Dyr. Mariusz Gojny (IAS Katowice) zdecydował (oczywiście bez jakichkolwiek konsultacji ze Związkami Zawodowymi), że w związku z obchodami Dnia KAS (w 100-lecie służb skarbowych) z każdego urzędu skarbowego NUS mają wytypować wyróżniających się pracowników w dwóch grupach:
1) wyróżniających się pracowników ze szczególnymi wynikami i osiągnięciami;
2) wyróżniających się pracowników, których umowy w okresie 1 października 2018 do 30 września 2019 zostały (bądź zostaną) przekształcone na umowę na czas nieokreślony.
W związku z tym NUS mają wytypować 3 pracowników według klucza (niezależnie od wielkości urżędu, jesteśmy ciekawi, czy dla pracowników z siedziby IAS też 3 miejsca?):
- JEDNEGO pracownika z podległego urzędu z pierwszej grupy (szczególnych osiągnięć),
oraz
- DWÓCH pracowników z podległego urzędu – z grupy przekształconych umów.
Nie pierwszy to przypadek, gdy zastanawiamy się - skąd spadł ten dyrektor na to stanowisko...
-----------------
To jest możliwe tylko w tym cyrku jakim jest IAS Katowice.
Przedmiotowy "pomysł", świadczy tu o czymś gorszym i stanowczo niebezpiecznym - już nie tylko "czuje się" bezkarny, lecz wręcz staje się bezkarny - na bieżąco, na naszych oczach!
Gdyby jego "stanowczość" czy "moc", wynikały z nieugiętego charakteru bądź silnej osobowości, należałoby się liczyć z olbrzymim wysiłkiem i ciężką pracą, by podołać mu, jako przeciwnikowi. Ale przecież on jest "płytki" i "nijaki"! Nie chce kierować powierzonymi ludźmi, lecz chce ludźmi rządzić, usiłując wprowadzać zasady - nawet nie przez siebie wymyślone, lecz "nauczone", wypatrzone u innych, na stanowisku w poprzedniej instytucji. Tyle, że on pierwowzorom nawet do pięt nie dorasta, nie pojmując ni w ząb: co można, ile można, jak można, komu można i dlaczego można! Nie opiera się na wiedzy, chytrości czy sprycie, lecz bazuje na "krewnych i znajomych Królika" - w dowolnym tego znaczeniu.
Właśnie dlatego obawiam się, że wszelkie standardowe związkowe działania - skądinąd właściwe i konieczne - zdadzą się na nic.
Nie, nie ... absolutnie nie posiadam (przynajmniej obecnie), żadnej gotowej recepty! Sądzę jedynie, iż nietypowe choroby wymagają nietypowych leków, bądź nietypowych zabiegów.
Jeżeli zatem chcemy przeciwstawić się bezsensownemu lub (jak to ktoś ślicznie nazwał) "debilnemu" podejściu, to może warto spróbować (także dzięki "burzy mózgów"), odnaleźć równie "debilne" rozwiązanie ?!
Owszem, taki odgórny limit ma swoje plusy i minusy, ale może przynajmniej "zmusi" niektórych naczelników, którzy najwyraźniej boją się ubiegać o cokolwiek dla swoich pracowników i urzędów (nie walczą o etaty, dodatkowe pieniądze, awanse...), do jakiegoś działania.
W tym kontekście - rzeczonego "zmuszania" - żadną miarą nie można traktować jako inspiracji do dbałości o pracowników! Wręcz odwrotnie - poczytaj uważnie - przedmiotowe pismo, to wyraźne świadectwo na autorytarne (despotyczne) żądanie nieracjonalnego "wyboru", tylko według kryterium - "widzimisię" dyrektora.
Zwracam uwagę (subiektywnie), iż pismo jest "książkowym", ewidentnym dowodem na przekroczenie uprawnień przez dyrektora, który winno się wykorzystać w sposób bezwzględny i absolutny!
Te słowa świadczą o wyjątkowej bucie i arogancji tego pana.
Dlaczego na dyrektorów izb administracji skarbowej powoływano osoby, które traktują urzędy państwowe jak własne folwarki?
A może mają na to przyzwolenie z Ministerstwa Finansów?
A może to z góry idzie akceptacja promowania młodych stażem - kosztem pracowników z dużym doświadczeniem?
Może właśnie o to chodzi, aby pomijać w awansach i wyróżnieniach osoby z dużą wiedzą, a promować osoby bez doświadczenia w służbach skarbowych?
Czy dyrektorzy izb administracji skarbowej nie mają zbyt szerokich uprawnień?
Taką władzę to może posiadać książę udzielny na własnych włościach średniowieczu, ale nie osoba kierująca urzędem państwowym.
Kto zdecydował o powołaniu tego pana na to stanowisko?
Skoro to szafarz to z pewnością jakiś hierarcha kościelny.
Pozostałe osoby były rekomendowane przez naczelników czy to oznacza, że to ich koleżanki i koledzy ? Czy przynależność związkowa wyklucza twoim zdaniem bycie pracownikiem, który też zasługuje na wyróżnienie? Odpowiem wreszcie na twoje pytanie -owszem spodziewam się, że byli to najlepsi pracownicy bo w mojej ocenie zwłaszcza takie osoby powinny znaleźć się w gronie wyróżnionych. To ludzie, którzy oprócz wypełniania obowiązków służbowych poświęcają swój czas dla obrony interesów wszystkich pracowników bez względu niestety na przynależność związkową. Zastanawiam się w jakim piśmie ja już coś podobnego czytałam...
Jakie koleżanki, jacy koledzy, kto "wchodzący w tyłek NUS'owi"?
Przecież takiego rodzaju komentarze, to jest dopiero poparcie i "wchodzenie w tyłek" - tyle, że DIAS'owi! Zastrzegam - nie mam zamiaru dalszymi słowami obrażać kogokolwiek, lecz zauważam pewną "utratę przytomności" i ślepotę w mocno egocentrycznej mentalności. Przeczytajcie jeszcze raz treść artykułu i poprawcie się, bo z waszych słów wynika obojętność do wulgarnie prymitywnego polecenia dyrektora, a istotne się stają osobiste anse, które nie trudno przyrównać do skowytów pomiędzy psami ogrodników.
Jeśli macie z tym problem, to stawiam tu swój przykład - na kogo mam pomstować i narzekać, jeśli uważam, że przez ostatnie 12 lat nie jeden raz zasłużyłem na spore nagrody i nigdy się na coś podobnego nie załapałem? Na koleżanki, na kolegów, na kierowników, na naczelników, na związki ?! NIE! Za każdym razem odnajduję "punkt decyzyjny" takiego stanu, a tym razem jest to ponad wszelką wątpliwość (!) wyraźnie przekroczenie kompetencji przez dyrektora! Rozmywanie tego faktu, jedynie służy utrwaleniu chorych "zasad"!
@radny nasze wpisy różnią się tym, że ja przedstawiłem fakt, który miał miejsce, a Ty nie znając sprawy ani osoby, o której piszę, próbujesz mnie zdyskredytować przedstawiając nie mające nic wspólnego z rzeczywistością swoje "wizje". Super, że Twoim zdaniem każdy przedstawiciel związków jest krystalicznie czysty i sprawiedliwy.
Dla jasności należy więc dodać, że to również Twoje koleżanki i Twoi koledzy.
Chyba że masz jakieś ścisłe grono na wyłączność.