Jest też trzecie wyjście. Modne jest krytykowanie rządzących, w myśl zasady - niewiele wiem, ale się wypowiem.

Próbowałem. Przeszedłem. Dyrektorem nie zostałem  



Czytam. I to nie tylko "skarbowców".

Ale rozumiesz, że to wyłącznie Twój ogląd sytuacji. I nie twierdzę, że wszędzie jest super. Bo nie jest. Naczelnicy, to też ludzie i są różni - lepsi, gorsi, beznadziejni. Zupełnie jak pracownicy. Fakt, że ktoś pracuje w US od 30 lat, nie koniecznie oznacza, że jest świetnym fachowcem w każdej dziedzinie w urzędzie. I, że zna się na zarządzaniu.


Może bym się i z Tobą zgodził, gdyby nie to, że większość pracowników nie ma zielonego pojęcia, czym zajmuje się ich NUS. A skoro nie wiesz czym - znaczy niczym. Może Twój NUS to faktycznie "bumelant" - takich też znam, ale większość pozostałych, których znam i z którymi pracuję - pracuje naprawdę ciężko. I bynajmniej nie zazdroszczę im wysokich nagród. Wręcz przeciwnie - nie chciałbym się zamienić (a miałem okazję).
A, że nadzór jest niezadowolony - po to jest. Jeśli w US są tak świetni pracownicy, to czemu aż tyle spraw przegrywamy przed WSA i NSA. Wszystkiemu winien "głupi NUS i jego polecenia"? No chyba jednak nie. Często chodzę do sądu i muszę powiedzieć, że niekiedy wykładnia dokonana przez organy podatkowe woła o pomstę do nieba. Że nie wspomnę o miałkości postępowania dowodowego i błędach czysto formalnych (które jak pamiętam dla Ciebie nie mają żadnego znaczenia). Fakt, że są też decyzje świetne - przemyślane, dobrze uzasadnione. Tyle tylko, że tych pierwszych jest wciąż zdecydowanie za dużo. Nadzór ma wychwycić i poprawić błędy zanim sąd będzie miał się okazję "po nas przejechać".
Czasem zamiast "w czambuł" krytykować, warto spojrzeć na sprawę szerzej. A nie tylko z perspektywy swojego biurka.

Ajed, tak się składa, że wiemy czym się zajmuje NUS i ścisłe kierownictwo najwyższego szczebla. Zamiast rzetelnej roboty jest monitorowanie mierników, ich analizowanie, rozliczanie i opiernicz. System jest chory, zamiast zająć się robotą do której skarbówkę utworzono ciągle wszyscy obijają się o mierniki. Skoro w jednym urzędzie głównodowodzący dureń wymaga, żeby zwroty z zeznań były obrobione do miesiąca od wpływu zeznań, mimo, że z przepisów wynika, że należy to zrobić do trzech miesięcy - to w drugim urzędzie jego kolega na analogicznym stanowisku nie może być gorszy. A co, u niego zwroty będą do 25 dni? I nic to, że ludzie padają na pysk i siedzą w robocie do nocy by sprostać. Teraz jeszcze nagrody nie dostaną, bo nie są wybitni. Skoro nie wyrabiają w osiem godzin tego co życzy sobie szefo, to ich problem. Niech siedzą po godzinach i cieszą się, że mają pracę.  

A co do poziomu decyzji. Często gęsto z szefostwem naprawdę merytorycznie nie ma co rozmawiać, jak masz problem to jesteś z nim sam. Rozstrzygniesz tak, że sądy utrzymają - toż to zasługa NUS-a. Sąd uwali - wina ewidentnie jest twoja i tylko twoja szaraku orzeczniku.
Co do poziomu rozstrzygnięć sądów - to też pole do dyskusji. A koronnym przykładem niech będzie Trybunał Konstytucyjny, teoretycznie elita naszych sędziów. Ile razy się zdarza, że przy ustalaniu rozstrzygnięcia są zdania odrębne. A więc ta elita też nie jest zgodna czy dany przepis jest dobry czy nie. A więc o czym my tu mówimy?
A sędziowie nie za takie pieniądze jak my pracują i chyba pojęcia nie mają co oznacza miernik. I jaka to świętość.

I Bogu niech będą dzięki!


Dokładnie!

Moim zdaniem premie powinny być dla wszystkich w takiej samej wysokości, czy naczelnik ma większy żołądek żeby więcej dostawał od referenta.

Premie TAK. Ale nie nagrody.

I nagrody i premie i pobory powinny dla wszystkich być takie same nie ważne dyrektor naczelnik referent wtedy byłoby prawo i sprawiedliwość i szacunek i wszyscy byliby szczęśliwi.

Oj Ajed, Ajed... Nie będę cytował twojego postu bo nie warto. To typowy przykład bufonady, arogancji i co stwierdzam z przykrością - zwykłej bezmyślności. Mam dla ciebie inną propozycję. Obejrzyj sobie to - http://player.pl/programy-online/kuchen ... 28669.html

Odrzuć ewentualne uprzedzenia (jeśli je masz) co do osób występujących w programie, bo są one nieistotne. Skup się na przekazywanej treści i brutalnym obrazie pokazującym co dzieje się z zakładem gdzie pracowników sprowadza się do poziomu ujadających kundli. Posłuchaj co mają do powiedzenia osoby tam występujące, oceń jak wpływa to na prowadzony zakład i wyciągnij wreszcie właściwe wnioski. Nie wiem czemu ale wierzę, że akurat na to cię stać. Pokazany w programie przypadek to wypisz wymaluj, dokładnie mój US. Bez udanej rewolucji chyba się jednak nie obejdzie.

Raczej Prafianowiczowi, chyba, że dla Ciebie to to samo.  



Tam, gdzie kończą się rzeczowe argumenty i zaczynają argumenty ad personam - kończę dyskusję.



Avacs - nie znam Twojego NUS-a. Ala napiszę jeszcze raz - może teraz przeczytasz  
Naczelnicy są różni - dobrzy, średni i kiepscy. Może trafiłeś na tego kiepskiego. Może po prostu ma on inne priorytety niż Ty i dlatego go potępiasz (co zauważyłem na swoim przykładzie, masz w zwyczaju).
Ja wiem jedno - jeśli naczelnik się nie nadaje na to stanowisko, zmienia się naczelnika. I nie mów mi, że to nieprawda, bo sam byłem kiedyś po jakiejś kontroli pisałem, że przyjęty model zarządzania w US jest nie do przyjęcia. I NUSa odwołano.

u nas mają być w maju i jeszcze nie wiadomo jakiej wysokosci

Proszę o doprecyzowanie "NIE NADAJE", bo znam wielu co się nie nadają na zajmowane stanowiska (nie mówię wyłącznie o naczelnikach) a nikt ich nie "wywala".



hmmm? czyli że też byłeś? ... kim? ...naczelnikiem? to dużo tłumaczy.

Sorki. Zostało po edycji. Było: "byłem na kontroli" chcialem zmienić na "po jakiejś kontroli" i tak dziwnie wyszło. Odpowiadając jednak - nigdy nie byłem naczelnikiem.

Ja bym poszedł jeszcze dalej. Najwięcej powinni zarabiać referenci, inspektorzy. A kierownicy i naczelnicy najmniej. Bo w końcu powszechnie się uważa, że naczelnicy i kierownicy nic nie robią, nic nie umieją, nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Ustaleniem nagród też powinni się zająć referenci i inspektorzy i ewentualnie komisarze. I już nigdy żaden naczelnik ani kierownik nie dostałby nagrody. Na pewno wtedy wiele osób chciałoby być kierownikami i naczelnikami.

No coś takiego...


Ajed wszechmogący  

Ujadanie na NUS i DIS?
Gdybyśmy byli POprańce to łykalibyśmy teksty typu "sytuacja finansowa Polski jest świetna", "obiecujemy radykalny wzrost płac w budżetówce", "Polskę stać na cud", "mamy szuflady pełne ustaw", "innym się udało, to dlaczego nam miałoby się nie udać?", "żeby żyło się lepiej".  

Ale my PISiory.
I w takie brednie nie wierzymy.