Dziwię się ludziom, którzy w przyszłym roku będą podchodzić do egzaminu, oczywiście to też ich dobrowolny wybór. Ja w tym roku zdałam ale nie zmieściłam się w limicie. Po egzaminie przeanalizowałam swoje odpowiedzi i nastawiłam się, iż na pewno podejdę do egzaminu w przyszłym roku. Nie napiszę co sobie pomyślałam o naszym rządzie jak zobaczyłam projekt ustawy budżetowej na 2013r. i limit mianowań 200 osób! Poczułam się   Nie dość, że pracujemy za grosze z zamrożonymi płacami, straszeniem zabrania 13 pensji to próbują nas poniżyć obniżając limit mianowań, jednocześnie podkreślając jacy to powinniśmy być szczęśliwi z tego żenującego limitu, ponieważ proponowano limit na poziomie 0 (zera). W tym roku nie mam zamiaru wspierać administracji naszej kochanej o kolejne 500 zł. Marzy mi sytuacja, w której nikt by się nie zgłosił do egzaminu,  może to by ich zmusiło do przemyśleń... wiem, wiem strasznie naiwne.
W każdym razie trzymam kciuki za zdających!

Ally, ja również zdałam, ale również poza limitem. I po ogłoszeniu wyników byłam pełna entuzjazmu, że tylko kilka punktów w przyszłym roku i będzie super. No ale teraz zaczynam podchodzić do sprawy pragmatycznie i wybieram się za te pieniądze na kurs językowy, może jednak lepiej będzie zmienić pracę. Szkoda trochę, ale niestety, kredyty same się nie spłacą, a perspektyw na rozwój w mojej instytucji raczej brak...
USC miał być przynajmniej częściowym nakarmieniem ambicji.

Problem w tym, że samo zdanie egzaminu obecnie nic nie daje, bo potrzeba dużej ilości punktów żeby zdobyć mianowanie, więc co z tego, że dana firma szkoleniowa ma 70% zdawalność. Znam parę osób, które zrobiły kurs, owszem zdały, ale niestety poza limitem. Firmy szkoleniowe powinny raczej umieszczać informacje o tym ile procent osób uczęszczających na ich kurs zdobyło mianowanie.

Kurczę, do tej pory myślałam że PCE podaje na stronie zdawalność jako ilość mianowań, ale dopiero teraz się wczytałam, że o zdobyciu mianowania piszą tylko przy 2009 roku (kiedy jeszcze był wysoki limit), a potem już tylko o zdawalności.
Swoją drogą to dobrze, że zauważyłam to dopiero teraz, bo sama chodziłam na ten kurs i myśl o tym, że większość z tych słuchaczy dostaje mianowanie jakoś dodawała mi skrzydeł.  

witaj edyta 850, mam dużą prośbę a mianowice czy mogłabyś sie podzielić informacją w jaki sposób sie uczyłaś do egzaminu ze tak pięknie zdałaś, chodzi mi o technikę, sposób czy tez schemat nauki, oby był skuteczny. Mam świadomość tego że każdy ma swój sposób na naukę ale może mniej efektywny, każda podpowiedź na pewno będzie cenna..Jeśli możesz udzielić takiej informacji to z góry dziękuje...podaje też moją pocztę emailową: malgorzata217@interia.pl. Pozdrawiam

Chyba już gdzieś kiedyś o tym pisałam, ale co tam, mogę się powtórzyć
Jak rok temu rozmawiałam z kolegą z pracy, który już ma za sobą ten egzamin to mówił, że on po prostu czytał ustawy, zakreślał ważne fragmenty i jak juz przez wszystkie przebrnął to od nowa. Taka metoda jest chyba dosyć popularna, ale dla mnie ma 2 wady (o nich za chwilę).
Moja metoda jest inna, zaznaczam że duuużo bardziej praco i czasochłonna. Ja po prostu opracowywałam ustawy, tzn. czytałam je i to co uważałam za ważne (czyli czasem 95%) przepisywałam (przepisywałam, a nie kopiowałam). Takie opracowywanie zaczęłam w styczniu a skończyłam jakoś koło Wielkanocy.
Dzięki temu:
a) miałam wtedy już sporo w głowie, bo jednak przy przepisywaniu zawsze coś zostaje
b) miałam fizycznie dużo mniej materiałów do przeglądania
Suche czytanie ustaw ma też tą wadę, że w przypadku zapisu typu "osoba, o której mowa w art. 123..." trzeba wertować tą ustawę na wszystkie strony. Ja przepisując mogłam to wyeliminować.
Jak już wszystko miałam opracowane to zaczęłam sie uczyć przeznaczając w miarę potrzeby 2-3 dni na ustawę (z tym że miałam wtedy dosyć komfortową sytuację w pracy i mogłam sobie pozwolić na ok. 4 - 6 godz. nauki dziennie.
Aha, ja chodziłam na kurs, na którym dostałam straasznie dużo ustaw i wszystkiego się uczyłam. Potem tego żałowałam trzeba było skupić się kilku podstawowych ustawach, a resztę tylko pobieżnie.
Aha, uprzedzając pytania: te swoje opracowania wyslalam na wspólną skrzynkę i wrzuciłam na chomika. Materiały z kursu miałam tylko papierowo i już niestety je oddałam.

Niesamowita sprawa, to przepisywanie ustaw i to jeszcze w godzinach pracy Ale przekazuję wyrazy uznania za wynik w pierwszej 20, trzeba przyznać, wynik imponujący Od tego roku, przy wysokości ustanowionego limitu, faktycznie najbardziej wytrwali w zakuwaniu będą mogły liczyć na mianowanie. W limicie zmieściłam się za drugim razem, przy pierwszym podejściu nie wiedziałam jak istotne jest taktyczne przygotowanie się do pierwszej części z umiejętności, rozplanowanie czasu i przećwiczenie nieszczęsnych tabelek. Zmyliła mnie dobra znajoma, która powiedziała, że umiejętności to pestka i ona osobiście zdała egzamin w ścisłej czołówce, ALE nie uwzględniłam, że dziewczyna jest po finansach, z liczeniem codziennie ma do czynienia plus, że przecież prawdopodobnie 70% zdających to pracownicy urzędów skarbowych co też wskazuje na to, że z liczbami na co dzień mają do czynienia;)- konkurencja duża. Z wiedzy przy obu podejściach wynik miałam bardzo dobry.

Każdy chyba musi znaleźć swoją metodę na naukę. Nie ważne jaka byle skuteczna.

Ktoś wybiera się na mianowanie z Białegostoku? :> Jeżeli tak, to kiedy i jak ;]

PS. Czy nieusprawiedliwiona nieobecność może mieć jakieś negatywne skutki?

U nas są delegacje zastanawiam się tylko kto nam je podbije he he

O podbicie delegacji w KPRM nie musicie się martwić. Na uroczystości mianowania są miłe panie przy stoliczku, które podbijają delegacje.
Co do sposobu nauki to uważam, że to kwestia indywidualna i nie ma złotego sposobu, dzięki któremu zdasz i zmieścisz się w limicie. Ja przystępując pierwszy raz do postępowania kwalifikacyjnego w 2011 r. uzyskałem 136 punktów. Moim zdaniem ogromne znaczenie ma dobry wynik z testu umiejętności. Nie można o tym zapominać. Uzyskując maksymalną liczbę punktów z tej części mamy już 2/3 punktów niezbędnych do zdania egzaminu. Przy limicie 200 mianowań na następny rok, żeby uzyskać mianowanie potrzeba będzie w okolicach 130 punktów.
Ja do testu wiedzy uczyłem się sam, nie uczęszczałem na żadne kursy i uważam, że to strata pieniędzy. Wszystkiego na temat postępowania kwalifikacyjnego można dowiedzieć się przeglądając forum. Mój sposób był prosty - zwyczajnie czytałem ustawy. Najpierw przy pomocy forum i testów z lat poprzednich ustaliłem jakie ustawy są niezbędne, a następnie zacząłem się uczyć. Przy nauce starałem się pomijać zbędne i zbyt szczegółowe artykuły ustaw. Poza tym co roku w teście wiedzy powtarzają się pewne pytania, np. o poziom bezrobocia, minimalne i średnie wynagrodzenie, poziom inflacji, kwota bazowa w sc itp. Warto przejrzeć poprzednie testy i zwrócić na to uwagę - zawsze to kilka punktów do przodu. Na tydzień przed egzaminem zacząłem powtórkę materiału. Na każdy dzień tygodnia wyznaczyłem sobie po kilka ustaw, które po prostu przeczytałem, starając się przypomnieć sobie podstawowe informacje. Dzień przed egzaminem już nic nie tknąłem. Każdy musi znaleźć swój sposób na naukę, ważne żeby nie zacząć za późno i uczyć się systematycznie. Istotne jest też rozplanowanie czasu na samym egzaminie - szczególnie na teście umiejętności. Życzę więc wytrwałości w nauce i powodzenia na egzaminie! Tym bardziej, że uzyskać mianowanie będzie tym razem wyjątkowo trudno.

Edyta 850 dziękuje za obszerną odpowiedź,,,pozdrawiam

Nadejszła wiekopomna chwila    (jakby to powiedział Pawlak ten z Kochaj albo rzuć)
część szczęśliwców, w tym ja, już po  uroczystym mianowaniu.

Były krzesła, był bufet  

A fotki też były?

Ktoś tam pstrykał, więc pewnie będą