Moja babcia mówiła inną wersję, ale niestety nie pamiętam jaką. Muszę ją o to zapytać.
06 kwi 2012, 06:39
Re: Pośmiejmy się
Ja pamiętam trochę inaczej: W słonecznym cieniu na miękkim kamieniu stojąc siedziała młoda staruszka, nic nie mówiąc rzekła: Jaki dziś upalny mróz. Wlazł na gruszkę strząsł pietruszkę cebula leciała. Przyszedł właściciel tego banana i rzekł: Złaź z tego kasztana Zszedł i pozbierał te ziemniaki. A działo się to wtedy kiedy bramy zamków zamykano na agrafki i zatrzaskiwano na zatrzaski.
06 kwi 2012, 09:46
Re: Pośmiejmy się
Oto do czego doprowadza walka o mierniki, wskaźniki, statystyki
Pieszy stracił prawo jazdy
Policjanci z Rudy Śląskiej odebrali prawo jazdy Rafałowi Mikulskiemu i oskarżyli go o prowadzenie auta po pijanemu. Problem w tym, że mężczyzna szedł pieszo, a nie jechał, a badanie krwi potwierdziło, że był trzeźwy.
Problemy Mikulskiego zaczęły się 1 czerwca zeszłego roku, kiedy pojechał autem na zakupy. Gdy zaparkował przed osiedlowym sklepem przy ul. Gilów w Rudzie Śląskiej, w stojącym przed nim samochodzie włączył się alarm. - Myślałem, że uruchomiłem go, zamykając swój wóz pilotem, bo miałem już wcześniej takie przypadki - mówi Mikulski. Po zakupach wsiadł do wozu i pojechał do garażu. Była godz. 16.40.
Przyjdę pieszo, bo właśnie piję piwo
Było ciepło, więc Mikulski otworzył piwo i usiadł w ogródku. Po półgodzinie zadzwoniła do niego żona, że do mieszkania przyjechała policja, bo podobno spowodował kolizję. Mężczyzna poprosił żonę, żeby dała mu do telefonu jednego z policjantów. - Chciał, żebym przyjechał pod sklep, bo podobno uszkodziłem jakieś auto. Powiedziałem, że przyjdę piechotą, bo właśnie piję piwo - wspomina Mikulski.
Pod sklepem właściciel auta, w którym włączył się alarm, pokazał dziurę w tablicy rejestracyjnej, którą mógł wyrządzić tylko hak holowniczy, oraz pęknięty zderzak. Mikulski poprosił więc funkcjonariuszy, aby pojechali z nim do garażu i zobaczyli jego auto. Okazało się, że nie ma haka holowniczego, a na karoserii jego wozu nie ma nawet rysy. Koncepcja, że to on mógł spowodować kolizję, upadła.
Myślałem, że policjanci robią sobie jaja
O 17.50 funkcjonariusze poprosili Mikulskiego, aby dmuchnął w alkomat. Wynik: 0,22 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Czyli o 0,02 przekroczona dopuszczalna norma. Funkcjonariusze zabrali mężczyźnie prawo jazdy. - Myślałem, że robią sobie jakieś jaja, przecież wiedzieli, że przyszedłem pieszo, bo wypiłem piwo. Kiedy okazało się, że nie, kazałem się wieźć na badanie krwi - wspomina Mikulski.
Na wyniki trzeba było czekać prawie cztery tygodnie. Kiedy przyszły, kierowca był pewien, że to koniec sprawy. Wynik pierwszej próbki wskazywał bowiem 0,0, a drugiej 0,19 promila alkoholu. To wartości dopuszczalne przez przepisy i wskazujące na to, że stężenie rośnie, więc Mikulski musiał pić alkohol krótko przed oddaniem krwi. Niestety, policja skierowała do sądu wniosek o ukaranie go za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu.
- Napisali w nim, że o godz. 16.40 na ul. Gilów miałem 0,22 promila. Skąd taki wniosek, skoro badali mnie o 17.50? - pyta Mikulski.
Według komisarza Krzysztofa Piechaczka, rzecznika prasowego komendy miejskiej w Rudzie Śląskiej, funkcjonariusze mają obowiązek przebadania alkomatem wszystkich uczestników kolizji. - Wyniki były takie, a nie inne, więc uznaliśmy, że to sąd powinien ocenić, czy kierowca był pod wpływem alkoholu - mówi komisarz Piechaczek.
Odwołanie dzień po końcu kary
Sąd w trybie nakazowym (bez wzywania świadków, wyłącznie na podstawie materiałów policji) uznał, że Mikulski prowadził po pijanemu, i na pół roku zabrał mu prawo jazdy. Kierowca po jego odbiór miał się zgłosić 1 grudnia. - Ten wyrok był kuriozalny, więc się od niego odwołałem - mówi.
Problem w tym, że termin rozpoznania odwołania wyznaczono na... 2 grudnia. Czyli dzień po tym, jak minęła mu kara. - Kiedy przyszedłem na salę rozpraw, sędzina powiedziała mi, że jeśli będę chciał postępowania dowodowego, to sprawa przeciągnie się o kilka miesięcy, a prawo jazdy ciągle będzie w sądzie. Machnąłem więc ręką, wycofałem zażalenie i odebrałem prawo jazdy - mówi Mikulski.
Józef Kogut, były szef policji w Chorzowie, a obecnie prezes śląskiego oddziału Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Przestępstw, uważa, że funkcjonariusze ewidentnie chcieli poprawić statystyki. - Skoro badanie krwi potwierdziło wersję kierowcy, a oni nadal mieli wątpliwości, to powinni powołać biegłego. Niestety, pogoń za wynikami w policji powoduje, że coraz trudniej tam o trzeźwą ocenę sytuacji - mówi Kogut. I przypomina, że zgodnie z polskim prawem wszystkie wątpliwości zawsze rozstrzygane są na korzyść obwinionego.
Mikulski: - I co z tego, skoro jestem pierwszym Polakiem, któremu zabrano prawo jazdy za to, że szedł pieszo i był trzeźwy.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
07 kwi 2012, 06:26
Re: Pośmiejmy się
Pracownik często spóźniał się do pracy, bo zasypiał. Kierownik zagrozili chłopu zwolnieniem i biedak kupił sobie kilka budzików. Któregoś dnia budzi się rano 8:15 (do pracy na 8). Budziki nawet nie gdaknęły. Przerażony leci do sąsiada - dentysty i mówi: - Rwij pan 4 zęby z przodu i pomaż pan mi twarz krwią, powiem, że miałem wypadek. Po zabiegu, pyta dentysty ile się należy, ten mówi 400zł. Gość zdziwiony mówi, że normalnie jest 40zł od sztuki, dentysta na to: - Tak, ale dzisiaj jest niedziela...
Stirlitz ustalił spotkanie z łącznikiem z centrali w Cafe Elefant w Berlinie. W umówiony dzień niedbałym krokiem wszedł do lokalu, usiadł przy stoliku i zamówił wódkę. - Nie ma wódki - odpowiedział kelner. - W takim razie poproszę wino - ponowił Stirlitz. - Wina też nie ma. - A piwo jest? - zapytał podejrzliwie Stirlitz. - Piwa niestety też nie ma - odrzekł skonsternowany kelner. "Widocznie łącznik z Moskwy przybył dzień wcześniej..." domyślił się Stirlitz.
Sprzedawca wyjaśnia klientowi zasady zakupu towaru na raty: - Płaci pan z początku małą sumę, a potem nie płaci pan ani grosza przez pół roku. Klient: - To pan mnie zna?
Facet bzyka laskę i gdy jest już po wszystkim mówi do niej: - Gdybyś mi powiedziała od razu, że jesteś dziewicą to byłbym bardziej delikatny. Na to ona: - Gdybyś był bardziej cierpliwy to byś poczekał aż zdejmę rajstopy.
Wódz Indian Cree z północy Kanady dostał polecenie udania się do Ottawy na konferencję dotyczącą ich przyszłego życia w lasach północy. Po długim marszu przedzieraniu się przez lasy i podróży koleją wrócił do swoich z bardzo niewyraźną miną. - Jakie wiadomości przynosisz nam Wodzu. - Mam dwie wiadomości jedną dobrą drugą złą. Ta zła to to, że z terenu Słowacji przeniosą do nas 200 tys. Rumunów, którzy nic nie robią cały dzień, leniuchują, kradną i żebrzą... - A ta dobra wiadomość? - Będą nam służyć za bizony....
10 kwi 2012, 16:00
Re: Pośmiejmy się
Do baru przychodzi facet i pyta barmana: – Dlaczego ten bar nazywa się „Pod dwoma pedałami”? Barman na to: – Nie wiem, zapytam żony. Jóóóózeeeeek!
-----------------------------
Przychodzi synek do ojca i pyta: kto to jest transwestyta??
Ojciec: idź do matki, on ci powie…
10 kwi 2012, 21:51
Re: Pośmiejmy się
Typowy poświąteczny nastrój:
Po zbadaniu i wypytaniu pacjenta lekarz oświadcza: - Mój panie, skoro zjadł pan dwa talerze zupy pomidorowej, pół gęsi z kartoflami i kapustą, talerz grzybów duszonych, dwa sznycle, trzy filiżanki czarnej kawy z pięcioma kawałkami tortu, to nic dziwnego, że pan później nie miał apetytu. - Kiedy ja, panie doktorze, i przed jedzeniem też nie miałem apetytu...
____________________________________ "Ludzie cały czas żyją w strachu. Boimy się pogody, boimy się władzy, boimy się nocy i potworów, które czają się w mroku. Boimy się starości i śmierci. Niektórzy boją się nawet życia. Ludzie czują strach w prawie każdej minucie swego istnienia."
11 kwi 2012, 11:56
Re: Pośmiejmy się
To był wielki dzień w życiu mojej córki i dało się wyczuć spiętą atmosferę. Postanowiłem rozładować napięcie niewinnym dowcipem: - Wcale nie czuję się, jakbym tracił córkę - powiedziałem do jej narzeczonego - Ale raczej zyskuję wolny pokój. Nikt się nie śmiał. Prawdopodobnie ze względu na kijową akustykę w krematorium.
Roman bardzo kochał swoją matkę. Pewnego dnia staruszka przychodzi do syna mówiąc: - Roman! Ty jesteś takim wspaniałym synem! - Dom pod Warszawą - załatwiłeś! - Wczasy w Złotych Piaskach - załatwiłeś! - Tatusiowi na urodziny nowego Fiata - załatwiłeś! Ja mam już tylko jedno marzenie, żeby jak umrę moje ciało spoczęło na Powązkach. Po dwóch dniach wraca Roman pijaniutki do domu i szczęśliwy od progu woła: - Matka! Nie pytaj mnie z kim piłem, nie pytaj mnie ile wypiłem, ale mamuśka szykuj się, w poniedziałek masz pogrzeb!
11 kwi 2012, 14:14
Re: Pośmiejmy się
Lekcja w podstawówce. Pani pyta Halinkę, kim chce zostać w dorosłym życiu. - Lekarzem. Chcę nieść pomoc ludziom. - Bardzo dobrze, brawo. - A ty Krysiu? - Nauczycielką matematyki. To trudny przedmiot, a na korepetycjach można nieźle zarobić. - No dobrze, dobrze... - ....a ty Jurku, pyta pani najgorszego ucznia, obiboka i olewacza. - Ja chcę być menelem. - Jak to?! Jest tyle w życiu możliwości? - Nie interesuje mnie to. Ja chcę być menelem. Stoję przed sklepem, zawsze mi piwo postawią. Pogadam, wyśpię się. Chce być menelem.
Minęło 25 lat. Jurek stoi na 56 piętrze swego apartamentowca w Dubaju. W głowie kłębi mu się tysiące - koniecznych do podjęcia - decyzji i spraw do załatwienia. Patrzy na zatokę, gdzie przygotowywany jest jego jacht motorowy do wyjścia w morze. Patrzy na jedno i drugie i ze smutkiem zadaje sobie pytanie: - Ku.......wa! W którym miejscu popełniłem błąd?!
____________________________________ Wśród mędrców zawsze znajdzie się miejsce na głupotę.
12 kwi 2012, 07:23
Re: Pośmiejmy się
Człowiek, który ustępuje, kiedy nie ma racji, to mędrzec. Człowiek, który ustępuje, kiedy ma rację, musi być żonaty...
13 kwi 2012, 04:19
Re: Pośmiejmy się
- Kochanie, co mi kupiłeś na urodziny? - Wyjrzyj przez okno. Widzisz tego czarnego mercedesa? - Jasne, że widzę! RANY! - No to rajstopy w tym kolorze ci kupiłem..
23 kwi 2012, 04:08
Re: Pośmiejmy się
Magsli gratuluję Poczucia humoru. Przy Twoich dowcipach prawie się popłakałam. Miła odmiana i oderwanie od rzeczywistości. Dzięki!!!!!
23 kwi 2012, 07:22
Re: Pośmiejmy się
Księdzu z kilkuletniego zagajnika ktoś kradł choinki. Wysłał więc kościelnego żeby ten postał na czatach i zobaczył kto łamie przykazania i dokonuje niecnej kradzieży. Kościelny po powrocie stwierdził, że i owszem - widział dwóch jak piłowało choinki, ale bał się ujawnić lub zwrócić uwagę na nieetyczne zachowanie, ale wywnioskował, że to byli jacyś Meksykanie czy inne puertoryki. Ksiądz się zdzwił i pyta: -Meksykanie u nas? Skąd ci to przyszło do głowy? -Kościelny na to: poznałem po języku w jakim się porozumiewali, a usłyszałem tak: jeden z nich - konczita?, a drugi jeszcze tekilka ...
____________________________________ Ważne, aby mąż był syty, a żona miała pracę ...
24 kwi 2012, 15:38
Re: Pośmiejmy się
Siódma rano, żona serwuje urzędnikowi zestaw: śniadanie i gazetka. Konsumują śniadanie, on czyta gazetkę, nikt się nie odzywa. Trzy godziny później on nadal siedzi za stołem, czyta gazetkę, to się zdrzemie, to się zbudzi, smętnie spojrzy za okno... W końcu żona pyta: - Kochanie, a ty dzisiaj nie musisz iść do biura? Urzędnik zrywa się jak oparzony: - Rany Boskie, myślałem, że już tam od dawna jestem...
- Czy rozpatrzyliście już moje podanie? Urzędnik przez godzinę szuka podania petenta i wreszcie wzruszając ramionami stwierdza: - Pańskiego podania nie ma. A kiedy pan je składał? - No, może jakieś pięć lat temu. - No, to mów pan tak od razu. Pani Stasiu! Niech mi pani poda teczkę "bardzo pilne"...
Co w życiu urzędników się kończy, a co zaczyna pierwszego dnia wiosny? - Kończy się zimowy sen, a zaczyna wiosenne zmęczenie.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników