Dwa lata doświadczenia w aparacie skarbowym, studia wyższe, podyplomówka plus jeszcze jedna w trakcie, 2 języki, specjalista w MF, dostaję na rękę 2.500, nie liczę premii, oszczędnościówek, itp.
____________________________________ <!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->The grass is always greener on the other side of the fence<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Ostatnio edytowano 16 maja 2007, 09:08 przez unlawful, łącznie edytowano 1 raz
16 maja 2007, 08:56
unlawful
Dwa lata doświadczenia w aparacie skarbowym, studia wyższe, podyplomówka plus jeszcze jedna w trakcie, 2 języki, specjalista w MF, dostaję na rękę 2.500, nie liczę premii, oszczędnościówek, itp.
Witam specjalistę z MF. A te dwa lata w skarbowości to gdzie, jeżeli można spytać?
Ostatnio edytowano 16 maja 2007, 19:22 przez majani, łącznie edytowano 1 raz
16 maja 2007, 09:46
Pracowałem w urzędzie skarbowym w orzecznictwie. Znam realia panujące w US. Wcześniej zarabiałem ok. 1.600 brutto, teraz znacznie lepiej, a mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej, jak dostanę mianowanego kiedyś.
____________________________________ <!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->The grass is always greener on the other side of the fence<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Ostatnio edytowano 16 maja 2007, 19:22 przez unlawful, łącznie edytowano 1 raz
16 maja 2007, 09:55
I da się z tego wyżyć w tej W-wie? Ps. a jaki departament?
Ostatnio edytowano 16 maja 2007, 19:23 przez majani, łącznie edytowano 1 raz
16 maja 2007, 10:20
Za 2.500 netto? Wiesz... jak bym mieszkał sam, to nie bardzo, za samo mieszkanie płacę 1.000 + opłaty. Chodzi o to, żeby dostać się aby do pracy do MF. Teraz liczę na awanse, premie i może jakieś wykładziki będę prowadził. Da się jednak wyżyć, chociaż skromnie. Pozdrawiam
Ps. Podziwiam tych, którzy pracują w US w Warszawie. Z moim stażem ludzie zarabiają po 2.000, ale brutto. I jak tu wyżyć? Paranoja.
____________________________________ <!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->The grass is always greener on the other side of the fence<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Ostatnio edytowano 16 maja 2007, 19:24 przez unlawful, łącznie edytowano 1 raz
16 maja 2007, 10:28
IS, mgr ekonomii, st. komisarz, 15.5 roku staż ogółem, w tym ponad 7 lat w skarbowości - niewiele ponad 2.100 na rękę. :angry2:
Ostatnio edytowano 17 maja 2007, 06:55 przez szinsa, łącznie edytowano 1 raz
16 maja 2007, 20:00
unlawful
Za 2.500 netto? Wiesz... jak bym mieszkał sam, to nie bardzo, za samo mieszkanie płacę 1.000 + opłaty. Chodzi o to, żeby dostać się aby do pracy do MF. Teraz liczę na awanse, premie i może jakieś wykładziki będę prowadził. Da się jednak wyżyć, chociaż skromnie. Pozdrawiam
Ps. Podziwiam tych, którzy pracują w US w Warszawie. Z moim stażem ludzie zarabiają po 2.000, ale brutto. I jak tu wyżyć? Paranoja.
Tak jest! Warto obalić mit, że w warszawskiej skarbówce zarabia się więcej niż w innych dużych miastach. Jestem przekonany, że gdyby liczyć zarobki w skarbowości wg. tzw. siły nabywczej pensji to by się okazało, że lepiej pracować w dużym mieście, niż małym, ale raczej nie w Warszawie. W związku ze wzrostem gospodarczym (o którym w TVP1 powiedzieli, a naukowcy fakt ten potwierdzili ) i emigracją 2,5 mln Polaków oraz przewidywaną emigracją następnych 3 mln w ciągu 3 najbliższych lat, rynek pracy stanie się rynkiem pracownika (a nie pracodawcy)! W moim US już co młodsi kierownicy to zrozumieli i zaczynają się martwić, kto będzie zajmował się orzecznictwem i innymi bardziej skomplikowanymi problemami w US, bo za 1.500 zł netto to raczej chętnych za wielu nie będzie. Dobrze, aby ludzie na wysokich stołkach też o tym pomyśleli, bo jak nie, to cały ten skomplikowany system w ciągu 2-3 najbliższych lat pójdzie się :sex:!!! Chociaż na razie zdaje się, że włodarze Min. Fin. się tym nie przejmują, w myśl zasady "a po nas to niech będzie nawet potop"!
Ostatnio edytowano 17 maja 2007, 07:02 przez zoltar7, łącznie edytowano 1 raz
16 maja 2007, 23:16
Co tu dużo kryć, jest jak jest. Szczerze wątpię, żeby się coś zmieniło.
Jedno co zauważyłem to to, że nie ma chętnych coraz bardziej do pracy w skarbowości. Jak kiedyś odchodziłem z urzędu to się mnie pytali czy aby nie znam kogoś na wakat. Tak było w Warszawie.
W mniejszych miastach znów jest inaczej. W Lublinie na ogłoszenie z jednego z US, o naborze do wydziału ogólnego na referenta za 1.530 zł brutto zgłosiło się 130 osób. W Lublinie pracy nie ma, więc nie dziwne. Dziwi mnie jednak fakt, że to sami ludzie nakręcają ten mechanizm niskich płac. Ludzie sami się pchają na stanowiska za 1.000 zł. Dlaczego? Życie ich zmusza do tego. Pewnym jest jednak jedno, do czasu jak się ludzie będą godzić na takie zarobki w US i zatrudniać, do tego czasu takie zarobki będą.
____________________________________ <!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->The grass is always greener on the other side of the fence<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Ostatnio edytowano 17 maja 2007, 07:36 przez unlawful, łącznie edytowano 1 raz
17 maja 2007, 07:26
<!--QuoteBegin-zoltar7+--><div class='quotetop'>(zoltar7)</div><div class='quotemain'><!--QuoteEBegin--> Tak jest! Warto obalić mit, że w warszawskiej skarbówce zarabia się więcej niż w innych dużych miastach. Jestem przekonany, że gdyby liczyć zarobki w skarbowości wg. tzw. siły nabywczej pensji to by się okazało, że lepiej pracować w dużym mieście, niż małym, ale raczej nie w Warszawie.<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Mieszkańcy prowincji współczują mieszkańcom stolicy.
Jak się boicie wyjechać do Londynu/Berlinu/Dublinu, jedźcie do nas, na prowincję, tu zarobki co prawda są takie same jak u Was, ale życie jest za "darmo". Zapraszamy. B)))
Ostatnio edytowano 17 maja 2007, 10:40 przez rychu, łącznie edytowano 1 raz
17 maja 2007, 08:03
Gdybym w moim rodzinnym mieście zarabiał tyle, co w Warszawie, to bym siedział tam do końca życia.
____________________________________ <!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->The grass is always greener on the other side of the fence<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Ostatnio edytowano 17 maja 2007, 10:41 przez unlawful, łącznie edytowano 1 raz
17 maja 2007, 08:12
A ja właśnie porzuciłem moje rodzinne miasto (c. 400 000 mieszkańców - 32 62 011) i wyjechałem do obecnego miasta, hłe hłe (c. 25 000 mieszkańców - sorki, ale kodu TERYT nie podam).
Ostatnio edytowano 17 maja 2007, 10:43 przez rychu, łącznie edytowano 1 raz
17 maja 2007, 08:21
unlawful
Za 2.500 netto? Wiesz... jak bym mieszkał sam, to nie bardzo, za samo mieszkanie płacę 1.000 + opłaty. Chodzi o to, żeby dostać się aby do pracy do MF. Teraz liczę na awanse, premie i może jakieś wykładziki będę prowadził. Da się jednak wyżyć, chociaż skromnie. Pozdrawiam
Ps. Podziwiam tych, którzy pracują w US w Warszawie. Z moim stażem ludzie zarabiają po 2.000, ale brutto. I jak tu wyżyć? Paranoja.
I gdzie tu sprawiedliwość, w MF koszą kapuchę a my na dole musimy zadowolić się tym czego nie zdążą zjeść w Warszawie?
____________________________________ Dla zasady nie ma sprawy
17 maja 2007, 16:54
unlawful
W Lublinie na ogłoszenie z jednego z US, o naborze do wydziału ogólnego na referenta za 1.530 zł brutto zgłosiło się 130 osób.
Tak było jeszcze rok temu, teraz na jedno miejsce w stołecznych US zgłasza się 5-15 osób. A dwa lata temu było nawet ponad 100. Spoko, za dwa lata przy takich zarobkach, naczelnicy będą musieli zakasać rękawy i wziąć się do roboty.
Ostatnio edytowano 18 maja 2007, 07:11 przez zoltar7, łącznie edytowano 1 raz
17 maja 2007, 19:13
zoltar7
Tak było jeszcze rok temu, teraz na jedno miejsce w stołecznych US zgłasza się 5-15 osób. A dwa lata temu było nawet ponad 100. Spoko, za dwa lata przy takich zarobkach, naczelnicy będą musieli zakasać rękawy i wziąć się do roboty.
Ludzie pragną zasmakować życia urzędnika, pragną bezpieczeństwa i wyrozumiałości.
Ostatnio edytowano 18 maja 2007, 07:11 przez arctic fox, łącznie edytowano 1 raz
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników