W naszym urzędzie zakomunikowano nam dzisiaj, że w protokołach kontroli podatkowej mamy ściśle rozliczać w godz. i min. czas przebywania na kontroli podatkowej. Podobno taki pomysł powstał w głowach uczestników narady dla naczelników wyspecjalizowanych urzędów skarbowych.
Czy w innych urzędach też w ten sposób ma być rozliczany czas pracy kontroli podatkowej ?

Łącznie z czasem dojazdu na miejsce wykonywania czynności poza pracą czy bez?

Bez czasu dojazdu

Rozumiem, że podatnik potwierdza swoim podpisem prawidłowość tego czasu
A nie prościej wszczepić każdemu kontrolującemu czy poborcy w d* chipa z nadajnikiem? Wtedy taki delikwent byłby monitorowany na okrągło 24 godziny. Wszak po godzinach pracy każdy nadal jest pracownikiem korpusu s.c.  

Jak to dobrze, że ja już od ponad roku nie uczestniczę w tym bagnie.

U nas już od ponad roku w protokole kontroli piszemy - kontrolę przeprowadzono w dniach 1,2,3,4.10.2010 ( przykład ). Liczba dni kontroli: 4.
Kiedyś pisaliśmy - kontrolę przeprowadzono dniach 1-4.10.2010.

W niektórych urzędach są monitorowani.

U nas teraz będzie się tak pisać: kontrolę  przeprowadzono w dniu 12.10.2010 w godz. od 7.30 do 15.00 itd.

Jaki jest cel takiego rozliczania kontrolujących? Nie rozumiem - dla podatnika nie ma znaczenia, czy kontrola siedzi 6,5h czy 3,5 i tak liczy się 1 dzień. A dla kontrolujących... chyba, że grają w ch... i trzeba ich kontrolować