Dwa razy nie trzeba mi powtarzać!
Wybrane fragmenty:
Jak trafiliśmy do ośrodka Sonne-Post w Murrhardt? Opowiada Kazimierz Górski - trener reprezentacji w 1974 roku, która na MŚ w Niemczech zajęła trzecie miejsce.
Polecił mi go trener Sepp Herberger, którego spotkaliśmy na losowaniu grup MŚ. Herberger był trenerem Niemców przed wojną i tuż po. To poprzednik Helmuta Schoena, który prowadził Niemców w 1974 r. Już wtedy wiedzieliśmy, że gramy dwa mecze grupowe w Stuttgarcie. Szukaliśmy jednak jakiejś miejscowości poza miastem. Dlaczego? Bo miasto jest pełne pokus, tłumów ludzi, dziennikarzy, a nam potrzebne były cisza i spokój. Herberger polecił nam Murrhardt, bo tam przygotowywał się do MŚ w Szwajcarii w 1954 r., na których zdobył złoty medal.
Murrhardt to malownicza miejscowość położona w Schwarzwaldzie, 30 km od Stuttgartu. Są góry, ale niewysokie, a wszędzie dookoła piękny las. W miasteczku mieszkali wówczas głównie emeryci, którzy uciekali na stare lata od miejskiego zgiełku. To nam pasowało.
Hotel Sonne-Post był nieduży, ale w całości do naszej dyspozycji. Mieliśmy też boisko, basen, a naprzeciwko hotelu była restauracja, w której jadaliśmy posiłki. Właścicielem wszystkiego był Wilhelm Bofinger, który traktował nas bardzo dobrze, był wyśmienitym kucharzem.
Wspaniale traktowali nas też mieszkańcy. Gdy wracaliśmy z meczów, witali nas na ulicy.
Kiedyś wieczorem, po wygranej z Włochami, burmistrz kazał zapalić w całym miasteczku lampki - jak na Boże Narodzenie.
Innym razem odwiedził nas chór! Śpię sobie, a tu przychodzi właściciel hotelu, że przyjechał chór i specjalnie dla nas będą śpiewać. Schodzę, a tam same staruszki w tym chórze. Więc mówię chłopakom: "Tylko żadnych śmiechów! Poważne miny, żebyście mi wstydu nie narobili". No i jakoś poszło. One ładnie śpiewały, a chłopaki trzymały fason.
Pamiętam też, że jak już wygraliśmy kilka spotkań, to kierownictwo naszej reprezentacji wymyśliło, że może trzeba się "zabezpieczyć" i przywozić jedzenie z Polski. Nie zgodziłem się: "Czy wyście powariowali? Tak nas tu wspaniale traktują, a wy jakiś afront chcecie robić". I dobrze, bo naprawdę wszyscy Niemcy bardzo się starali. Byliśmy bardzo zadowoleni, tak bardzo, że gdy już w drugiej rundzie graliśmy mecze poza Stuttgartem, nie chcieliśmy się przenosić. Zostaliśmy w Murrhardt i dojeżdżaliśmy.
Niestety, nie ma już legendarnego hotelu Sonne-Post, w którym w 1974 roku mieszkała kadra Górskiego. Został zburzony. Ale za to na miejscu obok stanął inny, bardziej nowoczesny hotel o tej samej nazwie.
- Mamy 30 pokoi i restaurację z kuchnią włosko-niemiecką, której w 1974 roku nie było - mówi recepcjonistka, Sylvia Wieland, która pamięta kadrę Górskiego, choć była wtedy małą dziewczynką. Z okazji pobytu Polaków na ulicach pojawiły się wówczas lampiony. Dzieci z miasteczka przynosiły piłkarzom rysunki, jakaś kobieta upiekła dla nich ciasto.
- Pomysł z powtórnym przyjazdem polskiej kadry do Murrhardt jest fantastyczny! Chętnie znów gościlibyśmy polskich piłkarzy. Że też sami na to nie wpadliśmy! Zaraz sam spróbuję skontaktować się z Polskim Związkiem Piłki Nożnej - zapala się burmistrz miasteczka dr Gerhard Strobel.
- Pobyt drużyny Górskiego do dziś jest wspominany przez mieszkańców z nostalgią. Dla Murrhardt to jedno z ważniejszych wydarzeń w historii. Każda rozmowa o futbolu zaraz zbacza na reprezentację Polski. Jestem pewien, że spełnilibyśmy wasze oczekiwania: dysponujemy hotelem na wysokim poziomie, mamy dwa baseny, profesjonalny stadion piłkarski i wiele boisk do trenowania. No, może jedyny problem byłby z noclegiem dla większej liczby kibiców, gdyby ich przyjechało za kadrą, powiedzmy, 2 tysiące. Natomiast z dojazdem do Murrhardt nie ma problemu. Do lotniska w Stuttgarcie jest tylko pół godziny, a miasto leży na linii kolejowej Stuttgart - Norymberga - opowiada burmistrz.