Teraz jest 11 wrz 2025, 15:34



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Katastrofa smoleńska
Nikołaj Patruszew, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji, były generał KGB, który w 2006 r. oskarżał polskie służby o aktywność przeciw Rosji, weźmie udział w konferencji z okazji 20-lecia BBN.
?GW? pisze, że Rosjanie ?zgodzili się? by temat raportu nt. katastrofy smoleńskiej został włączony do rozmów w BBN. Wcześniej na ten temat rozmawiała w Polsce  delegacja rosyjskiego MSZ, w której było aż pięciu rosyjskich dyrektorów departamentów. Delegacja, o której publicznie nikt wcześniej nie mógł, przebywała w czasie, gdy premier Donald Tusk zmieniał zdanie na temat raportu MAK.

Informacji o tej wizycie na próżno szukać na stronie internetowej ministerstwa spraw zagranicznych, nie ma jej także na stronie premiera. Po co tak liczna delegacja rosyjskiego MSZ przyjechała do Polski? Nie wiadomo. Według nieoficjalnych informacji rozmowy dotyczyły raportu MAK i polskiego stanowiska. Jak wyglądały te rozmowy? Tego też nie wiemy. Z kim rozmawiano? Można się jedynie domyślać.

Przypomnijmy, że w tym czasie szef MSZ Federacji Rosyjskiej Siergiej Ławrow stwierdził:
- Spekulacje o przyczynach katastrofy smoleńskiej są nieetyczne i bluźniercze.
Trudno sobie wyobrazić,  że podlegli mu urzędnicy mieli inne zdanie.

Przeciwnik NATO
Polskie władze zaprosiły jednego z najbliższych współpracowników Władimira Putina, który jeszcze kilka lat temu atakował Zachód.
W 2005 roku 2005 Patruszew  zarzucił zagranicznym służbom wywiadowczym (m.in. amerykańskim, brytyjskim i saudyjskim) używanie organizacji pozarządowych promujących demokrację do planowania przewrotu politycznego w Rosji podobnego do wydarzeń na Ukrainie, w Gruzji i Kirgistanie.

Rok później oskarżał Polskę.
- Polskie służby specjalne prowadzą aktywną działalność wśród Rosjan, zwłaszcza w Obwodzie Kaliningradzkim -  mówił Patruszew w 2006 roku. W wywiadzie dla gazety ?Izwiestija? stwierdził, że FSB tylko w gu 12 miesięcy zdemaskowała 30 zagranicznych agentów. Według Patruszewa stało się tak  dzięki czerwonej linii specjalnego telefonu zaufania, na który mieli dzwonić z donosami rzekomo zwerbowani Rosjanie.

Patruszew nie kryje się  ze swoim negatywnym stosunkiem do NATO.
- Rozszerzenie NATO na Wschód pozostaje dość poważnym zagrożeniem dla Rosji. Gdy początkowo należało do niego 12 państw, obecnie ma 28 członków, przy czym w  Sojuszu znalazły się kraje Układu Warszawskiego i państwa, które niegdyś wchodziły w skład ZSRR. To one ciągną za sobą inne kraje: Gruzję i Ukrainę, które potencjalnie mogą wejść do NATO ? mówił w jednym z wywiadów.

W 2009 roku, w związku z ogłoszeniem nowej rosyjskiej doktryny militarnej Rosji Patruszew nie wykluczył ?prewencyjnego użycia broni jądrowej. Według niego nie straciły na aktualności dotychczasowe zagrożenia dla Rosji, a na pierwszym miejscu wymienił rozszerzenie NATO i nasilającą się działalność wojskową Sojuszu.

Jeden z najbliższych ludzi Putina znany jest także ze swojego wrogiego  stosunku do obecnego prezydenta Gruzji.:
- Związek z zamachem w moskiewskim metrze może mieć Gruzja  przywódca tego państwa Saakaszwili, którego zachowanie jest nieprzewidywalne. On już raz rozpętał wojnę. Nie można wykluczyć, że uczyni to znów ? mówił Patruszew 31 marca 2010 roku.
 
Na zaproszenie BBN
Nikołaja Patruszewa, generała KGB do Polski zaprosił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej.
Według ?michnikowego szmatławca? ?wizyta Patruszewa ma status oficjalnej i odbywa się w ramach dialogu nawiązanego przez BBN z rosyjską Radą Bezpieczeństwa podczas wizyty Bronisława Komorowskiego w Moskwie 8 i 9 maja. To wtedy szef BBN gen. Stanisław Koziej umówił się z Patruszewem w sprawie regularnych polsko-rosyjskich konsultacji w kwestiach bezpieczeństwa?.

Rodzi się pytanie: dlaczego w maju, jeszcze przed wyborami prezydenckimi szef BBN, który teoretycznie nie miał pewności, że zostanie na tym stanowisku, umawia się na  regularne polsko-rosyjskich konsultacje w kwestiach bezpieczeństwa?

Patruszew spotka się nie tylko z gen. Stanisławem Koziejem, ale także z szefem MON Bogdanem Klichem, przedstawicielami wojska i Kancelarii Prezydenta. Według ?michnikowego szmatławca? Rosjanie zgodzili się by do rozmów został włączony temat katastrofy smoleńskiej. To zdanie najlepiej pokazuje stosunek obecnych władz do Rosji.

Kariera w KGB
Nikołaj Patruszew ukończył Wyższe Kursy KGB. Był pracownikiem Zarządu KGB w Leningradzie i obwodzie Leningradzkim. W latach 1992 ? 1994 pełnił funkcję szefa Zarządu Federalnej Służby Kontrwywiadu (poprzedniczka FSB) w Republice Karelii. Od 1994 do 1998 naczelnik Zarządu Organizacyjno ? Inspekcyjnego Departamentu Kadrowo ? Organizacyjnego Federalnej Służby Bezpieczeństwa. W 1998 roku naczelnik Głównego Zarządu Kontroli Prezydenta Rosji. W tym samym roku powrócił do FSB na stanowisko zastępcy dyrektora i szefa departamentu zajmującego się bezpieczeństwem ekonomicznym. Od 1999 pierwszy zastępca dyrektora FSB a następnie dyrektor. Od 12 maja 2008 Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji.
Gdy w 2006 roku Kreml obwieścił śmierć Basajewa jako swój sukces,  szef FSB Nikołaj Patruszew meldował o tym prezydentowi Władimirowi Putinowi ze wzruszeniem:
- Lepszego prezentu wyobrazić sobie nie mogłem - stwierdził Patruszew, który właśnie obchodził swoje 55. urodziny.

Dorota Kania, ?GW?

Zgroza.


31 sty 2011, 19:52
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska


Patruszew spotka się nie tylko z gen. Stanisławem Koziejem, ale także z szefem MON Bogdanem Klichem, przedstawicielami wojska i Kancelarii Prezydenta. Według ?michnikowego szmatławca? Rosjanie zgodzili się by do rozmów został włączony temat katastrofy smoleńskiej. To zdanie najlepiej pokazuje stosunek obecnych władz do Rosji.

Właściwie to nie wiem w czym problem. Ów Patruszew jest wysoko postawionym rosyjskim urzędnikiem, przyjacielem Putina, ważnym doradcą. Dopóki nie jesteśmy z Rosją w stanie wojny, a tego nie chcemy, z Rosją należy rozmawiać, a więc rozmawiać z najważniejszymi ludźmi Rosji a do nich właśnie zalicza się Patruszew. Na tym polega dyplomacja.


31 sty 2011, 20:13
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
1/ Rosjanie zakazali Polakom otwierać trumny! Dlaczego?

Były prezydent Litwy Vytautas Landsbergis rzuca zaskakujące oskarżenie! Czy Rosjanie zakazali Polakom otwierać trumny z ciałami ofiar katastrofy smoleńskiej, bo mieli coś do ukrycia? Litewski polityk najwyraźniej twierdzi, że tak i obrazuje swoje przypuszczenia szokującą anegdotą!

Polski rząd powinien przyznać, że w sprawie katastrofy smoleńskiej popełnił duży błąd. Zrezygnował z wpływu na śledztwo, zrezygnował z zapewnienia stronie polskiej równych praw w śledztwie ? mówi były prezydent Litwy Vytautas Landsbergis w rozmowie z dziennikarzami Niezaleznej.pl.

Polski rząd powinien przyznać, że w sprawie katastrofy smoleńskiej popełnił duży błąd. Zrezygnował z wpływu na śledztwo, zrezygnował z zapewnienia stronie polskiej równych praw w śledztwie ? mówi były prezydent Litwy Vytautas Landsbergis w rozmowie z dziennikarzami Niezaleznej.pl.

Polityk dodał, że Polska powinna wysłać do Rosji polskich ekspertów, by pracowali jak normalni prokuratorzy, zbierali dowody, materiały, zeznania. - Nawet już po zwróceniu ciał ofiar tragedii można było sporo zrobić, zebrać własne dowody. Ale chyba nie skorzystano z szansy ? bo zakazywano otwierać trumny. Zakazali Rosjanie, Polacy się podporządkowali. Co to w ogóle za podejście? Pamiętam jak naszych chłopców, Litwinów, oddawali z Afganistanu albo Dalekiego Wschodu w trumnach metalowych z takim dokładnie poleceniem, żeby nie otwierać. Tłumaczono, że umarł na zawał serca czy jakąś inną chorobę, ewentualnie, że się powiesił. A kiedy ojciec w nocy otworzył trumnę, widział ciało syna okaleczone torturami, okaleczone przez kolegów z armii sowieckiej. Taki był system: macie trumnę z nazwiskiem, ale nie pytajcie, co w niej jest. Chowajcie i zapomnijcie. Dlaczego Polska zgodziła się na nieotwieranie trumien? Nie rozumiem, nie mogę pojąć ? mówi Landsbergis.

Sens jego wypowiedzi, i zastosowane porównanie są jasne. Ofiary katastrofy nie koniecznie musiały zginąć w jej czasie.

Vytautas Landsbergis dodaje, że za rządów PO postawa Polski w stosunku do Rosji zmieniła się na bardziej uległą.

- W przeprowadzeniu tej zmiany Lech Kaczyński był dużą przeszkodą, hamował ją i gdyby żył, robiłby to nadal. To widać dosyć jasno nie tylko z mojej perspektywy, w konsekwencji budzi to rozmaite domysły i spekulacje.
Niestety, znalazły one potwierdzenie w pewnych komentarzach prasy zachodniej i nie tylko, gdy mówiono: to wielka tragedia, ale teraz będzie łatwiej o współpracę z Rosją. Tak... Lech Kaczyński był dla tych planów przeszkodą ? mówi litewski polityk, który ma na koncie już podobne wypowiedzi.

To właśnie on podszedł w Brukseli do Ewy Kochanowskiej, wdowy po rzeczniku praw obywatelskich, Januszu Kochanowskim, który zginął w Smoleńsku, i powiedział jej, żeby na siebie uważała. Kochanowska zapytała potem Donalda Tuska, czy ma się obawiać zamachu na swoje życie w związku z tym, że docieka prawdy o Smoleńsku. Tusk zrozumiał, że wdowa oskarża jego o przygotowywanie takiego zamachu i powiedział, że jej pytanie jest bezczelne.
To z kolei wywołało kłótnię między częścią rodzin smoleńskich a kancelaria premiera.


Czy jak oceniasz słowa litewskiego polityka?
wie, co mówi!  - 81%
plecie androny - 19%

http://www.fakt.pl/Rosjanie-zakazali-Po ... l#miniPoll
-----------------------------------------------------------------------------------------------------

2/ Pożarli się w Sejmie o Smoleńsk

Sejmowa Komisja Ustawodawcza odrzuciła zaproponowane przez PiS i SLD projekty uchwał dotyczące katastrofy smoleńskiej

Znowu awantura w Sejmie o Smoleńsk. Jak podał rynszTOK FM, tym razem poszło o projekt uchwały dotyczącej katastrofy z 10 kwietnia.
Odrzucenia projektów chcieli posłowie Platformy Obywatelskiej. Poseł PiS - Mariusz Kamiński - nie kryje zaskoczenia takim obrotem sprawy. - Nawet marszałek Schetyna mówił, że taka uchwała przyda się polskiemu rządowi.
My od początku mówiliśmy, że to będzie wsparcie dla rządu i premiera, który będzie rozmawiał z Rosjanami - powiedział poseł PiS Mariusz Kamiński w rozmowie z radiem. I przypomniał, że na początku posłowie Platformy podchodzili do sprawy konsyliacyjnie. - I nagle złożyli wniosek o odrzucenia obu projektów. To dla mnie zaskakujące. Pokazuje, że PO zachowuje się w sposób irracjonalny, jakby popierała raport MAK-u - dodał.

Z posłem PiS nie zgadza się poseł PO Maciej Orzechowski. - Zawsze staliśmy na stanowisku, że trudno żeby na raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego odpowiadał polski Sejm, bo nie jest zachowana zasada symetryczności - wyznał w radiu.

http://www.fakt.pl/Pozarli-sie-w-Sejmie ... 788,1.html


01 lut 2011, 17:02
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska
Prokuratura: Mgła w Smoleńsku nie była sztuczna

   * Data publikacji: 29.01.2011 02:00

Nasi śledczy badający przyczynę smoleńskiej katastrofy wyjaśnili już wątek mgły, która utrudniła widoczność i przyczyniła się do tragedii - podaje RMF FM.
W tej sprawie brakuje tylko opinii Amerykanów, ale już teraz nasi śledczy mają dowody, by orzec, że nikt trzeci nie ingerował w katastrofę.


Więcej
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/mga-ni ... 69475.html


01 lut 2011, 17:55
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Katastrofa smoleńska
serwant                    



Prokuratura: Mgła w Smoleńsku nie była sztuczna

   * Data publikacji: 29.01.2011 02:00

Nasi śledczy badający przyczynę smoleńskiej katastrofy wyjaśnili już wątek mgły, która utrudniła widoczność i przyczyniła się do tragedii - podaje RMF FM.
W tej sprawie brakuje tylko opinii Amerykanów, ale już teraz nasi śledczy mają dowody, by orzec, że nikt trzeci nie ingerował w katastrofę.

Więcej
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/mga-ni ... 69475.html


Krasnokutski: mgła w Smoleńsku mogła być sztuczna
mgła pojawiła się nieoczekiwanie

* Data publikacji: 01.02.2011 21:31

Mgła w Smoleńsku pojawiła się nieoczekiwanie, a zastępca dowódcy bazy płk Nikołaj Krasnokutski już o godz. 7.41 w rozmowie z oficerem operacyjnym o kryptonimie "Logika" mówił, że dla polskiego samolotu potrzebne jest lotnisko zapasowe - wynika z ujawnianych w Warszawie nagrań.

Według tych zapisów Krasnokutski informując o mgle nad lotniskiem mówił do "Logiki": "nie wyrabiam, Smoleńsk przykryło".

Dodawał, że tej mgły nie przewidywała poranna prognoza meteo.

Skąd więc się wzięła ta nieoczekiwana mgła?
Skąd?
Stąd skąd wziąłby się śnieg gdyby ktoś chciał.
Czy jest problem zrobić sztuczny śnieg w maju?
Nie ma żadnego.
A czy jest jakimś problemem zrobić sztuczną mgłę w kwietniu?
Nie ma najmniejszego.

więcej:
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katas ... omosc.html

:dokuczacz:

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


01 lut 2011, 21:31
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Nowy film ze Smoleńska! Niepublikowane wideo nagrane po katastrofie! (WIDEO +18)

Redakcja eOstrołęka.pl weszła w posiadanie nowego filmu ze Smoleńska, który nigdy dotąd nie był publikowany! Wideo jest doskonałej jakości i zawiera sceny z pierwszych godzin po katastrofie rządowego TU-154.

Nagranie zostało zarejestrowane 10 kwietnia - prawdopodobnie niedługo po rozbiciu się samolotu - oraz dnia następnego.

Film jest kręcony ?zza taśmy?, jego autor swobodnie porusza się po miejscu katastrofy. Chodzi między szczątkami tupolewa, rejestruje pracujących na miejscu strażaków, milicjantów i żołnierzy, robi zbliżenia fragmentów samolotu oraz ciał ofiar. Można z tego wywnioskować, że jest funkcjonariuszem którejś ze służb.

Na filmie widać ujęcia z miejsca katastrofy, jakie dotychczas nie były nigdzie publikowane. Zarejestrowano m.in. prace przy usypywaniu drogi dojazdowej do wraku; w tle niektórych ujęć słychać pracę pił.

Jak dotąd, w sieci nie pojawił się film o tak doskonałej jakości wykonany kilka godzin po katastrofie. Nagranie na pewno zostało zarejestrowane kamerą. Całość trwa około 10. minut.

http://eostroleka.pl/nowy-film-ze-smole ... 22722.html
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

2/ Grzebali w rzeczach ofiar! Po katastrofie

Urządzenia elektroniczne należące do pasażerów samolotu Tu-154M mogły być używane po 10 kwietnia. Wynika to z analizy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, do której dotarł "Nasz Dziennik"

Gazeta "Nasz Dziennik" ustaliła, że istnieją ślady ingerencji po 10 kwietnia 2010 roku w urządzenia elektroniczne należące do ofiar katastrofy smoleńskiej. Wtedy były one w rękach Rosjan.

Chodzi o komputery, aparaty, telefony, karty pamięci, kamery wideo. Te informacja potwierdza w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" rzecznik Prokuratury Wojskowej, Zbigniew Rzepa, który mówi tak: "Z posiadanych przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie opinii wynika, iż w przekazanych do badań niektórych nośnikach ujawniono ślady ingerencji pochodzące z okresu od 10 kwietnia 2010 r. do 16 kwietnia 2010 r.".

http://www.fakt.pl/Grzebali-w-rzeczach- ... 882,1.html


02 lut 2011, 17:15
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Katastrofa smoleńska
Zabity Siergiej Protazanow, dziennikarz gazety ?Porozumienie Obywatelskie?, był, zdaniem rosyjskiej milicji, pijany niczym gen. Andrzej Błasik.
Kiedy mordercy odwiedzili reportera Ilję Zimina, który w nocy wrócił z klubu, akurat popsuł się monitoring w budynku, gdzie mieszkał ? równie kiepski jak radar w Smoleńsku.  :zeby:
Redaktora Magomeda Jewłojewa zgubiła z kolei ? niemal polska ? brawura, przez którą przypadkiem został postrzelony w głowę.

Przypadek kpt. Arkadiusza Protasiuka, u którego MAK stwierdził ?przewagę konformizmu w cechach charakteru?, to też tylko złagodzona wersja potraktowania dziennikarza Iwana Safronowa. Śledczy uznali, że jego śmierć była ?wynikiem skłonności samobójczych?, których nigdy nie zauważyła rodzina ani koledzy.

Wyniki śledztw pisane przez kalkę
MAK nie musiał wysilać się na wymyślanie żadnych nowych uzasadnień, pisząc raport o przyczynach katastrofy w Smoleńsku. Użyte przez komisję Anodiny PR-owskie schematy wyjaśniania przyczyn śmierci wrogów Putina mogły być czymś świeżym tylko dla naiwniaków z Zachodu. W Rosji kalki te są w użyciu na co dzień. Alkohol, brawura, słaba psychika, fiksacja urządzeń technicznych ? wiadomo, ten rosyjski bałagan! ? należą do używanych najczęściej.

Dziennikarze, obrońcy praw człowieka, opozycyjni politycy, niewygodni biznesmeni są w Rosji Putina mordowani setkami. Częstą praktyką jest to, że ? jak w przypadku Smoleńska ? zaraz po morderstwie prokuratura wyklucza jego polityczny motyw ? w przypadku Zimina stało się to już... następnego dnia.

Rodzinie najprawdopodobniej otrutego dziennikarza śledczego Jurija Szczekoczichina, podobnie jak rodzinom ofiar Smoleńska, odmawiano dokumentów z sekcji zwłok. Koledzy z redakcji zdołali jedynie wymusić wydanie papieru, z którego wynikało, że przyczyna śmierci to ?syndrom alergiczny wywołany czynnikiem zewnętrznym?. Morderczy czynnik nie został ustalony. To chyba i tak konkretniej niż ?uraz wielonarządowy? w przypadku ofiar Smoleńska.

A jeśli polityk zginie w katastrofie lotniczej?
Ten wariant MAK przećwiczył już na gen. Lebiedziu.
Winny jest pilot i mgła, a także prawdopodobne naciski ważnych osób na pokładzie śmigłowca, którym leciał (raport z 2002 r.).

Jeśli rosyjscy przywódcy nie muszą tłumaczyć się z tajemniczych śmierci w rozmowach z innymi światowymi przywódcami, śledztwa kończą się szybko ? albo niczym, albo wyrokami skazującymi dla młodych kryminalistów, którzy oczywiście nie mieli żadnych mocodawców. Te najgłośniejsze ciągną się latami ? badanie morderstwa Anny Politkowskiej sprzed pięciu lat prokuratura przedłużyła właśnie niedawno do... lutego 2011 r. W przypadku Smoleńska i bierności rządu oraz prezydenta z Platformy Obywatelskiej podobne granie na zwłokę może okazać się niepotrzebne.

Wywracanie zniczy, kradzież kwiatów i zdjęć zamordowanych też nie są oryginalnym pomysłem władzy Tuska i Komorowskiego.
Identycznie zachowała się rosyjska milicja po zamordowaniu dziennikarki Anastazji Baburowej i adwokata Stanisława Markiełowa.

?Tu jest normalna moskiewska ulica, a nie cmentarz!? ? czczący ich pamięć słyszeli od rosyjskiej milicji to samo, co polscy obrońcy Krzyża Pamięci.

/Piotr Lisiewicz/

Pełna lista ofiar w najnowszym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska"


02 lut 2011, 19:22
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Katastrofa smoleńska
Tatiana Anodina?
Tak, pamiętam.
Na początku lat 80. XX wieku widywałem ją na Wnukowie albo w Ministerstwie Lotnictwa Cywilnego. Wtedy była naczelnikiem Głównego Zarządu Wsparcia Elektroradiotechnicznego i Środków Łączności. Taka elegancka pani, zawsze z doskonałą, tylko strasznie skomplikowaną fryzurą. Zawsze z włosami tak rozłożonymi, żeby można było zobaczyć generalskie, haftowane złotem pagony na ramionach i złote gałązki na kołnierzu w kształcie tuniki. Nie wysiadała, tylko dosłownie wylatywała ze służbowej czarnej wołgi.

Z Siergiejem Wieriewkinem, byłym zastępcą naczelnika portu lotniczego Moskwa-Wnukowo, rozmawia Piotr Falkowski

Zna Pan raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) i dołączone do niego ?Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej??
? Nie przeczytałem jeszcze całego raportu, ale dość wnikliwie przestudiowałem uwagi polskiej strony. Do sprawozdania MAK dodano również transkrypcje rozmów telefonicznych z pokoju kierownika lotów, rozmowy przez radiostację i głosy z otwartego mikrofonu w tym samym pomieszczeniu.

Jakie jest Pana ogólne wrażenie po tej lekturze?
? Jeśli chodzi o polskie uwagi, to rzuca się w oczy to, że Polakom nie przekazano wielu dokumentów, nie udzielono odpowiedzi na pytania i ograniczono możliwość uczestniczenia w wielu ważnych punktach. Nie ma oczywistych dokumentów, które nie stanowią żadnej tajemnicy państwowej, na przykład danych dotyczących deklinacji magnetycznej, dokładnej wysokości nad poziomem morza lotniska itd. Na podstawie lektury raportu MAK mogę stwierdzić, że to sprawozdanie, czy to z powodu niekompetencji ekspertów, redaktorów, czy z jakichś jeszcze innych, jest jakby pisane przez analfabetę. Jego przygotowanie koncepcyjne jest niestety słabe; moglibyśmy się spodziewać lepszego. Raport MAK, pomimo deklarowanej bezstronności, nosi ślady pragnienia doszukania się we wszystkim jakiejś winy dowódcy załogi. Na przykład twierdzi się, że posiadanie 3 tys. godzin nalotu to bardzo mało. Dla rosyjskich pilotów to byłby bardzo duży nalot! Przygotowano analizy działań i portret psychologiczny tylko pierwszego pilota. A pozostali członkowie załogi, którzy byli w kabinie Tu-154M, gdzie? A kierownik lotów, jego pomocnik i inne osoby, które były w jego pokoju? Gdzie ich ?portrety?, gdzie analiza ich działania?
Nie wyjaśniono wielu tajemnic ? dlaczego przy stanowisku dyspozytora było PIĘĆ osób zamiast jednej. Jakie mieli uprawnienia? Jaką odgrywali rolę? Co każdy z nich robił i w jakim celu? Komu K. meldował i co? Kim są W. I. oraz O. N.? Co się stało z zapisem wideo, jeżeli według świadectwa kierownika strefy lądowania wszystko działało? Tak wiele pytań, że sam ich wykaz zajmuje dwie kartki.

Jak wyglądała Pana kariera związana z lotnictwem? Czym się Pan zajmował?
? Jestem raczej specjalistą od lotnisk niż pilotem. W 1975 r. ukończyłem Moskiewski Instytut Motoryzacji i Drogownictwa w specjalności: badanie, projektowanie, budowa i eksploatacja lotnisk i portów lotniczych. Następnie rozpocząłem pracę na lotnisku Wnukowo, pełniąc funkcję naczelnika zmiany służby lotniskowej. W 1976 r. przeniosłem się do pracy jako inżynier eksploatacji portów lotniczych w moskiewskim Zarządzie Transportu Lotnictwa Cywilnego, któremu podlegały lotniska Wnukowo i Domodiedowo.
Tam wkrótce zostałem zastępcą naczelnika wydziału eksploatacji urządzeń naziemnych, a w 1981 r. zostałem mianowany zastępcą naczelnika lotniska Wnukowo do spraw zabezpieczenia lotów. Podlegały mi usługi terminalowe, ?elektrosłużba?, czyli oświetlenie i wszelkie inne środki techniczne wspierające operacje lotnicze, sprawy związane z paliwami, olejami i smarami, a także biuro pojazdów specjalnych i technicznych lotniska. Moje służby zajmowały się tankowaniem paliw do samolotów, utrzymaniem wszystkich urządzeń zapewniających utrzymanie infrastruktury lotniska, w tym świateł podejścia, lądowania itp. na lotnisku i na podejściu, i cały sprzęt ? światło elektryczne. Byłem często mianowany przez dowódcę Wnukowa kierownikiem odpowiedzialnym za przygotowanie lotów oznaczonych literą ?A?, ich przyjmowaniem i odprawą. Takich rejsów z pierwszymi osobami ZSRS. Na przykład podczas przylotów i odlotów delegacji rządowych do Moskwy na pogrzeb Breżniewa w 1982 r. wyznaczono mnie na kierownika odpowiedzialnego za cały kompleks lotniskowy Wnukowo. A była wtedy pogoda o wiele gorsza niż 10 kwietnia 2010 r. i rejsów VIP-owskich w tym dniu było kilkadziesiąt.

Dlaczego, Pana zdaniem, MAK jest tak tendencyjny w przekazie na temat okoliczności katastrofy polskiego samolotu?
? Nie mogę powiedzieć o MAK z całą pewnością, że jest wiarygodny ani że wprowadza w błąd. Nie chcę również mówić o stronniczości MAK. Ale widzę pytania, na które raport MAK nie daje odpowiedzi, i zagadki, których w żaden sposób się nie wyjaśnia. Jak więc można mówić o badaniu zdarzenia lotniczego. To wszystko mówię nie tylko na podstawie uwag strony polskiej. Dla mnie również jest tam wiele rzeczy niejasnych.

MAK mówi o ?bezprecedensowej współpracy? ze stroną polską, zupełnie wbrew rzeczywistości. Skąd taka postawa?
? Być może ?bezprecedensowa współpraca? MAK z Polakami wyraża się właśnie w tym, że nie posiadacie szerokiego wachlarza dokumentów, które istnieją, i nie znacie faktów, które mogą lub powinny zostać ustalane w przypadku sprawiedliwego i kompleksowego dochodzenia? A co MAK chce ukryć? Tutaj możemy się tylko domyślać, ale nie chcę spekulować.

Zna Pan gen. Tatianę Anodinę, przewodniczącą MAK?
? Na początku lat 80. XX wieku widziałem ją nieraz na Wnukowie albo w Ministerstwie Lotnictwa Cywilnego. Wtedy była naczelnikiem Głównego Zarządu Wsparcia Elektroradiotechnicznego i Środków Łączności. Taka elegancka pani, zawsze z doskonałą, tylko strasznie skomplikowaną fryzurą. Elegancką nawet, ale zawsze z włosami tak rozłożonymi, żeby można było zobaczyć generalskie, haftowane złotem pagony na ramionach i złote gałązki na kołnierzu w kształcie tuniki. Miała 14. kategorię w tabeli rang naszego ministerstwa (minister miał 16.) ? jeden szeroki i dwa wąskie paski na pagonach. Miała zawsze nowe, drogie, importowane kożuchy. Nie wysiadała, tylko dosłownie wylatywała ze służbowej czarnej wołgi. Lubiła się upiększać, pokazać się, chciała być ulubienicą odpowiednich osób. Była żoną ministra przemysłu lotniczego ZSRS Pleszakowa ? tak sobie wyjaśnialiśmy wściekły rozwój jej kariery. Jej ranga odpowiadała generałowi broni w wojsku. Została wyróżniona Nagrodą Państwową, różnymi innymi nagrodami i medalami ZSRS. Jej syn Aleksandr Pleszakow kieruje zarządem spółki Transaero, jego żona jest w tej firmie dyrektorem generalnym, a sama Tatiana Grigoriewna członkiem zarządu. Dlatego Transaero od samego początku swojej działalności ma niesłychanie atrakcyjne warunki związane z tworzeniem floty w oparciu o samoloty amerykańskiego Boeinga i europejskiego Airbusa na preferencyjnych zasadach.

Istotą raportu MAK jest oskarżenie polskiej załogi. Wojskowa kontrola lotów według MAK działała bezbłędnie. Nie stwierdzono również żadnych nieprawidłowości na lotnisku. Co Pan o tym myśli?
? Chcę zwrócić uwagę na skandaliczne naruszenie zasad obowiązujących w lotach międzynarodowych. Korespondencja radiowa tylko w języku angielskim! Przecież mamy w Rosji odpowiednio wyszkolonych kontrolerów. Raport nie potrafił wyjaśnić, dlaczego kierownik strefy lądowania cały czas dawał dane pilotowi, że Tu-154M cały czas zniża się według ścieżki, cały czas mówiąc: ?Na kursie, ścieżce?. Nawet wtedy, gdy Tu-154M był w odległości 2 kilometrów od pasa startowego! Mówią, że ktoś z załogi wtedy ustawił wysokościomierz nieprawidłowo i pojawiła się rozbieżność w odczycie wysokości o wartości 170 metrów. Ale dyspozytor powiedział, że statek powietrzny zniża się po ścieżce schodzenia! Tak więc i on miał coś nieprawidłowo ustawione albo niesprawne, albo niewłaściwie eksploatowano przyrządy. Ktoś mu coś też przestawił ?w nieznanym celu??

Jak Pan ocenia samolot Tu-154M? Czy to dobra i bezpieczna maszyna dla lotów VIP?
? To maszyna przestarzała, jak to określam, ?moralnie?. Jest głośna, ?zjada? dużo paliwa. Ponieważ silniki są w porównaniu do zachodnich ciężkie, małej mocy, z trudem nabiera wysokości. Miejsca dla pasażerów są niewygodne, ciasne. Ale maszyna mocna. Płatowiec (kadłub) ma silny. Niezawodność części nośnych i ich aerodynamika to jedyna wyższość wszystkich sowieckich samolotów cywilnych. Widziałem na własne oczy, jak zimą wylądował na Wnukowie Tu-154M z niewypuszczonym prawym podwoziem ? dotknął się lewym nawierzchni i do końca trzymał się na samej aerodynamice, z dziobem w górze. Dopiero w ostatniej chwili spadł na dziób. I tak toczył się po drodze startowej, z jednym skrzydłem na nawierzchni, były iskry i płomienie. Ale skrzydło nie odłamało się ani nie zapaliło. Jeśli chodzi o kadłub i silniki, to niezawodna maszyna. Jeżeli porównywać z innymi sowieckimi, to jest to jak porównanie warszawy z polonezem. A lot VIP niczym nie różni się od zwykłego. Latanie to latanie. Tylko na jego obsługę na ziemi nałożone są bardzo surowe wymagania.

Ma Pan ogromne doświadczenie w obsłudze lotów samolotów specjalnych z ważnymi osobistościami (przecież na Wnukowie stacjonuje jednostka ?Rossia?). Czy uważa Pan, że Smoleńsk Północny to odpowiednie lotnisko dla tego typu lotów?
? ?Rossia? w moich czasach nazywała się 235. samodzielną eskadrą i obsługiwała tylko VIP-ów. Jeśli chodzi o Siewiernyj, to z tego, co wiem z mediów o tym, jest to lotnisko wojskowe zamknięte ? nie w sensie takim, że tajne, ale że go się nie używa. Nawet w przypadku cywilnego lotniska, żeby przywrócić je do gotowości, trzeba zrobić bardzo dużo. A lotniska wojskowe eksploatuje się na zasadach dużo gorszych niż cywilne. Miałem możliwość podczas służby w Polsce w latach 1984-1988 w sztabie sił powietrznych Związku Sowieckiego, zobaczyć bardzo dobrze, jak działają lotniska wojskowe. Wydaje się, że na Siewiernym od momentu zamknięcia żadnych prac związanych z utrzymaniem jego gotowości eksploatacyjnej nie prowadzono. Najprawdopodobniej tam tylko pozostawiono na złomie Iły-76 i ochronę, aby uniknąć grabieży. I kto by w takim czasie myślał nie tylko o stanie, ale także o utrzymywaniu w stałej gotowości do pracy tego całego sprzętu oświetleniowego, całej radioelektroniki, systemów lądowania, radiolatarni z markerami bliższej i dalszej, urządzeń radionamierzania, w tym wskaźników widzialności na lotnisku? A kto szczeliny między płytami na pasie startowym zalewał masą bitumiczną? Trzeba to robić regularnie, bo nawierzchnia z powodu upływu czasu, na skutek opadów atmosferycznych i temperatury wykrusza się. A skąd by wzięli tę masę, jak ją rozgrzewali? Kto kosił trawę na bocznych i krańcowych strefach bezpieczeństwa?
Ale jedna taka strefa boczna to 250 tys. m kw., nawet krańcowa to 10 tys. metrów kwadratowych. Mieli ciągniki z kosiarkami? Kto wydzielał paliwo, części zamienne, kosiarki itd., skoro lotnisko jest zamknięte? Kto oczyszczał podejście z rosnących drzew? Kto oglądał światła podejścia, czy nikt ich nie wykręca, nie wycina przewodów? Skąd wziąć na to środki, jeśli lotnisko jest zamknięte, nic nie zostało przyznane?
Jeśli pozostała komendantura, to składa się najprawdopodobniej z 15-18 ludzi, 3-4 oficerów i żołnierzy na warcie. Wystarczy tylko, żeby przez całą dobę zapewnić obsadę 3-4 stanowisk. To wszystko. Pas startowy ma długość 2,5 kilometra, a podejścia po parę dobrych kilometrów z obu stron pasa startowego. Przy tym zwykli wartownicy nie potrafią ani wyjść za lotnisko, ani rozgrzać masy bitumicznej i zalewać nią szczeliny, ani jeździć na ciągnikach.

A prognozy pogody przygotowuje biuro meteorologiczne w Twerze?
? Lotnisko musi mieć własną stację meteorologiczną. Skontaktował się ze mną człowiek z Siewiernego. Mówił, że tam często bywają niespodziewanie gwałtowne zamglenia, dokładnie tam, gdzie statek powietrzny podchodzi do lądowania. I co ? stacja meteorologiczna w Twerze zobaczy te lokalne mgły w obszarze podejścia do pasa startowego? Wątpię.

No właśnie, bez tej mgły nie byłoby katastrofy?
? Tej dziwnej mgły.
Człowiek, o którym wspominałem, powiedział coś dla mnie zagadkowego.
10 lat temu do lądowania podchodził na tym samym kursie Ił-76, z tego samego pułku lotniczego. I przed przyziemiem w dolinie położonej w obszarze podejścia nagle pojawiła się gęsta mgła.
Samolot rozbił się.

Gdy sprawa była badana, okazało się, że gdy w tej dolinie, czy raczej wąwozie, tworzy się gęsta mgła, w tym miejscu powstaje jakby dziura powietrzna. Dziób ostro pochyla się w dół i ciąg silników nie wystarcza, żeby znowu go podnieść. Samolot jeszcze leci, ale powoli jego pęd (siła nośna) gaśnie, maszyna zniża się. I zamiast podnosić się, leci się z coraz większym przyśpieszeniem do ziemi.
Po tym dochodzeniu zostało wydane zalecenie, żeby we mgle nie przyjmować samolotów z tego kursu, tylko z przeciwnego.

Tragicznego dnia, 10 kwietnia, mogło się to powtórzyć?
? Tamten człowiek po prostu tak powiedział ? taka dziwna mgła ? nagle pojawia się i znika, czasem dosłownie po pół godziny wszystko jest jasne.
Raport MAK wskazuje, że na wieży był pułkownik Krasnokutskij ? były dowódca tego samego pułku. Wydaje mi się, że powinien pamiętać tamten tragiczny wypadek. Ale trzeba jego zapytać.

Przyjrzyjmy się jeszcze dokładniej pracy kontroli lotów.
? Zacznijmy od terminologii. Nie powinno się mówić o ?kontroli lotów?, ale ?kierowaniu lotami?. A więc dyspozytor to nie ?kontroler? tylko ?kierownik? (ros. rukowaditiel´). On zarządza lądowaniem samolotów, a nie tylko je kontroluje. Bardzo ważne jest, żeby dobrze rozumieć te specjalistyczne pojęcia. Miało miejsce oczywiste pogwałcenie zasad korespondencji radiowej. Kierownik zawsze podaje dane o poziomej i pionowej widoczności, stanie drogi startowej, prędkości i kierunku wiatru. To bardzo ważne, żeby załoga miała wszystkie te dane. Jest jeszcze jedno naruszenie zasad. Z samolotem podczas zniżania korespondencję prowadzi kierownik strefy lądowania. I tylko on. Kierownik lotów może się wmieszać w to tylko w jednej sytuacji ? gdy odsuwa kierownika strefy lądowania od pracy. Wtedy również informuje o tym dowódcę samolotu, żeby wiedział, że coś takiego zaszło. A tu kto nie rozmawiał z samolotem: i kierownik lotów, i płk Krasnokutskij, i załoga polskiego samolotu, który był już na lotnisku. Cóż, skąd dowódca Jaka-40 mógł wiedzieć, jaka jest dokładna wartość widoczności? Nie miał przecież wskaźnika widoczności. Taki jest w posiadaniu dyspozytora, a przynajmniej powinien być. I to na miejscu, a nie w Twerze! Dowódca załogi powinien brać pod uwagę tylko to, co mu powiedział dyspozytor. Tylko że ten mu nic o widoczności 200 metrów nie powiedział!

A co Pan może powiedzieć o pracy kierownika strefy lądowania?
? Jego słowa ?na kursie, ścieżce? to najbardziej zagadkowe i niewyjaśnione jeszcze słowa! ?Na kursie, ścieżce? oznacza, że lądowanie przebiega nawet nie normalnie, tylko idealnie. I wysokość jest właściwa, i nie odchyla się ani w prawo, ani w lewo. I jeszcze z właściwą prędkością. Samolot jest dokładnie na linii ścieżki schodzenia, wiązki o nachyleniu 2 stopnie 40 minut od strefy przyziemienia na pasie startowym! To nie jest ?problem?, to? Nie mogę znaleźć słów do powiedzenia, co to jest?

Czy w przypadku warunków atmosferycznych poniżej minimum lotnisko nie powinno być po prostu zamknięte?
? Kiedy warunki atmosferyczne spadają poniżej minimum koniecznego do bezpiecznego przyjmowania samolotów, kierownik lotów (po to właśnie on jest ?kierownikiem?, żeby osobiście podejmował decyzje i brał za nie odpowiedzialność) zamyka lotnisko ?z przyczyn meteorologicznych?. Na pewno sam nieraz spotkał się pan z taką sytuacją. Chciał pan na przykład polecieć z Warszawy do Moskwy, a tu podają komunikat: ?Rejs Okęcie ? Szeremietiewo odwołany (albo opóźniony), bo lotnisko Szeremietiewo jest zamknięte z przyczyn meteorologicznych?. Kierownik lotów może jeszcze zamknąć lotnisko z powodu: ?niegotowości?, gdy na drodze lądowania jest nieusunięty śnieg albo gołoledź bądź jakaś przeszkoda; ?bocznego wiatru?, jeżeli ten jest silniejszy niż ustalona dla tego portu wielkość; ?z braku lotnisk zapasowych?, czyli gdy warunki są nawet doskonałe, ale wszystkie lotniska zapasowe są z jakiegoś powodu zamknięte.

Jaki mógł być status lotu samolotu polskich Sił Powietrznych? Samolot był wojskowy, załoga wojskowa, wiózł prezydenta i oficjalną delegację, a MAK twierdzi, że to lot cywilny, nie państwowy.
? Media i raport MAK powiedziały jasno i wyraźnie: lot odbył się jako oznaczony literą ?A?. Kiedy Wojciech Jaruzelski przed ogłoszeniem (13 grudnia 1981 r.) stanu wojennego w Polsce przyleciał do nas na Wnukowo (to było 11, a w moje urodziny, 12 grudnia, wyjechał) w wojskowym An-24, został zgłoszony nam jako lot z literą ?A?. Nieważne kto, czym, w jakim celu. Przynajmniej tak było wtedy. Litera ?A? nie odnosi się do samolotu, załogi, pasażerów, tylko do rejsu. I wszystkie wymogi należy zapewnić jak dla rejsu z literą ?A?. Proszę wybaczyć tautologię. Przynajmniej tak było wtedy.

Dziękuję za rozmowę.

Siergiej Iwanowicz Wieriewkin urodził się w 1953 r. w Moskwie w rodzinie oficera dochodzeniowo-śledczego. W 1975 r. ukończył Moskiewski Instytut Motoryzacji i Drogownictwa w specjalności badanie, projektowanie, budowa i eksploatacja lotnisk i portów lotniczych. W latach 1975-1984 pracował w zarządzie lotniska Wnukowo, w tym ostatnie trzy jako zastępca naczelnika do spraw zabezpieczenia lotów. W latach 1984-1988 mieszkał w Legnicy, pracując w sztabie 2. armii powietrznej Wojsk Radzieckich. Po powrocie z Polski pełnił różne funkcje państwowe, a następnie został przedsiębiorcą w branży budowy dróg. Od lat 80. XX wieku również zajmuje się pisaniem. Najpierw pomagał ojcu w przygotowaniu wspomnień, a następnie sam zaczął wydawać książki z zakresu publicystyki historycznej. Tytuły: ?II Wojna Światowa: Nieznane strony?, ?Wielka ojczyźniana katastrofa?, ?Rozmowy z polskim ambasadorem o polskiej historii i nie tylko?, stały się bestsellerami. Jako współpracownik ?Gazety Parlamentarnej? był autorem artykułu ?Lokocka alternatywa? (dotyczącego wydarzeń wojennych), która wywołała skandal i duży rozgłos. Od 2007 r. do zamknięcia przez władze był publicystą dziennika ?Nasz czas?, redagował pismo branżowe ?Drogi i biznes?.


02 lut 2011, 19:26
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Katastrofa smoleńska
serwant                    



Prokuratura: Mgła w Smoleńsku nie była sztuczna

kominiarz                    



Krasnokutski: mgła w Smoleńsku mogła być sztuczna
mgła pojawiła się nieoczekiwanie
Dodał, że tej mgły nie przewidywała poranna prognoza meteo.

Maxer2007                    



Obawiam się, że kominiarza nie przekonasz. Żadne dowody, w tym naszych śledczych, do niego nie przemawiają. Liczy się tylko teoria spisku którą uparcie broni i jak sądzę, nadal będzie bronić bez względu na jakiekolwiek fakty.

Quasimodo2000                    



No właśnie, bez tej mgły nie byłoby katastrofy?
? Tej dziwnej mgły.
Człowiek, o którym wspominałem, powiedział coś dla mnie zagadkowego.
10 lat temu do lądowania podchodził na tym samym kursie Ił-76, z tego samego pułku lotniczego. I przed przyziemiem w dolinie położonej w obszarze podejścia nagle pojawiła się gęsta mgła.
Samolot rozbił się.
Tragicznego dnia, 10 kwietnia, mogło się to powtórzyć?
? Tamten człowiek po prostu tak powiedział ? taka dziwna mgła ? nagle pojawia się i znika, czasem dosłownie po pół godziny wszystko jest jasne.


Powtarzam pytanie:
Czy jest problem zrobić sztuczny śnieg w maju?
A czy jest jakimś problemem zrobić sztuczną mgłę w kwietniu?


I uprzejmie proszę o odpowiedź.
Tylko tyle,
I nic więcej.
Dziękuję. :D

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


02 lut 2011, 21:22
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Kominiarz
Zagiąłeś parol na tę mgłę, jak widzę  ;)
Taka mgła w rejonie Smoleńska o tej porze roku i o tej godzinie nie jest niczym nadzwyczajnym.
Teoretycznie wszystko jest możliwe, a jak było naprawdę?! Być może wyjaśnią to dopiero kolejne pokolenia, nasze wnuki albo prawnuki, korzystając z zebranego przez nas materiału dowodowego.
----------------------------------------------------------------------

1/ Kurs, którym leciał Tu-154M, był zakazany

259 stopni - na takim kursie był 10 kwietnia rządowy Tu-154M, który próbował lądować w Smoleńsku. Jak podaje "Nasz Dziennik", na tym samym kursie był rosyjski Ił-76, który rozbił się 10 lat wcześniej, także w gęstej mgle. Po tej tragedii sprowadzanie maszyn na tym kursie miało zostać zakazane. Gazeta sugeruje, że jeden z kontrolerów musiał o tym wiedzieć.

Gazeta powołuje się na katastrofę, jaka wydarzyła się dziesięć lat temu przy próbie podejścia do lądowania na lotnisku pod Smoleńskiem. Wówczas rosyjski Ił-76 rozbił się. Warunki atmosferyczne były podobne do tych z 10 kwietnia 2010 roku - była gęsta mgła, zwłaszcza w dolinie położonej w obszarze podejścia.

Dochodzenie wykazało wtedy, że gdy w wąwozie tworzy się gęsta mgła, w tym miejscu powstaje "swoista dziura powietrzna - podaje "Nasz Dziennik". "Dziób ostro przechyla się w dół i ciąg silników nie wystarcza, żeby nabrać wysokości. Maszyna nie ma szans na odejście" - czytamy. W związku z tym wydano zalecenie, by we mgle nie sprowadzać samolotów po feralnym kursie 259, tylko z kursu przeciwnego, czyli 79 stopni.

Jak podaje "Nasz Dziennik", wiedzieć o tym zarządzeniu musiał obecny 10 kwietnia na wieży płk Nikołaj Krasnokutski, były dowódca pułku gwardyjskiego w Twerze. Z tej właśnie jednostki pochodził Ił, który rozbił się pod Smoleńskiem dziesięć lat temu. "Powinien pamiętać tamten tragiczny wypadek i zalecenie korekty kursu" - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Siergiej Wieriewkin, były zastępca naczelnika portu lotniczego Moskwa Wnukowo.

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzeni ... azany.html
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

2/ Dziewiąta komisja zbada zamach na premiera

Dziewiąta z kolei komisja parlamentarna zbada katastrofę lotniczą z 1980 roku, w której zginął premier Portugalii Francisco Sa Carneiro

Komisja rozpoczęła pracę w Zgromadzeniu Republiki (parlamencie) w Lizbonie. Jej poprzedniczka, która zakończyła prace w 2004 roku jako przyczynę katastrofy wskazała zamach. Nowa komisja ponownie przeanalizuje okoliczności wypadku.

Na pierwszej sesji Campos Ferreira, członek komisji z ramienia Partii Socjaldemokratycznej, zaapelował o pilne przesłuchanie Souto Moury, byłego prokuratora generalnego Portugalii. Deputowany wskazał na konieczność zapoznania się z wyjaśnieniami na temat "zaniechania przez Ministerstwo Spraw Publicznych wykonania zaleceń poprzedniej komisji parlamentarnej", która za przyczynę katastrofy uznała zamach. - W pierwszej kolejności musimy ustalić, dlaczego ministerstwo nie podjęło żadnych działań w tej sprawie - powiedział Campos Ferreira.

Komisja ma 90 dni na zakończenie prac.
Francisco Sa Carneiro urodził się w 1934 r. w Porto. Był założycielem i liderem Demokratycznej Partii Ludowej, która dała początek Partii Socjaldemokratycznej. Do katastrofy doszło w Camarate na przedmieściach Lizbony, gdzie 4 grudnia 1980 roku rozbił się samolot Cessna, na którego pokładzie oprócz premiera był minister obrony narodowej Adelino Amaro da Costą i cztery inne osoby na pokładzie.

http://www.rp.pl/artykul/604224_Zamach- ... misja.html
------------------------------------------------------------------------------

3/ Kilch zostanie, przynajmniej na razie

Czy Bogdan Klich polegnie w piątkowym głosowaniu w Sejmie, czy też zostanie w nim uratowany? Jak zachowa się koalicjant PO, czyli PSL? To pytania elektryzuje w ostatnich dniach media.

Moim zdaniem całkiem zbyteczne.

Los ministra Klicha jest przesądzony. Koalicja w sejmowym głosowaniu go uratuje. Mimo oczywistego dyskomfortu, który wywołuje głosowanie za Klichem  nie tylko u posłów PSL, ale przedstawicieli Platformy.

Ale po stronie PO pełna mobilizacja. Posłowie tej partii dostają SMS-y,  informujące o konieczności pełnej mobilizacji.
Co prawda Eugeniusz Kłopotek grzmi w mediach, że podczas glosowania zachowa się tak, by mógł sobie spojrzeć rano w lustro, ale jego szef Stanisław Żelichowski studzi te ?moralne rozdrapy? klubowego kolegi.
? Kłopotek to oddzielny temat, ale koalicja jest koalicją i musi bronić swojego ministra ? deklaruje  w rozmowie ze mną Żelichowski. Bo Żelichowski pamięta doskonale, jak się kończyły PSL ?owskie wolty w koalicjach z SLD. A kończyły się dla ludowców źle.

Eugeniusz Kłopotek, może oczywiście mieć kłopot, jak się zachować, po tym co publicznie mówił na temat Klicha. Cóż, może go dopaść  drobna dolegliwość żołądkowa. Która uniemożliwi mu udział w tym głosowaniu.

Problem pojawiłby się, gdyby kłopoty żołądkowe a la minister Dyka (przy odwoływaniu rządu Hanny Suchockiej) miała część posłów PSL. Wydaje się to jednak bardzo, bardzo mało prawdopodobne. Bo przy napiętej sytuacji w PO oznaczałoby to koniec koalicji.

Premier Tusk mógłby wtedy działając w warunkach rządu mniejszościowego zrobić tzw nowe otwarcie. I wymienić część gabinetu. Wiele  jednak wskazuje na to, że Tusk i tak zrobi nowe otwarcie. Bądź jak to mówią niektórzy, zastosuje ucieczkę do przodu. Ale w warunkach rządu PO-PSL.

Żeby zająć lepszą pozycję startową na jesienne wybory wymieni część swojego. Miałby to się stać tuż przed ogłoszeniem raportu Jerzego Millera. Klich wówczas zostanie odwołany, ale w ?pakiecie? z innymi, nie na żądanie PiS.
Z kim? A to taki mały rebusik na zakończenie.

http://blog.rp.pl/subotic/2011/02/02/ki ... -na-razie/


02 lut 2011, 23:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Skazać Lecha Kaczyńskiego

Odpowiednikiem wiary w to, iż 10 kwietnia polski samolot padł ofiarą zamachu, jest wiara, że za katastrofę odpowiada prezydent Kaczyński ? pisze publicysta "Rzeczpospolitej"

Lech Kaczyński musi być odpowiedzialny za katastrofę smoleńską
. Rosjan, którzy od premiera Polski uzyskali zgodę na bezwarunkową kontrolę nad śledztwem, obciążyć nie można, gdyż byłoby to jednocześnie oskarżenie postawy Donalda Tuska i stawiałoby pod znakiem zapytania całość jego międzynarodowej polityki. A w takiej sytuacji winę musiałby wziąć na siebie rząd, który odpowiada zarówno za przeloty polskich VIP-ów, zabezpieczenie ich wizyt, jak i stan polskiego lotnictwa. Musiałby? chyba że to prezydent Kaczyński wymusił samobójcze lądowanie pod Smoleńskiem.
(...)
czytaj dalej

Pogrążyć wroga
Ewa Milewicz ("GW" 21 stycznia 2011 r.) pisze: "prezydent Kaczyński zwlekał z decyzją, że trzeba odlecieć na lotnisko zapasowe". Od kiedy to prezydent decyduje o tego typu manewrze i skąd Ewa Milewicz o tym wie? No, ale przecież wina prezydenta musi być oczywistością.
W tym samym komentarzu dziennikarka "Wyborczej" pisze, że uznanie rozdzielenia wizyt premiera i prezydenta za "pośrednią przyczynę katastrofy" jest "mglistą dywagacją". Innymi słowy: fakt eliminacji wszystkich środków ostrożności, które towarzyszyły wizycie premiera, co najprawdopodobniej w istotny sposób przyczyniło się do katastrofy tupolewa z prezydentem, to "mgliste bajanie", natomiast absurdalne dywagacje o tym, że samolot rozbił się, gdyż piloci czekali na decyzję prezydenta, to pewnik.

W prawdziwym dziennikarstwie czy poważnej pracy analitycznej zakwestionowanie dowodów na jakąś hipotezę powinno prowadzić do jej rewizji lub odrzucenia. Z niczym takim nie mamy do czynienia w wypadku domniemanej winy prezydenta Kaczyńskiego. To już w zupełności wystarczy, aby uznać, że nie chodzi o dochodzenie prawdy, ale o polityczną walkę. Chodzi o pogrążenie wrogów i zdezawuowanie przeciwnika. Fakt, że w operacji tej uczestniczy większość mediów III RP, wzmacnia tylko tę interpretację.

http://www.rp.pl/artykul/604167_Wildste ... iego-.html


03 lut 2011, 00:25
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Katastrofa smoleńska
Co jeszcze można napisać o 73-letnim Pawle Dereszu ? wdowcu po poległej Jolancie Szymanek?Deresz - w aspekcie roli, jaką odgrywa w związku z wyjaśnieniem (a raczej zaciemnieniem) przyczyn katastrofy rządowego TU-154M?

Wielu blogerów Salonu 24 zarzuca Dereszowi, iż stał się gwiazdą ITI i Agory oraz nieetatowym rzecznikiem rządu, starając się z jednej strony ośmieszyć wszelkie spekulacje na temat ewentualnego zamachu, z drugiej strony konsekwentnie wybielać i usprawiedliwiać premiera oraz prokuraturę przed opinią publiczną za słuszną i merytoryczna krytykę formułowaną przez przedstawicieli niektórych rodzin poległych.

Ostatnio o Dereszu sporo napisano w interesującym i niezmiernie ważnym artykule, opublikowanym w "Gazecie Polskiej" 25 stycznia 2011 r. pióra Andrzeja Melaka zatytułowanym Ceny ofiary smoleńskiej.

Andrzej Melak tak oto charakteryzuje Deresza:
Z internetu dowiedziałem się, że Paweł Deresz został zarejestrowany jako kontakt operacyjny Służby Bezpieczeństwa. W PRL był korespondentem polskiej prasy w Czechosłowacji, sprawował również istotne funkcje  w aparacie PZPR.

Zgodnie z linią partyjną komentował inwazję na Czechosłowację w 1968 r., a jako dziennikarz ?Kuriera Polskiego? chciał wejść do Wydziału Propagandy Prasy i Wydawnictw KC PZPR. Po 1989 r. był w gronie stałych współpracowników miesięcznika ?Przegląd Międzynarodowy? założonego przez Wojskowe Służby Informacyjne. W inicjatywę tę zaangażowani byli m.in. szkoleni w ZSRR szefowie WSI ? gen. Konstanty Malejczyk i gen. Marek Dukaczewski. Według Raportu z weryfikacji WSI, miesięcznik był przykładem aktywnej roli służb w sferze mediów.

[...] Paweł Deresz to wieloletni dziennikarz i członek kierownictwa redakcji ?Kuriera Polskiego? (organu Stronnictwa Demokratycznego, satelickiej wobec PZPR partii) oraz pracownik i korespondent zagraniczny Polskiej Agencji ?Interpress? w Czechosłowacji i na Węgrzech. Wystarczy poczytać teksty Deresza opublikowane w ?Kurierze Polskim? w latach 60. i 80., żeby nie mieć w tym względzie żadnych wątpliwości. Deresz był do końca istnienia PZPR jej lojalnym członkiem.

Co do kwestii współpracy Deresza z bezpieką, rzecz ma się zgoła inaczej.

Zadam więc, następujące pytania:
- Czy Paweł Deresz współpracował z organami bezpieczeństwa państwa komunistycznego?
Odpowiadam: Tak, i są na to dowody.

- Czy Paweł Deresz współpracował z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi?
Odpowiadam: mógł, są na to twarde poszlaki.

- Czy znajomość Pawła Deresza z gen. Markiem Dukaczewskim z WSI mogła mieść charakter relacji niejawnych, tj. kontaktów operacyjnych?
Odpowiadam: mogła, i na to są także twarde poszlaki.

W pierwszej kolejności przypomnijmy pokrótce przeszłość zawodową bohatera naszego wpisu:

Karierę dziennikarską Paweł Deresz rozpoczął w Polskiej Agencji Prasowej w roku 1962. Deresz w opracowanych przez siebie życiorysach, twierdzi, iż do PAP dostał się w wyniku konkursu, który miał wygrać. W PAP pracował do roku 1967. Następnie związał się gazetą Stronnictwa Demokratycznego wychodzącą na rynku pod nazwą ?Kurier Polski?, gdzie pracował prawie 10 lat jako dziennikarz działu zagranicznego. Deresz do ?Kuriera Polskiego? powróci po wieloletniej przerwie, w drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku i pozostanie w redakcji do końca istnienia tytułu, do roku 1999.

W 1977 r. Paweł Deresz rozpoczął błyskotliwą karierę w Polskiej Agencji ?Interpress? - agendzie komunistycznego wywiadu i kontrwywiadu wojskowego. Do agencji przyjmował Deresza ówczesny szef PAI ?Interpress?, płk Mirosław Wojciechowski. Płk Wojciechowski, późniejszy Prezes Radiokomitetu, to wieloletni wysokiej rangi oficer wywiadu wojskowego (Zarządu II sztab Generalnego LWP). Ze służby operacyjnej wywiadu przeniesiony został w 1971 r. do KC PZPR, gdzie miał kierować do 1976 r. Wydziałem Zagranicznym KC PZPR.

To właśnie płk Wojciechowski mianował Deresza Kierownikiem Działu Polityczno-Gospodarczego PAI ?Interpress?, a następnie wysłał Deresza na placówki zagraniczne jako stałego korespondenta do Czechosłowacji oraz na Węgry. Właśnie w PAI ?Interpress? Deresz poznał swojego młodszego kolegę - Lwa Rywina, który pierwszą swoją pracę zawodową w PRL, po powrocie z USA, rozpoczął właśnie w PAI ?Interpress? (Lew Rywin należał do ulubieńców płk. M. Wojciechowskiego, który obejmując w 1983 r. stanowisko Szefa Radiokomitetu, zaproponował stanowisko swojego zastępcy właśnie Rywinowi). W najbliższym otoczeniu Deresza znajdował się także inny pracownik PAI ?Interpress? - Maciej Górski - późniejszy Ambasador RP we Włoszech, i wieloletni niejawny współpracownik komunistycznego wywiadu wojskowego, a następnie WSI o pseudonimie ?GUSTAW?. Oficerem prowadzącym ?GUSTAWA? był nie kto inny, tylko późniejszy szef WSI gen. Marek Dukaczewski.

Z zagranicy Paweł Deresz powrócił do Polski w 1984 r. Rozstał się z PAI ?Interpressem? (płk Wojciechowski pełnił już od roku funkcję
Prezesa Radiokomitetu) i rozpoczął pracę w ?Kurierze Polskim? na stanowisku zastępcy redaktora naczelnego gazety. Z gazetą związany był, jak już wspomniano wcześniej, do końca jej istnienia, tj. do roku 1999.

Co ciekawe, po zwycięskich dla SLD wyborach do Sejmu RP (co miało miejsce na jesieni w 2001 r.) - nastąpił wielki come back Deresza do Polskiej Agencji ?Interpress? (wówczas działającej pod firmą PAI S.A. w Warszawie), gdzie pełnił w latach 2002-2004 funkcję członka Zarządu Spółki. Pikanterii dodaje fakt, że przełożonym Deresza (tj. Prezesem Zarządu) był działacz młodzieżówki SLD - Rafał Steffen, jak się później okazało, równolegle niejawny współpracownik pionu wywiadowczego WSI o ps. ?JERICHO?. W tym samym też czasie jego eminencja ambasador Maciej Górski powrócił z placówki we Włoszech i na krótko zagościł w PAI S.A. jako doradca Zarządu Spółki (przed wyjazdem na placówkę w 1996 - ?GUSTAW? pełnił w PAI S.A. funkcję Prezesa Zarządu Spółki).

Historia zależności  służbowej, jak widać, lubi się powtarzać.

Paweł Deresz, obejmując funkcję członka Zarząd PAI S.A. wbrew obowiązkowi prawnemu, nie złożył tzw. oświadczenia lustracyjnego.


04 lut 2011, 09:43
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Tupolewy pełne usterek. W MON wiedzieli?

Wzrost incydentów lotniczych na TU-154M w 2010 roku był spowodowany m.in. niewłaściwą technologią remontu w Federacji Rosyjskiej. "Nasz Dziennik" pisze, że dowództwo naszego 36. specpułku informowało o tym resort obrony.

W pierwszym kwartale ubiegłego roku liczba tzw. incydentów lotniczych wzrosła aż o 230 procent w stosunku do analogicznego okresu roku 2009. W przypadku obu naszych tupolewów liczba awarii zwiększyła się ponad trzykrotnie - ustaliła gazeta.

Niewłaściwa technologia remontowa w zakładach w Samarze, nieodpowiednie zmiany konstrukcyjne i materiały, a także nieprawidłowo formułowane umowy na remont, to główne powody lawinowego wzrostu usterek i awarii na TU-154M - zaznacza "ND", powołując się na analizę stanu bezpieczeństwa lotów w 36. SPLT, sporządzoną w maju ubiegłego roku.

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzeni ... zieli.html


04 lut 2011, 14:30
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Jaki nie mogą wozić polityków

Samoloty Jak-40 z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego już od kilku lat nie powinny przewozić najważniejszych osób w państwie, bo są za stare i nie mają ważnych zezwoleń na takie loty. Jak dowiedział się Fakt, sprawę odkryli specjaliści z polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem

O tym, że raport naszej komisji wykaże wiele nieprawidłowości w polskich siłach powietrznych, mówił szef komisji minister Jerzy Miller (59 l.).

Fakt dowiedział się, że jedną ze spraw, która bada komisja, jest kwestia dopuszczenia do lotów samolotów jak-40, które wożą VIP-ów, w tym premiera
. Maszyny te, co potwierdzają zeznania pilotów, już kilka lat temu przekroczyły dopuszczalne tzw. resursy fabryczne, czyli coś w rodzaju przeglądów rejestracyjnych samochodów. Przepisy jasno mówią, że po tych terminach samoloty nie mogą być używane do wożenia najważniejszych osób w państwie.
? Komisja zajmuje się tą sprawą ? przyznaje Faktowi pułkownik Mirosław Grochowski, wiceprzewodniczący polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy Tu-154.
Z naszych informacji wynika, że pułkownik Grochowski, a także inni oficerowie lotnictwa już jakiś czas temu alarmowali o tej sytuacji dowództwo sił powietrznych. Bez skutku
? W końcu ktoś się tym zajmuje ? mówi nam pilot 36. pułku płk Mirosław Grochowski, wiceszef polskiej komisji ?Komisja to bada?
Do czasu ostatecznego zakończenia prac komisji mogę powiedzieć tylko tyle, że zajmujemy się tą kwestią

Tomasz Hypki, ekspert ds. lotnictwa ?Nie mogą wozić VIP-ów?
Samoloty wożące VIP-ów, czyli najważniejsze osoby w państwie, mogły przewozić je tylko do czasu wyczerpania resursów fabrycznych. Po ich przekroczeniu już absolutnie nie. Po tym maszyny mogły być używane do innych celów

http://www.fakt.pl/Jaki-nie-moga-wozic- ... 058,1.html
----------------------------------------------------------------------

Macierewicz: "Przetarg na remont Tu-154 w istocie się nie odbył"


Antoni Macierewicz (PiS), szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyny katastrofy smoleńskiej, zarzucił w piątek MON nieprawidłowości przy organizacji przetargu na remont TU-154M, który uległ katastrofie.

Macierewicz powiedział podczas konferencji prasowej w Sejmie, że przetarg na remont samolotu "miał szczególny kształt". "Przetarg został tak zorganizowany, iż zlecono kontrakt firmie MAV Telekom, z którą są związani wysocy wojskowi, dawni urzędnicy MON, a także z którą związani byli ludzie z dawnej WSI" - stwierdził.

W ocenie Macierewicza, "ten przetarg w istocie się nie odbył". "Miały w nim brać udział dwie inne firmy: Metalexport oraz Bumar. Obie te firmy zostały zdyskwalifikowane. W istocie kontrakt został przez Departament Zaopatrzenia Sił Zbrojnych MON powierzony bezprzetargowo firmie MAV Telekom" - argumentował.

Zdaniem Macierewicza, po remoncie wykryto usterki. "Wśród nich usterkę, którą wykryto po locie do Haiti polegającą na niesprawności bloku autopilota. Niesprawności tak dalekiej, że nie naprawiano jej. Wymontowano blok autopilota z drugiego samolotu TU-154M numer boczny 102 i przemontowano do Tu154-M numer boczny 101" - powiedział Macierewicz. "Takie były konsekwencje dania do naprawy tego samolotu firmie MAV Telekom" - ocenił.

Podczas czwartkowej debaty w sprawie wniosku o wyrażenie wotum nieufności wobec szefa MON Bogdana Klicha, Macierewicz zarzucił ministrowi, że może być odpowiedzialny za to, że samolot Tu-154M był remontowany w zakładach w rosyjskiej Samarze. "MAV Telekom wygrał przetarg na modernizację Tu-154M, bo przedstawił najlepszą ofertę
" - ripostował Klich.


http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/ ... komentarze


04 lut 2011, 17:13
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: