Teraz jest 10 wrz 2025, 13:48



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
1/ Zrobią eksperyment na drugim tupolewie

- Planujemy przeprowadzić eksperyment na wyremontowanym tupolewie. Chodzi o sprawdzenie rejestracji działań załogi - powiedział w Kontrwywiadzie RMF FM polski akredytowany przy MAK Edmund Klich

- Eksperyment ma wyjaśnić działanie załogi w ostatnim etapie podejścia do lądowania i reakcję samolotu na to działanie załogi ? tłumaczył w RMF FM Edmund Klich.

Chodzi o to, by wyjaśnić czy wszystkie urządzenia zadziałały sprawnie, gdy kapitan podjął decyzję o przerwaniu lądowania i wznoszeniu.

Bo to, że załoga postanowiła przerwać lądowanie i wznieść się w górę, jest zdaniem Edmunda Klicha oczywiste.
? Samolot był już na torze wznoszącym ? mówił o ostatnich chwilach lądowania polski akredytowany.

http://www.fakt.pl/Zrobia-eksperyment-n ... 757,1.html
--------------------------------------------------------------------------------

2/ Tupolewa sprowadzali ludzie bez uprawnień

Osoby sprowadzające polskiego tupolewa z prezydencką delegacją 10 kwietnia w Smoleńsku nie miały uprawnień kontrolerów lotów - ujawnia Faktowi nam gen. Anatol Czaban, asystent szefa Sztabu Generalnego ds. sił powietrznych

Dwóch wojskowych w wieży kontroli lotów w Smoleńsku odpowiadało za przyjecie polskiego samolotu na lotnisko Siewiernyj
?  To byli tzw. kierownicy lotów, a nie osoby posiadające uprawnienia kontrolerów ? mówi nam gen. I dodaje, że wojskowi powinni mieć aktualne certyfikaty poświadczające ich uprawnienia oraz informacje o tym, w jakich sposób byli szkoleni. Dokumenty te powinny być wydane przez Wojskowa Służbę Ruchu Lotniczego Federacji Rosyjskiej.


? Takich dokumentów nie było ? potwierdza poseł Jerzy Polaczek z sejmowej podkomisji ds. lotnictwa, wyjaśniającej przyczyny katastrofy smoleńskiej.

Okazuje się, że wojskowi z Siewiernego od dłuższego czasu pracowali w innej jednostce wojskowej, a uprawnienia do sprowadzania samolotów po pół roku wygasają i muszą być odnawiane. Według naszych informacji, obaj wojskowi sprowadzający polską maszynę podczas przesłuchań przed prokuratorami nie odpowiedzieli na pytania o kwalifikacje i aktualne certyfikaty dopuszczenia do pracy w wieży kontroli lotów.

http://www.fakt.pl/Tupolewa-sprowadzali ... 690,1.html
----------------------------------------------------------------------------------

3/ To jest niewygodna prawda o Tu-154? Rząd ma problem, ekspert też

Nie milkną komentarze po konferencji płk. Edmunda Klicha. Polski ekspert lotniczy wymieniał najważniejsze, jego zdaniem, przyczyny katastrofy smoleńskiej. Wskazywał na błędy decyzji i naruszenia procedur, warunki atmosferyczne, czynniki psychologiczne, współpracę załogi, system szkolenia oraz organizację lotu. Z wypowiedzi płk. Klicha wynikało, że więcej uchybień leżało po polskiej stronie. Politycy krytykują Klicha za "wychodzenie przed szereg". - Nie zamierzam w tej sprawie milczeć i będę mówił jeszcze więcej, jeśli będzie potrzeba. To jedyna forma mojego apelu o pokazanie prawdy - ripostuje w wywiadzie dla Wirtualnej Polski. Dla rządu ostatnie wypowiedzi Klicha są problemem. - Sieją chaos i zamęt - powiedział rzecznik rządu Paweł Graś. On sam mówi, że jest atakowany przez wszystkie partie.

Agnieszka Niesłuchowska: Gdy w maju po raz pierwszy mówił pan publicznie, że piloci prezydenckiego tupolewa byli źle wyszkoleni i niewykluczone, że działali pod presją, Donald Tusk ostrzegał pana przed wylewnością. Podczas poniedziałkowej konferencji związanej z publikacją pana książki nie wycofał się pan jednak z wypowiedzianych kilka miesięcy temu sugestii. Był jakiś odzew polityczny?

Edmund Klich: Tak. Sławomir Nowak mówił w wywiadzie, że powinienem zachować większą wstrzemięźliwość, bo należy zaczekać aż prokuratura i komisja ministra Millera określi przyczyny katastrofy i odpowiedzialnych za nią. Bezpośrednich telefonów ze strony premiera jednak nie było.

Komentarz Sławomira Nowaka nie jest jedyną opinią w tym tonie. Paweł Graś, rzecznik rządu, zarzucił panu wywoływanie zamętu i chaosu. Niedawno również Jerzy Miller mówił, że pana słowa dotyczące zachowania załogi samolotu są bardzo odważne. Jak pan je odbiera?

- Każdy ma swoje interesy. Celem moich wypowiedzi jest zasugerowanie MAK-owi, że sprawy, o których w Polsce jest głośno, muszą być wyjaśnione i wpisane do raportu końcowego. Jeśli tak się nie stanie, raport będzie cząstkowy. Nie zamierzam w tej sprawie milczeć i będę mówił jeszcze więcej, jeśli będzie potrzeba. Nie mam już możliwości prowadzenia korespondencji z MAK, więc to jedyna forma mojego apelu o pokazanie prawdy. A co do meritum, aby dokładnie ocenić wpływ kwalifikacji lotu na przyczyny wypadku, należy dokładnie znać nie tylko procedury obowiązujące w lotnictwie cywilnym ale również lotnictwie wojskowym, których niestety nie mamy.

(...)
czytaj dalej
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title, ... omosc.html


30 wrz 2010, 15:41
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Katastrofa smoleńska
TRZECIA RP STAWIA NA PSYCHOPATÓW Z KGB
Piotr Lisiewicz, "Gazeta Polska", 30-09-2010 10:57

POWRÓT

fot. kprm.gov.plPorównanie zachowania rosyjskich władz po zatonięciu podwodnego okrętu ?Kursk? i po Smoleńsku poraża. Oba ?śledztwa? to ten sam schemat PR-owski, wyprodukowany na użytek zachodnich mediów.

?Nie mamy niezależnej władzy sądowniczej ani niezależnych urzędów prokuratorskich. Zamiast tego mamy nadal wyroki, o których decydują polityczne zarządzenia, ogłaszane w celu osiągnięcia doraźnych politycznych celów? ? pisała Anna Politkowska w książce Rosja Putina. Za te i podobne słowa zapłaciła śmiercią. W telewizyjnej sondzie zapytano Rosjan, kogo się bardziej boją: bandytów czy milicji. 68 proc. odpowiedziało, że milicji.


Gdy przyszli historycy opisywać będą smoleńską tragedię, dowodem niewyobrażalnego upadku polskich elit początku XXI w. będzie dla nich fakt, że bez zmrużenia oka pogodziły się one z tym, iż śledztwo w tej sprawie prowadzą nie jacyś ?Rosjanie?, lecz rosyjskie organa ścigania. Wszyscy liczący się polscy politycy, całe świadome uczelniane polskie elity czy myślący dziennikarze wiedzą, że coś takiego jak niezależne organa ścigania czy niezawisłe sądownictwo w Rosji nie istnieje. I że dociekanie prawdy o śmierci polskich elit oddane zostało w ręce zbrodniarzy z byłej KGB, nieróżniących się od hitlerowców.


Mimo to wszyscy ci, którzy ustalenia KGB podważają, są w polskich mediach ośmieszani.


Ugryzienie komara w tyłek słonia


Dwójka niemieckich dziennikarzy, Bettina Sengling i Johannes Voswinkel, opublikowała książkę Śmiertelna pułapka o tragedii załogi okrętu ?Kursk?. Przypomnijmy: okręt ten zatonął w 2000 r. w czasie manewrów. Powodem była eksplozja, w której wyniku zginęło 118 członków załogi. Jak dowodzą niemieccy dziennikarze, próbując za wszelką cenę ukryć prawdę, Moskwa odrzuciła pomoc Zachodu, gdy jeszcze były szanse na uratowanie marynarzy. Działania rosyjskiego sztabu kryzysowego niemieccy dziennikarze nazywają zbrodniczymi.


Wyjaśnianie przyczyn tragedii ?Kurska? szokująco wręcz przypomina rosyjskie śledztwo w sprawie Smoleńska. Natychmiast powołana zostaje rządowa komisja, mająca wyjaśnić sprawę. Na jej czele staje wicepremier Ilja Klebanow (w przypadku Smoleńska premier Putin). W jej skład wchodzi kilkunastu odpowiednio wyselekcjonowanych wojskowych i specjalistów. Do komisji nie zostają natomiast dopuszczeni przedstawiciele rodzin ofiar, mimo że jest wśród nich wielu oficerów łodzi podwodnych, mających odpowiednią wiedzę fachową.


?Wprawdzie prezydent Putin wielkodusznie obiecuje ?maksymalną przejrzystość śledztwa?, lecz w rzeczywistości pozostaje ona na poziomie minimalnym. Wyniki dochodzenia nie wydostają się poza wąski krąg wtajemniczonych? ? piszą niemieccy dziennikarze. Pojawiają się tylko informacje
o ?tytanicznej pracy? śledczych.


Postępowanie z wrakiem okrętu przypomina niszczenie dowodów w sprawie Smoleńska. Z tą różnicą, że w przypadku ?Kurska? działo się to, gdy marynarze jeszcze żyli. To dlatego, by prawdziwe przyczyny tragedii nie wyszły na jaw, opóźniano zwrócenie się do innych państw o pomoc.


Od początku głównym celem rosyjskiej komisji staje się dowodzenie nieprawdziwości hipotezy najbardziej prawdopodobnej, lecz niewygodnej dla władzy ? że powodem był katastrofalny stan rosyjskiej armii. Na potrzeby mediów pojawiają się masowo upowszechniane teorie niemające żadnych podstaw dowodowych (odpowiedniki hipotezy o tym, że prezydent Kaczyński naciskał na pilotów). Rok po tragedii komisja dochodzeniowa i prokuratura za najbardziej prawdopodobną uznają wersję, że okręt trafił na minę z II wojny światowej. Jest ona równie prawdopodobna jak ta, że tupolewa w Smoleńsku zniszczyły brzozy. Kapitan Aleksander Leskow, były dowódca okrętu podwodnego, komentuje: ?Zderzenie miny z ?Kurskiem? to jak ugryzienie komara w tyłek słonia?.
Najbardziej preferowaną przez władzę wersją staje się jednak opowieść o kolizji ?Kurska? z obcym okrętem podwodnym. Minister obrony Siergiejew ogłasza, że rosyjski zespół nurków odkrył w pobliżu wraku inny obiekt podobnej wielkości. Miał on nadawać sygnał SOS. Ta wersja była potrzebna rosyjskim władzom, bo zaczęły one sugerować, że marynarze zginęli od razu, więc ich postawa w sprawie pomocy Zachodu nie miała znaczenia. ?Jestem w 80 procentach przekonany, że ?Kursk? zderzył się z innym okrętem podwodnym? ? ogłasza zastępca szefa komisji Kurojedow, szef rosyjskiej floty.


Później sugeruje on, że w okolicy wraku pojawił się okręt podwodny, który niszczył dowody wcześniejszej kolizji. Ponieważ teza okazuje się zbyt absurdalna, po jakimś czasie miękko się z niej wycofuje: ?Sonar mógł równie dobrze wskazać ławicę ryb?.


FSB interesuje się też dziennikarzami zbyt dociekliwie badającymi sprawę. Raport z 2002 r., gdy sprawa trochę przycichła, uznał za przyczynę tragedii wybuch torpedy będącej częścią uzbrojenia ?Kurska?.


?Oczy białe, błyszczące, nienormalne?


Czy elity III RP zdają sobie sprawę z mechanizmów rządzących Rosją? Mam w rękach książkę Pandrioszka Krystyny Kurczab-Redlich. Ta opowieść o Rosji nie była książką niszową. Na jej obwolucie czytamy, że reklamują ją Czesław Miłosz, Bronisław Geremek, Ryszard Kapuściński, Zbigniew Brzeziński, Teresa Torańska czy Stefan Bratkowski. Opisuje wydarzenia do roku 2000, ale we wstępie do drugiego wydania z 2008 r. autorka pisze to, co powszechnie wiadomo: w Rosji Putina ?poszerzył się obszar bezprawia i strachu?. Możemy uznać, że jest ona znana środowisku
?michnikowego szmatławca?.


Rozmówca Kurczab-Redlich, Rosjanin, objaśnia: ?Bo ?u nas? władza może wszystko, może z człowiekiem zrobić wszystko, może z państwem zrobić, co zechce. Tu nie ma zasad i nie ma praw. Nie tak jak gdzieś tam, ?u was?. U nas po drugomu! U nas jest inaczej!?. Autorka wyjaśnia: ?Człowiek w mundurze to odrębna kategoria prawa. Jeśli nawet nikła część rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości zdecyduje się na ukaranie go, to przedstawiciele reszty zniweczą ten trud?.


Dziennikarka pisze też wiele o codziennych działaniach rosyjskiej milicji, uznając tortury za ?oczywisty? dla rosyjskich milicjantów sposób pozyskiwania dowodów. Jak w przypadku rosyjskiego inżyniera, na którym wymuszono przyznanie się do zamachu na policjanta. ?Teraz będziemy cię torturować jak czeczeńskiego pułkownika? ? słyszał od oprawców. ?Jeden z zamaskowanych złamał grubą gałąź, wsadził mi ją między palce, zaczął ściskać. Potem kajdanki, założyli nam na środek dłoni i ścisnęli do końca. Potworny ból. Im było mało. Schwyciwszy za kajdanki, ciągnęli po ziemi (...). W tym gabinecie pozwalają krzyczeć. To przynosi ulgę, ale też podnieca pijanych ?gliniarzy?. Oczy białe, błyszczące, nienormalne. (...) Wykręcają uszy z dwóch stron naraz. Trzeszczą chrząstki. Ból potworny. (...) W celi próbuję przegryźć sobie żyły. (...) Złamali mnie. Mógłbym zjeść talerz g..., swojego, cudzego, tylko żeby przestali? ? brzmią fragmenty jego relacji. Takim to zwierzchnikom opisanych psychopatów oddaliśmy sprawę śmierci polskiego Prezydenta.


Jak działa rosyjska sprawiedliwość, najbardziej czytelnie pokazuje sprawa najprostsza: ruch drogowy, którego zasady nie wszystkich obowiązują. Czytamy w książce Kurczab-Redlich: ?Pędzi władza i mafia (też władza) nie tylko lewym pasem czy tym środkowym, ale ? w co człowiekowi nie stąd po prostu nie chce się uwierzyć ? i pasem KIERUNKU PRZECIWNEGO, TO JEST POD PRĄD, na pełnym gazie. W razie zderzenia czołowego z samochodem
z naprzeciwka giną, lub ranni są najczęściej pasażerowie tegoż samochodu, bo samochody władzy i mafii są duże i mocne?. A jeśli nie zginą, to milicja drogowa ?uzna winę każdego, byle nie władzy; a w wypadku mafii nieszczęsnemu kierowcy zostają wręczone klucze do mafijnego auta z adresem, gdzie ono, po remoncie, ma być odstawione...?.


Piotr Lisiewicz


Całość artykułu w najnowszym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska"




=============================

QUASIMODO,
EDYTUJ I POPRAW TEGO POSTA
:excl:  :excl:  :excl:


ADMINISTRATOR  :zly1:


30 wrz 2010, 17:24
Zobacz profil
Znawca
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA03 kwi 2010, 12:55

 POSTY        294
Post Katastrofa smoleńska
silniczek                    



3/ To jest niewygodna prawda o Tu-154? Rząd ma problem, ekspert też
Nie milkną komentarze po konferencji płk. Edmunda Klicha. Polski ekspert lotniczy wymieniał najważniejsze, jego zdaniem, przyczyny katastrofy smoleńskiej. Wskazywał na błędy decyzji i naruszenia procedur, warunki atmosferyczne, czynniki psychologiczne, współpracę załogi, system szkolenia oraz organizację lotu. Z wypowiedzi płk. Klicha wynikało, że więcej uchybień leżało po polskiej stronie. Politycy krytykują Klicha za "wychodzenie przed szereg". - Nie zamierzam w tej sprawie milczeć i będę mówił jeszcze więcej, jeśli będzie potrzeba. To jedyna forma mojego apelu o pokazanie prawdy - ripostuje w wywiadzie dla Wirtualnej Polski. Dla rządu ostatnie wypowiedzi Klicha są problemem. - Sieją chaos i zamęt - powiedział rzecznik rządu Paweł Graś. On sam mówi, że jest atakowany przez wszystkie partie. (...)
czytaj dalej
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title, ... omosc.html

Z tego samego wywiadu inny, niezwykle interesujący fragment:  :excl:


"Czy jeśli strona polska nie zgodzi się podpisać pod końcowym raportem Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego, która jest instytucją odwoławczą, będzie w stanie rozstrzygnąć ten spór? Czy ma pan wiedzę, jak do tej pory rozstrzygano podobne przypadki?

E.Klich: Nie jestem prawnikiem, więc nie wiem czy w tym przypadku obowiązywała cała Konwencja Chicagowska czy jedynie załącznik nr 13. Nie mogę tego powiedzieć dokładnie. Nie pamiętam podobnych przypadków i nie wiem jak były rozpatrywane. Po drugie nie wiem, czy strona polska będzie chciała się odwoływać.

Dlaczego?

E.Klich: Trzeba ocenić korzyści i straty, to bardzo poważna decyzja. Jesteśmy sąsiadem wielkiego kraju, to oni badają ten wypadek.

Jakie konsekwencje mogą nas spotkać?

E.Klich: Jeśli sprzeciwimy się konkluzjom rosyjskim zawartym w raporcie, pojawią się opinie, że nie ufamy MAK, a to może się przełożyć na inne problemy o randze państwowej.

A konkretnie?

E.Klich: Przecież premier Tusk mówił, że nie pozwoli na wojnę polityczną z Rosją z powodu innej interpretacji lotu. Z tych słów wiele można odczytać."



Faktycznie - można  :(


01 paź 2010, 21:11
Zobacz profil
Znawca

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska
Wydaje się, że najlepiej byłoby żeby p.Klich zajął się przede wszystkim tym na czym się zna. Jest rzeczywiście wybitnym ekspertem w zakresie wypadków lotniczych, autorem wielu publikacji. Politykę niech jednak zostawi politykom, tak jak słusznie zresztą kwestie z zakresu międzynarodowego prawa lotniczego pozostawia prawnikom specjalizującym się w tej dziedzinie.
Dlaczego tak? Choćby dlatego, że niektórzy gotowi pomyśleć, że p.Klich jest ekspertem politycznym, a tak przecież nie jest i w tym przypadku być nie powinien.


02 paź 2010, 09:33
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Katastrofa smoleńska
cammila                    



silniczek                    



3/ To jest niewygodna prawda o Tu-154?

E.Klich:Przecież premier Tusk mówił, że nie pozwoli na wojnę polityczną z Rosją z powodu innej interpretacji lotu. Z tych słów wiele można odczytać."
Faktycznie - można  :(
że słowa JarKacza o kondominium jednak były prawdziwe?!...  :rolleyes:

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


02 paź 2010, 11:36
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
serwant
Ty też zajmij się tym, co wychodzi Ci lepiej od analizowania katastrofy smoleńskiej, bo w tym temacie to cieniutko, bardzo cieniutko stoisz  :D
---------------------------------------------------------------
Ekspert: Pogoda zniszczyła ważne ślady na wraku tupolewa

Będą kolejne teorie spiskowe.

Rosjanie wreszcie, po prawie sześciu miesiącach monitów ze strony polskiej, biorą się do zabezpieczania wraku rządowego Tupolewa. Szczątki samolotu, o czym wie w Polsce każde dziecko, leżały dotychczas nijak niezabezpieczone przed czynnikami zewnętrznymi.

Zwraca na to uwagę w "Fakcie" profesor Brunon Hołyst, ekspert od kryminologii i kryminalistyki. Dotychczasowy brak zabezpieczenia wraku jest dla niego poważnym zaniedbaniem.
  
Jakiekolwiek ważne ślady, które znajdowały się na wraku rozbitego samolotu uległy zniszczeniu wskutek oddziaływania pogody. Po pół roku na słońcu i deszczu nie ma tam śladów, które będą wartościowe dla prowadzonego śledztwa w sprawie katastrofy.

To prawda, deszcz mógł zmyć całkiem sporo śladów. Profesor Hołyst precyzuje, że chodzi mu o ślady substancji chemicznych (np. materiałów wybuchowych), czy też odkształcenia powstałe w wyniku wysokiej temperatury.

O ile te pierwsze zmył deszcz, o tyle te drugie zapewne zniknęły wskutek korozji. W każdym razie, zabezpieczanie wraku w tej chwili, to jak podawanie musztardy po obiedzie. Ewentualne ślady zniknęły i nie da się stwierdzić, czy był na wraku czy też nie. Co da pole do najbardziej fantastycznych teorii.

Mnie zastanawia jedno ? dlaczego nasz rząd, tak bezwzględny w walce z dopalaczami, nie potrafił domagać się równie stanowczo zabezpieczenia szczątków samolotu? Albo przekazania ich do Polski?

Czyżby dlatego, że nie był to temat wizerunkowo nośny? A może, po prostu, nikt nie miał do tego głowy? Pozostaje czekać na wyjaśnienia, ale akurat w tym przypadku zachowanie rządu można słusznie określić mianem "nieprawidłowego".


http://www.pardon.pl/artykul/12622/eksp ... u_tupolewa


05 paź 2010, 11:13
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
1/ Wdowa po aktorze: To nie tak powinno wyglądać!

- Nie chcę nawet wiedzieć, czy były jakieś problemy z identyfikacją ciała Męża, ale faktem jest, że nie dostałam żadnych dokumentów z identyfikacji. To nie jest tak, jak być powinno - mówi Barbara Zakrzeńska, wdowa po aktorze Januszu Zakrzeńskim i dodaje, że rozważa możliwość ekshumacji ciała męża.

Barbara Zakrzeńska, żona Janusza Zakrzeńskiego, wybitnego aktora tragicznie zmarłego w katastrofie rządowego samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem, udzieliła wywiadu "Naszemu Dziennikowi".

- Uważam, że strona polska w ogóle nie stara się dojść do prawdy. Zrzucanie winy na zmarłych pilotów jest czymś potwornym. Podobnie jak wiele rodzin ofiar twierdzę, że nie jest możliwe, by tutaj zawinił błąd pilota. Nie do pojęcia jest dla mnie fakt, że panowie Tusk i Komorowski oddali śledztwo Rosjanom. Nie mogę też pojąć, jak można było już na samym początku śledztwa wykluczyć możliwość zamachu - mówi wdowa.

Sam wylot męża wspomina tak. - Janusz miał tam (w Katyniu) czytać fragmenty listów oficerów zamordowanych w Katyniu, które znaleziono w dołach śmierci. Nigdy wcześniej tam nie był. Wylatywał jednak przygnębiony, długo w nocy siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Chcąc go rozweselić, napiekłam mu racuchów z jabłkami, które bardzo lubił. Zjadł je z wielkim apetytem - wspomina Barbara Zakrzeńska.

Dlaczego jej mąż był przygnębiony? - Trudno mi powiedzieć, po prostu nie chciał lecieć. W przeddzień katastrofy byłam z Januszem u lekarza i miał bardzo dobre wyniki. Chodził jednak na badania, ponieważ miał kłopoty z kręgosłupem, dostawał zastrzyki. On nie mógł długo siedzieć - wpomina wdowa i dodaje, że o katastrofie została poinformowana przez parkingowego z Teatru Polskiego, w którym pracował mój Mąż. - Zadzwonił do mnie i krzyczał przez telefon, żebym włączyła pierwszy program TVP. U mnie pierwszy program ustawiony jest na TV Trwam. Włączyłam, dopiero po chwili zmieniłam na TVP - mówi kobieta.

Zakrzeńska myśli o ekshumacji ciała męża. - Biorę pod uwagę taką możliwość. Mówiłam nawet księdzu z Powązek, że wystąpię o ekshumację. On jednak odradził mi to, mówiąc, że był u niego jakiś człowiek, który podobno widział ciało Janusza w Moskwie i że było całe. Nie daję temu wiary, bo przecież w Rosji zwłoki ofiar pokazywano tylko rodzinie, przynajmniej tak słyszałam. Jedynym moim marzeniem jest, żeby Janusz był w tej trumnie, nie wykluczam więc ekshumacji, gdyby było to niezbędne. Myślę, że ten ksiądz chciał mnie tylko uspokoić.

Zakrzeńska dodaje: - Nie chcę nawet wiedzieć, czy były jakieś problemy z identyfikacją ciała Męża, ale faktem jest, że nie dostałam żadnych dokumentów z identyfikacji. To nie jest tak, jak być powinno. Rodziny ofiar powinny znać wszystkie szczegóły na temat katastrofy i tego, co działo się z ciałami bliskich już po niej. Rzeczywistość jest jednak przygnębiająca. Nawet na lotnisku, gdy przywieziono trumnę z Januszem, dostałam akt jego zgonu z błędem. Jego mama, która nazywała się Szyszko-Bohusz, widniała tu jako Szyszka. To są szczegóły, ale ważne szczegóły.

http://www.fakt.pl/Wdowa-po-aktorze-To- ... 980,1.html
------------------------------------------------------------------------------------------

2/ To Rosja chciała dwóch wizyt w Katyniu

Polska chciała, aby były tylko jedne obchody uroczystości katyńskich, na których miałby być Lech Kaczyński, Donald Tusk i Władimir Putin. Jednak Rosja zasugerowała dwa terminy.

Tygodnik Wprost dotarł do dokumentów, z których wynika, że to strona rosyjska chciała podzielić uroczystości w Katyniu na dwa terminy.

Tygodnik powołał się na notatkę ze spotkania Andrzeja Przewoźnika, który zginął w katastrofie. Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa przygotowywał ze stroną rosyjską obchody w Katyniu. Miał on dwa warianty spotkania. Pierwszym z nich była wspólna wizyta premiera Tuska i prezydenta Kaczyńskiego. Drugim wariantem były dwa oddzielne spotkania. Rozmówca ze strony rosyjskiej stwierdził, że lepszym wariantem, pod względem organizacyjnym, są dwie osobne wizyty.

To może być jedna z ważniejszych informacji w toczącym się śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej.

http://www.fakt.pl/To-Rosja-chciala-dwo ... 985,1.html


05 paź 2010, 20:02
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
1/ Jarosław winny śmierci Lecha Kaczyńskiego?!

O tym kto jest odpowiedzialny za katastrofę pod Smoleńskiem nasłuchaliśmy się już sporo. Stefan Niesiołowski postanowił jednak przebić wszystkich

Lubujący się w medialnych występach polityk Platformy Obywatelskiej gościł we wtorek w wieczornym paśmie publicystycznym w TVN 24. Jak zwykle za cel swoich słownych ataków wybrał szefa PiS.

- Jarosław Kaczyński jest moralnie odpowiedzialny za śmierć brata, gdyż uczynił go prezydentem, więc ponosi odpowiedzialność - wypalił Niesiołowski.

Oglądający program wyborcy mogli poczuć się nieswojo. Czyżby jeden z czołowych polityków nie wiedział, że prezydenta wybiera się w wyborach a nie poprzez mianowanie?

http://www.fakt.pl/Jaroslaw-winny-smier ... 304,1.html

komentarz:
- Puste miejsce J. Palikota w PO zostało szybko zajęte. Cóż, miejsce medialne, z dużym poparciem społecznym. Może i Niesiołowski zbuduje własną partię na bazie gadania głupot?!
--------------------------------------------------------------------------------

2/ Prezydencki minister po katastrofie: Trwa zamach stanu

O braku funkcjonariuszy BOR na lotnisku w Smoleńsku 10 kwietnia i pospiechu, by obowiązki prezydenta przejął Bronisław Komorowski - mówił w środę b. wiceszef Kancelarii Prezydenta Jacek Sasin na spotkaniu z parlamentarnym zespołem ds. katastrofy smoleńskiej.

Sasin, który 10 kwietnia rano przebywał na cmentarzu w Katyniu, relacjonował podczas posiedzenia zespołu, że na miejscu katastrofy Tu-154M był około godziny po tym zdarzeniu.

Rozmawiał wówczas telefonicznie z ministrem prezydenckiej kancelarii Andrzejem Dudą, który relacjonował mu działania podjęte w Warszawie przez Kancelarię Sejmu. "(Duda) powiedział mi, iż jest takie oczekiwanie ze strony marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, wyrażone przez szefa Kancelarii Sejmu (Lecha Czaplę), aby stwierdzić, że nastąpiły konstytucyjne przesłanki do tego, by pan marszałek Komorowski rozpoczął wykonywanie funkcji prezydenta" - tłumaczył Sasin. Jak dodał, Duda miał w tym kontekście użyć słów: "Tu już trwa zamach stanu".

Według relacji Sasina, Duda spytał Czaplę na jakiej podstawie stwierdzono zgon prezydenta. Na co - dodał - miał usłyszeć odpowiedź, że na podstawie medialnych doniesień o katastrofie i zgonie prezydenta. "Minister Duda zdecydowanie odmówił podjęcia działań na tej podstawie" - powiedział Sasin.

Sasin relacjonował, że w kolejnym telefonie do Dudy z Kancelarii Sejmu poinformowano go, że prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zadzwonił do premiera Donalda Tuska i przekazał informację, że prezydent Lech Kaczyński zginął w katastrofie lotniczej. Dodał, że wówczas zostały uruchomione procedury przejęcia funkcji prezydenta przez ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego.

Sasin podkreślił, że te działania Kancelarii Sejmu miały miejsce 10 kwietnia między godziną 11 a 12. "Podczas gdy ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego zostało zidentyfikowane przez jego brata Jarosława Kaczyńskiego dopiero w godzinach wieczornych 10 kwietnia i wtedy mógł być stwierdzony zgon i wystawione dokumenty potwierdzające zgon" - zaznaczył.

Sasina, jak mówił, uderzał "nadzwyczajny pośpiech" Kancelarii Sejmu, który - według niego - nie miał żadnego uzasadnienia. "Nasz kraj nie był bezpośrednio zagrożony jakimikolwiek wydarzeniami czy to wewnętrznymi, czy zewnętrznymi, które nakazywały podejmowanie takich działań, które - nie chciałbym używać słów +być może+ - ale przynajmniej na granicy prawa, być może z przekroczeniem konstytucji się odbywały" - ocenił.

Minister stwierdził także, że gdy przybył na miejsce katastrofy ok. godz. 9.30-9.40 czasu polskiego, nie była tam prowadzona akcja ratunkowa. Jak mówił, w pewnej odległości od wraku stały karetki pogotowia, a wokół nich zgromadzony był personel medyczny. "I to, co mnie wtedy uderzyło, to że właściwie akcja ratunkowa jako taka na miejscu katastrofy nie jest prowadzona" - zaznaczył.

Sasin dodał też, że według jego wiedzy na lotnisku w momencie katastrofy nie było funkcjonariuszy BOR. "Mamy bardzo rozbieżne informacje w tym przypadku, bo mamy z jednej strony stwierdzenie (szefa BOR) gen. Mariana Janickiego, że funkcjonariusze BOR znajdowali się na lotnisku. Ja mogę stwierdzić ze swojej wiedzy i swojej obserwacji, że tak po prostu nie było" - podkreślił na konferencji prasowej po posiedzeniu zespołu.

Relacjonował, że gdy dowiedział się, że doszło do wypadku, poprosił funkcjonariusza BOR dowodzącego pozostałymi znajdującymi się na cmentarzu w Katyniu, by skontaktował się z BOR-owcami przebywającymi na lotnisku i spytał, co się tam wydarzyło. "Dla mnie było absolutnie naturalne, (...) że na lotnisku są funkcjonariusze, którzy będą w stanie udzielić nam informacji, co się wydarzyło. On mnie poinformował, że takiej możliwości nie ma, bo funkcjonariusze BOR na lotnisku nie przebywają" - oświadczył Sasin.

Jak mówił, spytał wówczas funkcjonariusza BOR, kto będzie chronił prezydenta po lądowaniu. "Dostałem informację, że ci funkcjonariusze, ekipa, która leci z prezydentem samolotem" - powiedział. "Ale jeśli gen. Janicki twierdzi, że było inaczej, to być może ci funkcjonariusze byli w jakiś sposób zakonspirowani. Ale ani ja, ani nikt z Kancelarii Prezydenta, ani też, jak się okazuje, ci funkcjonariusze BOR, którzy byli na cmentarzu, takiej wiedzy nie mieli" - dodał.

Podczas posiedzenia zespołu Sasin zaprzeczył, jakoby decyzja o rozdzieleniu wizyt premiera i prezydenta w Katyniu była konsultowana z Kancelarią Prezydenta. Jak mówił, od momentu zgłoszenia przez Lecha Kaczyńskiego chęci wzięcia udziału w uroczystościach w Katyniu nie było oficjalnych rozmów z Kancelarią Prezydenta w tej sprawie. "Byliśmy przekonani, że będzie jedna wizyta" - tłumaczył.

Według Sasina, kontaktów nie było aż do momentu, w którym do Kancelarii Prezydenta wpłynęło pismo wiceministra SZ Andrzeja Kremera z 23 lutego. Proszono w nim o potwierdzenie ostateczne, że prezydent chce uczestniczyć w uroczystościach w Katyniu i przewodniczyć polskiej delegacji. Jak zaznaczył Sasin, także wtedy Kancelaria była przekonana, że będzie to wspólna wizyta prezydenta i premiera. "Ale to nie trwało długo, bo 3 marca był komunikat medialny, że te wizyty będą rozdzielone. Dowiedzieliśmy się o tym z mediów" - podkreślił Sasin.

Szef zespołu Antoni Macierewicz poinformował, że zespół będzie chciał spotkać się z ministrem Dudą. Macierewicz powiedział PAP, że w piątek przedstawi kalendarium dotyczące wydarzeń przed wylotem Tu-154 do Smoleńska 10 kwietnia.

http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/ ... komentarze


06 paź 2010, 18:56
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Katastrofa smoleńska
Tomasz F.Krawczyk: List do Thomasa Urbana
Szanowny Panie Redaktorze,

Kieruję swój list nie tylko do Pana, jako korespondenta Süddeutsche Zeitung w Warszawie, ale także do wszystkich Pańskich koleżanek i kolegów z redakcji, którzy pisali o wydarzeniach związanych z tragedią w lasach Smoleńskich 10 kwietnia 2010 r.

Zadałem sobie trud przejrzenia większości artykułów, które pojawiły się na stronie Süddeutsche Zeitung od 10 kwietnia do 18 kwietnia. Chciałem mojemu oburzeniu nadać wymiar materialny, ponieważ jako ?człowiek pogranicza?, który zrządzeniem losu urodził się w Niemczech, a odnalazł siebie, swoją historię i tożsamość w Polsce, jestem nie tylko oburzony, ale zawstydzony sposobem relacjonowania wydarzeń w Polsce.
Z poczuciem ogromnego niesmaku czytałem artykuł, relacjonujący ogłoszenie oficjalnej kandydatury Jarosława Kaczyńskiego, w którym przeplatają się żarty o wstręcie braci Kaczyńskich do produktów homogenizowanych ze względu na ich ?powszechnie znaną homofobię? ze wspomnieniami o żałobie i domniemanym homoseksualizmie Jarosława Kaczyńskiego. Artykuł ten, nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek standardami dziennikarskiego fachu, nie mówiąc już o elementarnym poczuciu smaku i etyki zawodowej.



"Jaroslaw Kaczynski ist unverheiratet, hat keine Kinder und machte nie einen Hehl daraus, dass sein Bruder, mit dem er oft mehrmals täglich telefonierte, und seine Mutter die wichtigsten Menschen in seinem Leben sind. Immer wieder tauchen auch Gerüchte auf, der Junggeselle sei homosexuell - was er vehement bestreitet. Die PiS-Partei vertritt eine scharfe Homosexuellen-feindliche Position; es machen dazu auch viele Witze die Runde, etwa dass die Kaczynski-Zwillinge aus Abneigung gegen Schwule keinen Käse aus homogenisierter Milch essen."


18 kwietnia 2010 r. był Pan łaskaw napisać artykuł o tytule ?Trauer, die ein Land verändert?. Katastrofa lotnicza, w której zginał Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, jest dla Pana przede wszystkim symbolem katastrofy polityki braci Kaczyńskich. Oczywiście, jak w prawie każdym Pańskim artykule, pojawiają się przy nazwisku Prezydenta Kaczyńskiego przymiotniki takie jak: niepopularny, niezwykle niepopularny, nielubiany.

Jakby tego jeszcze było za mało, utwierdza Pan niemieckich czytelników, w już i tak utrwalonych i pilnie przez niektórych niemieckich dziennikarzy pielęgnowanych stereotypach o Polaku. Przedstawia Pan Polaków jako naród, dla którego podmiotowości rola ofiary ? czegoś obcego Pańskiej tradycji ? jest konstytutywna.

Wskazuje Pan, że problemem obecnego pokolenia Polaków wiąże się z tym, że kolejne młode pokolenia w Niemczech i w Rosji nie czują lub nie chcą się czuć oprawcami. Owszem można sprowadzić ten spór z poziomu meta do poziomu Pańskiego artykułu lub do obustronnej pyskówki w sprawie p. Steinbach. Jednak można, nie godząc się na taki poziom dyskusji, także sięgnąć do badań prof. Jerga-Dietera Gaugera ?Deutsche und Polen im Unterricht. Eine Untersuchung aktueller Lehrpläne/Richtlinien und Schulbücher für Geschichte.?, które wskazują jak skandalicznie małą wiedzę o roku 1939, nazistowskiej okupacji i jej zbrodniach na terenie Polski otrzymuje niemiecki uczeń. Przykładając do tego standardy moralne, które wyznaczył dla następnych pokoleń Niemców Karl Jaspers, trudno nie być oburzonym, że próbuje się zamazywać własne zaniedbania moralne, polityczne i edukacyjne tym, że odsyła się do stereotypów o sąsiednim Narodzie.

Pańskie aluzje do pewnych historyków i politologów, którzy jakoby ciągle domagali się swego rodzaju mea culpa od sąsiadów jest wprowadzeniem w błąd niemieckiego czytelnika. Oczywiście nie zakładam, że robi Pan to świadomie. Jeśli jednak tak, to cieszę się, że stawia Pan np. dra Marka Cichockiego, czy prof. Zdzisława Krasnodębskiego w jednym szeregu z Ralphem Giordano i Richardem von Weizsäckerem. Problem, którego Pan nie dostrzega lub dostrzec nie chce, tkwi w tym, że strona Polska domaga się pewnej ciągłej samoświadomości Niemców, nie brania w nawias pewnych okresów swojej historii oraz prowadzenia pełnej i odpowiedzialnej polityki historycznej. Nade wszystko strona polska domagała się i powinna domagać od strony niemieckiej, żeby pozbyła się stereotypów i paradygmatów, które traktują Polskę bądź to, jako obszar do zagospodarowania pomiędzy Rosją a Niemcami, bądź to jako asymetrycznego partnera. Niewątpliwie także po stronie Polski były i są zaniedbania, które nie pomagają w stworzeniu symetrycznego partnerstwa. Jednak dopóki Niemcy nie zdemokratyzują i nie zeuropeizują paradygmatów swojej polityki międzynarodowej, w tym przede wszystkim na szczeblu średnich i wysokich urzędników, dopóty stworzenie takiej relacji jest niemożliwe lub niezwykle trudne.

Czytając Pański artykuł, zastanawiam się, czy aby na pewno poruszamy się w tym samym ?polu racjonalności?, które określa możliwe zachowania, reguły postępowania, standardy moralne, itd. we wszechświecie. W ?moim? polu racjonalności, kształtowanym także przez bardzo prostą, ale niezwykle trafnie wyczuwającą standardy mieszczące się w owym polu racjonalności, niemiecką babcię, nie mieści się to, co odnalazłem w Pańskich i niektórych Pana kolegów i koleżanek artykułach.


                           Z wyrazami szacunku,

                           Tomasz F. Krawczyk

http://teologiapolityczna.salon24.pl/17 ... asa-urbana

Czy to nie przypadkiem ta "gazeta", która pisała o "polskich obozach koncentracyjnych"?

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


07 paź 2010, 12:05
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
bonifacy
Widzisz jak miło  :wub:
Nie wskażesz takich miejsc ani bezpośredni, ani pośrednio. Nigdy nie wypowiadałem takich opinii z bardzo prostego powodu, ponieważ uważam, że strona polska (jak na razie) ponosi dużo większą odpowiedzialność za tą katastrofę niż strona rosyjska.
I nie o pilotów mi chodzi, tylko o całą organizację lotu od początku do końca.
A co się jeszcze okaże, zobaczymy.


07 paź 2010, 20:28
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Wdowa przeciwna wizycie Komorowskiej w Smoleńsku?

Wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie w piątek rano modliła się na miejscu katastrofy pod Smoleńskiem. Magdalena Merta stwierdziła, że na miejscu tragedii będzie można się w spokoju pomodlić, kiedy prezydentowa wyjedzie

Magdalena Merta zamówiła Mszę Świętą na miejscu tragedii na piątkowy poranek - relacjonuje tvn24.pl. Wdowa po jednej z ofiar katastrofy modliła się w Smoleńsku wraz ze stuosobową grupą młodzieży z całej Polski - laureatami organizowanego przez IPN konkursu dotyczącego Katynia.

Merta na miejscu tragedii nie pojawi się 10 października - wtedy też w Smoleńsku będzie pielgrzymka rodzin ofiar, w której będzie uczestniczyła także polska Pierwsza Dama. - Moja podróż tu była ustalana dużo wcześniej niż pojawiła się inicjatywa Kancelarii Prezydenta - powiedziała wdowa po wiceministrze. - Podjęłam tę decyzję nie wiedząc, że będzie jakakolwiek inna okazja znalezienia się tu.

Merta jednak ma sporo uwag do tego co dzieje się teraz na miejscu tragedii. - Jeżeli był taki moment, w którym ucieszyłam się, że jestem tutaj teraz, a nie później, to (ten), w którym znalazłam się tam w pobliżu miejsca katastrofy i zobaczyłam zmiany jakim poddano to miejsce w związku z oficjalną wizytą - powiedziała. - Jedyna nadzieja, że jak pani prezydentowa stąd wyjedzie, to wszystko wróci do takiej przynajmniej tej siermiężnej normalności, że będzie się można normalnie pomodlić bez wyjednywania zgód u gubernatora i że dalej będzie to miejsce już nie fety, podejmowania oficjalnego gościa, tylko miejsce modlitwy, bólu, żałoby - powiedziała Merta.

http://www.fakt.pl/Wdowa-przeciwna-wizy ... 567,1.html


08 paź 2010, 18:09
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Katastrofa smoleńska
"Chór śpiewał moskiewską partyturę, dyrygował Putin"

Europoseł Ryszard Czarnecki w radiowej "Trójce" zgodził się z oceną Anny Fotygi, która w wywiadzie dla "Polska the Times" powiedziała, że katastrofa w Smoleńsku mogła być zamachem, a Polska traci suwerenność.
- Chór śpiewał moskiewską partyturę, dyrygował Putin- mówił Czarnecki o "grze Tuska z Putinem", mającej osłabić pozycję Lecha Kaczyńskiego.

Europoseł stwierdził, że przed kwietniowymi obchodami 70-lecia pomordowania polskich oficerów w Katyniu szereg polskich polityków uaktywnił się tylko po to, by zdyskredytować prezydenta Lecha Kaczyńskiego i osłabić jego prestiż.
- Radosław Sikorski, Stefan Niesiołowski, Andrzej Halicki, Paweł Graś - Czarnecki wyliczał nazwiska polityków Platformy.

- Rosjanie zaproponowali, by w Katyniu miała miejsce tylko wizyta Tuska - mówił Czarnecki, dodając, że "celem było oczywiście oczernianie Lecha Kaczyńskiego. W praktyce chodziło o niedopuszczenie, by był w Katyniu". Według Czarneckiego chodziło o zmonopolizowanie relacji polsko-rosyjskich.

Polska w rosyjskiej strefie wpływów.
W wywiadzie dla "Polski The Times" była minister spraw zagranicznych oceniła, że "Polska weszła już w rosyjską strefę wpływów", a śmierć Lecha Kaczyńskiego w katastrofie smoleńskiej tylko to przyspieszyła.
Fotyga zarzuciła premierowi Donaldowi Tuskowi, że sprzeniewierza się polskiemu interesowi narodowemu, godząc się na rosnące wpływy Rosji.

- Dziś jesteśmy jak kula, którą przerzucają między sobą wszyscy. A my wykonujemy bardzo chaotyczne ruchy - mówi o Polsce Fotyga. Dodaje, że w kraju działają "piąte kolumny", nie tylko rosyjska.
Była minister przekonuje, że obecną sytuację Polski można porównać z ostatnią fazą pierwszej wojny światowej.
- Widzę ścieżki wyjścia, możliwości, ale do tego potrzebne są "wszystkie ręce na pokład". Jeżeli się nie uda będzie jak w XVIII wieku przed rozbiorami - ostrzega.

Zdaniem Fotygi, premier Donald Tusk działał wspólnie z premierem Rosji, Władimirem Putinem, na rzecz osłabienia pozycji prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
- To jest stan bliski zdradzie.
Na pewno nie działano w zgodzie z konstytucją. Jest w niej napisane, że polskie organy władzy: prezydent, premier, minister spraw zagranicznych w sprawach polityki zagranicznej mają współdziałać wewnętrznie, ustalać wspólne stanowiska, a dopiero potem prowadzić gry na zewnątrz.
Donald Tusk to złamał - oskarżyła szefa rządu w wywiadzie dla "Polski The Times" Fotyga.

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katas ... omosc.html

Taka jest PRAWDA o panu Tusku i politykach PO.
Niestety :(

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


08 paź 2010, 19:58
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Katastrofa smoleńska
Zespół Parlamentarny Ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010r. uzyskał informacje wskazujące, że w kluczowych dla wyjaśnienia tej tragedii sprawach rząd Donalda Tuska dysponuje dowodami podważającymi wersję podawaną do wiadomości opinii publicznej. Dowody te są ukrywane.

Równocześnie już w maju br. rząd Donalda Tuska zobowiązał się zaakceptować wywód i konkluzje przyjęte wówczas przez tzw. Międzynarodowy Komitet Lotniczy co do przyczyn katastrofy.

Zasadniczy punkt przyjętego wówczas w maju br. zobowiązania brzmi: "wstępne opracowanie informacji dotyczącej lotu wykonano w MAK i w Rzeczpospolitej Polskiej wspólnie przez ekspertów rosyjskich i polskich i nie budzi ono niejednoznacznych interpretacji i konkluzji." (31 maja 2010 r. podpisano: Igor Lewiatin, Komisja FR, Jerzy Miller Komisja RP, Tatiana Anodina, MAK).

Decyzje te przeczą zasadom uczciwości, solidności
i obiektywizmu, podważają wiarygodność organów państwowych w tej tak zasadniczej dla Polaków sprawie i negują publicznie przyjęte przez rząd zobowiązanie do wyjaśnienia śmierci polskiej elity państwowej w sposób gwarantujący jawność i transparentność. Budzą też zasadnicze wątpliwości co do wiarygodności przygotowywanego przez MAK i komisję Millera Raportu.

Fakty omijane lub ukrywane przez rząd dotyczą m.in. tego, że:

- 9 kwietnia Dyżurna Służba Operacji Sił Zbrojnych RP przekazała do Centrum Operacji Powietrznych w Warszawie informacje o zagrożeniu atakiem terrorystycznym jednego z samolotów Unii Europejskiej;

- załoga samolotu TU 154 z 10 kwietnia dysponowała danymi dotyczącymi podejścia do lądowania z 2009 r., podczas gdy członek załogi przygotowujący się do lotu z premierem Donaldem Tuskiem z 7 kwietnia otrzymał także dane najnowsze w istotny sposób różne i dużo bardziej precyzyjne;

- przed wylotem TU 154 dnia 10 kwietnia wykryto wyciek ze środkowego silnika, o którym nie powiadomiono pilotów;

- istnieje uzasadnione podejrzenie, iż kontrolerzy rosyjscy wprowadzali w błąd pilotów, podając aż do momentu katastrofy, że samolot znajduje się "na kursie i na ścieżce", czyli że prawidłowo podchodzi do lądowania;

- BOR nie dokonał sprawdzenia pirotechnicznego lotniska w Smoleńsku przed lądowaniem samolotu z Prezydentem na pokładzie. Taka kontrola jest ustawowym obowiązkiem BOR;

- według relacji naocznego świadka uderzenie w brzozę nie wpłynęło na tor lotu samolotu, więc nie mogło być przyczyną katastrofy;

- według relacji naocznego świadka przed upadkiem samolotu doszło do niewyjaśnionej awarii, czego objawem był wielki oślepiający błysk;

- już w nocy z 10 na 11 kwietnia działający wspólnie prokuratorzy polscy i rosyjscy ustalili czas katastrofy na 8:40 czasu polskiego, mimo to jeszcze przez trzy tygodnie podawano jako godzinę katastrofy 8:56, a w aktach zgonu m.in. 8:50;

- w nocy z 10 na 11 kwietnia prokuratorzy polscy zaakceptowali żądanie rosyjskie, by rejestratory lotu (czarne skrzynki) zostały przekazane do dyspozycji tzw. Międzynarodowego Komitetu Lotniczego. Z kolei w maju 2010 r. decyzją ministra Millera czarne skrzynki zostały przekazane Federacji Rosyjskiej do czasu zakończenia rosyjskiego postępowania sądowego;

- w nocy z 10 na 11 kwietnia prokuratorzy zgodzili się, że w toku postępowania będą brane pod uwagę tylko 3 przyczyny katastrofy: wady techniczne samolotu, zła pogoda, błędy pilotów lub załogi naziemnej lotniska.

W szczególności uważamy za konieczne natychmiastowe wyjaśnienie, kto odpowiedzialny jest za pozbawienie załogi TU 154 M z 10 kwietnia dostępu do aktualnych kart podejścia. Według członka załogi samolotu wiozącego premiera Donalda Tuska, przygotowując się do lotu, otrzymał dwa komplety kart podejścia. "Były to dokumenty sprzed roku. Ponadto zapoznałem się z kartami podejścia tegoż lotniska , które przyszły do JW kilka dni przed 7 kwietnia br. Różnica między nimi a wcześniejszymi polegała na tym, że było w nich więcej danych na temat lotniska, były współrzędne progu pasa  i środków radionawigacyjnych lotniska. (...) sprawdziłem współrzędne progu pasa 26 lotniska w Siewiernym i okazało się, że jest przesunięty o około 300 metrów bliżej, patrząc w kierunku podejścia w stosunku do danych zawartych na karcie podejścia.".

Wobec tych faktów posłowie na Sejm Rzeczpospolitej nie mogą milczeć. Domagamy się podjęcia przez prokuraturę zgodnie z Kodeks Postępowania Karnego decyzji o upublicznieniu wszystkich dokumentów śledztwa nie objętych tajemnicą państwową i udostępnienia posłom dokumentów objętych klauzulą "tajne".

Domagamy się udostępnienia dokumentów posiadanych przez rządową Komisję ministra Jerzego Millera badającą przyczyny katastrofy, w szczególności kluczowego dla ustalenia przyczyn katastrofy zapisu rejestratora parametrów lotu.

W tej sytuacji uważamy także za konieczne dokonanie natychmiastowej zmiany w składzie i sposobie działania Komisji Millera. Należy też wstrzymać procedurę związaną z przyjmowaniem rosyjskiego raportu i zwrócić się do strony rosyjskiej o przejęcie postępowania przez Polskę w zakresie badania czarnych skrzynek, wraku samolotu i miejsca katastrofy.

Antoni Macierewicz
Przewodniczący Zespołu


10 paź 2010, 14:09
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Katastrofa smoleńska
Rozmyślanie przy świecach o tym co wiadomo
bu-dzin, blog

U mnie tu północ. Kalendarz przekręca się na datę 10.10.10. W Polsce już dziewiąta rano. Zapaliłem świece i pomodliłem się za poległych. Pamiętam że tamtego dnia, siedziałem jeszcze do późna i coś dłubałem w kodzie kiedy 5 minut przed pierwszą w nocy napisał do mnie z Polski serdeczny kolega z którym pracowałem wiele lat. List (email) miał tylko tytuł, żadnej treści Subject: "Samolot z prezydentem rozbił się w Smoleńsku".

Tak więc dzisiaj też posiedzę do tej samej godziny. Albo i dłużej - i spiszę to co sobie powoli planowałem przez ostatni tydzień.
Siła propagandy

Przez kilka pierwszych dni nie przypuszczałem że to był zamach. Pierwsze doniesienia prasowe i internetowe były bardzo przekonujące. Aż dziwne to dla mnie dzisiaj, ale zarówno przemówienie Komorowskiego jak i zdjęcie Tuska z Putinem nie robiły na mnie pierwszego dnia negatywnego wrażenia. To jest siła propagandy.  Upłynęło ładnych kilka dni zanim się zorientowałem. W dyskusjach mogłem jedynie powiedzieć to czego byłem pewny: na razie nic nie wiadomo. W okolicy miałem kilku Polaków zdecydowanie przeciwnych PiSowi (każdy z innych powodów, pełen folklor, ale mniejsza o to). Oni jakoś mieli argumenty typu "Po co tam leciał. We mgle się nie ląduje. On kazał im lądować. A z tym Wawelem to już przesada". Ja nie miałem specjalnie ugruntowanego zdania: nie miałem danych i na dodatek nie jestem osobą która się na codzień interesuje polityką. Na dodatek, politykom po prostu nie ufam bo za dużo już widziałem (na fantastyczną kampanię wyborczą Obamy też patrzyłem jak na wielkie oszustwo mimo iż wszyscy wokół byli entuzjastyczni "jak już dawno nie").

Dusza mi krwawiła - i nadal krwawi - ze smutku że tylu wybitnych ludzi straciło życie. Byłem też bardzo zniesmaczony atmosferą kontrowersji zbudowaną wokół pogrzebu na Wawelu, a szczególnie dziwną rolą prominentnych dostojników kościoła którzy śmierdzieli jak prowokatorzy (ale czego  i po co to nie byłem wtedy w stanie objąć teraz mi się zdaje że mają haka na kardynała Dziwisza - mieć wtyczkę jako sekretarza Ojca Świętego to numer na skalę TW bolka ).

W miarę upływu czasu, gdy czytałem doniesienia z Polski i blogi sprawa stawała się coraz bardziej śmierdząca "organizacją". Nie miałem zbyt dużo czasu na czytanie wszystkiego. Codzienna bieżączka nie dawała takiej możliwości. Np. tzw. "film Koli"  zobaczyłem pierwszy raz wtedy gdy przeczytałem że prokuratura uznała jakiś film za autentyczny i słychać tam strzały. Potem zobaczyłem (chyba u pluszaka) analizę częstotliwości występowania mgły w Smoleńsku i przeczytałem też o wyścigu tuska do Smoleńska z bratem Ś.P. prezydenta? I wtedy zaczęłam spędzać dużo czasu czytając i analizując sygnały. Wtedy dopiero tak na prawdę zacząłem doceniać co się od strony politycznej wydarzyło. Do tej pory jak "memento mori" pamiętam jakie wrażenie robiły na mnie pierwsze przekazy. Dałem się zrobić jak dziecko, a przecież pamiętam czasy DTV, trybuny ludu i temu podobnych. Starsi opowiadali mi również o propagandzie z czasów okupacji niemieckiej? A dałem się zrobić jak dziecko?

Co Wiemy?

Tu miałem zaplanowane napisanie dłuższego wywodu ale P. Aleksander Ścios niedawno opublikował artykuł pt. "Dezinformacja - by zabić prawdę" (http://www.niepoprawni.pl/blog/394/dezinformacja...).  Tekst ten bardzo trafnie ujmuje wiele rzeczy które ja również chciałem tu napisać więc daruje sobie ich pisanie. Chciałbym z tych rzeczy wysnuć jednakże nieco inne rozważanie powodowane moimi odruchami badacza. Pozwolę tu sobie zacytować ważną tezę tego artykułu: "Jak wobec tego bronić się przed dezinformacją, jakimi metodami ją pokonać? Myślę, że nie ma takiej możliwości. (?) Jedyną, racjonalną postawą jest zatem odrzucenie całości przekazu rosyjskiego i traktowanie go w kategoriach simulacrum ?informacji symulowanych, świadczących jedynie o intencjach strony rosyjskiej, a nie o prawdzie materialnej." Zainteresowanych zachęcam do przeczytania całości. Ten cytat jest tu dla nadania rozpędu, gdyż ja tutaj - zgadzając się w pełni z logiką wywodu p. Ściosa -  chciałbym nieco pociągnąć temat tego co wynika z przekazów które do mnie dotarły.

Jako inżynier jestem często zdany na posuwanie projektu do przodu w obliczu nie pełnej lub błędnej informacji. Wykształciłem sobie w tym celu odruch budowania modeli zjawisk, ciągłego ich weryfikowania i równoległej ewolucji kilku możliwych rozwiązań. Niestety nie mogę się powstrzymać od analizowania strumienia informacji (kłamstw) aby sprawdzić co można z niego wyłowić traktując go jako odbicie rzeczywistości. Wiemy że informacje te są po części prawdziwe, po części spreparowane i na dodatek mogą być przeinaczone przez "filtr wyjściowy" reporterów (czy to na skutek pomyłki, czy niedbalstwa czy też niezrozumienia zagadnień). Na dodatek, nasza percepcja informacji i wnioski jakie z nich wysnuwamy jest związana z naszą osobistą polaryzacją. Gwoli ścisłości: poniżej prezentuję typowe rozumowanie inżynierskie podobne do tego jakie jest zwykle dokonywane przy wstępnym planowaniu projektu, kiedy jeszcze większość informacji nie jest ściśle znana. Pozwala ono na wyrobienie intuicji co do ryzyka pewnych rozwiązań. Profesorów matematyki lub fizyki proszę żeby sobie wzięli nervolosek jeśli chcą dalej czytać.   Całość sprowadza się nieco do wróżenia z fusów ale dzielę się tym z uwagi na to iż ma to dla mnie wartość taką jak intuicja w naukach ścisłych.

Tak więc można by "odrzucić całość przekazu" gdyż nie mamy możliwości weryfikacji. Możemy  wydedukować informacje "świadczące jedynie o intencjach strony rosyjskiej, a nie o prawdzie materialnej". Niniejszym pragnę tu znowu powałkować nieco temat prawdy materialnej: "był li to zamach czy nie?". W tym celu chciałbym tu wyliczyć kilka wybranych przeze mnie stronniczo informacji które dają mi do myślenia. Do każdej z nich przyporządkuję moją ocenę prawdopodobieństwa że to NIE było związane z planowaniem katastrofy lecz "po prostu tak się złożyło".


A) Rosjanie byli gotowi żeby zakomunikować wersję wydarzeń w bardzo krótkim czasie. Że to był błąd pilota było  "ustalone" już ok. 15 minut po oficjalnym ogłoszeniu wydarzenia.
Zdarzenie A: Tym razem Rosjanie wykazali się dużą prężnością organizacyjną i dali radę przepchnąć informację szybko - centrala sprawnie zatwierdziła że można powiedzieć.  Zdarzenie przeciwne nie-A: wersja wydarzeń była już gotowa i wola centrali żeby publikować była zdecydowana wcześniej.  Myślmy pozytywnie of naszych braciach Rosjanach i dajmy tu P(A) = 0.9


B) Na skutek działań polskiej strony rządowej i rosyjskiej dyplomacji rozdzielono wizyty i w celowy sposób zaniedbano przygotowanie wizyty (a w szczególności przelotu) prezydenta (na to są dokumenty).
Zdarzenie B: zrobiono to aby Ś.P Pana Prezydenta  "nieco przeczołgać" i poniżyć. Zdarzenie przeciwne nie-B: zrobiono to przygotowując zamach. Oceńmy Zdarzenie B jako dużo bardziej prawdopodobne (no bo w końcu Polak-Polaka?). P(B) = 0.9


C) W dniu tragicznego zdarzenia pojawił się na youtube.com "film Koli" (nie wiem o której godzinie, ale wiem że na pewno był tam wieczorem) stanowiący tragiczną narrację zdarzeń na miejscu które pokazuje się jako miejsce rozbicia samolotu.  Film jest słabej jakości technicznej ale faktem jest iż obrazuje tyralierę ludzi i śmigłowiec transportowy, widać mur lotniska i te same połamane drzewa co na innych filmach i fotografiach. Tor dźwiękowy zawiera strzały i głosy sugerujące iż ludzie tam obecni wykonują czynności nie związane z ratowaniem życia ofiar katastrofy lecz przeciwnie polują na kogoś. Na filmie tym widać również coś jakby kokpit, którego nie widać na innych filmach.
Zdarzenie C: ktoś zainscenizował/zmontował szybko po wypadku taki film w celu zrobienia makabrycznego dowcipu i żeby posiać zamieszanie. Film nie jest związany z zamachem i nie jest związany z tym co działo się na miejscu katastrofy. Zdarzenie nie-C ("Kola" rzeczywiście sfilmował zajście) lub (zainscenizowano film jako prowokację mającą odwrócić uwagę od prawdziwego miejsca zajścia; taka inscenizacja mogła nastąpić np. poprzedniego dnia w czasie gdy też była tam mgła).  Oceniam P(C) = 0.05. Jest mało prawdopodobne iż tego typu inscenizacja/montaż mogły nastąpić "od pomysłu do przemysłu" w ciągu OK 12 godzin bez uprzedniej wiedzy że coś takiego chciałoby się zrobić.  Tak samo, wmontowanie w tak szybkim czasie dobrze zsynchronizowanego, wielotorowego dźwięku w film jest mało prawdopodobne (film bez tego dźwięku może uchodzić za bardziej "niewinny"). Mam ochotę dać tu jeszcze mniej niż 0.05 ale staram się trzymać tu stronę przypadku, a nie celowego przygotowania zamachu.  Tak więc  P(C)=0.05

D) Wycięto drzewa które były dowodami rzeczowymi w dochodzeniu.

Zdarzenie D: Zrobiono tak z jakiegoś powodu nie związanego z zacieraniem śladów zamachu. Zdarzenie nie-D: zrobiono tak by uniemożliwić dokładniejsze analizy zniszczeń drzew gdyż niektóre z drzew mogłyby wskazać prawdziwą wersję zdarzenia (np. więcej niż jeden samolot, lub upadek w innym miejscu lub wybuch?). P(D)=0.7 - mało jest prawdopodobne aby ktoś zechciał zainwestować pieniądze w prace przy wycince i to właśnie wtedy kiedy jest tam prowadzone śledztwo . Jednakże nie możemy czegoś takiego wykluczyć tak więc P(D)=0.7

E) Zlikwidowano Autokomis. i nie ma już całej budy, ogrodzenia, drzewek itd.  !  Zdarzenie E : ktoś akurat potrzebowal terenu do czegóś innego.

Zdarzenie nie-E :   autokmis i jego pobliskie okolice były używane w czasie zamachu w jakimś celu i pozostały trudne do usunięcia ślady. podobnie jak w przypadku Zdarzenia D: Kto nagle chciałby likwidować budę i ogrodzenie jak można by to do czego użyć? Dużo gorsze budy stoją w okolicy i są do czegoś używane. P(E)=0.7

F) Przewody elektryczne zerwane nieopodal nie wykazują zerwania poprzez dużą siłę poziomą - wsporniki izolatorów nie są w ogóle zgięte.
Zdarzanie F: (samolot zerwał przewody ale izolatory wytrzymały w zakresie stosowalności prawa Hooke'a.) lub jakaś inna przyczyna zerwała przewody niezależnie od samolotu i całego tragicznego zdarzenia.
Zdarzenie nie-F: zdecydowano zerwać przewody dla uwiarygodnienia trajektorii lotu, ale nie udało się tego zrobić w sposób wystarczająco wiarygodny.  P(F)=0.5.

G) Archeolodzy nie wybrali się do Smoleńska żeby szczegółowo przebadać teren.
Zdarzenie G: Rosjanie po prostu nie chcieli aby ktoś im się szwendał po terenie i wydłubał jakieś wstydliwe rzeczy, chociaż zgłosili pełną chęć współpracy wcześniej.  Zdarzenie nie-G: w związku z zamachem, nie wszystkie ślady udało się jeszcze zatrzeć.
Załóżmy że Rosjanie po prostu nie lubią jawności: P(G) = 0.9

I) Duża część samolotu rozbija się w drobne kawałki, kilkadziesiąt procent całego samolotu nie zostało nawet odnalezione (w tym większość wręg które są mocnymi elementami szkieletowymi). Na filmie zrobionym przez Wiśniewskiego nie ma również kokpitu.
Zdarzenie I : samolot rozpadł się bo upadł na plecy i coś tam jeszcze się stało co to wyjaśnia.   Zdarzenie nie-I:  Samolot został rozerwany wybuchem lub też kokpit i salonka zostały szybko we mgle przetransportowane w inne miejsce przypuszczalnie śmigłowcem lub też katastrofa wydarzyła się w innym miejscu a tu zainscenizowano szczątki P(I) = 0.1 Na dodatek Analiza Amelina zawierała błędy które uwiarygodniały wersję że samolot zrobił pół beczki i upadł na "plecy". Niektóre zdjęcia były fotomontażami.

J) "Stenogram" zawiera oczywiste błędy matematyczne i sprzeczności czasowe i widać że nie został rzetelnie sporządzony.
Zdarzenie J: zwykły bałagan i pośpiech żeby (może przed wyborami) zdążyć z pokazaniem "czegoś"
Zdarzenie nie-J: fałszowani ei mataczenie żeby ukryć zamach. P(J) = 0.8 - bądźmy tu wyrozumiali dla trudów  ponoszonych przez śledczych.

Matematycznie rzecz biorąc, aby to nie był zamach to muszą zachodzić wszystkie zdarzenia A,B,C,D,E,F,G,H,I,J.  Powtórzę zatem jeszcze raz: całość sprowadza się nieco do wróżenia z fusów ale dzielę się tym z uwagi na to iż obrazuje to sposób w jaki wyrabiamy sobie intuicję na temat tego w co wierzymy, a w co nie. Intuicyjnie każdy może sobie odpowiedzieć na ile możliwe jest iż zachodzą wszystkie zdarzenia A,B,C,D,E,F,G,H,I,J ? To się nazywa zbieg okoliczności! Oczywiście niektórzy czytający przyporządkują inne prawdopodobieństwa do powyższych zdarzeń lub będą kontestować mój dobór zdarzeń.

Tu pozwolę sobie na małą prowokację...

Na początek załóżmy że darzenia A,B, ?, J są niezależne. Przy takim założeniu, prawdopodobieństwo że to nie było celowe działanie można oszacować od góry poprzez  iloczyn zdarzeń: P(A)*P(B)*?*P(K) = 0.9*0.9*0.05*0.7*0.7*0.5*0.9*0.1*0.8=0.0007.  Czyli, przy takich założeniach mamy 0.07% szansy że to NIE BYŁ zamach. Hmm?
Zwróćmy tu uwagę, iż usunięcie "filmu Koli" oraz rozpadu samolotu na kawałki daje wciąż prawdopodobieństwo tylko 1% że to nie był zamach.  Z tego modelu wynika, iż jest wielce prawdopodobne iż ten film to był "wypadek przy pracy".  Każdy kto ma doświadczenie w planowaniu szacuje ryzyko i stara się zmniejszyć liczbę rzeczy które mogą się nie powieść. Przy takim założeniu film był tym czego się nie udaało przewidzieć.
Powyższe, wyssane z palca, liczby są po prostu oszacowaniem mojego "zaufania" na podstawie faktów które wyszły na jaw. Jest poza tymi faktami jakiś jeden prawdziwy mechanizm? Małe są szanse, że ten mechanizm to zbieg okoliczności, a nie uprzednio ułożony plan!

Komentarz faceta w okularach: założenie niezależności zdarzeń nie jest tu prawidłowe gdyż za większością tych zdarzeń stoi ta sama siła sprawcza - np. burdel organizacyjny (zakładamy przy definiowaniu zdarzenia że to NIE był zamach w przeciwnym przypadku zdarzenia były by wspólne przez plan zamachu) Zdarzenia są połączone poprzez fakt wpływu na nie rosyjskiej albo polskiej "organizacji".  Tak więc musielibyśmy zastosować ogólny wzór na sumę prawdopodobieństw do którego trzeba znać prawdopodobieństwa wszystkich iloczynów zdarzeń. Nie zamierzam tu tego obliczać. Zdarzenia nie są wzajemnie wykluczające więc mamy to do czynienia z eksplozją kombinacji i możliwości. Wniosek z tego: ciężko jest ściśle oszacować prawdopodobieństwo "czy to był zamach" ale intuicja podpowiada...


Wieczny odpoczynek racz Im dać Panie!

http://niepoprawni.pl/blog/2346/rozmysl ... co-wiadomo


10 paź 2010, 19:40
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: