Nie tylko u nas jest źle.
W MSZ też straszy. Dla tych którzy są zainteresowani, polecam lekturę raportu jaki przygotował Zespół Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarnośd” Pracowników Służby Zagranicznej.
Ja czytając tenże raport byłem cokolwiek zaskoczony patologią jaka tam funkcjonuje.
"W ciągu ostatnich trzech lat kierownictwo MSZ podejmowało próbę zreformowania naszego resortu, starało się zmierzyć z twardą materią administracyjnej mitręgi, którą w znacznym stopniu odziedziczyliśmy po PRL. O rezultatach tych starań dowiadujemy się z Raportów za rok 2008 i 20091. Czytając te dokumenty można odnieść wrażenie, że autorzy zapomnieli o najważniejszym - o ludziach, o pracownikach Ministerstwa i placówek. Nie poruszono w dokumencie najtrudniejszych i od lat nierozwiązanych problemów, które stanowią o specyficznym i nie zawsze najprzyjemniejszym klimacie w i wokół naszego resortu.(...)
Nie można odmówić racji ekspertom, którzy uważają, iż lepszym wyjściem byłoby tworzenie kadr dyplomatycznych „od zera” i w oparciu wyłącznie o inne doświadczenia (krajów zachodnich).
(...)
Do najbardziej dokuczliwych zjawisk w MSZ należy zaliczyć brak odporności na naciski i wpływy polityczne, które zwiększają uczucie frustracji, dają poczucie tymczasowości i nie pomagają budować wieloletnich strategii.
Pochodną wpływów zewnętrznych jest podskórne zjawisko, wynikające z politycznego klientelizmu i wpływów środowisk o charakterze finansowo-oligarchicznym (także osób dla tych środowisk pracujących lub nieformalnie lobbujących na rzecz ich interesów).(...)
MSZ jest traktowany przez dużą część pracowników, jak swoisty przystanek autobusowy, z którego należy tylko wskoczyć do kolejnych nadchodzących pojazdów. Dla dyplomatów zajmujących najwyższe kierownicze stanowiska jest to „przystanek” służący do dalszej międzynarodowej kariery, dla korpusu dyrektorów „chwila” pracy w Centrali to przede wszystkim start do wyjazdu na dobrą posadę za granicą (ambasada lub organizacja międzynarodowa) dla pozostałych to wyjazd w ramach rotacji na kolejną placówkę, gdzie można dobrze zarobić i trochę „odpocząć”. To nie oznacza, że taka jest norma. Bardzo wielu pracowników angażuje się i daje z siebie wszystko w Centrali, problem polega na tym, że ich wysiłek w ogóle nie przekłada się na uznanie zwierzchników. Dobra praca i zaangażowanie na placówce rzadko ma wpływ na gwarancje otrzymania dobrego stanowiska po powrocie do kraju. Zasługi za granicą, uznanie w oczach cudzoziemców nie mają wpływu na awanse i dalszą ścieżkę zawodowego rozwoju.
(...)
Instytucja, w której pracujemy jest niestety skostniała, ograniczająca intelektualne i zawodowe ambicje pracowników. Nie znaczy to, że w MSZ brakuje mądrych i kompetentnych ludzi. Poziom kompetencji wzmocniło zwłaszcza połączenie z UKiE i sporadyczny napływ ekspertów z zewnątrz. Dla tych ostatnich zetknięcie z MSZ-owską rzeczywistością jest bardzo dotkliwe. Brakuje systemu ścieżek karier.
(...)
Największym problemem w relacjach pracowniczych, zwłaszcza w systemie zarządzania kadrami są zachowania o charakterze bliskim patologicznym, spotykane raczej w środowiskach nisko wykwalifikowanych robotników, w zakładach produkcyjnych i jednostkach zmilitaryzowanych. Skala występowania tych zjawisk w Służbie Zagranicznej daje wiele do myślenia.
(...)
Najczęściej stosowaną metodą rozwiązywanie spraw trudnych i konfliktowych w MSZ i na placówkach jest tzw. „zamiatanie pod dywan”. Argumentem potwierdzającym taką praktykę jest fakt,że poszczególne komórki MSZ (zwłaszcza BDG i BSO) notorycznie nie odpowiadają na pisma pracowników, a nawet organizacji związkowej.
(...)
Od wielu lat panowało wśród kierownictwa resortu przekonanie, że mobbing w służbie zagranicznej nie istnieje. Przekonanie to było na tyle głębokie, iż nikt na poważnie nie brał sygnałów, jakie często nadchodziły ze strony słabych i „nieustosunkowanych” pracowników.Wyniki ankiety pokazują jednoznacznie, że mobbing w Służbie Zagranicznej jest stosunkowo często pojawiającym się zjawiskiem.
(..)
Przykład mobbingu w MF
Radca A. kierował komórką odpowiedzialną za kwestie bezpieczeństwa w MSZ. W efekcie wieloletnich zaniedbań strukturalnych doszło do kradzieży twardych dysków ze złomowanych komputerów. Dyski trafiły w ręce dziennikarzy i niektóre media wykorzystały to zaniedbanie przeciwko urzędującemu wówczas Ministrowi. Od kilku lat toczy się przeciw Radcy A. postępowanie prokuratorskie; potem sprawę latami rozstrzyga Sąd. Problem natury wewnątrz organizacyjnej w MSZ, jako strukturalne zaniedbanie, przeniesiono do Prokuratury i Sądu, zrzucając winę na jedną osobę. W chwili obecnej, od kilku lat Radca A. nie tylko jest pozbawiony certyfikatu bezpieczeństwa, ale nie może wykonywać żadnych obowiązków w MSZ. Dodatkowo, aby go bardziej obciążyć, z akt jego sprawy „nieznani sprawcy” zręcznie usunęli dowody świadczące o jego niewinności. Wieloletniego i zasłużonego pracownika pozostawiono samemu sobie, wobec zewnętrznych organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości „zamiatając problem pod dywan”.
całość na :
http://rebelya.pl/pliki/raport_msz.pdf