Widzę, że zupełnie się nie rozumiemy   ... Chociaż przyznałaś mi rację.  
Dialektyzm marksistowski i oparta na nim teoria państwa i prawa głosiła, że jedyną moralnością człowieka jest prawo w sensie spisanego kodeksu, a zwłaszcza taką najbardziej wyrazistą emanacją moralności był kodeks karny. W tym też kontekście władze komunistyczne w swoim mniemaniu były jak najbardziej konserwatywne, a co przejawiało się chociażby stosunkiem państwa do konkubinatów, grup LGBT czy ludzi uchylających się od obowiązku pracy. W SB były specjalne wydziały zajmujące się ową socjalistyczną moralnością. Tak zwana obyczajówka bardzo prężnie działała też w MO. Inną sprawą jest to o czym piszesz - a mianowicie "jakość owej moralności" i "jakość owego konserwatyzmu". Tu napewno zgodzisz się ze mną, że owa jakość była mierna i bardzo zewnętrzna, podobnie jak jakość budownictwa. Dlatego też w tamtych czasach na naukę kościoła istniał tylko jeden określnik - zabobon.
Żeby było jasne - to jest kwestia poznania i przypisania treści pojęciu. Z podobną kwestią spotykasz się codziennie w pracy. Jest nim spadek po Igorze Andrejewie - pojęcie prawdy obiektywnej. Tylko w socjaliźmie mogło istnieć takie pojęcie! Jako konserwatystka wiesz doskonale że prawda jest tylko jedna - ale jej poznanie może mieć harakter subiektywny bądź obiektywny, formalny lub materialny. A co słyszysz w pracy? Co pisze w decyzji Inspektor Wolnej Rzeczypospolitej Polskiej? Pisze prawda obiektywna i nóż się w kieszeni otwiera. Jak mawiał Ś.P. ksiądz Tischner "Jest prawda i gówno prawda"
Teraz druga sprawa. W służbach jak sama piszesz są ludzie - nie żaden zasób kadrowy - jak piszesz ale ludzie - myślące istoty z krwi i kości. I to one - jak piszesz - stoją na straż wartości - np. konserwatywnych. Ale nie instytucja! Instytucja - Służba stoi na straży tylko prawa! Prawo to zaś jedynie mininum moralności. Prawo jest odwróceniem imperatywu kategorycznego kanta - imperatyw natomiast to właśnie moralność. Z imperatywu kanta płynie konserwatyzm.
Nie zapominaj Achlarwa, że to właśnie w socjaliźmie sekretarze partii tracili stołki za romanse z gosposiami, tudzież z robotnicami. Dziś czy to w cle czy w podatkach romansujesz z kim chcesz - o ile nie wejdzie w grę konflikt interesów, nie polecisz! Dlatego właśnie stwierdzenie, że Służba celna stoi na straży konserwatywnych wartości to oksymoron i nie ma znaczenia, kto z ludzi je przestrzega lub nie. Bez znaczenia jest kwestia że służbę tworzą ludzie. Sięgając tego problem ze strony logiki musielibyśmy posłużyć się zestawieniem sum logicznych w odniesieniu dla stanowisk równożędnych, następnie postawić daną sumę logiczną w relacj iloczynu dla szefów. Ponieważ przestrzeganiu wartości odpowiadają 1 a nieprzestrzeganiu 0 - łatwo zauważyć, że już jeden nieprzestrzegający wartości konserwatywnych szef sprawi, że potwierdzi się teza, iż służba - w tym wypadku celna - nie może stać na straży konserwatywnych wartości  
Cóż... Trochę filozofii i można się pogubić

Widzę, że już drugi raz powołujesz się na Igora Adrejewa.
Warto chyba więc wiedzieć, z kim mamy do czynienia:

Igor Andrejew – prof. prawa, autorytet, morderca sądowy gen. ‚Nila’
https://lustronauki.wordpress.com/2013/ ... -andrejew/







Powoływać się na mordercę, na takiego gnojka - jest co najmniej dwuznaczne...

I jeszcze jedno:
"władze komunistyczne w swoim mniemaniu były jak najbardziej konserwatywne".

Bardzo ciekawe ujęcie "konserwatyzmu komunistycznego", co by to nie miało znaczyć. Jeżeli morderca (patrz wyżej na Adrejewa) tłumaczy się, że "dopuścił się „fałszywej kwalifikacji prawnej czynu A. Fieldorfa”, (...) był przekonany, iż nie znał Fieldorfa, który miał pracować na rzecz Niemców." - to jest mordercą czy popełnił pomyłkę?
Kogo zatem obchodzi, co czerwoni bandyci myśleli o sobie?

O wypraszam sobie koleżanko! Przed 89 rokiem trzeba było wykrzykiwać takie teksty i bronić konserwatyzmu - tak jak ja! Doskonale wiem kim był Andrejew i to nie dla mnie jest on autorytetem, a dla tych wszystkich skarbowców, którzy cytują jego potworki prawne - chociażby cytowaną prawdę obiektywną!

Do dzisiaj pamiętam niejednego zomowca czy innego bydlaka, trzymającego karabin gotowy do strzału i skierowany m.in. w moim kierunku. Nie jesteś (niestety) jedynym (jak np. TW Bolek, który położył całą komunę jednym palcem, z którym współpracowała cała esbecja i przed którym wszystkie esbeckie kolektury totalizatora sportowego stały szerokim otworem  ).  

PS: czy "makoma" to kobieta? Piszesz o LGBT a nie upewniasz się, czy piszesz z koleżanką czy z kolegą. Popierasz zatem tę ideologię, w której w zasadzie to wszystko jedno?  

MAKOMA - magiczny świat ubranek dla dzieci i niemowląt ...
http://www.makoma.com.pl

Pewnie jest rodzaju nijakiego... ;-)

Więc Achlarwo napewno docenią po 1 stycznia twoje zasługi... Podobnie jak i moje :) Co zaś do samego Makomy - to wieczny chłopiec - magiczny syndrom piotrusia pana - wszak konkretniejszy to rodzaj niż droga japońska zielona herbata, o nienajprzyjemniejszym zapachu - czytaj Gyokuro :)
A skoro masz takie bogate wspomnienia z poprzedniej epoki, to nie drażnią cię snujące się w skarbowych kuluarach tewaki?
Może chociaż z tego powodu warto przejść przez reformę skarbówki... I cła...
Nie wiem - mam takie zdanie, że reforma jest potrzebna, a to widzę wygląda na broniącą się starą gwardię.
Skoro wiecie lepiej - zwraca honor.

Po co te nerwy i przekomarzanie się kto jest większym patriotą. Wejdzie KAS nie będzie nas.  Na razie debilne podwyżki spowodowały szaloną"efektywność".  Nowe hasło wszyscy w us po 1.5 mnożnika.  Naczelnicy i kierownicy przede wszystkim.

Makoma, chyba nieco naiwnie sądzisz, że ta reforma coś zmieni a Ty zostaniesz doceniony.
Kto to miałby zrobić? Milicjant robiący reformę? Jego koledzy i koledzy kolegów?

W wywiadzie sam przyznał, jakich ma kolegów:

O tym, że byłem w MO, od '87 roku wiedzieli wszyscy, którzy mieli ze mną styczność, przez całą moją karierę zawodową, także kiedy przychodziłem do Ministerstwa Finansów. Nigdy tego nie ukrywałem. Co nie znaczy, że było mi z tym łatwo. Kiedy wstąpiłem po studiach do MO, odwrócili się ode mnie koledzy.

Widzisz? Tacy koledzy, jak Ty czy ja odwrócili się od niego.
To jakich ma teraz kolegów, jeśli tamci walczący z komuną, odwrócili się?  

Śmiem nawet twierdzić, że koledzy w MF na niego czekali, on tylko do nich dołączył.
Koledzy Promila , Kapicy     ... itd.
Stała się komuś jakaś krzywda? Poniósł ktokolwiek jakiekolwiek konsekwencje?

Nadzieja matką głupich! KAS nic nie zmieni, stracą pracę niewygodni, tacy co upominają się o innych, co mają pomimo wszystko zdrowy rozsądek, poczucie sprawiedliwości i odpowiedzialności. Jeżeli ktoś myśli, że mu się polepszy to jest w dużym błędzie. Czy myślicie, że pełnomocnicy tworzący KAS będą nas wszystkich znać, przecież będą opierać się na zdaniu obecnie panujących.

U nas poszła plota, że mają dawać umowy na czas okreslony- ktoś coś więcej wie...?

Po co plotkować. Przeczytaj art 165 i dalej projektu ustawy wprowadzającej KAS. Tam wszystko stoi jak wół, co i do kiedy.
Czytać i myśleć, potem działać, a nie ploty powtarzać.

u nas w środę zapowiedziane jest spotkanie z dyrekcją w skrawie kas'i i zobaczymy co powiedzą: chyba standard- nie ma co się martwić, wszystko bedzie dobrze ... itp

U nas szefowie nabrali wody w usta i jest cisza na temat KAS. To wygląda dziwnie. Pewnie chodzi o to, aby ludzie pracowali, a nie myśleli o protestach.

A o czym szefostwo ma dyskutować z nami, jeszcze ustaw nie uchwalono. Projekty ustaw znamy i  kierunek zmian też. U nas - znaczy gdzie- i czy na pewno spotkanie z dyrekcją będzie dotyczyło KAS, byłoby to dziwne.