Teraz jest 10 wrz 2025, 09:16



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska
Cammilo
Tylko czy pilot do tej literki się zastosował? Zwłaszcza, że mógł uznać, że wieża się do niej nie stosuje. Bo o ile loty cywilne odbywają się wg wspólnie przyjętych zasad (np. Konwencja, umowy wielostronne) o tyle wojskowe wg zasad albo doraźnie ustalanych dla rodzaju lotów, albo wg zasad przyjętych w dyplomacji (loty HEAD). Sądzę, że międzynarodowy lot wojskowy bez wzajemnych uzgodnień wcześniej zwie się po prostu nalot. I dalej - zwykle uzgodnienia wojskowe lub dyplomatyczne albo są tajne, albo opierają się na zwyczajach międzynarodowych i ciężko się tu odnieść do pisanych dokumentów. Myślę, że w tym przypadku większą rolę mogła odgrywać dyplomacja, więc pewnie pisanych uzgodnień nie było. W efekcie trzeba było wspólnie podjąć decyzję w oparciu o jakie zasady będzie prowadzone badanie katastrofy, tak, aby obie strony były w miarę zadowolone. Jakby to wzięli wojskowi na 100%, to w Rosji skończyło by się to 100% tajemnicą (vide katastrofa białoruskiego myśliwca u nas), a u nas tym co się działo przy katastrofie CASY (połowa ujawniona, połowa nie, a PKBWL była od sprawy odsunięta). Oddzielnie trzeba rozpatrywać postępowanie prokuratorskie, którego celem nie jest określenie przyczyn, ale winnych. A skoro za sterami samolotu będącego własnością wojska siedzieli oficerowie wojska to mnie nie dziwi zaangażowanie prokuratury wojskowej (w Polsce). W Rosji sprawa wygląda pewnie inaczej, gdyż ani samolot, ani piloci nie byli żołnierzami armii rosyjskiej.
Natomiast charakter lotu wpływa na zasady jego wykonywania. W Polsce lot wojskowy nie podpada pod prawo lotnicze. W Rosji lot pewnie był rozpatrywany nie tyle jako wojskowy, ale jako HEAD, czyli raczej dyplomatyczny przeprowadzony przez żołnierzy obcego państwa. Więc o ile u nas sprawa jest raczej jasna wg mnie (lot wojskowy wg planu "M", choć nie ma jasności na ile było to oczywiste dla załogi Tupolewa), to w Rosji można pewnie nad tym dyskutować i pewnie to właśnie było (jest) przedmiotem dyskusji.


28 wrz 2010, 06:44
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Katastrofa smoleńska
W tajnych aktach prokuratury znajduje się zeznanie funkcjonariusza BOR, który po katastrofie w Smoleńsku widział trzy karetki pogotowia odjeżdżające z miejsca wypadku na sygnale ? twierdzą informatorzy ?Gazety Polskiej?. Natomiast w Agencji Wywiadu, według informacji tej gazety, znajdują się trzy notatki z rozmów polskich wywiadowców z Rosjanami, którzy byli na miejscu katastrofy tuż po zdarzeniu. Wszyscy zeznali, że słyszeli odgłosy wystrzałów i krzyki ludzi. Gazeta pyta więc: gdzie są ranni ze Smoleńska?

Przez pół roku prokuratura nie wykorzystała tych informacji. Gdyby nadała im bieg, obraz śledztwa byłby dziś zupełnie inny. Jeśli rzeczywiście karetki zabrały z miejsca katastrofy rannych, w jakim celu ukrywano fakt ich przeżycia? Na pytanie gazety: czy prokuratura zweryfikowała te informacje ? płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie, nie odpowiedział.

Zeznania funkcjonariusza BOR o trzech karetkach wpisują się w komunikat polskiego MSZ po tragedii, że trzy osoby przeżyły, lecz są ranne. Informację taką podał 10 kwietnia o godz. 11.07 czasu polskiego rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Piotr Paszkowski. Jak później pisano, pochodziła ona z agencji Reuters.



REKLAMA Czytaj dalej




"Gazeta Polska" twierdzi, że jeśli informacje te zostałyby zweryfikowane, uprawdopodobniłyby hipotezę zamachu. Karetki nie zabierają zmarłych. Ponadto ciał zmarłych nie przewozi się na sygnale. W tych karetkach, które odjechały na sygnale, musieli znajdować się ranni, prawdopodobnie z prezydenckiego samolotu. Jeśli tak było, kim byli i co się z nimi stało? A przede wszystkim dlaczego ten fakt ukryto? Co ciekawe, w Agencji Wywiadu, według informacji ?GP?, znajdują się trzy notatki z rozmów polskich wywiadowców z Rosjanami, którzy byli na miejscu katastrofy. Ci ludzie zeznali, że słyszeli odgłosy wystrzałów i krzyki ludzkie.

Gazeta przypomina, że na filmie, który obiegł cały świat, nakręconym przez Rosjanina tuż po tragedii, słychać strzały. Potwierdza to zeznania innych Rosjan złożone przed polskimi wywiadowcami. Idąc torem teorii celowego spowodowania katastrofy, można zadać pytanie: dlaczego w przypadku przeżycia rannych jednych miano by dobijać, jak spekulują niektórzy, innych zabierać karetkami? Odpowiedź dałaby identyfikacja osób, które znajdowały się w karetkach - przekonuje "Gazeta Polska".

Rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy twierdzi, że wszyscy pasażerowie polskiego Tu-154M 101 zginęli jednocześnie. Właśnie ta zagadkowa śmierć na miejscu wszystkich 96 pasażerów, stan ciał i niewyobrażalne zniszczenie samolotu po upadku z zaledwie kilku metrów z lotu poziomego przy minimalnej prędkości wydają się ekspertom niezrozumiałe. Według MAK, nie było ani jednego rannego, który zmarłby po godzinie czy dwóch.

Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski


TAGI: smoleńsk, katastrofa, bor, funkcjonariusz, tu-154, zamach

_________________________________________
Quasimodo2000!
I po co ta (kolejna!)  REKLAMA Czytaj dalej ?
Do poprawiania postów służy funkcja "EDYTUJ"  :excl:
Skoro nie odbierasz PW ani maili - piszę uwagi tutaj.
A w profilu: ostrzeżenie!
Nadir


Ostatnio edytowano 29 wrz 2010, 18:54 przez Nadir, łącznie edytowano 3 razy

Quasimodo - patrz co piszesz!



28 wrz 2010, 12:37
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Katastrofa smoleńska
Pełna opieka medyczna, najnowocześniejszy sprzęt, całkowita transparentność zdarzenia. Stronie niemieckiej do głowy nawet nie przyszło, żeby ukrywać, iż śmierć Polaków spowodowała Niemka, która uderzyła w bok polskiego autobusu, i do głowy nie przyjdzie, aby nie przekazać nam protokołów z sekcji zwłok.

Wyobraźmy sobie przez chwilę, że wypadek polskiego autokaru miał miejsce nie pod Berlinem, ale pod Moskwą:
Polski autobus turystyczny rozbił się w Rosji, na autostradzie
50 km na zachód od Moskwy ? podała rosyjska agencja prasowa ITAR-TASS. Na miejscu jest rosyjska policja. Teren okrążono szczelnym kordonem wojska w promieniu 500 metrów od wraku autobusu. Dziennikarzom nie wolno robić zdjęć. Tym, którzy zrobili, zabrano aparaty fotograficzne, a jednego zatrzymano.

Śledztwo w sprawie wypadku przejęła FSB. Na konferencji prasowej rzecznik moskiewskiej FSB oświadczył, że polski autokar rozbił się wskutek błędu kierowcy. Nikt nie przeżył. Wrak płonie, strażacy za godzinę przystąpią do gaszenia pożaru. Ci, którzy, jak twierdzą, widzieli, jak część pasażerów o własnych siłach wydostała się z płonącego autobusu, mijają się z prawdą. Ciała pasażerów zostaną przewiezione do Moskwy, gdzie rodziny będą mogły poddać je identyfikacji po podpisaniu oświadczenia, że nie będą się domagać odszkodowania ze strony państwa rosyjskiego oraz po odpowiedzi na pytanie, w jakim celu członkowie ich rodzin przebywali na terytorium Rosji, co robili, z kim się spotykali i na jaką kwotę rodzina wycenia ich życie. Po samoistnym wygaśnięciu pożaru (straż pożarna nie zdążyła przyjechać) wrak ściągnięto na pobocze i pocięto na kawałki. Wstępne śledztwo wykazało, że katastrofa była błędem kierowcy, który nie znał rosyjskich znaków, przekroczył prędkość i uderzył w rosyjskiego mercedesa, który akurat włączał się do ruchu, czym spowodował trwały uszczerbek na zdrowiu obywatelki Federacji Rosyjskiej. Wrak nie zostanie wydany do czasu zakończenia śledztwa, czyli mniej więcej za 10 lat, przy założeniu, że śledztwo będzie się toczyło sprawnie. Jednocześnie władze Federacji Rosyjskiej wyrażają nadzieję, że wydarzenie to zbliży do siebie narody rosyjski i polski oraz przyczyni się do historycznego pojednania.

Taka jest różnica między Putinlandem a Cywilizowanym Zachodem. Pełna opieka medyczna, najnowocześniejszy sprzęt, całkowita transparentność zdarzenia. Stronie niemieckiej do głowy nawet nie przyszło, żeby ukrywać fakt, że śmierć 13 Polaków spowodowała obywatelka Niemiec, która uderzyła w bok polskiego autobusu, i do głowy nie przyjdzie, aby nie przekazać stronie polskiej protokołów z sekcji zwłok. Nie wiem, co się jeszcze wydarzy w tym podłym dla nas roku 2010 r., ale im szybciej się on skończy, tym lepiej.

Zbyszko z Bogdańca
zbyszkozbogdanca.salon24.pl


Ostatnio edytowano 28 wrz 2010, 16:41 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz

drobne korekty...



28 wrz 2010, 12:43
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
W Smoleńsku nie zginęli wszyscy? Co z rannymi?

Do szokujących i utajnionych zeznań funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu dotarli dziennikarze "Gazety Polskiej". Według oficera, tuż po tragedii samolotu pod Smoleńskiem z miejsca zdarzenia odjechały trzy karetki na sygnale. Czy mogło to oznaczać, że nie wszyscy pasażerowie zginęli w katastrofie, a część z nich przeżyła zderzenie z ziemią i była ranna?

To jednak nie wszystko o czym donoszą informatorzy "Gazety Polskiej". Według nich, w Agencji Wywiadu znajdują się także trzy notatki z rozmów polskich wywiadowców z Rosjanami obecnymi na miejscu katastrofy, którzy przyznali, że słyszeli tuż po niej odgłosy wystrzałów i krzyki ludzi. Przypomnijmy, że już wcześniej w internecie krążył filmik, na którym rzekomo takie strzały było słychać. Dziennikarze "GP" stawiają więc pytanie: co stało się z rannymi po katastrofie?

Według dziennikarzy prokuratura przez pół roku nie zrobiła nic z tymi szokującymi informacjami. A gdyby okazały się prawdziwe, mogłyby całkowicie zmienić obraz śledztwa i uprawdopodobnić hipotezę o zamachu. "GP" zwraca uwagę, że karetki zabierają rannych, a nigdy zmarłych. Taki przebieg wydarzeń wpisuje się również w początkowy komunikat MSZ po katastrofie podawany przez Reutersa, według którego przeżyły ją trzy osoby. Gdyby ta wersja wydarzeń okazała się prawdziwa, pozostaje również pytanie: dlaczego ukrywano fakt przeżycia katastrofy przez część polskich pasażerów. Przypomnijmy zaś, że Rosjanie oficjalnie twierdzą, że wszyscy zginęli w tym samym momencie.

Oczywiście może okazać się również tak, że zeznania oficera BOR sensacyjną mają tylko wymowę. Karetki mogły bowiem odjeżdżać, gdy po prostu okazało się, że katastrofy nikt nie przeżył. A jechały na sygnale, bo tak łatwiej było im się przebić przez kolumnę wozów ratowniczych. No, ale te wątpliwości powinna rozwiać prokuratura. Ta jednak - jak informuje "GP" nie zechciała skomentować tych doniesień.

http://www.fakt.pl/W-Smolensku-nie-zgin ... 536,1.html


28 wrz 2010, 16:09
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Paweł Reszka: Lot wojskowy, czyli cywilny

Literka ?M? przy numerze lotu ma świadczyć, że tupolew, udając się do Smoleńska 10 kwietnia, wykonywał misję wojskową. To brzmi logicznie. Samolot był wojskowy, piloci wojskowi, lotnisko wojskowe, a kontrolerzy lotu mieli pagony. W dodatku pytali pilotów: ?na wojskowym lotnisku lądowanie wykonywaliście??
Gdzie więc problem?
- Rosjanie upierają się, że lot był cywilny, bo w takim wypadku całość odpowiedzialności spada na pilotów ? twierdzi Edmund Klich akredytowany przy rosyjskiej komisji badającej katastrofę. On sam uważa, że ostatnia faza lotu miała charakter wojskowy. Co ? być może ? zwiększa odpowiedzialność kontrolerów.

Lot prezydenta Kaczyńskiego był przygotowany w przedziwny sposób. Piloci zaopatrzeni w przesłane faksem stare mapy podejścia, bez rosyjskiego nawigatora, lecieli do Smoleńska, choć nie wiadomo było, według jakich procedur ma przebiegać lądowanie. Gdyby pogoda była dobra, pewnie udałoby się ? jak zwykle. Doszło do nieszczęścia i dziś eksperci dyskutują o tym, co powinno być wiadomo przed startem.
Jeszcze jedna rzecz.
Z wypowiedzi rosyjskich urzędników i wojskowych zaraz po katastrofie wynikało, że z góry wiedzieli, ?gdzie szukać winnego?. Zastępca szefa Sztabu Sił Powietrznych Rosji generał Aleksander Aloszin oznajmił, że wieża zalecała pilotom odlot na lotnisko zapasowe ? co okazało się nieprawdą. Generał lotnictwa Siergiej Razygrajew twierdził, że Siewiernyj to lotnisko pierwszej kategorii, i nie sądzi, by jego stan miał wpływ na to, że doszło do katastrofy.

Dziś wiemy, że lotnisko było od dawna zamknięte, a sprzęt niszczał od miesięcy.
Prokurator Aleksander Bastrykin już 11 kwietnia wstępnie wykluczył, by przyczyną wypadku była niesprawność techniczna samolotu. Ciekawe, na jakiej podstawie? Prawda jest taka, że ze strony polskiej odpowiedzialności raczej się nie zdejmie.
I bynajmniej nie chodzi tu o kapitana Arkadiusza Protasiuka, na którego najłatwiej byłoby wszystko zrzucić. Ale raczej o to, co działo się w 36. pułku, jak szkolono pilotów i jak przygotowywano lot do Smoleńska.

To jednak nie jest powód, by Rosjanie mogli ? ot, tak sobie ? umyć ręce.

http://blog.rp.pl/blog/2010/09/28/pawel ... i-cywilny/


Ostatnio edytowano 28 wrz 2010, 17:22 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz

drobne korekty...



28 wrz 2010, 17:01
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Katastrofa smoleńska
Gdzie są ranni ze Smoleńska?
Szokujące zeznania funkcjonariusza BOR ws. Smoleńska


W tajnych aktach prokuratury znajduje się zeznanie funkcjonariusza BOR, który po katastrofie w Smoleńsku widział trzy karetki pogotowia odjeżdżające z miejsca wypadku na sygnale ? twierdzą informatorzy ?Gazety Polskiej?. Natomiast w Agencji Wywiadu, według informacji tej gazety, znajdują się trzy notatki z rozmów polskich wywiadowców z Rosjanami, którzy byli na miejscu katastrofy tuż po zdarzeniu.
Wszyscy zeznali, że słyszeli odgłosy wystrzałów i krzyki ludzi.
Gazeta pyta więc: gdzie są ranni ze Smoleńska?
Czy karetki zabrały z miejsca katastrofy rannych?

Przez pół roku prokuratura nie wykorzystała tych informacji. Gdyby nadała im bieg, obraz śledztwa byłby dziś zupełnie inny. Jeśli rzeczywiście karetki zabrały z miejsca katastrofy rannych, w jakim celu ukrywano fakt ich przeżycia?
Na pytanie gazety: czy prokuratura zweryfikowała te informacje ? płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie, nie odpowiedział.

Zeznania funkcjonariusza BOR o trzech karetkach wpisują się w komunikat polskiego MSZ po tragedii, że trzy osoby przeżyły, lecz są ranne. Informację taką podał 10 kwietnia o godz. 11.07 czasu polskiego rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Piotr Paszkowski. Jak później pisano, pochodziła ona z agencji Reuters.

"Gazeta Polska" twierdzi, że jeśli informacje te zostałyby zweryfikowane, uprawdopodobniłyby hipotezę zamachu. Karetki nie zabierają zmarłych. Ponadto ciał zmarłych nie przewozi się na sygnale. W tych karetkach, które odjechały na sygnale, musieli znajdować się ranni, prawdopodobnie z prezydenckiego samolotu. Jeśli tak było, kim byli i co się z nimi stało? A przede wszystkim dlaczego ten fakt ukryto? Co ciekawe, w Agencji Wywiadu, według informacji ?GP?, znajdują się trzy notatki z rozmów polskich wywiadowców z Rosjanami, którzy byli na miejscu katastrofy. Ci ludzie zeznali, że słyszeli odgłosy wystrzałów i krzyki ludzkie.

Gazeta przypomina, że na filmie, który obiegł cały świat, nakręconym przez Rosjanina tuż po tragedii, słychać strzały. Potwierdza to zeznania innych Rosjan złożone przed polskimi wywiadowcami. Idąc torem teorii celowego spowodowania katastrofy, można zadać pytanie: dlaczego w przypadku przeżycia rannych jednych miano by dobijać, jak spekulują niektórzy, innych zabierać karetkami? Odpowiedź dałaby identyfikacja osób, które znajdowały się w karetkach - przekonuje "Gazeta Polska".

Rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy twierdzi, że wszyscy pasażerowie polskiego Tu-154M 101 zginęli jednocześnie. Właśnie ta zagadkowa śmierć na miejscu wszystkich 96 pasażerów, stan ciał i niewyobrażalne zniszczenie samolotu po upadku z zaledwie kilku metrów z lotu poziomego przy minimalnej prędkości wydają się ekspertom niezrozumiałe. Według MAK, nie było ani jednego rannego, który zmarłby po godzinie czy dwóch.

Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski

http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,1270 ... &_ticrsn=3


To jak to z tą krwią na rękach...?

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


28 wrz 2010, 19:08
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Wiadomo, jaki status ma smoleńskie lotnisko

Lotnisko Siewiernyj jest lotniskiem wojskowym. Wszelako na mocy rozporządzenia rządu Rosji nr 1034-r z 10 sierpnia 2007 roku ma status lotniska wspólnego bazowania.

Zgodnie z Kodeksem Powietrznym Federacji Rosyjskiej, lotnisko wspólnego bazowania to lotnisko, na którym wspólnie bazują cywilne statki powietrzne, państwowe statki powietrzne i (lub) statki powietrzne lotnictwa doświadczalnego.

W wypadku lotniska Siewiernyj są to państwowe statki powietrzne i statki powietrzne lotnictwa doświadczalnego. Te drugie należą do zakładów lotniczych w Smoleńsku.

Zgodnie z konwencją chicagowską statki powietrzne w służbie wojskowej, policyjnej lub celnej są państwowymi statkami powietrznymi.

Z wykazu lotnisk wspólnego bazowania, stanowiącego załącznik do wspomnianego rozporządzenia rządu, wynika, że Siewiernyj jest lotniskiem państwowym zarządzanym przez Ministerstwo Obrony, ale na którym mają prawo bazować również statki powietrzne zawiadywane przez Ministerstwo Przemysłu i Energetyki.

To ostatnie w maju 2008 roku zostało rozwiązane. Zamiast niego utworzono dwa resorty: Ministerstwo Energetyki oraz Ministerstwo Przemysłu i Handlu. To drugie - na mocy rozporządzenia rządu nr 488 z 30 czerwca 2010 roku - zastąpiło Ministerstwo Przemysłu i Energetyki jako resort zawiadujący statkami powietrznymi, mającymi prawo bazować na lotnisku Siewiernyj.

Zasady korzystania z lotnisk wspólnego bazowania określa regulamin Federalnej Służby Aeronawigacyjnej z 15 maja 2008 roku. Stanowi on m.in., że przepisy regulujące loty na takie lotniska określa instrukcja, opracowana na podstawie federalnych przepisów korzystania z obszaru powietrznego Rosji zatwierdzonych uchwałą rządu Federacji Rosyjskiej nr 1084 z 22 września 1999 roku.

Lotnisko Siewiernyj jest usytuowane 4 km na północ od Smoleńska. Zostało zbudowane w latach 20. zeszłego wieku. Dysponuje betonowym pasem startów i lądowań o rozmiarach 2500 na 49 metrów. Jest przystosowane do obsługi samolotów o masie do 75 ton i rozpiętości skrzydeł do 65 metrów. (W wypadku Tu-154M to - odpowiednio - 55,3 t i 37,55 m).

W latach 1946-2009 stacjonował tam 103. gwardyjski pułk lotnictwa transportowego, który dysponował samolotami Ił-76M i Ił-76MD. W 2009 roku pułk rozformowano.

Od 1951 do 1998 roku bazowały tam również maszyny 401. i 871. pułku lotnictwa myśliwskiego, m.in. MiG-23, Su-27 i MiG-29.

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wiadomo ... omosc.html


28 wrz 2010, 21:26
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Katastrofa smoleńska
>>> Wyobraźmy sobie sytuację, w której to rosyjski samolot z Miedwiediewem i najważniejszymi osobami w państwie rosyjskim rozbija się na terytorium Polski. Ciało Miedwiediewa wiezie się do Warszawy i tam nasi lekarze przeprowadzają sekcję.

W tym czasie nasi eksperci z prokuratury biorą się do roboty i zarządzają posiekanie co większych fragmentów samolotu na kawałki. Potem ładują to wszystko na ciężarówki i zrzucają na stertę pod gołe niebo.

Rosyjscy ministrowie z błagalnymi pielgrzymkami przylatują co rusz do Warszawy by zabierać po kilka tomów akt dotyczących sprawy. Pojawia się też p.o. prezydenta Władimir Putin, któremu na odwal się Tusk wręcza się kilka kartonów papierów.

W tym czasie rosyjskie media chóralnie wieszczą wielki przełom w stosunkach rosyjsko-polskich, a premier Putin ogłasza, że śledztwo prowadzone jest wzorowo.

Część narodu rosyjskiego próbuje w jakiś sposób uczcić zmarłego prezydenta co zostaje wyśmiane przez Niezawisimają Gazietę i telewizję Rassija 24.
Mało tego.
Rosyjskie portale internetowe sugerują, że Miedwiediew stał nad pilotem i zmuszał go do lądowania, a rosyjscy politycy z pierwszych stron gazet wyśmiewają tragicznie zmarłych.
W tym czasie wrak samolotu zaczyna rdzewieć, a na miejscu wypadku znajdowane są fragmenty ciał członków rosyjskiej delegacji...
<<<
http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3634243

Niemożliwe, prawda?

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


29 wrz 2010, 06:36
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Katastrofa smoleńska
Istnieją przesłanki, by stwierdzić, że przed wylotem rządowego Tupolewa zdawano sobie sprawę, że samolot może być niesprawny ? mówi Antoni Macierewicz.

- Czy mając dzisiejszą swoją wiedzę powtórzyłby Pan określenie ?zbrodnia? w kontekście katastrofy smoleńskiej?
=> Użyłem określenia ?zbrodnia? nie w kategoriach prawnych, tylko moralnych. Zastrzegłem, że używam go w sensie potocznym, jako wyraz moralnego potępienia dla tego, co się wydarzyło. Dla ludzi, którzy słuchali mojego wystąpienia, to było oczywiste. W takim rozumieniu - powtórzyłbym je i teraz.

- Przez media przelała się wtedy fala krytyki.
=>  Manipulowanie moimi słowami, atak mediów i polityków, które wtedy się rozpoczęły, miały być elementem stygmatyzowania sejmowego zespołu i mojej roli w wyjaśnianiu tej tragedii. Kilka dni po mojej wypowiedzi prokurator Krzysztof Parulski, prowadzący śledztwo, stwierdził, iż w Smoleńsku doszło do przestępstwa. Nikt jednak nie analizował, o co mu chodziło. Dziennikarze nie pytali, jakie przestępstwo miał na myśli i kto je popełnił.

- Na czym polega zbrodniczość w rozumieniu, o którym Pan mówi?
=> Działania naszego zespołu koncentrują się wokół trzech problemów: drogi do Smoleńska ? czyli przygotowań do wizyty, przebiegu samej katastrofy oraz wydarzeń już po katastrofie. Na wszystkich tych etapach mamy do czynienia przynajmniej z zaniechaniami. Niektóre są tak skandaliczne, że trzeba je nazwać właśnie zbrodniczymi zaniechaniami...

- Czy ustaliliście Państwo coś, czego nie udało się ustalić prokuratorom?
=> Wykazaliśmy, że przygotowania były niechlujne, lekceważące oczywiste zagrożenia a kluczem było wydzielenie z uroczystości odrębnej wizyty Premiera Tuska przygotowywanej od dawna w tajemnicy przed Prezydentem. Wykazaliśmy też, że kontrolerzy podawali błędne dane a równocześnie do końca upewniali pilotów, że są ?na ścieżce i na kursie?. A wreszcie wykazaliśmy, że Tusk stara się zamieść wszystko pod dywan i dlatego odrzucił propozycje Miedwiediewa działania wspólnej grupy śledczych i przyjął konwencję chicagowską, choć jest dla Polski mniej korzystna niż porozumienie z 1993 roku.
Nie wiem, jak te ustalenia mają się do pracy prokuratury, ponieważ nie wiadomo, co ustalili śledczy. Podobnie wygląda praca zespołu ministra Jerzego Millera. Z kolei Edmund Klich (za zgodą swojego zwierzchnika - premiera Donalda Tuska) informuje chętnie, ale często informacje podawane wieczorem przeczą tym z rana. I to jest nie tylko przejaw manipulacji, to jest także przykład lekceważenia i świadomego wprowadzania w błąd opinii publicznej przez organa państwowe.
Prokurator generalny Andrzej Seremet zapowiadał wielokrotnie, że w tym śledztwie wszystko będzie transparentne. Media powtarzały, że w tej sprawie nie może być tajemnic, że wszystko będzie się działo na oczach opinii publicznej. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Opinia publiczna jest pozbawiona informacji o przebiegu śledztwa i nie ma możliwości wyrobienia sobie własnego zdania o tej katastrofie. Społeczeństwo ma zostać zaskoczone autorytatywnymi rozstrzygnięciami i nie będzie w stanie ocenić ich wiarygodności.

- Na czym opiera się więc praca Pana zespołu? Nie otrzymują Państwo dokumentów od prokuratury?
=> Nie otrzymaliśmy od prokuratorów żadnych materiałów. Prowadzimy w pełni odrębne postępowanie. Prokuratura pod naciskiem administracji państwowej i niektórych mediów przejawia niechęć do działalności sejmowego zespołu i demonstruje brak możliwości współpracy z nami. Efektem takiego stanowiska jest zamiennik odcięcia nas od dokumentacji. Są jednak świadkowie, są publicznie dostępne materiały?

- Czym Pan tłumaczy takie stanowisko?
=> Sytuacja Prokuratury jest trudna. Spoczywa na niej olbrzymia odpowiedzialność. A możliwości działania w wyniku zakreślenia ram politycznych śledztwa oddających Rosji panowanie nad całym postępowaniem ? są bardzo ograniczone. Osobną sprawą jest pytanie, czy Prokuratura wyczerpała wszystkie swoje możliwości i ? zważywszy na wagę tego śledztwa - stanęła na wysokości zadania. W efekcie wszystkie organa Państwa odpowiedzialne za to postępowanie biernie przyglądają się, jak Rosjanie niszczą dowody tak istotne dla wyjaśnienia smoleńskiej katastrofy.

- Czy polskie ustalenia mogą być inne niż rosyjskie, skoro to Rosjanie prowadzą śledztwo?
=>  Do końca nie wiadomo, jakie materiały otrzymaliśmy od strony rosyjskiej i jakie są dotychczasowe ustalenia rosyjskiego śledztwa. Choć już po godzinie od tragedii Rosjanie znali główne przyczyny katastrofy: winni byli polscy piloci, wywierano na nich presję, byli nieudolni i słabo wyszkoleni, była mgła.
W postępowaniu widać ogromne niechlujstwo.
21 września oświadczono, że zarówno rosyjski komitet MAK jak i polscy akredytowani zakończyli zbieranie materiałów związanych z katastrofą. Tymczasem wiemy, iż dotychczas nie przesłuchano jednego z najważniejszych świadków - pana Krasnokudzkiego, który przebywał w wieży kontroli lotów na smoleńskim lotnisku. Nie dotarli do niego także zajmujący się tą sprawą dziennikarze. Rozmawiano z Plusninem, z Ryżenką.
Ciekawe, dlaczego nie udało się dotrzeć do Krasnokudzkiego?
Może dlatego, że to ważny rosyjski pułkownik, który przedtem dowodził smoleńskim garnizonem. Jest jeszcze wiele pytań, na które wciąż nie ma odpowiedzi. Jak wygląda analiza rosyjskich procedur lądowania? Jakie są ustalenia badania wraku samolotu?
I wreszcie - co wynika z zapisu rejestratora parametrów lotu? Przecież zapis ten znany jest polskiej Komisji i prokuraturze od miesięcy, lecz z niewiadomego powodu został utajniony przed opinią publiczną. W tej sytuacji bezkarnie można snuć tezy o winie pilotów? Taki stan rzeczy powoduje, że państwo polskie jest bezradne wobec rosyjskiego dyktatu.

- Jak Pan ocenia doniesienia o tym, że oficerowie Biura Ochrony Rządu nie byli obecni na lotnisku w Smoleńsku?
=> Według mojej wiedzy Biuro z góry założyło, że nie będzie kontrolowało i zabezpieczało ani lotniska, ani wieży, a funkcjonariusze nie będą obecni podczas lądowania na płycie lotniska. I to w sytuacji, gdy wiedziano, że rosyjskie służby specjalne podejmują nieustalone ze stroną polską działania w związku z tą wizytą. To zaniedbanie szefostwa BOR rzuca dramatyczne światło na ówczesne wydarzenia.

- Jakie są inne?
=> Nie dopełniono szeregu obowiązków. Po sygnale z Kancelarii Prezydenta, iż lotnisko smoleńskie nie spełnia niezbędnych warunków, zaplanowano sprawdzający rekonesans. Trzykrotnie odwoływano wyjazd grupy, która miała zbadać lotnisko. I nigdy tego lotniska nie sprawdzono. Mimo niepokojących sygnałów - nikt nie pofatygował się, by obejrzeć płytę startową czy tzw. wieżę kontroli lotu, nie mówiąc już o sprawdzeniu kontrolerów. Nie przestrzegano instrukcji HEAD, która określa zasady organizacji przelotów najważniejszych osób w państwie. Np. zignorowano zapis tej instrukcji, iż obowiązkowo musi być podstawiony zapasowy samolot. Lekceważono wszystkie zasady i sygnały niebezpieczeństwa? Na to zwracał niejednokrotnie uwagę zespół sejmowy. Być może ustalili to również śledczy, choć rozmowy podczas sierpniowego posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości pokazały, że raczej tymi problemami się nie zajmowano.

- Czy te zaniedbania mogą zakończyć się postawieniem zarzutów?
=> Powinny. Wycofanie się premiera Donalda Tuska z propozycji rosyjskiego prezydenta współpracy podczas prowadzenia śledztwa oraz wybranie konwencji chicagowskiej, a nie polsko-rosyjskiej umowy wojskowej, było zaniechaniem. Tak wynika z opinii profesor Krystyny Pawłowicz. W całej sprawie możemy mieć do czynienia również z matactwem, czyli świadomym zacieraniem i niszczeniem dowodów. Jak inaczej można nazwać stanowisko rządu Donalda Tuska, że strona polska nie ma żadnej możliwości wywierania presji na stronę rosyjską? A w tym czasie na lotnisku w Smoleńsku niszczeje wrak rządowego Tupolewa. Tusk odsyła opinię publiczną do prokuratury. Z kolei prokurator Seremet tłumaczy, że nie ma żadnego wpływu na całą sytuację, ponieważ wrak jest w gestii władz administracyjnych Federacji Rosyjskiej, a nie prokuratury. Panowie przerzucają się w mediach wyjaśnieniami a jeden z głównych dowodów niszczeje na rosyjskim lotnisku. Takie działanie polskiego Premiera prowadzi do niszczenia dowodów w śledztwie. A to jest matactwo.

- Czy lot 10 kwietnia był przez stronę polską traktowany inaczej niż pozostałe? Może w Polsce stale nie przestrzegało się instrukcji HEAD?
=> Nie mamy jeszcze ostatecznych wyników analizy tej sprawy. Jednak porównanie przygotowania do podróży do Smoleńska premiera Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego pokazuje wyraźnie, że do wizyty 7 kwietnia przykładano dużo większą wagę niż do wizyty zaplanowanej kilka dni później. Przed wylotem 10 kwietnia panował ogromny chaos.

- Czym się objawiał?
=> Jeden z członków załogi o locie z Prezydentem RP dowiedział się na kilka godzin przed wylotem. Było to niezgodne z instrukcją. Służby nie przygotowały samolotu zapasowego, wymaganego przez instrukcję HEAD. Zapasowego samolotu nie było. Tupolew 101 był jedynym samolotem wojskowym, którym mógł lecieć prezydent. Drugi Tupolew był w naprawie. I w tej sytuacji zapis instrukcji został po prostu zignorowany.
Innych samolotów nie było, ponieważ szef MON Bogdan Klich unieważnił przetarg na zakup nowych maszyn (równocześnie stwierdził, że 136. specjalny pułk lotnictwa transportowego nie gwarantuje bezpieczeństwa realizacji swoich zadań!).

- Czy dojście do prawdy w tej sprawie jest Pana zdaniem możliwe, skoro oddaliśmy śledztwo Rosjanom?
=> Tak, mam nadzieję, że poznamy tę prawdę. Nawet jeśli będzie różna od tego, co zostanie oficjalnie ogłoszone przez Rosjan i ministra Millera. Materiału na ten temat jest tak wiele, że ukrycie prawdy będzie niemożliwe. Obawiam się tylko tego, że prawda o katastrofie smoleńskiej może podzielić losy np. prawdy o współpracy byłego prezydenta ze Służbą Bezpieczeństwa. Wiedza na ten temat została urzędowo potwierdzona przez ministra spraw wewnętrznych, ale przez osiemnaście lat nie przyjmowano jej do wiadomości. Także tu siła polityczna może próbować zagłuszać siłę dowodów. Ale do czasu?

- Czy ktoś w Polsce poza Pana Zespołem będzie w stanie podważyć ustalenia rosyjskich śledczych?
=> Postępowanie rosyjskich śledczych każe być bardzo sceptycznym wobec przyszłych ustaleń dotyczących przyczyn katastrofy. Ale jest szansa, że sprawą katastrofy zajmie się międzynarodowa komisja. W jej powstanie zaangażowało się wiele osób - w ciągu dwóch miesięcy pod apelem o powołanie takiej Komisji podpisało się prawie 300 tysięcy osób. Akcję prowadzono przy bardzo niechętnej postawie większości mediów i polityków. Tysiące podpisów nie zrobiły wrażenia na polskim premierze Donaldzie Tusku, ale zrobiły na amerykańskich kongresmanach. Bo apel podpisało prawie 50 tysięcy Polaków - obywateli USA. I dlatego mam nadzieję, że taka Międzynarodowa Komisja powstanie. I będzie miała dużo większe możliwości wyjaśnienia przebiegu tej katastrofy.

- Czy jednak nie jest już za późno, by powołać taką komisję? Przecież dowody w tej sprawie niszczeją od miesięcy.
=> Nie, nie jest za późno. Komisja badająca zbrodnię katyńską została powołana aż 12 lat po niej. Oczywiście, dowody w sprawie katastrofy niszczeją, został wycięty las dookoła lotniska, zdemontowano istotną część wraku Tupolewa. Nie wiemy, co stało się z kokpitem samolotu? Ale nawet w tej dramatycznej sytuacji nie jest za późno na powołanie międzynarodowego zespołu, który zbadałby sprawę. Wyjaśnienie katastrofy będzie możliwe, tylko trudniejsze. Rozmawiałem na ten temat z posłem do Parlamentu Kanadyjskiego, Przewodniczącym Andrew'em Kanią. On, podobnie jak wielu kongresmanów USA, jest przekonany o celowości powołania takiej Komisji.

- W jednym z wywiadów powiedział Pan, że Bogdan Borusewicz pytany w Ottawie, dlaczego obchody rocznicy zbrodni katyńskiej zostały podzielone na dwie oddzielne uroczystości, powiedział, że dzięki temu uratowało się sześciu senatorów.
=> Marszałek Borusewicz rzeczywiście użył takiego sformułowania. Ludzie, którzy mi o tym mówili, byli naprawdę zszokowani. W ich odczuciu słowa Borusewicza mogły sugerować, że były jakieś przesłanki, mówiące o możliwej tragedii. Moim zdaniem wypowiedź pana Marszałka świadczy albo o ogromnej niezręczności, albo o arogancji. I jest skutkiem atmosfery narastającej wokół śp. Prezydenta. Atmosfery organizowanej przez ludzi, mówiących, iż należy ?wypatroszyć Kaczyńskiego?, używających języka, który miał znieczulić ludzi i wzbudzić agresję wobec środowiska niepodległościowego.

- Czy kampania nienawiści, rozpętana w Polsce przeciwko prezydentowi Kaczyńskiemu, mogła być przyczyną zaniedbań związanych z wylotem 10 kwietnia do Smoleńska?
=> Moim zdaniem na pewno się do nich przyczyniła, doprowadziła do pewnego rozprzężenia służb, np. Biura Ochrony Rządu. W innej sytuacji nie byłoby możliwe, by szef BOR gen. Janicki mógł powiedzieć publicznie, iż nie wiedział, kto leci tym samolotem. Gen. Janicki stwierdził to dziesięć dni po tragedii. Nie poniósł żadnej odpowiedzialności za zaniedbania, do których dopuścił przy organizacji ochrony Prezydenta.
Istnieją przesłanki do stwierdzenia, że 10 kwietnia przed wylotem zdawano sobie sprawę, że samolot może być niesprawny.
Zlekceważono tę informację.
Ciągłe lekceważenie Prezydenta RP i jego bezpieczeństwa zaowocowało tym, że ktoś uznał, że lepiej nie widzieć, iż samolot może być niesprawny. Wszyscy przeszli nad tym do porządku dziennego, uznali, że jakoś to będzie. Nie było...

- Czy widząc ogrom zaniedbań, które miały miejsce przed wylotem 10 kwietnia, nie boi się Pan rozmycia odpowiedzialności za nie?
=> Oczywiście, boję się. We wstępnym raporcie z prac naszego zespołu z sierpnia 2010 roku wskazywaliśmy, że odpowiedzialność polityczną za katastrofę ponosi premier Donald Tusk i ministrowie Radosław Sikorski, Tomasz Arabski, Bogdan Klich, Jerzy Miller, gen. Marian Janicki. Na odpowiedzialność tych osób wskazywał również prezes Jarosław Kaczyński podczas Zgromadzenia Obywatelskiego dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Ci ludzie powinni odejść z zajmowanych stanowisk. To się nie dzieje, bo rząd i establishment boją się spojrzeć prawdzie w oczy. Sądzą, że sprawę śmierci Prezydenta i polskiej elity politycznej da się wdeptać w ziemię, zepchnąć na margines, sprowadzić do poziomu zwykłego nieszczęśliwego wypadku. Kurczowo trzymają się tej wersji i tym samym przygotowują sobie marny los. Bo prawda wyjdzie na wierzch, a winni poniosą konsekwencje. Tym większe, im bardziej dziś lekceważą swoją odpowiedzialność.

- Czy nie ma Pan poczucia, że polski rząd wolał oddać śledztwo Rosji, żeby nie zadawać pewnych pytań? Że wolał sam nie sprawdzać, czy to nie był zamach, żeby nie musieć reagować, nie musieć podejmować decyzji np. o wypowiedzeniu wojny?
=> Rzeczywiście rząd Tuska zachowuje się tak, jakby się bał -uczciwego i transparentnego śledztwa. Ciągle słyszymy, że czegoś nie wolno mówić, na coś trzeba cierpliwie czekać. Ale Tuskowi nie chodzi o polską rację stanu, lecz o losy grupy ludzi odpowiedzialnych za tę tragedię. Stąd zamiennik zasłaniania się Rosją. Ujawnienie prawdy jest konieczne. Nie ma takich okoliczności politycznych, które mogłyby nas powstrzymać przed dochodzeniem do niej. Sprawa konsekwencji politycznych musi być analizowana i realizowana odrębnie. Najpierw należy zebrać fakty, zestawić je i wyciągnąć wnioski, a potem podejmować działania polityczne. Odwrotna sytuacja nie powinna mieć miejsca.
To postawa wasalna.
Badając przyczyny katastrofy smoleńskiej na pewno należy także wziąć pod uwagę kwestię zamachu. I nasz Zespół ten wątek bada. Bierzemy też pod uwagę niesprawność samolotu remontowanego wcześniej w Samarze i tzw. nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Nie wiem dzisiaj, która z hipotez jest bardziej prawdopodobna. Myślę, że w całej sprawie dominuje odpowiedzialność strony rosyjskiej, że ktoś odpowiada za naprowadzenie Tu 154 w taki sposób, że uratowanie się graniczyło z cudem. Kontroler rosyjski miał obowiązek wydać zgodę lub zakaz lądowania. Zakazu nie wydał i powtarzał: ?jesteście na kursie i na ścieżce??. To znaczy, że zgadzał się na lądowanie. A przecież konsultował to wcześniej z centralą w Moskwie. Tak więc bezpośrednia odpowiedzialność wydaje się oczywista. Jednak nawet przy takim działaniu strony rosyjskiej piloci podjęli nieprawdopodobny wysiłek uratowania pasażerów. Być może, gdyby nie niechlujność w przygotowaniach lotu, próby te okazałyby się skuteczne.

- Czy Pana zespołowi udało się ustalić wątpliwości dotyczące samego przebiegu katastrofy? Czy wiedzą Państwo na przykład, co nad Smoleńskiem robił wojskowy Ił?
=> Sprawa odtworzenia przebiegu tragedii jest dla nas najtrudniejsza. Zdecydowana większość materiałów dotyczących tego znajduje się w rękach rosyjskich. W wyniku świadomych działań administracji Donalda Tuska materiał, którym dysponuje Polska, jest bardzo niepełny. Musimy się obracać w kręgu hipotez. Nie wiadomo, jaki był cel lotu tej maszyny, kto nią leciał, ani nawet kiedy dokładnie Ił próbował lądować na smoleńskim lotnisku. Wiemy, że był to lot ujęty w planie między lądowaniem Jaka i Tu-154. To też ważna różnica w stosunku do wizyty Donalda Tuska. Samolot polskiego premiera korzystał ze specjalnych zasad towarzyszących lądowaniom premiera Putina ? ze względu na bezpieczeństwo przestrzeń powietrzna została zamknięta dla wszystkich innych samolotów. 10 kwietnia tego przywileju już nie było? Również sprawa określenia momentu katastrofy Tupolewa nie została ostatecznie rozwiązana i wciąż są w tej sprawie rozbieżności. Przypominam, że są relacje dziennikarskie, według których polski samolot rozbił się o godzinie 8:39, a nie 8:41. A rosyjski minister Szojgu mówił o 8.50.

- Śledczy mogą mieć lepszą wiedzę?
=> Oczywiście, zarówno prokuratora, jak i premier Tusk znają cały przebieg katastrofy. Jest on odwzorowany w tzw. skrzynce szybkiego dostępu ? ATM, rejestrującej działania urządzeń oraz notującej wszystkie parametry lotu. Jej kopia znalazła się w polskich rękach już kilka dni po katastrofie. Polscy prokuratorzy dysponują tym materiałem. Mimo zapewnień o przejrzystości śledztwa Polacy do tej pory nie mogli poznać wyników analizy tych zapisów i przebiegu katastrofy.

-Czym Pan to tłumaczy?
=> Arogancją władzy i lekceważeniem opinii publicznej. Ale też strachem przed ujawnieniem prawdy. I dzieje się to przy akceptacji lub milczącym przyzwoleniu większości mediów i części społeczeństwa polskiego.

- W jaki sposób Pana zdaniem katastrofa smoleńska została wykorzystana w polskiej polityce?
=> Od samego początku wykorzystywano ją do wywierania presji na opozycję. Dochodzenie prawdy i szukanie przyczyn wypadku Tupolewa jest traktowane jako zamiennik nieuczciwego ataku na rząd i wykorzystywania tragedii do doraźnych celów politycznych. Argumentów tych używano nawet ? a może szczególnie - wobec osób rodzinnie dotkniętych tą tragedią. Każdy, kto podejmuje temat dramatu z 10 kwietnia, stawia niewygodne pytania, żąda odpowiedzi na nie i konkretnych działań wobec strony rosyjskiej, jest brutalnie atakowany przez partię rządzącą i większość mediów.

- Czy zgodziłby się Pan z tezą, że katastrofa smoleńska i polska reakcja na nią pozwoliła Rosji zdominować jeszcze bardziej nasz kraj?
=> To trafna diagnoza.
Katastrofa smoleńska stała się punktem zwrotnym. Ten zwrot był przygotowywany od lat, to narastało. Pierwszą odsłoną przygotowań była wojna w Gruzji w 2008 roku, potem była inicjatywa posła Stefana Niesiołowskiego, by zbrodni katyńskiej odebrać status ludobójstwa. Ostateczny zwrot dokonał się po 10 kwietnia. W międzyczasie rząd Tuska przeszedł do porządku dziennego nad nową doktryną dominacji rosyjsko-niemieckiej w Europie, którą zaproponował Władimir Putin 1 września 2009 roku na Westerplatte. Premier Rosji mówił tam o budowie wraz z Niemcami wielkiej Europy. Sięgnął - zapewne nie przypadkiem - do słownictwa z lat 30. XX wieku. W Polsce ten projekt jest wprowadzany poprzez próbę ograniczenia podmiotowości naszego państwa. Sprawa katastrofy staje się narzędziem ułatwiającym wasalizację, uprzedmiotowienie państwa polskiego. Mam nadzieję, że te zamiary się nie powiodą.

- Pana zdaniem nie przeszliśmy jeszcze granicy, zza której nie będzie powrotu?
=> Narody, póki istnieją, nigdy nie przechodzą takiej granicy. Dzieje Polaków, zresztą nie tylko, przekonują, że zawsze można się odrodzić. Wiele narodów było w przeszłości skazywanych na zagładę, ale jednak się odradzały i zaczynały walczyć o swoją podmiotowość. W Polakach tkwią ogromne pokłady siły. To raczej na wysiłki ludzi, którzy dążą do uprzedmiotowienia Polski, patrzę jako na skazane na przegraną.
Kilka tygodni temu prokurator Andrzej Seremet powiedział, że prokuratura będzie w pełni niezależna dopiero, gdy będzie miała autonomię budżetową. Teraz jej nie ma. Czy Pana zdaniem mogła to być zamiennik zaalarmowania opinii publicznej, że śledczy spotykają się z naciskami politycznymi w sprawie katastrofy smoleńskiej?
W rękach premiera i koalicji znajdują się dwa potężne narzędzia wywierania wpływu na prokuraturę. Przede wszystkim sprawa pieniędzy, czyli budżetu prokuratury. Drugim narzędziem jest zapis ustawowy, mówiący, że prokurator generalny składa sprawozdania tylko przed premierem. Nie musi składać sprawozdań żadnemu innemu przedstawicielowi organów państwowych ani opinii publicznej. Próbuje się interpretować ten przepis nawet jako zezwalający na odmowę informacji dla przedstawicieli Sejmu. Podporządkowanie premierowi i izolacja od Sejmu i opinii publicznej przedstawiane są jako niezależność. W istocie te rozwiązania dają premierowi możliwość wpływania na decyzje prokuratury. Stąd widoczna bezradność śledczych i arogancja Premiera oraz ministra Millera.
Ale proszę mi wierzyć, to wszystko do czasu...

/Rozmawiał Stanisław Żaryn/


Ostatnio edytowano 29 wrz 2010, 19:26 przez Nadir, łącznie edytowano 2 razy

zrobiłem tekst czytelnym



29 wrz 2010, 14:31
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Katastrofa smoleńska
Zabójcza doktryna Karaganowa
Czy Lech Kaczyński zginął, gdyż przeszkadzał Putinowi w utworzeniu przez Rosję Związku Europy?

?Platforma i jej zaplecze doskonale zdają sobie sprawę, że Polska, która uczci pamięć Lecha Kaczyńskiego nie będzie tą Polską, której oni chcą (?). Tak jak Piłsudski nie mógł być symbolem PRL, tak samo Lech Kaczyński? przy całej nieporównywalności postaci ? nie może być symbolem kondominium rosyjsko-niemieckiego w Polsce?. Ten komentarz Jarosława Kaczyńskiego do rzeczywistości po 10 kwietnia 2010 roku wywołał polityczną burzę.
Politycy PO wpadli w szał.
Szef PiS miał ?przekroczyć nie przekraczalne granice?, a szef dyplomacji Radosław Sikorski najchętniej odesłałby go do ?psychuszki?: ?prezes Kaczyński już urwał się z orbity okołoziemskiej i jest wciągany w jakąś emocjonalną czarną dziurę, porusza się w przestrzeni kosmicznej? ? stwierdził.

Gruzja na peryferiach
Jarosław Kaczyński jednak wcale nie ?orbituje?, jak chce minister Sikorski, ale dokonuje logicznego rozbioru z jednej strony strategii Kremla , z drugiej ? sprowadzającej nas do roli pionka polityki tandemu Tusk ? Komorowski wobec Rosji i Niemiec. I przestrzega przed konsekwencjami. Po 10 kwietnia, a następnie 4 lipca, obudziliśmy się w innej rzeczywistości, w Polsce niepodzielnie rządzonej przez formację, która obróciła w perzynę prowadzoną przez Lecha Kaczyńskiego i rząd PiS politykę uczynienia z Polski regionalnego lidera przeciwstawiającego się dominacji Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej. Lech Kaczyński zawiązując sojusz prezydentów tego regionu miał odwagę bronić aspiracji niepodległościowych Gruzji. Występując przeciw neoimperializmowi Kremla być może wydał na siebie wyrok śmierci. Najbardziej prozachodnia i mająca największe szanse znaleźć się w przyszłości w NATO Gruzja jest potrzebna Rosji ? jako państwo kontrolowane przez nią politycznie m.in. poprzez ustanowienie posłusznego Moskwie rządu ? nie ze względu na Abchazję czy Osetię, ale z uwagi na gazociągi i ropociągi, które biegną przez jej terytorium z basenu Morza Kaspijskiego do basenu Morza Czarnego. Innymi słowy jest to jedno z najważniejszych skrzyżowań dróg przepływu surowców energetycznych na świecie. Odzyskanie przez Rosję kontroli nad Gruzją stanowiłoby jeden z najważniejszych etapów odradzania się kremlowskiego imperializmu. Kaczyński doskonale o tym wiedział. A Putin obrony niepodległości Gruzji mu nie zapomniał.

Zgodnie z zasygnalizowanym przez prezesa PiS zagrożeniem zdegradowania nas do roli kondominium od razu po wygranych wyborach przez Bronisława Komorowskiego Polska rewiduje stosunki ze swoim byłym sojusznikiem strategicznym. Dziennik ?Izwiestia? z zadowoleniem odnotowuje odpowiedź prezydenta Polski na pytanie, czy Gruzini mogą liczyć na niego tak samo, jak mogli na Lecha Kaczyńskiego. W wywiadzie dla ?Rzeczpospolitej? Bronisław Komorowski? zadeklarował, że ?aż tak na pewno nie?, gdyż ?nie pojedzie na granicę tylko dlatego, że wymyślił to sobie prezydent Gruzji?. ?Tym samym Komorowski faktycznie zamknął całą epokę w polityce zagranicznej Warszawy, kiedy to Tbilisi było uważane za niemal głównego sojusznika strategicznego? ? wskazują z satysfakcją ?Izwiestia?.

Równie charakterystyczna jest sprawa zatrzymania na wniosek Rosji premiera czeczeńskiego rządu na uchodźstwie Ahmada Zakajewa, zmierzającego do Pułtuska na Światowy Kongres Narodu Czeczeńskiego. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski tłumaczy przy tej okazji, że Polska może uznawać tylko oficjalne byty państwowe. Z obozu władzy wychodzi również sygnał, że poparcie wolnościowych aspiracji czeczeńskich byłoby wymierzone w integralność terytorialną Federacji Rosyjskiej. Nic dziwnego więc, że Zakajew 23 września w wywiadzie dla radia Swoboda oświadcza, że polska prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie jego ekstradycji ?żeby zadowolić Rosję?. ?Jestem ofiarą gry politycznej Polski i Rosji? ? mówi.

Genialny plan Karaganowa
Bronisław Komorowski powiedział w kwietniu 2009 roku o Lechu Kaczyńskim: ?prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni?.
Poleciał na obchody katyńskie i zmieniło się. 10 kwietnia 2010 roku dla Rosji zapaliło się zielone światło ? może już bez przeszkód realizować politykę imperialną kosztem państw Europy Środkowo-Wschodniej.

Siergiej Karaganow, bodaj najpoważniejszy analityk rosyjskiej polityki zagranicznej ostatnich dwudziestu lat, doradca Putina w sprawach międzynarodowych, ujawnił w sierpniu br. plan budowania przez Kreml nowego układu geopolitycznego ? Związku Europy.
Miałby to być strategiczny i gospodarczy sojusz Rosji z Europą, stanowiący przeciwwagę m.in. dla ekspansji chińskiej, ?stworzony mocą jednego dużego traktatu oraz czterech umów regulujących główne sfery współpracy?. Chodzi o traktat energetyczny, wspólny obszar strategiczny w polityce zagranicznej, wspólną przestrzeń gospodarczą i technologiczną oraz m.in. wspólny rynek pracy. Fundament pod powstanie Związku Europy został na Zachodzie położony już dużo wcześniej. To nie tylko konsolidacja władzy w Unii Europejskiej na zasadach megapaństwa z własnym rządem, polityką zagraniczną, armią i prawem nadrzędnym (traktat lizboński), ale również ?partnerstwo dla modernizacji? ogłoszone w listopadzie ubiegłego roku na szczycie Rosja- UE oraz szczyt w Rostowie nad Donem 1 czerwca br., na którym ustalono że Unia przestanie krytykować Rosję, np. za łamanie praw człowieka, oraz odrzuci aspiracje takich państw jak Ukraina do wejścia w zachodnią strefę wpływów. Ustalenia te, jak również oddanie przez administrację Baracka Obamy terenów postsowieckich pod ponowną ekonomiczną i polityczną kontrolę Rosji, która jako członek megapaństwa przestanie być nieobliczalna i stanie się przewidywalnym partnerem do robienia interesów, torują drogę do megasojuszu.

Przeszkoda do zlikwidowania
Na drodze do realizacji idei Związku Europejskiego nie może być żadnej przeszkody.
Tymczasem pojawił się przeciwnik niszczenia podmiotowości państw narodowych. Lech Kaczyński stał się regionalnym liderem frontu obrony przed dominacją rosyjską. Politykiem twardo broniącym podmiotowości polskiej, czego dowiódł blokując w 2006 roku przyjęcie unijnego mandatu na negocjacje nowego porozumienia UE- Rosja. Choć bezpośrednią przyczyną było trwające od roku rosyjskie embargo polityczne na dostawę niektórych polskich produktów mięsnych i rolnych do tego kraju, to jednak równie ważnym postulatem były kwestie energetyczne. Polska domagała się, by podczas negocjacji nowego porozumienia wymóc na Moskwie ratyfikację Europejskiej Karty Energetycznej oraz podpisanie protokołu tranzytowego, co dałoby europejskim inwestorom dostęp do rosyjskich rynków, infrastruktury i surowców na zasadach przejrzystości, niedyskryminacji i wzajemności. Jak podkreślała podczas brukselskiego szczytu minister spraw zagranicznych Anna Fotyga ?Rosja wykorzystuje energię jako narzędzie nacisku politycznego. Wykorzystuje również takie narzędzie jak zakaz wwozu towarów wobec takich krajów jak Polska i Gruzja. Proszę się więc nie dziwić, że i my wykorzystujemy narzędzia jakimi dysponujemy. Przyjęcie mandatu jest uwarunkowane jednomyślnością i tym narzędziem bronimy naszych interesów?.

Tworzenie strefy buforowej wokół Rosji, dążenie do dywersyfikacji dostaw energii oraz do uruchomienia złóż gazu łupkowego. Stworzenie z Polski silnego członka Unii Europejskiej, który nie będzie czekał w przedpokoju u Putina. Architektom Związku Europy nie mogło być po drodze z Warszawą rządzoną przez braci Kaczyńskich. Przeszkody należało się więc pozbyć.

Pionki w grze
Kondominium to terytorium podlegające władzy dwu albo kilku państw. Czy Jarosław Kaczyński mówiąc o kondominium rosyjsko- niemieckim w Polsce, zasadnie nie przestrzegł, że jeśli polityka zagraniczna nadal będzie prowadzona tak jak po zwycięstwie PO, to wpływy Rosji i Niemiec będą coraz większe? Jak wiemy z historii sojusze Berlina i Moskwy kończyły się dla Polski tragicznie. Histeryczna reakcja PO, PSL i SLD, które jednogłośnie ponad podziałami potępiły byłego premiera, daje do myślenia. Uderz w stół, a nożyce się odezwą?

Diagnoza prezesa PiS jest celna. Zarówno prezydent, jak i premier, zamiast optować za silną Polską, są marionetkami w realizacji geopolityki rosyjskiej i niemieckiej. Prezydent Bronisław Komorowski podczas wizyty w Rydze powiedział, iż ?w interesie całej UE leży współpraca z Moskwą?. Widać nauczył się Karaganowa na pamięć. W nowej doktrynie zagranicznej Polski priorytetami nie są już kordon sanitarny wokół Rosji, Ukraina, Litwa, Łotwa, Estonia, czy Gruzja. To są państwa peryferyjne, liczą się Putin i Kreml, Merkel i Berlin. Nie jest ważna suwerenność energetyczna, akceptowane jest uzależnienie się od Gazpromu do 2037 roku na warunkach skrajnie niekorzystnych dla naszego kraju. Ekipa Tuska nie protestuje przeciwko szkodliwemu dla naszych interesów Gazociągowi Północnemu. Położenie jego rur na wysokości Świnoujścia może dodatkowo bardzo utrudnić ruch statków z gazem skroplonym do budowanego tam Gazoportu, który stwarzałby szansę na choć częściową dywersyfikację dostaw tego surowca. Zresztą inwestycja ta może znacząco się opóźnić, bowiem Niemcy na forum UE blokują dotacje do budowy Gazoportu (80 milionów euro) domagając się dodatkowych ekspertyz ekologicznych. Ich wykonanie może potrwać nawet kilka lat, tymczasem już w latach 2012-2013 Berlin może nam zaoferować rosyjski gaz z Gazociągu Północnego.

Z drugiej strony Rosja zablokowała możliwości rozwoju rafinerii Możejki. Gdy Orlen kupił ją od Litwinów za 3,5 miliarda dolarów Rosjanie przestali dostarczać ropę naftową do tej rafinerii. Ponoć miała miejsce awaria, tyle że dziwnym trafem nie można je usunąć od paru lat, a polski rząd nabrał wody w usta. Dostarczanie ropy statkami, a następnie koleją kosztuje tyle, że Możejki pracują już drugi rok ze stratami. W tej sytuacji, jak poinformowały 21 września rosyjskie ?Wiedomosti?, PKN Orlen zabiega w Rosji o nabywców rafinerii. To oczywiście spowoduje ponowne uzależnienie się energetyczne Litwy od Rosji.

Krok po kroku w przepaść stacza się więc polityka bezpieczeństwa wypracowana przez Lecha Kaczyńskiego. Idzie nowe pod hasłem ?pojednania?. Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow na zaproszenie polskiego MSZ ? po raz pierwszy w historii stosunków polsko- rosyjskich spotyka się na zamkniętej naradzie z polskimi ambasadorami, na której wykłada zasady rosyjskiej polityki zagranicznej. Po spotkaniu Ławrow i Sikorski deklarują chęć dążenia do ?ostatecznej normalizacji? stosunków polsko ? rosyjskich. Czy wykład Ławrowa miał na celu pouczenie przedstawicieli polskiej dyplomacji czyją rację stanu mają reprezentować?

Być może tak, skoro obecnej ekipie nie przeszkadzają wspólne ćwiczenia wojskowe z armią państwa wrogiego NATO, jak również wspólne szkolenie wojsk i dowództw. Rozmawiali o tym 25 sierpnia szefowie sztabów generalnych Polski i Rosji- generał Mieczysław Cieniuch i generał Nikołaj Makarow.

Zakładnicy Moskwy
?Komorowski nie jest oczywiście politykiem o nastawieniu prorosyjskim, ale jest to polityk ? realista. Jest to polityk, dla którego tak samo jak dla premiera Donalda Tuska kształtowanie stosunków z Rosją jest ważnym czynnikiem strategicznym. W danej sytuacji zwycięstwo Komorowskiego dla Rosji jest korzystniejsze? ? stwierdził niedawno rosyjski politolog Aleksiej Makarkin z Centrum Technologii Politycznych w Moskwie.

Istotnie, projektanci Związku Europy z Karaganowem na czele nie muszą się obawiać o lojalność Tuska i Komorowskiego. Zarówno premier jak i prezydent, jako polityczni beneficjenci i udziałowcy tzw. katastrofy smoleńskiej i przeprowadzonego w jej następstwie zamachu stanu stali się zakładnikami Moskwy.

W tym kontekście zrozumiałe są słowa Jarosława Kaczyńskiego o niemiecko- rosyjskim kondominium, jak również to, że za priorytet uznał on wyjaśnienie przyczyn tragedii 10 kwietnia. Doskonale zdaje sobie bowiem sprawę, że tylko rzetelne, prowadzone bez nadzoru rosyjskiego, śledztwo smoleńskie może pokrzyżować rosyjsko-niemieckie plany względem Polski ? poprzez wywrócenie w Warszawie sceny politycznej i odsunięcie ekipy co najmniej politycznie odpowiedzialnej za katastrofę-.

?Istnieją powiązania interesów tak przemożne, że nikt nie ma ochoty ich tknąć? ? stwierdził swego czasu Alexandre de Merenches, znający na wylot realia Związku Sowieckiego, były długoletni szef SDECE, francuskiego wywiadu i kontrwywiadu. Dla Rosji najważniejszym interesem jest realizacja ?doktryny Karaganowa?. Na przeszkodzie tworzenia Związku Europy i skutecznego zwalczania wszelkich prób dywersyfikacji dostaw ropy i gazu mógł stanąć skutecznie sojusz państw środkowoeuropejskich pod przywództwem Lecha Kaczyńskiego. Problem rozwiązał się 10 kwietnia pod Smoleńskiem.

Ofensywa Kremla
W ciągu ostatniego półrocza Rosja zrealizowała najważniejsze projekty strategiczne całego dziesięciolecia rządów Putina:
> 2 marca w Chorwacji podpisana zostaje umowa finalizująca przygotowania do budowy gazociągu południowego tzw. Southstream, z udziałem Bułgarii, Austrii, Grecji, Włoch, Słowenii, Serbii, Węgier. Inwestycja daje Rosji strategiczną kontrolę nad tym regionem.
> 8 kwietnia podczas szczytu w Pradze prezydent USA Barack Obama uznaje status Rosji jako militarnego supermocarstwa. Jednocześnie potwierdza rezygnację z projektu tarczy antyrakietowej w Polsce i w Czechach. Były blok wschodni zostaje oddany w strefę wpływów Kremla.
> 9 kwietnia następuje uroczyste otwarcie budowy rosyjsko-niemieckiego Gazociągu Północnego. Rosja uzależnia Unię Europejską od swojego gazu, udziałowcami tej polityki czyni największe firmy państw-liderów przyszłego Związku Europy: Niemiec, Włoch i Francji.
> 10 kwietnia w katastrofie pod Smoleńskiem ginie Prezydent RP Lech Kaczyński, aktywny przeciwnik neoimperialnej polityki Kremla oraz jego współpracownicy odpowiadający za bezpieczeństwo narodowe. Rząd Donalda Tuska oddaje na wyłączność śledztwo Rosji, sprowadzając Polskę do roli petenta Moskwy.
> 21 kwietnia w Charkowie zostaje podpisana umowa rosyjsko-ukraińska przedłużająca do 2042 roku dzierżawę przez Rosję portu wojennego w Sewastopolu. Tym samym Kijów, mimo protestów opozycji, uznaje strategiczną dominację rosyjską. Prozachodnia pomarańczowa rewolucja przechodzi do historii.
Julia M. Jaskólska, Piotr Jakucki


Ostatnio edytowano 29 wrz 2010, 18:58 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz

redakcyjne poprawki i zmniejszyłem czcionkę



29 wrz 2010, 14:46
Zobacz profil
Znawca
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA03 kwi 2010, 12:55

 POSTY        294
Post Katastrofa smoleńska
Polscy eksperci lecą do Smoleńska
?Sześcioosobowa grupa polskich ekspertów uda się w środę po południu do Smoleńska, w miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu.

Delegacja, w skład której wchodzi prokurator wojskowy, archeolodzy i geodeci, ma zadecydować, czy można dokonać powtórnych oględzin miejsca katastrofy. Wciąż są tam znajdowane fragmenty samolotu i przedmioty należące do ofiar.

Rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej pułkownik Zbigniew Rzepa powiedział, że eksperci mają ustalić szczegóły przed rozpoczęciem prac archeologów. Pułkownik Zbigniew Rzepa podkreślił, że jest to robocze spotkanie ekspertów. Rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej ma nadzieję, że jak misja ekspertów się powiedzie, być może jeszcze w październiku ruszą prace archeologów.

Wniosek do Rosjan
Polska prokuratura wystąpiła do Rosjan z wnioskiem o zbadanie przez polskich archeologów miejsca katastrofy wiele miesięcy temu, ale przez długi czas strona rosyjska miała wątpliwości, czy zgodzić się na tę propozycję. Niedawno prokuratura wojskowa otrzymała zapewnienie, że polscy archeolodzy będą mogli zbadać teren na miejscu katastrofy. [?]?


http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/264522,Polscy-eksperci-leca-do-Smolenska


Rychło w czas ...


PS. 30.06.2010 szef MSWiA Jerzy Miller poinformował IAR, że jest zgoda Rosjan na przybycie polskich archeologów na miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.


29 wrz 2010, 14:52
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
1/ Graś krytykuje E. Klicha: jego wypowiedzi sieją chaos i zamęt

Rzecznik rządu Paweł Graś ocenił, że ostatnie wypowiedzi akredytowanego przy MAK Edmunda Klicha o katastrofie smoleńskiej powodują chaos i zamęt. - On jest od patrzenia na ręce Rosjanom - zaznaczył.

Swoje spostrzeżenia, oparte na powszechnie dostępnych informacjach o katastrofie, Klich przedstawił w poniedziałek podczas promocji swej książki w Centrum Konferencyjnym PAP. Błędy decyzji i naruszenia procedur, warunki atmosferyczne, czynniki psychologiczne, współpraca załogi, system szkolenia, organizacja lotu - wyliczał część przyczyn katastrofy smoleńskiej.

- Uważam, że bardzo źle się dzieje, że pan Edmund Klich w ten sposób działa - powiedział w Graś w Radiu rynszTOK FM.

Jak zaznaczył, zadanie akredytowanego jest bardzo wyraźne. - On nie jest od oceniania i wyciągania wniosku, ale on jest od patrzenia na ręce Rosjanom i patrzenia na ręce komisji rosyjskiej czy wszelkie czynności wykonywane przez tę komisję, z naszego punktu widzenia, polskiego, są wykonywane prawidłowo i takie jest zadanie akredytowanego - mówił rzecznik rządu.

- Natomiast wyciąganie wniosków, dzielenie się swoimi wrażeniami, czy opiniami, czy podejrzeniami uważam, że powoduje taki chaos i zamęt - ocenił Graś.

Rzecznik rządu nie sądzi, aby była potrzebna "interwencja na szczeblu premierów" ws. zabezpieczenia wraku tupolewa, który znajduje się na lotnisku w Smoleńsku.

- Decyzja co do osłonięcia wraku już zapadła, w zeszłym tygodniu miała miejsce interwencja dyplomatyczna naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i mamy deklarację, tym razem już potwierdzoną, że ten wrak rzeczywiście w stosunkowo szybkim czasie zostanie osłonięty i zabezpieczony, wiec tutaj nie sądzę, żeby potrzebna była aż interwencja na szczeblu premierów - zaznaczył Graś.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/gras-kry ... omosc.html
----------------------------------------------------------------------------------------------------------

2/ Macierewicz: siła polityczna może próbować zagłuszać dowody. Do czasu...

Do zbrodni katyńskiej i sprawy TW "Bolka" porównał katastrofę smoleńską Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu do zbadania tragedii z 10 kwietnia. Poseł PiS udzielił wywiadu portalowi Fronda.pl. Jego zdaniem we wszystkich tych sprawach dopiero po wielu latach udało się ustalić fakty. - Siła polityczna może próbować zagłuszać siłę dowodów. Ale do czasu... - mówił Macierewicz.

Poseł PiS porównał katastrofę smoleńską ze zbrodnią katyńską i domniemaną współpracą byłego prezydenta Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Macierewicz przypomina, że w przypadku Katynia komisję wyjaśniającą tę zbrodnię powołano dopiero po 12 latach, a i tak udało się ustalić fakty. Z kolei prawdę o TW "Bolku" potwierdzono urzędowo, ale przez 18 lat nie przyjmowano jej do wiadomości. - Także tu (ws. katastrofy smoleńskiej - przyp. red.) Siła polityczna może próbować zagłuszać siłę dowodów. Ale do czasu... - zapowiada Macierewicz.

Dziennikarz Stanisław Żaryn zapytał Macierewicza, czy Donald Tusk z premedytacją oddał śledztwo Rosji, aby to sam rząd nie musiał sprawdzać, czy był to zamach i - w konsekwencji - nie musiał podejmować decyzji o wypowiedzeniu wojny. Macierewicz odparł, że "rzeczywiście rząd Tuska zachowuje się tak, jakby bał się uczciwego i transparentnego śledztwa". Poseł PiS nazwał tę taktykę premiera "zasłanianiem się Rosją", a w jego opinii szefowi rządu nie chodzi o polską rację stanu, a o losy grupy ludzi odpowiedzialnych za tragedię.

- Istnieją przesłanki do stwierdzenia, że 10 kwietnia przed wylotem zdawano sobie sprawę, że samolot może być niesprawny - powiedział Macierewicz. - Wszyscy uznali, że jakoś to będzie - dodał poseł.

Macierewicz twierdzi jednak, że prawda wyjdzie na jaw i "nie ma takich okoliczności politycznych, które mogłyby nas przed tym powstrzymać". Zdaniem posła, materiału na temat katastrofy jest tak wiele, że nie uda się ukryć prawdy, która może być różna od tej oficjalnej, czyli ogłoszonej przez Rosjan i zespół ministra spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera.

Polityk zgodził się z sugestią dziennikarza portalu Fronda.pl, że tragedia z 10 kwietnia i wydarzenia po niej pozwoliły Rosji na jeszcze szersze przejęcie dominacji nad Polską. Katastrofa była - według Macierewicza - tylko "punktem zwrotnym", który był przygotowywany od lat. Pierwszym etapem miała być wojna w Gruzji 2008 roku, a drugim inicjatywa posła Stefana Niesiołowskiego z PO, by "zbrodni katyńskiej odebrać status ludobójstwa" (przeczytaj więcej na ten temat: "Ludobójstwo" w Katyniu - było czy nie?). "Ostateczny zwrot" miał się dokonać właśnie 10 kwietnia.

Macierewicz jednak uspokaja - "narody, póki istnieją, nigdy nie przechodzą granicy, zza której nie będzie powrotu". Poseł argumentuje, że dzieje Polski i Polaków dowodzą, że zawsze można się odrodzić. - To raczej na wysiłki ludzi, którzy dążą do uprzedmiotowienia Polski, patrzę jako na skazane na przegraną - konkluduje poseł.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html


29 wrz 2010, 16:13
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Katastrofa smoleńska
III RP stawia na psychopatów z KGB

Porównanie zachowania rosyjskich władz po zatonięciu podwodnego okrętu Kursk i po Smoleńsku poraża. Oba śledztwa to ten sam schemat PR-owski, wyprodukowany na użytek zachodnich mediów.

Nie mamy niezależnej władzy sądowniczej ani niezależnych urzędów prokuratorskich. Zamiast tego mamy nadal wyroki, o których decydują polityczne zarządzenia, ogłaszane w celu osiągnięcia doraźnych politycznych celów pisała Anna Politkowska w książce Rosja Putina. Za te i podobne słowa zapłaciła śmiercią. W telewizyjnej sondzie zapytano Rosjan, kogo się bardziej boją: bandytów czy milicji. 68 proc. odpowiedziało, że milicji.

Gdy przyszli historycy opisywać będą smoleńską tragedię, dowodem niewyobrażalnego upadku polskich elit początku XXI w. będzie dla nich fakt, że bez zmrużenia oka pogodziły się one z tym, iż śledztwo w tej sprawie prowadzą nie jacyś Rosjanie, lecz rosyjskie organa ścigania. Wszyscy liczący się polscy politycy, całe świadome uczelniane polskie elity czy myślący dziennikarze wiedzą, że coś takiego jak niezależne organa ścigania czy niezawisłe sądownictwo w Rosji nie istnieje. I że dociekanie prawdy o śmierci polskich elit oddane zostało w ręce zbrodniarzy z byłej KGB, nieróżniących się od hitlerowców. Mimo to wszyscy ci, którzy ustalenia KGB podważają, są w polskich mediach ośmieszani.

Ugryzienie komara w tyłek słonia

Dwójka niemieckich dziennikarzy, Bettina Sengling i Johannes Voswinkel, opublikowała książkę Śmiertelna pułapka o tragedii załogi okrętu Kursk. Przypomnijmy: okręt ten zatonął w 2000 r. w czasie manewrów. Powodem była eksplozja, w której wyniku zginęło 118 członków załogi. Jak dowodzą niemieccy dziennikarze, próbując za wszelką cenę ukryć prawdę, Moskwa odrzuciła pomoc Zachodu, gdy jeszcze były szanse na uratowanie marynarzy. Działania rosyjskiego sztabu kryzysowego niemieccy dziennikarze nazywają zbrodniczymi.

Wyjaśnianie przyczyn tragedii Kurska szokująco wręcz przypomina rosyjskie śledztwo w sprawie Smoleńska. Natychmiast powołana zostaje rządowa komisja, mająca wyjaśnić sprawę. Na jej czele staje wicepremier Ilja Klebanow (w przypadku Smoleńska premier Putin). W jej skład wchodzi kilkunastu odpowiednio wyselekcjonowanych wojskowych i specjalistów. Do komisji nie zostają natomiast dopuszczeni przedstawiciele rodzin ofiar, mimo że jest wśród nich wielu oficerów łodzi podwodnych, mających odpowiednią wiedzę
fachową.

Wprawdzie prezydent Putin wielkodusznie obiecuje maksymalną przejrzystość śledztwa, lecz w rzeczywistości pozostaje ona na poziomie minimalnym. Wyniki dochodzenia nie wydostają się poza wąski krąg wtajemniczonych piszą niemieccy dziennikarze. Pojawiają się tylko informacje o tytanicznej pracy śledczych. Postępowanie z wrakiem okrętu przypomina niszczenie dowodów w sprawie Smoleńska. Z tą różnicą, że w przypadku Kurska działo się to, gdy marynarze jeszcze żyli. To dlatego, by prawdziwe przyczyny tragedii nie wyszły na jaw, opóźniano zwrócenie się do innych państw o pomoc.

Od początku głównym celem rosyjskiej komisji staje się dowodzenie nieprawdziwości hipotezy najbardziej prawdopodobnej, lecz niewygodnej dla władzy że powodem był katastrofalny stan rosyjskiej armii. Na potrzeby mediów pojawiają się masowo upowszechniane teorie niemające żadnych podstaw dowodowych (odpowiedniki hipotezy o tym, że prezydent Kaczyński naciskał na pilotów). Rok po tragedii komisja dochodzeniowa i prokuratura za najbardziej prawdopodobną uznają wersję, że okręt trafił na minę z II wojny światowej. Jest ona równie prawdopodobna jak ta, że tupolewa w Smoleńsku zniszczyły brzozy. Kapitan Aleksander Leskow, były dowódca okrętu podwodnego, komentuje: Zderzenie miny z Kurskiem to jak ugryzienie komara w tyłek słonia. Najbardziej preferowaną przez władzę wersją staje się jednak opowieść o kolizji Kurska z obcym okrętem podwodnym. Minister obrony Siergiejew ogłasza, że rosyjski zespół nurków odkrył w pobliżu wraku inny obiekt podobnej wielkości. Miał on nadawać sygnał SOS. Ta wersja była potrzebna rosyjskim władzom, bo zaczęły one sugerować, że marynarze zginęli od razu, więc ich postawa w sprawie pomocy Zachodu nie miała znaczenia. Jestem w 80 procentach przekonany, że Kursk zderzył się z innym okrętem podwodnym ogłasza zastępca szefa komisji Kurojedow, szef rosyjskiej floty.

Później sugeruje on, że w okolicy wraku pojawił się okręt podwodny, który niszczył dowody wcześniejszej kolizji. Ponieważ teza okazuje się zbyt absurdalna, po jakimś czasie miękko się z niej wycofuje: Sonar mógł równie dobrze wskazać ławicę ryb. FSB interesuje się też dziennikarzami zbyt dociekliwie badającymi sprawę. Raport z 2002 r., gdy sprawa trochę przycichła, uznał za przyczynę tragedii wybuch torpedy będącej częścią uzbrojenia Kurska.

Oczy białe, błyszczące, nienormalne

Czy elity III RP zdają sobie sprawę z mechanizmów rządzących Rosją?
Mam w rękach książkę Pandrioszka Krystyny Kurczab-Redlich. Ta opowieść o Rosji nie była książką niszową. Na jej obwolucie czytamy, że reklamują ją Czesław Miłosz, Bronisław Geremek, Ryszard Kapuściński, Zbigniew Brzeziński, Teresa Torańska czy Stefan Bratkowski. Opisuje wydarzenia do roku 2000, ale we wstępie do drugiego wydania z 2008 r. autorka pisze to, co powszechnie wiadomo: w Rosji Putina poszerzył się obszar bezprawia i strachu. Możemy uznać, że jest ona znana środowisku michnikowego szmatławca. Rozmówca Kurczab-Redlich, Rosjanin, objaśnia: Bo u nas władza może wszystko, może z człowiekiem zrobić wszystko, może z państwem zrobić, co zechce. Tu nie ma zasad i nie ma praw. Nie tak jak gdzieś tam, u was. U nas po drugomu! U nas jest inaczej!. Autorka wyjaśnia: Człowiek w mundurze to odrębna kategoria prawa. Jeśli nawet nikła część rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości zdecyduje się na ukaranie go, to przedstawiciele reszty zniweczą ten trud.

Dziennikarka pisze też wiele o codziennych działaniach rosyjskiej milicji, uznając tortury za oczywisty dla rosyjskich milicjantów sposób pozyskiwania dowodów. Jak w przypadku rosyjskiego inżyniera, na którym wymuszono przyznanie się do zamachu na policjanta. Teraz będziemy cię torturować jak czeczeńskiego pułkownika słyszał od oprawców. Jeden z zamaskowanych złamał grubą gałąź, wsadził mi ją między palce, zaczął ściskać. Potem kajdanki, założyli nam na środek dłoni i ścisnęli do końca. Potworny ból. Im było mało. Schwyciwszy za kajdanki, ciągnęli po ziemi (...). W tym gabinecie pozwalają krzyczeć. To przynosi ulgę, ale też podnieca pijanych gliniarzy. Oczy białe, błyszczące, nienormalne. (...) Wykręcają uszy z dwóch stron naraz. Trzeszczą chrząstki. Ból potworny. (...) W celi próbuję przegryźć sobie żyły. (...) Złamali mnie. Mógłbym zjeść talerz g..., swojego, cudzego, tylko żeby przestali brzmią fragmenty jego relacji. Takim to zwierzchnikom opisanych psychopatów oddaliśmy sprawę śmierci polskiego Prezydenta. Jak działa rosyjska sprawiedliwość, najbardziej czytelnie pokazuje sprawa najprostsza: ruch drogowy, którego zasady nie wszystkich obowiązują. Czytamy w książce Kurczab-Redlich: Pędzi władza i mafia (też władza) nie tylko lewym pasem czy tym środkowym, ale w co człowiekowi nie stąd po prostu nie chce się uwierzyć i pasem KIERUNKU PRZECIWNEGO, TO JEST POD PRĄD, na pełnym gazie. W razie zderzenia czołowego z samochodem z naprzeciwka giną, lub ranni są najczęściej pasażerowie tegoż samochodu, bo samochody władzy i mafii są duże i mocne. A jeśli nie zginą, to milicja drogowa uzna winę każdego, byle nie władzy; a w wypadku mafii nieszczęsnemu kierowcy zostają wręczone klucze do mafijnego auta z adresem, gdzie ono, po remoncie, ma być odstawione....

źródełko:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,9932,title, ... &_ticrsn=3


I kto tu jest psychopatą panie Słoniu?
I inni panowie typu Maxiu czy Serwant?

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


29 wrz 2010, 20:25
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
"Problemy z Rosjanami zaczęły się od publikacji zapisów z czarnych skrzynek"

Jest mi bardzo przykro z powodu stanu wraku polskiego tupolewa - mówił w TVN24 płk Edmund Klich, akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym przedstawiciel Polski. - Oni odpowiadają, że wszystko już jest załatwione, że poszły dokumenty... - stwierdził. Dodał, że problemy we współpracy z Rosjanami zaczęły się od momentu, kiedy opublikowano w Polsce zapisy z czarnych skrzynek.

Jak mówił Edmund Klich, był na miejscu w pierwszych dniach po katastrofie. Wówczas - jak twierdził - miał problemy ze stroną polską, a nie rosyjską. Chodziło m.in. o brak tłumacza. Rosjanie zachowywali się, jak twierdził płk Klich, z należytą powagą i współczuciem.

Problemy z Rosjanami zaczęły się kiedy zostały opublikowane zapisy odczytane z czarnych skrzynek. - Miałem dostać jeszcze zapisy korespondencji radiowej, odpisy tła i rozmów telefonicznych. Powiadomiono mnie, że w związku z opublikowaniem zapisów z czarnych skrzynek, nie dostanę tego - mówił Klich.

Klich odniósł się też do tekstu, który ukazał się w portalu partii Jedna Rosja, który powoływał się właśnie na wywiad z Edmundem Klichem. "Polska wzięła na siebie większą część winy za śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego" - napisał er.ru.

- Większa część to także 51% - mówił w TVN24 Klich. Na pytanie, czy to oznacza, że po stronie polskiej rzeczywiście leżała większość uchybień, Klich krótko odpowiedział: - Tak.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,119674,titl ... omosc.html


29 wrz 2010, 20:59
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: