W Łodzi to raczej demotywacyjne. W zasadzie wkurzeni są wszyscy poza OB i rachunkowością. Bo tam to raczej manna z nieba spadła. Zwłaszcza takim paniom z maturą 50 + które chyba w najśmielszych snach nie podejrzewały że znajdą się w czołówce najlepiej zarabiających.

To jak wyglądały podwyżki w Łodzi?  Jakieś szczegóły?

W Świętokrzyskim cisza jak zwykle

Skarb111 - ano tak że przypisano mnożnik do stanowiska bez względu na dział i zakres obowiązków. Jedyny wyjątek to osoby bez wyższego wykształcenia które kiedyś zajmowały stanowiska komisarza i st. komisarza a które teraz dostały podwyżki przewidziane dla ekspertów i st ekspertów mimo stanowiska kontrolera. Skutek jest taki ze np kontroler po maturze który zajmuje się przyjmowaniem i ewidencjonowaniem deklaracji i to nawet taki, od którego trudno uzyskać pięć składnych zdań na piśmie, ma pensję równą lub wyższą jak starszy ekspert w SPV i np 100 zł niższą od oskarżyciela. I wyższą od osoby formalnie na takim samym stanowisku za to o o wiele bardziej wymagającym stanowisku. Po prostu zupełnie zignorował wartościowanie. Kontrolą tylko wyszła na plus ale jedynie dzięki dodatkom.

Że nie wspomnę o kwiatkach w postaci reprezentacji NUS przed sądem  ( z definicji zupełnie samodzielnie bo raczej trudno na sali sądowej prosić o przerwę celem konsultacji z kierownikiem/naczelnikiem/zapoznania się z instrukcją bez której wielu nie wie...nie napiszę gdzie trafić ) w zakresie obowiązków referenta z mnożnikiem 1.61.

W lubelskim wygląda na to, że  będzie podobnie. Związki wstawiły się za osoby bez wyższego wykształcenia i informatyków. Nieważne jest co kto faktycznie robi, w jakiej komórce pracuje, czyli co umie. Ludzie po maturze przyjmujący deklaracje i sekretarki będą zarabiać tyle samo co ci z kilkoma podyplomówkami. Najgorzej wypadną  pracownicy z najcięższych  komórek z SPV, gdzie nikt za żadne skarby nie chce pracować.

A kto Wam kazał robić te podyplomówki? Widocznie Ci tylko z maturą potrafią więcej od Was, w KAS płaci się za umiejętności, a nie za papier. PRL już się dawno skończył.

Co ustalono w Małopolsce?

Warszawa wie cokolwiek odnośnie podziału podwyżek? W moim Us mówi się że Izba rozdysponuje podwyżki na wszystkich i dodatkowo każdy dział dostanie ,,swoją pulę" i kierownicy będą przydzielać na osoby... Znów ,,znajomkowie" dostaną więcej.
Czy ktoś słyszał podobne informacje?

Ludzie nie mylmy pojęć! Póki co to są wyłącznie wyrównania a podwyżkach będziemy mówić dopiero wtedy jak już będziemy mieć mnożniki takie jak byli celnicy  

Wiesz co musiało by się stać aby mnożniki zrównali, masowe odejścia pracowników z KAS lub protest paraliżujący działanie całego systemu.
Oby dwa powyższe warunki nigdy nie spełnią się w naszej szarej rzeczywistości rzeczywistości.

Na górze już siedzą "korpo" ludzie i nie takim bałaganem w życiu zarządzali.

Jeśli jesteś zwykłym trybikiem nigdy nie dostaniesz "podwyżki" tylko śmieszne wyrównania "100 zł na kilka lat" bo i po co dawać więcej jak i tak nie zmienisz pracy a będziesz robił swoje

Nie chcę się odnosić do nikogo personalnie, ale zastanawia mnie skąd u ludzi taka pogarda... Dzielenie na lepszych i gorszych... Pracuję w skarbowości prawie 20 lat, przeszłam całą drogę, od "klepacza" i "okienkowca", w międzyczasie zmieniłam urząd i    absolutnie nie pogardzam pracą sekretarek, klepaczy czy okienkowych. Każda praca jest na swój sposób trudna. Każdy ma swoją odpowiedzialność, swoje plusy i minusy. Od ludzi na sali obsługi podatnik oczekuje wszystkiego. Wszystkiego - dosłownie. Potrafi zwyzywać, zbluzgać i wdeptać w ziemię, a taki pracownik z okienka nie może nic. Dziś i tak jest lepiej, ale i tak przez salę przewija się masa osób.
Klepacz też swoje musi wklepać, a "góra" dba by tego do klepania nie zabrakło, co rusz dochodzą nowe deklaracje i informacje do składnia. I trzeba to obrobić, bo księgowość czeka, bo ktoś w czynnosciach czeka, bo zwrot, bo cośtam... Ile osób "klepie" na sali obsługi i musi na każde wezwanie podatnika pomóc mu wypełnić druki - czytaj - wypełnić za niego?
A teraz weźmy SPV czy szeroko pojęty "wymiar".  Z iloma osobami - podatnikami styka się osoba z wymiaru? Ile ma tych postępowań, ile decyzji miesięcznie wydaje? Ja nie twierdzę, że praca jest łatwa. Ale wiele decyzji to kalki, nie czarujmy się, nie siedzimy nad każdą decyzją tygodniami. Owszem, trzeba czytać, dokształcać się, ale na litość boską, nie róbmy z siebie wyższej kasty "my wymiarowcy".
Dlaczego ktoś, kto pracuje 20 lat uczciwie ma zarabiać mało, a ktoś kto przyszedł niedawno, ale od razu do "wymiaru" dużo? To też rodzi rozgoryczenie.
Nie znam sytuacji w każdym urzędzie, ale są sytuacje, że osoby pracowały w mniej "eksponowanych" komórkach latami, bo nie były w gronie pupili, bo kierownik nie chciał puścic, bo cośtam. Ale czy to je dyskwalifikuje? Ja np. zmieniłam urząd, bo w swoim starym nie miałam szans na zmianę działu. Z prostej przyczyny - robiłam coś dobrze i nie chciano mnie przenieść, zawsze miałam obiecywane, że potem, że następnym razem, ale prawda była taka, że kierowniczka mnie blokowała. A ja nie walczyłam, bo wiadomo jak jest. Po zmianie naczelnika udało się przenieść.
I po tych doświadczeniach, jak czytam takie pogardliwe wypowiedzi to aż mnie trzęsie. Dlaczego  ja po 18 latach pracy miałabym  być pokrzywdzona i nic nie dostać gdybym dalej pracowała ta gdzie pracowałam?
Nie mówię, że każdemu trzeba dać po równo, nie mówię, że tylko staż ma się liczyć, ale zachowajmy rozsądek. Nie skaczmy sobie do gardeł, bo to nic nie da.
Idąc tym tropem największe pieniądze należą się ludziom z wyspecjalizowanych urzędów, bo tam są karuzele, JPKi jak słonie    i w ogóle cuda wianki. I nieważne, że ktos w tym wyspecjalizowanym pracuje chwilę, dajmy mu, bo on czy ona dopiero mają postępowania i pewnie pokończone milion podyplomówek...
Inna sprawa, osoby zdegradowane ze średnim wykształceniem i informatycy...
Popracujmy bez informatyków...
Osoby ze średnim, "panie po 50tce" to często kopalnia wiedzy, pamiętają jakie przepisy obowiązywały kiedyś tam, w lot potrafią pojąc o co chodzi podatnikowi, który przychodzi i mówi "bo sąsiadka mówiła, że w radiu mówili, że gdzieś tam ktoś coś". Wiedzą kto się zajmował jaką sprawą, gdzie to może być zarchiwizowane - a że przez ostatnie kilka lat było ileśtam "reform", zmian nazewnictwa komórek itd, to czasem odnalezienie czegokolwiek to masakra.
Nie jest to tak ważne jak wydanie decyzji, oczywiscie, ale wkurza mnie, że osoby z OB/SOB są traktowane przez "wymiar" jak służący, a to działy obsługi PODATNIKA a nie urzędu.
Rozpisałam się, ale w końcu musiałam, złą jestem, rzucili ochłapy i się o nie drzemy, nie potrafimy się zjednoczyć. Wstyd, że osoby pracujące w us zarabiają mniej niż w lidlu czy biedrze na kasie...

No niestety ale jest dokładnie odwrotnie. Ja nie wiem za co KAS płaci ale na pewno nie za wiedzę i umiejętności.

Czasami człowiek musi, inaczej się udusi, uuu
W przedostatnim zdaniu sama dałaś sobie, nam i "im" odpowiedź. Na wszelki wypadek podkreśliłem.
Może ja się nie znam, ale te równanie wszystkich do tego jednego poziomu (z ros. "urawniłowka") do 1,61 spowodowało, że mamy to co mamy. Sensem z pewnością było zatrzymanie młodych pracowników. Skoro już Biedronka zaczęła płacić więcej na start. A co z resztą? A "reszta" w większości i tak nie odejdzie i pozostanie. Choć przez 8 lat miała w plecy mimo 2) radykalny wzrost płac w budżetówce viewtopic.php?f=21&t=778
Od razu powiedziałem: "młodych" to zatrzyma, "starych" zniechęci, a wszystkich skłóci. Liczyłem, że będzie wartościowanie stanowisk i nastąpi drugi etap regulacji płac. W całej KAS. Póki co każda Izba robi po swojemu. I skutki widać nie tylko na naszym forum, ale i w pokojach, i na korytarzach...

Dlatego Dyrektor IAS Wrocław jest the best. Zrobił  wartościowanie stanowisk i podzielił pieniądze już w październiku. My chcemy być dolnoślązakami. w IAS Opole nie potrafią - w najmniejszej izbie - podzielić, zwartościować itd. Tworzone są tony papieru, porobili chyba z dziesięciu kierowników działów, referatów, kierujących. Minister MF winien określić mnożniki dla stanowisk. W całej Polsce referenci w SOB robią to samo. Kierownik referatu SPV też. Dlaczego w jednej izbie ma 2.5 w drugiej 2.1. Skoro powiedziało się A - określając minimalny mnożnik - trzeba powiedzieć B - i zwartościować mnożnikowo pozostałe stanowiska.