Jako odpowiedź, powtórzę tu treść komentarza do jednego z artykułów:
Wczytując się w nastroje ludzi w KAS, wydawać by się mogło, iż ich ostatnia szansa, upadła raczej definitywnie. Uważam jednak, że można przyznać - porównując do piłki meczowej lecącej w aut - nie dotknęła ona jeszcze gleby.
Co chyba najmniej przewidywane przez zrezygnowanych, zapomniane, a przez to najśmieszniejsze - tą "piłkę" ma przecież jeszcze prawo „dotknąć”... Solidarność!
Owszem, względem skuteczności takiego zagrania, nieuniknione będzie „zdarcie sobie łokci”, dla Nadziei pozostaje więc tylko pytanie, czy w ogóle istnieje ktoś, kto w pełni świadomie jest gotów - poprzez ryzyko (wszak ograniczonego) bólu - podjąć szansę zwycięstwa ??