Zgadza się. Żadnej chluby Urzędowi nie przynosi.
A kto zabił człowieka - to stryczek?
Za zabicie człowieka można dostać dożywocie, 25 lat, 5 lat albo zostać uniewinnionym.
Czy więc za antydatowanie dokumentu należy zwalniać dyscypilnarnie lub kierować sprawę do prokuratora? Czy i jedno, i drugie?
Wszystko zależy od indywidualnej sprawy.
Jasne, że jest to fałszerstwo, jest o przewinienie i powinna być kara.
Byłem przez 2 kadencje członkiem komisji dycyplinarnej przy dyrektorze Izby Skarbowej.
Kiedyś mieliśmy sprawę pani, która zmieniła datę w jakimś dokumencie "wewnątrzurzędowym" - chyba coś w kadrach. Wieloletnia pracownica. Chciała "dobrze". Nawet nie w celu "ratowania" siebie, a innego pracownika. Żeby "grało w papierach", bo mieli kontrolę z izby skarbowej. "Ratowała" urząd...
Nie była to żadna wielka sprawa, nie szły za tym żadne pieniądze ani korzyści majątkowe czy jakieś inne. Miała za "dobre serce"

Przynała, że "zgłupiała" i nie wie po co to zrobiła.
Nic wielkiego by się nie stało gdyby nawet Izba zauważyła, że dokument był z datą o 1 dzień późniejszą niż powinien. Już przypominam sobie - chodziło chyba o umową o pracę czy umowę-zlecenie.
Bardzo to przeżywała, bardzo żałowala i przysiegała, że już więcej jej "diabeł nie podkusi".
Wahaliśmy się między naganą a upomnieniem. Dostała upomnienie z wpisem do akt.
Czy należało ją na "zbity pysk" ?
