Rusza proces ws. korupcji w resorcie finansów :brawa:
(PAP, pb/02.03.2008, godz. 09:57)
7 marca ma ruszyć proces siedmiu osób oskarżonych w sprawie afery korupcyjnej w resorcie finansów. Według prokuratury, mieli oni za łapówki umarzać należności podatkowe - grozi im do 12 lat więzienia. Według obrony, oskarżenie opiera się na słowach "zawodowych oszustów".
Do głośnych zatrzymań urzędników w całej sprawie - wyprowadzanych z siedziby resortu w kajdankach - doszło w maju 2006 r. Według ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, skorumpowani urzędnicy mieli w latach 1994-2004 tworzyć w resorcie tzw. przestępczy układ i za łapówki załatwiać zwolnienia podatkowe dla firm.
W tym kontekście prasa wymieniała m.in. nazwisko biznesmena i b. senatora Henryka Stokłosy oraz szefa Inter-Commerce Rudolfa Skowrońskiego.
Ówczesny prokurator krajowy Janusz Kaczmarek mówił, że ujawnienie "układu" było możliwe dzięki zatrzymaniu w grudniu 2005 r. grupy przestępczej Janusza G., ps. Graf (ma oddzielny proces za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą). W styczniu 2006 r. sprawę przekazano Centralnemu Biuru Śledczemu, dzięki czemu doszło do rozpracowania urzędników ministerstwa.
W kwietniu 2007 r. do Sądu Rejonowego dla Warszawa- Śródmieście trafił akt oskarżenia wobec siedmiu osób, w tym trojga byłych pracowników ministerstwa - Sławomira M. (b. szef departamentu podatków bezpośrednich), Andrzeja Ż. (też był dyrektorem tego departamentu) oraz Elżbiety Z. (b. naczelnik wydziału w resorcie); lobbysty Tomasza J., pracownika urzędu skarbowego Jerzego W. i małżeństwa biznesmenów Zdzisława i Haliny B. Grozi im do 12 lat więzienia. W areszcie nadal są: Sławomir M., Andrzej Ż., Tomasz J. i Jerzy W.
Niemal 400-stronicowy akt oskarżenia obejmuje 46 zarzutów, głównie korupcyjnych. Największa jednorazowa łapówka sięgała 100 tys. zł; jedna z oskarżonych osób dostała samochód volvo. W grę wchodziły również drobne kwoty, słodycze, a nawet kosz wędlin. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur mówiła, że sprawa liczy 66 tomów akt, a w śledztwie przesłuchano 200 świadków.
"Akt oskarżenia opiera się na relacjach dwóch zawodowych oszustów, którzy założyli »układ« z prokuraturą, zgodnie z oczekiwaniami ówczesnej grupy rządzącej" - powiedział PAP obrońca Tomasza J., mec. Marek Henke. Jego zdaniem, "nie ma namacalnego dowodu, tylko opowieści", a w całej sprawie zastosowano tzw. areszt wydobywczy.
"Akt oskarżenia opiera się na całokształcie materiału dowodowego" - tak prok. Mazur skomentowała dla PAP słowa adwokata.
Do odrębnego postępowania wyłączono sprawę b. senatora Henryka Stokłosy, podejrzanego o korumpowanie sędziego i urzędników skarbowych w tej samej aferze. Stokłosę, który był poszukiwany międzynarodowym listem gończym, w grudniu 2007 r. zatrzymano w Niemczech i wydano Polsce. Grozi mu do 10 lat więzienia. Przebywa w areszcie. Niektórzy z podsądnych mają zarzuty związane ze Stokłosą.
Trwa już kilka "odpryskowych" procesów afery. W jednym z nich biznesmen Paweł M. odpowiada za przekazanie Elżbiecie Z. 100 tys. zł w zamian za umorzenie zaległości finansowych swej firmy. Rolę pośredników miała odegrać kancelaria doradztwa podatkowego "Vis Lex" Tomasza J. (trwa odrębne śledztwo w sprawie wręczenia przez pracowników kancelarii korzyści majątkowych pracownikom Izby Skarbowej i Ministerstwa Finansów). I NIGDY WIĘCEJ :stop:
02 mar 2008, 18:48
Ktoś 25 lutego zamieścił ten artykuł " SSE" (Szmatławca Super Express) tutaj; <a href="http://www.skarbowcy.pl/mkportal/index.php?ind=news&op=news_show_single&ide=3257" target="_blank">http://www.skarbowcy.pl/mkportal/index.php...single&ide=3257</a> Zaraz pojawiło się kilkanaście postów. W tym mój. Później, w jakiś dziwny sposób, ten artykuł został wyparty przez "List Pana Henryka Świniarskiego (...) do pracowników izb i urzędów skarbowych". Dziwny, bo artykuł znikł, a posty pozostały. Myślę, że był to przypadek - zwykła "złośliwość rzeczy martwych". Ponieważ jednak artykuł jest wyjątkowo bezczelny, odszukałem go i postanowiłem zamieścić go tutaj.
<!--sizeo:4--><span style="font-size:14pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Tak haruje skarbówka<!--sizec--></span><!--/sizec--> Urzędasy chcą strajkować, bo są przepracowani
Poprzewracało im się w głowach! Pracownicy skarbówki naoglądali się protestów i sami postanowili wyrwać dodatkową kasę z państwowego budżetu. Grożą, że jeśli nie dostaną podwyżki, będą strajkować. Problem w tym, że w przeciwieństwie do pielęgniarek czy nauczycieli podwyżki absolutnie im się nie należą. Bo i za co?!
Tupet urzędasów nie zna granic! Wystarczy popatrzeć, jak pracują. Zazwyczaj robią łaskę, że podejdą do okienka i wysłuchają interesanta. Nic dziwnego, lepiej przecież poplotkować z koleżankami czy zrobić sobie kolejną przerwę na papierosa. Przecież każdy pretekst jest dobry, aby uniknąć wroga, czyli petenta. A ci dostają białej gorączki, gdy muszą udać się do urzędu.
Ciągle im mało - Oni na podwyżki nie zasługują - mówi prosto z mostu Malwina Suchocka (23 l.), która wybrała się do jednego z warszawskich urzędów skarbowych. - Pracownicy skarbówki na razie wyróżniają się przede wszystkim brakiem kompetencji. Na domiar złego, okropnie traktują petentów - wylicza kobieta. Obecnie pracownicy administracji skarbowej średnio zarabiają niemal 3,5 tys. złotych. Urzędnikom to jednak nie wystarcza. - Ta kwota nas nie zadowala - przyznał bez ogródek w "Pulsie Biznesu" Tomasz Ludwiński, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Pracowników Skarbowych. Ich postulaty nie kończą się na podwyżkach. Żądają też m.in. wdrożenia planu pozwalającego w ciągu dwóch lat osiągnąć urzędnikom zarobki o średniej wartości 5 tys. złotych, podniesienia premii i dodatkowych płatnych urlopów zdrowotnych.
Miotają groźby Jeśli premier nie podejmie z nimi rozmów, grożą blokadą urzędów. - Prawo co prawda zabrania nam strajku, ale wystarczy, że wszyscy pracownicy księgowości wezmą na cztery dni urlopy na żądanie lub zachorują, a budżet państwa leży. Straty finansowe byłyby poważne. Zaczyna się akcja z PIT-ami - bezczelnie ostrzega Ludwiński.
[attachmentid=354] "Zarobiona" pani ze skarbówki myśli tylko o gorącym napoju
[attachmentid=355] Przepracowane pracownice US w Warszawie łapczywie dotleniają się... papierosami
[attachmentid=356] Urzędniczki skarbowe w pocie czoła zajadają się batonikami
Oceńcie to sami. Ja oceniłem wysyłając autorowi posta. Ale może nie będę przytaczał jego treści w publicznym miejscu...
P.S. Mam nadzieję, że w razie 24-godzinnego sądu, znajdzie się ktoś wśród Was, kto mi przyśle od czasu do czasu jakąś paczkę żywnościową :rolleyes:
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
Ostatnio edytowano 02 mar 2008, 21:01 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz
02 mar 2008, 20:45
Wcześniej deklarowałem taką paczkę dla Zoltara to i Tobie nie zapomnę. Napisz tylko co preferujesz...
02 mar 2008, 22:13
Cesio też deklaruje pomoc dla NADIR'A :piwo:
04 mar 2008, 21:46
helvet
Napisz tylko co preferujesz...
Tja. Faktycznie na wszelki wypadek należałoby ustalić konkrety w następujących kategoriach: 1.Coś do przyrządzenia gorącego napoju. 2.Jakieś fajki. 3.Batoniki.
04 mar 2008, 23:03
krychu
<!--quoteo(post=25469:date=02. 03. 2008 g. 22:13:name=helvet)--><div class='quotetop'>(helvet @ 02. 03. 2008 g. 22:13) [snapback]25469[/snapback]</div><div class='quotemain'><!--quotec--> Napisz tylko co preferujesz...
Tja. Faktycznie na wszelki wypadek należałoby ustalić konkrety w następujących kategoriach: 1.Coś do przyrządzenia gorącego napoju. 2.Jakieś fajki. 3.Batoniki. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd--> Dzięki, dzięki, dzięki! Wiedziałem, że na Was zawsze można liczyć. Póki co jeszcze jestem na wolności :piwo:
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
Ostatnio edytowano 05 mar 2008, 07:33 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz
05 mar 2008, 07:18
"Pytanie tylko, czy planowane rozszerzenie możliwości zabezpieczania zostało przewidziane w projekcie za wiedzą i zgodą rządu oraz ministra finansów, czy też jest to przejaw troski samych urzędników o własne interesy, a zmiany wprowadzono po cichu, licząc na to, że nikt ich nie zauważy."
Takie teksty wypisuje najg(ł)ówniejsza gazeta w RP. Teraz to ja już nie wiem co urzędnicy mają wspólnego z Min. Fin., a co On z nimi. Czy zastosowanie analogii: "Pytanie tylko, czy ten tekst to powstał za wiedzą i zgodą Naczelnego Rzepy, czy też tylko ci dziennikarze w trosce o własne interesy... " da jakąś odpowiedź?
Ze względu na renomę cytowanej gazety przydałby się oddźwięk z odpowiedniego poziomu - jeśli można zasugerować.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników