była współpracownicą Janiny Chim, głównej księgowej FOZZ. Renata Pochanke należała do ważniejszych świadków w procesie w sprawie afery FOZZ.

Justyna Pochanke w latach 1995-2001 pracowała w Radiu Zet. W 2001 r. rozpoczęła pracę w TVN24. Początkowo prowadziła serwisy informacyjne. Potem odpowiadała za program „Fakty po Faktach”, została też szefem prezenterów TVN24.

Ojcem twórcy „Szkła kontaktowego” TVN Grzegorza Miecugowa był krakowski dziennikarz, publicysta, scenarzysta, pisarz – Bruno Miecugow. W latach 1950-1956 współpracował z pismem Komitetu Powiatowego PZPR i Powiatowego Zarządu ZMP „Budujemy socjalizm”. Bruno Miecugow w 1953 r. podpisał tzw. apel krakowski. Była to rezolucja pisarzy, którzy popierali stalinowskie władze PRL, potępili aresztowanych księży kurii krakowskiej i opowiedzieli się za wysokimi wyrokami, również karą śmierci. W 1963 r. otrzymał wyróżnienie na festiwalu w Opolu za teksty piosenek wojskowych.

Grzegorz Miecugow był szefem radiowego programu „Zapraszamy do Trójki”, prezenterem i wydawcą „Wiadomości” TVP1, współtworzył „Fakty” TVN, prowadził pierwszą polską edycję „Big Brothera”, był współtwórcą kanału informacyjnego TVN24.

  Ojciec w SB, córka w mediach

Przez lata główna celebrytka programów politycznych TVN i Radia Zet Monika Olejnik nie ujawniała swoich związków rodzinnych i faktu, że jej ojciec był bardzo wysokim funkcjonariuszem komunistycznej bezpieki.

Tadeusz Olejnik wstąpił do milicji w 1955 roku. Ukończył szkołę oficerską Biura „B” SB, czyli obserwacji. W 1970 r. został zastępcą dowódcy Batalionu Specjalnego Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych. W SB dosłużył się stopnia majora i stanowiska zastępcy naczelnika Wydziału III Biura „B”. Olejnik senior odszedł z resortu Kiszczaka w maju 1988 r., na koniec służby otrzymał wzorową opinię.

Monika Olejnik rozpoczęła pracę w Programie III Polskiego Radia jeszcze w trakcie stanu wojennego. Nawet po latach nie odczuwała dyskomfortu, że rozpoczęła pracę w takim okresie. W jednym z wywiadów mówiła: „Może powinnam mieć wyrzuty sumienia, może to być obciach, ale myśmy się wtedy, w latach 80., bawili”.

W III RP prowadziła audycje w publicznej telewizji i radiu. Na początku lat 90. w telewizyjnym programie Jacka Kurskiego „Reflex” pokazano scenę, jak Urban i Michnik wychodzą razem po programie Moniki Olejnik z budynku radiowej Trójki. Chwilę potem Olejnik wsiadła do samochodu Urbana, a auto zatrzymało się kilkadziesiąt metrów dalej i wsiadł do niego Michnik.
Obecnie Olejnik prowadzi autorskie programy w Radiu Zet i TVN24. Publikuje również w „GW”.

  Z antykościelnego urzędu do spółki Euro 2012

Ogłoszona przez rząd Tadeusza Mazowieckiego gruba kreska umożliwiła aparatczykom PZPR, byłym esbekom, osobom związanym z PRL kontynuowanie kariery w III RP. Brak rozliczenia komunizmu spowodował, że te środowiska nie straciły wpływów w życiu publicznym, a nawet uzyskały nowe możliwości wpływów.

Doskonałym przykładem takiej sytuacji w III RP jest osoba Adama Olkowicza, byłego wiceprezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej ds. zagranicznych.

W czasach PRL Olkowicz był wieloletnim komunistycznym aparatczykiem, należał do ZMS, ZSMP, PZPR. Ukończył szkołę komsomołu. Pełnił funkcję I sekretarza komitetu miejskiego PZPR w Białej Podlaskiej, był też członkiem władz tamtejszego komitetu wojewódzkiego. Jego kariera rozwinęła się w okresie stanu wojennego, kiedy w latach 1981-1984 pełnił w tym województwie również funkcję dyrektora wydziału ds. wyznań, czyli struktury zwalczającej działalność Kościoła katolickiego.

W III RP odnalazł się w świecie piłki nożnej, został członkiem władz PZPN, odpowiadał m.in. za organizację mistrzostw Euro 2012. Został wiceprezesem spółki EURO 2012 Polska i dyrektorem turnieju, czyli organizatorem niedawnych mistrzostw w Polsce. W czasie turnieju zasłynął z języka rodem z PRL.

  Partyjni kapitaliści

Przez dekadę symbolem wpływów dawnego aparatu w gospodarce był Bank Inicjatyw Gospodarczych. Był to pierwszy bank, który powstał w 1989 roku. Jego założycielami były firmy i osoby fizyczne, np. spółka Transakcja, PZU, Poczta Polska, Telegraf i Telefon, Fundacja Rozwoju Żeglarstwa, Universal, spółka Interster, Towarzystwo Wspierania Inicjatyw Gospodarczych oraz Andrzej Olechowski, Dariusz Przywieczerski, szef Universalu.

Prezesem banku został Bogusław Kott, wieloletni pracownik Ministerstwa Finansów. Kott był – razem z Mieczysławem Rakowskim i Aleksandrem Kwaśniewskim – współzałożycielem Fundacji Rozwoju Żeglarstwa. Nabywcą akcji banku był także Jerzy Urban. Spółka Transakcja założona została m.in. przez Komitet Centralny PZPR. W BIG początkowo były lokowane pieniądze Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego.

W 1994 r. bank przejął Łódzki Bank Rozwoju, a w następnych latach Bank Gdański. Po fuzji zmieniono nazwę na Bank Millennium. Przez cały czas Kott zajmował fotel prezesa, był uważany za człowieka bliskiego lewicy. Zaliczano go do najlepiej zarabiających w Polsce bankowców.

Z kolei prace sejmowej komisji śledczej ds. afery Orlenu pokazały nie tylko kulisy działalności mafii paliwowej, ale i wpływy postkomunistów w sektorze energetyczno-paliwowym. W końcowym raporcie komisji stwierdzono m.in.: „Skala i proceder działań przestępczych związanych z branżą paliwową wskazują, że mamy do czynienia ze zorganizowaną przestępczością opartą na powiązaniach kapitałowo-osobowych, powiązanych również z kręgami administracji rządowej i szeroko rozumianych organów ścigania”.

W trakcie prac komisji ujawniono związki polityków SLD z konkretnymi firmami. Raport komisji wskazał na powiązania Marii Oleksy. Okazało się, że żona byłego premiera była członkiem Rady Nadzorczej Polleksu, spółki zamieszanej w aferę paliwową. W raporcie podano też, że Maria Oleksy zasiadała w Radzie Nadzorczej Energy&Logistics. W tej samej spółce syn Oleksych, Michał, miał otrzymać posadę asystenta zarządu i pracował co najmniej do lipca 2005 roku. W międzyczasie firma JK Energy&Logistics – jak napisano w raporcie – brała udział w przetargach na dostawy paliwa do PKP Cargo, eliminując PKN Orlen.

Piotr Bączek
http://naszdziennik.pl/mysl/17448,komun ... klany.html

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


10 gru 2012, 21:58
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
Księżniczka cynizmu, królowa obłudy, arcymistrzyni kłamstwa:
Obrazek

- Pani marszałek Kopacz niepotrzebnie traci kolejną okazję, żeby w sprawie Smoleńska siedzieć cicho.
Oskarżanie Macierewicza w jej ustach woła o pomstę do nieba

- tak Janusz Wojciechowski zareagował na wypowiedź Ewy Kopacz w wywiadzie dla Onetu.

- Mam wrażenie, że pan Macierewicz nie potrafiłby funkcjonować w polityce bez katastrofy smoleńskiej. Niech jednak nie zatruwa naszych umysłów i serc. Być może ta strategia PiS daje tej partii korzyści, ale Polakom szkodzi. Cenę przyjdzie zapłacić nam wszystkim, nie panu Macierewiczowi - powiedziała w rozmowie z Onetem Ewa Kopacz.

Takie słowa nie spodobały się politykowi PiS, który skrytykował marszałek Sejmu na swoim blogu na Onecie. Europoseł przypomina, że Ewa Kopacz "kpiła w żywe oczy z Sejmu i z całej Polski, zapewniając o przekopywaniu smoleńskiej ziemi w głąb i o polskich lekarzach, co to założyli fartuchy i pracowali w milczeniu ramię w ramię z rosyjskimi lekarzami".
- A potem na miejscu katastrofy wycieczki zbierały szczątki ofiar, a o tak zwanych sekcjach zwłok, zamianach ciał i wkładanych do trumny rękawiczkach lepiej zamilczeć, by ludzkich ran nie rozdrapywać - napisał Wojciechowski.

Europoseł tłumaczy, że do tej pory nie atakował Ewy Kopacz z szacunku "dla kobiety na wysokim urzędzie". Ale najwyraźniej miarka się przebrała.
- Sama się o to prosi (o krytykę - red.), wręcz domaga. Była w Moskwie najwyższym rangą przedstawicielem polskiego rządu, a potem udawała, że pojechała tam wyłącznie jako pocieszycielka strapionych - pisze Wojciechowski.
Na koniec nazywa nazywa Ewę Kopacz "księżniczką cynizmu, królową obłudy i arcymistrzynią kłamstwa".
– Schowałaby się jak mysz pod miotłą i spod niej nie wychodziła, póki ziemia, przekopana na metr w głąb, nie osiadła - kończy swój wpis.

A co internauci na to?

~wy kopacz:
Ta kłamczuszka jest tak wiarygodna jak ze znajomością języka francuskiego dwa słowa i ryjek w ciup, skopana łgarka

deer_fang:
Macierewicz funkcjonował w polityce znacznie wcześniej przed katastrofą. Wtedy też był wrogiem nr 1, bo nie usunął lojalnie z listy agentów bezpieki Bolka i innych "tfurców" Okrągłego Stołu i zdrady w Magdalence, co odbija się nam czkawką do dzisiaj. Ewa Kopacz swoimi wypowiedziami wpisuje się w panteon polityków działających przeciw Polsce i Polakom, ale cóż. Na stołek trzeba zapracować, trzeba być ciągle na smyczy gotowym do spuszczenia.

bibijanna: Kopacz wpisuje się w listę POŻYTECZNYCH IDIOTÓW. Kłamała o przekopaniu miejsca upadku samolotu. Kłamała o wspólnym działaniu patologów rosyjskich i polskich. Tak się zapędziła że cytatem z sowieckich powiedzen sie posłuzyła. Teraz że to święta sie zbliżaja Tusk w miejsce Niesiołowskiego daje Kopacz.

~Jędruś: Ta P.Kopacz też by nie funkcjonowała bez kłamstwa w którym karmiła Polaków po katastrofie smoleńskiej.To hańba kto jest marszałkiem Polski.

~Piotr: Taaak - najwyrażniej dla pani Kopacz debata (zasada demokracji) myli się z tym co robi się super fornicam....
A już doprawdy nie wiem jak wydedukowała, że Macierewicz - założyciel KOR - jest politykiem jednego tematu?
- Facet zajmuje się polityką od czasu kiedy Madame de Kopache łapała - S'il vous plaît pardonnez -
równowagę na nocniku przy robieniu kupy...
. Poza tym twierdzeniu, że zespół Macierewicza trzyma się tylko swojej wizji
przeczą fakty - a zaproszenie do wspólnej debaty wystosowane do ekspertów strony rządowej to pies?!
I tu orientacji zabrakło nie tylko naszej Damie Stanu ale też prowadzącemu wywiad...

~AB: Jaka ta kobieta jest beznadziejnie głupia. Ani Polacy, ani PiS ani nikt inny nie muszą się modlić o katastrofę dla Polski.
Tą katastrofę to mamy już od 22 lat, ze szczególnym przesileniem za rządów Tuska i takich jak Kopacz.
Może Kopacz wymieni chociaż ze trzy dziedziny życia społecznego i gospodarczego w III RP lepsze od tych z PRL.
Te gdzie przeciętny Polak zyskał i może czuć się usatysfakcjonowany, spokojny i bezpieczny.

~observator: To bezczelne i zakłamane babsko, specjalistka od sekcji zwłok i kolejek do lekarzy. Katastrofą jest to że mamy takie elity polityczne jak Kopacz . Kraj w środku Europy który ma pola , rzeki , jeziora , bogactwa naturalne - może miodem i mlekiem opływać a jest na postronku Unii , miarą sukcesu naszych rządzących jest wyciąganie łap po dotacje powodujące coraz większe zadłużanie kraju . Hańba , jak długo naród na to będzie pozwalał ?

~Lach sarmata do ~alf:
To twoje kłamstwo, którego nawet michnik by nie POtwierdził !!! Założycielem KOR był ANTONI MACIEREWICZ !!!
Kuroń , Michnik , Lityński i inni tylko POdczepili się pod ten projekt wietrząc w nim i słusznie, tramPOliny
do POlitycznej bytnosci na scenie politycznej !!! Kłamstwo ma krótkie nogi tak samo jak kłamstwa Kopaczowej !!!
Ta miernota PObiła w tym względzie wszystkie rekordy świata i jako rekordzistka razem z Tuskiem, Arabskim, Millerem,
Sikorskim, Komorowskim i wielu innymi stanie przed Trybunałem Stanu a pózniej przed Trybunałem w Hadze !!!

jaskier_2005 do ~Skrzypek bez dachu: 13 kwietnia 2010 r.
– Ewa Kopacz przekonuje media, że polscy i rosyjscy patomorfolodzy wspólnie identyfikowali ciała. Współpraca przebiegać miała w sposób niemalże idealny. W rzeczywistości polskich patomorfologów nie było nawet podczas sekcji zwłok…
“Wszyscy, jak tu siedzimy, wiemy dokładnie, jak wyglądają ofiary takich wypadków (…). Stąd identyfikacja i potwierdzenie tożsamości to wielka sztuka. To wynik pracy nie tylko polskich patomorfologów, ale przede wszystkim rosyjskich. Pracujemy jak jedna wspólna rodzina. I powiem szczerze – po raz pierwszy jestem świadkiem tak dobrej współpracy i uzupełniania się w tej pracy nawzajem”.

16 kwietnia 2010 r. – W wypowiedzi dla mediów Ewa Kopacz brnie dalej w kłamstwo o dobrej współpracy polskich patomorfologów z rosyjskimi specjalistami.
“Druga grupa to jest oczywiście grupa ta medyczna, która tam się opiekowała naszymi przyjeżdżającymi. Czyli mieliśmy tam ze sobą lekarzy i ratowników. Mieliśmy księży. Mieliśmy psychologów. To wszystko zabraliśmy z Polski. Ponadto polskich patomorfologów, z którymi tam pracowaliśmy. I oni pracowali ręka w rękę z patomorfologami rosyjskimi”.

29 kwietnia 2010 r. – Podczas wystąpienia w Sejmie Ewa Kopacz mówi o dokładnej identyfikacji zwłok przez polskich patomorfologów i genetyków. Zapewnia, że żaden skrawek ciała nie został w ziemi smoleńskiej, a ziemia przekopana została na głębokości 1 metra… Niedługo potem polscy pielgrzymi znaleźli w miejscu katastrofy, na powierzchni ziemi, szczątki ludzkie… Okazało się też, że teren katastrofy był przeszukany, ale przez rosyjskich “łowców pamiątek”, którzy później próbowali sprzedawać Polakom rzeczy osobiste ofiar.
“Pojechałam do Moskwy, mając za współpracowników – ale było to też wsparcie merytoryczne – przede wszystkim 11 patomorfologów, w tym patomorfologów ze specjalizacją z antropologii. Pojechałam do Moskwy z technikami kryminalistyki, z psychologami, a także z lekarzami udzielającymi pomocy rodzinom, osobom, które jednak mimo wszystko traciły zdrowie, a niekiedy ich choroby przewlekłe, w Polsce niedające o sobie znać, podczas tego wstrząsu i tej tragedii nagle się odzywały. A więc byli lekarze opiekujący się również tymi rodzinami. Pojechali z nami także kapłani chcący oddać ostatnią posługę tym, którzy w tej katastrofie zginęli.
Z wielką uwagą obserwowałam pracę naszych patomorfologów przez pierwsze godziny. Pierwsze godziny nie były łatwe i to państwo musicie wiedzieć. Przez moment nasi polscy lekarze byli traktowani jako obserwatorzy tego, co się dzieje. To trwało może kilkanaście minut. A potem, kiedy założyli fartuchy i stanęli do pracy razem z lekarzami rosyjskimi, nie musieli do siebie nic mówić. Wykonywali jak fachowcy swoją pracę, z wielkim poszanowaniem ofiar tej katastrofy. (…)
Złożyłam deklarację wtedy, kiedy wylatywałam do Moskwy. Powiedziałam: ani jedno polskie ciało nie zostanie w obcym kraju i wszystkie wrócą do Polski. Dlatego też wręcz z optymizmem mówiłam, że oprócz oględzin, które stanowią według polskiego prawa metodę do rozpoznania najbliższej osoby, badania genetyczne są rzeczą bardzo ważną i należy je przeprowadzić ze szczególną starannością i troską. Badania, które odbywały się w Moskwie, nie były wyłącznie prowadzone przez specjalistów rosyjskich. Nasi polscy genetycy uczestniczyli w tych pracach i spędzali tam po kilkanaście godzin dziennie. Byli tam zarówno wtedy, kiedy od rodzin pobierano materiał porównawczy do badań genetycznych, jak i wtedy, kiedy te badania analizowano. Dziś wiem, że dotrzymaliśmy słowa. Dotyczy to nie tylko sprawy ciał, które trafiły, jak państwo wiecie, jako ostatnie na nasze lotnisko w liczbie 21 bodajże w piątek, bo najmniejszy skrawek został przebadany. Najmniejszy skrawek, który został przebadany, najmniejszy szczątek, który został znaleziony na miejscu katastrofy – wtedy kiedy przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku na głębokości ponad 1 metra i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny – każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie”. Dlatego jest ta dzisiejsza informacja i to, co się dzieje na tej sali – szczera rozmowa z państwem. Szczególnie wam, bo wy prosiliście o tę informację, chcielibyśmy przekazać, że z pełną rzetelnością zabezpieczyliśmy wszystkie szczątki, które znaleziono na miejscu wypadku. (…) Wszystkie zabezpieczone szczątki osób, które zginęły w katastrofie, trafiły do Polski, a osoby zainteresowane o konkretnych nazwiskach tych, których szczątki jeszcze odnaleziono, poinformowano (…).”

3 stycznia 2012 r. – Podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej jego szef, Antonii Macierewicz, stwierdził, że poinformuje prokuraturę o niezgodności sejmowego stenogramu wystąpienia Ewy Kopacz z 29 kwietnia 2010 r. z tym, co minister zdrowia wówczas mówiła. Okazało się bowiem, że zapis wystąpienia Kopacz został na stronie sejmowej sfałszowany, a zwłaszcza najbardziej kompromitujące zdanie o przekopywaniu ziemi na 1 metr w głąb i przesiewaniu tej ziemi z dużą starannością. Za próbę ukrycia kompromitacji obecnej marszałek Sejmu nikt do dzisiaj nie odpowiedział.

Autentyczna wypowiedź Ewy Kopacz:
“Najmniejszy skrawek, który został przebadany, najmniejszy szczątek, który został znaleziony na miejscu katastrofy –
wtedy kiedy przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku na głębokości ponad 1 metra i przesiewano
ją w sposób szczególnie staranny – każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie”.

Sfałszowany zapis wypowiedzi na stronie sejmowej:
“Gdy znaleziono najmniejszy szczątek na miejscu katastrofy, wtedy przekopywano z całą starannością ziemię na głębokości ponad 1 m i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny. Każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie” .

17 maja 2010 r. – Ewa Kopacz tłumaczy swoją misję w Smoleńsku w programie Moniki Olejnik w TVN. To ta dziennikarka będzie najczęściej zapraszać byłą panią minister przy każdych zarzutach prasowych. Tym razem Ewa Kopacz zapewnia, że polscy lekarze pilnowali rosyjskich biegłych…
“Już kilkakrotnie starałam się zwrócić na to uwagę, że tam pojechało 11 naszych lekarzy, patomorfologów, lekarzy sądowych, techników, kryminalistyki, ale tam na miejscu była grupa blisko 30 lekarzy. Gdyby oni nie robili sekcji zwłok, no to jaka ich tam byłaby rola, prawda? Tam byli również polscy lekarze, którzy wespół z lekarzami rosyjskimi dokonywali pewnych czynności, a jeśli komuś to bardziej odpowiada, cały czas mieli oko na to, co robią rosyjscy lekarze”.

3 listopada 2010 r. – Pojawiają się informacje, że na miejscu nie było polskich patomorfologów. Ewa Kopacz zaczyna zmieniać wersję… Broni się przed zarzutami zaproszona jak zwykle do TVN przez Monikę Olejnik. W programie “Kropka nad i” przyznaje, że polscy lekarze przybyli, kiedy czynności już trwały. Mówi, że polscy specjaliści przybyli już po sekcjach…
“Myśmy tam byli jedenastego (kwietnia). Czyli byliśmy dokładnie w kilka godzin już po (sekcjach). Myśmy wylecieli jedenastego, w niedzielę pomiędzy godziną 10.00 a 11.00. Dolecieliśmy do Moskwy, gdy już te pierwsze czynności zgodnie z procedurą (zostały wykonane), bo jeśli u nas dzieje się jakikolwiek wypadek, to procedura jest bardzo czytelna. Zabiera się taką osobę i poddaje się sekcji. Więc wtedy, kiedy my żeśmy już przylecieli, te czynności prawne (już trwały) i stąd moje zdanie na temat tego, co robili ci lekarze, których było naprawdę dużo. Mówię o rosyjskich lekarzach. Oni byli ściągani z całego terenu Rosji. To nie byli tylko lekarze, którzy pracowali w tym instytucie. Natomiast ta nasza jedenastka, kiedy przyjechała i kiedy stanęła z tymi lekarzami do tego stołu, żeby przygotować te ciała do pokazania. Poskładać niekiedy (dopowiedzenia w nawiasach to przyp. red.).

5 listopada 2010 r. – Monika Olejnik ponownie zaprasza Ewę Kopacz. Tym razem do Radia Zet. Ewa Kopacz nie tylko przyznaje, że polskich specjalistów nie było w czasie sekcji zwłok, ale chwali premiera Donalda Tuska za to, że w ogóle zechciał wysłać lekarzy, psychologów i księży… Według byłej minister zdrowia polska nie miała wpływu na przejęcie zadań sekcyjnych, a nawet na uproszenie Rosjan, aby zaczekali na przybycie polskich specjalistów. Okazuje się, że polski rząd i polska dyplomacja na nic nie miały wpływu…
Monika Olejnik: Pani minister i na koniec temat, do którego mieliśmy nie wrócić, ale znowu “Nasz Dziennik” atakuje “Doktor Kopacz w akcji”, pani Małgorzata Wassermann twierdzi, że się spóźnili lekarze, którzy mieli zrobić sekcje.
Ewa Kopacz: Znaczy, ja bym powiedziała tylko jedno, naprawdę, nie ma takiego kraju na świecie, który by napisał scenariusz do podobnych tragedii. I nikt na tego rodzaju tragedię nie był przygotowany. Proszę pamiętać również, że ci lekarze pojechali tylko dlatego, tylko dlatego, że zorganizowaliśmy tę grupę, dlatego, że premier powiedział: ci ludzie, którzy tam jadą jako najbliżsi nie mogą się czuć osamotnieni, opuszczeni w tym najgorszym dla siebie momencie.
Monika Olejnik: Tak, ale oni mówią tak: “trzeba się przyznać do błędu, że nie zażądano wstrzymania sekcji do czasu przybycia polskich lekarzy”.
Ewa Kopacz: Zaraz, zaraz, ale my byliśmy na terytorium Związku Radzieckiego.  :rotfl:
Monika Olejnik: Rosji.
Ewa Kopacz: Tak, Rosji, przepraszam
, gdyby u nas zdarzył się wypadek, jakikolwiek, w którym uczestniczyłby ktokolwiek z obywateli innego kraju, to nikt nie czekałby na decyzje, co się dzieje w innym kraju, tylko postępowałby zgodnie z obowiązującą procedurą.

19 stycznia 2011 r. – Ewa Kopacz podczas wystąpienia sejmowego zmienia zdanie w sprawie sekcji zwłok. Przyznaje, że badania genetyczne wykonywali jedynie Rosjanie. Polscy lekarze tylko uczestniczyli w pobieraniu próbek. Ewa Kopacz tłumaczy też swoje słowa o ziemi przekopanej na 1 metr. Twierdzi, że takie otrzymała informacje i je po prostu przekazała. Nie ukrywa nawet, że strona polska nie weryfikowała, nie sprawdzała i nie miała pojęcia o rosyjskich kłamstwach na temat zabezpieczania miejsca katastrofy.
“200 kg szczątków ludzkich, które przyleciały do Polski 24 kwietnia, jak państwo wiecie, dopiero po kilkunastu dniach od katastrofy. Kiedy zbierano ciała, zbierano większe kawałki, ale wtedy, kiedy podczas pierwszych 4 dni pracy, naszej obecności w Moskwie, gdy systematycznie dowożono w workach, skrzyniach szczątki ludzkie, zadawaliśmy pytania, skąd są te kolejne szczątki, mówiono: przekopujemy ziemię, macie dokładnie to, co wykopaliśmy. Dlatego moja informacja tu na sali to była informacja, którą uzyskałam od tych, którzy byli w Smoleńsku. Ja, pan minister Arabski, nasi lekarze, my nie byliśmy w Smoleńsku, my byliśmy w Moskwie. Uzyskaliśmy informacje od tych, którzy dowozili do Moskwy, do zakładu medycyny sądowej to, co potem było poddawane badaniu genetycznemu, co było określane jako część ciała, do której potem przypisywano nazwisko. Te szczątki ciała, już po badaniu genetycznym, trafiały do rodzin, niekiedy już wtedy, kiedy odbyły się pogrzeby. Państwo przecież to wiecie.
Jeśli chodzi o badania genetyczne i o próbki, to badania genetyczne odbywają się dwoma metodami. Do jednej z nich wystarczy jedna próbka, do drugiej z tych metod potrzeba aż dwóch. Pozwolę sobie przeczytać nazwy tych metod, których używa się po to, żebyście państwo za chwilę nie posądzali mnie, że nie mówię prawdy, gdybym, nie daj Panie Boże, w tych emocjach się przejęzyczyła.
Otóż pierwsza metoda, do której potrzeba tylko jednej próbki, to metoda, która obejmuje analizę polimorficznych sekwencji mikrosatelitarnych DNA jądrowego techniką PCR. Do tego potrzeba jednej próbki. Materiałem biologicznym w tej analizie są: krew, wymazy z jamy ustnej, włosy z cebulkami, zęby lub fragmenty tkanek. Druga metoda to metoda, w której analizuje się sekwencje DNA w dwóch regionach DNA mitochondrialnego. Pamiętajcie państwo, że tych badań nie robiła strona polska. Te badania wykonywane były w laboratoriach na miejscu przez rosyjskich ekspertów. Polscy specjaliści, którzy pojechali tam, uczestniczyli w pobieraniu materiału genetycznego od osób, które dotarły do Moskwy. Pierwszego dnia było to 106 osób, następnego dnia było to ponad 80 osób”.

22 marca 2011 r. – Ewa Kopacz po raz kolejny zaproszona zostaje przez Monikę Olejnik do TVN. Tam przyznaje, że polscy lekarze nie byli biegłymi lekarzami i nie mogli uczestniczyć w sekcji zwłok, będąc w innym kraju. Przygotowywali jedynie ciała zmarłych do okazania rodzinom. Kopacz tłumaczyła też, że nie wszystkie ciała ofiar udało się ubrać, bo “to nie były ciała kompletne, a niekiedy nie było co ubierać”. Tymczasem ekshumacja zwłok Anny Walentynowicz pokazała, że Rosjanie nie ubrali nawet ciał kompletnych.
Ewa Kopacz: Z wielkim smutkiem wracam do wspomnień i chciałabym bardzo szybko wymazać z pamięci to, co tam zobaczyłam; co tam widziałam, ale moje słowa, które mówiły jedno – polscy lekarze razem z lekarzami rosyjskimi, ręka w rękę przy stole, razem pracowali. (…) Polscy lekarze nie byli biegłymi lekarzami. Sekcje może przygotować jedynie biegły lekarz sądowy, powołany przez instytucję, która go powołuje. W Polsce taką instytucją jest prokurator lub sąd. (…) Byliśmy na terytorium innego kraju. Natomiast nasi lekarze przygotowywali do okazania bliskim, którzy tam przyjechali, tych ciał, które wyglądały tak jak wyglądają ciała po katastrofie (…).
Monika Olejnik: Czy nie uważa Pani, że to był błąd, że przy sekcji nie uczestniczyli polscy lekarze?
Ewa Kopacz: No dobrze, ale my przyjechaliśmy tam w niedzielę. Kiedy już było po.
Monika Olejnik: Pojawiają się informacje, że ciała były wkładane do worków foliowych, na to kładziono ubrania i zamykano trumny.
Ewa Kopacz: (…) Powiem brutalnie, niekiedy nie było czego ubrać i trudno byłoby ubrać, proszę mi wierzyć. I może wyobraźnia powinna zadziałać, jak może wyglądać ciało człowieka, który zginął w katastrofie samolotowej”.

Sierpień 2011 r. – wrzesień 2012 r. – Kolejne ekshumacje uwypuklają kłamstwa Ewy Kopacz. Dotąd wykonano w Polsce pięć ekshumacji: Zbigniewa Wassermanna, Przemysława Gosiewskiego, Janusza Kurtyki, Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przejałkowskiej.
Wassermann: Ciało Wassermanna zostało ekshumowane 29 sierpnia 2011 r. Na polecenie naczelnej prokuratury wojskowej. O przeprowadzenie ekshumacji zabiegała rodzina posła ze względu na rozbieżności pomiędzy dokumentami z badania zwłok przeprowadzonymi przez Rosjan a dokumentacja medyczną posła pochodzącą z polskich szpitali. W kraju powtórzono sekcję zwłok Wassermanna. Okazało się, że praktycznie nie zbadano organów wewnętrznych zmarłego. W dokumentacji Rosjan prawie nic nie zgadzało się z dokumentacją polską (zgodność na poziomie 10 proc., czyli na poziomie zgodności przypadkowej, co mogło świadczyć, że sekcja nie została w ogóle przeprowadzona).
Gosiewski: W kwietniu 2012 r. portal Onet.pl poinformował, że po ekshumacji Przemysława Gosiewskiego w trumnie znaleziono rzeczy pochodzące z prac sekcyjnych… Stało się wówczas jasne, że prawdopodobnie takie znaleziska mogą zawierać wszystkie pozostałe trumny…
Walentynowicz: We wrześniu 2012 r. okazało się, że grobie Anny Walentynowicz pochowano kogoś innego! Być może Teresę Walewską-Przejałkowską. Trwają testy DNA. Prokuratura przewiduje także, że kolejne ciała mogą być zamienione… Koszmar! W trumnie Walentynowicz znaleziono oczywiście także rzeczy, których tam być nie powinno, m.in. nit z poszycia samolotu Tu-154M…
Podczas otwarcia grobów śp. Walentynowicz i Walewskiej-Przejałkowskiej biegli zobaczyli nagie ciała wrzucone do plastikowych worków. Później, podczas sekcji, w jednych ze zwłok znaleziono gumową rękawicę. Podczas poprzednich ekshumacji dokonywano podobnych odkryć. Znaleziono wówczas również gumowe rękawice, gaziki i śmieci ze stołu sekcyjnego, a także kawałki drewna oraz grudy ziemi. Ponadto w wypadku wszystkich dotychczas ekshumowanych ciał powtarzał się ten sam schemat. Zwłoki nie zostały pochowane w ubraniach dostarczonych do Moskwy przez rodziny, ale wrzucone brudne i nagie do plastikowych worków lub owinięte w czarne folie. Odzież umieszczono na wierzchu. Jeśli porównamy to do wyidealizowanego obrazu wspaniałej pracy polskich i rosyjskich lekarzy, wielkiego pietyzmu podczas sekcji i identyfikacji, to otrzymujemy obraz Ewy Kopacz, która, przekazując te wszystkie kłamstwa, albo celowo wprowadzała Polaków w błąd, albo nie miała najmniejszego pojęcia, co się wokół niej działo. Tyle że ta utrata świadomości i umiejętności odczytywania rzeczywistości trwa od ponad dwóch lat, więc raczej słowo “kłamstwo” jest tu bardziej na miejscu. I to najbardziej obrzydliwe kłamstwo, za które być może Ewa Kopacz (na której ciążyło przecież dodatkowo podejrzenie o bycie “pierwszą frontmenką” z afery Beaty Sawickiej) zamiast podać się do dymisji awansowała ze stołka ministerialnego na stołek marszałkowski… Zresztą to jest już stałą praktykąa zarówno Bronisława Komorowskiego, jak i Donalda Tuska, że promują i awansują osoby, które nie wypełniły swoich obowiązków 10 kwietnia 2010 r. (np. szef BOR gen. Marian Janicki) lub nie dopilnowały rzetelnego zabezpieczenia, identyfikacji i sekcji zwłok (np. Ewa Kopacz).
Robert Wit Wyrostkiewicz
Artykuł ukazał się w najnowszym numerze tygodnika “Nasza Polska” Nr 41 (884) z 9 października 2012 r.

jaskier_2005 do ~Robert: Była minister zdrowia Ewa Kopacz nadal nie ma sobie nic do zarzucenia. Przepraszać rodzin ofiar nie zamierza, na pytania o zakaz otwierania trumien unika odpowiedzi, a siebie chwali wręcz za bohaterską postawę w tamtych dniach. Podczas krótkiej konferencji prasowej przyznała jednak, że nie była przy identyfikacji ciała śp. Anny Walentynowicz.
Przed rozpoczęciem posiedzenia Sejmu marszałek Ewa Kopacz jak zwykle spotkała się z dziennikarzami. Po wczorajszej informacji Naczelnej Prokuratury Wojskowej o zamianie ciał Kopacz, która w kwietniu 2010 roku była w Moskwie, mogła się spodziewać wielu pytań o błędy wówczas popełnione. Pomimo to pojawiła się cztery minuty przed 9.00, a później ostentacyjnie zerkała na zegarek, a niemal każde pytanie przyjmowała z ogromnym niezadowoleniem i grymasem na twarzy. Właściwie na żadne Kopacz nie chciała odpowiedzieć wprost.
Najpierw Ewę Kopacz zapytano, czy była przy zamykaniu trumien, a zwłaszcza przy trumnie Anny Walentynowicz. Zamiast klarownej odpowiedzi zaczęła opowiadać jaka była jej i Tomasza Arabskiego rola w tamtych dniach w Moskwie.
- Mieliśmy zająć się rodzinami – mówiła. – Pojechałam tam ze szczerymi intencjami (..) Na tamtą chwilę zrobiliśmy tyle, ile było możliwe - przez długą chwilę posługiwała się podobnymi ogólnikami. W końcu jednak przyznał. – Nie byłam przy identyfikacji, ani nie identyfikowałam Anny Walentynowicz.
A co z zakazem otwierania trumien? O to dziennikarze pytali wielokrotnie, ale ani razu nie dostali jednoznacznej odpowiedzi. Najpierw Kopacz kluczyła mówiąc o konieczności złożenia wniosku do prokuratury, później zapewniała, że odpowiedzi na wszystkie pytania padną jutro w Sejmie.
- Chętnie będę na ten temat rozmawiać. Wierzcie mi państwo – to ostatnie zabrzmiało już jak żart. I dalej Ewa Kopacz kreowała swoją bohaterską postawę.
– Nie zabrakło mi odwagi żeby pojechać do Moskwy, zmierzyć się z tym co nie sądziłam, że mogę zobaczyć. Więc mam odwagę rozmawiać na te tematy.
- Polscy lekarze uczestniczyli w przygotowaniach zwłok do okazania w identyfikacji – stwierdziła również Kopacz, gdy przypomniano jej słowa sprzed ponad dwóch lat z sejmowej mównicy. Dzisiaj także zapewniała, iż nie mówiła rodzinom ofiar o zakazie otwierania trumien przywiezionych do Polski.
Dziennikarze zapytywali wprost: czy przeprosi rodziny? Nie potrafiła.
- Nie mam problemu ze słowem przepraszam – zapewniła najpierw, ale zaraz dodała.
- Tam starałam się robić wszystko jak najlepiej potrafię, z całym sercem i z całym wysiłkiem fizycznym jaki potrafiłam wykrzesać. Jeśli to wymaga przeprosin, to pozostawiam do państwa oceny.

jaskier_2005 do ~Lunatic - umiesz czytać durniu, to poczytaj:
Mantra rządu PO od 10 kwietnia 2010 roku państwo zdało egzamin
Mantra, którą przedstawiciele rządzącej partii powtarzają od 10 kwietnia 2010 roku brzmi cały czas tak samo: państwo zdało egzamin. Ten egzamin miał zostać zdany począwszy od pierwszych godzin po katastrofie, poprzez badanie jej przyczyn, identyfikację ciał ofiar, na raporcie Millera skończywszy. Obowiązuje tu następująca prawidłowość: im bardziej widać, że żaden egzamin zdany nie został i że w najlepszym wypadku mieliśmy do czynienia z pokazem tragicznej niekompetencji, a w najgorszym – ze złą wolą – tym mocniej niektórzy powtarzają, że wszystko było w porządku/
Tyle że w przeszłości mówili o detalach sprawy coś całkiem innego niż dzisiaj. Najbardziej znanym przykładem kłamstwa – trudno to inaczej ocenić – była słynna wypowiedź ówczesnej minister zdrowia, a dzisiaj marszałek Sejmu Ewy Kopacz o badaniu miejsca katastrofy. Pani minister oświadczyła z trybuny sejmowej 29 kwietnia 2010 r.: „[…] najmniejszy skrawek, który został przebadany, najmniejszy szczątek, znaleziony na miejscu katastrofy, wtedy kiedy przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku na głębokości ponad jednego metra i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny, każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie”.
Jak się wkrótce okazało, ziemia nie tylko nie była „przekopywana na głębokości ponad jednego metra”, ale wydaje się, że nie przeszukano dokładnie nawet powierzchni pola, bowiem odwiedzający to miejsce Polacy znajdowali kolejne kawałki samolotu i przedmioty osobiste ofiar. Wkrótce okazało się też, że z jakiegoś powodu wypowiedź Ewy Kopacz w sejmowym stenogramie brzmi inaczej niż brzmiała w rzeczywistości: „Gdy znaleziono najmniejszy szczątek na miejscu katastrofy, wtedy przekopywano ziemię na głębokości ponad jednego metra i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny”.
Znaczenie obu wypowiedzi jest oczywiście odmienne – z pierwszej wynika bowiem, że cały obszar katastrofy został starannie przesiany do metra w głąb, z drugiej – że jedynie tam, gdzie znaleziono coś na powierzchni. Ale nawet i sfałszowana wersja jest nieprawdziwa, bo szczątków na miejscu tragedii pozostało mnóstwo.
Porównajmy kolejne wypowiedzi pani minister. W sierpniu 2010 roku oznajmiła, że polscy lekarze sądowi byli obecni przy sekcjach i identyfikacji zwłok. Mało tego – Kopacz mówiła, że była obecna w momencie układania zwłok ofiar katastrofy do trumien. Co mówi dzisiaj, gdy wiemy już, że w sprawie Anny Walentynowicz popełniono skandaliczny błąd? „Nie byłam przy identyfikacji, ani nie towarzyszyłam, ani nie identyfikowałam zwłok Anny Walentynowicz”. Polscy lekarze zaś, jak się okazuje, nie byli obecni przy identyfikowaniu ofiar, ale przy przygotowaniu ich do identyfikacji. A to coś całkiem innego.
Ewa Kopacz w charakterystyczny dla siebie sposób uciekła wczoraj przed pytaniami dziennikarzy. Nie przeprosiła też za sytuację, której jest z pewnością współwinna. Bylibyśmy jednak niesprawiedliwi, obarczając winą wyłącznie byłą minister zdrowia. Owszem, to ona została przez swoich protektorów wystawiona na pierwszą linię, ale przecież jej działania i ona sama była cały czas wspierana przez premiera, który następnie nagrodził ją stanowiskiem marszałka Sejmu.
W podobnej kategorii, co wypowiedzi Ewy Kopacz na temat identyfikacji zwłok czy przeszukiwania miejsca katastrofy można umieścić wszystkie inne oświadczenia przedstawicieli władzy, mówiące na przykład o świetnej współpracy z Rosjanami czy o szczególnej staranności, jakiej państwo miało dokładać przy badaniu przyczyn katastrofy. Obrońcy tezy, że „państwo zdało egzamin” twierdzą, że „pomyłki się zdarzają” i że sprawa Anny Walentynowicz to właśnie „jednostkowa pomyłka”. Na jakiej podstawie tak właśnie twierdzą?
W kwestii katastrofy mieliśmy już całe mnóstwo informacji fałszywych, niesprawdzonych, niepewnych, by wspomnieć tylko rzekomą kłótnię mjr Protasiuka z gen. Błasikiem, wzięte z sufitu słowa, wypowiadane podobno w kokpicie („Tak lądują debeściaki”) czy rzekomą obecność dowódcy wojsk lotniczych w kabinie pilotów. Teraz okazuje się, że nawet tam, gdzie – wydawałoby się – sprawa była stosunkowo prosta, mamy kolejne kłamstwa i pomyłki. Dlaczego zatem mielibyśmy wierzyć, że w jakiejkolwiek innej kwestii państwo się nie pomyliło, a jego przedstawiciele nie kłamali jak Ewa Kopacz?



Prawdziwa księżniczka cynizmu, królowa obłudy, arcymistrzyni kłamstwa. I wzorzec chamstwa.
W dodatku brzydka jak noc.
Niech się udławi jutro karpiem.
A karetka niech nie zdąży na czas  :wysmiewacz:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 23 gru 2012, 20:58 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



23 gru 2012, 20:54
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
Znalezione w sieci: To jednak był zamach! Czyli beka z Syfilisweeka na Facebooku

2 listopada na profilu Facebookowym Syfilisweeka ukazał się wpis zachęcający do przeczytania artykułu „Turcja: Były prezydent otruty strychniną?”:

Śmierć Turguta Ozala od początku wydawała się podejrzana. Teraz pojawiły się dowody wskazujące, że te podejrzenia mogły być zasadne.

W samym zaś artykule na Syfilisweek.pl czytamy:

Z raportu sporządzonego po niedawnej ekshumacji szczątków byłego prezydenta Turcji Turguta Ozala wynika, że został on otruty - twierdzi turecki dziennik "Bugun". Taką wersję sugerowała rodzina Ozala od jego nieoczekiwanej śmierci w 1993 r. (…) podczas autopsji lekarze zbadali m.in. szpik kostny i narządy wewnętrzne Ozala, a badania wykazały wysoki poziom strychniny w ciele byłego szefa państwa.

Przez 19 lat jako oficjalną przyczynę śmierci podawano atak serca. Tymczasem od początku niektórzy uważali, że:
(…) szef państwa zmarł w okolicznościach uznanych za podejrzane.
Spekulacje na temat przyczyn śmierci Ozala wywołało m.in. to, że w dniu zgonu nie było przy nim jego prywatnego lekarza ani pielęgniarki, z powodu usterki karetka nie mogła ruszyć, a w prezydenckiej rezydencji nie było sprzętu do udzielania pierwszej pomocy.


A tak skomentowali te rewelacje Internauci na profilu facebook’owym Syfilisweeka (wybrane fragmenty, podaję tylko imiona autorów wpisów):

Piotr:  znów te teorie spiskowe Syfilisweeka

Piotr Filip: no i znowu ta gra trumnami, ja już nie mogę! przecież to był wypadek!

Michał: To jest podpalanie Turcji.  Stronnicze dziennikarstwo eksplodowało megawpadką, największą w tureckim dziennikarstwie od 23 lat. Ręce opadają. Lawina kłamstw, oskarżeń, insynuacji, brutalnych ataków. Polemizować z nimi? Może. Ale ile można, jak długo? Co można zrobić poza prowadzeniem śledztwa, co należy do prokuratury? Odpowiadać na każdą podłość? Czy to ma sens?

Sebastian: I się zaczęło. Ledwo ciało prezydenta Turcji ostygło, a Syfilisweek już judzi, dzieli obywateli i sieje nienawiść. Czy to szaleństwo się kiedyś skończy, czy można postawić tamę tej fali obłąkania i szukania winny wszędzie byle nie po swojej stronie? Czy Ci wszyscy którzy rozprowadzają te haniebne teorie spiskowe kiedyś się opamiętają i spytają sami siebie czy mają godność i rozum człowieka? My LUDZIE ROZUMNI wiemy jak jest i nie musimy uczestniczyć w tym festiwalu nienawiści.

Wojtek: przeprowadzono sondaż. w spisek wierzą niewykształceni, biedni ze wsi a nie wierzą młodzi wykształceni z dużych miast

Bartłomiej: Wy naprawdę wierzycie, że takie rzeczy dzieją się w XXI wieku, w kraju, w którym są galerie handlowe, Starbucks, płaskie telewizory i hipermarkety? Hahaha, co za oszołomy!!!!

Przemek: Dość wojny turecko-tureckiej.

Renata: Ktoś jątrzy, ktoś judzi, szkodzi Turcji. A przecież oficjalnie wiadomo, że żadnego otrucia być nie mogło. I co to za podejrzana, oszołomska gazeta w ogóle?

Filip: jestem ekspertem i mogę stwierdzić że strychnina jest popularnym składnikiem używanym przy produkcji np. perfum! proszę poczekać na dokładniejsze analizy i nie dzielić narodu Tureckiego!

Maciej: przecież strychnina, to pozostałość po rządach Ataturka, ale oszołomstwo...

Janek: Przestańcie dzielić Turków!

Wojtek: archeolodzy stwierdzili że tam gdzie mieszkał prezydent Turcji był skład strychniny. było to w czasach 2 wojny światowej i toczyły się tam ciężkie walki

Renata: Żaden młody, wykształcony Turek nie poprze podobnych bredni

Przemek: A poza tym, kto w XXI wieku używa strychniny?

Michał:  jaki otruty ?? sam zjadł strychninę złośliwie żeby sprowokować konflikt!!!!

Arkadiusz: A ochrona Prezydenta Turcji, w czasie gdy dokonywano mordu, była pijana.

Krzysztof: Nie otruty, to była wina kucharzy i naciski pijanego szefa restauracji goszczącego na posiłku, a strychnina została przyniesiona na ubraniach albo pochodziła z okresu trucia szczurów w czasie II WŚ. Przecież takie rzeczy jak otrucia, zamachy i istnienie obcych wywiadów nie istnieją.

Kamil: Tylko ciemnota może wierzyć w jakiś zamach

Paweł: Prawicowe oszołomy z Syfilisweeka znowu grają trumnami i dzielą naród turecki! Przecież niezależni fachowcy już 20 lat temu orzekli, że to był atak serca... Państwo tureckie oczywiście zdało egzamin (…).

Kamil: Turgut Ozul sam nalegał na podanie trucizny!

Arkadiusz: A tak w ogóle ,to ja się dziwię, dlaczego Prezydent Turcji przebywał wtedy w domu. Przecież wiadomo ,że "w domu to ludzie umierają". Nie trzeba było siedzieć w domu. W domu na człowieka czeka wiele niebezpieczeństw.

Paweł: Rany w dzisiejszym świecie zamach? Syfilisweek nie idźcie tą drogą!

Marcin: Strychnina? On w ogóle nie powinien stołować się w prezydenckiej rezydencji.

Szalony: Otrucia i morderstwa skończyły się wraz z końcem średniowiecza (ulubiona epoka Jarkacza). Kazdy wie że takie rzeczy nie wystepują w cywilizowanej Europie od setek lat. Jaroczet wyciąga swe pazerne macki po Turcje!

Kamil: Czekam na dymisję całej redakcji! Nie można tak manipulować społeczeństwem!

Wawrzyn: podobno sam zażywał strychninę, bo twierdził, że "tak się bawią debeściaki"

Tomek: Pół roku trzeba było się wstrzymać z publikacją, do czasu szczegółowych badań laboratoryjnych.

Łukasz: dziennikarskie hieny z Syfilisweeka - pozwólcie rodzinie prezydenta przeżywać żałobę w spokoju!

Krzysztof: Czy szef ochrony tureckiego prezydenta dostał już awans generalski?

Ismad: podły Syfilisweek red.lisa wykorzystuje tragedie do rozgrywek politycznych i gra trumnami. strychnina jest skladnikiem niektorych kenijskich kisieli oraz w malezji jest w skladzie czapek. po prostu prezydent w malezyjskiej czapce zjadl kenijski kisiel. po co te spiskowe teorie Syfilisweeka?

Anna: za ten artykuł naczelny powinien oddać się do dyspozycji...

Michał: czekam na dementi i dymisje redaktora ,który tak manipuluje społeczeństwem Tureckim!

Krystian: SZOK! Syfilisweek podpala Turcję! dzieli Turków!

Arek: "Panie prezydencie niech nas pan ratuje"....! Należy "Dorżnąć tę watahę", która nieustannie jątrzy i dzieli naród turecki! Wszak wiadomo, że dzisiejsza Turcja jest "najlepsza jaką mieliśmy kiedykolwiek".

Sławomir: Niech ktoś przerwie tą spiralę nienawiści nakręcaną przez obląkanych polityków z ich obłąkaną gazetą !!! Turcy chcą spokoju !!! ;D

Maciej: Przed posiłkiem był knypek, pośmiewisko całej Europy, Azji i Afryki, a po posiłku to wielki prezydent.

Krystian: ludzie, jak w dzisiejszych czasach ktoś mógłby zabić prezydenta prawie europejskiego kraju. Czego to prawica nie wymyśli, żeby móc wygrać wybory. (…)  TO była zwykła śmierć prezydenta Turcji, wiem, bo znam się na tureckich śmierciach i wszystkim w ogóle jak całe moje pokolenie. Nie dzielcie Turków! Zostawcie historię historykom, ile lat temu już gość umarł? Ile miesięcy temu?! Ile dni! Policzcie to sobie. Przestańcie dzielić Turków! Turcja chce do Europy a wy ciągle szczujecie.

Szymon: Takie niesprawdzone hasła o otruciu to dewastacja państwa tureckiego! Nie budujcie kapitału politycznego na trumnie prezydenta Ozala! Należy patrzeć w przyszłość a nie babrać się i polować na tureckie czarownice!

Krystian: Żaden młody Turek, wykształcony z dużego miasta, np. Stambułu czy Ankary nigdy nie uwierzy w tego typu brednie napędzane przez Macierenkę! Powtarzam, przestańcie podpalać Turcję bo ludzie chcą tam normalnie żyć!

Krystian: To wina samego prezydenta Turcji! On sam jest temu winien! Po co się tam pchał? Po co jadł? Po co chciał być prezydentem??????! Podzielił Turków, młodzi po nim nie płakali! Syfilisweek gazeta ciemnogrodu!

Maciej: Naprawdę, wstydzę się za redakcję Syfilisweeka. Zaraz zrobię sondę, czy wyrzucić ją z pracy.

Michał: Bzdura. Jaka trucizna? Strychnina występuje też w kebabie.

Witold: Czy to się nie kwalifikuje jako samobójstwo? Przecież nie stwierdzono udziału osób trzecich.

Piotr: Nie miałem pojęcia, że Syfilisweek składa się z takiego ciemnogrodu... Jakim cudem tak młodzi, wykształceni ludzie z dużych ośrodków miejskich jak my tu obecni, mamy uwierzyć w te haniebne teorie spiskowe, próbujące podzielić wszystkich Turków? Redaktor naczelny zdecydowanie powinien udać się do piwnicy!

Krzysztof: Żarty żartami, ale przecież Turcja jest członkiem NATO, ważnym sojusznikiem USA i poważnym partnerem UE. Jej klasa polityczna reprezentuje wartości demokratyczne, więc jej udział w otruciu jest wykluczony, a służby specjalne innych państw nie odważyłyby się stosować takich metod bo Turcja to liczący się kraj regionu. Nikt by nie zaryzykował próby zabójstwa, tym bardziej że prezydent Ozala zapewne przegrałby kolejne wybory. Dzisiaj w polityce międzynarodowej liczy się soft power, dobre stosunki i potencjał gospodarczy. Rozważanie działań siłowych w kontekście państw, w których nie toczy się żadna wojna to dowód słabej orientacji w świecie, niezrozumienia reguł realpolitik i mentalnego oderwania od wartości dzisiejszego świata, który na coś takiego nigdy by nie pozwolił.

Kamil: Cóż za haniebny seans nienawiści! Nie spodziewałem się tego po tak umiarkowanej, wyważonej gazecie jak Syfilisweek pod wodzą Tomasza Lisa.

Arek: Panowie i panie apeluję o spokój! Czekajmy cierpliwie na dementi prokuratury w tej sprawie!

Wojciech: W takie teorie spiskowe mogą wierzyć tylko starsi Turcy żyjący w małych ośrodkach i z powodu biedy i ograniczenia umysłowego nie orientujący się w dzisiejszym skomplikowanym świecie. A poza tym są utrzymywani przez tych drugich Turków, którzy patriotycznie płacą podatki.

Renata: Miejmy nadzieję, że Turcja fajna, nowoczesna, otwarta da odpór tym szalonym wizjom frustratów

Grażyna: A w ogóle, jak można drukować takie niesprawdzone teorie. Gdzie odpowiedzialność za słowo! Czy red.Lis zdaje sobie sprawę, jak to zaszkodzi pozycji Turcji na arenie międzynarodowej? Kto ją teraz przyjmie do UE?

Michał: Z tego miejsca pragnę oświadczyć, że prezentowana tu retoryka insynuacji niczemu dobremu nie służy. Wyjaśnieniem sprawy zajmują się najlepsi światowej sławy eksperci. Stół i wszelakie serwowane dania zostały dokładnie przebadane, rozebrane na najdrobniejsze części i przebadane przed najlepszych ekspertów. ŚP Pan Prezydent jadł kebab drobiowy, zatem w hodowli drobiu, z której pochodził kurczak, którego poszlachtowano i upieczono przebadano wszystkie zwierzęta i przekopano ziemię na metr wgłąb. Przesłuchano także ochroniarzy oraz kucharza i kelnerów.

Michał: Z ostatniej chwili: kilka minut temu doszła do nas smutna wiadomość - kucharz, który przyrządzał kebab dla ŚP Pana Prezydenta przypadkowo obciął sobie głowę w kuchni tępym nożem. Sprawa nosi znamiona nieszczęśliwego wypadku. Wykluczony jest jakikolwiek udział osób trzecich i czwartych.

Piotrek: Za ten nieszczęśliwy wypadek odpowiadają naciski kucharza, który widziany był w kuchni i zapewne zalecał zjedzenie posiłku oraz zacietrzewienie prezydenta, małostkowego klauna, który chciał zjeść kebab za wszelką cenę, nie zważając na niebezpieczeństwa. To jest cecha psychopatów. Wstyd, że Syfilisweek w ogóle porusza takie jątrzące tematy.

Arkadiusz: Kamery też zarejestrowały, jak szef kuchni pokłócił się z kelnerem.

Jan: To wszystko wina wojny Turecko-Tureckiej. Od początku było wiadomo, że obiad miał zjeść premier. I po co Turgut się tam pchał z łapami? Mgła była, talerze pomylił, ale kto mu kazał tam iść!?

Piotr: [10:54:55]Pierwszy kucharz: Patrzcie (niezrozumiałe) jak kebaba przyprawiają debeściaki!

Waldemar:  [10:55:12] Drugi kucharz: Jak nie przygotuję tego kebaba za strychniną, to mnie zabiją!

Wojtek: Prezydent Turcji sam jest sobie winnien. chciał zacząć kampanie wyborczą od zjedzenia kebabu

http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik- ... -facebooku

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


26 gru 2012, 16:47
Zobacz profil
Site Admin
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA09 maja 2006, 21:23

 POSTY        2059

 LOKALIZACJARada Krajowej Sekcji Administracji Skarbowej
Post Re: Władcy Marionetek...


TEMAT JUŻ ZDJĘTY Z FB. Na Szczęście red. Lis opamiętał się w porę i słusznie odciął się od niepotwierdzonych urojeń "sekty strychnowców". Witamy znowu wśród młodych, wykształconych i wielkomiejskich. Uff, znowu jest normalnie (nawet woda w kranie ciepła).
- komentarz pod powyższym materiałem w.polityce

____________________________________
Mów otwarcie i otwarcie działaj, gdy w kraju dobre panują rządy.Otwarcie działaj, lecz mów ostrożnie, gdy rządy są złe...


26 gru 2012, 18:33
Zobacz profil WWW
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Władcy Marionetek...
"MPUK z Warszawy zarobiło na pogrzebach ofiar katastrofy smoleńskiej".

Firmą, która bez wątpienia zarobiła na tragedii smoleńskiej jest Miejskie Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych z Warszawy - stwierdzają w miesięczniku "Kultura Pogrzebu" Piotr Litka i Marcin Mamoń, którzy ujawnili w programie "Superwizjer" w TVN kulisy organizacji pogrzebów ofiar katastrofy smoleńskiej.

W programie "Superwizjer" TVN ujawniono, że na pogrzebach ofiar katastrofy smoleńskiej zarobiły m.in. firma S.O.S. Agencja Funeralna z Warszawy oraz warszawskie Miejskie Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych. Prywatni przedsiębiorcy oferowali rządowi bezpłatną pomoc, ale ta propozycja została odrzucona. W "Kulturze Pogrzebu" dziennikarze opisali wątki, których nie udało im się zmieścić w programie.

Magdalena Rogozińska, prezes MPUK, pytana przez dziennikarzy o to, dlaczego to właśnie MPUK dostał zlecenie na transporty i pogrzeby ofiar tragedii smoleńskiej, odpowiedziała, że procedury związane z tzw. sztabem antykryzysowym są opracowane zarówno na piśmie, jak i "przegadywane". - Jeśli spotykamy się co jakiś czas i przegadujemy jakiś problem, to też te procedury tworzą się w tej rozmowie - stwierdziła.

Okazało się jednak, że MPUK nie ma dostatecznej liczby karawanów ani katafalków . Na płycie lotniska na trumny czekały prymitywne drewniane kobyłki - czytamy w "Kulturze Pogrzebu". Prywatni przedsiębiorcy pogrzebowi wozili karawanami trumny z ofiarami z Okęcia na Torwar i do Pałacu Prezydenckiego. Krakowski przedsiębiorca, który wiózł prezydenta Lecha Kaczyńskiego z lotniska w Balicach do Kościoła Mariackiego, z własnej inicjatywy sprowadził na ten dzień z Włoch karawan Maserati. Są tylko trzy takie na świecie. Włosi oddali go na uroczystość pogrzebową za darmo. Przedsiębiorca z własnej kieszeni zapłacił m.in. za hotel dla włoskich kierowców, którzy na lawecie wieźli karawan.

Z relacji przedsiębiorców pogrzebowych, do których dotarli autorzy, wynika, że na Torwarze, gdzie przewożono ciała z trumnami ofiar, panował bałagan, a pracownicy firm sami nosili trumny i pilnowali porządku. Dziennikarze zapytali prezes MPUK, na co zatem wydano 180 tys. zł z faktury, jaką MPUK wystawił Kancelarii Premiera. Odpowiedziała, że poza transportem, wykonanym w większości za darmo przez podwykonawców, trzeba było przygotować płytę lotniska (drewniane kobyłki), Torwar (zrobiła to stołeczna "Estrada") i opłacić pracowników "w liczbie dwóch-trzech", którzy pracowali dzień i noc.

Dlaczego miasto powierzyło organizację wydarzenia MPUK, chociaż firma nie była do tego przygotowana? Autorzy publikacji zauważają, że Magdalena Rogozińska to działaczka Platformy Obywatelskiej. W 2007 r. kandydowała do sejmu z listy PO. Nie została posłem. Kilka miesięcy po wyborach bez konkursu dostała posadę prezesa MPUK. Autorzy, powołując się na informatora, piszą, że Rogozińską wiąże znajomość z Hanną Gronkiewicz-Waltz i Małgorzatą Kidawą-Błońską. Rogozińska po objęciu stanowiska zapowiedziała, że będzie starać się, by ceremonie pogrzebowe były bardziej radosne.

W pierwszym kwartale 2010 r. MPUK miał dużo mniej pogrzebów niż zakładano na początku roku. Dzięki powierzeniu firmie organizacji transportów ofiar katastrofy i innych usług z tym związanych, miasto pomogło utrzymać jej rentowność i uratowały jej budżet. Prezes Rogozińska za 2010 r. otrzymała maksymalną nagrodę w wysokości trzykrotnej pensji, czyli - jak obliczył "Fakt" - ok. 48 tys. zł.

Miasto zleciło MPUK także budowę pomnika ofiar smoleńskich na warszawskich Powązkach. Pomnik kosztował ponad półtora miliona złotych.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html


27 gru 2012, 20:35
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
Mankurt

Nic o świętach, nie mam zamiaru tępić dziś swojej żółci tylko dlatego, że czas pojednania. Bliscy wiedzą, że się jednam, a dalekim niewiele do tego.



Oto świątecznie podniecony, biegając jak inni za tym co doczesne, aby tym co doczesne uczcić to co nieprzemijające, spotkałem mankurta.

Był to prawdziwy mankurt - nie udawany-  mój mankurt był jak wszystkie:  zastarzały, złośliwy, wewnętrznie skręcony od kapiącej mu na śledzionę żółci.

Nie będzie zatem o żłóbku, jeśli już to o żłobie. Wybaczcie…

Na początek o tym kim jest ów tajemniczy mankurt – słowo robi bowiem, w pewnych kręgach, karierę, ale dla większości brzmi tajemniczo.

W mitologii ludów turkopodobnych mankurt to ciągle człowiek, ale jakby już – jak skóra młodego koźlęcia – wypreparowany. W legendach turkmeńskich znaleźć można detaliczny opis stawania się mankurta, a raczej tworzenia mankurta z wolnego i śmiałego człowieka.

Zwykle bowiem mankurtem zostawał pojmany, wrogi wojownik. Nieszczęśnikowi nakładano na głowę, ściśle do niej przylegający. worek z namoczonej wielbłądziej skóry, następnie zakuwano go w dyby i uniemożliwiano zdjęcie worka z głowy w jakikolwiek sposób.

Tak przygotowanego kandydata wypędzano na pustynię. Prażące słońce sprawiało, ze worek się kurczył, a cierpiący człowiek nic nie mógł uczynić, aby się go pozbyć. Worek coraz mocniej wrzynał się w łepetynę biedaka. Jeśli przeżył wracał zupełnie odmieniony.

Stawał się bezwolnym narzędziem w rękach swego pana – zabijał, krzywdził bez cienia własnej refleksji, jak robot wykonywał wszelkie polecenia – zostawał mankurtem, przekleństwem dla tych przeciwko którym nakierowane zostały jego działania.

Polski mankurt powstawał na pustyni, pustyni na której nie było ani religii, ani patriotycznych wartości, na postkomunistycznej pustyni, która wypełzła z nomenklaturowych i ubeckich domów, a przez ostatnie dwadzieścia lat skaziła polską przestrzeń publiczna – przede wszystkim jednak skaziła media.

Klinicznym przykładem worka mankurta, nakładanego pojmanym w sidła ludziom, jest telewizja tvn. Jej dwudziestoletnia działalność (dziś już to w pełni widać), to nic innego jak usilna, codzienna praca nad oderwaniem widzów od tego co w Polsce było ważne przez ostatnie dwieście lat, w zamian oferuje się słodko smakujące i błyszczące przysmaki, które wolnego człowieka nieuchronnie muszą w konsekwencji przyprawić o mdłości, dla mankurta sa jednak nieodzownym pokarmem.

Znajomy makurt – ten spotkany niedawno - przez dwadzieścia cztery godziny na dobę włączony ma telewizor, a w nim tylko jedna, kanoniczna, stacja – tvn 24.  

Znajomy mankurt, pomimo nawet pewnej opozycyjnej przeszłości, jak za panią matką powtarza wszystko co usłyszał w tvn 24, myśli tak jak tvn 24, nienawidzi tak jak tvn 24.

Kiedy na niego spoglądam, a co gorsza słucham, ze zgrozą dostrzegam mankurta  tvn 24, czyli właściwie mankurta najbardziej bezczelnej i rozbuchanej postkomuny.

Telewizyjna stacja jest w tym wypadku zaciśniętym na jego mózgu workiem – gdybym był złośliwy, a przecież jestem, to dostrzegłbym, że worek ten wcale nie jest wypreparowany ze skóry „okrętu pustyni”, nie, on ma założony na głowę worek ze skóry (tam gdzie tej skóry zbywa, pod niewymownymi) Jerzego Urbana.

Mój znajomy jest po prostu mankurtem Jerzego Urbana. To co kłapciatemu cynikowi dla ubogich nie udało się za pomocą jego obleśnego tygodnika „Nie” czy też skutecznie – z moim udziałem – rozwalonego miesięcznika „Zły”, znakomicie wyszło przy użyciu telewizji założonej przez towarzyszy Waltera i Weycherta.

Oto mamy teraz wokół siebie mankurtów, bezwolnych, bezrefleksyjnych, głupich, ale karnie kąsających. Mój były znajomy, z mankurtem nie da się znajomkować, pluje flegmą na wszystko co zalatuje mu patriotyzmem, tradycyjnym kościołem i zdrowym rozsądkiem, on ma świeży rozsądek wyfasowany z ulicy Wiertniczej – unikalny, nielogiczny, ale jakże od wielu sezonów modny.

Miało być świątecznie, a jest – jak zawsze – w nerwie i z ochotą przetrzepania komuś skóry.

Mimo wszystko trzymajcie się swego, strońcie od mankurtów, jeśli w to wierzycie leczcie mankurtów.

Nie pogardzajcie jednak mankurtami, wielu z nich kiedyś naprawdę było wojownikami, pomóżcie im delikatnie (aby mózg nie rozpęknął się od nagłej dekompresji) powoli, pozbyć się mankurtowego worka.

Więcej bowiem jest radości z jednego wyleczonego mankurta niźli z dziewięćdziesięciu dziewięciu przytomnych.

Witold Gadowski

http://www.stefczyk.info/blogi/dziennik ... 6260240598

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


31 gru 2012, 12:40
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Władcy Marionetek...
Tusk o "roku rodziny". A w tle zdjęcie Irlandczyków

W czwartek podczas konferencji prasowej Donald Tusk zapowiedział, że "rok 2013 będzie rokiem polskiej rodziny". Ale za plecami premiera, na telebimie wyświetlono zdjęcie....irlandzkiej rodziny.
Załącznik:
Tusk_roku_rodziny_tle_6018784.jpg

Donald Tusk podczas konferencji prasowej, fot. Tomasz Gzell /PAP

Z tej wpadki tłumaczy się rzecznik rządu. Paweł Graś sprawę bagatelizuje i tłumaczy, że "zdjęcie zostało zakupione na tzw. giełdzie zdjęć".
Rzecznik mówi, że zostało wybrane zdjęcie Irlandzkiej rodziny, bo "jest to rodzina uśmiechnięta i zadowolona". I dodaje, że "chodziło tylko o pewne tło przekazu dla pana premiera".
Graś odpiera zarzuty przekonując, że to, jakie zdjęcie było wyświetlone w tle premiera "nie jest najważniejszym problemem polskich rodzin w 2013 roku".
- Takie rzeczy się zdarzają i nie ma w tym nic nadzwyczajnego - przekonuje Graś.

http://fakty.interia.pl/polska/news/tus ... ow,1877680

I kilka komentarzy:
~KMW- Jak zrobić zdjęcie polskiej szczęśliwej rodziny jak tata na zmywaku w królestwie , mama w hipermarkecie od rana do nocy , dziadek na stróżówce a babcia biega gdzie taniej kupić masło i mleko
~Matrix- to w Polsce już nie ma Rodzin uśmiechniętych tylko na PROPAGANDĘ trzeba brać z zagranicy ALE WPADKA !!!!!!! JAKA WTOPA !!!!!!!!!!TO NIE PRZEJDZIE !!!!!!!!!
~~viki- Graś : wybrano zdjęcie irlandzkiej rodziny, bo jest to rodzina uśmiechnięta i zadowolona, a mimo długich poszukiwań nie udało się znaleźć takiej polskiej rodziny !
~cóż- sprawa ta świetnie ilustruje wyżyny socjotechniki, na które sie wspięło PO


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


04 sty 2013, 16:59
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
Kwaśniewski zarabia horrendalne pieniądze!

Aleksander Kwaśniewski do biednych nie należy. Pieniądze, które każdego miesiąca wpływają na jego konto, mogą okazać się przekleństwem wielu Polaków. Wszystko dlatego, że przymykają one furtkę powrotną do wielkiej polityki, o czym marzy spora część lewicowego (i nie tylko) elektoratu.
Kwaśniewski może liczyć na dożywotnią pensję od państwa, wynoszącą 75%. zasadniczego wynagrodzenia urzędującej głowy państwa (czyli ok. 9 tys. zł brutto). Do tego dochodzi 12 tys. zł na prowadzenie biura.
Kwota spora, ale przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia. A skoro można zarobić więcej, to czemu z tego nie skorzystać? Tylko na jaką sumkę może liczyć były prezydent?

Rąbka tajemnicy odnośnie dokładnej kwoty, uchylili właśnie dziennikarze "michnikowego szmatławca".
Okazuje się, że Kwaśniewski znajduje się w doborowym gronie doradców firmy Kulczyk Investments. Reprezentanci tej istnej śmietanki towarzyskiej mogą liczyć na wypłaty rzędu 200 tysięcy dolarów rocznie! Szybko przeliczając, daje to nam 52 tysiące złotych miesięcznie!
Ani pracownicy biura byłego prezydenta, ani też ludzie Kulczyka nie potwierdzają tych informacji. Wszak nie od dziś wiadomo, że dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. Tym bardziej, gdy w grę wchodzą liczby tego rzędu.
Pieniądze są olbrzymie, nic więc dziwnego, że trudno byłoby z nich zrezygnować po to, by wrócić do tej samej politycznej rzeki.
A raczej ścieku.

Naczelny Politykier Kraju

O to ten co ułaskawił zleceniodawcę zabójcy Papały i tak przy okazji 3000 tyś. innych kryminalistów za czasów swojej drugiej kadencji :) O Zbigniewie Sobótce i jego ułaskawieniu też nie warto wspominać a już tym bardziej jak NATO zawróciło go z Włoch bo był na liście szpiegów Moskwy. Kim był Sobótka wtedy jak leciał do Włoch... WICEMINISTREM OBRONY. Więc po tej aferze przenieśli go do MSW :) Kwach z Millerem dorobili się w czasach "wolnego" Kapitalizmu kiedy dostęp do niego mieli w pierwszej i czasami jedynej kolejności zaufani przyjaciele władzy.
~ObywatelRP

Pan KLuczyk to od tatusia dostal 1 mln przeciez to nic zlego tylko skad to tatus mial. Banda co okradala ludzi w komunie biznesy teraz robi
 ~Kazik

muszą minąć ze dwa pokolenia aby ten naród znormalniał, wszystkie ważne stare komuchy i stare ubeki pourządzały się na wiele wiele lat
~pit

To nie żaden Kwaśniewski tylko Stolzman!
~Arek 74

poskomunistyczni złodzieje wyrolowali społeczeństwo wcześniej rodzice mordowali elity ateraz tworzą śmietankę ha ha ha ha
~j23

Ciekawy jestem czym sobie na to zasluzyl? To rozliczenia miedzy tymi panami, po co lapowka jak mozna tak oficjalnie. Przez 10 lat to bedzie 2 miliony dollarow . Niezla lapowka!!!!!!
~andre64

Kwaśniewski był tym, który umożliwił Kulczykowi zarobienie gigantycznych pieniędzy na ważnych projektach państwowych (prywatyzacja TP SA, dostawy pojazdów dla policji i wiele innych). Teraz pobiera apanaże za to, że w sprzeczności z prawem (tzn. wykorzystując wpływy swojego urzędu) promował niektórych przedsiębiorców. Należy do nich też Krauze. Obaj byli stałymi gośćmi na prezydenckich salonach. Kwaśniewski powinien dzisiaj siedzieć w więzieniu ale w tym kraju bezprawia, jakim jest Polska, przestępcy są na wolności.
~bollo

Zydzi kreca lody
~ale

Jesteście zazdrośni, że Kwaśniewski był prezydentem i zarabia tyle ile mu się de-facto należy a to, że ci z PIS nie wyżyją z renty lub emerytury 550 zł to jest ich problem, że się nie uczyli, tylko obijali w Polsce.
~Brawo Kwasniewski


http://politykier.pl/kat,1025795,wid,15 ... caid=5fd44

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


05 sty 2013, 11:36
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Władcy Marionetek...
Krajobraz po "Rodzinie na Swoim"

Koniec minionego roku zbiegł się z ostatecznym zamknięciem "Rodziny na Swoim", dziś niemal już kultowego programu kredytów preferencyjnych. Po sześcioletniej rynkowej misji RnS same nasuwają się pytania o celowość tego typu rządowej inicjatywy, jej zasługi i skutki uboczne, czy wreszcie ewentualne problemy w przyszłości - pisze Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.

Reszta artykułu dla zainteresowanych dostępna pod:
http://biznes.interia.pl/nieruchomosci/ ... im,1877539

Ale moja uwagę zwrócił bardzo ciekawy komentarz:

Pogrzebacz - Rodzina za cudze czyli sztuczne podtrzymywanie zawyżonych cen mieszkań kosztem podatników czyli nas wszystkich. Przy okazji prezent dla banków w postaci setek tysięcy ekonomicznych niewolników pracujących przez 30 lat dla banku czyli praktycznie do śmierci. Chyba że komornik wcześniej ich "uwolni". Zanim weźmiesz kredyt zastanów się kilka razy bo... liczba zajęć komorniczych kont bankowych oraz wynagrodzeń rośnie w błyskawicznym tempie. Gdy w 2007 r. tego typu spraw było niecałe 1,3 mln, w 2010 r. przekroczyły liczbę 2,7 mln, a już w zeszłym roku 3,7 mln. Ci ludzie długo będą przeklinać kredyt oraz tych którzy im go polecili i nawet nie pomyślą by znowu go wziąć. Większość tych biedaków biorąc kredyt uważało, że licytacja komornicza ich nie dotyczy. Bo maja świetną pracę itd. Jak wielu i jak bardzo się sparzyło własną naiwnością mówią statystyki licytacji które przytoczyłem. W warszawie z roku na rok ceny najmu tanieją już za 800 złoty można wynajac kawalerkę, a resztę pieniądz odkładać. Bez ryzyka utraty pracy i zlicytowania za bezcen mieszkania. Po za tym jak bank zlicytuje mieszkanie taniej niż wartość kredytu to dalej ściga kredyciarza. Nie masz mieszkania a kredyt dalej trzeba spłacać... Wzięcie kredytu to jedna z największych krzywd jaką biedny człowiek może sobie zrobić samemu. Kredyty są dla ludzi bogatych, którzy dla kaprysu posiadania czegoś natychmiast są skłonni zapłacić za towar więcej niż kosztuje. Przekleństwem świata stał się fakt ze lichwiarzom udało się wmówić sporej części ludzkości, że kredyt jest dla ludzi biednych. Co jest fałszywe, bo jeśli nie stać cię na kupienie towaru za gotówkę, to tym bardziej nie stać cię na wzięcie go na kredyt, bo wtedy nie tylko zapłacisz za towar, ale jeszcze do tego oddasz często drugie tyle odsetek bankierowi i w sumie płacisz o wiele więcej niż towar jest wart. Jedyna szansa to oszczędzać i mieć zawsze w zanadrzu trochę grosza na nieprzewidziane wydatki. Biorąc kredyt stajesz się jeszcze biedniejszym, bo tym, co zarobisz musisz się dzielić z bogatym bankierem. Kredyt w perspektywie czasu nie sprawi że stać cie na więcej tylko na mniej.


06 sty 2013, 19:59
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Władcy Marionetek...
W nawale informacji jedna moim zdaniem pozytywna:

Policjant, który kopał demonstranta nie uniknie kary. Sąd odmówił prokuraturze

Stołeczny sąd odmówił uwzględnienia wniosku prokuratury, by umorzyć sprawę policjanta, który w Święto Niepodległości w 2011 r. kopał w stolicy demonstranta - poinformował w poniedziałek rzecznik warszawskiego sądu okręgowego Igor Tuleya.

Takie postanowienie Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście z 28 grudnia 2012 r. oznacza, że będzie się przed nim toczył normalny proces Karola C. Ma on się rozpocząć 7 marca. - Sądy nie są związane wnioskami prokuratury - podkreślił Tuleya.

W październiku 2012 r. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście skierowała do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania karnego wobec C. na rok oraz o zobowiązanie go do zapłaty 500 zł na cel społeczny - informował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura. Sąd uznał to za niezasadne bez przeprowadzania postępowania dowodowego.

Karol C. ma zarzut przekroczenia uprawnień i naruszenia nietykalności Daniela K., którego uderzał w głowę, kilka razy kopnął oraz użył gazu łzawiącego, kierując jego strumień na twarz pokrzywdzonego. Postawiono mu zarzuty z art. 231 kodeksu karnego, przewidującego do trzech lat więzienia dla funkcjonariusza publicznego, który przekraczając swoje uprawnienia, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. Inny naruszony art. 217 kk stanowi: "Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku". Chodzi o sytuację uwiecznioną na filmie, który trafił do internetu. Widać na nim, jak cywilny funkcjonariusz kilka razy kopie po głowie kulącego się demonstranta.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/policjan ... omosc.html


07 sty 2013, 20:13
Zobacz profil
Site Admin
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA09 maja 2006, 21:23

 POSTY        2059

 LOKALIZACJARada Krajowej Sekcji Administracji Skarbowej
Post Re: Władcy Marionetek...
TSUNAMI I TEKTONIKA

Kolejne teksty o „konwejerze” i „stalinizmie”. To już nie zalew, nie powódź, ale tsunami. Czytam w „Michnikowym Szmatławcu” wypracowanie „Tak przesłuchiwały CBA Kamińskiego i prokuratura Ziobry. Konwejer AD 2007”.
Na początku ( w wersji internetowej) executive summary spłodzone przez dziennikarza (to przeczyta każdy): Anestezjolożkę z Suwałk CBA zatrzymywało, gdy reanimowała pacjentkę. Agenci nie chcieli czekać, ale potem na przesłuchanie kazali lekarce czekać do nocy. Protokół podpisała o 1.15. Przyznała się, gdy prokurator pogroził jej ośmioma latami więzienia. No, grozą wieje.
A teraz przejdźmy do szczegółów w tekście. Tak wedle sądowych zeznań pani anestezjolog wyglądało zatrzymywanie w trakcie reanimacji: Zostałam zatrzymana podczas swojego dyżuru w szpitalu. Agenci CBA weszli na blok operacyjny, tak jak stali. Panowie z CBA (były trzy osoby) nie mogli zrozumieć, że nie mogę od razu wyjść. Miałam pacjentów, którzy byli podłączeni do respiratorów. W chwili zatrzymania przyjmowałam pacjentkę, była reanimacja. Odmówiłam wyjścia, bo byłam jedynym anestezjologiem w szpitalu. Dwie, trzy godziny szukałam kogoś na zastępstwo. Czyli nie było zatrzymania w trakcie reanimacji, ale w trakcie dyżuru po znalezieniu zastępstwa. A cwany dziennikarz może się bronić: wszak on użył czasownika niedokonanego zatrzymywało. Niby prawda: przystąpiło do zatrzymania, czyli zatrzymywało, ale po informacji od pani anestezjolog odstąpiło na 3 godziny od zatrzymywania, czyli nie zatrzymało (podczas reanimacji).
A teraz kwestia naprawdę poważna, czy skłanianie do przyznania się do winy przez „grożenie ośmioma latami więzienia”. Od razu w prokuraturze powiedziano mi, że grozi mi osiem lat więzienia. Mam wrażenie, że wtedy mi grożono. Pani anestezjolog „miała wrażenie, że jej grożono”. Ale co zrobił prokurator? Przypomnijmy, że przesłuchanie zaczęło się od przedstawienia zarzutu. Kodeks postępowania karnego nakłada na stawiającego zarzut dwa obowiązki: pouczenie podejrzanego o jego prawach (art.300, czyli prawo do odmowy składania zeznań itp.) oraz dokładne określenie zarzucanego podejrzanemu czynu oraz jego kwalifikacji prawnej (art.313) . Ponieważ w omawianym przypadku chodziło o art. 229 kk (wręczenie łapówki) prokurator musiał przytoczyć treść artykułu wraz z minimalną ( 6 miesięcy więzienia) i maksymalną ( 8 lat) sankcją karną. W ten sposób z wykonywania przez prokuratora kodeksowego obowiązku poinformowania podejrzanego o zagrożeniu karnym zrobiono grożenie w celu przyznania się do winy. To naprawdę przypomina propagandę stalinowską w wykonaniu Wandy Odolskiej.
To już chyba ostatni tekst o półprawdach i manipulacjach w sprawie „konwejerów” i „stalinowskich metod”. Popełniłem go dla celów edukacyjnych – aby ci, którym się chce, wiedzieli, jaką metodą ( metodą jest zwrócenie uwagi na fakty i szczegóły) bronić się przed zrobieniem z mózgu śmietany. Takich półprawd i manipulacji będzie więcej, bo sprawa „konwejera” to nie propagandowe zawirowanie, ale tsunami. Niech więc odtąd zalewani przez tsunami wykorzystując zasugerowaną metodę bronią się sami.

Dla mnie i dla „Solidarnej Polski” najistotniejsze jest to, jaka jest przyczyna propagandowego tsunami i to, jaki jest realny polityczny cel, który przy jego pomocy chce się osiągnąć. Jak jest tsunami, to gdzieś, głęboko pod powierzchnią wody doszło do ruchów tektonicznych. To one są najważniejsze. Tabuny gorliwych dziennikarskich lokajczyków zaczerniających łamy „michnikowego szmatławca” oraz „użytecznych idiotów” cwałujących w programach publicystycznych TVN24, to tylko objaw, wskaźnik. Istotni są „wajchowi”, którzy przestawili propagandową wajchę oraz zasadnicze społeczne i polityczne cele, które chcą osiągnąć. W tej sprawie „Solidarna Polska” w bardzo nieodległym czasie przedstawi polityczną diagnozę i koncepcję politycznych działań. Wydaje się nam, że potępianie„stalinowskiej” IV RP i zbrodni Zbigniewa Ziobry jest bardziej użyteczną formą artykulacji ważnych celów politycznych niż realnym celem. Realnym celem jest wywarcie nacisku na organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości ( służby, prokuraturę), całe państwo i grupę kierowniczą w państwie, czyli obecnie premiera Tuska wraz z ekipą. Mówiąc w przenośni: mocodawcy Lwa Rywina doszli do wniosku, że warto renegocjować swoją pozycję w państwie i przystąpili do ostrego przetargu z Donaldem Tuskiem i PO. Ale o tym szerzej po publicznym przedstawieniu diagnozy i koncepcji politycznej.
Ludwik Dorn
http://ludwikdorn.salon24.pl/477937,tsunami-i-tektonika

Załącznik:
Przechwytywanie.JPG


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Mów otwarcie i otwarcie działaj, gdy w kraju dobre panują rządy.Otwarcie działaj, lecz mów ostrożnie, gdy rządy są złe...


09 sty 2013, 21:58
Zobacz profil WWW
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...


Sędzia bardzo pięknie mówił, zaszczytem byłoby uścisnąć jego rękę.


Załącznik:
cae2f82be644847ad948e7c4051c839e.jpg

- mówił w "Kropce nad i" Stefan Niesiołowski (PO).


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


09 sty 2013, 22:21
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 809 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23 ... 58  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: