Teraz jest 08 wrz 2025, 21:32



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1196 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29 ... 86  Następna strona
Kto głosował na PO 
Autor Treść postu
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Kto głosował na PO
Cisza na temat i nawet nikt kurwa linka na Facebooku nie podaje!
MatkaKurka, blog

Co się dzieje, że nic się nie dzieje. Pamięć może już nie ta, ale podobnego milczenia w sprawie nie pamiętam, podobnego nic się nie dzieje nie pamiętam. Nie ma nic, ba, nie to, że nie ma nic. NAWET PRZECIEKÓW NIE MA. Cichutko, jeden jedyny nędzny obrazek nagrany jakimś telefonem, na którym morderca mówi, że chciał zabić konkretnych polityków, z konkretnej partii. I się wygadałem, ale chyba jako jedyny, no może jeszcze oszołom Macierewicz pytał co się działo z zatrzymanym przez 6 godzin, że nic się nie działo? Nie wiem, może się mylę i znów szukam spisku w całym ?profesjonalizmie normalnie funkcjonującego demokratycznego ładu?, ale jako żywo nie przypominam sobie, żeby przestępca, który chce mówić i ?chwalić się? swoimi czynami, dostaje od stosownych organów informację, że jeśli chodzi o przesłuchanie, to dopiero jutro. Przepraszam jest na sali prawnik? Nie chcę się wygłupiać ze stwierdzeniami z tego zakresu, ale w ciemno wypowiem rzecz, co do której jestem przekonany. Otóż jestem przekonany nie sprawdzając niczego i nigdzie, nawet co powiedział Kalisz, że nie ma takiego przepisu, takiej obowiązkowej procedury, która kazałaby przesłuchiwać zatrzymanego dnia następnego.

Popełniono niespotykane, można powiedzieć oryginale przestępstwo i tuż po nim jedna z pierwszych informacji jest taka, że palącego się do zeznań przesłucha się jutro, albo o 20.00. Istnieją jakieś przykłady analogicznego zachowania organów ścigania? Istniały analogiczne zachowania mediów? Zresztą o czym ja mówię. Przecież mamy już dziś, czyli od wczoraj jutro. Gdzie są zeznania mordercy z Łodzi? Pytam gdzie są, bo od rana do wieczora skaczę po kanałach i portalach i na pierwszych stronach widzę NIC. Gdzie są zeznania tego co miał być przesłuchany jutro i w końcu chyba został przesłuchany wczoraj około 20.00? Dlaczego media nie informują, nie podają ?nieoficjalnych? informacji, dlaczego nie pytają, gdzie są zeznania lub nie prezentują, jeśli są? Czegoś takiego nie pamiętam jak żyję. Nie pamiętam, żeby w głośnej sprawie media nie prześcigały się poszukiwaniu i wręcz wydzieraniu informacji. Ja nawet dziś nie słyszałem żadnej wyraźnej relacji rzecznika prokuratury, czy innych odpowiedzialnych za informację, żadnego wywiadu z Kwiatkowskim. Nie mówię, że nie było, pytam tylko, dlaczego nie słyszałem, a główne wydania obserwuję cały dzień.

Tu już nawet nie ma ?wspólnego? śledztwa z komisją KGB MAK. Co zatem z tym tempem polskiej prokuratury, nawet w sytuacji, gdy sprawca pogania ?niezależną? prokuraturę i wali do kamery wszystkie motywy, ?sprawnie funkcjonujący demokratyczny organizm? czeka pół dnia, aby się na przykład dowiedzieć paru elementarnych rzeczy. Na przykład takich, czy sprawca działał sam? Czy może jest członkiem grupy, a ta grupa SZYKUJE 10 TAKICH ATAKÓW? Nie powinno być takiej zapobiegliwości między 12,00 i 20.00, ze strony profesjonalnych organów? Tak zawsze daje się zatrzymanemu odtajać? Oooo! Teraz usłyszałem, że jutro będzie jakieś oskarżenie i że oskarżony się przyznał, do czego już nie usłyszałem, bo oczywistego morderstwa nie liczę. Najgłośniejsza sprawa i jedyna w swoim rodzaju, jest jednocześnie najcichszą sprawą jaką pamiętam. Nieszczęśnikowi od busa co zabił innych nieszczęśników poświęcono więcej czasu niż tej sprawie i ja nie mówię o politycznym bełkocie, bo tego nie brakuje.

Ciągle nie ma informacji dotyczących zbrodniarza, nie ma tego co powiedział śledczym, nie ma prób dociekania jego motywów. Natomiast już jest nieśmiertelny komunikat, ozdobiony klasyką propagandy. Najbardziej ?odpowiedzialni? dziennikarze informują, że nic nie wiemy, poczekajmy SPOKOJNIE na wyniki śledztwa. Nie wiemy czy to był zwolennik prawicy, czy lewicy, liberał, czy endek (CYTAT). Wiemy natomiast jedno, to JEST CZŁO0WIEK CHORY PSYCHICZNIE. Tylko tyle i aż tyle wiemy, reszta się rozmyła, reszta nie istnieje. Najbardziej wyraźny sygnał jaki dziś poszedł w mediach, to jest to, że ten człowiek jest chory psychicznie i w ogóle nie interesował się polityką i tylko zabił z nienawiści do polityków. Uwielbiam takie komunikaty, to jest tak zwane wstępne urabianie. Oto już nie mamy wizerunku ANTYPSIORA, mamy jakiegoś chorego psychicznie, który kompletnie się nie znał i nie interesował polityką, chyba nawet partii nie rozpoznawał. Ot wybrał pierwsze lepsze przypadkowe biuro poselskie i zabił pierwszych lepszych polityków, bo już miał dość całej tej polityki, którą się nie interesował. Przepraszam, bo piszę i słucham kolejnych relacji. Okazało się, że jednak czegoś się dziennikarze dowiedzieli. Dowiedzieli się, że biegli nie znaleźli podstaw, aby sprawcę umieścić w szpitalu psychiatrycznym.

Jak rozumiem jest to jednoznaczne z tym, że nie stwierdzono żadnej, przynajmniej ciężkiej choroby psychicznej, wymagającej hospitalizacji. Zatem ten okrzyknięty bez wyników śledztwa ?psychopata?, nie jest psychopatą, bo gdyby był poszedłby w kaftan? Tak czy inaczej nadal nic nie rozumiem, nie rozumiem tego spokoju. Kiedyś jakiś prezes opozycyjnej partii powiedział, że tu stał Polak, a tam ZOMO, o tym wydarzeniu wiem wszystko, na przestrzał, praktycznie od 5 lat nie zaliczyłem dnia, żebym o tym nie słyszał, nie przeczytał, nie domyślił się, że chodzi o to. Konkret był w tej sprawie, nie jakiś tam prezes, ale PREZES PIS, nie jakaś tam agresja, ale AGRESJA PIS. Od wczoraj standard się zmienił, do jakiejś siedziby partii wchodzi jakiś zdrowy psychicznie, zabija jakiegoś polityka, jakiejś partii. Wczoraj przez parę minut wchodził konkretny przeciwnik, konkretnej partii, której nienawidzi, krzyczy to do kamer i zgromadzonych ludzi, że nienawidzi tego konkretnego szefa partii i całej konkretnej partii. Dziś już niewiele z tego zostało, prawie cisza.

Cała historia rozmywa się w tym, że wszyscy jesteśmy winni, że zabójca się nie zna na polityce, że to jakiś dziwak, bo już nie wariat, pewnie rzuciła go żona, może był molestowany przez księdza, oooo. Tak, molestowany przez księdza?.ksiądz, ksiądz, no jak ksiądz, to krzyż. Uff, mamy finał sprawy, wbijamy krzyż i już za dwa tygodnie nikt nie będzie pamiętał, czy ten wariat nie wariat, krzyczał, nie krzyczał: zabić Tuska, czy Kaczyńskiego, a może dopiero trzeba oddać zapis materiału dźwiękowego do ekspertyzy, bo jeden docent z Gdańska już przedstawił wstępną ekspertyzę, że na taśmie pada: ?nienawidzę Komorowskiego?.

A i głowę mogę położyć, że jak się jakiemuś znanemu i politycznie obojętnemu aktorowi pomyli, że zabójca nienawiedził PO, już po chwili pan redaktor zamiast sprostować, powie: ?zostawmy te partyjne szyldy, uszanujmy tę wielką tragedię, która jest odzwierciedleniem jakości naszej polityki w ogóle?. Pięknie się to sprzeda i kupi nie brzydziej. O cholera i znów się wygadałem? Wygadałem się odpowiedziami na wstępne pytanie. Skąd ta cisza? Ta cisza jest stąd, że właśnie w tej chwili kuje się nowy bohater światłej części społeczeństwa.
Ostatni akt tej ciszy będzie taki, że tym nieszczęsnym człowiekiem może być każdy z nas, że doszło już do takiej paranoi przez ten PiS, że normalni ludzie zachowują się jak wariaci.
Boże dokąd nas to doprowadzi? Po europejskiej klasy bohaterze narodowym, Hubercie z Dworca, narodzi nam się nowy bohater, obraz naszej zbiorowej desperacji. Przesadzam? O co, o ile i przede wszystkim z kim zakład? Za chwilę ten bandyta z Łodzi będzie cichym bohaterem miłujących wolność, standard europejski i mniejszości, jeśli już nie jest. Bandyta uderzył najgorzej jak mógł, gdyby zginął właściwy polityk, właściwej partii, właściwe media zagwarantowałby właściwy przekaz i nikt nie miałby wątpliwości, która partia jest tu agresorem, ciemniakami, fanatykami, a która ofiarą. Ludzie baliby się wyjść do pracy, dziennikarze zamykali w klatkach, w Internecie trwałyby marsze milczenia przeciw przemocy, a w tym wypadku nawet nikt kurwa nie podaje linka na Facebook?u, gdzie można wyrazić swoją solidarność.

Ech gdyby tak w tym całym gównie było nawet nie po równo, ale tak z połowa przyzwoitości, dobra jedna piąta. Jedna piąta medialnego i AUTORYTATYWNEGO zaangażowania jaką miałem okazję obserwować i pamiętać do dziś, przy okazji SAMOBÓJSTWA, nie zabójstwa politycznego, czyli sprawy Barbary Blidy. Barbara Blida spokojnie nie poczekała na wyniki śledztwa, sprawnie działającego mechanizmu demokratycznego, tylko jak ostatni pisowski histeryk zrobiła z siebie męczennicę. Podważyła Monteskiuszowski podział władzy, bez dowodów oskarżyła DEMOKRATYCZNIE WYBRANĄ WŁADZĘ o stronniczość polityczną, a opozycja w szaleństwie i histerii nazwała urzędującego premiera i ministra mordercami, że o urzędującym prezydencie nie wspomnę. Gdyby tak jedną piątą tamtej histerii wesprzeć dzisiejszą opozycję i przypierdolić w dzisiejszą władzę, daję gwarancję, że notowania sondażowe podskoczyłyby i zamieniły się miejscami. Niestety proporcje są inne, na moje oko 1:50, albo coś koło tego na rzecz władzy, co jest oczywiście standardem BBC i normą unijną.

http://www.kontrowersje.net/tresc/cisza ... nie_podaje


21 paź 2010, 13:15
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Kto głosował na PO
POwinni przestać grać w piłkę, a wziąć się do pracy.

"Gdyby wybory w 2007 r. wypadły inaczej, to tej rury by tu nie było"

Jarosław Kaczyński uczestniczył w konwencji wyborczej PiS w Szczecinie, gdzie rozpoczęto kampanię wyborczą w województwie zachodniopomorskim. Były premier mówił przede wszystkim o nadziejach dla tego regionu, a zwłaszcza o potrzebie odbudowania gospodarki morskiej.
- Gdyby wybory w 2007 roku wypadły inaczej, to tej rury by tu nie było - mówił w kontekście gazociągu północnego, który może zagrozić funkcjonowaniu działalności portu w Świnoujściu.

Jarosława Kaczyńskiego przywitały tłumy wyborców oraz działaczy PiS. Były premier zaczął swoje wystąpienie od wspomnienia tragicznego napadu na biuro PiS w Łodzi, gdzie zginął jeden człowiek, a drugi został ciężko ranny.
- Czas mamy smutny, doszło w Polsce do strasznych wydarzeń, bezprecedensowych. Ale ja tu przyjeżdżam z nadzieją, że będę budował w państwa sercach, szczecinian, nadzieję na zmianę, na dobrą zmianę - zaczął Kaczyński.

Według byłego premiera, nadzieję trzeba jednak umiejętnie wypełnić, bo inaczej jest pustym słowem.
- Na ziemię zachodniego Pomorza można patrzyć bez nadziei ? upada stocznia, jest wielkie bezrobocie, wysoka przestępczość, brak dróg ? jest tych problemów bardzo dużo. Ale są przesłanki do nadziei, że ten strategicznie ważny region dla Polski, będzie regionem rozwoju, regionem w którym będzie budowana siła mieszkańców zachodniego Pomorza, ale i Polski. Wy musicie być silni, bo jesteście na wysuniętej placówce polskości - mówił do zgromadzonych Kaczyński.

Prezes PiS od razu przedstawił też, skąd tę nadzieję czerpać.
- Na tej ziemi jest tyle rodzajów trudności, ale są też zjawiska niezwykle pozytywne. Jest przede wszystkim wielu młodych ludzi którzy się kształcą, jest wiele uczelni. To niezmiernie ważne. Mimo kryzysu i upadku jest wiele małych przedsiębiorstw i tych średnich. To jest ta oddolna siła, która powinna nas pchać - wyliczał Kaczyński. Pytał się jednak, że skoro tyle dobrych rzeczy się dzieje, to czemu nie jest dobrze?
- My niesiemy nadzieję, ponieważ mówimy Polakom, że jakość pracy naszego samorządu może się zmienić, ale jeśli zaczną działać z planem, że te wszystkie plany przewidziane przez prawo i własną inwencję, zaczną być żywe. Zaczną być powoływane po to, żeby wykorzystywać wszystko to, co jest do wykorzystywania, a nie opierać się tylko na nadziei, że nam "dadzą" - mówił Kaczyński.

- Gospodarka morska to flota, to porty, tu trzeba stoczyć ciężka bitwę, aby port w Świnoujściu był największym portem na Bałtyku. Zapewniam państwa, że gdyby wybory w 2007 roku wypadły inaczej, to tej rury by tu nie było. Ale nic nie jest wieczne, nic nie jest rozstrzygnięte na zawsze. Nie może być tak, że polski port jest blokowany przez międzynarodowe przedsięwzięcie, przez naszych sąsiadów i sojuszników, bo Niemcy to sojusznicy - mówił Kaczyński odnosząc się do budowy gazociągu północnego, który omijając Polskę, przebiega dnem Bałtyku. Ostatnio okazało się, że rura biegnąca dnem morza niedaleko Świnoujścia, może uniemożliwić wpływanie i wypływanie z portu co większych jednostek morskich.

Prezes PiS wyliczył zalety i atuty Pomorza zachodniego oraz to co trzeba zmienić.
- Musi być odbudowana gospodarka morska. Jej likwidacja, jej zrujnowanie to jedna z największych win polskiego liberalizmu. Nie było żadnych przesłanek, by ją zniszczyć, bo w istocie ją zniszczono. Trzeba powrócić do tego, co robiliśmy gdy rządziliśmy, powrócić do odbudowy tej gospodarki. Trzeba tutaj być ofensywnym, tu na miejscu, nie czekać na tych w Warszawie.
Nawet teraz przy tej władzy, mam nadzieję, że nie dłużej niż rok - mówił były premier do rządzących, dodając ironicznie, że powinni oni "przestać grać w piłkę, a wziąć się do pracy".

źródło:http://wiadomosci.onet.pl/kraj/gdyby-wybory-w-2007-r-wypadly-inaczej-to-tej-rury-,1,3742095,wiadomosc.html


O! I to jest konkretny gosć i konkretne słowa, a nie jakieś pustosłowie Donka i eksperymenty Bronka :zeby:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


23 paź 2010, 18:15
Zobacz profil
Specjalista

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Kto głosował na PO
Z o. dr. Tadeuszem Rydzykiem CSsR, dyrektorem Radia Maryja, rozmawia Małgorzata Rutkowska

"Rzeczpospolita" w usta anonimowego taksówkarza włożyła zdanie, że sprawca zbrodni w Łodzi był "notorycznym słuchaczem Radia Maryja". Wyjątkowo prymitywnego newsa natychmiast podchwyciły portale internetowe. Można to odbierać jako rodzaj groźby pod adresem Radia Maryja?
- Widać wyraźnie, że jest to manipulacja i eskalowanie nienawiści. Jak można wobec takiej tragedii jeszcze mówić, że winny jest pan Jarosław Kaczyński? Wszystko, co katolickie czy polskie lub niepoprawne dla tych, którzy chcą zawłaszczyć Polskę - nie tylko materialne wartości, ale i duchowe - to dla nich jest wrogie. Chcą zrobić też w swej manipulacji zbitkę: PiS i Radio Maryja, a przecież Radio służy ludziom różnych stanów i zawodów, o różnych poglądach i w różnym wieku.

Ofiarą rozbudowanego na wielką skalę przemysłu nienawiści padli niewinni ludzie. Jaka była praprzyczyna tragedii w Łodzi?
- To, co się stało, to ogromny dramat. Obecną sytuację budzenia niepokojów, skłócania ludzi, społeczeństwa, budzenia na różne sposoby nienawiści, a bardzo niebezpieczną manipulację ludzkimi emocjami można porównać do etapów przygotowywania każdorazowej rewolucji. Tak było przed wywołaniem wojny w Jugosławii, którą pamiętamy. Podobnie bywało też przed likwidowaniem niewygodnych ludzi, m.in. przed zamordowaniem bł. księdza Jerzego Popiełuszki. Wydawało się, że to już czasy przeszłe. Nigdy bym się nie spodziewał, że coś takiego zdarzy się w Polsce. Nienawiść do innych wywołują ludzie, którzy ukończyli studia, również na KUL, znają mentalność katolicką, chrześcijańską, są dobrze przygotowani do rozprawiania się z Kościołem, ludźmi niepoprawnymi politycznie, do burzenia pokoju społecznego w Ojczyźnie. Od samego początku działalności "partii miłości" obserwuję nienawiść w wystąpieniach publicznych jej przedstawicieli. Wydaje się, iż ci ludzie, nie mając do zaoferowania Narodowi pięknej i silnej Ojczyzny, prawdziwej demokracji, cały czas konfliktują, wzniecają nienawiść. Mając władzę, bezkarnie to realizują. Jest to jedna z form nowej, oby nie, wojny Polaków przeciw Polakom. Jest to też metoda na odwrócenie naszej uwagi od systematycznej akcji likwidowania Polski. Mam na myśli wyprzedaż za grosze dorobku pokoleń Polaków (stoczni, hut, fabryk), lasów, a także sprawy rurociągu Nord Stream, portu w Szczecinie i rolnictwa. Czy premier lub prezydent upominają się o takie samo traktowanie polskich rolników, jak w Unii Europejskiej? Odwraca się też uwagę od problemów edukacji, rodziny (zapaść demograficzna), kryzysu lecznictwa, sytuacji powodzian itd. Jeżeli Naród nie zmądrzeje, nie przebudzi się i nie będzie budował merytorycznie na prawdzie i miłości, skutki będą tragiczne.

Rządzący dają przyzwolenie na taką agresję, rozbijanie wspólnoty narodowej?
- Żyjemy w czasie specjalnie tworzonego zamętu, ale i szczególnych znaków: najpierw katastrofa 10 kwietnia, potem powódź, teraz mord w Łodzi... Nasuwa się też pytanie, czy to przypadek, że to, co się stało w Łodzi, wydarzyło się 19 października, w rocznicę zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki? Czy to przypadek, że stało się to w biurze poselskim pana Janusza Wojciechowskiego, który jest jednym z wybitniejszych polityków? Czy ktoś nie pokazuje, również Kościołowi: "uważajcie!". Pytanie: kto jeszcze jest na celowniku?

Obiektem wyjątkowej agresji stał się znów Kościół i osoby duchowne. W tej nagonce już nawet nie ukrywa się metod, języka wprost zaczerpniętego z propagandy systemów totalitarnych.
- Jesteśmy świadkami jakiejś socjotechniki, manipulacji emocjami. Wykorzystując sprawę zwrotu Kościołowi zagrabionego mienia, "eksperci" i "ekspertki" oczerniają nas w różnych mediach. A przecież komuniści zabierali majątek, który służył ludziom: zagrabili szpitale, szkoły, seminaria, klasztory, zlikwidowali Caritas. Zniszczyli zaczyn dobra, które służyło całemu Narodowi. I teraz jeszcze mają czelność mówić, że Kościół chce zwrotu tych dzieł. Wiem, jak to odbywało się w Toruniu, gdzie odebrali nam mienie w dwóch etapach: w 1947 r. i w 1961 r., a ludzi - świeckich i księży, zamknęli do więzienia. Nikt im nie wynagrodził tych krzywd. Po latach oddali nam, Redemptorystom, tylko część zawłaszczonych nieruchomości - wszystko było zniszczone, zdewastowane. A jaką propagandę robili! Że budujemy sobie pałace... To jest propaganda nienawiści. A my po oddaniu tylko części - zresztą zdewastowanej - po wielkim wysiłku odbudowy, zrobiliśmy w tym budynku uczelnię dla młodzieży.

W tę kampanię szczucia wpisała się również Rada Etyki Mediów, która swoimi sfabrykowanymi zarzutami usiłowała podważyć dobre imię i wiarygodność "Naszego Dziennika".
- Nie wiem, dlaczego nazywa się ją Radą Etyki Mediów. Może raczej powinna nazywać się Radą Antyetyki, bo wpisuje się w dominujący nurt propagandowy. Mam prawo tak mówić, bo my też byliśmy ofiarami tej propagandy. Pamiętam np. pewien program w telewizji publicznej, gdy pani Bajer nazwała prof. Jerzego Roberta Nowaka chwastem. To tak mówi się o człowieku? Dyskutujmy ze sobą na argumenty, niech decyduje siła argumentu, a nie argument siły, poniżania innych. Jestem bardzo zasmucony tą propagandą i kłamstwami. To już było w komunizmie, a później za słowami szło mordowanie. REM nigdy nie stanęła w obronie prezydenta, nie upomniała się o patriotów, gdy "partia miłości" atakowała i poniżała (por. "moherowe berety") ludzi, wyśmiewała się z nich, gorszyła, w tym młodzież i dzieci. To jest zamach na prawdę, na pokój, na Naród. Mówią miłość - a to jest nienawiść. Mówią pokój - a to jest wojna. Rzeczywistość, którą George Orwell opisał w swojej powieści "Rok 1984", spełnia się w naszych czasach. Musimy wrócić do prawdy, do poszanowania człowieka. Inaczej to będzie piekło na ziemi.

Monitoring Radia Maryja przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, groźba odebrania koncesji, a teraz kłamstwa o "Naszym Dzienniku". Komu przeszkadzają niezależne media?
- To nie przypadek. Taką samą pogardę, nienawiść obserwujemy w stosunku do Radia Maryja. Gdy dziennikarze Telewizji Trwam sfilmowali scenariusz TVN do filmu o Radiu Maryja, w którym były wskazówki, jak zrobić kłamliwy materiał o Radiu Maryja, pani Bajer powiedziała, że to jest straszne, jak tak można było zrobić. A więc potępia dziennikarzy Telewizji Trwam demaskujących kłamstwo. Szkoda mówić o takich postawach, omijam to. Twórzmy dobro, bo zło jest brakiem dobra. Obserwujmy, co się dzieje, kto dopuszcza się manipulacji. W trakcie kampanii słyszeliśmy hasło: "Zgoda buduje", a wszędzie było pełno nienawiści i kłamstw. Dlatego patrzmy na uczynki, a nie na słowa czy gesty.

Dlaczego REM dopuściła się manipulacji wobec "Naszego Dziennika"?
- Bo "Nasz Dziennik" szuka i pisze prawdę, bo jest jedynym dziennikiem ogólnopolskim o czysto polskim kapitale, który m.in. dziś pyta o dramat smoleński, co do którego niewyjaśnionych jest wiele wątpliwości. Widać, że pewne ośrodki chcą nas zniszczyć. Powstaje pytanie: Kto w tym bierze udział? Układa się to w pewną całość. Widzę tam także ludzi, którzy pracowali kiedyś w mediach katolickich. Wśród nich są m.in. posłowie i ministrowie partii "miłości". Dlaczego nas atakują? Dlaczego potrafią wypowiadać się publicznie przeciwko stanowisku Kościoła w sprawie nauczania katolickiego? Przy tym obrzucają inwektywami Kościół, który mówi prawdę, używa siły argumentów w obronie człowieka, prawdy, godnego życia wszystkich obywateli. Oni natomiast stosują argument siły, bo mają władzę, pieniądze i media.

Jaka powinna być odpowiedź na ten zalew agresji?
- Widzę jedną drogę - edukacja, budowanie struktur dobra, wzajemne komunikowanie się według ewangelicznego kanonu "prawdy w miłości". Ale potrzeba też potężnej modlitwy, bo dziś jakby szatan unosił się nad Polską. W przeszłości była ona przedmurzem chrześcijaństwa, a teraz powinna być misjonarzem, apostołem Boga w świecie, który dziś buduje przyszłość bez Niego, a wciąż odczuwa głód Boga. W czasie komunizmu pokazywał nam drogę Człowiek Prawdy i Miłości - ks. kard. Stefan Wyszyński. I takich przewodników teraz nam potrzeba - bardzo jednoznacznych, rozważnych, ale i odważnych. Do głoszenia prawdy potrzeba odwagi. Mamy wzór w bł. ks. Jerzym Popiełuszce. "Nasz Dziennik" pokazuje prawdę, prawda zaś jednoczy ludzi. I za to jest atakowany. Ale to tylko chwała. Pan Bóg pisze tę posługę złotymi zgłoskami w Niebie, ale i historia ją zapisuje. Tworzycie piękną historię na morzu kłamstwa. Wierzę, że Polacy się podniosą, że Matka Boża nas uratuje. Kilka lat temu ks. abp Kazimierz Majdański powiedział na Jasnej Górze: Czym jesteś, Radio Maryja? Małym Dawidem z kamyczkiem przeciwko uzbrojonemu po zęby Goliatowi! Mamy być kamyczkiem, ale w ręku Maryi. Nie możemy czuć niechęci do tych, którzy nas prześladują, ale trzeba umieć odróżniać dobro od zła i być świadkami - głosicielami Prawdy w Miłości.

Dziękuję za rozmowę.


24 paź 2010, 18:17
Zobacz profil
Znawca
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA03 kwi 2010, 12:55

 POSTY        294
Post Kto głosował na PO
Zmarnowane szanse
Zdzisław Krasnodębski 28-10-2010, Rzeczpospolita

"Jest obojętne, gdzie przebywa premier ? w Sejmie, w kancelarii w Alejach Ujazdowskich czy na boisku. Skutek jest taki sam. Nieudolność nadal potrzebuje alibi ? twierdzi filozof społeczny.

(...) Rzuca się kość sforze, a ta prowadzona przez media biegnie w odpowiednim kierunku ? wszystko jedno, czy chodzi o kolejne zapowiedzi reform, o zmianę konstytucji, "prawybory", o inwestora z Kataru, "zieloną wyspę", dopalacze, kastrowanie pedofilów, euro w 2012 roku. Gdy następuje znudzenie, zwykle po tygodniu, rzuca się kość następną, w innym kierunku. Donald Tusk zapowiada, że rezygnuje z walki o prezydenturę, by "dokończyć" wielkie reformy, które natychmiast odwołuje po wyborze Bronisława Komorowskiego, aby skoncentrować się na "tu i teraz". Itd, itp.

Ta filozofia rządzenia została wyłożona in extenso i bez żenady w dziele "Ja, Palikot". W tych wynurzeniach, pełnych megalomanii i cynizmu, możemy przeczytać: "Po wygranej wiedziałem, że moim celem jest osłanianie Tuska, że jako premier musi mieć wolne ręce do rządzenia. Awanturę z PiS wziąłem na siebie. ? Miał pan skrupuły? ? Jako polityk żadnych".

Dalej dowiadujemy się, na czym polega polityka: "Nowoczesna polityka jest tak teatralna, aby premier miał spokój, odgrywa się spektakle, które mają odciągnąć uwagę opozycji i mediów od tego, co naprawdę robi władza". A co robi władza? W zasadzie nic ? miała tylko zarządzać i pozwalać konsumować: "Tusk... zreformował polską politykę, dostosował ją do kapitalistycznego społeczeństwa. Dał mu wolność od polityki, zakończył epokę jej prymatu, organizowania życia społeczeństwa przez politykę... Tusk zrozumiał, że oni (Polacy) są już tacy jak inne zachodnie narody: chcą wolnego czasu oraz większej konsumpcji. W tym jednym zadaniu zawiera się istota całej demokracji zachodniej... Troszkę więcej urlopu, troszkę mniej pracy, trochę dłuższe weekendy, nie raz, tylko dwa razy w roku, wakacje, drugi dom. Drugi samochód itd.".

Tyle Palikot i jego partia rozumiały ze świata, z kapitalizmu, z demokracji, z polityki. Ta polityka neosaskiej gnuśności, która wyjaśnia, skąd się wzięła dziura w finansach publicznych, nie udała się do końca, gdyż rząd okazał się skrajnie nieudolny i leniwy nawet w zarządzaniu, a zewnętrzne warunki ekonomiczne i polityczne gwałtownie się pogarszały. Nieudolność i problemy trzeba było jakoś wytłumaczyć ? tłumaczono więc tym, że przeszkadza prezydent. I nie powinniśmy zapomnieć, że wzywano do przymusowego skrócenia jego kadencji i zastąpienia go marszałkiem Komorowskim. Los chciał, że plan został zrealizowany. Rzeczywiście kadencja została skrócona o ponad pół roku. Być może o kluczowe pół roku.

Kampania ośmieszania niszczyła nie tylko autorytet Lecha Kaczyńskiego, lecz ? jak dziś widzimy ? urząd prezydenta i trwale naruszyła podstawy Rzeczypospolitej. Dziennikarze ochoczo brali w tym udział. Bez TVN Palikot & Co. byliby nikim. Prywatne koncerny medialne miały w tym interes polityczny i ekonomiczny. Ponieważ dzisiaj usilnie pracuje się nad zatarciem pamięci, twierdząc, że nie działo się nic szczególnego, proszę wpisać ten link, by przypomnieć sobie niektóre tylko wypowiedzi: http://www.wykop.pl/link/359776/polityka-milosci/ . (...)?


całość tutaj:
http://www.rp.pl/artykul/556015-Krasnodebski--Zmarnowane-szanse-.html


28 paź 2010, 21:44
Zobacz profil
Specjalista

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Kto głosował na PO
CUD, MIŁOŚĆ, CZARNA MSZA

Powinna powstać komisja badająca mord w Łodzi i jego zaplecze, a jednym z pól poddanych badaniu powinna stać się sprawa udziału psychologów i psychoterapeutów w tworzeniu narzędzi dla zbudowanego przez Tuska przemysłu nienawiści.

Twórcą, organizatorem i beneficjentem kampanii nienawiści przeciw prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz Prawu i Sprawiedliwości był i pozostaje Donald Tusk. Bez jego inicjatywy i wspomagania kampania ta nie mogłaby zdominować polskiego życia politycznego, tak jak bez wyznaczenia przez Tuska ludzi nieuczciwych na kierownicze stanowiska w państwie nie byłoby afery hazardowej. Tak samo Palikot, Niesiołowski czy Kutz i im podobne osobistości publiczne oraz dziennikarze nie mogliby szczuć ludzi zdezorientowanych lub podłych do nienawiści wobec Kościoła, PiS i ?Solidarności?, wobec polskości niezarażonej sowietyzmem.

Tusk jest człowiekiem o tak niskiej kulturze ogólnej, że gdy pozwoli sobie na wypowiedź spontaniczną, łatwo ujawnia osobowość autorytarną (ubliżanie krzyżowi to wesoła zabawa w Hyde Park, plan kastracji pedofilów, groźby działania
?na granicy prawa?, ?będzie siedział na 100 proc.?). Choć nauczył się zasłaniania tych kompromitujących cech wyuczonym ?językiem miłości?, to pozostaje uzależniony od posługiwania się doradcami. Nie stać go na wystąpienie bez opracowania przez ?sztab? odpowiedniego opakowania w formule PR i dlatego milczał po mordzie łódzkim przez kilka długich godzin.

Gdy w końcu zapamiętał, co ma wydukać na konferencji prasowej, stać go było tylko na zimne słowa o współczuciu rodzinie zamordowanego oraz ?jego współpracownikom i środowisku politycznemu?. Nazwa ?Prawo i Sprawiedliwość? i nazwisko ?Jarosław Kaczyński? nie przeszła protektorowi Palikota przez zaciśnięte usta. Nazwisko Kaczyńskiego ukrył, ale faryzejsko wzywając do ?złagodzenia języka?, natychmiast oskarżył tych, w których zamach był wymierzony, o rozpętywanie "piekła negatywnych emocji", nazywając ich politykami ?ziejącymi nienawiścią?.

Autorytaryzm Tuska powoduje, że nienawiść jest dla niego naturalną potrzebą.
Jako człowiek słaby, zbyt tchórzliwy, żeby się do swoich instynktów przyznać, wziąć za nie odpowiedzialność i podjąć z nimi walkę, używa polityki do realizacji swojej potrzeby nienawiści pod pretekstem walki ze złem, uzdrawiania państwa, eliminacji ?kaczyzmu?. Jako młody człowiek przyłożył rękę do mordu na rządzie Jana Olszewskiego i nigdy za to nie przeprosił; przeciwnie, zawsze chlubił się własną hańbą, jak choćby podczas kampanii 2005 r. Jako człowiek dojrzały coraz głębiej pogrąża się w odmętach wojny i pogardy dla własnego narodu.

Mam jednak poczucie, że współodpowiedzialność za przeobrażenie się ?machera z zaplecza? w ?dotknięte geniuszem? bożyszcze, ponoszą współpracujący z nim psycholodzy i psychoanalitycy, wspomagani przez stada ?cyngli? z dominujących mediów. Bez nich, bez ich pomocy w zastosowaniu  profesjonalnych narzędzi dostarczających odpowiednich metod dla przedstawiania wojny i pogardy, jako innego wyrazu miłości i zaufania, nie dałby sobie rady.

Tusk nauczył się języka insynuacji totalnej. Produkcji nienawiści podporządkował nawet konstrukcję partii. Swoje marszałkowanie  Stefan Niesiołowski zawdzięcza tylko temu mechanizmowi. Ale główne role odgrywają frontman Janusz Palikot i działający na zapleczu Jacek Santorski, ostatnio rządowy opiekun części rodzin, które straciły bliskich w katastrofie pod Smoleńskiem. Palikot do zbrodni wzywa wprost, a Santorski manipuluje wyobraźnią ? w takiej ?narracji miłości? porównanie ?pielgrzymki? pod wodzą Anny Komorowskiej i złożenia wieńca przed Pałacem Prezydenckim przez Jarosława Kaczyńskiego opisuje się następująco: ?Nabożeństwo miłości tam i nabożeństwo nienawiści tutaj w Warszawie".

Palikot i Santorski nazywający siebie wyznawcami ?nabożeństwa miłości? są specjalistami od obrzędów zbliżonych raczej do ?czarnych mszy?. Ich niemiecki mistrz, psychoanalityk Bert Hellinger, wiązany z postnazizmem i KGB, nauczał: ?Naród Żydowski dopiero wtedy znajdzie pokój w sobie, ze swoimi arabskimi sąsiadami i ze światem, jeśli każdy, bez wyjątku każdy Żyd, odmówi pacierz za Hitlera?.

Kaznodziejstwo Santorskiego jest równie prymitywne:
?Ludzie potrzebują lidera. A na poziomie atawistycznym lider to ktoś, kto ma przewagę i dystans w hierarchii (?) choć Polak walczy o wolność, to lepiej funkcjonuje w układach z silnym, stanowczym liderem?. Po takiej obróbce prosta wyznawczyni może połączyć się z wodzem w definicji spitej z jego ust podczas wygłaszanego exposé: ?A przecież nie chodzi o czyste sumienie, jak mówi Bert Hellinger, jeden z największych filozofów i terapeutów naszych czasów, ale o połączenie świadomego i nieświadomego działania sumienia na wyższej płaszczyźnie, na płaszczyźnie duszy. Przekonał mnie Donald Tusk jasnymi i klarownymi intencjami głoszonymi z poziomu miłości ? takiego poziomu świadomości, na którym wszyscy  doświadczamy objawień i uniesień. Życzę mu, żeby wytrwał na tym poziomie wibracji, gdzie panuje spokój, mądrość, celowe i sensowne działanie, akceptacja i przebaczenie, pokora i stały inspirujący optymizm. Dołącz się do tych życzeń, utworzymy razem potężną siłę zasilającej energii, która popłynie z naszych serc dla  jego działań, dla współpracy i współdziałania miedzy podziałami, dla dobra nas wszystkich. Niech się stanie cud?.  

Powinna powstać komisja badająca mord w Łodzi i jego zaplecze, a jednym z pól poddanych badaniu powinna stać się sprawa udziału psychologów i psychoterapeutów w tworzeniu narzędzi dla zbudowanego przez Tuska przemysłu nienawiści.

Krzysztof Wyszkowski, "Gazeta Polska", 28-10-2010 19:19


28 paź 2010, 22:13
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Kto głosował na PO
Ucz się, Donek, ucz...
czyli polityczna edukacja premiera - prymusika.

Wszyscy ostatnio tylko o PiSie, to ja też o Platformie ;)
Konkretnie ? o tym jak PO wyciągnęła wnioski z klęsk swych poprzedników.

Przypomnijmy sobie przez co padły ostatnie rządy:
AWS poległ na czterech reformach,
ekipa Leszka Millera ? na aferze Rywina,
rząd Jarosława Kaczyńskiego ? na walce z korupcją i różnorakimi sitwami wydzierającymi sobie postaw czerwonego sukna.

Aby przetrwać w wymiarze dłuższym niż jedna kadencja należy zatem wystrzegać się błędów, które przywiodły wcześniejsze siły polityczne do zguby.
I Platforma się wystrzega.
Bardzo pilnie.

I. Lekcja AWS-u.
Po pierwsze, trzeba zapomnieć o reformach, może poza doraźną dłubaniną, każdorazowo przedstawianą jako iście kopernikański przewrót. Premieru Tusku stwierdziło to wyraźnie w duchu carskiego ?żadnych marzeń?, ogłaszając, że obchodzi go zadowolenie ludzi ?tu i teraz?. Jak rozumiem, przyszłością mają martwić się ci, którzy będą w tej przyszłości żyli i rządzili. Koresponduje z tym zdanie wygłoszone ponoć przez Tuska w wąskim gronie, że ?nie będzie ryzykował stabilnego czterdziestoprocentowego poparcia dla jakichś tam reform?.Dopóki się dało, tworzono legendę, że reformatorski ogień Partii i Rządu powstrzymywany jest przez złego Kaczora okupującego prezydencki fotel, potem zaś, że niezadowolenie społeczne wywołane niezbędnymi cięciami budżetowymi wykorzystałby drugi Kaczor, który nieszczęśliwie nie znalazł się na pokładzie rządowego Tupolewa, a wiadomo, że wyborcy wybaczą wszystko, poza oddaniem władzy przez Partię i Ukochanego Przywódcę.
Tak więc lekcja z porażki AWS-u została odrobiona bezbłędnie.

II. Egzamin z Millera.
Równie pomyślnie Partia i Rząd zdały egzamin z klęski Leszka Millera i jego komuszej ferajny. Oczywiście, nie chodzi o to, żeby nagle zerwać z ?kręceniem lodów?, które jest jedynym realnym programem gangu Donalda, acz zastrzeżonym tylko dla swojaków. Co to - to nie, zresztą takiej ascezy nie wybaczyliby swojacy, którzy przecież właśnie dla lodów zbiegli się tłumnie pod platformerskie sztandary, niczym hieny do ścierwa. Gdyby Donek w jakimś przypływie szaleństwa ogłosił nagle ścisły post, te same hieny załatwiłyby go w try miga. Albowiem, jak uczy mistrz Szpotański: ?Szmaciak chce władzy nie dla śmichu / lecz dla bogactwa, dla przepychu?. Donek doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego platformianym Szmaciakom ?czochrać? wolno, byle po cichu, żeby z ostentacyjnym łupiestwem nie leźć ludziom w oczy.

Wyraźnym sygnałem ostrzegawczym był wybuch afery hazardowej o potencjale równym aferze Rywina, której ukręcono głowę kilkoma szybkimi dymisjami (pacyfikując przy okazji frakcję Grzegorza Schetyny - majstersztyk), tudzież delegując do komisji śledczej Mirosława ?miedziane czoło? Sekułę i odwołując pod lipnymi zarzutami Mariusza Kamińskiego, którego Donek pozostawił na stanowisku szefa CBA po to, by po cichu zbierał ?haki? i donosił o nich premierowi, a nie po to by walczył z jakąś tam korupcją. Co on sobie w ogóle wyobrażał?

Niemniej, powyższe działania byłyby niewystarczające, gdyby na wysokości zadania nie stanęły wierne mediodajnie, które od czasów kiedy to głosiły, że ?SLD wolno mniej? przeszły interesującą ewolucję: Millerowi ?wolno było mniej?, Kaczyńskiemu nie wolno było nic, zaś Ukochanemu Premierowi wolno wszystko, bo chroni demokrację przed powrotem ?kaczyzmu?. Kto tego na czas nie pojął, tego przywołał do porządku Wojciech Mazowiecki, który w głośnym artykule ?Po wielkiej wrzawie?, dyscyplinował mniej kumatych kolegów, by nie dali się ponieść nawrotowi ?wzmożenia moralnego?.

Tak, ten egzamin prócz ?władzy? zdały celująco również mediodajnie, którym należy się czerwony pasek za rewolucyjną czujność.

III. Nauki z kaczyzmu.
No i wreszcie PiS z Jarosławem Kaczyńskim - nie rozumieli, że to co reklamowali jako walka z patologiami, jest ni mniej ni więcej, tylko szerzeniem nienawiści, dawaniem upustu antyinteligenckim fobiom, dzieleniem ludzi i skończyć się może tylko i wyłącznie rządami terroru, gdy krwawi mleczarze wyciągać będą lekarzy z łóżek o piątej nad ranem, rekwirować zdobyczne koniaki i zegarki, zaś Maria Peszek pochoruje się na suchoty czy inne duszności i ?spieprzy stąd jak najdalej? do jakiegoś sanatorium na końcu świata, z wielką szkodą dla narodowej kultury.

Donek uważnie przestudiował naukę płynącą z krachu rządów Strasznego Kaczora, poskrobał się w ryżą łepetynę i wpadł na genialny w swej prostocie pomysł. Zamiast zmagać się z kolejnymi sitwami zblatowanymi w zybertowiczowskiej ?szarej sieci? (uwaga! Zybertowicz ? następny ?wariat, co buntuje proletariat?!) wystarczy samemu się zblatować i oprzeć na sitwach jawnych, tajnych i dwupłciowych swą władzę. Stać się swoistą ekspozyturą różnych grup interesu, bacząc jedynie by każda z nich została zaspokojona na miarę swych aktualnych wpływów.

Wprawdzie w ten sposób rządzenie staje się jednym wielkim picem na wodę i fotomontażem, ale właściwie na cholerę nam realne rządzenie, skoro o wiele wygodniej i przyjemniej jest pozorować rządy?
Nerwów mniej, fruktów tyle samo, a poza tym, jeśli programowo wyklucza się narażanie ?stabilnego, czterdziestoprocentowego poparcia dla jakichś tam reform?, to po co więcej?

Popatrzcie sami ? takiego prymusa u steru Polska jeszcze nie miała.

IV. Apartheid ? lek na bolączki.
Pozostaje jeden szkopuł ? w kraju od takiego nie-rządzenia nie dzieje się ani krztynę lepiej, a nawet jakby trochę gorzej. Ale i na to jest rada: frustracje priwislańskiego bydła należy ukierunkować w ramach permanentnego ?seansu nienawiści? na orwellowskiego ?pana Jonesa? (który wrychle stanie się E. Goldsteinem), którego powrotu folwarczny żywy inwentarz oczywiście nie chce.
Mediodajnie wciąż odchorowujące dwuletnią noc kaczyzmu dopomogą, czego dowód dały wzorową samodyscypliną w czas ogniowej próby afery hazardowej.
Towarzysze z frontu dziennikarskiego zadbają w swoim własnym interesie, by uwaga motłochu zaprzątnięta została katofaszystowskim zagrożeniem, albowiem za rogiem wciąż czają się tabuny moherowych staruszek z pochodniami. Wskazane jest trenowanie od czasu do czasu na tej ciemnej swołoczy razów i kopniaków, co stanowi probierz przynależności do wyższego cywilizacyjnie grona ?Polski jasnej?.

Wprawdzie istnieje ryzyko, że jakiś gorącokrwisty młody wykształcony emeryt z Częstochowy zacznie w przypływie entuzjazmu walić z pistoletu do pisowców, zaś wicemarszałek Niesiołowski sfajda się przy tej okazji w kalesony, myśląc że ta palba skierowana jest w niego, ale gdzie drwa rąbią...

Poza tym, zawsze można znaleźć jakieś rozwiązanie.
Profesor Radosław Markowski, na ten przykład, natężył swój intelekt i zaproponował wprowadzenie apartheidu, to jest postulował, ?żeby się skutecznie instytucjonalnie podzielić?.
Noo, z takim mózgiem na zapleczu można śmiało patrzeć w jasną przyszłość.
Propozycja wprawdzie na obecnym etapie może ciut przedwczesna, ale spokojnie, przyjdzie czas na ostateczne rozwiązanie kwestii czarnuchów, to jest, chciałem rzec ?Polski ciemnej?...

***

A ty, Donek, nasz cacany prymusiku, nie spoczywaj na laurach, tylko ucz się chłopie, ucz! Na początek proponuję wielce przyszłościowe seminaria profesora Markowskiego: ?Oświecony neototalitaryzm w teorii i praktyce?.

Gadający Grzyb
http://niepoprawni.pl/blog/287/ucz-sie-donek-ucz


07 lis 2010, 08:43
Zobacz profil
Znawca
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA03 kwi 2010, 12:55

 POSTY        294
Post Kto głosował na PO
Trust mózgów Tuska
Piotr Zaremba 06-11-2010, Rzeczpospolita (Plus-Minus)

?Kto ma swobodny dostęp do gabinetu premiera Donalda Tuska? Opowiada bywały polityk PO: ? Tych ludzi dzielimy na trzy kategorie: są tacy, którzy wchodzą tam bez pukania; tacy, którzy muszą zapukać i usłyszeć: proszę; i tacy, którzy czekają, aż sekretarka poprosi.

Nazwiska? Do pierwszej grupy należał dawny wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna. Dziś, po jego zniknięciu z Kancelarii, należą do niej rzecznik rządu Paweł Graś i specjalista od marketingu Igor Ostachowicz. Do drugiej? Szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski. Do trzeciej? Choćby były premier Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy premierze. Powtórzmy, mowa o postaciach, które mogą przyjść do szefa szefów praktycznie w każdej chwili. (...)

Boni ? strateg pozorny
(...) Za architekta przedsięwzięć społeczno-ekonomicznych uchodził Michał Boni. Dopuszczony do rządu, patronował ambitnej, choć mocno ogólnikowej ?Strategii 2030?., ale też uzasadniał linię ?drobnych kroczków?. Z zewnątrz upatrywano w nim demiurga i reformatora.

Ale dogłębniejsza analiza każe powątpiewać w realne możliwości Boniego. ? Donald traktuje go jak Wikipedię. Sprawdza u niego informacje, ale rzadko słucha. Boni nie jest człowiekiem, który może ot tak sobie wejść do jego gabinetu ? tłumaczy znający realia ważny pracownik Kancelarii Premiera. (...)

Mentor Bielecki
(...) Bielecki po utracie prezesury banku przesuwa się ku polityce. Funkcja szefa Rady Gospodarczej ma być szczeblem do bardziej błyskotliwej kariery. Kiedy Tusk marzył jeszcze o tym, aby zostać prezydentem, chciał zrobić Bieleckiego szefem swojej Kancelarii. Wierzył w moc jego ekonomicznej wiedzy i międzynarodowych kontaktów. Nie bardzo wiadomo, w jakiej roli mógłby obsadzić ekspremiera dziś. Ale słucha go uważnie. (...)

Ostatnio Bielecki ogłosił, że jego Rada Gospodarcza stanie się głównym ośrodkiem reform deregulujących stosunki gospodarcze, z czym nie poradziła sobie komisja Palikota. On sam, mało efektowny, kiepski mówca, pozostaje wciąż enigmą. Choć ma w tej dziedzinie poważnych konkurentów. Na czele z Igorem Ostachowiczem, przedstawianym czasem jako osoba numer dwa w polskim państwie.

Ile może Ostachowicz?
Temu misiowatemu, milkliwemu mężczyźnie, który po rozpędzeniu ?dworu? stał się najbliższym powiernikiem Tuska, przypisuje się kluczowe decyzje tego rządu. To on miał wymyślić kampanię na rzecz kastracji pedofilów, a ostatnio ustawę przeciw dopalaczom. I on pilotuje wszystkie propagandowe akcje przeciwko opozycji. To by oznaczało, że nad polską polityką kontrolę sprawuje człowiek, który nie jest do końca politykiem. Bo choć w 2005 roku kandydował do Sejmu z PO, a w Kancelarii Premiera nosi tytuł sekretarza stanu, pozostaje postacią nieznaną opinii publicznej. Bierze udział w tajnych posiedzeniach rządu, ale konsekwentnie odmawia rozmów z mediami.

(...) Z Tuskiem zetknął się bliżej w następnej kampanii ? 2007. Przygotował zręczne pytania lidera PO w debacie z Jarosławem Kaczyńskim, ale i brutalną akcję publiczności przeciw prezesowi PiS w telewizyjnym studiu. Ale przede wszystkim przygotował Tuska do tej debaty. Bliski załamania, nieomal płaczliwy polityk został zmieniony w twardego gracza dzięki pracy ze specjalistą od psychoanalizy. Nad tymi seansami czuwał właśnie Ostachowicz.

Potem jego pozycja mogła tylko rosnąć, w czym zresztą pomagał sobie brutalnymi rozgrywkami w Kancelarii Premiera. W świetnej sylwetce Ostachowicza na łamach ?Dziennika? Anna Wojciechowska opisała w 2009 roku, jak to odcinał rzeczniczce rządu Agnieszce Liszce łącza do sekretariatu premiera, aby wyłączyć ją z gry. ? Zarazem budził zaufanie Donalda ? opowiada ważny człowiek Platformy. ? Bo inaczej niż klasyczni marketingowcy nie bał się zanurzenia w politykę. Ale też inaczej niż taki Sławomir Nowak nie szukał rozgłosu.

Na dobre jego czas przyszedł po odejściu Schetyny. Mimo stałego dostępu do premiera Graś i Arabski nie byli pełnowartościowymi partnerami. Ten pierwszy, bo rzadko miewał własne pomysły. Ten drugi, bo mimo wzajemnego przywiązania drażnił Tuska emocjonalnością.

A jednak wciąż nie ma zgody co do tego faktycznej roli. Zaprzyjaźniony z nim piarowiec przekonuje, że jest ogromna. ? To ważny polityczny doradca. Co wymyślił ostatnio? A chociażby reanimację przez Komorowskiego Rady Bezpieczeństwa Narodowego na początku kampanii prezydenckiej. (...)?


Cały artykuł w weekendowym wydaniu Rzepy:
http://www.rp.pl/artykul/61991,559916-Trust-mozgow-Tuska.html


09 lis 2010, 07:06
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Kto głosował na PO
Z ZOMO DO SEJMU

Jedną z podstawowych kwestii rozpatrywanych przez Zespół Parlamentarny ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej było ustalenie okoliczności w jakich doszło do przejęcia obowiązków Prezydenta RP przez Bronisława Komorowskiego. 29 października Zespół wysłuchał relacji Andrzeja Dudy, Podsekretarza Stanu w kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Z relacji wynika, że w dniu katastrofy już ok. godz. 11 Lech Czapla, szef Kancelarii Sejmu zwrócił się do min. Dudy z informacją, że w związku ze śmiercią Prezydenta Kaczyńskiego obowiązki Prezydenta RP przejmuje Bronisław Komorowski. Czapla nie potrafił wyjaśnić w oparciu o jakie informacje nastąpiło stwierdzenie zgonu Prezydenta i uprawdopodobnić tej wiadomości inaczej, jak powołując się na przekaz medialny. Zdaniem ministra Dudy, rozmowa z Czaplą zakończyła się "dosyć gwałtownie".

Jeszcze dwukrotnie tego dnia urzędnicy Kancelarii marszałka starali się uzyskać akceptację Kancelarii Prezydenta Kaczyńskiego dla podejmowanych przez Komorowskiego prób przejęcia obowiązków Prezydenta. Ostatecznie wkrótce przed godz. 14 Lech Czapla poinformował, iż przejęcie obowiązków zostanie podane do wiadomości publicznej w specjalnym oświadczeniu marszałka. Jako podstawę tej decyzji podał rozmowę Bronisława Komorowskiego z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem oraz telegram od niego, w którym stwierdzono, iż Lech Kaczyński nie żyje. Prezydencki minister powiedział, iż jest pewien, że powiedziano mu wówczas o dokumencie pisemnym i o rozmowie telefonicznej, która była jakby złożeniem kondolencji i telefonicznym zawiadomieniem o śmierci Prezydenta RP w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem.

Komentując relacje Andrzeja Dudy szef zespołu parlamentarnego Antoni Macierewicz stwierdził, że z przebiegu zdarzeń wynika, iż przejęcie obowiązków Prezydenta RP odbyło się w oparciu o decyzję prezydenta Rosji.
"Do dnia dzisiejszego nie zdołano ustalić na jakiej podstawie faktycznej (poza stanowiskiem prezydenta Rosji) marszałek Komorowski przejął obowiązki Prezydenta RP w dn. 10 kwietnia br.? ? poinformował Macierewicz.

W tym samym czasie, gdy Lech Czapla naciskał na ministra Dudę, Rosjanie zatrzymali na lotnisku smoleńskim innego ministra Kancelarii Prezydenta Jacka Sasina, uzasadniając to tym, jakoby po katastrofie Tu-154M została zamknięta przestrzeń powietrzna. Fakt ten nie przeszkadzał jednak lądować w Smoleńsku rosyjskim maszynom wojskowym. Sasin chciał jak najszybciej wrócić do Warszawy. Powodem były m.in. niepokojące telefony od współpracowników z Polski, gdzie - jak sam określa - następowały wówczas "fakty przejmowania władzy".
Po wielu interwencjach u władz rosyjskich i prośbach o pomoc kierowanych do ambasadora Józefa Bahra, Sasin wrócił do Warszawy dopiero po godz. 17, gdzie już od wielu godzin trwało przejmowanie władzy przez Bronisława Komorowskiego.


Ponownie Lech Czapla odegrał istotną rolę pod koniec października br., gdy powołał specjalny zespół sejmowy, który ma zajmować się niszczeniem niejawnych dokumentów Komisji do Spraw Służb Specjalnych. W jego skład wchodzi czterech pracowników Kancelarii Sejmu. Do końca listopada mają czas na wyselekcjonowanie i zniszczenie niektórych dokumentów przechowywanych w sekretariacie Sejmowej Komisji do Spraw Służb Specjalnych. Jakie dokumenty zamierza niszczyć zespół Czapli nikt nie potrafi powiedzieć. O zamiarze ?brakowania? dokumentów (jak nazwał tę operację Czapla) nikt nie poinformował posłów z Komisji ds. służb. PiS twierdzi, że w takich sprawach decyzję powinni podejmować przedstawiciele klubów parlamentarnych, a nie pracownicy Kancelarii Sejmu. Poseł Jarosław Zieliński, członek Komisji o brakowaniu dokumentów dowiedział się od dziennikarzy. ?Nikt ze mną nie konsultował tej akcji. Będę żądał wyjaśnień w tej sprawie? ? stwierdził Zieliński.

Pośpiech i tryb w jakim powołano komisję może sugerować, że chodzi o zniszczenie dokumentów, które z różnych powodów są niewygodne dla obecnej władzy. Powierzenie tego zadania zespołowi pracowników sejmowych pod kierunkiem Czapli sprawi, że posłowie opozycji mogą nigdy nie uzyskać informacji o faktycznym zakresie ?brakowania?.

Postać Lecha Czapli ? osoby o wielkich, realnych uprawnieniach, działającej w cieniu najważniejszych zdarzeń politycznych byłaby mało interesująca na podstawie oficjalnego życiorysu. Dowiemy się jedynie, że Czapla jest absolwentem politologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, od roku 1980 zawodowo związanym z administracją Sejmu. Zaczynał jako stażysta w Komisji Przemysłu Lekkiego. Jednak już w okresie Sejmu kontraktowego pełnił ważną funkcję sekretarza Komisji Nadzwyczajnej do Zbadania Działalności MSW. Od 1989 pracował w Sekretariacie Posiedzeń Sejmu, dochodząc do stanowiska dyrektora tego biura. W 2001 został zastępcą szefa Kancelarii Sejmu, a w 2008 powołano go na pełniącego obowiązki szefa. W 2010 objął funkcję szefa Kancelarii Sejmu.

Tak się jednak składa, że 2 listopada br. Biuro Lustracyjne IPN uzupełniło katalogi w Biuletynie Informacji Publicznej IPN o informacje zawarte w dokumentach organów bezpieczeństwa PRL dotyczące 75 osób pełniących funkcje publiczne. Jeden z nowych wpisów katalogu dotyczy szefa Kancelarii Sejmu Lecha Czapli, mianowanego na to stanowisko przez Bronisława Komorowskiego w dniu 23 lipca 2010 roku.

Z ujawnionych materiałów wynika, że Lech Czapla w okresie od 16.07.1976 r. do 18.08.1976 był kursantem na wolnym etacie milicjanta-kierowcy plutonu lekkiego pododdziałów operacyjnych ZOMO w KSMO.
We własnoręcznie napisanym życiorysie z 12.04.1979 r. Czapla stwierdził, że w okresie 15.07 - 18.08 1976 r.: "pełnił służbę wojskową w KSMO".
W maju 1979 r. Czapla został opiniowany przez Departament I MSW (tzw. wywiad SB PRL) jako kandydat na praktykę dyplomatyczną w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. (akta sygn. IPN BU 01862/494.), a już jako pracownik kancelarii Sejmu PRL upoważniony został w dniu 09.01.1985 r. przez Wydział XII Biura "C" MSW do dostępu w miejscu pracy do informacji stanowiących tajemnicę państwową. Warto dodać, że Biuro ?C? MSW było w okresie PRL-u rodzajem archiwum, ale przede wszystkim pełniło rolę ewidencji operacyjnej wszystkich pionów MSW. W nim gromadzono materiały dotyczące osób, którymi interesowała się Służba Bezpieczeństwa lub MO, rejestrowano tajnych współpracowników i trzymano ich dokumentację.
,,Biuro C" odpowiadało na pytania pionów operacyjnych SB i MO, czy interesująca je osoba jest notowana i w jakim charakterze. W Biurze C" gromadzono też akta operacyjne różnych spraw, dokumenty wytworzone przez jednostki MSW, a także filmy i fotografie. Przyznanie Lechowi Czapli przez Biuro ?C? MSW dostępu do informacji stanowiących tajemnicę państwową świadczy, że był człowiekiem, którego Służba Bezpieczeństwa darzyła pełnym zaufaniem.  

Fakt, iż były zomowiec pełnił w III RP funkcję sekretarza Komisji Nadzwyczajnej do Zbadania Działalności MSW, zapewne już nikogo nie dziwi.  
Obecne stanowisko ? szefa Kancelarii Sejmu daje Lechowi Czapli znacznie większe możliwości wpływu na bieg ważnych zdarzeń politycznych. Jak wskazują okoliczności w jakich nastąpiło  przejęcie obowiązków Prezydenta Kaczyńskiego, to szef Kancelarii Sejmu, reprezentujący Bronisława Komorowskiego odegrał w nich najważniejszą rolę.

Lecha Czaplę można zatem dopisać również do innego, szczególnego katalogu postaci - ?Wszystkich ludzi Bronisława K.?

Aleksander Ścios
http://cogito.salon24.pl/248365,z-zomo-do-sejmu


10 lis 2010, 19:26
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Kto głosował na PO
TEN ranking niepotrzebny i szkodliwy
(dla wizerunku PO)
Załącznik:
tusk_szkodliwy ranking.JPG

Przygotowywanie rankingu "Doing Business" w obecnym kształcie jest niepotrzebne i szkodliwe - ocenił wiceminister finansów Maciej Grabowski podczas wtorkowego posiedzenia senackiej Komisji Gospodarki Narodowej.
Zgodnie z opublikowanym niedawno rankingiem, dotyczącym warunków prowadzenia interesów "Doing Business 2011", opracowanym przez Bank Światowy, Polska znalazła się na 70. miejscu wśród 183 sklasyfikowanych krajów.
Awansowaliśmy o dwie pozycje w porównaniu z ubiegłym rokiem.
W czołówce zestawienia są Singapur, Hongkong i Nowa Zelandia.
Ranking wskazał, że wszystkie kraje w naszym regionie reformowały się szybciej niż Polska.

We wtorek z raportem zapoznała się senacka Komisja Gospodarki Narodowej. Jej przewodniczący Jan Wyrowiński powiedział, że lektura raportu nie jest dla Polski zbyt miła.
- Rozpieszczeni pierwszą pozycją w rankingach dotyczących stanu gospodarki nagle zderzyliśmy się z dość okrutną rzeczywistością, bo za nami jest tylko Ukraina i Federacja Rosyjska. Wszyscy nasi sąsiedzi, łącznie z Białorusią, nas wyprzedzają - zwrócił uwagę Wyrowiński.

Zdaniem obecnego na posiedzeniu wiceministra finansów Macieja Grabowskiego, gdyby "Doing Business" traktować poważnie, to należałoby odrzucić go w całości, albo wprowadzić w Polsce system podatkowy taki, jak na Malediwach, w Katarze, czy Arabii Saudyjskiej.
  - W czołówce raportu (w części dotyczącej płacenia podatków - PAP) są raje podatkowe, albo kraje, które mają bogate złoża naturalne i mają bardzo prosty system podatkowy, bo nie mają potrzeby pobierania podatków. To nie jest dobry wzór dla Polski musielibyśmy wystąpić z Unii Europejskiej - oświadczył wiceminister.
- Robienie takich rankingów jest niepotrzebne, szkodliwe i mylące - powiedział.
Wiceminister wskazał, że w swojej części opisowej raport wskazuje Polskę, jako kraj, który prowadzi jedne z najlepszych reform systemu podatkowego.
Obecny w senacie wiceminister gospodarki Rafał Baniak zwrócił uwagę, że w innych raportach inwestorzy bardzo wysoko oceniają Polskę.
- To by się nie działo w kraju, w którym jest busz, jeśli chodzi o prowadzenie działalności gospodarczej. A do buszu sprowadza Polskę raport Banku Światowego - powiedział.

Przyznał, że pozycja Polski w rankingu może jednak niepokoić, ale za rok będzie inaczej. Wskazał na przygotowany przez MG wraz z ekspertami reprezentującymi partnerów społecznych, projekt ustawy o ograniczeniu barier dla przedsiębiorców i obywateli.
Nazwał go "umiarkowanym krokiem we właściwym kierunku". Baniak poinformował, że dotyczy on m.in. "zmiany kultury zaświadczeń na kulturę oświadczeń". Dodał, że kolejna odsłona zmian będzie dotyczyła zmniejszenia obowiązków informacyjnych, które leżą po stronie przedsiębiorców.

- Po przejściu przez ten gąszcz przepisów i poluzowaniu gorsetu będziemy mogli mówić o znacząco innej sytuacji jakościowej - powiedział. Dodał, że w resorcie infrastruktury trwają prace nad nowym podejściem do prawa budowlanego.

"Doing Business" to opracowany przez Bank Światowy wskaźnik dotyczący warunków prowadzenia interesów w danym kraju. Im wyższa pozycja w rankingu, tym prostsze przepisy regulujące sprawy związane z prowadzeniem przedsiębiorstwa oraz silniejsza ochrona własności przez prawo. Wskaźnik nie uwzględnia m.in. korupcji, stabilności makroekonomicznej, czy siły systemu finansów.

Polskę wyprzedziły m.in.: Estonia, Litwa, Francja, Czechy, Węgry, Rumunia, Słowacja, Kazachstan, Armenia, Ruanda, Puerto Rico, Oman, Turcja, Meksyk, Chile, Kolumbia. Jeżeli chodzi o reformy, to Polska jest w tej chwili najgorzej sklasyfikowanym krajem, wśród nowych krajów członkowskich Unii Europejskiej.

 


 *  Genialny Minister z PO uświadomił głupich Polaków, że Białoruś    jest rajem podatkowym i krajem bogatym w surowce. Po prostu geniusz ekonomii rodem chyba z Jamajki.  ~Mann
* Jestę studętem dziennikarstwa. Nie idzie zrozumiec tej ekonomi.  Dlatego bendę zawsze za PO, bo oni nie mówio o tym co trudno mi zrozumiec.  ~Czesiek


A oto co wymyślił jeden z tych "młodych i wykształconych":


Gdyby rząd  nie musiał walczyć z oszołomstwem typu "brońcie krzyża" i " to był zamach"
pewnie wyglądałoby to inaczej. Wyznawcy PiS'u robią na opinię za cały kraj. Żal. ~Gargulec

:lol:
Oczywiście. Znowu wina PIS!

A co na to niejaki ~F-117
Do niejakiego Gargulca: Dawno nie czytałem tak pomylonej opinii.
Po pierwsze, co ma ODWIECZNA religia do gospodarki w wydaniu PO ?? Po drugie, rząd wcale nie musi walczyć z obrońcami krzyża; rząd PO miał rozwinąc kraj


http://finanse.wp.pl/kat,104762,title,R ... &_ticrsn=3




- Robienie takich rankingów jest niepotrzebne, szkodliwe i mylące

Oooooood kiedy to PełO nie lubi rankingów?????
I od kiedy to są "niepotrzebne, szkodliwe i mylące"??????
Te które robią Piarowcy PO są "POtrzebne, POżyteczne i POprawne"?



-To nie jest dobry wzór dla Polski musielibyśmy wystąpić z Unii Europejskiej.

Ale pozostałe kraje unijne też są w Unii i są przed nami.  I wcale nie muszą występować z Unii, aby nam dorównać. To dlaczego rząd Tuska musiałby występować aby im dorównać?



"Wskaźnik nie uwzględnia m.in. korupcji, stabilności makroekonomicznej, czy siły systemu finansów".

TO BYŁBY DOPIERO WSKAŹNIK GDYBY UWZGLĘDNIAŁ!!!!  :wysmiewacz:


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


17 lis 2010, 20:15
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Kto głosował na PO
Łódzki kłopot "partii miłości"
kokos26, blog

Nie ma chyba bardziej komfortowej sytuacji dla organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, jeżeli morderca zostaje schwytany na gorącym uczynku z dymiącym jeszcze rewolwerem w jednej dłoni i zakrwawionym nożem w drugiej.
Jeżeli dodamy jeszcze do tego, że nie działał w rękawiczkach i na narzędziach zbrodni pozostawił odciski palców to sprawa wydaje się prosta. Na dodatek kamery i mikrofony zarejestrowały jego wypowiedź, w której przyznaje się i zdradza motywy oraz wymienia osoby, które chciał pozbawić życia. Chyba nie trzeba porucznika Colombo, Kojaka i Sherlocka Holmesa by zorientować się, o co w tym wszystkim chodzi?
Jest sprawca, są narzędzia zbrodni, jest motyw, jest ciało ofiary. Bułka z masłem.

Niestety nie jest to takie proste w III RP Anno Domini 2010 pod rządami ekipy Donalda Tuska. :(
Kłopot w tym, że zabójca poszedł ?o jeden most za daleko? i wykrzykując swoją nienawiść do PiS i Jarosława Kaczyńskiego, postawił bardzo wysoko poprzeczkę mediom oraz dyżurnym politologom i socjologom.
Okazuje się, że czasami niewykrycie sprawcy lub zleceniodawcy, jak w sprawie księdza Popiełuszki, generała Papały czy Krzysztofa Olewnika jest mniej kłopotliwe niż jego ujęcie i zatrzymanie.
Jeżeli fakty kłócą się z obrazem ?partii miłości? kreowanym przez rzesze doradców od sprzedaży podpasek i opon zaangażowanych w promocję produktu znanego pod marką ?Tusk i ferajna?, to sam morderca może być wkrótce zaskoczony ilością ?oświadczeń?, jakie zostały odnalezione w jego kieszeniach jak i samymi motywami, którymi się kierował. Być może w skarpetce Ryszarda C. śledczy natkną się jeszcze na mini radioodbiornik z częstotliwością ustawioną na Radio Maryja?

Minęło kilka dni i okazało się, że ów człowiek czaił się tygodniami w dni parzyste na Rozbrat by upolować Millera z Napieralskim, a w dni nieparzyste krył się za krzyżem przed prezydenckim pałacem zasadzając się zapewne na Bronisława Komorowskiego.
Minęło lato, nadeszła jesień z deszczami i chłodami, odezwały się korzonki i reumatyzm, a tu nic. Ani Millera, Napieralskiego czy Komorowskiego nie mówiąc już o Tusku.
Co robi nasz sfrustrowany zamachowiec?
Jedzie wkurzony do Łodzi by wymierzyć sprawiedliwość zleceniodawcom zamachu z PiS-u, którzy nie potrafili porządnie przeprowadzić obserwacji potencjalnych ofiar i wskazać mu właściwie miejsce i czas.
Sprawa do złudzenia przypomina medialne ?czary-mary? po katastrofie smoleńskiej, a najbardziej przygnębiające jest to, że ogłupiony naród to kupuje.

Daniel Passent rozpoczął nowy wątek opisywania łódzkiej tragedii opowiadając o zamachach na polityków w najbardziej demokratycznych krajach z USA na czele, co ma świadczyć o dobrej kondycji naszego państwa.
Kłopotem dla obecnej ekipy jest jednak pewna zasadnicza różnica. Pech w tym, że tam ginęli politycy ugrupowań rządzących, a u nas podobnie jak w Rosji czy na Białorusi, ofiarą jest partia opozycyjna.
Dlatego sporo jeszcze przed nami i może okazać się, że Ryszard C. działał w stanie wyższej konieczności. Czasami warto przecież poświęcić istnienie mniej wartościowe by ratować dobro najwyższe.
A że takim dobrem jest nasz prezydent i premier chyba nikt nie zaprzeczy.
Na całe szczęście rękę na pulsie trzymają chłopaki i dziewczyny z Czerskiej:
?Jeszcze nie minęły echa wtorkowego napadu na biuro PiS w Łodzi, w wyniku, którego zginęła jedna osoba, a druga została ranna, a już doszło do podobnego zdarzenia. Na szczęście bez tragicznego finału. Do biura przewodniczącego KRRiT Jana Dworaka wtargnęła kobieta uzbrojona w nóż - informuje "michnikowy szmatławiec".
Kobieta próbowała dostać się do gabinetu Dworaka, jednak uniemożliwiła jej to jego sekretarka. Wtedy wyciągnęła flamaster i napisała na ścianie kilka wulgaryzmów.  :lol:
Wezwana policja przeszukała kobietę, przy której znaleziono nóż - informuje "michnikowy szmatławiec". Na razie nie wiadomo, jakie były motywy?
Trzeba wydarzenie łódzkie rozmyć w serii ?bezprecedensowych aktów terrorystycznych? wymierzonych w establishment III RP.

http://niepoprawni.pl/blog/152/lodzki-k ... ii-milosci


18 lis 2010, 17:27
Zobacz profil
Specjalista

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Kto głosował na PO
Za pół roku ludzie koalicji PO-PSL będą stanowili większość sędziów Trybunału Konstytucyjnego

2 grudnia upływa 9-letnia kadencja aż czterech (spośród 15) sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Na zasłużone emerytury odchodzą: obecny prezes TK Bohdan Zdziennicki, wiceprezes Marek Mazurkiewicz oraz profesorowie Marian Grzybowski i Mirosław Wyrzykowski ? wszyscy powołani do tego gremium z woli zwycięskiego SLD, któremu przewodził Leszek Miller.

Lewica traci więc znaczące wpływy w Trybunale, choć jeszcze nie do końca: do maja 2011 r. sędzią będzie jeszcze Ewa Łętowska (pierwsza rzecznik praw obywatelskich w PRL i III RP), a do lipca 2012 r. ? Adam Jamróz (były wiceminister edukacji w rządzie Millera i senator SLD). W TK zasiada także sześcioro sędziów wybranych przez koalicję PiS-Samoobrona-LPR: Maria Gintowt-Jankowicz, Teresa Liszcz, Zbigniew Cieślak, Mirosław Granat, Wojciech Hermeliński i Marek Kotlinowski. Ich kadencje dobiegną końca dopiero za 5 lat.

Pojawienie się tej szóstki nieco zmieniło polityczno-ideowe oblicze Trybunału, który od początku III RP zdominowany był przez środowiska liberalne i lewicowe, głównie związane z Unią Wolności. Ale od trzech lat Platforma Obywatelska (przy pomocy PSL) na powrót zapełnia wakujące stanowiska w tym gremium prawnikami związanymi z ?salonem?, takimi jak prof. Andrzej Rzepliński (bliski doradca Leona Kieresa w IPN) czy prof. Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz. Ta ostatnia została wybrana wiosną br., zaraz potem, jak w wyniku nagonki ?michnikowego szmatławca? Platforma wycofała kandydaturę Kazimierza Barczyka, krakowskiego prawnika i samorządowca, który jednak miał tego ?pecha?, że zanim wstąpił do PO, był posłem PC, RdR i AWS.

Niezadowolona ?Wyborcza?
Po tym doświadczeniu kierownictwo Platformy wolało wystawić kandydatów bezpartyjnych, najlepiej z tytułami profesorskimi i takich, którzy mogą liczyć na dobrą opinię tzw. środowisk prawniczych, od dłuższego czasu usilnie domagających się wpływu na wybór sędziów TK. Takie warunki spełnia Piotr Tuleja, profesor UJ, bliski współpracownik prof. Andrzeja Zolla. Nic dziwnego, że Zoll wraz z dwoma innymi byłymi prezesami Trybunału ? Markiem Safjanem i Jerzym Stępniem ? rekomendują teraz Tuleję, którego formalnie zgłosiła Platforma. Zresztą Tuleja związany jest z Trybunałem od wielu lat ? obecnie pracuje tam na stanowisku dyrektora Zespołu Wstępnej Kontroli Skarg Konstytucyjnych i Wniosków. ?michnikowy szmatławiec? orzekła już, że ?w środowisku prawniczym ma wyśmienitą opinię?.

Jednak dla pozostałych kandydatów PO ?Wyborcza? nie ma już tak ciepłych słów. Prof. Bogusławowi Banaszakowi z Uniwersytetu Wrocławskiego wypomina, że za rządów PiS został szefem Rady Legislacyjnej przy premierze, a także ? że był doradcą rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego, dla którego przygotował opinię krytykującą unijną Kartę Praw Podstawowych jako dokument zbędny i niejasny.

Z kolei o Stanisławie Rymarze, byłym prezesie Naczelnej Rady Adwokackiej w latach 2001-2007, możemy się z ?GW? dowiedzieć tylko tyle, że z prawem konstytucyjnym nie miał dotąd do czynienia, a wystawienie go dziś do Trybunału to dla niego ostatnia szansa, bo za pół roku skończy 70 lat, co jest dla czynnych sędziów górną granicą wieku.

Z krytyką ?Wyborczej? spotkał się także kandydat PSL, prof. Marek Zubik z Uniwersytetu Warszawskiego, obecnie szef Rady Legislacyjnej przy premierze, a wcześniej zastępca rzecznika Kochanowskiego, dla którego opracował projekt zaskarżenia do TK przepisów dopuszczających aborcję.
Charakterystyczne, że trzej kandydaci rządzącej koalicji zostali w ?GW? potraktowani prawie tak samo, jak prof. Krystyna Pawłowicz (znana z łamów ?NP?), zgłoszona przez PiS. Tyle że prof. Pawłowicz w obecnym układzie sił w Sejmie nie ma szans na wybór, a kandydaci PO i PSL są niemal pewniakami.

Zaufani prawnicy Platformy
Ta reakcja najważniejszej gazety ?salonu? wskazuje, iż kierownictwo Platformy postanowiło oddać ?środowiskom prawniczym? (oczywiście tym liberalnym, anty-PiS-owskim, antylustracyjnym) tylko jedno miejsce spośród czterech wakujących. Pozostałe zaś rozdzielono według mniej przejrzystych, choć też dających się rozszyfrować kryteriów. Za kandydaturą wrocławianina prof. Banaszaka bez wątpienia stoi marszałek Grzegorz Schetyna, który niepodzielnie rządzi Dolnym Śląskiem i bez jego zgody nikt z tego regionu nie może liczyć na państwowe awanse. Warto jednak przypomnieć, że ? wbrew temu, co twierdzi ?GW? ? związki Banaszaka z Platformą są znacznie dłuższe niż z PiS, skoro jeszcze przed wyborami w 2005 r. był współautorem projektu zmian w konstytucji przedstawionego przez Jana Rokitę.

Również mecenas Rymar od dawna cieszył się zaufaniem partii Tuska, która w 2007 r. rekomendowała go na funkcję wiceprzewodniczącego Trybunału Stanu. Nie od dziś znana jest także bliska współpraca Stanisława Rymara z Romanem Giertychem: razem bronią w wielu sprawach (m.in. dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego), Rymar był też pełnomocnikiem prawnym LPR-owskiego prezesa telewizji Piotra Farfała. U źródeł tej współpracy leży fakt, iż obaj pochodzą ze znanych rodzin endeckich ? dziadkowie zarówno Giertycha, jak i Rymara byli przed wojną znanymi działaczami Stronnictwa Narodowego. Oczywiście nie tym kryterium kierują się dziś liderzy PO, choć nie należy zapominać o przyjaźni łączącej Romana Giertycha z Radosławem Sikorskim, o obronie rządów Farfała na Woronicza przez ministra skarbu Aleksandra Grada, a także o bezceremonialnych atakach byłego wicepremiera na Jarosława Kaczyńskiego, które służą tylko Platformie.

Trzecia izba parlamentu
Wszystko wskazuje na to, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu, pod koniec listopada, trzej kandydaci PO i jeden PSL zostaną wybrani do Trybunału. Będzie to oznaczało, że w tym gremium znajdzie się już sześciu nominatów Platformy, a po kolejnej zmianie ? w maju przyszłego roku ? koalicja rządowa będzie dysponowała ponad połową sędziów. Oczywiście członkowie TK są formalnie niezależni, ich 9-letniej kadencji nikt nie może przerwać, a zatem żadne dyrektywy partyjne nie muszą ich obowiązywać. Nie chodzi jednak o proste sterowanie, lecz o wybór ludzi posiadających określone poglądy. Nie ma co bowiem ukrywać, że Trybunał jest swego rodzaju trzecią izbą parlamentu, która ocenia zgodność z konstytucją poszczególnych ustaw według własnych poglądów, a często wręcz wydaje dyrektywy, jak powinny wyglądać ?właściwe? ustawy (tak było np. w przypadku ustawy lustracyjnej z 2007 r.).

Dlatego istnieje ogromne niebezpieczeństwo, że duża część rozstrzygnięć Trybunału będzie zgodna z interesami obozu rządowego i w ogóle wielkomiejskiego establishmentu, z którym związana jest większość sędziów. Mieliśmy już takie wyroki, np. podważający możliwość taniego wykupu mieszkań spółdzielczych przez ich lokatorów czy ? ostatnio ? nakazujący płacenie składki zdrowotnej przez rolników. Widać więc wyraźnie, że w kwestiach społeczno-gospodarczych sędziowie TK są bezwzględni tylko wobec uboższej części Polaków.

Ale jest i druga strona medalu. Niezadowolenie ?michnikowego szmatławca? z powodu kandydatów PO i PSL wynika głównie z tego, że ? jak to ostatnio napisała redaktor Ewa Siedlecka ? ?będziemy mieli Trybunał niemal całkiem konserwatywny?. Oczywiście, ?konserwatywny? dla pani Sieleckiej jest każdy, kto nie popiera parytetów, legalizacji związków homoseksualnych i pełnej dostępności refundowanego in vitro, należy więc ten przymiotnik traktować bardzo ostrożnie. Tym niemniej po odejściu czterech SLD-owskich sędziów Trybunał z pewnością nie zaakceptuje szalonych ?nowości? obyczajowych czy rozstrzygnięć uderzających w Kościół katolicki. Polskiej wersji ?zapateryzmu? zatem szybko nie będzie. To jedyna, choć mimo wszystko istotna korzyść, jaką Polska odniesie ze zmian w Trybunale ? i dlatego ?Wyborczą? tak bardzo one bolą.

Paweł Siergiejczyk
"Nasza Polska" Nr 45 (784) z 9 listopada 2010 r.


18 lis 2010, 18:41
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA05 sty 2010, 17:32

 POSTY        148
Post Kto głosował na PO
cyt; "czy ? ostatnio ? nakazujący płacenie składki zdrowotnej przez rolników. Widać więc wyraźnie, że w kwestiach społeczno-gospodarczych sędziowie TK są bezwzględni tylko wobec uboższej części Polaków".
No pewnie, to bodaj najuboższa część społeczeństwa  :zeby:  :zeby: ; brać skarbowa to przy nich szejkowie :zeby:


18 lis 2010, 18:46
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Kto głosował na PO
Spot wyborczy PO

wersja ostateczna

http://www.youtube.com/watch?v=CCumy7ZHh5s&amp

:rotfl:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


19 lis 2010, 21:13
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post ciiiii....
Od północy cisza.
Wybory idą
CZEGO NIE WOLNO DO ZAKOŃCZENIA GŁOSOWANIA?

Głosowanie rozpocznie się w niedzielę rano.
Dokładnie o północy z piątku na sobotę rozpoczęła się cisza wyborcza.
Do czasu zakończenia głosowania nie będzie można m.in. zwoływać zgromadzeń i manifestacji oraz rozdawać ulotek czy prowadzić agitacji. Cisza potrwa do czasu zakończenia wyborów, czyli do godziny 22 w niedzielę (chyba, że lokale zostaną zamknięte później). Jak napisała na swojej stronie Państwowa Komisja Wyborcza "Zgodnie z art. 65 ust. 1 i 3 ustawy z dnia 16 lipca 1998 r.

- Ordynacja wyborcza do rad gmin, rad powiatów i sejmików województw (Dz. U. z 2010 r. Nr 176, poz. 1190) kampania wyborcza ulega zakończeniu na 24 godziny przed dniem wyborów, natomiast od zakończenia kampanii wyborczej, aż do zakończenia głosowania zabronione jest zwoływanie zgromadzeń, organizowanie pochodów i manifestacji, wygłaszanie przemówień, rozdawanie ulotek, jak też prowadzenie w inny sposób agitacji na rzecz kandydatów i list kandydatów".
Materiały wyborcze umieszczone na statycznych nośnikach (np. billboardach) przed rozpoczęciem ciszy wyborczej mogą na nich zostać.

Autobus propagandowy
"Emisja reklam wyborczych na nośnikach, na których materiały reklamowe przewijają się, czasowo zmieniając prezentowany obraz, nie spełnia powyższego wymogu, dlatego też może zostać uznana za naruszenie ciszy wyborczej" - czytamy w oświadczeniu PKW.

"Przemieszczanie się pojazdów, w tym środków komunikacji miejskiej, w czasie ciszy wyborczej, na których umieszczono wyborcze materiały agitacyjne jest aktywną formą agitacji" - kończy się dokument podpisany przez Przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej Stefana J. Jaworskiego.

Naruszenie ciszy wyborczej ponosi za sobą konsekwencje finansowe. Za czynną agitację grozi grzywna w wysokości do 5 tys. zł. Większa kara grozi osobie, która podczas trwania ciszy wyborczej opublikuje wyniki sondaży wyborczych, grzywna finansowa w tym przypadku może wynieść od 500 tys. zł do 1 mln zł.

http://www.tvn24.pl/12690,1683132,0,1,o ... omosc.html

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


20 lis 2010, 11:00
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1196 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29 ... 86  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: