Przyjeżdżam do pracy do pół godz. przed godz. 7. Włączam komputer, czajnik, wykładam dokumenty, sprawdzam pocztę, żeby w porę zrealizować zadania przekazane elektronicznie, piję kawę, sprawdzam Quasystenta, a jest co tam czytać, w dodatku jest to obowiązkowe, sprawdzam Intranet (nasz wewnętrzny Internet), ogłoszenia. Przygotowuję dokumenty do podpisu ....
Do prywatnej poczty (tylko gdy czekam na ważną wiadomość) i do Skarbowców także zaglądam, ale czuję się usprawiedliwiona wczesnym przychodzeniem do pracy. Do pracy motywuje mnie moja obowiązkowość. No ale ja jestem ta durna, co to na urlopie się leczy, zamiast wziąć zwolnienie. A obecnie leczona przypadłość to nerwobóle będące skutkiem stresu, presji czasu, bezsilności wobec złej organizacji pracy (podział zadań) ...