Jak wiadomo, czeka nas reforma administracji skarbowej i celnej. Nie wiem, czy osoby pracujące w wyspecjalizowanych urzędach skarbowych zauważyły, że w nowej ustawie o KAS nie ma nic mowy o nas. Co Wy na to? A może ktoś coś wie? W takim razie niech od razu pisze.

No tak: do służby cywilnej się płaciło a teraz drugi raz trzeba będzie płacić...

I ja jestem w tej sytuacji.

Dziś brałem udział w castingu na stanowisko referenta w referacie VAT: chętnych 2 osoby a wynik - nie wybrano żadnej osoby (nie jestem aż w takiej desperacji).
Wniosek jaki mi się nasunął: niech MF się modli aby wszyscy dotychczasowi pracownicy zechcieli przyjąć nowe propozycje.

''Wyspecjalizowany US'' a zwykły US, co to za różnica? Tylko pensje były ''wyspecjalizowane'' czyli dużo wyższe, a poziom natężenia pracy taki sam, a może niższy.

A pracowałeś tam?

Po co? Przecież osoby, które zapłaciły za postępowanie kwalifikacyjne w służbie cywilnej i przeszły je pozytywnie zostały wpisane do Krajowego Zasobu Kadrowego. Po wejściu w życie ustawy o KAS, osoby z Krajowego Zasobu Kadrowego wejdą z mocy ustawy do Skarbowego Zasobu Kadrowego. No to po co płacić drugi raz, skoro jedynym celem postępowania kwalifikacyjnego w KAS jest wpis do Zasobu?

Nie wszyscy weszli do PZK... Ci co stażu mają wystarczająco na zeszłorocznego urzędnika (teraz +- 3 lata), a mniej niż 5 lat będą mieli do końca tego roku, niestety obejdą się smakiem... Więc po co było zdawać (umożliwić zdawanie) po 2 latach stażu, jak po reformie tacy znajdą się za burtą?! :wsciekly:  :mur:

A ja bym się tak nie ekscytował tym, że osoby, które są w PZK wejdą do Zasobu Skarbowego, bo nigdzie nie ma nic na temat, jakie preferencje z tego tytułu będzie się posiadać. Bycie członkiem PZK czy Zasobu Skarbowego tak faktycznie poza samym faktem bycia nic nie gwarantuje... Nie ma żadnej gwarancji, że akurat te osoby otrzymają wyższy stopień urzędnika skarbowego, albo że zostaną urzędnikami skarbowymi.

Urzędnik służby cywilnej przynajmniej miał pewne, że dostanie dodatek, a tu nic... Cały czas się zastanawiam, jak zamierzają rozwiązać sprawę urzędników służby cywilnej. Bo tak szczerze mówiąc tracić nie z własnej winy status urzędnika służby cywilnej, który dawał możliwości migracji między urzędami, nie tylko skarbowymi + dodatek, w kontekscie fikcyjnego procesu likwidacji urzędów uważam za grubo nie w porządku. A gdzie prawa nabyte, itd? Wiem, wiem, u nas wszystko możliwe i człowiek coś robi po to, by się dowiedzieć za jakiś czas, że może sobie to powiesić na ścianie w WC. A do PZK okazuje się nagle, że nie trzeba zdawać jakichś egzaminów, bo część sobie wchodzi z mocy prawa i przypuszczam, że pewna grupa w ten sam sposób skorzysta przy tworzeniu KAS'y... Ciekaw jestem też, jak to będzie UKS i KAS, sprawą oczywistą jest, że jedno i drugie to administracja skarbowa, a jedni będą pod USC podlegać i mianowania zostawią im a drugim wszystko wykoszą i pod KAS będą podlegać...

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Polacy mają nowy sport narodowy - zmianę usługodawców. Zmieniamy banki, telekomy, dostawców internetu. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy awansowaliśmy w tej dyscyplinie z 11. na 1. miejsce wśród największych krajów Europy. Czemu odchodzimy? Bo firmy wolą kusić nowych klientów, a starym proponują dobre warunki, dopiero gdy zagrożą odejściem.

Pan Marek od trzech lat jest abonentem warszawskiej sieci Aster. Ma z nią umowę na internet i telewizję kablową. - Wkurza mnie, że nowi klienci są tam o wiele lepiej traktowani niż starsi. Płacę za internet 118 zł. Nowi klienci - 34 zł mniej. Gdzie sprawiedliwość? - pyta rozgoryczony czytelnik.

Pan Marek postanowił jej poszukać na własną rękę i... wypowiedział umowę. W chwilę po jego deklaracji uprzejma pani w Biurze Obsługi Klienta wyciągnęła kwit z napisem: warunki promocji, pozostań w świecie Aster. Zgodnie z informacjami na dokumencie korzystniejsze warunki (84 zł opłaty miesięcznie) przysługują abonentom, którzy "złożyli oświadczenie o wypowiedzeniu umowy".

O specjalnej ofercie dla rezygnujących abonentów pan Marek poinformował swoich kolegów z pracy. Efekt? - Wszyscy, którzy zagrozili odejściem z Astera, dostali zniżkę - opowiada pan Marek.

Czemu firmy proponują dobre warunki, dopiero gdy ktoś grozi odejściem? - Planując budżety, firmy działają według modelu: trzeba zdobyć nowych klientów, starzy jakoś zostaną - twierdzi Bartłomiej Gola, prezes Stowarzyszenia Marketingu Bezpośredniego. Specjaliści od marketingu mówią o teorii dziurawego wiadra: zawsze więcej do niego wleje się nowych klientów niż ucieknie starych.
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

Już niedługo poznamy strategię naszego ministerstwa... zapowiada się ciekawe lato.

I ja jestem w tej sytuacji.
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

A może i damy radę już po 3 latach stażu: <a href="http://orka.sejm.gov.pl/proc5.nsf/opisy/1552.htm" target="_blank">http://orka.sejm.gov.pl/proc5.nsf/opisy/1552.htm</a> :unsure:

Ot mądrego zawsze dobrze posłuchać.  

Może nie zdażą z uchwaleniem tej ustawy...
Zwłaszcza gdy w głowie będzie coś innego...

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->
<!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Wydłużyli sobie wolne do oporu. Siedem tygodni wakacji polskich posłów<!--sizec--></span><!--/sizec-->

To prawdziwy prezent dla posłów-leniuchów. I to bez względu na barwy polityczne. Wakacyjna przerwa w Sejmie potrwa w tym roku aż siedem tygodni. Miało, co prawda, być inaczej, jednak w ostatniej chwili wykreślono posiedzenie planowane na początek sierpnia - potwierdza dziennikowi.pl Kancelaria Sejmu.

Z planów zniknęło posiedzenie, które miało się odbyć od 7 do 10 sierpnia. Dołożono za to jedno na początku wakacji - od 4 do 6 lipca. Niby wszystko się zgadza, ale jeśli ktoś jest posłem, który nie musi się specjalnie przygotowywać do posiedzeń, może pożegnać się z gmachem na Wiejskiej już 7 lipca i wrócić do pracy dopiero 20 sierpnia. Wtedy właśnie rozpocznie się pierwsze po poselskich wakacjach posiedzenie.

W sumie to całe siedem tygodni wolnego. Czyli o dwa więcej, niż miało być. Zmian w harmonogramie prac Izby dokonało Prezydium Sejmu po konsultacjach z Konwentem Seniorów.

Co to oznacza? Spore opóźnienia w uchwalaniu ważnych ustaw. Jak napisał na swoim blogu publicysta Krzysztof Leski, urlopy posłów okazały się bowiem ważniejsze niż prace nad reformą finansów publicznych i projektami emerytalnymi. "Wszystko to, co ważne i co wedle ostatnich obietnic miało wejść w życie z początkiem 2008 - wciąż nie trafiło z rządu do Sejmu. Po zmianie kalendarza nikła jest szansa na uchwalenie tych ustaw jesienią" - ocenił Leski.

źródło <a href="http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=37806" target="_blank">http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=...ArticleId=37806</a>
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

(...tu padają słowa powszechnie uznane za obelżywe...).
Jeszcze nie skończył się pierwszy kwartał a oni myślami są już na wakacjach?
No ale może to dla nas dobrze...

Tylko bez opcji "0" trudno będzie przekonać kogoś dobrego do przenosin do kipi.