Chcą zlikwidować departamenty ds. przestępstw gospodarczych


"Z tego co wiem, z rozmów z kolegami i koleżankami, wynika, że nikt już nie wywiera presji, aby tego typu dochodzenia przynosiły określone wyniki. Wszystko działa na zasadzie, róbcie sobie, co chcecie, co będzie, to będzie. Moim zdaniem jest to powrót do lat 2008-2015, gdzie przyjmowano, że chodzi jedynie o przestępstwa skarbowe zagrożone niskimi karami, które się szybko przedawniają. Myślę, że tak to teraz będzie wyglądało..

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor




(1)
  • Artykuł i wypowiedzi prok. Michała Ostrowskiego układają się w bardzo niepokojący obraz – państwa, które świadomie rezygnuje z narzędzi walki z najgroźniejszą przestępczością gospodarczą. Departamenty, które powstały po 2016 roku, skupiając wyspecjalizowanych prokuratorów, doprowadziły do realnego ograniczenia luki VAT i wzrostu wpływów budżetowych. Dzięki nim oszuści podatkowi, mafie wyłudzające miliardy z VAT i akcyzy poczuli, że skończyła się era bezkarności. Teraz pojawiają się informacje, że te struktury mają zostać zlikwidowane bądź wchłonięte w inne jednostki, co w praktyce oznacza rozproszenie odpowiedzialności, utratę specjalizacji i spadek skuteczności.

     

    Problem nie jest tylko techniczny, lecz fundamentalny. Gdy państwo rezygnuje z wyspecjalizowanego oręża przeciwko wielkim oszustwom, to wprost daje sygnał: „radźcie sobie sami”. Uczciwi przedsiębiorcy tracą ochronę przed nieuczciwą konkurencją, a zwykli podatnicy – pewność, że ich ciężko zarobione pieniądze nie znikają w kieszeniach grup przestępczych. Każdy miliard wyłudzony przez mafię VAT-owską to dodatkowy ciężar na barkach obywateli, którzy i tak zmagają się z rosnącą inflacją, podatkami i kosztami życia.

     

    Co więcej, pojawia się tu poważne ryzyko powrotu do realiów lat 2008–2015, gdy przestępstwa skarbowe traktowano jak drobne, szybko przedawniające się sprawy. Skutek był prosty – luka VAT-owska eksplodowała, a państwo traciło dziesiątki miliardów rocznie. Jeśli dziś – w sytuacji deficytu budżetowego sięgającego 300 miliardów zł – ktoś decyduje się na podobny krok, to trudno to nazwać inaczej niż działaniem na szkodę finansów publicznych.

     

    Trudno także pominąć czynnik ludzki. Prokuratorzy, którzy przez lata budowali kompetencje i ryzykowali własne bezpieczeństwo w walce z mafiami gospodarczymi, dziś są przenoszeni, marginalizowani, pozbawiani awansów i nagród. To nie tylko demotywuje, ale i marnuje ogromny kapitał wiedzy. W takiej atmosferze trudno oczekiwać, że ktoś podejmie się z pasją śledztwa obejmującego setki tomów akt, gdy jednego dnia sprawę mu odbierają, a drugiego zwracają.

     

    Z perspektywy eksperckiej to ruch destrukcyjny – rozbraja państwo w obszarze, który bezpośrednio decyduje o jego stabilności finansowej. Z perspektywy publicystycznej – to jawne przyzwolenie na to, by mafie znów tańczyły na ruinach budżetu. Polityczne przepychanki i rozliczenia nie mogą zastąpić realnej ochrony interesów państwa i obywateli.

     

    Jeżeli rząd rzeczywiście idzie w tym kierunku, oznacza to powrót do modelu, w którym uczciwi płacą coraz więcej, a wielcy oszuści drwią z prawa. To scenariusz nie tylko krótkowzroczny, ale wręcz niebezpieczny dla fundamentów gospodarki i zaufania do państwa. Dziś potrzebujemy wzmocnienia struktur zwalczających przestępczość gospodarczą, a nie ich likwidacji. Inaczej dziura budżetowa, już monstrualna, stanie się przepaścią, w którą wpadną przede wszystkim obywatele.

Tylko zalogowani użytkowicy mogą dodawać komentarze.