http://biznes.pl/firma/podatki/agencyjne/rp-za-ograniczeniem-obowiazku-uzywania-kas-fiskaln,5576383,news-detal.html
Zamiast komentarza  

do SUPERSAPER - przeczytałam wszystko z 10.09.2013 , podpisuje się wszystkimi kończynami.
Od siebie dodam, że jeszcze dziwne podejście ludzi do pracy czyli robienie bzdur, żeby się nazywało, że coś się robi i nie ma czasu na prawdziwą robotę.

Nie było łapówki, była zemsta?

Inspektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Warszawie twierdzi, że stał się ofiarą słynnego świadka koronnego. Sąd skazał urzędnika za łapówkarstwo. On utrzymuje jednak, że został pomówiony przez jednego z czołowych przedstawicieli grup przestępczych, który wcześniej podlegał jego kontroli.

Jacek Wetzlich miał za sobą 20 lat pracy w zawodzie urzędnika skarbowego, kiedy prokuratura postawiła mu zarzuty przyjęcia łapówki od kontrolowanego przez niego członka pruszkowskiej grupy przestępczej. Skruszony gangster, uznany w 2000 r. za świadka koronnego, złożył zeznania obciążające inspektora.
– Zeznał prokuratorowi, że złoży raport w sprawie korupcji w Urzędzie Kontroli Skarbowej w Warszawie. Mianowicie, że postępowanie kontrolne w jego sprawie zostało zakończone z wynikiem negatywnym, bo przyjąłem od niego korzyść majątkową w wysokości 50 tys. zł oraz 2,5 tys. zł na rowerek dla dziecka. Wszystko to jest nieprawdą – opowiada Wetzlich.

Pomimo że kontrola skarbowa Wetzlicha nie zakończyła się wyliczeniem podatku, to w jej wyniku gangster został skazany prawomocnym wyrokiem (choć w zawieszeniu) i grzywną za sfałszowanie dokumentu. Sąd uznał, że inspektor, przeprowadzając kontrolę skarbową, celowo nie zweryfikował sfałszowanych przez gangstera dokumentów.
Na zlecenie prokuratury ABW przeprowadziła analizę akt kontroli Wetzlicha, stwierdzając, że wbrew naciskom pełnomocnika gangstera nie uznał on fałszywych dokumentów i nie uwzględnił ich jako poświadczających jego przychody.
– Zarówno prokurator w postępowaniu przygotowawczym, jak i sądy obydwu instancji odrzuciły wszystkie moje wnioski dowodowe. Sąd w wyroku nie uznał notatki ABW. Powinna być w aktach sprawy, a asesor chowa ją w aktach kontroli skarbowej tak, aby sąd jej nie zauważył – twierdzi Wetzlich.

– W sądach czy prokuraturze często jest tak, że ważne dowody nagle giną – mówi dziennikarz śledczy Piotr Pytlakowski.

W 2011 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Wetzlicha na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat, grzywnę 10 tys. zł oraz zwrot rzekomej łapówki –  52 tys. zł. Wyrok sprawił też, że stracił możliwość wykonywania pracy w administracji publicznej.

– Wyrok jest prawomocny, dlatego złożyłem wniosek o kasację do Sądu Najwyższego, aby osądził jeszcze raz cały materiał dowodowy. W trakcie procesu odmówiono mi przesłuchania mojego jedynego świadka – prokurator Marzeny Kowalskiej, z którą współpracowałem w ramach kontroli – mówi.

Agnieszka Bartusiak
http://www.rp.pl/artykul/1059611-Nie-by ... msta-.html


Komentarze:

matt pisze:
poświęcono urzędnika aby uwiarygodnić świadka koronnego do wszystkich pozostałych (większych) oskarżeń, polska to nie dziki kraj to białoruś

Aza pisze:
Jeśli tak jest jak w tekście to niezła granda, bo znaczy, że kontrola skarbowa nie istnieje.


Sprawa Jacka Wetzlicha będzie w programie "Państwo w państwie" w niedzielę 27.10.2013 r. o godz. 19:30 w telewizji Polsat.

Należy uwolnić egzekucję od błędnych interpretacji przepisów pobrań kwoty "od", " u " itp.
Przestać ścigać egzekutorów, by mieli większą swobodę w działaniu.
Przyjąć system Szwedzki, jeśli go znacie.
Naczelnicy niech zajmą się pomocą w ściganiu niepłacących podatki, a nie sami ścigają pracowników egzekucji.
Po prostu wiążą ręce egzekucji, poprzez prokuraturę, sądy, policję.
Naczelnik winien być przyjacielem dla pracowników, a nie przyjacielem dla policji przeciwko pracownikom.
Jak to się ma, że lista pracowników szczególnie egzekucji jest przekazana do policji i są oni na świeczniku.
Jest to jawna inwigilacja.

Najlepiej dalej tak "motywować" nas do pracy.

co zrobić aby wpływy do budżetu był wyższe?
1) uszczelnić system VAT, aby z jednej strony uniemożliwić wyłudzenia VAT a z drugiej zapobiec sytuacjom, w których nabywca (uczciwy) odlicza VAT bez względu na to czy sprzedawca ten VAT odprowadzi do kasy Państwa
2) uniemożliwić prowadzenie działalności gospodarczej osobom permanentnie niepłacącym podatków i składek ZUS
3) wprowadzić bardzo surowe kary (wysokie grzywny oraz zakazy prowadzenia działalności) w przypadku ujawnienia, wykrycia takich działań, jak: zatrudnianie na czarno, zatrudnianie na minimalne a wypłacenie faktycznie pensji dużo wyższej itp.
4) wprowadzić powszechny obowiązek rejestracji każdej transakcji za pomocą kasy fiskalnej oraz wyeliminowanie pieniądza "papierowego" z rynku i wprowadzenie obowiązku płatności (za wszystko) kartami bankowymi
5) uzależnienie korzystania z dóbr publicznych od tego, czy dana osoba (rodzina) na te dobra łoży, czyli od tego, czy płaci podatki (w sensie formalnym i faktycznym )

Pkt.2 jest wyjątkowo trafny.
Jeśli podatnik notorycznie  generuje zaległości  to przynajmniej okresowo powinien  być w jakiś sposób zdyscyplinowany.
W urzędach są przypadki podatników, którzy za nic maja wezwania do zapłaty, egzekucje.
Mają na to swoje sprawdzone metody.
I dzięki temu latami się z nami "bujają".
I jak tu poprawiać wskaźniki udziału zaległości we wpływach...

w latach 90-tych był podobno dobry patent, że trzeba było dostać zaświadczenie z US o braku zaległości, żeby dostać przedłużenie pozwolenia na prowadzenia działalności gospodarczej ...
... a teraz: wolność gospodarcza, neutralność VAT to wartości nadrzędne;
samo członkostwo w UE w pewnym sensie nas "wiąże" jako państwo w nakładaniu pewnych restrykcji ... ach! szkoda gadać

Możliwe do zrobienia - typować podmioty pod tym kątem i składać do sądu wniosku o ogłoszenie upadłości, a następnie o orzeczenie zakazu prowadzenia działalności.

a ja myślę, że można łatwiej...
skoro podstawowym dokumentem regulującym prowadzenie działalności gospodarczej jest ustawa o swobodzie działalności gospodarczej, to czemu nie zapisać w niej artykułu o następującej treści (mniej więcej):

Ust. 1 Przedsiębiorca posiadający zaległości podatkowe (do doprecyzowania, chodziłoby o wszystkie: PIT, VAT, od nieruchom., od śr. transportowych itd.) lub z tytułu składek (do płacenia których obowiązany jest na podstawie przepisów ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych itd) traci prawo do prowadzenia działalności gospodarczej a dokonany przez niego wpis do ewidencji działalności gospodarczej podlega z urzędu wykreśleniu

Ust. 2  Przez zaległości, o których mowa w ust. 1 rozumie się:
a) w przypadku podatników dokonujących miesięcznych rozliczeń podatkowych (jak VAT), niezapłacenie podatku przez (np.) trzy kolejne miesiące od dnia, w którym upłynął termin zapłaty tego podatku;
b) w przypadku podatników dokonujących kwartalnych  rozliczeń podatkowych (jak VAT), niezapłacenie podatku do dnia, w którym upłynął termin zapłaty podatku za kolejny (kwartalny) okres rozliczeniowy;
c) w przypadku podatników dokonujących jedynie rocznych rozliczeń podatkowych, niezapłacenie podatku do końca roku kalendarzowego następującego po roku, za który powstała zaległość;
d) w przypadku płatników (ubezpieczonych) obowiązanych do płacenia miesięcznych składek (podobnie jak w pkt a), niezapłacenie składki przez (np.) trzy kolejne miesiące od dnia, w którym upłynął termin zapłaty tej składki;

Ust. 3 O wystąpieniu okoliczności opisanych w ust. 1 i 2 właściwy organ rejestrowy (czyli burmistrza, prezydenta miasta itd.) informuje podmiot na rzecz którego powstała zaległość (czyli US, ZUS itd.)


I będą skur..... udup...i! A po co w to wszystko sądy mieszać? Państwo określa ramy w ramach których poruszać może się przedsiębiorca korzystający ze swobody działalności gospodarczej i państwo określa przypadki, w których przedsiębiorca ów, ze swobody tej korzystać nie może. Wg mnie sąd tu nie potrzebny. Jakoś podatnika podatku VAT można z urzędu wykreślić w określonych okolicznościach z rejestru podatników podatku VAT. I tu sądy potrzebne nie są. Jakby się ktoś "burzył", to mógłby się ewentualnie odwoływać do sądu, który mógłby w tej sytuacji rozstrzygnąć, czy ww. zaległość faktycznie powstała.

A jaki związek ze zwiększeniem wpływów do budżetu mają wnioski o ogłoszenie upadłości i o orzeczenie zakazu prowadzenia działalności gospodarczej? Skoro istnieją podstawy do ogłoszenia upadłości to firma jest niewypłacalna i z pewnością nie zacznie regulować NAGLE zaległości. Nie znam takiego przypadku pomimo złożonych kilku wniosków w tej sprawie.
Nawiasem mówiąc zakończyły się oddaleniem wniosków wierzyciela.
Natomiast orzeczenie o zakazie prowadzenia działalności sprowadza się do kontynuowania działalności przez ciotki, wujków itd.
Te instytucje chyba nie zwiększą wpływów do budżetu. W najlepszym przypadku - po zakazie - ukrócą proceder pomnażania zaległości.

I o to "nie pomnażnie"  tych zaległości też tu chodzi.
Jesli podatnik nie radzi sobie , to powinien na jakiś czas zamknąć ten nierentowny interes.
Stresów miałby mniej, odpoczął by sobie  od urzędów, zus-ów i innych podobnych dręczycieli  

a nawet przede wszystkim o to chodzi, bo w miejsce tego co te zaległości produkował powinien wejść (teoretycznie oczywiście) nowy, uczciwy chętny do płacenia składek, podatków (no bynajmniej na początku )

Paulina i Balek - pytanie w poście dotyczy wpływów do budżetu a nie zmniejszania zaległości. To dwie odrębne kwestie. Gdyby autorowi pytania chodziło o zmniejszenie zaległości to zakaz może znaleźć zastosowanie. Niemniej jednak z wpływami do budżetu orzeczenie zakazu (jako instytucja sama w sobie) - wybaczcie - ale ma się nijak.