A jak ktoś 9 albo 5 lat tracił na realnej płacy, to mu się waloryzacja nie należy?

No tak. Jak ktoś pracował 9 lat i 11 miesięcy to mu nie zwaloryzowano, a jak ktoś pracował 2 miesiące dłużej (10 lat i 1 miesiąc) to mu zwaloryzowano. Czyli jak się nie obrócisz to plecy z tyłu?
Można na to spojrzeć z tej strony: ten kto pracował krótko dostał duży zastrzyk w postaci 1,61, a do emerytury może będzie miał jeszcze 10 razy waloryzowane wynagrodzenie. A co mają powiedzieć ci, którzy tyle lat pracowali i już teraz czy za kilka lat odejdą na emerytury? Oni nie tylko tracili przez tamte lata, to jeszcze byliby stratni na wysokości emerytur.

Każdy ma swój punkt widzenia, ale nie ma żadnej metody, która zadowoliłaby wszystkich.
A może ktoś zna taką? I ją zaproponuje?  

Nadir, z całym szacunkiem, ale co to jest za argument, że do emerytury "młody" będzie miał jeszcze 10 razy waloryzowaną pensję? Ludzi interesują ich wynagrodzenia tu i teraz a nie za 15 lat, bo pracują tu i teraz, ponoszą odpowiedzialność tu i teraz, mają kredyty, dzieci, psa tu i teraz a nie za 15 lat.

A takie twierdzenia, że mamy się cieszyć, że jakiekolwiek podwyżki są, a wartościowanie byłoby w sumie dobre, ale zrobi się MOŻE KIEDYŚ i MOŻE będzie wtedy JAKAŚ kasa świadczy o myśleniu wyłącznie o swojej pensji a nie o uzdrowieniu systemu wynagrodzeń w KAS.

Obecna sytuacja (byli celnicy vs byli skarbowcy) i proponowana "regulacja" wg stażu pracy sprzyja wyłącznie demotywującej atmosferze w pracy, co z kolei wpływa na zmniejszenie jakości i szybkości wykonywanej pracy, a to realnie może wpłynąć na budżet i jego "nadwyżkę" (dobrze wiecie dlaczego w cudzysłowie). Wiadomo, że każdy chciałby zarabiać i 10.000 na rękę, ale powiedzmy sobie szczerze - to nie jest możliwe. Siatka wynagrodzeń w normalnych zakładach pracy zależny nie od stażu, ale od doświadczenia (co nie zawsze idzie w parze ze stażem), zakresu obowiązków, skomplikowanego charakteru wykonywanych zadań, odpowiedzialności, jakości pracy itp. itd.

Mam 9 lat stażu. Moja koleżanka wykonująca podobne do mnie zadania, ale bardziej skomplikowane dostanie podwyżkę nie dlatego, że wykonuje trudniejsze zadania, ale dlatego, że łapie się na staż większy niż 10 lat! I uwaga - mnożnik będzie miała być może i tak mniejszy ode mnie, bo załapałem się na więcej awansów od niej z uwagi na macierzyński. Komedia. Z kolei druga moja koleżanka osoba z ok. 25 letnim stażem w samej skarbowości, która biega do mnie kilka razy dziennie z jakimś pytaniem odnośnie procedury albo prawa materialnego, często 2 razy z tym samym też dostanie podwyżkę mając i tak już najwyższy mnożnik w dziale. Napiszę to jeszcze raz: PATOLOGIA.

Patologią było to, że pracownik z półrocznym stażem w pracy w ciągu jednego dnia ,doścignął wysokością pensji pracownika z 15 letnim i większym stażem pracy - skutkującym na pewno o wiele wyższym doświadczenie zawodowym.
Niestety zabrakło proporcjonalności podwyżek, a te obecne i tak tego nie zmienią, bo różnica w podwyżkach ma wynosić ok.50zł. A dodatkowo ,związki zawodowe w IAS w K-cach nie przewidziały żadnych podwyżek dla pracowników średniej kadry kierowniczej, nawet tych z ponad 20 letnim stażem pracy. I to się nazywa sprawiedliwość.

Patologią jest uzależnianie wynagrodzenia od stażu. Wynagrodzenie powinno być uzależnione od kompetencji, wiedzy, jakości wykonywanej pracy. osiągnięć... Faktem jest, że osoby z dłuższym stażem ZAZWYCZAJ są bardziej kompetentne od tzw. "młodych", bo doświadczenie procentuje. Ale to "zazwyczaj" ma ogromne znaczenie. Gdyby przyjąć kryterium kompetencji, ci "starzy", którzy są jednocześnie wartościowymi pracownikami nie byliby pokrzywdzenie. A jeżeli ktoś pracuje w skarbowości 25 lat i nadal zajmuje się "wklepywaniem", bo tam stosunkowo mało można "spiep...", to sorry.

Nadir, kto powiedział, że trzeba zadowolić wszystkich? Gdybyś był właścicielem firmy, to chciałbyś zadowolić wszystkich, czy może tylko tych kompetentnych i pracowitych?

Nie wiem, czy jestem "stary", czy "młody". Mam 9 lat stażu w skarbowości. Jeżeli ktoś by mi powiedział, że nie należy mi się podwyżka, bo są lepi ode mnie i to im się należy i jeszcze to uzasadnił - ok. Nie byłoby mi przyjemnie, ale siedział bym cicho i starał się do tych lepszych dołączyć. Ale jeśli mam nie dostać nic tylko dlatego, że pracuję "za krótko", nie ważne, dobrze, czy źle...

Jeżeli ktoś pracuje naście bądź dziesiat lat w skarbowości i jest kompetentny oraz po peostu dobry w tym co robi to raczej nie jest referentem. Podwyżki powinny zatem uwzględniać stanowiska. Mówię o podniesieniu dolnych mnożników w widelkach stanowiskowych tak aby ekspert i referent nie mogli mieć 1.61.Tylko taka forma regulacji wynagrodzeń skończy ze spłaszczeniem i będzie najbardziej obiektywna. Chyba ze ktos ma wyjątkowego pecha  życiu  po tych 10 latach jest nadal referentem, ale może wynika to ze specyfiki wykonywanej przezeń pracy bądź trudnego charakteru.

O czym Wy tu wszyscy pier***. Państwowy urzędnik w Polsce zarabia 2100 zł gdzie chleb kosztuje 2 zł a paliwo 4 zł. Niemiecki pracownik magazynowy bez wykształcenia zarabia 2000 euro gdzie chleb kosztuje 1,30 euro (dobrego - nie glimzy z biedronki) a paliwo 1,15 euro.
Wszyscy zarabiamy ŹLE, a jesteśmy w Unii Europejskiej. Za naszą lewą granicą jest zupełnie innych świat.
Jeszcze dwa lata i odchodzę z US. Dzięki Ci Panie!

Daj adres, gdzie paliwo po 4 zł. Masz rację. Wciąż gadka nie w tę stronę.

I słusznie!
Nie ma co walczyć o to komu należy się parę groszy więcej a komu nie.
Ja to zrozumiałem już 6 lat temu.
viewtopic.php?p=131436#p131436

Dziwię się co Ty taki twardy zawodnik robisz jeszcze tej w sforze budżetowej?  
Jeszcze trochę i pozagryzacie się nawzajem o te grosze.  

Jest o co walczyć ale nie wygarniając sobie z gardeł. Bo jak już powiedziałem WSZYSCY powinniśmy godnie zarabiać. Nawet referent z rocznym stażem. Bo to MY budujemy budżet tego kraju. Słowo klucz to walczyć. Bo jak na razie walki nie ma tylko pisanie listów.

@kominiarz jeszcze to słowo klucz ,,jeszcze".

Może, zawalczmy jak lekarze rezydencji minimalna pensja na start 6000 brutto a minimalne pensje specjalizacyjne 8000 brutto. Dlaczego nie możemy mieć pensji europejskich skoro towary w sklepach już takie ceny osiągnęły.

Taa, odchodzisz, ale chyba na emeryturę.  

Rozmawiałem z 10 osobami, które odeszły w tym roku na emeryturę. Paradoks do ogólnego trendu - średnio emeryturę mają miesięcznie na rękę wyższą od pensji  o około 200 - 300 zł

To nie paradoks, przecież nagrody kwartalne też były oskładkowane, więc powiększyły podstawę do emerytury.